Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Ajia Paran
Awatar użytkownika
Posty: 97
Rejestracja: 7 gru 2013, o 09:59
Miano: Ajia Paran
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Drellka
Zawód: Sierżant SOC
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboraccum
Kredyty: 43.000

Ajia Paran

9 gru 2013, o 18:09


Miano: Ajia Paran
Wiek: 18 marca 2158, 28 lat
Rasa: Drellka
Płeć: Kobieta
Specjalizacja: Inżynier
Przynależność: SOC, pion Śledczy
Zawód: Sierżant SOC

Aparycja:

Różowe to to było, podeszło niby że jestem aresztowany.... wiesz śmiałbym się gdyby nie to że w tym momencie oberwałem czymś w łeb...
Więzień nr.2569,Cytadela

Hej cnotka, następnym razem szerzej nogi...
Akia Paran

Można by powiedzieć: jak drell wygląda każdy widzi. Nogi, ręce, kręgosłup i szyjka jak u kobry, czy innego gada.... i do tego całe to to zielone, nie? W wypadku Aji byłby to opinia co najmniej niedokładna, jeśli nie zupełnie mylna. Co można dostrzec na pierwszy rzut oka? Różową skórę, prawie w ludzkim odcieniu, małe, kształtne piersi. Inne cechy charakterystyczne? Szczupła, prawie filigranowa sylwetka, wzrost w miarę przeciętny no i szyja. Tak, jest to fragment jej ciała który często wzbudza zdziwienie. Kobieta posiada bardziej rozwinięty niż u innych drelli piękny przypominający kobrzy kołnierz. Co oprócz tego? Parę blizn na plecach, wąska talia, lekko wystające obojczyki, drobne dłonie i miejscami przebarwiona skóra głowy i nóg.
Jednak to co najważniejsze mieści się powyżej szyi. Delikatne, regularne rysy, i duże, prawie dziecięce oczy czynią jej twarz pociągającą i intrygującą. Dwa węgielki z brązową obwódką w jednej chwili potrafią przyglądać się światu z nieskrywanym zdziwieniem by w następnej chwili zaszklić się od łez czy wręcz iskrzyć z podniecenia. To one właśnie najbardziej zapadają w pamięci, wypierając obraz reszty twarzy.
Kobieta porusza się energicznie, żywiołowo wędrując między kolejnymi punktami na swej trasie. Praktycznie zawsze gdzieś się spieszy, pół biegnąc, czy wręcz przeskakując kolejne odcinki. Czasem wpadnie na kogoś, lub coś, jednak dzięki wrodzonej gracji, zdarza się to stosunkowo rzadko.
Nie jest i raczej nigdy nie będzie najsilniejszą przedstawicielką swojej rasy, choć wbrew pozorom nie skona z niedotlenia po paruset metrach, a tym bardziej nie ugnie się pod ciężarem pancerza, czy zakupów. Drzwi kopniakiem też rozwali, ale to w ostateczności.
Na służbie zawsze ma na sobie lekki, niebiesko-czarny pancerz z symbolem SOC. Nie jest on szczególnie ciężki, by nie utrudniać swobody ruchów. Nie lubi też zasłaniać twarzy hełmem, choć czasem zmusza ją do tego sytuacja. W cywilu najczęściej ma na sobie dopasowaną brązową bluzkę, czarne długie spodnie i wzmocnione na goleniach buty za kolano.

Osobowość:

Ten uważa że to dziwne dziecko. Ciche, spokojne, tak różne od ojca. Ten widział jak ta stanęła w obronie małego varrena... ten nie rozumie czemu gotowa była poświęcić się za jakieś zwierze.
Ytris, hanar

Fajna dupka, no ale kurwa nie pogadasz... serio.... popatrz się tylko na nią, a potem na jej siorkę. Widzisz? No właśnie jak tylko zagadasz możesz liczyć na kulturalną odmowę, uśmiech czy dwa a jak się nie odczepisz to darmowy wpierdol od tej szurniętej i złamanie otwarte gratis.
John Henriks, SOC

Wiecznie roztrzepana, szczera do bólu i zawsze czymś przejęta, jest łagodniejszą wersją swojej matki. Raz cicha i zamknięta w sobie, innym razem gadatliwa, impulsywnie wymachująca rękami, nie może pięciu sekund usiedzieć na miejscu. Nigdy nie zajmuje neutralnej pozycji, zawsze ma własne zdanie, jednak prawie nigdy go nie ujawnia. Nie znosi znajdowania się w centrum uwagi, a na samą myśl o zajęciu funkcji dowódcy dostaje dreszczy. Bardzo trudno jej zapanować nad emocjami, w szczególności tymi negatywnymi, choć nie rządzą nią tak autodestrukcyjne skłonności jak matką. Jest z typu „czujesz - rób”, przez co uznawana jest za impulsywną i trochę nieodpowiedzialną. Nie ma w zwyczaju roztrząsać przeszłości, choć nie znaczy to że nie uczy się na błędach. Jednak to wygląd perfekcyjnie oddaje jej najbardziej dominujące cechy - nietypową niewinność i ogromną empatię, choć oczywiście nie będzie się wahać przed okaleczeniem kogoś, czy nawet zabiciem w obronie własnej bądź bliskich. Nietrudno jest ją zawstydzić, czy wprowadzić w zakłopotanie. Ponad wszystko jednak kocha swoją siostrę. Mimo że czasem nie zgadza się z jej poglądami i wizją świata, gotowa jest oddać za nią życie. Związek ten jest równie mocny co szalony. Nieliczni znajomi Akii powiedzieliby że dziewczyna naprawdę rozkwita w obecności Akii. Nie minęliby się również z prawdą mówiąc iż ta zupełnie dominuje Ajię, jednak obu stronom absolutnie to pasuje. W obecności tego duetu, wielu ma wrażenie że siostry porozumiewają się instynktownie, samym gestem bądź przelotnym spojrzeniem synchronizują swoje działania.

Historia:

Poranek.. Co za debil wymyślił poranki? Ten moment gdy do mózgu dociera brak czegoś we krwi... czegoś bardzo istotnego. A podobno policja nie potrafi się bawić... Jedni mogliby powiedzieć że to sposób na ucieczkę od wspomnień, inni że próba stłumienia uczuć, ktoś powie że alkohol tak działa, a reszta mu przytaknie. Ehh czemu nikt nie potrafi zrozumieć że ktoś może to lubić? Ten stan zawieszenia, gdy nie potrzeba myśli, gdy uczucia płyną a każdy oddech zdaje się wiecznością... Swoboda i pustka, ekstaza i cierpienie... Dla tych chwil warto było pocierpieć... a może nie. Otworzywszy oczy, zsunęła z siebie siostrę i spojrzała na zegarek. Czwarta... dopiero czwarta? Zamknąwszy znowu oczy, zaczęła się zastanawiać jak do tego doszło...

Ktoś bardzo inteligentny powiedział kiedyś że dzieci są odbiciem swoich rodziców i skazane są na powtarzanie ich błędów. Cóż coś musiało być na rzeczy patrząc na Paranów. Kahrjet Paran był jednym z "wojowników" na usługach hanarów. W dodatku chyba najmniej przewidywalnym. Gdyby nie jego związek z Sennettą Trin byłby jednym z najlepiej opłacanych i wpływowych drelli. Trudno jednak robić karierę na Kahje gdy chodzą pogłoski (a raczej dowody) że jest się spokrewnionym ze swoją żoną. Na szczęście po wypadku z nożami i gałkami ocznymi jednego z głupszych pobratymców wszyscy zaczęli dyplomatycznie milczeć na ten temat, choć każdy wiedział swoje. Zresztą na fali tych pogłosek Senattcie udało się zdobyć renomę jako artystce. W każdym razie związek ten nie należał do typowych... w szczególności biorąc pod uwagę "incydent" na statku, w trakcie wycieku piezo. Nie można się w tym momencie dziwić, że po dziewięciu miesiącach na świat przyszły dosyć nietypowe bliźniaczki. Silniejsza z nich, Akia wyglądała jak typowa mała drellka, zielona, gadzia i oślizła. Z Ajią był większy problem; dużo mniejsza od siostry, z przesadnie rozwiniętym kołnierzem ledwo oddychała. Cóż dobrze że nie były to czasy, gdy takie dziecko zrzucono by z jakiejś skały, albo porzucono na pustyni. Delikatna terapia genowa i trzy tygodnie w szpitalu później dziewczynka trafiła do domu. I to domu niezwykłego, bo jak inaczej nazwać sto metrów kwadratowych zajętych albo uzbrojeniem wszelakiej maści, albo niedokończonymi rzeźbami i obrazami. W takich warunkach dzieciństwo nabiera nowego znaczenia. W szczególności gdy ojciec wraca zakrwawiony, albo zabandażowany do domu raz na trzy tygodnie, czy nawet rzadziej.... Szybko zresztą się okazało jak różne są same dziewczynki. Większość cech charakteru czy nawet predyspozycje do konkretnego zachowania Ajia odziedziczyła po matce. Nagłe wybuchy emocji, skłonności do podporządkowywania się czy w końcu współczucie to wszystko spuścizna po rodzicielce, z którą mała dziewczynka a potem nastolatka spędzała większość czasu. Nie było praktycznie momentu, gdy nie podążałaby za Senettą, grzebiąc w jakimś urządzeniu. Zaś pod okiem ojca, Akia wyrosła na zimną, bezwzględną i skrajnie opanowaną kobietę. Nie tylko charaktery obrazowały ogromną różnicę u dziewcząt, będących jak dwie strony monety. Również skrajnie różny potencjał ich zdolności ukształtował ich późniejsze życie. Akia już jako mały szkrab wykazywała obiecujący potencjał biotyczny, dzięki czemu stała się jedną z pierwszych posiadaczek implantów nowej generacji, a w konsekwencji od szóstego roku życia szkoliła się na zabójcę. U Aji specjalne predyspozycje pojawiły się parę lat później, wraz z grzebaniem w różnej maści urządzeniach (nieszczególnie bezpiecznych, po czym do dziś ma parę blizn na przedramionach). Dziewczynka chłonęła wiedzę w piorunującym tempie. Niektórzy nazwali by ją upośledzonym geniuszem, gdyż wraz z wiekiem coraz wyraźniej rysowały się również negatywne cechy matki, jednak tak naprawdę dziewczynka miała po prostu liniowo ukierunkowany talent, który szybko wykryto i zaczęto się na nim koncentrować. Dzięki temu, choć często nie była nawet przeciętna z większości przedmiotów, udało jej się przeskoczyć w sumie trzy lata nauki. Dzięki renomie swego ojca, charakterowi siostry, która miała tendencję do uszkadzania kolegów i ogólnospołecznej opinii o związku jej rodziców, lata spędzone na Kahje nie należały do najprzyjemniejszych w życiu Aji. W najlepszym razie mogła liczyć na chłodną obojętność, w najgorszym na ostracyzm i próby pobicia. Kulminacją tych nastrojów był incydent, w trakcie rocznej nieobecności jej ojca. Mało kto wierzył że ten jeszcze wróci, a stare urazy i problemu zaczęły trafiać na podatny grunt.

Ajia szybkim krokiem wyszła z szkoły. Musiała się spieszyć, jeśli chciała uniknąć swoich kolegów. Od czasu gdy z tatą urwał się kontakt, wszystko zaczęło się sypać. Oczywiście nigdy nie była specjalnie lubiana, ale ostatnio zaczęło się robić niebezpiecznie. Ci którzy dawniej nie zwracali na nią uwagi, zaczęli jej przeszkadzać, czasem dosyć nachalnie. Gorzej było z tymi którzy się nią interesowali. Coraz trudniej było jej ukryć ślady po biciu przed siostrą... w dodatku matka znowu wylądowała w szpitalu. Uśmiechnąwszy się krzywo, drellka przebiegła przez wąską uliczkę i zagłębiła się w plątaninę tuneli i zaułków, tworzących tą okolicę. Starając się poruszać maksymalnie szybko, odliczała w głowie czas do końca zajęć. Piętnaście... czternaście...trzynaście... przyspieszyła kroku, widząc już wyjście z labiryntu uliczek. Trzy... dwa...
-Gdzie się wybierasz kurewko?
Ajia zatrzymała się w pół kroku jak sparaliżowana. Nie mogąc się ruszyć, czuła jak strach zaciska się powoli na jej gardle. Zamrugawszy zobaczyła jak wyjście zasłania rosła sylwetka mężczyzny. Gdy ten odpalał papierosa, w krótkim, czerwonym błysku dostrzegła jego twarz. Opuściwszy ramiona, wiedziała już że nie ma szans. Jeśli był Hejlan, to w okolicy musiała kręcić się jego obstawa. Cóż każde społeczeństwo wytwarza własną hierarchię, a w niej zawsze pojawiają się jednostki, sądzące że świat i bliźni zostali stworzeni do tego by im służyć. Właśnie taką jednostką był Hejlan. On nie potrzebował powodu by komuś przywalić, on po prostu sądził że tak powinno być i już.
-Czemu się nie odzywasz? Czyżby tatuś również ciebie posuwał i Ci mowę odebrało?-mówiąc to uśmiechnął się lubieżnie i powoli ruszył w stronę dziewczyny. Ta instynktownie odwróciła się i próbowała uciekać, jednak na jej drodze stanęła pieść jednego z przybocznych Hejlana.
-Gdzie idziesz? Jeszcze z tobą nie skończyliśmy.... Mówiąc to szybkim ruchem doskoczył do Aji i powalił ją na ziemie. Próbowała się wyrywać, szarpać i gryźć, jednak po paru ciosach nie próbowała już nawet drgnąć. Czując jak powoli wszystko pochłania ciemność, dostrzegła jak ktoś podtyka jej pod nos kawał szmaty-Myślisz że pozwolę Ci tak po prostu zemdleć? Niee, ten skurwiel nie pozwolił w spokoju odejść mojemu ojcu... zobaczymy jak mu się to spodoba.
Nie rozumiejąc za bardzo co się dzieje, Ajia poczuła jak jej oprawcy brutalnie zrywają z niej ubranie. Nie mogąc nawet osłonić się, dziewczyna wpadała w coraz większą histerię. Nie mogła liczyć na ratunek.... nikogo nie obchodziło co sie z nią stanie. Swoim zachowaniem, zdawała się jeszcze bardziej zachęcać oprawców. Szlochając i wyginając się w daremnej próbie ucieczki, czuła jak jej umysł zapada się w sobie. Osobowość, uczucia, nadzieje wszystko to zastępował zwierzęcy strach i instynkt. Nagle poczuła jak coś w jej kroczu pęka, sprawiając silny ból. Wtem coś się zmieniło. Otworzywszy oczy dostrzegła że w pobliżu nie ma żadnego z napastników. Nie mogąc się ruszyć, szalonym wzrokiem wodziła wokół. Wtem całe pole jej widzenia zasłoniła twarz. Instynktownie zwinąwszy się w pozycji embrionalnej, próbowała odgrodzić sie od tej osoby. Czując jak ta podnosi ją delikatnie z ziemi załkała cicho. Potem nadeszła ciemność. Obudziła się dopiero w domu, w wannie. Nad nią nachylała się jej siostra Akia. Nie rozumiejąc co się dzieje, spróbowała poruszyć ręką, jednak widząc opiekuńczy wyraz na twarzy bliźniaczki odpuściła sobie. Czując jak po jej ciele delikatnie przesuwa się gąbka, Ajia powoli składała siebie w całość. Co zrobiła, że tak ją potraktowali? Przecież nigdy nikogo nie skrzywdziła, nawet złego słowa nie powiedziała.... coś musiała zrobić.... to jej wina... inaczej Akia by się nią nie zainteresowała. Jej siostra przecież się nią nigdy nie interesowała... Czując delikatne szarpnięcie pozwoliła się podnieść i ubrać. Poprowadzona przez bliźniaczkę, zajęła miejsce na swojej ulubionej kanapie przy stoliku. Skuliwszy się pod tak dobrze znanym, zimnym spojrzeniem siostry, ledwo trzymała połamane kawałki swojej osobowości. Była taka brudna, ohydna... miała ochotę sięgnąć po jeden z noży ojca i zakończyć tą marną farsę. Przed spełnieniem tego zamiaru powstrzymał ja jednak ból w posiniaczonym kroczu. Czując tak straszną bezsilność, chciała błagać by ktoś skończył to co zaczęto w tamtym zaułku... by ktoś wziął i po prostu ja dobił, jak dzikie zwierze. Nagle poczuła, jak ktoś odciąga jej ręce z kolan i sadza w normalnej pozycji. Dostrzegłszy spokojny wyraz twarzy Akii, trochę się uspokoiła i pozwoliła się nakarmić. Potem bardziej zobaczyła niż poczuła, jak ta podnosi ją z fotela i niesie do pokoju. Czując jak siostra delikatnie kładzie ją na łóżku, uśmiechnęła się blado. Potem stało się coś dziwnego, coś czego nie mogła zrozumieć przez resztę swojego życia. Jej bliźniaczka nachyliła się nad nią i pocałowała. Nie wiedząc za bardzo jak zareagować, zesztywniała, oczekując powtórki z ostatnich wydarzeń. W końcu wszystko miało swoją cenę. Jednak stało się coś zupełnie innego, Akia położyła się obok swojej siostry i objąwszy, zaczęła ją uspokajająco gładzić. Rozluźniwszy się, odwróciła się i odwzajemniła pocałunek siostry. Tak zaczęła się ich dziwna, mroczna i chora relacja.

Przez następny miesiąc Ajia nie pojawiała się na zajęciach. Z pomocą siostry, która okazała się jednak posiadać trochę uczuć, pozbierała się do kupy. W jej już i tak zmiennym charakterze, pojawiła się niepokojąca nuta uległości i adoracji względem Akii. W każdym razie, od tego momentu skończyły się ataki na Ajię i to jej wystarczyło.
Cztery lata później zmarł ich ojciec, na tydzień przed zakończeniem szkoleń bliźniaczek. Oficjalnie
jako powód zgonu podano zespół Keplera, a Ajia wolała w to nie wnikać. Po inauguracji, skontaktował się z nimi, przez ekstranet mężczyzna podający się za przyjaciela ojca. Przedstawiwszy się jako Sven Larsen, zaproponował ochronę dla całej rodziny powołując się na spłatę jakiegoś bliżej nieokreślonego długu względem Kahrjeta. Z tego co później wymsknęło się Akii, Kahrejt w jakiś sposób uratował najpierw życie a później karierę Svena. W tym momencie nie mieli zresztą innego wyboru. Po śmierci ojca wszyscy "skrzywdzeni" i "obrońcy prawości, oraz wszelkich innych wartości" nie daliby im żyć.. dosłownie.. Matka spieniężyła wszystko co się do tego nadawało i wykupiwszy bilety na pierwszy lot na Cytadele wyniosła się z Kahje wraz córkami. Na miejscu zajął się nimi rzeczony oficer, załatwiając wszystkie sprawy migracyjne. Zdziwił go trochę wiek dziewcząt, jednak całą sprawę zbył wzruszeniem ramion. Z biegiem czasu między oficerem i Sennettą zrodziła się nić uczucia, które choć nie tak intensywne jak do Kahrjeta, również zaowocowało małżeństwem. Dzięki niemu Ajia uzyskała również dostęp do uczelni na Cytadeli. Generalnie utrzymywała (i nadal utrzymuje) dobre kontakty z ojczymem. Imponował jej zarówno jako człowiek, jak i oficer. Zawsze uprzejmy, stanowczy i opanowany niezależnie od sytuacji, stał się trzecią kotwicą w życiu Aji, przy której czuła się bezpiecznie.
Przez następnych parę lat uczęszczała na wydział techniczny, uniwersytetu w okręgu Kithoi. Odstając od reszty studentów, zarówno rasą jak i zachowaniem, nie zdobyła zbyt wielu przyjaciół. Zresztą nie miała czasu na zawieranie znajomości. Wykorzystując maksymalnie zasoby uczelni, chłonęła wiedzę jak gąbka. Poza tym była jeszcze Akia... tak ona i ciemniejsza strona Cytadeli. Nie pochwalały działań bliźniaczki, jednak gdy ta ją o coś prosiła, Ajia po prostu to wykonywała. O nic nie pytając łatała więc podziurawione pancerze, naprawiała broń i montowała modyfikacje. Mając własny stół montażowy nie musiała się z tym specjalnie kryć, w szczególności że ojczym uczył ja posługiwania się bronią. Wolała jednak nie ryzykować, pracując jedynie gdy nie było go w okolicy. W trakcie drugiego roku studiów otwarto na Cytadeli arenę Armax Arsenal. W ramach reklamy organizowano na niej turniej dla agentów SOCu i zwykłych obywateli, gotowych sprawdzić się w walce z tymi którzy mieli dbać o ich bezpieczeństwo. Nie mając za wiele do powiedzenia, została zaciągnięta przez bliźniaczkę na parogodzinne (a czasem i paronasto) ćwiczenia, mające na celu zwiększenie jej sprawności bojowej. Mordercze przebieżki, symulowane (i nie) ataki biotyczne, walka technologiczna.... Pomimo bóli, jęków i notorycznego niedospania cel został osiągnięty. W dzień otwarcia turnieju, dziewczęta jako jedne z niewielu cywilów zapisały się do walk.

Szatnia, kwadrans przed pierwszą walką.
Ajia powoli dopinała ostatnie zatrzaski w pancerzu. Cienka warstwa włókien ablacyjnych nie ograniczała ruchów, jednak stanowił raczej średnią ochronę przed strzałami. Cóż musiała polegać na tarczach i swoich zdolnościach technicznych, jeśli chciała przeżyć. Naciągnąwszy rękawice i umieściwszy wypożyczonego od ojczyma Predatora w kaburze, przyjrzała się sobie w wygładzonej powierzchni metalicznej ściany. Wyglądała ... zabawnie. Jej już i tak szczupła sylwetka, zrobiła się jeszcze drobniejsza po treningu, tworząc wrażenie jakby dziewczynę mógł powalić najlżejszy wietrzyk. Do tego hełm za cholerę nie chciał wygodnie pomieścić jej kołnierza. Zirytowana ściągnęła cholerstwo i odetchnęła swobodnie. Odłożywszy go na półkę, naciągnęła na głowę szarawy kaptur. W końcu to i tak tylko symulacja, więc nic nie powinno się stać... W ogóle jak mogły myśleć o wygranej? Będą walczyć z zawodowcami, wyszkolonymi do tłumienia zamieszek i walk ulicznych... Nie ma szans, ośmieszą się tylko i odpadną po pierwszej rundzie. Słysząc chrząknięcie, odwróciła się w stronę siostry. Akia wyglądała jak zwykle, to znaczy zabójczo. Poruszając się z płynną gracją drapieżnika, perfekcyjnie wyglądała w cięższym wariancie pancerza. Widząc lekko uniesioną brew bliźniaczki, Ajia uśmiechnęła się przepraszająco. Cóż jak mogła wątpić, mając taką towarzyszkę. Podszedłszy do niej bliżej, położyła dłoń na jej talii. Akia złapała ją i gwałtownie przyciągnęła do siebie. Uśmiechnąwszy się drapieżnie musnęła ustami wargi Aji, po czym ugryzła ją w szyje i niedbale odepchnęła od siebie.
Gdy zabrzmiał sygnał, dziewczyny weszły na pozycje startowe. Ajia nerwowo zaciskała i rozluźniała dłoń na chwycie pistoletu. Nie pomagało jej to ani trochę, jednak musiała czymś zająć ręce. Słysząc charakterystyczny szum projektorów holograficznych, ostatni raz spojrzała na siostrę. Ta nie zdradzała po sobą żadnych uczuć, stojąc w takiej samej pozie w jakiej zamawiałaby drinka. Uśmiechnąwszy się, stanęła w pozycji umożliwiającej szybki odskok. Wzium. Całe otoczenie się zmieniło. Stała w środku cholernej dżungli, zapadając sie po kostki w lepkim łajnie. Jakieś dwieście metrów od nich dostrzegła konkurencję. Para rosłych turian w mundurach SOCu, przyglądała się im jak mięsu armatniemu. Odruchowo odszukała wzrokiem najbliższą osłonę. Przez odgłosy fauny, przebił się głos komentatora.
-Zawodnicy przygotować się, walka rozpocznie się za 3...2...1... start!
Słysząc pisk, Ajia wykonała przewrotkę i schowała się za pobliskim kawałkiem skały. Słysząc jak pociski uderzają o jej osłonę zaczęła gorączkowo myśleć, co zrobić żeby przetrwać. Lekko panikując, nie myślała nawet o broni; chciała po prostu uciec. Rozglądając się dostrzegła swoją siostrę, celującą w jednego z oponentów. Patrząc na nią z niemą prośbą w oczach, ujrzała jak ta daje jej znak ręką. Kręcąc głową wprasowała się w coraz mniejszy kawałek skały. Widząc jak Akia ponawia znak, a wokół jej dłoni materializuje się niebieska poświata, Ajia momentalnie zapanowała nad sobą. Z dwojga złego wolała jednak tych z SOC. Skinąwszy siostrze głową, wychyliła się delikatnie i sprawdziła gdzie są przeciwnicy. Zlokalizowawszy najbliższego, wyciągnęła Predatora, płynnym ruchem wychyliła się i nie czekając na Akię, wystrzeliła w niego Siatkę Pojmań poprawiając Miną Zbliżeniową. Nie zwracając już na niego uwagi w biegu ostrzeliwała drugiego z oponentów. Widząc charakterystyczny błysk opadających tarcz z przystawienia uderzyła w niego Natychmiastowym Zamrożeniem. Widząc jak ten zamiera, nie mogąc nawet drgnąć, odsunęła się by dać czyste pole do uderzenia Akii. W następnym momencie rozległ się gong obwieszczający koniec starcia.
Zamrugawszy, ze zdziwieniem stwierdziła że ponownie stoi na okręgu startowym. W podobnym stylu duet ten wyszedł z eliminacji. W następnych walkach Ajia nie miała zresztą takich problemów. Widzowie byli zachwyceni widząc parę drellek roznoszących kolejne duety patrolowych i cywilów. Jednak wraz z postępem w zawodach rósł również poziom. Powoli krystalizowała się poprzeczka, a bliźniaczki miały coraz większy problem z jej osiągnięciem. W końcowej fazie zaczęło się robić gorąco, w szczególności gdy rozszerzono skrypt o symulowanie obrażeń. Cudem (a raczej wykorzystaniem błędu w symulacji), dziewczyny dotarły do półfinałów. Oprócz nich spoza SOC, zakwalifikowało się trio najemników i cztery drużyny reprezentujące Wydział Nadzwyczajnego Reagowania. Wychodząc po raz enty na platformę startową, dziewczyny zachowywały zupełny spokój. Poziom przeciwników i zmęczenie po ostatnich walkach nie zostawiło w Aji zbyt wiele energii. Uśmiechnąwszy się blado do siostry, przygotowała się na kolejne starcie, modląc się by jednak trafili im się najemnicy. Po chwili już stała na pokładzie turiańskiej fregaty, a dokładniej na jej pancerzu. Szybko rozejrzała się wkoło, szukając potencjalnych osłon i pozycji zapewniających przewagę. W tle grzmiał komentator w trakcie typowego wstępu.
Nie czekając na znak siostry, Ajia rzuciła się w kierunku najbliższej osłony. W biegu zobaczyła tylko jak pod wpływem strzału ze snajperki rozpadają się jej tarcze. Dopadłszy w końcu upragnionego miejsca, dziewczyna ciężko oparła się o ubezpieczający ja kawałek metalu. Nagle poczuła silne uderzenie w bark i paskudny ból. Z lekkim oszołomieniem patrzyła na dziurę zrobioną w prawie pół metrowej grubości stali. Musiała zacząć się ruszać i to zaraz. Szybko przeczołgała się do najlepiej chronionego miejsca, mając nadzieję że jej oponent nie ma celownika termicznego. Postrzeloną rękę musiała oczywiście ciągnąć za sobą, prawie konając z bólu. Nie była do tego szkolona jak Akia, a zapanowanie nad bólem prawie wykraczało ponad jej skromne możliwości. Czekając na zregenerowanie się tarcz kątem oka dostrzegła błysk z lewej strony. Instynktownie wykonała przewrót, prawie nie mdlejąc. Nie zwracając w tym momencie uwagi, na to co przed chwilą przeleciało jej koło ucha, uderzyła na oślep Zamrożeniem. Nie dało to za wielkiego efektu, gdyż dziewczyna mogła tylko obserwować jak rozbija to kamuflaż człowieka, biegnącego w jej stronę. Na szczęście symulator oszczędził jej uczucia wbijającego się w jej pierś omniklucza i na czas ją odłączył.
Ledwo trzymając się na nogach, dziewczyny pozbierały swoje rzeczy i nic nie mówiąc skierowały się do wyjścia. Nie małym zaskoczeniem był dla nich widok ojczyma i turianina w galowym mundurze, z zacięciem o czymś dyskutujących. Gdy tylko zauważyli ich przybycie na trybuny, zamilkli i poczekali aż obie podejdą bliżej. Turianin okazał się jednym z przełożonych Svena. Wykrzywiwszy twarz w czymś co mogło by uchodzić za uśmiech gdyby nie paskudna blizna biegnąca od oka do kącika ust, pogratulował dziewczynom ładnej walki. Przechodząc przez wszystkie nic nie znaczące pytania, formalności i inne formy grzecznościowe, zasugerował że jeśli ich przybrany ojciec nie ma nic przeciwko byłby usatysfakcjonowany widząc obie kobiety jako przyszłoroczne studentki w Akademii SOC. Jak zwykle podążając za postanowieniem siostry (i własną chęcią), Ajia przeniosła się do rzeczonej uczelni. Oczywiście po drodze musiały zostać dopełnione wszystkie formalności, włącznie z uzyskaniem aprobaty od jednej z ambasad. W efekcie tego następne cztery lata dziewczęta spędziły szkoląc się na przyszłych stróżów prawa. W każdym razie Ajia to robiła. Z tego nie zbyt dawnego okresu, pamięta przede wszystkim ulubione powiedzonko swojego "sierżanta", jakże sympatycznie zwanego Wyłam Zębem; "Raz w dupe to nie pedał, to samo dotyczy błędów. Jeden błąd wiosny nie czyni, ale wypierdala ciebie stąd w podskokach. A teraz pięćdziesiąt pompek kurwie syny!". Akademię ukończyły jako jedne z lepszych uczennic, jednak daleko im było do jednostek wybitnych, pokroju Raheena Valhiari, czy weteranów z dywizji turiańskich. Pozwoliło im to jednak pracować razem, choć dowódcę miały równie nietypowego, co ich związek. W trakcie patrolów dowodził nimi hanar, który urzędował na terenie Prezydium i doków. Ci co znali siostry lepiej nie czuli się specjalnie zszokowani słysząc plotki jakoby Akia i Ajia czasami zasiadywały się na "nocnej zmianie" w mieszkaniu hanara. Z patrolówki udało im się wybić po dwóch latach, dzięki "niesłychanemu" instynktowi Akii, który pięknie pomagał łapać jej dawnych znajomych na wyłudzeniach haraczy, dealerece czy nielegalnym handlu bronią. Jednak nadal daleko im było do celu, upatrzonego przez starszą z sióstr, którą absolutnie nie satysfakcjonowało dostanie się do śledztw z tak krótkim stażem. Następny rok siostry spędziły prowadząc pomniejsze śledztwa, odwalając robotę papierkową i generalnie robiąc za typowe "przynieś, podaj, pozamiataj". Trwałoby to do dnia dzisiejszego, gdyby nie dawne znajomości Akii. Trafem "wpadła" na sprawę zakrojonego na większą skalę przemytu broni. Choć oczywiście przejął je oficer wyższy stażem, siostry okazały się wielce pomocne w dalszym śledztwie. Wszystko szło do momentu gdy dowództwo postanowiło zakończyć całą akcję efektownym szturmem na główną bazę. Oprócz pionu Nadzwyczajnego Reagowania na teren magazynów jako wsparcie miała wejść część śledczych i bardziej doświadczonych patrolowców.
Okręg Tayseri, po ataku gethów zmienił w się odpowiednik dzielnicy biedoty, gdzie największe szumowiny prowadziły swoje interesy. Zaś w centrum tego wszystkiego znajdował się Magazyn-34B. SOC otoczyło cały teren, uniemożliwiając wydostanie się z rzeczonego obiektu. Ta akcja miała być manifestacja siły i determinacji policji walczącej z bezprawiem. Zakończyło się to regularną jatką. Z powodu specyfiki walk, bliźniaczki zostały rozdzielone. Ceniąc wyżej życie siostry niż swoje, Ajia nie zastanawiając się nawet moment, oddzieliła się od swojej grupy i rzuciła się by odszukać bliźniaczkę. Dopiero po dłuższej chwili i paru napadach paniki, Ajia odnalazła swoją siostrę. Pnąc się powoli przez górne kondygnacje budynku kobieta trafiła do niewielkiego pomieszczenia stylizowanego na nowoczesne biuro. Na jego środku stał fotel z przywiązanym do niego mocno zakrwawionym turianinem. Obok niego stała Akia, z uśmiechem wbijająca w jedną z ran ofiary dosyć duży kawał metalu. Z demonicznym uśmiechem na twarzy, nachyliła się nad turianinem i wyszeptała mu coś do ucha. Gdy skończyła mówić, źrenice jegomościa rozszerzyły się jeszcze bardziej, a na spodniach jego garnituru wykwitła mokra plama. Próbując jakoś siebie ratować, mężczyzna wychrypiał:
-Nnniiee możżżeesz! Wasze cholerne prawo Ci tego zabrania! - turianin zaczął się szarpać aby się uwolnić.
-Prawo? Ja jestem prawem.- mówiąc to Akia chwyciła pręt leżący na ziemi i płynnym ruchem zaczęła wbijać go w podstawę czaszki więźnia.
Ajia, nie mogąc juz powstrzymać siostry, szybkim ruchem wyciągnęła pistolet i strzeliła turianinowi między oczy. Akia z wściekłością odpięła turianina, po czym obróciwszy się uderzyła w siostrę i trupa falą uderzeniową. Choć tarcze zanihilowały obrażenia, dziewczyną cisnęło o ścianę, łamiąc jej jedno z żeber. Przez chwilę cały świat przysłaniała jej czerwona mgiełka. Gdy udało jej się zogniskować wzrok, zobaczyła nachyloną nad sobą siostrę.
-Mała, do kurwy nędzy więcej mi nie przerywaj! Jasne? Chyba nie chcesz mnie rozzłościć, co? Dobrze wiesz co się stanie następnym razem...
Skończywszy mówić, na oczach zszokowanej Aji, wbiła sobie w nogę kawał pręta, po czym dokładnie wytarła go w dłoń turianina i położyła obok jego broni. Utykając podeszła do siostry i oparłszy się na niej, wyszła z budynku.

Pozostałe bardziej znaczące śledztwa (przykłady):

-Udaremnienie napadu na ambasadę ludzkości. SOC podejrzewało grupę batariańskich imigrantów z układów Terminusa o kontakty z terrorystami. Dzięki śledztwu bliźniaczek udało się powstrzymać członków tej grupy przed porwaniem jednego z pomocników ambasadora i podłożeniu bomb
-Przechwycenie dostawy czerwonego piasku. Jedna z pierwszych misji sióstr. Celem było przechwycenie szeregu przesyłek mogących zawierać narkotyk. Zakończone częściową porażką, pomimo przechwycenia większości ładunku.
Ekwipunek:
-Primo
-Generator tarcz
-Klucz uniwersalny (bardziej profesjonalna i rozszerzona wersja scyzoryka)
-Paczka miętówek

Środek transportu:

Służbowy prom SOC

Dodatkowe informacje:

-Ajia jest leworęczna
-Ich matka przebywa obecnie w szpitalu. Drellka się nią opiekuje.
-Utrzymuje dobre kontakty z ojczymem
-Ma słabość do słodyczy
-Słaba głowa, po paru piwach traci panowanie nad sobą
-Prawie typowa "dobra glina". W jej przypadku jest to naturalna postawa.
-Bezwzględnie wierzy i ufa swojej siostrze.
-Hejlan chciał się zemścić za tortury, jakim poddał jego ojca Kahrjet w czasie jednej z misji. W ich wyniku jego ojciec stracił życie.

Wróć do „Baza danych”