Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

A-yeon Jung
Awatar użytkownika
Posty: 9
Rejestracja: 18 cze 2018, o 15:22
Wiek: 19
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Studentka
Kredyty: 20.000

A-yeon Jung

23 wrz 2018, o 14:13

032989
MIANOA-yeon Jung 정아현
DATA UR.17.02.2167 [19]
MIEJSCE UR.Seul, Korea
RASACzłowiek
PŁEĆKobieta
OBYWATELSTWAZiemskie
SPECJALIZACJASzpieg
PRZYNALEŻNOŚĆSpołeczność galaktyczna
ZAWÓDStudentka

Niepełne wyższe, psychologia na Ewha Womans University

Apartamenty Woosun, 3/29, Seul
Niewysoka dziewczyna o drobnej, choć zgrabnej posturze ukrytej zazwyczaj pod luźniejszymi górnymi częściami garderoby i dopasowanymi spodniami/spodenkami lub krótkimi, plisowanymi spódnicami. A-yeon nie należy do kobiet, które potrzebują specjalnej okazji do założenia sukienki, tak więc od nich również nie stroni, szczególnie od tych bardziej dopasowanych wersji. Stara się też raczej unikać ubierania w całości w ciemnych kolorach – lubi pastele i dziewczęce, słodkie szczegóły pod postacią kołnierzyków czy mankietów. Ubiór w jej codziennej egzystencji odgrywa ważną, choć nieco egoistyczną rolę – najłatwiejsza droga do akceptacji przez otoczenie wiedzie przez aparycję, a wtedy już łatwo o dobre samopoczucie (którego niewątpliwie potrzebuje) w towarzystwie.
Krótkie, gładkie włosy o kolorze gorzkiej czekolady odsłaniają smukłą szyję i linię ramion, a ciepłe, acz ciemne w kolorze oczy podkreślane są przez nią nienachalnym makijażem, tak samo zresztą jak reszta twarzy.
Przez lata zgłębiania tajników psychiki ludzkiej, zdołała wypracować w sobie określone nawyki tak w rozmowie jak i ogólnie – jej ruchy dalekie są od nagłych czy niedokładnych, wręcz przeciwnie: widać w nich opanowanie i pewną dozę elegancji; stawia pewne kroki zachowując przy tym wyprostowaną sylwetkę i podniesioną głowę, siedząc przybiera niemalże pozę pianisty, a słowa wypowiada z wyraźną i poprawną dykcją.
Wzrost i waga: 160 cm, 42 kg
Skóra/karapaks: jasna, gładka
Oczy: ciemnobrązowe
Włosy: krótkie, sięgające linii szczęki, o czekoladowym kolorze
Znaki szczególne: po 2 kolczyki w obu uszach
Towarzyska introwertyczka o raczej łagodnym i miłym usposobieniu, którym zwykła zjednywać sobie ludzi. Naturalny, dziewczęcy urok i niewymuszona sympatyczność sprawia, że Ayeon roztacza wokół siebie ujmującą aurę sprawiającą pozytywne pierwsze wrażenie. Jest lubiana i ceniona wśród towarzystwa i nauczycieli za inteligencję i rzetelność w tym co robi; trzyma się zasad i wypracowanych w swoich kręgach konwenansów, nie wyobrażając sobie odejścia od tych nawyków. Prywatnie, wśród dobrych znajomych, postrzegana jest także jako stosunkowo pewna siebie, choć jednocześnie nie wykazująca większej potrzeby o walkę w przekonaniu potencjalnego rozmówcy do własnego zdania.
Lubi samotność, potrzebuje czasu dla siebie.
Mało kto zdaje sobie sprawę z oczywistego, mogłoby się wydawać, istnienia drugiej strony tego słodkiego medalu. Jako jedyna córka znanej i poważanej w swoich kręgach lekarki, już od dziecka zmaga się z bardzo wysokimi wymaganiami matki i otoczenia. Stres, momentami nieproporcjonalnie wielki, jest nieodłączną częścią jej życia. Nieobce są jej przepłakane pod rząd wieczory, wprawne oko dostrzegłoby również kilka dawno zagojonych blizn tu i ówdzie. Nauczona, by nie obarczać obcych własnymi problemami, będzie udawać, że nic się nie stało i dusić je w sobie nawarstwiając, po czym uwolni kipiące pokłady w samotności, co zupełnie nie pasuje do postawy jaką reprezentuje na co dzień.
Zainteresowania: psychologia, rysunek; jakoś tam potrafi, choć nie lubi, grać na pianinie
Lęki: Boi się braku akceptacji i odrzucenia, poza tym wciąż cierpi na klaustrofobię mimo zapoznania się z różnymi terapiami mającymi na celu naprawienie tego stanu
Przyzwyczajenia/zwyczaje: Lubi biegać i robi to bardzo często niemal od dziecka. W szkole średniej zdobywała z tego tytułu liczne nagrody w zawodach długodystansowych, ostatnio znajduje na to jednak mniej czasu w związku z jeszcze większym nawałem nauki. Biegiem też stara się sobie radzić z negatywnymi emocjami, z różnym skutkiem.
Uzależnienia: guma do żucia
Znaki szczególne: -
A-yeon urodziła się i wychowała w stolicy Korei, Seulu, jako jedynaczka. Od urodzenia nie widziała swojego biologicznego ojca, co jednak, jako człowieka niespecjalnie żyjącego przeszłością, nigdy nie zaprzątało jej jakoś bardzo głowy. Mimo, że prawdopodobnie każdy z sąsiadów potwierdziłby, że dziewczynka prowadziła zwyczajne, normalne dzieciństwo, tak naprawdę byłoby w tym tylko trochę prawdy. Od najmłodszych lat stawiane wobec niej wymagania, zarówno przez matkę jak i dziadków, nie należały do najprostszych w połączeniu z wiekiem w jakim była, ale zawsze starała się spełniać je najlepiej jak w aktualnej chwili potrafiła. Ambitna matka nakładająca na córkę coraz to nowe obowiązki kazała nadążać jej za sobą samą, mając tym samym pewność, że latorośl wyrośnie dokładnie na takiego człowieka, jakiego ona chciała.
*** - A-yeon! Co ty robisz?! – Ciemnobrązowe, dziecięce oczy błyszczące czystą radością zwróciły się ku młodej kobiecie pospiesznie podążającej w ich stronę. Dziewczynka ubrana w białą, lekką sukienkę klęczała i umorusanymi małymi dłońmi brodziła pociesznie między ziarenkami zlepionego deszczem piasku. – Na miłość, spójrz na siebie! Jak ty wyglądasz! – Kilka z dużych, błonistych kropel zdążyło spaść na czysty materiał odzienia dziecka barwiąc je na kontrastujący, nieprzyjemny oczom brunatny kolor. Chłopiec klęczący koło dziewczynki, na oko niewiele starszy, dotychczas towarzyszący jej w zabawie, obserwował teraz całą sytuację w ciszy. Kobieta sięgając do ręki dziecka, złapała je za nadgarstek i mocno pociągnęła w górę wywołując lekki ból, który zilustrował się natychmiastowo na małej twarzy. – Czy ty myślisz?! – Na licach rodzicielki malowała się złość, potęgowana dodatkowo spływającymi po policzkach i czole kroplami zimnej wody. W tle rozlegały się rozmowy przytłumione ścianami otwartego na oścież budynku. – Dostaniesz w domu taką reprymendę, że nauczysz się mnie słuchać – Kobieta pociągnąwszy dziecko za sobą, udała się w głąb pomieszczenia. Kolejna kropla spadła na białą sukienkę, choć ta wydawała się bardziej słona niż pozostałe.

- Wystawiłaś mnie na pośmiewisko, jesteś z siebie dumna? Spójrz w lustro, patrz jak wyglądasz – Silne szarpnięcie za rękę doprowadziło dziecko przed wysokie lustro zawieszone na ścianie. Deszcz potargał jej misternie związane, długie, ciemne włosy, które teraz opadając lekko na twarz, między kosmykami ukazywały skąpane we łzach duże, midgałowe oczy. Spinka w kształcie białego kwiatu wisiała bezwładnie wczepiona w pasma. – Ta konferencja była dla mnie ważna, dlaczego nie potrafiłaś po prostu usiąść i przeczekać tych dziesięciu minut gdy cię zostawiłam?! Musiałaś wyjść?! – Głos kobiety podnosił się jeszcze mocniej, w miarę gdy bardziej ponosiły ją nerwy. Nagłe pociągnięcie jednym ruchem zerwało spinkę z włosów małej, wprawiając ją jednocześnie w szok jak i wywołując lekki strach. – Jeszcze z Baek Jae-yoon’em! Ten chłopiec jest tak głupi, że wyczynem będzie jeśli dostanie się do najgorszej szkoły w Seulu. Chcesz być taka jak on?! Jak jego rodzice?! – Słone krople znów podążyły w dół.
- Nie... – Odpowiedziała cicho na pytanie matki, ukrywając twarz w potarganych włosach.
- Dopilnuję tego. Nie chcę i nie będę mieć głupiego dziecka – Gorycz przemieszana ze złością jakie wylewały się z ust kobiety narastały z każdym wypowiadanym słowem.

Głośne trzaśnięcie drzwiami wzruszyło dzieckiem, aż podskoczyło. Ściany wydawały się ruszać i zbliżać, chcąc zmiażdżyć małe ciało.

*** I tak, już w wieku 5 lat, dziewczynka „skakała” po nauczycielach mających zapełnić jej czas i rozwinąć w niej konkretne cechy lub odkryć nowe zainteresowania – nauka gry na pianinie (która oczekiwanych rezultatów nie przyniosła), sztuki walki (taekwondo, będące już w ogóle kompletnym niewypałem) czy w końcu nauka rysunku, jaka wreszcie przyniosła jakikolwiek akceptowalny efekt, gdyż mała rysowała praktycznie od zawsze. Dziecięce bazgrołki na tablecie na przestrzeni czasu przemieniły się w skomplikowane szkice przedstawiające gł. ludzi, gdyż to właśnie oni najbardziej małą interesowali, co znalazło też swoje odzwierciedlenie w wieku koło 13 lat, gdy Jung uświadomiła sobie czym chciałaby się zająć w przyszłości. Nie trzeba chyba napominać, że pod czujnym okiem matki, A-yeon rozwijała swoją pasję do psychologii, niestety poświęcając na to jakiekolwiek bliższe kontakty międzyludzkie. W sercu dziewczyny szybko kwitła samotność, a umysł w bardzo młodym wieku począł spowijać coraz grubszy płaszcz stresu i często bezlitosnych nerwów.
Gnieżdżące się wewnątrz negatywne emocje A-yeon rozładowywała z największą skutecznością na zajęciach wychowania fizycznego i treningach pozaszkolnych na własną rękę. Napędzana przez bodźce zewnętrzne, młoda Koreanka szybko została „odkryta” jako osoba z potencjałem do rozwijania, co jednak wykorzystała tylko do pewnego, niewielkiego wręcz, stopnia. Na przestrzeni wszystkich sześciu lat szkoły średniej zdołała zdobyć kilka tytułów i miejsc na podium w biegach długodystansowych, jednak wraz ze zmianą szkoły, ograniczył się także czas którym dysponuje, w związku z czym jej poświęcenie skupiło się całkowicie w innym kierunku.
*** Czarnowłosy chłopak o pociągłych, acz łagodnych rysach twarzy zatrzymał wzrok na starszej o rok dziewczynie. Omni-klucz, jaki wciąż miał aktywny na swojej lewej ręce, przygasł nieco ze swoim blado-niebieskim światłem gdy na moment przestał wprowadzać coś na jego klawiaturze. A-yeon mruknęła jedynie pod nosem dając znać, że słucha, nie odrywając się tym samym od czytania zawartych na datapadzie notatek. - Dużo się uczysz ostatnio, noona. Więcej niż zawsze – Pociągnął przez słomkę łyk napoju. – Zdawalność na ostatnich semestralnych wynosiła 92%, nie musisz się tak przejmować.
- Nie chcę ich po prostu zdać – Szybkim ruchem palca przewinęła na następną stronę dokumentu - Potrzebuję 95%, by dostać się tam, gdzie chcę.
- Co, 95?! – Chłopak wytrzeszczył oczy w niedowierzaniu, prostując się nagle. – Wybrałaś już uczelnię? Co to za chory próg... – A-yeon słysząc reakcję rozmówcy, spojrzała na niego rozbawiona.
- Ewha. Ich progi zawsze były wysokie, ale przez ostatnie kilka lat jeszcze bardziej je podwyższyli – Grupka czterech uczniów przeszła obok dwójki siedzącej na ławce, odrywając uwagę Jung od datapadu. Po chwili, widząc znajomą twarz, uśmiechnęła się serdecznie i pomachała w kierunku rozpoznanej osoby, czym przykuła wzrok nastolatka. Niedbałym ruchem odwrócił się nieco, by spojrzeć w tym samym kierunku, ale nie rozpoznając nikogo, po prostu wrócił do poprzedniej pozy. – Poza tym, mimo to, nadal ma sporo studentów, więc dam sobie radę.
- Ewha... To ta uczelnia dla dziewcząt? – Lekki powiew ciepłego wiatru musnął kosmyki jego włosów, targając je na prawą stronę twarzy. – Po drugiej stronie miasta... – Głos chłopca nieco przycichł, przez co A-yeon ledwo go dosłyszała. – Za pół roku już nie będziesz uczennicą. To... mało czasu – Uśmiechnął się, ale jakby sam do siebie; trochę nawet nieobecnie.
- Mhm – Przytaknęła, znów zagłębiając się w lekturze. – Po tym i kilku dodatkowych zajęciach będę mieć zagwarantowaną posadę w placówce Xu-Zhang – Mówiąc to, jej oczy błyszczały niczym dwie, małe gwiazdki na nocnym niebie. – Cieszę się... To dobry start, bardzo mi na tym zależy. A ty, Tae-won? Myślałeś już nad tym? Koniec końców, dzieli nas tylko rok.
- Prawdę powiedziawszy... – Głos ugrzązł mu na moment w gardle, jakby miał wahać się, czy na pewno chce o tym mówić. – Nadal nie wiem co chcę robić. To śmieszne – Prychnął w pogardze do własnych słów. – Otaczają mnie ludzie znający swoje potrzeby, siebie samych, a ja dalej tkwię w tej ciemnej dziurze nie potrafiąc się określić – Ciemno-brązowe oczy Tae-wona zaszły cieniem, gdy spojrzał w dół, na ubrudzoną piaskiem biel swoich butów.
- „Tylko płytcy ludzie znają siebie” – Jej głos zabrzmiał mu w uszach delikatnie, dotykając swą jedwabistą fakturą samych myśli. – Albo tacy, którzy przeżyli już ze sto lat – Następne słowa naznaczone żywym rozbawieniem oderwały go od chwilowego zamyślenia nad wcześniejszym cytatem. – Oscar Wilde i ja, dokładnie w takiej kolejności – Odłożyła wygaszony datapad obok, po czym podciągając nogi pod siebie i obejmując je rękoma, położyła głowę na kolanach, wracając do chłopaka wzrokiem. – Laozi twierdził, że drogą do osiągnięcia rzeczy jest zaakceptowanie i zrozumienie odpuszczenia czegoś innego. W zamian – Następny powiew wiatru zdmuchnął z wiśni nieopodal kilka jasnoróżowych płatków, tworząc nimi fantazyjne wzory w powietrzu, nim upadły na ziemię. – Być może istnieje jakaś przeszkoda, której jeszcze nie odkryłeś, bo na pierwszy rzut oka nie wydaje się nią być. Coś, co musisz jeszcze pokonać, by dowiedzieć się więcej o sobie – Ciepły uśmiech, który zagościł na jej twarzy poruszył wewnątrz rozmówcy nieokreślony obszar; bezdźwięcznie wzdychając, poczuł lekkie ukłucie w klatce piersiowej.
- Noona... – Nagłym ruchem wyciągnął ku niej dłoń, zatrzymując ją powoli obok jej głowy. Twarz A-yeon spoważniała, choć jednocześnie jej duże oczy zdradzały wyczekiwanie. Coś, o czym wiedziała jedynie ona, a co spowodowane było gestem, znalazło ujście chwilę później w gorących policzkach o lekko różowym kolorze. Chłopak nieznacznie zbliżył się do niej, choć wciąż pozostawał w pewnej odległości nienaruszającej jej strefy komfortu. Cofnął rękę, ukazując między palcami płatek wiśni, który zatrzymał się wcześniej w jej włosach. – Chciałem powiedzieć... – Wycofał rękę już na dobre, bijąc się z myślami, a praktycznie każdą z nich było widać gołym okiem, bez wnikliwej analizy. Tae-won był człowiekiem, z którego A-yeon czytała jak z otwartej książki – mimo tego postanowiła mu nie przerywać, zaskoczona jego nagłym, acz jak się wydawało, krótkim przypływem odwagi. - ... Będzie mi... Ta szkoła nie będzie taka sama bez ciebie.
A-yeon wciąż milczała, ale nie cofnęła się, gdy chłopiec znów nieco się do niej przysunął – teraz siedział już w odległości mniejszej, niż na wyciągnięcie ręki.
- Chciałbym móc cię widywać po tym, gdy skończysz szkołę – Ostatnie słowa powiedział już prawie szeptem. Zatrzymawszy dłoń koło jej własnej, dużo drobniejszej, wciąż spoczywającej na jej nogach, musnął delikatnie opuszkami subtelną linię kości, wiodąc powoli w górę. Splótł w końcu palce z jej palcami i nachyliwszy się, spojrzał wprost w jej ciemne tęczówki. Ta chwila nie trwała dłużej niż dziesięć sekund, choć dla Jung czas wydawał się niemalże stać w miejscu. Ich usta dzieliły może z trzy centymetry, gdy na ręce A-yeon omni-klucz rozbłysł jasnym światłem.
„Gdzie jesteś? Za dwadzieścia minut muszę wyjść, czekam specjalnie na ciebie. Masz spotkanie, mam nadzieję, że nie zapomniałaś?” – Wiadomość wyświetliła się natychmiastowo z nadanym dodatkowo priorytetem „ważne”. Dziewczyna poderwała się na równe nogi w okamgnieniu pospiesznie gładząc mundurek do akceptowalnego wizualnie poziomu, po czym chwytając pasek od torby nałożyła ją szybkim ruchem na ramię. Tae-won zdawał się nie wiedzieć co się w aktualnej chwili dzieje.
- Przepraszam. Zapomniałam, że jestem umówiona – Rzuciła na odchodne i podążyła w stronę skrzącego się kolorami dworca.

*** „Tak bardzo się boję, że w tym szaleńczym biegu w końcu zapomnę o czymś, co było ważne i nie będzie już odwrotu, przypominania, uczenia się na nowo. Będzie już tylko ta niespokojna, nasilająca się chaotyczna wibracja z tyłu głowy...
Jestem przekonana, że robię dobrze. Ale czy mam prawo do racji?
Czy za kilka lat nie okaże się, że moja „racja” była nic nie warta?”
~ fragment z audiologa
Pierwszy semestr studiów przyniósł zarówno większe piętno jak i ukojenie. Trafiając na uczelnię, dobrym obejściem szybko zjednała wokół siebie ludzi - w tym także jedną z brytyjskich studentek psychologii znajdującą się w stronach A-yeon za sprawą wymiany. Okazało się to początkiem bardzo dziwnej, nie do końca zrozumiałej dla dziewczyny relacji.

1/
„Nasza uczelnia przeprowadziła wymianę z jakimiś zagranicznymi szkołami. Wśród nich jest ta dziewczyna, jak jej było – Samantha? I tak wszyscy mówią na nią Sam. Rok wyżej ode mnie, wcielenie ideału psychologa. Imponuje mi, jest mądra, naprawdę zna się na tym co studiuje. Łatwo można rozpoznać w człowieku pasję, gdy ma się z takim do czynienia. Przyznam, że chciałabym jej dorównać...

Mała ilość snu przekłada się na produktywność, podobno. Czy to nie głupie, że właśnie produktywność jest przyczyną mojej bezsenności?”


2/
„Ja... lubię to. Ale czasem mam wrażenie, że to mnie przerasta. Ledwo trzymam datapad w ręce, podczas odpowiedzi załamał mi się głos. Nie mogłam się uspokoić.
[w tle słychać ciche stukanie plastikowej powierzchni o inny plastik, jakby układanie czegoś na czymś]
Sam zaczęła ze mną rozmawiać. Podeszła, uśmiechnęła się i zapytała o drogę. Gdy pokazała mi się przed oczami następnym razem, sama się zdziwiłam, że znów podeszła. Jej łamany koreański jest śmieszny, ale potrafi już dużo więcej niż gdy dopiero przyjechała.

Jak ona to robi, że to wszystko przychodzi jej z taką łatwością?”


3/
„Jedna z sześciu na całą grupę pod względem zaliczonych wszystkich egzaminów. To brzmi dobrze, co nie? W sumie to się cieszę. Trochę odetchnęłam.
[chwila niemal grobowej ciszy, po czym słychać ciche zaciągnięcie nosem]
Nie wiem. Nie wiem. Czegokolwiek nie zrobię i jakkolwiek się nie napocę, to i tak mam wrażenie, że tej dziewczynie to samo nie sprawia w ogóle żadnej trudności. Jak? Potem jeszcze przychodzi i patrząc tymi swoimi radosnymi oczami szczerzy się do każdego, do mnie. Dlaczego jest taka lekkoduszna?”
~ fragmenty audiologów
*** Jasne oczy dziewczyny o kasztanowych włosach rozpromieniły się, gdy na jej usta zawitał niewielki, acz szczery uśmiech. Chwytając stojącą obok niej Koreankę za dłoń, energicznie nią potrząsnęła.
- To mega! Twojej mamie naprawdę musi zależeć, trochę nawet zazdroszczę. Moich rodziców nie za bardzo interesuje to, co robię. Wątpię nawet, czy wiedzą, że jestem tutaj – Mimo nieco smutnego wydźwięku, dwa, wpatrujące się w lica A-yeon niebieskie ogniki wciąż tliły się niezmienioną, miłą ekspresją. To jednak nie załagodziło tego, co miało za chwilę nadejść – wiadomość o matce z ust kogoś, kto jej nie znał i raczej nigdy nie pozna odbił się ciężkim echem w głowie Jung, przez co nawet nie zwróciła uwagi na dalszą część wypowiedzianego przez rozmówczynię zdania, posępniejąc zupełnie nagle i nieukrywanie. – Coś się stało, A-yeon? – Zauważywszy zmianę na twarzy młodszej, pochyliła się nieco, utkwiwszy spojrzenie w dwóch, ciemnobrązowych punktach, które teraz wydawały się niemalże przytłaczająco szare.
- Nic – Zdawkowa odpowiedź urwała się tak szybko, jak się tylko zaczęła, nie satysfakcjonując jednak Sam w ogóle.
- Widzę, że coś się stało. Źle się czujesz? Widziałam, że jesteś blada, ale... – Położywszy rękę na ramieniu dziewczyny, Brytyjka pochyliła się jeszcze bardziej, jakby samodzielnie upewniając się w swojej tezie.
- To przez to, że tu jesteś – Wycedziwszy w końcu, A-yeon opuściła nieco głowę. – Dlaczego? Dlaczego jesteś tak mną zainteresowana? Dlaczego ciągle wracasz, sama? – Koreanka przygryzła w nerwach dolną wargę, jakby powstrzymując sama siebie przed następnym słowem. „... Przecież to nie tak, że jestem od ciebie lepsza, czy bardziej utalentowana, nie rozumiem...” – myśli przelatywały przez jej głowę jak unoszące się na wietrze kartki papieru – jak one też cięły nowe, nieznane dotąd rany. Dopiero po tym zorientowała się, że je również wypowiedziała na głos, choć dużo ciszej.
- Co ty mówisz? Jesteś jedną z najlepszych uczennic na roku, wykładowcy cię chwalą w rozmowach. Zdajesz sobie sprawę? – Delikatnie cofnięta ręka, która wcześniej znajdowała się na ramieniu Koreanki, teraz podążyła na powrót do jej dłoni, zaciskając się na niej nieco mocniej, dodatkowo akcentując wypowiadane słowa.
- Nie... Mam dość mówienia mi jak dobrze sobie radzę, rzygam wmawianiem mi czegoś, co nie ma miejsca... – Przed jej oczami przewinęły się setki przepłakanych i nieprzespanych nocy, multum wyrzeczeń i zobowiązań o których tylko ona miała prawo wiedzieć. Po chwili jej policzek wydawałoby się, że bezwiednie, naznaczyła wąska, słona struga.
- Masz pasję, miłość do tego co robisz i ogromną wiedzę, którą przekujesz w coś wielkiego. Jeśli tylko... – Słowa Sam ugrzązły niewypowiedziane, przytłoczone pełnym złości, zaszklonym spojrzeniem.
- Mówisz, jakby wszystko, co robię sprawiało mi przyjemność! Nic o mnie nie wiesz, absolutnie nic, a zachowujesz się jakbyś znała mnie lepiej niż własna matka – Potok myśli spłynął z niej napędzany ukrywaną skrzętnie goryczą fundowaną między innymi przez wcześniej wspomnianą rodzicielkę. Pierwszy raz w życiu, A-yeon nie warzyła słów, nie cedziła ich przez szczelne sito.
Wyśliznęła rękę z uścisku rozmówczyni i ukryła twarz w obu dłoniach, powstrzymując się jednocześnie od płaczu, choć z dość marnym skutkiem. Łzy płynęły same, pchane emocjami, które uszły zbyt szybko, zbyt nagle i w niewłaściwym towarzystwie; acz tak naprawdę problemem był fakt, że w towarzystwie w ogóle.
Mina Samanthy spoważniała, a ona sama wyprostowała się, gdy doszło do niej ledwo słyszalne „przepraszam” wydukane we łzach przez drugą dziewczynę. Chwila, jaka wtedy nadeszła, zdawała się dłużyć z każdą następną sekundą ciszy. Ciszy, która była nie do zniesienia.
- Masz rację, nie wiem – Zaczęła ostrożnie, a jej wzrok przybrał nieobecny wyraz. – Ale... wiem jak ciężko jest dawać z siebie wszystko i się nie poddawać. Dlatego pomyślałam... – Przerwała na moment, dobierając w głowie odpowiednie słowa. – Pomyślałam, że zbliżając się do ciebie, będę w stanie choć trochę rozgonić te ciężkie emocje – Spojrzała znów na A-yeon, a w jej oczach na powrót zagościł nieśmiały ognik życzliwości. - ... byś może czasem skojarzyła to wszystko z czymś lepszym, by może sprawiło ci to przyjemność. Przepraszam – Ostatnie słowo, podobnie jak druga, wypowiedziała już półszeptem, jednocześnie powoli podchodząc nieco bliżej.
Słowa Brytyjki dotknęły czułych strun i zagrały na nich melodię, która przemówiła słodkim, łagodnym tonem. Tonem, którego Koreanka potrzebowała bardziej, niż czegokolwiek innego teraz. Uniosła po tym zapłakane spojrzenie wprost na pełne serdeczności oblicze; nie wiedziała nawet kiedy i kto tak naprawdę to zainicjował, po prostu chwilę później tkwiła już tak bez ruchu, wtulona i łkająca. W swoich oczach żałosna, w jej – idealna.
- Chciałam tyle dla ciebie zrobić, zanim wyjadę – Wyszeptała, w uścisku opierając głowę o jej ramię.
-

- standardowy generator tarcz
- omni-klucz "Primo"
- 20 000 kredytów
- paczka miętowych gum do żucia
- kilka spinek do włosów

-
ObrazekObrazek

Wróć do „Baza danych”