Baza danych to dział, do którego wklejamy nasze karty postaci z tym, że w tym przypadku jesteśmy w stanie je dowolnie zmieniać, aktualizować i dopisywać w historii z biegiem czasu nowe wydarzenia.

Orin Cass
Awatar użytkownika
Posty: 19
Rejestracja: 26 lis 2012, o 18:09
Miano: Orin Cass
Wiek: 33
Klasa: Adept
Rasa: Drell
Zawód: Duchowny
Kredyty: 15.000

Orin Cass

3 gru 2012, o 11:15


Miano: Orin Cass
Wiek: 24.08.2153, 33 lata
Rasa: Drell
Płeć: Mężczyzna
Specjalizacja: Adept
Przynależność: Społeczność galaktyczna
Zawód: Duchowny

Aparycja: Dla większości niezbyt uważnych obserwatorów to po prostu drell. Przywiązujący większą wagę do szczegółów mogliby dodatkowo wspomnieć o pokrywającej ciało subtelnej zieleni, stopniowo przechodzącej w równie stonowane odcienie brązu. Mierzy dokładnie 183 centymetry i cechuje się charakterystyczną dla swego gatunku smukłą sylwetką. Słowem doskonale wtapia się w otoczenie. Potęguje to jeszcze ubiór, który również można opisać jako wysoce nieszczególny. Prosty strój przeważnie przykryty płaszczem, wszystko w raczej ciemnych barwach. Ta swoista oszczędność przenosi się również na inne aspekty jego postaci. Nawet jeśli w ruchu cechuje go wręcz nienaturalna płynność, grację zastąpiła ergonomia. Te same zasady dotyczą sposobu wyrażania się. Choć warto zaznaczyć, że udało mu się wypracować zdrowy kompromis między kwiecistymi zdaniami, a żołnierskim lakonizmem.

Osobowość: Fundament osoby jaką jest Orin Cass stanowi bez wątpienia ogromny pragmatyzm. Widzi się jako ledwie cząstkę w gigantycznym wirze zwanym wszechświatem. To żaden bohater, choć bynajmniej nie brakuje mu odwagi. Za cel stawia sobie po prostu pomoc innym. W jego odczuciu tylko w ten sposób może nadać swojej egzystencji jakikolwiek sens. Nie jest jednak idealistą. W perfekcyjnym świecie mógłby pomagać innym bez żadnych zmartwień, do działania nie potrzebując niczego poza zapałem. Temu do takiego stanu brakuje wiele i co do tego ten konkretny drell nie ma złudzeń. Podobnie jak jego otoczenie tak i on pełen jest odcieni szarości.
Z oczywistych względów religia odgrywa ogromną rolę w jego życiu. Choć sam wyznaje wiarę w starych bogów swego ludu, nie stara się wpoić tego konceptu innym. Wiara jest doskonałym narzędziem niezależnie od jej formy. Począwszy od przekonania, że choć może wydawać się to irracjonalne, statek ma swoją świadomość. Kończąc na czczeniu mitycznych tytanów, którzy zapoczątkowali całe cywilizacje. Wszystko służy tylko jednemu - pozwala przetrwać trudy i nadać trochę sensu wszelkiej egzystencji.

Historia: Urodził się na stacji Omega jako syn Nayi i Coatla - pary drelli działających z ramienia ich hanarskiego pracodawcy. Niestety jeszcze przed porodem matka stała się przypadkową ofiarą eksplozji w magazynie, w którym poza wieloma mniej istotnymi substancjami składowano śladowe ilości pierwiastka zero. Ojciec musiał wybierać między zabiciem płodu i próbą uratowania kobiety, a podtrzymaniem organizmu małżonki do czasu porodu co wiązałoby się z jej śmiercią, ale ocaliłoby dziecko.

Tym samym na świat przyszedł Orin. Ojciec zajęty obowiązkami swoimi i tymi wcześniej należącymi do matki, często pozostawiał chłopca pod opieką lekarki Hanny Clark. Nawet pomimo młodego wieku ten szybko zainteresował się jej pracą. Przynajmniej do swoich dwunastych urodzin, wtedy bowiem objawiły się jego talenty biotyczne. Kiedy o wszystkim dowiedział się hanar zatrudniający Coatla, od razu sprowadził chłopca na Kahje. Ojciec w głębi ducha wiedział, że będzie mógł otrzymać tam dużo lepszą pomoc, więc nie sprzeciwiał się rozłące z synem.
Już pierwsza wizyta na planecie mocno nim wstrząsnęła. Nie tylko był to świat tak różny od brutalnej Omegi, ale po raz pierwszy miał styczność z kulturą swojego ludu. Jego ciekawość popychała go do poznawania coraz to nowych aspektów historii oraz wierzeń kultywowanych drelli. Nawet jeśli trening biotyczny należał do wymagających i potwornie czasochłonnych, był zbyt zafascynowany, by pozwolić zmęczeniu stanąć na jego drodze. Przy okazji poznał również jednego z bardziej enigmatycznych duchownych - Nuadę. Zapał chłopca przypadł mu do gustu, postanowił więc podzielić się z nim swoją wiedzą. Szybko okazało się jednak, że jak wiele innych i jego historia miała swoje mroczne strony. Kiedy podczas jednego ze spacerów zostali zaatakowani, drell zaprezentował umiejętności zdecydowanie odbiegające od profesji, którą się parał. Zaintrygowany faktem że Orin stanął w jego obronie, postanowił zdradzić mu swe sekrety. Jak się okazało przed laty był niezwykle brutalnym zabójcą. Nawet jeśli zgodnie z przekonaniami swej rasy, był tylko narzędziem w rękach zleceniodawcy. Nie oni kazali mu torturować i terroryzować swoje ofiary, a tym bardziej czerpać z tego przyjemność. Kiedy jego rodzinę zabrała choroba, uznał to za przekleństwo i zwrócił się ku wierze, szukając wybaczenia. Dopiero wyznając prawdę zdał sobie sprawę, że Orin mógł być jego szansą na prawdziwe rozgrzeszenie. Chciał go uczyć, przekazać mu swoje umiejętności, tylko po to by ktoś wreszcie mógł wykorzystać je we właściwym celu. Chłopiec pod wpływem impulsu przystał na propozycję.

Stał się piętnastolatkiem praktycznie pozbawionym życia. Poranki spędzał na treningu biotycznym oraz służbie, wieczory pod okiem Nuady. Ten nie miał zamiaru zmienić go jednak w bezlitosnego mordercę. Wpierw musiał odpowiednio ukształtować jego umysł. Dlatego początkowo sporo czasu spędzili na zgłębianiu wierzeń i medytacji. Nauce rzeczy pozornie błahych jak metody obserwacji, zwracania uwagi na najważniejsze szczegóły, rozwijaniu empatii i wielu innych. O dziwo nie obyło się też bez zagadnień typowo medycznych.. Zdaniem Nuady umiejętności ocalenia życia zawsze szły krok przed służącymi jego pozbawieniu. Po części była to prawda, szczególnie że sama świadomość umiejscowienia najbardziej wrażliwych punktów na ciele rywala dawała ogromną przewagę. Tego dowiedział się już podczas walki, bo i na trening tej przyszła pora. Nigdy nie był to jednak kluczowy element ich spotkań. Ot po prostu narzędzie służące budowaniu samokontroli i dyscypliny. Niemniej jednak na przestrzeni lat i to wystarczyło by zmienić go w bardziej niż zdolnego do walki.

Wszystko trwało do 26. roku życia, kiedy to duchowny po prostu rozpłynął się w powietrzu. Do dnia dzisiejszego Orin nie ma pojęcia gdzie przepadł. Widać sam widok osoby, którą udało mu się ukształtować uleczył jego wyrzuty sumienia i pozwolił wreszcie wyruszyć w podróż, o której tak wiele razy wspominał. Blisko 5 kolejnych lat spędził we względnym spokoju. Dopóki nie otrzymał informacji od Hanny, która poinformowała go o porwaniu ojca. Na szczęście hanar okazał się być na tyle wyrozumiałą istotą, że nie tylko zwolnił Orina ze służby. Zapewnił mu też bezpieczny transport na stację. Po przybyciu od razu skontaktował się z doktor Clark. Zgodnie z jej słowami Coatl został pojmany podczas rajdu piratów na jeden z transportów. Przewożone materiały były zbyt delikatne, więc przestępcy nie mogli ryzykować otwarcia kontenerów siłą, a jedyną osobą znającą hasła dostępu był Cass. Chłopak nie potrzebował wiele czasu i błyskawicznie odszukał miejsce, w którym przetrzymywano jego ojca. Nauki Nuady i talent biotyczny pozwoliły mu z łatwością dotrzeć do samego kapitana, ale był nieostrożny, dał mu tym samym zbyt dużo czasu na przygotowania. Jak się okazało piraci rozpuścili gaz w celach z resztą pojmanych osób. Walka i próba uratowania ojca byłaby zbyt czasochłonna, musiał więc wybierać. Nawet jego samego zszokowało jak niewiele potrzebował by podjąć decyzję. Wielu mogłoby usprawiedliwiać go faktem, że ojciec był dla niego w gruncie rzeczy kimś obcym. Z drugiej strony czy dla kogoś takiego pokonałby tak długą drogę? Walczył z całym swoim ciałem, które chciało zawrócić za każdym razem, kiedy słyszał wrzaski jedynego rodzica który mu pozostał? Do dziś nie potrafi odpowiedzieć na pytanie dlaczego ruszył na pomoc dwudziestce nieznanych mu istot. Chyba po prostu tak trzeba było postąpić.

Jedyne co dawało mu nadzieję to fakt, że jego ojciec nadal mógł żyć. Właśnie dlatego pozostał na Omedze i jak do tej pory nie przestał szukać. Nawet jeśli podstawowe, jego umiejętności medyczne okazały się bardzo przydatne w klinice. Szczególnie że stację szybko nawiedziła przerażająca plaga. W tych mrocznych chwilach chorzy i dotknięci brutalnym życiem w tym bezlitosnym miejscu potrzebowali czegoś więcej niż opieki medycznej. Potrzebowali wsparcia, które wykraczało poza granice ciała i sięgało wprost do serc tych, którym zdecydował się pomóc. Tak, Omega bez wątpienia potrzebowała odrobiny wiary.

Ekwipunek: M-3 Predator, 2x Medi-żel, Omni-klucz
Środek transportu: Brak
Dodatkowe informacje:
- Nadal pozostaje w dobrych kontaktach z hanarem, u którego służył w trakcie pobytu na Kahji.
- Obecnie żyje z pracy w klinice. Dokładnie rzecz biorąc pracuje w zamian za zakwaterowanie i racje żywnościowe.
- M-3 Predator wręczyła mu Hanna Clark. Kobieta nie miała zamiaru wypuścić go na ulice bez jakiejś ochrony. Tak naprawdę nigdy nie strzelił z pistoletu. W zasadzie całe jego obycie z bronią palną opiera się na krótkim kursie obsługi. Umiejętności walki wręcz i biotyka w zupełności wystarczą.
- Jego zdolności biotyczne nigdy nie imponowały w kategorii siły, ale jeśli chodzi o kontrolę góruje nad większością. Z tego powodu najrzadziej sięga po wszelkie moce telekinetyczne, choć tych też nie unika jeśli sytuacja tego wymaga.
ObrazekObrazek
"Amonkira, Lord of Hunters, grant that my hands be steady, my aim be true, and my feet swift.
And should the worst come to pass, grant me forgiveness."
Obrazek "Guide him to where all hunters return, where all storms become still, where all stars show the path. Guide him, Kalahira, and he will be a companion to you as he was to me."

Wróć do „Baza danych”