Właściciel: Caliria Horanis
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Hangar

27 sty 2016, o 19:13

tu będzie obrazek [td=450][center][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Orbitron family=Orbitron][b][color=#40BF00][size=130][ Hangar ][/size][/color][/b][/font][/center] Przeznaczeniem tej niemal zupełnie pustej hali jest nic innego, jak użyczanie swej powierzchni innym, mniejszym maszynom latającym. Docelowo na stałe stacjonuje tu G-42 [i]Modliszka[/i] (patrz niżej), jednakże miejsca jest tu wystarczająco dużo, by obok śmigłowca dokować mogły jednocześnie dwa dodatkowe latadła - czy to podobne do G-42, czy zwykłe promy. Jednocześnie nawet w przypadku zajęcia wszystkich trzech miejsc, jakimi dysponuje [i]Bazyliszek[/i], w hangarze wciąż jest dość miejsca, by w sposób szybki i bezpieczny wydobyć z maszyn potencjalnych rannych i przetransportować ich do sektora ratunkowego. Nie ulega bowiem wątpliwości, że właśnie to dzieje się tu najczęściej - hala staje się swego rodzaju parkingiem szpitalnym, którego rolą jest zapewnienie warunków do przekazania pacjentów w ręce specjalistów. W hangarze mieści się również stałe miejsce pracy inżynierów odpowiedzialnych za funkcjonowanie [i]Modliszki[/i] i wszystkich automatycznych elementów jej wyposażenia (oddzielnym etatem jest specjalista ds. sprzętu medycznego, tym niemniej każdy z inżynierów zespołu technicznego zna wszystkie konieczne zasady działania i serwisowania poszczególnych sprzętów). Zespół techniczny ma do dyspozycji kilka standardowych stołów roboczych oraz całą masę narzędzi, bez których nie mogliby się obyć. W ustawionych pod ścianami skrzyniach spoczywają zapasy części zamiennych (niemal wszystkie naprawy G-42 odbywają się właśnie tutaj, [i]Bazyliszek[/i] rzadko kiedy może pozwolić sobie na zejście ze służby i dłuższy serwis czy to samego siebie, czy śmigłowca ratunkowego) zaś zebrane, poprzyklejane wszędzie gdzie się da protokoły są zbiorem zasad pracy w każdych, nawet najbardziej niestandardowych warunkach.[/td] [td=350][center]zespół techniczny: [size=85]por. Epherax Derictus [color=#40BF00]*[/color] x x x mł. szer. Jaian Luccarius [color=#40BF00]*[/color][/size] specjalista ds. sprzętu medycznego: [size=85]x[/size] piloci: [size=85]por. Octanian Lenril [color=#40BF00]*[/color] por. Aelim Kerthan [color=#40BF00]*[/color] x x[/size] zaopatrzeniowiec techniczny: [size=85]x[/size] [size=70][color=#40BF00]*[/color] zespół techniczny wchodzący w skład załogi [i]Modliszki[/i][/size][/center][/td]
tu będzie obrazek Modliszki [td=450][center][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Orbitron family=Orbitron][b][color=#40BF00][size=130][ G-42 Modliszka ][/size][/color][/b][/font][/center] Silnie opancerzony, ociężały śmigłowiec transportowy do podstawowy środek transportu [i]Surrexis[/i]. Większy i stabilniejszy od wojskowych promów, umożliwia zabranie rannych niemal z pierwszej linii frontu. Niemal niezdolny do walki, posiada jedynie podstawowe wyposażenie bojowe mające zdobyć mu czas potrzebny na podjęcie pacjentów z terenu działań operacyjnych. [i]Modliszka[/i] umożliwia transport dwóch ciężko oraz dwóch lekko rannych jednocześnie. Przestrzeń ratunkowa to jedno stosunkowo spore pomieszczenie wyposażone w dwa standardowe ratunkowe łóżka śmigłowcowe oraz dwa stabilne fotele dla mniej poszkodowanych. Ponadto tył G-42 zajmuje także pomieszczenie magazynowe, decydujące o ewentualnym drugim przeznaczeniu maszyny, która może być wykorzystana także jako pomocniczy desantowiec czy transporter niezbyt ciężkich ładunków. [i]Modliszka[/i] przeznaczona jest do lotów zarówno w atmosferze planetarnej, tak też w wyjątkowych sytuacjach - do krótkich kursów w przestrzeni. [color=#40BF00]Załoga[/color] śmigłowca obejmuje: [list][*] dwóch pilotów [*] kabałę [i]Surrexis[/i] (6 os.) [*] zespół techniczny (2 os.)[/list] W razie szczególnej potrzeby powyższy skład uzupełnia się o dodatkowego technika, ratownika, lekarza bądź też o oddział taktyczny.[/td] [td=350][size=85][center][u]wyposażenie G-42 [i]Modliszki[/i][/u][/center] dwie butle tlenowe defibrylator deska ortopedyczna dla dorosłych deska ortopedyczna dla dzieci glukometr kardiomonitor (2 szt.) koc koc termoizolacyjny (2 szt.) kołnierze kompres zamrażający latarka, latarka diagnostyczna laryngoskop dla dorosłych i dzieci + zestaw łyżek lodówka z preparatami krwiozastępczymi materac próżniowy nosze główne, regulowane, z pasami bezpieczeństwa nożyczki do cięcia różnych materiałów opatrunki schładzające plecak ratowniczy (2 szt.) podstawowy zestaw leków pojemniki na materiały skażone pompa infuzyjna i przepływowa rękawiczki sterylne respirator transportowy (2 szt.) ssak elektryczny i mechaniczny staza termobox zestaw igieł, cewników, drenów, strzykawek zestaw kleszczyków zestaw opatrunkowy - gaziki różnych rozmiarów, chusta trójkątna, bandaże, plastry zestaw porodowy zestaw szyn ortopedycznych zestaw do intubacji zestaw do przewozu zakaźnie chorych zestaw do toczenia płynów zestaw do segregacji pacjentów, opaski odblaskowe[/size][/td]
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hangar

28 cze 2018, o 16:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Kapitan Horanis zgłosiła się niemal od razu. Będąc w tunelu Przekaźnika Masy byli odcięci od extranetu i wszelakich boi komunikacyjnych, więc przychodzące na jej omni-klucz połączenie było czymś nowym, mniej standardowym. Zresztą, poza nadzorowaniem i próbą przygotowania Bazyliszka na to, co miało nadejść, nie mogła mieć wiele do zrobienia przez brak kontaktu z dowództwem. Jej twarz, wyświetlona przez hologram, pojawiła się nad nadgarstkiem turianki. Włączyła wideokonferencję, zwyczajowo. Słysząc prośbę Alany, westchnęła, szybko zastanawiając się nad swoją odpowiedzią. Luccarius dostrzegła w jej oczach zgodę jeszcze zanim kobieta otworzyła usta.
- Tak, podpiszę - kiwnęła głową. - Prześlij mi formularz.
Komunikacja z oddziałem, który mieli wydostać, była kluczowa. Inaczej równie dobrze szukali igły w stogu siana. Gdyby cokolwiek się zmieniło przez ten krótki czas, którego statek potrzebował na dotarcie do Omegi, bez połączenia mieli cały dystrykt do przeszukania, jeśli nie zastaliby ich w wymienionym wcześniej sektorze.
- Poinformuję was gdy dostanę jakiekolwiek informację. Wystosowałam prośbę o przesłanie nowszych rzutów, lub mapy technicznej obszaru. Planując akcję Czarnej Straży z pewnością takim dysponowali.
Omega była obcym terenem. Stacja nie podlegała pod jurysdykcję Rady, więc uzyskanie czegoś takiego nie było oczywiste. Tam nie było z kim się skontaktować, by zarządzić przesłanie niezbędnych dokumentów. Lecieli do centrum bezprawia, gdzie to, że są oddziałem turiańskich żołnierzy miało znaczyć niewiele więcej, niż gdyby byli zgrają przypadkowych najemników.
Czas upłynął Luccarius szybko. Mogła się przygotować, sprawdzić swój sprzęt. W ostatnich minutach lotu włożyć na siebie kombinezon i patrzeć, sprawdzić i zabrać broń. Godzinę przed przylotem reszta członków Kabały zmyła się z mesy by zrobić to samo, za wyłączeniem tych, którzy udali się do Modliszki by zająć się przygotowaniem pojazdu.
W hangarze zastała wszystkich gdy wychodzili z tunelu Przekaźnika. Usłyszeli charakterystyczny odgłos aktywowanego napędu, drżenie podkładu pod ich stopami, gdy maszyna przestała sunąć gładko przez kosmos, wspierana polem grawitacyjnym. Zamiast tego teraz zmuszona została do pracy, do lotu ku stacji kosmicznej.
- Major Luccarius, dobre wieści. Otrzymaliśmy okrojony rzut, na którym widać położenie oddziału i tunel, którym prowadzona ma być ewakuacja. Zaznaczyłam na nim oddział i siły wroga, o których wspomniano w transmisji - głos kobiety poniósł się po hangarze, dobiegając z głośników. Chwilę później rzut przyszedł na omni-klucz Alany. - Dodatkowo, ustanowiono łączę między twoim omni-kluczem i komunikatorem komandora Kasthiana, który dowodzi oddziałem. On podejmie decyzje dotyczące tego, którymi informacjami może się z wami podzielić.
Jej własny komunikator piknął, a dioda zamrugała na zielono, informując o połączeniu, które mogła otworzyć w każdej chwili. Stojący najbliżej turianin, Syin, stanął obok niej, prosząc ją na słowo zanim wykona jakiś ruch.
- Najważniejsza jest liczba rannych. Może nie będziemy musieli lecieć do tunelu Bazyliszkiem. Może Modliszka da sobie radę - zasugerował, odsuwając się i dając jej prywatność, jeśli jej potrzebowała podczas wykonania połączenia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Hangar

28 cze 2018, o 17:54

Tak naprawdę nie spodziewała się odmowy. Kapitan Horanis - podobnie zresztą jak wszyscy inni z grubsza poinformowani o sytuacji turianie na pokładzie - doskonale zdawali sobie sprawę, że kontakt z Czarnymi był niezbędny, jeśli mieli mówić o jakiejkolwiek akcji ratunkowej. Był podstawą, bez której wprawdzie mogliby się obyć, byłoby to jednak szalenie trudne i znacznie bardziej ryzykowne, niż mając ustanowione łącze. Luccarius wiedziała więc, że Caliria się zgodzi, w efekcie więc wypisany już wcześniej wniosek przesłała przełożonej w zasadzie od ręki. Może i mieli parę godzin nim dotrą do celu, to wciąż nie był jednak czas, który mogliby tracić.
Na wzmiankę o prośbie samej Horanis o mapę skinęła lekko głową. Rozeznanie w terenie też było istotne, jeśli rzeczywiście mogliby uzyskać coś więcej niż to, co mieli dotąd, z pewnością wiele by to ułatwiło.
Jak się okazało - mieli w tym temacie szczęście.
Przed wyznaczonym spotkaniem w hangarze zdążyła zrobić wiele, czy raczej - dokładnie wszystko, co potrzebowała. Korzystając ze swojego własnego zalecenia odwiedziła mesę, by zjeść szybkie, ale jak najbardziej pożywne śniadanie (w jej przypadku ważne o tyle, że jako biotyk z uczuciem głodu musiała pilnować się bardziej niż inni) i zgarnąć paczkę batonów energetycznych, które wrzuciła potem jako awaryjne do torby. Sprawdziła ostatecznie wyposażenie własnego plecaka ratunkowego, uzupełniając zapasy tak o omni-żele, jak też o inne środki, które mogły okazać się przydatne, choćby ampułki z adrenaliną czy antybiotykami oraz bandaże i opaski różnych rozmiarów i różnej elastyczności. W zbrojowni poddała też kontroli własną broń i pancerz - nie było miejsca na błędy i niedociągnięcia w tej mierze, nic nie mogło jej zawieść i, podobnie jak inni, sama była odpowiedzialna za zapewnienie sobie tego bezpieczeństwa.
Potem, gdy w hangarze rozbrzmiał głos Horanis, była gotowa.
Gdy tylko otrzymała od Horanis nowy rzut pozwalający lepiej zapoznać się z sytuacją, wyrobionym nawykiem od razu przesłała go swoim turianom. Nijak tego nie skomentowała, natomiast sugestia była oczywista: zapoznajcie się. Sama Luccarius swojej kopii pliku jeszcze nie otworzyła - zdąży jeszcze to zrobić - natomiast przygotowana musiała być cała kabała, nie tylko jej kabalim.
- Jesteś świetna, Horanis - rzuciła w końcu, gdy przebrzmiały słowa kapitan, a jej własny omni-klucz zasygnalizował połączenie. Pozwoliła sobie również na nieznaczny uśmiech. Komentarz, o jaki się pokusiła w żadnym razie nie pasował do sztywnych formułek oficjalnie dopuszczalnych przez Hierarchię w kontaktach na linii kapitan-podwładny, ale nikt tutaj nie służył z Calirią od dziś. Gdyby przez cały ten czas nie pozwoliliby sobie na rozluźnienie kontaktów - w żadnym razie nie ciągnące przecież za sobą braku szacunku, to nie było powiązane - oszaleliby.
Na słowa Siyna skinęła lekko głową, przyjmując jego uwagę, w kolejnej chwili otwierając połączenie.
- Komandorze Kasthian. Major Alana Luccarius, kabalim Surrexis z Bazyliszka - rzuciła zwięźle, szybko dopełniając formalności związanych z powitaniem i przedstawieniem. - Jak się trzymacie? - Miała bardzo wiele pytań do zadania i nie mniej protokołów określających, w jakiej kolejności powinna je zadawać, by rozmowa była jak najbardziej efektywna. Pomijając formalną prezentację na starcie, nie były ważne kwestie osobiste. Poruszane tematy miały dotyczyć stricte nadchodzącej akcji, dostarczając odpowiedzi kolejno na zagadnienia takie jak wspomniana już liczba i stan rannych, warunki panujące w miejscu prowadzenia akcji czy chociażby obecność - lub brak - osoby zdolnej do udzielenia skutecznej pierwszej pomocy, tak samodzielnie, jak po instruktażu udzielanym zdalnie przez któregoś z ratowników. W sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia wszystko opisywały zasady, kolejne regułki mające zapewnić, że nie będzie traciło się czasu na bezproduktywne gadki.
Z drugiej strony, z Czarnymi - czy w ogóle jakimikolwiek służbami przyzwyczajonymi do działania bez pomocy oddziałów z zewnątrz - rozmawiało się specyficznie. Luccarius bardzo nie chciała, by sztywne trzymanie się protokołów poskutkowało rozbiciem się o mur urażonej dumy, arogancji czy zwykłego stwierdzenia tajne, nie mogę powiedzieć - stąd nieco inne, bardziej ogólne zagajenie rozmowy. Bo początek musiał być... Cóż, taki, żeby komandor specjalsów chciał z nią rozmawiać.
Mimo tego nie mogła pozostawić wszystkiego samemu sobie i inicjatywie wyłącznie komandora Kasthiana.
- Prosiłabym, komandorze, o udostępnienie nam danych z systemów monitorujących czynności życiowe oddziału. - Grzecznie. Z odpowiednią pewnością siebie i umiarkowaną siłą nacisku, ale grzecznie. Powtarzała to sobie jak mantrę nie tylko teraz, ale za każdym razem, gdy przyszło jej komunikować się z innymi oficerami, którzy nie byli od niej bezpośrednio zależni. Ze swoimi tendencjami do rządzenia się i wydawania poleceń raczej niż proszenia, nie była w tym najlepsza. - W trybie aktualizowanego podglądu ciągłego.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hangar

5 lip 2018, o 13:19

Nie mogła dostrzec miny Horanis, teraz, gdy stała w hangaru a turianka komunikowała się za pomocą głośników w hangarze. Mogłaby jednak przysiąc, że jej postawa wyprostowała się nieco, a pierś wypięła z dumą. Caliria wiedziała, że jest dobra w tym, co robi, ale każdy, nawet mały sukces sprawiał jej przyjemność, która odmalowywała się gdzieś za maską profesjonalizmu i dystansu, którą utrzymywała na co dzień, nawet mimo ich długiej relacji.
Członkowie kabały jak jeden mąż uruchomili swoje omni-klucze, przyglądając się mapie, którą im przesłała. Do Syina podszedł jeden z pilotów, wychodząc z Modliszki gdy tylko upewnił się po raz dziesiąty, że wszystkie systemy są w gotowości. Zajrzał mu przez ramię i palcem wskazał jeden punkt, pewnie tunel powietrzny, którym mogli dostać się do środka, a którym Czarna Straż chciała się ewakuować. Mimo wszystko, operatorzy śmigłowca też musieli wiedzieć co nieco o samej akcji, choćby po to, by móc zaplanować zrzut i odebranie rannych.
- Major Luccarius - westchnienie, które dobiegło do niej z komunikatora miało w sobie wyraźną dozę ulgi. - Macie anielski głos z naszej perspektywy, majorze.
Komandor brzmiał dość lekko, choć w jego wibrującym głosie słychać było wyraźne zmęczenie. Tak czy inaczej, nie brzmiał sztywno, chłodno i oficjalnie, jak mogła się tego spodziewać po Czarnej Straży i kimś, kto był wysoko postawiony w jej szeregach.
- Trzymamy się dość nieźle. Jesteśmy dalej w tym sektorze, w którym wcześniej. Udało nam się zabarykadować w jednym z budynków, ale jesteśmy otoczeni. Mamy trójkę rannych i powoli kończą się nasze zapasy medi-żelu. Byłoby miło, gdybyście zjawili się tu w miarę szybko.
Otoczenie mogło sugerować, że przeciwnicy znajdują się w innych pozycjach. Może przyszło ich więcej, wezwali posiłki i teraz czekali cierpliwie, aż turianie zamknięci w środku budynku wykrwawią się lub zdecydują na szturm resztkami swoich sił. Minęły cztery godziny odkąd Surrexis dostało swoje zlecenie, może cztery i pół odkąd Czarna Straż wysłała sygnał SOS, prosząc o wsparcie.
- Tak, tak, oczywiście - zgodził się, a na omni-kluczu Luccarius po chwili pojawiły się szeregi danych. Trójka rannych okazała się być jedną kobietą, dwójką mężczyzn. Kobieta była postrzelona, jej siły witalne opadały z każdą chwilą, choć oddziałowi udało się zatamować jej krwotok. Seria z karabinu nie uszkodziła jej organów, zapewniając nieco większą przeżywalność niż wcześniej, ale trafiła w jej udo. Osłabienie sprawiło, że porucznik oddychała ciężko, była też mocno odwodniona. - Porucznik Lithana jest w najgorszym stanie, reszta może chodzić.
Pancerz jednego z dwójki był przeorany odłamkami. Niektóre przebiły się przez ceramikę, tworząc głębsze i płytsze rany w jego ciele, być może będące rezultatem wybuchu granatu. Lewa ręka drugiego miała złamaną kość przedramienia.
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Hangar

7 lip 2018, o 09:21

Poświęcając jeden rzut oka przez ramię na sprawdzenie, czy zespół wykazał oczekiwane zainteresowanie przesłaną mapą, potem całą uwagę skierowała ku rozmowie z komandorem. I zdziwiła się. Naprawdę szczerze się na początku zdziwiła.
Nikt nie powinien tak łatwo przywiązywać się do stereotypów i przekonań wyrobionych na podstawie czyichś, często błędnych założeń i wyolbrzymionych opowieści, z drugiej jednak strony naprawdę trudno było tego uniknąć. Nie mając własnych doświadczeń w kontaktach z jakąś grupą, oczekiwania wyrabia się na podstawie tego, co się usłyszy lub co wyobraźnia podsuwa jako pasujące do danej jednostki czy zespołu. W przypadku Czarnej Straży - elitarnych sił specjalnych - naturalnie przychodziło założenie ich arogancji, nadmiernego ego i spoglądania z góry na wszystkich służących w innych, teoretycznie mniej zdolnych oddziałach. Jeśli do tego dodać wysoki stopień w tejże formacji, oczekiwało się kogoś, z kim kontakty raczej do przyjemności nie będą należały. Tymczasem komandor Kasthian do tego wyobrażenia zwyczajnie nie pasował, a pierwsze wrażenie, jakie robił - przynajmniej w kontakcie poprzez łącze, a nie bezpośrednim - było znacznie lepsze, niż Alana się spodziewała.
W milczeniu słuchała komandora, po raz kolejny dziwiąc się, gdy bez protestów udostępnił jej dane, o które prosiła. Oczywiście, stan zdrowia jego podwładnych nie mógł być w tym momencie tajemnicą, mimo tego - ponownie przez wzgląd na mylne uprzedzenia - spodziewała się choćby dyskusji dla zasady. Z drugiej strony, zganiła się w myślach, gdyby podobnie bezsensowny opór się pojawił, musiałaby ocenić porucznika Kasthiana za niekompetentnego i nieprofesjonalnego, a trudno było uwierzyć, by Hierarchia odsyłała takich ludzi do służby w Czarnej Straży. W formacji mogły pojawić się jednostki, które do niej nie pasowały, natomiast mieliby naprawdę szczególnego pecha, gdyby podczas pierwszej akcji dotyczącej Czarnych trafili właśnie na taki wadliwy model specjalsa.
Analizując przez chwilę otrzymane dane, w kolejnej uniosła spojrzenie i odnalazła nim lekarzy Kabały - kapitana Jorima i majora Varrila. Miała wystarczające doświadczenie, by samodzielnie poinstruować komandora o ewentualnej pomocy, jakiej jego zespół mógł sobie jeszcze wzajemnie udzielić przed przybyciem Surrexis, natomiast zarówno szacunek, jak i zwykła chęć upewnienia się, że przekaże komandorowi wszystko, co tylko w tej chwili może, wymagały towarzystwa lekarzy polowych. Ona mogła o czymś zapomnieć, oni mogli wiedzieć o czymś, z czym Luccarius jeszcze się nie zetknęła. Unoszenie się dumą i niekorzystanie z pomocy, jakiej mogliby ewentualnie udzielić byłoby głupotą i skrajną nieodpowiedzialnością.
- Zahamowaliście krwotok porucznik Lithany, to dobrze - zaczęła, gdy tylko któryś z wezwanych gestem lekarzy znalazł się w zasięgu głosu. Wszystkie oddziały miały szkolenie z pierwszej pomocy na polu walki i z Czarną Strażą z pewnością nie było inaczej - ba, prawdopodobnie wiedzieli na ten temat więcej niż szeregowi żołnierze. Mimo tego były rzeczy, które mogły im umknąć lub o których zwyczajnie im nie mówiono. Chcąc uratować wszystkich (na ten moment selekcja rannych nie wchodziła w grę, nie było mowy o spisywaniu kogoś na straty) to Surrexis, a więc Luccarius jako jej kabalim musiała zadbać o to, by uzupełnić ewentualne luki w wiedzy, która mogłaby im się teraz przydać. - Jak długo porucznik ma założoną stazę? - To było istotne, im dłużej bowiem staza - najpowszechniej i najłatwiej stosowany środek do zahamowania krwotoków, który Czarni prawdopodobnie mieli na wyposażeniu - znajduje się na kończynie, tym większe jest prawdopodobieństwo powikłań spowodowanych niedokrwieniem. W przypadku, gdyby porucznik Lithana nosiła zacisk dłużej niż dwie godziny - a było to prawdopodobne, jeśli założyć, że zespół udzielał jej pomocy jeszcze przed wezwaniem pomocy lub tuż po tym - należało poważnie zastanowić się nad możliwością zastąpienia jej opatrunkiem uciskowym nałożonym na zabezpieczającą warstwę omni-żelu. Ten ostatni sam w sobie na długo by nie wystarczył, był jedynie środkiem doraźnej pomocy, natomiast marnotrawstwem byłoby z niego nie korzystać.
Jeśli chodziło o pozostałych dwóch rannych, tutaj nie było źle - przynajmniej na razie. Niepokoił trochę ten, którego przeorały odłamki, bo trudno było oszacować, czy pomimo pozornie względnie dobrego stanu zewnętrznego nie doszło do większych obrażeń wewnętrznych. W tym momencie jednak niewielkie mieli pole manewru - omni-żel na zabezpieczenie ran, obserwowanie stanu żołnierza i nadzieja, że miał szczęście. Gdy Surrexis dotrze na miejsce będą w stanie zrobić więcej.
- Próbowaliście unieruchomić złamaną rękę? - zapytała wreszcie, przechodząc do ostatniego rannego. Opatrywanie czegokolwiek w warunkach polowych, w obliczu ciągłego zagrożenia, nie było łatwe. Alana nie wiedziała, czy w aktualnie zajętej pozycji oddział miał w ogóle do dyspozycji cokolwiek, czym mogliby usztywnić złamanie. Musiała jednak zapytać, bo choć w tym przypadku o zagrożeniu życia nie było mowy, nadmierne używanie nieprawidłowo ułożonej, uszkodzonej kończyny również mogło skutkować powikłaniami, których chcieliby uniknąć.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Bazyliszek”