Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Vicca Ulianov

2 cze 2012, o 10:42

Przeniesiona z 2.0


Miano: Vicca Ulianov/Vic, Ulia
Wiek: 17.05.2165, lat 20
Rasa: człowiek
Płeć: kobieta
Specjalizacja: adept
Przynależność: Społeczność galaktyczna
Zawód: kurier/kobieta pracująca

Aparycja: Vicca jest wysoką, młodą kobietą(ok. 170 cm), nieco zbyt szczupłą, jak na ludzkie standardy. Ma chłopięcą sylwetkę, długie nogi z lekko zarysowanymi mięśniami(od biegania), szczupłe ręce, dłonie o długich palcach, które mogłyby należeć do wyjątkowo zdolnej pianistki, pokryte niewielkimi bliznami, z czego część z nich jest wyczuwalna dotykiem. Nie jest hojnie obdarzona przez naturę, nie garbi się, chodzi wyprostowana, pewnym i szybkim krokiem. Jej skóra jest lekko ciemniejsza, niż u standardowych przedstawicieli rasy białej. Twarz trójkątna, o dziwo nie poznaczona bliznami, oczy barwy ciemnej zieleni, patrzące na wszystko ze spokojem, wąskie usta, ciemne brwi, ledwo widoczna zmarszczka na czole. Gęste, obecnie proste włosy barwy ciemnego brązu, niezbyt równo ucięte, z opadającą na czoło grzywką najczęściej wiąże w koński ogon, pozostawiając luzem krótsze pasma.
Nosi się w rożne odcienie brązu, czerń i granat. W zależności od sytuacji jest to tunika bez rękawów i wąskie spodnie(normalnie), bądź długa spódnica i koszula(wyjście „na piwo”, bądź potańczyć). Obu zestawom towarzyszą wysokie, płaskie buty, rękawiczki bez palców, kurtka, kończąca się niewiele pod biustem oraz szeroki pasek. Poza mieszkaniem nigdy nie rozstaje się z pistoletem.
Są momenty, kiedy jej oczy maja barwę czerwoną i niepokojący poblask, sugerujący wadliwe ulepszenia cybernetyczne. Nie jest to prawdą, a przynajmniej nie do końca. Odmawiająca poddaniu się korekty wzroku dziewczyna bardzo często korzysta z soczewek, które posiadają jakieś nieistotne dla jej zdrowia uszkodzenia. Kiedy jednak ich nie nosi, jej oczy mają normalną barwę, a ona sama korzysta ze staromodnie wyglądających okularów o prostokątnych szkłach i granatowych oprawkach.

Osobowość: Generalnie jest osobą zamkniętą w sobie, aczkolwiek gadatliwą, jeśli temat nie tyczy jej osoby i sytuacji życiowej. Pod względem tego drugiego odpowiada jednym lub dwoma słowami; pierwszy temat pomija. Nie wydaje się zbyt drażliwą osobą, stara się unikać wszelkich awantur i kłopotów, które mogłyby ściągnąć jej na kark niepotrzebną uwagę. Uparta jak osioł, żadne argumenty nie mogą jej przekonać do zmiany zdania. Od momentu przybycia na Cytadelę częściej się uśmiecha i powoli traci sklonność do narzekania na wszystko co żyje. Niezwykle niechętna batarianom; chociaż woli unikać awantur, to wcale się z tą niechęcią nie kryje.
Skora do wypicia kilku głębszych, zwłaszcza w towarzystwie. Ma skłonność do używania niecenzuralnych słów; kiedy jest „pod wpływem”, skłonność ta o dziwo maleje wprost proporcjonalnie do ilości wypitego alkoholu. Kiedy nie jest na rauszu i w pracy, lubi się kręcić po stacji, uważając jednak na „strefy zastrzeżone”.
Nie wygląda na osobę, która szybko sięga po broń w razie kłopotów. Ostrzega jednak tylko raz, potem nie bawi się w rozmowy. Następnym etapem jest zwykle pięść w zęby lub zabawa grawitacją. Nie jest osobą z wybitnym darem przekonywania i wychodzi z założenia, że jeśli silne argumenty zawiodą, należy użyć argumentu siły.
Nie jest przywiązana do swojej rodziny, nie utrzymuje z nimi kontaktu, odkąd opuściła Omegę.
W stosunku do innych ma jedno założenie: „Masz coś do mnie? W takim razie ja mam coś do ciebie. Nie masz nic? Spoko, możemy się napić.” Wyjątek: batarianie. Do tych ma wszystko, zwłaszcza to, że są batarianami i nie lubią jej, bo jest człowiekiem.

Historia: Córka Amerykanina rosyjskiego pochodzenia i dziennikarki z andaluzyjskimi korzeniami, urodzona na jednej z kolonii, tuż po ustabilizowaniu się sytuacji materialnej owego małżeństwa. Dwa lata później na świat przyszła jej siostra, Maxilia.
I na tym skończyło się szczęśliwe dzieciństwo. Jako berbeć, Vicca była chorobliwie zazdrosna o każdy gest skierowany w stronę siostry, każde nawet najmniejsze słowo pochwały wywoływało niekontrolowane napady agresji, podczas których okoliczne rośliny doznawały poważnych uszczerbków na zdrowiu. Ogółem wszystko zapowiadało katastrofę, a dalszy rozwój dziewczynki nie zapowiadał żadnych zmian. Dopiero, kiedy poszła do szkoły, zaobserwowano inne nastawienie, kto wie, czy nie bardziej niebezpieczne. Dla siostry mila i uczynna, ale kiedy Maxilii nie było w pobliżu, potrafiła zniechęcić do niej jej przyjaciół. Nawet nie słuchała argumentów, że to co robiła było złe. Nie przyjmowała do wiadomości faktu, że może zniszczyć siostrze życie. Dla niej to była walka o swoje, nie widziała nawet, że przesadzała.
To mogło trwać bez końca, ale przydarzył się jeden drobny wypadek, ujawniający fakt, że może posługiwać się biotyką. Samo ujawnienie sprawiło, że cała sprawa ucichła nagle i niespodziewanie, co samo w sobie było zaskakujące. Starała się ukrywać swoje zdolności, myśląc, że jej siostra wykorzysta to jako odwet. Miała trzynaście lat, kiedy cała sprawa wyszła na jaw. Wówczas ojciec, który doszedł własnymi siłami do większej fortuny, niż przeciętny mieszkaniec, po uruchomieniu kilku dawnych przyjaźni, wysłał ją do Akademii Grissoma.
Pierwsza podróż w przestrzeni kosmicznej, wylądowanie na nieznajomej stacji... Wszystko przyprawiło ją o zawrót głowy i delikatną ekscytację z powodu nowego miejsca.
Spędziła tam cztery lata, walcząc z wybuchami zazdrości, z rzadka kontaktując się z rodziną. Dzięki temu nie wiedziała za wiele, co się u nich dzieje. Nie była wzorową studentką, kilka razy wpakowała się w niewielkie kłopoty, nikomu jednak nic się nie stało i nie ucierpiało żadne mienie. Znalazła przyjaciół, uspokoiła się, doświadczyła pierwszego zauroczenia...Słowem, bajka, przeplatana biotycznym szkoleniem.
W międzyczasie pozornie szczęśliwe małżeństwo rozpadło się, były wielkie awantury, pranie brudów, w końcu rozwód i walka o prawa rodzicielskie z użyciem niekiedy brudnych argumentów. Słowem, wszystkie rzeczy, których przeciętny człowiek chciałby uniknąć. Niestety, zarówno ojciec jak i matka byli niezmiernie uparci przy swoich racjach.
Bajka się skończyła, kiedy ostatecznie prawa rodzicielskie trafiły do matki. Vicca nie miała wówczas osiemnastu lat, musiała się dostosować. Oznaczało to koniec jej dotychczasowego życia. Zostawiała je z żalem i łzami, bezskutecznie próbując walczyć o pozostanie.
Nie miała jednak pojęcia, że nie wrócą do domu. Dowiedziała się tego, gdy cała trójką – ona, matka i Maxilia – wylądowały na nieznanej jej stacji. Dopiero później okazało się, że była to Omega – kolebka wszelkich mętów i szumowin, jakie nie miały szansy na wyciągnięcie się z dna. Podobno matka miała znajomego, który mógłby pomoc się im ukryć przed gniewem ojca... Vicca do tej pory nie wie, co było przyczyną całej afery. I jest zła na matkę, że ta wyrwała ją z miejsca, w którym tyle przeżyła...
A potem wybuchła bomba, kiedy jej rodzicielka wpakowała się w wielką awanturę, narażając przy okazji życie obu córek. Vicca nie chce o tym mówić, tłumacząc mętnie, że to były jakieś porachunki z gangiem, czy coś. Od tamtego momentu wyprowadziła się, znalazła inne mieszkanko i zarabia na własną rękę, oszczędzając kredyty po pierwsze na transport gdziekolwiek z tej dziury, po drugie na przeżycie przynajmniej pierwszych dwóch miesięcy w owym gdziekolwiek. Z matką została Maxilia, która co jakiś czas złośliwie przypominała siostrze, że ona ma poczucie odpowiedzialności. Ciężko Vicce było wykrzesać jakikolwiek kontrargument, poza jednym: jeśli ich matka faktycznie chciała się zabić, to mogła poprosić. Czasami spotykały się w barze, jeśli im szczęście sprzyjało. Vicca z matką nie chce rozmawiać od tamtego incydentu. Chwytała się jakiejkolwiek pracy mogła, głównie przy dostarczaniu i odbieraniu przesyłek, choć nie pogardziła inną pracą.
W pewnym momencie jednak opuściła Omegę i wylądowała na Ilium. Wszystko mogło być elegancko, gdyby nie pewne wydarzenie, związane z wybuchem bomby, przez co omal nie oblała się pierwszym piwem w nowym otoczeniu oraz snajperem, którego wraz z pewnym quarianinem udało się unieszkodliwić. Niestety, Ilium nie okazało się miejscem, w którym mogła zagrzać jakiekolwiek miejsce, generalnie według niej było trochę za dużo asari i trochę za grzecznie. Ale nie wróciła na Omegę, o nie. Co ciekawe, po uzbieraniu funduszy, zdołała przetransportować swoją skromną osobę na Cytadelę. Tam siedzi obecnie, właściwie robiąc to samo, co robiła na Omedze, pracując gdzie się da...
Nie ma kontaktu z rodziną, odkąd opuściła Omegę. I dla niej jest to bardzo na rękę.

Ekwipunek: M3-Predator
Środek transportu: -

Mission count:
Overall:2
Succeded:
- Pierwsza robota
- Niezbyt legalny szpital
Failed:

Zmiany:
- wywalenie z roboty - zmiana zawodu na kurier/kobieta pracująca
ObrazekObrazek

Wróć do „Baza danych”