Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Irene Dubois

31 mar 2014, o 16:03

Jeśli czegoś nie wolno, a bardzo się chce, to można.
1613
MIANOIrene Dubois
DATA UR.25 kwietnia 2162
MIEJSCE UR.Saint-Malo, Francja, Ziemia
RASACzłowiek
PŁEĆKobieta
OBYWATELSTWAZiemskie
SPECJALIZACJASzpieg
PRZYNALEŻNOŚĆSpołeczność galaktyczna
ZAWÓDZłodziejka

Niepełne wyższe, przerwane studia na kierunku stosunków intergalaktycznych i dyplomacji w Ecole Nationale d’Administration w Paryżu.

Lśniące, gęste, rude włosy, niemal do pasa. To jest pierwsze, co zauważa się, kiedy Irene pojawia się w okolicy. Spędza na ich pielęgnacji chore ilości czasu, co sprawia, że są naprawdę efektowne. Otaczają twarz i spływają falami na plecy, lekko podwijając się na końcach. Spod grzywki, czasem zaczesanej na bok, czasem spuszczonej prosto na czoło, spoglądają zielone, kocie oczy, okolone długimi rzęsami. Spojrzenie jest nieco zimne, ale kto by się tym przejmował. Lekko piegowate policzki i pełne usta dodają jej twarzy ciepła i przyciągają wzrok. Kiedy się uśmiecha, zdaje się roświetlać całe pomieszczenie. Jej sylwetka jest wysoka i smukła, Irene chodzi wyprostowana i z uniesioną głową, poruszając się zmysłowo i płynnie. Wydaje się, że nie dba o ubiór, ale rozchełstane koszule, niedopięte guziki i wystające spomiędzy warstw materiału fragmenty opalonego ciała to zawsze skutek zamierzony.
Czasem, w dużym niepokoju, czy kiedy coś idzie bardzo nie po jej myśli, nie jest w stanie upilnować starannie wystudiowanej mimiki. Pewna siebie kobieta wówczas znika i zastępuje ją stworzenie przypominające przestraszonego kota, którego ma się ochotę przytulić. Lepiej jednak tego nie robić.
Zawsze, niezmiennie pachnie konwaliami.
Wzrost i waga: 170cm, 55kg.
Skóra/karapaks: Lekko opalona.
Oczy: Zielone.
Włosy: Rude, długie, gęste i zadbane. Zwykle rozpuszczone, czasem dla wygody splatane w warkocz.
Znaki szczególne: Motyw kwiatowy wytatuowany wzdłuż kręgosłupa.
Głos: Ciepły, niski, idealnie nadający się do śpiewania, ale choć potrafi, to nie lubi tego robić.
Zdecydowanie jest kobietą z charakterem, często wydaje się zarozumiała i zbyt pewna siebie. Lubi sprawiać, by mężczyźni jej pożądali, a z bycia obiektem zainteresowania płci przeciwnej robi grę, która schlebia jej i ją bawi. Pozwala patrzeć, ale nie dotykać. Potrafi być urocza, tak samo jak wyniosła, poważna, zabawna, czy pełna powabu. Na bieżąco decyduje, co jej się najbardziej w tym przypadku opłaca. Rzadko okazuje uczucia względem innych i nie widzi sensu w miłości. Wykorzystuje mężczyzn do uzyskiwania jedzenia, ubrań, pieniędzy i wszystkiego, co niezbędne do życia, jako że sama nie jest w stanie sobie tego zapewnić. Szybko się nudzi, a oszczędzanie zdecydowanie nie jest jej mocną stroną. Potrafi się świetnie bawić i to jest jej priorytet - przyjemność. Są co prawda momenty, kiedy Irene otwiera się, ale nie zdarza się to często, bowiem staje się wtedy wrażliwa i sentymentalna. Nigdy w życiu nikomu nie wyznała, że jej na nim zależy, permanentnie stara się też przekonać cały świat, że potrafi sobie poradzić sama, ale zdarzało jej się przywiązać do innych. Jako, że nie chce, aby jej słabe strony dawały innym nad nią przewagę, jak ognia unika zobowiązań, a uciekanie przed problemami to jej podstawowe rozwiązanie, kiedy sytuacja się komplikuje. Potrafi manipulować, kręcić i - jak to mówi - subiektywnie interpretować, ale kiedy przestaje sobie z tym radzić, wścieka się. Jest dumna, niezdyscyplinowana i pełna tupetu, co wpędza ją w kłopoty. Lubi swój wygodnicki styl życia i nie zamieniłaby go na żaden inny. Wygląd wiele jej ułatwia, otwiera niemal każde drzwi (i niemal każdy portfel), a Irene dobrze wie, jak z tego korzystać.
Jeśli zapewnisz jej przyjemne i interesujące życie, może spędzi przy Tobie jakiś czas, ale któregoś dnia obudzisz się sam. Możesz jej wtedy szukać, ale nie nastawiaj się na dobre rezultaty. Prawdopodobnie nie znajdziesz ani jej, ani swoich pieniędzy, a imienia, którym Ci się przedstawiła, nie słyszał nikt prócz Ciebie.
Zainteresowania: Wszystko, co nowe i emocjonujące. Szybko się nudzi.
Lęki: : Niewola.
Przyzwyczajenia/zwyczaje: Godzina jogi codziennie po obudzeniu, unikanie konkretnych odpowiedzi na wszelkie pytania dotyczące jej osoby.
Uzależnienia: Brak.
Urodzona na północy Francji Irene Dubois jest córką dyplomatki i wojskowego, który zaraz po jej narodzinach zaginął gdzieś na krańcach galaktyki. Nie rozmawiano o nim w domu. Zawsze była butnym i problematycznym dzieckiem, mimo, że matka uparcie usiłowała wychować ją na damę. Miała zdobyć dobre wykształcenie i pracę, wyjść za bogatego mężczyznę i wieść spokojne, wygodne życie. Irene nie do końca podobał się ten plan, ale despotyczna matka nie pozwalała jej podejmować praktycznie żadnych decyzji. Wkrótce więc wyszła za mąż, tak, jak było to od niej oczekiwane. Niejaki Paul Grisey zakochał się w niej do szaleństwa, więc Irene pozwoliła mu kochać się i rozpieszczać. Nie żyło się jej źle, całkiem lubiła swojego męża. Nie tego jednak od życia oczekiwała. Oficjalnie spędzała dni na uczęszczaniu do Ecole Nationale d’Administration, starej i renomowanej kuźni kadr urzędników wyższych szczebli. Matka przekonywała ją, że dyplom tej uczelni to przepustka do świata polityki i administracji. Po dwóch latach Irene biegle posługiwała się trzema językami i znała podstawy polityki międzynarodowej, prawa i praktyki dyplomatycznej. Była przykładną żoną i córką napawającą matkę dumą, ale w rzeczywistości jej frustracja sięgała zenitu. Nie minęło dużo czasu, nim coś w niej pękło, a wtedy miała już cały plan przygotowany. Pozostało wprowadzić go w życie. Spakowała ubrania, biżuterię, przelała kredyty ze wspólnego na nowe, tajne konto i wyszła z domu.

Kiedy jeden z handlarzy chwilę po opuszczeniu ziemskiej atmosfery znalazł ją w luku bagażowym swojego statku, płaczącą, w podartych ubraniach, z jedną walizką, nie mógł jej wyrzucić. Zwłaszcza, jak lśniącymi od łez oczami spojrzała na niego i opowiedziała o maltretującym ją mężu i niewolniczej wręcz, fizycznej pracy, do jakiej ją zmuszał. Kiedy zgodził się ją zabrać ze sobą na jedną z kolonii, rozpłakała się jeszcze rzewniej i dziękowała mu tak, jak nigdy dotąd nikomu. Ulokował ją w jednej z kajut, patrząc na nią ze współczuciem, ale kiedy wychodził, Irene odwrócona do ściany zauważyła w umieszczonym na niej lustrze wygłodniałe spojrzenie, jakim młody handlarz zmierzył ją od stóp do głów. Doskonale wiedziała, jak to wykorzystać. Została na jego statku przez kilka tygodni. Nazywał się Jake, był miły, całkiem przystojny, a jego towarzystwo sprawiało jej przyjemność. Doprowadziła do tego, że obiecywał jej wszystkie gwiazdy galaktyki, czekając tylko, aż da się mu wciągnąć do łóżka. Nie udało mu się jednak, bowiem jakiś czas później, po rozładunku na jednej z kolonii i wieczorze spędzonym w lokalnym barze, kiedy wrócił do hangaru, nie zastał w nim ani Irene, ani swojego statku.

Oczywiście, że nie potrafiła pilotować, skąd miałaby to umieć. Ale znalazła kogoś, kto potrafił... i był mężczyzną, więc mogła przekonać go do wszystkiego. Turianin. Pierwszy obcy, którego spotkała, była nim zafascynowana. Do tego zapewnił ją, że potrafi sprawić, że nigdy się już nie będzie nudzić. Uwierzyła. W jakiś sposób usunął oznaczenia z handlowego transportowca, tworząc z niego kompletnie nierozpoznawalną i niezidentyfikowaną jednostkę. Przez jakiś czas Irene trudniła się wabieniem statków w pułapki turianina i jego znajomych. Zwykle wysyłała sygnały SOS do tych pasażerskich czy transportowych, czasem łączyła się z nimi na kanale, a kiedy tamci znajdowali się już wystarczająco blisko, pojawiali się panowie. Oni sprzątali, Irene zbierała część zdobycznego, a potem - wiadomo - trzeba było uczcić. To były dobre czasy, czuła się bogata i szczęśliwa, bo dzięki temu, co zabrała z Ziemi, kredytom handlarza, a także "prezentom" z każdego schwytanego statku, stać ją było na praktycznie wszystko. Była wolna, nikt nie mówił jej, co ma robić, do tego mogła uczyć się wielu rzeczy, które interesowały ją dużo bardziej niż savoir vivre. Nigdy nie zabiła, ale po jakimś czasie potrafiła się posługiwać bronią w miarę biegle. Każdy z mężczyzn w tej małej pirackiej grupie wychodził z siebie, by ją do siebie przekonać, a ona wykorzystywała to do zdobywania przydatnych umiejętności... i ładnych rzeczy. Czasem, zwykle po alkoholu, dobierali się do niej, ale potrafiła sobie z tym poradzić. Przynajmniej mieli tyle rozsądku, że kiedy zamiast chętnej rudowłosej uwieszonej u szyi pojawiał się pistolet przy skroni, nie nalegali. Mogła trafić gorzej. Kiedy któryś z nich pojawiał się wieczorem w jej kajucie, Irene nigdy tam nie było. Stała się chodzącym cieniem, widocznym, kiedy tego chciała, niemożliwym do znalezienia w najgłębszych zakamarkach Harpii, jeśli zamierzała pozostać ukryta.

Gdy w ich pułapkę dostał się niewłaściwy statek, wygodne życie skończyło się. Strony się odwróciły. Na SOS odpowiedziało zbyt wiele, zbyt uzbrojonych okrętów. Wywiązała się walka, z dość miernym dla grupy piratów skutkiem. Tylko Irene została oszczędzona. Trudno powiedzieć, co przekonało do tego kapitana najemników, który wykończył wszystkich jej towarzyszy. Może spojrzenie, które mu rzuciła spod długich rzęs, kiedy rzucił ją na kolana pod ścianę i przyłożył jej pistolet do skroni. Może zapach konwalii unoszący się w powietrzu. Może to, że nawet się nie skuliła, tylko wyprostowana wpatrywała się w niego z zagadkowym wyrazem twarzy. Może. W każdym razie po chwili namysłu chwycił ją za kark i chowając pistolet do kabury, poprowadził przez śluzę na swój statek. Irene uśmiechała się wtedy. Nie zastanawiała się, czy wypada, czy nie powinno jej być szkoda towarzyszy, których truchła leżały teraz gdzieś w luku bagażowym trupa statku, po prostu się uśmiechała. Czuła, że nie ma dla niej sytuacji bez wyjścia.

Kilka miesięcy spędzonych wśród najemników nie były najprzyjemniejszym etapem jej życia. Wybitnie trudno było jej poradzić sobie z pogardą, jaką była darzona na początku. Wrzucona w jakiś składzik, z butelką wody i jedną dziennie miską czegoś, co trudno było nazwać jedzeniem, przesiadywała oparta o brudną ścianę. Przez pierwsze tygodnie przesłuchiwali ją. Najpierw grozili, jeden z nich nawet kilkukrotnie ją uderzył, zostawiając brzydkie siniaki z boku twarzy Irene. Gdyby nie to, że kapitan wyraźnie tego zabronił, z pewnością zostałaby też zgwałcona. Płakała wtedy, kuliła się w kącie i powtarzała, że ona przecież była ofiarą pirackiej bandy. Że zrobi wszystko, byle tylko nie musieć przeżywać tego samego po raz kolejny. Że mogą wysadzić ją na pierwszej lepszej stacji, wcielić w swoje szeregi, albo zatrudnić do pracy w kuchni. Mówiła, że zrobi wszystko, byle tylko nie kazali jej opowiadać tego, czego nie chciała pamiętać. Błagała o trochę współczucia i zrozumienia, niezmiennie ze łzami w oczach. Dopięła swego.
Po dwóch tygodniach pozwolili się jej wykąpać. Chłodna woda spływająca po obolałym ciele i ciężkich włosach przynosiła przeogromną ulgę. Kiedy po niemal pół godziny wyszła na zewnątrz, owinięta ręcznikiem, jedna z kobiet podała jej stertę ubrań, które zdecydowanie nie należały do Irene, poinformowała ją, że kapitan czeka, po czym wyszła. Rudowłosa wytarła się i ubrała w podane jej za duże spodnie i krótką bluzkę. Nie mając jak ułożyć włosów, związała je w wysoki kucyk, a długiej grzywce pozwoliła opaść na czoło. Coś się zaczynało dziać. Z powrotem miała nadzieję.
Kapitan przywłaszczył ją sobie jako zabawkę, zajęcie na nudne wieczory i leniwe poranki. Irene praktycznie nie wychodziła z jego kajuty, bowiem spojrzenia, jakimi obrzucali ją ludzie na statku, w szczególności kobiety, przyprawiały ją o dreszcze. Nazywali go Hound. Był wysoki i mrukliwy, ale nauczyła się go rozśmieszać. Polubiła go, nieco bardziej nawet niż swojego męża. Nie było jej tam źle. Hound pilnował, żeby nie była głodna i miała się w co ubrać, nawet zapewnił jej olejki do włosów, których używała. Przynosił jej książki i widy. Gdyby była kimś innym, być może mogłaby tam zostać, ale jej niespokojna dusza nie nadawała się do życia w klatce. Którejś nocy wyślizgnęła się z objęć mężczyzny i zabierając co cenniejsze rzeczy, łącznie z pistoletem leżącym obok głowy śpiącego kapitana i damskim pancerzem z szafki na korytarzu, przekradłszy się obok czuwających mężczyzn, wystrzeliła się w kapsule ratunkowej i z pomocą kilku naiwnych osób dostała się na Omegę.

Wiedziała, że sobie poradzi. Sprzedała pistolet za szokująco dużą ilość kredytów, kupiła trochę ubrań, papierosów i wynajęła na kilka dni pokój w tanim hotelu. Wieczory spędzała w Zaświatach, w ciągu dnia plątała się po stacji (głównie po niewystarczająco zabezpieczonych mieszkaniach o interesującej zawartości). Nie zamierzała stacjonować tu długo. Nie nadawała się do siedzenia w miejscu. Miała tylko nadzieję, że jej nie znajdą, jak na razie każda jej ucieczka obyła się bez echa. Liczyła na to, że tak pozostanie. Radziła sobie, żyła z tego co ukradła i z tego, co kupowali jej ci bardziej naiwni, zachwyceni maskami które przybierała na potrzeby różnych sytuacji.

Niedługo potem trafiła na turiańskiego hakera. Krótka znajomość zaprowadziła jego do grobu, a ją do podwodnej bazy Przymierza na planecie zapomnianej przez galaktykę. Prawie przypłacając to śmiercią w zatopionej stacji, zdobyła zaszyfrowany dysk z danymi. To wtedy pierwszy raz zabiła człowieka i ta chwila odcisnęła na jej umyśle bolesne piętno. Wtedy też prawdopodobnie wpadła w oko Handlarzowi Cieni, choć trudno było powiedzieć czy chodzi o nią samą, czy o dysk, którego mimo usilnych prób nie potrafiła otworzyć. Po jakimś czasie skontaktowano się z nią i po krótkim sprawdzeniu umiejętności została zatrudniona jako jeden z agentów organizacji. W ramach prezentu na dobry początek załatwiono jej natychmiastowy rozwód z uporczywie poszukującym jej mężem. To była miła odmiana, wreszcie miała stałe zatrudnienie i pracę, która nie wymagała od niej siedzenia w miejscu - wręcz przeciwnie. Czy mogła wymarzyć sobie coś lepszego?

Burzliwy romans z żołnierzem Przymierza poskutkował usunięciem z baz danych dotyczących jej zaginięcia i dał jej nauczkę, że jednak przywiązywać się nie należy. Sądząc, że jest już bezpieczna i bezkarna, próbowała pojednać się z częścią rodziny, ale skończyło się to tragicznie - ojcem jej kuzynki okazał się być Hound, który porwał dziewczynę i gwałtownie zakończył jej związek. Przekonana o śmierci bliskiego jej mężczyzny Irene wróciła do poprzedniego życia, obiecując sobie nie przywiązywać się nigdy więcej. Realizując się w roli agenta Handlarza Cieni, wciąż tęskni za piraceniem, jedynym zajęciem które uszczęśliwiało ją w stu procentach, dając swobodę jakiej nie dawało nic innego. Może kiedyś uda się jej połączyć jedno z drugim, póki co jednak ucieka - od wszystkich swoich przeszłości.

Część broni M-76 Zjawa (1, Q2)
Datapad administratora z Atlantis - podwodnej bazy Przymierza na Shodan
Zaszyfrowany holo-dysk Azjaty zaangażowanego w stworzenie WI Satori
Strzykawka z tajemniczą substancją.

- Intrygują ją obce rasy, widok stworzeń niebędących ludźmi nadal jest dla niej niezwykły
- Dubois to jej panieńskie nazwisko, jest rozwiedziona
- Jest bezpłodna, co w dużym stopniu wpłynęło na jej decyzję porzucenia rodziny i ucieczki z Ziemi
- posiada wszczepiony implant Vertigo


Wykonane misje:
- Sesja próbna - Stacja Omega - MG: Daniel Frost - Gracze: Irene Dubois
- Neuroglitch - Attyka Beta > System Morfeusz > Shodan - MG: Daniel Frost - Gracze: Irene Dubois, Marshall Hearrow, Olivia Harvin
- Operacja Szalony Geniusz - Stacja Omega - MG: Peter King - Gracze: Hawk, Monk, Rebecca Dagan, Irene Dubois, Marshall Hearrow, Nexaron Dragonbite, Olivia Harvin
- Dura lex, sed lex - Nos Astra, Illium - MG: Rebecca Dagan - Gracze: Irene Dubois, Yasmea R’Ilean
- Alicja w krainie czarów - Ziemia - MG: Rebecca Dagan - Gracze: Irene Dubois, Marshall Hearrow
- Requiescat in pace - MG: Marshall Hearrow - Gracze: Irene Dubois, Yasmea R'Ilean
- Wyjazd integracyjny - Mgławica Ateny > Karis > Pina - MG: Kiru Heidr Varah - Gracze: Irene Dubois, Matthew Tarczansky, Iris Fel
- Damnatio memoriae - Illium - MG: Hawk - Gracze: Irene Dubois
- La Belle et la bête - Sting - MG: Hawk - Gracze: Irene Dubois
- Cornucopia - Thessia - MG: Hawk - Gracze: Irene Dubois
- The great gift of the world - Thessia - MG: Hawk - Gracze: Irene Dubois, Vexarius Viyo
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Baza danych”