Właściciel: Caliria Horanis
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Centrum dowodzenia

27 sty 2016, o 19:13

tu będzie obrazek [td=450][center][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Orbitron family=Orbitron][b][color=#40BF00][size=130][ Centrum dowodzenia ][/size][/color][/b][/font][/center] [size=85]Jeśli gdzieś znajduje się serce okrętu, to z pewnością tutaj. Rzadko kiedy bywa tu bardziej tłumnie, niż w sektorze ratunkowym, podejmowane tu decyzje są jednak równie ważne - jeśli nie ważniejsze - jak te, z którymi mierzyć się trzeba przy szpitalnych łóżkach. To tu określa się kolejne cele na trasie [i]Bazyliszka[/i], tu odbierane są też wezwania od działających w terenie oficerów czy rozkazy od admiralicji. Tu odbywają się odprawy załogi, w których uczestniczą zarówno regularni żołnierze, jak i cały zespół medyczny, tutaj tez mają miejsce mniej lub bardziej ekspresyjne wymiany poglądów. Samo centrum składa się z kilku pomieszczeń o różnym przeznaczeniu. Poza standardowym, choć niezbyt dużym w przypadku tego okrętu [color=#40BF00]CIB[/color] (wyposażonego przede wszystkim w aktualizowaną przez SI mapę pozwalającą nie tylko wytyczać trasę lotu, ale także analizować ewentualną sytuację bojową) i [color=#40BF00]mostkiem[/color] w sektorze dowodzenia mieści się również [color=#40BF00]sala łączności[/color] oraz spora [color=#40BF00]sala konferencyjna[/color]. Co mniej typowe, w obrębie centrum dowodzenia położona jest także [color=#40BF00]kajuta kapitańska[/color]. Zwyczajowo odsunięta na najwyższy pokład lub najdalszy, cichy kraniec okrętu, w przypadku [i]Bazyliszka[/i] zajmuje strategiczne miejsce w samym sercu. Jest to o tyle istotne, że okręt ratunkowy często zmaga się ze znacznie większą presją społeczną niż szeregowe statki bojowe. Umiejscowienie kajuty w sąsiedztwie kluczowych pomieszczeń frachtowca znacząco wpływa zarówno na dostępność kapitana, jak też na przełamanie niewygodnych barier dystansujących załogę od dowódcy. Na [i]Bazyliszku[/i] nie ma miejsca na większe konwenanse tym bardziej, że wiele decyzji podejmowanych jest nie tyle na stopniu kapitańskim, co lepiej przygotowanym merytorycznie poziomie zespołu ratunkowego - ordynatora czy kierownika laboratorium. Umiejscowienie przynależnego kapitanowi pomieszczenia właśnie w centrum dowodzenia ma więc zarówno wartość praktyczną, jak i psychologiczną.[/size][/td] [td=350][center]oficer dowodzący: [size=85]kmdr szt. Caliria Horanis[/size] z-ca oficera dowodzącego: [size=85]kmdr szt. Kalio Quinlianus[/size] oficerowie [size=85][i]I[/i] kmdr por. Coster Abraca [i]II[/i] por. Teso Abraca [i]III[/i] por. Atrixus Laeraka[/size] piloci [size=85]x, x[/size] nawigator [size=85]x[/size] radiooficer [size=85]x[/size][/center][/td]
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum dowodzenia

14 maja 2018, o 16:45

https://i.imgur.com/lQ7W4IJ.png[/imgw]
Pandemonium
Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Alana Luccarius
“Nature, red in tooth and claw.”

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Na Bazyliszku rozpoczęła się druga zmiana. Budzik zadzwonił, wiercąc w głowie Luccarius i zmuszając jej wyczulone na to denerwujące brzęczenie ciało do podniesienia się z pozycji leżącej. Statek drżał w specyficzny sposób - na ogół, gdy byli w kosmosie, frachtowiec sunął przez pustkę niemal bez przeszkód. Ostatnie kilka dni spędzonych w doku na Thessii nie obfitowały w wydarzenia, które mogłyby dążyć do tej chwili, a jednak statek opuszczał atmosferę, walcząc z polem grawitacji i prądami powietrznymi, które ściągały go z obecnej trajektorii lotu. Po ostatniej akcji ratunkowej, która zaprowadziła ich do Mgławicy Półksiężyc, wszyscy oczekiwali rozkazów o powrocie na Palaven do czasu następnej misji, więc to mogła być pierwsza myśl major. Dopóki nie dostrzegła palącego światełka na jej omni-kluczu, oznaczającego komunikat od komandor sztabowej z prośbą o przyjście do centrum dowodzenia.
Szybkie doprowadzenie się do porządku zajęło turiance mniej więcej tyle, ile Bazyliszek potrzebował by wylecieć w kosmos, gdzie pozostał wolny od turbulencji. Piętnaście minut później, centrum przywołało ją zaskakująco sporą ilością turian posadzonych na swoich stanowiskach. Na jednym z ekranów wyświetlała się mapa systemu, wraz z obecną pozycją statku i widocznym kilkaset tysięcy kilometrów dalej Przekaźnikiem Masy.
Komandor czekała na Alanę przy jednym ze stanowisk, gdzie uruchomiła plany stacji, w której major rozpoznała Omegę. Odbijała się w turiańskich oczach swoją krwistą barwą, a w jej nietęgiej minie swym nieprzyjaznym charakterem.
- Major Luccarius. Mamy nowy przydział - przywitała ją skinieniem głowy, dłonie zaplatając z tyłu, za plecami. Mundur na jej ciele leżał idealnie, bez jednej skazy, zbędnego zawinięcia czy zgniecenia. - Bazyliszek ruszył od razu, gdy otrzymaliśmy zawiadomienie z Hierarchii. Uznałam, że nie ma potrzeby was budzić, kiedy wasza zmiana rozpoczynała się piętnaście minut później.
Oderwała jedną dłoń od drugiej, sięgając do hologramu ukazującego Omegę. Obróciła go, aktywując jedną z zakładek, która pokazała zbliżenie na jeden z sektorów, którego Alana nie rozpoznawała z takiego położenia.
- Naszym celem jest Omega. Zupełnie nieprzyjazne środowisko, w którym utknęli nasi ludzie podczas ewakuacji. Znamy ich lokalizację, a raczej miejsce, w którym potencjalnie możemy ich znaleźć i miejsce, do którego możemy ich ewakuować. Ale nie spodoba ci się, to, co mam dalej do powiedzenia - uśmiechnęła się oszczędnie, bez cienia rozbawienia, aktywując kolejny z załączników. Wielki komunikat z sześcioma nazwiskami i... niczym poza tym. - To była akcja Czarnej Straży. Nie wiemy nic o tej sytuacji i niczego się nie dowiemy.
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Centrum dowodzenia

14 maja 2018, o 19:44

Nazywam się Alana Luccarius...
Nie od razu trafiła dłonią na wyłącznik budzika. Irytujące brzęczenie świdrowało jej uszy jeszcze przez parę chwil nim, podnosząc się gwałtownie, odruchowo, w automatycznej reakcji na nagły bodziec, odnalazła wreszcie odpowiedni przycisk. Nawet wtedy jednak w głowie brzęczało jej przez chwilę echo drażniącego dźwięku. Dźwięku lepiej niż cokolwiek innego odmierzającego jej upływ czasu.
...mam trzydzieści cztery lata...
Nie siedziała na koi długo, nigdy tego nie robiła. Potrzebowała tylko paru krótkich chwil ze zwieszoną głową i twarzą skrytą w dłoniach, by starannie przeprowadzić swój poranny - w rozumieniu raczej pory wstawania, a nie faktycznej pory dnia - rytuał. Według lekarza nie potrzebowała go już i zapewne tak właśnie było. Mimo tego powtórzenie sobie podstaw po przebudzeniu dawało jej spokój. Upewniało, że wie - że pamięta - kim jest.
...i służę w Kabale Surrexis.
Karmazynowe, pulsujące światełko omni-klucza było czymś, co łamało standardy. Nie zawsze, gdy się budziła, czekały na nią wiadomości od oficer dowodzącej. Tak naprawdę działo się tak stosunkowo rzadko - w całej swej czynnej służbie mało kiedy musiała rozpoczynać dzień od lektury wezwań przez komandor sztabową. Po prostu zwykle największe zamieszanie działo się wtedy, gdy była na nogach. A jeśli nawet nie, częściej budziło ją bezpośrednie połączenie od przełożonej lub po prostu nagłe poruszenie wśród załogi niż budzik, za którym dopiero podążała oczekująca wiadomość.
Szybki prysznic i włożenie na siebie odprasowanego munduru podlegało pod wyrobione przez lata automatyzmy. Nie zastanawiała się nad poszczególnymi czynnościami, po prostu nawykowo je wykonując - i przytomniejąc wystarczająco szybko, by w silnie zdyscyplinowanej turiańskiej społeczności wciąż uchodzić za jedną z bardziej punktualnych. Gdy stawiła się w centrum dowodzenia, dopiero wyciszały się drgania Bazyliszka, przechodzącego w fazę spokojnego lotu w przestrzeni kosmicznej.
- O ile pamiętam, Palaven wygląda odrobinę inaczej. - Pomimo aż nadto oczywistego żartu, w tonie Alany nie było słychać rozbawienia. Nie dlatego, by była szczególnie przejętą - gdyby poruszało ją każde odstępstwo od normy, każda zmiana planów, nigdy nie mogłaby pracować w swym zawodzie - ale po prostu dlatego, że był to zwykły komentarz, a nie próba rozładowania potencjalnie zgęstniałej atmosfery.
- Kapitan Horanis. - Stanąwszy bezpośrednio u boku komandor sztabowej, wyprężyła się w oficjalnym powitaniu, sięgając przy tym nie po oficjalny stopień wojskowy Caliriii, a pełnioną przez nią funkcję.
Bez słowa skinęła głową, przyjmując - i dziękując - za brak wcześniejszej pobudki. Jeśli się nie paliło, każda minuta snu była w cenie, wiedział o tym każdy żołnierz, któremu przyszło pełnić służbę przez kilkadziesiąt godzin z naprędce urywanymi tylko chwilami na czujną drzemkę. Podobnie w milczeniu wysłuchała też krótkich wyjaśnień oficer, w międzyczasie uważnie studiując wyświetloną mapę. Nie poznawała wskazanego sektora Omegii, ale to również nie było nic nowego. Będąc kabalim oddziału ratunkowego zazwyczaj pracowała na terenach nieznanych.
Rzadko kiedy jednak przychodziło jej pracować zupełnie w ciemno.
- Czarna Straż - mruknęła cicho, jakby smakując tę nazwę. Nie przewijała się ona często w trakcie jej kariery zapewne tyleż przez niejawną specyfikę działań tego oddziału, co także ich skuteczność. Czarni po prostu zwykle nie potrzebowali być ratowanymi. Potrafili się pozbierać, być w stanie wrócić w lepszym lub gorszym stanie, ale o własnych siłach, by oddać się bezpośrednio w ręce specjalnie wybranych oddziałów medycznych.
- Jak bardzo nic i niczego? - zapytała w końcu, przenosząc wzrok z listy nazwisk na kapitan. Z oczywistych względów to zestawienie nie mogło jej usatysfakcjonować. Będzie przydatne przy identyfikacji poszkodowanych - lub martwych - ale nie teraz. Teraz było niczym. - Jakieś ofiary? Ich liczba i stan? Szacunkowy charakter obrażeń i potrzeb? - Sześć nazwisk nie musiało przecież oznaczać sześciu turian rannych, niezdolnych do zadbania o siebie. - Jakikolwiek raport sytuacyjny? Zarys chociaż? - Odetchnęła powoli. Z jednej strony wiedziała, że między Czarna Straż a ściśle tajne stał w zasadzie znak równości. Z drugiej jednak wiedziała też, jak wiele jako kabała ratunkowa ryzykują, schodząc gdziekolwiek na ślepo, bez choćby minimalnego pojęcia o tym, co może ich czekać.
Rozumiała, że czarni nie mogą opowiadać o sobie na prawo i lewo. Rozumiała, że ich akcje są... Cóż, ich akcjami. Tylko, że teraz pojawiał się element z zewnątrz - je element z zewnątrz, jej turianie. A to sprawiało, że całe zrozumienie zaczynało się chwiać. Patriotyzm patriotyzmem, ale nie wysyła się ratowników w ciemno, jeśli nie chce się mieć zaraz podwójnej liczby ofiar.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum dowodzenia

14 maja 2018, o 20:17

Kilka spojrzeń podniosło się znad ekranów, gdy przez centrum dowodzenia przechodziła major. Była następna w łańcuchu osób, które powinny dowiedzieć się o przydziale. Turianie siedzący teraz za sterami Bazyliszka nie wiedzieli wiele na temat powodu ich wylotu Mgławicy Omega, a większość mogła pracować w przeświadczeniu, że wciąż lecą na Palaven. Dla tych, obecność dowódcy Surrexis była jak podkreślenie wagi i nagłości sytuacji, w której się znaleźli.
Komandor zdawała sobie z tego sprawę. Stół, przy którym stały obie, znajdował się w lekkim oddaleniu od pozostałej części CIB, umożliwiając im w miarę dyskretną wymianę zdań nim obie zdecydują poinformować resztę swoich podkomendnych o tym, co wydarzy się w ciągu następnych kilkunastu godzin.
- Nie udało mi się wydostać akt ich misji, jest objęta zbyt wysokim poziomem ochrony - skrzywiła się, odchylając żuwaczki do tyłu w pełnym niezadowolenia grymasie. Rozumiała panujące w Hierarchii Zasady, jak i wszystkie od nich odstępstwa, które miały miejsce gdy do gry wchodziła Czarna Straż, ale nie musiało jej się to podobać. Pokazywała to w oszczędny sposób, posługując się neutralnymi słowami. - Proszę posłuchać.
Uruchomiła kolejny załącznik z wiadomości, której treścią nie podzieliła się z Luccarius. Nad stołem pokazał się mały trójkącik nad poziomem głośności, zwiastując nagranie, które Horanis skrzętnie odpaliła.
- Komandor Kasthian, wzywam wsparcie. Powtarzam, wzywam wsparcie. Utknęliśmy w sektorze F214. Udało nam się zabezpieczyć teren, ale jesteśmy otoczeni. Siły wroga zajęły alejkę wschodnią, wschodnio-południową, południową i dwie prowadzące do sektorów F215 i F216. Trójka naszych ranna. Porucznik Lithana w ciężkim stanie. Powtarzam, potrzebujemy wsparcia.
Głos turianina był nienaturalnie czysty, metaliczny, gdy nagranie, które udało mu się przesłać zostało pozbawione wszelkich szumów. Caliria dezaktywowała panel, przesyłając wcześniej ścieżkę dźwiękową na omni-klucz Alany, wraz z dokumentacją, którą aktywowała i wskazała dłonią.
- Sektor F214 znajduje się w dystrykcie Doru. Nasze rzuty są przestarzałe, ale w 2174 znajdowała się tam stacja przetwarzania wody - wskazała na miejsce na hologramie, gdzie w dość prostolinijny sposób zaznaczone było kilka pomp. - Miejsce ewakuacji znajdowało się w sektorze F234, cztery kilometry najkrótszą drogą od miejsca, w którym utknął oddział. Znajduje się tam stary kanał powietrzny, którym transportowano robotników. Bazyliszek jest na tyle mały, by móc do niego wlecieć.
Frachtowiec nie był mały, ale nie był też ogromną machiną. Omega była stacją sporej wielkości, o licznych tunelach i przejściach, po których poruszały się zarówno maszyny jak i ludzie.
- Siły wroga to, według naszych informacji, jedna z organizacji najemniczych działająca na Omedze, ale nie mam na ich temat zbyt wielu informacji - dodała, przenosząc spojrzenie na stojącą obok turiankę. - Jesteśmy najbliżej.
Nie wyjaśniła z początku, pozwalając major domyślić się sensu jej słów. Mgławica Półksiężyc była sąsiadująca do Omegi. Nie mieli wielkiego dystansu do pokonania.
- Będziemy tam za cztery i pół godziny. Wystarczy wam na przygotowanie się?
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Centrum dowodzenia

16 maja 2018, o 19:29

W milczeniu słuchała nienaturalnie brzmiącego, turiańskiego głosu płynącego z panela. Nieznaczne zmarszczenie brwi było raczej wyrazem skupienia niż niezadowolenia. Luccarius nie oceniała, nie wydawała sądów i zupełnie daleka była od wynoszenia na piedestał własnych chęci. Nie było istotne, co jej się podoba, a co nie. Tak naprawdę, gdyby nie wiedzieli absolutnie nic o sytuacji, poza tym, że ktoś gdzieś potrzebuje jakiejś pomocy, to, że sytuacja jej nie odpowiadała też nie byłoby podstawowym argumentem przy podejmowaniu decyzji. Ostatecznie zrobiłaby przecież dokładnie to, czego oczekiwała od niej Hierarchia, czyli poszła walczyć o czyjeś życie. Nawet kosztem swojego, jeśli dokładnie takie byłyby rozkazy. Teraz więc, gdy jej twarz przecięły bruzdy jakiegoś grymasu, nie był to grymas niechęci.
Komunikat był krótki, ale i tak wystarczał by stwierdzić, że sytuacja nie przedstawia się zbyt ciekawie. Trójka rannych. Może czwórka, jeśli wspomniana porucznik Lithana nie była ujęta w pierwszym, grupowym stwierdzeniu. Ponadto wszystko wskazywało na działanie na pierwszej linii. Nie było to nowością - ostatecznie właśnie do takich zadań wyodrębniono spośród Kabał te dodatkowe, specjalistyczne - nie powinno jednak dziwić, że nigdy nie budziło szczególnego entuzjazmu. Ktoś, kto cieszyłby się na podobne zadania, musiałby mieć jeszcze mleko pod nosem i dojrzałość na poziomie ameby.
Odruchowo akceptując wyświetlony na omni-kluczu komunikat o nadejściu nowych danych, skoncentrowała się na wyświetlanych przez Horanis plikach. Zdąży je jeszcze dokładnie przejrzeć - zapewne kilkukrotnie, od deski do deski - teraz jednak istotniejsza była wspólna analiza sytuacji. I podjęcie decyzji, też wspólne.
Z drugiej strony, czy naprawdę było się nad czym zastanawiać?
- Wystarczy, zdążymy - odpowiedziała bez wahania, dopiero w kolejnej chwili przenosząc w końcu wzrok z wyświetlanego hologramu na Calirię. Nie potrzebowała pytać zespołu, czy dadzą radę. Wiedziała, że tak. W kryzysowych sytuacjach byliby gotowi choćby i w godzinę, może pół. Większość sprzętu ratunkowego zawsze czekała spakowana, na bieżąco uzupełniali tylko zapas farmaceutyków, które na co dzień przechowywane były w lodówkach lub, dla odmiany, cieplarkach. Jednym z ich obowiązków było dbanie, by zabierane na akcje torby zawsze zawierały to, co trzeba. Nie ważne, czy w ciągu najbliższych godzin mieli gdzieś schodzić czy też kolejny tydzień po prostu dryfować, czekając na przydział - sprzęt miał czekać. Gdy zaczyna się coś dziać, ostatnim, czego potrzeba, to tracenie czasu na czynności, które mogły być wykonane wcześniej.
Wiedziała, że zdążą. Wiedziała też, że będą schodzić. W końcu chodziło o ich pobratymców. Decyzje polegały nie na tym, czy pomóc, ale na tym, jak to zrobić.
- Ci najemnicy... - Miała odejść, na omni-kluczu wywołała już połączenie z Aterceo, mającym na już postawić zespół na nogi i zebrać ich w sektorze zabiegowym. Rzadko kiedy robiła im typowe, mocno sformalizowane odprawy - zwykle nie mieli na to czasu. U nich wszystko było wielozadaniowe. Poznawanie sytuacji przy uzupełnianiu leków. Ustalanie wstępnych planów przy rozgrzewaniu silników Modliszki. Zgłaszanie zastrzeżeń przy wciskaniu się w pancerze i sprawdzaniu broni.
Miała odejść, mimo tego zatrzymała się jeszcze w pół kroku, spoglądając na Calirię.
- Ci najemnicy. Czy ktoś z naszych, z Bazyliszka, mógł mieć z nimi styczności? - Tajemnicą poliszynela było, że nawet w ściśle zdyscyplinowanej turiańskiej społeczności znajdowali się tacy, którzy czasem odchodzili od niej na krok czy dwa. Czasem wracali, czasem nie. Jeśli jednak pojawili się z powrotem w stadzie Hierarchii, często mieli o czym opowiadać. I nawet, jeśli wiedzą się nie chwalili, czasem wiadomo było, kogo pytać.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum dowodzenia

23 maja 2018, o 17:30

Odnalazła potwierdzenie w kiwnięciu głową przez Horanis. Nie wydawała się być zaskoczona, tylko zadowolona. Zadając pytanie podświadomie wiedziała, że Luccarius będzie w stanie zorganizować swój zespół i z pewnością byłaby rozczarowana, gdyby dostała przeczącą odpowiedź.
- Poinformuję dowództwo - odrzuciła, uruchamiając omni-klucz. Pewnie wolałaby zrobić to już później, po rozmowie z Alaną, ale zbliżali się do Przekaźnika i wkrótce znikną w kanale łączącym dwa, monstrualne urządzenia, pozostając poza zasięgiem boi komunikacyjnych, odcięci od extranetu i reszty świata.
Najemnicy były kolejną enigmą w tym zleceniu. Niewymienieni z nazwy, wcale nie byli tak nieistotni. Pomyślałby ktoś, że to jest informacja, którą Czarna Straż będzie mogła się podzielić, lecz tak nie było. Być może nie uznano, by Surrexis potrzebowała wiedzieć przeciwko komu muszą walczyć. W końcu wszystkie tego typu organizacje na Omedze były do siebie podobne pod względem szeregów, ekwipunku i umiejętności.
- Nie wiemy kim są - odpowiedziała, obracając głową. Nie pokazywała po sobie niezadowolenia, ale tliło się w jej oczach, błyskając ponuro. Choć jej zadaniem było przewiezienie kabały na miejsce, wszyscy tworzyli jeden zespół i gdy jego część była posyłana w nieprzyjazne miejsce, reszta starała się jak mogła by pomóc. - Nie zostali oznaczeni ani nazwani. Nie ma też tego w aktach. Być może nie pochodzą z Omegi, tylko tam zostali złapani przez naszą Straż.
Statek mknął przez kosmos, docierając do Przekaźnika Masy. Wewnątrz CIB rozbłysło kilka dodatkowych paneli, ukazując powiększone schematy obracających się w przestrzeni pierścieni. Systemy kontrolne przesłały do serca urządzenia informację o masie do tranzytu i finalnej destynacji. Teraz w bardzo powolnym, ospałym ruchu, konstrukcja kończyła swój obrót na wybraną pozycję, porozumiewając się z siostrą gdzieś w Mgławicy Omega.
- Przygotuj swoich ludzi, majorze - poleciła Calira, splatając dłonie za plecami. Stanęła obrócona bokiem do Alany, obserwując swoją załogę gdy ta dokonywała skoku. Procedury standardowej, lecz tak samo delikatnej i niebezpiecznej jak lata temu. Choć teraz większość działa się automatycznie, turianka lubiła obserwować pozostałych. Musiało to dawać jej złudzenie większej kontroli nad rezultatem ich działań.
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Centrum dowodzenia

26 maja 2018, o 17:37

Powstrzymała grymas, jaki cisnął się wykrzywić jej twarz w odpowiedzi na dalszy brak informacji. Zachowując wyćwiczoną maskę umiarkowanego zainteresowania i profesjonalnej powagi skinęła tylko głową, przyjmując to, co Horanis miała jej do powiedzenia. Te całe nic, które wiedziała na temat ich oponentów. Niezadowolenie z tak podstawowej niewiedzy zachowała dla siebie, jedynie w duchu zgrzytając zębami na to, jak bardzo źle wyglądała sytuacja. Źle przez to, że nie wiedzieli, gdzie dokładnie idą. Źle, bo nie mieli pojęcia, kogo tak naprawdę mogą spotkać. Źle, gdyż nie wiedząc nic, mogli wrócić martwi. Surrexis mogła nie być oddziałem stricte bojowym, ale podobne zamknięcie informacyjne Czarnej Straży - nie ważne, jak tajne były ich działania - w tym przypadku było skrajnym brakiem rozsądku i poczucia odpowiedzialności. Wzywali wsparcie, nie licząc choćby ogólnikowo nakreślić, co tak naprawdę się dzieje. Ze powinno wystarczyć ogólne pojęcie, jak wyglądają najemnicze organizacje na Omedze? Cóż. Luccarius nie wystarczało.
Ostatecznie jednak zasalutowała kapitan na odchodnym i odwracając się na pięcie, szybkim krokiem oddaliła się w kierunku sektora ratunkowego okrętu. Pozostawiając dowodzenie samym Bazyliszkiem tej, której było to rolą, sama zwróciła się ku własnym obowiązkom.
Cztery godziny. Zdążą, po prostu będą musieli się sprężać.
- Poruczniku Siyn. - Na omni-kluczu wywołała ostatecznie połączenie z turianinem, czyniąc to jeszcze przed opuszczeniem centrum dowodzenia. Aterceo był jej przyjacielem, ale w tej chwili użycie jego formalnego stopnia przyszło zupełnie naturalnie. Nie praktykowali teraz życia towarzyskiego, ale mieli wdepnąć cholera wie w jakie bagno. Profesjonalizm, dla postronnych być może czasem aż nazbyt sztywny, pozwalał zachować jakikolwiek porządek. - Zbierz zespół, za kwadrans w szpitalu. - Oficjalnie zwany sektorem ratunkowy, dokładnie tym był ten rejon frachtowca - szpitalem. To określenie przyjęło się do powszechnego użytku znacznie lepiej niż to oficjalne. - Niech przyjdzie też któryś z pilotów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Bazyliszek”