Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Jillian O’Brien
Awatar użytkownika
Posty: 14
Rejestracja: 12 lip 2017, o 01:43
Miano: Jillian O’Brien
Wiek: 26
Klasa: Adept
Rasa: ludzka
Zawód: pilot, wolny strzelec
Lokalizacja: ALRUMTER
Kredyty: 3.000

Jillian O’Brien

19 lip 2017, o 18:43

Nie wystarczy przeżyć, by żyć.
0969
MIANOJillian O’Brien
DATA UR.10.01.2160r
MIEJSCE UR.Przestrzeń kosmiczna
RASALudzka
PŁEĆŻeńska
OBYWATELSTWAZiemskie
SPECJALIZACJAAdeptka
PRZYNALEŻNOŚĆPrzymierze Systemów/Społeczność Galaktyczna
ZAWÓDpilot, wolny strzelec

Absolwentka ziemskiego ośrodka szkolenia biotyków i studentka wojskowej szkoły lotniczej, której mimo wybitnych umiejętności nie ukończyła. Odbyła też kilka kursów i szkoleń wojskowo-naukowo-biotycznych z ramienia firmy Origin oraz zdobyła doświadczenie praktyczne pracując jako najemnik.

Statek T1-T5 „Tomcat”
Pierwszym, co się rzuca w oczy patrząc na Jill, jest siła. Siła widoczna w sposobie poruszania się, spojrzeniu, dumnie uniesionej głowie. Panna O'Brien nie jest filigranowym, ulotnym dziewczątkiem, wręcz przeciwnie. Choć budowę ma szczupłą, absolutnie nie można jej nazwać chudą, lecz atletyczną. Ciało ma mocne, jędrne i gibkie, mięśnie zarysowane, a sylwetkę zdecydowanie kobiecą, z wyraźnie zaznaczoną talią. Krągły biust, mimo iż nie osiągnął przesadzonych rozmiarów, zawsze był według właścicielki za duży i uprzykrzający życie. Na szczęście z biegiem lat nauczyła się sobie z nim radzić i dziś z dumą prezentuje go poprzez niedopięte zamki kombinezonów i co większe dekolty. Podobnie ma się z sytuacja z szerokimi biodrami, które w młodszym wieku były dla Jill źródłem kompleksów, dziś zaś przyciągają pochlebne spojrzenia, kuszącym łukiem przechodząc w proporcjonalnie szerokie uda długich, smukłych nóg.
Kiedy już się oderwie wzrok od wdzięków Jill, warto przyjrzeć się jej twarzy. Była ona w miarę ładna i przyjemna w odbiorze, nie stanowiła jednak jakiegoś wyjątkowego okazu piękna. Od przeciętności ratowała ją wrodzona różnobarwność tęczówek, która brązowo-niebieską barwą wyróżniała ją na tle innych. Ponad to w wyglądzie Jill ewidentna była pewna zadziorność. Jej przejawów upatrywać można w farbowanych prostych włosach puszczonych luźno i ściętych koślawo na wysokości ramion, w wyraźnie zaznaczonych łukach brwi, a także w tatuażach, którymi pokryła w paru miejscach swe ciało.
Wzrost i waga: 179cm, 69kg
Skóra/karapaks: Jasna, naznaczona licznymi bliznami.
Oczy: Różnobarwne, lewe niebieskie, prawe brązowe.
Włosy: Farbowane na kolor wiśniowy, ścięte na wysokości ramion, proste.
Znaki szczególne: Tatuaże, postawa świadcząca o pewności siebie i arogancki uśmiech.
Hedonistka. Tak można nazwać żarłoczną, spragnioną adrenaliny i rozwiązłą Jillian. Zaspokajanie swoich potrzeb, które w większości są po prostu zachciankami, stanowi od dłuższego czasu sens jej istnienia, a wszelkie próby poświęcenia się wyższym ideom skutecznie są jej wyperswadowywane przez los. Duch wolności, który przepełnia ją od czasu poczęcia, a także niezachwiana wola życia, nie pozwalają jej tkwić w miejscu a już tym bardziej podporządkować się jakimś zasadom oraz instancjom wyższym. Jillian ciężko nawiązuje trwałe przyjaźnie, choć towarzystwo ogólnie rzecz biorąc lubi, a na stałe wiąże się z osobnikami naprawdę wyjątkowymi i drogimi jej sercu.
Panna O’Brien jest kobietą silną i niezależną. Potrafi zadbać o siebie i wielokrotnie dawała tego dowody, a ponad to obojętna jest jej opinia innych. Zawsze postępuje tak, żeby było jej wygodnie, choć nie lubi niepotrzebnego działania na szkodę innych – chyba że ci „inni” perfidnie działają na jej niekorzyść. Ma umysł otwarty i tolerancyjny oraz wyznaje zasadę, że każdy ma prawo do życia i samodzielnego decydowania o jego przebiegu. Ma wpojone szeroko rozumiane zasady moralności i po dostosowaniu ich do własnych potrzeb, stara się nimi kierować.
Zainteresowania: eksplorowanie wszechświata, wyścigi i szeroko rozumiane czerpanie przyjemności z życia
Lęki: : Podwyższenie cen paliwa, pajęczaki, ciąża, wiwisekcje i wyginięcie kakaowców.
Przyzwyczajenia/zwyczaje: Latanie w nader ryzykownym i szybkim stylu, spożywanie ogromnych ilości jedzenia gdzie się da, ile się da i kiedy się da.
Uzależnienia: Energetyki, czekolada, endorfiny i adrenalina.
Znaki szczególne: Eksplozje energii i woli działania naprzemienne ze skrajnym lenistwem.
Z całą pewnością należy stwierdzić, że historia Jill nie rozpoczęłaby się nigdy, gdyby nie podbój kosmosu. Trzeba było odkryć proteanskie ruiny na Marsie, uruchomić przekaźnik masy i stoczyć Wojnę Pierwszego Kontaktu, żeby poznało się dwoje ziemian, z których poczęła się nasza urocza bohaterka. Ojciec Jillian, Michael O’Brien, był pilotem wojskowym biorącym udział w walkach z Turianami, zaś Julietta Chevalier towarzyszyła mu na statku w charakterze naukowym, specjalizując się w mechanice i nowo poznanym zjawisku, jakim był efekt masy, okazjonalnie pracując także z pierwiastkiem zero. Owoc ich związku, który dojrzewał w łonie matki w asyście badanego przez nią pierwiastka zero, przyszedł na świat na pokładzie kosmicznego statku i będąc skutkiem tak zwanej wpadki stanowił niemały problem dla żądnej wszechświata młodej pary.
Przede wszystkim, będąca w ciąży Juliette z winy niekompetentnego współpracownika, który nie dopilnował szczelności ładunku, została wystawiona na promieniowanie Ez, przez co istniało duże ryzyko, że maleństwo nie urodzi się zdrowe. Dziecko stanowił problem sam w sobie, jednak chory berbeć – to już dramat do kwadratu. Na całe szczęście dla świeżo upieczonych rodziców okazało się, że łaskawy los obdarzył Jillian zamiast raka potencjałem biotycznym, zatem już w wieku szkolnym można było się jej pozbyć, a ściślej rzecz ujmując w imię nauki umieścić w ośrodku szkoleniowym dla biotyków. Do tego czasu wystarczyło ją oddać w dobre ręce, czyli na przykład matce Juliette, która będąc wysokiej klasy chirurgiem miała fundusze na to, by powierzyć wnuczkę wykwalifikowanej opiekunce, a właściwie opiekunkom, bowiem dziewczynka stanowiła wyjątkowo ciężki przypadek wychowawczy i nikt nie mógł wytrzymać z nią dłużej niż rok.
Ośrodek nie był najlepszym miejscem dorastania dla dziewczynki. Placówka była w głównej mierze instytucją naukową, z wychowaniem mającą niewiele wspólnego i tak naprawdę pozostawiała rozwój osobisty dzieci im samym. Oczywiście, pod względem edukacji ogólnej i wyszkolenia biotycznego nie można było nic zarzucić opiekunom, jednak dzieci traktowano tam niemal jak dorosłych, zapominając, że na dojrzenie nie miały jeszcze wystarczająco czasu. Większość wychowanków placówki potrafiła się dostosować do panujących w niej warunków i wyrosła na przydatnych społeczeństwu wartościowych obywateli, ale oczywiście nie Jill, która łamała wszelkie możliwe regulaminy i zasady, również te niepisane.
Panienka O’Brien od początku eksplorowała wszelkie możliwe zakamarki placówki, toteż szybko znalazła miejsca, w których przewinienia nie były zauważane, toteż nie wiązały się z większymi konsekwencjami. Wśród mniej dydaktycznego personelu poznała ludzi równie nieodpowiedzialnych i nieprzystosowanych społecznie jak ona sama, znalazła też z nimi wspólny język i zaczęła grać według ich reguł. Bardzo wcześnie zaczęła przyjmować różnego rodzaju używki, głównie alkohol, choć niekiedy na nim się nie kończyło. Nauczyła się jak nie dopuścić, by przyłapano ją na gorącym uczynku i jak zdobywać mniej szacowne znajomości, które umożliwiały jej potajemne rozwijanie życiowej pasji, którą było pilotowanie pojazdów wszelkiego rodzaju, a także powiązane z tym szybkość i adrenalina. Przesiedziała w extranecie setki godzin, chłonąc informacje o wyścigach i ich uczestnikach, a niekiedy udawało jej się z co bardziej przekupnymi osobnikami rozwijać swe umiejętności praktyczne.
Mimo wszystko nauka w ośrodku wreszcie dobiegła końca i pozostawało pytanie, co dalej zrobić z nieodpowiedzialną biotyczną dziewuszką. Mimo iż głupia nie była i wiedzę posiadała sporą, nie mogła jej potwierdzić wynikami na piśmie, bo najzwyczajniej w świecie bagatelizowała wszelkie testy, oddając się w ich czasie zakazanym rozrywkom lub odsypiając co intensywniejsze wyścigi. Rodzice jednak, którym nagle zaczęło zależeć na przyszłości córki, zdecydowali się pociągnąć za odpowiednie sznurki. W owym czasie byli już na tyle wysoko postawieni, że udało im się po znajomościach załatwić córce miejsce w elitarnej akademii wojskowej na kierunku lotniczym, aby poszła w ślady ojca.
Przez pierwszy rok dawała z siebie wszystko. Dzięki niekwestionowanym talentom i inteligencji udało jej się podbić serca wykładowców, zdobywać najwyższe oceny i błyskawicznie zostać okrzykniętą najbardziej obiecującą wschodzącą gwiazdą akademii. A późnej wszystko zaczęło się sypać. Jillian kochała latać, owszem, nie nadawała się jednak zupełnie do wojska przez wzgląd na wrodzona wręcz niechęć do zasad i władzy nad sobą. Wybitne wyniki na uczelni w połączeniu z pieniędzmi, którymi rodzice chcieli jej zrekompensować brak dotychczasowych więzi rodzinnych, sprawiły, że dziewczyna czuła się zupełnie bezkarna i tak jak wcześniej w ośrodku, zaczęła ignorować wszelkie zasady. Utrzymała się w akademii jeszcze semestr. Był to czas przepełniony typowo studencką zabawą, szaleństwem, a także łamaniem prawa. Rozwijała umiejętności lotnicze na własną rękę, brała aktywny udział w nielegalnych wyścigach, zagłębia się w uczelnianym półświatku, aż w końcu przyłapano ją na próbie lotu najnowszą, eksperymentalną i wyjątkowo drogą jednostką, co ostatecznie i z hukiem zakończyło jej świetlaną karierę akademicką.
Nie było tego złego, co by na dobre nie wyszło. Umiejętności Jill mimo jej przewinień nie mogły przejść bez echa, toteż szybko zaproponowano jej pracę na posadzie pilota w Origin, cywilnej firmie o charakterze naukowo-handlowym, a przynajmniej tak jej się z początku wydawało. Wiodło jej się świetnie. Pilotowała statki rozmaitej wielkości i przeznaczenia, zwiększała swe kompetencje poprzez rozmaite kursy i szkolenia, a przy tym wszystkim przydzielano ją co rusz do innego zespołu, zatem nie zdążyła wejść w większy konflikt z żadnym ze swoich zwierzchników. Była jako tako szczęśliwa i naprawdę zależało jej na utrzymaniu tak wygodnej posadki, dlatego pilnowała się mocno, by nie wywinąć żadnego numeru przez całe dwa lata, co w jej przypadku było czasem wręcz niewyobrażalnie długim. Oczywiście, nic nie mogło trwać wiecznie, zwłaszcza w przypadku Jill.
Stało się to w roku 2183. Panna O’Brien, opuszczając wieczorem ośrodek padła ofiarą tego, co jest największą przyczyną złodziejstwa na świecie - okazji. Po dwóch latach grzecznego omijania wejść do laboratoriów objętych największą tajemnicą firmową, Jillian natknęła się na drzwi niedomknięte. Ot, przypadkiem zakazany owoc stał przed nią otworem. Co, miała przegapić taką szansę? Oczywiście że nie. Weszła do środka. A to co zobaczyła… Cóż. Widziała to wielokrotnie razy później w najgorszych koszmarach. Przedstawiciele rozmaitych kosmicznych ras, rozciągnięci na stołach z otwartymi jamami brzusznymi, wyjętymi organami, a co najgorsze – niektórzy nadal żywi, mimo drastycznego stanu, w którym znalazła ich Jill. Nie czekała długo. Nagrała omni-kluczem tyle, ile było niezbędne, do udowodnienia zbrodni Origin, która, jak się okazało, działała z ramienia Cerberusa. Udało się. Zdobyła dowody, mogła przekazać je stosownym władzom… i wtedy natrafiła na Dylana Finnicka.
Dylan był znajomym jednego z profesorów akademii. To on przyszedł do Jill, kiedy wyrzucono ją z uczelnii i on zaproponował jej pracę w Origin. Był miły i przyjacielski, ale O’Brien od początku czuła, że z tym typem jest coś nie tak. Zgodziła się dla niego pracować, bo oferował bajeczne warunki, ale tego dnia okazało się, że kobieta winna była słuchać swej intuicji. Polubił ją. Polubił i próbował namówić na dobrowolne dołączenie do Cerberusa i tylko dzięki temu udało jej się zyskać czas na wymyślenie drogi ucieczki. Desperacki plan się powiódł. Pod ostrzałem ochroniarzy Origin dostała się na pierwszy lepszy statek, zgarniając po drodze przypadkowo napotkanego turianina. Cassius Pallatius miał niebywałe szczęście, że udało mu się nawiać z firmy razem z panią pilot, a mimo to marudził i sprawiał problemy. W końcu udało im się dojść do porozumienia i dotrzeć na Cytadelę, tam jednak czekała ich seria wielkich rozczarowań.
Dzięki połączeniu sił zbiegom udało się dotrzeć na Cytadelę przed pościgiem. Mało tego, zdążyli na tyle wyprzedzić Cerberusa, by dotrzeć do SOC i poinformować o całym zajściu. Omni-klucze skonfiskowano w ramach materiału dowodowego, sprawę obiecano przekazać wyższym instancjom. Wszystko było na drodze do pomyślnego finiszu i właśnie wtedy nastąpił atak gethów.
W zasadzie to Jill i Cassius mieli niebywałe szczęście. Owszem, trafili w sam środek wielkiej kosmicznej masakry, przez którą uległy zniszczeniu nie tylko dowody zbrodni, z której winy tu przylecieli, ale także statek, którym się tu dostali, Jill jednak preferowała optymistyczne spojrzenie na świat. Z tego tez powodu skupiła się na pozytywach. Przede wszystkim przeżyli. Ba! Nawet udało im się zdobyć statek! Kradziony bo kradziony, ale zawsze jakiś. W dodatku przez zamieszanie uciekli Cerberusowi, a ponad to znaleźli w sobie wymarzonych wręcz wspólników. Dla bezpieczeństwa ukryli się na Omedze, gdzie za zysk ze sprzedaży towaru z ładowni udało im się „zalegalizować” własność zdobycznego frachtowca, a także przeczekać po cichu jakiś czas, aż zyskali pewność, że nikt ich nie szuka.
Ten czas miał kluczowe znaczenie w ich znajomości. W końcu po paru tygodniach wspólnego ukrywania się musiała powstać między nimi jakaś więź, prawda? A tej udało się przetrwać aż do dziś. Incydent z Originem sprawił, że Jillian i Cassius nawiązali owocną współpracę, która z czasem przerodziła się w głęboką przyjaźń, wielokrotnie cementowaną przez dowody lojalności ze strony obojga biznesowych partnerów. Postanowili trzymać się razem, wspólnie chwytając się rozmaitych prac, mniej lub bardziej legalnych, na ogół opłacalnych. Udało im się nawet wyrobić swego rodzaju markę i sieć znajomości, dzięki czemu mogli się poświęcać nie tylko robocie, ale i pasji, co ostatecznie utwierdziło ich w przekonaniu, że życie wolnych strzelców jest wygodne i nadaje się dla nich wprost idealnie.
"Tomcat"
Producent: Cord-Hislop Aerospace
Model: T1-T5
Wielkość: Długość: 43m, wysokość: 8m, szerokość: 22m
Napęd: Dwa silniki Cord-Hislop ZI-37
Załoga: 2-4
Ładowność: 80 ton
Opis: T1-T5 jest jedną z bardziej udanych konstrukcji Cord-Hislop Aerospace, która reklamuje swój produkt jako ekspresowy transport ciężarowy. Faktycznie, w pojemności ładowni ustępuje innym okrętom tej klasy, nadrabia jednak tę słabość mocą silników i co za tym idzie - prędkością. Sam statek dzieli się na dwie szczęści. Przednią - kokpit i przestrzeń mieszkalna oraz tylną - ładownia i maszynownia. Przestrzeń mieszkalna posiada aneks kuchenny i sanitarny oraz dwie kajuty dwuosobowe. Ten model T1-T5 należał do pewnego volusa, który był niezależnym przedsiębiorcą i znalazł się na Cytadeli w złym czasie. Statek został skradziony przez Cassiusa Pallatiusa i Jillian O'Brien oraz "zalegalizowany" dzięki niemałej sumce i pomocy osobistości z Omegi.

# Standardowy generator tarcz
# omni-klucz "Primo"
# 20 tysięcy kredytów
# Mnóstwo przekąsek, słodkości i energetyków upchanych po kieszeniach i rozrzuconych po całym statku, oraz stale uzupełniany zapas konkretnego pożywienia w aneksie kuchennym.
# Kolekcja plakatów ziemskich z lat 80 i 90 XXw
# Zapasik lekkich narkotyków na użytek własny
# Pamiątkowy rewolwer czarnoprochowy, trzymany z sentymentu pod łóżkiem
# Oszczędna, acz wystarczająca garderoba, niekiedy zalatująca sentymentalizmem właścicielki
# Dwie butelki pierwszorzędnej szkockiej whisky
# Tresowany, biały szczur Maniek i jego wymięty pluszowy odpowiednik.

# Miłość do szybkości przelewa na upodobania muzyczne, zasłuchując się w energicznych kawałkach, choć czasem miewa też nastrój na coś wolniejszego. Generalnie preferuje klasyki z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, przede wszystkim zaś muzykę filmową.
# Sentymentalną naturę przejawia w stylu ubierania się i wystroju wnętrza swojej kajuty, którą okleiła dziesiątkami plakatów ziemskich, zarówno filmowych, komiksowych jak i muzycznych.
# Jedzenie stanowi bardzo istotną część jej życia. Niemal zawsze ma pod ręką coś do przekąszenia. Na jej statku pełno jest rozrzuconych w losowych miejscach słodyczy, energetyków i słonych przekąsek, co wywołuje wiele spięć miedzy nią, a jej dekstrobiałkowym towarzyszem.
# Jillian ma obsesję na punkcie kakaowców. W obawie przed wyginięciem tych błogosławionych roślin umieściła liczne ich sadzonki na różnych planetach, wraz z zapasem ziaren, na wypadek gdyby Ziemię nawiedziła jakaś ekologiczna katastrofa.
ObrazekObrazek

Wróć do „Baza danych”