Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Epherax Demethis
Awatar użytkownika
Posty: 7
Rejestracja: 30 lis 2015, o 17:48
Miano: Epherax Demethis
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Turianin
Zawód: Podporucznik Cabal
Lokalizacja: Strefa celna
Kredyty: 3.020

Epherax Demethis

9 gru 2015, o 23:10

Any action is better than doing nothing.
672
MIANOEpherax 'Blitz' Demethis
DATA UR.03.07.2159r.
MIEJSCE UR.Nieznane(przypuszczalnie Palaven)
RASATurianin
PŁEĆMężczyzna
OBYWATELSTWAPalaveńskie
SPECJALIZACJASzturmowiec
PRZYNALEŻNOŚĆHierarchia Turian
ZAWÓDPodporucznik Cabal

Dziesięć lat w nieoficjalnym ośrodku badawczym ds. biotyki, organizacji Demethis. Dwuletnie szkolenie wojskowe. Trzy miesięczny obóz przetrwania, szkolenie oddziałów specjalnych, na księżycu Palavenu. Wyższa szkoła oficerska na Palaven.

Pokój 113, budynek 12 w sektorze C7. Rejon zamieszkały głównie przez żołnierzy oraz ich rodziny. Otoczenie raczej przyjazne, choć zdecydowanie nie można nazwać tej dzielnicy bogatą.
Poza przedmiotami niezbędnymi do życia ma w jednym pomieszczeniu urządzoną salę treningową.
Mężczyzna mieszczący się w granicy wzrostu, pomiędzy średnim, a wysokim. Solidnie zbudowany, choć z perspektywy ludzkiej dość ciężko to ocenić z powodu specyficznej budowy ciała turian. Jest ono ozdobione kilkunastoma bliznami po postrzałach. Najbardziej znacząca jest na prawym ramieniu, pozostałość po pocisku, który przeszył ciało żołnierza na wylot. Długo miał problem z kontrolowaniem palca u dłoni, jednak po odpowiedniej terapii odzyskał pełną sprawność.
Zazwyczaj nosi stroje z głównym motywem kolorystycznym czerni, wymieszanej z elementami czerwieni. W tych właśnie barwach ma zachowany swój pancerz oraz większość strojów wyjściowych z pojedynczymi wyjątkami przeznaczonymi na konkretne sytuacje.
Wzrost i waga: 187cm i 94kg.
Skóra/karapaks: Rubinowa z białymi malunkami.
Oczy: Zielone
Włosy: Kolor, długość, ew. także fryzura.
Znaki szczególne: Na środku pleców, zaraz poniżej karku, wypalony numer "672".
Ubiór: Pancerz | Casual
Jest dumnym przedstawicielem swojej rasy. Widać to w jego nienagannej postawie, wysoko uniesionej głowie i pewności siebie wynikającym, między innymi, z tej przynależności. Nie jest przy tym rasistą, w pewnym sensie docenia ludzi za to, że zdołali odeprzeć turian. Innym elementem tej jego, już osobistej, dumy jest przekonanie o własnym możliwościach. Wie do czego jest zdolny i zna własną wartość. Bardzo wysoko ceni sobie honor, szczególnie swój własny.
W siłach specjalnych jest ceniony za zdolność do szybkiego podejmowania decyzji. Oczywiście nie znaczy to, że każdy w ten sposób podjęty wybór jest dobry, ale potrafi działać pod presją, zachowując zimną krew, nawet jeżeli wiąże się to z poświęceniem wielu żyć.
Zainteresowania: Sprzęt wojskowy, ogólna sytuacja polityczna na świecie.
Lęki: : Powoli mu to przechodzi, ale do dziś czuje się nieswojo w obecności lekarzy, szczególnie jak chcą mu podać jakieś leki.
Przyzwyczajenia/zwyczaje: Czasem zdarza mu się wykorzystywać biotykę do rzeczy trywialnych, takich jak 'sięgnięcie' po karabin, czy wyrzucenie śmieci.
Epherax nigdy nie miał dzieciństwa. Ostatecznie przez pierwsze dziesięć lat życia nie posiadał nawet imienia, był po prostu numerem 672, efektem badań paramilitarnej organizacji o nazwie Demethis. Założył ją zbuntowany generał oddziałów specjalnych, na niedługo po tym jak jego oddział został wycięty w pień przez grupę wielorasowych biotyków. Jego samego uznano za zmarłego, więc postanowił wykorzystać te okazję to tego, aby działać. Zebrał wokół siebie podobnie myślących ludzi, wykorzystał kontakty, aby zdobyć fundusze oraz rozpoczął współpracę z naukowcami. Tak właśnie wyglądały podwaliny organizacji, która przetrzymywała brzemienne matki, by wystawić je na działanie pierwiastka zero w taki sposób, by ich dzieci uzyskały potencjał biotyczny. Z pierwszej fali stu obiektów nie przeżyła ani jedna matka, a ostało się jedynie jedno dziecko. Naukowcy wprowadzili zmiany w sposobie pracy i działania, by w następnym 'rzucie' przeżyła już cała trójka. Kolejne próby stu kobiet dawały coraz więcej podopiecznych o potencjalnych zdolnościach, jednak odsetek ocalałych wyniósł ostatecznie trzydzieści pięć procent. Sumarycznie było tysiąc badanych, a z tego ocalała zaledwie trzysta pięćdziesiąt. Zgodnie z oznaczeniami nasz protagonista pochodził z szóstej partii, matki oznaczonej numerem siedemdziesiąt dwa.

Przez pierwsze kilka miesięcy od urodzenia, dzieci były przetrzymywane w odpowiednich kapsułach, pod stałą opieką lekarzy, aby przypadkiem nie ponieść dodatkowych strat pośród zdrowych obiektów. Nawet w takich warunkach wpływ podanego, w tak brutalny sposób, pierwiastka zero był zbyt wyniszczający, by wszystkie mogły przeżyć. Przetrwało zaledwie dziesięć procent... trzydzieści pięć osób.
Niedługo po tym, gdy stan podopiecznych można było uznać za stabilny, przeniesiono bazę do innego miejsca, a pozostałości po pierwszej placówce zniszczono, aby zatrzeć ślady przeprowadzanych tam eksperymentów. Organizacja wiedziała, że ktoś w końcu zacznie szukać, że kiedyś cała ich praca wyjdzie na jaw. Miało to jednak nastąpić dopiero po tym, jak ofiarują Hierarchii oddział potężnych biotyków, który miał być początkiem przemian w turiańskiej armii.

Wspomagano ich rozwój różnymi lekami, których nazwać sam nie potrafię oraz wzmacniano dodatkową dawką leków. Nie zapominali jednak o podstawach. Dzieciaki były pod stałą opieką, uczone od podstaw wszystkiego co będzie im potrzebne w przyszłym życiu. Nauka języka, podstaw z wiedzy ogólnej na tyle na ile pozwalał ich wiek. Nie było to brutalne, nikt się nad nimi fizycznie nie pastwił, a przynajmniej nie w początkowej fazie. Istotne było, żeby pomimo sztucznego wychowania byli w przyszłości wartościowymi członkami społeczności turian.
Kiedy obiekty kończyły trzeci rok życia, każdy przeszedł zabieg wszczepienia nowoczesnego implantu biotycznego, który od tej pory miał służyć im jako ich główne narzędzie. Od teraz zaczęły się dodatkowe szkolenia z kontrolowania mocy biotycznych oraz ocenianie możliwości, poszczególnych badanych, pod tym względem. Im ktoś szybciej się rozwijał tym lepiej był traktowany, ci wykazujący mniejszy talent byli karani. Czasem były to pominięcia posiłków, czasem zamykanie w izolatce do czasu, aż nie opanują konkretnego materiału. Oba szczególnie bolesne, biorąc pod uwagę szczególne zapotrzebowanie biotyków na energię.
Przez dziesięć lat pracy bazy, w których prowadzone były badania, zmieniały się pięciokrotnie. Wszystko dlatego, że ktoś wpadł na jakąś poszlakę działalności organizacji i odnalazł powiązania pomiędzy znikającymi osobami, a kilkoma wydarzeniami na arenie politycznej i dziwnymi transferami kredytów przez kilka spółek, notabene sponsorujących organizację.
Z powodu tych problemów sytuacja była szczególnie napięta. Dzieci w wieku sześciu lat podlegały już także karom cielesnym za nie wykonywanie poleceń instruktorów. Uznano, że mają wszystko wykonywać za pomocą biotyki i rozwijać ją jak najszybciej... presja czasu zaczynała być odczuwalna. Jeżeli mówić o samym protagoniście to radził sobie w tych warunkach, Nie był geniuszem jak niektórzy w grupie badanych, ale potrafił opanować techniki, które mu zadano. Nie uniknął kilkukrotnego wylądowania w izolatce, ale przynajmniej nie dostał nigdy konkretnych batów... po prostu sobie radził. Niestety siedmiu nie miało tyle szczęścia. Z powodu natężenia ćwiczeń i problemów z ich opanowaniem, ostatecznie zachorowali z wyczerpania, by odejść do duchów.

Minęło dziesięć lat od początku badań do dnia, gdy oficer siedzący na ogonie organizacji w końcu odkrył gdzie działa. Nie była to jego główna sprawa, działał z powodu własnego przekonania i zapewne właśnie dlatego w ogóle udało mu się połączyć odpowiednie poszlaki i odnaleźć trop prowadzący do ośrodków badań. Zgłosił to przełożonym, a ci na jego prośbę uczynili go częścią składu uderzeniowego.
Nie wiadomo dokładnie co wydarzyło się na miejscu... na pewno systemy obronne odpowiedziały ogniem w stronę intruzów, a to wywołało małą bitwę, która ostatecznie zamieniła się w rzeź. Po śmierci kilku członków oddziału, żołnierze zmuszeni zostali do zastosowania bardziej ofensywnej taktyki. W sytuacji, gdy ocalenie zakładników zeszło na drugi plan, starcie stało się raczej jednostronne, choć kosztem życia dziewiętnastki młodych biotyków, którzy znajdowali się w pomieszczeniach ze stawiającymi opór członkami organizacji. Z całego projektu ocalało zaledwie dziewięć osób. Wszyscy prócz jednego, który został znaleziony w swoim pokoju przez oficera, trafili w ręce armii.

Epherax, żołnierz turiańskich oddziałów specjalnych, zaopiekował się odnalezionym, w laboratorium Demethis, chłopcem. Raport po akcji potwierdził śmierć generała. Został co prawda uznany za zmarłego przeszło dziesięć lat wcześniej, więc przynajmniej tego nie trzeba było odkręcać. Inna sprawa w temacie wielu jego współpracowników.
Jedyne co chłopiec musiał zrobić to poddać się wszystkim tym badaniom i testom prowadzonym przez lekarzy zapewnionymi przez Hierarchię. Był jedynym ocalałym, mającym gdzie się podziać, więc większość testów prowadzono na innych obiektach, szczególnie, że przeżyła trójka o wiele bardziej od niego uzdolnionych. Ostatecznie tutaj został uratowany przez to, że jednak nie był geniuszem biotyki. Ostatecznie projekt uznano za niewarty poświęcenia tylu istnień i ostatecznie pogrzebano sprawę, a chłopaka przyznano pod opiekę oficera, który o to zabiegał. Chociaż "opieka" nie była tutaj zbyt dobrym określeniem, gdyż ostatecznie był członkiem oddziału, który ciągle był w drodze, na jakiejś misji. Mimo to był w stanie dać mu dom i możliwość nauki.
Jeżeli chodzi o inne dzieci to trafiły pod opiekę Hierarchii. Dwie dziewczynki i chłopiec, którzy mieli potencjał, by zostać adeptami, od razu znaleźli swoje miejsce w Cabalu, gdzie przygotowywano ich do przyszłego szkolenia, doceniając przy tym ich możliwości. Reszta otrzymała tymczasową opiekę. W przyszłości trójka z nich miała opuścić armię, by dołączyć do piratów. Dziś są poszukiwani listami gończymi jako dezerterzy i przestępcy.

Niedługo przed tym jak chłopak skończył piętnaście lat, jego przybrany ojciec zginął na misji. To był też dzień kiedy postanowił oficjalnie przyjąć po nim imię. Było z tym sporo papierkowej roboty, ale zanim przyszło mu rozpocząć szkolenie wojskowe, jego imię brzmiało oficjalnie Epherax Demethis ku czci dwóch czynników, które wpłynęły na to jak wygląda jego obecne życie.
Po rocznym szkoleniu podstawowym z powodu swoich zdolności biotycznych został przeniesiony do jednostki Cabal. Tam kontynuował swoje szkolenie, jednak tym razem z odpowiednim zwróceniem uwagi na jego wyjątkowe możliwości, które nie występowały zbyt często u ludzi pochodzących z jego rodzaju. Był jednym z najlepszych i to zaowocowało dodatkowym szkoleniem prowadzonym przez oddział specjalny, który miał pokazać jak radzi sobie w sytuacjach ekstremalnych. Zdał ten egzamin i dlatego stał się częścią jednego z najlepszych oddziałów infiltracyjnych turian.

Jego nazwisko stało się jednak znane nie dlatego, że dołączył do jakiegoś dobrego oddziału, a po tym czego dokonał na jednej ze swoich pierwszych misji. Mieli zinfiltrować bazę separatystów, którzy planowali zamach na stabilność Hierarchii. Plan był prosty, wejść, wyeliminować opór, zdobyć odpowiednie informacje i wyjść. Niestety wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że mieli kreta, który przekazał informację o ich akcji do dowództwa separatystów.
Zostali zamknięci w dużym pomieszczeniu, mając tylko kilka miejsc za którymi mogli się schować przed celującym w ich kierunku snajperem oraz oddziałem kilkunastu uzbrojonych buntowników, kiedy ich była ledwie piątka, nie... czwórka, gdyż jeden zginął od strzału w głowę w momencie, gdy drzwi za nimi się zatrzasnęły. Co więcej był to ich dowódca. Mieli szanse w starciu z tymi drugimi, ale strzelec nie pozwalał im się wychylić. Epherax musiał działać. Otoczył się biotycznym płomieniem i zaczął swój szaleńczy bieg na drugi koniec pomieszczenia rozrzucając przeciwników we wszystkie strony. W ten sposób skupił na sobie uwagę snajpera, ale dał czas swoim towarzyszom na rozpoczęcie walki i zajęcie lepszych pozycji, niż te które wymusił na nich ostrzał. Demethis biegł dalej, by w końcu dotrzeć do strzelca i zdjąć go, potężnym uderzeniem w głowę, z dodatkiem odpowiedniej dawki trucizny. W tym momencie się zatrzymał, a trzy kule uderzyły jego ciało. Jedna przeleciała na wylot przez prawe ramię, druga uderzyła pod lewą łopatką, a trzecia utkwiła w boku. Zaraz po tym upadł nieprzytomny. Gdy obudził się w szpitalu, dowiedział się, że misja zakończyła się sukcesem. Dzięki uzyskanym informacjom odnaleziono kreta, który ich wydał i skazano w trybie natychmiastowym na śmierć. Rzucił się, niemal oddając życie, ale dzięki temu trójka jego towarzyszy mogła zająć się resztą, mając możliwość na uwolnienie swoich biotycznych możliwości. Dostał za to medal, awans i pseudonim 'Blitz'. Niedługo potem dostał propozycję rozpoczęcia nauki w szkole oficerskiej. Po jej ukończeniu został dowódcą grupy uderzeniowej na jednej z turiańskich fregat.
http://en.spaceengine.org/_fr/7/9558470.jpg
Turiańska fregata o imieniu 'Perilous'. Demethis jest tutaj liderem grupy uderzeniowej, stworzonej z żołnierzy szkolonych w Cabalu. Dowódcą statku jest kapitan Tertimus Badas, czterdziestosiedmioletni żołnierz, który w czasie swojej kariery zasłynął, poprzez walkę na wielu frontach. Dobry taktyk, patriota, z perspektywy innych ras może być uznany za bezwzględnego, jednak jak ta turiańskie standardy, dba o swoich podwładnych. Grupa uderzeniowa to członkowie Cabalu, która niedawno została przydzielona na fregatę, więc załoga nadal jest trochę niepewna w temacie prowadzenia tej współpracy.

Generator tarcz, omni-klucz "Primo", implant L5 oraz 20 tysięcy kredytów. Nóż taktyczny, średni pancerz, M76-Zjawa, ozdoba naścienna stworzona z niedziałającego już modelu broni przybranego ojca.

Głos
W grupie uderzeniowej chciałbym, żeby znalazło się pięciu turian z Cabala, wliczając protagonistę. Poza tym mogą dołączać do niej żołnierze przydzieleni do fregaty.
On sam jeszcze o tym nie wie, ale autor chciałby, żeby w przyszłości dołączył do elitarnego grona widm.
ObrazekObrazek

Wróć do „Baza danych”