Największa metropolia ówczesnych Chin - Szanghaj jest ich finansowym i handlowym centrum, zlokalizowanym przy ujściu rzeki Jangcy. Jedno z najbardziej rozwiniętych technologicznie miast Ziemi słynie ze swojej szybkiej ekspansji i wspaniałej, nowoczesnej dzielnicy Pudong, często widocznej na widokówkach i pokazywanej w dokumentach.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Dzielnica Huangpu

13 lip 2018, o 16:19

- Widmo od żołnierzy z oddziałów specjalnych często oddziela bardzo cienka granica wizualnie - odpowiedziała Irene Maya, podejmując temat linii, które przecież były jej dość znane. Temat jednak musiał się urwać, gdy do obserwujących ich oczu starszej pani doszły też jej uszy, wychwytujące każdy, najdrobniejszy nawet szczegół.
Uwaga turianina wywołała jakąś reakcję - starsza kobieta dalej miała skwaszoną minę, ale teraz podtrzymywała ją dla zasady, bo jego słowa jej się spodobały - choć nie chciała tego przyznać, naturalnie. Cmoknęła, kręcąc głową, jak kobieta chcąca skarcić młodzieńca za ten nietakt, ale był na tyle męczący, że już darowała sobie kazanie.
- Wiadomości wiadomości. Wszyscy wiedzą, że są kupione. Wiadomości się nie ogląda - odparła, nie potwierdzając ani nie zaprzeczając. Przyglądała się mu z nieskrywanym zainteresowaniem gdy czekał na reakcję swoich towarzyszek w kwestii napoju. Maya również podniosła na niego wzrok, po czym wzruszyła ramionami.
- Może być też dla mnie - powiedziała po życzeniu Irene, rozsiadając się w krześle.
Na ulicy nic się nie zmieniało - nawet jeśli zmieniało się wszystko. Życie w Huangpu było płynne, szczegóły zastępowały poprzednie, pojawiały się inne osoby, krzykliwe bannery. Przed chwilą nawet przejechał jakiś mały pojazd, ale wyglądał na pochodzący z przed co najmniej dziesięciu lat, w dodatku rozpadający się. Tłum posłusznie rozproszył się żeby go przepuścić, ale i tak nie był w stanie pokonać znaczących odległości zbyt szybko.
Kobieta odprowadziła turianina wzrokiem, dopiero gdy zniknął w drzwiach baru przeniosła swój wzrok na rudowłosą i nawet pozwoliła sobie na lekki uśmiech. Musiała być zadowolona widząc kogoś, kto nie miał na twarzy zniesmaczających ją blizn, jak Volyova, którą ostentacyjnie ignorowała.
- Tak tak, kochana. Ugarr jest spokojny i uprzejmy. Szkoda, że ludzie waszego pokroju tego nie rozumieją. Biedak musi was znosić cały czas - westchnęła, przerywając na chwilę by odkroić sobie łyżeczką kawałek ciasta i ponownie go skosztować, mlaskając przy tym nieco.
Viyo wrócił dość szybko. Wewnątrz lokalu atmosfera była jeszcze bardziej podła niż na zewnątrz. Przy stolikach nie siedziały niewinne staruszki, tylko pili lub grali mężczyźni, w towarzystwie kilku kobiet. Ubrani byli podobnie, niektórzy mieli te same tatuaże na twarzy lub rękach - wyglądali jak członkowie gangu i łypali na niego spode łba, niezadowoleni z jego obecności. Ciężko tylko stwierdzić, czy przez to, że był turianinem, czy po prostu dlatego, że był obcy.
Barman nie wyglądał na zbyt trzeźwego, ale jego wzrok dodatkowo otępiał gdy turianin poprosił go o dwie zielone herbaty z miodem. Odwrócił się wtedy i rozejrzał po swoim asortymencie, jakby zastanawiając, gdzie odłożył herbatę, którą ostatnio ktoś zamówił u niego lata temu. Sięgnął do popielniczki chowanej pod barem i wetknął sobie w połowie wypalonego papierosa do ust, wreszcie wyciągając z lodówki butelkowaną herbatę matcha z dodatkiem cytryny i miodu, którą przelał do szklanek. Nie smakowała tak, jak świeżo parzona, słodzona miodem - była nieco sztuczna, ale przynajmniej była mniej więcej tym, co zamawiał.
- Wczoraj na przykład taki przylazł. Chłop jak tur. Prawie tu masakrę zrobili, no jak tak można? Ugarr po prostu stoi. Taka jego praca. To nie jego wina, oj nie - mówiła, już nie patrząc na turianina, za to kręcąc głową z przekonaniem. - Kiedyś to było - westchnęła z nostalgią, wracając do jedzenia swojego ciasta.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

14 lip 2018, o 15:31

Francuzka uśmiechnęła się w odpowiedzi na słowa starszej kobiety. Nawet całkiem szczerze. Wiadomości mogły być kupione i Irene wolała taką wersję, niż tę, która zakładała, że Nazir faktycznie jest mordercą bez skrupułów i resztek rozsądku. Może to były tylko pobożne życzenia, ale czy w takich było coś złego?
Zerknęła przez ramię, ponownie spoglądając na kroganina, który teraz dzięki rozmowie z tutejszą babcią zyskał imię. Ugarr. Owszem, wyglądał na bardzo spokojnego, ale prawdopodobnie łatwo ten spokój tracił. Irene wolałaby nie być powodem, dla którego wpadłby w furię. Obawiała się, że typowo krogańskiego uderzenia głową w swoje czoło mogłaby nie przeżyć.
- To dlaczego go męczą? - odwróciła się z powrotem do nieznajomej i wzruszyła ramionami, jakby nie widziała ku temu żadnych powodów, mimo że ich trójka jak najbardziej ten powód miała. Uniosła wzrok na turianina, gdy przyszedł do nich z powrotem ze szklankami i choć nie było to do końca to, co zamawiała, uśmiechnęła się do niego lekko, z wdzięcznością. Strzepnęła nadmiar popiołu ze swojego papierosa gdzieś obok, na ziemię, bo nie widziała tu popielniczki, po czym zaciągnęła się wiśniowym dymem jeszcze raz. Uspokajał ją bardziej, niż powinien, za jego chmurą łatwiej było też ukryć natłok myśli.
Na przykład ten, który pojawił się w jej głowie, gdy kobieta zaczęła wspominać wczorajsze wydarzenia. Czy chłop jak tur to był właśnie Khouri? Opis, choć mało konkretny, pasował idealnie. Ona sama mogła użyć tych słów, gdy myślała o ich pierwszym spotkaniu, tym na wysadzonym później niewielkim statku transportowym. Westchnęła ciężko, biorąc łyka chłodnego napoju. Może i dobrze wyszło, chyba pasował jej jednak bardziej, niż gorąca herbata, nawet jeśli smakował chemią.
- Zaatakował go? Tak w środku miasta? - Irene uniosła brwi i pokręciła głową z niedowierzaniem. - Nic się nikomu nie stało? Ugarr, jak widzę, jest cały.
Zaciągnęła się znów i wydmuchnęła dym w bok, powstrzymując się przed ostentacyjnym odwracaniem i przyglądaniem się kroganinowi. Wolała zachować pozory swobodnej pogawędki ze starszą panią, choć jej mlaskanie stopniowo doprowadzało ją do szału.
- Po co on tutaj stoi, w ogóle? Żeby do środka tam nikt nie wchodził? Jest... czyimś ochroniarzem? Jak można tak stać całe dnie - mruknęła pod nosem. - Zanudziłabym się.
Odchyliła się na krześle, opierając wygodnie i zakładając nogę na nogę. Jednocześnie przesunęła spojrzeniem po otoczeniu, zastanawiając się, czy ludzie w szarych płaszczach przyszli tu za nimi. Mogła mieć praktycznie pewność, że tak jest, musiała ich tylko wyszukać w plączącym się dookoła tłumie. Z reguły lubiła miejsca takie, jak to - mogła siedzieć i obserwować przechodniów, co samo w sobie było raczej ciekawą rozrywką. Teraz jednak przez zamieszanie wokół nie czuła się bezpiecznie. O ile w ogóle mogła czuć się bezpiecznie, od momentu w którym opuściła Illium.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

14 lip 2018, o 16:56

Widmo przekrzywił głowę po słowach kobieciny, przyglądając się jej z uprzejmą ciekawością. Jego bezpośredni komplement trafił na podatny grunt, dowodząc że ani wiek, ani rasa nie stały na przeszkodzie, gdy ktoś lubił słuchać miłych słów na swój temat. Staruszka pod pewnym względem podobna była do turiańskich seniorów, chociaż ci z reguły byli twardsi i bardziej bezpośredni, tam gdzie tradycja i Hierarchia po latach odciskała swoje piętno.
- To gdzie w takim razie można posłuchać o prawdziwych wydarzeniach? - podłapał haczyk wędki, chociaż trudno było rozróżnić czy to bardziej nie sam go zarzuca. Nie wątpił, że każdy z lokalnych mieszkańców ma własną opinię na temat tego co się działo i prawda była czymś bardziej płynnym i nieregularnym niż można było się spodziewać. Staruszka z pewnością była jakimś źródłem informacji, prawdopodobnie nawet lepszym niż niejedna stacja, gdy rozchodziło się o tematy lokalne, bliskie dzielnicy w której się znajdowali. Taki urok, że z reguły ci co byli najbliżej, mieli najlepszy widok.
Przesunął wzrok na Mayę oraz na Irene, a jego łuk brwiowy uniósł się nieznacznie po jej prośbie. Knajpa nie wyglądała na taką, która miałaby jakąkolwiek herbatę, a już na pewno nie na taką, która dysponowałaby dodatkowo wyborem smaków. I słodzików. W końcu wzruszył jednak ramionami i uśmiechnął się oszczędnie do obydwu.
- Zobaczę co da się zrobić - obiecał, po czym puścił oparcie fotela i ruszył między stolikami do środka pomieszczenia. Z ich trójki to on i Volyova stanowili elementy, nie służące starszej kobiecie. Jeżeli ktokolwiek miał większe szanse wyciągnąć z niej coś przydatnego, to rudowłosa Dubois. Komplementy mogły zaprowadzić go tylko do pewnego momentu.
Wnętrze knajpy bardziej pasowało do Huangpu. Widmo w milczeniu przeszedł do lady, przesuwając spojrzeniem po otatuowanych zakapiorach łypiących w jego stronę, ale ostatecznie ich ignorując. Staruszka wspominała o sprawianiu problemów, a prowokowanie lokalnych gangów z pewnością się do tego kwalifikowało. Nietrzeźwy wzrok barmana, który go przywitał, tylko wyrwał z jego piersi westchnięcie; westchnięcie które pogłębiło się, gdy musiał dwa razy powtórzyć czego zażyczyły sobie jego dwie towarzyszki, żeby przebić się przez bezmyślny wzrok mężczyzny, nie potrafiący przetrawić obcego słowa, którym najwyraźniej była herbata. Lub ziołowa. Lub z miodem.
Butelkowana matcha była najlepszym substytutem na jaki było to miejsce stać. Turianin przelał odpowiednią ilość kredytów za obydwa napoje, przez chwilę zastanawiając się czy nie zamówić jeszcze tego samego ciasta, którym raczyła się kobiecina, ale ostatecznie uznał, że byłby to zbyt mocny wysiłek dla otępiałego barmana. Z dwiema szklankami ruszył z powrotem do wyjścia, nie zamawiając niczego dla siebie.
Nawet jeżeli ta knajpa miałaby jedzenie i trunki dla dextroskrętnych organizmów, nie planował ryzykować i pokładać zaufania w serwującym mężczyźnie, że rzeczywiście da mu wersję adekwatną dla jego rasy.
- Na tyle blisko temu do herbaty ziołowej, na ile to możliwe - rzucił, pojawiając się z powrotem przy ich stole. Postawił naczynie przed Mayą, a potem przed Irene, w końcu zajmując miejsce obok tej pierwszej. Widząc rozmowę toczącą się między staruszką, a rudowłosą, postanowił się nie wcinać. Zdążył wyłapać jednak ostatnie zdanie, akurat gdy siadał; jego spojrzenie na chwilę prześlizgnęło się z uwagą po kobiecinie, by potem skupić się na obiekcie ich rozmowy. Rosły kroganin nadal stał tam gdzie poprzednio, niczym kamienna figura w szkarłatnym pancerzu, wykuta ze skały i nieruchomo wpatrująca się przed siebie, poprzez tłum. Chłop jak tur brzmiał jak Nazir, ale jeżeli to faktycznie był on, to również odbił się od nieporuszonego ochroniarza. Pytanie tylko dlaczego. Khouri nie wyglądał na takiego, który wahałby się przed wszczęciem awantury na środku ulicy.
Może jednak nie zależało mu na rozgłosie tak bardzo jakby chciał.
- Widać tam w środku musi być ktoś ważny.
Oparł ramię o krzesło, przysłuchując się rozmowie Irene i przedstawicielce lokalnego monitoringu obywatelskiego, ale jego wzrok półświadomie przeniósł się na Mayę, błądząc spojrzeniem po jej twarzy, podczas gdy myśli obracały się dookoła toczącej się obok rozmowy oraz podjęcia następnych kroków.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

16 lip 2018, o 11:34

Tajny rzut MG <20
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

16 lip 2018, o 11:56

- Na ulicy, oczywiście - odparła prychnięciem na pytanie turianina, przekazując mu podstawową wiedzę, którą sam powinien już mieć ale z jakiegoś powodu przyszedł tu niedoinformowany. - Od ludzi, nie tych robotów w telewizji.
Drugie zdanie zaintrygowało niebieskowłosą, co dostrzegł nim wyszedł do baru. Obróciła się bokiem do oparcia krzesła, zerkając na starszą kobietę, która postanowiła przyglądać się najmilszemu punktowi przed sobą - twarzy Irene. Z nią rozmawiało się przecież jak z córką sąsiadki, niewinną, głupiutką nieco, bo młodą przecież, ale wszystkiego jeszcze się nauczy i może wyrośnie na ludzi. Pancerz na sobie miała, ale miała też czas, żeby nie zmarnować swojego życia i w porę go zdjąć, zająć się czymś pożytecznym.
- A bo ja wiem? - obruszyła się na pytanie, choć nie skierowała swojej złości ku osobie, która je zadała. Francuska nie była winna tej sytuacji i akurat do niej starsza pani miała dużo cierpliwości.
Volyova przyjęła z podziękowaniem szklankę z zieloną herbatą, upijając łyka. Smakowała specyficznie, trochę jak z automatu na zatłoczonym dworcu, kiedy nie miało się czasu na żadną sensowną kawiarnię.
- W środku nocy! Straszne - pokręciła głową, wsuwając sobie do ust łyżeczkę z kolejną porcją ciasta. - Jakoś chyba się dogadali. Żadnych strzałów nie było, tylko przepychanki. Ja mieszkam tuż obok, to krzyki mnie obudziły, wiecie. Wyjrzałam żeby spojrzeć, wtedy Ugarr go wpuścił, to poszłam spać z powrotem.
- Straszne - powtórzyła Maya, zachowując powagę dzięki temu, że wreszcie dowiadywali się jakichś konkretów. - Czemu pani policji nie wezwała?
Kobieta machnęła ręką, przez przypadek uderzając o stół - naczynie przed nią zadrżało, a łyżeczka spadła na blat ze spodka, ale nic poważniejszego się nie stało.
- Policja to tutaj nie przyjeżdża, kochana. Tym bandytom nic się nie chce - odparła zaaferowana, kręcąc głową uparcie. Z jej spiętych w kok włosów wypadł jeden, szary kosmyk, który skrzętnie schowała z powrotem za ucho. - Tam w środku taki miły chłopak mieszka. Z zakupami nieraz pomoże. Czasem kota podrzuci to się nim zajmuję. Jak za dużo mi się zupy ugotuje to mu przyniosę. Takiego wnuczka to bym chciała mieć, a nie moją zapijaczoną niedojdę - dodała, odpowiadając poniekąd na ich pytania i poruszoną kwestię tego, kogo mogli zastać w środku. Westchnęła z rozczarowaniem, z pewnością na myśl o własnej rodzinie. Apartamenty były małe, a skoro zajmowała ten koło Skinnera, nie miała tam miejsca by mieszkać z kimś więcej.
- Mieszka pani sama? Huangpu nie wydaje się być bezpieczne dla samotnych, starszych osób - spytała nagle niebieskowłosa, zarzucając wędkę, tak jak zrobił to wcześniej Viyo. Kobieta cmoknęła od razu.
- Całe życie tutaj mieszkam, a w tym mieszkaniu już dwadzieścia lat. Co mnie tutaj, starą trafi? - zaprzeczyła, podnosząc łyżeczkę i opierając ją o spodek. - Sąsiedzi się mną dobrze zajmują. Ugarr pilnuje też mojego mieszkania. Jest bardzo uprzejmy, tak jak mówiłam. Po co wam zwada z nim? - wrócił do niej nieco agresywny ton, a dołączył do niego oskarżycielsko wycelowany w turianina palec.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2018, o 15:56 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 2 razy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

18 lip 2018, o 16:52

Opowieść kobiety sprawiła, że turianin mimowolnie uniósł łuk brwiowy, słysząc wersję wydarzeń, którą przedstawiła. Zastukał nieświadomie palcami po oparciu krzesła, przenosząc wzrok na staruszkę; jej historia wrzuciła stalowy pręt między tryby jego teorii, zagnieżdżając go tam na dobre. Jeżeli to rzeczywiście Khouri pojawił się zeszłej nocy u Skinnera, to najwyraźniej nie skończyło się to tak jak wszyscy sądzili. To że nie doszło do walki było dziwne, ale nie aż tak jak to, że mężczyzna dogadał się z kroganinem w jakiś sposób. Widać Nazir nie szukał hakera w tym celu, o który go podejrzewali, bo inaczej Ugarr nie stałby dalej przed wyjściem - chyba, że płacili mu za pilnowanie apartamentu, a nie osoby mieszkającej w środku. Bo jaki byłby cel w pilnowaniu trupa?
I co ważniejsze - co takiego powiedział eks-żołnierz, że przekonało to kroganina do wpuszczenia go do środka?
- Ma pani jakąś teorię o co chodziło? - zapytał po chwili, ale bardziej po to, żeby utrzymywać kobiecinę w gadatliwym nastroju. Pytanie Mayi sprawiło, że sztućce zatańczyły niechcący po stole, nieświadomie akcentując odpowiedź staruszki. To, że lokalni nie byli przyjaźnie nastawieni do litery prawa, nie było zaskakujące. Przynajmniej tego jednego nie musieli się obawiać w przypadku, gdyby sprawy potoczyły się nie po ich myśli. Być może oczy wszystkich były bardziej skupione na tych dzielnicach po ostatnich wydarzeniach w mediach, ale nie oznaczało to, że coś się zmieni. Póki co.
Turianin w zamyśleniu odwrócił wzrok na tłum, przyglądając się przechadzającym się ludziom i szukając między nimi skrawka szarego płaszcza lub kolorowej czupryny. Terkoczący pojazd sprzed dwóch dekad przyciągał uwagę, sprawiając że ludzie rozchodzili się na boki, odstępując mu przestrzeń; musiał to być jednak standardowy widok, bo mało kto poświęcał mu więcej czasu niż kilka sekund. Widmo odprowadził go spojrzeniem, błądząc myślami dookoła nowej dawki informacji. Kimkolwiek w rzeczywistości był Skinner, z pewnością wyrobił sobie dobrą opinię u lokalnych ludzi. Istniała szansa, że faktycznie był po prostu młodym, uprzejmym chłopakiem, ale on nie zamierzał stawiać na to całej puli swoich sztonów.
Następne pytanie Mayi sprawiło, że przeniósł na nią wzrok, podłapując jej spojrzenie i przekrzywiając nieznacznie głowę, w niemej ciekawości. Nie był pewien co chodziło jej po głowie poza wprowadzeniem się siłą do apartamentu kobieciny, a następnie stamtąd do kwatery jej młodego sąsiada. Temu rozwiązaniu daleko było do idealności. Zakładając, że udałoby im się wślizgnąć tak, żeby kroganin ich przy tym nie zobaczył.
- Nie szukamy z nim zwady - odpowiedział w końcu na pytanie staruszki, wzdychając krótko i przenosząc na nią wzrok, decydując się na półprawdę. - Ale to ten chłopak brzmi jak ten, z którym mieliśmy się spotkać. Podobno dobrze zna się na komputerach i mógłby nam pomóc.
W końcu który złoty wnuczek nie pomagałby babci z jej omni-kluczem?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

19 lip 2018, o 01:25

W milczeniu słuchała opowieści staruszki, która okazywała się bardziej rozgadana, niż mogli przypuszczać. Irene przyglądała się jej, wciąż utrzymując na twarzy wyraz uprzejmego zainteresowania, podczas gdy w środku Irene czuła już zupełnie inne emocje. Głównie niecierpliwość, ale też lekką satysfakcję. Zbliżali się coraz bardziej do Nazira, choć robili małe kroczki i efekt nie był powalający. Wiedzieli, że w końcu wszedł do środka. Kobieta starała się nie myśleć o tym, że jednocześnie Khouri mógł się od nich oddalać, i to znacznie szybciej, więc nie wychodzili nawet na zero, gdyby spojrzeć na to obiektywnie.
Jej westchnięcie idealnie zgrało się z informacją o policji, którą ze staruszki wydobyła Maya. Trudno było się dziwić, że stróże prawa tutaj się nie zapuszczali. A nawet jeśli, to nie interweniowali. Ziemia była w tych czasach mocno zróżnicowana pod względem społecznym i Szanghaj najwyraźniej nie wyróżniał się w ten pozytywny sposób. Przynajmniej z punktu widzenia większości ludzi. Irene już wcześniej doszła do wniosku, że potrafiłaby się tu odnaleźć. Tylko okoliczności jakoś nie sprzyjały.
- Ci mili zawsze mają najgorzej w miejscach takich, jak to - powiedziała cicho, zgodnie z prawdą. W rzeczywistości Skinner mógł mieć drugą stronę, której miłej babci nie pokazywał. Która zmuszała go do wystawiania kroganina za drzwi i robienia sobie monitoringu z emerytów w sąsiedztwie. Jeśli takich babć, jak ta, było tu więcej, to haker nieźle się ustawił, nawet jeśli okolica nie sprzyjała starszym i bezbronnym.
- Nie chcemy zwady z Ugarrem przecież - odpowiedziała, rozkładając ręce w geście niewinności. Przecież przyszli tu tylko wypić herbatę. - Kto normalny by chciał?
Dopiero słowa turianina sprawiły, że Fracuzka musiała nieco zmienić podejście. Nie była na to gotowa, więc w milczeniu opuściła ręce z powrotem na stół i wzrok na własne dłonie. Po chwili westchnęła po raz kolejny, ciężko, a na jej twarzy pojawiła się rezygnacja.
- Nie wiem... Przecież słyszysz, że mamy Ugarra nie zaczepiać - odezwała się do Widma ze smutkiem. - Jak chcesz go przekonać, żeby dał mi porozmawiać z tym chłopakiem? Nie będę się z nim szarpać jak ten z wczoraj.
Zacisnęła palce na butelce z napojem herbacianym i przez moment wpatrywała się w etykietę, marszcząc brwi. Przesunęła kciukiem wzdłuż jej brzegu.
- Jak nie do niego, to ja już nie wiem do kogo zwrócić się o pomoc. Jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie znajdziemy moich rodziców.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

24 lip 2018, o 15:56

Tajny rzut MG
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

24 lip 2018, o 16:49

Starsza kobieta wzruszyła ramionami, choć jej wyraz twarzy mówił, że akurat teorii miała bardzo dużo, ale niekoniecznie chciała się nimi dzielić. Chłopak był w jakiś sposób bliski jej serca, chociażby jako przyjazna dusza z mieszkania obok, udzielająca jej swojego towarzystwa i pomocy co jakiś czas. Skinner w jej oczach różnił się od obrazu, który mogli zdążyć sobie wykreować w głowie. Hakera powiązanego z kartelem, który dla Dubois mógł kojarzyć się z przebiegłym uśmieszkiem Shawa, a dla Viyo z drapieżnością Gemmy. Phobia mogła być miejscem ciekawym i przyjemnym tylko wtedy, gdy akceptowało się obecność jej podłej strony, z którą haker był w jakiś sposób związany.
Niebieskowłosa nie odzywała się, popijając swoją matchę w spokoju i przysłuchując się ich rozmowie. Dostrzegła okazję, jaką tworzyła rudowłosa, której rozmowa z babcią szła dość gładko - znacznie lepiej niż w przypadku turianina, choć musiało to wynikać głównie z jego przerażającego, bojowego wyglądu i uprzedzeń, które miała starsza kobieta.
Ta w milczeniu jadła swój deser, każdy kęs żując niesamowicie długo i powolnie, mieląc ciasto na papkę. Obserwowała Irene uważnie, a Dubois dostrzegła w jej oku błysk zainteresowania gdy wspomniała o swoich rodzicach. Vertigo uwydatniło moment pochwycenia zdobyczy na haczyk wędki, którą z nadzieją rzuciła w mętne wody.
- Biedactwo. Co się stało? - spytała, kończąc swoją porcję deseru i odsuwając talerzyk od siebie. Sięgnęła po serwetkę by otrzeć usta i złożyć ją na równy kwadracik, który wsunęła pod spodek, by nie porwał go wiatr. - Jesteś z Ziemi? Może z kolonii? Piraci, prawda? Tyle słyszy się o okropieństwach, które spotykają ludzi w galaktyce. Dlatego ja zostaję tutaj. Kosmos nie jest bezpieczny, szczególnie z tymi wszystkimi bandytami - dodała, mimowolnie kierując słowa w stronę turianina, jakby wskazywał jednego z bandytów. Nietrudno było dostrzec w niej rasistowskie zapędy.
Westchnęła, gdy jej gadatliwość starła się z dylematem, który wreszcie wygrała ciekawość. Cmoknęła drugi raz, kręcąc głową w zamyśleniu, zanim postanowiła odezwać się po raz kolejny.
- Nie wiem, czy Isaac wam pomoże. To dobry chłopiec, możecie zawsze spytać, zna się trochę na tych komputerach. - postanowiła wreszcie, odchylając się w siedzeniu. Z baru wychynął kelner, łypiąc złowrogo na siedzącą przy stoliku trójkę, po czym zgarniając naczynie ze stolika obok, przy którym siedziała starsza kobieta. Nawet nie spojrzał na pustą szklankę Mayi, która szybko wypiła jej zawartość. - Ale nie wciągajcie go w żadne kłopoty - dodała, grożąc palcem w kierunku turianina i niebieskowłosej. W końcu nie musiała tego mówić niewinnie wyglądającej Francuzce.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

27 lip 2018, o 13:51

Irene pozwoliła sobie na łzy, które błysnęły na moment w jej oczach. Nie rozpłakała się ostentacyjnie, ale to powinno wystarczyć, by starsza kobieta uwierzyła w jej frustrację spowodowaną bezradnością. Zupełnie tak, jak wtedy, gdy na Crescencie myślała o Nazirze i swoich póki co bezskutecznych poszukiwaniach. Tylko wtedy się wściekała, albo zapadała w marazm. To? To były tylko sceny. Efektowne, ale nie mające zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością, jak cała ta historia.
Pokiwała głową w milczeniu, gdy sąsiadka Skinnera sama zgadywała to, co Francuzka musiałaby wymyślać. Doceniała w ten sposób domyślność nieznajomej, a jednocześnie ją samą kosztowało to mniej inwencji twórczej. W tworzonych naprędce historiach zdarzały się błędy, ale gdy otrzymywało się gotowca, wystarczyło tylko go potwierdzić. Odgarnęła włosy z twarzy i westchnęła głęboko, a jej wzrok podniósł się znad butelki i skierował na kroganina. Powstrzymała się przed uśmiechem rozbawienia, gdy siedzący obok Widmo został nazwany bandytą. Może i miał swoje na sumieniu, bo tacy jak on z reguły mieli - wszystko w imię wyższego dobra, naturalnie - ale kobieta nie miała pojęcia jak daleko jest pod tym względem od prawdy.
Cóż, chyba, że to Irene była. Tego jednak miała dowiedzieć się z czasem.
- Dlatego strach zdjąć pancerze - wyjaśniła. - Najchętniej to bym w nim spała. Pani tutaj ma szczęście, że jest Ugarr. Myślę, że nie tylko chłopakowi się przydaje, pani też może na pewno czuć się bezpieczniej.
Wzruszyła lekko ramionami, wciąż przyglądając się krogańskiemu ochroniarzowi. Była ciekawa, czy dałaby sobie z nim radę sama. Dawała sobie już radę z wyszkolonymi ludźmi Hamesa i najemnikami ze Stinga. Kroganin był jednak wciąż kimś zupełnie dla niej niezwykłym. Nie pamiętała, by miała do czynienia z jakimkolwiek do tej pory. W załodze Harpii żadnego nie mieli, zdarzało się jej mijać ich na ulicach Omegi, ale to by było na tyle.
- Spytałabym, ale czy Ugarr nas przepuści? Nie chcę robić zamieszania takiego, jak było w nocy. Myśli pani, że pozwoli nam porozmawiać z Isaakiem? - imię chyba nie pojawiło się wcześniej, ale miło było je poznać. Rudowłosa z powrotem spojrzała na kobietę i pytająco uniosła brwi. Byłoby niezwykle miło, gdyby tutejsza staruszka sama zaprowadziła ich do mieszkania hakera, informując stojącego przed drzwiami ochroniarza, że ma zająć się sobą. - Gdzież kłopoty, ja mam swoich wystarczająco wiele, ostatnim czego bym chciała to szukać zwady z kroganinem, albo wciągać w cokolwiek kolejną obcą osobę. Potrzebuję tylko odszyfrować pliki, żeby wiedzieć dokąd mamy lecieć dalej. Pani ma dobry kontakt z Ugarrem, prawda? Nie mogłaby pani rzucić jakiegoś dobrego słowa? Przecież jak sama z nimi tam pójdę, to tylko na nich spojrzy i tyle będzie z pomocy - skinęła dłonią w stronę turianina, podtrzymując teorię, że wygląda jak bandyta. Volyova zresztą też. Pozwoliła sobie na niepewny uśmiech i odrobinę nadziei w oczach. Takiej, jaką mogła jej dać wyłącznie myśl o pomocy siedzącej naprzeciwko, starszej pani. I odzyskaniu wyimaginowanych rodziców, naturalnie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

27 lip 2018, o 19:04

Temat zaginionej rodziny, chociaż nieprawdziwy, sprawił że zarzucona wędka poruszyła się, wyginając pod naciskiem siły, która chwyciła haczyk. Turianin obserwował przez chwilę Irene w milczeniu, nie przerywając jej snucia historii, którą oplątywała staruszkę. Kłamstwo trafiło na bardzo podatny grunt, a wizerunek młodej dziewczyny tylko utwardził jego fundamenty; Widmo bez słowa przyglądał się jak Dubois zarzuca kolejne sieci, nie mogąc nie docenić tego chociaż odrobinę. Sam potrafił operować słowami w odpowiedni sposób, by osiągnąć własne cele, bo musiał robić to całe swoje życie, ale daleko było mu do politycznych wyżyn. Wychodziło na to, że rudowłosa była dobrym kłamcą.
Pytanie tylko jak dobrym. I czy sami nie tkwili w podobnej sieci.
Oparł ramię o oparcie krzesła, decydując się oddać Irene prym w tej konwersacji. Komplementy i uprzejme zachowanie mogło zaprowadzić go tylko do pewnego momentu w rozmowie ze starszą kobietą, gdy w grę wchodziły uprzedzenia i opinie poparte dziesięcioleciami na karku. Na tym polu rudowłosa miała o wiele większe szanse, a on nie miał dumy, którą musiałby schować do kieszeni, żeby odstąpić.
Przysłuchiwał się im w milczeniu, od czasu do czasu odwracając wzrok na tłum ludzi, żeby przesunąć po nim spojrzeniem. Gdy ich źródło informacji najpierw spojrzało na niego oskarżycielsko, a potem wręcz wycelowało w niego kościsty palec, otworzył usta, żeby się obronić, ale po chwili zaniechał tego z westchnięciem i zamknął usta. Podchwycił przelotnie spojrzenie niebieskowłosej, powstrzymując się od wywrócenia oczami.
- My tylko pilnujemy, żeby nic jej się nie stało - odpowiedział staruszce po chwili milczenia, poddając się w próbach przekonania jej do swojej osoby. Podejrzewał, że nawet informacja o byciu Widmem na niewiele by się zdała; na tym poziomie oddziały Rady z pewnością stanowiły część tego złego "rządu", który zapewne stanowił tą samą część "bandytów", o których myślała kobiecina.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

30 lip 2018, o 23:56

Wyświetl wiadomość pozafabularną Reakcja starszej kobiety była łatwa do dostrzeżenia, nawet przez turianina, ku któremu nie odwracała głowy. Wcześniej chętnie otwierała usta by trochę pozrzędzić, pogadać. W końcu miała okazję na porozmawianie, podzielenie się swoimi myślami i spostrzeżeniami z kimś, kogo to obchodziło, a kto był obcy. Ale teraz, kiedy powaga sytuacji Irene do niej dotarła, kobieta nieco umilkła. Może przez to, że teraz wyraźnie od niej oczekiwano jakiegoś działania, na co wcześniej się nie pisała - albo sama zauważyła, że może pomóc, ale nie wiedziała czy powinna.
Huangpu była dzielnicą, w której się znajdowali a jednak wydawała się przetaczać ulicami wokół nich w miarę, gdy upływał czas. Jakby była czymś więcej niż dystryktem - powietrzem, dźwiękami, atmosferą. Muzyką wydobywającą się z barów, dźwiękiem spawanych, mechanicznych części ludzkiego ciała. Rozmowami, zalotami lokalnych prostytutek. Jeden z wielkich billboardów ponad ich głowami rozświetlił stoliki bielą, reklamując kurort w Alpach. Irene dostrzegła znajome góry kątem oka - zbliżenie na kilka szczytów, w tym jeden, który wydawał się być jej bardziej znany niż inne.
- No nie wiem, nie wiem - cmoknęła kobieta, kupując sobie trochę czasu na namyślenie się. Odwróciła wzrok, uparcie wpatrując się w blat, unikając parzącego spojrzenia rudowłosej. - Ugarr słucha Isaaca. Jeżeli porozmawiacie z Isaaciem, na pewno was wpuści - dodała wymijająco, choć sama wydawała się zauważać niewinność swoich słów. Pozwoliła sobie na pominięcie faktu tego, że nie mieli kontaktu ze Skinnerem. Nie mieli możliwości spotkania się z nim, ani nawiązania kontaktu, bez pokonania przeszkody, którym był kroganin. Rudowłosa natychmiast dostrzegła powątpiewanie w oczach starszej osoby - Viyo rozpoznał je po zduszonym westchnieniu. Sama nie wierzyła w to, co mówiła.
- Nie przyjmuje nieznajomych, to dziwny chłopak. Dobry, tak, dobry. Ale coś z nim nie tak.
Złote spojrzenie niebieskowłosej zatrzymało się na krwistym tatuażu zdobiącym twarz turianina. Powędrowało nieco wyżej, ku zielonym tęczówkom, którym przyglądała się bez skrępowana, skrywając swój wzrok za niebieskimi kosmykami. Kobieta siedząca za nią postanowiła wyprzeć egzystencję Volyovej ze świadomości, więc ta, choć czujnie przysłuchiwała się rozmowie, którą prowadziła Irene, świadomie lub nie wpatrywała się w siedzące naprzeciw Widmo.
- Wiem, dziecko, wiem. Ten świat taki jest, nie poradzisz - pokręciła głową przez chwilę, wzdychając znów ciężko. - Co rok tylko gorzej. Kiedyś było lepiej. NIe było tego wszystkiego, co macie teraz, nie było niewolnictwa, piractwa, przestępstw. Szkoda was, młodych.
Kelner wrócił, łaskawie podchodząc do ich stolika by zabrać wypite herbaty, albo jedną z nich, Volyovej, jeśli Irene nie dopiła w tym czasie swojej. Starsza pani odprowadziła go wzrokiem, po czym w jej oczach zaświeciła determinacja. Nachyliła się do ich stolika, sprawiając, że niebieskowłosa odsunęła się, nie chcąc przebywać w tak krótkiej odległości od twarzy kobiety, która nie zwracała na nią uwagi.
- Pójdź do niego, dobrze? Wszyscy pójdźcie. Powiedzcie, że szukacie pomocy. A nuż was wysłucha. Ja jestem Jingfei, możecie powiedzieć, że zaręczam. Tylko bez głupot, dobrze?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

31 lip 2018, o 19:31

Opowiadać, narzekać, radzić... Każdą z tych rzeczy łatwo było robić, gdy ktoś słuchał. Staruszka była dobrym źródłem informacji, szczególnie gdy wykazało się chociaż odrobinę zainteresowania. To samo działało również w drugą stronę - uwaga kobiety wyostrzała się im ciekawszą historię sami mieli do opowiedzenia, a dramatyczna opowieść o młodej dziewczynie poszukującej swojej rodziny musiała trafić w jej gusta. W pewien sposób przypominała sępa, wypatrującego soczystego kąska, którym mogłaby się podzielić później ze swoimi koleżankami. Bo turianin nie wątpił, że taki właśnie miała plan. Niektóre przywary były uniwersalne, niezależnie od rasy.
Ale opowiadać, narzekać i radzić było łatwo.
Problem pojawiał się, gdy trzeba było zacząć działać.
Widmo widział zmianę na twarzy starszej kobiety i mógł sobie tylko wyobrazić przebieg procesów myślowych, które pojawiły się pod siwą kępką włosów na jej głowie. W momencie prośby wyrażonej przez Irene przestali być tylko ciekawostką i chętnymi słuchaczami, którym mogła poplotkować, przestali być młodymi, głupiutkimi ludźmi, którym można było skapnąć nieco swojej wiedzy popartej dziesięcioleciami doświadczeń. Pytanie rudowłosej wymusiło na niej podjęcie decyzji. Wykonanie jakiejś akcji - zarówno poprzez odmowę pomocy, jak i jej udzielenie.
Viyo przyglądał się jej przez chwilę, ale odwrócił w końcu głowę, żeby niechęć staruszki do turian nie wpłynęła na podjęcie decyzji. To co wcześniej było naciskiem na jej sumienie ze strony młodej, zapłakanej dziewczyny, łatwo mogło zamienić się w poczucie władzy nad paskudnym obcym, który jej towarzyszył oraz jego niebieskowłosej kryminalistki. Spojrzenie turianina odbiegło zamiast tego na Mayę, podłapując jej wzrok. Podobnie jak ona, znalazł sobie przyjemniejszy obiekt do obserwacji, gdy obok Dubois urabiała pomarszczoną kobietę.
Czy wsparcie staruszki mogło im pomóc? Nie wiedział. Nie sądził, żeby miała taką siłę posłuchu, żeby Ugarr z miejsca ugiął głowę i posłusznie odsunął się na bok, ale jeżeli rzeczywiście tak było, to bez słowa wróciłby z powrotem do tego stolika i kupił jej nie jeden talerzyk tortu, a całe pudło, modląc się, żeby nigdy nie spojrzała krzywo w jego kierunku. Dobre słowo jeszcze nikomu jednak nie zaszkodziło. Patrząc na pobliźnionego, jednookiego kroganina nie myślało się o dyplomatycznych rozwiązaniach, ale być może to właśnie tu leżał problem.
Wzrok zielonych tęczówek przesunął się po innych bliznach, skrytych za zasłoną błękitnych pasemek. Isaac. Dobry chłopak, ale dziwny. Czy to było echo podświadomości staruszki na tajemnice, które skrywał za zasłoną uprzejmości? Bezwarunkowa reakcja organizmu na ukryte zagrożenie, odpowiednik dreszczy, których niektórzy ludzie dostawali w bezpośrednim towarzystwie psychopatów lub gdy ktoś obserwował ich z daleka? Czy może rzeczywiście Skinner był niegroźnym chłopakiem, geniuszem komputerowym, który nie wiedział co rzeczywiście robi, ale i tak to robił, bo to było fajne?
Pseudonim sugerował coś zupełnie odmiennego.
Nagły ruch ze strony staruszki wyrwał go z zamyślenia, zmuszając do spojrzenia w jej stronę. Jej zdeterminowane spojrzenie powiedziało jej odpowiedź na uderzenie serca przed tym, gdy się odezwała. Widmo wciągnął cicho powietrze.
- Dziękujemy za to zaufanie - powiedział, przyglądając się kobiecinie, ale właściwe - żeby nie powiedzieć prawdziwe - rzewne podziękowania zostawił w rękach rudowłosej. Odsunął krzesło, podnosząc się gdy i ona to zrobiła, na ten moment oddając jej prym. Czujne spojrzenie staruszki miało im prawdopodobnie towarzyszyć aż do samego końca.
- Przypomnij mi, żebym nigdy nie grał z tobą w pokera, biedactwo - rzucił pod nosem, gdy odeszli już na kawałek od stołu, ruszając przez przejście apartamentowca i kierując się do kroganina blokującego drogę do drzwi. Jego wzrok prześlizgnął się uważnie po masywnym strażniku, do którego się zbliżali.
- Jeżeli to nie wypali, zostają nam same paskudne alternatywy. Bez presji.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

1 sie 2018, o 20:41

Szczerze mówiąc, nie spodziewała się pozytywnej reakcji na swoje słowa. Za każdym razem, gdy próbowała czegoś takiego, spodziewała się nagłego odwrotu. Wolała z góry zakładać, że rozmówca zda sobie nagle sprawę ze swojej naiwności, by potem być pozytywnie zaskoczoną, bo odmowa właściwie nie zdarzała się zbyt często. W pojedynczych przypadkach, może, gdy wszystkie jej podchwytliwe zabiegi okazywały się nieskuteczne - jak chociażby w przypadku Nazira. On był odporny na wszystko i dawał jej tylko tyle, ile sam chciał jej dać. A to i tak było więcej, niż Irene mogła zakładać na początku ich znajomości.
Nie skomentowała ani pierwszych słów staruszki - te skwitowała wyłącznie westchnięciem - ani drugich, tych o Skinnerze. Musiał być dziwny, by tak funkcjonować. Zamknięty przed całym światem, z kroganinem po drugiej stronie drzwi, wplątujący się w sprawy Rady i Przymierza bez opuszczania własnych czterech ścian. I chociaż pewnie czasem wychodził, choćby na zakupy, albo zamawiał te niezbędne zakupy do domu, to ich trójka nie miała czasu na czekanie, aż drzwi za plecami Ugarra otworzą się same.
- Nie umiem sobie tego nawet wyobrazić - odpowiedziała ze smutkiem.
Prawdopodobnie to, co mówiła kobieta, nie miało zbyt wiele wspólnego z prawdą, bo niewolnictwo, piractwo i przestępstwa były zawsze, jeszcze zanim ludzkość wygrzebała się z kolebki i znalazła dla siebie miejsce we wszechświecie. Ale dobrze było przytaknąć, zgodzić się. Póki co to nastawienie doprowadzało ją w znajomości z tutejszą staruszką coraz dalej. Nie wspominając o fakcie, że czasem wygodniej było potwierdzić czyjeś słowa, niż wdawać się w zbędną dyskusję, która i tak niczego nie wnosiła. Mieli teraz na głowie wystarczająco wiele.
Gdy kobieta się przysunęła, Francuzka szeroko otworzyła oczy z zaskoczenia. Nie spodziewała się tak gwałtownego ruchu z jej strony i nie spodziewała się zgody. Z jej ust wyrwało się nagłe westchnięcie ulgi, a jej dłoń sięgnęła do ręki nieznajomej, na której zacisnęła się delikatnie, z wdzięcznością.
- Dziękuję - powiedziała. - Takich ludzi jak pani powinno być na świecie więcej. Może i ta okolica jest straszna, ale trafiliśmy na promień słońca, po tak długim błąkaniu się w ciemności. Dziękuję, pani Jingfei - z przekonaniem pokiwała głową. - Oczywiście. Obiecuję nie sprawiać mu problemów.
Jak każda jej obietnica, ta pewnie też będzie bez pokrycia, chyba że chłopak zgodzi się współpracować. Po jeszcze kilku rzewnych podziękowaniach w końcu zostawiła kobietę w spokoju i wstała od stołu, ruszając razem z pozostałą dwójką w stronę kroganina. Słysząc komentarz Viyo, uniosła na niego wzrok, razem ze swoim standardowym, przekonującym uśmiechem, na który w jego towarzystwie jeszcze nie miała okazji sobie pozwolić. Jej zielone oczy zmrużyły się nieco.
- Możemy pograć w kwazara - zaproponowała niewinnie.
Nie czuła się zbyt pewnie, idąc w kierunku kroganina, zwłaszcza gdy poczuła na sobie jego spojrzenie. Ale splotła ręce za plecami i podniosła na niego spojrzenie, uśmiechając się lekko.
- Cześć. Jesteśmy od Jingfei. Chciałabym porozmawiać z Issakiem.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

14 sie 2018, o 15:44

W odpowiedzi na nagły gest rudowłosej, starsza kobieta uścisnęła jej dłoń, ujmując ją swymi obiema. Uśmiechnęła się pocieszająco, wzrokiem próbując jej przekazać, że wszystko będzie dobrze, ale za jasnym spojrzeniem widniały chmury. Może przeżyła zbyt wiele by wierzyć w szczęśliwe zakończenie fikcyjnej historii Irene, ale mogła chociaż dać jej nadzieję, w postaci niepozornego chłopaka, koło którego mieszkała.
- Trzymaj się ciepło, dziecko - odparła na koniec, odprowadzając ich uważnym spojrzeniem. W tym czasie do jej stolika podszedł kelner, ostentacyjnie ich ignorując nawet gdy wychodzili z knajpy, w której przecież zapłacili za swoje napoje.
- Masz doświadczenie w urabianiu starszych pań? - skomentowała Volyova, uśmiechając się lekko. Oglądnęła się przez ramię, napotykając szybko już mniej przychylny wzrok kobiety. Znajdowali się już poza jej zasięgiem słyszenia - ich rozmowa niknęła w gwarze wylegających na ulice Huangpu ludzi.
Nie widzieli nigdzie ani zielonowłosej, ani jej towarzysza. Być może czaili się w tłumie, uważnie ich obserwując, a może zachowali większy, bezpieczny dystans. Potrafili się ukryć, albo potrafili dobrze śledzić, biorąc pod uwagę sam fakt tego, że udało im się wcześniej ich znaleźć. W końcu jaka była szansa na to, że całkiem przypadkiem spotkali się na środku tak ruchliwej, żywej ulicy?
Kroganin wbił w nich spojrzenie swojego jednego ślepia gdy tylko podeszli nieco bliżej. Nie wyglądał tak przyjemnie i przychylnie jak kobieta, która wypowiadała się o nim tak pozytywnie. Nie sięgnął po broń, ani nie przyjął agresywnej postawy, gdy podeszła do niego Dubois jako pierwsza - po prostu stał, tak jak wcześniej, ani drgnął. Nawet gdyby nie chciał skorzystać ze swojego potężnego uzbrojenia, blokował przejście jak skała, która nie da się dobrowolnie przesunąć, a zrobienie tego siłą nie będzie proste.
- Wiem, że jesteś. Myślicie, że nie widziałem jak do niej poleźliście? - odparł burkliwie. Nie wydawał się być w dobrym humorze, ale po kroganach ciężko było to czasem rozpoznać. - Nie obchodzi mnie to, czego od niej chcieliście.
Podkreślił i umilkł na chwilę, przenosząc spojrzenie z Irene na niebieskowłosą, a za nią na turianina, przesuwając nim po ich uzbrojeniu. Musiał się zastanawiać jak wielkie problemy planują sprawić i jak wiele szkód potrafią wyrządzić za pomocą swojego wyposażenia.
- Kogokolwiek lub czegokolwiek szukacie, tutaj tego nie znajdziecie - postanowił, zadzierając głowę do góry. Światło z neonów opadało na jego czoło, na którym wyryte były blizny. Z daleka wyglądały jak zwykły tatuaż, ale były znamieniem - zbyt foremnym i kształtnym, by mogło powstać na skutek nieszczęśliwego wypadku. W przeciwieństwie do oka, które musiał uszkodzić lub stracić, a teraz zakrywał czarną przepaską, która była nadszarpnięta z jednej strony.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

14 sie 2018, o 19:46

Kroganin rósł w oczach im bardziej się do niego zbliżali. Spojrzenie Widma ponownie przesunęło się po masywnej sylwetce wojownika, po jego pancerzu oraz po broni, którą był obwieszony, kolejny raz zastanawiając się jaka historia kryje się za pobliźnioną aparycją wpatrzoną w przestrzeń przed sobą. To, że Ugarr nie był zwykłym, podrzędnym najemnikiem, było jasne już od dłuższego czasu, ale to dlaczego blokował przejście do apartamentu Isaaca już nie. Czy chodziło po prostu o kredyty? Czy Skinner był na tyle dobrym hakerem, że mógł zapewnić sobie te kilka zer na końcu stanu swojego konta i wynająć kogoś z doświadczeniem na karku oraz sprzętem wartym małą korwettę? Czy może pokiereszowany kroganin był na krótkiej smyczy chłopaka z innego, bardziej skomplikowanego powodu? Czy był jego strażnikiem, czy może klawiszem?
Pytania, pytania, pytania.
Decyzje, decyzje.
Kiedy zatrzymali się przed ogromnym wojownikiem, Viyo zajął miejsce nieco bardziej z tyłu, o krok za Irene, obok Mayi. Nie miał wątpliwości, że kroganin będzie cięższym orzechem do zgryzenia od staruszki, jeżeli chodziło o manipulację słowną rudowłosej, ale każdemu pomysłowi można było dać szansę. Przyjrzał się bliznom na jego twarzy, przekrzywiając nieznacznie głowę; to co wcześniej wziął za tatuaż, okazało się być znamieniem – czarnym i tworzącym skomplikowany wzór. Tak jak on oceniał ich, tak oni oceniali jego.
Ciężko było powiedzieć czy którekolwiek było zadowolone z tego co zobaczyło.
- Czy decyzja na ten temat nie powinna należeć do twojego szefa? – rzucił po słowach wojownika, obserwując go ze swojego miejsca. Zaplótł dłonie za plecami w luźnej pozycji, ale jego organizm odruchowo zaczął pracować w obliczu potencjalnego zagrożenia. Potyczka w takim miejscu nie była idealna, szczególnie przez liczbę cywili w okolicy, brak jakiejkolwiek znajomości terenu i jego nieprzewidywalność. Przysporzyłaby mnóstwo wspomnień i opowieści, ale nie była to cena warta zapłaty. Starcie z mężczyzną nie byłoby piękne. Nawet jeżeli wykazywał się nadnaturalnym spokojem, nietypowym dla swojej rasy, ale tym bardziej groźnym.
Złote turiańskie powiedzenie - zasada? – mówiło, że jest tylko jedno miejsce gorsze od bycia pod agresywnym ostrzałem lub w strefie bombardowania orbitalnego.
Bycie w zasięgu rąk kroganina.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

14 sie 2018, o 21:46

Irene uśmiechnęła się jeszcze krótko w odpowiedzi na taki sam grymas niebieskowłosej. Kobieta widocznie nie miała pojęcia jak łatwo było poradzić sobie ze starszymi paniami. Na starość ludzie tracili resztki rozsądku i zastępowała go przeurocza naiwność. To było ludzkie, normalne; i tak mieli szczęście żyć w czasach, w których demencja pojawiała się dopiero w okolicach sto trzydziestego roku życia, a nie jak wiek temu - po osiemdziesiątce. Francuzka miała tylko nadzieję, że ona umrze wcześniej. Jak? To nie miało znaczenia, byle uniknąć starości, rozpadania się ciała i gnijącego umysłu. Miała jedynie dwa życzenia: zginąć szybko, ale nie niebawem.
- Cóż na to poradzę - wzruszyła ramionami. - Za to z kroganami mam pewne wątpliwości.
Ochroniarz potwierdził jej pesymistyczne przypuszczenia. Nie spodziewała się, że skinie posłusznie głową i odsunie się sprzed drzwi, ale jakaś jej cząstka właśnie na to liczyła. "A, od Jingfei? To pewnie, wpadajcie". Kupiłaby wtedy starszej pani miesięczny karnet na serniki, czy czym ona tam mlaskała kiedy usiedli przy stoliku.
Westchnęła ciężko, ani na chwilę nie rezygnując z mimiki pełnej niewinności i lekkiego roztargnienia, które nadawały jej twarzy zapewne dużo młodszych rysów. Zdawała sobie sprawę z faktu, że opancerzenie i wielka strzelba u dołu jej pleców prawdopodobnie niwelują ten efekt, ale nie znaczyło to, że nie może próbować. Nigdy jednak nie miała bliższej styczności z przedstawicielem tej rasy i mocno odczuwała teraz swoje braki.
- No domyślam się, że widziałeś, bo w końcu do niej szliśmy i od niej przychodzimy - rozłożyła lekko ręce, jakby nie rozumiała dlaczego kroganin robi z tego jakikolwiek problem.
Zerknęła na turianina stojącego z tyłu. Nie do końca wiedziała jak to się stało, że to ona stała się odpowiedzialna za rozmowę z tym wielkim klocem mięsa, który zagradzał im drogę. Nie czuła się do tego wykwalifikowana. Chociaż cholera wie, co sobie Widmo teraz o niej myślał i jakie miał zdanie na temat jej kwalifikacji. Musiała kontynuować swoją grę, bo innej opcji obecnie w ogóle nie mieli. Pokiwała głową.
- No właśnie. Chcielibyśmy porozmawiać z Isaakiem. Czy to coś złego? A, pewnie o to chodzi - krótkim gestem wskazała swoją broń. - To tylko zabezpieczenie. Sam wiesz co tu się dzieje, w tej okolicy, a kobieta jakoś musi się bronić. Mogę ją zostawić na zewnątrz, jeśli obiecasz że do mnie wróci jak wyjdziemy ze środka.

Wysłane z mojego SM-A510F przy użyciu Tapatalka
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

16 sie 2018, o 15:38

Tajny rzut MG
A<30<B<60<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

16 sie 2018, o 15:58

Pytanie Vexa wywołało u kroganina pewną reakcję. Dodało jego twarzy zmarszczek, a wzroku nieprzychylności. Przekrzywił łeb, łypiąc na niego z góry - jeden z niewielu osobników, który patrzeć z góry na turianina, nie mówiąc już o niższych od niego, ludzkich kobietach.
- Nie mam szefa. Więc należy do mnie - odparł warknięciem pełnym niezadowolenia, po czym jego spojrzenie przesunęło się na rudowłosą.
Jej włosy kolorem były żywsze niż pancerz na głowie kroganina, choć barwy były do siebie podobne. Był kompletnym jej przeciwieństwem - górując nad nią, dwa razy szerszy i wyższy, o nieprzyjemnej, pełen blizn twarzy na którą patrzyło się z trudem. Miał soczyście czerwoną tęczówkę połyskującą w półmroku dzielnicy, którą wydawał się mierzyć w nich niczym z lasera.
- Poznałem ludzi, którzy zabijali gołymi rękami. Nie tylko kroganie nie potrzebują tego - odparł, wskazując palcem na jej uzbrojenie, o którym wspomniała. Wyraźnie zaznaczając przy tym, że wyekwipowanie rudowłosej nie stanowi dla niego problemu, przez który niechętny jest do wpuszczenia ich do środka.
Milczał przez chwilę, bijąc się pewnie z myślami. Pomimo swojego dzikiego wyglądu, miał inteligentne, choć złowrogie spojrzenie. Nie wydawał się być mięsem bojowym, jakie biznesmeni wynajmowali w postaci ochrony. Normalnie odznaczałby się z tłumu znacznie bardziej niż teraz, na Illium, Ziemi czy Thessii, ale Huangpu była dzielnicą różnorodności, w której nawet barwny kroganin o ogromnym znamieniu na głowie był w stanie się ukryć.
- Nie zapowiedzieliście się. Skąd jesteście? - burknął, zaniechując prób wyrzucenia ich spod progu, przy którym stał, otwierając przy tym wąskie okno możliwości.
- Nie szukamy kłopotów - odparła Maya, uspokajająco. - Potrzebujemy pomocy. Powiedziano nam, że Skinner może nam jej udzielić.
Ugarr nie wydawał się być zbyt przekonany, ale nie zamykał się na konwersację. Na ulicy i tak nikt nie zwracał na nich uwagi, pomiędzy tłumami specyficznych ludzi i krzykliwymi billboardami, które mieli nad głowami.
- To już ostatnio słyszałem - prychnął w odpowiedzi, z urazą w głosie. - Nie szukacie kłopotów, tylko je przynosicie. Jak zwykle. Nie jesteście umówieni, nie macie tu czego szukać.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

18 sie 2018, o 11:24

Odpowiedź kroganina sprawiła, że Viyo przyjrzał mu się uważniej. Jeżeli nie była zwykłym odpysknięciem podpartym nagłym zastrzykiem dumy, to wykreślała niektóre możliwości dotyczące roli wojownika w pilnowaniu drzwi. Ciężko było uwierzyć, że mężczyzna stał całe dnie przed drzwiami z czystej dobroci serca, ale być może jego rola opierała się na czymś innym. A być może po prostu postrzegał ją inaczej - a Isaaca nie jako swojego przełożonego, a klienta.
Nie zmieniało to jednak faktów. A te blokowały im dostęp do środka, a także do odpowiedzi, które znajdowały się za drzwiami
- Nie zapowiedzieliśmy się, bo nie mieliśmy pojęcia, że tak trzeba - odparł, spoglądając przelotnie w stronę rudowłosej. Ugarrowi wyraźnie nie podobała się ich obecność, ale już sam fakt, że przynajmniej zadawał pytania i zgodził się ich wysłuchać, dawał szansę. Niewielu krogan - ba, niewielu ochroniarzy - miałoby do tego cierpliwość albo w ogóle chęci.
Po słowach Mayi skinął głową.
- Uwierz nam, kłopoty to ostatnie czego chcemy - mruknął, podnosząc wzrok na wojownika. Nieczęsto miał okazję patrzeć na kogoś z dołu, szczególnie gdy ten ktoś był opancerzony po zęby. Przesunął spojrzeniem po jego pobliźnionej aparycji, zatrzymując je na intensywnie szkarłatnej tęczówce. - Ja też próbuję nie dopuścić, żeby coś stało się moim towarzyszkom i nie widzi mi się szarpanie z tobą na zatłoczonej ulicy. Albo z kimkolwiek. Nikomu to nie będzie służyło. Ale Niebieska ma rację - musimy porozmawiać z Isaakiem. Szukamy kogoś, a on podobno jest dobry w komputerach i może nam pomóc. A kończy nam się czas - dotarł, pocierając skroń z roztargnieniem. - Możesz wejść do środka z nami i niech Isaac zdecyduje czy chce nam pomóc, czy nie. Nie zajmie to pewnie dłużej niż minutę albo dwie.
Obecność wojownika w apartamencie w żadnym wypadku nie była pożądana, ale zaprowadziłaby ich o krok dalej. Jedna przeszkoda na raz, chociaż w tym przypadku było to odsuwanie jednej i tej samej w czasie. Walka z kroganinem w niewielkim pomieszczeniu byłaby jeszcze bardziej nieprzyjemna niż walka z nim na zatłoczonej ulicy, ale był to problem Vexa z przyszłości, a nie Vexa teraz.
Chociaż ten pierwszy z pewnością mu za to nie podziękuje.
Pozostawała również kwestia samego hakera oraz Mayi. Widmo świadomie użył żartobliwego przezwiska, które nadał jej jeszcze w Horusie na Illium, bo jeżeli Skinner rzeczywiście stał za uziemieniem Walecznego, to nazwisko Volyova mogło rozniecić iskierkę wspomnień w jego umyśle. Wygląd biotyczki był już czymś zupełnie innym - niewielu prawdopodobnie skojarzyłoby ją teraz z kasztanowowłosą, uśmiechniętą dziewczyną, która znajdowała się na pokładzie okrętu.
Słowa Ugarra były jednak boleśnie prawdziwe i na krótką chwilę turianin poczuł nić zrozumienia z masywnym kroganinem. Była to historia jego życia - sprowadzenie kłopotów ze sobą, tam gdzie z zaprowadziła ich droga. A biorąc pod uwagę żołnierzy w szarych płaszczach, których mieli na karku, Khouriego zostawiającego za sobą pasmo krwi i trupów oraz spotkanie z hakerem odpowiedzialnym za wszystko co miało miejsce na AZ-102 - nie wyglądało, żeby tym razem miało być inaczej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Szanghaj”