Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

[GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

27 lut 2015, o 19:51

Atak wyglądał podobnie, jak w przypadku Annet. Bardzo dobrze skoordynowany atak, o bardzo śmiertelnych skutkach. Matt wtedy przeżywał to samo, co w przypadku Annet. Jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że jemu już nie da się pomóc, a poza tym...Niemal załatwił Konrada. Zemsta jednak. Nie należała do tych słodkich, bowiem inżynier po raz drugi przyczynił się do śmierci człowieka. Robiło to się strasznie łatwo, było to przerażające, sumienie krzyczało wniebogłosy i przypominało o swoich prawach, twarze osób, które jakby nie patrzeć...Zginęły z jego ręki będą go chyba prześladować przez całe życie, rzekomo każdy tak ma i w tej sytuacji nie będzie sam. Dla niektórych tu zebranych będzie to już któraś z kolei, a emocje związane z walką na śmierć i życie były dla niego całkowicie nowe i dopiero się do nich przyswajał. Było to cholernie trudne i czując ponownie swąd spalonej tkanki, organizm mechatronika tracił panowanie nad sobą i zawartość jego żołądka wracała do miejsca, skąd przyszła. Z cudem jednak powstrzymał się od puszczenia pawia na środek i tak już obskurnego i przerażającego pomieszczenia.
Weź się w garść! Do cholery! Nie rzygaj na podłogę!
Powtarzał sobie to zdanie w myślach, ogarniając jednocześnie pomieszczenie wzrokiem. Oprócz Daniela, nikt nie oberwał. Bilans zdarzenia był całkiem niezły i był zdecydowanie na ich korzyść, bo prawdopodobnie nic strasznego mu się nie stało. Chwilowo trwał w bezruchu, jakby starając wymyślić dalszy plan działania. To chyba było oczywiste.
Trzeba ratować nasze dupy, ziomuś!
Rzucił sobie dla otuchy i jakby w amoku rzucił się w kierunku terminala, szukając całej gamy rozwiązań dla ich problemu, który był cholernie wielki i mieli zarazem cholernie mało czasu. Musiał najpierw złamać zabezpieczenia, które nadpisał Johne, dopiero później mógł myśleć o przywracaniu stanu sprzed wyłączenia blokad.
-Po pierwsze, szefie. Żaden ze mnie pieprzony Copperfield, ale...Zrobię, co będę mógł. Poza tym...Zbierajcie tyłki i załatwcie tego ryfciarza, bez tego...To i tak wszystko wyjebie w powietrze i radziłbym zabrać nasz sprzęt, może wam się tam przydać.-Mruknął do nich. Co prawda, istniała szansa na to, że Donne ich dopadnie, ale nie mieli już nic do stracenia. Mieli i tak sporą szansę na to, że wszystko szlag trafi. Czego zatem się bać?
Mechatronik, niewiele myśląc wrócił do wykonywania swojego zadania. Skupił się na nim całkowicie, bo zdawał sobie sprawę, że jego działania są kluczowe dla utrzymania stabilności stacji. Podłączył omni-klucz do terminalu i szukał drogi, która doprowadziłaby go do celu. Ominięcia lub zdjęcia zabezpieczeń, każda opcja ich wyłączenia była bardzo wskazana i na pewno sprawiłaby mu sporo szczęścia.
-Pokaż kotku, co masz w środku.-Mruknął jedynie, przeszukując kolejny raz ocean danych. Bardzo duży zresztą i gdyby nie sekwencjonowanie informacji przez omni-klucz i segregowanie ich pod względem ich zastosowania, zaprogramowanych priorytetów, Matt miałby o wiele większe trudności, by odzyskać stację w tak krótkim czasie. Pozornie już i tak mieli nad nią kontrolę, ale jak nietrudno się domyślić, rzeczywistość była trochę inna.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

27 lut 2015, o 20:30

- Przydadzą się, komandorze. Jeżeli mamy walczyć z kolejnym człowiekiem uzbrojonym w maczetę, wolę mieć coś do obrony. Szczególnie, że została jeszcze kwestia tej ludzkiej kobiety, którą sierżant Strauss tak łaskawie wypuścił. Lepiej mieć na nią oko, nim dojdziemy do generatorów - dodał Vex, już w drodze do doków, gdy ruszyli całą trójką. Drabinkę łączącą poziomy pokonali w ekspresowym tempie i chwilę później znaleźli się na znajomym skrzyżowaniu, gdzie wciąż leżały ciała poprzednich nieszczęśników. Zgodnie z wytycznymi Belforda, turianin od razu skierował się do doku dla ludzi, rozglądając się za rzeczoną szafką. Kiedy tylko odnalazł wkomponowany w ścianę stacji schowek, bezzwłocznie spróbował się do niego dostać.
Słowo-klucz: spróbował.
- Konrad nie przekazał ci przypadkiem hasła, komandorze, prawda? - zapytał Vex głosem, który potrafiłby zamrozić wodę w otaczającym ich oceanie, gdy okazało się, że szafka posiada szyfr. I jest zamknięta. - Daniel, zajmiesz się tym? Znam się trochę na elektronice, ale tobie szybciej pójdzie, a to na czasie nam zależy - dodał, cofając się na korytarz. Kiedy technik zajął się szafką, oni zabrali się za przebieranie się w kombinezony, żeby nie tracić czasu (czyt. więcej niż kosztowała ich operacja na schowku z maczetami). Uzbrojenie, którego nie mogli zabrać ze sobą (zdobyczna broń z Cleraya, Windykator Vexa, Argus Konrada i nowy, błyszczący Tajfun Bleysa), trafiło do skrzyni.
Kiedy wszyscy byli już w semi-bezpiecznych kombinezonach, uzbrojeni w maczety, bez ociągania przeszli do doku dla ludzi, gdzie zamierzali poczekać na zalanie. A potem złożyli Otchłani ponowną wizytę, kierując się instrukcjami Daniela jak dostać się do generatorów.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

27 lut 2015, o 21:35

Czas nieznośnie mijał, kiedy oni próbowali zachować go jak najwięcej. Szybkie przeszukanie Johne'a dało Bleysowi maczetę, przypiętą z tyłu przeciwnika, której jednak nie zaczął używać. Żołnierskie oko dostrzegło, że odpinanym generatorem tarcz okazał się być Cierń, wręczany później Tarczansky'emu. Matthew musiał pamiętać, że wciąż ma działający standardowy generator, który wcześniej wzięli od poprzedniego przeciwnika.
Daniel szybko dał znać, że żyje, choć przez pierwsze kilka sekund tkwił w szoku. Podniósł się z ziemi, krzywiąc przy tym i masując tył głowy, którym dość mocno uderzył w ścianę przy powaleniu. Otrząsnął się wyraźnie i skierował swój wzrok na resztę, wyraźnie unikając widoku leżącego na ziemi trupa. Choć mógł to być jego niedoszły morderca, Rocheford nie przywykł do tego typu sytuacji. Wydawał się być dziwnie spokojny, wręcz apatyczny. Czekał na to, aż ktoś podejmie za niego decyzję, co ma robić.
Ta została podjęta dość szybko. Członkowie drużyny rozdzielili się, wzbogaceni znowuż to o nowy sprzęt, ruszyli biegiem w stronę śluz. Gnani wizją natychmiastowej śmierci, mogli nie zwracać już uwagi na czające się po kątach, możliwe niebezpieczeństwa. Poziom zero wciąż był ogarnięty półmrokiem, tym razem jednak odrobinę rozjaśnionym przez światła alarmowe. Mieli kontrolę nad stacją, jak i pewność, że wszyscy jej lokatorzy są albo na zewnątrz, albo leżą martwi. Pokrzepiające, choć nieco inaczej mogli wyobrażać sobie tę misję w chwili, w której ją przyjmowali.
Daniel dopadł do zamka ze wcześniej zmienionym przez Konrada hasłem. Nie było to wielką sztuką, by zhakować praktycznie pozbawiony zabezpieczeń panel, więc szybko szafka stanęła otworem, prezentując mu wyposażenie tak, jak wcześniej zrobiła to Konradowi.
W tym czasie Bleys i Vex mogli wpaść do mokrego doku. Skrzynie i kombinezony nie były czymś, czemu przeszkodziłaby wilgoć, jak widać również nie zostały zmiażdżone - skrzynie były specjalne, wzmacniane, dzięki czemu mogli przenosić je wcześniej pod wodą. Ich dobytkowi nie zaszkodziło praktycznie nic.
Donne też nie zaprzątała sobie głowy rozwaleniem ich ekwipunku, mogli więc zacząć wciągać na siebie pancerze w chwili, w której dobiegł do nich Daniel z maczetą, co wyglądało o tyle komicznie, że wyraz jego twarzy z pewnością był niebojowy.
- Mogę zająć się zabezpieczeniami, ale Cleroy nie będzie chciał na to pozwolić - rzucił, w panice wręcz pośpiesznie ubierając kombinezon, jakby mieli zamknąć śluzę czy z nim, czy bez niego. Skinął głową w odpowiedzi na pytanie o to, czy skafem dla ludzi będzie szybciej. - Mniejsza powierzchnia, krótszy czas.
Wreszcie dopinał już ostatnie zatrzaski, umieszczając na głowie hełm. - Jeśli ta cała siostra chciała ich powstrzymać, tak jak biotyczka, to może będzie chciała nam pomóc. Choć nie wiem, wydawała się popierdolona...
Stęknął cicho, z wysiłkiem, niezgrabnie w wielkiej rękawicy ściskając rękojeść maczety.
Poprowadził ich za sobą, do małego doku dla ludzi, a Matt mógł zdalnie rozpocząć procedurę zamykania, nawet jeśli Rocheford nie zrobił tego od razu.
Wtedy w śluzie zapanowała ciemność. Buczenie pracującej maszynerii wydawało się nawet większe niż w przypadku poprzedniego, wielkiego doku, jak gdyby znajdowali się bliżej właściwych systemów. W opasłych kombinezonach musieli się nieco ścisnąć, lecz zostało im przestrzeni życiowej by nie pociąć się nawzajem maczetami. Pomieszczenie z wolna zaczęło wypełniać się wodą.
Właśnie wtedy w całej stacji podniósł się jęk, zagłuszający zarówno pracę słyszalnych przez trójkę mężczyzn przyrządów, jak i narzekania Raitaro. Ogłuszający wręcz alarm miał inną tonację niż ten, który wywołał Tarczansky wcześniej, by uratować Belforda i pilota ich skafu. Tamten był znacznie ostrzejszy i wyższy. Ten, o niższej tonacji, grzmiał fatalną nutą, uruchamiając wszystkie diody alarmowe, które zaczęły systematycznie, w odstępach ułamków sekund, migać czerwoną poświatą. W tej chwili chyba wszyscy, oprócz nieprzytomnego Konrada, mogli zamknąć na moment oczy, spodziewając się eksplozji.
Najbardziej poinformowany w tej sytuacji był Tarczansky. Matthew widział sypiące mu się na ekran powiadomienia o niestabilności reaktorów 2 i 3, a chwilę później również 1 i 4. Co dziwniejsze, standardowe procedury powinny w tym momencie zarządzać wyłączenie generatorów (czego bez przyłączenia z powrotem systemów bezpieczeństwa i blokad zrobić nie mogli), a jeśli to niemożliwe, ewakuację personelu. W tym miejscu naprawa generatora była pierwszorzędna, ewakuacja załogi, jak się okazało, nie tyle, że była na szarym końcu listy procedur do wykonania w takich sytuacjach - jej w ogóle tam nie było. Pracownicy za wszelką cenę mieli przywrócić generatory do stanu bezpieczeństwa.
Chwilę później zrozumiał, dlaczego. Odwrócił się na moment, skupiając wzrok na kilku, pozornie bardziej bezużytecznych terminalach, które od samego początku zajęte były czymś innym. Ich ekrany pokrywały symulacje skutków. Najpierw wybuchu pierwszego generatora i zainicjowania reakcji łańcuchowej we wszystkich innych. Matthew nie musiał znać szczegółów, wiedział, że jeśli prowadzi to do wybuchu, to jest źle, czy z powodu czynnika A czy B. Inna symulacja natomiast pokazywała skutki. Wraz z danymi o mocy generatorów i możliwego wybuchu, na ekranach pojawiały się również mapy podłoża oraz dane sejsmiczne.
Nie bez powodu życie pracowników liczyło się mniej niż możliwy wybuch. Raitaro znajdowała się na ryfcie Galapagos, styku trzech płyt tektonicznych. Strefy geotermalne dostarczały tutaj takiej mocy, że generatory musiały działać z ogromnymi zaworami bezpieczeństwa, utrzymującymi jej poziom na tyle nisko, by nie stwarzało to zagrożenia. Bez tych zaworów, generatory mogły zadziałać jak katalizator, wybuchając po tym, gdy otrzymają dawkę pełni sił ziemskiej skorupy. O czym mówił Daniel? Na ryfcie potrafiły działać moce zdolne poruszyć kontynent.
W tym przypadku skończyłoby się to trzęsieniem ziemi. To nie eksplozja była tak ważna, ona "jedynie" unicestwiłaby stację geotermalną. To jej skutki, głębokomorskie trzęsienie, spowodowałoby niemożliwe wręcz straty. Nawet z nich porty mogłyby się otrząsnąć, kolejny grafik jednak pokazywał przewidywane wielkości fal tsunami, jakie nadejdzie zaraz po wstrząsach.
Widok symulacji pobudzał wyobraźnię Tarczansky'ego, który widział skutki niemalże tak, jakby obserwował wszystko z pierwszego rzędu, a trzęsienie ziemi już przeszło. Fale sięgały na połowę wybrzeża Pacyfiku wszerz. Nie zatrzymywały się na portach, lecz mknęły wgłąb lądu z bestialską siłą, niosąc ze sobą krzyk wiatru, ludzi i niszczonych maszyn. Wyspy Galapagos przestały istnieć. Ta apokaliptyczna wizja z pewnością mogła zmotywować do działania, jak i odebrać chęci do życia.
Wreszcie, nie marnując czasu, Matthew dotarł do konsoli odpowiedzialnej za pierwsze, odrobinę szybciej tracące stabilność generatory.

Zadanie dla Matthewa:
Przed oczami pojawia się panel sterujący pierwszymi, wewnętrznymi blokadami reaktorów 2 i 3. Konsola usiana jest czerwonymi komunikatami o błędach, wywołanych przez zainstalowanego przez ryftera wirusa, który, po załatwieniu sprawy i narobieniu szkód, został usunięty. Błędy jednak uniemożliwiają ponowne włączenie zapór w sieci. Obrazek Żeby konsola mogła ponownie uruchomić blokady dla pierwszej pary reaktorów, należy usunąć wszystkie błędy. (Ma wyglądać tak, czyli całość na zielono)
  • 1 koło ratunkowe Jeśli Matt utknął, może dowiedzieć się, jak pozbyć się pewnego błędu (lub jak ugryźć temat) od Daniela przez komunikator, traci jednak wtedy trochę czasu.
  • Pola konsoli mają 3 kolory. Zielony, żółty oraz czerwony i każdy zmienia się w ten sposób, czyli czerwony w żółty, żółty w zielony, a zielony z powrotem w czerwony. Zmiana jednego pola zmienia wszystkie przyległe, także po skosie.
  • Po 9 ruchach konsola wywala jeszcze więcej błędów, wracając do pierwotnego ułożenia i Matt musi zaczynać od nowa.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

1 mar 2015, o 13:16

- To byłaby szczęśliwa wiadomość, panie Rocheford. A tych mamy deficyt na tej stacji - stwierdził turianin ponuro, nakładając własny kombinezon po umieszczeniu pancerza w skrzyni. Gdy technik wrócił, właśnie kończył dopinać zatrzaski rękawic, a potem od razu nałożył hełm. Powrót do znajomego, ciasnego habitatu od razu podniósł mu ciśnienie; z jednej strony strój był nieco klaustrofobiczny, ale z drugiej stanowił ochronę przed otaczającym ich oceanem. Kiedy ostatni element znalazł się na swoim miejscu, porucznik poruszył palcami, a następnie rękoma, przyzwyczając się do sztywnego kombinezonu.
- Ale lepiej niech nikt przy niej nie wspomina, że zabiliśmy jej siostrę - dodał, już przez omni-kluczowy komunikator. Ociężale przeszli korytarzem do śluzy dla ludzi, gdzie przygotowali się do zanurzenia. Vex również uzbroił się w maczetę z szafki, ale długie ostrze niezbyt poprawiło mu samopoczucie. Może dlatego, że wystarczył tylko jeden jego cios, by posłać ofiarę w objęcia śmierci - każdy błąd potencjalny był tym ostatnim.
Syk wypełnianego doku towarzyszył im jeszcze tylko przez chwilę. Turianin w ciszy obserwował poziom podnoszącej się wody, uspokajając oddech i starając się nastawić na ciemność, która czekała ich po drugiej stronie. Głuchy odgłos pracujących maszyn niósł się echem po małym pomieszczeniu, zwiastując jego rychłe zalanie...
Ryk alarmów sprawił, że Vex drgnął zaskoczony. Jego serce zamarło na ułamek chwili, zupełnie jak wtedy kiedy wpłynęli skafem w aktywny smoker; pierwsza myśl, prawdopodobnie wspólna dla wszystkich, była oczywista - spóźnili się i stacja właśnie zaczyna eksplodować. Dopiero kiedy okazało się, że pomimo ciągłych jęków i błysku świateł wciąż żyją, turianin wypuścił powoli powietrze.
- Stacja nas popędza, panowie - mruknął ochryple przez komunikator, nieco głośniej by wzbić się ponad ryk alarmów. Kiedy dok się otworzył i ponownie stanęli oko w oko z mrokiem oceanu, poruszył głową na boki. Skoro wciąż żyli, to znaczy, że nadal był czas.
- Komandorze, nie będę włączał swoich latarek i będę trzymał się nieco za wami. Może Ersod skupi się na was i mnie nie zauważy, co pozwoli na odrobinę zaskoczenia podczas ataku - zaproponował, gdy ruszyli. Podróż w ciemności nie była najprzyjemniejszą wizją, ale musieli przede wszystkich chronić technika. Atak z zaskoczenia dałby im większe szanse przy starciu z ryfciarzem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

2 mar 2015, o 00:07

- Dobra robota Daniel - Belford uśmiechnął się oszczędnie widząc Rocheforda przybiegającego do nich z maczetą. Sam pośpiesznie umieścił ekwipunek w skrzyni i zapinał kolejne elementy kombinezonu. Założył na głowę hełm i zabezpieczył słysząc krótkie syknięcie uszczelniaczy. Złapał pewnie maczetę i sprawdził czy wszyscy są już gotowi. Zamknęli drzwi i dał sygnał do rozpoczęcia procedury otwierania śluz.
Przytaknął towarzyszom, choć nie mieli pojęcia czy Donne żyje i czy zechciałaby z nimi współpracować. Chwilę później usłyszeli odgłos otwieranych zaworów, pozostało oczekiwanie na wyrównywanie ciśnienia.
Gdy włączyły się alarm oficer nie był specjalnie zaskoczony. Zastanawiał się tylko czy to oznaczało, że generatory właśnie uległy awarii, czy że dopiero są bliskie przeciążenia. Sądził jednak, że to dopiero ostrzeżenie. Tak czy siak, teraz nie było dla nich innej drogi jak na zewnątrz, by powstrzymać Ersoda. Sprawdzał wszystkie funkcje kombinezonu i przypominał sobie rady, które Daniel dawał im, gdy opuszczali batyskaf.
- Jak daleko może zanieść nas ten odrzut z butów kombinezonów? Rozumiem, że jest regulowany? - rzucił pytania do technika. Być może lepiej będzie jak skupią się na rozmowie. Do tego mogą dowiedzieć się czegoś przydatnego podczas nadchodzącego starcia.
Gdy turianin zadał pytanie Bleys rozważał tę propozycję. Turianin już raz oberwał, zatem mógł trzymać się teraz na drugiej linii w odwodach. Ale była wtedy też szansa, że Mase weźmie na cel Daniela. Nie mogli sobie pozwolić na stratę lub opóźnienie technika.
- To ciekawy pomysł z wygaszeniem oświetlenia kombinezonu, poruczniku. Ale sądzę, że lepiej będzie jeśli to Daniel wyłączy światła. Na kogokolwiek z nas rzuci się wtedy Ersod, drugi będzie mógł uderzyć na niego od tyłu. Daniel zaś będzie miał wolną drogę do panelu z zabezpieczeniami. Zresztą, ma większe doświadczenie w głębinie i łatwiej poradzi sobie bez oświetlenia. Co o tym sądzisz? - skierował ostatnie pytanie do pilota. To w końcu on wiedział najwięcej o poruszaniu się po dnie oceanu. Tymczasem sekundy mijały, czas do opuszczenia doku zbliżał się z każdym uderzeniem serca. Bleys miał nadzieję, że Matt poradzi sobie z zabezpieczeniami generatorów na stacji. Tymczasem uruchomił omni-klucz i przygotował sobie adrenalinę, by odpalić w razie niebezpieczeństwa.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

2 mar 2015, o 20:20

Czas mijał nieubłaganie. Zegar tykał, a rozwiązanie było cholernie daleko. Skupiony w wykonywanej pracy jak zawsze, starał się zyskać odrobinę więcej czasu dla swoich towarzyszy. Osamotniony czuł się trochę nieswojo. Sceneria nie należała bowiem do najciekawszych, gdyż obok niego leżały nadpalone zwłoki, a całe pomieszczenie okrążała jakaś dziwna aura, której pochodzenia nie umiał wyjaśnić. Jakiś niepokojący mrok, momentami był paraliżujący i zapierający dech w piersiach. Nie czuł się tutaj swobodnie, szczerze powiedziawszy, przełączanie przekaźników na dnie morza było bardziej relaksujące, niż robienie tego w tym pozornie bezpieczniejszym, bo suchym miejscu. Czuł cholerną presję i przez jakiś czas myślał, że mu się nie uda zdążyć na czas. Cholerny świat, na dodatek wizja jaką zobaczył na ekranach obok, ta cała symulacja. No w tym momencie uświadomił sobie, że na jego barkach nie spoczywa jedynie ciężar życia jego, Bleysa, Vexa, Konrada i Daniela. Przede wszystkim, na jego barkach spoczywał ciężar życia całej ludności mieszkającej na Galapagos. Ta wiadomość, jakby tchnęła go do działania i przyniosła jakby na chwilę jakieś genialne, niebiańskie olśnienie i zaczął pracować jeszcze ciężej nad różnymi możliwościami złamania zabezpieczeń wirusa i usunięcia go z systemu. Nie obyło jednak bez bezsensownej gadaniny w jego wykonaniu. Wszak ona pozwalała mu się skupić.
-Nie wiem czy ktoś ma teściową, ale powiem wam tak, chłopaki...Jeśli jeszcze nie macie, albo macie zamiar mieć. Z tym gatunkiem kobiet unika się jakiegokolwiek kontaktu. Dlaczego? Bo to takie...Mityczne sfinksy...Jedna zła odpowiedź i znikasz w odmętach, ciemnej jak murzyńska dupa otchłani. Najlepiej jej przytaknąć, oczywiście, jeśli musisz. Pod żadnym warunkiem nie pyskować i mówić, że się kocha swoją żonę. A jak jest dla Ciebie bardzo miła i podaje Ci dużą porcję obiadu...To jeśli mają domowego zwierzaka, oddajcie mu talerz. Pewnie to świństwo jest zatrute i w każdej chwili może Cię pozbawić życia. To bardziej śmiercionośne niż te pierdolone generatory, które jak wybuchną to jebitna fala tsunami zaleje wyspy i wszystko szlag jasny trafi.-Po tym choć krótkim wywodzie, która raczej była swego rodzaju autopsją, gdyż jego była już na szczęście teściowa była bardzo na niego cięta. Miała mu za złe to, że porzucił rodzinne bogactwa, mógłby wtedy zapewnić godny byt jej córce. Nie znosili się, ale nie o tym mowa. Przez przypadek powiedział jakie skutki przyniesie wybuch generatorów. Po chwili jednak stwierdził, że jego słowa mogły ich jeszcze bardziej zmotywować do działania. Sam ciężko pracował nad tym, by rozwiązać zagadkę zabezpieczeń wirusa i zdawało mu się, że na moment przed katastrofą udało mu się tego dokonać. Niewyraźny uśmiech zagościł na jego twarzy, gdyż nie był do końca pewny swojego działania, jednak uznał, że raz kozie śmierć. Jeśli system go odrzuci to znaczy, że mu się nie udało. Jeśli to się stanie, to wszystko szlag trafi. Łącznie z nimi i całym archipelagiem Galapagos. Liczył jednak cicho na to, że uda się. A gdy tak się stanie, to natychmiast uruchomi wszystkie protokoły bezpieczeństwa i spróbuje ustabilizować krytyczną sytuację w reaktorach za pomocą tego terminala, czekając aż reszta dokończy dzieła.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

2 mar 2015, o 21:54

Sprawdźmy, czy wydarzy się coś ciekawego.
Aktywność dna morskiego:
potencjalnie niebezpieczna<20<zauważalna, ale niegroźna<30<średniozauważalna<50<brak widocznej
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

2 mar 2015, o 22:19

Zgadza się, czas mijał nieubłaganie. Matthew pracował w pocie czoła w czasie, gdy pozostała trójka mężczyzn z wolna opuszczała zalane pomieszczenie. Nie do końca mając pewność tego, czy jego rozwiązanie przyniesie skutek, wykorzystywał własną wiedzę techniczną. Jego oczom, w groźniejszych momentach, pojawiały się kolejne błędy, zalewające terminal czerwienią, gdy odcinał niektóre systemy chcąc przywrócić działanie pozostałych. Częściowo naprawione, bądź stłumione, zmieniały się w ostrożnie migające, żółte ostrzeżenia o możliwej nieprawidłowości niektórych podzespołów. Wreszcie jednak, po kilku minutach pracy w pocie czoła, ostatni błąd został załatany, a resztki zdewastowanego przez wirusa świata cybernetycznego odbudowane, umożliwiając załączenie pierwszej pary wirtualnych blokad. *** Wyświetl wiadomość pozafabularną Ciemność stała przed nimi otworem.
Nie musieli korzystać z drabinki w zalanym, małym doku dla "ludzkiego ładunku". Wystarczyło pozwolić, by ciążenie kombinezonu pociągnęło ich na dół, przyszpilając do ziemi, po której z kolei mogli odbyć swój spacer. Pozostawiając stację za sobą, utracili te dobrze już im znane odgłosy, jakie wydawała z siebie Raitaro, walcząc z morderczym ciśnieniem. Na zewnątrz było nienaturalnie cicho - pomijając wychwytywane przez komunikator oddechy pozostałych członków drużyny, każdy z nich poczułby się jeszcze bardziej nieswojo. Przez wrzawę walk, niebezpieczeństwa ze strony pracowników i zmartwień spowodowanych, chociażby, rannym przeciwnikiem, jak gdyby zapomnieli o tym, gdzie się znajdują. Stacja otoczyła ich obronną powłoką, choć wyrządzało jej to katusze. Jakkolwiek mogła być przerażająca, była pierwszą barierą przed bezgranicznym oceanem.
Nie sądzili, że to właśnie za ponurym wnętrzem Raitaro zatęsknią. Szare, opustoszałe korytarze naznaczone śladami niedawnych walk i obsesji swoich mieszkańców wydawały się niemalże przyjemne, dające opierunek tak pożądany przy starciu z żywiołem.
Ludzki dok był kilka razy mniejszy od tego, pozostawionego przez skafy. Przez pierwsze kilka kroków każdy złapał swój moment milczenia, jak gdyby nadużywanie słów w tej sytuacji było wręcz nie na miejscu. Rocheford milczał najwięcej, posuwając się do przodu, reagując dopiero, gdy został spytany.
Blade światła awaryjne wewnątrz małego doku wydawały się nie dawać zbyt wiele światła, jednak to otchłań przed nimi uświadomiła im, jak wielką sprawiały różnicę. Na nic zdawały się latarki - światło z trudem przebijało się przez czarną jak bezgwiezdna noc zasłonę, dając kilka metrów szarugi nim zanikało, w pełni przez nią pochłonięte. Ocean miał w sobie coś zarówno przyciągającego, jak i przerażającego. Był jak nadciągająca burza, przed którą należy się skryć, lecz nie można odmówić sobie ochoty na popatrzenie na kłębiaste, czarne chmury i przecinające niebo błyskawice jeszcze odrobinę dłużej.
- Odrzut? Działa trochę jak silniki korekcyjne w statkach kosmicznych. Tak sądzę. Da ci trochę pędu i lekką przewagę, ale Ersod wciąż będzie miał cholerną. Zresztą, sami zobaczycie... - mruknął wreszcie Rocheford, przerywając tę kilkusekundową ciszę i z opóźnieniem odpowiadając na pytania.
Akurat siebie widzieli bardzo dobrze, jako, że ich kombinezony miały kilka, pomniejszych lampek, które umożliwiały im odnalezienie położenia każdego głowy, pleców, rąk i nóg. Oprócz tego latarki kierunkowe omiatały dno morskie, które jak na razie nie prezentowały nic ciekawego.
- Dobry pomysł - dodał też, uruchamiając na szybko podstawowe systemy swojego kombinezonu i wygaszając wszystkie lampki sygnalizacyjne. - Postaram się na was nie wpaść...
Umilknął jednak, gdy do ich uszu dotarł zniekształcony, cichy bulgot, a jego źródło, natychmiast rozświetlone latarkami, ukazało się na horyzoncie - zza jednej ze skał wystrzelił pióropusz białych bąbelków, przypominający wydobywający się z dna morskiego dym. Miejsce to, na moment jasne i względnie widoczne, ukazało im również szybko uciekające z gorącego rejonu stworzenia. Przy dnie za to leżało sporo mniejszych lub większych szkieletów spalonych w zupełności ryb. - Aktywny smoker. Postarajmy się go ominąć. - Rocheford szybko postanowił wyjaśnić to zjawisko.
Po obejrzeniu się do tyłu, dostrzegli, że, choć stacja jaśniała wciąż na tle bezgranicznej ciemności, to nie rzucała kręgu światła na tyle dużego, by mogli spacerować w jego rejonie. Widziana wcześniej przez skaf wydawała się mniejsza niż teraz. Nie dawała wrażenia kruchej konstrukcji, na jaką brzmiała gdy przebywało się w środku. Masywna, zdobiona kilkoma reflektorami i bliżej nieoznaczonymi odnogami czujników bądź innych przyrządów, dumnie stała na swoim miejscu, nie dając po sobie znać jak wielki ciężar spoczywa na jej barkach.
- Spójrzcie - rzucił cicho Rocheford, stając nagle w miejscu i spoglądając w lewą stronę.
W pewnym oddaleniu przed nimi znajdowało się źródło światła - wyraźnie innego niż typowo latarkowe, nierażące po oczach, lecz przebijające ludzką toń. Stało około siedemdziesięciu metrów od stacji, lecz z ich perspektywy ciężko było to ocenić. Nie było czerwone, dawało wręcz zimną, lekkoniebieskawą barwę. Podobnie jak światełka na ich kombinezonach.
Podejście o kilka metrów w stronę światła dało im dość niepokojący widok. Był to kombinezon, lecz taki, jakich używali w tej chwili, co od razu wysnuło przypuszczenia, że mają przed sobą Donne. Sylwetka stała na horyzoncie tyłem do stacji, jak i tyłem do nich, wpatrując się w morską toń, choć tego nie mogli wiedzieć na pewno. Nie poruszyła się ani o milimetr od chwili, w której ją zauważyli. Czy była to więc Donne?
- Ignorujemy ją? - spytał niemal jeszcze ciszej Daniel, na moment odłączając się od kombinacji ich oddechów, jak gdyby wstrzymał powietrze w płucach, w oczekiwaniu na rozwój sytuacji.
*** Matthew szybko przeszedł do następnej z wirtualnych blokad, wiedząc, że nie ma czasu do stracenia. W tym jednak przypadku wirus wyrządził szkody w inny sposób - jak gdyby niechlujnie i dla bezpieczeństwa, Cleroy nie bawił się już w uszkadzanie plików i zdejmowania barier. On usuwał poszczególne partie systemów bezpieczeństwa, wraz z ich odpowiednikami w folderach kopii zapasowych. Połowa kodu źródłowego programów i funkcji została kompletnie wyrzucona.
Na szczęście, generatory 1 i 4 miały budowę niemal identyczną do dwójki, której wirtualne zapory zostały już wzniesione. Wiedząc to, Matthew miał wgląd w już działający system, wiedział więc jaki ma być rezultat końcowy. Niewiadomą jednakże były poszczególne pliki - ich hierarchia, odrębna niekiedy od pozostałych, co wyjaśniało, dlaczego zapory nie były dla wszystkich bądź pojedynczych, a dla dwóch par. Szybki wgląd w specyfikację dodał Mattowi pewności, że generatory 1 i 4 zostały dodane rok po tym, gdy uruchomiono 2 i 3, a przemianowano je ze względu na umiejscowienie względem stacji.
Mając te informacje, Tarczansky wiedział, że potrzebuje więcej czasu na wykonanie tego zadania i odnalezienie właściwych dla tej pary informacji i części wyrwanego kodu źródłowego. Miał reguły rządzące systemem jak i obraz na to, jak ma on wyglądać - jedyne czego potrzebował to części składowych. Obrazek Należy uzupełnić luki w jądrze systemu tak, by jego końcowe podprogramy osiągnęły znane już wartości z bliźniaczych zabezpieczeń reaktorów 2 i 3.
  • Kolumny i wiersze tworzą równania o wynikach wrzuconych pod/obok w kwadratach.
  • Należy wpisać liczby z przedziału 1-16 tak, by równania się ze sobą zgadzały.
  • Żadna z liczby nie może się powtórzyć.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

3 mar 2015, o 12:13

Nim woda całkowicie ich zalała, turianin kiwnął głową, zgadzając się na takie rozwiązanie. Chociaż atak z zaskoczenia wydawał mu się pewniejszą metodą działania, to technik rzeczywiście będzie bezpieczniejszy poza pierwszą linią, a nie powinni go narażać. Daniel pomógł już im tyle razy i sprawił się na tyle dobrze, że Vex niemal przestał o nim myśleć jak o cywilu. Najtwardsze żelazo wykuwa się w najgorętszym ogniu, a Rocheford został wrzucony w samo centrum supernowej. Jeżeli przeżyją i wypłyną na powierzchnię, mężczyzna będzie zupełnie innym człowiekiem.
Pytanie tylko czy lepszym, czy złamanym.
Milczał, pogrążony we własnych myślach, gdy dok wypełniał się wodą. Ryki alarmów i błyski świateł zniknęły, kiedy tylko przykryła ich mroczna toń, pozostawiając jedynie odległe, przytłumione buczenie. Ocean znowu chwycił ich w swoje objęcia, a jęki stacji nad ich głowami stały się tylko wspomnieniem. Poruszanie się w czarnej niczym smoła wodzie, przypominało podróż przez przestrzeń kosmiczną, ale towarzyszące im niebezpieczeństwa szybko przypomniały o dzielących je różnicach. Gdy omijali aktywny smoker, syczący i wysyłający komin skotłowanej, wrzącej wody i pyłu, porucznik odprowadzał go spojrzeniem.
- Co masz na myśli mówiąc "będzie miał cholerną przewagę"? - zapytał na wcześniejsze słowa Daniela. - Wolałbym być przygotowany na to spotkanie, bo chociaż doceniam niespodzianki, to nie w kontekście szaleńców z maczetami - stwierdził ponuro, gdy zostawili niebezpieczny smoker za sobą. Ostatnia niespodzianka jaką mieli wątpliwą przyjemność poznać, oznaczała Cleraya uzbrojonego w biotyczne bicze. A jeżeli Ersod dysponował podobnymi umiejętnościami i wyposażeniem...
Komunikat od Matta niezbyt zaskoczył porucznika. Po tym z jakim fanatyzmem wypowiadał się Cleray, podejrzewał, że chodziło o coś więcej niż tylko wysadzenie stacji. Zalanie miasta i okolicznych wysp wpasowywało się w teorię, którą podzielił się z nimi martwy ryfciarz. Wszyscy mieli już wystarczającą motywację, by do tego nie dopuścić. Vex już dawno nauczył się, by nie myśleć o rodzinie podczas misji i nie rozpraszać się potencjalnymi skutkami porażki, ale świadomość odpowiedzialności, która opierała się na ich barkach, wciąż tliła się na skraju jego myśli.
Pytanie Daniela przerwało jego rozmyślania. Przeniósł wzrok na odległą ryfciarkę - o ile to była ona - nie odpowiadając od razu.
- Matt mówił, że między przejściem generatorów w jeden stan, a drugi jest nieco ponad pięćdziesiąt minut różnicy - odezwał się w końcu, opierając podwodny nóż na barku. - Mamy czas, a wolałbym nie zostawiać jej za plecami. Ale lepiej nie wspominać przy niej o jej siostrze i nie liczyć na jej pomoc. W końcu próbowała zaatakować Straussa, gdy ten chciał jej pomóc - przypomniał cicho. - Sprawdźmy czy stanowi zagrożenie, żeby potem nie musieć walczyć na dwa fronty - zaproponował, spoglądając w stronę samotnej postaci spowitej błękitnym blaskiem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

4 mar 2015, o 00:02

Krok za krokiem zanurzyli się w bezkresną, czarną jak noc toń. Bleys i Vex odpalili światła swych kombinezonów, lecz ich blask zdawał się grzęznąć w mętnej wodzie, zapewne zanieczyszczonej przez aktywne gorące dno, które dzięki smokerom wzbijało w górę fontanny zawiesiny. Jeden z nich właśnie byli zmuszeni ominąć. Belford obejrzał się jeszcze na Raitaro, ciekaw czy Vidar dryfuje gdzieś na zewnątrz, czy też został w doku.
Gdy Daniel zwrócił ich uwagę na światła w oddali, wywnioskowali zaraz, że należą zapewne do Donne. Były komandor wysłuchał młodszego turiańskiego oficera. Potem spojrzał na czas na wyświetlaczu hełmu. To była trudna decyzja, ale musiał się zgodzić z Vexariusem. Jeśli Ersod miał nad nimi przewagę lepszego kombinezonu nie mogli sobie pozwolić na ryzyko walki na dwa fronty.
- Dobra - podjął szybko decyzję - ja i Vex spróbujemy z nią porozmawiać. Bądźcie gotowi. Jeśli dam sygnał zaatakujemy pierwsi. Nie wahaj się w razie zagrożenia Daniel, Konrada próbowała już pozbawić życia. Trzymaj się za nami, a kiedy zaczniemy z nią gadać ustaw się z flanki i jeśli czujesz się na siłach, zaatakuj od tyłu, jeśli zaczniemy się z nią mocować. Tymczasem, mam nadzieję, że uda się nawiązać łączność - zakończył i skierował się ku postaci. Odczekał aż aparatura nadawczo-odbiorcza uchwyci kolejnego lokalnego rozmówcę. Tymczasem wysłuchał wywodu Matta o teściowej. Widać inżynier był zajęty skoro walnął taką mowę, jak to miał w zwyczaju przy pracy w skupieniu.
- Matt, chyba natknęliśmy się na naszą znajomą, Donne. Spróbujemy pogadać. Nie może być tak straszna jak twoja teściowa, co? - zawiesił połączenie z Mattem i dodał do rozmowy Donne, o ile się dało, i o ile to w ogóle było możliwe.
- Witaj Donne, jestem Bleys, jesteśmy przyjaciółmi Konrada - zaczął spokojnie. Maczetę trzymał opuszczoną i zbliżał się powoli.
- Chcemy odnaleźć Mase Ersoda. Czy wiesz gdzie on jest? Czy to prawda, że próbowałyście go powstrzymać? - spróbował. Wiedział, że w tej próbie komunikacji porusza się totalnie po omacku. Pamiętał rozmowę tej kobiety z Konradem i zdawał sobie sprawę, że każde słowo, skojarzenie, może wywołać jej furię lub płacz. Podobnie było z Annet. Wciąż utrzymywał na tyle spory dystans, by w razie ataku kobiety mieć czas na własną reakcję. Odpaliłby wtedy adrenalinę i wyprowadził silny atak wspierając go maksymalnie, drugą zaś dłonią próbowałby złapać rękę z maczetą przeciwniczki.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

4 mar 2015, o 08:35

1. Bleys [PERSWAZJA]
<40
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

4 mar 2015, o 08:55

Rocheford westchnął cicho, jak gdyby ostentacyjnie młócąc dłońmi wodę chcąc wskazać na swój pancerz, nim zorientował się, że jego lampki zostały chwilę temu wyłączone i i tak nikt tego nie zobaczy.
- W tych zbrojach jesteśmy jak żółwie sunące po dnie. Ersod to ryba - odrzekł ponuro, poruszając się do przodu wraz z resztą, by, gdy podjęli decyzję, zatrzymać się w miejscu i poczekać na resztę.
W miarę jak się zbliżali, postać Donne rosła w oczach. Kobieta nie ruszyła się ani o krok, choć ich intuicja podpowiadała im, że nie do końca chodzi tutaj o fakt, że po prostu ich nie widziała.Daniel nie wyglądał na zbyt zadowolonego, ale, jak od jakiegoś już czasu, milczał gdy decyzja została podjęta. Jako, że przestał się poruszać, jego oddech przestał być tak wyraźny, stąd odłączył się od wspólnych odgłosów, jakie przy ciężkim poruszaniu się wydawali Vex i Bleys.
Rozświetlona małymi lampkami postać skafandra ani nie drgnęła, gdy pierwsze słowa padły w jej kierunku. Zresztą, ciężko byłoby, żeby w takim pancerzu było najmniejsze ruchy ciała w ogóle widać. W muł obok niej leżała wbita maczeta, którą najpewniej trzymała w dłoni nim dotarła na to miejsce.
Światła stacji wciąż były stąd dobrze widoczne - jaśniała niczym latarnia na tle ciemnego nieba. Mogło to być powodem, dla którego Donne stoi do niej tyłem. By nie widzieć tego uciskającego dlań światła, stacji, z której dopiero udało jej się wydostać.
- Zostawcie mnie! - nieco zniekształcony przez komunikator krzyk wydarł się z ust Donne i dotarł do odbiorników w pancerzach dwójki mężczyzn. Przygotowani do walki, nie mieli okazji do niej przystąpić - kobieta porzuciła leżącą w mule broń i, komicznie młócąc rękoma, oddaliła się o kilka metrów, by znów przystanąć nie patrząc na nich. Po tym jedynie skuliła się w sobie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

4 mar 2015, o 10:29

Bleys gotowy do walki czekał na reakcję kobiety, spodziewał się raczej gróźb, czy ataku z jej strony, a może kolejnych rojeń na temat Błękitu? Jednak najwyraźniej Donne była zbyt załamana na każdą z tych rzeczy. Zostawiła jednak maczetę i oficer miał zamiar wykorzystać to szybko. Zawiesił na moment komunikację z szaloną ryfciarką.
- Idę po jej broń bądźcie gotowi - nie tracąc chwili podszedł do jej maczety i wyciągnął ją wolną dłonią z oceanicznego dna. Teraz przynajmniej mieli pewność, że nie zaszkodzi im podczas podejścia do Ersoda. Potem znów włączył kobietę do konwersacji.
- Nie musisz się obawiać, nie chcemy zabierać cię na powierzchnię - rzekł przybierając uspakajający ton głosu.
- Wciąż jednak możesz pomóc sobie i nam. Johne Cleray był silny. Ale razem z Annet udało nam się go powstrzymać. - ciągnąc tym razem pewnie i przekonaniem - Nie powinien był igrać z siłami nad którymi nie potrafi zapanować - zdecydował się na kłamstwo, choć zakrapiane przekazem Liamson, który utkwił mu w pamięci. W tej chwili, gdy była rozbrojona raczej niczego już nie ryzykowali.
- Annet powiedziała, że teraz ciebie możemy prosić o pomoc. Czy siostra nie mówiła ci, że nie chce umierać w ogniu wyzwolonym przez jego krucjatę? - spróbował po raz kolejny manipulacji. Jeśli jego nagabywania nic nie wskórają, cóż, nie miał zamiaru tracić więcej czasu, pozostanie ruszyć dalej w kierunku Ersoda. Bleys zamierzał przypiąć jedną z maczet do zaczepów kombinezonu i kontynuować podwodny marsz z przygotowanym w razie czego skokiem adrenaliny, pozostawiając obłąkaną i rozbrojoną byłą pracowniczkę Raitaro za sobą. Nie chciała wracać, zatem nie zagrozi już Mattowi, którego i tak zamierzał uprzedzić na wszelki wypadek.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

4 mar 2015, o 11:51

Odpowiedź Daniela sprawiła, że porucznik zaklął pod nosem, dając upust swojej irytacji i zrezygnowania. Niespodziankom Raitaro nie było końca, a niegościnna stacja nie zamierzała niczego ułatwiać. W takim środowisku, gdzie wystarczył jeden celny cios głębinowym nożem by zniszczyć integralność kombinezonu, mobilność była wszystkim. Wizja walki z Ersodem wyglądała na coraz bardziej niepokojącą, a próba zatrzymania go na wystarczająco długo, by Daniel ustabilizował generatory - niemożliwie. Ociężałe pancerze będą stanowiły nie lada wyzwanie w starciu ze żwawym mężczyzną.
Ponura atmosfera oceanu udzieliła się wszystkim i nawet dowcipny komentarz Matta przeszedł bez echa. Vex również skupił się na osobie Donne, ale nie próbował się odzywać. Już sam fakt, że kobieta ich nie zaatakowała, można było wziąć za dobrą monetę; dodatkowo, komandor szybko zareagował kiedy nadarzyła się okazja i zabrał jej broń. Nie wystarczyło to jednak by turianin się rozluźnił.
- Jej siostra była biotyczką - przypomniał cicho Belfordowi, wyciszając wcześniej nadawanie do pozostałych (by przypadkiem Donne tego nie usłyszała). Nie wiedział czy zdolność biotyki działałaby na takiej głębokości i przy takim ciśnieniu, ani czy kombinezon kobiety jej to uniemożliwiał, ale przezorni żołnierze żyli dłużej. Musieli liczyć się z taką ewentualnością.
W ciszy słuchał wymiany zdań - głównie jednostronnej - pomiędzy komandorem, a ryfciarką. Sam wolał się nie angażować w tą próbę dyplomacji. W kulturze turian, honor był wszystkim, a fałsz nie był powodem do dumy. Umiejętność manewrowania słowami stanowiła szarą strefę, głównie przeznaczoną dla polityków, a najgorsze co turianin mógł zrobić, to kłamać na temat własnych czynów. Bezpośrednie kłamstwo Belforda sprawiło, że porucznik poczuł się nieswojo, ale nie zaprotestował - byłby głupcem i hipokrytą, gdyby tak zrobił. Sam nieraz naciągał fakty, przesuwając ich granicę w strefę "półprawdy", która niebezpiecznie sąsiadowała z "kłamstwem". Czyniło to z niego lepszego żołnierza.
A przynajmniej tak to sobie tłumaczył.
Kiedy Bleys zajmował rozmową kobietę, on starał się trzymać na uboczu, na tyle blisko, żeby w razie czego móc zareagować, ale nie na tyle, by ryfciarka mogła poczuć się nim zagrożona. Spojrzeniem śledził otaczającą ich ciemność, na wypadek nieprzewidzianych niespodzianek - czy to pod postacią kominów termalnych, czy innych, groźnych zjawisk.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

4 mar 2015, o 12:54

1. Bleys [PERSWAZJA]
<75
0
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

11 mar 2015, o 21:35

Jak się okazało, zresztą po raz kolejny. Zadanie nie było tak proste, jakby tego chcieli. To jeszcze bardziej denerwowało Matthew. Nie był maszyną, nie miał cybernetycznego mózgu, który przeliczyłby wszystkie informacje w mgnieniu oka. Był zwyczajnym człowiekiem, któremu ogromny stres i zmęczenie dawały już we znaki i jego umysł nie był już tak światły jak bywało do tej pory. Uzupełnianie kodu źródłowego szło mu bardzo kiepsko. W głowie liczył podstawowe algorytmy przy tych bardziej skomplikowanych używał aplikacji w omni-kluczu, która niestety bazowała jedynie na podanych przez niego danych. Nie potrafiła sama uzupełnić kodu na podstawie podstawowych informacji. Westchnął ciężko, w ferworze obliczeń i walki z tym przeklętym systemem, doszedł do jednego, niestety bardzo smutnego wniosku.
-Panowie! Chuj bombki strzelił, choinki nie będzie. Sam nie dam rady tego zrobić.-Oznajmił im. Umiał przyznać się do swoich błędów czy też swojej ograniczonej wiedzy w tym temacie. Do tej pory nie borykał się z tego typu problematyką, od tego na pokładzie był informatyk. Co prawda, miał niezbędną wiedzę teoretyczną, ale w praktyce bardzo rzadko jej używał.
-Jeśli rozmówki z naszą uciekinierką idą w miarę git, to mam do Ciebie prośbę, Daniel. Zerknij no na te dane, może w jakiś sposób razem rozwiążemy tą pierdoloną, algorytmiczną zagadkę dla jakiegoś Sherlocka Holmesa.-Natychmiast podesłał dane do Daniela. Co prawda, nie miał nic, co mogłoby Danielowi pomóc. Kody źródłowe bowiem były w po prostu...Nieuzupełnione i to co widział Daniel to jedynie wynik danych algorytmów, odpowiedzialnych za wywołanie poszczególnych protokołów bezpieczeństwa. Podrapał się nerwowo po głowie, pokręcił nią i znów ciężko westchnął. Było mu cholernie głupio z tego powodu, że nie może dać sobie rady z powierzonym mu zadaniem. Co prawda, było ono trudne i nie można było poddać się chwili i wklepać byle jakich danych bez odpowiedniego przemyślenia ich. Konsekwencje tych czynów mogłyby być katastrofalne. Mogły na przykład, przyśpieszyć proces destabilizacji generatorów. Mogły wywołać ich przeciążenie natychmiast. Mechatronik nawet nie chciał myśleć o skutkach bezmyślnego działania lub też nieuzupełnienia kodu źródłowego na czas. Pieprzony Cleroy, był dobry...Jego wirus pogrążał umiejętności Matthew i to powoli doprowadzało go do frustracji, bowiem znowu miał wrażenie, że traci kontroli. A tego...Bardzo panicznie się bał.
-Aha, powiem to jeszcze raz. Za niecałe czterdzieści minut to wszystko walnie. A jak to jebnie, to ino raz. Surferzy będą mieli zajebiste warunki, no chyba, że rozwalą sobie łby o tonące Wyspy Galapagos...No, to tak dla otuchy.-Rzuciłby jeszcze coś jeszcze, ale nie chciał ich bardziej stresować. Miał nadzieję, że to zmotywuje Daniela do działania i pośpieszy mu chociażby ze szczątkową pomocą. Nawet nie wiedział, jak się za to zabrać. Totalna pustka w głowie. Zdarza się i taki moment, prawda?
Nagle jednak jakby jego słowa go pchnęły, chociaż w swoim zamiarze miał zmotywowanie ich. Po raz kolejny uświadomił sobie, że jego działania determinują powodzenie nie tylko zadania uratowania im tyłków, ale też ratunku dla całej populacji wysp, które się nad nimi znajdują. Zamknął oczy, zaczął coś bełkotać pod nosem, prawdopodobnie zaczął coś przeliczać. Kolejne olśnienie? Na to wyglądało. W samą porę.
-Dobra, panocki. Chyba mam.-Skwitował krótko swój pomysł i zabrał się do pisania. Uzupełniał brakujące fragmenty kodu jak natchniony. Może jakaś nadprzyrodzona siła na niego wpłynęła? Jednak z jego punktu widzenia była to raczej pierwotna walka o przetrwanie. Adrenalina go uderzyła, neurony w jego mózgu zaczęły szybciej przetwarzać informacje, ot...Zastrzyk koniecznej w tym momencie energii. Miał wrażenie, że po raz kolejny chwyta kontrolę...Współczynnik chaosu opadał, tak...To była ta chwila. Musiał dać z siebie wszystko z uwagi na to, że nie tylko jego życie spoczywa na jego barkach.
-Voila...Jednak nie byłeś taki dobry, Cleroy.-Mruknął, gdy zatwierdził wpisany przez sobie kod źródłowy z niemałą pewnością swojego czynu. Wyglądało na to, że ukończona przez niego wyższa szkoła przynosiła w końcu jakieś efekty.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

16 mar 2015, o 18:17

1. REAKTORY [RYZYKO NA COŚ NIEPRZYJEMNEGO]
<10
0

Wyświetl wiadomość pozafabularną

2. USZKODZENIE SEKCJI
CZUJNIKI ZEWNĘTRZNE<30<SYSTEMY KOMUNIKACJI<50<KOMORA MEDYCZNA<70<KONTROLA STACJI<90<PODTRZYMYWANIE ŻYCIA<95
1

3. STOPIEŃ ZNISZCZEŃ
<30 zagrażające życiu
30< utrudniające życie <85
<85 nie zagrażające, nie utrudniające
2

4. Żeby nie było, że specjalnie coś ktoś
1 = uszkodzenie narządów płciowych (propozycja Vexa)
1< oko < 30
30 < ucho <60
60 < nos < 70
70 < palce
3

1 - główna ręka postaci
4
Liczba palców
5
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

16 mar 2015, o 19:00

Matthew Komunikaty, błędy i ostrzeżenia wyskakiwały przed oczami Matthewa, zalewając konsolę w reakcji na jego działania. Coraz więcej luk wypełnianych przez technika dawało złe rezultaty, sprawiając, że Tarczansky mógł zacząć powątpiewać w to, czy jest odpowiednią osobą do wykonania tego zadania. W ostateczności postanowił zasięgnąć pomocy Daniela, uruchamiając swój komunikator. Odpowiedź nadeszła chwilę później, lecz nie zawierała żadnych danych, które Matthew mógłby wykorzystać.
- Postaram się.
Wyglądało na to, że drugi technik również przystąpił do pracy. Tarczansky nie zaprzestał jednakże prób i zanim Rocheford przekazał mu jakiekolwiek, wartościowe wskazówki, wszystko zaczynało nabierać większego sensu.
Z wolna przeklejał bądź przepisywał fragmenty kodu źródłowego, zmieniając je tak, by idealnie pasowały do pozostałych w systemie sekwencji. Coraz większa część terminala spowita była w zielonym blasku, świadczącym o poprawnym działaniu kolejnych elementów. Wreszcie, po siedmiu minutach żmudnej pracy, technika powitał komunikat o poprawnym działaniu dwóch systemowych blokad.
- Nie wiem, czy jeszcze ci się to przyda, ale spróbuj tego, co podesłałem - niemal w tym samym momencie odezwał się Daniel, w chwili, w której to na omni-klucz Matthewa nadciągnęły strzępki kodu i niektórych, poprawionych sekwencji wedle uznania i wiedzy pilota.
Nie było to już jednak potrzebne. Obydwie konsole działały, a jedyne, mrożące krew w żyłach komunikaty widoczne w centrum dowodzenia były tymi świadczącymi o nieustannie rosnącej niestabilności reaktorów.
Wszystko jednak do czasu.
Nagle na jednym z paneli pojawił się duży, czerwony prostokąt, migocząc złowrogo. Ułamek sekundy później zawył alarm, a kolejny ułamek później na ten jeden alarm nałożył się drugi, cięższy, znajomy już im zwiastujący kłopoty z reaktorem.
Tarczansky szybko ocenił sytuację. Część z ogromnej, przetwarzanej przez generator energii przedostała się przez warstwy zabezpieczeń pochłaniających jej określone ilości zawarte w bezpiecznych ramach, które przekazywane były do zasilenia poszczególnych systemów stacji. Oznaczało to tyle, że przepisowy ułamek z tego powiększonego przez brak zabezpieczeń na generatorach zasobu energii, który przeznaczony był do zasilania różnych elementów na Raitaro, ominął stanowcze zabezpieczenia, których Cleroy nawet nie tknął nie chcąc zniszczyć swojej kryjówki przez rozwaleniem całości wybrzeża. Szybkie wyśledzenie dało Matthewowi informację, ze nadwyżka energii powędrowała do systemów oznaczonych nieznanym mu kodowaniem - research trwający kilka sekund dał mu gotową odpowiedź - wyładowanie nastąpiło w systemach zasilających komorę medyczną. Chwilę później generator numer cztery, sprawca zamieszania, uspokoił się nieco, gdy zabezpieczenia stacji poskromiły ogromne wyładowanie. Tarczansky jednak, mając w swojej głowie odpowiednią wiedzę techniczną, wiedział doskonale, że tego typu usterka może się powtórzyć. Pytanie tylko, co jeśli przeciążenie powędruje do systemów podtrzymywania życia, regulujących ciśnienie i filtrujących powietrze?
Komora medyczna W trakcie kończenia już operacji, której poddawany był Konrad, systemy nagle się pogubiły. Otrzymawszy dawkę energii ponad uregulowane wcześniej normy, rozpoczęły natychmiastowe przerywanie zabiegu do czasu unormowania sytuacji. Niestety, przeciążony mechanizm oszalał - sekwencja powracania maszyny do stanu przed przyjęciem pacjenta nie zadziałała dla wszystkich linijek kodu oprogramowania. Jeden z laserów, który wcześniej majstrował przy okolicy brzucha Straussa, chowając się na bok maszyny wypalił po raz kolejny, zamiast natychmiast się wygasić. Skutkiem tego było chirurgiczne i od razu wypalone przecięcie w linii prostej, które skutecznie pozbawiło większej części 4 palców prawej ręki Konrada. Został tylko krótszy od reszty kciuk, jak i dwucentymetrowe kikuty pozostałych. Nieświadomy tego Strauss pozostał w śpiączce, gotów na kontynuowanie operacji. Tak też zrobiła maszyna, w której był uwięziony. Szybki restart programu uruchomił skan, by porównać ostatnie informacje maszyny o przedwcześnie zakończonej operacji z obecnym stanem pacjenta. Oprogramowanie wykryło brak danych o urazie dłoni, lecz nic nie wskazywało na postępujące krwawienie. Komora medyczna kontynuowała więc zabieg, notując swój błąd, czyli brak informacji uzyskanych na temat tego urazu w poprzednim skanowaniu, do wprowadzenia późniejszych poprawek i sprawdzenia kalibracji skanowania przy późniejszych operacjach.
Vex i Bleys Kolejne próby Bleysa w przekonaniu Donne o ich racji nie wydawały się dawać większych skutków. Kobieta w żaden sposób nie zareagowała, choć w pełnej oczekiwania chwili na moment drgnęli zarówno mężczyzna, jak i turianin, gdy głos w ich komunikatorze podniósł Daniel odpowiadający Tarczansky'emu i, posługując się prymitywnymi systemami pancerza, usiłującemu mu pomóc.
Niestety, nawet wypowiadane przekonywującym tonem kłamstwa Belforda nie wywołały pożądanego efektu. Kobieta wciąż dryfowała nieco dalej, pozbawiona broni więc względnie bezbronna, zainteresowana jedynie mrokiem, jaki widniał przed nią i w jakim była pogrążona. Zarówno tym na zewnątrz, jak i ogarniającym jej umysł.
- Jednak nic - westchnął Rocheford, widząc kompletny brak reakcji i rozumiejąc, że na tym kończą się ich próby. Najwyraźniej, choć mało stabilny, sojusz z psychopatką dawał na tyle plusów w jego głowie, że wolałby go mieć. Niestety, nie udało się. Nie było co winić umiejętności perswazji Bleysa, a jedynie kompletnie oszalałą pracowniczkę i tego mogli być pewni. Tu, na zewnątrz, nie liczyło się dla niej już zupełnie nic.
Trójka ruszyła więc dalej, okrążając stację z wolna, by wreszcie w oddali dostrzec czerwoną poświatę, odznaczającą się od niebieskawego światła stacji. Cztery, masywne kolumny przytwierdzone do morskiego dna obok Raitaro widoczne były aż zanadto. Lampki sygnalizujące ich obecność, jak i stan, pasowały do koloru czterech terminali, po jednym na każdy generator. Pomijając to, z tej odległości dwudziestu metrów niewiele więcej wskazywało na złowrogość sytuacji.
- Tu może być bardziej niestabilnie - rzucił Daniel cicho, zatrzymując się, by otrzymać potwierdzenie ruszenia dalej. - On musi się chować między nimi. Za nimi. Nie będzie wiedział, że tu jesteśmy, to nasza jedyna przewaga.
Nie musiał chyba tłumaczyć, że mówi o Ersodzie - ostatnim już żywym pracowniku, który odpowiedzialny był za złamanie zewnętrznych, fizycznych zabezpieczeń generatorów. Dno przed nimi, po którym musieli spacerować, w niektórych miejscach wydawało się jaśnieć czerwonawą barwą, jak gdyby pod nim znajdowała się sama magma. Trudno było jednak stwierdzić, czy to nie zwykłe złudzenie optyczne. Wiedzieli jednak, że znajdują się w sercu ryftu, z pod ich stopami goreje ogień.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

16 mar 2015, o 19:49

Wątpliwości jakie go dopadły były spore, był specjalistą od silników okrętowych, a nie od zagadnień energetycznych. Co prawda, do pracy było mu potrzebna wiedza z tego zakresu, lecz nie tak wielka, jaka była wymagana do wykonania tego zadania. Na szczęście, Daniel pośpieszył mu z pomocą i wspólnymi siłami uzupełnili brakujące fragmenty kodu źródłowego i przez chwilę miał pewność, że na chwilę ustabilizował cały problem związany z generatorami.
-Dobra! Mamy...Co to, kurwa, jest?!-Spytał głośno, widząc jak na ekranie pojawia się komunikat o błędzie. Natychmiast zaczął poszukiwać jego źródła, bowiem wszystko było bardzo dziwne. Najwidoczniej, sytuacja nie była tak stabilna, jak mu się na początku zdawało. Podrapał się nerwowo po głowie, musiał jak najszybciej zakomunikować o problemie swoich towarzyszy.
-Panowie! Nie wiem, co jest grane, ale wszystko jest tak czerwone jak trybuny ma meczu Bullsów. Mieliśmy skok napięcia, nadwyżka gdzieś poszła, szukam gdzie.-Rozpoczął zatem poszukiwania prądu widmo. Musiał jak najszybciej znaleźć miejsce, które zostało uszkodzone w wyniku dodatkowej porcji energii. Przeszukiwane przez niego systemy były sprawne, bał się, że padło na system podtrzymywania życia czy też utrzymywania prawidłowego ciśnienia. Niech to szlag. Sytuacja była groźniejsza, niż to mogło się wydawać. Załoga na zewnątrz musiała szybko zająć się problemem barier fizycznych, bez nich całe to miejsce może trafić szlag jeszcze zanim generatory eksplodują. Po chwili jednak odnalazł system, który dostał dodatkowego kopa.
-Konrad...Centrum medyczne oberwało...Cholera! Chyba już po nim.-Mruknął pod nosem, nie będąc zadowolonym z obecnego rozwoju sytuacji. Mieli jednak większe problemy na głowie i to nimi priorytetowo musieli się zająć. Nie mogli uratować wszystkich i był tego całkowicie świadomy. Pokręcił głową.
-Dobra, powiem to krótko i zwięźle. Załatwcie sprawę z generatorami, bo jeśli to jeszcze się powtórzy, to może być za późno, zrozumiano? Zostawcie to piździsko, bo ma swoje kredki i swój świat. Ruchy, ruchy! Bo nie mamy czasu!-Postanowił ich zmobilizować do działania, bo najwyraźniej obserwowanie kobiecego dupska w kombinezonie głębinowym było bardziej zajmującym zajęciem, niż ratowanie wysp przed zatonięciem. Natychmiast zaczął szukać jakiegoś sposobu, by z poziomu jego terminalu zminimalizować ryzyko kolejnego skoku. Tak mało czasu, a najwyraźniej tylko jemu zależy na rozwiązaniu sprawy.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

16 mar 2015, o 23:18

Próby perswazji komandora spełzły na niczym, a nieszczęsna dziewczyna nawet nie dała znaku, że słyszy wypowiadane słowa. Cokolwiek napędzało ją do ataku podczas pobytu na stacji, teraz zniknęło w obliczu mroku oceanu. Nienawiść, furia, nieobliczalność - wszystko wyparowało, zastąpione przez całkowitą apatię. Vex nie miał pojęcia czy szaleństwo Donne jest permanentne, ale jedno było pewne. To stacja doprowadziła ją do takiego stanu. A po śmierci siostry... Kto wie czy była jeszcze dla niej nadzieja.
- Próbowaliśmy, komandorze - powiedział, zgadzając się z Danielem. Donne wyraźnie nie była w stanie im pomóc. - Ale gdy skończymy z generatorami i zabezpieczymy stację, powinniśmy zaciągnąć ją do środka. Nawet siłą. Jakby nie patrzeć, jest jedyną ocalałą i cywilem - dodał, gdy ruszyli w dalszą drogę. Przez kilka sekund odprowadzał wzrokiem samotną postać, podświetloną błękitnym światłem, po czym przeniósł spojrzenie z powrotem na ich cel. Może na powierzchni szaleństwo kobiety by ustąpiło z czasem. A może nie było czego już ratować.
- Chociaż jedna dobra wiadomość, panie Tarczańsky - rzucił przez komunikator na pierwszą informację od technika, gdy ten w końcu wpadł na rozwiązanie problemu. Wcześniej nawet nie rozważali opcji, że nie udałoby im się przywrócić stabilności generatorów nie z powodu interwencji Ersoda, a braku kwalifikacji do naprawy tego co zepsuł. Gdyby po tym wszystkim okazało się, że nie potrafią uspokoić zagrożonych systemów, porucznik spędziłby ostatnie chwile swojego życia wrzeszcząc obelżywe słowa za wizjerem maski i pokazując środkowy palec w stronę odległej stacji, podskakując jak szalony.
I mniejsza z tym, że miał ich tylko trzy.
Gdy Matt niespodziewanie wznowił komunikację, tylko po to by powiedzieć o niespodziewanym zaburzeniu w systemach i kolejnych niespodziankach, turianin zacisnął szczęki. Na tym etapie chyba nikt już nie był zdziwiony, że nic nie idzie tak jak powinno. Wiedzieli, że stacja się rozpada i że mogą nie zdążyć. Eksplozja - a przynajmniej tak Vex założył po słowach Tarczańskiego - w centrum medycznym była tylko jednym z objawów przedśmiertnych drgawek Raitaro, których się spodziewali. I jeżeli się nie pospieszą, to Strauss nie będzie ich jedyną ofiarą.
- Zrozumieliśmy - powiedział tylko lakonicznie. Nie było teraz czasu na żałowanie żołnierza. Szczególnie, że chwilę później pojawiły się przed nimi upragnione generatory, pulsujące groźną czerwienią.
Nigdzie nie było widać Ersoda, a okolica ryftu i świadomość zagrożenia, sprawiły że turianin ponownie spiął się w gotowości. Ogień buchający pod dnem oceanu, chociaż dla nich niewidoczny, był jak najbardziej rzeczywisty. Wizja termalnych kominów i gejzerów magmy przebijających powierzchnię, w połączeniu z bladą, czerwoną poświatą lampek kontrolnych, sprawiła że Vex momentalnie poczuł się jakby trafili w samo serce oceanicznego koszmaru.
Będzie co opowiadać, jeżeli to przeżyją.
- Matt, widziałeś wcześniej Ersoda na kamerach. Sprawdź czy dalej masz go na monitorach - odpowiedział, przesuwając spojrzeniem po odległych "filarach". - I powiedz nam jak dużą masz kontrolę nad tym miejscem. Dałbyś radę zdalnie oszukać lampki na jednym generatorze, żeby zapaliły się na zielono? - dodał. Obrócił głowę w stronę Belforda.
- Moglibyśmy go w ten sposób zwabić pod któryś z generatorów. Wchodzenie między nie, nie wiedząc gdzie się znajduje, to samobójstwo. Jeżeli miał stałą komunikację z Clerayem, na pewno wie, że idziemy - zauważył, z powrotem spoglądając w stronę generatorów. Gęsta toń, która ich otaczała, nadawała nowy wymiar potencjalnemu szturmowi. - Jest jeszcze jedna droga. Jeżeli dysze przy skafandrach są wystarczająco silne, jeden z nas mógłby wznieść się w ciemność ponad generatory, a potem w ciszy opaść na Ersoda, gdy drugi będzie zwracał na siebie uwagę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Ziemia”