Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Zed’terco Galick
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 28 paź 2016, o 20:50
Miano: Zed'terco Galick
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Śledczy w stopniu Sekcyjnego w strukturach S.O.C.
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.000

Kett`Nich vas Hedrenn

13 lut 2017, o 19:19

Czarne dziury nie są nazywane "czarnymi" dlatego, że są czarne tylko dlatego, że kradną wszystko wokół.
736
MIANOKett'Nich vas Hedrenn
DATA UR.15.04.2166r.
MIEJSCE UR.Rayya, Wędrowna Flota
RASAQuarianin
PŁEĆMężczyzna
OBYWATELSTWABrak
SPECJALIZACJASzpieg
PRZYNALEŻNOŚĆSpołeczość galaktyczna
ZAWÓDPirat/Najemnik

szkoła wojskowa
szkoła inżynierii wojskowej - pierwszy rok

Pokład korwety "Hedrenn"
Dobrze zbudowany quarianin o 182cm wzrostu i 86kg żywej masy porusza się szybko i miękko. Jego kroki są zawsze ciche i bardzo precyzyjne. Raczej nie ma jakiś blizn, a przynajmniej nie ma takich blizn, którymi można się chwalić. Drobne zadrapania nie są czymś z czego można być dumnym. Zza szkła oddzielającego jego twarz od świata zewnętrznego widać świecące czerwienią oczy. Mówi bardzo szybko, czasem nie da się tego nawet zrozumieć. Liczne przekleństwa i czarny humor cechują jego wypowiedzi, potrafi się od tego powstrzymać, ale mimo wszystko, bardzo to lubi. Gdyby nie fakt, że nosi kombinezon, można by było zaobserwować, że z jego twarzy prawie nigdy nie schodzi uśmiech. Kett nie stara się ukryć emocji, wręcz przeciwnie, eksponuje je w najbardziej możliwy sposób. Głośny śmiech, krzyki, mówienie przez zaciśnięte zęby, to wszytko pozwala rozmówcy odczytać jego emocje. Jest to dość mylące, ponieważ nawet jeżeli się śmieje może wyciągnąć pistole z kabury i wystrzelić.
Wzrost i waga: 182cm i 86kg,
Skóra/karapaks: gładka, lekko fioletowa,
Oczy: krwistoczerwone,
Włosy: brak,
Znaki szczególne: brak.
Skłonności psychopatyczne i wieczny ubaw definiują w większości Ketta. Co prawda dochodzi do tego jeszcze fakt, że jego tok myślenia jest zazwyczaj niezrozumiały dla otoczenia. Dopiero po długiej znajomości można zauważyć jakieś schematy, ale to i tak mało. Kett od dawna planuje zemstę na matkobójcy. Choć zazwyczaj jego plany oscylują w okolicy zdobycia większej ilości pieniędzy, lub spędzenia dnia z nowo poznaną kobietą. Nie zawsze musi być to zakończone seksem, choć lepiej byłoby powiedzieć, że nie zawsze jest to zakończone bez seksu, co prawda zdarza się to rzadko, ale się zdarza. Tak na prawdę to kłamałem, randka, po której było coś więcej, zdarzyła się tylko raz i była okupiona zapaleniem płuc, biegunką i paroma innymi chorobami, które quarianin leczy do dziś. Wracając do tematu kobiet, Kett nie sprowadza ich do roli kucharki i materaca, czasem po prostu lubi spędzić z nimi trochę czasu sam na sam. Życie tego quarianina opiera się w głównej mierze na dobrej zabawie i mordowaniu, co również jest dobrą zabawą w jego mniemaniu. Od prostego strzelenia między oczy do wyrafinowanych tortur, uogólniając sprawianie bólu innym dla Ketta jest czymś pożądanym. W obronie przyjaciela jest w stanie wypowiedzieć wojnę całej galaktyce nie zważając na konsekwencje.
Zainteresowania: kobiety,
Lęki: brak,
Przyzwyczajenia/zwyczaje: Słucha power metalu, kiedy pilotuje statek,
Uzależnienia: kobiety,
Znaki szczególne: trudno zrozumieć jego tok myślenia, psychopatyczny.
Kett od dziecka uczył się posługiwać bronią palną. Uczęszczał do szkoły o takim kierunku, choć lepiej byłoby powiedzieć, że do szkoły wojskowej, ponieważ oprócz strzelania, było tam dużo nauki o taktykach w kosmosie lub na powierzchni planet, dużo czasu zajmowały liczne symulacje - niektóre starały się oddać wrażenie latania myśliwcem, inne skupiały się na wykorzystaniu siły ludzkiej, a dokładniej quariańskiej, w bitwach. Był kilka lat do przodu z materiałem względem swoich rówieśników. W krąg jego zainteresowań wchodziła również technologia, dla tego rozpoczął szkołę inżynierii wojskowej. Niestety nie skończył jej, nie ze względu na kiepskie wyniki w nauce, te były bardzo dobre, lecz ze względu na wszczynane liczne bójki. Po roku został z niej eksmitowany w trybie natychmiastowym. Niemniej jednak szkołę wojskową w odróżnieniu od szkoły inżynierii wojskowej skończył z wyróżnieniem.
Matka Ari'Nich vas Rayya i ojciec Zaan'Nich vas Rayya byli dość czuli dla swojego syna. Faktycznie nie była to miłość typowa dla rodziców, można by ją bardziej nazwać przyjacielską. Choć Kettowi to w żadnym stopniu nie przeszkadzało, przynajmniej świadomie. Odkąd pamiętał opowiadali mu różne historie o poświęceniu, o dumie i szacunku, o przyjaźni, jakoby miała być tą najsilniejszą więzią. Nie miał pewności czy mówili prawdę, czy tak dobrze zmyślali, ale mimo wszystko był tym niezwykle zafascynowany. Chciał się stać takim jak oni przedstawiali ideał: dumny i pełen szacunku dla przeciwników. Czekała go długa droga, ponieważ był osobą agresywną, nie lubił poddawać się woli innych, takie sytuacje najczęściej rozwiązywał siłą, tylko w przypadku gdy dana osoba była zdecydowanie starsza, dawał jej większe możliwości, to znaczy - taka osoba mogła wydawać mu polecenia bez konsekwencji. Trudno my było nauczyć się tych pożądanych cech, choć powoli zbliżał się to wyimaginowanego stanu.
Pech chciał, że Zaan pokłócił się ze znajomym w pracy, chcąc załagodzić całą sprawę zaprosił go do domu. Gdy ten przyszedł, dało się wyczuć straszne napięcie unoszące się w powietrzu. Ari powiedziała synkowi, żeby poszedł pobawić się z innymi chłopcami. Młody quarianin opuścił mieszkanie, ale starał się przysłuchać rozmowie prowadzonej za drzwiami. Niestety hałas jaki panuje na statku uniemożliwił mu usłyszenie czegokolwiek. Zrezygnowany odszedł i usiadł w wygodnym miejscu na przeciwko kabiny. Nie miał ochoty na zabawę, był zbyt niepewny rozwoju wydarzeń w domu, żeby teraz myśleć o czymś innym. Po upływie około dziesięciu minut nieznajomy Kettowi gość wyszedł, już zdecydowanie spokojniejszy. Quarianin nie zwlekając udał się do mieszkania, gdy tylko przestąpił przez próg zauważył zmasakrowane ciało matki i dość mocno poranionego ojca. Bez namysłu pobiegł po kogoś kto mógłby pomóc w tej sytuacji. Na całe szczęście udało się uratować Zaana, co nie zmienia, że był w krytycznym stanie. Sprawcę złapano, a następnie wygnano, za sprawą zarządzenia Rady Admirałów. Młodemu quarianinowi udało się usłyszeć imię podczas czytania wyroku, był to Uto'Breizh vas Rayya. Na czas rehabilitacji ojca jego syn został przydzielony do rodziny zastępczej. Nie mógł się pogodzić ze śmiercią matki, żądza zemsty rosła w nim z dnia na dzień. Przestał wierzyć w opowiadania rodziców, przez tą dumę i ten szacunek jego rodzicielka straciła życie, a ojciec jest w krytycznym stanie. Gdyby było inaczej jego rodzice nadal by żyli. Jego agresja wzrosła, zaczął wyżywać się na swoich rówieśnikach i coraz bardziej zaczęło mu się to podobać. W ten sposób mógł funkcjonować względnie normalnie. Ojciec powrócił do dobrego stanu zdrowi, ale zaczęła go martwić zmiana syna. Ile razy próbował o tym porozmawiać, tyle razy ponosił porażkę. Z jednej strony go rozumiał, a z drugiej było mu przykro, że cała nauka o honorze poszła w niebyt.
W wieku siedemnastu lat, czyli trzy lata od śmierci matki, mocno zmieniony Kett zgłosił, że chce już odbyć pielgrzymkę. Otrzymał swój kombinezon i miał zostać przetransportowany na najbliższą, zamieszkaną przez istoty inteligentne, planetę. Lecz zanim podróż się skończyła, quarianin rozpoczynający Pielgrzymkę, przejął prom, którym go transportowano. Kiedy tylko informacja o tym dotarła na Rayye i inne statki wchodzące w skład floty, Kett został publicznie potępiony przez Radę Admirałów. Nie przejął się tym za bardzo, ponieważ jedyne czym teraz żył była zemsta wymierzona w Uta. Jednak zanim go znalazł minął miesiąc, miał takie szczęście, że quarianin, który był jego celem, zatrzymał się na Omedze. Był to cudowny zbieg okoliczności dla Ketta, mógł w końcu odpłacić się za śmierć matki. Z krótkiej rozmowy, która odbyła się między nimi, obydwoje dowiedzieli się o poglądach na sytuację sprzed trzech lat. Uto'Breizh nie czuł skruchy, albo po prostu tego nie okazywał. Nastała chwila ciszy. Pełne nienawiści spojrzenie młodszego z nich był wlepione w oczy drugiego. Przerwał to wystrzał z pistoletu, który przed momentem jeszcze znajdował się w kaburze matkobójcy. Na całe szczęście był niecelny. Szybka wymiana ognia została zakończona ucieczką Uta na jego statek. Kett pobiegł do swojego przejętego promu, aby złapać zbiega. W przestrzeni kosmicznej doszło do kolejnego starcia. Nie przystosowany do walki prom nie dotrzymał pola zdecydowanie lepszej korwecie. To był bardzo głupi pomysł, na szczęście udało mu się ujść z życiem w kapsule ratunkowej. Tym razem Uto uciekł bez uszczerbku na zdrowiu własnym. Po mniej więcej dniu dryfowania, przyleciał statek-wybawca, który również został przejęty przez żądnego zemsty quarianina, jak było w przypadku promu. Nowy nabytek nosił nazwę "Hedrenn".
Już na pokładzie nowego statku Kett poleciał w stronę stacji Omega, w celu uzupełnienia zapasów i uzyskaniu kilku groszy z tego co korweta miła w ładowni. Pieniędzy nie było dużo, ale to pozwoliło mu na dokupienie zapasów i paliwa. Oprócz rzeczy potrzebnych stać go było na odwiedziny tutejszego baru, w którym spotkał Abbygale Nixon. Ludzka kobieta, która podawała się za najlepszego pilota w tej okolicy. Postanowił zamustrować ją na pokładzie, ponieważ nawet gdyby nie była najlepszym pilotem, lepszy jakiś pilot niż żaden. Lecz to nie był koniec nowych znajomych na Omedze. Kett przypadkiem natknął się na oddział Błękitnych Słońc wymuszających haracz od jakiejś turianki i kroganina. Postanowił zareagować, ponieważ uważał, że może to być świetna zabawa. Oddział składał się z trzech batarian, jednego człowieka i dwóch turian.
- Dzień dobry! - krzyknął pogodnym głosem by w następnej chwili szybkim ciosem uderzyć najbliższego batarianina w krtań. Żołnierz z trudem łapał oddech. Kett chwycił za pistolet, który próbujący złapać oddech przeciwnik trzymał w ręce. Wykonał przeskok nad duszącym się i przewrót za nim, całą tą akcję zakończył czterema celnymi strzałami do pozostałych batarian i turian. Wycelował w ostatniego człowieka, przez co ten znieruchomiał ze strachu.
- Weź go - wskazał ruchem głowy na jeszcze żywego batarianina -Widzisz tamtą barierkę? Podejdź do niej - kolejny ruch głowy wskazał barierkę, za którą była przepaść. Człowiek wziął swojego towarzysza na plecy i podszedł do barierki.
- Mam go teraz wyrzucić? - powiedział łamanym głosem pełnym przerażenia człowiek.
- Nie, masz skoczyć razem z nim - uśmiechnął się przyjaźnie quarianin.
- Ale... - zanim dokończył zdanie Kett mocnym kopnięciem strącił go w przepaść. Oddalający się krzyk rozpaczy został przerwany głuchym łoskotem, który sugerował, że ciało dotarło do dna. Turianka i kroganin postanowili podziękowali mu, wywiązała się między nimi rozmowa, z której wynikał, że turianka nazywa się Aria Lithyn, a kroganin to Gro'ot Arken. Wymiana grzeczności została przerwana przez posiłki Błękitnych Słońc. Doszło do poważnej strzelaniny pomiędzy trójką mało sobie znanych osób, a Błękitnymi Słońcami. Najemników ciągle przybywało, a amunicji zaczynało brakować. Chcąc, nie chcąc musieli w końcu uciekać. Coś skłoniło Ketta do zabrania tej dwójki, nie był im nic winien, ale pomyślał, że to może być dobry pomysł. Odlecieli na pokładzie "Hedrenna". Niestety takie zamieszanie nie mogło skończyć się zbyt kolorowo. Błękitne Słońca nie odpuszczały nawet w przestrzeni kosmicznej nadal goniąc ich. Nixon nie miała najlepszych umiejętności pilotażu, jakie można sobie wyobrazić, ale zdecydowanie była ponad przeciętną. Udało jej się wymanewrować pogoń, na tyle dobrze, że zgubili trop.
- Co dalej? - zapytała Abbygale
- Nie wiem, na razie leć w stronę Cytadeli, tam się coś znajdzie.
Od tamtej pory ich mała korweta stała się statkiem najemniczym, w miarę coraz to nowych zleceń, zdobywali pieniądze, aby ulepszyć to co mieli. Dlatego też ta korweta przypominająca do złudzenia statek handlowy, była dość dobrze uzbrojonym statkiem bojowym. Załoga "Hedrenna" podejmowała się różnych zadań od eskorty przez ochronę jakiegoś punktu na akcjach militarnych kończąc. Dawało to średnie zarobki, wystarczało głównie na utrzymanie korwety i jeżeli był jakiś zysk, został szybko przepijany. Niestety, ale kroganin na pokładzie potrzebuje dużo alkoholu, przynajmniej ten.
Wiadomo jednak, że trudno jest wyżyć z samych zleceń. Z tego powodu korweta od czasu do czasu odbywała loty, na tereny Systemów Terminusa, w celu najzwyczajniejszego w świecie piractwa. Był to dość dobry biznes, ponieważ otrzymywali z tego pokaźne sumy pieniężne co pozwalało im się prężnie rozwijać. Bardzo możliwe, że napadanie na okręty cywilne były uważane za złe, ale Kettowi w żadnym stopniu to nie przeszkadzało. To był po prostu kolejny dzień, w którym przyszło mu kogoś zabić. Młody kapitan wyczekiwał momentu, w którym będzie mógł w najbardziej brutalny sposób odebrać życie Ucie'Breizhowi.
Hedrenn, bo tak się nazywa ten statek, jest klasyfikowany jako korweta. Mając około 22m długości i 8m szerokości, dzieli się na trzy pokłady:
1) kajuta kapitańska,
2) kwatery załogi, CiB, gabinet lekarski, mesa, kuchnia, kokpit, śluza,
3) dwa rdzenie reaktora, hangar, zbrojownia.
Został przejęty przez Kett'Nicha nar Rayya w 2183 roku, później stając się jego nowym domem. Przez styl życia właściciela, musiał przejść wiele ulepszeń, aby mieć jakiekolwiek szanse na polu bitwy. Siłą ognia i pancerzem jest daleko za woskowym osprzętem, ale umiejętności pilota pozwalają na konkurowanie z nimi. Maksymalna załoga to 20 osób, minimalna - 5 osób. Aktualnie na pokładzie zakwaterowanych jest 9 osób.

Standardowy generator tarcz-
omni-klucz "Primo"-
20 tysięcy kredytów-

-Nie pali, ponieważ nie znalazł sposobu na to jak palić w kombinezonie
-Quariańska flota potępiła publicznie jego działania
-Nie jest mile widziany na Omedze
-rozpoznawalny przez Quarian i organy władzy, nie jest ścigany, ale przyglądają się uważnie jego ruchom
ObrazekObrazek M-27 Sejmitar - 7/8 strzałów (ilość pochłaniaczy: 3)
Zed’terco Galick
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 28 paź 2016, o 20:50
Miano: Zed'terco Galick
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Śledczy w stopniu Sekcyjnego w strukturach S.O.C.
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.000

Re: Videolog #01

15 lut 2017, o 09:06

Po uruchomieniu nagrania, twoim oczom ukazuje się quarianin w niebieskim kombinezonie. Zza szkła hełmu błyszczą się jego krwistoczerwone oczy. Bawi się czymś w ręku, najprawdopodobniej jest to długopis. Jest oparty na krześle dość elegancko. Ma wyprostowaną sylwetkę.
- Kett'Nich vas Hedrenn, pierwszy videolog kapitański. - Powiedział spokojnym tonem w stronę kamery. - Będę starał się regularnie wprowadzać wpisy. - Jak zdołałeś się dowiedzieć - kapitan rozgląda się po pomieszczeniu, jakby zbierał myśli. Za pewne nie wie co powinien powiedzieć w takiej sytuacji, typowe, nowa osoba na nowym stanowisku z brakiem choćby elementarnego doświadczenia w tej dziedzinie. Westchnął po czym kontynuował - Parę dni temu udało nam się uciec pościgowi Błękitnych Słońc. Niewiele brakowało, a było by po nas. Abbygale - nasz pilot, prawie wleciała prosto w pierdoloną asteroidę. Pomińmy fakt, że jest to jebitnie wielka skała pośrodku niczego, którą łatwo wyminąć. Ehhhh... - spuścił wzrok. Jego wcześniej żywo gestykulujące ręce, nagle opadły. - Tak czy siak szybko się uczy, a to już coś. Może następnym razem będzie jej to lepiej wychodziło. Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem Arkena. Ten kroganiec bardzo dobrze radzi sobie z systemami obronnymi. Mimo, że "Hedrenn" to mała korweta handlowa, dzięki niemu udało się zdobyć kilka chwil w ucieczce. Zdecydowanie w najbliższym czasie trzeba dokupić jakieś pukawki do tego statku. Puki co nie mogę nic powiedzieć o Arii, jest lekarzem, wiadomo, lekarz zawsze dobra sprawa, ale jak na razie nie było jak jej sprawdzić. - Odłożył długopis na blat biurka. Usiadł wygodniej na krześle, zakładając ręce na klatkę piersiową. - Następny wpis będzie po dotarciu do Cytadeli. Mówił Kett'Nich vas Hedrenn, bez odbioru. - Tu nagranie się urywa. Możesz przejść do następnego videologu, lub zamknąć program.
ObrazekObrazek M-27 Sejmitar - 7/8 strzałów (ilość pochłaniaczy: 3)
Zed’terco Galick
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 28 paź 2016, o 20:50
Miano: Zed'terco Galick
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Śledczy w stopniu Sekcyjnego w strukturach S.O.C.
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.000

Re: Videolog #02

15 lut 2017, o 12:44

Drugie nagranie zaczyna się identycznie. Po raz kolejny quariański kapitan siedzi za swoim biurkiem wyprostowany i bawiący się długopisem w ręce. Fragment pomieszczenia jaki widać jest utrzymany w sterylnej czystości, nie jest to tak zaskakujące patrząc po rasie z jakiej wywodzi się głównodowodzący okrętem mężczyzna.
- Dolecieliśmy na Cytadelę bez większych problemów. Co prawda SOC-owcy się dopierdolili, kiedy tylko postawiłem nogę poza "Hedrennem". Skończyło się tylko na grożeniu palcem. Taka słowna nagana, czy coś w tym stylu i tak chuj z tym. Wracając do sytuacji na pokładzie. Arken to straszny pijus, z jego tempem chlania będziemy musieli latać od zlecenia do zlecenia. Jak dobrze pójdzie to będzie nas stać na utrzymanie tej krypy. - pochylił się opierając głowę na rękach. - Jakoś nie widzę przyszłości, średnio mi się widzi kupowanie na jednym końcu galaktyki i sprzedawanie na drugim drożej. Dużo zachodu. No i trzeba mieć z czego zapłacić za pierwszy towar, a teraz ledwie zatankowaliśmy. Chyba najlepiej będzie zająć się piractwem, polecieć gdzieś w pizdu, złupić co się da i sprzedać na czarnym rynku. To chyba będzie najbardziej opłacalne. Ta, tylko znowu ktoś poniucha i zobaczy, że kupujemy nowe elementy, a praca teoretycznie nie mamy. Może trochę najemnictwa? - opuścił jedną rękę, głowę przytrzymał na pięści drugiej. - Ja pierdolę. Jest nas czwórka i raczej będzie problem się utrzymać, nie mówiąc o przyszłej załodze, którą warto byłoby mieć. - Znowu oparł się na krześle. Podrapał się po karku lewą ręką. - Mówił Kett'Nich vas Hedrenn, bez odbioru.
ObrazekObrazek M-27 Sejmitar - 7/8 strzałów (ilość pochłaniaczy: 3)
Zed’terco Galick
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 28 paź 2016, o 20:50
Miano: Zed'terco Galick
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Śledczy w stopniu Sekcyjnego w strukturach S.O.C.
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.000

Re: Videolog #07

30 mar 2017, o 10:16

Sceneria nie zmienia się między nagraniami. Wciąż całość dzieje się w kajucie Kett'Nicha. Chorobliwa sterylność panująca w pomieszczeniu utrzymuje się w każdym nagraniu, nie ma się co temu dziwić, w końcu kapitan jest quarianinem, oni mają duży problem z układem immunologicznym. Nawet najdrobniejsza cząsteczka kurzu zawierająca jakieś komórki bakteryjne mogłaby wywołać poważną chorobę. Przed czymś takim chronił go co prawda kombinezon, ale Kett nie widział powodu, dla którego mógł nie sprzątać. W razie czego mógł chodzić tu bez dodatkowej skóry, bez obaw o infekcję.
Tym razem młody kapitan nie bawił się długopisem, tym razem przeglądał dokumentację. Kamera nie jest w stanie dokładnie zobaczyć co to za papiery, ale można przypuszczać, że to CV? Co jakiś czas miga w obiektywie jakaś twarz. Może ktoś zechciał złożyć podanie o zaokrętowanie na małej korwecie? Quarianin po dłuższej chwili przestał kartkować dokumenty i zaczął mówić.
- Kett'Nich vas Hedrenn, chyba już siódmy videolog kapitański - oparł się łokciami o biórko. - Od paru tygodni stacjonujemy w obrębie Cytadeli. Chwytamy się każdej pracy. To co uda się nam zarobić od razu ładujemy w tą łajbę. Ostatnio doszło nam kilku załogantów. Zwiększyło to trochę koszty, ale nie na tyle, aby całkowicie nas pogrążyć - quarianin położył prawą rękę na blacie i zaczął miętosić kartki. Wygląda na trochę przybitego. Zdecydowanie nie wydaje się najszczęśliwszą osobę w galaktyce, choć widać po jego oczach żar zapału i chęć do działania. Prawdopodobnie za mało się dzieje dla kogoś takiego jak on. - Zwykłe misje transportowe są mało płatne, na górnictwie się nie znamy, na misje wojskowe jesteśmy jeszcze za słabi. Z ciekawszych zadań pozostaje nam eskorta po bezpieczniejszych szlakach. Jeszcze się nie zdażyło, żeby ktoś nas zaatakował. Bardzo głęboko zastanawiam się nad piractwem, polecieć na jakieś zadupie, zrobić tam rozpierdol i mieć pieniądze - fajny plan, prawda? - podniusł delikatnie głowę, po czym znowu ją opuścił. - Nastroje załogi są raczej dobre, nikt się nie kłóci, nikt nie wywołuje bójek, czyli cisza i spokój. - Słychać długie westchnięcie, po którym kapitan się prostuje w siedzeniu. - Mówił Kett'Nich was Hedrenn, bez odbioru.
ObrazekObrazek M-27 Sejmitar - 7/8 strzałów (ilość pochłaniaczy: 3)

Wróć do „Baza danych”