Kapitan: Kontradmirał Marek Kamowski
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

[II] Mesa

11 lis 2015, o 20:42

Obrazek

Miejsce wydawania posiłków znajduje się na pokładzie drugim w bakburtowej części okrętu.
Zaopatrzona we własne zapasy uzupełniane systematycznie co miesiąc jest jedym z głównych miejsc,
gdzie spotykają się żołnierze podczas czasu wolnego. Nad całością mesy pieczę sprawuje główny kuk.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [II] Mesa

15 cze 2018, o 19:17

Obrazek Kołysanka
Gracze: Striker, Dagan
MG: Andrzej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tyl­ko śmierć przyw­ra­ca niewin­ność zwie­dzionym do zbrodni.
~Seneka Młodszy
Ostatnie tygodnie spokoju minęły Charlesowi szybciej, niż zakładał. DeWolf odezwał się tydzień przed planowanym zakończeniem jego wolnego, informując go, że jest już potrzebny. Za jego pośrednictwem podpisano odpowiednie dokumenty, które zapewniały mężczyźnie możliwość nieco pewniejszego stąpania po ziemi, bez ryzyka, że nagle coś się posypie, tak jak posypało się w przypadku Cerberusa.
Przy pierwszym spotkaniu w celu ustalenia podstawowych zasad współpracy, miał możliwość spotkania się z Jorisem osobiście. Mężczyzna okazał się dużo niższy na żywo, niż wydawał się przez holokomunikator, ale cała reszta go nie zaskoczyła. Później odesłano Strikera do osób odpowiedzialnych już bezpośrednio za organizację akcji, w której miał teraz wziąć udział. Towarzyszył mu tam dość rosły mężczyzna, o filmowo przystojnej twarzy i uśmiechu niemal tak przekonującym, jak uśmiech młodszego Strikera. Nie wyglądał zbyt poważnie, ubrany w hawajską koszulę, w której kieszeń wciśnięte były jasne okulary przeciwsłoneczne. Początkowo przysłuchiwał się tylko, nie licząc słabego żartu o volusach, który rzucił do Charlesa na przełamanie lodów. Później okazało się, że nazywał się Alexander Shukin i mieli ze sobą współpracować na misji, co napawało nieznajomego niewytłumaczalnym entuzjazmem, natomiast Charlesa - no, to już od niego zależało, jakie wrażenie zrobił na nim Shukin.

W międzyczasie przebywająca na pokładzie Wizny Rebecca otrzymała od dowództwa informację, że ich bezczynność się kończy. Dane dwóch prywatnych kontraktorów, których wynajęło Przymierze, przyszły na jej omni-klucz chwilę później. Mogła przyjrzeć się zmęczonej twarzy brodatego, zdecydowanie starszego od niej człowieka, któremu spod ubrania wyzierały liczne, nic jej nie mówiące tatuaże, niekoniecznie najbardziej profesjonalnej roboty. Obok niego widniało zdjęcie kogoś, kto przy dobrych wiatrach mógłby uchodzić za aktora jednego z tych romantycznych hitów akcji. Czarnowłosy mężczyzna miał na zdjęciu uniesiony lekko lewy kącik ust i ubrany był w elegancką, jasnoszarą koszulę. Poza ich imionami i nazwiskami Dagan nie miała jednak dostępu do zbyt wielu danych na ich temat. Współpracowali z wojskiem ze względu na swoje wieloletnie doświadczenie bojowe i umiejętności, które w skrócie wypisane były gdzieś pod zdjęciami. Charles był świetnym żołnierzem, Alexander wszczepiony miał implant biotyczny. Niczego więcej jednak nie miała dowiedzieć się z tych mało obszernych notek - miała jednak możliwość wypytania ich o to osobiście, bo mieli pojawić się na Wiźnie w ciągu najbliższych kilkunastu godzin. I nawet jeśli sądziła, że wystarczy ich tylko przetransportować, czekało ją spore rozczarowanie, jej zadaniem bowiem było kontrolowanie ich działań i współpraca z nimi przy delikatnym zadaniu, do jakiego zostali wyznaczeni.

Łatwo było domyślić się, że wojsko nie chciało zająć się tą sprawą oficjalnie. Formalna wersja zakładała, że wojskowy statek jedynie transportuje ich przy okazji, na jedną z niewielkich kolonii. Tam dopiero mieli przesiąść się do nieoznakowanej jednostki i w niej wyruszyć na spotkanie statku o nazwie Bastard, z którego kapitanem byli umówieni. Informacje na temat celu tej podróży prawdopodobnie mieli otrzymać później. Rebecca w każdym razie nie wiedziała praktycznie nic, poza faktem, że ma stanowić wsparcie i skontrolować skuteczność mężczyzn, jako że jeden z nich - nie powiedziano jej który - wykonuje zlecenie dla wojska po raz pierwszy. Nie musieli lecieć całym statkiem, mogli wziąć wyłącznie desantowiec, ale okręt i tak miał swoje sprawy w tamtych rejonach, może więc dlatego połączono to w całość, a do towarzyszenia tej dwójce wybrano właśnie ją.
Alexander pierwszy znalazł drogę do mesy. Zajął miejsce na jednym z wolnych krzeseł i rozsiadł się, rzucając swój bagaż gdzieś na podłogę obok. W starej, obszarpanej torbie miał pancerz i broń, trochę ciuchów na zmianę, wodę i kilka batoników energetycznych. Nie ukrywał tego, zresztą bez przeszukania nie wpuściliby go na pokład.
- A znasz ten? - spytał, kierując swoje słowa do Strikera, który już po drodze na okręt usłyszał jakieś trzydzieści żartów o wyjątkowo zróżnicowanej tematyce i poziomie. - Siedzi sobie Neron i zastanawia się, co zrobić na igrzyskach. I myśli, zwierzęta już były, gladiatorzy byli, no kurde ile można to samo robić, ludziom się nudzi... i siedzi tak, myśli, po czym nagle odzywa się stojący... o hej, przyszła Rebecca Dagan!
Podniósł się z krzesła na widok czerwonowłosej i wyciągnął do niej rękę, by uścisnąć ją z przekonaniem. Jego uśmiech niczym sie nie różnił od tego, który widziała już na zdjęciu. Oni też wiedzieli już wcześniej, jak ich ostatnia towarzyszka będzie wyglądać. Nietrudno było ją rozpoznać, gdy weszła do mesy, przywitać się z nimi.
- Nasza niańka - podsumował, nieco kąśliwie, by usiąść z powrotem. - Nie dość, że nam dorzucili paladyna do drużyny, to jeszcze jest kobietą. Tyle wygrać.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [II] Mesa

16 cze 2018, o 11:07

Z wojskiem różnie bywało. Zwykle tak, że jak zmieniali czy dawali ci nowy przydział, to robili to na ostatnią chwilę, nie dając czasu na zadawanie jakichkolwiek pytań. Tym razem nie było inaczej, tym niemniej kilkanaście godzin to i tak był całkiem spory margines czasu. Wystarczający, by - co za niespodzianka - nieusatysfakcjonowana znikomą liczbą informacji Dagan postanowiła - co za niespodzianka, znowu - zrobić z tym coś na własną rękę. Rebecca nie lubiła nie wiedzieć, z czym wcale się nie kryła. A że zdjęcia informacją były żadną - serio, co niby miała z nimi zrobić? powiesić sobie nad łóżkiem? - no to jasnym było, że te godziny, które pozostały jej od otrzymania informacji o przydziale do pojawienia się wspomnianych mężczyzn na pokładzie Wizny były dla Rebeki pracowite. Bardzo.
Dagan wyrwała do roboty z kopyta. Jak rączy ogier przygotowywany właśnie do tego, żeby gnać przed siebie gdy tylko mu na to pozwolą. Ewentualnie po prostu jak ktokolwiek smagnięty w dupę biczem na rozpęd. W każdym razie zakasała rękawy gdy tylko dowództwo przekazało jej wszystko, co uznało za stosowne - czyli prawie nic. Pełna zapału wróciła do kajuty, rzuciła się na łóżko i na nim właśnie została. No co? Jej praca nie wymagała latania jak głupia po całym okręcie, a skoro tak, to nie widziała powodu, dla którego nie miałaby korzystać z ostatnich chwili wygód. Bo tego jednego była pewna - cokolwiek miała z tymi dwoma z fotografii robić, na pewno nie będzie to wygodne. Ani przyjemne. Przymierze po prostu nie zleca rzeczy wygodnych i przyjemnych.
Leżała więc i intensywnie pracowała. Korzystając z omni-klucza i własnego laptopa - nie była aż takim leniem, by nawet we względnym zaciszu kajuty korzystać z implantu; tak naprawdę nie był wcale tak wygodny w użyciu, jak się wydawało i skoro póki co miała taką możliwość, wolała skorzystać z narzędzi mniej wymyślnych, za to bardziej przystępnych - szukała. Szukała absolutnie wszystkiego, co mogła znaleźć o dwóch przypisanych jej samcach. Poczynając od baz danych, do których dostęp posiadała, przez te, do których zaglądać nie powinna, aż po te, które absolutnie nie były przeznaczone dla niej, a do których mogła się dostać, pracowała nad złożeniem swoich własnych wizytówek dwóch mężczyzn. Chciała wiedzieć, po prostu. Nieważne, na ile zebrane informacje miały jej się przydać, po prostu chciała je zebrać. Wiedzieć, z kim ma do czynienia.
No i dobrze byłoby mieć też pojęcie, który jest tym świeżakiem w kontekście współpracy z mundurowymi.
Potem, gdy dwaj wspomniani osobnicy pojawili się na pokładzie, poczuła się zmuszona do nich dołączyć. Niezależnie od tego, czy wiedziała o nich więcej niż na początku czy też nie, tak czy inaczej chciała rzucić na nich okiem. Zlecenie nadzorowania kogokolwiek mogło jej się nie podobać, ale zwykle nie podważała rozkazów. A to przecież był rozkaz, ten przydział. Nie kurtuazyjna propozycja.
- Gdybym była waszą niańką, przynajmniej minimalnie by mi na was zależało - rzuciła obojętnie na stwierdzenie tego, którego na podstawie fotografii rozpoznała jako Shukina. - A ja mam po prostu dopilnować, żebyście nie nasrali na nieodpowiednim podwórku. - Wzruszyła lekko ramionami. Dokładnie tak do widziała. Nawet, jeśli dowództwo co innego miało na myśli, Dagan swoje zadanie postrzegała jako zadbanie, by mężczyźni nie narobili syfu tam gdzie nie trzeba. Nie zamierzała ich ratować. Nie zamierzała im pomagać bardziej, niż naprawdę będzie musiała - ewentualnie bardziej, niż ktoś z góry powie jej to bardziej bezpośrednio, nie pozostawiając pola manewru.
Nie od razu odpowiedziała na powitalny gest Alexandra - przy czym, szczerze mówiąc, nie zrobiła tego z premedytacją. Po prostu była nieobyta i nawet, jeśli w dużym stopniu zaadaptowała się do życia w społeczeństwie, wciąż wiele rzeczy robiła inaczej. Tak, jak na przykład teraz. Zamiast jak człowiek od razu uścisnąć dłoń Shukina, minęła go najpierw i dopiero zgarnąwszy z ogólnodostępnej szafki puszkę napoju energetyzującego wróciła, by dopełnić formalności i zamknąć rękę Alexandra w silnym, męskim uścisku.
Gdzieś w międzyczasie wyrwało jej się też ciche parsknięcie na wzmiankę o paladynie. Wiedziała, co ma na myśli Shukin - ale nie była nim. Do bycia w pełni wyszkolonym paladynem mogła mieć co najwyżej predyspozycje i ewentualnie chęci, przy czym tych ostatnich wcale nie była taka pewna. Alexander zdrowo sobie pofantazjował.
- No? To który z was dopiero zaczyna swoją radosną przygodę z firmą? - rzuciła, z umiarkowanym zainteresowaniem spoglądając to na jednego, to na drugiego. Nie czuła potrzeby zagajania rozmowy, ale tak podobno się robiło, niezależnie więc od tego, czy znała już odpowiedź na zadane pytanie czy nie, rzuciła nim w ramach... Cóż, powiedzmy, wykazania dobrych chęci.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [II] Mesa

17 cze 2018, o 19:29

Informacja, że potrzebują go szybciej niż zakładali sfrustrowała go bardziej niż powinna. Bardzo prowdopodbne było to, że akurat tego dnia zaczął marynować mięso żeby było gotowe w ciagu kilku dni, a nie był zbyt chętny zostawieniu tego Ayi bo znał jej umiejętności kucharskie. Inną opcją było to, że trochę już przywykł do mieszkania na obrzeżach Bergen i prowadzeniu normalnego życia. Obiecał Ayi, że będzie pisał przynajmniej raz dziennie jeśli będzie miał szansę. Wiedział, że pewnie będzie się o niego martwić. Miał wrócić jako tako do zawodu. Może i ryzyko będzie mniejsze, ale nie zmieniało to faktu, że jedna zbłądzona kula mogła to wszystko skończyć.
Jego partner też niewydawał się być zbytnio kompetentny. Starał się go nie oceniać, ale za każdym razem jak obiecywał sobie, że nie będzie tego robił to Shukin zarzucał kolejny typowo suchym dowcipem po którym zastanawiał się czy tak dobrym pomysłem było dołączenie do Przymierza. Wciąż starał się pozostawać dość przyjacielski. Ten facet miał chronić jego dupsko więc wolał go nie irytować na ten moment. Może po misji. Jeśli się polubią.
Po przybyciu na Wizne szedł za Alexandrem, który dość energicznie zasypywał go kolejną porcją dowcipów, które całkowicie go nie bawiły. Może od czasu do czasu wypuścił powietrze szybciej nosem, ale nie był to poziom humoru, który mógłby go wprowadzić w lepszy nastrój. Przeglądał też papiery osoby, która miała z nimi w spółpracować. Rebecca Dagan. Świat jednak był kurwa mały. Wcześniej widział ją przecież w knajpie, teraz była ich łącznikiem z armią. Jak dobrze pójdzie to może nie będzie musiał jej opowiadać o tym jak kiedyś zlecono jemu i kilku operatorom wyeliminowania jej.
Usiadł w mesie naprzeciwko mężczyzny i pierwsze co zrobił to odpalił papierosa. Jego ubiór był przeciwieństwem swojego towarzysza. Wszystko było duże, szerokie i luźne. Bójówki, bluza, duża czarna torba oraz nieodłączna czarna czapka typu beanie. Na pewno wyglądali jak szemrana dwójka kontraktorów, których nie powinno się dopuszczać do normalnych żołnierzy na długość ręki.
- Pewnie nie znam.
Rzucił do mężczyzny wypuszczając dym z płuc. Sięgnął do omni klucza, aby wysłać wiadomość. Nie wiedział czy później będzie miał okazje.
Jesteśmy już na statku. Pewnie kilka dni spędzimy na podróży. Wszystko u ciebie w porządku?
Nie była to może najdłuższa wiadomość, ale większości przypadków tak wyglądała ich korespondencja. Zwykłe sprawdzenie czy druga strona dalej żyje i jakoś sobie radzi. Nie wiedział, kiedy wróci domu. Chciał więc utrzymywać ten kontakt jak najczęściej.
Przeniósł wzrok w stronę podchodzącej do nich czerwonowłosej. Dużo się nie zmieniła od ostatniego razu jak ją widział. Za to on już nie wyglądał jak w restauracji. Wydawał się być wypoczętym, było w nim więcej życia i ogólnego zdrowego życia. Wyłączył omni-klucz i oparł przedramiona na stole przed sobą. Przewrócił lekko oczyma i przypomniał sobie, że dziewczyna była lekko autystyczna. Chociaż po pierwszym tekście do Shukina zrozumiał, że dostali jako niańkę lokalnego edgelorda.
-Ja bym tego nie nazywał wygraną.
Zaciągnął się papierosem. Nie wyglądał jakby był w humorze na rozmowy lub po prostu było mu to bez różnicy. Wojsko dało im opiekuna, ale nie dla ich bezpieczeńśtwa tylko żeby po prostu nie kręcili się zbytnio wśród zwykłych żołnierzy. To były dwa różne światy, które nie powinny się spotykać. Spojrzał na Dagan i skinął głową.
- Striker.
Typowe dla niego przedstawienie się. Zresztą co więcej miał miał jej mówić? I tak wiedziała kto do nich przylatuje, a obydwaj byli tak bardzo różni, że trudno byłoby ich pomylić. Nie mówiąć już o tym, że pewnie dostała jakieś podstawowe dossiery o obu mężczyznach.
Słysząc jej pytanie lekko się zastanawiał. Nie wiedział czy te kilka misji wykonanych pod nadzorem Przymierza były liczone jako „misje wojskowe” czy nie. Możliwe, że to Shukin był pierwszakiem, a nie on. Wolał się w tej kwestii póki co nie odzywać zostawiając odpowiedź na to pytanie w pewnego rodzaju pustce.
- Gdzie są nasze koje?
Wolał pytać o rzeczy, które go interesowały.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [II] Mesa

17 cze 2018, o 20:44

Shukin wydawał się zapomnieć, że w ogóle zaczął opowiadać jakikolwiek żart. Obserwował Rebeccę z zainteresowaniem, które trudno było przypisać do jakiejś emocji. Obawiał się jej? Raczej nie. Podobała mu się? Całkiem możliwe. A może zastanawiał się, czy doceni jego komediowe podejście do życia? Charles nie był najlepszym słuchaczem, skoro póki co jego najsilniejszą reakcją było co najwyżej suche parsknięcie śmiechem, i to bez otwierania ust. A może po prostu zastanawiał się, czy w ogóle się dogadają.
- Ja na niczyje podwórko srać nie zamierzam. Przyleciałem zrobić swoje, obiecuję zachowywać się jak człowiek przez cały pobyt na waszym luksusowym okręcie. Zresztą wcześniej też się tak zachowywałem. Prawda, Striker? Masz mi coś do zarzucenia? Nie masz - odpowiedział od razu za niego, wzruszając ramionami. Oparł dłoń o stół i wystukał palcami jakiś bliżej nieokreślony rytm.
Kilka osób plątało się po mesie, ale nie wykazali szczególnego zainteresowania gośćmi. Niektórzy wiedzieli o ich zbliżającej się tymczasowej obecności, innym było wszystko jedno. Rebecca w większości wiedziała kto jest z której grupy. Na przykład to, że jedna z techników, która akurat postanowiła przyjść po coś do jedzenia, a którą Alexander wybrał jako odbiorcę swojego szarmanckiego, filmowego uśmiechu na powitanie, nie miała o nich pojęcia. Może dlatego zareagowała jedynie uniesieniem brwi i pytającym spojrzeniem rzuconym w stronę czerwonowłosej.
- No ja nie zaczynam. Współpracuję z nimi już od dobrych dwóch lat. Jest spoko, raz z górki, raz pod górkę, ale dobrze płacą i opieka dentystyczna jest w umowie.
Odpowiedź do Strikera przyszła prawie natychmiast.
Nie. Watson zeszczał się na łóżko. Pewnie jest zły, że Cię nie ma.
A poza tym, to wszystko ok. Dostałam duże zlecenie na tłumaczenie. Uważaj na siebie.
- O, właśnie. Bo będziemy lecieć prawie dobę. Będziemy mieli gdzie miło spędzić czas? Albo udać się w objęcia Morfeusza i po prostu przespać ten lot? Czy mamy tu siedzieć do końca?
Jeśli chciała, mogła przydzielić im miejsce, w którym będą czuć się swobodniej, niż tu. Dowództwo nie przekazało jej żadnych rozkazów pod tym względem, więc gdyby naszło ją na złośliwość, mogła odpowiedzieć przecząco i zająć się sobą. To jednak całkiem prawdopodobnie skończyłoby się nasraniem na jej własnym podwórku, a nie o to przecież chodziło, prawda?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [II] Mesa

18 cze 2018, o 15:25

Z trudem powstrzymywała się od przewracania oczami, które w jej przypadku wcale nie byłoby teatralnym - po prostu cisnęło się jako naturalna reakcja na zachowanie Shukina. Strikera - po chwili uzmysłowiła sobie, że tak naprawdę już kiedyś się widzieli, że już skądś tam go zna; świat jest mały, co? - było łatwiej tolerować. Współpraca niekoniecznie miała być łatwiejsza, ale przynajmniej był... Cóż, mniej barwny. Jeśli opierać się na pierwszym wrażeniu, Alexander w tym momencie całkiem skutecznie pracował sobie na metkę papużki - nadto kolorowej i niezamykającej dzioba, a przez to szalenie wkurwiającej. W porównaniu z nim Charles mógłby być krukiem, jeśli chcieć się trzymać ornitologii. Znacznie mniej tęczowym, za to - przynajmniej w przypadku Dagan - budzącym nieco więcej sympatii. A przynajmniej mającym potencjał, żeby ją budzić.
Połowę słów Shukina puszczając mimo uszu, spojrzała ponad jego ramieniem na innych obecnych w mesie. Napotykając pytające spojrzenie jednej z techników, zastanawiała się przez chwilę, jak bardzo nieodpowiednim byłoby pokazanie jej sugestywnego gestu paluszka wprowadzanego w kółko w ramach zobrazowania potencjalnych zamiarów Alexandra, jakie z dużym prawdopodobieństwem kryły się za filmowym uśmiechem. Ostatecznie jednak rachunek musiał wyjść na niekorzyść podobnej ilustracji, albo Rebecca po prostu uznała, że nie ma co być aż tak bezpośrednim i ostatecznie potrząsnęła tylko głową w niemym wyrazie rezygnacji. Nie pytaj.
W kolejnej chwili wróciła na ziemię, co w tym momencie wiązało się po prostu z ponownym skupieniu się na tym, co się do niej mówi. A mówiło się rzeczy nieprzyjemne, które - niespodzianka - faktycznie sugerowały, że jest trochę niańką.
Serio nikt nie ogarnął im kajuty? Serio?
Tym razem nie powstrzymując ciężkiego, poirytowanego westchnienia, włączyła omni-klucz i zalogowała się do sieci pokładowej Wizny. Na takim okręcie, jak ten, zwykle były nadmiarowe łóżka. Po prostu. Rotacja załogi była stosunkowo duża, luki kadrowe zwykle też istniały - choć Przymierze mogło się zarzekać, że swe łajby obsadza dokładnie taką ilością ludzi, jak potrzeba, nie mniejszą - stąd Dagan nie miała wątpliwości, że jakieś koje się znajdą. Przy dobrych wiatrach mogła być to zresztą w ogóle oddzielna, pusta kwatera, jedna z wielu identycznych, w których rozlokowani byli żołnierze.
Dwie sieroty na pokładzie. Mamy dla nich jakiś kąt?
Nie zamierzała kontaktować się z nikim bezpośrednio - prosta, rzeczowa wiadomość poszła jednym z kanałów dyskusyjnych użytkowanych wspólnie przez sporą część załogi, w tym chociażby cały zespół techników, zaopatrzeniowców czy też przez bosmana, porucznika sztabowego Powella. Szczególnie ten ostatni miał zwykle rozeznanie w tym, co działo się na pokładzie i Rebecca nie zdziwiłaby się, gdyby to od niego jako pierwszego dostała numer potencjalnie wolnych łóżek, na których mogłaby zostawić dwóch mężczyzn.
Zostawić, otóż to. W końcu nie zamierzała przecież spędzać z nimi więcej czasu, niż było to absolutnie niezbędne.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [II] Mesa

18 cze 2018, o 18:58

Nawet chciał odpowiedzieć na pytanie mężczyzny, ale jak zawsze nie zdążył. Jego reakcje socjalne były zbyt powolne na szybkość mówienia Shukina. Co było trochę zastanawiające bo Striker sam mówił dość szybko co zazwyczaj kończyło się problematycznym dla niego skrócaniem zdaniem myśląc, że wszyscy go rozumieją. Do dzisiaj płacił za to bo niezmiernie potrafił tym irytować Aye.
Praca z Alexandrem miała swoje plusy. Miał zachowanie podobne do jego brata z czasów młodości więc bardzo szybko do nich przywyknął, a że nie był Darylem to się tym w ogóle nie denerwował co najwyżej było mu przykro. Oczywiście wyćwiczony kamienny wyraz twarzy sprawiał, że mężczyzna nigdy by tego nie zauważył. Chociaż nawet gdyby zauważył to nie zwróciłby na to większej uwagi zbyt zajęty swoim życiem.
Wychodziło też na to, że to on będzie pierwszakiem na smyczy firmy. Nie żeby mu to jakoś konkretnie przeszkadzało, ale rozumiał też teraz swoją rolę. Miał się słuchać Shukina. Raczej nie miało to być na odwrót. Zresztą co się dziwić. To miała być pierwsza oficjalna misja dla armii.
Nie spodziewałem się, że będzie tęsknić mocniej niż ty. Ty nigdy nie zeszczałaś się z tęsknoty za mną na łóżko.
Odezwij się przed snem, dobrze?
- Macie tu siłownie? – Spytał potem jeszcze o jedno pomieszczenie, którego będzie potrzebował przed misją. Musiał się rozgrzać. Niestety te kilka tygodni odpoczynku i nie robienia niczego co wymagało od niego zbyt wielkiego wysiłku sprawiło, że czuł sie osłabiony. Miał się za siebie wziąć dzień po tym jak otrzymał informacje, że ma ruszać. Jeden dzień treningu raczej dużo nie zmieni, ale tak będzie lepiej niż jeśli całkowicie na sucho pójdzie w teren.
Do tego milczenie Dagan było przyjemną zmianą po tych kilku godzinach spędzonych z Shukinem. Nie mówiąc już o tym, że pewnie to ona będzie teraz celem wszystkich jego gadek. Wiec jednak posiadanie niańki miało jakieś plusy. Trochę nie zazdrościł jej też tego, że musiała się nimi zajmować. Niestety to wojsko wydawało rozkazy i skoro miała ich pilnować to gówno miała do powiedzenia. Pewnie nawet kapitan tej łajby miał głęboko w dupie kogo mu góra kazała przewozić. Pewnie nie raz miał takich pasażerów.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [II] Mesa

19 cze 2018, o 18:19

Podczas gdy Rebecca szukała dla nich miejsca noclegowego na tę jedną noc, Shukin rozglądał się z zaciekawieniem po pomieszczeniu, jakby to nie piętnaście minut temu, a dopiero teraz do niego wszedł. Szybko stracił zainteresowanie blondynką, przenosząc je ostatecznie na siedzącą naprzeciw niego czerwonowłosą. Trudno było wyczytać z jego spojrzenia, czy w tym przypadku też wetknięcie palca w kółko było dobrą wizualizacją jego planów, czy on po prostu tak wyglądał. Jedno i drugie było równie prawdopodobne.
- Nie no, spoko, nie odpowiadaj, nie spiesz się - rzucił, sarkastycznie dając do zrozumienia, że przedłużające się milczenie jednak go męczy. W końcu trwało już jakieś trzydzieści sekund. Tak się nie dało żyć. Frustracja musiała sięgać zenitu.
Odpowiedzi na wiadomości przyszły do nich praktycznie jednocześnie. Alexander przeskoczył spojrzeniem z jednego na drugie i westchnął ostentacyjnie, zakładając ręce za głowę i kostkę na kolano. Zacmokał, by czymkolwiek zagłuszyć tę nieznośną ciszę.
- Hej, a wiecie ilu turian potrzeba do wymiany żarówki? - rzucił od niechcenia.
Coś się znajdzie. Jest niewykorzystana kajuta, ta w której trzymane są pudła ze sprzętem do zwrotu. Możemy je na czas podróży wystawić na korytarz. No chyba, że chcesz ich zakwaterować z innymi, to wszędzie znajdziesz jakieś pojedyncze łóżko.
Jesteś pewien, Charlie? Może się po prostu nie przyznałam. To krępujące.
- Jednego. Są bardzo efektywni i nie mają poczucia humoru - dokończył Shukin, nie widząc szczególnego zainteresowania ze strony żadnego z nich. - Jak wy. Wow. Najlepsza publiczność jaką w życiu miałem.
Pokręcił głową i zgarbił się jednak, opierając się łokciami o stół i podpierając brodę na dłoniach. Jego twarzy wykrzywiła się w wyrazie całkowitego smutku. Liczył na chociaż minimum współpracy w jego próbach nawiązania kontaktu, ale Dagan nie mówiła prawie nic, a Strikera interesowały tylko własne mięśnie.
- Na co ci siłownia? Będziemy tu dwadzieścia godzin, nie trzy dni. Chyba, że nie wytrzymasz tyle czasu bez martwego ciągu - mruknął.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [II] Mesa

20 cze 2018, o 09:49

Z godną podziwu ignorancją puszczała mimo uszu narzekania i monologi Shukina, skupiając się na tym, co zamierzała zrobić - a więc znaleźć przybłędom jakiś kąt. Ten zaś, zgodnie z przewidywaniami, istotnie znalazł się szybko. Rzucone na kanał dyskusyjny zapytanie prędko spotkało się z odpowiedzią, która zaskakująco Dagan usatysfakcjonowała. Zdążyła zapomnieć o tej kajucie - dawno jej nie odwiedzała, bo i nie miała takiej potrzeby - teraz jednak okazało się, że pomieszczenie mogło okazać się nad wyraz przydatne. I, co równie ważne, pozwoliłoby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Potrzebowali pokoju, a Striker pytał o siłownię. Czyż zawalony pudłami pokój, który i tak już od dawna należało uprzątnąć (Kajuta to nie przestrzeń towarowa, mało macie magazynów?, narzekała uparcie kapitan Derewicz za każdym razem gdy okazywało się, że sugestie uprzątnięcia pokoju wciąż nie spotkały się z żadnym większym odzewem) nie wpasowywał się w tym momencie idealnie w te potrzeby?
To, że mężczyźni mieli spędzić na pokładzie Wizny niespełna dobę i tak naprawdę niekoniecznie potrzebowali całego oddzielnego pokoju nie miało większego znaczenia. Skoro już tu byli i nadarzyła się okazja, by ich wykorzystać - jednocześnie zapewniając im zajęcie, a przez to, sobie, odrobinę spokoju - Rebecca z oczywistych względów zamierzała z tego skorzystać.
Na czacie obywając się rzuceniem zdawkowego dzięki, podniosła potem wzrok na towarzyszących ją mężczyzn. Dopijając napój, z trzaskiem zgniotła puszkę i rzuciła ją do najbliższego śmietnika, w kolejnej chwili znaczącym ruchem głowy nakazując powstanie i wymarsz. Nie widziała powodu, dla którego mieliby tracić czas, skoro już tak jasno określili swoje potrzeby.
- Mamy siłownię, ale osobiście wolę, żebyście się na coś przydali - odpowiedziała Strikerowi, siłą rzeczy jako adresata swych słów traktując tez jednak Shukina. Alexander o żadną okazję do ćwiczeń nie prosił, ale to nie miało znaczenia. Mało kto dostaje to, czego chce, nie? - Potrzebujecie łóżek, na wasze nieszczęście te dostępne stoją jednak w kajucie, którą najpierw trzeba doprowadzić do porządku. Przeniesiecie zgromadzone tam pudła do magazynu, zdążycie się zmęczyć i będziecie mieli swój apartament - podsumowała, prowadząc mężczyzn szybkim krokiem w kierunku sektora kwater załogi. Plan może nie był idealny, ale w tej chwili jak najbardziej wystarczający.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [II] Mesa

21 cze 2018, o 20:32

Słuchanie dowcipów Shukina było ciężkim zadaniem, ale na pewno łatwiejszym niż słuchanie tego robocopa. W sumie to nawet nie słuchanie. Nie był zbyt rozmowny więc może jednak jego partner był gorszy. Może w czasie akcji będzie miał tryb działania w którym nie będzie tyle gadał jeśli nie będzie trzeba.
- Wyluzuj z nią. Ma delikatny autyzm.
Powiedział jakby nic patrząc w swój omni-klucz. Na ten moment nie musiał się już przejmować swoją przeszłością, ani tym jak wiele o niej wiedział. Nie wiedział co się działo z nią teraz, ale przeszłość znał wyjątkowo dobrze. Chłopaki, którzy pisali o niej raport starali się wyciągnąć z systemów wszystko co się dało. Nawet jej kartę chorób. Miało to swego rodzaju plus bo jej zachowanie w ogóle go nie wzruszało bo wiedział czego mógł się teraz po niej spodziewać.
Ja już zaszczałem trzy różne łóżka z tęsknoty.
Tak ich rozmowy nigdy nie należały do normalnych więc pewnie gdyby ktoś zgarnął jego lub jej omni-klucz to przez wiele dni zastanawiałby się jakim szyfrem rozmawiają. Ostatnie tygodnie sprawiły jednak, że ich rozmowy wróciły do normy, a były nawet trochę dziwniejsze niż kiedy była Sonyą. Co się dziwić. Aya była inną osobę więc i jej zachowanie było bardziej otwarte niż jej poprzednie ja.
Przejechał po swojej lekko zmęczonej twarzy. Naprawdę się mocno rozleniwił przez te kilka tygodni. Zresztą nigdy tak nie odpoczął jak teraz. Czasami nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Może powrót do życia związanego z ryzykiem poprawi to wszystko.
- Nie ćwiczyłem przez miesiąc, a nie chce zdechnąć bo kurwa dostane skurczu mięśni w nodze. – Parsknął śmiechem. – Raz już takiego widziałem. Pięknie się złożył po strzale w głowę.
To było chyba podczas trzecie roku pracy dla Rosenkova. Jeden z nich dostał miesiąc wolnego gdzie tylko ćpał i się bawił. Do dzisiaj pamiętał jego przerażony wyraz twarzy, kiedy nie mógł się ruszyć. Każdemu się zdarza.
- O tak. Z chęcią je przeniosę.
Rzucił tylko z delikatnym uśmiechem. Nie zamierzał ich nigdzie nosić. Wypieprzy je na korytarz i tyle z tego będzie. Nie zamierzał wykonywać pracy, która nie należała do niego. To Przymierze miało przygotować im kwaterę i przelot. Jeśli chcą to mogą sami sobie to nosić.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [II] Mesa

23 cze 2018, o 16:20

- Jak moja była - rzucił swobodnie Shukin.
Charles zdążył już zorientować się, że była Shukina stanowiła postać wręcz mityczną, obarczoną wszystkimi najgorszymi cechami charakteru i urody, jakie mogła posiadać kobieta. Mężczyzna wykorzystywał każdą możliwą okazję, by w ten sposób podsumować pasujący mu do tego kontekstu komentarz. Alexander uśmiechnął się szeroko, unosząc lekko jedną brew.
- No, to jak on przeniesie, to ja się zajmę już samym zakwaterowaniem - wzruszył ramionami, zakładając leniwie ręce za głowę.
Wyglądało na to, że ani Striker, ani Shukin nie zamierzali robić na statku więcej, niż to było konieczne. Nie byli zainteresowani transportem pudeł w miejsca inne, niż po prostu za drzwi i Dagan doskonale to wiedziała. Wystarczyło jej spojrzeć na zgodnie rozbawione wyrazy ich twarzy, by to do niej dotarło. Ale przestawienie sprzętu na korytarz może zmotywować innych do przeniesienia tego w jakieś bardziej sensowne miejsce. To nie było już jej problemem, a mogło się okazać, że to właśnie obecność jej gości sprowokuje jego rozwiązanie.
- Jak nie ćwiczyłeś przez miesiąc, to po przeniesieniu pudeł będziesz mieć zakwasy, wtedy nie będziesz zbyt skuteczny - parsknął śmiechem Shukin. - Ale może znajdziesz sobie tu kogoś, kto ci je rozmasuje. Ja niestety nie umiem, przykro mi.
Znów rozejrzał się, wzdychając ciężko. Mesa stopniowo pustoszała, bo ludzie znajdowali sobie rzeczy do roboty. Technik, która weszła tu dziesięć minut temu, teraz już opuściła pomieszczenie, decydując się zjeść swój posiłek chyba gdziekolwiek indziej, gdzie nie ścinał jej z nóg powalający uśmiech Alexandra.
- A poza siłownią, to co tu jeszcze macie? Coś ciekawego, czym można zająć wolny czas? Może nas oprowadzisz, hm, Becca? - skrócił jej imię, decydując się na automatyczne przejście na "ty" i uniknięcie zbędnych formalności. Tak samo zresztą zrobił z Chalesem, choć jego imienia jednak nie zdrabniał. - Wizna jest ogromna. Pewnie jest co zwiedzać. Nie mówię o tych przestrzeniach, co są niedostępne dla gości, ale takie wiesz, jak to. Jak mesa, siłownia, jakiś pokład widokowy. Jak już lecimy, to możemy podziwiać piękno kosmosu. Co wy na to? Chares, lubisz latać, nie?
Wyglądało na to, że nie będą mieli z nim spokoju. Rebecca posiadała jeszcze ten luksus, który pozwalał jej na zostawienie ich samych w kajucie i udanie się w dowolną stronę, byle dalej. Striker natomiast był skazany na Shukina i jego słabe żarty. Skoro mężczyzna współpracował z Przymierzem, musiał mieć jakieś umiejętności, ale jak na najemnika to był szokująco rozgadany i niepokojąco pozytywny. Pozostało mieć nadzieję, że podczas akcji nie będzie zajmował łącza tylko po to, by opowiadać swoje żarty.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [II] Mesa

23 cze 2018, o 19:00

Dobra, ten plan był za dobry, żeby mógł się udać, musiała to przyznać. Nadal najchętniej zapędziłaby tych dwóch do roboty (chociaż szczególnie Shukina, może jakby zaczynało brakować mu oddechu to przestałby pieprzyć? z drugiej strony Dagan obawiała się, że ten niepasujący do wojskowego okrętu amancik prędzej postanowiłby pobawić się w swoje biotyczne czary-mary, które podobno posiadał, zamiast skalać ręce fizyczną pracą), miny samców były aż nadto jasne i czytelne nawet dla niej.
No ale przynajmniej na korytarz wyniosą, nie? To też starczy. Jak się któryś z żołnierzy niemal zabije o stojące na drodze pudła, to ogarnie, jak nie sam to przy dodatkowej zachęcie oficerstwa. Nadal będzie jakaś korzyść.
- Dobra, chodźcie - rzuciła ostatecznie, w ten jakże rozwinięty sposób podsumowując zarówno uwagę rzuconą przez Strikera (serio? zaczytywał się w jej historii choroby? gdzieś z tyłu głowy pozostało jej wrażenie, że w tym momencie może znać ją lepiej niż ona sama, co było w jakiś sposób zabawne), jak i szalenie rozwinięty monolog Alexandra. Jasne, słów padło tyle, że na spokojnie mogłaby złożyć kilka własnych zdań złożonych w odpowiedzi. Tylko wiecie... Po co?
Zarządziła wymarsz. Lekkim ruchem głowy w kierunku drzwi wskazując mężczyznom, że mogliby łaskawie ruszyć tyłki, ruszyła na przedzie. Nie zamierzała ich oprowadzać - bo, warto podkreślić, nie była niańką, a Wizna nie była ich placem zabaw - ale pokład widokowy to nie był zły pomysł. Siłownia zresztą też nie. Oba z tych miejsc dawały jakieś zajęcie i szanse, że może panowie zajmą się sobą, więc... Szybki rachunek wykazał, że siłownia będzie lepsza. A będzie lepsza dlatego, że a) da jakieś wymierne zajęcie, b) z dużą dozą prawdopodobieństwa będą tam inni żołnierze, c) z równym prawdopodobieństwem będą to żołnierze znani Dagan na tyle, by mogła wybrać ich towarzystwo zamiast towarzystwa tych dwóch. A jeśli nie wybrać, to przynajmniej rozszerzyć kółko wzajemnej adoracji, o kogoś, z kim dla odmiany mogłaby chcieć przebywać.
Ostatecznie więc wciąż nie doceniając starań Shukina i nie uczestnicząc w rozmowie, poprowadziła ich w kierunku kwater załogi.
- Ogarniecie kajutę, rzucicie rzeczy i pójdziemy do tej całej siłowni - rzuciła, w ten sposób uznając układany plan za postanowiony.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [II] Mesa

25 cze 2018, o 20:12

Spojrzał na Shukina i sam w końcu trochę głośniej parsknął śmiechem. Chyba w końcu przeszło mu już to milczenie. Jak widać czas, który poświęcał tylko dla siebie już minął i mógł znowu wrócić do normalnej koegzystencji wśród otaczających go ludzi. W momencie poznania się Shukin już mógł znać pewien rozkład dnia Strikera gdzie normalnie się odzywał lub wkraczał nagle do jakiegoś swojego pudełka gdzie jego odpowiedzi stawały się mruknięciami lub jakimiś bardzo zwięzłymi odpowiedziami.
- Nie umiesz? Kurwa. A tak mnie zagadujesz jakbyś o niczym innym nie marzył. – Spojrzał na nią kątem oka. – Prowadź więc.
To był chyba największy statek wojskowy na jakim był. Wcześniej co najwyżej przerzucali ich jakimiś promami jeśli trafiła im się robota dla Przymierza lub jakimiś gównianymi korwetami, które powinny trafić na śmietnik już dziesiątki lat temu. Transport takich jak oni raczej nie należał do priorytetów, a widok nowoczesnych statków wojskowych w niektórych strefach mógłby wywołać nie małe zamieszanie.
- Oficjalnie nie dostaliśmy rozkazu siedzenia na dupie nie gadania z załogą.
Powiedział lekko zaskoczony jakby to było dla niego jakąś ogromną nowością. Przez lata przecież pracował dla ludzi gotowych ukryć wszystko co robili. Wiec rozmowa z załogą lub kimkolwiek spoza układu było mocno niepożądanym zachowaniem. Oficjalnie pracował teraz dla armii wiec to czym się zajmował było czymś normalnym. Przynajmniej dla tych wyższych szczeblem. Nie mówiąc już o tym, że kontraktorzy to nie byli tylko kolesie od czarnej roboty. Logistycy, technicy, piloci. Do wyboru do koloru. Jeśli czegoś brakowało wojsku to zawsze mogli to uzupełnić prywaciarzami, którzy za trochę lepsze pieniądze pisali się na takie roboty.
- Przeloty są mi bez różnicy. – Mruknął. Nie tyle co nie lubił latać. Po prostu latał już tak wiele razy, że nie ekscytowało go to nawet trochę. Była to swego rodzaju część misji której nie lubił. Czasami wolał trafić na miejsce szybko i taktycznie niż pierdolić się w jakiejś konserwie. Wizna była nowoczesna więc nie śmierdziało tu stęchlizną. – Jeśli tylko przyśpieszy spędzony tutaj czas to chętnie zobaczę czym teraz zajmują się dzieciaki z poboru.
Na miejscu zrobił to co dokładnie obiecał. Wywalił wszystkie niepotrzebne pudła na korytarz. Nawet nie sprawiło mu to większych problemów. Przy jego rozmiarach mógłby robić za wózek widłowy i do tego z tych większych. Chciał mieć po prostu czysty pokój na ten czas przelotu i gdzie zostawić swoje rzeczy.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „SSV Wizna”