Największa metropolia ówczesnych Chin - Szanghaj jest ich finansowym i handlowym centrum, zlokalizowanym przy ujściu rzeki Jangcy. Jedno z najbardziej rozwiniętych technologicznie miast Ziemi słynie ze swojej szybkiej ekspansji i wspaniałej, nowoczesnej dzielnicy Pudong, często widocznej na widokówkach i pokazywanej w dokumentach.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Dzielnica Huangpu

18 sie 2018, o 13:03

Skinęła głową, zgadzając się z tym, co mówił do niej kroganin. W sumie teraz zgodziłaby się ze wszystkim, nawet gdyby twierdził, że urodziła go quarianka, tylko po to, by wpuścił ich do środka. Przesunęła spojrzeniem po przeoranej życiem twarzy, chyba po raz pierwszy w życiu mając okazję przyjrzeć się jej z tak bliska. Przez moment poczuła dziwną ochotę przesunięcia palcami po bliźnie otaczającej dziurę po jego oku, tylko po to, by poczuć jaką ma fakturę. Nowe rzeczy fascynowały ją, a stojący tak blisko kroganin zdecydowanie tą nową rzeczą był.
Otrząsnęła się jednak z tych myśli, bo zdecydowanie nie byłoby to normalne zachowanie, a sama ta myśl sprawiła, że Irene zaczęła wątpić w swój własny rozsądek. Uśmiechnęła się tylko z rozbawieniem, gdy zasugerował, że potrafiłaby zabić gołymi rękami, bo chciała podtrzymać obraz niewinnej, młodej dziewczyny, którą w tej wersji rzeczywistości była. Inna sprawa, że faktycznie strzelba nie była jej potrzebna, dopóki miała omni-ostrze. Ale o tym ani Ugarr, ani dwójka jej towarzyszy nie musieli wiedzieć.
Pozwoliła mówić turianinowi. Na Ugarra ewidentnie bardziej działały logiczne argumenty, niż postawa niewinności, którą przyjęła ona. Teraz nie mogła nagle tego zmienić, bo straciłaby wtedy całą swoją wiarygodność. Oparła więc ręce na biodrach i przyglądała się ich przeszkodzie, usiłując znów wyczytać coś z jego mimiki, na której kompletnie się nie znała. Wydawało się jej jednak, że przebili się przez pierwszy mur, przez tę niechęć, którą darzył każdego podchodzącego do niego osobnika. Skoro zadawał im już jakieś pytania, pewnie oczekiwał konkretnych odpowiedzi, a nie ogólników, które serwowała mu rudowłosa. A z tymi definitywnie lepiej radził sobie Vex. Ponownie pokiwała głową, potwierdzając tym razem słowa turianina.
Choć jeśli chodziło o przynoszenie kłopotów, Ugarr miał rację. Irene przynosiła pecha wszystkim, którzy spędzali z nią więcej czasu niż... powiedzmy, tydzień. Rzuciła stojącej obok dwójce krótkie spojrzenie. Mieli jeszcze sporo czasu, zanim ich drogi będą musiały się rozejść. Pytanie, czy Dubois zdąży ściągnąć na nich więcej problemów, niż zakładali kontaktując się z nią.
- A jeśli to nie wchodzi w grę, powiedz proszę jak możemy się umówić - dodała. - Isaac jest naszą ostatnią deską ratunku. Najlepiej, gdybyśmy mogli się umówić na spotkanie w ciągu... - zerknęła na omni-klucz. - Najbliższych piętnastu minut.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

20 sie 2018, o 16:11

Spostrzegawczość kroganina:
<50%
0

Spostrzegawczość Vexa i Irene:
<70%
(równe, bo dotyczy Mayi, więc Irene ma Vertigo, a Vex ją dobrze zna)
1
kurrr, dwie
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

20 sie 2018, o 16:45

Wyświetl wiadomość pozafabularną Kroganin mielił przekazywane mu informacje, by wreszcie w paskudny sposób zarechotać po słowach Viyo. Sytuacja musiała go mocno bawić - i jego jedynego, bo stojącej przed nim trójce nie było do śmiechu.
- Nie jestem zamkiem do drzwi, turiańcu. Nie będę tu stał kiedy wpuszczę was do środka - odparł, a w jego głosie słychać było poirytowanie. Umilkł, może gdy zorientował się, że mógł tymi słowami coś sugerować - na przykład to, że ewentualnie ich wpuści. Jakby się zreflektować, odchrząknął. - Ale postoję. Nic nam do was, szukajcie pomocy gdzie indziej.
Złowrogie, krwiste spojrzenie przeniosło się na rudowłosą. Gdy kroganin obracał głowę, światła tańczyły po jego bliznach, odbijając się od zagłębień w grubej skórze, wypełnionych tuszem, lub farbą.
- Piętnaście minut? - prychnął, ostentacyjnie odwracając wzrok, który prześlizgnął się po ulicy, na której stali. - Ludzie. Nikt was nigdy nie uczy cierpliwości. To dlatego, że tak szybko zdychacie?
- To dlatego, że przez takich jak ty marnujemy pół życia stojąc w kolejkach i użerając się z innymi - odpowiedziała niebieskowłosa zimno. - Myślałam, że kroganie są konkretni.
Jej kąśliwa uwaga nie zadziałała na Ugarra pozytywnie, co wszyscy potrafili z łatwością wyczytać z jego mimiki. Jego irytacja nie przerodziła się jednak we wściekłość - najwyraźniej nie miał temperamentu tak ognistego, jak stereotypowy przedstawiciel swojej rasy.
- Szukajcie pomocy gdzie indziej. Konkretne - odwarknął, w tej samej sekundzie, w której niebieskowłosa postąpiła o krok naprzód, przed Viyo, koło którego stała. Nagły ruch, mimo jego bojowej postawy, nie zmusił go do sięgnięcia po broń ani cofnięcia się.
- W dzielnicy są żołnierze Przymierza, szukający tego samego co my. Może powinniśmy dać im cynk, że Skinner może im pomóc? Poradzisz sobie z batalionem? - warknęła, nie będąc w stanie pohamować swojej wściekłości. - Możemy sobie stąd pójść. Przyszyć się i poczekać, aż wywiozą was oboje do jakiegoś starego magazynu, gdzie wyduszą z was to, o co my grzecznie, do cholery, prosimy.
Jej twarz wykrzywiała złość, ale w oczach mgliła się bezradność, która musiała ją wywoływać. Wejście do środka było dla niej czymś wystarczająco ważnym, by wytrącić ją z równowagi i choć Vexarius rozumiał to doskonale, Irene musiała dostrzec to z zaskoczeniem. Volyova nie wydawała się być na tyle przywiązana do Khouriego lub chęci znalezienia go by rzucać wyzwanie kroganinowi, który mógł im w tym pośrednio pomóc.
Nie tylko oni dostrzegli zmianę w mimice niebieskowłosej, wcześniej zachowującej spokój. Ugarr zamilkł na chwilę, wpatrując się w nią z narastającą złością - wydął usta w czymś, co przypominało obrzydzenie, a co zwiastowało jego dodawanie sobie dwóch do dwóch w głowie.
- Ten pierdolony w dupę jebaniec. - splunął soczyście w bok, na chodnik. Przez jeszcze chwilę zastanawiał się nad tym, co powinien zrobić, po czym sięgnął do tyłu. Volyova niemal się zjeżyła, widząc, jak sięga do pasa, ale gdy wyciągnął ku nim rękę nie trzymał w niej broni. - Wpuszczę was. Zakutych - rozporządził, z omni-kajdankami zawieszonymi na palcach rękawicy.
- Dobra - odparła butnie Maya, instynktownie. Ręce w jej walce nie zawsze grały pierwszorzędne skrzypce, brak mobilności w nich w razie kłopotów był ceną, którą była w stanie zapłacić. Ale Kroganin nie traktował ani jej, ani żadnego z nich za wyraźnego przewodnika grupy, więc pomimo jej zgody, przeniósł wzrok na pozostałą dwójkę.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

21 sie 2018, o 10:16

Była gotowa negocjować dalej, na spokojnie, choć w przypadku Ugarra nie wychodziło jej to najlepiej, ale wtedy wtrąciła się niebieskowłosa. Jej zdecydowanie brakowało cierpliwości, którą wykazywała się przecież do tej pory. Irene poczuła się zupełnie zaskoczona - nie dlatego, że Volyova wybuchła, ale przez fakt, że przecież nie miała ku temu powodów. Przynajmniej tak się jej wydawało. Towarzyszka Widma była przez Francuzkę traktowana jako dodatkowa pomoc, członek załogi, albo ktoś kto po prostu miał stanowić dodatkowe zaplecze bojowe - bo w przeciwieństwie do rudowłosej, po niej widać było, że się na takie zaplecze doskonale nadaje. To wyjaśniało więc jej dotychczasowy spokój i obojętność, które, jak się okazywało, były tylko złudzeniem. Dubois przeniosła wzrok na nią, nie pokazując po sobie zaskoczenia, mimo że dotarło do niej, jak bardzo mogła się mylić. Niebieskowłosej tak samo zależało na odnalezieniu Nazira, jak pozostałej dwójce. Dlaczego? Tego Francuzka nie miała nawet jak zacząć się domyślać. Khouri najwyraźniej zostawił ślady swoich ciężkich butów nawet w życiu Volyovej, bardziej, niż zrobiłby to gdyby był zwykłym znajomym z oddziałów B. W rudej głowie pojawiła się trudna do określenia złość, albo na Nazira, albo na Mayę, albo generalnie na wszystkie te niewiadome, których zaczynała mieć już dość.
Gdy kroganin wyciągnął zza pleców kajdanki, myśli Irene szybko przeskoczyły w zupełnie inne rejony. Nie wspominała dobrze okresu, podczas którego podobne zaciskały się na jej nadgarstkach. Wspomnienia wróciły nagle, okazując się bardziej traumatycznymi, niż się spodziewała. Z reguły odpychała je od siebie, skupiając się na tym, co działo się w chwili obecnej, ale widok tych samych, standardowych pomarańczowych omni-kajdanek sprawił, że Francuzka mimowolnie cofnęła się o krok, gotowa zrezygnować. I pewnie to by właśnie zrobiła, gdyby nie fakt, że Volyova już się zdążyła zgodzić.
Poczekała, aż na te warunki przystanie również turianin. Dopiero jeśli on to zrobił, Irene też niechętnie wyciągnęła ręce przed siebie. To było rozwiązanie, które pchało ich do przodu, nieważne w jak niewygodny dla niej sposób. Zastanawiała się, czy w razie czego będzie potrafiła zhakować kajdanki tak, by się rozpięły. Nigdy tego nie próbowała, ale z drugiej strony nigdy nie miała na nadgarstkach jednocześnie ich i omni-klucza. Ale może nie będzie tego potrzebować, a jej obawy były tylko wywołane przez jej niezbyt przyjemne fragmenty przeszłości i zupełnie absurdalne. Dopuszczała do siebie taką myśl, choć trudno jej było przyjąć ją jako rzeczywistość.
- Wszystkich miłych gości Isaaka zakuwasz? - spytała, choć znacznie ciszej, niż mówiła do tej pory, gdy jej ręce zostały unieruchomione. Teraz chciała tylko wejść do środka, załatwić co trzeba możliwie jak najszybciej i ściągnąć to z siebie jak tylko będzie się dało.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

21 sie 2018, o 20:15

Viyo przekrzywił nieznacznie głowę po słowach kroganina, ale nie zdążył odpowiedzieć. Cierpliwość Mayi w końcu się skończyła, chociaż Widmo musiał przyznać, że i tak zachowywała ją dłużej niż zakładał. Być może była to zasługa przeszkody, która stała na ich drodze i której nie mogliby pokonać tak łatwo, gdyby konwersacja została sprowadzona do poziomu omni-ostrzy i karabinów, a być może udział miał tu jego nieznaczny wpływ z ostatnich wspólnych kilku tygodni - to pozostawało jednak niewiadomą. Ich pozorna naiwność i dobre zamiary balansowały na granicy nakłonienia Ugarra na ugodę, ale niewystarczająco, żeby definitywnie przechylić się na którąkolwiek ze stron. Wojownik nie wyglądał jakby dał się łatwo przekonać, bez względu na idealne referencje, które uzyskali od starszej testerki szanghajskich serników oraz wpatrzone w niego niewinne spojrzenie zielonych oczu Dubois.
A gdzie nie działa wytrych, tam trzeba użyć łomu.
Spojrzenie turianina prześlizgnęło się po błękitnej burzy włosów, które nagle znalazły się przed nim, gdy biotyczka zrobiła krok w stronę kroganina.
Albo C4, poprawił się w myślach.
- Nie jesteś pracownikiem Skinnera, nie jesteś zamkiem w drzwiach... - powtórzył za nim, przyglądając mu się długo. Już wcześniej zwrócił uwagę, że pseudonim Isaaca zupełnie nie wywołał w nim żadnej reakcji, co oznaczało że zdawał sobie z niego sprawę wcześniej. Z pewnością wiedział więc o drugiej działalności chłopaka. Słowa Volyovej były jak rzucenie kart na stół. A przynajmniej części z nich. - Więc kim jesteś? Bo na zwykłego ochroniarza również nie wyglądasz.
Jego dłoń podążyła na plecy niebieskowłosej, dotykając ją między łopatkami w dyskretnym, uspokajającym geście, żeby przypadkiem nie spróbowała rozwinąć swoich dyplomatycznych umiejętności i nie zaczęła startować z pięściami do Ugarra. Chociaż póki co uzyskała tym lepsze efekty od niego i od Irene.
Z drugiej strony, były to bardzo kontrowersyjne lepsze efekty.
Wzrok Widma przesunął się na omni-kajdanki w dłoniach żołnierza, ale poza oczywistą konsekwencją tego co sugerowały, w jego głowie pojawiły się równocześnie trzy inne myśli. Pierwsza: dlaczego ochroniarz miałby nosić przy sobie zestaw kajdanek? Już sam ten drobny fakt otwierał nowe okno możliwości pod adresem kroganina i zamykał inne. Być może teoria na temat pilnowania Isaaca w areszcie domowym była bliższa prawdy, a być może wojownik po prostu wolał być przygotowany na bezkrwawe rozwiązywanie konfliktów. Co biorąc pod uwagę jego pochodzenie, było... interesującym konceptem.
Druga: czy Khouri również dał się skuć w kajdanki przed wejściem do środka? Tą myśl w pewien sposób zwerbalizowała Irene, która sama wyraziła oszczędny dystans do zaproponowanego pomysłu. Z drugiej strony, paskudne przekleństwo które wyrwało się z gardła Ugarra, brzmiało jakby dotyczyło właśnie eks-żołnierza.
I trzecia: chcem.
Przyjrzał się kajdankom wiszącym na opancerzonej dłoni kroganina, długo milcząc nim ponownie się odezwał. Jeżeli energetyczne obrączki miały opcję pacyfikowania więźniów silnym wyładowaniem, to popełniali jeszcze większy błąd niż na to z pozoru wyglądało. Chociaż już walka ze spiętymi nadgarstkami nie była idealna.
- Z reguły wolę dać się zaprosić najpierw na randkę - rzucił w końcu, po chwili ociągania również wyciągając ręce przed siebie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

22 sie 2018, o 11:45

- Chcecie odpowiedzi od niego, czy ode mnie? - sparował pytanie Vexa kroganin, dając mu do zrozumienia, że nie planuje zdradzać swojej roli w tym wszystkim, przynajmniej nie teraz. Czekał cierpliwie na ich reakcję i dopiero gdy dostrzegł w ich oczach zgodę, sięgnął dłonią do nadgarstków Volyovej, zaciskając na nich połyskujące omni-kajdanki, po czym sięgnął po następną parę.
Uścisk był znajomy dla Dubois, ale tym razem nie czuła by kajdany wżynały jej się w skórę - zamiast tego opierały się o rękawice, fizycznie nie będąc wstanie ścisnąć mocniej niż powinny - na ich szczęście, bo Ugarr zakładał je dość gwałtownie, zaciskając do oporu i gdyby nie zbawienny pancerz, wszyscy odczuliby większy dyskomfort niż tylko ten wynikający ze skrępowania.
- Tylko tych niezapowiedzianych - odparł z przekąsem, obracając się w stronę drzwi. Zmierzył wszystkich spojrzeniem po raz ostatni, po czym zszedł na bok, otwierając im drogę do środka.
Gdy drzwi się rozsunęły, dostrzegli wąskie mieszkanie, przypominające pokój, na którego końcu znajdowały się przejścia do łazienki i prawdopodobnie kuchni. Cała ściana po lewej zawalona była sprzętem elektronicznym - niektóre diody połyskiwały, informując o podłączeniu do zasilania, inne, elektroniczne graty leżały wrzucone jedno na drugim na stosach, wokół biurka, nad którym wisiały trzy ekrany. Na środku stał obracany fotel, a po prawej stronie znajdowało się wysokie biurko i kilka skrzyń, zarzuconych ubraniami i kubkami.
- Co jest, kurw- - skórzany fotel obrócił się przodem do nich, wraz z siedzącym na nim mężczyzną. Chłopak był młody - wyglądał na niewiele starszego od Irene. Jego twarz, choć teraz zmarszczona w konsternacji, była gładka, pozbawiona blizn, a zmierzwione włosy wydawały się dodatkowo go odmładzać. - Rai, co to jest? - spytał, wstając z miejsca i wskazując ręką na ich trójkę. Gdy przeszli przez próg, kroganin wszedł za nimi, zamykając drzwi. Wewnątrz było dość ciasno, a leżące na ziemi kable dodatkowo zmniejszały powierzchnię, na której mogli bezpiecznie stać.
- Do ciebie - odwarknął Ugarr, wzruszając ramionami. Turianin stał bezpośrednio przy nim i czuł na swoim karku jego oddech - coś, co byłoby nieprzyjemne samo w sobie, a co teraz było ciężkie do zniesienia gdy jego ręce były skute. Stojąca obok niego Maya zastygła, wpatrując się z mieszanką nienawiści i dezorientacji w to, kim okazał się ich cel.
Ciszę przeszył głośny plask, gdy chłopak uderzył otwartą dłonią w swoje czoło. Wydawał się zszokowany ich widokiem, nieprzygotowany na to wszystko, a na dodatek złowrogi pseudonim Skinner nie pasował do zatopionego w fotelu, chudego chłystka, siedzącego w półmroku przy otwartej paczce chipsów i kilku puszkach izotonika na biurku.
- Skąd wytrzasnąłeś kajdanki? - jęknął, dostrzegając to, że stojąca najbliżej niebieskowłosa jest zakuta. - Raik, rozmawialiśmy o tym - dodał z pretensją w głosie, wstając z miejsca. Fotel zaskrzypiał pod nagłym ruchem.
Głośny miauk dobiegł ich z innego pokoju. Nieco grubszy, czarny kot wyskoczył z łazienki, ochoczo podbiegając do stojącej najbliżej Mayi. Z głośnym mruczeniem przestudiował nowoprzybyłych, po czym otarł bok pyszczka o nagolennik Irene.
- Nie waż się krzywdzić Shopenhauera - zarządził kategorycznie chłopak, wskazując palcem w Volyovą, która oderwała wzrok od zwierzaka, zaskoczona.
- Shope... co?
- Wiem jak to idzie. Nie mam rodziny, której możecie pogrozić, więc zajebiecie mi kota, tak? Chorzy skurwysyni, co wam takiego zrobił kot? - jęknął z przekonaniem, świdrując wzrokiem Mayę, której mord w oczach zinterpretował w zupełnie inny sposób. Shopenhauer w tym czasie podszedł do Ugarra, który był mu świetnie znany i bez żadnych skrupułów stanął na tylnych łapkach, przednie wyciągając do przodu i znienacka wbijając w pancerz kroganina, z którego buta uczynił swój drapak. Wielkolud lekko odtrącił go drugim butem, ku niezadowoleniu zwierzęcia.
- Czemu mielibyśmy zabić twojego głupiego kota? - prychnęła Volyova w odpowiedzi, co wywołało wzruszenie ramion u mężczyzny.
- Bo jesteście najemnikami. Wyglądacie na tych złych i jebniętych - odparł po chwili zastanowienia. - Ugarr, po co ich przyprowadziłeś? Czego chcecie?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

22 sie 2018, o 23:52

Szczęk kajdanek był niczym kropka postawiona na końcu zdania. Widmo w milczeniu obserwował jak kroganin zamyka nadgarstki obydwu pozostałych kobiet w twardych objęciach połyskującego urządzenia; gdy blokada znalazła się i na jego rękach, poruszył nimi na próbę, a potem napiął mięśnie ramion, sprawdzając wytrzymałość rozżarzonych łączeń. Prawdopodobnie nikomu z nich nie podobała się obecna sytuacja. Dobrowolnie oddanie własnej wolności nigdy nie było łatwe, nie mówiąc już o schowaniu dumy do kieszeni i postawienie wszystkiego na jedną kartę. Nawet jeżeli było to warte ryzyka.
Kiedy ostatnie kajdanki znalazły się na swoim miejscu, a Ugarr zmierzył ich długim spojrzeniem i w końcu odsunął się na bok, turianin bez wahania ruszył do środka. Półmrok apartamentu był miłą odmianą od dzielnicy Huangpu, pełnej świateł, ludzi i dźwięków, ale Widmo pierwsze kroki stawiał powoli i ostrożnie. Przekroczenie progu było kolejnym elementem ich pościgu, odkryciem kolejnej niewiadomej; zanurzając się do wnętrza niewielkiego przybytku Viyo spiął się odruchowo, a jego wzrok przesunął się czujnie po czterech zagraconych ścianach. Niemal fizycznie czuł, że wchodząca obok niego Maya również zdawała sobie z tego sprawę. Nie musiał patrzeć w jej stronę, by wiedzieć jakie emocje rozpalają się teraz za bursztynowymi lustrami jej tęczówek i kto jest ich celem.
W tym jednym Ugarr się nie pomylił. Chcieli odpowiedzi. I nie chcieli ich od niego.
Fotel zaskrzypiał, gdy właściciel apartamentu odwrócił się zaskoczony w ich stronę. Turianin obrzucił go długim spojrzeniem, ale nie musiał polegać tylko na chuderlawej aparycji chłopaka i zmierzwionych włosach, żeby wyciągnąć pierwszą opinię. Nerwowy i trochę chaotyczny słowotok, który padł z jego ust, nakreślił całą resztę wystarczająco. Skinner nie wyglądał jak agent linii B, perfekcyjnie przeszkolony i szalenie niebezpieczny. Nie był podobny ani do Mayi, ani do Khouriego, ani nawet do Bryanta.
Milczenie Widma było równie wymowne co konsternacja niebieskowłosej. Szczególnie, gdy do pomieszczenia - i tak już pełnego ludzi - wtargnął dodatkowy element pod postacią kota, jako jedyny nic sobie nie robiąc z opancerzonego i uzbrojonego po zęby tłumu. Turianin kontemplował futrzaka, gdy ten mrucząc jak mała kosiarka z postawionym ogonem, prześlizgnął się między ich nogami i zaczął ostrzyć sobie pazurki na nagolenniku Ugarra. Fragment był równie oderwany od rzeczywistości, co sam Isaac.
Co, paradoksalnie, niestety miało sens. I wskoczyło na swoje miejsce, tuż obok radosnego podpisu, który chłopak zostawił w logach Niezłomnego.
- Robiłem w życiu wiele różnych rzeczy o kwestionowalnej naturze, ale branie kota na zakładnika byłoby pierwsze - stwierdził po chwili ciszy, której potrzebował jego umysł, żeby oswoić się z nowymi faktami. Podniósł zielone tęczówki na hakera, wbijając w niego spojrzenie; ciężki oddech kroganina na karku nie był zbyt przyjemnym doświadczeniem, ale Widmo go zignorował. Jego uwaga w połowie skupiała się na jego rozmówcy, a w połowie na Volyovej, przygotowując napięcie mięśniowe do reakcji, jaka by ta miała nie być.
- Isaac. Nie jesteśmy najemnikami - odezwał się, śledząc wzrokiem człowieka. - Ale przyszliśmy tu, bo potrzebujemy od ciebie odpowiedzi na parę pytań. Gdybyśmy chcieli uzyskać je siłą, to nie zgadzalibyśmy się na kajdanki i nie stawialibyśmy się dobrowolnie w takim położeniu z twoim ochroniarzem śliniącym mi grzebień na karku - podsumował, unosząc wymownie nadgarstki dookoła których żarzyła się obręcz. Pozwolił mu na przetrawienie tej informacji, po czym opuścił ramiona.
- Problem polega jednak na tym, że kajdanki czy nie, ale to bardzo ciasne pomieszczenie, w którym jest w tej chwili mnóstwo uzbrojonych i zdeterminowanych ludzi. Z tego też powodu byłbym niezmiernie wdzięczny, gdybyś po moich następnych słowach nie zrobił żadnej głupoty - dodał po chwili lakonicznie. Opuścił wzrok z powrotem na Shopenhauera, po czym przykucnął powoli ze zgrzytem pancerza i wyciągnął otwartą dłoń ku zwierzęciu. Pozwolił mu ją obwąchać, odwlekając na kilka sekund swoją dalszą wypowiedź. - Chociażby ze względu na kota.
Jego spojrzenie prześlizgnęło się po zwierzaku, ale uwaga przeniosła się na stojącą nad nim górę mięcha. A także i na Irene. W końcu dotarli do miejsca, które było powodem dla którego do tej pory podążali tą samą ścieżką.
Powodem, którym tak naprawdę wcale nie był Khouri.
- Wiemy, że rok temu wykonywałeś zadania dla ludzi z linii B Przymierza, współpracując z niejakim Scottem Bryantem - poinformował kota, próbując podrapać go za uchem. - Wiemy również, że twój wirus uszkodził okręt o nazwie Niezłomny i doprowadził do śmierci wielu ludzi. Wiemy także, że wczoraj wieczorem był tutaj Nazir Khouri, który również coś od ciebie chciał. Chcemy pogadać. O każdej z tych rzeczy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

23 sie 2018, o 00:42

Nie chciała mieć tych kajdanek na rękach. Nie chciała nawet wyobrażać sobie, jak wżynałyby się w jej skórę, gdyby nie pancerz. Poruszyła nadgarstkami, sprawdzając ile ma w nich swobody, po czym postanowiła skupić się na czymś innym. Przychodziło jej to jednak z trudem. Odebrały jej one sporo pewności siebie, ograniczając jej funkcjonowanie do słabych prób normalnego myślenia o Nazirze, ich póki co nie tak całkiem bezowocnych poszukiwaniach i całej reszcie. Nie było łatwo. Okazywało się, że istniało teraz jednak coś, co potrafiło odebrać jej rezon i to w znacznie większym stopniu, niż mogła się spodziewać. Ruszyła jednak do środka za Vexem i Mayą, bo przestawianie nóg wciąż pozostawało w zakresie jej możliwości.
Wnętrze mieszkania niczym jej nie zaskoczyło. Było zabałaganione i ciemne, ponure. Brak okien wcale nie pomagał. Jak klatka, której w końcu miał pilnować stojący przed nią kroganin. Dłuższą chwilę zajęło jej skupienie się na chłopaku, który w porównaniu do Nazira był jakimś szczylem. Zmarszczyła brwi, rejestrując jego twarz, jakby próbowała ją zapamiętać, choć w rzeczywistości szukała punktu zaczepienia dla Vertigo. Gdy kot otarł się o jej nogę, prawie podskoczyła w miejscu, bo się go nie spodziewała. Jakie normalne zwierzę od razu ocierało się z niepowstrzymaną miłością o każdego, kto wchodził do mieszkania? Opuściła na Shopenhauera wzrok, dochodząc do wniosku, że pogłaskałaby go, gdyby okoliczności były inne, a ona nie miałaby rękawic i kajdanek na rękach. Otrząsnęła się dopiero wtedy, gdy Volyova zaczęła swój dziwny dialog z mieszkańcem tego pięknego miejsca.
- Dzięki. To miłe - odpowiedziała na jego podsumowanie ich trójki. Nigdy nie uważała, że wygląda na złą i jebniętą, ale może coś się zmieniło odkąd ostatni raz patrzyła w lustro?
Przeniosła wzrok na turianina, ciesząc się, że przejął pałeczkę w rozmowie. A jeszcze bardziej się ucieszyła, gdy usłyszała ostatnie słowa jego monologu. Nie dlatego, że zmieniały cokolwiek na lepsze, ale przez to, że padły nowe nazwiska i nowe informacje. Nie mieli czasu dotąd usiąść i porozmawiać dokładnie na temat wszystkich tych rzeczy, a może Widmo po prostu nie chciał Francuzce tego wszystkiego mówić. Pewnie im dalej w las, tym więcej się dowie. Szkoda, że nie mogli wyłożyć sobie kawy na ławę w pierwszej godzinie znajomości, ale Irene sama nie miała pojęcia ile wolno jej powiedzieć, a ile powinna zachować w tajemnicy. Scott Bryant? Niezłomny? Dubois pierwszy raz o tym słyszała.
Po chwili zdecydowała się usiąść. Nie pytając o zgodę opadła na brzeg łóżka, zakładając nogę na nogę i opierając dłonie na kolanie. Uniosła wyczekujące spojrzenie na Skinnera, czekając na jego reakcję. Była ciekawa, czy haker ukrywał się za wielkimi, bezpiecznymi plecami kroganina właśnie po to, by uniknąć spotkania z takimi, jak oni.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

23 sie 2018, o 11:25

Vertigo
<50%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

23 sie 2018, o 13:13

Wyświetl wiadomość pozafabularną Chłopak zamilknął po uspokajających słowach turianina, ale wydawały się wprowadzać go tylko w coraz większą konsternację. Najwyraźniej nie przywykł do częstych, niezapowiedzianych odwiedzin - a takie w jego branży nie mogły zwiastować niczego dobrego. Nie bez powodu przed jego drzwiami stał kroganin, mający zapobiec takim sytuacjom.
Kiwnął ostrożnie głową, rozglądając się po pomieszczeniu, w którym chyba od dawna mieszkał. W tej chwili faktycznie w środku było dość dużo, dość ostro uzbrojonych ludzi. Ale nie wszyscy byli skrępowani kajdankami.
Zza pleców Widma dobiegł ich cichy, stłumiony rechot.
- Mi tam pasuje.
Niebieskowłosa milczała, ale ta determinacja, o której mówił, odbijała się w jej bursztynowych oczach. Odsunęła się lekko, przepuszczając bezwiednie rudowłosą, która ruszyła w stronę łóżka. Skinner cofnął się o krok, potrącając piętą krzesło i wyciągnął rękę w jej stronę, w geście zatrzymania. Otworzył usta, chcąc wyrazić polecenie, które utrzymałoby ją w miejscu, ale widząc, że usiadła jak gdyby nigdy nic na łóżku, skuta kajdankami, zamiast tego zamilkł, przyklejając się plecami do biurka po drugiej stronie, jak najdalej od rudowłosej.
- Kici kici, chodź - rzucił, nieco trzęsącym się głosem, zgarniając na ręce kota, który otarł się o rękawice Widma, nie dostrzegając w nim niczego złego - w przeciwieństwie do właściciela. Shopenhauer nie zamierzał za to pozwolić miernej, ludzkiej istocie na utrzymanie go w ramionach zbyt długo i po chwili odbił się od jego klatki piersiowej, wskakując na podświetlane od góry łóżko. Pościel zafalowała pod wpływem ciężaru jego ciała, wywołując jego skupienie gdy zinterpretował to jako podejrzaną aktywność pod kołdrą, którą należało natychmiast zbadać.
- Scott- co? Nie, nie, nie - pokręcił głową. Wyglądał na zaskoczonego, ale choć Irene znalazła się bliżej, nie wiedziała, czy był szczerze zszokowany, czy po prostu bardzo, bardzo dobrze kłamał. Intuicja wskazywała to pierwsze, ale implant, choć dostarczał jej więcej informacji, nie mówił wszystkiego.
- Koleś, ja z Przymierzem nie pracuję. To zły biznes. Po prostu - odpowiedział z przekonaniem. Wyraźnie się rozluźnił, słysząc motywy ich przybycia i zdając sobie sprawę z tego, że pewnie pomylili drzwi apartamentów. - Ten wczoraj, to był wasz znajomy? Bo jeśli tak, to Ugarr, wypierdol ich proszę - dodał, opadając z powrotem na skórzany, czarny fotel. Znów zaskrzypiał, tym razem tak przeraźliwie, że kot prowadzący swoje pościelowe dochodzenie aż podskoczył, reagując na nagły dźwięk.
- My jesteśmy ci źli i jebnięci? - syknęła ze złością Volyova, zaciskając zakute w nadgarstkach dłonie w pięści. Skinner zrobił minę wyrażającą "no spójrz na siebie", ale nie odpowiedział. - Jesteś mordercą - dodała dobitnie, przez co wzdrygnął się i pokręcił głową.
- Ja? Ja jestem mordercą? - żachnął się, rozkładając ręce na boki. - Dajże sobie spokój. Jedyne statki, jakie w życiu uszkodziłem, rozwaliłem w Starfighterze. Niezłomny, poważnie? Brzmi jak pseudonim dla aktora porno. Mieliście jeszcze Nieugiętego? - parsknął śmiechem, sięgając po puszkę z energetykiem.
Warknięcie z ust Volyovej wydobyło się w chwili, w której jej sylwetka zesztywniała. Stopa postąpiła o krok naprzód, wokół dłoni zakutych omni-kajdankami rozbłysły błękitne, biotyczne iskry, a w oczach zapłonął ogień. Kroganin zareagował niemal natychmiast. Jego wielka, opancerzona ręka zacisnęła się na jej karku, ściągając do tyłu, z powrotem do linii, w której stała. Niczym zwierzę, powstrzymane przed rzuceniem się naprzód.
- Zapłacisz za wszystko, co zrobiłeś - wydusiła z siebie, wyrywając się z uścisku Ugarra, ale zostając tym razem w miejscu, w którym kazał jej stać. Choć targały ją emocje i czasami opanowywały ją bez reszty, potrafiła uspokoić się na tyle, by nie zrobić czegoś, przez co nie byłoby odwrotu.
- Jezu, a ją co ugryzło? - prychnął, wzruszając ramionami Skinner. Przechylił z lekkim opóźnieniem puszkę, dopijając resztę energetyka i odkładając obok, na rosnący stos pustych, metalowych odpadów. - Chciałbym wam pomóc, serio. Znaczy nie. W sumie mam wyjebane. Ale nie wiem, kto to ten Scott, nie znam gościa. Nigdy nie pracowałem dla Przymierza i ostatnie, czego chcę, to Przymierza tutaj. Dlatego też pierdoli mnie Khouri. Dzięki Bogu w ogóle stąd kurwa wyszedł wczoraj.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

23 sie 2018, o 14:41

Francuzka z rozbawieniem obserwowała przerażenie, które młody mężczyzna okazywał w reakcji na nią. Gdyby tu przyszła sama, pewnie byłoby inaczej, ale sama nie była - towarzyszył jej turianin i dość agresywna, jak się okazywało, Volyova. Vertigo nie mówiło jej niczego, więc na moment odwróciła wzrok od Skinnera, zaabsorbowana przez kota. Z jakiegoś powodu zwierzę się ich zupełnie nie bało, więc Irene wyciągnęła do niego rękę, a właściwie to ręce, bo nie miała jak ich rozdzielić. Nie zamierzała niczego robić bezbronnemu zwierzęciu, choć w sumie mogła. Ta myśl jednak nie przychodziła jej nawet do głowy, bo było to coś, do czego nie potrafiłaby się posunąć. Isaak mógł uważać inaczej i kto wie, czy widok jego ukochanego Shopenhauera na kolanach tej złej i jebniętej nie sprawi, że trochę zmieni swoje podejście. A jeśli będzie chciał jej go odebrać siłą, będzie musiał się znaleźć bardzo blisko niej. To otwierało zupełnie nowe drogi negocjacji.
Jeśli oni mówili, że współpracował z Przymierzem, to znaczyło, że mieli jakieś dowody. Przeniosła spojrzenie na turianina, jakby spodziewała się, że za chwilę telepatycznie wytłumaczy jej o co tu właściwie chodziło. Zaczynał się rysować coraz większy obraz tej sytuacji i nie była pewna, czy się jej podoba. Odwróciła się z powrotem do hakera, zupełnie swobodnie głaszcząc plączącego się obok niej kota.
- Niebieskiej bardzo zależy na odpowiedziach na te pytania, jak sam widzisz - zagadnęła. - I podejrzewam, że jeśli nie dogadasz się z nami po dobroci, znajdziemy inny sposób. Jeśli nie przez kota, to jeszcze inaczej. Ale jak widzisz, na razie rozmawiamy.
Uśmiechnęła się lekko. Nie musiała podawać konkretów. Ugarr pilnował Widma i Volyovej, która trzymał za kołnierz. Irene siedziała dalej. Zanim by do niej dopadł, ona bez problemu zdążyłaby doskoczyć do hakera i oprzeć swoje zielone ostrze o niedogoloną skórę na jego szyi. Kto wie, czy wtedy nie stałby się bardziej rozmowny. Skoro już tak strasznie się ich bał, mogli się tego trzymać. To, jak mogłoby się to skończyć, było już inną kwestią.
- Na twoim miejscu przestałabym ostentacyjnie udawać chojraka i zaczęłabym odpowiadać na pytania jak dorosły człowiek - zasugerowała. - Może nie zauważyłeś, ale nie jesteśmy w extranecie, rozmawiasz z żywymi ludźmi. Nie chcemy ci grozić. Chcemy się porozumieć. Więc bądź tak miły i powiedz nam chociaż czego chciał wczoraj Khouri i dokąd poleciał. Nie polubiliście się? To świetnie. Jeśli nie chcesz, żeby do ciebie wrócił, daj nam informacje o które prosimy. O co pytał i gdzie go wysłałeś.
Odwróciła głowę do kota, drapiąc go w czubek czarnej głowy, między uszami. Nie chciała, żeby od niej odchodził, ale może nie odejdzie, jeśli jako jedyna z gości obdarzy go zainteresowaniem i miłością. Chciała, żeby Skinner się zdenerwował, chciała go sprowokować.
- Bo z mojego punktu widzenia to nie jesteś taki twardy, jakiego udajesz. Jesteś całkowicie zesrany i tylko marzysz o tym, żebyśmy stąd wyszli. Więc wyjdziemy. Jak dostaniemy to, po co tu przylecieliśmy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

23 sie 2018, o 21:51

Widmo przyglądał się w milczeniu jak kot ociera się o jego dłoń, po czym opuścił ją, gdy zwierze poszło dalej. Jego gest, poza chęcią pomiziania zwierzaka, miał jednak zupełnie inną rolę. Pozycja w przyklęku i bliskość Ugarra oferowała bezpieczniejsze rozpoczęcie potencjalnej walki niż bycie zwróconym do niego plecami oraz potylicą - Kroganie mieli wysoko położony środek ciężkości, który zostałby poddany wyzwaniu, gdyby jego nogi nagle znalazły się pod naporem opancerzonej, turiańskiej masy. Bez względu na to co tak rozbawiło wojownika, walka w ciasnych pomieszczeniach była brudna, brutalna i mało elegancka - sprowadzenie pobliźnionego kroganina do parteru mogło sprawić, że kajdanki na ich rękach oraz oczywista siła przeciwnika mogłyby stracić nieco na swojej przewadze.
A tą musieli zminimalizować na tyle na ile mogli.
Odpowiedź Skinnera sprawiła jednak, że przekrzywił głowę, obracając ją z powrotem ku chłopakowi i przyglądając mu się w zamyśleniu. Szukał na jego twarzy objawów kłamstwa lub czegoś innego, ale zaczynał wątpić, żeby mieli do czynienia z socjopatą za którego go brał jeszcze kilkanaście minut temu. Albo był bardzo dobrym aktorem, który błyskawicznie reagował nawet w obliczu niespodziewanej presji, albo mówił prawdę. Problem polegał jednak na tym, że jego kłamstwo nie zgadzało się z tym co odkryli, a jednocześnie jego zawód i zachowanie kwestionowały umiejętność łgania w żywe oczy. Widmo słuchał w milczeniu jego wymiany zdań z Mayą oraz słów Irene, myśląc w ciszy.
Paradoksalnie, szalę przeważył... kot.
Vex nie zdążył jednak podążyć za wnioskami, do których doszedł. Drgnął, gdy dookoła nadgarstków niebieskowłosej pojawiły się błękitno-czarne języki biotyki, a jego organizm zareagował zastrzykiem adrenaliny, od razu wyczuwając co się święci. Gdy kroganin wyciągnął ku niej rękę i chwycił ją za kark, turiański pancerz zazgrzytał ponownie, gdy jego właściciel się podniósł. Jego mięśnie z trudem powstrzymały się od uruchomienia omni-ostrza, a następne dwie sekundy chyba tylko cudem nie zamieniły się w krwawą jatkę - ruch Volyovej mógł w tej samej sekundzie rozpocząć lawinę zdarzeń, która zakończyłaby się katastrofalnie. Gdyby kroganin wziął to za atak i ją uderzył, gdyby on wziął to za atak i się na niego rzucił, gdyby Skinner wziął to za atak i krzyknął...
Prowokacyjne słowa Dubois, którymi zaczęła zarzucać chłopaka chwilę później, wcale nie pomagały sytuacji. Podobnie jak mord w oczach niebieskowłosej.
- Irene, Maya. Przestańcie - powiedział zdawkowo do obydwu kobiet, ale jego wzrok wbity był w Skinnera. Jeżeli biotyczka obróciła ku niemu twarz, spojrzał w jej stronę w milczeniu, próbując podchwycić złote spojrzenie i przytrzymać je we własnym na parę sekund; doskonale zdawał sobie sprawę dlaczego kobieta tak reagowała i wiedział, że ona również wie, że on zdaje sobie z tego sprawę. Jego milczenie było prośbą o zaufanie.
- Isaac, chcesz nam pomóc. I nie masz wyjebane. Uwierz mi. - Widmo obrócił wzrok na chudego chłopaka, mierząc go długim spojrzeniem. - Dokładnie z każdego z tych powodów, które wymieniłeś, bo siedzisz w tym gównie z nami, chociaż nawet o tym nie wiesz. Nie będziemy się licytować kto ma większą giwerę i więcej ikry. Nie musimy. Pokażę ci teraz fragment kodu, a ty zrozumiesz.
Uniósł ręce przed siebie, ale wtedy też przypomniał sobie o kajdankach. To uniemożliwiało skorzystanie z omni-klucza w swobodny sposób, a przynajmniej w normalny sposób. Komuś kto nie miał wsparcia.
- Ets, wywołaj na moim omni fragment złośliwego oprogramowania z odzyskanego podzespołu.
Jeżeli jego prośba spotkała się z reakcją omni-narzędzia, obrócił przedramię tak, żeby holograficzny obraz zawisł w powietrzu między nimi, widoczny dla hakera. Grafitowa wizualizacja pełna poleceń, kodów błędów i uszkodzonych bitów, rozświetliła nieco półmrok pokoju, rzucając długie i ruchome cienie na ściany. Kocia gratka.
- Patrzysz na strzęp kodu, który sprawił że statek pełen żołnierzy Przymierza spadł z orbity i rozbił się na planecie, zabijając wielu dobrych ludzi. Żołnierzy - powiedział po paru sekundach ciszy, wpatrując się w chłopaka przez holograficzny obraz. - Kodu, który podpisany jest twoim pseudonimem.
Zamilkł, pozwalając Skinnerowi przetrawić tą informację, a także konsekwencje, które z niej wynikały. Cisza nie trwała jednak zbyt długo, bo Widmo nie planował pozostawiać tego tylko i wyłącznie w rękach domyślności hakera.
- Widzę tu dwie możliwości: albo wciskasz nam kit i rzeczywiście jesteś autorem tego wirusa, albo to nie podpis, a wiadomość do ciebie. Twój problem leży jednak w tym, że bez względu na to, która opcja jest prawdziwa, nie zmienia to faktów - a według nich twój nick znajduje się pod oprogramowaniem, które przyczyniło się do katastrofy i śmierci żołnierzy Przymierza. Jak sądzisz, jakie wnioski wyciągnie na ten temat wojsko i rząd? Wystarczające, żeby zakwalifikować się pod zły biznes?
Opuścił ręce, pozwalając SI wyłączyć wizualizację.
- Czy możemy porozmawiać jak cywilizowani ludzie, bez kajdanek i ryzyka, że ktoś będzie musiał wyciągać z tego pokoju cztery ciała? Czy może dalej masz wyjebane?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

24 sie 2018, o 11:59

Tajny rzut MG:
A<33<B<66<C
0

Vertigo
<50%
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

24 sie 2018, o 15:08

Skinner oblizał usta, w nerwowym odruchu. Wpatrywał się intensywnie w Irene, choć w jego oczach widoczny był strach. Nie ruszył się, nie cofnął. Tylko obserwował, zastanawiając zapewne jak bardzo może mieć w tej chwili przesrane, jeżeli rudowłosa rzuci mu się do gardła. Ugarr nie wydawał z siebie odgłosów, obserwując, ale jego usta pokazywały dość mało przyjemny uśmiech. Jak gdyby tylko czekał, aż Irene w jakikolwiek sposób go sprowokuje. Jego uwaga opuściła niebieskowłosą, zamiast tego skupiając się na siedzącej na łóżku, niepozornej kobiecie w pancerzu wartym pewnie tyle, co jego własny.
- Jesteście zakuci - przypomniał jej, ochryple. - Nic nie wiesz o kroganach z klanu Raik, nie? Roztrzaska ci czaszkę jeśli mnie dotkniesz - dodał, zaciskając usta w wąską linię. Nie wydawał się być tego w stu procentach pewny, tak jak swojego przeżycia gdyby rudowłosej udało się na niego rzucić, ale nie był na tyle przestraszony by skulić się w sobie i posłusznie zacząć odpowiadać na pytania, które zadawała.
Turianin zaczął mówić, ale Skinner długi czas nie przenosił na niego wzroku, zamiast tego lustrując uważnie Irene. Jego kot w tym czasie stracił zainteresowanie kołdrą, zamiast tego obierając sobie za cel pasek przy pancerzu Irene, tyrpiąc go łapką co chwilę, na razie bez atakowania przy pomocy pazurków.
Etsy posłusznie przywołała obraz na omni-klucz Viyo, wyświetlając fragment kodu, który wreszcie sprawił, że Isaac się odwrócił. Nachylił się w stronę Vexa, mrużąc oczy i odczytując treść linijka po linijce, z rosnącym zdziwieniem. Zmarszczył brwi, a jego mimika zastygła w jednym, wyrażającym oszołomienie wyrazie.
- To nie żadna wiadomość, to moje. Napisałem to - warknął, dyskredytując drugą opcję podaną mu przez Viyo. Wydawał się być zszokowany tym, że mu to pokazują - na tyle, by zignorować oskarżenia dotyczące jego kłamstw. - Skąd to macie? Jak udało wam się to odkodować? - spytał podejrzliwie, rozglądając się dookoła, nie wiedząc, z której strony nadejdzie odpowiedź.
- Z wraku statku, który zniszczyłeś. Zabijając dobrych ludzi. Dobrych żołnierzy - syknęła niebieskowłosa, śpiesząc się z odpowiedzią jako pierwsza.
- Nikogo, kurwa, nie zabiłem! - zaprotestował podniesionym tonem, wstając z krzesła, by podejść do stojącego metr dalej turianina. Przyjrzeć się jego omni-kluczowi, wyświetlającemu obraz. - To mój podpis. Ale nie zabiłem nikogo. Chyba pamiętałbym rozwalenie statku, nie?
Prychnął pogardliwie, odwracając się i wracając szybko na miejsce na fotelu. Podejście do Viyo równało się podejściu do rozwścieczonej Volyovej, a przebywanie w jej zasięgu rąk, nawet zakutych, wolał ograniczyć do minimum.
- Nie wierzę wam. Ukradliście mój kod, nie? Przecież to się nie trzyma kupy. Przychodzicie tutaj, gadając o jakimś gównie. Bryancie, Przymierzu. Sami siebie posłuchajcie - pokręcił głową, rozeźlony. - Poza tym, że niby z Przymierzem pracowałem? Czemu Przymierze miałoby rozwalić swój własny statek? Pojebało was? Lepszej historyjki nie potraficie wymyślić? Ukradliście mój kod, z extranetu czy czegokolwiek, a teraz wciskacie mi swoje historyjki? Po co?
- No właśnie, po co? Po co mielibyśmy to wymyślać? - odpowiedziała kobieta, krzywiąc się.
Isaac potrzebował kilku sekund na namyślenie się, ale najwyraźniej nawet to nie pomogło mu w ogarnięciu tego wszystkiego naraz.
- Myślałem, że wasz kumpel z wczoraj był walnięty, ale przy was to chyba najzdrowsza osoba na świecie - jego palce zastukały o twardy podłokietnik fotela. Ukrył twarz w dłoniach, przecierając ją, a zza nich wydobyło się stęknięcie. Wszystko w nim krzyczało o jego dyskomforcie w tej sytuacji.
- Nie pracuję z Przymierzem. Zły biznes, mówiłem. To może i mój podpis, ale... - urwał, gdy zabrakło mu wytłumaczenia.
- Rozkuć ich? - spytał Ugarr, beznamiętnie, ale chłopak pokręcił głową. Nie, jeszcze nie, mruknął pod nosem.
- Pokaż mi ten kod - zarządził do Vexa, uruchamiając swój omni-klucz. Świecił się na zwykły, pomarańczowy kolor. - Będę wiedział, skąd go zajebaliście.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

25 sie 2018, o 17:00

Reakcja chłopaka mówiła sama za siebie. Turianin przekrzywił nieznacznie głowę, obserwując go bez słowa i pozwalając mu się miotać we własnych myślach. Kiedy podszedł, żeby obejrzeć oprogramowanie z bliska, Widmo dla czystej rozrywki rozważył wykorzystanie tej sytuacji i pochwycenie go w swoje ręce, ale w żaden sposób nie poprawiłoby to ich sytuacji. Pewnie zanim zdążyliby go obezwładnić i otworzyć usta, żeby zażądać przez Ugarra złożenie broni, ten już byłby w trakcie okładania jednego z nich. Nie mówiąc już o tym, że nie po to metodycznie zarzucał sieć dookoła hakera, próbując jednocześnie rozbroić ładunek na którym siedzieli, żeby teraz własnoręcznie go wysadzać.
- Więc ktoś zrobił to za ciebie, korzystając z twojego oprogramowania. I ja jestem w stanie w to uwierzyć - odpowiedział zdawkowo, przyglądając się Isaacowi ponad obracającym się fragmentem kodu. - Twój problem polega jednak na tym, że dla rządu i Przymierza to bez znaczenia. Patrzysz w tym momencie na ekwiwalent twoich odcisków palców na zakrwawionym narzędziu zbrodni. Na własne DNA pod paznokciami ofiary morderstwa. "Nikogo, kurwa, nie zabiłem" to marna obrona.
Kiedy chłopak się odsunął i opadł na fotel, chowając twarz w dłoniach, Widmo wygasił hologram. Pokój ponownie znalazł się w półmroku, teraz na parę uderzeń serca ciemniejszym dla oczu przyzwyczajonych do szarego blasku, który go przed chwilą rozświetlał.
- Niestety. Prawdziwe historie z pozoru nigdy nie trzymają się sensu - potwierdził słowa Mayi, wzruszając ramionami.
Opuścił ramiona i przeniósł ciężar ciała na drugą nogę, wpatrując się chłodno w Isaaca. Emocje, które pojawiały się na jego twarzy, odzwierciedlały mętlik w jego głowie i niespodziewane informacje, którymi go zalali. Widać nie był przyzwyczajony ani do gości, ani do rozmowy twarzą w twarz - szczególnie na tak trudne tematy.
Na żądanie pokazania kodu ponownie, Widmo uśmiechnął się oszczędnie, ale nie poruszył się. A przynajmniej - jeszcze nie.
- Frustrujące, co? Mieć przed oczami fragmenty opowieści, ale nie wiedzieć na co się składają, skąd się wzięły i dokąd prowadzą. Mieć tyle pytań, podczas gdy odpowiedzi są zależne od kogoś innego - rzucił, przedłużając chwilę i obserwując chłopaka wymownie. - Witaj w naszym świecie, młody.
Pomimo swoich słów, po kilku uderzeniach serca ponownie skierował krótką prośbę do Ets o przesłanie kopii danych na najbliższy omni-klucz Skinnera. Gdy haker zagłębił się w analizę kodu, Widmo przesunął wzrokiem po reszcie pomieszczenia, po chrupkach rozrzuconych po biurku, po pustych puszkach po izotonikach, po misce dla kota stojącej kawałek dalej pod ścianą...
- Bez względu na to czy to ci się podoba, czy też nie, siedzisz w naszej historii po uszy. Właśnie po to tu przyszliśmy, odpowiadając na twoje pytanie - zaczął mówić. - Bo chcemy wypełnić luki. Po co stworzyłeś wirusa i jak znalazł się on na pokładzie Niezłomnego? Jeżeli nie zrobiłeś go na czyjeś zamówienie i nie sprzedałeś kartelowi, to kto mógł wejść w jego posiadanie? Jeżeli rzeczywiście nie jesteś odpowiedzialny za śmierć tych żołnierzy, to kto jest? I czego chciał od ciebie Khouri? Jest tak jak wspomniała nasza rudowłosa towarzyszka - jeżeli chcesz od nas spokoju, po prostu odpowiedz nam na nasze pytania. Jak tylko dostaniemy wszystkie odpowiedzi, których potrzebujemy i dalej będziesz miał wyjebane, staniemy się dla ciebie tylko nieprzyjemnym wspomnieniem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

26 sie 2018, o 10:58

Była zła.
Nie umiała tylko określić na kogo najbardziej. Na siebie, że nie zadała pytań wcześniej? Na Viyo, który dopiero teraz, w sytuacji takiej jak ta postanowił wyjawić jakieś konkrety? Na Volyovą, z którą coś ewidentnie było mocno nie tak, czy na samego Nazira, który był przyczyną całego tego zamętu? Cóż, może dla nich nią nie był, ale dla Irene owszem. Nie wiedziała, na co jest zła, ale czuła, jak wściekłość zaczyna wypełniać ją od stóp do głów, sprawiając, że robi się jej gorąco, serce zaczyna bić jakby chciało się wyrwać z jej klatki piersiowej, a dłonie mimowolnie zaciskają się w pięści. Przestała nawet zwracać uwagę na kota, pozwalając mu do woli bawić się czym tam chciał przy jej pasku. Broń była zabezpieczona, nic sobie nie zrobi.
Niezłomny był jedną z ofiar ataku hakerskiego Skinnera, przypomniała sobie słowa turianina. Ale to wszystko co o nim wiemy. Szkoda, że nie powiedział jej też wcześniej, że to "wszystko" to znacznie więcej, niż jedno ogólnikowe zdanie. Skoro mieli jego kod, dowód na to, że był za cokolwiek odpowiedzialny, to po co ona robiła z siebie wcześniej debila? Po co w ogóle się wysilała, skoro Viyo mógł po prostu wyświetlić mu kod i tym samym zmusić do współpracy? Przez nie tak krótką chwilę Francuzka wpatrywała się nie w hakera, a w Widmo, a gdyby wzrok mógł zabijać, pewnie leżałby już martwy. Tylko co mogła zrobić teraz? Scenę na środku mieszkania Skinnera? To na pewno wyszłoby im na dobre. Nie rozumiała, dlaczego tego nie mogła dowiedzieć się wcześniej, kiedy zadawała pytania. Dlaczego nie powiedzieli jej, jakie dowody mają z Niezłomnego i czego właściwie oni oczekują od Isaaka. Sądziła, że razem szukają Khouriego, tymczasem Volyova prowadziła najwyraźniej jakąś swoją własną, małą wojenkę, turianin teraz już chuj wie co robił, a Irene stanowiła doczepkę, z którą nie było warto nawet podzielić się tym, co wiedzieli.
A czego będą potrzebować od niej teraz? Niczego już. Zabrała ich do hakera, załatwiła im informacje od kartelu i przyprowadziła ich tutaj, w zamian godząc się na tkwienie w niewiedzy i może, jeśli okażą się łaskawi i będzie im to po drodze, spotkanie Nazira, żywego albo i nie, nieistotne - bo przecież Niezłomny, albo i jeszcze coś większego. A po co Irene ma wiedzieć więcej? Była nikim. Technikiem okrętowym, nie żołnierzem oddziałów B , ani na pewno nie Widmem. Źle to rozegrała. Popełniła więcej błędów, niż popełniała zazwyczaj, kiedy jej nie zależało. Odetchnęła głęboko i na moment zacisnęła powieki, w końcu przenosząc spojrzenie z powrotem na hakera.
Nie mogła już zrobić nic. Nie miała co liczyć na dobroć serca turianina i jego zmianę podejścia do rudowłosej technik. Nie mogła zakładać, że teraz dowie się od niego czegokolwiek więcej, bo nie miała co dać w zamian. Raporty Nazira, co najwyżej, ale do tych Isis nie da jej dostępu. Nie mogła uwierzyć, że nie przyszło jej to do głowy wcześniej. Zwykle o naiwność posądzała wszystkich wokół, nie siebie. Rozmawiając wczoraj z SI, stwierdziła, że spotkanie Nazira wyszło jej na dobre - teraz szczerze już w to wątpiła.
Czekała więc tylko, albo na reakcję hakera, albo na jeszcze więcej szczegółów, które zaskoczą ją tak samo jak Skinnera. Różnica tkwiła tylko w tym, że ona musiała udawać, że to wszystko już doskonale wie.
Tyle dobrze, że z udawaniem akurat sobie radziła.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

28 sie 2018, o 12:37

Tajny rzut MG
A<33<B<66<C
0

Vertigo
<70%
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

28 sie 2018, o 15:43

Wyświetl wiadomość pozafabularną Powaga słów Widma wydawała się do niego nie docierać. Może stał za tym jakiś powód - jak natura jego pracy. Siedział zamknięty w klitce, odcięty od społeczeństwa i przemocy w większym stopniu niż któreś z pozostałej w pomieszczeniu czwórki. To, co dla nich było pewnym aspektem codzienności, dla niego wydawało się być inną, obcą rzeczywistością. Pokazał to prychnięciem, wywróceniem oczami i zerknięciem na Irene, jakby upewniał się, że wciąż jest na swoim miejscu.
- Zawsze jest taki pełny patosu? - spytał kpiąco, zakładając przy tym dłuższą znajomość rudowłosej i turianina, niż była naprawdę.
Poczekał, aż Viyo zgra rzeczy, o które prosił, po czym wrócił na swoje miejsce w skórzanym fotelu, włączając omni-klucz i od razu zaczynając je przeglądać, marszcząc brwi.
- Daruj kazania o odpowiedzialności, tato - dodał żartobliwie młody, teraz, gdy, siedząc, znajdował się w lekkim oddaleniu od Widma. Jego uśmiech rzedł w miarę, gdy wczytywał się w kod, linijka po linijce, usiłując znaleźć coś, co udowodniłoby jego rację. To, że choć jest Skinnerem, a to wyglądało złudnie na jego podpis, to w istocie nie było jego pracą. Cokolwiek, co dałoby mu argument przeciwko oskarżeniom, które Volyova wykrzykiwała w jego kierunku.
Odetchnął niespodziewanie, przenosząc dane z omni-klucza na jeden z ekranów i obracając się przodem do biurka, tyłem do siedzącej na kanapie Irene. Jego palce poruszały się szybko po holograficznej klawiaturze, a okna przeskakiwały błyskawicznie, niemal nie dając im czasu na zajrzenie na ich zawartość. Skinner zaklął pod nosem, znajdując coś, co nie odpowiadało jego oczekiwaniom, po czym skupił się na szukaniu jakiejś informacji. Kilka ekranów powtórzyło się, jakby sprawdzał swoje wyniki więcej niż raz, nim jego pięść uderzyła w blat, przebijając i dezaktywując na chwilę jasną barierę klawiatury, która zmaterializowała się z powrotem gdy odsunął dłoń. Chłopak wypuścił powietrze z ust i opadł na oparcie fotela, przyglądając się swojemu podpisowi w programie. Odbijał się od jego oczu, wbitych niestrudzenie w ekran, choć jego wzrok pozostał niewidzącym.
- To mój program - przyznał, otwierając usta by rozwinąć, ale przerwała mu niebieskowłosa.
- To już wiemy - warknęła kąśliwie, przestępując z nogi na nogę. - Kto kazał ci go napisać?
Isaac pokręcił głową, jakby sam do siebie, unosząc rękę do góry by przeczesać palcami zmierzwione włosy, szarpiąc je przy tym bezmyślnie.
- Nie wierzę w to. Nie wierzę. Jebani złodzieje. Tak się nie robi - mamrotał do siebie, chwilowo zbyt zajęty próbami doprowadzenia się do porządku by zwracać na nich uwagę. - Napisałem to, ale nie dla nich. Nie dla Przymierza przecież. Nie jestem głupi - dodał z frustracją, rozglądając się po pomieszczeniu i mierząc wszystkich szybkim spojrzeniem. - Ukradli mój kod. Ja nie zrzucam, kurwa, statków. To był program, który napisałem dla jakiegoś gościa, który chciał zajebać korwetę. Ktoś to przerobił. Zbezcześcił moją pracę. Wpakował swoje brudne i tłuste łapska do...
Urwał, gdy kot, uprzednio kręcąc tyłkiem przez kilka sekund, przeskoczył majestatycznie odległość między łóżkiem a fotelem, wskakując mu na kolana i układając się na nich wygodnie.
- Czego chciał Khouri? - powtórzyła oprzednie pytanie turianina Maya. Wydawała się nie dostrzegać reakcji Irene na te wiadomości - rudowłosa ukrywała je zbyt dobrze.
Skinner potrzebował jednak więcej czasu na ochłonięcie. Jego wzrok był nieprzytomny, w oczach błyszczała wściekłość. Wydawał się być zszokowany tym, że ktoś był w stanie złamać jego zabezpieczenia, przywłaszczyć część oprogramowania, dopisać swoje kilka zdań po czym bezczelnie zostawić podpis.
- Ten Bryant, o którym mówiliście. To on? Skurwiel za to zapłaci, przysięgam - warknął, trzęsące dłonie zwracając ku klawiaturze. - Przymierze. Linia B? Co to kurwa jest?
- Bryant już nie żyje - odpowiedziała chłodno niebieskowłosa, sprawiając, że chłopak zamarł. Kiwnął głową powoli, ostrożnie.
- I dobrze.
Kroganin chrząknął, zwracając na siebie uwagę Isaaca. Mężczyzna spojrzał na niego pytająco, odczytując jego wyraz twarzy, po czym zerknął na kajdanki i kiwnął głową, niechętnie. Ugarr zwrócił się najpierw ku Viyo, czekając, aż ten wyciągnie ku niemu dłonie, po czym zajął się zdjęciem omni-kajdanek, najpierw z Widma, potem z Volyovej, a potem jeszcze czekając aż rudowłosa do niego podejdzie, żeby zdjąć i jej, jakby podejście do niej było fatygą, na którą nie miał ochoty.
- Tylko trzy metry od piłki - mruknął cicho, coś dziwnego i niezrozumiałego. - Ten z wczoraj chciał złodzieja, dla którego to napisałem. Kurwa, no tak. Przecież to ma sens. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Ktoś to musiał wydostać od niego. Mój program. Mnie nikt nie zhakował, nie ma szans.
- Świetnie. Chcemy tego samego - odparła kobieta zdeterminowanym głosem, pozwalając kroganinowi zdjąć z swoich nadgarstków kajdanki.
Skinner wzruszył ramionami, z tym samym, beznamiętnym wyrazem twarzy, z którym wcześniej przyjmował do wiadomości wszystko inne.
- Mogę wam znaleźć, w której kostnicy jest. Zabił go w nocy. Był nawet w ANN, gwiazdor.
Choć oczami Widma nic w mimice Skinnera się nie zmieniło, Irene dostrzegła drobne zmiany. Nie zauważyła w jego oczach kłamstwa, ale coś innego, znacznie bardziej subtelniejszego. Choć stojąca obok Volyova już wypuściła powietrze z ust, rozczarowana kolejnym, ślepym zaułkiem bez możliwości pójścia dalej, rudowłosa wiedziała, że Isaac, wbrew swoim słowom, wie i potrafi więcej niż teraz przyznaje.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

28 sie 2018, o 19:28

Łuk brwiowy Widma uniósł się nieznacznie, ale ostatecznie nie skomentował słów chłopaka. Przyglądał mu się w milczeniu, obserwując jak ten obraca się na fotelu w stronę monitorów i rzuca w wir pracy. Łatwo było oderwać się od rzeczywistości, gdy oglądało się ją tylko na ekranach komputera i śledziło poprzez holovidy. Śmierć żołnierzy, zniszczenie okrętu pełnego ludzi, morderstwa na ulicach... Wszystko stawało się zaledwie tłem, powtarzalną codziennością widzianą w mediach, która była równie nienamacalna co obrazy na monitorze. Czymś co cię nie dotyczy, czymś co dzieje się gdzieś indziej. Nic dziwnego, że Isaac - Skinner - nie potrafił ogarnąć ogromu sytuacji, w której się znalazł.
Ale z drugiej strony... Był też Ugarr. Żywe świadectwo tego, że haker jednak zdaje sobie sprawę z tego, że prawdziwy świat nie kończy się na klawiaturze i może przynieść nieprzyjemne, fizyczne konsekwencje. Takie jak Khouri. Jak Maya.
Wzrok turianina przesunął się na niebieskowłosą, błądząc przez chwilę po jej twarzy i bursztynowych tęczówkach, w których wciąż tlił się ogień. Mniejszy niż jeszcze przed paroma minutami, przygaszony przez fakty i słowa Skinnera, którymi udało się go ostudzić, ale wciąż gotowy zamienić się z żaru z powrotem w pożogę. Kobieta chciała zemsty prawdopodobnie równie silnie co Khouri. Tyle, że Isaac okazał się nie być tym który pociągnął za metaforyczny spust, a tym który zaprojektował broń z której wystrzelono równie metaforyczny pocisk.
Na duchy, chyba rzeczywiście miał problem z patosem.
Cała sytuacja komplikowała sprawę, szczególnie jeżeli rzeczywiście Isaac mówił prawdę i zrobił to nieświadomie. Haker okazywał się być kolejnym szczeblem drabiny - zaledwie drobnym tropem, jednym z wielu którymi podążali, a nie czymś większym na co mieli nadzieję.
- I przy okazji cię obciążył - zakończył za niego turianin, wzruszając ramionami, gdy chłopak odwrócił się z powrotem do nich i zaczął na głos roztrząsać to co odkrył. Pozostawienie podpisu Skinnera miało sens - oferowało od razu kozła ofiarnego, na którego można było zrzucić winę i skierować ku niemu potencjalnych śledczych. Takich jak oni. Ale czy z drugiej strony nie lepiej było usunąć wszystkich śladów i pozostawić ich w ciemności?
- Już zapłacił - skwitował lakonicznie pod adresem Bryanta, a Maya dopowiedziała resztę. Przeniósł wzrok na kroganina, gdy ten zwrócił na siebie uwagę, po czym bez słowa uniósł ręce. Zamek w omni-kajdankach szczęknął krótko, a ciche buczenie rozmagnesowało świetlane obręcze, uwalniając z nich nadgarstki Widma; Viyo poruszył zdrętwiałymi ramionami i w milczeniu odwrócił się z powrotem ku Skinnerowi, który zdążył już zacząć podążać za własnymi, galopującymi myślami.
- Zwolnij i zacznij od początku - przerwał mu, zaplatając dłonie za plecami. Wbił wzrok w hakera, ignorując kota mruczącego w najlepsze na jego kolanach. - Po pierwsze: jaka znowu piłka? I po drugie: opowiedz od początku jak przebiegło spotkanie z Khourim. Jak cię znalazł, jak przekonał twoją czeresienkę przy drzwiach do wpuszczenia go do ciebie, co mówił i co mu dałeś? Dane osobowe i adres? Wspomniałeś, że jego historia była równie nieprawdopodobna co nasza. Każdy szczegół może się przydać.
Jeżeli Skinner podał mu ulicę, to ta prawdopodobnie będzie się pokrywać z tą, którą znalazła Etsy. Słowa Volyovej zbiegły się jednak z tym o czym myślał sam. Skinął krótko głową, potwierdzając to co powiedziała, ale odpowiedź która padła z ust Isaaca chwilę później, nie była tą na którą miał nadzieję. Skrzywił się odruchowo, a z jego gardła wyrwało się ciche przekleństwo nim zdążył je powstrzymać. Mogli się tego trochę spodziewać. W końcu widzieli nagrania, wiedzieli że Nazir zabił tamtego człowieka w podobnym przedziale czasowym, w którym widziała go staruszka od sernika podczas wizyty u Skinnera. Mogli połączyć fakty. Jednak to by niczego nie zmieniło - Khouri rozsmarował mózg ich następnego tropu po drzwiach skycara, niwecząc resztę odpowiedzi. A przynajmniej odsuwając je w czasie.
- Będziemy musieli sprawdzić tego złodzieja. Jego mieszkanie, powiązania. Być może także sprawdzić co wie policja - powiedział ponuro, unosząc dłoń do twarzy i pocierając nasadę nosa w zmęczonym geście. Czasami nawet ślepy zaułek oferował jakieś szczątkowe tropy; nawet jeżeli ten jeden konkretny tak gwałtownie się urywał. - Khouri musiał coś po sobie zostawić.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Dzielnica Huangpu

28 sie 2018, o 22:20

Złość czasem wychodziła jej na dobre.
Po pierwsze postanowiła się nie wtrącać, dopóki rozmowa dotyczyła kodu, o którym nie miała pojęcia. Którego nie mogła przedtem zobaczyć, zinterpretować, przyzwyczaić się do jego istnienia. Patrzyła już, ze znacznie mniejszą wściekłością, na Widmo, co jakiś czas zerkając na zszokowanego hakera.
Jego zaskoczenie zdecydowanie sprawiło jej przyjemność. Może przez to, że w końcu nie tylko ona jedna była tutaj tą zdziwioną, a może przez fakt, że w końcu przełamali się przez bariery, za którymi się przed nimi chował. Gdy jego wzrok prześlizgnął się po niej, uśmiechnęła się do niego, choć uśmiech ten nie dosięgnął zielonych oczu. Przez moment zastanawiała się, jakim cudem Przymierze mogło wejść w posiadanie czegoś takiego, ale w odpowiedzi w jej głowie pojawiły się dwie myśli - pierwsza mówiła, że przecież wszystko jest na sprzedaż. Druga natomiast, że i tak nie powinna się interesować, bo turianin albo jego niebieska wariatka już wszystko wiedzą, bo wyciągnęli jakieś wnioski z dodatkowych informacji, którymi się z francuską technik nie podzielili.
Drgnęła, a jej niepokojący uśmiech zniknął dopiero wtedy, gdy zorientowała się, że kroganin rozpina pozostałym kajdanki. Nie chciała sprawiać wrażenia zbyt gorliwej, ale w końcu, jako ostatnia wstała i podeszła do tej góry mięsa, wyciągając ręce przed siebie. Oswobodzenie ich było póki co najlepszym momentem tego dnia. Poruszyła nadgarstkami i oparła dłonie na biodrach, odwracając się z powrotem do Isaaca.
Z trudem powstrzymała się od sfrustrowanego prychnięcia, gdy zorientowała się, że mężczyzna nadal im czegoś nie mówi. Zerknęła na Viyo, który jeszcze próbował dopytywać, choć niebieska już zrezygnowała. Zrobiła kilka kroków powoli w stronę Skinnera i oparła się łokciem o zagłówek jego fotela, zaglądając mu w ekran.
- Jeśli to jakieś przysłowie, to nie znam. Wyjaśnij, ten tutaj bardzo lubi te nasze, ludzkie - zasugerowała, po chwili namysłu odpychając się od fotela, by podejść do biurka i oprzeć się o nie tyłem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. W ten sposób mogła przyglądać się hakerowi z bliska, o ile znowu przed nią nie uciekł. Ale przecież nie dobywała broni, a on, godząc się na ich rozkucie, uznał najwyraźniej, że nie zagrażają mu aż tak bardzo, jak wydawało mu się na początku.
- Może nie będziemy musieli - odpowiedziała cicho na ostatnie słowa Widma, marszcząc lekko brwi, jakby dodatkowo usiłowała wyostrzyć spojrzenie na twarzy Isaaca. - Jeśli pan Skinner wyrzuci w końcu z siebie to, co chce nam powiedzieć, ale nie może się na to zdecydować. O co chodzi? Wiesz, gdzie jest Khouri? Wiesz, gdzie może być? Dokąd mógł polecieć po tym, jak zabił tego faceta? Mówił, albo widziałeś coś więcej, niż chcesz przyznać?
Czekała, aż którekolwiek z jej pytań wywoła choćby minimalną reakcję na twarzy jej niechętnego rozmówcy. Coś, co dałoby jej punkt zaczepienia. A może po postu zarzuci go taką ilością pytań, że dla świętego spokoju powie jej co chce wiedzieć. Uśmiechnęła się do niego, już dużo mniej niepokojąco. Tak zwyczajnie.
- Wiesz, jesteśmy trochę mniej narwani i rozsądniejsi od Khouriego. Wbrew pozorom. Znaczy, mówię o sobie i o turianinie, bo za niebieską nie ręczę. Khouri, jak widzisz, nie posprzątał najlepiej, bo trafiliśmy do ciebie my. Nie wiem, ile jeszcze osób będzie miało te same dowody, które ma turianin - skinęła głową w jego stronę. Tu akurat mówiła szczerze. Gówno wiedziała. - Po to wystawiłeś ochroniarza na zewnątrz, hm? Bo wiedziałeś, że coś może pójść nie tak? - westchnęła. - Po prostu nam powiedz co wiesz, Isaac. Bardzo cię proszę.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Szanghaj”