Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Jacques Lacroix
Awatar użytkownika
Posty: 8
Rejestracja: 21 lip 2014, o 16:11
Miano: Jacques Lacroix
Wiek: 26
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Gangster/Szpicel
Postać główna: Tarianeł
Kredyty: 20.000

Jacques Lacroix

23 lip 2014, o 13:26


Miano: Jacques "Baron" Lacroix
Wiek: 03.06.2160r. - 26 lat
Rasa: Człowiek
Płeć: Mężczyzna
Specjalizacja: Adept
Przynależność: Zaćmienie
Zawód: Gangster/Szpicel

Aparycja: Już na pierwszy rzut oka widać to, typowy elegancik. Markowe ciuchy oraz ten krzywy uśmieszek, na pewno jest jakąś szychą. Samym swoim wyglądem potrafi zrobić dobre wrażenie - czarny płaszcz, purpurowa kamizelka oraz laska przystosowana do wielkości swojego właściciela. No i do tego ten srebrny sygnet na środkowym palcu prawej dłoni wygląda całkiem nieźle. Jego postura raczej nie zaimponuje zbyt wielu osobom, jest to chudzielec jakich mało. Tkanka mięśniowa stoi na dosyć kiepskim poziomie, a wręcz w ogóle jej nie ma. Wzrost również nie jest godny podziwu, prawdziwy kurdupel mierzący sto siedemdziesiąt sześć centymetrów. Mimo tych minusów można powiedzieć, że całkiem niezły z niego facet. Włosy sięgające prawie że do ramion o jasnym, naturalnym kolorze. Broda pozbawiona zarostu, gładziutka jak pupcia niemowlaka. Twarz pociągła o ostrych rysach, niejedna kobieta by się obejrzała. Oczy Jacquesa są w kolorze krwistej czerwieni za sprawą soczewek, które nosi by jeszcze bardziej przykuwać uwagę swoją osobą. Z jego wyglądem i gadką roztacza coś na kształt aury naprawdę dobrego gościa, któremu można się zwierzyć. Często spaceruje sobie w towarzystwie kilku goryli, nie lubi się ruszać gdziekolwiek bez nich. Typowy cwaniaczkowaty uśmieszek nigdy nie schodzi mu z twarzy.

Osobowość: Lacroix to typowy miejski cwaniaczek jakich mało. Wyjątkowo wyszczekany młodzieniec, któremu twarz się zamyka tylko wtedy kiedy śpi. Owszem, jest dobry i pomocny ale tylko wtedy, kiedy mu się to opłaca. On nie da sobie w kaszę dmuchać, ale także nie będzie brudził sobie własnych rąk. Prościej jest wysłać odpowiednio umięśniona osobę, niż samemu rozwiązać swój problem. Nie lubi załatwiać swoich spraw bezpośrednio w cztery oczy, to nie jego broszka. Warto również wspomnieć, że jest człowiekiem o przerośniętym ego. Cytadela w towarzystwie kilku większych planet nie pomieściła by tej ogromnej wagi jego osobowości. Do tego jest chciwy jak sroka, zainteresuje go wszystko co błyszczy i jest wartościowe. Można śmiało powiedzieć, że kocha kredyty i to z wzajemnością, ma kompletnego bzika na ich punkcie. Gdyby miał możliwość sprzedania własnej matki na pewno by to zrobił, w sumie i tak jej nie lubił za bardzo. Jacques to facet towarzyski i wygadany a do tego lubi dobrze się zabawić. Może i jego aparycja nie czyni z niego twardego zawodnika na polu alkoholowej walki ale to przecież nie przeszkadza w tym żeby urżnąć się jak świnia. Nie ma w zwyczaju chwalić się swoimi biotycznymi zdolnościami. Swoją moc woli wyzwolić w ostateczności, ewentualnie kiedy każdy z jego patałachów zawiedzie. Nie jest urodzonym przywódcą, który potrafi zmotywować ludzi przemową ale nie ukrywajmy potrafi on zarządzać swoimi zasobami. W rzeczywistości nie jest lojalny wobec absolutnie nikogo, jedynie stara się robić dobre wrażenie. Lacroix jest osobą, która nadmiernie przejmuje się wyglądem zewnętrznym i tym co ludzie powiedzą, jest wręcz uczulony na plotki.

Historia: Urodził się w roku 2160 na Illium a dokładniej to w samej stolicy - Nos Astra. Od momentu poczęcia było wiadomo jedno, miał niesamowitego farta. Podczas porodu został wyciągnięty z owiniętą pępowiną wokół szyi. Przeżył jedynie dzięki chirurgowi, który znał się na swojej robocie. Urodzony z węzełkiem wisielca, całkiem niezły zwiastun, pytanie tylko czego? Matka właściwie niezbyt się tym przejmowała, przecież mogła w razie wypadku wypluć drugie dziecko. Właściwie to jego przybycie na ten świat nie było efektem miłości lecz małą wpadką. Nie można było go unicestwić jak jeszcze był w fazie płodu bo przecież co by sąsiedzi powiedzieli. Państwo Lacroix jak w przypadku innych zamożnych rodzin za bardzo zwracali uwagę na to co znajomi widzą. Ojciec Jacquesa miał na imię Andre i był klasycznym typem biznesmena, który goni za karierą jak pies za piłką. Do domu przychodził tylko po to by pójść spać, cały czas pracował. Jego matka Cammile była osobą, która miała jedynie ładnie się prezentować. Nie pracowała, chociaż cały jej plan dnia wypełniały salony piękności, przez co obowiązek opieki nad chłopcem spadał na służbę. Był to raczej typ puszczalskiej kobiety, w końcu mąż nic nigdy nie widział bo przecież siedział za swoim biurkiem. Mimo tego jego rozwój był prawidłowy. Wychowany w bogatej rodzinie dowiedział się co to jest potęga pieniądza -co zaskakiwało niektórych- już w młodym wieku potrafił z niej korzystać. Wykorzystywał swoich kolegów i koleżanki by po prostu dla niego "pracowali". Przynieść coś do picia? A może dać komuś nauczkę? Kredyty sprawiały, że życie było lekkie jak piórko. Suma, którą płacił innym była jedynie namiastką kieszonkowego, które dostawał od rodziców. Życie płynęło powoli swoim wyznaczonym rytmem.

Nigdy nie wiązał się ze swoimi rodzicami jakoś szczególnie, byli raczej dla niego tylko bankomatem. Podczas rutynowych badań wyszło na jaw, że ma w sobie pierwiastek zero, było to o tyle dziwne, że Andre nigdy nie był poddany promieniowaniu. Czyżby jego matka ukrywała swoją przeszłość? A może po prostu Jacques jest z lewego łoża? Nawet nie wnikano w to ponieważ nie daj boże znajomi się dowiedzą i później będą palcami wytykali. Jednak ta sytuacja całkiem gładko przeszła przez rodzinę. Zadecydowano, że młodzieniec ma zostać biotykiem, nawet podobała mu się ta perspektywa, w końcu nie raz widział na vidach jak to wygląda. Posiadanie w rodzinie osoby o takich zdolnościach to dopiero byłby prestiż, przecież mały Albert z sąsiedztwa nie miał takich umiejętności. Jacques został wysłany na szereg szkoleń, które miały za zadanie przygotować go odpowiednio do wszczepienia implantów. Nauka trwała długo a młodzieniec do najzdolniejszych nie należał. W końcu udało się jakoś przejść przez te wszystkie testy, czas było na poddanie się operacji. Mimo swojego statusu oraz bogactwa zostały mu wszczepione implanty z dosyć średniej półki, oczywiście nikt nie musiał o tym wiedzieć. Gdy był już w stanie manipulować efektem masy trzeba było nauczyć się to kontrolować a z pomocą znów przybyła złota karta ojca. Następne miesiące były prawdziwą ulgą dla matki, w końcu nikt nie wydzierał się po domu z pretensjami, że każdy ma go gdzieś. Gdy został adeptem miał zaledwie szesnaście lat, hormony buzowały jak szalone przez co w domu nie raz potłukł się jakiś wazon lub nawet telewizor. Mimo tego wszystkiego dociągnął do wieku dwudziestu lat przy okazji nie rozrywając siebie biotyką.

Najwyższa pora by ptaszek został wyrzucony z gniazda i nauczył się latać. Spędzenie reszty życia na Illium nie kręciło go, był żądny wrażeń. Przeżarta złem stacja Omega była całkiem ciekawym wyborem, był z niego obrotny chłopak z całkiem sporym portfelem. Swój plan postanowił zmienić w rzeczywistość, zabrał małą część rodzinnego konta i ruszył w nieznane. Jakie było jego zdziwienie gdy wylądował, wszystko tutaj wydawało się takie proste. Jako wyszczekany gość z dosyć dużym zasobem kredytów miał gigantyczny wachlarz możliwości. Postanowił osiedlić się na jakiś czas na Omedze. Pochodził trochę, popytał i zwerbował kilku całkiem sporych najemników. Żeby zacząć rozkręcać jakiś interes musiał mieć wsparcie goryli, którzy chodzili po różnych knajpach oferując "ochronę". Chwilę później dorobił się całkiem ciekawych kontaktów a jego asortyment poszerzony został o nielegalny handel bronią. Przez kilka lat wszystko toczyło się świetnie, banda Lacroixa rozrosła się a on sam pływał w dostatku, kobietach i drogim winie. Stał się sławny co przykuło uwagę okolicznych gangów, które nie były zadowolone z konkurencji. Spory kawałek czasu później wszystko zaczęło schodzić na psy, w bandzie pojawiało się coraz więcej kabli, interesy nie były już tak wydajne jak kiedyś. Po prostu wszystko zaczęło się sypać. Pozostało z nim tylko kilku najbardziej zaufanych ludzi. Sam postanowił przeznaczyć sporą część swoich pieniędzy w szpiegostwo, infiltracja innych grup przestępczych okazała się bardzo owocna. Właściwie gdyby się na to nie zdecydował już dawno by leżał w piachu lub gdzieś w rowie. W niemalże ostatniej chwili dał nogę ze swojej kryjówki tuż przed atakiem, który odebrał mu już wszystkich goryli. Wiedział, że nic tu po nim, nie może tutaj zostać. Ale gdzie by tu uciec? Kupił bilet w jedną stronę na Cytadelę, nie wiedział co będzie dalej. Nie zrezygnował jednak z charakteru prowadzonej działalności, wiedział jakie błędy popełnił. Przede wszystkim za dużo poświęcał uwagi wnętrzu swojej bandy niż tym co się działo na zewnątrz, obudził się z ręką w nocniku jak to mówią. Miał jeszcze możliwość wrócić na Illium ale jakoś nie było to dla niego miłą alternatywą.

W końcu gdy dotarł do swojego celu postanowił tam się osiedlić i miał nadzieję, że na stałe. Niestety jego siła kredytów drastycznie spadła, ale wiedział co w takiej sytuacji zrobić. Trochę pokręcił się po Cytadeli, popytał kilka osób a nawet dorobił się kilku całkiem ciekawych kontaktów. Przez jakiś czas czerpał korzyści z donosów, robił jako szpicel dla SOC. Gdy miało się wydarzyć coś większego ten od razu biegł się poskarżyć. Przy okazji robił sobie dobry grunt pod interesy i pozbywał się ewentualnej konkurencji. Jednak nie ograniczał się do dostarczania informacji tylko dbającym o porządek. Zaćmienie również zaczęło korzystać z jego usług w końcu dobrze jest wiedzieć co, jak i gdzie. Niedługo po tym został prawie, że całkowicie wchłonięty przez organizację. Stał się informatorem, ale tylko i wyłącznie na zlecenie żółtych, przy okazji dorobił się konkretniejszych pieniędzy. W kwestii przynależności do Zaćmienia szczególnie pomocny okazał się Edward, który jest najbardziej zaufanym człowiekiem dla Lacroixa na Cytadeli. Tutaj tak naprawdę czuł się jak ryba w wodzie. Spokojnie prowadził swoje życie, nie wychylał za bardzo łba no i dla SOC był jedynie dobrym obywatelem. Podczas swojej egzystencji pojawiło się wiele kobiet, jednak wszystkie wolały jego pieniądze niż charakter. Nie był bojowym człowiekiem więc potrzebował kogoś do ochrony i ewentualnie obicia mordy w jego imieniu. Stwierdził, że Zaćmienie powinno mu przydzielić kilku ludzi i tak też się stało - dostał ich aż trzech. Z czasem zaczęli się coraz bardziej spoufalać między sobą jednak każdy pamiętał jaką funkcję pełni. Nie chciał popełnić tego samego błędu co na Omedze, następnego mógłby nie przeżyć.

Ekwipunek:
- 20,000 kredytów
- Omni-klucz "Primo"
- Standardowy generator tarcz
- Drewniana czarna laska
- Paczka fajek

Środek transportu: Brak ale może szybko załatwić
Dodatkowe informacje:
- Jest święcie przekonany, że ma jakiekolwiek wpływy w Zaćmieniu.
- Zawsze dba by przy nim był przynajmniej jeden ochroniarz.
- Pijak i palacz.
- Ma trzech osobistych ochroniarzy.
- Zaćmienie wie o jego zdolnościach biotycznych, jego ochroniarze już nie.
- Zerwał całkowicie kontakt z rodziną
- Raz na jakiś czas bierze udział w szkoleniach biotycznych żeby nie wyjść z formy.
ObrazekObrazek THEME * OUTFIT * NPC

Wróć do „Baza danych”