Ojczysta planeta krogan, na którą niegdyś jej mieszkańcy sprowadzili atomową zagładę, może "pochwalić się" ekstremalnymi wahaniami temperatur i śmiercionośnymi drapieżnikami. Przez genofagium populacja krogan jest dość niska.
LOKALIZACJA: [Strefa DMZ Krogan > Aralakh]

Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

[Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

27 sty 2014, o 17:35

Obrazek To, że Prometeusz dopiero niedawno musiał opuścić stocznię, nietrudno było dostrzec nawet pomimo jego aktualnych uszkodzeń. Tam, gdzie wrogi ostrzał nie naruszył okrętu, jego powierzchnia wciąż lśniła nowością. Jedynym, czego brakowało na całej długości statku, był delikatny poblask ewentualnych barier.
W oczy rzucał się również brak uzbrojenia. Trudno było jednak uwierzyć, by Prometeusz był go zupełnie pozbawiony - zresztą, Skeng twierdził, że okręt uzbrojony jest. Średnio, ale jednak. Potencjalna broń ogniowa była więc zapewne tak wkomponowana w kształt okrętu, by trudno było dostrzec ją na pierwszy raz.
Przechodząc zaś do samych uszkodzeń - tych nie sposób było przeoczyć. Poza wspomnianym już, widocznym brakiem aktywnych barier czy osłon, dostrzec można było liczne wyrwy w kadłubie, które, gdyby tylko okręt znajdował się bliżej planetarnej atmosfery, zapewne dymiłyby sowicie. Całościowe szkody nie sposób jednak było ocenić z tej odległości - dokładniejszy osąd mógł być dokonany najpewniej jedynie z poziomu pokładu.

Pilot promu kierował go wprost na okręt. Chwilę wcześniej Skeng potwierdził nieaktywność systemów wykrywania, co uczyniło zupełnie zbędnymi wszelkie dodatkowe manewry i podchody.
- Właśnie schodzimy na pokład. - Mowę Skenga przerywały ciche trzaski, które były jednak czymś normalnym w podobnej komunikacji. - Wysyłam wam plany statku. - Równocześnie ze słowami kroganina, na fragmencie ściany promu, będącym w rzeczywistości ekranem, wyświetlił się schemat Prometeusza. - Jesteśmy tu. - Czerwona kropka mrugnęła w obrębie dziobu. Wskazany rejon musiał być jednym z pokładowych doków. - Na pokładzie już o nas wiedzą. - W głosie Skenga trudno było przegapić nutę brutalnej ekscytacji typowej dla większości krogan. - Zajmą się nami, więc będziecie mieli dość czasu, by wysiąść tutaj... - Zielona kropka pojawiła się w przeciwnym końcu okrętu. - Waszym celem jest przebicie się do centrali. Naszym też, ale... - Skeng dziwnie spoważniał. - Dzieje się tu coś dziwnego. Nie wiem jeszcze co, ale niewąt... - Komunikator zatrzeszczał, zagłuszając dalszy ciąg słów kroganina. Potem jednak znów było słychać wyraźnie. - Zrobicie nam też za rozeznanie. Niebawem trudno będzie nie potykać się o trupy, ale jeśli komuś będzie łatwiej poruszać się w tym rozgardiaszu, to wam. Wszystko meldujcie, rozumiecie? Przejęcie okrętu to jedno, ale chciałbym wiedzieć, dlaczego on jeszcze jest na chodzie... I dlaczego wciąż w rękach tych opętańców. - Dobór określenia na aktualnych posiadaczy Prometeusza był specyficzny, ale zapewne nie bezpodstawny.
Skeng chrząknął cicho.
- Prometeusz ma cztery pokłady w górę i trzy poziomy podpokładowe. Centrala znajduje się tutaj. - Niebieska kropka wskazała pomieszczenie na trzecim pokładzie, mniej więcej na jego środku. Można było domyślać się, że bliżej dziobu znajdować się będą stanowiska pilotów, zaś ku rufie - pomieszczenia komunikacyjne bądź inne stanowiska, nieco mniej ważne, ale wciąż niezbędne przy obsłudze takiego giganta. - Na statku jest chmara ludzi. Całe, ogromne stado. Większość to chyba cywile, ale cholera wie. - Skeng zamilkł na chwilę, słychać było głuchy warkot skierowany najpewniej ku któremuś z jego podwładnych. - Właściwie, nic o nich nie wiadomo, ale to nie będzie problem. Przejmuję okręt nie po raz pierwszy. - Bez trudu można było sobie wyobrazić, jak Skeng - najwyraźniej obwołany głównym dowodzącym całego abordażu - wzrusza ramionami. Wreszcie dosłyszeć też można było strzały. - Dobra, to tyle. Róbcie swoje, a ja idę zatańczyć. Kontaktujcie się, gdyby co.
Po serii kolejnych donośniejszych trzasków komunikator zamilkł ostatecznie.

Kilka chwil później pilot wprawnie osadził prom we wskazanym mu doku. Dzięki zainteresowaniu, jakie wzbudziła pierwsza grupa abordażowa, ten sektor wydawał się być nienaturalnie wręcz spokojnym. Biorąc pod uwagę uszkodzenia okrętu, wszystkie jego pokłady powinny wrzeć od zamieszania, tymczasem tutaj odnosiło się wrażenie, jak gdyby nic się nie stało.
W powietrzu unosił się pył. Wyglądało to tak, jak gdyby ktoś rozrzucił kilka garści drobnego, leciutkiego piasku. Ziarenka osadzały się wszędzie, gdzie tylko mogły się dostać, chwila obserwacji wystarczyła jednak, by zauważyć, że osad nie czyni niczego złego.
Sektor zawierał trzy stanowiska dokujące, z czego jedno zajęte już przez prom. Głównym "portem" na pokładzie musiał być więc ten na dziobie, w którym obecnie znajdowała się druga grupa. Ten tutaj mógł służyć jako rezerwowy, zaopatrzeniowy lub, z drugiej strony, jako pomieszczenie dla gości specjalnych, jeżeli takowi na pokładzie Prometeusza w ogóle się pojawiali.
W pomieszczeniu znajdowały się tylko jedna, szeroka śluza. Jasny, zielony poblask pojedynczego światełka pozwalał domniemywać, że nikt nie pomyślał o blokadzie przejścia. Najprawdopodobniej nikt nie spodziewał się dodatkowych interesantów, czemu można było się dziwić - bliskość Tuchanki powinna uczulać na punkcie bezpieczeństwa - ale ostatecznie można było zrozumieć. Jeszcze niedawno na pokładzie znajdowali się korsarze, a załoga nie mogła być wszędzie.
Szczelnie zamknięte wrota nie przepuszczały najmniejszych dźwięków, na obecną chwilę jedynym rozwiązaniem było więc poruszanie się "w ciemno".

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Urdnot Maarv
Awatar użytkownika
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2013, o 14:05
Wiek: 693
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Czempion
Postać główna: Peter King
Status: Członek klanu Urdnot, jeden z najstarszych żyjących krogan, obecnie rekrut Krwawej Hordy.
Kredyty: 22.000

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

28 sty 2014, o 11:19

Jak na zawołanie, po osiągnięciu samego Prometeusza, odezwało się przeczucie, którego nie miał w zwyczaju witać z otwartymi ramionami. Zabawne, że możliwość walki w zamkniętych pomieszczeniach, w których potencjalny przeciwnik nie miał możliwości zyskać przewagi wykorzystując krogański brak mobilności, co czyniło życie Maarva łatwiejszym, nie podnosiła jego poziomu komfortu. Jako z natury mało finezyjna bestia, preferował otwarte przestrzenie, gdzie nie martwiąc się o cokolwiek mógł uwolnić cały swój potencjał, rozrywając jakąkolwiek opozycję na strzępy. Okręt oznaczał zbyt wiele urządzeń, z których każde mogło doprowadzić do zwalenia się tysięcy ton stali wprost na powierzchnię jego rodzinnej planety, co gorsza z nim na pokładzie.
- Potrafisz coś o czym powinienem wiedzieć? – Zwrócił się w pewnym momencie do Daruga. – Czy może jesteś jednym z tych idiotów, którzy myślą, że każdy problem można rozwiązać waląc w niego dostatecznie długo głową?
Jedną z dość mylących cech Maarva był fakt, że miał zwyczaj wypowiadać pozornie żartobliwe kwestia z wręcz śmiertelną powagą. Problemy zaczynały pojawiać się kiedy ktoś faktycznie potraktował je w taki sposób i miał czelność odpowiedzieć śmiechem. To zbyt łatwo można było potraktować jako oznaka braku szacunku.
Oczywiście dla samego Urdnota nie była to rzecz, której miał zamiar poświęcić choćby chwilę. Zamiast tego pewnie chwycił swoją Katanę, chwilę później aktywował barierę i bez chwili zastanowienia podszedł do drzwi. Fakt, że były otwarte od razu nieco go zaalarmowały. Przez moment zastanawiał się czy ktoś był na tyle głupi by zastawić pułapkę na potencjalnych gości. Niezbyt rozsądne zważywszy na to, że materiały wybuchowe mogłyby wywołać zbyt duże szkody. Z drugiej strony jeśli zdobyte przez zwiadowców informacje były choć trochę trafne, nie sposób było spodziewać się racjonalnego zachowania.
Ciche westchnięcie poprzedziło sięgnięcie w kierunku panelu obsługującego drzwi. Co będzie to będzie. Zresztą prawdę powiedziawszy wolał przyjąć na siebie podmuch eksplozji niż marnować czas na mozolne sprawdzanie czy na ich drodze nie znajduje się jakaś pułapka. Był kroganinem, a nie przeklętym quariańskim chuchrem.
- Dobrze wnioskuje, że w swoim klanie pełniłeś rolę zwiadowcy? – Pozwolił sobie zlustrować sylwetkę towarzysza. Prawdę powiedziawszy zdziwiłoby go, gdyby założył błędnie. – W takim wypadku ruszaj przodem, a jeśli trafisz na jakiegoś przeciwnika, lepiej będzie jeśli odsuniesz się na bok.
Widać jego podejście do pozornych żartów było identyczne w przypadku tego co inni mogli określić jako przechwałki. Maarv nie mówił tego by zaznaczyć swoją pozycję jako samca alfa. Zwyczajnie wolałby podczas szarży nie zatrzymać się na plecach potencjalnego sojusznika.
- Zgodnie z rozkazami ruszamy w stronę centrali – ciężko było nie dosłyszeć tej charakterystycznej nuty, z jaką wymówił to zdanie. Co jednak mógł zrobić? Zostało mu po prostu robić swoje.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
In the darkest hour, there is always a way out.ObrazekObrazekTheme >< Armor >< GG:7393255
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

28 sty 2014, o 11:58

- Pracowałem trochę przy sprzęcie. - Jak zostało wspomniane, trafił swój na swego. Darug nie tylko się nie zaśmiał, nie tylko nawet nie moment nie zmienił wyrazu pyska, ale i odpowiedział w tym samym tonie, w jakim zadane było pytanie. Przez przedstawicieli innych ras potraktowany zostałby zapewne jako gbur, u krogan jednak jego zachowanie nie było niczym szczególnym. - Komputery, datapady, mniej lub bardziej skomplikowane zamki i trochę mechanicznego gówna Tomkah. Jeśli jednak potrzebujesz inżyniera, lepiej było wybrać Głupola. - To jasne, że nie takie było imię zachowującego się jak dziecko niespełna rozumu kroganina. Niewątpliwie jednak właśnie takie określenie najlepiej oddawało specyfikę pozostawionego w bazie osobnika. - Nie ma równo pod sufitem, ale w głowie ma cholerną encyklopedię każdej technologii, z jaką mamy do czynienia. - Pochwała z ust Daruga była znacząca, bo, co można było stwierdzić po nawet krótkiej obserwacji, kroganin nie należał do tych, co szastają swym uznaniem.

Aktywacja bariery odbyła się bez zarzutu, a jednak... Chwilę po jej wywołaniu Maarva zaczęło dręczyć dziwne wrażenie, że coś poszło nie do końca tak, jak trzeba. Jak gdyby bariera była nieco słabsza, niż powinna, choć... Czy to w ogóle możliwe? Był w świetnej formie i nie działo się nic, co powinno go osłabiać. Najpewniej więc źródłem lekkiego niepokoju był po prostu sam fakt pobytu na nieznanym okręcie.

- Dobrze. Rzeczywiście taką funkcję pełniłem. - Darug przytaknął mrukliwie słowom Maarva, co ciekawe jednak, nie wydawał się szczególnie urażony, choć przecież by mógł. Doskonale wiedział, co skłoniło jego aktualnego przywódcę do takiego a nie innego wniosku. Jego postura, prawda? Wiedział, że był drobny. Mały, tak przezywano go w dzieciństwie - i jasnym było, że dla kroganina to nielicha obraza. Nic jednak nie świadczyło, by teraz, po latach życia, wciąż tak do tego podchodził. Bycie zwiadowcą wydawało się w pełni wynagrodzić mu wszelkie nieprzyjemności związane ze stosunkowo wątłą budową ciała.
Na rozkaz zwyczajnie skinął łbem. Trudno było powiedzieć, czy polecenia słucha dlatego, że tak mu kazano, czy wymusza to szacunek wobec o wiele starszego czempiona, czy... Cóż, motywy nie były jednak istotne. Słuchał tak, jak powinien każdy nowy członek Krwawej Hordy.
Ruszył więc przodem ostrożnie i nietypowo cicho jak na przedstawiciela swej rasy. W jednej chwili nie mając w rękach zupełnie nic, w drugiej dzierżył już karabin.
- Pusto... - mruknął ni to do siebie, ni to do Maarva, wyglądając ostrożnie na korytarz. Ciągnący się w jedną i drugą stronę, nie nosił śladów niczyjej obecności. Fragment jednej ze ścian musiała wyrwać niedaleka eksplozja, ku ziemi zwisała garść kabli, na których sporadycznie trzaskały iskry. Także tu pełno było unoszącego się pyłu, który teraz osadzał się także na dodatkowej przestrzeni, jaką były pancerze krogan. Darug stłumił kaszlnięcie, gdy przy głębszym wdechu drobiny wdarły się mu także do nosa.
- Centrala, tak? Więc w lewo. - Upewniając się, że nie pozostawiają za plecami nikogo mogącego stanowić zagrożenie, powoli ruszył w obranym kierunku. Znajdowali się na pierwszym pokładzie, do przebycia mieli więc dwa poziomy. Na schemacie okrętu pokazanym im przez Skenga nie zaznaczono nic poza ogólnymi zarysami pomieszczeń, nietrudno było jednak się domyślić, że na takim gigancie musiały znajdować się windy, z których kroganie mogliby ewentualnie skorzystać.
Darug zatrzymał się gwałtownie. Głosy. Musiał usłyszeć je także Maarv. I śmiech. Delikatny, dziewczęcy. Zwiadowca przylgnął do ściany korytarza i wyjrzał ostrożnie. Ścieżka, którą szli, ciągnęła się jeszcze dalej na wprost - biegnąc prawdopodobnie wzdłuż całego okrętu i, być może, będąc traktem umożliwiającym szybkie przemieszczenie się między dwoma sektorami doków - głosy dochodziły jednak z pierwszego odgałęzienia, na które natrafili. Kilka kroków dalej widoczne były kolejne drzwi, które po chwili oczekiwania otworzyły się z sykiem. Tuż za nimi zatrzymała się para ludzi, sądząc po kombinezonach - bardzo podobnych na wszystkich okrętach - inżynierów. Blondwłosa kobieta nie mogła mieć więcej jak trzydzieści-czterdzieści lat. Towarzyszący jej mężczyzna mógł być o pięć lat starszy. Teraz, obejmując panią inżynier, składał na jej wargach krótki pocałunek. Kobieta zaśmiała się melodyjnie.
Beztroska pary raziła. Nie tak powinni zachowywać się załoganci świeżo zaatakowanego okrętu.
Darug spojrzał pytająco na Maarva.
- Inżynierowie, ale raczej z pionu cywilnego. - mruknął cicho. Zajęci sobą ludzie znajdowali się na tyle daleko, by nawet słysząc głuchy pomruk, potraktować go co najwyżej jako jeden z odgłosów pracującego okrętu. - Zdaje się, że przemieszczamy się korytarzem inżynieryjnym. Tamte drzwi za nimi muszą prowadzić do sektorów normalnego użytkowania. Na obecną chwilę... - Przez moment nasłuchiwał. Zdaje się, że młodzi wciąż nie zdawali sobie sprawy z czyjejkolwiek obecności. Mimo to Darug odczekał chwilę, nim znów wyrzucił z siebie kilka gardłowych słów. - Chyba bez różnicy, którędy pójdziemy. Musimy dostać się na kolejny pokład, ale chyba nieistotne, którędy. Droga przez tamte sektory pewnie jest krótsza, sieć inżynieryjna może ciągnąć się labiryntem, w którym odnalezienie drogi może okazać się czasochłonne. - Wzruszył lekko ramionami. To nie do niego należała decyzja.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Urdnot Maarv
Awatar użytkownika
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2013, o 14:05
Wiek: 693
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Czempion
Postać główna: Peter King
Status: Członek klanu Urdnot, jeden z najstarszych żyjących krogan, obecnie rekrut Krwawej Hordy.
Kredyty: 22.000

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

28 sty 2014, o 21:49

Nie pomylił się, dobrze, jeszcze lepiej widząc reakcję Daruga. Być może łatwo było mówić to komuś o jego posturze, ale Maarv nie darzył tego prymitywnego podejścia krogan do kwestii rozmiarów zbyt ciepłymi uczuciami. Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy każdy przedstawiciel gatunku to bogactwo samo w sobie.
Urdnot nauczył się więc patrzeć poza pozorami. W jego mniemaniu gabaryty nie grały pierwszych skrzypiec. Jedyne co miało znaczenie to charakter. Bez chwili zastanowienia zamieniłby jednego hardego zwiadowce za pięciu przerośniętych idiotów. Ciało zawsze można było należycie ukształtować, umysł nie posiadał tej zalety. Mógł więc cieszyć się, że wybrał słusznie.
Nim wyruszyli Maarv pozwolił sobie raz jeszcze unieść pysk i wciągnąć w nozdrza gigantyczny haust powietrza. Aktywując barierę poczuł, że coś jest nie tak. Problem polegał na tym, że nie wiedział co i choć wątpił by jego działanie miało przynieść jakieś rezultaty, już sama czynność nieco go uspokoiła. Przed wymarszem posłał jeszcze jedno spojrzenie Darugowi. Kalkulując przez chwilę w myślach, czy podzielić się z młodzikiem swoim osobliwym przeczuciem. Wolał jednak, by ten nie będąc w stanie doświadczyć tego co on, nie potraktował tego jako przejaw lęku, szaleństwa lub czegoś równie złego. Nawet za czasów świetności krogan czempioni stanowili symbol strachu. Teraz gdy wiedza o nic praktycznie zniknęła, powstałą lukę szybko wypełniła zwykła ciemnota, a ta bywała mało przewidywalna. Nie chcąc tracić więcej czasu, szybko stłumił niechciane rozważania i ruchem głowy nakazał by ruszali.
Ich wędrówka nie trwała jednak długo, po krótkim marszu natrafiając na parę inżynierów. Olbrzym w pierwszej kolejności uważnie wysłuchał słów towarzysza, by następnie teatralnie wzruszyć ramionami.
- Bardziej niż wybór drogi interesuje mnie co się tu dzieje.
Odparł, by chwilę później okryć się biotyczną poświatą. Charakterystyczne błękitne płomienie w połączeniu z ciałem tych rozmiarów tworzyły piorunujący efekt. Maarv niespiesznie wyminął Daruga, zajmując odpowiednią pozycję do ataku, by następnie dzięki biotycznej szarży, pomknąć wprost ku nieświadomej niczego parze.
Bez ogródek ruszył bezpośrednio na nich. Nie miał zamiaru pojawić się obok, a uderzyć w cel. Szarża nie była na tyle silna by zabić zdrowego człowieka, co najwyżej połamać kilka kości. Urdnot nie potrzebował ich jednak sprawnych, a zdolnych mówić.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
In the darkest hour, there is always a way out.ObrazekObrazekTheme >< Armor >< GG:7393255
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

29 sty 2014, o 10:24

I znów to dziwne wrażenie. Nie chodziło nawet o to, by same zasoby biotycznej mocy malały - było raczej tak, jak gdyby, pomimo ich stałej obecności, Maarv nie był w stanie w pełni ich wykorzystać. Uczucie było tym bardziej frustrujące, że pojawiło się już drugi raz i trudno było uznać to za przypadek. Tak, zdecydowanie działo się tu coś dziwnego.
Samą szarżę trudno było uznać za inicjację walki. Niczego nie spodziewająca się para nie miała absolutnie żadnych szans. Atak był zbyt szybki, by zdążyli zareagować. Nie byli przeciwnikami. Byli zwyczajną zwierzyną wystawioną na odstrzał. Gdyby jeszcze byli zawodowymi żołnierzami... Darug jednak nie mylił się. Będąc tuż obok inżynierów, Maarv mógł tylko potwierdzić słuszność obserwacji swego towarzysza i, jednocześnie, z niedowierzaniem zarejestrować kolejny objaw beztroski. Żadnego pancerza. Żadnych aktywowanych tarcz. To było doprawdy głupie, ale, w tej jednej chwili, także dziwnie niepokojące.
Co do samej szarży, zapomnijmy chwilowo o odczuwalnym przez kroganina osłabieniu jej działania. W obliczu tak słabej ofiary to nie miało znaczenia, bo nawet najlżejszy atak byłby dla nich tragiczny w skutkach. W tym przypadku, pomimo wszelkich starań Maarva, dla jednego z inżynierów nawet osłabiona szarża okazała się być zbyt silną. Wyrzucony w powietrze impetem ataku mężczyzna zatrzymał się dopiero na zamkniętych drzwiach, a niechroniony niczym ponad warstwą cywilnych ubrań kręgosłup pękł jak złamana gałązka.
Kobieta miała więcej szczęścia. Siła uderzenia w jednej chwili zbiła ją z nóg, druzgocząc kości, być może też dorobiła się niewidocznych jeszcze uszkodzeń wewnętrznych, nie ulegało jednak wątpliwości, że wciąż była przytomna i zdolna mówić.
Skowyczała w taki sposób, na jaki z pewnością nie pozwoliłby sobie żaden żołnierz. Dopiero po chwili, gdy jej nieprzytomne, jakby nieobecne spojrzenie spoczęło na kroganinie, przez jęk przebiło się kilka wyraźnych słów.
- Wielebny miał rację... Demony... Zło ucieleśnione, żywe... - Nietrudno było teraz pojąć, skąd wzięło się określenie Skenga na obecnych tu ludzi.
Gdy rozbiegane spojrzenie blondynki spoczęło na martwym ciele jej towarzysza, z gardła znów wydarł się głośny, zwierzęcy jęk, a ciało wyprężyło się z wysiłku, gdy próbowała dopełznąć do wybranka.
- Mike Collins, dlaczego się zatrzymaliście? - Omni-klucz martwego aktywował się, wywołany nawiązanym połączeniem. Oschły głos, który rozbrzmiał teraz w korytarzu, był zdecydowanie bardziej przytomny niż bełkot żywej jeszcze kobiety. - Mike Collins, odezwijcie się.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Urdnot Maarv
Awatar użytkownika
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2013, o 14:05
Wiek: 693
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Czempion
Postać główna: Peter King
Status: Członek klanu Urdnot, jeden z najstarszych żyjących krogan, obecnie rekrut Krwawej Hordy.
Kredyty: 22.000

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

29 sty 2014, o 12:26

Docierając do celu, Maarv obruszył się niczym dzika bestia, właśnie strzepujące wodę z futra. To osobliwe uczucie tylko podnosiło poziom dyskomfortu, jakby już sam fakt przebywania na dryfującej w próżni krypie nie stawiało tej poprzeczki dostatecznie wysoko. Nie miewał za często problemów ze swoim talentem, ciężko było mu więc zdecydować co do przyczyny fenomenu. Mógł być pewien tylko tego, że nie wróżyło to nic dobrego.
Rozważania zmusiły go do chwilowego oderwania od rzeczywistości, minęła krótsza chwila nim wreszcie faktycznie dostrzegł rezultaty swojego ataku. Przesadził, czy może to po prostu ludzie byli dużo słabsi niż pamiętał? Ciężko było mu stwierdzić, ale widząc leżące tuż obok niego zwłoki oraz niezbyt odległą od osiągnięcia tego samego stanu co jej kochanek, kobietę, skarcił się w myślach za popełnienie takiego błędu.
- Demony? – Nieświadomie wypowiedział swoje myśli. Normalnie podejrzewałbym tego typu bełkotanie za rezultat niewątpliwego szoku, w jakim musiała być załogantka Prometeusza. Mogąc jednak wesprzeć się tym co dotychczas usłyszał od „dowódcy”, wszystko nabierało sensu.
Kroganin niespiesznie podszedł do pełznącej kobiety i kucnął tuż przy niej, kładąc rękę na jej ramieniu. Nie starał się być zbyt brutalny, ale biorąc pod uwagę różnice siły, wystarczyła odrobina nacisku, by unieruchomić jego ofiarę.
- I gdzie mogę znaleźć tego wielebnego? – Bezpiecznie było założyć, że osoba pełniąca zwierzchnictwo nad tą obłąkaną trzodą, znajduje się w okolicy miejsca, do którego oni sami zmierzali. To pytanie mogło natomiast sprowokować do ewentualnej odpowiedzi prędzej niż próba wymuszenia drogi prowadzącej do ewentualnej windy.
Dopiero głos wydobywający się z omni-klucza zmusił go do zepchnięcia kobiety na dalszy plan. Przez chwilę jego niewyrażające niczego spojrzenie, spoczywało na holograficznym, charakterystycznie pomarańczowym rękawie, dopiero po chwili przesuwając dłoń, którą przytrzymywał ranną, w stronę jej ust. Nie chodziło nawet o to, że mogła kogokolwiek zaalarmować. Po pierwsze już trwał abordaż, więc wiedzieli, że są atakowani. Po drugie, wątpił czy ktoś mógł stanowić tu poważniejsze zagrożenie. Zakneblowanie fanatyczki było wynikiem tylko rosnącej irytacji wywołanej tymi histerycznymi wrzaskami.
Tymczasem Maarv odczekał krótką chwilę, aż wreszcie Darug postanowi do niego dołączyć i lufą strzelby, wciąż trzymanej w drugiej dłoni, wskazał ciało mężczyzny.
- Sprawdź jego omni-klucz, może uda się wyciągnąć z niego coś przydatnego – w chwilę po wydaniu polecenia, ponownie zaszczycił kobietę całą swoją uwagą.
- Kim jesteście i co robicie na tym okręcie? – miał nadzieję, że ta uspokoi się choć odrobinę, ale dla pewności nie zabrał dłoni, nim przynajmniej po mowie jej ciała nie mógł stwierdzić, że jest gotowa by udzielić mu jakichkolwiek odpowiedzi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
In the darkest hour, there is always a way out.ObrazekObrazekTheme >< Armor >< GG:7393255
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

29 sty 2014, o 13:17

Przez chwilę zdawało się, że kobieta zupełnie nie zauważyła blokady w postaci przytrzymującej ją łapy kroganina. Wciąż jeszcze próbowała tak jak przedtem podciągać się w kierunku martwego ciała i potrzeba było dobrej chwili na to, by wreszcie znieruchomiała i powoli, jak gdyby poruszała się w jakiejś kleistej masie, obróciła głowę w kierunku napastnika.
- Wielebny modli się... - Nieprzytomny wzrok blondynki po chwili znów zaczął błądzić, co jakiś czas zahaczając tylko o sylwetkę Maarva. - Wzywa Ojca i szuka dla nas drogi. Odpędzi demony i... i znajdzie nam dom, tak... - Można było założyć, że kobieta zrozumiała pytanie i tylko nie chciała udzielić odpowiedzi, ale to chyba nie o to chodziło. Pani inżynier wyglądała raczej tak, jak gdyby zupełnie nie wiedziała, co się dzieje, i powtarzała tylko wpojone jej słowa.

Tymczasem, zgodnie z poleceniem, Darug przykucnął przy martwym mężczyźnie. Na ten widok kobieta znów szarpnęła się - co jasne, bez skutku - i jęknęła cicho, znacznie ciszej, niż przedtem. Zwiadowca nie zwracał na nią uwagi. Przerywając połączenie, uciął wydobywające się z omni-klucza pytania. Albo drażniły go, albo uznał, że przynajmniej utrudni namierzenie ich, gdyby stosowano tu tak prymitywną technologię lokalizacji załogantów... W co jednak trudno było wierzyć.
Przejrzenie zawartości urządzenia zajęło mu chwilę.
- Załadowany całym stekiem bzdur - mruknął - Cała komunikacja kręci się wokół powstania diabłów, zbliżającego się sądu i Wielebnego, który ich ocali. Są jeszcze wiadomości od jakiegoś... - rzucił okiem na wyświetlacz. - ...Pierwszego. To chyba jakiś ich przełożony, bo wszystko, co od niego otrzymali, to polecenia tak proste, jakby kierowane do varrena. No, ale jest też przepustka, właśnie ją zgrywam. Może przynajmniej nie będzie trzeba szturmować drzwi... Jeśli jakiekolwiek będą zamknięte.
Nagle Darug pochylił się bardziej nad ciałem, jak gdyby coś zwróciło jego uwagę. Szarpnięciem oderwał od pasa martwego mężczyzny małą paczuszkę. Powąchał ją najpierw, ostatecznie rozrywając i zaglądając do środka.
- To chyba to, co w powietrzu. - Wyciągnął rękę z paczką w kierunku Maarva. Opakowanie nie było opisane, więc trudno było stwierdzić, co dokładnie zawiera, ale rzeczywiście - zawartością wydawał się być ten sam pył, którego pełno było dookoła.

A potem stało się coś, czego nie sposób było przewidzieć. Dotąd zdawało się, że kobieta uspokoiła się. Wciąż jeszcze z jej gardła wydzierał się czasem cichutki jęk, ale nie próbowała się szarpać. Opadła bezwładnie na podłogę i od pewnego czasu wpatrywała się nieprzytomnie w kucającego przy niej Maarva. Gdy więc nagle zamachnęła się wolną wciąż ręką i otwierając zamkniętą pięść, wypuściła ku nozdrzom zajętego rozmową kroganina garść zebranego z podłogi korytarza pyłu, trudno było uniknąć nieoczekiwanego ataku... Jeśli tak można nazwać heroiczny, aczkolwiek zupełnie bezsensowny zryw.
- Szukamy domu, Wielebny nas zaprowadzi... On wie, potrafi! On zna demony, wypędzi je, nie pozwoli... - Słowa popłynęły z ust blondynki wartkim strumieniem.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Urdnot Maarv
Awatar użytkownika
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2013, o 14:05
Wiek: 693
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Czempion
Postać główna: Peter King
Status: Członek klanu Urdnot, jeden z najstarszych żyjących krogan, obecnie rekrut Krwawej Hordy.
Kredyty: 22.000

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

30 sty 2014, o 20:34

Desperacką próbę "ataku" kobiety przyjął z zaskakującą obojętnością. Gdyby próbowała go uderzyć, bez większego problemu po prostu przyjąłby cios, który biorąc pod uwagę to z kim miał do czynienia, prędzej doprowadziłby do złamania ręki blondynki, niż faktycznej szkody giganta. Dopiero zdając sobie sprawę z tego co naprawdę zaszło i tego jak tajemniczy pył trafia wprost do jego nozdrzy, szarpnął gwałtownie nogą, jakby próbując odgonić natrętne robactwo.
- To nie było zbyt mądre - mówił spokojnie, co automatycznie obniżyło ton jego głosu, czyniąc go czymś co w teorii można było określić jako krogański szept. W rzeczywistości przypominało raczej warkot, gdzieniegdzie przepleciony pojedynczymi słowami.
Dłoń Maarva przesunęła się nieco niżej, a kiedy osiągnęła już szyję kobiety, w żelaznym uścisku zaczęła miażdżyć nieosłoniętą krtań. Rękawica uniemożliwiła mu faktyczne wyczucie niknącego właśnie pulsu, ale kiedy jego bursztynowe oczy spoczęły na stopniowo przykrywające się charakterystyczną mgiełką źrenice kobiety, wiedział, że nie pozostało jej wiele czasu.
- Oto odpowiedź na twoje modlitwy.
Nie spieszył się, zupełnie jakby chłonął każdą chwilę. Nie chodziło tu jednak o sadyzm albo jakąś niezdrową fascynację. Jego działaie wynikało tylko i wyłącznie z głęboko zakorzenionej pogardy do wszelkiej formy słabości. Szybka śmierć była zaszczytem, którego nie wszyscy mogli dostąpić. Nawet jeśli odbiorcy tej specyficznej nauki nie mieli możliwości wyciągnąć z niej jakichkolwiek wniosków, zawsze mogli posłużyć za przykład dla innych. Dopiero kiedy zakończył podniósł głowę i rozejrzał po okolicy.
To pył wywoływał to dziwne uczucie. Teraz wszystko stało się jasne i choć fakt, że coś miało zburzać kontrolę nad uśpionym w jego wnętrzu pierwiastkiem zero, sam sobie nie mógł zostać przyjęty z otwartymi ramionami, to przynajmniej teraz mógł próbować coś z tym zrobić. Zernął na Daruga jakby ponownie rozważając podzieleniem się z nim swoimi odczuciami. Ostatecznie uznając jednak, że nie ma takiej potrzeby. Nawet w tym stanie mógł walczyć lepiej niż jakikolwiek inny kroganin. Szczególnie w obliczu tak wątłego oporu.
- Narkotyk tłumaczy zachowanie tych ludzi - badawcze spojrzenie spoczęło na twarzy zwiadowcy. - Na krogan z pewnością działa wolniej, ale jeśli działa w ogóle, musimy coś z tym zrobić.
Zaburzenie w funkcjonowaniu biotyki było jedną rzeczą, ale jeśli nim zrealizują swoje zadanie zbyt długie poddanie działaniu tajemniczej substancji zdoła wyprać im mózgi, czyniąc ich zachowanie choćby zbliżonym do tego co właśnie mogli zaobserwować - gra nie był warta świeczki.
- Zmiana planów. w pierwszej kolejności musimy dostać się do komputera kontrolującego wentylację na tym wraku. Być może stamtąd zdołamy choć spowolnić rozprzestrzenianie się skażonego powietrza.
Zastanawiające, czy Darug w jakiś sposób odczuwał działanie pyłu? Urdnot nie mógł określić jak długo czasu musi minąć nim młodzik powędruje w objęcia szaleństwa. Co gorsza - kiedy i jego spotka ten los? Kroganin sam w sobie nie stanowił zagrożenia, to obłęd wywoływał w Maarvie niepokój. Musiał więc działać tak szybko jak to tylko możliwe.
In the darkest hour, there is always a way out.ObrazekObrazekTheme >< Armor >< GG:7393255
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

30 sty 2014, o 21:08

- Do... Ojca... - Nawet zakładając, że kobieta mogła podjąć jakiekolwiek działania obronne, nie zrobiła zupełnie nic. Nieobecne spojrzenie wciąż wbijała w Maarva, gdy zaś łapa kroganina pozbawiała ją ostatnich resztek powietrza, uśmiechnęła się tak, jak gdyby ktoś podarował jej najpiękniejszy prezent.
Teraz, gdy inżynierowie nie byli już żadnym problemem, dużo ważniejsze stało się zajęcie unoszącym się w powietrzu pyłem. Wciąż wprawdzie można było domyślać się, że po gwałtownie zerwanym połączeniu parze martwych już ludzi wysłana zostanie jakaś odsiecz, póki co jednak nie słychać było żadnego zamieszania mogącego sugerować nadejście mścicieli.
- Nie jestem pewien, czy to dokładnie o to chodzi... - Darug odwzajemnił uważne spojrzenie Maarva, rozprostowując się wreszcie i pozostawiając ciało mężczyzny same sobie. - Nie ulega wątpliwości, że z nimi coś jest nie w porządku, ale... Oni to noszą jako broń. Cholera wie, przeciw komu, może tym demonom, o których bełkoczą. Na moje oko... - Chrząknął cicho, lekkim szturchnięciem nogi przekręcając ciało, nad którym do niedawna się pochylał. U pasa mężczyzny przypięte były niczym granaty dwa pakunki podobne do tego, który przedtem oderwał kroganin. - ...Na moje oko tak nosi się granaty. Poza tym nie wydaje mi się, by ten pył unosił się tu na stałe. To byłoby nieefektywne. Słyszałeś tego z omni-klucza? Sądząc po głosie, był całkowicie przytomny. Gdyby stale rozpylali narkotyk na okręcie, prędzej czy później dotarłby do każdego, niezależnie, jak szczelne mają śluzy. - Darug nie był może wybitnym inżynierem - jak sam twierdził, lepszym od niego miał być Głupol - ale jego mocną stroną była zdolność szybkiego składania pewnych faktów, co z pewnością mogło się przydać.
- W takim razie powinniśmy szukać na dole. Ten pokład wydaje się być czymś w rodzaju przedpokoju, wszystkie powyżej to zapewne sektory szpitalne, medyczne i, najwyżej, sama centrala i ochrona. Cały techniczny szmelc i magazyny powinien być niżej... Tam, gdzie zazwyczaj nie wpuszcza się gości. - Chrząknął cicho, spoglądając w zamyśleniu na zamknięte drzwi przed nimi. - Na pewno da się tam dojść korytarzami inżynieryjnymi, ale, jak mówiłem, to może nie być najszybsza droga. Można też pójść tam... - Ruchem łba wskazał drzwi przed nimi. - Znalazła by się może jakaś winda, szyb, cokolwiek z jasnym oznaczeniem. Ewentualnie... Skeng. Ma plany okrętu, może znalazłby na nich jakąś przyzwoitą drogę. Albo przynajmniej nam je wysłał, skoro nie zrobił tego wcześniej. - Spojrzał pytająco na Maarva, traktując go ewidentnie jako przywódcę, którym zresztą czempion został nieoficjalnie obwołany już w bazie.
W pewnej chwili do poprzedniego pytania Darug dołożył jeszcze jedno.
- Działa to na ciebie? - zapytał wprost, mrużąc ślepia. - Ten pył. Czujesz się inaczej?
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Urdnot Maarv
Awatar użytkownika
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2013, o 14:05
Wiek: 693
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Czempion
Postać główna: Peter King
Status: Członek klanu Urdnot, jeden z najstarszych żyjących krogan, obecnie rekrut Krwawej Hordy.
Kredyty: 22.000

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

31 sty 2014, o 08:47

- Jedyne co czuje to smród – po tym jak stanął na równych nogach, jedynym na czym mógł skupić się Maarv, było ostatnie pytanie Daruga.
Nie, nie miał zamiaru dzielić się z nim tym dziwnym przeczuciem, które towarzyszyło mu od momentu wejścia na pokład. Nie czuł takiej potrzeby, bo wątpił że ma to jakiekolwiek znaczenie. Cokolwiek oddziaływało na tych ludzi, potrzebowało znacznie więcej czasu, by poradzić sobie z krogańską odpornością. Lekko otępiałe zmysły były wszystkim co mu groziło, przynajmniej na razie. Tak długo jak bariera wciąż utrzymywała się bez problemu, nawet jeśli oznaczało to dla niego włożenie więcej wysiłku w jej podtrzymanie, nie miał z tym problemu.
W tej chwili bardziej frapowała go postać Daruga. Maarv widać zbyt przywykł do znacznie mniej inteligentnych osobników, z którymi miał styczność w trakcie dłużącego się pobytu na Tuchance. Dopiero teraz uświadamiając sobie, że mówi tak jakby faktycznie coś odczuwał. Niby skąd miałby wiedzieć, że to narkotyk i że właśnie on jest powodem osobliwego zachowania załogi. Jedyne co mógł widzieć to kilka drobin tańczących w powietrzu. Zdecydowanie zbyt mało by wyciągnąć tak daleko idące wnioski.
- Skeng – warknął do komunikatora, uprzednio aktywując swój omni-klucz. Widać dalsza dyskusja z Darugiem nie znajdowała się zbyt wysoko na liście jego aktualnych priorytetów. – Nie mam zamiaru marnować swojego czasu błądząc po tej krypie, potrzebuje planów okrętu.
To nie było pytanie, to nie była prośba, a w głosie nie czaił się choćby cień szacunku. Wykonując krótką pauzę, początkowo miał zamiar poczekać na odpowiedź przywódcy drugiej grupy, ale słowa jakby same wyrwały się z jego gardła.
- Ci ludzie na których trafiliście, rozpylają jakiś pył w powietrzu?
Warto było się upewnić, choćby po to by sprawdzić teorię Skenga. Jeśli załoga dzieliła się na kilku fanatyków, którzy po prostu dostali po parę pakunków na głowę i drugą, bardziej racjonalną część, wtedy faktycznie wędrowanie w dół korytarzy do miejsca kontrolującego wentylację była po prostu stratą czasu. Jeśli każdy z nich posługiwał się tą osobliwą bronią, wtedy plan mógłby przynieść jakiś skutek. Dodatkowo Maarv widział w swoim życiu zbyt wiele okrętów, by nie wiedzieć o możliwości modyfikowania w takim miejscu również temperatury. Wystarczyło podkręcić wszystko do poziomu, który zmieniłby całego Prometeusza w gigantyczny piekarnik. Kroganie zahartowani w ogniach Tuchanki najwyżej poczuliby się jak w domu, ludzie natomiast szybko straciliby chęć stawania oporu. Zdobyliby okręt jednym ruchem pokrętła, szybko i bez najmniejszego ryzyka.
W pierwszej kolejności musiał jednak wiedzieć, czy ewentualna droga do wspomnianego pokrętła nie zajęłaby im zbyt wiele czasu, czyniąc bardziej praktycznym dostanie do centrali i bez silenia na przesadną pomysłowość, po prostu ucięcie głowy węża, który zaległ się na tym okręcie.
In the darkest hour, there is always a way out.ObrazekObrazekTheme >< Armor >< GG:7393255
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

31 sty 2014, o 10:41

Połączenie nawiązane zostało natychmiast, jak gdyby Skeng tylko na nie czekał.
- Wysyłam. - Odgłosy walk słyszane w tle były odległe, ale nieustające. Strzały, krzyki, jakiś płacz i... śmiech?
Komunikat wyświetlony na omni-kluczu potwierdził przychodzące plany, a brak komentarza ze strony Skenga na temat tonu, jakim posługiwał się Maarv, świadczyć mógł tylko o tym, jak bardzo oficjalny głównodowodzący abordażu jest zajęty.
- Tylko cywile. - Niepokojące było to, że zadane przez czempiona pytanie wcale nie zaskoczyło jego współrozmówcy. - Nie wiem, co to jest, ale... - Głuchy ryk przerwał rozmowę, huk użytej strzelby jeszcze przez moment dźwięczał na łączu. - Nie działa. Przynajmniej na nas. - warknął kroganin, gdy powrócił do konwersacji. Przy kolejnych słowach słychać było czujność. - A wy? Jakieś zaburzenia, omamy, może zaczynacie bełkotać o Wielebnym? A, mniejsza z tym. Cel się nie zmienił, musimy przejąć ten pieprzony statek. - Głuchy łomot upadającego ciała. Skeng mówił chyba coś jeszcze, jednak całą dalszą przemowę zakłóciły narastające trzaski trwające aż do momentu, gdy połączenie zostało przerwane.
- Generują zakłócenia. - mruknął Darug, nie kontynuując jednak tematu. Zamiast tego zajął się analizą otrzymanego schematu, wyświetlonego teraz na omni-kluczu Maarva.

Plan nie był dokładny. Pokazywał zarysy poszczególnych pomieszczeń, jednak już jedno spojrzenie na przedstawione korytarze pozwalało domniemywać, że nie jest to cała sieć traktów. Było to oczywistym utrudnieniem, tym niemniej nawet taki schemat był lepszy niż żaden - co ważniejsze zaś, potwierdzał domysły Daruga.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

- Winda po przeciwnej stronie tego pomieszczenia... - Ruchem łba wskazał zamknięte drzwi, przed którymi się znajdowali. - I korytarz inżynierski. - Samych ścieżek nie komentował, bo wszystko widać było na planie. Przejście przez pomieszczenie przed nimi - sądząc z planu, bardzo duże pomieszczenie - niewątpliwie wiązało się z walką. Sugerowały to także głosy nadchodzącej wreszcie odsieczy za inżynierów. Tupot ciężkich butów pozwalał się domyślać, że tym razem to jednak nie cywile. Korytarz inżynierski z kolei wydawał się być ścieżką prostszą, a jednak to właśnie sektorów technicznych dotyczyły największe luki w planie. Generalnie więc nie można było być pewnym, co się tam napotka.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Urdnot Maarv
Awatar użytkownika
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2013, o 14:05
Wiek: 693
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Czempion
Postać główna: Peter King
Status: Członek klanu Urdnot, jeden z najstarszych żyjących krogan, obecnie rekrut Krwawej Hordy.
Kredyty: 22.000

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

31 sty 2014, o 11:50

Stojąc przed wyborem ścieżki, w głębi od razu zdecydował, że jedyną możliwością jest ta wiążąca się z walką. Rozsądek po prostu usiłował wytłumaczyć takie działanie, zupełnie jakby nie wiedzieć czemu, usiłując uspokoić sumienie olbrzyma. Faktycznie wybór tej konkretnej ścieżki nie był podyktowany przerośniętym krogańskim ego. Maarv po prostu potrzebował przekonać się z czym tak naprawdę ma do czynienia. Kolejni, nic nie warci określenia ich mianem "wyzwania" fanatycy, czy może ktoś kogo faktycznie mógł obdarzyć uzasadnionym szacunkiem. Wędrując pozornie bezpiecznym korytarzem wciąż działałby w ciemno, nie mając pojęcia co tak właściwie wyczekuje go w trzewiach Prometeusza. Skoro jednak zaoferowano mu możliwość otrzymania odpowiedzi u źródła, nie miał zamiaru zrobić niczego innego, niż po prostu zagłuszyć wszelką niepewność, zdecydowanym działaniem. Zresztą, był też ciekaw jak zachowa się jego biotyka w faktycznym starciu, a nie po prostu eliminowaniu nic nie wartych inżynierów.
Na swój specyficzny sposób patrzył na walkę, jakby była wszystkim tylko nie kolejną potyczką. Traktował ją niczym eksperyment lub w porywach jakąś formę treningu. Ostatecznie czym było ryzyko śmierci jeśli nie codziennością w życiu wiekowego kroganina? Potrzebował rzucić się w samo oko cyklonu, poczuć jak pierwotne instynkty przerywają swój letarg, pozwalając mu stwierdzić, że w istocie nie jest tylko wypaloną skorupą. Nieważne jak wiele racjonalnych wytłumaczeń swojego postępowania zdołał spłodzić jego umysł. Wszystko i tak sprowadzało się do jednego. Szczerze wątpił, czy zastanie tu wyzwanie godne krogańskiego czempiona, ale nigdy nie zaszkodziło sprawdzić. Doświadczenie już dawno nauczyło go, że zakładanie czegokolwiek z góry, częściej niż rzadziej, prowadzi do porażki.
- Przygotuj się - zakomunikował. - Pora sprawdzić czy ci ludzie posiadają jakieś kły.
Otoczony biotyczną barierą i kurczowo ściskając w dłoni Katanę, był niemal gotowy. Jedyne czego potrzebował to omni-ostrze, które bez chwili wahania rozjarzyło się wokół przegubu. Przerośnięta wersja standardowego modelu wymagała od niego zgięcia łokcia, w przeciwnym wypadku pozostawiałby za sobą ścieżkę rozoranej podłogi, którą z łatwością osiągało ostrze, kiedy ręka kroganina była całkowicie wyprostowana.
In the darkest hour, there is always a way out.ObrazekObrazekTheme >< Armor >< GG:7393255
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

31 sty 2014, o 13:06

Tak jak i poprzednio, tak i teraz trudno było wnioskować, jakie emocje wywołał w Darugu taki a nie inny rozwój sytuacji. Nie było po nim widać ani entuzjazmu, ani irytacji - jedynym pasującym określeniem w tym momencie byłby chłodny profesjonalizm. Przypięty do pleców na czas oględzin martwego mężczyzny karabin znów znalazł się w rękach kroganina, a sam zwiadowca czekał gotów do akcji.
Dotychczas zamknięte drzwi otworzyły się z sykiem (prawdopodobnie na skutek zdalnie wydanej komendy, bowiem nie wyglądało na to, by ktokolwiek odblokował je od wewnątrz osobiście). Skrzydła wrót nie wsunęły się jednak całkiem w ściany, tak, jak zapewne uczyniłyby to działając prawidłowo. Obecnie każde z nich utknęło częściowo nie schowane, co zostało z kolei skrupulatnie wykorzystane przez Daruga, który rychło wykorzystał to jako tymczasową osłonę.
Pierwszym, co dało się zauważyć w pomieszczeniu, to mnóstwo zieleni i chmara ludzi. Średniej wysokości podesty porastała soczyście zielona trawa i nie za wysokie drzewa o powykręcanych gałęziach, okrytych teraz płaszczem różowo-białego kwiecia. Wyglądały jak drzewka owocowe, trudno było jednak traktować je jako źródło pożywienia dla załogantów. Rośliny pełniły raczej wyłącznie funkcję ozdoby.
Co do samych ludzi, byli to głównie cywile. Większość z nich, zdaje się, opuściła już pomieszczenie, wciąż jednak kilkoro zwlekających gromadziło się przy drzwiach. Ewakuacją kierował tylko jeden z żołnierzy, a jednak wszystko przebiegało dziwnie sprawnie i jakby zupełnie bez paniki.
Teraz zaś najważniejsze - sami żołnierze. Nie sposób było już wątpić w ich zdolności do walki. Trudno było ocenić, na ile są przytomni, a na ile podlegają działaniu narkotyków, sam widok pancerzy jednak i uzbrojenia sprawiał, że póki co należało traktować ich jako realne zagrożenie. W sumie w pomieszczeniu obecnych było pięciu uzbrojonych mężczyzn, przy czym jeden zajęty był ewakuacją cywilów, pozostała czwórka zaś stanowiła ewidentną odsiecz martwych już inżynierów. Dwóch żołnierzy uzbrojonych było w strzelby, dwóch (w tym ten zajmujący się nieuzbrojonymi załogantami) w karabiny, natomiast pancerze, jednakowe u wszystkich, zdawały się być ciężkie i odpowiednio do swej wagi - solidne. Na piersi każdego widniał ten sam symbol.
Tak jak i w korytarzu, tak i tu pełno było rozpylonego narkotyku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Urdnot Maarv
Awatar użytkownika
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2013, o 14:05
Wiek: 693
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Czempion
Postać główna: Peter King
Status: Członek klanu Urdnot, jeden z najstarszych żyjących krogan, obecnie rekrut Krwawej Hordy.
Kredyty: 22.000

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

1 lut 2014, o 12:21

Pierwszym co dostrzegł po otwarciu drzwi była wszechobecna zieleń. Fakt ten przykuł jego uwagę na dostatecznie długo, by minęła dłuższa chwila nim w ogóle zainteresował się sylwetkami żołnierzy. Choć miał w swoim życiu przyjemność bywać na ekskluzywnych jachtach, oczywiście zazwyczaj może i jako gość, ale zdecydowanie nieproszony, obecność tak niepraktycznych ozdób zawsze kłóciła się z rządzącym jego życiem pragmatyzmem.
Pewnie potrzeba by pierwszej kuli śmigającej mu koło głowy, by oderwał spojrzenie od okolicznej flory. Na szczęście przetaczający się przez pomieszczenie mały tłum robił, nawet pomimo względnego opanowania, zbyt dużo szumu, by mógł całkowicie go zignorować. Błyskawicznie oceniając sytuację, Maarv postąpiłby tak jak postąpiłby każdy inny czempion na jego miejscu. Szkoleni by zwyciężać w jakikolwiek sposób, krogańscy szturmowcy poświęcali stulecia na wypracowanie ergonomii w każdym ruchu jaki wykonywali na polu walki. Urdnot częściej decydował się na bardziej bezpośrednie działanie, ale nie był to efekt ubogiego wachlarza taktyk, a preferencji.
- Zajmij się strażnikiem nadzorującym ewakuację, ja wezmę na siebie pozostałych - warknął w kierunku Skenga, oszczędnym ruchem łba wskazując pojedynczego żołnierza.
Uzbrojeni członkowie załogi przybyli tu w dwóch celach, by wyeliminować zagrożenie i ochraniać cywilów. Gdyby kroganie zareagowaliby tak jak można było przypuszczać bazując na popularnych stereotypach i bezmyślnie natarli na największe zgrupowanie żołnierzy, pozostały mógłby wykonać choć jedną część rozkazów. Zadaniem Maarva było wprowadzić chaos na polu walki, zmusić ich do koordynowania swoich działań w starciu, które nie przebiegało po ich myśli. Poza tym gdyby wszyscy załoganci zdołali opuścić pomieszczenie, pojedynczy ochroniarz mógłby bez problemu oflankować krogan. Nie żeby stanowiło to wielki problem, ale szybko zwiększyłoby irytację czempiona. Zamiast tego Darug mógł błyskawicznie poradzić sobie z przeciwnikiem i zastosować ten sam manewr, który ludzie mieli w zamyśle, przeciwko nim.
Tymczasem sam Maarv bez pardonu wyszedł z korytarza w sam środek pola walki. Nie miał zamiaru nawet biec czy szukać osłony. Po prostu kroczył ku lewej stronie sali, nie dbając o ewentualne zagrożenie.
Nie musiał, z chęcią przyjąłby na siebie pociski wystrzelone z dzierżonej przez ludzi broni. Czymkolwiek był narkotyk, nie miał szans w starciu z buzującą w krogańskich żyłach adrenaliną. Poza tym Maarv czekał na ich ruch. Wystarczyło, że choć jeden popełni błąd i wychyli zbyt daleko, by wyeliminować zagrożenie pod postacią giganta, a ten w mgnieniu oka odpowiedziałby biotyczną szarżą. Widowiskowe rozbłyski miały być jednak tylko prologiem dla morderczego cięcia omni-ostrzem, które odpowiadało za wyrządzenie największych szkód.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
In the darkest hour, there is always a way out.ObrazekObrazekTheme >< Armor >< GG:7393255
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

1 lut 2014, o 18:44

Gdy tylko Maarv wyłonił się z korytarza, wchodząc do przeistaczającego się w pole walki pomieszczenia, żołnierz, zajmujący na ten moment najlepszą pozycję, wyłonił się zza osłony, oddając serię z karabinu. Czymże jednak mógł być ten atak wobec kroganina? Ledwo ostatnie strzały sięgnęły celu, tracąc część swego impetu na używanej przez Maarva, barierze, kroganin już mknął w biotycznej poświacie. Siła ataku, choć wystarczająca, by zachwiać równowagą żołnierza, okazała się jednak być zbyt małą, by zbić go z nóg. Ciężko opancerzony mężczyzna cofną się tylko, a jego tarcza stała się bardziej widoczna, gdy przejmowała na siebie atak. Ważniejsze jednak może było to, że żołnierz nie miał najmniejszej możliwości, by obronić się przed wymierzonym w niego omni-ostrzem. Mógł więc tylko patrzeć, jak bez problemu przenika ono przez tarcze, dzięki krogańskiej sile rozdziera także ciężki pancerz, by ostatecznie zagłębić się w miękkim ciele, przeciąć żebra i, sięgając serca, w jednej, krótkiej chwili zakończyć życie wojaka.
Gdzie byli jednak pozostali? Dwóch będących dotychczas najdalej żołnierzy nie przy tak szybkim obrocie sprawy nie zdołało jeszcze zająć odpowiednich pozycji - strzał z nieodpowiedniej z kolei byłby zbyt ryzykowny. Nie chcieli przecież ranić swoich współbraci. Ostatecznie więc tylko jeden z trójki pozostałych w tej części pomieszczenia ruszył na odsiecz swemu sprzymierzeńcowi. Na pomoc samemu karabinierowi było już za późno - ten wydawał już ostatnie tchnienie, zsuwając się z omni-ostrza Maarva - wciąż jednak pozostawał wróg, którego należało unieszkodliwić. Chwilę po pierwszym strzale zaś strzelba wypaliła po raz drugi - żołnierz najwyraźniej postanowił wykorzystać fakt, iż póki co Katana nie wymagała przeładowania.

Tymczasem w drugim końcu pomieszczenia Darug, zgodnie z poleceniem, zajmował się już ewakuującym cywilów żołnierzem. Odczekując tylko chwilę, aż Maarv ściągnie na siebie uwagę pozostałych, zwiadowca przemknął (co, ze względu na drobną budowę ciała kroganina, z pewnością wyglądało lepiej niż ewentualny trucht czempiona) pod podest z pasem zieleni i wychylając się z zza osłony, pierwszą serię oddał na ślepo. Cywile byli znacznym utrudnieniem, stanowili niejako żywą usłonę dla żołnierza. Tym niemniej szczególne celowanie nie dałoby w tym przypadku efektu - ewakuowani wciąż byli w ruchu, gdyby więc Darug czekał, aż się usunął, mógłby nigdy nie oddać strzału. W tym momencie znacznie ważniejsze stało się dotarcie bliżej niż faktyczne trafienie. I rzeczywiście - karabinierowi nic się nie stało. A jednak ktoś krzyknął, czyż nie? Musiał więc trafić cywila. Może nawet niejedenego. To jednak nieistotne. Gdy tylko rozległ się ów krzyk, Darug nie próbował się zastanawiać, lecz wypadł zza osłony i rzucił się przed siebie, chcąc skryć się bliżej.
Pierwsze metry pokonywał bez trudu - po stronie ewakuowanych rzeczywiście byli ranni, dwójka ludzi znaczyła lśniącą podłogę krwawymi rozbryzgami, co skutecznie zajęło żołnierza. Nie na tyle jednak, by Darug zdążył schować się za osłoną. Był już całkiem blisko kolejnego podestu z zielenią, gdy ciężkozbrojny uniósł karabin i otworzył ogień. Jak się okazało, poszczęściło mu się nieco bardziej, niż przeciwnikowi. Może sprawiła to mniejsza odległość, może bardziej stabilna postawa, z jakiej oddawał strzał - w każdym razie kilka strzałów okazało się trafionych i z impetem zatrzymało się dopiero na tarczy kroganina. Kolejnej serii żołnierz zadać już jednak nie zdążył - Darug nie bacząc na poblask podrażnionej osłony dotarł wreszcie ku podestowi, za którym to schował się, by odetchnąć. Chwila bez obrażeń pozwoliła mu też zregenerować nieduży ubytek tarczy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 4 lut 2014, o 18:46 przez Rebecca Dagan, łącznie zmieniany 2 razy.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Urdnot Maarv
Awatar użytkownika
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2013, o 14:05
Wiek: 693
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Czempion
Postać główna: Peter King
Status: Członek klanu Urdnot, jeden z najstarszych żyjących krogan, obecnie rekrut Krwawej Hordy.
Kredyty: 22.000

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

2 lut 2014, o 17:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną
In the darkest hour, there is always a way out.ObrazekObrazekTheme >< Armor >< GG:7393255
Urdnot Maarv
Awatar użytkownika
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2013, o 14:05
Wiek: 693
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Czempion
Postać główna: Peter King
Status: Członek klanu Urdnot, jeden z najstarszych żyjących krogan, obecnie rekrut Krwawej Hordy.
Kredyty: 22.000

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

4 lut 2014, o 15:35

Widok pierwszego z żołnierzy, którego właśnie pozbawił życia był wszystkim co w tej chwili pochłaniało jego myśli. Nawet wydający z siebie serię charakterystycznych pisków generator tarcz, informujący o ich wręcz dramatycznie niskim poziomie, nie zdołał odwrócić jego uwagi. Choć daleki od ostatecznego zwycięstwa, nie odmówił sobie dłuższego momentu i napawania tym małym zwycięstwem. Pozwolił sobie nakarmić drzemiącą pod grubymi warstwami samokontroli rządzę mordu. Wiedział, że będzie jej potrzebował.
- Żałosne - zadziwiające, ale po swoich słowach kroganin wybuchł niezwykle donośnym śmiechem.
Nie była to jednak oznaka trawiącego umysł olbrzyma szaleństwa, a celowy zabieg mający uderzyć w morale wroga. Niech myślą, że mają do czynienia z berserkerem, którzy rzucił się na nich w morderczym szale. Nawet zindoktrynowani i odurzeni narkotykami mogli odczuwać strach. Maarv nie potrafił odmówić sobie możliwości sprawdzenia tej teorii w praktyce.
W rzeczywistości był daleki od nieprzemyślanych działań. Analizował, kontrolował otoczenie, wiedział że nawet on sam może mieć problemy w otwartym starciu z pozostałą trójką, a odniesienie zbyt poważnych obrażeń już w pierwszej walce, byłoby zwyczajną głupotą. Wykorzystując wciąż aktywne omni-ostrze, wystrzelił więc do przodu i wykonał zamach. Nie włożył w uderzenie nawet części impetu, który towarzyszył poprzedniemu. Jego jedynym celem było wytrącenie najbliższego strzelca z równowagi, kupienie sobie odrobiny czasu. Nie mniej i nie więcej. Liczył, że widok zmasakrowanego towarzysza, sprawi, że samo uniesienie gigantycznej maczety otaczającej przegub kroganina to wszystko czego potrzeba do wywołania gwałtownej reakcji.
Następnym krokiem Urdnota była całkowita zmiana swojego zachowania i natychmiastowy odwrót. Ruszył biegiem wzdłuż podestu z zielenią, kierując się na pozycje zajmowaną przez Daruga. Jednocześnie posługując się aktywnym omni-kluczem do zregenerowania swoich tarcz. Wyposażeni w strzelby przeciwnicy musieliby ruszyć za nim w pościg, a wyciągając ich na otwartą przestrzeń zyskałby przewagę. Ewentualnie mogli czekać i zająć teoretycznie dogodniejsze pozycje, ale wtedy po prostu zebrał siły, odpowiednio ustawił i ponownie zaatakował. Chcąc nie chcąc znaleźliby się na jego łasce.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
In the darkest hour, there is always a way out.ObrazekObrazekTheme >< Armor >< GG:7393255
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

4 lut 2014, o 19:36

TURA 2 Darug -> Żołnierz K.2
0/1/2/3

Żołnierz K.2 -> Darug
4/5/6/7

Żołnierz K.2 -> Darug
8/9/10/11

Darug -> Żołnierz S.2
12/13/14/15
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

4 lut 2014, o 20:19

W tym momencie łatwo było stwierdzić, że żołnierzom bliżej do syntetyków niż organicznych, myślących, a przede wszystkim - czujących istot. Sam fakt, że kolejny strzał ze strzelby padł jeszcze w momencie śmiechu kroganina mógł świadczyć o desperacji, o nieopatrznym naciśnięciu spustu, ale... Tak nie było. A przynajmniej na nic takiego nie wyglądało. Strzelba pewnie leżała w rękach żołnierza. Otwarcie ognia nie było skutkiem nagłego impulsu wywołanego widokiem martwego towarzysza. Mężczyzna po
prostu kontynuował to, co zaczął przedtem, fundując Maarvowi najpierw trzeci, a potem czwarty strzał prosto w masywne ciało - ten ostatni już w chwili, gdy omni-ostrze przecinało jego zdobiony dziwnym symbolem pancerz.
Także pozostali żołnierze nie stali bezczynnie. Jeden z uzbrojonych mężczyzn zaryzykował całkowite odsłonięcie się na rzecz możliwości oddania strzału. Jednego, kolejnego bowiem nie zdążył - zbytnia koncentracja na tym, by nie ranić własnego sojusznika znacznie wojaka spowalniała, czego nie mógł zredukować nawet brak konieczności przeładowania broni.
Co zaś z ostatnim pozostałym w tej części pomieszczenia żołnierzem? Ten nie przyłączył się do walki. Podczas, gdy omni-ostrze spotykało się z pancerzem jednego z jego towarzyszy, wojak biegł już równolegle do pasa zieleni, po przeciwnej jego stronie, kierując się ku walczącemu tam Darugowi. Jasnym było, że zamierza w tym momencie mało finezyjnie zajść Daruga od tyłu. Póki jednak znajdował się zbyt daleko, by oddać odpowiedni strzał, póty nic jeszcze nie było przesądzone.
W pościg za kroganinem nikt nie ruszył, co pozwoliło mu bez problemu zregenerować utracone przedtem tarcze. W pogoń mógłby w tej chwili ruszyć jeden z żołnierzy walczących przed momentem z Maarvem, zamiast jednak to uczynić, ruszył wzdłuż pasa zieleni po drugiej jego stronie, pozostawiając swego rannego kolegę w tyle.
Kilka chwil, jakie Maarv spędził na przemieszczaniu się w stronę pozycji swego pobratymca pozwoliło mu także na pobieżne oszacowanie strat. Pancerz musiał zostać naruszony na wysokości brzucha, bo tam właśnie coś uwierało twardą, krogańską skórę. Może też i został ranny, ale jeśli tak, zupełnie tego nie czuł. Buzująca we krwi adrenalina starannie zagłuszała ewentualny ból, dając czas na dokończenie rozgrywki nim przyjdzie pora na faktyczne zajęcie się sobą.

Tymczasem ewakuacja wciąż trwała - nienaturalnie spokojnie i bez paniki. Jeden z cywili zawrócił, by pomóc postrzelonym, inni opuszczali już pomieszczenie, jak gdyby za ich plecami nie działo się nic poważnego. Ot, zwykły alarm, na który musieli odpowiedzieć. To, że powietrze po obu stronach pomieszczenia przecinały strzały, zdawało się nie mieć znaczenia.
Pozostały przy życiu karabinier cywilami już się nie zajmował, ale też... Trudno było stwierdzić, co nim kierowało, gdy nie próbował się kryć. Może po prostu uznał, że warto podjąć to ryzyko, zachowując możliwość oddania strzału do przeciwnika, a może... Może wpojone mu dyrektywy nie obejmowały walki fazowej? Może kazano mu napierać, nie bacząc na konsekwencje? Pierwsza seria padła w momencie, gdy Darug wyłonił się na moment, by oddać strzał, druga, gdy kroganin zaczął wycofywać się ku pierwszemu kwadratowi z zielenią. To właśnie po drugiej serii tarcze kroganina błysnęły na moment, by chwilę później wyłączyć się, pozostawiając po sobie alarmujące światełko na generatorze.
Sam odwrót zaś powodowany był ewidentnie zmianą sytuacji. Zwiadowca musiał już zdawać sobie sprawę z tego, że jest oskrzydlany. W takiej sytuacji znalezienie się pomiędzy dwoma mniejszymi podestami z zielenią umożliwiałoby zachowanie osłoniętych zarówno pleców, jaki i frontu, niezależnie, w którą stronę byłby akurat zwrócony. A jednak kroganin nie zamierzał się przecież kryć i biernie czekać na rozwój wypadków. Upewniwszy się, że karabinier nie potraktuje go kolejną serią w plecy, wychylił się jedynie na tyle, by samemu otworzyć ogień do zachodzącego go od drugiej strony żołnierza. Jeśli uzbrojony w strzelbę mężczyzna liczył na element zaskoczenia, w tym momencie powinien pomyśleć o innym planie.
Darug prędko ponownie skrył się za podestem. Przypadając plecami do jego zimnej ściany, znajdował się teraz tyłem do wojaka ze strzelbą, frontem zaś w stronę, z której nadejść miał najpewniej karabinier.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Urdnot Maarv
Awatar użytkownika
Posty: 49
Rejestracja: 22 mar 2013, o 14:05
Wiek: 693
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Kroganin
Zawód: Czempion
Postać główna: Peter King
Status: Członek klanu Urdnot, jeden z najstarszych żyjących krogan, obecnie rekrut Krwawej Hordy.
Kredyty: 22.000

Re: [Przestrzeń wokół Tuchanki] Prometeusz

7 lut 2014, o 11:13

Uderzające w jego piersi serca dawno przestały być już po prostu pompującymi krew organami. Waląc niczym wojenne bębny tylko budowały wrażenie, które jak niewiele innych pozwalało krogańskiemu czempionowi poczuć, że żyje. Dawno już przestał odczuwać zmęczenie, jakby sama adrenalina była w stanie uczynić mięśnie niewrażliwym na osłabienie. Nieważne że pracując niczym tłoki w gigantycznym silniku, umożliwiały blisko tonowej bryle z mięśni i stali poruszać się z coraz to większą prędkością. Urdnot postanowił wykorzystać ten fakt i po pobieżnym rozejrzeniu, tylko przyspieszył, jednocześnie mocując strzelbę na zaczepie magnetycznym. Teraz mogła mu tylko przeszkadzać. Potrzebował jednej ręki by w pędzie chwycić podest. Sprawnym, płynnym ruchem, podparł się również drugą i wykorzystując pęd poderwał ciało do góry, po chwili osiągając szczyt tej swoistej konstrukcji.
Nie miał zamiaru pozwolić żołnierzom otoczyć Daruga. Szczególnie kiedy okazja do ataku sama się nadarzyła. Podświadomie rozbudzając uśpiony w jego organizmie pierwiastek zero, niemal w momencie kiedy posiadacz strzelby stojący naprzeciw niego łaskawie wkroczył w zasięg olbrzyma, aktywował omni-ostrze, podniósł je, czyniąc z wręcz absurdalnie dużej maczety coś na wzór lancy i zaszarżował.
Nie miał zamiaru działać zbyt finezyjnie, po prostu stratować jednego z fanatyków, by chwilę później wyprowadzić druzgocące pchnięcie i dosłownie przybić człowieka do podestu przy którym biegł.
Jeśli ci zeloci faktycznie nie czuli strachu, jedyne co mu zostało to pokazanie im z kim mają do czynienia przy pomocy nieskrępowanej brutalności.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
In the darkest hour, there is always a way out.ObrazekObrazekTheme >< Armor >< GG:7393255

Wróć do „Tuchanka”