Największa metropolia ówczesnych Chin - Szanghaj jest ich finansowym i handlowym centrum, zlokalizowanym przy ujściu rzeki Jangcy. Jedno z najbardziej rozwiniętych technologicznie miast Ziemi słynie ze swojej szybkiej ekspansji i wspaniałej, nowoczesnej dzielnicy Pudong, często widocznej na widokówkach i pokazywanej w dokumentach.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Port kosmiczny YRD

27 cze 2018, o 13:31

Obrazek Federacja Chin posiada wiele portów, większych i mniejszych stacji kosmicznych, ale platforma obsługująca ruch w obrębie Złotego Trójkąta należy do najbardziej majestatycznych. Położona na wyższej orbicie Ziemi konstrukcja jest masywem o ponad dwustu, osobnych dokach przystosowanych do przyjęcia zarówno małych korwet jak i ogromnych frachtowców. Każdy z doków posiada małą przestrzeń przeładunkową, przydzieloną do niego ochronę i zabezpieczone wejście - wysoki standard jest odpowiedzialny za część zatrważających kosztów przechowania w nim statku.
Korytarze i część publiczna są połączeniem elegancki i funkcjonalności. Szerokie przestrzenie radzą sobie z problemem tłumów śpieszących się na promy, a ich białe, czyste powierzchnie i ogromne okna dodatkowo optycznie je powiększają. Za szybami, z których stworzona jest część ścian i sufit, widoczna jest majestatyczna Ziemia. Glob wypełnia większość obszaru, przynajmniej w centralnej części portu, podczas gdy jego krańcowe odcinki zagospodarowano tworząc pokłady widokowe. Są sporą atrakcją, szczególnie dla młodszych podróżnych - wychodzą na pustkę kosmosu i kilka z doków, dzięki czemu, jeśli oglądającym się poszczęści, mogą oglądać procedury nadlatujących statków nim znikną w swoich dokach. Wewnątrz pomieszczeń grana jest uspokajająca muzyka i obowiązuje zakaz podnoszenia głosu, z uwagi na odpoczywających w tych przestrzeniach ludzi - wszędzie poza jedną z portowych kawiarni, której miejsce umożliwia obserwację bez potrzeby zachowywania względnej ciszy.
Promy do miast w obrębie YRD kursują w zależności od popularności destynacji, z przewagą tych kierujących się do wielkich Chińskich metropolii.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

28 cze 2018, o 23:48

Przeszklony dok przywitał ich przestronną przestrzenią oraz oczekującymi przy wejściu ochroniarzami. YRD sprawiał nieco odmienne wrażenie od thessiańskiego portu Lirii, w którym pomimo zwiększonej ochrony można było poczuć bliskość pięknego miasta, ale tutaj wzrok również momentami uciekał ku błękitnej planecie rozciągającej się za warstwą ochronnej szyby. Turianin zszedł po rampie okrętu, a ta uniosła się za nimi bezgłośnie, zamykając Elpis. Ochroniarze przy wejściu byli uprzejmi, ale profesjonalni; nikt ich nie zatrzymał podczas kontroli, nikt nie nagabywał. Widmo uaktywnił omni-klucz, wyświetlając przybliżoną lokację Irene, po czym powiódł wzrokiem po oznaczeniach korytarza, wyświetlanych holograficznie w wyznaczonych miejscach i na wybranych kolumnach. Tłumy przewijające się po szerokich przejściach stanowiły żywą, ale i nieco milczącą masę, w którą zagłębili się chwilę później; czasy kiedy rodzinna planeta ludzkości była zamknięta na inne rasy już dawno minęły, a odkąd intergalaktyczne społeczeństwo wymieszało się zarówno w handlu jak i turystyce, w miejscach takich jak to z łatwością można było dostrzec przedstawicieli niemal każdej rasy. Pośród ludzkich pasażerów Widmo widział innych turian, parę asari, kroganina... Nawet volusów było jakby więcej, skuszonych inwestycjami i towarami oferowanymi przez Złoty Trójkąt, bo tam gdzie znajdował się profesjonalizm, tam płynęły również pieniądze.
Cicha, przyjemna muzyka wypełniała kolejne sale, ale nawet pomimo tej spokojnej, witającej atmosfery turianin nie mógł pozbyć się wspomnień z portu Lirii. I tego jak zakończył się tam jego pobyt. Szedł u boku Mayi w milczeniu, przesuwając czujnym wzrokiem po mijanych pasażerach, a także odruchowo wyszukując dyskretnych ochroniarzy rozstawionych tu i ówdzie w uniformach portu. Czy Khouri już był w Szanghaju? Czy przybył tą samą trasą i podążał w tych samych tłumach, posiłkując się fałszywymi dokumentami i ukrywając twarz widoczną na listach gończych?
Kiedy dotarli pod wyznaczony taras widokowy, Widmo potrzebował zaledwie chwili, żeby wypatrzyć czekającą na nich kobietę. Rude włosy rzucały się w oczy, jeżeli wiedziało się czego szukać, a pokładowa technik Crescenta wyglądała niemal tak samo, gdy widział ją przed parunastoma godzinami na wyświetlaczu konsoli komunikacyjnej.
Dotknął ramienia Mayi, dając znać, że znaleźli ich tymczasową sojuszniczkę, po czym ruszył w jej stronę.
- Irene Dubois - przywitał się krótko, zatrzymując przed rudowłosą. Jego wzrok prześlizgnął się po jej pancerzu, w czysto profesjonalnym odruchu oceniającym z czym ma do czynienia, gdy podświadomie wyłapał coś niestandardowego. - Mam nadzieję, że nasza wspólna znajoma kaczka nie odezwała się niespodziewanie i nie przylecieliśmy tu na próżno? - dodał, przekrzywiając nieznacznie głowę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

29 cze 2018, o 08:36

Taras widokowy otwierał przed nią obraz sporej części Ziemi. Nie zajęła żadnej z dostępnych ławek, bo nie była w stanie usiedzieć w miejscu. Jej myśli błądziły po wielu sprawach, w większości jednak obracały się wokół Nazira, którego przecież tutaj szukała. Zastanawiała się, czy mężczyzna jest teraz na Ziemi, w Szanghaju, czy może poleciał już gdzieś dalej, a im zostanie tylko podążanie jego śladem. A może znajdował się właśnie tu, na stacji, i rozminą się tylko przez to, że nie mogła się z nim skontaktować. To wszystko napawało ją większą frustracją, niż było warte.
Do promu, który odlatywał do Szanghaju, mieli niewiele ponad czterdzieści minut. Miała nadzieję, że Widmo się wyrobi i nie będą musieli czekać na kolejny, choć kursy tutaj odbywały się pewnie dość często. Odskoczyła przed jakimś biegnącym dzieckiem, unosząc w górę świeżo kupioną butelkę wody, by nie rozlać jej na wszystko wokół. Otaczająca ją rzeczywistość wydawała się nierealna, a ludzie i nieludzie wokół niej sprawiali wrażenie, jakby znajdowali się za szkłem. Nawet gdy rzucano jej zainteresowane spojrzenia, bo takie zdarzały się jej wszędzie, to czuła, jakby patrzyli przez nią na wylot. A może to ona patrzyła w ten sposób na nich.
Zanim zauważyła Viyo, spostrzegła niebieskowłosą kobietę, tylko przez fakt, że kolorem wyróżniała się z szarego tłumu. Może w ten sam sposób turianin wychwycił też ją, bo w pewnym momencie zorientowała się, że nieznajoma idzie w jej stronę, a obok niej stoi znajomy jej osobnik - ten, z którym zamieniła wcześniej kilka słów przez komunikator. Był niewiele wyższy od Khouriego, choć Irene zdawała sobie sprawę z faktu, ze to nie Widmo był niski jak na turianina, ale kapitan Crescenta był wysoki, jak na człowieka. Chociaż kto wie, może jedno i drugie.
- Myślałam, że to moja kwestia - odparła, uśmiechając się, gdy Viyo podszedł do niej, wypowiadając jej imię i nazwisko. Rzadko słyszała je w ustach obcych osób, a w turiańskich chyba nigdy. - W takim razie, Vexarius Viyo. Miło cię zobaczyć na żywo. Czy na próżno, tego nie wiem. Mam nadzieję, że nie.
Uśmiechnęła się lekko. Mimo powagi ich planów, Francuzka nie zamierzała spędzać całego ich wspólnego czasu z kamienną twarzą. Zresztą rzadko kiedy taką miała. Potrafiła nakładać maski, ale nigdy nie były to maski bez żadnych emocji. Przeniosła wzrok na stojącą obok kobietę, która mogła być każdym. Przez moment podejrzewała, że to może być drugie Widmo - nie znała ich wszystkich, nie interesowała się tym, kto otrzymywał to zaszczytne stanowisko. Ale nie, to było mało prawdopodobne, turianin mówił, że informacja o celu ich współpracy ma pozostać tajemnicą, nie wciągałby więc w to kogoś tak ryzykownego.
- My nie zdążyłyśmy się poznać wcześniej - przeniosła zaciekawione spojrzenie na niebieskowłosą, czekając aż ta się przedstawi. Potem zerknęła do góry, na tablicę odlotów. - Nie kupowałam biletów, bo nie wiedziałam czy zdążymy. Zaraz jest lot do Szanghaju. Chcemy się na niego załapać?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

29 cze 2018, o 12:05

https://i.imgur.com/UUuMw91.png[/imgw]
Gloria victis
Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Irene Dubois, Vex Vex
“Kill one man, and you are a murderer. Kill millions of men, and you are a conqueror. Kill them all, and you are a god.”
- Jean Rostand


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Port witał ich światłami reklam wyświetlanych wzdłuż ścian, przyćmionych blaskiem ZIemskiego globu widocznego po drugiej stronie. Sufit i zewnętrzne ściany były oszklone pomiędzy metalowymi konstrukcjami, podtrzymującymi całość korytarzy. Półkula, którą obserwowali, w połowie skryta była płaszczem mroku. Przypominała upstrzoną gwiazdami przestrzeń kosmiczną za nią - każde skupisko miast tworzyło własną, jasną mgławicę. Tutaj miasta także nie spały.
Jedna z reklam na ścianach zmieniła się w tablicę odlotów, u której szczytu znajdowało się kilka zegarów, pokazujących różne strefy czasowe. W Szanghaju zbliżała się godzina dziewiętnasta, do miasta dotrą przed dwudziestą. Złoty Trójkąt oświetlały jeszcze promienie Słońca, ale zbliżał się do wędrującej przez świat granicy ciemności.
Po korytarzach wędrowało dużo podróżnych, zarówno ludzkiej rasy i innych. Dzięki swoim szerokim przestrzeniom, nie było wrażenia tłoku. Niektórzy siedzieli na krzesłach ustawionych w rzędy przed dużymi telewizorami, inni przechadzali się tam i z powrotem. Część znikała w wejściach do doków lub toalet. Z mijanych przez nich kawiarni dobiegał gwar i syk pracujących ekspresów. Widmo rzucał się w oczy, ubrany w swój pancerz tak jak jego towarzyszka. Gdy weszli do środka pomieszczenia będącego pokładem obserwacyjnym, kilka osób siedzących na kanapach przesunęło po nich leniwie wzrokiem. Wewnątrz panował półmrok. Za ogromną szybą rozciągał się widok na ciemny nieboskłon. Mieli szczęście - trafili na czas, na specjalne widowisko. Chińska dziewczynka stojąca obok Irene pociągnęła za rękaw swojego ojca, z ekscytacją wskazując wolną dłonią obraz za szybami. Nadlatujący do portu statek rósł w ich oczach, choć widzieli tylko jego dziób. Kilka osób podniosło głowy, głównie dzieci, które z trudem powstrzymywały swój entuzjazm, uciszane przez rodziców. Okręt obrócił się efektownie, by podejść do procedury dokowania. Na jego lśniącym kadłubie tkwiło błękitne logo Przymierza, dumne i wielkie. Przez całą długość smukłej fregaty szedł niebieski pas, przecięty metalowym napisem - SSV Szanghaj.
Dziewczyna wpadła na Irene, usiłując wydostać się z uścisku ojca. Nie próbując nawet przeprosić, zbyt zaaferowana wydarzeniem, rzuciła się do przodu, odbijając na szybie dwie, dziecięce dłonie. Mężczyzna ruszył za nią niezadowolony. Nie wolno dotykać! - fuknął cicho. Statek zniknął za krawędzią pokładu obserwacyjnego, pozostawiając po sobie emocje odmalowane na oczach niektórych obserwatorów.
- Maya Volyova - przedstawiła się niebieskowłosa, wcześniej z uwagą obserwująca statek Przymierza. NIe wydawała się być zbyt zadowolona z tego, że być może w porcie znajdą się zaraz żołnierze. Port był cywilny, ale jednostki wojskowe mogły w nim dokować, jeśli miały powód. Wyciągnęła opancerzoną rękę do rudowłosej, uśmiechając się oszczędnie. Jej policzek przecięty był czterema, wąskimi bliznami, które odbijały zimne światło ledów utrzymujących względny półmrok na pokładzie. Miała na sobie pancerz wysokiej klasy - z pewnością wojskowej, choć miejsca na oznaczenia były puste. Może kiedyś były tam plakietki, które oderwała. Przy sobie miała pistolet maszynowy, którego Irene nigdy wcześniej nie widziała. Jej wzrok przesunął się po zielonych tęczówkach nieznajomej, po czym ześlizgnął z nich, podążając w przestrzeń w zamyśleniu. - Możemy być spóźnieni - powiedziała nagle, wpatrując się w punkt ponad ramieniem Dubois. Przy wyjściu z pokładu obserwacyjnego stał ekran, na którym wyświetlane były wiadomości. Viyo dostrzegł podtytuł na pasku na dole - Rzeź na ulicach Szanghaju.
- Chodźmy kupić bilety - zaproponowała, wskazując na automat bardzo wygodnie umiejscowiony na ścianie, koło której leciało wieczorne wydanie wiadomości, z uroczą, azjatycką prezenterką ubraną w damski garnitur, o poważnym wzroku.
Koszt transportu promem nie był duży, obojętnie które z trójki postanowiło go pokryć. Volyova stanęła z boku, pozwalając im podjąć tę decyzję i ukradkiem oglądając program telewizyjny.
- ... uchwyconym na nagraniach monitoringu sprawcą tej okrutnej egzekucji jest poszukiwany przez służby prawa Nazir Khouri. Terrorysta zbiegł z miejsca zdarzenia przed przybyciem policji na miejsce, pozostawiając ofiarę na ulicy, gdzie wkrótce została znalezione przez siedemnastolatkę wracającą do swojego mieszkania i kilku innych członków społeczności. Zanim porozmawiamy z doktor Min-je, prosimy o ostrożność. Przedstawione na kamerze monitoringu sceny są nieodpowiednie dla młodszych oglądających.
Sceneria na ekranie zmieniła się gdy zmieniono kamerę, dzieląc ekran na pół. Połowę zajęła ubrana w ładny uniform kobieta z ciemnymi włosami związanymi w kok. Dotychczasowa prezenterka zniknęła, zastąpiona nagraniem z kamery, ukazującym fragment ulicy, przy którym zaparkowany był skycar. Przez dosłownie ułamek sekundy nic się nie działo. Zegarek pokazywał ten sam dzień, który był teraz, ale godzinę drugą w nocy. Wreszcie zza krawędzi ekranu wyłoniła się sylwetka. Opancerzona, postawna, z trudem poruszająca się naprzód. Gdy mężczyzna pokonał kilka kroków, jasnym stało się skąd to utrudnienie. Trzymając za kark, wlókł na ziemi wijącą się ofiarę. Mężczyzna miał na sobie pancerz, ale był ranny. Zostawiał za sobą brudny ślad na ulicy, trzymając dłońmi rękę Khouriego, próbując się wydostać, na co nie pozwalały mu rany.
Żołnierz dotarł do skycara. Pojazd nie miał na sobie żadnych oznaczeń, ale z jakiegoś powodu był końcem trasy. Cisnął rannego mężczyznę na ziemię, a ten odpełznął trochę, opierając plecy o drzwi do środka. Nagranie przyśpieszyło, przewijając moment, w którym dwójka najwyraźniej ze sobą rozmawiała. Trzymający się na nogach żołnierz stał tyłem do kamery. Z tej perspektywy widać było, że w drugiej dłoni trzyma strzelbę. Broń uniósł pod koniec materiału, a w lustrzanym odbiciu tego leżący na ziemi mężczyzna uniósł dłonie do góry, kręcąc głową. Nie zgadzając się na śmierć, która została mu wymierzona, podczas gdy w drugim oknie doktor Min-je obserwowała to z kamienną twarzą.
- Doktor Min-je, spędziła pani lata badając ludzi takich jak Nazir Khouri. Co może pani powiedzieć nam na podstawie tego nagrania? - zagadnęła prezenterka. Nagranie zatrzymało się na rozmazanym zbliżeniu twarzy Khouriego, a obok pojawiło się lepsze zdjęcie, te z listu gończego.
Lekarka kiwała głową przez chwilę, jakby tylko czekała na wygłoszenie swojej opinii i kiedy wreszcie mogła to zrobić, jej głos był pełen pasji.
- To brutalna egzekucja, Li, nie da się tego ukryć. W dodatku tutaj, na środku ulicy, w naszym Szanghaju! Pozostawienie ciała jest wyraźnym znakiem, zostawionym przez psychopatycznego mordercę. Mówi nie zbliżaj się do mnie. Skończysz jak on.
Prezenterka kiwnęła głową, a jej okno powiększyło się, wrzucając Min-je do rogu, gdzie wciąż wpatrywała się w kamerę.
- Już dziś doktor Min-je w swoim programie przeanalizuje poszukiwanego w całej galaktyce, eks żołnierza Przymierza. Godzina dwudziesta druga, ANN Szanghaj. Tymczasem dziękujemy, pani doktor, za kilka słów - lekarka została wyłączona po krótkim pożegnaniu. Zamiast niej pojawił się hologram wirtualnej inteligencji. Miała chińskie rysy twarzy. Jej twarz była smukła, idealna, bez jednej skazy. Włosy związane były w profesjonalny kucyk na szczycie głowy, a oczy podkreślone lekkim makijażem. Uśmiechnęła się, pojawiając w wiadomościach. - Poprzednia noc w Szanghaju była niebezpieczna. Xiezhi, jak powinniśmy zapatrywać się na tą?
Wirtualna Inteligencja pokręciła głową, przywołując na swoją twarz zaprogramowane emocje. Była spokojna, pewna siebie. Chciało się na nią patrzeć tak, jak chciało się jej słuchać.
- Dzisiejszy indeks przestępczości może podnieść się nawet do 5.87 po godzinie dwudziestej pierwszej. Zalecamy mieszkańcom pozostanie w domach w ramach możliwości, oraz przypominamy o nowej aktualizacji systemu Bìxié, która pomoże chronić domostwa w obszarze Złotego Kręgu.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

29 cze 2018, o 18:04

Widmo skinął krótko głową na odwzajemnione powitanie Irene, a jego wzrok przez chwilę przesuwał się po jej twarzy, gdy mężczyzna przyzwyczajał się do jej widoku pozbawionego zakłóceń transmisji i próbował wyczytać z tych paru słów z kim tak naprawdę ma do czynienia.
- Nie ty jedna - powiedział tylko. Kiedy dookoła nich podniósł się szmer okolicznych pasażerów, jego spojrzenie odruchowo zmieniło swój cel na przeszkloną ścianę punktu widokowego. Łatwo było zrozumieć co wywołało taką atrakcję; masywna fregata rosła w oczach, obracając się leniwie burtą do portu stojącego między planetą, a resztą kosmosu. Ogromny, stalowy lewiatan odsłonił logo Przymierza, rzucając cień na i tak skryty w półmroku oszklony taras, a także na spojrzenia zarówno Mayi jak i Widma. Podobnie jak ona, zdawał sobie sprawę z komplikacji, które mogły wyniknąć z obecności wojskowego okrętu w tym samym miejscu co oni. Statek przepłynął powoli w pobliżu obserwujących, wywołując pisk u kilku dzieci, a także zauroczone spojrzenia drobnych twarzy wlepionych w nagle atrakcyjniejszą pustką kosmosu.
- Maya ma moje pełne zaufanie. Wie po co tu jesteśmy - powiedział po chwili, odrywając wzrok od iluminatora, gdy rufa okrętu zniknęła za krawędzią stacji. Obie kobiety się sobie przedstawiły, więc wstępne uprzejmości mieli za sobą; jego wzrok prześlizgnął się po niebieskowłosej, przyglądając się jej przez uderzenie serca, ale nie zdecydował się rozwinąć otaczających ją szczegółów. Widma pracowały same, a on nie wspominał wcześniej o swojej towarzyszce, ale jeżeli Dubois miała kontakt z Isis, to podejrzewał że SI Khouriego i tak uzupełni jej braki w wiedzy. Czy to przez szybkie przeszukanie extranetu, przegrzebanie baz danych (chociaż tu akurat nie wiedział czy Isis dysponuje równie rozległą siatką dostępów co Etsy) czy też detale uzyskane od samego Nazira.
Kiedy biotyczka zwróciła cicho ich uwagę na najbliższy z monitorów, turianin spojrzał w tamtą stronę. Już po chwili jego szczęka się zacisnęła, gdy rozpoznał w tytule kolejne elementy, które pasowały do ich celu tutejszej wizyty.
Skinął krótko głową i ruszył z miejsca, zbliżając się do terminalu biletowego. W milczeniu sięgnął do wyświetlacza, niespiesznie wybierając destynację, liczbę pasażerów i sposób zapłaty, ale wzrokiem błądząc po wydarzeniach rozgrywających się na ekranie. Khouri niewiele się zmienił od ich ostatniego spotkania, ale to nie jemu było to najlepiej oceniać. Zamiast skupić się na żołnierzu, jego uwaga przeniosła się na jego ofiarę, którą ciągnął po ziemi w pobliże skycara. Czy to mógł być Skinner? Czy przybyli za późno? Czy może człowiek, którego przesłuchał Khouri był po prostu jednym z tropów na ścieżce prowadzącej do hakera, i wciąż mieli szansę uzyskać odpowiedzi zanim Nazir rozrzuci je po najbliższej ścianie wraz z fragmentami mózgu, w których się kryły.
Biletomat kliknął cicho, potwierdzając przyjęcie transakcji i wyświetlając po raz ostatni czas przylotu najbliższego promu. Widmo potrzebował kilku sekund, by odwrócić wzrok od filmu i zaakceptować końcowe pole, w zamian otrzymując kopię rezerwacji na swój omni-klucz.
- To nam mówi kilka rzeczy - odezwał się po chwili cicho, przesuwając palcami po grafitowym wyświetlaczu. - Dobra wiadomość jest taka, że wiemy, że Khouri żyje i że nie został schwytany, a jego milczenie jest wywołane czym innym. A przynajmniej żył osiemnaście godzin temu - dodał, gdy jego wzrok prześlizgnął się po znaczniku czasowym nagrania. Wideo zniknęło, zastąpione przez wywiad z profilującą lekarką, a także wizerunek eleganckiej WI.
- Natomiast zła wiadomość jest taka, że teraz nie tylko my to wiemy.
Odwrócił się od nagrania, spoglądając na obydwie towarzyszące mu kobiety. Dezaktywował omni-klucz, po czym wskazał oszczędnym gestem w stronę korytarza prowadzącego do postoju promów, gdzie mieli oczekiwać przybycia ich środka transportu. Khouri wysłał nie tylko wiadomość o której debatowała doktor Min-je, ale również pokazał wszystkim, którzy za nim podążali gdzie się znajduje. Każdemu łowcy nagród, każdemu oprychowi chcącemu zgarnąć ogromną nagrodę, każdemu stróżowi prawa. To była kolejna komplikacja, która dołożyła swojego ciężaru do czekającego ich zadania.
- Myślę, że Khouri wciąż szuka swojego celu - kontynuował po chwili, ruszając z powrotem w stronę przejścia i reszty ludzi. - Nie oznajmiałby światu gdzie jest tylko po to, żeby pogrozić swoim oprawcom. Może próbuje go tym wypłoszyć. Przestraszyć i zmusić do popełnienia błędu - mruknął, śledząc wzrokiem mijających ich turystów. Na tym etapie były to jednak czyste przypuszczenia, na które nie miał żadnego poparcia. - Albo to, albo go dopadł, wyciągnął z niego co miał i zostawił wiadomość, bo tego samego dnia opuścił Szanghaj, więc tutejszy rozgłos był mu obojętny.
Umilkł na kilka sekund, gdy minęła ich rodzina z dwoma dziećmi, śpiesząca się w stronę hali odlotów i wypatrująca kogoś w tłumie. Kiedy przeszli dalej, pokręcił głową do własnych myśli i musnął palcem komunikator przy kołnierzu.
- Etsy, czy w innych wiadomościach podają w którym miejscu zostało zarejestrowane nagranie? Pokrywa się to z adresem hakera?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 12:33

Stanęła za Widmem, czekając na swoją kolej z automatem biletowym. Gdy usłyszała znajome nazwisko, momentalnie odwróciła się w stronę ekranu z wiadomościami, marszcząc lekko brwi. Nie rozumiała, dlaczego tak bardzo się pokazuje. Dlaczego tak prowokuje, zabijając ludzi na środku ulicy. Patrzyła, jak na nagraniu ciągnie za sobą ciało, a do jej pamięci powracało wspomnienie, kiedy już go w takiej sytuacji widziała. Pamiętała, jak wyrzucał bezgłowego trupa z Crescenta, tak samo trzymając go za kołnierz. Ten z nagrania jednak wciąż się wierzgał i tę głowę zdecydowanie miał.
- Świetnie, niech robią psychoanalizę - mruknęła cicho. - Profesjonaliści.
Khouri nie był głupi, nie zachowywałby się tak gdyby nie miał w tym jakiegoś celu. Chciał przyciągnąć do siebie uwagę, tylko Irene nie potrafiła pojąć dlaczego. Przecież tak uciekał, tak bardzo chciał wyrwać się Przymierzu i wszystkim, którzy go ścigali. Co było aż tak ważne, by musiał przeprowadzać egzekucje na środku wielkich miast? Miała wrażenie, że mężczyzna już się poddał. Że było mu już wszystko jedno, jakie jego działania będą miały konsekwencje. Że chce doprowadzić wszystko do końca - czymkolwiek było to wszystko - a potem pogodzić się z tym, co przyjdzie, bo zniknięcie nie będzie już wchodziło w grę. Wcześniej jeszcze był nieznaną twarzą, żołnierzem którego rozpoznawali znajomi z wojska, Francuzka i część ludzi z kartelu. Teraz stał się poszukiwanym przez całą galaktykę terrorystą, a jego twarz można było znaleźć na słupach ogłoszeniowych i monitorach takich jak ten, co trzy kroki w mocniej zaludnionych miejscach. Każdy był w stanie go rozpoznać, na każdej planecie i stacji.
Momentami zastanawiała się, czy sama nie powinna go wydać. Znaleźć go i zgłosić komu trzeba. Miałaby kredyty na życie przez co najmniej następne pięć lat, no i spokój. Nie musiałaby przeżywać tego, co teraz. A on najwyraźniej sam się o to prosił. Póki co jednak udawało mu się pozostać niezłapanym, więc jakieś plany musiał mieć. Przynajmniej na najbliższe dni.
Wyrwana z zamyślenia przez słowa turianina, drgnęła i uniosła na niego nieprzytomne spojrzenie. Nie wiedziała co powinna mu odpowiedzieć. Nie wiedziała, co może. A swoimi przemyśleniami na pewno dzielić się nie powinna. W dwóch krokach dotarła do automatu i kupiła sobie bilet na prom. Skinęła tylko głową, w milczeniu godząc się z jego słowami. Nie tylko oni wiedzieli, to była prawda. Teraz wiedzieli absolutnie wszyscy. Każdy choć trochę zainteresowany tematem mógł sobie wejść w extranet i znaleźć jego twarz, razem ze wszystkimi informacjami na temat jego zbrodni wobec ludzkości i reszty świata.
- Wy szukacie tego samego, prawda? - spytała cicho, uruchamiając omni i wstukując krótką wiadomość do Isis.
Mogłabyś mi sprawdzić Mayę Volyovą? Czy ona ma coś wspólnego ze sprawą? I sprawdź, czy jesteś w stanie znaleźć imię i nazwisko Skinnera. Chcę się dowiedzieć, czy to ten sam człowiek, którego zabił tu Nazir.
Z jakiegoś powodu nie chciała rozmawiać z Isis tak, jak turianin rozmawiał ze swoją SI. Nawet gdyby nazwisko Volyovej nie pojawiło się w jej pytaniu, czuła, że Isis nie wypowiadałaby się chętnie przy tej dwójce, nawet jeśli z Viyo już zdarzyło się jej rozmawiać. W końcu nie lubiła obcych.
- Albo po prostu jest idiotą - mruknęła, choć już nie do nich, a bardziej do samej siebie. Zerknęła na bilet, który wyświetlił się na jej omni-kluczu i skierowała się do korytarza prowadzącego w stronę odpowiedniej bramki. - Mam nadzieję, że to nie był Skinner. Że Nazir nie zatarł po sobie wszystkich śladów. Jeśli tak, to trudno, będziemy szukać jakichś w mieszkaniu tego człowieka.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 15:04

Tajny rzut MG:
Irene <50
Vex <30
Maya <30

0

Etsy, skuteczność:
A<33<B<66<C
1

Isis, skuteczność:
A<33<B<66<C
2

Szansa, na znalezienie nazwiska Skinnera
<5
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 15:27

WI zniknęła z ekranu, przywracając do głównej roli wieczora prezenterkę. Podobizna Khouriego zniknęła, gdy azjatka przeniosła temat na późniejszy segment, wracając chwilowo do palącego kryzysu braku wody w jednej z dzielnic Pekinu. Terroryście należało się kilka minut na antenie, ale przecież nic poza tym. Świat szedł do przodu, żył swoim życiem, słysząc o okropieństwach ulic lecz w większości nigdy ich nie doświadczając. Chwilowe zainteresowanie niektórych podróżnych szybko zniknęło, gdy wrócili do czytania czegoś na swoich omni-kluczach albo do rozmów między sobą.
- Albo wszystko mu już jedno - odparła Maya, wzruszając ramionami. Mogła tym samym powiedzieć głośno to, co przeszło Irene przez myśl.
Ruszyli razem w stronę bramek, ale wciąż mieli dwadzieścia minut do odlotu promu. Ludzie już ustawiali się w kolejce, więc jeśli chcieli kontynuować rozmowę, musieli stanąć nieco z boku, w bardziej ustronnym kącie portu.
Słysząc pytanie rudowłosej, Volyova przeniosła wzrok na Widmo, czekając na jego reakcję. Może nie była pewna tego, co mogła mówić, jak wiele Viyo powiedział Irene wcześniej przez komunikator, a jak wiele postanowił ukryć. Oparła się o ścianę, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej, obserwując dwójkę gdy komunikowali się z SI, każdy z inną. W jej sytuacji musiało się na to patrzeć dość specyficznie. Dwa, rzadkie byty w galaktyce w jednym miejscu. Prawie.
Nie widzę o niej niczego na extranecie.
Skinner jest jak duch. Gdyby Muller nie przekazał nam jego lokalizacji, nie znalazłybyśmy go same. Nie wiem kim jest.
Volyova była tylko tym, co po sobie pokazywała. Niebieskowłosą kobietą mniej więcej wzrostu Irene, może trochę wyższą. Jej pancerz był lekki, choć porządny. Nie przypominał jednak pancernej bariery Viyo, a co dopiero potężnej zbroi, którą nosił na sobie Khouri. W tej kwestii też bardziej przypominała francuskę. Jeśli chciała dowiedzieć się o niej czegoś więcej, będzie musiała spytać - na co też mieli czas.
Skinner mógł być kobietą, mógł być mężczyzną. Adres od Ericha wskazywał na Ziemię, ale na dobrą sprawę nie musiał być nawet człowiekiem. Kolejna niewiadoma.
Etsy miała nieco więcej szczęścia. Odezwała się głośno, tak, że Irene mogła ją usłyszeć. Miała również kobiecy, lekko syntetyczny głos, ale był ciepły, nieco niższy niż ten, który posiadała Isis.
- Udało mi się znaleźć adres. To dwanaście kilometrów od miejsca, w którym mamy znaleźć hakera - odparła bez oporów. - Cześć.
Przywitanie musiało być skierowane do Dubois - Maya nie wyglądała na zaskoczoną połączeniem z SI, musiała słyszeć ją już wcześniej i zdawać sobie sprawę z jej obecnośći.
- Przez dwanaście kilometrów na pewno go nie wlókł. Może to nie Skinner - zauważyła kobieta, sięgając do swojego omni-klucza by coś sprawdzić.
Kątem oka, Viyo dostrzegł stojącego po drugiej stronie korytarza mężczyznę. Był wysoki, wydawał się nieco krępy na pierwszy rzut oka, ale widział wystające spod jego zapiętego płaszcza nagolenniki. Wyglądał się ich obserwować, ale gdy turianin obrócił głowę w jego kierunku, orientując się w tym, co widzi, mężczyzna zniknął, zabrany przez przechodzący tłum podróżnych.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 17:38

Pytanie Irene sprawiło, że turianin obrócił twarz w jej stronę, przyglądając się jej przez chwilę w milczeniu. Zarówno Khouri jak i on podążali za nitkami tajemnicy, ale eks-żołnierz zdawał się orientować w tym dużo lepiej - w końcu w jakimś stopniu był tego częścią. Czy ich cele były jednak takie same? Mężczyzna zostawiał za sobą zdecydowanie więcej trupów, sprawiając że ślad, którym mogli podążać, był śladem krwi, a nie strzępków informacji.
- Czas pokaże - odpowiedział w końcu zdawkowo, odwracając wzrok od rudowłosej kobiety na tłum przesuwający się po ogromnych, oszklonych korytarzach. Gdy stanęli z boku rzeki podróżnych, zaplótł dłonie za plecami, błądząc leniwie spojrzeniem po mijających ich ludziach oraz tablicach wiadomości; news o ataku terrorysty był tylko jedną z drobnych części, na które składało się życie w Szanghaju, a które chociaż wywołało iskierkę ciekawości i być może obawy u oglądających, tak było w pewien sposób zbyt odległe i nierealne. Widmo wiedział jak funkcjonuje społeczność, szczególnie pośród zwykłych, szarych obywateli. Obraz na telewizorze, artykuł na extranecie, wywiad w radiu... Wszystko stanowiło tło i potrzeba było naprawdę potężnego szoku, żeby przedrzeć się przez ludzką mentalność szepczącą "to przecież mnie nie dotyczy, to wydarzyło się gdzieś indziej, mnie to nigdy nie spotka".
Błogosławieństwo ignorancji, pozwalającej przeżywać własne życie, zajmować się swoimi drobnymi problemami.
- Albo wszystko mu jedno - powtórzył cicho za Mayą, na krótką chwilę wracając spojrzeniem do Irene. Z ich dwójki to ona najlepiej znała Khouriego, nie było co do tego wątpliwości. Jednak nawet na jej twarzy widniało zamyślenie i cień pustki walczącej z ponurymi myślami. Cokolwiek pchało Nazira do przodu i sprawiało, że robił to co robił, z każdą godziną coraz bardziej oddalało go to od szczęśliwego zakończenia, jeżeli w ogóle było to w jego przypadku możliwe. Każde publiczne morderstwo, każda egzekucja wbijały coraz silniej gwoździe w wizerunek, który stworzyła mu prasa oraz fałszywy list gończy.
- Dzięki, Ets - powiedział, wracając myślami do rzeczywistości kiedy SI wróciła z odpowiedziami. Skinął głową na uwagę niebieskowłosej, po wypowiedziała na głos to samo do czego doszedł chwilę wcześniej. Szansa, że zabity przez Khouriego mężczyzna nie był Skinnerem, urosła o kilka procent. - W takim razie trzymamy się planu. Jeżeli niczego nie znajdziemy w mieszkaniu, miejsce zbrodni może być alternatywnym tropem. Może do tego czasu policja zidentyfikuje zabitego.
Szanghaj był ogromnym miastem, w którym mieszkała niewyobrażalna ilość istot, sądząc po tym co mówiła Maya. Znalezienie w nim dwóch ludzi mogło graniczyć z cudem, szczególnie gdy ich czas powoli upływał. I szczególnie, gdy jedna nie chciała, żeby ją znaleziono.
Jego spojrzenie prześlizgnęło się po mężczyźnie w tłumie, a uderzenie serca wróciło ku niemu z powrotem, gdy umysł przetworzył widok fragmentów pancerza wystających spod płaszcza. Ich wzrok zetknął się na sekundę, po której człowiek wtopił się z powrotem między pozostałych pasażerów, znikając mu z oczu. Turianin zmarszczył nieznacznie brwi w zamyśleniu, ale od razu wykluczył przypadek.
- Mamy towarzystwo - rzucił cicho do obydwu towarzyszących mu kobiet, odwracając wzrok od tłumu. Chociaż jego spojrzenie zatrzymało się na stacji promów, jego myśli obracały się dookoła konsekwencji tego co właśnie zobaczył. W pełnym opancerzeniu, z bronią oraz niebieskowłosą kobietą, przyciągali spojrzenia, a że niespecjalnie się kryli, łatwo było ich zauważyć. - Człowiek, wysoki, pancerz schowany pod płaszczem, krótkie włosy, starszy. Możliwe, że jeden z psów szukających Khouriego. Obserwował nas z tłumu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 18:12

Westchnęła cicho, odczytując wiadomość od Isis. Nie chciała pytać niebieskowłosej kim jest tak dokładniej, bo to nie było miejsce na takie rozmowy. Podejrzewała też, że takiego miejsca i okoliczności długo nie znajdą. Teraz stali wśród ludzi, potem mieli lecieć publicznym promem na Ziemię, a później... później nie będzie już na to czasu. Zresztą, czy to miało znaczenie? Irene sama o sobie nie powiedziała praktycznie nic. Wiedzieli o niej jedynie to, że jest technikiem Nazira, nie mając pojęcia o jej motywacji, ani umiejętnościach. Równie dobrze Maya mogła być technikiem Widma.
- Dobrze by było, żeby to nie był on. Cześć - odpowiedziała na przywitanie sztucznej inteligencji, a kąciki jej ust uniosły się lekko. Już w tym jednym wypowiedzianym przez nią słowie widziała różnicę między nią, a Isis. Ta na jej miejscu powiedziałaby dzień dobry, pani Dubois. Tak, jak zresztą mówiła do niej przez długi czas, zanim rudowłosej nie udało się wyperswadować jej mówienia do niej na pani.
Fakt, że szansa na to by martwym był właśnie Skinner zmniejszyła się teraz, sprawił że Irene poczuła się trochę lepiej. Radziła sobie z wyciąganiem informacji ze sprzętów elektronicznych, ale znacznie lepiej i łatwiej było wyciągać informacje od ludzi. Poza Khourim. On nigdy nie mówił jej niczego, czego powiedzieć nie zamierzał, nieważne co robiła. Może w tym był problem. Gdyby wiedziała cokolwiek, o co mogłaby się teraz zahaczyć, jej życie stałoby się dużo łatwiejsze.
- Minęło już kilkanaście godzin. Myślisz, że nie zidentyfikowali? - spytała, ponownie opuszczając wzrok na omni-klucz i wpisując egzekucję w Szanghaju, razem z nazwiskiem Khouriego, w wyszukiwarkę. Nazwisko zabitego musiało dać się łatwo znaleźć, więc nawet nie prosiła o to Isis. Skoro puszczali nagranie na połowie ziemskich stacji, w extranecie też musiała być o nim mowa prawie wszędzie. A nazwisk ofiar się raczej nie utajniało - wręcz przeciwnie, w końcu ludziom potrzebna była żałoba i współczucie dla rodziny zmarłego.
W chwili, w której usłyszała ostrzeżenie, poczuła potrzebę wtopienia się w tłum i aktywowania kamuflażu, w którym mogła przejść kilkanaście metrów i zniknąć z oczu człowieka, który ją obserwował. Ale nie mogła zrobić tego teraz, bo nie była sama. To był ten jeden z niewielu minusów, które posiadała współpraca z kimś drugim. Wyłączyła omni-klucz i przesunęła leniwie spojrzeniem po otoczeniu, szukając człowieka, który ich obserwował. Nie zauważyła jednak nikogo pasującego do opisu. To tylko potwierdzało słowa turianina - ktoś ich obserwował.
- Jakim płaszczem? - spytała, unosząc wzrok na stojącego obok Viyo. - Ludzie w pancerzach i płaszczach znaleźli mnie na Illium. Może to ci sami. Albo z tej samej grupy - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. - Powinniśmy lecieć. Do promu i na Ziemię. W mieście łatwiej będzie ich zgubić.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 18:16

Irene, przeszukanie:
A<33<B<66<C
0
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 19:17

Wzruszenie ramion turianina było wystarczającą odpowiedzią co sądzi na temat skuteczności działań policji. Szanował służby prawa i wiedział, że znajdują się pośród nich wartościowe jednostki, chociażby takie jak asari którą poznał na Lirii, ale zdawał sobie również sprawę, że z reguły brakuje im środków do zrobienia czegokolwiek skutecznie. A czasami i chęci.
- Jeżeli ten człowiek był zamieszany w dawne życie Khouriego, to podejrzewam, że mogli natknąć się na mur, którego nie będą w stanie przeskoczyć - powiedział krótko. Szanghaj był częścią Przymierza, jakby nie patrzeć. Jeżeli Khouri podążał tropem swoich szefów i współpracowników, to niewykluczone, że tutejsza policja prędzej lub później dostanie telefon od smutnego przedstawiciela rządu, który poinformuje ich z żalem, że od tej pory sprawę przejmuje Pan XYZ i mają się tym nie zajmować.
Pytanie Irene o kolor płaszcza sprawił, że turianin zmarszczył łuki brwiowe i przyjrzał się jej z uwagą.
- Szary - powiedział po chwili, ale jego myśli już zmieniły tor. - Jak znaleźli cię na Illium? Wiesz coś o nich?
Pojawienie się tutaj osób pokroju łowców nagród mogło być zupełnym przypadkiem, ale jednolite uniformy... Widmo nie wierzył w taką losowość. Być może podążali za Khourim, ale dostrzegli w tłumie Irene, i to im zmieniło priorytety.
- Jesteś pewna, że nikt cię nie śledził tutaj, prawda? - dodał niemal łagodnym tonem, któremu przeczyło jednak pełne powątpiewania spojrzenie. - Khouriemu podrzucono już wcześniej nadajnik.
Skinął głową na sugestię o zgubieniu ogona na ulicach miasta. To było coś co musieli zrobić, jeżeli nie chcieli ściągnąć sobie dodatkowych problemów na głowę - swoją oraz Nazira. Jednak z drugiej strony, wiedza o tym że są śledzeni oznaczała również inne możliwości - jak chociażby zastawienie pułapki.
- Zastanowimy się co z tym zrobić na Ziemi - mruknął, aktywując omni-klucz. Zegar wskazywał kilkanaście minut do przylotu promu. - Ale może warto będzie zadać naszemu ciekawskiemu gościowi parę pytań.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 19:33

Autyzm Isis:
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 19:51

Szary płaszcz brzmiał znajomo. W taki ubrany był mężczyzna, który wkroczył do jej pokoju w hotelu Galaxis na Nos Astrze. W dodatku wspominał, że ze swoją partnerką zmierzali na Ziemię kiedy dostali cynk o lokalizacji rudowłosej. Brzmiało bardziej niż przypadek, ale w tej chwili nie dało się dostrzec jego charakterystycznego spojrzenia w tłumie. Mijali ich ludzie i nie-ludzie, niektórzy z walizkami, inni torbami. Śpieszący się na promy lub do prywatnych doków. Nigdzie nie było widać szarego płaszcza innego niż damski, noszony przez jakąś asari pogrążoną w rozmowie przez słuchawkę w uchu.
- Jeśli był z oddziałów B to prędko go nie zidentyfikują - odpowiedziała Maya, gdy Irene przeglądała extranet w poszukiwaniu informacji. Niestety, wielu nie znalazła - niektórzy strzelali i przypisywali mężczyźnie jakieś nazwiska łowców nagród, inni analizowali nagranie klatka po klatce. Egzekucje były przecież podniecające dla wszystkich, skrytych przed światem zewnętrznym nerdów siedzących przed swoimi komputerami i wymyślających teorie spiskowe. Ofiara Khouriego miała tysiące możliwych imion, ale żadne z nich nie zostało potwierdzone przez prasę i chwila głębszego szukania nie przyniosła Dubois większych rezultatów. - Nie mają oznaczeń, ich akta są zablokowane w bazach danych. Większość nie jest nawet w wojsku, nie oficjalnie.
Skądś musiała to wiedzieć, ale nie mówiła nic więcej, zamiast tego obserwując uważnie tłum. Też szukała szarego płaszcza. Zatrzymanie mężczyzny teraz, gdy była ich trójka, mogło być znacznie łatwiejsze niż kilka dni temu na Nos Astrze, gdy Irene była sama, ze strzelbą w ręku. Tyle, że po ich obserwatorze nie został nawet ślad.
- Może Khouriemu spodobało się zabijanie - mruknęła niebieskowłosa, opierając dłoń na pasie z ładownicami. Westchnęła, obracając głowę ku bramkom, przez które przechodziły coraz większe ilości ludzi. Promy były spore, cywilne. W nich mieli raczej marną szansę na to, że porozmawiają na spokojnie bez zwracania na siebie uwagi.
Komunikat nad ich głowami skłonił trojkę do ruszenia wraz z ostatkami podróżnych, pakujących się do transportu. Przejście na statek było niemal jak wejście do innego korytarza. Tutaj nie było okien, ani nawet wielkiej przestrzeni, w której tłum mógłby się rozlać jak po peronie na dworcu. Ilość miejsc była ograniczona. Wnętrze było przecięte na trzy sektory, a miejsca siedzące ustawione pod ścianami i oknami, z których spoglądał na nich jasny, Ziemski glob. Mieli miejsca obok siebie, z Irene i Mayą na wylocie. Koło rudowłosej usiadła ludzka kobieta, wchodząc w ostatniej chwili na pokład. Odetchnęła, poprawiając związane w koński kucyk blond włosy. Musiała biec żeby zdążyć. Uśmiechnęła się przepraszająco, odwracając przodem do kobiety obok. W dłoni miała identyfikator z logiem Przymierza, który szybko schowała do kieszeni cywilnej koszuli.
Volyova obserwowała ją jak kot, wypatrując potencjalnego przeciwnika, lub ofiarę. Prom jeszcze przez chwilę czekał w doku, nim z góry usłyszeli polecenie zapięcia pasów bezpieczeństwa a pojazdem drgnęło. Omni-klucz Irene zaświecił się gdy dostała wiadomość.
Czy jeśli włamię się do prywatnych plików Nazira, których kazał mi pod żadnym pozorem nigdy nie dotykać ani o nich nie mówić, wyrzuci mnie ze statku gdy wróci?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 20:50

Spojrzała na turianina uważnie, gdy poinformował ją o szarym płaszczu. To mógł być przypadek, ale w tym momencie Irene przestała wierzyć, że cokolwiek tutaj nim było. Znaleźli ją. Po jej kręgosłupie powoli przesunął się w górę zimny dreszcz, choć niczego po sobie nie pokazała. Chciała tylko zobaczyć człowieka, którego zauważył przedtem Viyo. Chciała mieć pewność, że to nie był ten sam mężczyzna, któremu uciekła z hotelu w Illium. Wiedziała, że rozpoznałby ją w ułamku sekundy, gdyby spotkał ją teraz.
- Znaleźli mnie, bo mieli podsłuch na omni-kluczu kuzynki Nazira, z którą skontaktowała mnie Isis - odpowiedziała mu szczerze po chwili namysłu. Nie zastanawiała się nad tym, czy mu to powiedzieć, tylko w jakie ubrać to słowa. - Niczego o nich nie wiem. Nie przedstawili się, nie wiem dla kogo pracują, chociaż chciałam uzyskać tę informację, gdy powiedzieli mi, że mnie do niego zabierają. Nic z tego. Mieli szare płaszcze i pancerze. Oboje. Mężczyzna i kobieta. On nie był charakterystyczny, ale ona miała zielono-fioletowe włosy. Chociaż to można sobie w każdej chwili zmienić.
Na pytanie o śledzenie początkowo nie odpowiedziała. Przypomniała się jej pluskwa, którą rzuciła o ścianę, rozwalając ją na samym początku, po swoim powrocie na Crescenta. Nazir musiał usunąć ze statku wszystkie lokalizatory, a potem Isis nikogo ani niczego na pokład nie przyjmowała. Do momentu, w którym przyleciała po Irene.
- Jedyną osobą, która mogłaby coś nam podrzucić, byłeś ty - wbiła w turianina swoje jadowicie zielone spojrzenie. - Ale nie, niczego nie znalazłam. Naprawiałam cały statek po twoich odwiedzinach. Nie rzuciło mi się w oczy nic, co mogłoby przesyłać moją lokalizację do kogoś z zewnątrz.
Westchnęła, stając w kolejce do promu. Co jakiś czas zerkała w bok, szukając człowieka, który przedtem im się przyglądał, ale to mijało się z celem. Zniknął już, zostawiając po sobie tylko poczucie niepokoju. Na słowa Volyowej nie zareagowała, dochodząc do wniosku, że skoro kobieta tyle na ten temat wiedziała, to Francuzka powinna z nią porozmawiać na spokojnie. Później, naturalnie.
- Nawet jeśli, to nigdy nie mówił, że marzy się mu bycie z tego powodu sławnym - odpowiedziała chłodno, ruchem głowy wskazując kolejny ekran, na którym wyświetlała się młodsza twarz Khouriego. Wiedziała, że tak nie jest. Nie mogło tak być. Nie mogło mu po się po prostu spodobać zabijanie, znała go wystarczająco dobrze, by być tego pewną.
Chyba.
Kobieta, która usiadła obok niej w promie, musiała przybiec z okrętu, który dokował chwilę temu. To wyjaśniało zarówno pośpiech, jak i identyfikator. Rudowłosa odwzajemniła jej uśmiech sympatycznie, rzucając jakiś swobodny komentarz na temat uciekającego czasu. Jednocześnie odebrała wiadomość od Isis i odpisała na nią natychmiast.
Obronię Cię własną piersią, Isis. Otwieraj te dokumenty. W razie czego masz moją zgodę, wina spadnie na mnie.
Po chwili namysłu dopisała jeszcze jedno:
Pierwsze zdanie to metafora. Chodziło mi o to, że dopilnuję, żebyś nie poniosła konsekwencji.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 22:30

Widmo skinął krótko głową, w milczeniu zgadzając się z Mayą. Masakra i stosy trupów, które zostawiał po sobie Khouri, miały jedną dobrą stronę. Ktokolwiek stał za oddziałami B oraz ich ostatnimi misjami, musiał mieć przez niego pełne ręce roboty. Eks-żołnierz w pewien sposób rzucał światło na ludzi, którzy przez całe życie próbowali pozostać w cieniu - chwytając ich za metaforyczny kark i wyciągając po ziemi w stronę jasnego kręgu rzucanego przez latarnie. Metoda brutalna, bezpośrednia i mało elegancka, ale pasująca do tej namiastki, którą turianin poznał przy ich ostatnim spotkaniu.
- Jeżeli tak jest, to lepiej dla nas. Im dłużej policja będzie trzymała się od tego z daleka, tym lepiej - mruknął, błądząc spojrzeniem po przeszklonej części korytarza i widocznej za nią Ziemi. Tysiące drobnych świateł tworzyły skupiska pośród czerni powierzchni skrytej przed promieniami Słońca; jedno z nich stanowiło cel ich podróży, miejsce w którym najprawdopodobniej znajdował się również Khouri. Z tej odległości, widząc prawie całą półkulę i tysiące podobnych, błyszczących jasno miast, znalezienie go wydawało się być niemożliwe. - Ale sprawdźmy to na wszelki wypadek. Ets, mogłabyś? Zobacz co uda ci się znaleźć - dodał, kierując ostatnie słowa do komunikatora i odwracając tęczówki od widoku za portowym oknem. Ich prześladowca, który zniknął w tłumie, prędzej lub później będzie próbował za nimi podążyć - lub wręcz przeciwnie, wiedząc że spalił swoją przykrywkę dając się dostrzec.
Nowe informacje od Irene sprawiły, że zawiesił na niej spojrzenie na dłużej. Słuchał jej w ciszy, ale jego wzrok pozostał uważny; wiedzieli, że za Khourim będą podążały różne grupy chętne mu przeszkodzić, więc nie było to wielkie zaskoczenie, ale co innego domyślać się, a co innego zobaczyć fakty. Odziani w szare płaszcze mogli być po prostu bardziej profesjonalną grupą cyngli do wynajęcia, ale równie dobrze mogli należeć do oddziałów B, wysłanych żeby poskromić swojego dawnego kompana. Wyglądało na to, że kimkolwiek byli, dysponowali środkami. I przełożonym.
- Może więc zdobyli informacje o Szanghaju w ten sam sposób co ty - odparł lakonicznie. Tablica odlotów uaktywniła się po raz kolejny, a status zbliżających się promów uległ zmianie. Ten o tym samym numerze, który widniał na wirtualnych biletach zakupionych przez Widmo, zaświecił się na zielono, a odmierzany przez komputer czas wskazał ETA 00:00:00. Komunikat po chwili zmienił się na ZADOKOWANY, a bramki się rozsunęły, zapraszając wszystkich do środka; turianin posłał tylko krótkie spojrzenie obydwu kobietom i ruszył przodem, kierując się do wejścia.
Ścisk i tłumy były typowe dla podróży takich jak ta, ale przywołały wspomnienia. Czas, w którym Widmo również korzystał wyłącznie z publicznego środka transportu, wydawał się tak bardzo odległy jakby miał miejsce w zupełnie innym życiu. Albo życiu kogoś innego. Gdy siadał na jednym z siedzeń pod ścianą, przemknęło mu przez głowę, że w pewnym stopniu była to prawda.
Wszyscy troje zamilkli, bo nie był to moment na kontynuowanie rozmowy. Nie, gdy w ich otoczeniu znajdowało się tak wiele osób, które mogłyby coś podsłuchać lub zainteresować się poruszanym przez nich tematem. Zielone tęczówki turianina przesunęły się po pasażerach, szukając śledzącego ich mężczyzny lub kobiety korzystającej z usług tego samego fryzjera co Maya. Naturalnie nie znalazł żadnego z nich, ale do ostatniej chwili obserwował drzwi promu; jeżeli ich ogon chciał za nimi podążać, to nie miał wyjścia, żeby wsiąść do tego samego pojazdu - inaczej szansa na to, że rozpłyną się w tłumach Szanghaju była zbyt wielka.
Albo to, albo poleciał przekazać swoim przełożonym, że Złoty Krąg odwiedziła ich rudowłosa znajoma - i że tym razem nie jest sama.
Jednak zamiast ich prześladowcy, do promu w ostatniej chwili wpadła młoda blondynka będąca najwyraźniej kadetką Przymierza. Widmo przyglądał się jej przez chwilę, ale po chwili odwrócił wzrok bez zainteresowania. A przynajmniej do momentu, w którym dostrzegł skupione spojrzenie niebieskowłosej biotyczki, śledzące blondynkę z taką intensywnością, że chyba tylko cudem nie wypaliło jej dwóch dodatkowych otworków na twarzy. Przez kilka sekund próbował podłapać uwagę bursztynowych tęczówek, ale gdy to spaliło na panewce, pochylił się nieznacznie ku niej, zbliżając usta do jej ucha; błękitne kosmyki połaskotały go płytkach pancerza na nosie.
- Uważaj, bo jeszcze uzna to za zaczepkę - powiedział na tyle cicho, żeby zostało to tylko między nimi, ale po jego ustach błąkał się cień uśmiechu. Gdy silniki promu zaszumiały głośno, a drzwi zasunęły się na dobre, ponownie odchylił się do pionu i sięgnął do pasów bezpieczeństwa; klamry kliknęły cicho, gdy przeciągnął je do dołu, zapinając ochronne elementy.
Podłoga pojazdu zaczęła drżeć i po chwili oderwali się od doku, oddzielając się od Portu Kosmicznego YRD. Widmo zerknął na wyświetlany czas lotu, po czym również aktywował swój omni-klucz. Jego palce przesunęły się po wyświetlaczu, ale tym razem w nieco bardziej przyziemnym poszukiwaniu informacji, niezwiązanym z całym koszmarem w który się pakowali - o systemie Bìxié, który wspomniała WI w wiadomościach, a który najwyraźniej był lokalną technologiczną nowinką.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 22:33

Autyzm Isis:
A<33<B<66<C
0

Szczęście Etsy:
A<33<B<66<C
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 23:02

Etsy miała nieco więcej możliwości przy takim poszukiwaniu danych niż Isis. Szybko rzuciła się na poszukiwania po swoich bazach danych, zarówno tych ExoGeni i innych, w które była wyposażona i których obsługiwanie było jednym z jej głównych obowiązków odkąd się narodziła. Początkowo nie odpowiadała, zajęta tym zadaniem, ale przeszukanie setek tysięcy rekordów dla kogoś o syntetycznym mózgu było znacznie prostszym zadaniem niż miałoby być dla Widma.
- Porównałam najpopularniejsze teorie z extranetu do bazy danych Przymierza, do której mają dostęp Widma - odezwała się w jego komunikatorze, nie na ogólnym kanale, jakby nie była pewna czy taki dostęp był informacją, którą Viyo chciał się z nieznajomą dzielić. - Jedno nazwisko się powtórzyło, K. Wilson. Wydalony z wojska w 2184.
Wilson mógł być ich ofiarą, jeśli jego wydalenie oznaczało w praktyce przeniesienie do innych oddziałów. Mógł też być zwykłą, internetową teorią spiskową niemającą niczego wspólnego z rzeczywistością. Tak czy siak, jeśli to była prawda, teraz był trupem, który dawał im trochę światła na sytuację zaobserwowaną w wiadomościach.
Kazał mi obiecać, że nigdy ich nie otworzę. Nawet ja. Nie chcę tego robić.
Maya z trudem przeniosła spojrzenie na turianina, uśmiechając się krzywo, bez większego przekonania. Obróciła głowę bokiem do niego, patrząc na wprost, jak większość pasażerów, z których co najmniej połowa wpatrzona była w omni-klucze. Za ich głowami w ścianach umieszczone były okna, ale dla niektórych elektronika była bardziej zajmująca niż widok świata zewnętrznego. A był on spektakularny - z obu stron widoczna była pustka kosmosu, z lekką łuną świata, ku któremu lecieli.
To jego praca.
Omni-klucz rudowłosej zalały szczątkowe listy, informacje, z których na początku nic nie rozumiała - głównie dlatego, że Isis miała opory by całość jej pokazać. Niektóre katalogi były zamknięte, inne puste. Ale jeden wystarczył, by Dubois zrozumiała sens dokumentów - był raportami.
Dziesiątkami wypełnionych przez niego opisów misji, w których brał udział, które musiał zdawać u dowództwa, już po zwerbowaniu do linii B. Inaczej przecież nie miałby powodu żeby to chować. Po pobieżnym przejrzeniu znalazła nawet odznaczenie nadane mu przez wojsko, którego nigdy nie mógł przypiąć sobie do munduru, bo zdobył je w tajnej misji. To był tylko jeden, pozytywny akcent na tym wszystkim. Foldery, które przez lata gromadziła Isis nie mogąc do nich zajrzeć, były nie tylko pamiątkowymi kopiami z każdego zadania, które musiał wykonać, ale też kopalnią brudów Przymierza.
Urządzenie otworzyło małe okno w trybie incognito, które sprawiło, że dane na urządzeniu siedzącej obok dziewczyny z jego perspektywy stały się rozmyte - widziała je tylko osoba siedząca idealnie naprzeciw. Nazwisko Mayi Volyovej widniało w kilku raportach, choć nie mogła ich przeczytać. Nie było ich wiele, mniej niż połowa wszystkich, ale niebieskowłosa siedząca po drugiej stronie turianina była w jakiś sposób zamieszana w niektóre z jego misji, z pewnością będąc jakąś częścią Przymierza.
Prom przelatywał przez górne warstwy atmosfery. Nim dostrzegli piękne, Szanghajskie niebo, okna zapłonęły czerwienią, uchylając przed nimi zachód słońca, częściowo skryty białymi chmurami. Poniżej, głęboko w dole, miasto skryte było za zasłoną gęstego smogu, który zasłonił przed nimi widowiskowy krajobraz.
Pojazd zatrzymał się gdy wlecieli do naziemnego doku, również będącego częścią portu kosmicznego - równie ładną, ale głównie otwartą na ciepłe, podmiejskie powietrze. Metropolia rozciągała się na całym horyzoncie, lecz wciąż musieli do niej dolecieć taksówką - ta przynajmniej była prywatna. Postój znajdował się niedaleko od wyjścia, musieli tylko przejść kilka kroków, włączając się w tłumy podróżujących przez ten łącznik, zarówno z portu YRD i innych.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

30 cze 2018, o 23:50

Nazir i tak będzie na nie wściekły. Nie chciał zostać znaleziony i Irene skądś czuła, że nie zamierza też do nich wracać. Może więc to, czy dokumenty pozostaną nieodczytane, czy jednak Isis się do nich dobierze, nie miało tak wielkiego znaczenia. Gdyby zniknął, dał się złapać, albo po prostu zginął, nie byłoby dla niego różnicy czy jego technik i SI wiedzą coś na jego temat, czy też nie. Może faktycznie byłoby to problematyczne, gdyby ktoś zamierzał Francuzkę teraz przesłuchać, ale osoba do tego chętna póki co nie znajdowała się na tym promie. Choć czy w Szanghaju - tego już nie wiedziała. Może tak. Może właśnie lecieli w sam środek gówna, w pułapkę, z którą nawet Widmo sobie nie poradzi. Zerknęła na siedzącego obok turianina, zastanawiając się, czego może się po nim spodziewać. Czy oni faktycznie byli tak wszechstronnie uzdolnieni, a Viyo miał ją zaskoczyć nie tylko umiejętnościami walki, ale również niedającą szansy sprzeciwu dyplomacją i siłą charakteru? Póki co nie mieli okazji poznać się zbyt dobrze, a milczenie, które zapadło między nimi w promie też lepszemu zapoznaniu nie sprzyjało.
To, co otrzymała na omni-klucz chwilę później, szybko odwróciło jej uwagę od turianina. Dostała częściowo dokumenty, które spodziewała się znaleźć w kajucie, gdy łamała zabezpieczenia jakiegoś głupiego, bezużytecznego w tej chwili folderu z mapami. Miała wrażenie, że jej serce zwolniło na moment, gdy zobaczyła nazwę asteroidy, która doprowadziła do ich spotkania. Powstrzymała się jednak od zagłębienia się w ten folder, od poproszenia Isis o odblokowanie akurat tego, bo to nie było teraz najważniejsze. Może później przeczyta raport z tego, co jej umysł od siebie odsuwał, tak jak wszystkie złe wspomnienia. Pewnie nawet się tam nie pojawiała, w ani jednym słowie. Była w tych raportach duchem, zupełnie jak w swoim codziennym życiu.
Za to nazwisko Volyovej ją zainteresowało już dużo skuteczniej. Nie spodziewała się, że kobieta zna się z Khourim. Że łączy ją coś nie tylko z Widmem, ale także z nim. Nie sądziła że jest częścią tego wszystkiego. Czy w takim razie opuściła Przymierze, tak samo jak opuścił je Nazir, skoro teraz pomagała go znaleźć u boku Widma, a nie w grupie ludzi odzianych w szare płaszcze? Czy może wciąż pracowała dla wojska, ale miała rozsądniejsze do tego podejście? Vexarius mówił, że jej ufa i Irene uwierzyła mu wtedy, ale w tej chwili zmieniła zdanie. Wiedziała za mało. Nie mogła ryzykować, że niebieskowłosa w pewnym momencie podziękuje jej za współpracę i zabierze Khouriego przed sąd wojskowy, albo po prostu dokona egzekucji.
Nie musisz otwierać więcej, Isis. Dowiem się od nich czego to dotyczy i znajdziemy ten jeden, właściwy raport. Tak samo jak ty, nie chcę czytać wszystkich. Ale będę mogła poruszyć ten temat dopiero po lądowaniu.
Drugą wiadomość wysłała do Selzii.
Shani, wszystko w porządku. Nie mam dla Ciebie póki co żadnych nowych informacji, ale wszystko jest ok.
Wyciągnęła z torby swoją butelkę wody i napiła się, wygaszając omni-klucz i opierając wygodnie głowę o zagłówek. I nie zmieniła pozycji do momentu, w którym poczuła, jak prom zbliża się do powierzchni. W końcu. Chciała dotrzeć do taksówki, w której będzie mogła zamknąć się z towarzyszącą sobie dwójką i zadać im pytania, których nie powinna zadawać w tłumie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Port kosmiczny YRD

1 lip 2018, o 00:05

Odpowiedź Etsy, która nadeszła gdy już siedzieli wewnątrz promu, była małym światełkiem w tunelu. Tropem, kolejnym ziarenkiem na ziemi za którymi podążali. Nazwisko oraz powiązane z nim informacje dobrze rokowały, bo pasowały do tego co już wiedzieli i czego mogli się spodziewać. Wilson pasował do profilu, o którym wspomniała Maya - do żołnierza, który oficjalnie nie był już na usługach Przymierza i który nie mógł dzięki temu zostać powiązany z tajnymi oddziałami, żołnierza który w razie czego mógł zostać spisany na straty i zapomniany. Jak teraz, gdy Khouri cisnął jego ciało w światło fleszy.
- Dzięki, jesteś wielka - powiedział cicho do komunikatora. Jego wzrok błądził po omni-kluczu, ale w tej chwili nie widział artykułów ani wyświetlanych reklam; jego myśli krążyły dookoła tego co usłyszał oraz tego co powinni zrobić. Podniósł spojrzenie znad urządzenia, przez chwilę wpatrując się w zamyśleniu w odbicie rudowłosej w oknie między dwójką innych pasażerów po przeciwległej stronie pojazdu, korzystając z faktu, że sama była pochłonięta własnym wyświetlaczem. Rozumiał wahanie Etsy, ale póki co Dubois nie dała im powodów do nieufności, a była jedynym łącznikiem między Nazirem, a nimi.
K. Wilson.
Jeżeli był częścią oddziałów linii B, to Maya nigdy go nie spotkała, bo inaczej prawdopodobnie rozpoznałaby go na nagraniu. Khouri z drugiej strony... Być może Wilson był pierwszym, który go odnalazł. Albo był w jakiś sposób powiązany ze Skinnerem.
Wygasił swoje własne omni, również podnosząc wzrok na widok za oknami promu. Zbliżająca się atmosfera Ziemi przyciągała wzrok, szczególnie dla kogoś kto lubił widok kosmosu oraz efektów towarzyszących przebijanie się przez ochronną warstwę planety; zielone tęczówki odbijały w sobie postępujące, szkarłatne języki ognia, które po paru minutach zaczęły ogarniać powierzchnię promu wchodzącego na tor podejścia i zasnuwać widok rosnącej powierzchni. Lot między portem YRD, a naziemnym kompleksem Szanghaju przyjmującym przybyszów z orbity stanowił chwilową, przymusową przerwę od rozmyślań, wymiany informacji i rozważania tego co znajdą na końcu tej konkretnej odnogi sekretów otaczających Przymierze. To był prawdopodobnie jeden z ostatnich momentów spokoju na jakie mogli sobie pozwolić.
I tak jak wszystkie momenty, w końcu dobiegł końca.
Szanghaj nie powitał ich tak samo jak Thessia ani nawet tak jak Nos Astra. Widok ogromnego miasta zasnuwała gruba warstwa szarego smogu, przez który przebili się po kilkunastu minutach. Prom w końcu wylądował w swoim wyznaczonym doku, a komercyjne silniki zmniejszyły ciąg, przestając wprawiać cały pokład w znajome drgania. Lampki nad drzwiami zmieniły kolor na zielony, a po sekundzie rozsunęły się z sykiem. Ludzie zaczęli odpinać pasy bezpieczeństwa, a potem wychodzić na zewnątrz; Widmo zrobił to samo, puszczając obydwie kobiety przodem i ostatni raz prześlizgując się spojrzeniem po pozostałych pasażerach. Milczenie, zapoczątkowane we wnętrzu publicznego środka transportu, przeniosło się na następne parę chwil, gdy wyszli na zewnątrz. Turianin bez słowa skinął głowę w stronę taksówek, odbijając w tamtą stronę i wybierając jedną, która już czekała na następnych klientów. Jej wejście uniosło się leniwie, gdy aktywował panel, żeby wpuścić swoje towarzyszki do środka, a samemu wsunąć się za nimi.
Wprowadzenie Szanghajskiego adresu zajęło kolejne kilka sekund, po których dużo mniejszy, ale i bardziej komfortowy prom uniósł się miękko w powietrze. Gdy tylko oderwali się od ziemi, Viyo niemal od razu przerwał ciszę, spoglądając na Irene z uwagą.
- K. Wilson. Czy mówi wam to coś nazwisko? Może Khouri wspomniał je kiedyś przypadkiem?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Szanghaj”