Kapitan: Kontradmirał Marek Kamowski
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

[IV] Hangar i CZK AMSU

1 cze 2015, o 21:08

AMSU (Air Mobile Support Unit) Szarańcza

Obrazek


Pięć mobilnych, w pełni zautomatyzowanych, modułowych platform bojowych „Szarańcza” to jedna z kilkunastu grup testowych rozprowadzonych w obrębie krążowników Przymierza. Od używanych dotychczas dronów różni je znaczna programowalność, przy odrobinie szczęścia i zdolności programisty umożliwiająca przypisanie jednej platformie funkcji pełnionych dotąd przez oddzielne jednostki - naprawczą, zwiadowczą czy bojową. Ponadto jednostki zbudowane są modułowo, co z założenia umożliwić ma dostosowywanie „Szarańczy” do bieżących potrzeb. Każdy z dronów posiada wbudowany system zasilania oraz chłodzenia umożliwiający pracę do 3 godzin bez przerwy. Standardowe wyposażenie obejmuje także generator tarcz. Lekki, przenośny akcelerator masy, jaki również wchodzi w skład podstawowego wyposażenia „Szarańczy”, jest modułem bojowym, który bez przeszkód można zdemontować i zastąpić innym. W sumie każda jednostka posiada jedno, wspomniane już gniazdo bojowe, oraz cztery inne zaczepy użytkowe, do których dołączyć można m.in. podstawowy zestaw naprawczy, kamerę czy dodatkowy moduł zasilający.
Drony, które trafiły na SSV Wiznę jest, są określili to producenci, zupełnie czyste. Żadna z platform nie posiada jeszcze wyposażenia modułowego oraz wgranego programu - zarówno dobór odpowiedniego hardware’u, stworzenie odpowiedniego software’u oraz finalne testy to zadania ekipy inżynierów służących na pokładzie krążownika. Czystość dostarczonych na Wiznę „Szarańczy” ma zagwarantować pełne sprawdzenie jednostek pod kątem zarówno przystępności w użytkowaniu (także jeśli chodzi o zmianę modułów i oprogramowania w terenie), jak też samej funkcjonalności. Całość na stanowić wsparcie dla jednostki naziemnej, nie samego krążownika.
W ramach hangaru mieści się również Centrum Zdalnej Kontroli AMSU, które to urządzone zostało w sporej, wydzielonej na poziomie IV hali. Całość wyposażenia CZK (poczynając od stanowisk inżynierskich po wysokowydajne komputery) sfinansowana została z funduszy projektu „Szarańcza” i stanowi najdroższy sprzęt na pokładzie krążownika.





Desantowiec VTOL Trémoille-403

Obrazek



Choć francuski desantowiec doczekał się już dwóch kolejnych modeli: Trémoille-405 i Trémoille-407, na SSV Wiźnie wciąż używany jest starszy reprezentant solidnej marki. Mogący pomieścić do ośmiu członków załogi, dwóch pilotów oraz, po ostatniej modyfikacji, także Rój - desantowiec nie ma już w zasadzie żadnej wartości bojowej. Wciąż wprawdzie posiada widoczne baterie rakiet - pomimo propozycji, by je zdemontować, wciąż tego nie zrobiono - te już od dawna pozostają jednak niezaładowane. Poza nimi desantowiec wyposażony jest jedynie w podstawowe, umieszczone na dziobie działka, które obecnie sprawdzają się jeszcze tylko w zapewnianiu krótkotrwałej obrony z powietrza wysadzanym lub odbieranym żołnierzom. W efekcie Trémoille pełni już wyłącznie funkcję transportową.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

10 lis 2018, o 00:56

Alexander nie wnikał już bardziej w słowa Strikera, bo skoro otrzymał informację, że mają się nie zaprzyjaźniać, to znaczyło, że niektóre szczegóły miały pozostać za grubą zasłoną milczenia. Wzruszył tylko ramionami z niezadowoleniem, usiłując jakoś poradzić sobie ze świadomością, że kolejne kilkanaście godzin przyjdzie mu spędzić z dwoma mrukami, których rozmowy ograniczają się do półsłówek i zdań pojedynczych. Może nie zamierzał szukać sobie tu znajomych, z którymi po powrocie będzie mógł konie kraść, ale funkcjonowanie w takim układzie jak obecny miało prawo go nie satysfakcjonować.
To jednak było mniej istotne. Pogadał jeszcze chwilę z Charlesem, zjadł jednego ze swoich proteinowych batoników, którego wygrzebał z torby, po czym położył się na górnej pryczy, gdzie postanowił utonąć w objęciach Morfeusza - przynajmniej na te ostatnie godziny lotu Wizną. Zarówno Rebecca, jak i Striker mieli więc czas całkowicie dla siebie, do wykorzystania w dowolny sposób. Czy to było więcej ćwiczeń w pokładowej siłowni, przygotowanie sprzętu do akcji, skontaktowanie się z kimś bliskim, czy może zjedzenie czegoś porządnego, nikt im tego czasu nie organizował.
Dostali odgórną zgodę na wykorzystanie desantowca jako środka transportu. Przydzielono im pilota, którym okazała się młoda kapral, przebywająca na Wiźnie od niespełna dwóch tygodni. Gdy cała trójka kilka godzin później pojawiła się w hangarze, kobieta siedziała na brzegu pojazdu, w otwartych drzwiach, wystukując butem jakiś rytm o metalową podłogę. Na widok Rebecki wstała i wyprostowała się w postawie na baczność, a na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu - ostrożny, jakby nie miała pewności, czy może sobie wobec niej na niego pozwolić.
- Jesteśmy gotowi do odlotu - poinformowała, wskakując do środka.
Można było się spodziewać, że Shukin zacznie zarzucać na kobietę swoją gęsto plecioną sieć, ale - zaskakująco - nie zrobił tego. Wszedł do hangaru ubrany już w pancerz, z karabinem zaczepionym na plecach, większym zainteresowaniem darząc pojazd, którym mieli lecieć dalej, niż samą panią pilot. Na nią zerknął tylko krótko i uśmiechnął się do niej, a choć uśmiech ten był tak samo ujmujący, jak każdy poprzedni, to o dziwo nie prowadził do niczego więcej. Przynajmniej nie w tej chwili.
- Tym będziemy lecieć? - spytał, rozglądając się po wnętrzu niepewnie.
- To dobry sprzęt - odparła kobieta. - Kapral Saraya Dinh - przedstawiła się jeszcze, przesuwając spojrzeniem po twarzach dwóch, nieznanych jej mężczyzn.
- Alexander Shukin - rzucił blondyn w odpowiedzi, kładąc torbę pod ścianę desantowca i zajmując jeden z foteli.
Kobieta aktywowała wszystkie systemy, stopniowo wybudzając Tremoille z uśpienia, podczas gdy hangar szybko pustoszał, opuszczany przez ludzi. W końcu śluza otworzyła się, wypuszczając ich na zewnątrz - w pustkę. Sprawnie podniesiony pojazd wyleciał z okrętu. Przez przednią szybę i boczne wizjery, zamiast szarych ścian, teraz widzieli czarną, niekończącą się przestrzeń, upstrzoną setkami odległych gwiazd.
- Nie potrzebujemy więcej ludzi do pilotowania tego kloca?
- Nie - stwierdziła Dinh krótko, prawie beztrosko. Może na Wiźnie nie służyła długo, ale musiała mieć już z takimi systemami do czynienia.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

10 lis 2018, o 01:37

Przygotowanie się do lotu spędził w ten sam sposób co zawsze czyli biorąc prysznic i idąc spać. Zbieranie energii zawsze należało do jego priorytetów szczególnie, że znał swoje szczęście na misjach takich jak te. Mógł już sobie odliczać czas do wielkiego pierdolnięcia, a potem do pójścia w rozsypkę wszystkich możliwych planów. Wtedy będzie musiał znowu pracować na najwyższych obrotach żeby przeżyć. Różnica jednak była taka, że jeszcze miesiąc temu jeśli by umarł to zawiódłby tylko i wyłącznie siebie. Teraz wszystko wyglądało inaczej i musiał się starać jeszcze bardziej aby mógł kontynuować to co udało mu się w ostatnim czasie. Przedłużyć swoje życie jak najsilniej jak potrafił. Choćby miało go to kosztować wszystko. Po prostu musiał.
Po przebudzeniu zajął się swoim sprzętem. Był skoncentrowany bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie wiedział jak bardzo może polegać na Shukinie czy Rebecce. W jego głowie opracowywane były już różne na plany na każdy możliwy obrót sytuacji. Tylko chwilę poświęcił na zachwycanie się swoim odnowionym pancerzem. Po tym co przeszedł był zaskoczony, że dało się go doprowadzić do stanu używalności po raz kolejny. Technicy Przymierza naprawdę wiedzieli co robią. Ubranie się we wszystko nie zajęło mu zbyt dużo czasu, ale za to czyszczenie broni było już inną bajką. Sprawdził każdy możliwy zakamarek aby upewnić się, że nie zawiedzie go w ostatniej chwili.
Nie napisał do niej żadnej wiadomości. Nie wiedział czy się martwi czy nie, ale wolał nie informować jej, że właśnie rusza na kolejną misję z której mógł nie wrócić. Zresztą obydwoje byli operatorami. Nie było sensu zasypywać ją wiadomości. Odezwie się jak wróci z misji. Chociaż pierwszy raz od jakiegoś czasu poczuł swego rodzaju tęsknotę, kiedy jej obraz przewinął się przez jego myśli.
Spodziewał się, że otrzymają pilota na taką misje ale dziwiło go, że Przymierze nie wynajęło kontraktora tylko kogoś od siebie. To nie tyle co utrudniało prace, ale dodawało to kolejny balast, którego trzeba było trzymać na dystans. Nie przeszkadzało mu to. W trzymaniu ludzi na dystans był wyjątkowo dobry.
- Charles Striker.
Nic dziwnego, że im się przyglądała. Ich pancerze nie wyglądały na te z przydziału, a broń łamała nawet niektóre konwencje. Rzucił swoją torbę pod ścianę i zajął pozycję w jak zawsze za małym fotelu. Kolejny raz jak kaszalot w konserwie. No cóż musiał się przemęczyć na czas tego przelotu. Potem pewnie będzie miał dużo czasu na rozprostowanie swoich kości podczas wykonywania misji.
- Długo zajmie nam podróż?
Spytał od razu. Chciał mieć już to za sobą. Misja jak misja, ale nie chciał poświęcać na nią więcej czasu niż będzie trzeba.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

10 lis 2018, o 19:32

W hangarze stawiła się o czasie, co wynikało z punktualności zarówno tej wrodzonej, jak i wyuczonej podczas służby. Dagan miała wiele przywar, ale spóźnianie się nigdy do nich nie należało - jej rzeczywistość mierzona była precyzyjnie, co do minuty, analizowana tak dokładnie, jak dokładnie analizowane, pisane bądź łamane były przez nią kolejne linijki software'owych kodów. Na Rebeccę nigdy nie było trzeba czekać - to raczej ona czekała, stawiając się gdzieś raczej przed czasem niż po nim. Teraz czekać jednak nie musiała ani ona, ani nikt inny. Dotarła do hangaru ledwie krok za Strikerem i krótką tylko chwilę przed Shukinem.
- Spocznij - rzuciła odruchowo do kapral Dinh, w kolejnej chwili krzywiąc się jednak lekko. Było to co najmniej marną reakcją na niepewny uśmiech młodej pilot, a przecież zupełnie z nim niezwiązaną. Dagan nie miała problemu z tym, że Saraya uczyniła jakiś krok wykraczający poza standardowe procedury, które jasno, wyraźnie i tak bardzo dobitnie mówiły, że w obecności wyższych stopniem zachowujesz się mniej więcej tak, jakbyś w dupie miał gruby, wepchany głęboko kij. Rebece absolutnie nie przeszkadzało, że kapral gdzieś próbowała się za to wychylić, zachować jakoś... wiecie, normalniej. Nie. Jedyny problem, jaki miała Dagan, to ta wyższość stopniem. Nie była do niej przyzwyczajona. Wciąż. Nadal uważała się za jedną z wielu, za przeciętną... No, w porządku, może trochę ponad przeciętną, ale jedną z szeregu. Uważała się - czuła się taką, choć kilka zaskakująco szybko zdobytych promocji sprawiało, że już jakiś czas tak naprawdę nią nie była. Dawno przestała być kotem, ale niedawno - także kimś ze środka hierarchii. Teraz... Cóż, teraz wciąż była na jednym ze środkowych szczebelków, ale szczebelków bliskich oficerskim pagonom. A to trochę zmieniało sprawę. Reorganizowało pewne schematy.
I sprawiało, że Dagan czuła się zwyczajnie nie na miejscu. Jak w jakiejś kiczowatej bajce, w której wszystko poszła na opak. Bo Rebecca wiedziała, że zasługuje na uznanie, na docenienie - ale niekoniecznie w postaci kolejnych belek na mundurze.
A jednak wyraźnie coś się w kwestii przyzwyczajeń zaczęło zmieniać, bo nagle okazało się, że jednak potrafi pozwolić komuś na swobodniejsze zaufanie. Że bez wahania wchodzi w rolę tej, która ma prawo decydować, czy jej się czyjeś zachowanie podoba czy nie. I że łapie się na tym dopiero po chwili. A to... To było, kurwa, dziwne i jeszcze bardziej dla niej nienaturalne niż wszystko, co robiła dotąd. Dlatego się skrzywiła. Bo uśmiech kapral Dinh był w porządku, ale to, że tak łatwo go oceniła, że tak lekką ręką uznała, że rzeczywiście może i powinna go ocenić - to już nie było w porządku. Nie było normalne. Chyba.
Tak czy inaczej, Saraya, choć mało przez nią znana - cóż, w zasadzie niemal wcale - była kimś od nich. Kimś swoim. Kimś w takim samym mundurze, podlegającym tym samym ludziom. A to sprawiało, że do niej Rebeccę ciągnęło trochę bardziej. Trochę naturalniej przychodziło jej zająć miejsce w pobliżu dziewczyny niż dwóch towarzyszy. Że z nią łatwiej byłoby pewnie jej rozmawiać.
- Tremoille to kawał dobrej maszyny. Starej, ale solidnej - rzuciła tymczasem na wątpliwości Alexandra wzruszając lekko ramionami. Wskakując do środka desantowca i rzucając własną torbę pod ścianę, umościła się potem w fotelu drugiego pilota. Nie była nim, ale wybrała go odruchowo - bo był fotelem dla kogoś z Przymierza, bo znajdował się bliżej miejsca zajmowanego przez kapral Dinh niż przez zakontraktowanych mężczyzn.
Rozejrzała się potem po pokładzie. Doskonale zdawała sobie sprawę, skąd brała się niepewność Shukina. Desantowiec był stary. Na ten moment w jego linii były dostępne już dwa nowsze modele, a w branży mówiło się i o kolejnym, który niebawem miał zostać zaprezentowany. Z tej perspektywy Tremoille-403 był ni mniej, ni więcej, jak antykiem, co zresztą było widać. Statek został doprowadzony do porządku naprawdę doskonale, mimo tego dało się dostrzec archaiczności - część przestarzałych już rozwiązań, jakieś niedociągnięcia, które poprawiono w kolejnych modelach z tej linii. Mimo tego desantowiec był dobry. Sprawny. I, jak wiedziała Dagan, nigdy dotąd ich jeszcze nie zawiódł. A przynajmniej nie jakoś strasznie.
Samej kapral Rebecca już nie broniła, uśmiechając się za to przelotnie. Wątpienie w zdolności młodych żołnierzy było standardem, a młodych kobiet żołnierzy - czymś tak oczywistym, że zaskoczenie budziło nie pojawienie się podobnych pytań. Dagan już to przerabiała i, jak mogła się założyć, Saraya również. Nie raz. Wątpliwości Alexandra na pewno nie były pierwsze ani też ostatnie.
- Czy miniony czas rozkosznej separacji okazał się dla kogoś z was na tyle owocnym, byśmy wiedzieli po co tak naprawdę lecimy? - zapytała chwilę po pytaniu Strikera. Jakkolwiek być może nie było w interesie Przymierza - a więc i jej jako reprezentantki firmy - tak bezpośrednie przyznawanie się to zupełnej niewiedzy i tego, że góra zwyczajnie ją olała jeśli chodzi o informacje o misji, Dagan nie wydawała się widzieć w tym problemu. Bo, wiecie, tak naprawdę nie widziała. Skoro jej właśni przełożeni nie raczyli zadbać o dobre przygotowanie jej, Rebecca nie widziała powodu, dla którego miałaby udawać, że jest inaczej - szczególnie, że może któremuś z mężczyzn powiodło się bardziej. Może ich ktoś bardziej lubi, może szepnął im coś w międzyczasie na uszko?
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

10 lis 2018, o 20:24

Dinh nie miała pojęcia co dzieje się w głowie Rebecki, więc jej nieprzyjemny grymas odebrała po swojemu - ostrożny uśmiech, który rzuciła swojej przełożonej, ewidentnie był nie na miejscu. Spoważniała więc, szybko zajmując się tym, czym miała się zająć, zamiast w jakikolwiek sposób okazywać swoim pasażerom, że miło jej ich widzieć. Zmieszana, siadła za sterami, nie odwracając się już do nich, nawet gdy Dagan siadła obok niej. Była jeszcze młoda, miała czas, by się nauczyć funkcjonowania z tym kijem wzdłuż kręgosłupa, którego tak bardzo nie lubiła czerwonowłosa, a którego, jak sądziła Saraya, od niej wymagano.
- Gdybym wiedziała dokąd lecimy, to odpowiedziałabym na to pytanie - rzuciła do Strikera. - Ja jestem tylko pilotem. Czekam na koordynaty. Myślałam, że prześlecie mi je, jak opuścimy hangar Wizny, skoro to niekoniecznie oficjalna misja.
Alexander uniósł z zaskoczeniem brwi.
- Czemu myślisz, że nieoficjalna?
- Może wyglądam na młodą i głupią, ale wbrew pozorów mam oczy i umiem myśleć logicznie - odparła Dinh, zerkając na niego przez ramię z politowaniem. - Poza tym to duży statek, ale informacje rozchodzą się szybko. Ludzie rozmawiają.
Shukin skinął głową, po czym wzruszył obojętnie ramionami, rozsiadając się wygodnie na swoim fotelu. Kostka jego prawej nogi oparła się na kolanie lewej, a omni-klucz rozbłysł, gdy aktywował go, żeby przesłać ich pilot koordynaty, o które prosiła. Systemy pojazdu przyjęły je, wyświetlając miejsce na mapie. Saraya wytyczyła trasę i zmieniła kurs, obracając desantowiec w miejscu. Wkrótce zaczęli dość sprawnie oddalać się od Wizny - okręt leciał dalej swoją trasą, oni mieli do roboty coś innego.
- Czterdzieści minut - poinformowała ich. - Jesteśmy we właściwym systemie. Ale koordynaty nie wskazują planety ani stacji. Spotykamy się z kimś w przestrzeni?
Skinięcie głowy Alexandra potwierdziło jej przypuszczenia.
- Mieliśmy nie mówić o tym na Wiźnie. Nie wiem dlaczego właściwie, chcesz to spytaj dowództwa. Mamy porozumieć się z Mishą Vasilievem, kapitanem grupy statków o nazwie Jewel. Słyszałyście o nich, nie? Piraci. Przymierze ponoć ma z nimi jakiś układ, ale ostatnio piraci go nie respektują. Atakują ludzkie kolonie - ludzka załoga, ludzkie kolonie, coś poszło mocno nie tak. Lecimy sprawdzić co się dzieje i ewentualnie przeprowadzić agresywne negocjacje z kapitanem. Mamy dowolność środków.
Dla Charlesa nie było to nic nowego, dla obu kobiet jednak - owszem. W tym, że takich informacji nie mieli udzielać na okręcie wojskowym, nie było niczego dziwnego. Nie każdy mógł pogodzić się ze świadomością, że Przymierze ma zawarty układ z grupą piratów, choć prawdopodobnie i tak nie było to najgorsze czego ludzkie wojsko się podejmowało. Ale dla młodych, ambitnych żołnierzy, z głowami pełnymi ideałów, mogło to być szokujące. Dinh odwróciła się na fotelu. Becca nie znała jej tak dobrze, by wiedzieć, czy należy do tych typowych idealistów, czy jednak realistów, ale prawdopodobnie miała się tego w ciągu najbliższych kilku godzin dowiedzieć.
- Układ z piratami? - spytała, zdziwiona. - Po co?
- Oni też dla nich pewnie coś robią. Cholera wie. Ja jestem tylko kontraktorem. Po co Przymierze może współpracować z piratami, pani chorąży? - Alexander przeniósł wzrok na Dagan.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

10 lis 2018, o 20:57

To, że misja była nieoficjalna to można było wyczuć już z daleka. Oczywiście długo mogli ukrywać właściwy cel misji, ale finalnie było ich tylko dwóch. Prędzej czy później musieliby puścić parę z ust chociaż Striker tego nie pochwalał. Wolałby żeby wiedzieli jak najmniej bo rozwiązywało to wiele problemów, a przy okazji unikali niepotrzebnych pytań. Skoro jednak Shukin postanowił przekazać im dokładny cel misji to nie było sensu się z tym ukrywać. Według niego DeWolf będzie mocno niepocieszony z takiego obrotu sytuacji. Gdyby miały wiedzieć to by im powiedział. One nie wiedziały nic. Zaczęło go zastanawiać czy zaufanie Przymierza wobec ich działań było tak wielkie czy po prostu mieli to wszystko w dupie i dawali im wolną rękę we wszystkim co robią. Powód takiego, a nie innego zachowania był Strikerowi nie znany, a w najbliższym czasie na pewno go nie pozna.
- Nie nazywałbym tego negocjacjami. – Rzucił Striker poprawiając broń na kolanach. W jednej dłoni trzymał paczkę papierosów, a w drugiej swój kaptur zwiadowczy. Dziwne było to, że udało mu się jakoś zmieścić na tym statku. Wyciągnął z paczki jednego papierosa, ale nie zapowiadało się żeby miał go od razu odpalać. – To Piraci, nie spodziewaj się po nich wybitnych umiejętności negocjacyjnych. Pewnie ktoś im dał w łapę więcej i tyle. Najlepiej byłoby podpiąć się pod ich systemy bezpieczeństwa i wyłączyć stacje podtrzymywania życia.
Tu spojrzał na Dagan. Wiedział, że ma umiejętności aby to zrobić. Chyba właśnie dlatego dostali do pomocy ją, a nie kogoś innego. Potrzebowali kogoś od technika. Striker mógł co najwyżej zrobić dziurę w kadłubie swoim ciałem jeśli rozpędzą go do dobrej prędkości, ale byłoby to na tyle. Nie chciał negocjować z tymi ludźmi bo kiedyś musiał i jak zawsze skończyło się to masakra. Kontakty z piratami to była brudna robota i dlatego jej nie lubił. Autorytaryzm w czystej postaci.
- Sprawdź dane i wygrzeb wszystko o Mishy. Pewnie mają na niego teczkę więc teraz nam się przyda. Przeszukaj intranet. Wyciągnij wszystko co mogłoby się przydać jako karta przetargowa w rozmowie o ile do takiej dojdzie. Najlepiej byłoby od razu go wyeliminować, ale nie wiemy czy następny w kolejce nie będzie jeszcze bardziej podgryzał ręki, która go karmi.
Chyba pierwszy raz od momentu, kiedy weszli na Wiznę zaczął mówić więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Zresztą co się dziwić. Od samego początku można było się spodziewać, że woli zajmować się swoją pracą niż marnować czas na bezsensowne rozmowy. Oczywiście trochę się to zmieniło w ostatnim i potrafił cokolwiek powiedzieć do innych, ale nie przychodziło mu to najłatwiej.
- Wywalcie statek z baz danych Przymierza i zmieńcie banderę na jakąkolwiek planetę batarian. Nie chcemy, żeby do nas walili jak tylko się zbliżymy. – W końcu wyciągnął z kamizelki zapalniczkę. Nową, kupioną zaraz przed misja. Zaciągnął się mocno dymem i powoli wypuścił powietrze. – Potrzebuje raportów związanych z ludźmi, którzy byli łącznikami Mishy z Przymierzem.
Z kamizelki taktycznej wyciągnął słuchawkę taktyczna. Wsadził ją sobie do ucha jednak zamiast połączyć się z kimkolwiek po prostu włączył muzykę. Może nie był to największy przejaw jego profesjonalności, ale miał to gdzieś. Nie był członkiem armii per se więc mógł sobie pozwalać na o wiele więcej niż zwykły trep.
- Dagan dowiedz się też jakim statkiem latają i wygrzeb ich schematy. Jeśli to coś dużego to nie powinno być problemem. Większość statków jest budowana na standardach więc warto byłoby wiedzieć gdzie co jest jak w końcu wszystko pójdzie się jebać.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

11 lis 2018, o 11:43

No i co, nie było tak trudno, prawda? Gdy wreszcie Shukin zdecydował się odkryć, czym tak naprawdę mają się zająć, Dagan nie była szczególnie zaskoczona. Nie była już na tym etapie, by wieść o kontaktach Przymierza z piratami, o jakichś układach czy współpracy - by miało ją to zdziwić, zszokować. Zakładając, że w ogóle kiedykolwiek mogłoby ją to w jakiś sposób ruszyć. Tak czy inaczej teraz Rebecca doskonale zdawała sobie sprawę, że świat nie jest czarno-biały, a jej firma, jej rząd nie jest idealne i bez skazy. I że nie są też tak uczciwi i tak pełni ideałów, jak czasem chciano wmówić młodym rekrutom. Czy to jeszcze dzięki ojcu działającemu w Mosadzie, czy też potem na podstawie własnych obserwacji czerwonowłosa dochodziła zawsze do jednego wniosku, a mianowicie takiego, że wszystko jest znacznie bardziej brudne niż wygląda, a na liczne medale zdobiące jego pierś rzadko który generał zapracował czysto - nie mówiąc o tym, że rzadko kiedy w ogóle zapracował na nie osobiście.
Tym natomiast, czego Rebecca nie wiedziała, było zdanie kapral Dinh. Nie znała tej dziewczyny i nie wiedziała, w którym miejscu na osi idealista-realista mieści się Saraya, z racji jej wieku jednak, być może, bezpieczniej było założyć, że jednak bliżej lewego skraju. Oczywiście, rzucało się w oczy, że pilot nie była najpewniej dużo młodsza od Dagan, tym niemniej jednak się zdziwiła. Jednak jeszcze to potrafiła, jednak coś ją zaskakiwało. A skoro już znalazło się miejsce na to zaskoczenie, to Rebecca wolała wyjść z założenia, że dziewczyna jeszcze nie całkiem rozstała się z obrazkiem Przymierza jako ślicznej, dumnej, nieskalanie czystej organizacji.
- Nie wszystkim można zająć się w mundurze - odpowiedziała więc krótko, zdawkowo na pytanie Shukina, nie chcąc wdawać się w to wszystko, co podsuwała jej w tej chwili głowa, co sugerowało jej własne doświadczenie. Nie chciała teraz podejmować dyskusji o tym, że kontakty i układy z piratami - podobnie jak z, na przykład, nielegalnymi handlarzami bronią, dragami czy choćby terrorystami, do których nikt w firmie nigdy by się przecież nie przyznał - są nieodłącznym elementem rządowego krajobrazu. Nie chciała nakreślać Sarayi obrazka, w którym ktoś z góry lekką ręką wydaje dyspozycje efektownego wysadzenia okrętu handlowego asari czy turian tylko dlatego, że powiązania jego właściciela są nie na rękę ludzkim szychom. Nie chciała wyliczać ani nawet szacować, ile dyplomatycznie skandalicznych, niedopuszczalnych operacji przeprowadziło dotąd Przymierze rękami innych - piratów, przemytników, zwykłych najemnych zbirów. A takich operacji przecież było wiele, z pewnością więcej, niż jej się wydawało. Bo po prostu nie było możliwości prowadzenia polityki inaczej. Nie było rządu, który nie sięgałby po takie środki i armii, która nie odwalałaby brudnej roboty rękami kogoś, kogo łatwiej było potem wystawić na kozła ofiarnego.
Tak czy inaczej, skoro wiedzieli już, po co lecą, nie było powodu, dla którego nie mieliby się wziąć do roboty. Biorąc pod uwagę, że sama uznała Strikera za najlepszą w tym momencie kandydaturę na lidera, Dagan nie miała problemu, by posłuchać jego poleceń. Bo tym były, czyż nie? Pierwszymi rozkazami, nie sugestiami czy prośbami. I w porządku. W takich sytuacjach Rebecca odnajdywała się najlepiej - gdy ktoś pokazał jej, co miała robić, robiła to, robiła to świetnie.
Niewzruszona sugestią, że na negocjacje raczej nie będzie miejsca - bo, poważnie, raczej nie będzie, dyplomacja nigdy nie była mocną stroną ludzi z marginesu społecznego, a i nigdy nie była też ich pierwszym wyborem na rozwiązanie sytuacji konfliktowych - skinęła lekko głową na znak, że przyjęła do wiadomości i zgadza się z zaproponowanym rozwiązaniem, i jako potwierdzenie, że tak, prawdopodobnie będzie w stanie to zrobić, będzie w stanie zablokować systemy podtrzymywania życia i zwyczajnie udusić załogę pirackiego statku. A potem zatonęła w bazach Przymierza.
Nie miała szalonych dostępów do akt wojska ani specjalnych uprawnień. Nigdy nie służyła w wywiadzie, by móc na takie zasłużyć ani też nie zajmowała wystarczająco wysokiego stołka, by zyskać takie po prostu ze względu na piastowaną rangę. Nigdy jednak nie traktowała tego jako problem - a przynajmniej nie jako problem nie do przejścia. Nie zatrzymywała się tam, gdzie wyskakiwały radosne okienka informujące ją, że nie ma wystarczających uprawnień. To jasne, że nie miała, ale to nie szkodzi. Dagan służyła w wojsku już wystarczająco długo, by jako tako rozeznać się w strukturze firmowego intranetu, by wiedzieć, jak szukać i wiedzieć, jak dostać się tam, gdzie zdaniem kogoś zaglądać nie powinna.
Teraz, rozsiadłszy się wygodniej w fotelu, ewentualną rozmowę Charlesa z Alexandrem czy Sarayą przesunęła nieco w tło, skupiając się na tym, na czym znała się najlepiej. Zapatrzona we własny omni-klucz - numer identyfikacyjny którego zamaskowała teraz losowo generowanym, zmieniającym się płynnie innym numerem, mającym utrudnić stwierdzenie, kto dobiera się do baz w razie, gdyby coś jej się nie powiodło - zajęła się kolejnymi zagadnieniami. Misha Vasiliev. Jego opiekun z ramienia Przymierza - ktoś, kogo mundurowi wydelegowali, by sprawował nad piratem względny nadzór i umożliwiał im kontakt z wojskiem. Grupa okrętów Jewel - ile statków wchodzi w jej skład, jakiego są typu, ich specyfikacje i najbardziej prawdopodobne wytypowanie okrętu flagowego, tego, na którym mógłby znajdować się Misha. Schematy chciała jednak wszystkich łajb, bo nie była na tyle naiwna, by wychodzić z błędnych założeń - takich, które kazałyby zakładać, że Vasiliev nie spodziewa się problemów ze strony wojska (bo pewnie się spodziewał) oraz takich, że wiedząc, że może być nieciekawie, nie przeniósłby się na inną, bardziej niepozorną łajbę z grupy (bo pewnie by się przeniósł). Na ten moment za mało jeszcze wiedzieli, by ograniczać rozpoznanie.
- Zrób to - rzuciła tymczasem odruchowo do Dinh, słysząc w tle słowa Strikera, by zmienić identyfikatory desantowca. Kapral mogła mieć opory przed spełnianiem poleceń kogoś, kto de facto nie miał jako takiego prawa jej rozkazywać, ale Rebecca stała w tej samej hierarchii i stała w niej wyżej.
- Chociaż - przerwała na chwilę swoją pracę, zastanawiając się nad czymś. Uniosła wzrok na Charlesa. - Z batarianami może być ten problem, że Tremoille w żaden sposób na batariański nie wygląda - ani na oko, ani w specyfikacji - co więcej, nie jest też takim, którym batarianie mieliby powód się interesować. Jest stary. - Uniosła znacząco brwi. - Nie lepiej wziąć coś przemytniczego? Nie sądzę, by i wtedy próbowali nas powitać radosną salwą, a przynajmniej nie będziemy musieli bawić się w generatory głosu ani jakieś inne gówna, gdyby chcieli z nami pokonwersować, gdy pojawimy się w pobliżu. - Wzruszyła lekko ramionami. Przyjęcie bandery przemytniczej, jej zdaniem, byłoby łatwiejsze do wykonania niż batariańskiej, a też powinno gwarantować im wystarczająco długą chwilę bezpieczeństwa. Piraci prowadzili z przemytnikami bujne życie towarzyskie i biznesowe, to było jasne, stąd Dagan sądziła, że podszycie się na chwilę łajbę kogoś działającego w tej branży byłoby wystarczające. Nie znała się jednak na pracy w terenie - w każdym razie nie na takiej pracy w terenie - stąd nie decydowała, a pytała. Konsultowała. Nie widziała nic złego w oddaniu inicjatywy decyzyjnej, szczególnie, jeśli uczynienie tego dawało im większe szanse na powrót z misji względnie w jednym kawałku.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

11 lis 2018, o 13:06

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

11 lis 2018, o 13:49

- Z tego, co wiem, ta dziwna współpraca funkcjonuje już od dobrych kilku lat - mruknął Shukin. - Wydaje mi się, że jeśli faktycznie tak jest, to po pierwsze muszą mieć umiejętności negocjacji większe niż zerowe, a po drugie do czegoś muszą się wojsku przydawać. I wojsko musi coś im oferować w zamian. Kredyty? Zawsze znajdzie się ktoś, kto zapłaci więcej. Swobodę działania? Co by nie mówić, to są rejony patrolowane przez Przymierze. Tu mamy te ludzkie kolonie. Co w takim razie piraci dają Przymierzu?
Zapadła krótka cisza, przerywana tylko pojedynczymi piknięciami systemu za plecami odwróconej do nich Dinh. Kobieta przesuwała spojrzeniem po ich twarzach, ale trudno było wyczytać z niego jakie ma zdanie na ten temat. Była niewiadomą - ale z drugiej strony była też tylko ich pilotem. Nikim więcej. Plan nie zakładał zabierania jej z desantowca, ona miała na nim siedzieć, gotowa do odebrania ich z pokładu któregoś ze statków grupy Jewel, jeśli się na nim ostatecznie znajdą.
- Informacje? - rzuciła niepewnie. - Dane o statkach pojawiających się tutaj? W tym systemie i okolicznych?
Shukin skinął krótko głową, dopuszczając jej propozycje do listy wielu innych, prawdopodobnych, które krążyły w jego głowie. Był całkowicie skupiony, zapatrzony w ciemnowłosą pilot bez krzty dwuznaczności - profesjonalny, można by powiedzieć, choć jeszcze kilka godzin temu trudno było uwierzyć, że jest do tego zdolny. Widać potrafił rozdzielić pracę od codzienności, choć gdy dla nich wszystkich misja rozpoczęła się od wejścia na Wiznę, dla Alexandra coś się zmieniło dopiero wtedy, gdy desantowiec opuścił hangar okrętu.
Przeszukiwanie baz danych Przymierza nigdy nie stanowiło dla Rebecki trudności - zwłaszcza z udogodnieniami, które miała, a którymi nie mogli pochwalić się inni. Informacje na temat statków wchodzących w skład grupy znalazła w ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund. Systemy same skierowały ją do odpowiednich tematów, gdy wpisała interesujące ją frazy, a dane, które się jej wyświetliły, były satysfakcjonująco konkretne.
Jewel składał się z czterech pirackich statków: głównej korwety bojowej o nazwie Skyranger, drugiej podobnej o nazwie Bloodmoon, oraz dwóch dodatkowych jednostek, nie stanowiących jednak głównej siły bojowej - małego, czteroosobowego statku zwiadowczego Dark i Daisy, zwykłego transportowca, w którym piraci musieli przewozić większość swoich zapasów, łupów, czy po prostu traktować go jako jednostkę mieszkalną. Tak szczegółowych informacji Dagan nie była w stanie znaleźć, ale nie musieli przecież wiedzieć, co dzieje się zazwyczaj na Daisy, by zaplanować swoje działania. Tak czy inaczej grupa była spora, zorganizowana, i wnioskując po liczbie piratów wchodzących w jej skład, Przymierze raczej nie oczekiwało od dwójki kontraktorów i Rebecki, by pozbyli się ich wszystkich. Było to wręcz niemożliwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak kiepską wartość bojową stanowił Tremoille. Wszystkie cztery statki były typowej ludzkiej konstrukcji, choć schematy, do jakich mogła dotrzeć Dagan, pozostawały schematami produkcyjnymi, nieuwzględniającymi ewentualnych modyfikacji.
Jeśli chodzi o samego kapitana statków, dane mówiły, że posiada przeszłość wojskową - osiem lat w Przymierzu, tak konkretnie. Może więc to była przyczyna, dla której potrafił dojść do porozumienia z wojskiem, nawet zajmując się tak niechlubną działalnością, jak piractwo. Charles chciał raportów związanych z ludźmi, którzy mogli być łącznikami, ale wyglądało na to, że Misha sam był swoim łącznikiem. Żadnych informacji dotyczących współpracy Rebecca jednak nie znalazła. Jeśli w ogóle znajdowały się one w dokumentacji Przymierza, to nie w tej dostępnej dla wszystkich - i nie w tej dostępnej dla niej.
- Ma rację - rzucił Shukin, kiwając głową w stronę czerwonowłosej. - Statek przemytniczy to lepsze rozwiązanie. Powinni wtedy zgodzić się, żebyśmy wylądowali w ich hangarze. Nie wiedzą, że Przymierze zamierza się z nimi skontaktować, bo Vasiliev odciął się całkowicie. Od czegoś trzeba zacząć, nie? A potem nie dać się zabić na wejściu - mruknął pod nosem.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

11 lis 2018, o 21:09

Zajmując się swoimi zadaniami, uporała się z nimi szybko i w sposób względnie satysfakcjonujący. Względnie, bo zawsze mogła dowiedzieć się więcej, ale jednak satysfakcjonujący, bo w jej ręce wpadły jednak konkretne informacje i dane.
- Wasze omni-klucze? - rzuciła może nie do końca jasno do Strikera i Shukina (swoją drogą, zaskakująco profesjonalnego, aż dziw, że to ten sam człowiek co na Wiźnie), dopiero po chwili bez odpowiedzi unosząc wzrok. - Namiary. Wyślę wam schematy okrętów. - Nie zamierzała zatrzymywać planów dla siebie, to byłoby głupie. Nie zamierzała też wybierać, który schemat z czterech wyśle mężczyzną, bo to głupie byłoby tak samo. Na ten moment nie wiedzieli, który statek stanie się ich bezpośrednim celem - w rozumieniu tego, na pokładzie którego miałby znajdować się Vasiliev - stąd powinni zapoznać się ze wszystkimi. A przynajmniej mieć je pod ręką. Nawet, jeśli plany nie były w pełni aktualne, jeśli statki miały być zmodyfikowane - a, znając życie, były na pewno, nie było pirata, który nie lubiłby pobawić się w pimp my starship, tak dla zwykłego efekciarstwa, jak i ze względów bardziej praktycznych - to i tak będą przydatne. Ostatecznie nie da się łajby przebudować całkowicie, podstawowa struktura zawsze zostanie taka, jaką była fabrycznie.
- Ten Vasiliev... Nie ma łączników - rzuciła potem, odpowiadając na kolejną z kwestii poruszonych przez Strikera. - I nie sądzę, żeby kiedykolwiek miał. Był nasz. Przez osiem lat - wyjaśniła z grubsza, jednocześnie ponownie wracając spojrzeniem na ekran własnego omni-klucza i marszcząc brwi lekko.
W kontekście współpracy Mishy z Przymierzem napotkała mur, jak się wydawało, nie do przejścia. Może, gdyby miała więcej czasu, lepszy komputer albo któryś z napisanych programów... Może. Teraz jednak nie zamierzała tracić czasu na forsowanie barier, których prawdopodobnie sforsować by jej się nie udało. Nie mieli wiedzieć, na czym polegał układ Vasilieva z Przymierzem - w porządku, trudno. Może jednak mogą dowiedzieć się czegokolwiek o samym Mishy? Jego teczka nie powinna być aż tak obwarowana - a przynajmniej Dagan miała szczerą nadzieję, że nie była. Dając spokój dogrzebywaniu się do danych dotyczących bezpośrednio współpracy kapitana z wojskiem, Rebecca na kilka kolejnych chwil skupiła się na samej sylwetce mężczyzny. Na tym, czego mogła dowiedzieć się o nim samym - pochodzeniu, przebiegu jego służby oraz powodach rezygnacji z niej (mniej lub bardziej samowolnej), wreszcie także o jego poczynaniach po opuszczeniu mundurowych szeregów. Wszystko, czego mogliby się dowiedzieć, mogło okazać się przydatne. A raczej - na pewno okaże się przydatne. Ostatecznie poznanie swego oponenta przed konfrontacją to klucz do sukcesu, nie?
Trzecią sprawą do załatwienia było "przeformatowanie" desantowca tak, by nie krzyczał z daleka, skąd przylatują. Skoro wszyscy zgodzili się na to, że podszycie się pod przemytników będzie w tej chwili lepszym rozwiązaniem, Dagan zamierzała ponownie zwrócić się ku Dinh... Po czym dała sobie z tym spokój, decydując się załatwić to osobiście. Będzie szybciej. Pozostawiając swój omni-klucz działający, wciąż zajęty poszukiwaniami informacji o Vasilievie, zakręciła się na fotelu pilota i zwróciła tyłem do mężczyzn, za to przodem do komputera statku. Zmiana systemowych oznaczeń - numeru identyfikacyjnego, wprowadzonej przynależności, wszystkiego, co pozwoliłoby zidentyfikować statek jako należący do Przymierza - nie powinna być procesem trudnym. Rebecca wprawdzie nigdy dotąd nie musiała bawić się w podobne manewry, ale, umówmy się, to raczej nie były zaawansowane procedury. Nie?
W międzyczasie zerkając kontrolnie na ekran omni-klucza, po zakończeniu researchu w sprawie Mishy zamierzała wykasować jeszcze dane o desantowcu z samych baz Przymierza - do których, jak podsunęła jej głowa, Vasiliev tak naprawdę wciąż mógł mieć dostęp, mniej lub bardziej szeroki. Potem, po wszystkim, statek wprowadzi się do nich ponownie, na ten moment nie było potrzeby - wręcz przeciwnie, było to bardzo niewskazane - by widniał na liście jednostek wojskowych.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

12 lis 2018, o 19:07

Przeglądał schematy statków na swoim omni-kluczu opracowując różne plany ewakuacji na wszelki wypadek. Wolał nie wylądować w rękach piratów jako niewolnik. Oczywiście mogliby go od razu wykończyć, ale to ludzie biznesu więc będą woleli go sprzedać. I pewnie to on będzie musiał z nimi gadać ze względu na swoją niezbyt zgodną z prawem przeszłość. Zresztą od samego początku zapowiadało się, że to on właśnie on będzie zajmował się negocjacjami oraz kontaktem. Co było zaskakujące dla samego Charles’a jak bardzo potrafił być przekonujący wobec innych. Sam nie wiedział czy to szczęście, czy może jednak jego wygląd. Cóż, na statku niestety będzie musiał przyjąć najgorszą możliwą wersje siebie.
- Mam dziwne przeczucie, że to Cerberus. – Nie skierował swoich słów jakoś specjalnie do jakiejkolwiek osoby. Po prostu chciał się podzielić swoją opinią.- W ostatnim czasie zrobili się wyjątkowo aktywni i agresywni. Ataki piratów na ludzkie systemy bardzo łatwo można wykorzystać jako propagandę dla ich sprawy, a tożsamość piratów można zmienić na każdą rasę jaką się chce. Akurat w dyskredytowaniu Przymierza są wyjątkowo dobrzy.
Miał nadzieję, że to w sumie będą oni. Rozwalanie ich planów w ostatnim czasie stało się bardzo priorytetowe. Wiedział na co ich stać i nie zdziwiłoby gdyby i w tym maczali swoje palce. Skoro tak długo Misha pracował z Przymierzem to pewnie musieli go wyjątkowo mocno złapać za jaja albo ktoś inny już prowadzi tą flotę. Niestety zbyt szybko rozpoczęli misję więc nie mógł wykorzystać swoich kontaktów w półświatku aby zdobyć dodatkowe informacje. Mógł zapłacić za informację w kilku ważniejszych miejscach i pewnie wiedzieliby znacznie więcej niż to co zapewnił im wywiad. W jego mniemaniu była to robota zrobiona na odwal się i wiara, że w trzy osoby osiągną nie wiadomo jakie cele.
- Na pokładzie ja będę rozmawiał. Szczerze wątpię aby którekolwiek z was miało jakąkolwiek dłuższą styczność z organizowanymi grupami przestępczymi. – Westchnął głośno. Nie lubił tego robić, ale w tym wypadku musiał. Odpinał powoli materiał z pomiędzy łączeń pancerza tak aby jego tatuaże były wyjątkowo widoczne. Nie wiedział jak wygląda załoga, ale pewnie jeden czy dwóch zauważy, jego przynależność. – Pewnie wiecie też, że nie macie z nimi gadać. Dagan trzyma się pomiędzy nami, aby większość z tych zwierząt się do niej nie zbliżyła. – Zwrócił się w jej stronę. – Nie wątpię w twoje umiejętności samoobrony, ale nie możemy sobie pozwolić na stratę technika na obcym statku.
Spojrzał na nią przez chwilę zastanawiając się czy nie wykorzystać tego, że jest kobietą ale potem uświadomił sobie jak bardzo są upośledzone jej umiejętności socjalne. Lepiej więc nie ryzykować. W razie czego będzie musiał stawać w jej obronie. Nienawidził udowadniać kto ma dłuższego kutasa, ale pewnie na statku nie jeden będzie chciał się sprawdzić.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

12 lis 2018, o 21:39

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

12 lis 2018, o 22:08

Dalsze poszukiwania nic więcej Rebecce nie dały, mimo jej umiejętności i możliwości. Wyglądało na to, że danych dotyczących Vasilieva zwyczajnie tu nie było - nie w archiwum dostępnym z jej omni-klucza. Może gdzieś indziej, na osobnym serwerze, bez dostępu przez intra- ani extranet, ktoś coś na niego miał, teraz jednak poza informacją, że dorobił się stopnia sierżanta, nie było nic. Jak na osiem lat kariery, nie brzmiało to efektownie. Albo był słabym żołnierzem, albo miał problemy z autorytetami, albo zwyczajnie jedno i drugie. Raczej jednak musiał radzić sobie z taktyką i logicznym myśleniem, skoro stał teraz na czele czterech statków i od kilku lat funkcjonował w bliżej nieokreślonym niepisanym układzie z wojskiem, który pozwalał mu na bezkarne poruszanie się na pograniczu Trawersu Attykańskiego i Przestrzeni Przymierza.
- Był w Przymierzu? - zdziwiła się pilot, cały czas niezmiennie odwrócona do pozostałych.
Nie wydawała się już oburzona, ani zszokowana. To, o czym mówili, sprawiało, że w jej oczach pojawiał się błysk zaciekawienia. Może czuła się bezpiecznie ze świadomością, że jak przyjdzie co do czego, ona będzie mogła zostać na pokładzie Tremoille. Może była zbyt młoda, by docierała do niej powaga sytuacji i ryzyko, jakie ze sobą niosła. A może po prostu taki miała charakter - żadne z nich nie znało jej na tyle dobrze, by domyślić się, co dzieje się w ciemnowłosej głowie.
- To, że opuścił Przymierze, nie jest niczym dziwnym. To, że sformował sobie grupę piratów i nią dowodzi za zgodą wojska, jest już bardziej. Naprawdę zaczynam się zastanawiać co takiego jest w stanie zaoferować, że Przymierze godzi się na jego działalność.
- Jak go spotkasz, będziesz mogła sama spytać - uśmiechnął się lekko Shukin, na co Dinh przewróciła oczami.
- Nie zamierzam ruszać się z tego fotela.
Alexander parsknął krótko śmiechem, po czym skupił się na omni-kluczu, gdy po przesłaniu swojego ID Rebecce otrzymał interesujące go dane. Przez dłuższą chwilę milczał, przeglądając informacje na holograficznym wyświetlaczu. Dopiero gdy Charles zaczął się rozbierać, przeniósł spojrzenie na niego, a jedna z jego brwi uniosła się w górę.
- Czas na dzienną dawkę ekshibicjonizmu, Striker? - spytał. - Kurde, no popatrz, nie wzięliśmy ci sztangi.
Desantowiec podążał w kierunku, który Saraya wpisała w nawigację. Gwiazdy powoli przesuwały się wokół nich, ale na radarach nie pojawiła się jeszcze żadna jednostka. Za to zniknęła z nich Wizna. Leciała na jedną z kolonii, mieli do nich później dołączyć, kiedy wykonają już swoją misję. Żadne z nich nie wyglądało jednak przez wizjery. Alexander z powrotem zatopił się w danych od Dagan, a Dinh z jakiegoś powodu intensywnie przyglądała się modyfikującej informacje o desantowcu, czerwonowłosej technik - choć nic nie mówiła.
- Wiemy jak duża może być załoga? Cztery statki... to sporo. Nas jest troje - mruknął Shukin, na co pilot ożywiła się nieco i odwróciła do niego.
- A jakie to są statki?
- Czekaj... prześlę ci.
Kapral wystarczyło krótkie zerknięcie na schematy i modele okrętów, by skinęła głową.
- Znam je. Do obsługi tych... Skyranger i Bloodmoon potrzeba co najmniej ośmiu osób. Do tego na pokładzie jest miejsce dla dodatkowych piętnastu. Uczyłam się na tym latać - uśmiechnęła się. - Na symulacji. Ten myśliwiec jest czteroosobowy, a Daisy... urocza nazwa, swoją drogą... Daisy spokojnie mogą prowadzić dwie osoby. To transportowiec, tu nie ma nic nadzwyczajnego do roboty - zamilkła na moment i uniosła wzrok na Charlesa. - Sporo.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

12 lis 2018, o 22:50

Pierwszy raz jego wzrok wylądował na pilotce na dłużej niż kilka sekund, które poświęcił jej wchodząc na pokład statku. Naprawdę musiała być świeża skoro nie mogła zrozumieć co osoba taka jak Misha dawała Przymierzu.
- To kontakt. Zasób, który mogą wykorzystać bez brudzenia sobie rąk lub jak trzeba wspomóc jakąś małą kolonie. Bezdenne źródło informacji związane z Piratami, a w czasie wojny mogą służyć jako statki transportowe. – Spojrzał na kobietę poważnie. – Jak cię rozwalą przez przednią szybę to na pewno się już nie ruszysz.
To już był raczej ten Striker, którym się zawsze stawał w czasie misji. Jak zawsze mówił zbyt dosadnie, a w jego głosie trudno było znaleźć chociażby cząstkę traktowania ludzi w sposób bardziej delikatny. Otwarcie mówił o każdej możliwej sytuacji. Wsadził zdjęte rękawy do plecaka, a wzrok przeniósł na siedzącego obok Shukina.
- Kurde, no popatrz, nie wzięliśmy ci laski która bez obrzydzenia wskoczyłaby ci na kutasa. – Poprawił broń na kolanach i zaciągnął się papierosem. – Możesz przećwiczyć ten uśmiech na piratach, może któregoś zauroczysz. Może nawet sam Misha poleci na twój srogi uśmiech i w zamian za powrót do pracy, damy mu twoje kościste dupsko. – Parsknął głośno śmiechem. – Stary, tobie by się dopiero przydały sztangi.
Uśmiechnął się lekko. No cóż akurat zarys mięśni był dość mocno widoczny spod skóry pokrytej tatuażami i bliznami. Nie żeby jakoś mocno się odkrył. Tylko szyja i ramiona. Nic więcej pokazywać nie musiał. Nie był, aż takim ekshibicjonistą jakim by chciał go widzieć Shukin. Ot niewielkie pokazanie ciałka, aby ci co bardziej obyci ze światem wiedzieli z kim mogą mieć do czynienia.
- Pewnie wyślą nas na transportowy do dokonania wymiany towarów jak będziemy się podawać jako przemytnicy. Wątpię w to by kazali nam się zbliżyć do ważniejszej jednostki. To nie ma jednak znaczenia większego znaczenia finalnie. Ktoś z góry i tak będzie się musiał z nami spotkać. Nawet jeśli reszta ucieknie to wyciągniemy informacje z jakiegokolwiek bosmana czy innego gówna.
Poprawił się na siedzeniu. Chciał oprzeć głowę o zagłówek, ale zamiast tego poczuł pustą przestrzeń. No tak. Jak zawsze. Siedzenie nie na jego rozmiar. Zjechał niżej przez co wyglądał dość idiotycznie, ale nic innego zrobić w tej sytuacji nie mógł. W końcu w pozycji jakiej nie powinienem się pokazywać na żadnych odprawach głośno westchnął.
- Problemem będzie myśliwiec. Pewnie jego wyślą, żeby nas przechwycił. Miejmy tylko nadzieję, że nie będzie w nas walił już na starcie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

13 lis 2018, o 18:44

Słuchała wymiany poglądów w milczeniu, jeszcze przez chwilę nie dając za wygraną i próbując wygrzebać coś o Vasilievie. Dopiero, gdy ostatecznie dotarło do niej, że w tej chwili i w taki sposób nic więcej nie zdziała - zdarza się, nie? nie zawsze wszystko jest podane na tacy, chociaż Dagan trudno było się z tym pogodzić - uniosła wzrok na dyskutujących.
- Równie dobrze może mieć na kogoś haki - rzuciła w nawiązaniu do Mishy wariant, którego nikt dotąd nie poruszył. - Wystarczająco dużo gówna na kogoś wystarczająco wysoko postawionego, by wytargować sobie nietykalność, jakiś układ z wojskiem. - Wzruszyła lekko ramionami. Brak większych akt Vasilieva nic nie mówił, ale jednocześnie mógł mówić bardzo dużo. Cholera wie, kim tak naprawdę był Misha, ale osiem lat w kamaszach to wystarczająco dużo czasu, by mógł zostać... No, kimś. Albo po prostu odpowiednio się ustawić.
Tak czy inaczej, teraz było to tylko gdybanie, które niewiele im dawało. Niezależnie, kim był Vasiliev, tak czy inaczej mieli dążyć przede wszystkim do spotkania się z nim - a to samo w sobie było problematyczne, nie trzeba było sobie jeszcze dokładać domysłów i miliona teorii. Zresztą, jak przyjdzie co do czego, to pewnie wiele rzeczy się wyjaśni. Albo i nie. Ale co to tak naprawdę ma za znaczenie? Mieli misję. Konkretne zadanie do wykonania. Cała reszta była tylko otoczką, niczym więcej.
Parskając cicho na słodkości prawione sobie przez Shukina i Strikera, z uznaniem spojrzała za to na młodą pilot, gdy ta nieoczekiwanie dostarczyła im konkretów. Rebecca, szczerze mówiąc, nie spodziewała się, że kapral przyda się do czegokolwiek poza... no, pilotowaniem. Czerwonowłosa miała wyraźne tendencje do niedoceniania ludzi - przynajmniej tych, którzy choćby swoją aparycją czy zachowaniem nie krzyczeli z daleka, że na przykład potrafią dwoma palcami skręcić kark nosorożcowi - i jakkolwiek po raz kolejny życie już nie pierwszy raz udowadniało jej, jak głupie jest to podejście, Rebecca wciąż się dziwiła, za każdym razem. Teraz też.
- Dużo - powtórzyła, dorzucając swój głos do chórku oczywistości. - Z drugiej strony, może nie będziemy musieli przebijać się przez wszystkich.
Może było tu zasadniczym słowem-kluczem, z perspektywy którego Rebecca odetchnęła ze szczególną ulgą na dyrektywy Strikera. Pozostanie pod ochroną było dokładnie tym, do czego dążyła, jeśli nie wchodziło w grę pozostanie w ogóle poza obszarem działań albo możliwość spieprzania w podskokach do bezpiecznego miejsca. Chociaż, oczywiście, argument, że chodzi po prostu o ochronę technika, manewr uzasadniony taktycznie, był znacznie lepszy i profesjonalny.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

13 lis 2018, o 19:35

Dinh uśmiechnęła się do Charlesa - zupełnie nie złośliwie, po prostu, naturalnie. Miała miły uśmiech, który tutaj, w tych okolicznościach był zupełnie nie na miejscu. Wyciągnęła rękę za głowę i zastukała trzykrotnie w grubą szybę wizjera.
- Gdybyś był pilotem, doceniłbyś przednie szyby - odparła. - Poza tym jak się Tremoille wygasi, to nie widać co jest w środku. Ale będę na siebie uważać. Obiecuję.
Shukin początkowo przyglądał się Charlesowi ze sporą niechęcią, ale w miarę kolejnych wypowiadanych przez mężczyznę słów, Alexander tę niechęć tracił, a w jego oczy wkradało się rozbawienie. W końcu roześmiał się głośno i wyciągnął do Strikera rękę, by klepnąć go lekko w ramię.
- Nieźle. Jeden zero dla ciebie - stwierdził, krzyżując ręce na klatce piersiowej i osuwając się nieco w fotelu w dół, tak jak drugi mężczyzna przed chwilą. Nie przeglądał już teraz schematów, zadowolony z informacji które dała im Saraya. - Mogę spróbować swojego uroku osobistego pod warunkiem, że w razie gdyby coś poszło nie tak, ty mnie uratujesz. Będziesz moim księciem w złotej... - zerknął na Charlesa - czarnej zbroi.
- Niemożliwe, żeby urok osobisty nie zadziałał - mruknęła sarkastycznie Dinh pod nosem, choć niewystarczająco cicho, by Shukin tego nie usłyszał. Uśmiechnął się do niej jednoznacznie, na co pilot pokręciła przecząco głową.
- Nie.
Jej krótki i stanowczy komentarz przywołał Alexandra do porządku, choć widać było, że jego nastrój znacząco się poprawił. Zaskakujący był tylko fakt, że przyczyniła się do tego przede wszystkim chamska odpowiedź Charlesa, ale najwyraźniej dla niego było to wystarczająco zabawne. Gdy jednak wszyscy wrócili do poważnych tematów, Shukin też się skupił, choć lewy kącik jego ust pozostawał lekko uniesiony.
- Nie będzie w nas walił. Ten model nie ma wcale lepszego uzbrojenia, niż my teraz. To stary statek. No, chyba że go ulepszyli, to piraci, mogli w niego wsadzić te turiańskie nowe działa, jak im tam... - Saraya podrapała się w głowę, przyglądając się schematom. - No, nie pamiętam. Na uzbrojeniu się nie znam.
- Nie powinniśmy musieć się przebijać - odpowiedział Alexander na obawy ich technik. - Gdyby spodziewali się przebijania, wzięliby do tego dwa oddziały, albo po prostu rozpieprzyli wszystko Wizną. Skoro chcą się porozumieć, to znaczy, że może jednak z Vasilievem da się dogadać.
Systemy piknęły cicho, ale dźwiękiem, którego przedtem nie słyszeli. Dinh szybko odwróciła się razem z fotelem, otwierając kilka nowych paneli. Skinęła cicho głową, zamykając niektóre komunikaty, a otwierając wizualizację tego, co w okolicy wykrywały czujniki.
- Mam dwie jednostki na radarach - poinformowała ich pilot. - Stąd jeszcze nie wiem, czy to Jewel, czy nie. Jeśli tak, to nie wiem które jednostki. Za chwilę my też wejdziemy w ich zasięg.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

15 lis 2018, o 19:08

Westchnęła cicho i tyle było jej reakcji na krótką dyskusję Alexandra z panią kapral. Już myślała, że ten poprzedni Shukin umarł. Albo zahibernował. Albo cokolwiek. Najwyraźniej jednak miał się w najlepsze, siedział tylko podstępnie przyczajony i czekał na okazję. Trochę szkoda, to przyczajenie oznaczało bowiem, że był trochę taką... Bombą. Tykającą. Taką, która pierdolnie nadmiarem dyskusyjnego uroku osobistego niekoniecznie wtedy, kiedy trzeba. Dagan westchnęła po raz wtóry. Miała nadzieję, że aktualne pogaduszki nie były czymś w stylu drgań poprzedzających apokaliptyczne trzęsienie ziemi.
Tak czy inaczej, sama nie odzywała się już i nie wtrącała, bo i niewiele miała do dodania. W zasadzie nic. Bo co tak naprawdę można by teraz jeszcze powiedzieć? Wszystko przecież i tak zależało teraz od tego, jak przebiegnie pierwszy kontakt, od tego, gdzie spotkają się z piratami... Cóż, od bardzo wielu czynników, na które w tej chwili nie mieli wpływu. Pozostało czekać, aż będą bliżej.
Aż jednostki znajdą się w zasięgu wzroku, choćby tego technicznego.
- Raczej nie spodziewamy się innego towarzystwa - mruknęła na słowa Dinh ni to do siebie, ni to do reszty, w jednej chwili wbijając wzrok ponad ramieniem kapral w ekran radaru. Saraya miała rację, dwie jednostki mogły być... Cóż, czymkolwiek, niekoniecznie składowymi gruby Jewel. Nie mogli być absolutnie pewnymi, że to te okręty, których potrzebują. Z drugiej strony, naprawdę nie spodziewali się innego towarzystwa, nie?
Rebecca śledziła wyświetlenia radaru z napięciem. Niezależnie, co to były za statki, coś zaczynało się dziać, a ona nie była do końca pewna, czy jej się to podoba. Czy raczej - nie była do końca pewna, jak bardzo jej się to nie podoba.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

15 lis 2018, o 21:25

- Księżniczkę już mam, więc na księcia zawsze znajdzie się miejsce.
Prychnął dość głośno. Szczerze mówiąc to dziwiło go to jak szybko po raz kolejny wylądował na kolejnej misji jak ta. Może Aya miała rację. Trzeba było to wszystko rzuci w cholerę i ukryć się przed wszystkimi na jakimś zadupiu kosmosu. Otworzyć knajpkę. Cokolwiek. Może i te wizje wydawały mu się teraz bardzo interesujące, ale znał sam siebie. To nigdy nie doszłoby do skutku. Nie należał do osób, które potrafiłyby wysiedzieć w jednym miejscu zbyt długo. Dlatego martwił się też czy ona będzie potrafiła zatrzymać swoją chęć przed powrotem do zawodu. Byli do siebie podobni bardziej niż powinni, przez co dobrze wiedział, że to była tylko kwestia czasu. W końcu zacznie mu powoli podsuwać taką myśl.
Pokręcił głową. Powinien był się skupić na misji, a nie o tym co go czeka w przyszłości. Jeśli nie będzie skoncentrowany na tym co robi właśnie teraz, to jako trup średnio będzie mógł cokolwiek zrobić z czymkolwiek.
- Dinh, daj znać jak będą chcieli nawiązać kontakt.
Zaciągnął się kolejny raz. Nie było sensu wywoływać ich jako pierwszych już z takiej odległości. Nie byli, aż tak wielką jednostką by się nią, aż tak obawiać. Te kilka minut ciszy przed burzą chciał mieć dla siebie. Odciąć życie prywatne od interesów. Trudno mu było jednak uwierzyć z jakim trudem mu to przychodziło. Kiedyś było łatwiej. Nie musiał oddzielać tych dwóch stref życia. Wtedy całym jego życiem były interesy, a życie prywatne nie istniało.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

16 lis 2018, o 20:41

- Raczej nie - mruknęła pod nosem pilot, zgadzając się ze słowami siedzącej obok, czerwonowłosej technik. Jej dłonie poruszały się po panelach kokpitu jak ręce sprawnego pianisty po klawiaturze fortepianu; bez niepewności, wątpliwości, zastanawiania się co teraz zrobić. Dane z radarów wkrótce wyświetliły się również przed nimi, gdy otworzyła hologram dla reszty załogi. Dane techniczne w większości nic im nie mówiły, ale niektóre informacje rozumieli, jak chociażby fakt, że dolatują do dwóch statków o różnej wielkości, albo to, że wyświetlające się dane - nazwy, modele - wydawały się na pierwszy rzut oka błędne, niemożliwe, nieistniejące. Szybko dało się jednak dojść do wniosku, że był to zabieg celowy, nie błąd systemu. Dało się to zmodyfikować, tak samo jak przed chwilą dane Tremoille zmodyfikowała Dagan.
- To chyba oni - rzuciła Dinh, częściowo potwierdzając ich przypuszczenia.
A potem przypuszczenia zostały potwierdzone także przez głos dobiegający z głośników. Już po pierwszym słowie kobieta przełączyła nadawanie ze swojego komunikatora na terminal pojazdu, co pozwoliło pozostałej trójce usłyszeć wysoki, kobiecy głos, wyjątkowo nieprzyjemny w brzmieniu - może ze względu na lekką wadę wymowy, nadającą słowom twardości.
- ...tędy nie przelatują, statki transportowe też. Piraci trzymają się innych rejonów, publiczne loty zupełnie się tu nie zapuszczają. Co przyciąga taki ładny, mały stateczek do systemu Hong?
Jedna z dwóch jednostek, które wyświetlały się na radarze, oddzieliła się od swojego towarzysza i ruszyła w ich stronę. Saraya uniosła pytające spojrzenie na Rebeccę, automatycznie uznając ją za osobę odpowiedzialną za podejmowanie decyzji w ich grupie - w końcu nie była świadkiem ich poprzedniej rozmowy, podczas której wybrali Charlesa na swojego dowódcę. To Dagan nosiła oznaczenia Przymierza, była też wyższa stopniem niż Dinh, a pozostała dwójka w ogóle stopni wojskowych nie miała, wybór wydawał się jej więc prosty. No i ją znała, mniej lub bardziej. Jej była w stanie zaufać łatwiej.
- Zmienić kurs, czy nie? - spytała. - Są na kolizyjnym.
Kilka sekund później w przednim wizjerze pojawił się punkcik, stopniowo zbliżający się w ich stronę. Głośnik trzasnął i kobiecy głos odezwał się po raz kolejny.
- Jednostka o numerach 8376777230, zidentyfikuj się- poleciła nieznajoma. - Dobrze ci radzę.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [IV] Hangar i CZK AMSU

16 lis 2018, o 20:58

Naprawdę, za jakie grzechy?
Dosyć szybko okazało się, że kapral Dinh to od niej oczekuje decyzji. To niby było do przewidzenia - mundurowe przywiązanie do hierarchii; fakt, że tylko one dwie mundur w ogóle posiadały, a ten Dagan, niestety, zdobiły ważniejsze epolety; wreszcie to, że Saraya zwyczajnie nie wiedziała, jakie ustalenia zostały poczynione wcześniej - mimo tego Rebecca czuła się naprawdę niekomfortowo musząc wyprowadzać dziewczynę z błędu. Niekomfortowo bynajmniej nie dlatego, że mogła zburzyć jakieś wyobrażenia, jakie pilot zdążyła sobie wyrobić, ani też dlatego, że nie miała zaspokoić jej oczekiwań. Nie. Dagan po prostu nie lubiła być wyciągana na pierwszą linię, angażowana jakoś bardziej, nie lubiła być w centrum uwagi. Wolała siedzieć w swoim kącie, ze swoim komputerem i tam zajmować się tym, co umiała najlepiej. Czyli, na przykład, nie wchodzić w interakcje społeczne. Najwyraźniej jednak za coś musiała teraz odpokutować, skoro całe to zadanie okazywało się być ciągiem robienia dokładnie tego, czego Rebecca nie umiała, nie lubiła i nie chciała.
- Nie ja dzisiaj rządzę - mruknęła do Dinh raczej niezbyt elokwentnie, a już na pewno nie zgodnie z jakimikolwiek protokołami Przymierza. Bo według protokołów to jak najbardziej ona rządziła tu, w ich radosnej, małej grupce i jak najbardziej ona powinna pokazywać paluszkiem, co kto ma robić. I rozmawiać. I szarogęsić się co najmniej jak generał.
Nie miała najmniejszego zamiaru robić czegokolwiek z tego. Podkreśliła to dodatkowo, od razu po swoich słowach oglądając się pytająco na Strikera. Został mianowany szefem? Został. To niech szefuje.
- Zmieniamy kurs czy nie? - powtórzyła pytanie kapral Dinh tym samym ostatecznie przekazując pałeczkę Charlesowi. Nie zamierzała rozmawiać z piratami, nie zamierzała... No, na ten moment to w zasadzie nic nie zamierzała. Mogła zacząć coś robić, gdy znajdą się w sytuacji, w której potrzebne będą jej umiejętności - te, które faktycznie posiadała, techniczne, pozwalające bawić się extranetem, intranetem, ale z perspektywy obecnej misji przede wszystkim te, które pozwalały jej rozłożyć wszystko, co lata, na czynniki pierwsze. Sondy i inne mobilne platformy bojowe, w których się specjalizowała, ale też statki i ogromne okręty. Ze wszystkim tym mogła się mierzyć.
Ale z ludźmi już nie. Z ludźmi nie umiała - a już na pewno nie w rozmowie, w której należało mieć trochę wyczucia, zdolności aktorskich lub chociaż dosyć testosteronu, by zalać nim, utopić niczego nie spodziewających się oponentów.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek

Wróć do „SSV Wizna”