Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Artea Talean
Awatar użytkownika
Posty: 41
Rejestracja: 26 mar 2014, o 20:42
Miano: Artea Talean
Wiek: 18
Klasa: Inżynier
Rasa: Salarianka
Zawód: Mechanik
Postać główna: Marshall Hearrow
Status: Poszukiwana przez Unię Salarian.
Kredyty: 5.975

Sur’kesh Talat Gorgo Kennelas Loard Felin, Artea Talean

7 kwie 2014, o 16:57


Miano: Sur’kesh Talat Gorgo Kennelas Loard Felin, Artea Talean
Wiek: 13.03.2168, 18 lat
Rasa: Salarianin.
Płeć: Kobieta.
Specjalizacja: Inżynier.
Przynależność: Społeczność galaktyczna.
Zawód: -
Aparycja: Czym może się wyróżniać następczyni Dalatrassy? Z pewnością dumną aparycją i hardym spojrzeniem. Różowy odcień skóry jedynie podkreśla jej wysokie urodzenie i idealnie kontrastuje z ogromnymi czarnymi oczami. Ma prawie 190 cm wzrostu, co nie jest wcale czymś wyjątkowym u przedstawicieli jej rasy. Jedynie, co może wywoływać zaskoczenie to usta wiecznie uśmiechnięte. Ma bardzo delikatne rysy twarzy, podkreślone jedynie przez wyraziste kości policzkowe, co sprawia, że wygląda dużo młodziej niż tak naprawdę ma lat. W czasie dorastania ubierana była, zgodnie ze zwyczajem Dalatrass, już od najmłodszych lat przywyczajana do chodzenia w długiej tunice z kapturem. Teraz jednak po opuszczeniu Sur'Keshu stara się ubierać tak, by przede wszystkim ukryć swoją twarz, niwelując w ten sposób możliwość rozpoznania. Mimo noszenia standardowego kombinezonu przeznaczonego dla salarian, wciąż stara się podkreślać swoją kobiecość poprzez delikatny makijaż.

Osobowość: Felin wychowywana była w duchu potęgi swojego rodu i klanu. To że była, najwcześniej wyklutą z miotu, sprawiło, że jeszcze niemalże od samego początku swojego życia, nabrała siły i zawziętości. Będąc jedną z niewielu samic traktowana była z opiekuńczością i troską, przez co stała się bardzo ufna. Jak bardzo żywa i dużo mówi, nawet jak na salarianina. W stosunku do obcych ras z kolei jest bardzo powściągliwa i ostrożna, spowodowane jest to przez izolację samic. Jest niesamowicie bystra i potrafi ocenić poprawnie każdego już na pierwszy rzut oka. Bardzo szybko przetwarza informacje, co sprawia, że nawet pod presją czasu potrafi podjąć dobrą decyzję. Jest niesamowicie uzdolniona jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju nowoczesne technologie, co wykorzystuje czasem potajemnie grzebiąc w promach i mako. Denerwuje ją traktowanie z tzw. „odpowiednim szacunkiem”. Decyzja raz podjęta, jest dla niej ostateczną.

Historia:
Ktoś mógłby pomyśleć, że życie w dostatku, traktowanie iście po królewsku i izolacja od świata zewnętrznego jest niesamowitym przywilejem i swoistego rodzaju pięknem. Nie dla Felin. Ją od zawsze interesowała technologia i wszelkiego rodzaju części, podzespoły i segmenty każdej napotkanej maszyny. Niestety, jej los zaplanowany był, kiedy ta była jeszcze jajkiem. Jako następczyni przywódczyni, wielkiej Dalatrassy przeznaczona była do tak zwanych wyższych celów.

-----------------------------------------------------------------------------------------

2175 rok.

Był ranek.
Felin spacerowała po ogrodzie obserwując ogromne motyle latające od kwiatu do kwiatu i trzepoczące żwawo kolorowymi skrzydełkami. Pierwsze ciepłe promienie słońca lekko muskały ją po delikatnej skórze. Było przyjemnie i cicho. Kątem oka mogła jedynie dostrzec strażnika nieodstępującego jej na krok. Czasem lubiła znienacka mu uciekać i chować się gdzieś czekając aż ją znajdzie. Z początku był bardzo niezadowolony z tego powodu, jednak potem już chyba zrozumiał, że to jedynie dziecięce zabawy.
- Kinay, powiedz mi. – powiedziała, gdy podeszła do strażnika. – Czyż ten ogród nie jest piękny? Czy dzień nie jest cudowny? Popatrz na te motyle, takie lekkie, takie delikatne, takie kolorowe, tak cudownie trzepotają skrzydełkami. Kinay chciałabym być takim motylem. Ty nie chciałbyś? Nie chciałbyś tak latać od kwiatka do kwiatka. Nie myśleć o niczym.
Mówiąc to biegała po ścieżce machając rękami. Kinay uśmiechnął się.
- Byłabyś pięknym motylem Felin.
Odwróciła się i spojrzała na niego ogromnymi czarnymi oczami, przekręcając przy tym głowę. Jako młoda salarianka, jedna z niewielu samic, wyróżniała się niezwykłym pięknem. Być może estetyka, jaką pojmują ludzie nie miała w tym przypadku żadnego uzasadnienia, jednak dla i wśród przedstawicieli jej gatunku uchodziła za małą, bardzo ładną dziewczynkę.
Przechadzając się wśród posadzonych tu i tam roślin obserwowała owady, badała je i przeprowadzała na nich swoje małe eksperymenty. Co prawda całość bardziej przypomniała dziecięce zabawy, jednak była bardzo pouczająca. Kinay spędzał z nią dużo czasu ucząc ją biologii, tajników technologii, a nawet języka.
- Ja nie chcę być Dalatrassą, Kinay. Polityka jest nudna. Wolałabym być lekarzem. Albo albo nie… Naukowcem. Albo albo… już wiem! Inżynierem. Tak chciałabym być inżynierem i latać po całej galaktyce szukając wraków statków i je naprawiać, budować, ulepszać… - rozmarzyła się kiedyś podczas nauki. Strażnik roześmiał się i pogłaskał Felin po głowie.
- Och Felin, Felin. Bycie Dalatrassą to bardzo odpowiedzialne zajęcie. Będziesz musiała dbać o swoich ludzi, o swój klan i o cały kraj razem z innymi Dalatrassami. Będziesz szanowana i każdy będzie się liczył z twoim zdaniem. Będziesz negocjować politykę całego Sur’Keshu i kontaktować się z przedstawicielami innych ras. Wciąż uważasz, że to nudne? – Kinay wstał i podszedł do okna, z którego rozpościerał się widok na morze i znikające za nim słońce. Całość sprawiała, że miasto poniżej apartamentów Dalatrassy, w których przebywała Felin skąpana była w pomarańczowo-czerwonej poświacie. Przywołał ją gestem do siebie. – Salarianie są jak morze, Felin. Całość tworzy potężny żywioł, ale odetnij morzu rzeki, a wyschnie niechybnie. Wiesz kim są rzeki?...

-----------------------------------------------------------------------------------------


Rok 2182.
Felin przyglądała się turianinowi, który został przyjęty jako przedstawiciel delegacji i postawiony przed obliczem Dalatrassy. Był wysoki, miał jasne oczy i bardzo ładnie się wysławiał, największe wrażenie jednak zrobiła na niej jego znajomość etykiety.
W sali przebywali również krewni przywódczyni z pierwszego kręgu, najbliżej podwyższenia stał ojciec Felin. Był to człowiek dumny i zdecydowanie wyróżniający się na tle innych salarian. Swoją posturą przypominał trochę dobrze zbudowanego człowieka. Felin rzadko go widywała, ponieważ był ważnym oficerem oddziałów OZS i często przebywał poza planetą wykonując ważne zadania.
Dzisiejsza audiencja dotyczyła cen eksportu płomienicy i ogólnej możliwości przeprowadzenia takiej transakcji z Sur’keshu na Palaven.
- Po co turianom roślina na Palavenie? – zapytała Felin szeptem nachylając się w stronę Kinay’a. Siedzieli w bocznej nawie sali, skąd młode salarianki mogły obserować audiencje i uczyć się.
- To nie turianom. – odpowiedział Kinay. – Tylko turianinowi. Ten tutaj jest podobno jakimś naukowcem, który będzie próbował przystosować tą roślinę do życia na Palavenie. Wiesz, terraformowanie. Uczyliśmy się o tym. Osobiście Dalatrassa twierdzi, że mimo wyjątkowej odporności i łatwego przystosowania płomienicy do niemal każdych warunków, nie uda mu się to. Ale negocjacje trwają, ponieważ turianin przedstawił bardzo korzystną ofertę.
- Turianin? Naukowcem? – zdziwiła się Felin uważniej przyglądając się przybyszowi.
- Tak, dla mnie to równie podejrzane. Ponadto twierdzi, że po dostawy będzie wysyłał swój własny statek, aby osobiście doglądać transportu.
- Chciałabym obejrzeć jego statek. Na pewno jest coś, co mogłabym w nim ulepszyć, zmienić, dodać albo zabrać. Nigdy nie widziałam z bliska turiańskiego statku. Mógłbyś mnie do niego zabrać Kinay? Nikt nawet nie zauważy, że się wymknęliśmy. Proszę! – Felin zasypała strażnika kolejnymi prośbami.
- Jeśli obiecasz mi, że usiedzisz na tej audiencji do końca, to obiecuję zabrać cię do turiańskiego myśliwca. Spodoba Ci się. Ale musisz wytrwać do końca. – powiedział Kinay, a po chwili dodał jeszcze: - Wkrótce to będą Twoje obowiązki.
- Mówiłam Ci już, że nie chcę być Dalatrassą. Sam widziałeś przecież sondy, które zbudowałam. Do tego się nadaję Kinay, nie do politycznych gierek.

-----------------------------------------------------------------------------------------


Później.
- Wciąż nie rozumiem, dlaczego wyciągnąłeś mnie po ciemku w środku nocy do lasu. Obiecałeś mi po audiencji zobaczyć turański statek. Wciąż jestem na ciebie zła. Turianin odleciał i ani statku, ani oglądania, ani niczego! Do tego ten las. Wiesz, że w dżungli jest niebezpiecznie. To, że nauczyłeś mnie posługiwać się pistoletem nie oznacza, że będę umiała go tak od razu skierować przeciwko żywej istocie. Nawet, jeśli owa będzie chciała mnie pożreć. Co to w ogóle za tajemnice? Kinay? Kinay!
Strażnik szedł przodem trzymając, a właściwie niemal ciągnąc Felin za rękę. W drugiej zaś trzymał, podobnie zresztą jak ona, pistolet. Przedzierali się przez gąszcz roślinności, zaraz po tym jak promem udali się w stronę Kolorowych Jezior. Potem zboczyli nieco w dżunglę. Po dłuższej chwili Felin poczuła twardą ziemię pod stopami, chwilę szli w górę aż dotarli do sporych rozmiarów jaskini. Było w niej jeszcze ciemniej niż na zewnątrz. Kinay aktywował swój omni-klucz i oświetlił nieco bardziej pomieszczenie.
Felin mało nie krzyknęła. Pośrodku jaskini stał ogromny myśliwiec o dziwnie zakrzywionym kształcie, jednak salarianka, jak na dobrego technologa przystało poznała od razu.
- Caryn! Skąd wziąłeś to cudo? Żartujesz sobie?! Trzymasz turiański myśliwiec gdzieś w środku dżungli, z dala od miasta? Dalatrassa o tym wie? – podbiegła do myśliwca. – Jest uszkodzony. Ale to nic. Jakbym tylko znalazła jakieś części, można by go…
-Felin. – powiedział strażnik podchodząc do dziewczyny oświetlając jej kadłub statku. Nacisnął niby niczym nie wyróżniający się kawałek metalu, płytka ustąpiła, zapadła się i zastąpiła ją nowa. – Znasz ten emblemat? To Zaćmienie. Nie wiem skąd, nie wiem, po co i nie wiem dlaczego, ale latali tym myśliwcem na Sur’kesh. Prawdopodobnie ktoś od nas należy do tej organizacji, a myśliwiec jest skradziony. Nie wiem też dlaczego go tu porzucili, może ktoś widział jak się tu kręcę. Jedno jest pewne, ktoś kto zostawił tu ten statek jest z pewnością salarianinem. Inaczej nie mógłby sobie tak lądować tutaj i odlatywać.
Felin przyglądała się przez chwilę symbolowi, by po chwili obejrzeć cały myśliwiec od kadłuba po ogon. Wskoczyła do otwartego kokpitu i zaczęła oglądać znajdujące się tam kontrolki, przyciski i drążki.
-Możesz tu przychodzić, kiedy będziesz miała chwilę wolnego i grzebać sobie w nim. Może uda ci się go jakoś uruchomić, ulepszyć, pogorszyć już się raczej nie da. Musisz mi obiecać, że będziesz bardzo ostrożna. Jeśli go nie przemalujemy i nie pogrzebiesz w jego systemach, ktoś kiedyś może się o niego upomnieć. Ale o to się nie martwię. Wierzę i znam twoje umiejętności. . – uśmiechnął się, po czym dodał. – Mam nadzieję, że nie narobisz sobie i mi przez to kłopotów. Chciałbym jeszcze spokojnie spędzić czas na Sur’Keshu, zwłaszcza, że raczej niewiele mi go zostało.
Wyskoczyła z kokpitu i uścisnęła strażnika.

-----------------------------------------------------------------------------------------


Rok 2186.
Felin biegła teraz między krzakami i roślinnością w stronę promów przy Kolorowych Jeziorach. Miała wspaniałą nowinę, wręcz cudowną i musiała się nią koniecznie podzielić z Kinay’em. Czuła, że mogłaby teraz niemal przenosić góry. Nie przeszkadzały jej nawet ręce ubabrane lakierem do malowania karoserii. Wszystko już było prawie gotowe.
Przyleciała promem do miasta i szybko skierowała się w stronę swojego apartamentu. Wiedziała, że Kinay’a spotka tam albo ewentualnie gdzieś w pobliżu. Była bardzo podekscytowana i cała niemal dygotała. Tyle myśli, tyle spraw, tyle decyzji. Tak jak myślała, Kinay siedział przed wejściem przeglądając coś na swoim omni-kluczu.
- Kinay!- krzyknęła z daleka by zwrócić jego uwagę. Spojrzał w jej stronę i wstał.
- Nie tutaj, wejdźmy do środka.
Gdy weszli do środka, strażnik zamknął drzwi, tak, aby nikt im nie przeszkadzał i usiadł na sofie.
- Ulepszenia zamontowane. Wzmocniłam przede wszystkim bariery kinetyczne, ale nie tak jakbym chciała. - zasepiła się, ale po chwili podjęła znów: -Celność działek i poprawiłam nieco sterowność, ale to wszystko już wiesz. Silniki maksymalnie wyciszone, co napawa mnie wyjątkową dumą! Sama to zrobiłam, sama! Takiego myśliwca jak ten nie ma żadna flota galaktyki. – biegała po całym pokoju i gestykulując próbowała nakreślić obraz swojego dzieła. – A dziś go ukończyłam i przemalowałam na zieleń salarian.
Usiadła i z dumą wymalowaną na twarzy spojrzała przez okno.
- A więc gotowe. – odezwał się Kinay. – Plan pozostaje bez zmian. Spakowana?
Spojrzała na niego niepewnie. Była zdecydowana owszem, ale martwiła się o swojego opiekuna. Strażnik zakaszlał ciężko.
- Nie zostało mi za wiele czasu Felin. Albo teraz, albo nigdy… Wszelkie konsekwencje biorę na siebie. Nie, nie musisz się o mnie martwić. - znów zakaszlał. - Po prostu zniknęłaś mi z oczu i uciekłaś. Postaram się pogrzebać coś w systemach namierzania, żebyś miała odpowiednio dużo czasu na ucieczkę, pewnie i tak się zorientują, ale nikt nie będzie wiedział, że to akurat twój statek. Po prostu nikt się tego nie spodziewa. Jesteś pewna, że poleci?
- Tak. Poleci na pewno. – czuła się winna, że go w to wciągnęła. Czuła się winna, że nie będzie jej przy nim, gdy Dalatrassa dowie się o jej ucieczce. Nie wiedziała, co może spotkać strażnika, ale była zdecydowana, bardziej niż kiedykolwiek w swoim życiu… i była zdeterminowana. Nie takiego życia chciała, nie takiej przyszłości pragnęła. – Spakowana już jestem od wczoraj. Kinay ja... Ja dziękuję, że mi w tym pomagasz. Jestem bardzo wdzięczna. Udam się na Omegę. Tam będę podawać się za kogoś innego, będę się ukrywać, ale postaram się jakoś z tobą skontaktować. Obiecuję.
- Na Omedze będzie czekał na ciebie mój kontakt. Przekaże ci on niezbędne dokumenty nadające nową tożsamość. Nie pochwalam tego w żadnym stopniu, ale to jedyne wyjście. Felin pamiętaj... jeśli odejdziesz zostaniesz uznana za Lystheni. Nie będę cię już namawiał do pozostania, już zbyt wiele razy próbowałem. Pamiętaj czego cię uczyłem i wykorzystaj to w życiu. Żegnaj.
Wstała, zabrała ze sobą niewielki pakuneczek i skierowała się do drzwi, które odblokował Kinay. Odwróciła się jeszcze i rzuciła na pożegnanie:
- Żegnaj Kinay. Nich bogini będzie z tobą. – wyszła i ruszyła na spotkanie z nieznanym.
Ekwipunek: Standardowy generator tarcz, omni-klucz "Primo”, oraz 20 tysięcy kredytów.
Środek transportu: Turiański myśliwiec Caryn, zmodyfikowany i ulepszony pod względem zwrotności oraz celności broni automatycznej. Dodatkową opcją, którą Felin sama wymyśliła i zainstalowała jest moduł wyciszający silniki, nawet przy maksymalnych obrotach. Wadą statku jest jednak jego szybkość, nie osiaga on maksymalnych prędkości standardowego myśliwca tego modelu. Dodatkowo bariery kinetyczne osiągają poziom o 10% mniejszy niż normalnie. Felin otrzymała go od swojego opiekuna Kinay’a. Kolorystyczne elementy charakterystycze dla turian, zostały przemalowane na zieleń salarian. Felin ma w planach dalsze jego modyfikacje. Obrazek
Dodatkowe informacje:
*Po ucieczce z ojczystej planety, na podstawie fałszywych dokumentów przybrała imię Artea.
OUTFIT ObrazekObrazek MAIN ''' BATTLE POSTAĆ-KOBIETA, UŻYTKOWNIK - MĘŻCZYZNA. WIESZ CO Z TYM ROBIĆ.

Wróć do „Baza danych”