Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Veronica Rossi
Awatar użytkownika
Posty: 6
Rejestracja: 14 sty 2016, o 10:19
Miano: Veronica Rossi
Wiek: 26
Klasa: Szpieg
Rasa: Czlowiek
Zawód: Adwokat
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 20.000

Veronica Rossi

16 sty 2016, o 00:10

Zdrada jak kij, ma dwa końce. Moje wybaczenie i smak twojego bólu.
1574
MIANOVeronica Rossi
DATA UR.15 luty 2160
MIEJSCE UR.Palermo, Włochy, Ziemia
RASACzłowiek
PŁEĆKobieta
OBYWATELSTWAZiemskie
SPECJALIZACJASzpieg
PRZYNALEŻNOŚĆCerberus
ZAWÓDAdwokat

Leiden Universyty.

Mieszkanie startowe, Ziemia, Palermo
Kruczoczarne, lekko kręcone włosy to pierwsze co widzisz, kiedy spojrzysz na Veronicę. Jej śródziemnomorska uroda oczaruje cię i zwiedzie, zanim zdążysz zareagować i zorientować się co się wydarzyło. Ciemnogranatowe oczy, lekko połyskujące fioletem zaprowadzą cię na skraj świadomości, tak, że nie będziesz wiedział czy to jawa czy sen. Lekko wykrzywione u uśmiechu usta sprawią, że będziesz błagał o więcej, ale niczego więcej nie dostaniesz. Tylko to spojrzenie, krótkie i dumne będziesz mógł zbierać ze smukłej twarzy i wyraźnie zarysowanych kości policzkowych. Jej biodra będą ci się śniły nocami doprowadzając do szału, a potem będziesz ją widział całą, piękną, bo taka jest i nic z tym nie zrobisz. Światło odbijające się od jej naszyjnika cię oślepi, a szelest jedwabnej sukni lekko muśnie twój zmysł słuchu. Zapach jaśminu będzie twoim narkotykiem i nie będziesz go mógł wyrzucić z pamięci. A wszystko to będzie zwieńczone idealnie wysokim głosem, pełnym gracji i wdzięku.
Wzrost i waga: 174 cm, 65kg
Skóra/karapaks: Lekko opalona.
Oczy: Ciemnogranatowe z fioletowymi refleksami.
Włosy: Czarne, długie i kręcone, częściej noszone rozpuszczone niż związane.
Znaki szczególne: Tatuaż żaglowca na żebrach, po prawej stronie.
Myślałeś kiedykolwiek o tym jak kobiety potrafią być stanowcze i konkretne? Dodaj to tego jeszcze odrobinę złośliwości i sarkazmu a wyjdzie ci idealna Veronica. Próżno będziesz się u niej doszukiwać dobroci, czystości serca czy zwykłej w świecie empatii. Gdy pytałeś kolegów z biura jaka ona jest, każdy bał się odpowiedzieć konkretnie, bo przecież szefowa – córka szefa, to nie byle kto. Do tego potrafi nieźle dopiec, przecież sam wiesz, w końcu zostałeś jej asystentem. Pomiata tobą jak chce w każdą stronę, zawala niepotrzebną robotą a sama siedzi w tym swoim biurze i uśmiecha się kręcąc jeden pukiel włosów palcem. Miałaby cię gdyby chciała i dobrze o tym wiesz, bo potrafi uwieść każdego, kiedy tylko ma na to ochotę. Ale zazwyczaj kończy się na rozkochiwaniu w sobie mężczyzn i chwilowej zabawie. Taka jest, cała Veronica.
Zainteresowania: Golf, strzelectwo, muzyka klasyczna, literatura.
Lęki: : Utraty autorytetu, miłości, zniewolenia i zamknięcia.
Przyzwyczajenia/zwyczaje: Godzina joggingu codziennie rano.
Uzależnienia: Brak.
Znaki szczególne: Niechęć do obcych ras.
Pierwszy dzień w pracy zawsze bywał stresujący, z tego, co zdążyłam zauważyć u wszystkich, którzy przychodzili po rozmowach kwalifikacyjnych. Ja miałam ten komfort, że nie musiałam się wcale martwić o żadne rekrutacje czy rozmowy. Ojciec był szefem biura, wziętym prawnikiem, w końcu wiele nagłówków gazet nie raz wspominało o Rossi Advocacy i ich ogromnych sukcesach w wybronieniu co bardziej skomplikowanych spraw. Ojciec specjalizował się w morderstwach i innych, tego typu rzeczach, zawsze za to go podziwiałam. Pewnie dlatego właśnie poszłam jego drogą i po skończeniu Leiden Universyty trafiłam do kancelarii. Victor Rossi, mój ojciec, pracował dla Cerberusa i wiedział o tym każdy, kto potrzebował „pomocy”, zwłaszcza kiedy sprawa była delikatna. O tym oczywiście dowiedziałam się znacznie później, nikt przecież małemu dziecku nie jest w stanie wytłumaczyć tzw. wyższych celów niektórych działań.
Matka, Anna Rossi, była lekarzem, w końcu nie bez powodu przecież pochodzę z bardzo ułożonej i bogatej rodziny. Zawsze lubiłam się z tym obnosić, to budziło respekt i szacunek u ludzi, dlatego też nie widziałam powodu aby to ukrywać.
Urodziłam się w lutym, dwadzieścia sześć lat temu. Mam dwie siostry Giovannę i Rosę, obie są młodsze ode mnie i jeszcze studiują. Jedna dyplomację w Paryżu a druga dostała się do szkoły policyjnej w Berlinie. Ojciec i tak najbardziej dumny jest ze mnie, jako że będę mogła w przyszłości kontynuować rodzinny biznes jakim jest kancelaria.
Wychowywałam się w domu nad Morzem Śródziemnym w samej stolicy Sycili. Dorastając niczego mi nie brakowało, ale nie byłam jakoś szczególnie rozpieszczana. Ojciec lubił dbać o dyscyplinę, a matki praktycznie nie było w domu. Opiekowała się mną jakaś quarianka, którą rodzice traktowali trochę jak służącą. Nie pamiętam dokładnie tego okresu, ale podobno została ona skazana na wygnanie i nie miała gdzie się podziać. Matka spotkała ją w szpitalu i zaproponowała pracę u nas w domu, na co to się zgodziła. Tylko, że z tego co pamiętam, to uczono mnie, że za pracę się płaci. Tymczasem Fior’let dostawała za opiekę nade mną (a potem też moimi siostrami), jak to ojciec mówił – dach nad głową i posiłek. Nie raz w nocy słyszałam jak ojciec się na nią wydziera, bo coś zrobiła nie tak. Ale to było dzieciństwo, więc mogłam nie wszystko zapamiętać, tak, jak było naprawdę.
W międzyczasie miałam sporo zajęć poza domem. Rodziców było stać, więc chodziłam na takie zajęcia dodatkowe, jakie tylko można było. Oczywiście matka pierwsze wybrała za mnie i w krótkim czasie, mała Veronica chodziła już do szkoły muzycznej, wieczorami męcząc rodzicom uszy piskiem skrzypiec. To na szczęście nie trwało długo, bo przecież byłam na tyle zdolna by już po pół roku pisk zamienił się w coś bardziej melodyjnego.
Sama natomiast zapisałam się, już trochę później, gdzieś po szkole podstawowej – zresztą zainspirowana tamtejszym, przystojnym wuefistą, na strzelectwo.
Kiedy zaczęłam wreszcie wyrastać na atrakcyjną kobietę, co było wydać od razu, zauważyłam, że bardzo łatwo można w ten sposób manipulować ludźmi. Zwłaszcza mężczyznami. Spędzałam wtedy czas ze znajomymi z liceum – szkoła prywatna, same wybitne jednostki – jachty, wycieczki na Ilium czy Cytadelę, wieczne imprezowanie, koncerty i inne tego typu rzeczy. Żeby zbytnio tego nie przekoloryzować, oczywiście zaczęły się przygody z nadmiarem alkoholu, a potem także z narkotykami. Ojciec dowiedział się o tym wystarczająco szybko, abym nie mogła popaść w całkowite uzależnienie i zanim poszłam na studia kilkanaście miesięcy spędziłam w specjalistycznej szkole prawniczej (coś jak przygotowanie do matury) co pozwoliło mi na tyle się skupić na nauce, że egzaminy końcowe zdałam z wyróżnieniem. Niestety przygoda z imprezami i szaleństwem się przez to skończyła, a ja wylądowałam w Holandii.
Studia nie wyróżniały się niczym szczególnym, nauka, nauka i nauka. Nie byłam na początku szczególnie do tego przekonana, jednak po czasie w końcu złapałam odpowiedni rytm pracy. Udało się to pogodzić również z życiem towarzyskim i w krótkim czasie zakochał się we mnie student trzeciego roku, Tony, z Australii. To była wielka miłość. Naprawdę. Chyba pierwszy raz w życiu byłam tak szczęśliwa, mogąc być dla kogoś kimś ważnym. Tony okazał się zwykłym skurwysynem, był ze mną tylko, dlatego, że wiedział jak bardzo wziętym nazwiskiem jest moje i że tylko przeze mnie może dostać się do kancelarii ojca. Bo żeby był jakimś wybitnym studentem, to nie.
To właśnie sprawiło, że zostałam w końcu zimną suką, bo tak jest prościej, łatwiej i dużo bardziej profitowo. Skończyłam studia i trafiłam na aplikacje do kancelarii ojca i pewnie już zostanę tam na zawsze. Zainteresowanie Cerberusa dopadło mnie niedawno, nie wiem czy z racji tego, że ojciec jest bardzo wpływowym człowiekiem, czy też z racji moich osiągnięć w dziedzinie edukacji. Nie ukrywam jednak, że znając teraz cel działania tej organizacji, z chęcią do niej dołączyłam. Oczywiście nie obyło się bez serii testów i szkoleń, a jak potem się okazało także i obserwacji. Chcieli mieć zastępstwo w razie niedyspozycji ojca, więc je dostali, a ja mogę być z tego tylko dumna. Cerberus dał mi też coś, czego się nie spodziewałam, bo owszem z broni strzelać umiałam, ale oprócz tego zaoferowali mi szereg szkoleń przez co mogłam gdzieś upchnąć swoje sportowe zamiłowania.

Standardowy generator tarcz, omni-klucz "Primo", oraz 20 tysięcy kredytów.

ObrazekObrazek

Wróć do „Baza danych”