Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Bruce Connor
Awatar użytkownika
Posty: 181
Rejestracja: 6 sie 2012, o 18:04
Miano: Bruce Connor
Wiek: 34
Klasa: Żołnierz - Porucznik, N4
Rasa: Ludzik
Zawód: Żołnierz, z nastawieniem na pilota
Postać główna: Bruce Connor
Kredyty: 6.950

Bruce Connor

9 sie 2012, o 21:41


Miano: Bruce Connor
Wiek: 13/06/2152 - 34 lata
Rasa: Człeczek
Płeć: Strażak, w sensie mężczyzna.
Specjalizacja: Żołnierz
Przynależność: Przymierze
Zawód: Żołnierz, z akceptem na pilotaż.

Aparycja: Na pewno nie jest szkaradny. A nawet jeśli, to nie przejąłby się tym nazbyt. Wysoki, bo mierzący 187 cm mężczyzna, nie wygląda na mięczaka. Umięśniona sylwetka, uzyskana dzięki latom ćwiczeń w wojsku, daje jasno do zrozumienia, by z nim nie zadzierać. Przechodząc do szczegółów, a zaczynając od góry, dojrzeć można krótkie, postawione na sztorc, ciemne włosy. Dalej mamy podłużną, szczupłą facjatę, z mocno zarysowanym nosem, po którego obu stronach widnieją jasnobrązowe oczy. Twarz zdobi starannie przystrzyżony zarost, mający na celu optyczne zmniejszenie jego szerokich ust. Dłonie mężczyzny są duże i silne, o czym świadczy jego pewny, męski chwyt. Wprawne oko, od razu dostrzeże na nich ślady od używania broni. Chód mężczyzny jest, mimo jego masy, bardzo lekki, a to za sprawą skupienia się na tym aspekcie, w czasie treningów. Pomaga mu to zarówno przy skradaniu się, jak i pokonywaniu dłuższych dystansów. To, co dodatkowo go wyróżnia, to jego głos. W normalnej rozmowie jest on po prostu niski, bardzo męski i władczy, z manierą do lekkiego mruczenia. Jednak w jednej chwili potrafi go podnieć do takiego stopnia, że jest w stanie przekrzyczeć hałas, panujący na polu bitwy, czy wywołać nieprzyjemny dreszcz na karkach najmężniejszych.
Osobowość: Bruce to twardziel. Zdyscyplinowany i ambitny, piął się w wojskowej karierze wraz z najbliższą mu osobą, panią Stark, z którą to wykonywał zadania. Zarówno dobry dowódca, słusznie oceniający sytuację na polu walki, jak również, lojalny wobec przełożonych, żołnierz, których rozkazy pieczołowicie wykonuje. Wojskowy z krwi i kości. Doskonale zdaje sobie sprawę, że w czasie bitwy nie ma czasu na wahanie. Każda chwila zwątpienia to mała śmierć, które zsumowane, decydują o wygranej, bądź porażce. Zupełnie inny obraz wyłania się, jeśli mowa jest o prywatnym życiu. Poza służbą jest to łagodny mężczyzna, wcale nie dążący do bezsensownych potyczek. Jego wizytówką jest poczucie humoru i droczenie się, czego celem najczęściej bywała właśnie pani Stark. To wobec niej wykazywał takie cechy jak opiekuńczość, czy też zazdrość. Swego rodzaju prywatny ochroniarz, gotów bez mrugnięcia okiem oddać za nią życie. Za sprawą łagodnego usposobienia, jego stosunek do innych ras jest raczej obojętny. Nie żywi jakiejś szczególnej nienawiści, wobec wrogów, jakich spotykał na swej drodze. Stara się nie zatracić, by nie stracić człowieczeństwa. Obawia się momentu, gdy odbieranie czyjegoś życia uzna za chleb powszedni. To jednak nie przeszkadza mu wykonywać swojej pracy, bo wie, że jest to potrzebne. Pomaga mu w tym dyscyplina i determinacja, które to po części zagwarantowały mu sukces.
Historia: Losy Bruce’a zostały przesądzone, w momencie jego narodzin, na Stacji Gagarina, którą opuścił jako kilkuletni chłopiec, by wraz z rodziną zamieszkać w kolonii Shanxi, tuż po Wojnie Pierwszego Kontaktu. Jak cała rzesza innych chłopców, pochodzących z wojskowych rodzin, również i on otrzymał ten zaszczyt, by wstąpić w szeregi żołnierzy. Tak jak to miało miejsce od wielu pokoleń u Connorów. Od małego wychowywany twardą ręką, w duchu patriotyzmu. Surowy ojciec nie pobłażał chłopakowi i kto wie, co by z niego wyrosło, gdyby nie interwencje matki, której to zawdzięcza swoją łagodność i cechy pozwalające nie tylko na zabijanie. Jednakże, wpojone za młodu zasady, zaowocowały w późniejszych latach, sprawiając, że chłopak uzyskiwał bardzo zadowalające wyniki ze szkolenia. To właśnie w tym okresie poznał swoją przyszłą miłość, Jessicę Andromedę Stark. W karierze nieznacznie pomógł mu ojciec, który lekko to przyśpieszył, jednak główne zasługi należy przypisać umiejętnosciom Bruca. Przez pierwsze stopnie przeszedł niczym burza, co przyciągnęło wzrok ludzi z sił specjalnych. Tam nie był może geniuszem zła i nie odsadził wszystkich, jednak powoli udawało mu się przechodzić kolejne etapy. Wraz ze Stark, skupiał się na zadaniach, mających na celu pozbycie się handlarzy niewolników. Służbę pełnił wraz z nią na statku, gdzie oboje odznaczali się ponadprzeciętnymi umiejętnościami.
Po latach wyrzeczeń, Bruce uzyskał stopień N4. Wtedy to otrzymał zadanie sprawdzenia, co też dzieje się w układzie Terminusa…

***
Ziemia - Baza Przymierza
Sala odpraw
Godzina 8:54

W pomieszczeniu przebywało osiem osób. Wszyscy, poza jednym z mężczyzn, siedzieli na krzesłach, przeglądając pobieżnie raporty, jakie otrzymali przy wejściu. Bruce, stojący przy ekranie, machał wskaźnikiem po najważniejszych informacjach, jakie przewijały się przez całą odprawę.
- Naszym celem jest układ Terminusa. Już samo to powinno uzmysłowić wszystkim, że nie będzie to piknik. Mamy za zadanie zbadać, co stało się z transportowcem, który zgłaszał wczorajszej nocy awarię napędu. Dzisiejszego ranka, kontakt z nim został utracony. Wylecimy czterema statkami do ostatniego, znanego nam położenia transportowca. Przygotujcie się na każdą ewentualność i zabierzcie cały sprzęt. - Miny wszystkich z oddziału jasno pokazywały, że nie są ucieszeni z takiego obrotu sprawy. Cel wyprawy cieszył się złą sławą i niewielu pozwalało sobie na żarty, gdy przychodziło do odwiedzin w tych rejonach. Byli nową drużyną, która dopiero zdobywała doświadczenie, a ta wyprawa miała być swoistym chrzestem bojowym.
- Schowajcie te nadąsane miny do kieszeni. Jeśli przez całą podróż będę musiał znosić waszą depresję, to nim tam dolecimy, strzelę sobie w łeb. Jakieś pytania? – Mężczyzna rozejrzał się po zebranych, którzy nieco się rozluźnili. Nie widząc chętnych do zadawania pytań, odezwał się ponownie. - A teraz ruszać dupska. Za dwie godziny wyruszamy. - I tak wszyscy się rozeszli, a Bruce odwrócił się w stronę ekranu i wpatrywał się w niego zamyślonym wzrokiem. Miał złe przeczucia co do tej misji, jednak nie zamierzał straszyć jeszcze bardziej swoich ludzi. W końcu i on udał się do swoich kwater, by zebrać ekwipunek.

***
Układ Terminusa – Obrzeża
Okolice dryfującego transportowca
Godzina 14:42

W komunikatorach, cała drużyna usłyszała lekko zniekształcony głos swego dowódcy.
- Za moment ostatni skok. Włączcie pola maskujące i nie wyłączajcie ich, dopóki nie wydam polecenia. - Każdy z trzech pozostałych pilotów, potwierdził zrozumienie rozkazu, wraz z jego wykonaniem. Wszyscy wstrzymali oddech, gdy przekaźnik masy odprawił swoje czary, przenosząc całą grupę w pobliże ich celu. Świat zawirował, a po chwili wszyscy bezpiecznie przedostali się na drugą stronę. Z początku wszystko szło dobrze. Po dwóch kwadransach, w oddali zamajaczył wrak statku.
- Co u licha… - Bruce szepnął, w momencie gdy mijali coraz to większą ilość dryfującego złomu. Nim jednak zdołali zbliżyć się do transportowca, coś poszło cholernie nie tak. Ogromna wiązka energii, która pojawiła się dosłownie znikąd, przeszyła statek po prawicy Bruce’a, wywołując niemałe poruszenie.
- Rozproszyć się! Manewr kolibra! - Rozległo się w tej samej chwili, w komunikatorach. – Sprawdźcie, skąd nadszedł strzał i w jaki sposób nas zauważyli?! - Niestety, na radarach zionęła pustka. Nic nie świadczyło o obecności jakiegokolwiek wrogiego statku, stąd też nikt nie potrafił odpowiedzieć na zadane pytanie. A przynajmniej do czasu, aż wrogie statki nie poruszyły się i nie otworzyły ognia, przeprowadzając zmasowany atak na trzy fregaty.
- Baza, mayday, mayday, mayday! Jesteśmy pod ostrzałem! Tu podporucznik Bruce Connor, prosimy o wsparcie w sektorze czwartym, układu Terminusa. - W komunikatorze rozległy się chaotyczne słowa, rzucane przez pilotów innych statków, gdy nagle jeden z nich zamienił się w stertę bezużytecznego złomu. Bruce przeklął pod nosem, starając się manewrować miedzy pociskami. Na domiar złego, nikt nie odpowiedział na sygnał ratunkowy. Łączność z bazą była najwidoczniej zakłócana.
- Harpia jeden, wycofuj się w tej chwili do przekaźnika! Osłaniamy cię. – Rzucił krótko ku ostatniemu z ocalałych towarzyszy. - Carl, przełącz wszystkie systemy na wzmocnienie działek! Musimy dać im jakiś ogień zaporowy! - Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, skupiając się w pełni na lawirowaniu między pociskami.
- Tak jest. - Odparł drugi pilot, również nie mogąc powstrzymać się od grymasu na twarzy, na której widniało pogodzenie się z losem. – To była przyjemność, Bruce. - Dodał niezwykle spokojnym głosem, w którym nie dało się usłyszeć ani krzty strachu.
- Przyjemnością będzie, jak zabierzemy przynajmniej kilku dupków ze sobą. – Rzucił w odpowiedzi, uwijając się za sterami, jak w ukropie. Fregata zdawała się być nietykalną, w przeciwieństwie do statków handlarzy, które jeden po drugim wybuchały pod ostrzałem. I kiedy pojawiła się nadzieja, że ostatni członek drużyny ucieknie, niespodziewany strzał przeszył skrzydło statku Bruce’a, wprawiając maszynę w ruch wirowy.
- Tracę sterowność, przełącz co się da na tarczę! Wbijemy się w ten wrak! - W tej samej chwili statkiem wstrząsnęła eksplozja, a wokół Bruce’a zapadła ciemność. Nie mógł już wiedzieć, że drugi statek też został uszkodzony i pochwycony.

***
Położenie nieznane
Pokład uszkodzonego statku
Godzina nieznana

Dziwne wizje towarzyszyły mężczyźnie przez cały okres nieświadomości. Jednak gdy się obudził, wszystkie umknęły w niepamięć. Otworzywszy oczy, chwycił się za głowę, gdyż niemiłosierny ból wdarł się do niej, jakby pił przez ostatnie trzy lata bez przerwy.
- Na boga… - Warknął, myśląc, że to faktycznie kac po jakiejś imprezie. Jeszcze nie doszło do niego, co też działo się przez jego odpłynięciem. Potrzebował chwili, by zrozumieć, co też się stało. Dookoła panowała ciemność, rozświetlana jedynie przez jarzący się na przedramieniu, omni-klucz. Bruce chwiejnym krokiem ruszył przez korytarz. Ocierając się o ścianę, dotarł wreszcie do kokpitu. Nie pamiętał w jaki sposób się z niego wydostał, ani całej masy innych szczegółów. O dziwo, zastał tam kilka działających urządzeń, w tym komunikator. Nie mógł wtedy wiedzieć, że to nie dzieło przypadku, jednak w tej chwili najważniejszym było skontaktowanie się z bazą. Nie wiedząc gdzie, ani kiedy jest, wystukał coś na interfejsie.
- Mayday, mayday, mayday. Tu porucznik Bruce Connor…

Ekwipunek: M-8 Mściciel
Środek transportu: Jego jednostka została zniszczona.
Dodatkowe informacje: Cierpi na amnezję, nie pamiętając ostatnich 7 lat. Co więcej, czasem pojawiają się białe plamy w jego wspomnieniach, spowodowane wydarzeniami z tego okresu. Mimo specjalizacji dotyczącej kopania tyłków, ma smykałkę do informatyki.

Wykonane misje:
I. Pochód wolności
II.
III. Archanioł
ObrazekObrazek

Wróć do „Baza danych”