Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Mathew O'Connely
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 17 sie 2012, o 16:43
Wiek: 35
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Kredyty: 14.650

Mathew O'Connely

18 sie 2012, o 17:00


Miano: Mathew Gustav "Mat" O’Connely,
Wiek: 25.05.2149, 35 lat,
Rasa: Człowiek,
Płeć: Mężczyzna,
Specjalizacja: Nie dotyczy,
Przynależność: "Społeczność galaktyczna",
Zawód: Biznesmen – głownie pranie brudnych pieniędzy, inwestowanie – z wykształcenia adwokat i psycholog. Jeden z dyrektorów Centrali Zaopatrzenia Przymierza.

Aparycja:

„Powiadają, że jestem całkiem przystojny, kobiety śmią twierdzić, że tkwi we mnie coś takiego nonszalanckiego, coś co je pociąga, choć doskonale zdaję sobie sprawę, że nie mógłbym konkurować z tymi wszystkimi napakowanymi żołnierzami, strażnikami czy innymi facetami trudzącymi się siłową pracą. A jednak wiem, że i tak mam większe szanse od nich. Pieniądze, bowiem mają magiczną moc. Twarz mam fotogeniczną, zresztą cały jestem jak z obrazka. Świetnie wychodzę na zdjęciach, lecz to zasługa ciągłego przebywania w błysku flesz i reflektorów. Posturę mam zwykłą. Co tu wiele gadać? Wzrost 185 cm do tego 89 kg żywej wagi. Nie wiem, gdzie ja to wszystko upycham, ale wciąż jak na wiek trzymam się całkiem nieźle. Lekki, kilkudniowy zarost dodający mi nie tyle wieku, co drapieżnego wyrazu. Takiego charakteru. Ćwiczę, a i owszem, przecież o ciało trzeba dbać, prawda? Nie, nie lubię się z tym obnosić.
Ach, widzisz. Zapomniałbym. Uwielbiam koszule. Nie ważne z jakiego materiału, ale wiadomo – preferuję te albo z kaszmiru albo jedwabiu. Doskonale leżą na ciele. Podwinięte rękawy do łokci…zawsze mi matka mówiła, że to ma pewien smak. Do tego krawat, choć za tym nie przepadam. O image niestety trzeba dbać. Okularki przeciwsłoneczne? Czy jest w nich coś złego? Przecież mam wyglądać na sukinsyna, który nie myśli głową. Niech myślą, co chcą, ale nie zamierzam być biernym widzem.
Nie, nie jestem farbowany. Z czupryną ciemnych włosów przyszedłem na świat. Tak samo jak mój ojciec, czy brat. Zresztą matka i siostra też mają barwę włosów w tym odcieniu. To dziedzictwo. Zapewne moja życiowa partnerka też będzie musiała mieć ciemne włosy.” (śmiech, przyp. Red.)

Wypowiedź z wywiadu „Jak mnie widzą…?”

Osobowość:

„Ordynarny i kłamliwy cham. Szuja. Najgorszy z najgorszych. Nienawidzę go…”

„Dżentelmen jakich mało. Naprawdę. Uosobienie spokoju, otwartości. Dodatkowo jest szelmą i cholernym zdrajcą. Kłamliwy typ!”

„Przepraszam, dlaczego miałbym dementować plotki? Jeżeli tak powiedziały, to chyba oczywiste, że tak jest? Proszę Pana, te kobiety są wzorem niewinności i tej swoistej delikatności. Nie mogę, nie śmiałbym zarzucać im kłamstwa. Powiem tylko, że jeżeli im przeszkadza moja dwojaka natura to po co idą ze mną do łóżka? Po co wybierają się ze mną na kolację? Odpowiem Panu – one lubią takich typów. Sądzą, że mogę mnie ujarzmić, lecz ja…widzi Pan…jeżeli znajdę tą jedyną to na pewno będę wiedział, że to ona. Czy się zmienię? Potrafię być wierny, ale niech Pan tego nie zapisuje, bo od jutra będę miał pod drzwiami chmarę piszczących podlotków. Nie chcę by uznano mnie za pedofila, czy coś w ten deseń. Mam 35 lat, a to oznacza, że…? Tak, powinienem się ustatkować. Mówią też, że jestem romantykiem. Świece, wino, kolacja, czułe słówka. Czy mogę powiedzieć coś od siebie? Owszem, jestem sobą. Może i bezczelny, może i mało współczujący, apodyktyczny, ale to wciąż ja. Pieniądze niszczą człowieka. Spaczają jego umysł, sposób postrzegania świata. Wiem to z własnego doświadczenia. Ale proszę postawić na moim miejscu kogokolwiek z tej loży szyderców. Czy oni nie postępowaliby podobnie, jak nie gorzej ode mnie? Ile słyszy się o gwiazdach muzyki, wielkiego ekranu które wykorzystują pieniądze i sławę do zdobywania kolejnych partnerów, kochanków. To przecież zahacza już o bycie gwiazdką porno, tyle że we własnym mieszkaniu. Ale do czasu…do czasu. Nie jestem zbawicielem. Nie zamierzam pomagać komukolwiek. Jestem idealistą….nie, nie idealistą. Jestem realistą. Czy możemy przejść do kolejnego pytania?”

Fragment wywiadu z czasopisma „Tomorrow”.

Historia:

„To chore. Po co mam odpowiadać na te żenujące spekulacje? Nie, ja nic nie zrobiłem. Byłem jedynie naocznym świadkiem, a tu robi się jakąś szopkę? Co to do cholery jest? Kim wy w ogóle jesteście? Podam was do sądu. Nie wiem. To jakaś sieć intryg wystosowanych wobec mojej rodziny. Prawie zniszczyliście mojego ojca! Ze mną wam się to nie uda. Cholerstwo. Tfu…”

„Tak, obili moją ładną buźkę. Krew w ustach to coś nowego dla takiego jak ja. Przecież dla mnie są salony, chadzanie w drogich garniturach w towarzystwie pięknych kobiet. A propos kobiet, w tej chwili nieco upraszczam sobie ich obraz – nie każda jest niewinną pięknością. Daj takiej palce, a użre ci całą rękę. Sądzę, że to miała być zemsta. No cóż, oberwałem podwójnie. Od niej, choć ona bezpośrednio tego nie zrobiła i od tych co to myślą, że świat należy do nich. W głowach się im poprzewracało, ot co. Wiem, sam bez winy nie jestem. To przecież moje pieniądze za dużo krążą po świecie. Co mam jednak zrobić, skoro mam żyłkę do interesów? Korzystam póki jest mój czas, a potem założę rodzinę. Dzieci. Żona. Kolejny szybki wóz w garażu. Gdzieś na boku kochanka. Tak na marginesie, tamta przy barze. Tak, ta na którą patrzysz, jest świetna, co nie? Tak, ta talia…”

„Co miałem im powiedzieć? Że zamiast hodować kwiatków w ogródku moje hobby jest nieco bardziej…kosztowne, niebezpieczne? Przecież rodzina chwyciłaby się za głowę. Praca to jedno, ale przyjemności to drugie.”

„Właściwie to nie mam zielonego pojęcia, po co mnie skrępowali. Wiodłem dotychczas całkiem spokojne i przyjemne życie. Wiecznie w rozjazdach. Mój adwokat mówi, że nie potrzebnie tyle inwestuję. Że muszę na chwilę przystopować. Zasugerował mi, że takie interesy nie są legalne. Co on mi kit wciska? Jeżeli byłby na moim miejscu robiłby wszystko aby rozmnożyć te kredyty. Ale nie, on woli być bezpiecznym adwokatem, któremu płacą tacy jak ja. Czy to z jego strony nie jest hipokryzja? Ale do rzeczy, to chyba ja powinienem pozwać bandę tych szubrawców za przewinienia jakich dokonali wobec mojej osoby. Co jak co, ale jeżeli sądzą, że mają do czynienia z zblazowanym, wypieszczonym do granic możliwości spadkobiercą to chyba mózg mają mniejszy niż ten orzeszek, który trzymam w palcach. Nie po to jestem z wykształcenia adwokatem i psychologiem zarazem, aby pozwalać sobą pomiatać. Po co był mi więc prawnik? Bo ja nie babram się takimi sprawami. Od tego mam rzeszę ludzi. Zresztą moja aplikacja dotyczyła czegoś zgoła innego. Fascynuje mnie….nie, nie będę o tym tutaj teraz mówił. Zdewastowali moją godność. Zdeptali dobre imię. O co chodzi? O to, że mnie się to w ogóle nie podoba. Wiem, sfinansowanie tej broni nie było najlepszym wyborem, ale proszę pomyśleć jaki mam teraz wielki zwrot. Boże, procenty non stop rosną, nawet zważając na dzisiejszą inflację. Wciąż jestem rentowny i to właśnie dzięki takim interesom. Prawnik kij wie.”

„Kurwa. Rzadko wulgaryzuję…no dobrze, nie aż tak rzadko, ale to, co ostatnio się wokół mnie dzieje zahacza o jaką popierdoloną szopkę noworoczną. Najpierw mnie kneblują i robią maratony przesłuchań, a kiedy nie chcę mówić podtapiają. Chore, prawda? Potem najzwyczajniej na świecie przepraszają. Że niby pomyłka. Że niby to nie tak miało wyjść. Rekompensata? Brak. No dobrze, stwierdzam wtedy, że trzeba wybaczać ale i tak wybieram się do sądu. Otrzymuję odszkodowanie, a prócz tego pogróżki. Ponownie czuję się zażenowany. A teraz to…dzwonili do mnie ze szpitala. Mój brat został ciężko ranny. Postrzelony. Zaatakowany. Wiem, o co chodzi. Chcieli go zamordować. To nie był przypadek. To nie był zły czas i złe miejsce. Wszystko było zaplanowane. Skąd wiem? Nie trzeba mieć umysłu detektywa, aby dedykować z taką precyzją jak ja to robię. Najbliższe godziny są kluczowe. Stan jest krytyczny. To mój brat…nie ważne co zrobił, płynie w nas ta sama krew.”

„Pierwszy raz w życiu wiem, że zapamiętam tę chwilę na zawsze. Czarne garnitury. Czarne garsonki mojej mamy i siostry. Parasole, bo jak na złość pada. Uporczywie staram się być podporą dla schorowanego ojca. A oni pustym spojrzeniem patrzą po innych twarzach. Starają się zrozumieć. Poszukują współczucia. Mnie łatwiej z tym walczyć, psychologia w końcu na coś się przyda, a pomyśleć, że był to tylko pretekst aby spotkać na swej drodze więcej kobiet. Co dziwniejsze, nie trzymam w dłoni czarnego parasola. Krople deszczu bezwzględnie spływają po mojej głowie, po włosach za kołnierz płaszcza i koszuli. Nie czuję nawet tego. Ten ból…”

„Wcześniej, kiedy jeszcze myślałem trzeźwo a nie pogrążony w smutku, kazałem zrobić sekcję zwłok. Rodzina się sprzeciwiała, szczególnie żona Brana, lecz ja…byłem nieugięty. Jak wykazał biegły sądowy, postrzelono go z niedalekiej odległości. Kilka strzałów, dokładnie trzy w klatkę piersiową, jeden w głowę. Policja mówiła, że Bran miał przy sobie broń. Wierzę im. To akurat prawda. Zresztą, u nas w rodzinie to tylko ja szarżuję bez broni. Mam od tego ochronę. A tak naprawdę to nie uważam, aby spluwa miała mi w jakiś sposób ułatwić życie. Moją bronią są pieniądze.”

„Poruszę niebem i ziemią. Dowiem się, co tak naprawdę wydarzyło się 1.05.2186. Nie mam pojęcia jak to zrobię. Zatrudnię detektywa. Dziennikarzy. Niech zrobią szum. Mam jedyny trop, który prowadzi do niejakiego Williama Dorella, polityka. Co łączyło Dorella i mojego brata?„

Fragmenty rozmów przeprowadzonych pomiędzy Mathew O'Connely a przyjacielem Stevenem Brandsa.


„Przepraszam, ale właściwie o co chodzi? Przedsiębiorstwo prosperuje idealnie, skąd wobec te pytania? To, czym się zajmuje cholera was obchodzi.”

„Na to jest ciągły popyt. Nigdy nie będzie tak, że nie będzie to potrzebne. Przemysł militarny jest jednym z najbardziej opłacalnych. Daje mnóstwo możliwości. Tak, nic nie obywa się bez trudności. Doglądanie, czasami nawet podróże tu i tam. Chociażby na Cytadelę. Obowiązki. Nie, nic mi to nie przeszkadza. Podróże kształcą, pozwalają poznać nowe osoby. A czy Ty lubisz podróże?"

„Narkotyki? Niemożliwe. To nie u mnie. Ogłaszam, że te słowa to jedynie pomówienie. Plotki. Oszczerstwa. Nic więcej.”

„Nie bez powodu ostałem się tutaj. Ziemia jest wspaniałym miejscem. Idealnym dla mnie. Nie muszę użerać się z tymi rasami, które są dla mnie…właściwie to nie jestem ksenofobem. Nie mam nic do nich. To coś nowego, czyż nie? Zresztą tutaj mam obowiązki. Jakże nienawidzę tego słowa. Nudne i bez polotu. Obowiązki przywiązują człowieka do jednego miejsca, nakazują stagnację, więc chyba mimo wszystko nie powinienem narzekać. Wciąż obowiązki łączę z przyjemnościami. Jak? To proste. Kiedy jestem wysyłany w ramach konkretnego zadania, jak chociażby spotkanie z innym kierownictwem, obejrzeniem arsenału w innym punkcie ruszam, ale oczywiście potrafię znaleźć czas również dla siebie i jak najwięcej na tym skorzystać. Nawet się nie skarżę, lubię częste zmiany. Bycie Dyrektorem Zaopatrzenia Przymierza to jednak duże wyzwanie. Nie, nie jestem sam sobie szefem. Wciąż jest wielu, którzy kierują moimi poczynaniami. Dlatego to ja włóczę się czasami po galaktyce a nie oni. Dlatego to ja jestem tym na którego zwalą winę, czy tym od którego wymaga się więcej niż powinno. Tak to działa, ale wiem, że na ich miejscu byłbym taki sam.”

Fragmenty wypowiedzi z przeróżnych konferencji prasowych.
Ekwipunek:
- Omni-klucz z ostrzem
Środek transportu:
Dodatkowe informacje:
- Kocha kobiety, szczególnie te, które nieustępliwie dążą do celu.
- Prowadzi nielegalne interesy z których czerpie kolosalne zyski.
- Słucha jazzu, pali dobre cygara (jest nałogowym palaczem), pija szkocką.
- Mimo przeciwności losu – wieczny chłopiec.
ObrazekObrazek

Wróć do „Baza danych”