Czas nieznośnie mijał, kiedy oni próbowali zachować go jak najwięcej. Szybkie przeszukanie Johne'a dało Bleysowi maczetę, przypiętą z tyłu przeciwnika, której jednak nie zaczął używać. Żołnierskie oko dostrzegło, że odpinanym generatorem tarcz okazał się być
Cierń, wręczany później Tarczansky'emu. Matthew musiał pamiętać, że wciąż ma działający standardowy generator, który wcześniej wzięli od poprzedniego przeciwnika.
Daniel szybko dał znać, że żyje, choć przez pierwsze kilka sekund tkwił w szoku. Podniósł się z ziemi, krzywiąc przy tym i masując tył głowy, którym dość mocno uderzył w ścianę przy powaleniu. Otrząsnął się wyraźnie i skierował swój wzrok na resztę, wyraźnie unikając widoku leżącego na ziemi trupa. Choć mógł to być jego niedoszły morderca, Rocheford nie przywykł do tego typu sytuacji. Wydawał się być dziwnie spokojny, wręcz apatyczny. Czekał na to, aż ktoś podejmie za niego decyzję, co ma robić.
Ta została podjęta dość szybko. Członkowie drużyny rozdzielili się, wzbogaceni znowuż to o nowy sprzęt, ruszyli biegiem w stronę śluz. Gnani wizją natychmiastowej śmierci, mogli nie zwracać już uwagi na czające się po kątach, możliwe niebezpieczeństwa. Poziom zero wciąż był ogarnięty półmrokiem, tym razem jednak odrobinę rozjaśnionym przez światła alarmowe. Mieli kontrolę nad stacją, jak i pewność, że wszyscy jej lokatorzy są albo na zewnątrz, albo leżą martwi. Pokrzepiające, choć nieco inaczej mogli
wyobrażać sobie tę misję w chwili, w której ją przyjmowali.
Daniel dopadł do zamka ze wcześniej zmienionym przez Konrada hasłem. Nie było to wielką sztuką, by zhakować praktycznie pozbawiony zabezpieczeń panel, więc szybko szafka stanęła otworem, prezentując mu wyposażenie tak, jak wcześniej zrobiła to Konradowi.
W tym czasie Bleys i Vex mogli wpaść do mokrego doku. Skrzynie i kombinezony nie były czymś, czemu przeszkodziłaby wilgoć, jak widać również nie zostały zmiażdżone - skrzynie były specjalne, wzmacniane, dzięki czemu mogli przenosić je wcześniej pod wodą. Ich dobytkowi nie zaszkodziło praktycznie nic.
Donne też nie zaprzątała sobie głowy rozwaleniem ich ekwipunku, mogli więc zacząć wciągać na siebie pancerze w chwili, w której dobiegł do nich Daniel z maczetą, co wyglądało o tyle komicznie, że wyraz jego twarzy z pewnością był niebojowy.
-
Mogę zająć się zabezpieczeniami, ale Cleroy nie będzie chciał na to pozwolić - rzucił, w panice wręcz pośpiesznie ubierając kombinezon, jakby mieli zamknąć śluzę czy z nim, czy bez niego. Skinął głową w odpowiedzi na pytanie o to, czy skafem dla ludzi będzie szybciej. -
Mniejsza powierzchnia, krótszy czas.
Wreszcie dopinał już ostatnie zatrzaski, umieszczając na głowie hełm. -
Jeśli ta cała siostra chciała ich powstrzymać, tak jak biotyczka, to może będzie chciała nam pomóc. Choć nie wiem, wydawała się popierdolona...
Stęknął cicho, z wysiłkiem, niezgrabnie w wielkiej rękawicy ściskając rękojeść maczety.
Poprowadził ich za sobą, do małego doku dla ludzi, a Matt mógł zdalnie rozpocząć procedurę zamykania, nawet jeśli Rocheford nie zrobił tego od razu.
Wtedy w śluzie zapanowała ciemność. Buczenie pracującej maszynerii wydawało się nawet większe niż w przypadku poprzedniego, wielkiego doku, jak gdyby znajdowali się bliżej właściwych systemów. W opasłych kombinezonach musieli się nieco ścisnąć, lecz zostało im przestrzeni życiowej by nie pociąć się nawzajem maczetami. Pomieszczenie z wolna zaczęło wypełniać się wodą.
Właśnie wtedy w całej stacji podniósł się jęk, zagłuszający zarówno pracę słyszalnych przez trójkę mężczyzn przyrządów, jak i narzekania Raitaro. Ogłuszający wręcz alarm miał inną tonację niż ten, który wywołał Tarczansky wcześniej, by uratować Belforda i pilota ich skafu. Tamten był znacznie ostrzejszy i wyższy. Ten, o niższej tonacji, grzmiał fatalną nutą, uruchamiając wszystkie diody alarmowe, które zaczęły systematycznie, w odstępach ułamków sekund, migać czerwoną poświatą. W tej chwili chyba wszyscy, oprócz nieprzytomnego Konrada, mogli zamknąć na moment oczy, spodziewając się eksplozji.
Najbardziej poinformowany w tej sytuacji był Tarczansky. Matthew widział sypiące mu się na ekran powiadomienia o niestabilności reaktorów 2 i 3, a chwilę później również 1 i 4. Co dziwniejsze, standardowe procedury powinny w tym momencie zarządzać wyłączenie generatorów (czego bez przyłączenia z powrotem systemów bezpieczeństwa i blokad zrobić nie mogli), a jeśli to niemożliwe, ewakuację personelu. W tym miejscu naprawa generatora była pierwszorzędna, ewakuacja załogi, jak się okazało, nie tyle, że była na szarym końcu listy procedur do wykonania w takich sytuacjach -
jej w ogóle tam nie było. Pracownicy za wszelką cenę mieli przywrócić generatory do stanu bezpieczeństwa.
Chwilę później zrozumiał, dlaczego. Odwrócił się na moment, skupiając wzrok na kilku, pozornie bardziej bezużytecznych terminalach, które od samego początku zajęte były czymś innym. Ich ekrany pokrywały symulacje skutków. Najpierw wybuchu pierwszego generatora i zainicjowania reakcji łańcuchowej we wszystkich innych. Matthew nie musiał znać szczegółów, wiedział, że jeśli prowadzi to do wybuchu, to jest źle, czy z powodu czynnika A czy B. Inna symulacja natomiast pokazywała skutki. Wraz z danymi o mocy generatorów i możliwego wybuchu, na ekranach pojawiały się również mapy podłoża oraz dane sejsmiczne.
Nie bez powodu życie pracowników liczyło się mniej niż możliwy wybuch. Raitaro znajdowała się na ryfcie Galapagos, styku trzech płyt tektonicznych. Strefy geotermalne dostarczały tutaj takiej mocy, że generatory musiały działać z ogromnymi zaworami bezpieczeństwa, utrzymującymi jej poziom na tyle nisko, by nie stwarzało to zagrożenia. Bez tych zaworów, generatory mogły zadziałać jak katalizator, wybuchając po tym, gdy otrzymają dawkę pełni sił ziemskiej skorupy. O czym mówił Daniel? Na ryfcie potrafiły działać moce zdolne poruszyć kontynent.
W tym przypadku skończyłoby się to trzęsieniem ziemi. To nie eksplozja była tak ważna, ona "jedynie" unicestwiłaby stację geotermalną. To jej skutki, głębokomorskie trzęsienie, spowodowałoby niemożliwe wręcz straty. Nawet z nich porty mogłyby się otrząsnąć, kolejny grafik jednak pokazywał przewidywane wielkości fal tsunami, jakie nadejdzie zaraz po wstrząsach.
Widok symulacji pobudzał wyobraźnię Tarczansky'ego, który widział skutki niemalże tak, jakby obserwował wszystko z pierwszego rzędu, a trzęsienie ziemi już przeszło. Fale sięgały na połowę wybrzeża Pacyfiku wszerz. Nie zatrzymywały się na portach, lecz mknęły wgłąb lądu z bestialską siłą, niosąc ze sobą krzyk wiatru, ludzi i niszczonych maszyn. Wyspy Galapagos przestały istnieć. Ta apokaliptyczna wizja z pewnością mogła zmotywować do działania, jak i odebrać chęci do życia.
Wreszcie, nie marnując czasu, Matthew dotarł do konsoli odpowiedzialnej za pierwsze, odrobinę szybciej tracące stabilność generatory.
Zadanie dla Matthewa:
Przed oczami pojawia się panel sterujący pierwszymi, wewnętrznymi blokadami reaktorów 2 i 3. Konsola usiana jest czerwonymi komunikatami o błędach, wywołanych przez zainstalowanego przez ryftera wirusa, który, po załatwieniu sprawy i narobieniu szkód, został usunięty. Błędy jednak uniemożliwiają ponowne włączenie zapór w sieci.
Żeby konsola mogła ponownie uruchomić blokady dla pierwszej pary reaktorów, należy usunąć wszystkie błędy. (Ma wyglądać
tak, czyli całość na zielono)
- 1 koło ratunkowe Jeśli Matt utknął, może dowiedzieć się, jak pozbyć się pewnego błędu (lub jak ugryźć temat) od Daniela przez komunikator, traci jednak wtedy trochę czasu.
- Pola konsoli mają 3 kolory. Zielony, żółty oraz czerwony i każdy zmienia się w ten sposób, czyli czerwony w żółty, żółty w zielony, a zielony z powrotem w czerwony. Zmiana jednego pola zmienia wszystkie przyległe, także po skosie.
- Po 9 ruchach konsola wywala jeszcze więcej błędów, wracając do pierwotnego ułożenia i Matt musi zaczynać od nowa.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąJak ci łatwiej, możesz próbować wyjść w 9 krokach od zielonego do kolorowego, wtedy każdy zielony zmienia się w żółty, każdy żółty w czerwony, a każdy czerwony w zielony.
Sprawdzałam, ale jakby były jakieś wątpliwości to uderzać, bo po 30 minutach patrzenia się w to trochę mi po oczach wali już :<
Deadline: Niedziela, północ.