Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Elliot Riggs
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 29 sty 2016, o 21:04
Miano: Elliot Riggs
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot/Mechanik (T4)
Postać główna: Zeto'Seya
Lokalizacja: Siedziba Centaur'a
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 1.525
Lokalizacja: Breslau

Elliot Riggs

3 lut 2016, o 23:46

In the fight, five by five
AM-D44
MIANOElliot Riggs
DATA UR.03.05.2158
MIEJSCE UR.Miejsce urodzenia
RASACzłowiek
PŁEĆMężczyzna
OBYWATELSTWAKorulus
SPECJALIZACJAInżynier
PRZYNALEŻNOŚĆCerberus
ZAWÓDWielozadaniowy Pilot

Inżynieria na wydziale w Bostonie, szkolenia z zakresu pilotażu, trening z sekcji T(4)

Pieniądze na mieszkanie ma zamrożone na koncie, kupi kiedy będzie się chciał osiedlić.
Elliot jest średniego wzrostu mężczyzną, o przeciętnej budowie ciała. Brak szerokich barów nadrabia silnymi ramionami i wysportowaną sylwetką. Za czasów przymierza dbał o kondycję i to już weszło mu w nawyk. Dba o higienę, jednak pracując jako mechanik, nie da się utrzymać stuprocentowej czystości. Smar bardzo ciężko zmyć, przez co zawsze widać na jego dłoniach odrobinę czarnego brudu. W twarzy widać szwajcarskie geny: Wysokie czoło, wystające kości policzkowe, gęste brwi i lekkie zakola. Kolor włosów odziedziczył jednak po matce. Rudoblond czuprynę nosi zawsze zaczesaną do tyłu by nie przeszkadzała w pracy. Jego włosy mają mniej więcej półtora cala długości. Zazwyczaj na jego twarzy maluje się niewielki uśmieszek – co jest oznaką dobrego humoru. Wzrok Elliota rzadko skupia się na jednym miejscu, zwykle błądzi dookoła. Podczas rozmowy poświęca więcej uwagi rozmówcy, wpatrując się w niego, mimo to zdarza mu się uciec gdzieś wzrokiem. Jego twarz szpecą blizny, pokrywające część prawego policzka, skroni i czoła. Jednak dzięki postępowi medycyny, udało mu się zminimalizować obrażenia i szramy są tylko paskami jaśniejszej skóry. Gdyby były czerwone i nabrzmiałe Elliot nie mógłby patrzeć w lustro.
Jego chód jest sprężysty i szybki, a gestykulatura żywa i nieco chaotyczna. Głos ma nieco wyższy niż przeciętny mężczyzna, mówi szybko i dużo.
Najczęściej widuje się go w roboczych kombinezonach, mundurze (jeśli jest na służbie), lub bojówkach włożonych w wysokie, wojskowe buciory. Zwykle nosi koszulkę bez rękawów, ciężkim pas pełen podręcznych narzędzi i takich tam. Koszulka celowo jest bez rękawów, by odsłaniać tatuaż, który otacza jego biceps (na lewym ramieniu), złożony z odwróconych do siebie podstawami trójkątów. Na plecach ma jeszcze jeden tatuaż, dokładniej ciągnący się od miednicy aż po szyję rząd trójkątów, wzdłuż kręgosłupa.
Wzrost i waga: 172cm 78kg
Skóra/karapaks: Jasna
Oczy: Hebanowe
Włosy: Rudoblond, zaczesane do tyłu
Znaki szczególne: Rozległa siatka blizn na prawej stronie twarzy oraz dwa tatuaże (plecy i ramię)
Riggs to optymista. Zawsze patrzy w przyszłość z uniesioną głową i uśmiechem na twarzy. Jest sympatycznym, młodym człowiekiem, lubującym się w majsterkowaniu i modyfikacji istniejących już mechanizmów. Zawsze stara się być uprzejmy, żartobliwy oraz pomocny. Łatwo nawiązuje kontakt z nowymi ludźmi i przedstawicielami innych ras. Jest wścibski i lubi dowiadywać się dużo o ludziach ze swojego otoczenia, niejednokrotnie zrażając ich do siebie, jednak nie może się nigdy powstrzymać. Mimo to, zna granicę i w sprawy Cerberusa nie wtyka nosa. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz jak to mawiają. Kolejną z jego wad jest to, że kompletnie nie potrafi kłamać. Wymówki, jakieś szybkie kłamstewka – ok. Ale jakaś dłuższa rozmowa, celowe wywieranie presji i Elliot zaczyna się nieco stresować, przez co popełnia błędy. Szczęśliwie nigdy nie zdarzyło mu się wydać jakiegoś wielkiego sekretu, zawsze wiedział kiedy się zmyć.
Lubi wprowadzać modyfikacje do swoich maszyn, zwłaszcza po tym jak T4 mu na to pozwoliło. Zawsze doda coś od siebie i nie chodzi tu o wygląd. Zwiększyć moc silników, dodać działko lub parę rakiet, tu i tam dodać pancerz, dopalacze, te sprawy. Cerbero też nigdy nie miało nic przeciwko. Zresztą grzebanie w częściach przypomina mu „stare dobre czasy”.
W Przymierzu nauczono go co to dyscyplina, słucha się rozkazów i raczej ich nie kwestionuje mimo to nie jest idealnym żołnierzem. Elliot ma tendencje do przydługiego spania, kiedy może podkrada coś z mesy lub prosi o dodatkowe porcje (mówi, że ma szybki metabolizm i musi jeść więcej). Nałogom się oparł przez te wszystkie lata i nic nie wskazuje by miało się to zmienić.
Zainteresowania: Elliot lubuje się we wszelkiej maści majsterkowaniu, rozkładanie, składanie i budowanie zupełnie nowych mechanizmów. Kiedyś interesowały go tańce towarzyskie, niestety będąc w wojsku nie ma z kim, ani gdzie tańczyć.
Lęki: Po dziś dzień nie może zapomnieć masakry, która odbyła się na SSV Courage. Nie przepada za AI – utożsamia ją z Gethami. Nie jest to paranoja, ale bardzo sporadycznie prosi o pomoc sztuczną inteligencję.
Przyzwyczajenia/zwyczaje: Wścibski, majsterkowicz, zanim siądzie za sterami lubi sprawdzić co ma pod przysłowiową „maską”, drobny leniuszek z niego.
Uzależnienia: Wolny od nałogów i czysty niczym łza. Co nie znaczy, że jest abstynentem.
Znaki szczególne: Optymista, błądzący wzrok, uwielbia leżeć na pryczy i słuchać muzyki dawnych wykonawców. Okazjonalnie ćwiczy tańce towarzyskie.
Elliot należy do pokolenia ludzi, którzy urodzili się i wychowali z dala od Ziemi, na skolonizowanych planetach i stacjach. Dzieciństwo spędził daleko poza obszarem wpływów Przymierza, na Korlusie, ciele niebieskim leżącym w Trawersie Attykańskim. Częste walki bandytów, porachunki grup najemniczych, napaści i zabójstwa - to wszystko działo się tu całkiem często. Planeta ta znana była jako: Cmentarzysko Statków, Złomowisko, Stolica Recyclingu. Warunki na niej było trudne: nieznośne gorąco, wieczny smog i nieustająca groźba napaści ze strony bandytów, którzy nie bali się mizernej obrony cywilnej. Jego matka (Irlandka) była z zawodu nikim. Nie szkolona w jakimkolwiek zawodzie, nie znała się dobrze na niczym. Przez to poświęcała się w całości dzieciom i domowi. Cedric – ojciec Elliota – był wysoce wykwalifikowanym mechanikiem, potrafił zbudować wszystko jeśli dać mu czas i części. Był surowym, ale kochającym ojcem. Oprócz rodziców, młody Riggs miał jeszcze dwie siostrty, z którymi miał dość skomplikowane relacje. One siedziały w domu, chciały zawsze być w bezpiecznych czterech ścianach. Elliot odwrotnie, zawsze wolał zwiedzać złomowisko, nawet jeśli groziło to zjedzeniem przez Varreny.
Przyczyny przybycia właśnie na tę planetę, były osnute tajemnicą, a jego ojciec milczał w tej sprawie, tak samo matka. Żadne z trójki rodzeństwa, nigdy nie znalazło jakiejś sensownej przyczyny emigracji właśnie tutaj, do miejsca w którym był najwyższy współczynnik zabójstw i niewyjaśnionych zniknięć. Najpewniej na zawsze zostanie to tajemnicą jego rodziców.
W takich warunkach wychowywał się młody Elliot, którego od dziesiątego roku życia, ojciec uczył już podstaw mechaniki. W jego świecie nie było miejsca na pobłażliwość, czy lekkie dzieciństwo. Musiał pomagać ojcu by zasłużyć na jedzenie, a zamiast bawić się samochodzikami czy w berka, nocą wymykał się ze znajomymi na powierzchnię i zwiedzali pobliskie złomowisko. Największą atrakcją było podglądanie pracujących szabrowników, lub śledzenie najemników czy innych typów spod ciemnej gwiazdy. Jego siostry za to uczyły się szycia, segregowania części i gotowania.
W tym bezlitosnym świecie nie można było prowadzić normalnego życia. Podstawowym problemem byli bandyci i im podobni. Zasada była prosta, co kwartał płacą określoną sumę, a tamci nie napadają i pilnują żeby nikt nie napadał w ich dzielnicy. Z tego powodu Elliot, wraz z najbliższymi przyjaciółmi, parali się nielegalnie szabrownictwem, dokładając w ten sposób swoją część do opłaty. Już w wieku szesnastu lat organizował nocne wypady na złomowisko, rabunki i śmiałe kradzieże. Nieraz musieli uciekać, zdarzało się, że nie każdy dawał radę, to prawda... ale nigdy nie wracali z pustymi rękami. Swoją drużynę nazwał "Duchami", ponieważ w pewnym momencie nocne grabieże stały się ich specjalnością, potem głośne ucieczki na motorach własnej produkcji. No... może te ucieczki i motory niewiele miały wspólnego z duchami i im podobnymi, ale co to były za maszyny! Wielkie, głośne silniki, koła jak u terenówek i nierzadko własnoręczne ozdoby. U szczytu swojej kariery mieli nawet grav-transporter (którym on powoził). Ich baza wypadowa mieściła się we wraku turiańskiego krążownika, który pamiętał jeszcze czasy Wojny Pierwszego Kontaktu. W drużynie było ich na początku ośmiu, najwięcej w jednym czasie aż dwudziestu pięciu. Wykradzione części sprzedawali w stolicy, w ten sposób zarabiając sumę wystarczającą na utrzymanie siebie, zapłacenie haraczu i jeszcze odłożenie na potem.
Ich drużyna była powszechnie nienawidzona przez inne ekipy szperaczy, którym podkradali części. Pewnej nocy dwa wrogie zespoły zastawiły na Duchy pułapkę, w której śmierć poniosło ośmiu kolegów Elliota, a on sam został ranny w nogę. Tylko kombinezon ochronny i własnoręcznie zrobiony pancerz zapobiegły poważniejszym obrażeniom. Przez następny miesiąc nie mógł chodzić, a potem czekała jeszcze rehabilitacja, która też swoje trwała. Mimo szybkiej pomocy i późniejszej opieki, nie wszystko zrosło się w stu procentach dobrze – w warunkach dotkliwego zimna, stara rana wciąż dokucza, a mięśnie boleśnie się kurczą.
Życie toczyło się dookoła pracy i przetrwania. Bardziej niż cokolwiek innego, młody szabrownik pragnął wyrwać się z tego grobowca statków, zobaczyć galaktykę i w końcu uwolnić się od swych problemów. Nie chciał tu spędzić całego życia. Mimo że dostosował się do wymogów planety, zawsze czuł, że to nie jego miejsce. Cztery lata, tyle zajęło mu uzbieranie funduszy potrzebnych do opuszczenia znienawidzonego złomowiska. Pożegnał się z rodzicami, życzył Duchom powodzenia i emigrował na Ziemię, do Bostonu. Tam w wieku dwudziestu lat zaczął studia inżynieryjne, z pożyczką studencką i pracą w warsztacie jakoś dawał radę. Pięć lat studiów, podczas których o mało się nie zajechał, wszystkie egzaminy zdawał za pierwszym razem (poza tym z geometrii wykreślnej, cholerne ścierwo), pracował, imprezował i spał po sześć i mniej godzin. Praca w warsztacie przynosiła akurat tyle zysków, by mógł się utrzymać, nie było mowy o spłacie pożyczki. Postanowił zaciągnąć się do marynarki, gdzie mógłby wykorzystać wyuczone umiejętności w praktyce i zarobić odpowiednią kwotę, by spłacić dług.
Przez te trzy lata skończył wszystkie możliwe szkolenia z obsługi pojazdów naziemnych, śmigłowców, myśliwców, a nawet podstawy lotu fregatą. W drugim roku służby dostał się do sekcji „T” przymierza, gdzie po długich sprawdzianach praktycznych i paru misjach, został przydzielony do T4. T4 to mobilne jednostki wykorzystujące do walki wszelkiej maści pojazdy. Szkoleni w prowadzeniu oraz naprawianiu swoich maszyn, przeważnie stawiają na szybkość, atakując linie zaopatrzeniowe wroga, by następnie wykorzystując napędy antygrawitacyjne zniknąć z pola walki, nim ktokolwiek zdąży zorientować się co w nich uderzyło. Słyną również z tego, że wiele pojazdów projektują samodzielnie, lub modyfikują te teoretycznie znane, nierzadko potrafiąc tchnąć życie w pozornie przestarzały złom. Brał udział w paru misjach, licznych manewrach i bitwie o cytadelę. W jej trakcie zasiadł za sterami myśliwca F-61 Trident. To było parę godzin piekła. Najlepiej zapamiętał rozpaczliwe komunikaty kolegów, którym na ogonie siedziały jednostki gethów. Nawet nie ludzi z T, po prostu innych pilotów. Pierwszy raz widział, by śmierć zebrała tak obfite żniwo i w tak krwawy sposób. Do kupy zebrał się dopiero, kiedy to jemu siedzieli na ogonie. To nie cud go uratował, a setki godzin praktyki i własne szalone pomysły. Do dziś mówi się o jego manewrze: „Nawrocie Riggsa”. Wyłączył silniki, użył bocznych thrusterów do odwrócenia statku i kiedy był już dziobem do goniących go statków, otworzył ogień. Kluczem było zrobienie tego w ułamku sekundy, by włączyć silniki i wlecieć między nich nim zdążą zareagować. Na ludzi pewnie by to podziałało, ale nie na Gethy. Komputer zawsze był szybszy niż człowiek i w tym wypadku nie było inaczej. Mimo, że udało mu się zniszczyć wrogie jednostki, jego prawe skrzydło było w strzępach, a kokpit nie wyglądał wiele lepiej. Odłamki zbrojenia wbiły mu się w hełm, pozostawiając paskudne blizny. Z powodu uszkodzeń myśliwca i obawy przed wyciekiem pierwiastka zero, Elliot musiał wracać swój krążownik. Kiedy był w ambulatorium, Cytadela została otworzona, a Admirał Hackett rozkazał zmasowany atak na Suwerena. Riggs był przerażony destrukcyjnymi możliwościami statku żniwiarzy, a przekonał się o nim na własnej skórze, kiedy SSV Courage został rozdarty na pół niszczycielskim promieniem.
Najpierw był przeraźliwy huk, potem jęk rozszarpywanego kadłuba statku i szarpnięcie, które rzuciło wszystkimi o ścianę. Ambulatorium było szczelne, ale pozostałe korytarze już nie. To stało się tak szybko, niektórzy marynarze połamali się przy wstrząsie, pozostałych albo wyssało, albo udusili się i zamarzli. Drobinki krwi i powykręcane ciała unosiły się w próżni i ta przerażająca cisza. Makabryczny widok, po dziś dzień widuje w snach tych wszystkich ludzi. Mimo pomocy psychologicznej nie potrafi sobie z tym poradzić, nie może zapomnieć i odsunąć od siebie tego obrazu. To był jedyny dzień, kiedy żałował, że opuścił Korlus. Hełm i kombinezon miał, to wszystko było szczelne i mógł dostać się do hangaru, skąd puścił w eter sygnał o ewakuacji Kodiak'iem. Nie było wielu żywych, może z 20% załogi. Po odstawieniu ocalałych na najbliższego pancernika, połączył siły z trzema innymi przetrzebionymi drużynami T, wrócili do walki – tym razem jako wsparcie powietrzne, które miało pomagać w oczyszczaniu ulic z Gethów.
Nie zostało mu wiele czasu w kontrakcie i ten w końcu wygasł, a Elliot postanowił go nie przedłużać. Miał za złe Hackettowi, że kazał tępo szarżować na żniwiarza. Przecież miał silną flotę, mógł wykorzystać jej potencjał w inny sposób! Riggs nigdy nie lubił się bawić w taktyki na wielką skalę, ale zdecydowanie nie podobała mu się zagrywka admirała i uważał, że ten mógł inaczej to rozegrać. Tak samo jak potępiał to, że Hackett pozwolił zniszczyć okręty turian i Destiny Ascension. I to nie dlatego, że tak bardzo lubił tamte rasy, po prostu wydawało mu się to niehonorowe i w jego opinii źle wpłynęło na wizerunek ludzkości w galaktyce.
Z tak bogatym CV, mógł z powodzeniem szukać pracy w wielu miejscach – mógł być mechanikiem, konstruktorem, być może nawet wykładowcą. Skontaktowała się z nim jednak korporacja ochroniarska: „Centaur”. Bardzo odpowiadało im jego portfolio i z miejsca zagwarantowali mu stanowisko, wysoki żołd i perspektywy na przyszłość. Nie miał wtedy pojęcia, że firma należy do Cerberusa, a on jest potencjalnym kandydatem. Pół roku był obserwowany i subtelnie testowany pod kątem motywacji i „poprawności politycznej” (jak to później określił). Kto normalny pracowałby z organizacją terrorystyczną? Wszyscy wiedzą, że to ekstremiści, zamachowcy i najgorszy sort ludzi. Tak mówi propaganda Przymierza, takie słuchy chodzą w extranecie i mediach. Jednak tutaj kluczową rolę odegrało wścibstwo młodego inżyniera. Spędził w ekstranecie wiele godzin, analizował działania Cerberusa i snuł swoje własne teorie, już wtedy miał wątpliwości wobec przymierza, zwłaszcza po bitwie o Cytadelę. Widział w działaniach Cerberusa (mimo drastycznych środków, które stosowali) sposób na zapewnienie ludzkości miejsca w galaktyce. W trakcie tego pół roku, Elliot zdradził się z tym poglądem, ostatecznie upewniając agentów, że jest gotów by dołączyć. Był jedną z tych perełek, których tyle wyłapywał Cerberus. Wszechstronny, utalentowany i wierzący w sprawę. Zajmował się eskortą i transportem na wszelkich misjach C, sprawował się świetnie, nic więc dziwnego, że po półtorej roku przypisano go do Hekate. Specjalnej fregaty Cerbero pod przykrywką. Elliot zadowolony z takiego obrotu spraw, jest właśnie w drodze na stanowisko.

Standardowy generator tarcz, omni-klucz "Primo", oraz 20 tysięcy kredytów. Zestaw paru prywatnych narzędzi.

- Lubi tańce towarzyskie
- Posiada wizjer z zaawansowaną funkcją skanu taktycznego (zaawansowany tak na 4A :P)
- Nie przepada za klubami go-go
- Często pisze do rodziny, załatwił siostrze miejsce na uczelni w Bostonie, na wydziale medycyny sądowej.
- Krav Maga - zielony pas
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek ObrazekObrazek

Wróć do „Baza danych”