Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

[GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

2 lut 2015, o 14:16

Nie dziwił się reakcji turianina, a wręcz się jej spodziewał. Co prawda, gdy ktoś tak szczerzył do niego zęby w gniewie, nie był miły, to jednak wytrzymał wybuch Vexa.
Zarówno trep z Hierarchii i cywilny mechanik, wyrazili swoje zdanie na temat dalszych działań, czym przystopowali trochę zbyt porywcze zamiary Konrada. Faktycznie. Zostały jeszcze dwie osoby na stacji, które z pewnością były uzbrojone. Pewnie nie w maczety, jak pozostali, ale mogły to być karabiny.
Boże daj, by mieli tylko Mściciele.
- Dobrze. - powiedział spokojnie, choć w myślach widział odliczanie zegara i upływające sekundy, przez co daleko mu było do stanu, sprzed zaciągnięcia się na misję - Daniel, weź sprawdź, czy możesz się dowiedzieć, gdzie jest kontrola generatorów, zaglądając do którejś z wnęk. Ja otworzę te drzwi na skrzyżowaniu. Albo trafi mi się to pomieszczenie, albo nie. Przynajmniej będę coś wiedział.
Czy był zdenerwowany? Tak, był. Nie było to jednak uczucie zarezerwowane dla kogokolwiek z grupy. Po prostu nie chciał umrzeć, do póki nie spróbuje zapobiec katastrofie. Wrócił do być może bezmyślnego otwierania drzwi na oślep, zastanawiając się, gdzie wcześniej przebywał koleś, bawiący się w patroszenie ludzi.
- Daniel. Jakie będą skutki przeciążenia reaktorów? Jest zagrożenie, dla czegoś jeszcze prócz instalacji? - jeżeli Strauss przyjął błędne założenia, odnośnie skutków i wielkości katastrofy, to pracownik azjatki naprostuje jego tok myślenia. Jeżeli jednak byłoby tak, jak zakładał, to reszta zyskałaby obraz sytuacji, jaką widział Konrad i pewnie też Daniel. Chociaż on raczej obawiał się o swoje życie, co było naturalnym odruchem, który u żołnierzy był tłumiony i zastępowany przez wzniosłe ideały. Śmierć kilku, to życie dla tysięcy i milionów.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

2 lut 2015, o 18:43

#1 Matthew [PONOWNE OTWARCIE DRZWI]
<40 łatwe rozwiązanie problemu,
<60 czasochłonne, lecz łatwe,
<80 średnia szansa + czasochłonność,
<100 trudne rozwiązanie.

0
Czas: dwie tury
Próg sukcesu: 50
2

#2 Konrad [OTWARCIE DRZWI]
<30 łatwe rozwiązanie problemu,
<50 czasochłonne, lecz łatwe,
<70 średnia szansa + czasochłonność,
<90 trudne rozwiązanie.

1
Czas: jedna tura
Próg sukcesu: 80
3

#3 Daniel [ZLOKALIZOWANIE KONTROLI GENERATORÓW]
<60 + 15 [PREMIA] - 30 [ZŁOŻONOŚĆ I SKOMPLIKOWANIE] = 45 <= 1 TURA
<60 + 15 [PREMIA] - 10 [ZŁOŻONOŚĆ I SKOMPLIKOWANIE] = 65 <= 2 TURA
4

#4 Bleys [ODNOWIENIE TARCZ]
T: 650

#5 Annet [DYSRUPTOR FAZOWY 4A]
Bleys:
T: 650-531=119
Annet:
T: 325-325=0

#6 Annet [ODNOWIENIE TARCZ]
T: 650
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

2 lut 2015, o 19:19

Sytuacja w pomieszczeniu kontrolnym stacji na moment zamarła. W chwili skoczenia przez Bleysa w kierunku pistoletu, biotyczka szykowała się do następnego ataku. Ten jednak zatrzymany został przez nagłe wyciągnięcie granatu i krzyk Belforda. Oczy kobiety zapłonęły błękitem, jak gdyby było to materialne przedstawienie ziejącej z nich nienawiści do mężczyzny.
- Zabij mnie tym, a sam spłoniesz - syknęła, jak gdyby oceniając wielkość tego pomieszczenia. A było ono średnie. Koło dziesięciu metrów długości i połowę mniej szerokości, lecz wypełnione aparaturą, która miejsca życiowego zostawała jeszcze mniej.- Gówno wiesz o ogniu piekielnym - warknęła, skupiając swą biotyczną aurę z powrotem w postaci ładunku, który przez jedynie ułamek sekundy trzymała w dłoni. Wypuściła biotyczną siłę, która z całą mocą trzasnęła o kinetyczne osłony Bleysa, pozostawiając go z ułamkiem pojemności generatora, znacznie przeciążonego.
- To jego krucjata - odrzekła, dysząc, choć bardziej ze złości niż wyczerpania fizycznego. - Wyzwoli ogień, z którego pochodzimy. Śmierć w twoich marnych płomieniach byłaby łaską.

Oddzieleni od Bleysa, pozostali członkowie drużyny z wolna zabierali się do roboty. Matthewowi udało się zamocować generator przy jednej z uprzęży kombinezonu technicznego, w okolicach paska i z zadowoleniem stwierdził, że tarcze dobrze poradziły sobie z obklejeniem kształtu jego ciała obronną barierą. Po krótszej wymianie zdań, wszyscy mieli już przeznaczone sobie stanowiska.
Daniel postanowił zastosować się do ostatnich poleceń i skierował się do jednej z wnęk, w poszukiwaniu odpowiedzi.
- Spróbuję sprawdzić mechanicznie jakie sygnały odchodzą do pomieszczenia, które może służyć za kontrolę generatorów, ale nic nie obiecuję - mruknął, znikając za drzwiami, wcześniej zamkniętymi, prowadzącymi do pierwszej wnęki. - Co do generatorów to jakoś nigdy o tym nie myślałem. I nie chcę - jęknął już bardziej zrobotyzowany głos, wydobywający się z komunikatorów, by pilot nie musiał krzyczeć do Straussa.
Matthew powrócił do terminala na drzwiach. Jak się okazało, choć miał rozwiązanie z poprzedniego otwierania ich, po zamknięciu się ponownie procedurę należało powtórzyć i ominąć hierarchię systemów zarządzających tymi drzwiami. Konrad miał nieco łatwiej, gdyż po niespełna minucie omni-klucz informatyka wykrył wygodną lukę w zabezpieczeniach, pozwalającą mu na ich obejście w czasie krótszym o połowę.
Po kilku minutach nieświadomości tego, co dzieje się z Bleysem, Tarczansky był w połowie prac, gdy Konrad otrzymał ostatnie komunikaty świadczące o tym, iż jego mały programik, pozwalający na obejście zabezpieczeń, jest gotowy do ich odpalenia. Drzwi nie otwarły się samoistnie, nie powinny też zaalarmować kogoś, kto mógł nimi sterować, o tym, że autoryzacja została nadpisana, gdyż do tego de facto na razie nie doszło. Strauss wiedział jednak, że w pośpiechu poszlaki pozostawił ukryte niedbale i pierwszy lepszy test sprawdzający zabezpieczenia wykryje jego ich ominięcie.
Zanim jednak zdążył podjąć choćby decyzję o ich otworzeniu, z jednej z wnęk wypadł Daniel, wcześniej usilnie próbujący uzyskać jakieś informacje odnośnie lokalizacji pomieszczenia z kontrolą generatorów. Odrywając wzrok od omni-klucza, przeniósł go na drzwi, którymi zajmował się Konrad, a następnie na samego technika. Spojrzenie było na tyle znaczące, że stanowiło wyraźną odpowiedź na nurtujące ich pytanie.

Wyświetl uwagę administratora
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

3 lut 2015, o 11:17

- Nikogo nie chcę rozliczać. To było przypomnienie, żebyśmy pamiętali, że są tutaj też inne zagrożenia i że pochopne działanie nam nie pomoże - mruknął Vex na słowa Matta, ale już trochę spokojniej. Stacja działała mu na nerwy, tak jak zresztą wszystkim. Od samego początku wyglądało jakby Raitaro posiadał własną świadomość, złośliwą i żądną krwi; przeszkody, które stawały na ich drodze sprawiały wrażenie jakby to stacja się broniła, starając się utrudnić im życie. Turianin już teraz powoli zaczynał postrzegać jego skorupę niczym ogromny organizm, skrzypiący i pulsujący elektroniką przy każdym oddechu, a nie chciał nawet myśleć co by było, gdyby miał tu zamieszkać na pół roku. Nic dziwnego, że ryfciarze postradali zmysły.
Przez chwilę mierzył Konrada wzrokiem, po czym kiwnął głową. Drzwi po drugiej stronie korytarza były wystarczająco blisko, by można się było za nie zabrać i w razie czego móc skorzystać z osłony rogu. Sierżant również sprawiał wrażenie jakby trochę się uspokoił.
Kiedy Daniel zniknął we wnęce i obydwaj technicy zaczęli pracować, porucznik zajął pozycję po drugiej stronie drzwi od Matta, poprawiając uchwyt na karabinie. Z oczekiwania świerzbiło go w rękach, ale zamiast poddać się potrzebie sięgnięcia po tranzystor, wciągnął powietrze i przymknął na chwilę oczy. Wyuczona dyscyplina zaczęła brać górę już po kilku sekundach, a porucznik zaczął odzyskiwać spokój.
Następne kilka minut upłynęło im we względnej ciszy; grube drzwi śluzy zagłuszały wszelkie odgłosy z wnętrza centrum kontroli, a powietrze wypełniały tylko elektroniczne popiskiwania omni-kluczy oraz jednostajne trzeszczenie Raitaro, uginającego się pod naporem oceanu. Vex zastanawiał się czy nie spróbować pomóc Mattowi - w końcu sam również miał niewielkie przeszkolenie - ale ten zdawał się doskonale sobie radzić.
Daniel wyprzedził Tarczańskiego, wychodząc z wnęki konserwacyjnej. Jego spojrzenie w stronę Konrada było jednoznaczne; sierżant dobrze trafił z pomieszczeniem generatorów. Porucznik uruchomił komunikator, a widząc, że Matt wciąż walczy z terminalem, z ciężkim westchnięciem podjął decyzję.
- Komandorze, żyjecie tam jeszcze? - przekazał do Belforda. - Daniel uważa, że ktoś chce przeciążyć generatory stacji i że cały kompleks jest zagrożony. Odpowiedzialne za nie centrum jest naprzeciwko centrum kontroli. Matt pracuje nad otwarciem drzwi do pana, ale my spróbujemy sprawdzić generatory. Jeżeli Daniel ma rację, nie możemy zwlekać.
Zostawienie Belforda na pastwę biotyczki nie było najprzyjemniejszą decyzją, ale starszy żołnierz miał doświadczenie, do tej pory nie został ranny i powinien sobie z nią poradzić. Dużo większe niebezpieczeństwo stanowiło centrum generatorów, głównie z powodu niewiedzy o tym co znajduje się w środku.
- Cięcia budżetu, panie Tarczańsky. Wygląda na to, że to wy będziecie obiecaną kawalerią - powiedział do inżyniera, po czym klepnął go w ramię i opuścił swoją pozycję. Technik, po tym jak uzbroił się w tarcze poległego, nie był już tak bezbronny. A przynajmniej dopóki nie będzie się zbytnio wychylał. Vex chwilę później dołączył do Konrada, obierając pozycję po przeciwnej stronie drzwi, ponownie uruchamiając pancerz technologiczny i bez słowa dając znać kiwnięciem głowy, że jest gotowy.
- Ty przeciążasz tarcze, ja strzelam? - zaproponował cicho. Program, który Strauss wykorzystał w przypadku ryfciarza, wyglądał na silniejszy niż ten, którym turianin sam dysponował.
Zarówno przy wkroczeniu do środka centrum jak i przy strzelaniu z karabinu, zamierzał skorzystać z zamontowanego na nim celownika termicznego - już raz popełnił błąd nie uwzględniając kamuflażu taktycznego i nie planował powtórzyć tego błędu
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

3 lut 2015, o 17:48

Przebijanie się przez zabezpieczenia drzwi, było tak samo trywialne, jak w poprzednich przypadkach. Cywilne, nie to co wojskowe, a na dodatek w trudno dostępnym terenie, więc można to było wybaczyć.
Co prawda spieszył się i ktoś mógłby wykryć ślady jego ingerencji, ale kto by się tym teraz przejmował? A nawet jeżeli, to co by zrobił obserwujący zajście pracownik stacji?
Omni Konrada po raz kolejny spisał się bez zarzutów, a jego program do cyfrowego parkour, wykonał robotę bezbłędnie. W każdej chwili mógł otworzyć drzwi i w zasadzie już się do tego szykował.
Na chwilę jednak zwolnił, kiedy Daniel wyskoczył zza wnęki i swoją mimiką dał znać, że to te drzwi.
Wiedziałem.
Sierżant skinął mu głową i zaczął układać sobie plan postępowania, gdyby zamiast jednej osoby, były tam dwie. Stwierdził, że sobie poradzi. Dobrze wykorzysta zaskoczenie i będzie bajecznie.
Decyzja Vexa, odnośnie dołączenia do Strauss'a, ucieszyła hakera, choć raczej Matt nie był tego samego zdania. Naprawdę inżynier cieszył się z tego, że turianin sam, bez jego pomocy, podjął właściwą decyzję. Niepowiedziany na głos plan, zakładał uderzenie na pomieszczenie kontroli generatorów z pełną siłą bojową, a sprawę Bleysa zostawienie cywilom.
Butny, ale ma głowę na karku.
Na proponowany plan, skinął głową i spojrzał na swój omni, patrząc na gotowość do otwarcia drzwi.
- Strzelaj żeby zabić, ale niczego nie uszkodź. - powiedział tylko, stojąc po drugiej stronie drzwi i pokazując mu otwartą dłoń. Odliczał od pięciu do zera, po czym otworzył drzwi.
Jako pierwszy się wychylił i rzucił Przeciążenie na osobę, którą zobaczyłby w pomieszczeniu. Jeżeli byłyby dwie, to priorytet otrzymałaby ta, która majstrowałaby przy konsoli. Vex powinien zaraz po tym strzelać do kolesia, a tą sytuację inżynier chciał wykorzystać na dobycie Huraganu. O ile zaserwowane przez żołnierza kule, nie pomogłoby, to sytuację wykorzystałby Strauss.
- Wchodzę. - odezwałby się, poprzedzając swoje wtargnięcie do środka. Od razu schowałby się za pierwszą lepszą osłoną, zza której cisnąłby serię w pokiereszowanego już pracownika, o ile ten jeszcze byłby na nogach. Priorytetem były konsole i najlepiej by było, gdyby zastał je nieuszkodzone, jak się walka skończy. Dlatego właśnie w strzelaniu brał stosowną poprawkę. Po wszystkim będzie musiał sprawdzić konsole i to, czy z generatorami wszystko w porządku.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

3 lut 2015, o 18:00

Szlag. Kobieta była bardziej szurnięta niż się spodziewał. Jej nie chodziło o zwykły ogień. Stworzyli tu jakąś pieprzoną sektę? Czym był ten cholerny Błękit? Mówili o nim jak o żywej istocie. Czy to biotyczce odbiło tak bardzo, że wykreowała tą błękitną aurę i jakimś cudem wpływała na umysły pozostałych? Może gdyby wcześniej przetrząsnęli notatki pracowników w ich kwaterach... Teraz było jednak za późno, nie miał czasu na domysły i analizę tych chorych fantazji. Musiał walczyć o życie. Mógł zacząć walić serią z karabinu, ale Argus, choć miał sporą siłę ognia, to nie był zbyt celny i część pocisków mogłaby spowodować uszkodzenia aparatury w centrum kontroli. Mógł bawić się z kobietą w kotka i myszkę przeładowując tarcze czekając na posiłki, ale co jeśli przeciążony generator odmówi w końcu posłuszeństwa? Z rozmów, które dochodziły go z zewnątrz wiedział, że idą mu z pomocą.
Słyszał nawet głos Tarczańskiego, który jak sądził stara się otworzyć drzwi, potem słyszał Vexa. Nie specjalnie miał jednak czas na rozmowy.
- Mam nadzieję, że jesteś blisko, Matt - rzucił tylko przez komunikator dając reszcie sygnał, że żyje.
Ściągnął karabin z ramienia, potem zregenerował tarcze i odpalił strzał wstrząsowy w kierunku kobiety.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

3 lut 2015, o 20:56

Cholerna elektronika. Jej projektanci chyba celowo utrudniają dostęp do niej. Byłoby prościej, gdyby wszystkie zasady jej działania były prostsze, ale Matt doskonale zdawał sobie sprawę, że tak już działa technologia. Skomplikowanie i dziwne procesy w prostych elementach generowały największe zyski. Bez tego Matthew nie pracowałby w swoim obecnym fachu. Pracował nad otworzeniem drzwi najrzetelniej jak tylko potrafił, skupiony tak samo jak wcześniej, chciał nawet pogadać o jakiś pierdołach, kiedy został poinformowany, że Vex go opuszcza.
-Okej...Zostaw mnie tu, Judaszu.-Mruknął z przekąsem, jednak emocje jakie teraz odczuwał nie pozwalały mu się załamać. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej chciał doprowadzić do otwarcia drzwi. Skoro Annet mogła znać wiele odpowiedzi na jego pytania, to nie pozostawało nic innego, jak dotrzeć z powrotem do środka. Zdawał sobie sprawę, że może być za późno. Bleys z pewnością z wojskową precyzją będzie próbował pozbawić ją żywota. To było nieuniknione, zresztą uzasadnione i całkowicie zrozumiałe. Nadal miał moralny dylemat. Strzelać czy nie strzelać? Oto jest pytanie. Inżynier w trakcie prac nad systemami drzwi bardzo mocno zastanawiał się nad tym, co zrobić. Czuł, że mentalnie nie jest gotowy na tak radykalny środek, jak oddanie strzału ze swojej strzelby. Poza tym, zdawał sobie sprawę, że jej pociski mogą uszkodzić elektronikę, a ta mogła być konieczna do przywrócenia panowania nad stacją, o ile nie była tak bardzo rozsypana. Większość przemawiała zatem za tym, aby nie strzelać.
-Bleys...Trzymaj się, stary. Vex mnie tu zostawił, ale nie pozwolę Cię zabić jakieś durnej kretynce z syndromem pierdolca łechtaczki.-Rzucił na pocieszenie swojemu dowódcy. Cały czas prowadził wewnętrzną dyskusję ze samym sobą. Po chwili zastanowienia jednak doszedł do wniosku, że walka z nią będzie nieunikniona. Nie był chroniony przez żaden pancerz, ale aktywowany niedawno generator tarcz dodawał mu niemałej otuchy i podniósł zdecydowanie jego morale. Postanowił zatem, że kiedy drzwi ponownie się otworzą uruchomi program sondy bojowej i spalenia. Niech spłonie w ogniu piekielnym.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

4 lut 2015, o 10:08

Vex kiwnął głową, ściskając mocniej karabin. Wziął krótki oddech, uspokajając myśli i skupiając się na nadchodzącym szturmie. Jego bicie serca po chwili zrównało się z oddechem, spokojne i jednostajne. W ciszy obserwował jak Konrad unosi dłoń i zaczyna odliczać, zginając poszczególne palce.
Pięć.
Cztery.

Wzrok porucznika na chwilę odbiegł w stronę przeciwnego końca korytarza, gdzie Matt nadal siłował się z terminalem. Technik wyraźnie dawał z siebie wszystko, próbując dostać się do Belforda. Pozostawienie komandora wciąż wydawało się nie w porządku, a zmuszenie cywila do walki było dodatkową ujmą na honorze, ale słowa Daniela sprawiły, że nie mieli wyjścia. Miał wrażenie, że sierżant uda się do generatorów tak czy owak, bez względu na to czy ktoś będzie mu towarzyszył. Decyzja Vexa była dyktowana tym, że gdyby Straussowi nie udało się odbić w pojedynkę pomieszczenia, reszta ekipy znalazłaby się w potrzasku. Zgadzając się na jego decyzję, we dwóch mieli większą szansę na pokonanie zagrożenia.
Trzy.
Dwa.

Ale czy właśnie tego nie robili od początku? Rozdzielali się, trafiając na zagrożenia, z którymi nie potrafili sobie poradzić w pojedynkę? Czy właśnie nie temu próbował zapobiec, ostrzegając żołnierza o pochopnych działaniach? Patrząc na to z dystansu, jedyne co mieli na potwierdzenie faktu, że stacja jest zagrożona, to słowa Daniela, wykrzyczane w panice po słowach szalonej biotyczki. Czy warto było na ich karb stawiać życie cywila i ryzykować jeszcze więcej?
- Zaczekaj. - Porucznik gwałtownie przerwał odliczanie Konrada, nim zdał sobie sprawę z tego co robi. Pozostał jeden wyciągnięty palec, ale turianin potrząsnął głową.
- Niech mnie szlag, ale to zły pomysł. Zmieniłem zdanie. Chociaż raz podczas tej całej misji zróbmy coś porządnie - powiedział cicho, opuszczając broń.
- Jeśli stacja ma wybuchnąć, niech tak będzie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby ostatnią rzeczą jak zrobiłem, było zostawienie członka oddziału na pastwę losu i zmuszenie cywila do walki na moim miejscu. Przykro mi, sierżancie. - Z tymi słowami ponownie pokręcił głową i wycofał się od drzwi, by w końcu odwrócić się i podbiec z powrotem do Matta.
- Zapomniałem, że obiecał mi pan wspólne piwo, panie Tarczańsky - rzucił, dezaktywując pancerz technologiczny i zajmując pozycję w przyklęku przed drzwiami, przykładając karabin do ramienia oraz oko do celownika termicznego. Jeżeli wszystko miało pójść w diabły, przynajmniej zginie z czystym sumieniem. Przeciążenie i mierzona seria z Windykatora, ten sam zestaw.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

4 lut 2015, o 14:54

Bardziej gotowym niż w tamtym momencie, Strauss nie mógł być. Za kilka sekund mieli wejść do pomieszczenia kontrolnego, gdy Vex przerwał odliczanie. Trzeba było zobaczyć twarz człowieka, by można było w nią uwierzyć. Takiego zaskoczenia i niedowierzania, u nikogo innego nie można byłoby znaleźć na stacji. Przez umysł inżyniera, przewijały się wszelkie możliwości, od wymiany pochłaniacza ciepła, po wątpliwości co do zabicia obecnych w środku. Nie sądził jednak, że żołnierz Hierarchii go zostawi tuż po tym, jak się zadeklarował.
Kiedy pierwszy szok minął, Konrad przymknął oczy, uśmiechnął się nieznacznie i wypuścił powietrze nosem.
Umiesz liczyć, licz na siebie.
Już nawet chciał coś odpowiedzieć na słowa turianina, odnośnie jego honoru, ale pokręcił tylko głową. To nie był czas na kłótnie i pokazywanie, czyja racja jest właściwsza. Konrad Strauss musiał sprawdzić prawdziwość tego, co w panice powiedział Daniel. Mógł mieć rację, albo być w błędzie, ale trzeba było sprawdzić, jak ma się sprawa ze stanem generatorów.
Wartość bojowa szturmu spadła o połowę, ale to wcześniej nie przeszkadzało sierżantowi, więc i teraz nie miał powodu, by się zawahać.
Chwycił od razu swój pistolet maszynowy, zaciągnął się głęboko powietrzem i otworzył oczy.
- Wchodzę. - zakomunikował, otwierając drzwi i zaraz potem wychylając się przez nie z bronią wymierzoną w kierunku potencjalnego celu.
Nie wiedział, czy ktoś tam będzie, oraz jak bardzo gotowi do walki byliby przeciwnicy. Nie wiedział nic, ale się nie bał. W takich momentach strach przekuwał w kolejny pocisk, by nie zbrakło mu amunicji.
Jeżeli kogoś by zobaczył, to wymierzyłby w niego z Huragana i krzyknął - Na ziemię, już! Kłaść się, albo zabiję!
Dopiero, gdyby obecni w środku się nie podporządkowali, lub próbowali jakiś sztuczek, to skorzystałby z argumentu siły. Jedno Przeciążenie i dwie serie z broni. Chciał, żeby ktokolwiek jest w pomieszczeniu, się poddał, ale nie mógł ryzykować życia swojego i pozostałych.
Chwilowo dobry Konrad się skończył. Może się pojawi po wszystkim.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

4 lut 2015, o 16:09

CENTRUM KONTROLI STACJI
#1 Annet [DYSRUPTOR FAZOWY 4A]
Bleys:
T: 119-531=0
Annet:
T: 650-325=325


#2 Bleys [ODNOWIENIE TARCZ]
T: 650


#3 Bleys [STRZAŁ WSTRZĄSOWY 2]
Szansa na ogłuszenie: 30%
3
Annet:
T: 325-100=225


#4 Annet [ODNOWIENIE TARCZ]
T: 650


#5 Vex [PRZECIĄŻENIE]
Annet:
T: 650-600=50


#6 MATT [SONDA BOJOWA]
Annet:
T: 50-40=10


#5 Vex [SERIA Z WINDYKATORA]
Szansa na trafienie: <50 + 20 + 15 [STABILNA POZYCJA] + 20 [CELOWNIK TERMICZNY] = 99%
4
Amunicja: 18/162
Annet:
T: 0


#6 MATT [SPALENIE 2]
Annet:
P: 700-300=400

CENTRUM KONTROLI GENERATORÓW
#1 Konrad [PRZECIĄŻENIE]
Johne Cleray
T: 870-2x360xx1,25x0,85 (BARIERA 3)=105


#2 Johne Cleray [ROZTRZASKANIE 6BAA]
Szansa na ogłuszenie: 65%
0
Konrad:
T: 860-1185=0
Powalony


#2 Johne Cleray [BICZ 4A]
Szansa na ogłuszenie: 120%
Konrad:
P: 300-234=66
Unieruchomiony


#3 Johne Cleray [KOPNIAK]
Szansa na trafienie: 100% (konrad ogłuszony)
Obrażenia: 1-60
1
P: 66-23=43


#4 Konrad [SZANSA NA UTRATĘ PRZYTOMNOŚCI]
<50 + 15 [SKRAJNIE MAŁA WARTOŚĆ PANCERZA] + 25 [OBRAŻENIA WEWNĘTRZNE] = 90
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

4 lut 2015, o 18:44

Biotyczka nie czekała, aż Bleys wypowie skierowane do Matthewa słowa. Natychmiast skorzystała po raz kolejny ze swej zdolności, kumulując biotyczną poświatę przy swej dłoni i uderzając znów, pozbawiając Bleysa całkowicie tarcz. Na szczęście zanim nadeszła kolejna salwa, podstawowy generator tarcz żołnierza znów sprostał zadaniu, dzielnie owlekając człowieka kinetyczną barierą, która pochłonęła następny pocisk.
Zdeterminowany do ataku, a jednocześnie chcąc grać na zwłokę, Bleys odpalił swój strzał wstrząsowy, którego pocisk uszkodził w pewnym stopniu już nadszarpnięte tarcze kobiety. Liamson jednak zdecydowała się wykorzystać dany jej czas na zregenerowanie własnych osłon w ciągu tych kilku sekund, gdy Belford nie mógł zrobić nic, ryzykując. Strzał nie ogłuszył jej, odbity jak nic nieznaczący pocisk. Mężczyzna mógł tylko wierzyć logice, że zrobił kobiecie cokolwiek.
Z nowo zregenerowanymi osłonami, Annet znów wyciągnęła rękę w kierunku mężczyzny. Z jej oczu ziała błękitna poświata, a oczy lekko falowały w wyniku lokalnych zaburzeń grawitacji wokół kobiety, skupiającej znów biotyczne pole, by sformować z niego pocisk.
W tym czasie jednak praca Matthewa była gotowa. Drzwi oblała zielona poświata, zwiastująca możliwość otworzenia się na wnętrze, będące pułapką dla Belforda. Natychmiast skorzystali z tej opcji. Do środka jako pierwsza pomknęła przywołana przez technika sonda bojowa, którą wyminęło posłane przez Vexa przeciążenie. Wszystko potoczyło się lawinowo - oddana przez Vexa seria z karabinu całkowicie wykończyła tarcze Annet, a posłane w następnej chwili spalenie objęło jej pancerz ogniem, wywołując wrzask rzucającej się na drugi koniec pomieszczenia kobiety.
W tej samej jednak chwili, drzwi przed stojącym w korytarzu Konradem otworzyły się. Zobaczył niewielkie, rozmiarów centrum kontroli stacji pomieszczenie, zapchane panelami i monitorami, przedstawiającymi przeróżne pomiary. Z pewnością było tu bardziej kolorowo, światło w pełni działało. Przy pulpicie stał mężczyzna, który, słysząc otwieranie się drzwi, natychmiast się odwrócił. W pancerzu pracownika stacji Raitaro, również nie miał na głowie hełmu, jak i reszta. Czarne, tłuste włosy, niegdyś widocznie, starannie przycinane, teraz lekko opadały mu na czoło, okalając twardo wyciosaną twarz o ostrych rysach W jego oczach Strauss dostrzegł wściekłość.
Nie wydawał się przyjaźnie nastawiony - darując sobie sięgnięcie po leżącą na stole broń, aktywował dwie bransolety na obu dłoniach. W jego dłoniach zmaterializowało się coś, czego Konrad dotychczas jeszcze nie widział - długie, pomarańczowe bicze o smukłej sylwetce ze świstem przecięły powietrze, rozświetlając przestrzeń wokół siebie pomarańczowym blaskiem.
Posłane ku niemu przeciążenie uderzyło w kinetyczne bariery przeciwnika, zminimalizowane również przez jego biotyczną barierę, o której świadczyła lekka, niebieska poświata okalająca całe jego ciało. Mężczyzna zareagował od razu - zamachnął się, pozwalając, by z całą jego mocą energetyczne bicze uderzyły o podłogę niedaleko Konrada. Choć nie bezpośrednio trafiony, Strauss poznał całą moc fali uderzeniowej, jaka nadeszła tuż po uderzeniu.
Niszczycielska siła zwaliła go z nóg, natychmiast pozbawiając stu procent tarcz i boleśnie miażdżąc żebra w chwili, w której przyszpiliła go do ściany. Z ust porucznika trysnęła strużka krwi. Poprzednie, zadane maczetą rany natychmiast się otworzyły ponownie, a jedno ze zmiażdżonych żeber przebiło mięśnie i skórę klatki piersiowej mężczyzny. Ból na moment pozbawił go tchu. Zlał się w jedną całość, nie pozwalając zidentyfikować, które partie ciała odpowiedzialne są za dane rodzaje tego rozrywającego uczucia.
Przeciwnik jednak nie pozwolił mu osunąć się na ziemię. Natychmiast ten sam bicz owinął się wokół jego ciała, nagłym szarpnięciem pozbawiając gruntu pod stopami i przyciągając do użytkownika. Plakietka na jego pancerzu mówiła wyraźnie - Johne Cleray.
W oczach Cleraya Konrad dostrzegł te same iskierki szaleństwa.
- Zastanawiałem się, kiedy spróbujecie się tu dostać - wycedził, plując przy tym, jak gdyby z ust toczyła mu się piana. W jego słowach zawarta była pogarda, ale też, co było bardziej przerażające, większa świadomość otoczenia niż u reszty pracowników stacji Raitaro. - Myślałeś, że cokolwiek zmienisz?
Bicz odwinął się z ciała Straussa w chwili, w której Cleray podniósł nogę i kopniakiem odsunął od siebie porucznika. Mężczyzna zatoczył się do tyłu, z wolna tracąc przytomność z bólu, by chwilę później upaść na ziemię w progu pomieszczenia, w otwartych drzwiach. Sekundę później osunął się w błogi niebyt, świadom tego, że następne uderzenie może być dla niego ostatnim.
Johne zacmokał, sięgając po broń, którą wcześniej trzymał odłożoną. M-96 Motyka znalazła się w jego dłoni, a lufa karabinu wycelowana została w leżącego na ziemi Konrada.
- Nie radzę - rzekł natychmiast, przez otwarte drzwi możliwie widząc zamieszanie i resztę przeciwników, tym samym ustrzegając ich przed atakowaniem od razu.

Wyświetl uwagę administratora
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

5 lut 2015, o 23:56

Otworzył drzwi i zobaczył go; faceta majstrującego przy konsoli, który natychmiast przerwał robotę i posłał Konradowi, najbardziej wściekłe spojrzenie, na jakie było go stać. Obok była broń, ale nie sięgnął po nią. Bowiem w rękach pojawiły się u niego, jakby bicze energetyczne. Pierwszy raz widział coś takiego na oczy, ale cokolwiek to było, to miał do czynienia ze sprzętem z górnej półki.
Tylko noże ze stołówki.
Już nie był zdziwiony tym, że jak na bandę cywilnych mechaników, byli uzbrojeni lepiej niż niejeden liniowy żołnierz. Musiał działać szybko, dlatego użył na nim Przeciążenia. Wiedział, że jego program nie jest w stanie poradzić sobie z czymś lepszym niż przeciętny generator tarcz, ale też nie spodziewał się, by koleś coś takiego posiadał. Do tego jeszcze biotyka.
- Nienawidzę biotyków. - powiedział tylko, gdy poczuł mocne uderzenie pomarańczowych macek. Tarcze przyjęły na siebie uderzenie, ale rozpadły się natychmiast, nie pozwalając inżynierowi na kontratak. To był mocny cios, a zaraz po nim przyszedł kolejny. Sierzant poczuł, jak zostaje oplątany przez te ustrojstwa. Czuł, jak na nowo otwierają się jego rany, jak żebra mu pękają i jak nie może oddychać. Odpływał. Jako pierwszy uciekł słuch, kiedy krew powoli nie dopływała mu do mózgu. Widział jak koleś coś do niego mówił, ale nie zrozumiał, co dokładnie. Nigdy nie był mistrzem w czytaniu z ruchu warg.
Potem facet go puścił i kopnął, prosto w klatkę piersiową. To nie był mocny kopniak, ale też nie musiał, bo tyle wystarczyło. Nie mogąc ustać na bezwładnych nogach, Konrad upadł na plecy, głową uderzył o podłogę i tyle. Potem przyszła ciemność, w której utonęły jego myśli. Cisza i ciemność.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

6 lut 2015, o 16:10

Bleys odetchnął na moment, widząc nadchodzącą odsiecz. Mattowi najwyraźniej udało się otworzyć drzwi. Trzeba przyznać technik był szybki. Seria Vexa zaś niesłychanie celna, wszystkie pociski trafiły przeciwniczkę, co nie umknęło uwadze byłego komandora. Potem spalenie Matta sięgnęło szalonej kobiety. Belford zastanawiał się, czy nie próbować wziąć jej żywcem, kiedy zdał sobie sprawę, że za ich plecami, w pomieszczeniu na końcu korytarza rozgrywa się inna walka. Czy Konrad właśnie leżał tam powalony i widział biotyczne błyski i bicze szalejącego nad nim przeciwnika?
Wolał zejść tamtemu z linii strzału ale nie chciał też walczyć na dwa fronty. Odpalił kolejny strzał wstrząsowy w kierunku Annet, licząc, że ten spowoduje ogniową eksplozję. Jeśli to nie powali kobiety zrobią to jego towarzysze lub jego kolejne strzały wstrząsowe. Zaraz też ruszył przed siebie nurkując poza zasięg wzroku biotyka.
- Wszyscy do wnętrza - zakomenderował rozglądając się za Danielem i wciągając go, jeśli będzie potrzeba - rozproszony szyk - dodał zaraz, ustawiając cywili poza zasięgiem wzroku przeciwnika, w centrum kontroli. Nie mogli stać też tak, żeby ewentualny obszarowy biotyczny atak trafił całą grupę.
- Szturmowiec, jakiś pieprzony dragon? - warknął zdziwiony, wnioskując po tym, co zobaczył. Tylko oni używali tych przeklętych biotycznych biczy. Co do wszystkich diabłów taki facet robił na dnie oceanu? - Przemknęło mu przez myśl gdy oceniał sytuację.
- Vex, wyjrzyj ostrożnie i spróbuj z nim pogadać - rzucił do turianina, który był zapewne najbliżej drzwi. Sam poszedł sprawdzić stan trafionej wielokrotnie kobiety przy okazji podnosząc broń Daniela. Miał zamiar oddać mu zgubionego predatora i sprawdzić w jakiej kondycji psychicznej jest ich pilot. Chciał wiedzieć czy ten będzie mógł ich wesprzeć w razie nadchodzącej walki?
- Rocheford, czym możesz przywalić ze swojego omni-klucza w razie starcia? Dasz radę czymś go poczęstować na moją komendę? - zapytał patrząc mężczyźnie w oczy. Nie były to jedyne informacje, jakie chciał wyciągnąć od technika.
- Co z tymi generatorami? Wiesz jak wiele czasu zajmie ich przeciążenie nim dojdzie do katastrofy? Wystarczy jedna osoba w tamtym pomieszczeniu by to zrobić? - wskazał w kierunku otwartych drzwi na końcu korytarzyka, gdzie stał uzbrojony mężczyzna.
- Matt, sprawdź czy jakiś terminal wciąż działa. Czy cokolwiek tu działa. I dzięki za szybką odsiecz - klepnął inżyniera w ramię. Na resztę podziękowań przyjdzie czas gdy z tego wyjdą.
- Dlaczego Konrad sam otwierał tamte drzwi? - chciał wiedzieć.
Ostatnio zmieniony 8 lut 2015, o 22:46 przez Bleys Belford, łącznie zmieniany 1 raz.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

6 lut 2015, o 19:42

Windykator zadrżał znajomo przy ramieniu Vexa, wypluwając z siebie dziewięciopociskową serię z jednostajnymi trzaskami miniaturowego akceleratora masy. To był pierwszy raz kiedy porucznik miał okazję wykorzystać karabin po jego zakupie, a ten sprawdził się doskonale, trafiając tam gdzie turianin celował. Tarcze zniknęły, gdy energia pocisków przeciążyła generator, a chwilę później Annet z wrzaskiem rzuciła się do tyłu, podpalona przez technika. Vex opuścił nieznacznie lufę, a uczucie satysfakcji, które normalnie by odczuwał, teraz było jedynie bladym cieniem. Jeden sukces niewiele zmieniał; cała ta operacja powinna tak wyglądać od samego początku, a było jej do tego daleko.
Słysząc eksplozję i wstrząsy za swoimi plecami, błyskawicznie się odwrócił, wciąż pozostając w przyklęku i unosząc broń. Jego niedowierzanie na fakt, że sierżant jednak zdecydował się wkroczyć do pomieszczenia samemu, równało się tylko temu, którego doznał widząc efekty szturmu. W czasie kiedy oni przeprowadzali we trójkę zmasowany atak na biotyczkę, tajemniczy człowiek zdążył wykończyć Konrada, co już samo w sobie wiele o nim mówiło.
"Nie "wykończyć". Obezwładnić", poprawił się w myślach, widząc jak mężczyzna podnosi własną broń i celuje w głowę nieprzytomnego sierżanta. Groźba była jednoznaczna, a to oznaczało, że Strauss jeszcze dycha.
- Spokojnie! Chcemy uniknąć walki, jeżeli to możliwe - krzyknął do mężczyzny. Odgłos potężnego strzału wstrząsowego za jego plecami i następującej po nim eksplozji trochę zadawał kłam słowom turianina, ale jednocześnie podkreślał drugą część zdania. - Do tej pory tylko się broniliśmy i chcieliśmy uzyskać parę odpowiedzi! Sierżant działał niezależnie! Ty jesteś Mase Ersod? Czy może Johne Cleray? - Z pięciu inżynierów pracujących na stacji, tylko tych dwóch jeszcze nie napotkali na swojej drodze.
Słysząc rozkazy za swoimi plecami oraz kątem oka widząc pojawienie się Belforda, delikatnie kiwnął głową. Cofnął się o kawałek, ale pomimo lufy przy skroni Konrada, zaczął kalkulować swoje szanse.
- Bo go zostawiłem, by pana ratować, komandorze. I dlatego, że mnie nie posłuchał i postanowił pomimo tego wkroczyć sam - mruknął cicho. Sierżant z pewnością wierzył, że robi dobrze. Może nawet myślał, że uratuje wszystkich na stacji, naprawiając generatory, ale były to tylko podszepty jego gorącej głowy. W efekcie stracili jednego z grupy, a porucznik czuł się parszywie - wyszło na to, że żeby wesprzeć jednego z pozostałych ludzi, opuścił drugiego. Niby Strauss odpowiadał sam za swoje czyny, ale Vex wiedział, że będzie to coś co będzie musiał porządnie zapić w dextroskrętnych drinkach, gdy wrócą na powierzchnię.
O ile wrócą.
- Gdybyśmy zaatakowali go teraz wszyscy naraz, mogłoby się udać. Myślę, że dałbym radę trafić go w głowę, jeżeli pozbylibyście się jego tarcz - szepnął ochryple przez komunikator, nie odrywając wzroku od Cleraya. Jego umysł pracował na zwiększonych obrotach. Może gdyby zamiast tego spróbował przeciążyć generatory mężczyzny, wyładowanie by go ogłuszyło? A co jeżeli nie? Spięcie nie zawsze było tak potężne. W dodatku ciało nieprzytomnego - umierającego? - sierżanta wciąż leżało w progu, blokując drzwi, a jego głowa była praktycznie pod lufą przeciwnika.
Czy miałby postawić życie Straussa na rzut monetą?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

6 lut 2015, o 20:19

Zanim drzwi otworzyły się ponownie, Matt wziął głęboki oddech. Odczuwał ogromny strach, lecz wpływał on na niego nader pozytywnie. Nie paraliżował go, wręcz przeciwnie, kazał mu walczyć o życie. Nie chciał zginąć zapomniany, zgnieciony przez śmiercionośne ciśnienie lub z ręki jakiejś szalonej kobiety. Nikt nie chciałby chyba umrzeć tak idiotyczną śmiercią. Poza tym, chęć pomocy dowódcy sprawiła, że poradził sobie sprawnie, miał też nadzieję, że później pójdzie równie gładko jak teraz. Drzwi otworzyły się, dla inżyniera czas jakby zwolnił...Przeciążenie, natarcie sondy bojowej, strzały i spalenie. Pierwszy raz doświadczył takich emocji, zawsze zastanawiał się jak to jest zaatakować bezpośrednio człowieka, jak to jest patrzeć na jego agonię, a wyglądało na to, że właśnie na nią patrzył. Swąd palącej się ceramiki pancerza dotarł do jego nozdrzy, był paskudny, aczkolwiek zapach ten skojarzył ze zwycięstwem...Co prawda pozornym, ale zawsze. Wrzask Annet nie był dla niego miły, wydawało mu się, że poczuł jej fizyczne cierpienie. Cały czas jednak jego sumienie mówiło mu, że to było konieczne.
To ona nas zaatakowała, niech płonie. Należy jej się.
Powtarzał sobie to zdanie cały czas w głowie, było mu trudno to znieść i prawdopodobnie nigdy nie wyprze z głowy wspomnień z tej stacji, ale robota na tej stacji z pewnością go zahartuje i nie pozwoli mu patrzeć biernie na inne zagrożenia, tylko czynnie brać udział w ich neutralizacji.
-Nikt się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji.-Wydusił z siebie, zdyszany jakby właśnie przenosił kilkaset kilogramów worków z piaskiem. To całe zdarzenie nie powinno mieć miejsca i ciągle zastanawiał się, gdzie popełnili błąd. Lekkomyślność? Lekceważenie zagrożenia? Na rezultat ich działań wpływało wiele czynników, ale nie zamierzał nikogo oceniać. Każdy z nich popełnił jakieś błędy i ostatnią rzeczą o jakiej każdy myślał to osądzanie innych i rozliczanie ich z decyzji jakie podjęli. Nagle jednak coś tchnęło mechatronika, otworzył szeroko oczy i wydukał.
-Konrad...-Słysząc to co się działo kilkanaście metrów od niego, doszedł do wniosku, że prawdopodobnie nie ma już czego ratować. Poszedł sam, postąpił jak dureń...Nawet Matt, który nie ma zielonego pojęcia o taktyce wiedział, że w obecnej sytuacji nie powinni się rozdzielać, a wyglądało na to, że Konrad wpadł w samą paszczę lwa i został prawdopodobnie pożarty.
Ziomuś! Generatory! Przejmij kontrolę nad tą pierdoloną stacją!
Ta myśl szybko jednak przejęła głowę inżyniera i nie zważając na podziękowania Belforda, natychmiast rozejrzał się po pomieszczeniu, by poszukać jakiegoś sprawnego terminala. Z jego wcześniejszego dochodzenia wynikało, że wpisanie prostej komendy w Centrum Kontroli pozwoli mu odzyskać ustawienia fabryczne stacji i odzyskać kontrolę chociażby nad częścią całego kompleksu. Nie mógł jednak poddać się swoim zszarganym emocjom, cały czas mając na uwadze fakt, iż dobro ogółu jest ważniejsze od dobra jednostki. Ratowaniem Konrada musieli zacząć się później, choć coś cały czas pchało go do tego, by pobiec do niego z odsieczą. Nie miał jednak szans w pojedynkę, dlatego musiał się zająć tym, na czym znał się najlepiej. Na działaniach technicznych.
Na wypadek jakiejkolwiek agresji ze strony Annet, Matt przygotował dla niej kolejną porcję śmiercionośnej plazmy w postaci spalenia, a dopiero później przyjdzie do przywracania stacji pierwotnych ustawień, o ile znajdzie się tutaj działający terminal.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

8 lut 2015, o 22:06

#1 Bleys [PRZESZUKANIE ANNET]
assets
1 - omni-żel; 2 - medi-żel;
0
Ilość:
1

Random stuff:
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

8 lut 2015, o 23:05

Płonąca sylwetka Annet rozświetlała pomieszczenie niepokojącym, urywanym blaskiem. Jej wrzask na długo miał pozostać w uszach zebranych w pomieszczeniu mężczyzn, zakończony brutalnie wystrzelonym pociskiem z broni Belforda. Dotarłszy do celu, zakończył wędrówkę na wrażliwym, rozżarzonym pancerzu biotyczki, wbijając się w niego z hukiem i towarzyszącą temu eksplozją. Nim zdążyła zareagować, Liamson wybuchowo straciła życie, opadając na ziemię w dość zmasakrowanej i nadpalonej formie. Płomienie zdążyły jednakże już zniknąć. Powietrze wypełnił smród palonego pancerza, a przez niego przebijał się również fetor nadpalonej tkanki.
Wstępne przeszukanie nie dało zbyt wiele. Kobieta nie miała przy sobie maczety - być może została jej ona odebrana przez kogokolwiek, kto zamknął ją w tym pomieszczeniu wcześniej. Bleys znalazł jednak u niej jeden medi-żel oraz mały, drobny chrześcijański krzyżyk zawieszony na srebrnym wisiorku.
W tym czasie Rocheford, z powrotem schowany w pomieszczeniu, uruchomił swój omni-klucz, w reakcji na pytanie dowódcy.
- Mam kilka programów, do samoobrony... - rzucił niemrawo, prezentując ów oprogramowanie.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Następne pytanie Belforda wywołało kilka sekund ciszy, które Rocheford przeznaczył na chwilę namysłu, widoczną na jego skupionym wyrazie twarzy. Nie wyglądał na pewnego siebie w momencie wypowiadania pierwszego zdania. - To... zależy. To nie jest standardowa procedura, połowa zabezpieczeń na Raitaro jest tylko po to, by uniknąć przeciążenia generatora. - zaczął z wolna, w czasie, w którym Tarczański rzucał się do konsol, a Vex z wolna zbierał w sobie na wyjrzenie na zewnątrz. - To dość prosta maszyneria, bo nie jest niebezpieczna sama w sobie. Przez to, że jest na ryfcie, całe pieniądze wrzucane są w bezpieczeństwo i blokady. Czerpiemy tylko ułamek energii ryftu. W całości można by tym poruszać kontynent, zresztą właśnie stąd biorą się trzęsienia ziemi. - ostatecznie, trzęsienia ziemi brały się z powodu płyt tektonicznych. A Raitaro znajdowała się w szczelinie między trzema takimi. - Zabezpieczenia prędzej czy później ktoś musiałby załatwić manualnie. Czyli z zewnątrz, fizycznie je wyłączyć.
Matthew odnalazł wreszcie szukany przez niego system - choć sporo paneli było uszkodzonych, przywrócenie autoryzacji dla centrum kontroli było jedynie formalnością. Natychmiast otrzymał dostęp do wielu rzeczy, jak i podgląd na sytuację na stacji. Mógł spojrzeć na monitoring, pootwierać bądź pozamykać wszystkie drzwi. Mógł uruchomić procedurę zamykania i uszczelniania doku, gdyby poświęcił tej sprawie odpowiednią ilość czasu - musiał w końcu w takim wypadku obchodzić znów zabezpieczenia. Nie wiedział też, czy skaf wymyło, czy nie. Wiedział jedynie, że na poziomie wyżej na pewno wciąż, zalane wodą znajdują się ich skrzynie.
Mógł również poświęcić czas by przyjrzeć się centrum kontroli generatorów. Nie mógł mieć żadnego wpływu na instrumenty tam działające, odpowiednio napisany jednak program mógłby się podpiąć pod płynące tam i z powrotem informacje, dając Tarczańskiemu wgląd w to, co obecnie dzieje się z generatorami.
W tym czasie Vex otrzymał pierwszą reakcję mężczyzny, stojącego w lekkim oddaleniu, w innym pomieszczeniu, od którego odgrodzony został turianin metrem korytarza, drzwiami i nieprzytomnym Konradem w progu.
- Uniknąć walki? Lepiej dla mnie - parsknął śmiechem, lecz po jego oczach widać było, że daleko mu do faktycznego rozbawienia. - Cleray, miło poznać. Przyszliście oglądać fajerwerki? - oczy mu się zaświeciły, co zauważył z trwogą Riyo nawet z takiej odległości. Mężczyzna skinął głową, w parodii skłonienia się na powitanie, wciąż celując z karabinu w głowę Straussa, któremu z wolna, samoczynnie zaczęły odnawiać się tarcze. - Najlepsze miejsca, pierwszy rząd. Szkoda, że nie zobaczę drugiej fali. Ktoś jednak musiał dostać to zadanie. Uwolnienie starych sił nigdy nie miało być łatwe - zamarł na moment, zbliżając się o krok w stronę drzwi, co wciąż dawało mu jakieś trzy metry od Konrada i niecałe dziesięć do Vexariusa. - Wiesz, że stąd pochodzimy? Urodziliśmy się tu, na ryfcie. Jedna z "teorii" powstania życia tak głosi - uśmiechnął się nieco ironicznie, zaciskając mocniej dłoń na karabinie, aż pobielały mu knykcie. - Jak piękne musi być by umrzeć w ten sposób?

Wyświetl uwagę administratora
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

9 lut 2015, o 19:49

Bleys przeszukał ciało Annet bez większych emocji. Może to po incydencie z batarianami i niewoli nie dzielił ludzi na cywili i żołnierzy. Tam rozumowano inaczej, każdy, kto brał udział w walce mógł zabijać lub zostać zabity. Krzyżyk znaleziony przy kobiecie położył na jej piersi, nie miał czasu na inne gesty. Medi-żel natomiast mógł się im jeszcze przydać.
Potem wysłuchiwał raportów swoich ludzi, a w jego umyśle coraz wyraźniej zarysowywała się ostateczna decyzja, co począć dalej. Potrzebowali szybkiego dostępu do generatorów, jeśli chcieli uniknąć katastrofy. Musieli się też spróbować dostać się do Konrada, i jeśli inżynier wciąż żył, podać mu medi-żel i przynieść skrzynię z medykamentami. Wszystko to uniemożliwiał im John Cleray. Czy warto było było z nimi negocjować? Próbować oszukać? Chcieli negocjować z Donne, z Annet i z Riffostem... Za każdym razem tracili czas, a nieprzyjaciel atakował ich dzięki temu pierwszy, zyskując przewagę taktyczną wpędzał ich w tarapaty. Pora żeby teraz oni wykonali pierwszy ruch. Musiał jednak być przemyślany, by miał jak największą szansę powodzenia. Słuchał jednym uchem, co mówi mężczyzna na korytarzu, tymczasem spojrzał omni-klucz Daniela.
- Czas negocjacji się skończył panowie - rzekł rzeczowo przy zamkniętym hełmie, by słyszeli go tylko przez komunikatory - musimy jak najszybciej wyciągnąć Konrada i zlikwidować Cleraya. Spojrzał wymownie na Vexa, czy drugi oficer aprobuje te działania, to było dla niego ważne. Potem spojrzał na Matta. Nie chciał też kolejnych indywidualistów, którzy będą marudzić podczas akcji, jak robił to Strauss, i wolał, żeby wszystko było jasne. Odwrócił się znów do Daniela i położył mu dłoń na ramieniu.
- Plan wygląda tak - Matt, na moją komendę ustawisz na moment natężenie świateł w generatorach na jak najwyższe, by oślepić Cleray'a. Jednocześnie otwierasz stopniowo kolejne grodzie w pomieszczeniu obok niego, by myślał, że ktoś tamtędy zmierza. Może będzie zdezorientowany, choć przez moment - prawdopodobnie przeciwnik znał ich liczbę ale w takich chwilach mógł się zawahać, liczyła się każda sekunda.
- Vex, walisz serię ognia zaporowego w drzwi. Daniel i ja biegniemy w kierunku Straussa. Matt, na moją komendę gasisz zaraz światła na całym piętrze. W ciemności i odciągamy Konrada na korytarz. Vex, gdy zgasną światła musisz nas naprowadzać. Jeśli zobaczę, że John zaświeci latarkę, by strzelać do Konrada lub do nas, nakażę ponownie włączyć oślepiające światła w pokoju generatorów. Vex, będziesz wtedy wiedział, by szybko oderwać oko od celownika, byś sam nie został oślepiony. Matt, gdy dam ci znać, zamykasz wszystkie drzwi do generatorów. Podam Konradowi mied-żel, jeśli będzie jeszcze żywy... - plan był ryzykowny ale to jedyne co mogli zaoferować żołnierzowi Przymierza.
- Następnie możemy zaatakować generatory we czwórkę z dwóch stron, podzieleni na dwa zespoły - ale na to przyjdzie czas potem, gdy odciągniemy Konrada. - zwrócił się znów do Rocheforda.
- Dasz radę mi pomóc Daniel? Będziesz biegł za mną po lewej stronie korytarza. Dałeś radę przejść szkolenie ryftu, byle kto nie ma na to odwagi, poradzisz sobie i teraz - uśmiechnął się pewnie zza przezroczystej przyłbicy hełmu, chcąc dodać otuchy technikowi i okazać, że mu ufa. W razie czego, gdyby morale Daniela były niskie, Bleys był zdecydowany biec sam.
Belford zajął pozycję przy drzwiach, po przeciwnej stronie Vexariusa, zostając poza zasięgiem wzroku przeciwnika. Daniel miał być tuż za nim. Wygasił umocnienie by poświata nie zdradziła go w ciemnościach i dając rozkaz do otwarcia ognia i oślepiania uaktywnił skok adrenaliny przed biegiem w kierunku podoficera Przymierza.
Ostatnio zmieniony 11 lut 2015, o 21:33 przez Bleys Belford, łącznie zmieniany 3 razy.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

9 lut 2015, o 20:45

- Viyo. Przyjemność po twojej stronie - odparł ochryple turianin, nie odrywając wzroku od mężczyzny. Cleray wydawał się być równie szalony co pozostali ryfciarze, ale jego obłąkanie sprawiało wrażenie... mniej chaotycznego, a bardziej uporządkowanego. Blask wydobywający się z jego oczu przypominał bardziej skrajny fanatyzm niż efekt działania stacji, co zmusiło turianina do zastanowienia czy mężczyzna od samego początku nie planował takiego zakończenia stacji. Jego zdolności, tak odmienne od umiejętności pozostałych inżynierów, zdawały się to potwierdzać. A biorąc pod uwagę, że zgodnie ze słowami Annet nie działał sam...
- Druga fala? Żeby uwolnić energię ryftu i zrównać ludzki port z ziemią? To jest wasze zadanie? - Porucznik, podobnie jak Cleray, zacisnął silniej dłonie na rękojeści karabinu. Słyszał rozmowę Belforda i jego rozkazy, ale w tej chwili ważne było, żeby ich przeciwnik skupiał się na konwersacji z nim, dając pozostałym czas na przygotowanie się.
- Popieram, komandorze - szepnął cicho, nie odrywając wzroku od Cleraya. Na ułamek sekundy zerknął na leżącego w przejściu Konrada. Plan wydawał się niebezpieczny, ale był jedyny jaki mieli. Czas grał przeciwko nim, a sytuacja w jakiej zostali postawieni, była bardziej niż nieprzychylna.
- Trzymajcie głowy nisko - dodał tylko. - Matt, nie przesadź z tym natężeniem światła. Jeżeli wysadzisz żarówki, będziemy musieli prowadzić szturm po omacku i stracimy całą przewagę.
Pamiętał jak Cleray (on lub Riffost, który podkradł się do nich w kamuflażu) załatwił trójkę ludzi z grupy wsparcia na dolnym poziomie, osłaniając się jednym niczym tarczą i wybijając pozostałych. Zbliżanie się do mężczyzny było skrajnie groźnym posunięciem, ale z obecnej pozycji nie mogli prowadzić skutecznego ognia. Ich przeciwnik mógłby ich przetrzymać wystarczająco długo, by generatory eksplodowały - w końcu sam zaznaczał, że nie śpieszy mu się do walki.
- Jesteś zdecydowany poświęcić życie, żeby wykonać zadanie? - rzucił głośno do mężczyzny, głównie żeby ten dalej gadał. Na komunikacji zaś szepnął:
- Na twój znak, komandorze.
Na sygnał Belforda zamierzał posłać posłać serię prosto w stronę Cleraya, celując do niego przez celownik termiczny. Był przygotowany na nagły błysk światła oraz na ciemności, które miały po nich nastąpić. Gdy Bleys i Daniel ruszą korytarzem, planował kierować ich krótkimi komendami ("pięć metrów przed wami", "trzy metry przed wami", "jesteście na skrzyżowaniu") i ich osłaniać, by w razie czego posłać w przeciwnika kolejną serię, gdyby ten pojawił się w drzwiach.
Ostatnio zmieniony 10 lut 2015, o 19:50 przez Vex, łącznie zmieniany 1 raz.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

9 lut 2015, o 21:07

Swąd palonej tkanki dotarł do nozdrzy inżyniera, zemdliło go na chwilę. Nikomu nie życzył takiej śmierci, nawet ona nie zasługiwała na taki los. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że sytuacja wymagała takiego brutalnego postępowania. Jeśli chociażby przez moment by się zawahali, mogliby skończyć tak samo jak laureat Orderu Darwina - Konrad. Cały czas jego podświadomość przypominała mu o tym, aby nie dać się ponieść emocjom, ale w tym wypadku trudno było zachować stalowe nerwy. Wielokrotnie popisał się swoim opanowaniem i w tym momencie jego umysł dawał z siebie 200%, by móc utrzymać kontrolę nad ciałem, które krzyczało coraz głośniej.
Run! Forest! Run!
Stojąc przy terminalu i przeglądając jego możliwości administracyjne, miał chwilę załamania. Nigdy nie był świadkiem tak dramatycznych wydarzeń, ba, on przecież brał w nich udział. Patrzył się tępo w holograficzny monitor, jakby na chwilę tracąc kontakt z rzeczywistością. Przejmował się tym, co zrobił. Uświadomił sobie, że ta stacja i to zlecenie na zawsze zmieni jego osobę. Być może stanie się twardszy? Może stanie się bezduszny? Tego bał się najbardziej. Tego, że stanie się potworem. Wiedział jednak, że w każdej sytuacji może liczyć na swoją załogę, która wspomoże go w ciężkich chwilach i nie pozwoli na to, by Matt przeżywał tutejsze wydarzenia. Miał w nich oparcie i zdawało mu się, że teraz cholernie mocno potrzebował ich słów otuchy. Co prawda, do swoich nowych towarzyszy może doliczyć Vexa, Bleysa, Daniela i Konrada, gdyby nie pewne pomyłki byliby nie do powstrzymania. Coś jednak wyrwało go z kontemplacji, obiecujący obraz z poziomu niżej. Skrzynie z ekwipunkiem.
-Skrzynie są wodoodporne?-Spytał żartobliwie, widząc jak ich wyposażenie dryfuje w doku dla skafów. Nie widział jednak samego pojazdu i nie mógł jasno stwierdzić, czy znajdował się on w doku czy też nie. No cóż, wszystko jednak wskazywało na to, że batyskafu tam nie było, no chyba, że wszechobecny mrok zasłaniał jego obecność.
Spodziewał się raczej akcji w stylu Rambo XIX, kiedy to tytułowy bohater wpadł do obozu batarian i wyciął ich przy pomocy 10991 pocisków w ogóle nie przeładowując broni. Ta opcja była co najmniej interesująca, ale z punktu widzenia rzeczywistości...niewykonalna. Matt nie miał zamiaru nawet tego proponować. Wtedy wyszedłby na kompletnego laika, który nie rozróżnia wizji reżysera od jawy. Wyobrażając sobie tą całą akcję, uśmiechnął się lekko.
-Nasz klient...Nasz szpan...Czy jak to tam.-Rzucił do Bleysa z uśmiechem, wpisując całą sekwencję poleceń do terminala w Centrum Kontroli do terminala. Wszystko miało się dziać zgodnie z poleceniem Vexa. Ustawił zatem cały plan działania w postaci prostych komend zrozumiałych przez system operacyjny stacji. Natężenie światła na poziomie maksymalnym wraz z kaskadowym otwieraniem grodzi w pomieszczeniu sąsiednim - Gotowe. Komenda odcięcia oświetlenia na całym piętrze. Również czekała na sygnał dowódcy. Na wypadek jakiegoś wypadku miał włączyć światła. Proste. Na koniec tak zwana wisienka na torcie. Zamknięcie Cleraya w jego własnym, małym generatorowym świecie. Dystrakcja, akcja, ewakuacja...Plan prosty, rzetelny i genialny. Sam na lepszy by nie wpadł, mogli wykorzystać możliwości kontroli nad systemami stacji i zapowiadało się na to, że wyjdzie to całkiem nieźle.
-Światło, drzwi, ciemność, ewentualnie światło...Zamknięcie. Gdyby trochę pozmieniać kolejność to byśmy mieli księgę rodzaju w wersji Raitaro. Dobra, wszystko mam gotowe.-Komendy były przygotowane. Nie pozostawało nic innego, jak tylko przejść do wykonania tej ryzykownej operacji. Ze strony Matta wyglądało to dość bezpiecznie, ale na wszelki wypadek niepowodzenia...Dopisał jeszcze zamknięcie grodzi Centrum Kontroli, w którym się znajdowali. Tak na wszelki wypadek. Czekał zatem na sygnał Bleysa, który miał rozpocząć lawinę przepływu danych.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%

Wróć do „Ziemia”