Właściciel: James 'Decimus' Hellstorm
Decimus
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 16 lis 2012, o 13:45
Miano: James 'Decimus' Hellstorm
Wiek: 35
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Lokalizacja: -
Kredyty: 25.000

STN - 666 Black Sabbath

19 lis 2012, o 02:01

OPIS STATKU NIE JEST SKOŃCZONY
Obrazek -
-
NIEZNANE
Obrazek

Okręt został wykonany w specjalnie przygotowanych i ukrytych hangarach stoczni należącej do zorganizowanej grupy przestępczej „Kraken” będącej syndykatem przedstawicieli różnych ras w tym asari, turian i salarian. Budowane tam statki są w pewnym stopniu unikatowe, bowiem buduje się je według życzeń zleceniodawcy i w praktyce trudno by nielegalną stocznię opuściły dwa jednakowe obiekty. „Kraken” zajmuje się kradzieżą rozmaitych technologii z całej galaktyki, zaś zespół specjalistów stara się połączyć je w jeden schemat i zamknąć w bryle statku.

Piracki statek ma 146 metrów długości i może pomieścić 50 osobową załogę, choć do pełnego funkcjonowania fregaty potrzeba jedynie 15 obsługujących okręt. Jest to typowa jednostka przechwytująca, cechująca się dużą manewrowością, zwrotnością oraz sporym przyśpieszeniem.

Fregata miała być przede wszystkim bardzo szybka i niezwykle prędko dokonywać zmiany ruchu dzięki silnikom antyprotonowym zbudowanym i udoskonalonym w oparciu o okręty Turian. Jednostka wyposażona jest także w mocny napęd nadświetlny by w razie potrzeby natychmiast uciec z pola walki.


Kompozytowa powłoka kadłuba zapewnia maksymalną ochronę przed uszkodzeniami i atakami, pokryta jest pancerzem ablacyjnym, wraz z ruchomymi przesłonami bocznymi okien. Ponadto całość statku można zasłonić polem dynamicznej bariery kinetycznej jeśli zajdzie taka potrzeba.


W 2185 roku na Black Sabbath zaimplementowano dwa działa magnetyczno-hydrodynamiczne oparte na technologii Thanix rodem z turiańskiego przemysłu zbrojeniowego. Do tego 4 dziobowe i 2 rufowe wyrzutnie torped dysrupcyjnych. 6 podwójnych działek systemu GARDIAN. Po bokach fregaty znajduje się 4 wyrzutni min dryfujących oraz 4 wyrzutni min ruchomych typu Jackal, 20 zewnętrznych wyrzutni bocznych celów pozornych oraz dok bezzałogowych pojazdów różnego zastosowania.


Statek został gruntownie przebudowany i wyposażony w sprzęty niezbędne każdej jednostce służącej ludziom wyjętym spod prawa. To co wymienić należy w pierwszej kolejności to zabezpieczenia przed przejęciem kontroli z zewnątrz, oraz całe systemy pracujące nieustannie by zapewnić jak najwyższy poziom ochrony danych znajdujących się na niezależnych serwerach pod pokładem nie połączonych z żadną zewnętrzną siecią. Do tego maszty optroniczne, anteny radiowe i satelitarne, radary, skanery, sonary a także generatory zakłócające emisję fal, zagłuszacze danych, urządzenia szyfrujące wraz z wykwalifikowanym szyfrantem na pokładzie statku oraz inne urządzania umożliwiające kontrolę i obserwację stanu poza kadłubem statku. Nowoczesny mostek wyposażony jest w zaawansowaną Wirtualną Inteligencją nazwaną żeńskim imieniem „Cleo”.

Fregata posiada własny system maskujący z kamuflażem opartym na rozwiniętej XXI wiecznej ziemskiej technologii ADAPTIV sprawiającym, że okręt staje się niewidzialny dla wrogich systemów termicznego namierzania. Specjalne systemy ukrywania śladów termicznych spalin pozwalają okrętowi na jeszcze dokładniejsze wtopienie się w przestrzeń kosmosu.

W celu dostania się na statek trzeba przejść przez śluzę prowadzącą do komory dekontaminacyjnej. Ciekawostką jest, że ukryte są w niej kamery, sensory, czujki oraz małe schowane miotacze płomieni. To na wypadek, gdyby jednak ktoś nieproszony bardzo chciał dostać się na pokład jednostki.

Nie znajdzie się na jej pokładzie wielu wygód, od razu uderza w oczy surowość wnętrz i pewność co do bojowej funkcji fregaty. Black Sabbath nie należy do okrętów zaprojektowanych do toczenia długich walk. Jego atutem jest atak z zaskoczenia, maksymalne zbliżenie się do drugiego okrętu i przygotowanie się do abordażu. Posiada specjalny korytarz zakończony kołnierzem dokującym działającym jak przyssawka. Po przyczepieniu się do powierzchni burty drugiego statku włączane są potężne lasery wycinające w ciągu maksymalnie minuty przejście do środka okrętu.

STN – 666 – Black Sabbath ma swoją własną maskotkę. Jedni nazywają ją „Ślicznotką z Omegi”, drudzy „Miss Hell”. Jest wymalowana na boku dział i przedstawia diablicę z trójzębem – znak rozpoznawczy fregaty. Malunek jest hołdem dla tradycji malowania postaci na nosach samolotów w czasie II wojny światowej. Innym elementem nadającym okrętowi indywidualnego charakteru jest rzutnik holograficzny na tylnych statecznikach. W razie potrzeby na rozkaz kapitana włączana jest projekcja „Wesołego Rogera” – pirackiej bandery. Również ten zwyczaj ma kilkusetletnią tradycję, ma budzić w innych jednostkach strach i skłonić je do nie stawiania oporu.
Pokład I
- Zbrojownia I
- Kapsuły ratunkowe
- Mesa pokładowa
- Pomieszczenie zamykane sejfem
- Kajuta kapitana
- Kajuty członków załogi (20 osób)
- Śluza awaryjna (wejście/wyjście)
- Schody prowadzące w dół na pokład
- Winda

Pokład II
- Kokpit (pilot, nawigator, strzelec, panel WI)
- Centrum dowodzenia i informacji
- Zbrojownia II
- Pomieszczenie zamykane sejfem
- Kapsuły ratunkowe
- Mesa pokładowa
- Kuchnia
- Kajuty członków załogi (20 osób)
- Główna rampa (śluza wejście/wyjście)
- Schody prowadzące w dół na pokład
- Winda
- Kołnierz dokujący (abordaż)

Pokład III
- Szpital pokładowy
- Izolatka
- Laboratoria
- Kajuty członków załogi (10 osób)
- Śluza awaryjna II (wejście/wyjście)
- Schody prowadzące w dół na pokład
- Winda
- Winda hangarowa

Pokład -I
- Systemy podtrzymywania życia
- Dyżurka inżynierów
- Dyżurka mechaników
- Warsztat
- Jednostka centralna WI „Cleo”
- Systemy chłodzenia statku
- Silniki i rdzeń reaktora
- Silnik napędu nadświetlnego
- Magazyn I
- Winda hangarowa

Hangar
- Winda hangarowa
- Więzienie
- Główna rampa magazynowa (wejście/wyjście hangaru)
- Magazyn II
Ostatnio zmieniony 14 gru 2015, o 00:09 przez Decimus, łącznie zmieniany 46 razy.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: STN - 666 Black Sabbath

21 lis 2012, o 22:18

Zwrot do nadawcy
Kapitan. Jedno, krótkie słowo. Ale jak dumnie brzmi? Kapitan Decimus znajdował się akurat w swojej kajucie na pierwszym poziomie fregaty Black Sabbath, gdy otrzymał wiadomość. Krótka notatka pochodziła od jednego z jego podkomendnych.
Szefie, znaleźliśmy coś ciekawego w hangarze. Chyba chciałbyś to zobaczyć.
Cóż takiego można było znaleźć na statku, którym od wielu miesięcy rozbijali się po galaktyce, przy okazji rozbijając kilka napotkanych okrętów? Gdyby chodziło o zwykłą awarię, chyba nie wzywano by kapitana. A gdyby problem był poważny, to krzyki przez komunikator byłyby chyba właściwsze, niż zabawa w liściki. O co mogło więc chodzić? Nie wiadomo. Ale jeśli mężczyzna chciał rozjaśnić tę sytuacje, musiałby skierować swe kroki do hangaru.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Decimus
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 16 lis 2012, o 13:45
Miano: James 'Decimus' Hellstorm
Wiek: 35
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Lokalizacja: -
Kredyty: 25.000

Re: STN - 666 Black Sabbath

22 lis 2012, o 13:36

Siedział spokojnie w swojej kajucie oparty o wygodny fotel. Bycie kapitanem pirackiego okrętu miało swoje zalety. Nie miał nikogo nad sobą, nie musiał więc czekać na rozkazy „z góry” i stać na posterunku jak kołek. Sama załoga miała o wiele lepiej. Ponieważ to on wydawał komendy, decydował kogo, gdzie i jak atakować, cały czas pomiędzy można było uznać za czynności konserwacyjne, naprawy, kalibracje, ćwiczenia i czas wolny. Nie wypadało uznawać tego za utopię, ale z dwojga złego chyba lepiej służyć na okręcie, którego jest się częścią, a nie tymczasowym domem jak ma to miejsce w Przymierzu. Owszem zdarzały się przypadki kiedy to jednostka była dla kogoś całym światem jaki widział, ale takich kosmicznych wilków raczej wolałby nie spotykać. Nie ze względu na doświadczenie, raczej ze względu na ich stan psychiczny. Co mogło kołatać się im w głowach? Kosmiczna pustka poprzedzana krótkimi wizytami na stacjach. Zapewnie byli na wpół szaleni… Może i on sam był szalony. Może nie było na świecie już ani jednej klinicznie zdrowej osoby…

Niespodziewanie spokój i relaks przy ziemskich przebojach z sprzed dwóch wieków przerwał komunikat wyrywający się z interkomu. Od razu poznał dudniący głos kroganina. Redrum… Jeśli szef ochrony miał coś do zakomunikowania zwykle nie chodziło o nic przyjemnego. Nawet jeśli mówił do niego per „szefie” nie brzmiało to naturalnie i szczerze, zwłaszcza, że na okrętach nazywano tak kucharza. Prawdę mówiąc gdyby usłyszał od Redruma „Stary” chyba mógłby umrzeć spełniony niestety pewnie nigdy tego nie doczeka. Gdyby nie fakt, że sam go opłacał pewnie obawiałby się tej chodzącej kreatury. Niepokój? Pewnie, że tak. Każdy kto nie obawia się kroganina nie będąc drugim przedstawicielem tej rasy bądź nawet czymś jeszcze gorszym to skończony kretyn, a tacy nie żyją długo. Decimus chciał jeszcze trochę pociągnąć, nie śpieszyło mu się na doglądanie ogródka od spodu. Trzeba mieć oczy naokoło głowy, zawsze i wszędzie. Zwłaszcza jeśli obok kręci się piękna kobieta bądź kroganin. I jedno i drugie zwiastuje kłopoty. Zawsze. Kropka. Nie nie kropka. Są jeszcze batarianie, ale dla nich to on sam zwiastuje kłopoty. Teraz kropka.

Już idę – odpowiedział zwlekając się z siedzenia. Poprawił pistolet w kaburze odruchowym przeciągnięciem dłoni. Jedni lubią zerkać na zegarek, inni sprawdzać czy nie nadeszła wiadomość, pozostali dobrze czują się wiedząc, że mają gnata pod ręką. Każdemu według potrzeb. Wyszedł z swojej kabiny, która z sykiem zamknęła się tuż za jego plecami. Świeżaki i młodzi członkowie załogi na pokładzie zaraz stawali na baczność i kiedy tylko któryś z nich zauważył przechadzającego się Decimusa, krzyczał „Captain on deck!” jakby niskim głosem śpiewał przed żeńskim batalionem, w nadziei, że po koncercie po prostu zaleją go swą masą. Śmieszyło go te prężenie, choć w jakiś sposób było to przyjemne po latach pełzania przed oficerstwem w Przymierzu. Mimo wszystko po jego kamiennej twarzy nie widać było żadnego wyrazu reakcji na tą musztrą. Reszta po prostu dawała kapitanowi znać, że go widzą wymieniając spojrzenie. Jawna ignorancja byłaby nie tyle nietaktem, ale pierwszym krokiem do pogorszenia stosunków. Ignorancja była przywilejem kapitana. Był tu „Pierwszym po Bogu” jak nazywa się w kolejny sposób kapitana okrętu, a biorąc charakter i nazwę łajby przezywanej przez załogę Sabbatia mógłby być „Pierwszym po Szatanie”, „Pierworodnym Belzebuba”, „Synem Antychrysta” i tak dalej i tak dalej… W każdym razie honory skończyły się z chwilą wejścia do potężnej windy łączącej wszystkie pokłady, by przesiąść się do windy łączącej ostatni pokład z hangarem.

Na miejscu czekał go już szef ochrony. Co się dzieje Redrum? – spytał patrząc na gadziego potwora.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: STN - 666 Black Sabbath

23 lis 2012, o 20:55

Przemarsz kapitana przez pokład wywołał nie tyle zainteresowanie, co napięcie gotowe przepalić każdy obwód i przerwać gumę we wszystkich sztukach bielizny na statku. Młodzi, często niedoświadczeni jeszcze w pirackim rzemiośle załoganci, chcąc przypodobać się dowódcy, jedynie się przed nim ośmieszali. Starsi wiedzieli, że Decimusa wystarczy szanować cicho i bez ceremoniałów. Elegancko.
Przesiadłszy się do drugiej windy mężczyzna znalazł się na ostatniej prostej do hangaru. Po kilkunastu sekundach jazdy raz jeszcze przekonał się na własnej skórze o problemie trapiącym w dziedzinie komunikacji współczesną cywilizację. Windy, zwłaszcza te towarowe, działały tak, jakby robiły to od niechcenia, albo w ogóle straciły wolę walki z siłami zewnętrznymi i czekały jedynie na pierwszą osobę, która będzie dość zirytowana, by podjąć decyzję o ich demontażu. Niestety, schody nie były rozwiązaniem tam, gdzie potrzeba było przenosić materiały ważone w tonach i ładownie statków galaktyki pozostawały na łasce i niełasce powolnych, metalowych klatek, łączących je z innymi poziomami na statku.
Po drugiej stronie drzwi, które jako jedyna część windy nie zdawały się mieć go w kompletnym poważaniu, na kapitana czekał szef jego ochrony.
- Jakiś nowy znalazł coś grzebiąc przy elektryce. - zadudnił głos wielkoluda. Gestem dłoni wskazał Decimusowi gdzie można owe zjawisko zobaczyć. Pokonawszy kilkanaście kroków znaleźli się na wyciągnięcie ręki od otwartego panelu serwisowego. Wewnątrz znajdowało się kilka liczników, bezpieczniki, skrzynka rozdzielcza, niewielki panel dotykowy. Słowem nic, co mogłoby wymagać interwencji kapitana. Stali we trzech - dowódca, kroganin i młody odkrywca. Dwóch pierwszych patrzyło gdzie chcę, ale ów trzeci nie miał odwagi podnieść wzorku powyżej ich kolan, bojąc się niespodziewanego wysokiego stężenia autorytetu wokół niego.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Decimus
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 16 lis 2012, o 13:45
Miano: James 'Decimus' Hellstorm
Wiek: 35
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Lokalizacja: -
Kredyty: 25.000

Re: STN - 666 Black Sabbath

23 lis 2012, o 21:18

- Znalazł to niech naprawi, po cholerę mi darmozjad, który nie potrafi zając się tym czym powinien – rzucił od niechcenia Decimus, starając się by uwaga nie zabrzmiała, jakby winił kroganina za powstały problem.
- Dobra majster, po co kazałeś mi szorować tu z kajuty, mów co znalazłeś, co się dzieje? – spytał prosto młodego oczekując zwięzłego wytłumaczenia, co też wymagało jego obecności aż tutaj. Nie znał się na technice do tego poziomu by rozszyfrowywać mechanizmy patrząc na samą budowę osłaniającego ich pudła. Nie był inżynierem. Nie pomoże mu jeśli nie jest to przerwany kabel, albo niedziałający przycisk. Bezpieczniki może też by wymienił, ale te wyglądały na niespalone. O co chodziło? Zaciekawiony spojrzał na Redruma nie wiedząc jaki jest jego udział w tym cyrku, ale milczał nie chcąc zadawać za wielu pytań i wyglądać na kogoś kto jest przewrażliwiony nawet na punkcie panelu serwisowego. Otworzył szerzej oczy starając się przeszyć wzrokiem technicznego, Redrum chyba też się podenerwował bo rozczapierzył łapy jakby miał uderzyć chłopaka z główki pytając swym dudniącym głosem dociekliwe… - Nooo? Decimus sam nie wiedział, czy zaraz wpuści tamtemu wpierdol czy tylko „grzecznie” pyta.

Nie interweniował. Generalnie nie przerywał sprzeczek powstałych na pokładzie. Wchodził do akcji kiedy w ruch wchodziły ostre narzędzia, broń palna, albo urwane kończyny. Tak pamiętał ten przypadek. Kiedyś jeden z krogan upierdolił komuś łapę przy barku i zaczął nią okładać nieszczęśnika póki nie zdał spobie sprawy, że delikwent od kilkunastu sekund jest martwy. Poszło chyba o kraty, ktoś oszukiwał czy coś w tym stylu. Dla przykładu wykończyli i jego. Trochę krwi wpadło do zupy jeszcze innego kroganina, wystarczyłoby trochę a, porobiłby się niezły burdel. Karty? Rozumiecie? Poszło o karty. Nawet nie wiedział jaka była stawka. Ciekawe za ile kredytów kroganie urywają ręce, a przy ilu można jeszcze zostać w jednym kawałku. Decimus od tamtego incydentu nie oszukiwał. Jakoś nigdy nie był w tym dobry, a pamiętając widok bezrękiego korpusu dziwnym trafem nie chciał szlifować umiejętności.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: STN - 666 Black Sabbath

23 lis 2012, o 21:34

Pierwszy ogień inżynier przyjął z gracją godną przewracającego się Volusa. Słysząc skierowane do niego słowa, nie przepełnione niczym więcej, niż poddenerwowaniem i niecierpliwością, skulił się nieco, oparłszy o ścianę. Wzorku dalej nie podniósł, aż nie zainterweniował olbrzym Redrum. Gdy z ust kroganina pada takie "Noo?" potencjalna ofiara odruchowo zerka w jego stronę, by wiedzieć co ją zabiło, gdyby śmierć właśnie nadchodziła. Po tym odważył się nawet spojrzeć na Decimusa, ale szybko powrócił do podziwiania ich stóp i podłogi. Na całe swoje szczęście, nim którykolwiek z nich stracił cierpliwość, młody zaczerpnął kilka szybkich, płytkich oddechów, po czym wyprostował się i zaczął mówić. - Mieliśmy niewielkie zwarcie, musiałem sprawdzić połowę instalacji. Wszystko jest już w najlepszym porządku, zadbałem o to... - poczuł, że chwalenie się wykonaniem roboty, która do niego należała to nie najlepsza droga - W każdym razie. Znalazłem coś interesującego. - zbliżył się do skrzynki rozdzielczej, a dłonią w izolującej napięcie rękawicy wskazał na dwa kable, odchodzące od urządzenia w bok i znikające pod kolejnym panelem wewnętrznego poszycia. Gdyby poddać je starannej obserwacji można było dostrzec, że jako jedyne wydają się dodany na siłę - podczas gdy pozostałe przewody miały swoje własne dziury w obudowie, ten przepychał się przez otwór należący do innej części instalacji. - Nie miałem pojęcia do czego prowadzi ten obwód. Wydawał się nie mieć żadnej konkretnej funkcji, a jednak wciąż jest aktywny. Podszedłem jego tropem i znalazłem... - inżynier nieśmiało ruszył dalej w głąb ładowni. Bez względu na to, czy za nim podążano czy nie, zatrzymał się paręnaście metrów dalej, gdzie w panelu na ścianie świecił kolejny otwór. - ... to.
Decimus
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 16 lis 2012, o 13:45
Miano: James 'Decimus' Hellstorm
Wiek: 35
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Lokalizacja: -
Kredyty: 25.000

Re: STN - 666 Black Sabbath

23 lis 2012, o 21:57

Słuchał go i nawet zaczęło go to ciekawić, choć gdzieś pod skórą pojawiło się dziwne uczucie podenerwowania. Jeśli ten kulący się chłystek naprawdę nie odkrył czegoś wartego uwagi, to przynajmniej potrafi narobić rabanu z niczego. W nagrodę zrobi z niego żywą przynętę. Któż będzie tak dobrze zgrywał ofiarę. Co on w ogóle robił na tym statku? Dziwne myśli przechodziły przez głowę Decimusa, dopóki nie zracjonalizował sobie wszystkiego zrozumiałym lękiem o życie związanym z obecnością Redruma. Olbrzym mruknął tylko cicho przymykając na moment szerokie wilgotne nozdrza. Bez słowa poszedł za technikiem podążając wzrokiem na tajemniczym otworem. To?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: STN - 666 Black Sabbath

24 lis 2012, o 13:34

Otwór w ścianie, który go tu sprowadził nie był imponujący. Ot, przestrzeń jaka pozostaje po zdemontowaniu niewielkiej pokrywy, będącej w istocie tabliczką z bliżej niezidentyfikowanym numerem. Kawałek ciemnej, metalowej blachy leżał teraz na podłodze. Dużymi, białymi literami naniesiono na nim ciąg znaków IMZ9. Wewnątrz otworu panowała ciemność, w której nie rysował się żaden interesujący kształt. O ile jednak owa ciemność nie potrzebowała do funkcjonowania energii podkradanej ze skrzynki rozdzielczej kilkanaście metrów dalej, musiało się tam kryć coś jeszcze. - Chyba zależało komuś... - inżynier włożył ramię w szczelinę, w której zaczął na ślepo grzebać. Przewracał oczami, starając się wymacać odpowiednie miejsce -Aha! - zakrzyknął w końcu i szybko wyciągnął rękę. Po kilku sekundach z otworu wyłonił się niewielki panel dotykowy z holograficzną klawiaturą. Nie wyświetlało się na nim nic, prócz czterech, leniwie migoczących pustych kratek. - ... aby ten terminal pozostał ukryty. No cóż, nie udało się. - młody dokończył myśl i pozwolił sobie na nieco zadziorny uśmiech.
Decimus
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 16 lis 2012, o 13:45
Miano: James 'Decimus' Hellstorm
Wiek: 35
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Lokalizacja: -
Kredyty: 25.000

Re: STN - 666 Black Sabbath

24 lis 2012, o 14:43

- Ta zależało by coś ukryć, więc zapewne nie chciano by ktoś to znalazł. Odkryliśmy to, więc mam prawo podejrzewać, że raczej nikt nie chciałby żeby było nam miło i przyjemnie. Spojrzał na młodego technika czując wzbierające w nim emocje. Ten statek wciąż miał jakieś tajemnice mimo, że to on był jego kapitanem. Wkurwiało go to. Bardzo. – Innymi słowy, jakbyś nie zrozumiał. KTOŚ CHCE NAS WYRUCHAĆ W DUPĘ BEZ WAZELINY! – ryknął jak szalony. - Dotarło?! Odseparować to gówno, niczego nie klikać, nie włączać i niczego nie aktywować. Ma być wyizolowane od reszty jak pierdolone rude dziecko w przedszkolu. Pełny skan statku i aktywności elektromagnetycznej, a potem wszyscy wolni żołnierze klucze w łapy i rozkręcicie mi cały hangar jeśli będzie trzeba. Inżynierzy i technicy mają być tu szybciej niż na wizytę w burdelu. Nie wiem co to jest za gówno, ale macie mi to wszyscy sprawdzić. Aha, jeszcze jedno. Redrum, młody – nigdy nie widzieliście tego całego IMZ9, mam nadzieję, że już nie pamiętacie, mam rację? – spytał surowo gładząc wymownie wystającą z kabury część pistoletu, poczym po tym całym cyrku, który lubił od czasu do czasu robić poczuł się naprawdę dobrze. Bawiło go to bawienie się w pana i władcę, choć może czasem za bardzo wyżywał się na innych. Każdy ma jakieś słabości, on nie był wyjątkiem. -No młody. Masz premię od najbliższego łupu… Sporą premię choć trafiła ci się psim swędem i musisz sam to przyznać. Nie ciesz japy… brak przepustki na opuszczenie statku przez najbliższe 3 miesiące. Coś za coś, mam cię na oku młody. Zrozumiano? – spytał znowu głośno oczekując pewnie czegoś w stylu „Aye, Aye Captain!”, a kto wie czy i nie z uśmiechem na twarzy. Młody jesteś, jeszcze się popieprzysz po kosmicznych kurortach, masz czas. – powiedział lekceważąco poklepując go po ramieniu.- Nie becz, tylko zaraz jak wytłumaczysz inżynierom i specom od techniki co tu jest grane i co powiedziałem masz szorować do mesy. Zjesz mój obiad, nie jestem głodny. – powiedział sięgając po blachę z wymalowanymi na niej literami i cyfrą, a następnie spojrzał na Redruma. - Chodź stary, musimy pogadać. Odciągnął draba na bezpieczną odległość od młodego i spytał szeptem. - Co o tym myślisz Redrum? Swoimi spostrzeżeniami nie chciał się jeszcze dzielić, zaś blaszkę schował skrzętnie w wewnętrznej kieszeni skórzanej kurtki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: STN - 666 Black Sabbath

24 lis 2012, o 22:19

Inżynier patrzył na swojego kapitana z przerażeniem rosnącym w oczach w miarę, jak w głosie Decimusa wzrastało zdenerwowanie. Otworzył niemo usta, chcąc chyba coś powiedzieć, ale prędko je zamknął. Wykłócanie się z dowódcą w tym momencie mogło przekreślić wszelkie jego życiowe ambicje, łącznie z przeżyciem tego dnia. Słuchał więc, oddalając się powoli od znalezionego przez siebie panelu, jakby w obawie, że stojąc zbyt blisko może dostać rykoszetem z ataku mężczyzny. - Oczywiście, że nie. - jęknął. Tymczasem pozostałe osoby zebrane w pomieszczeniu nie do końca rozumiały co się dzieje. Technicy przekazywali sobie pytające spojrzenia. Chwycili za narzędzia, ale nie bardzo wiedzieli jaki zrobić z nich użytek. Dlaczego mieliby rozbierać statek?
Gdy jednak "Syn Antychrysta" spuścił z tonu i przeszedł na o wiele milszy uchu technika temat, młody wyprostował się okazując o wiele większe zainteresowanie. Po chwili stał już dumnie, z wypchniętą piersią. Nawet asekuracyjny "szlaban" nie popsuł specjalnie jego humoru - być może chłopakowi nie zależało na wyjściach, albo i nie miał po co wychodzić? - Tajest, kapitanie! - zakrzyknął inżynier wtedy, gdy wypadało. Gdy dowiedział się, że ma pouczyć bardziej doświadczonych kolegów, pokiwał tylko ochoczo głową. Wspomnienie o kapitańskiej porcji obiadowej było wisienką na torcie. Z uśmiechem na twarzy wielkim jak banan młody zasalutował, po czym oddalił się ku innym zebranym w hangarze technikom.
Kroganin postawił trzy dudniące kroki, by oddalić się za kapitanem. Na zadane pytanie nie chciał chyba udzielić zbyt pochopnej odpowiedzi, bo po jego gadzim pysku przez chwilę wędrował wyraz skupienia. Sam nie wiem. - Zaczął wymrukiwać - Gdybym założył, że ktoś, kiedyś podpierdoli mi łajbę i chciałbym go potem wyruchać samozniszczeniem albo cholera wie czym, to pieprznąłbym guzik pod deską klozetową. Albo gdzieś, gdzie pierwszy lepszy debil by się o niego potknął. - przechylił lekko łeb by zerknąć za Decimusa, na miejsce , w którym znajdował się tajemniczy panel - Nie zakładałbym, że skurwysyn będzie na tyle sprytny, żeby znaleźć sekretne przejście i wymyślić szyfr. Szkoda by było się przeliczyć. - Redrum podniósł swe olbrzymie łapska wnętrzem dłoni do Decimusa, w geście "stop" - Ale skoro mam pilnować bezpieczeństwa na tym maleństwie, to możemy pochuchać na zimne. Tylko nie wyplujmy płuc, dobra?
Podczas ich rozmowy w pomieszczeniu zaczęło robić się tłoczno i gwarno. Zgodnie z rozkazem do hangaru zbiegła się cała wolna cześć ekipy Black Sabbath. Uzbrojeni w narzędzia, często takie, jakie kto miał akurat pod ręką, przystąpili do dzieła demontażu. Grupka bardziej wprawionych inżynierów zebrała się przy panelu, by przedyskutować jego kwestię, odizolować go od sieci i sprawdzić jego ewentualny wpływ na resztę okrętu. To właśnie w tej grupie wiele głów odwracało się co chwila w stronę kapitana, posyłając mu pytające spojrzenie. Nie byli dość głupi, ani nie mieli odwagi by kwestionować jego rozkazy, jednak oczekiwali chyba jakiegoś potwierdzenia, że w tym szaleństwie kryje się metoda.
Decimus
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 16 lis 2012, o 13:45
Miano: James 'Decimus' Hellstorm
Wiek: 35
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Lokalizacja: -
Kredyty: 25.000

Re: STN - 666 Black Sabbath

24 lis 2012, o 22:51

Słuchał z uwagą swojego pomocnika. Było nie było znali się od dawna, gdyby nie on, z pewnością byłoby ciężej przejąć statek. - Może właśnie dlatego chciał mieć pewność, że nikt nie zniszczy jego okrętu przypadkiem. - Jeśli to jakiś tracker? Znasz mnie Redrum, lubię wyzwania, ale ostatnie czego mi trzeba to powrót jego kumpli albo wizyta Przymierza. Żyliśmy przez rok z tym gównem na pokładzie i chyba nic strasznego się nie stało. Czuł to narastające napięcie. Redrum pewnie zaczynał go brać za paranoika. Spojrzał na olbrzyma i uśmiechnął się. - Opowiem ci pewną historię o wojnie wygranej nie bronią lecz podstępem. Widzisz kroganinie, mówiono, że dawno temu na mojej ojczystej planecie istniał facet, który bardzo chciał dostać się do potężnej fortecy. Wysokie mury, strażnicy, nie do ruszenia. Pomyślał więc, że podaruje mieszkańcom twierdzy prezent kończący długie i bezskuteczne oblężenie. Postawił pod bramami wielką statuę konia. Obrońcy myśleli, że to dobry znak i wciągnęli rzeźbę do środka. Nie wiedzieli, że w środku ukryci byli żołnierze, którzy pod osłoną nocy, otworzyli bramy miasta i wpuścili do środka całą armię. Troja, bo tak nazywało się to miejsce została spalona do gruntu a mieszkańcy wybici do nogi. Tak kończyła się ta historia. Każdy na mojej planecie ją zna, nawet dzieci. Po co ruszać tego trojańskiego konia? Zostawmy go przed murami. Technicy zbadają co to jest, jeśli okaże się, że to nic groźnego może wtedy zechcę sprawdzić do czego służy ta instalacja. – wytłumaczył kroganinowi, ale wciąż nie był przekonany co do tego, że zrozumiał jego obawy. - Jeśli trudziłbyś się żeby coś ukryć ustawiłbyś czteroznakowy kod dostępu? Z tabliczką z jak mi się wydaje właściwym hasłem? – zrobił wątpiącą minę. - Może to ten twój klozetowy przycisk, o który może spalić dupę byle debil. Nie wiem Redrum, nie wiem. – powiedział zerkając na olbrzyma i wyciągając zwitek z bibułki mający zastąpić papierosa. - Minął rok, a ja wciąż nie czuję się tu jak w domu. Owszem urządziliśmy tu wszystko po swojemu, ale zobacz, duchy przeszłości wracają. To świetny statek, ale nie lubię kiedy mnie zaskakuje. Jeśli ktokolwiek może o nim więcej niż ja będzie to ta smarkula… Podszedł do najbliższego panelu WI i wezwał „Cleo”. Spojrzał jeszcze raz na Redruma jakby chcąc upewnić się czy popiera jego decyzję poczym w końcu zapytał. - Wiesz do czego służy instalacja podpięta tu w hangarze? Panel serwisowy, oznakowanie IMZ9? Na razie wolał nie poganiać inżynierów, niech sobie patrzą. Może była jakaś szansa, że najpierw „Cleo” da jakąś odpowiedź. Było mu głupio, że byle kabel tak na niego działa. Wielu po prostu wyrwałoby go i od dawna nie zawracało sobie głowy. Pech chciał, że Decimus był dociekliwym sukinsynem.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: STN - 666 Black Sabbath

25 lis 2012, o 21:58

Redrum wysłuchał cierpliwie wypowiedzi kapitana. Raz czy dwa zmrużył na moment swe ślepia, być może próbując wyobrazić sobie pole bitwy? Wywód ten bynajmniej nie sprawił, że gadzi olbrzym zaczął na swego przełożonego patrzeć w jakiś dziwny sposób. Właściwie, nie można było mieć pewności, czy historia Troi zrobiła na nim jakiekolwiek wrażenie, bądź zrodziła w jego głowie jakąś myśl. Kiedy Decimus zadał mu pytanie, jak szybko się okazało retoryczne, kroganin otworzył na moment paszczę, ale zaraz ją zamknął. Wyglądało to trochę, jakby próbował pozbyć się resztek ostatniego posiłku, tudzież ofiary, spomiędzy wielkich kłów. Gdy mężczyzna podszedł do terminalu WI, szef ochrony skinął jedynie lekko swoim wielkim łbem.
Przywołana przez kapitana, pokładowa WI uruchomiła swoją wizualizację. O wiele przyjemnej rozmawiało się z jej hologramem, będącym cieszącą oko dziewczyną, niż z głosem wydobywającym się prosto ze ściany. - Przykro mi, ale system nie zgłasza obecności odnalezionego w hangarze panelu. Być może jest on odcięty od sieci, bądź istnieją protokoły maskujące jego obecność. - niestety, jak każda Wirtualna Inteligencja, Cleo miała pewne ograniczenia. Dlatego oczy osadzone w całkiem ładnej twarzy zdawały się zupełnie puste, nieco jakby patrzyły w punkt pięć centymetrów za głową rozmówcy. Nie łatwo byłoby pomylić jej hologram z cyfrową manifestacją innej żywej istoty. - Kod IMZ9 nie pojawia się wśród oznaczeń na żadnym z planów, projektów ani schematów serwisowych okrętu. Nie występuje także jako oddzielny ciąg znaków w żadnym protokole, programie lub kodzie źródłowym obsługujących systemu statku. - wyglądało na to, że zwykle świetnie zorientowana w sytuacji WI, tym razem nie była w stanie mu pomóc.
W czasie jego rozmowy z systemem członkowie załogi przystąpili do rozbiórki. W ruch poszły automatyczne klucze i wkrętaki. Panele prędko znikały ze ścian, odsłaniając elementy nośne pokładu, instalację elektryczną, klimatyzację i wszystko to, co musiał zawierać szkielet takiego okrętu. Inżynierowie kilka minut majstrowali przy swoich omni-kluczach, nim doszli do wniosku, że panel jest już szczelnie odizolowany od instalacji i nie będzie w stanie zagrozić działaniu jednostki. Wtedy również chwycili za podstawowe narzędzia i zaczęli wybebeszać najbliższą okolicę niewielkiej kontrolki. Niestety - kable, dzięki którym odnaleźli tajemniczy terminal, nie kontynuowały swojego biegu. Nie pozostawiało to wskazówki gdzie szukać czegoś, co pulpit ten miał kontrolować - czymkolwiek by to nie było. Wokół również nie odkryto niczego ciekawego. Na najwięcej zainteresowania zasługiwało chyba wysuszone truchło pyjaka, które z niezrozumiałych przyczyn znajdowało się pod jednym z metalowych maneli podłogi.
Decimus
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 16 lis 2012, o 13:45
Miano: James 'Decimus' Hellstorm
Wiek: 35
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Lokalizacja: -
Kredyty: 25.000

Re: STN - 666 Black Sabbath

25 lis 2012, o 23:47

Widać Redruma nie zainteresowała ta historia. Dziwne, myślał, że wojenne opowieści to 70% tematów które mogłyby zaciekawić mieszkańców Tuchanki. Jakoś się tym nie przejął, chociaż czasem po prostu lubił podzielić się odrobiną wiedzy o ludziach i ich kulturze z przedstawicielami innych ras. Może czuł jakąś małą, kiełkującą dumę? Może to tylko etos bajarza przekazującego mądrość z pokolenia na pokolenie bez pośrednictwa pisma i innych nośników danych za wyjątkiem głosu?

Na zdanie WI czekał jak na wybawienie. Niestety… nie doczekał się. - Dzięki Cleo, jak zwykle jesteś mega pomocna. Dzięki, dzięki skarbie… - powiedział opuszczając w zrezygnowaniu głowę. - Jebane automaty… - syknął nie tyle w pogardzie co w bezsilności. Spróbował jeszcze raz nawet nie podnosząc głowy na konsolę. – Możesz sprawdzić czy dostęp do tej części jest zamaskowany? Kiedy mógł zostać odcięty od sieci? Data modyfikacji? Cleo, może chociaż daty ostatnich prac konserwacyjnych przed naszym przybyciem. Ruch w hangarach, działania naprawcze? Spis magazynowanych tu obiektów? Skarbie, wiem że jesteś tylko namiastką sztucznej inteligencji, ale wypluj coś z siebie… cokolwiek. – zaapelował jakby miało to przynieść upragniony efekt. Spojrzał na Redruma i wyskoczył raz jeszcze jakby zbierał siły od samego patrzenia na potężnego kroganina. - Cleo, gdybyś chciała usunąć wadliwe oprogramowanie próbujące się włamać do twojego systemu co byś zrobiła?

Czekajac na odpowiedź zerknął na techników i żołnierzy krzątających się przy rozkręcaniu paneli. - Dobra brygada, składać to z powrotem i wyjebać to zanim jakiś vorcha znajdzie tą padlinę, jeszcze mu przysmakuje i zechce więcej – dodał wskazując na zmumifikowanego pyjaka. - I żadnego pierdolenia o robocie bez sensu. Jak wam nie pasuje rozkręcanie paneli w wolnym jebanym czasie, możecie nakurwiać pompki na statkach Przymierza, czy co tam macie w swoich układach – dorzucił bowiem w załodze nie znajdowali się sami ludzie, a obce rasy nie stanowiły na Black Sabbath mniejszości. - Mam nadzieję, że uporaliście się z tym kurestwem. Teraz każdy z was wróci do swoich codziennych obowiązków i macie też zadanie domowe chłopcy i dziewczęta. Na jutro rano chcę raport w moim personalnym terminalu od każdego z was z rozprawą na temat „Gdybym chciał udupić skurwysyna, który ukradł mój okręt, umieściłbym ukrytą instalację służącą do…” i tutaj macie pole do popisu. Dla filozofów drugi temat do wyboru. „Gdybym ukrył instalację na statku, służyłaby ona do…” Któryś z najemników zaczął się śmiać do rozpuku, potem zawtórowało mu jeszcze kilka głosów. - To takie zabawne? Może powinienem was zostawić na statku samych z tym panelem i z kodem dostępu? Ktoś jest ciekawy sprawdzić do czego to gówno służy? – zapytał zerkając wrogo na błaznów. - Czekam na ochotników, dawać gieroje. Zezłościło go to. - Kto nie napisze raportu, idzie na randkę z „Ślicznotką”, będzie pucował jej cycki tak długo, aż będzie można odbijać od nich światło. – powiedział zupełnie spokojnie i nie żartował. Zebrani wiedzieli co oznacza ta randka. Będą czyścić kadłub od zewnątrz, niby nic nadzwyczajnego, ale kto wie czy kombinezon wytrzyma, czy nie odlecą od powierzchni statku za daleko. Może wygląda to ładnie na filmach, ale tam na zewnątrz jesteś sam, żadnego dźwięku, żadnego życia. Pustka, ciemność i temperatura, która zamrozi cię na amen w ciągu kilku sekund. Zostawała jeszcze jedna deska ratunku, ale najpierw wysłucha co ma do powiedzenia WI.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: STN - 666 Black Sabbath

27 lis 2012, o 20:52

Przykro mi, ale system nie zgłasza obecności tego elementu. Jeśli został on zamaskowany przed resztą sieci, to z definicji jest on dla niej niewidoczny. - żywa dziewczyna nasączyłaby zapewne takie zdanie sarkazmem, jednak Cleo nie znała niezbędnych do tego uczuć. - Jeżeli uważasz, że omawiany terminal ma wystarczającą moc obliczeniową oraz pamięć operacyjną, można dokonać próby przeniesienia na tę platformę mojego rdzenia, by sprawdzić, czy wystąpi połączenie z resztą sieci. - rzut oka na niewielką kontrolkę dawał do zrozumienia, że nie ma najmniejszych szans, by WI była na nim w stanie operować. Nawet jeśli, jej komunikacja ze światem mogłaby się ograniczyć do wyświetlania maksymalnie czterech znaków naraz. Po chwili ciszy program podjął kolejny zadany mu wątek. - Ostatnie prace serwisowe w hangarze, począwszy od roku wstecz, odbywały się osiemnaście tygodni wcześniej. Obejmowały: wymianę uszkodzonej instalacji elektrycznej, wymianę uszkodzonej instalacji klimatyzacyjnej, uzupełnienie braków w poszyciu, ponowną hermetyzację pomieszczenia. - najwyraźniej okręt miał w swojej historii co najmniej jedną poważną ranę. - Przed zmianą załogi ewidencja ładunku nie była prowadzona. - wyglądało na to, że choćby stanął na głowie, Decimus nie wyciśnie nic z kodu umieszczonego na znalezionej tabliczce.
Ostatnie pytanie sprawiło natomiast, że nawet WI potrzebowała paru sekund na zastanowienie się. - Jako Wirtualna Inteligencja nie posiadam pragnień ani zachcianek. - czyżby Cleo chciała go zbyć zaprogramowaną formułką? - Jednak, gdyby konieczne było zablokowanie niechcianego ruchu sieciowego, który pokonał standardowe zabezpieczenia, odcięłabym jego możliwe źródła od sieci. Jeżeli okazałoby się to niemożliwe, konieczne byłoby odcięcie istotnych elementów systemu, bądź niechciany ruch by nie ustał, zmuszona byłaby rozłączyć sieć i wyłączenie się, do czasu, aż personel fizyczny usunie źródło zagrożenia.
Niezwykle humorzasty charakter rozkazów kapitana sprawił, że przez załogę przetoczyła się fala pomruków niezadowolenia. Nikt nie miał jednak odwagi głośno się sprzeciwiać i praca zaczęła się toczyć w przeciwną stronę, niczym nagranie puszczone do tyłu. Po przebadaniu trzech czwartych powierzchni ograniczających hangar, panele zaczęły wracać na swoje miejsca. Po wysłuchaniu przemowy Decimusa, jego podkomendni rozeszli się, komentując po cichu całe zajście. Jedynie inżynierowie, którzy wciąż trzymali panel pod kluczem nie usunęli się z hangaru, jakby nie będąc pewni, czy zdejmując zabezpieczenia nie wypuszczą bestii z klatki.
- Tak sobie myślę... - zadudnił głos Redruma. Gdy z krogańskich ust padały takie słowa, należało je odnotować jako znamienne i przekazać następnym pokoleniom. - Gdyby mnie ktoś postawił przed włazem takiego konia, to spaliłbym cholerstwo. Ale gdyby wysilił się na coś lepszego, ja wiem... Pomnik czempiona na trupach wrogów! - gigantyczną pięścią uderzył w otwartą dłoń. Wyraźny uśmiech zagościł na jego twarzy, gdy wyobraził sobie masywną rzeźbę kroganina dominującego słabszych. - Wtedy przyjrzałbym się mu uważnie na zewnątrz, z gnatem w łapach. - podbródkiem wskazał punkt na ścianie wokół którego zebrali się technicy. - Terminal jest odcięty. Wywróciliśmy hangar do góry nogami, ale nic nie znaleźliśmy. Może po prostu wklepiesz ten kod i zobaczysz co się stanie?
Decimus
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 16 lis 2012, o 13:45
Miano: James 'Decimus' Hellstorm
Wiek: 35
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Lokalizacja: -
Kredyty: 25.000

Re: STN - 666 Black Sabbath

27 lis 2012, o 22:01

Zerknął na Redruma, który z wyraźną pasją znów zaczął swoje bajdurzenie o kroganach, bohaterstwie i innych historiach, od których reszcie załogi chciało się już rzygać bo znali je niemal na pamięć. Być może tak zrobimy Redrum. Trzeba będzie chyba sprawdzić do czego to służy, ale nie tutaj, a w doku. Może jestem przewrażliwiony, ale „Cleo” nie jest wcale taka bezużyteczna, przynajmniej potrafi analizować. Szczegółami nie chciał się już dzielić z swoim szefem ochrony, żeby nie wyjść na kogoś z manią prześladowczą. Komputery trzymały się żelaznej logiki, to dobrze, że miał kogoś o takim poziomie racjonalności pod ręką nawet jeśli wyglądała jak holograficzna gwiazdka porno. Nie bez powodu zapytał WI co zrobiłaby, gdyby ktoś chciał włamać się do jej systemu. Teraz wystarczyło odnieść to wszystko na nieco bardziej „ludzki” grunt. Kluczowe były słowa blokada, odcięcie, rozłączenie i źródło sieci… w dodatku do czasu aż personel fizyczny usunie źródło zagrożenia. Wystarczyło trochę pogłówkować i wyobrazić sobie sytuację kiedy to załoga byłaby zamknięta w środku, z odciętym i wyłączonym systemem podtrzymywania życia do momentu, kiedy wróci ktoś kto posprząta trupy. Tak… to brzmiało jak obłęd, nie wyparłby się tego przed nikim, ale jeśli komputer podejmujący każdą decyzję starannie wykalkulowaną i statystycznie najbardziej użyteczną metodą przedstawił plan eksterminacji wrogiego oprogramowania w zabójczo skuteczny sposób, dlaczego nie miałby powtórzyć tego były kapitan fregaty, albo ktoś z jego załogi? Może nawet on nie wiedział o istnieniu mechanizmu i śladów sprawcy trzeba było szukać jeszcze dalej?

Teraz trzeba było zadziałać maksymalnie strategicznie. Po pierwsze pochwalić kroganina by zaskarbić sobie jego przychylność komplementem i uznając jego rady za użyteczne podnieść jego samoocenę. – Zrobimy jak mówisz Redrum. Skręcimy na Omegę, tam uruchomimy terminal i zobaczymy co się stanie. Może to nic poważnego, ale nie będę ryzykował życia załogi tutaj, w ciemnej dupie kosmosu.

Teraz trzeba było udobruchać jakoś techników, którzy wydawali się najbardziej zaciekawieni do czego służy ten przycisk. Pewnie gdyby dał im decydować do tego czasu wcisnęliby kod z osłony panelu 3 razy normalnie, raz na wspak a potem dla pewności próbując wszelkich kombinacji cyft i liter. To był ich problem, technika była dla nich jak zabawka, dasz gadżet inżynierowi a będzie się cieszył bardziej od dziecka. Dasz mu czas i motywacje – jeszcze go udoskonali. Dasz mu wszystko czego żąda – prędzej czy później wymyśli coś destrukcyjnego, co zniszczy w najlepszym wypadku jego samego, a w najgorszym wszystkich wokół. Czytał sporo o projekcie „Manhattan”. „O mój Boże, co myśmy zrobili?” – miał powiedzieć drugi pilot bombowca tuż po zrzuceniu bomby nad Hiroszimą.

Jeśli chcecie możecie odpocząć. Kierujemy się na Omegę, trzeba uzupełnić zapasy – wydał komendę spoglądając na inżynierów, choć mówiąc to równie dobrze mógłby mieć na myśli brakujące paluszki do piwa czy cokolwiek innego. Ci którzy czują się na siłach – sprawdzić możliwość zdalnego wyłączenia systemów podtrzymywania życia na statku. Chcę wiedzieć o tym wszystko, jak jest zasilane, do czego podłączone i tak dalej i tak dalej. Ma być jasno i przejrzyście. - dodał dopowiadając sobie tylko w myślach – Żebym coś z tego zrozumiał. - Chcę wiedzieć czy da się zdalnie wydusić nas w tej puszce czy to tylko moja chora fantazja. Jak nie chcecie zabierać się teraz, zrobicie to później. Przed wejściem do portu w Omedze chcę mieć pełen raport. Zrozumiano? – dopytał dobitnie poczym skierował swe kroki w kierunku hangarowej windy. Nie stać jak kołki – kapitan dba o was gałgany jak o własne jaja, cieszcie się bo mogliście mieć gorszego. Rzucił pół żartem, pół serio. -Redrum, odpowiedzialność za pilnowanie tego ustrojstwa spada na twoje barki. Sam zniknął w środku windy zapewne kierując się do swojej kajuty. Cel – Omega.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: STN - 666 Black Sabbath

28 lis 2012, o 22:17

Gdy z hangaru wyszli wszyscy, prócz Redruma i personelu pracującego na tym poziomie, w pomieszczeniu zrobiło się pusto. Wszystkie panele zostały przykręcone, choć gdyby się przypatrzeć, nie wszystkie na swoim miejscu. Przebarwienie, które wcześniej znajdowało się na krawędzi dwóch płyt, teraz zostało podzielone i jedna kego część trafiła kilka metrów z dala od drugiej. Nim drzwi windy zamknęły się za Decimusem, mógł jeszcze zobaczyć jak kroganin odprowadza go wzrokiem, po czym stawia pierwszy krok w kierunku stanowiska techników zajmujących się hangarem. Być może chciał im dosadnie wytłumaczyć ilu kończyn mogą się pozbyć zbliżając się zbyt blisko panelu.
Wiadomość o obraniu kursu na Omegę szybko rozeszła się po pokładzie i szybko wprowadziła morale załogi na wyżyny. Żaden pirat galaktyki nie mógł stronić nosem na wizytę w stolicy ciemnej strony galaktyki. Stacja była brudna, surowa, głośna i brutalna - a więc dla każdego korsarza mogła być domem, przyjacielem i kochanką. Aria T'Loak prowadziła na Omedze rządy twardej ręki, ale nawet to dodawało jej uroku. Potrzebne było uczucie, że gdzieś, na samej górze, wszystkim rządzi jedna osoba. Zupełnie, jak na okręcie.
Reszta dnia, który w przestrzeni kosmicznej wyznaczany był tylko przez zegar w systemie statku, upłynęła spokojnie i bez kolejnych ciekawych odkryć. Kapitan wrócił do swojej kajuty, gdzie resztę wieczoru spędził wedle własnego uznania. Do dokowania na Omedze miał dość czasu, by zażyć nieco snu.
Niezależnie od tego, mężczyzna skorzystał z tej okazji, o czwartej Cleo wpuściła do terminalu paczkę z korespondencją. - Kapitanie, masz nowe wiadomości na prywatnym terminalu. - zadźwięczał w pomieszczeniu jej głos. Były to głównie zadane dnia poprzedniego "wypracowania", w tym raport jednego z inżynierów dotyczący systemów podtrzymywania życia, ale także kilka wiadomości informujących go, gdzie należy się udać, by odebrać właśnie wygranego UT-47, czy o ile może powiększyć swe oszczędności powierzając je spółce z Noverii. - Właśnie podchodzimy do dokowania na Omedze. Z godnie z naszą prośbą przydzielono nam stanowisko wewnątrz pola atmosfery stacji. Czas lądowania - piętnaście minut. - dodała jeszcze WI, po czym zamilkła.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Decimus
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 16 lis 2012, o 13:45
Miano: James 'Decimus' Hellstorm
Wiek: 35
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Lokalizacja: -
Kredyty: 25.000

Re: STN - 666 Black Sabbath

4 gru 2012, o 17:21

Drzwi śluzy przymknęły się za jego plecami. Był teraz sam, mógł zastanowić się nad wszystkim co kołatało mu się w głowie. Od niechcenia podszedł do terminalu sprawdzając tytuły wiadomości. Wygrałem UT-47? To ja w coś grałem? Wziął to za spam, albo żart kogoś z załogi, ale nie zajmował się tym dłużej niż było to konieczne. Sprawa kabla była tylko jedną z wielu spraw na głowie kapitana Black Sabbath. Usiadł na krawędzi łóżka spoglądając gdzieś przed siebie. W jakiś sposób nie mógł uwierzyć, że okręt zbliża się do zapomnianej przez prawo i ład części galaktyki. Jego okręt… Był jeszcze młody a już dowodził swoją jednostką. Czasami zastanawiał się, czy to właściwy czas, czy posiada wszystkie kompetencje. Jakkolwiek brzmiało to dziwnie – był odpowiedzialny za tą bandę, jakkolwiek podłymi kryminalistami byli. Na pokładzie trudno było odczuć granicę pomiędzy fantazją a prawdziwym światem. Z jednej strony byli gwiezdnymi korsarzami jak ze starych legend. Pili, tańczyli i bawili się do upadłego, z drugiej – każdy z nich uzbrojony po zęby, każdy z tych, których mijał codziennie witając się jak ze starym znajomym miał czyjąś krew na rękach, każdy był jak cień zagłady niosący za sobą trupi odór. Każdy nieuchwytny jak duch wymykający się kajdanom odpowiedzialności za popełnione czyny. Każdy tak bardzo niebezpieczny, każdy nie zasługujący na dalsze życie… A on stał nad nimi wszystkimi użyczając im kadłubowej stali nad głową, goszcząc ich w tym piekielnym saloonie jak rodzinę.

Byli tu mordercy, zbrodniarze wojenni, kaci, gwałciciele, oszuści, złodzieje, dziwki, wyklęci, odrzuceni, niespełnieni i pogardzeni – słowem wszyscy, którzy nigdy nie powinni istnieć, a mimo wszystko znaleźli tu schronienie przed resztą świata. Byli tu zakonnikami zapomnianego orderu żyjąc na statku jak w spiżowym klasztorze. Wieczni pokutnicy samotnie pijący śmiertelny wywar z swojej karmy, choć przy suto nakrytym stole zawsze pełno jest życia, zgiełku i śmiechu.

Czasami rozmyślał nad tym, czy jego łajba nie jest niczym więcej jak latającym sarkofagiem, w którym wszyscy dogorywają jeszcze za życia. Załoga zginie kiedyś na statku, lub przez ten statek. Przeklęte mauzoleum, w którym pochowani zostaną uczestnicy „Czarnego Sabatu”, zlotu wszelkich demonów i czarownic tej galaktyki.

Sięgnął do barku wyjmując jakąś naprawdę starą butelkę, w kształcie, który został już dawno zapomniany przez przemysł monopolowy. Ornamenty skrywały w środku przeźroczystą ciecz, którą bez cienia zażenowania wlał prosto do gardła odstawiając szkło na miejsce i kładąc na łóżko. Zerknął jeszcze raz w kierunku drzwi nie będąc pewnym czy zamykał je do końca i chcąc chyba myślami zmusić je do zahermetyzowania. Nie chciało mu się sprawdzać, po kilku chwilach zasnął.

Obudził go głos interkomu. „Lilith” przekazała informację o nawiązaniu kontaktu wzrokowego z Omęgą. Decimus podniósł się z legowiska zerkając na ekrany. Zarys stacji stawał się coraz wyraźniejszy. Należało przyszykować się do dokowania. Szybko przeczytał treść wiadomości w terminalu, a także zaznajomił się z sytuacją w galaktyce dzięki błyskawicznej „prasówce”. Gdy skończył, opuścił swoją komnatę, zjeżdżając pokład niżej. Od razu uderzyła go ogłuszająca muzyka. Nie, nie było w tym nic dziwnego, może trudno to wytłumaczyć komuś kto służył na okręcie Przymierza, ale tutaj nie było to niczym nienormalnym.

Wnętrze Black Sabbath, choć w ogólnym zarysie było dość surowe i toporne, miało także swoje rock’n’rollowe serce- II pokład. Tam gdzie centrum informacji bojowej na standardowej jednostce przypomina zbiór wskaźników, ekranów i map… tu była niczym innym jak prawdziwym wnętrzem nocnego klubu. Panujący półmrok rozświetlało czerwone światło lamp awaryjnych, kolorowe neony błyskały się dookoła długiego i szerokiego baru, przy którym kilkoro wciętych już piratów w najlepsze śpiewało do grzmiącego z potężnych głośników utworu. Stukając raz za razem kuflami w drewniany blat dudnili, zaś grupka obok przy stoliku, który widział już nie jedno wbite weń ostrze wymachując szkłem odśpiewywała najgłośniej jak była w stanie–

…Fight undying and eternal
Wheels bring death and pain infernal
Honour bound your strength repleted
To no end they're undefeated!


W tym samym czasie jakiś kroganin rzucał dartami do tarczy tak mocno, że ta podskakiwała przy każdym uderzeniu lotki w okrąg przy ogólnym aplauzie kilku vorcha syczących coś do siebie i piorących się po przebrzydłych mordach. Stojąca pod ścianą Zoe trzymając w ustach papierosa potakiwała głową do ryczącego łomotu XX wiecznego zespołu. Turianka zaciągając się głęboko zerkała w kierunku puszczającej balony z gumy do żucia „Lilith” dzierżącej stery w oddalonym nieco od zgiełku kokpicie. Kątem oka obserwowała bilardowe poczynania Caina który nie śpiesząc się opróżniał szklankę nacierając koniec kija kredą. Reszta mężczyzn bardziej przejęta była występem Kali tańczącej na rurze podczas gdy jej siostra bliźniaczka – Devi wykonywała taniec brzucha przed stolikiem rozgadanych salarian zbierając sowity napiwek wciskany za krawędź spódnicy. Vorcha imieniem Krayt pragnął rozwinąć także swoje talenty – schwycił się klatki wiszącej na łańcuchu pod sufitem, drugą ręką rozlewając jakiś kolorowy płyn na wściekłego turianina, który skacząc chciał ściągnąć go za nogę na ziemię. „Lexy” dyskutowała o czymś z „Handym”, który jako pierwszy zauważył kapitana okrętu kiwając głową do najbliższego stolika pucujących szmatami broń zbójami. Słowem tłok i wrzawa na kilkadziesiąt osób, które już teraz zaczynały zabawę przed Omegą. Piracka zgraja bez pośpiechu zabierała się w sobie dopijając zawartość butelek, szkieł i innych naczyń, by wysłuchać tego co ma do powiedzenia Decimus. W tle słychać było pękający kufel, Judas Priest i wyjących do zdarcia gardła korsarzy –

…Hellrider!
Breaking their will!
Hellrider!
In for the kill!


Kapitan nie zważał na jazgot, do którego był jak najbardziej przyzwyczajony i który o dziwo lubił. Spojrzał na środek sali wrzeszcząc - Za 10 minut dokujemy na Omedze, w dystrykcie Gozu panuje zaraza groźna dla wszystkich nie będących ludźmi, kategoryczny zakaz ruszania w to miejsce pod groźbą śmierci, dla przezorności macie chodzić w pełnych skafandrach podczas całego pobytu na Omedze – kto zawlecze chorobę na pokład może liczyć na powolną śmierć w męczarniach i rzucenie varrenom do dymania, a na deser rejs wycieczkowy z punktem obserwacyjnym pod kilem fregaty. Zrozumiano? Wachty 15 godzinne, 25 osób ma być stale na statku, sami się podzielicie, nie mam czasu na wasze zrzędzenie. Przypominam – kto zachoruje, będzie się modlił by zaraza zabrała go szybciej ode mnie. Redrum, Zoe i Alex do mojej kajuty, Cain – zbierz ludzi, mają być trzeźwi, rześcy i pracowici inaczej oberwie się tobie za każdego z nich. – wydał polecenie i czekając moment zaczął cofać się schodami na górę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: STN - 666 Black Sabbath

7 gru 2012, o 22:54

Ile utytułowanych, starannie wyselekcjonowanych przez Przymierze głów wyłysiałoby, rwąc sobie włosy z głowy na widok CIB Black Sabbath. Tam, gdzie każdy umundurowany kapitan chciałby mieć przejrzyste, smukłe pomieszczenie, z którego zaledwie rzutem oka jest w stanie podsumować kondycję statku, Decimus posiadał zadymiony pub. I to całkiem tłoczny. Załoga wiedziała, że dla osobników jej podobnych wizyta na Omedze to jedna, gigantyczna impreza, z ewentualną przerwą na wykrwawianie się w jakimś ciemnym zaułku. Dlatego należało wdrożyć się w ten unikatowy klimat, rozrywając się już przed dokowaniem.
Na pojawienie się kapitana większość zareagowała tak, jak powinna. Kufle przestały hałasować, gardła wydzierać się, a nawet muzyka zrzuciła kilka decybeli. Nieliczni, których czas reakcji był zbyt duży zostali przywołani do porządku celnym uderzeniem w pusty łeb. Kiedy kapitan ma coś do powiedzenia, obowiązkiem załogi jest słuchać. Choć przekaz nie był specjalnie optymistyczny, to zebrani przyjęli go w większości z uśmiechem na ustach. Być może za sprawą stężenia alkoholu we krwi, albo i krwi w alkoholu. Chmara kiwających głów dała do zrozumienia, że będą omijać zakażony dystrykt z daleka. Żaden członek załogi nie był dość głupi, bo nie należy tego nazywać odwagą, by sprowadzić na siebie gniew Decimusa.
Trzy wezwane osoby wyłoniły się z tłumu. Turianka zagasiła papierosa, kroganin warknął kilka ostatnich słów do swego dotychczasowego rozmówcy, a kobieta po prostu zjawiła się znikąd obok dowódcy. Na innym statku mogłyby im towarzyszyć pełne współczucia spojrzenia, jednak na Black Sabbath takiego uczucia ze świecą było szukać. Z resztą wszyscy dobrze wiedzieli, że trójka najbardziej zaufanych podkomendnych kapitana będzie z nim ustalać coś ważnego, nie słuchać reprymend. Redrum, Alex i Zoe ruszyli schodami za Decimusem, gdy ziemska muzyka z ostatniego przełomu stuleci znów wypełniła salę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Decimus
Awatar użytkownika
Posty: 21
Rejestracja: 16 lis 2012, o 13:45
Miano: James 'Decimus' Hellstorm
Wiek: 35
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Lokalizacja: -
Kredyty: 25.000

Re: STN - 666 Black Sabbath

9 gru 2012, o 23:20

W końcu wszyscy przybyli do jego kajuty. Decimus nie szczędził wiele czasu na bzdety i od razu przeszedł do konkretów. Najpierw spojrzał na Zoe – Zdaje się wygrałem jakiegoś UT – 47. Nie wiem dokładnie ile w tym prawdy, ale zostawiam Ci to na głowie – powiedział puszczając oko do Turianki. Alex – ty zajmiesz się małym badaniem dotyczącym pewnej spółki na Noverii, podobno można ubić na tym dobry biznes, wolałbym wiedzieć na czym stoimy i czy to się nam opłaca. Wiem, że się postarasz – powiedział prędko, choć ostatnią uwagę rozumiał tylko on i ona. Zapewne miała dojścia, pozwalające mniej więcej rozwiać większe wątpliwości co do interesu. Redrum. – Kabel… - rzucił tylko dając do zrozumienia, że to kwestia pomiędzy nim a kroganinem – za 10 minut urządzisz alarm ewakuacyjny, wszyscy mają być w skafandrach na zewnątrz okrętu. Dopilnuje tego Cain, któremu to zaraz przekażesz. Ty zajmiesz się resztą olbrzymie. Czas sprawdzić trojańskiego konia – rzucił z półuśmiechem nie wierząc za mocno, że coś z tego dobrego wypali, ale trzeba było to sprawdzić.
- Wszystkie potrzebne informacje zostawiłem wam w waszych terminalach. No dalej załoga, macie jakieś… 9 minut. Widzimy się wszyscy w doku, nie przegapcie alarmu. – rzucił żartem, bo potężnego jazgotu syren nie przegapiłby nawet ktoś kto kopnął w kalendarz. Sam Decimus pozostał na miejscu ubierając się w skafander, sprawdzając broń i wyposażenie, poczym nie śpiesząc się dał do zrozumienia WI Cleo, że chce transmisje danych mierniczych z całego statku i z szczególnym uwzględnieniem rejonu szemranego przewodu prosto do swojego omni - klucza, a następnie opuścił pokład Black Sabbath.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: STN - 666 Black Sabbath

12 gru 2012, o 23:06

Cała czwórka znalazła się w kapitańskiej kajucie i Decimus przeszedł do rozdzielania rozkazów. Każde z wezwanych bywało tu, choć jedni częściej od drugich, skupili się więc na słuchaniu, a nie zwiedzaniu jego prywatnej przestrzeni, jak gdyby była niespodziewanie otwartym dla śmiertelników muzeum. Zoe, ze względu na swe usposobienie oraz sytuację między nią a dowódcą, czuła się najswobodniej i przysiadła na skraju najbliższego mebla. - Kodiak? - zapytała, jakby chciała upewnić się, że słuch ani translator jej nie zawodzą - No dobrze... - nawet ona nie kwestionowała rozkazów, ale na twarzy wymalowane miała pytanie "Naprawdę w to wierzysz?".
Alex stanęła po prostu w miejscu, zrobiwszy kilka kroków wgłąb kabiny. Z rękoma założonymi na piersi nie dawała po sobie poznać, że interesuje ją cokolwiek prócz słów Decimusa. - Oczywiście, zrobię co w mojej mocy. - skwitowała krótko otrzymane zadanie. Mężczyzna mógł zauważyć, jak stojąca za nią Zoe przewraca oczami i delikatnie przedrzeźnia kobietę, gdy jednak turianka zorientowała się, że nie umknęło to jego uwadze, natychmiast przestała.
Redrum również czuł się swobodnie, głównie dlatego, że był półtonową górą mięśni. Osobnicy jemu podobni czują się skrępowani niezwykle rzadko. Stał, opierając się ramieniem o jedną ze ścian, jedną nogę przeplatając przed drugą. Czekając, aż uwaga dowódcy dotrze do niego, kroganin zajął się wydobywaniem z pomiędzy kłów resztek niedawnego posiłku. Kiedy otrzymał swoje wytyczne, kiwnął jedynie głową. Na jego wielkiej, gadziej twarzy rozciągnął się uśmiech. Przeciągnął się tak, że wyraźnie słuchać było, jak przeskakują chrzęści w jego kręgosłupie. Gdyby był człowiekiem, również mógłby wydać szyją podobny odgłos, tylko byłaby to ostatnia czynność w jego życiu.
Dostając wyraźny sygnał, że nie mają czasu na bezczynne stanie, członkowie załogi opuścili kajutę kapitana. Choć sytuacja miała prawie cały dzień, by przechodząc z ust do ust roznieść się po pokładzie, jedynie Redrum był w nią dobrze wtajemniczony. Czarnowłosa przyjęła informację o alarmie spokojnie, a więc tak, jak większość docierających do niej wiadomości. Jedynie turianka wyglądała wychodząc na lekko zaniepokojoną.

Po kilku minutach, kiedy Decimus kończył przygotowywać się do wyjścia, uruchomione zostały syreny alarmowe. Głosy Caina i WI statku na przemian informowały załogę o szczegółach ewakuacji. Sytuacja mogła wydawać się nieco niezrozumiała, ale w drodze do wyjścia mężczyzna widział, jak przemieszczając się sprawnie i szybko, jego najemnicy opuszczają pokład. Minął się z Redrumem, który jako jedyny wyraźnie nie ruszał się z miejsca. Zamaskowany, opancerzony łeb skinął mu, gdy Decimus mijał olbrzyma.

Niecałe ćwierć godziny po rozmowie w kajucie kapitana, cała, nie licząc jednego kroganina, załoga znalazła się poza okrętem. Osłonięte hełmami głowy dyskutowały o tym, co się dzieje, dlaczego, a co bardziej odważne - także o tym jaki to ma sens. Do zrobienia nie zostało już nic, prócz przystąpienia do próby. Jaka tajemnica mogła kryć się za znalezionym w ładowni terminalem? - Jestem w hangarze. - odezwał się przez komunikator szef ochrony - Stoję przed panelem. Ktokolwiek to zamontował, niech trzyma kciuki, że ustrojstwo nie pierdolnie mi zaraz w twarz. - na odczytach przysyłanych przez Cleo sytuacja wyglądała w porządku. Na swoim omni-kluczu Decimus widział także obraz ze znajdującej się w pomieszczeniu kamery. Opancerzona postać stała przy ścianie, a tuż obok niej jarzył się niewielki ekran. - No więc... Mam zgadywać dzisiejszy szczęśliwy numerek, czy mamy jakąś ulubioną kombinację?

Wróć do „STN – 666 Black Sabbath”