Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

[GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

18 sty 2015, o 11:46

No i czar prysł. Nadzieja na to, że zadanie będzie łatwiejsze zniknęła wraz ze zmianą koloru hologramu na czerwony. Co się stało? Co zrobił nie tak? Najprawdopodobniej źle zrozumiał odczyty wykonanego przez siebie skanu. Co za brak profesjonalizmu, powinien zrozumieć, że gdzieś po drodze nadpisana jest autoryzacja. Nie przewidział skutków przeciążenia sterownika i obejścia systemu. Dał się wymanewrować przez chęć ułatwienia sobie drogi. Musiał się z tym pogodzić, choć bardzo nie lubił przegrywać. Teraz musieli znaleźć rozwiązanie swoich problemów, a faktycznie...Zrobiło się ich dość sporo.
-Teraz pewnie wiedzą, że majstrowaliśmy tutaj.-Powiedział szeptem do wszystkich, ten kto administruje stacją ma teraz niezły ubaw. Każde otwarcie drzwi wyskakuje mu pewnie na monitorze. Doskonale zna każdy ich ruch i może pokierować ich tak, jak on chce. Wieści od Konrada również nie były za dobre. Nie mógł podjąć się jednak dwóm zadaniom naraz, jego omni-klucz nie miał, aż takiej mocy obliczeniowej, a poszukiwanie źródła nadpisu będzie i tak bardzo trudnym zadaniem. Daniel musiał sobie poradzić samemu, zresztą, lepiej znał systemy i prawdopodobnie on szybciej znajdzie rozwiązanie zagadki danej przez Konrada, on jedynie rzucił w jego stronę.
-Wykonalne, ale mam inną robotę. Sorry, Konrad.-Powiedział i znów aktywował omni-klucz. Na wieść o potencjalnym towarzystwie, Matt uznał, że musi być bardziej ostrożny, zrozumiał terytorium wroga i zaczął zdawać sobie sprawę, że to szaleniec tutaj gra muzykę, a on i jego towarzysze desperacko tańczą. Skorzystał ze zdolności Sonda Bojowa, zadziała ona autonomicznie jeśli wróg pojawi się w ich pobliżu. Całkiem dobry skupiacz ognia i chwilowy dodatkowy pomocnik. Miał jedynie nadzieję, że nie wyrwie ona przed siebie i nie zdradzi ich pozycji. Chociaż, może przestraszyłaby ona tego, kto wyszedł. O ile ktokolwiek wyszedł. Po chwili natychmiast zaczął szukać źródła nadpisywanej autoryzacji. Przykucnął, miał przez to nadzieję, że będzie trudniejszym celem do trafienia. Jasna cholera. Cały misterny plan w pizdu.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

20 sty 2015, o 17:43

#1 Matthew [WIEŚCI O AUTORYZACJI]
<50 - 30 [UKRYTE POLECENIA] + 25 [WIEDZA TECHNICZNA] + 10 [PREMIA TECHN] = 55
0

<30 łatwe rozwiązanie problemu,
<50 czasochłonne, lecz łatwe,
<70 średnia szansa + czasochłonność,
<90 trudne rozwiązanie.
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

20 sty 2015, o 18:00

Wraz z zamknięciem się drzwi śluzy, po niespełna minucie pierwsze odgłosy rozpoczynającej swą pracę maszynerii dały o sobie zaznać. Strauss nie wiedział jednak, czy są to machiny odpowiedzialne za wyrównywanie ciśnienia w pomieszczeniach i napływ wody, czy też to otwierają się najpierw wrota, a właz jest na tyle szczelny. Nie wiedział również, czy kobieta zdążyła włożyć na siebie któryś z ich pancerzy, czy też z wolna kona po drugiej stronie.
- To, co zostawiliśmy u góry, powinno się zachować. Jedynie trochę zmoczyć. To skaf wypłynie - mruknął pod nosem wciąż zirytowany Daniel. - Nie istnieje połączenie między drzwiami zewnętrznej śluzy a włazem i wrotami. Nie bez przejścia przez centrum kontroli stacji, które to nadzoruje. A przynajmniej nadzorowało, bo całkiem możliwe, że je też przejęła inna jednostka.
W międzyczasie Vex i Bleys mogli spojrzeć w lewą i prawą odnogę korytarza. Po żadnej z nich nie było widać żywej duszy. Żadne z drzwi nie zostało również otwarte. Obydwaj wiedzieli, że jeśli nie był to omam słuchowy, to odległy dźwięk otwieranej śluzy mógł pochodzić albo z którychś drzwi wewnątrz innych pomieszczeń, albo z rozgałęzienia na końcu prawej odnogi.
Matt poszukiwał rozpaczliwie, pod groźbą czyhającego za nimi niebezpieczeństwa, nadzorującego programu bądź jednostki. Po krótkiej chwili mu się to udało - odkopał spod warstw wyrzuconego dla niepoznaki, cybernetycznego śmiecia nie do końca skomplikowanie zamaskowane przeniesienie autoryzacji do jednostek znajdujących się w pomieszczeniu oznaczonym nieznanym Tarczańskiemu kodem. Nie posiadał jego lokalizacji, lecz szybki research dowiódł, że chodzi o również centrum kontroli, lecz nie stacji. Centrum to było bezpośrednio podłączone do generatorów na grzbiecie Galapagos, jak i czujników oceniających ich pracę. Więcej informacji nie odnalazł, możliwe jednak, że Daniel da im więcej informacji na ten temat.
W międzyczasie Matthew natknął się na rozwiązanie problemu - obejście nadzorującego kodu i otworzenie drzwi bez jego udziału. Wyglądało jednak na to, że w pojedynkę będzie miał z tym trudności, jak i zajmie to wiele czasu bez gwarancji, że zadziała. Mógł podjąć się tego sam, poprosić Daniela o pomoc, lub poszukać łatwiejszego rozwiązania. Mógł też zignorować to zupełnie i ruszyć dalej, pozostawiając centrum kontroli stacji samemu sobie.
Warto było jednak dodać, że niekoniecznie wszystkie systemy znajdujące się na stacji i sprawujące pieczę nad Raitaro musiały zostać nadpisane. Autoryzację, według technicznej wiedzy Matthewa, można było zmienić za pomocą prostego przywrócenia do pierwotnej konfiguracji, lecz trzeba było dokonać tego bezpośrednio z centrum kontroli, nie któregoś z paneli na drzwiach.
- Słuchaj, to może być cholernie upiorne, ale możesz sprawdzić - zaczął nagle Daniel, jakby odłączając się od reszty grupki i myślowo będąc gdzie indziej. - Jest jeszcze śluza dla ludzi, nie? W środku, w jednym z paneli na ścianie powinien być schowek. Powinieneś znaleźć tam uniwersalne pancerze. W razie uszkodzenia pierwotnych, w czasie, w którym firma tworzy i wysyła następne, dostosowane do użytkownika, pracownicy muszą kontrolować stację i korzystają z takich, w jakich my wyszliśmy. Mógłbyś wyjść za nią, wsiąść do skafu i nim podpłynąć. Powiem ci jak.
Propozycja Daniela mogła wydawać się szalona na pierwszy rzut oka - powrócić do ciemnej toni, gdzie maniakalna kobieta, choć wciśnięta w ten sam pancerz (o ile przeżyła), ma znaczną przewagę w rozeznaniu terenu i poruszaniu się po dnie. Należało też pamiętać o tym, że kimkolwiek był "on, którego Błękit zabrał", mógł być to inny pracownik znajdujący się poza stacją. Decyzja należała mimo wszystko do Konrada. Zawsze mógł sprawdzić stan pancerzy i ruszyć dalej.
Wyświetl uwagę administratora
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

21 sty 2015, o 00:14

Matt miał coraz większe wrażenie, że tracą czas. Cała ta akcja nie powinna mieć miejsca, popełnili po drodze sporo błędów, ale nie miał zamiaru teraz nikogo obwiniać. To nie był czas na rozliczanie się z błędów. Jako przełożony pewnej grupy ludzi doskonale zdawał sobie sprawę, że na podsumowanie przyjdzie czas po zakończonej pracy. Inne działanie mogłoby wpłynąć na morale grupy, a poza tym nie on tutaj dowodził. Może to i lepiej, bo pod jego komendą cała ta misja skończyłaby się militarnym fiaskiem.
Przeszukiwanie odmętu danych przez jakiś czas nie przynosiło efektów. Miał zamiar to porzucić, jednak po jakimś czasie złapał trop i podążył jego śladem. Zamaskowana autoryzacja. Sprytnie podrzucony śmieć, który i tak dzięki zawartym w sobie danym poprowadził mechatronika do rozwiązania zagadki. Czuł się odrobinę jak komputerowy detektyw, który za pomocą swoich umiejętności rozpoznaje i kategoryzuje cybernetyczne poszlaki, które w rezultacie prowadzą go do rozwikłania sprawy. To co jednak ujrzał, wprawiło go w osłupienie. Jeszcze raz przeprowadził całą akcję od początku i kiedy wynik był taki sam, postanowił podzielić się swoim osiągnięciem z towarzyszami.
-Panowie...Może coś pokręciłem po drodze, ale wygląda na to, że wszystko jest podłączone do Centrum Kontroli...Ale na Grzbiecie Galapagos, odpowiada on za pracę generatorów, bla bla bla.-Było to dziwne, aby decyzja o otwarciu drzwi była przetwarzana przez inne centrum kontroli. Ktoś najwyraźniej był mądrzejszy od niego i miał coraz większe wątpliwości, co do tego, czy aby na pewno są w dobrym miejscu. Może tak naprawdę kluczem było tamto Centrum Kontroli. Pytania się mnożyły, a odpowiedzi było coraz mniej. Rozwiązania były, ale trudne i czasochłonne. Nie był pewien, czy mają dużo czasu na dokonanie obejścia.
-Bleys, ty szefujesz, ty decydujesz. Mogę spróbować to obejść samemu, ale zajmie mi to cholernie dużo czasu. Daniel może mi pomóc i nam zajmie to mniej czasu. Mogę też szukać dalej, albo zostawić to w pizdu. Co robimy?-Postanowił zaczekać na decyzję dowódcy. To on miał chyba wystarczającą wiedzę na temat, czy jest tu bezpiecznie. Co prawda, kamery obecnie nie były aktywne, ale prawdopodobnie zdążyli już zaznaczyć swoją obecność. Pozostawała jeszcze sprawa Konrada. Mogli stracić możliwość powrotu do domu, a tego nie chciał. Przebywanie na tej stacji coraz bardziej mu się nie podobało, ale zamierzał to ukrywać. Co jednak nie oznacza tego, że się nie bał. Niemniej jednak, że każda kolejna minuta stracona w tym miejscu, mogłaby zostać wykorzystana na przejęcie kontroli z innego punktu na stacji. Jednak potrzebował dostępu do jakiegoś bardziej zaawansowanego terminalu, by móc tego dokonać. Jedynym, do jakiego mogliby mieć dostęp, to ten znajdujący się za drzwiami Centrum Kontroli. Była to ich jedyna szansa, ale mogła być ich ostatnim przekleństwem. Cóż, wybór należał do Belforda.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

21 sty 2015, o 14:06

Szlag, ani widu ani słychu sprawcy hałasów. Bleys zastanawiał się czy odgłos zamykanych drzwi mógł dochodzić z odciętych pomieszczeń. Wysłuchał relacji techników. Decyzję trzeba było podjąć szybko. Na pewno warto było dostać się do centrum kontroli. Pytanie jak długo będą tu siedzieć absorbując pracę dwójki techników? Jeśli będą mieli pecha, to bardzo długo i ta opcja nie podobała się Belfordowi. Do tego plan Daniela - był śmiały, dość ryzykowny ale Bleys był gotów na to pójść, nawet gdyby sam miał go zrealizować i wyjść. Młody żołnierz Przymierza miał rację, musieli czasowo zmienić swoje priorytety. Będą potrzebować Vidara, tym bardziej, że ktoś podłączył się do centrum spoza Raitaro i wciąż może siedzieć gdzieś na dnie.
- Dobra panowie, zbieramy się do Konrada. Tą samą trasą. Vex, ubezpieczam cię, zgaś migiem kamery, które patrzą na drzwi z trupem. - Bleys wiedział, że ktoś się kręci po piętrze i tym razem może liczyć, że osłabił ich czujność i spróbuje tej pułapki.
- Konrad, sprawdź te zapasowe kombinezony - rzucił do Straussa.
- Zmitrężyliśmy trochę czasu ale i zyskaliśmy wiedzę na czym stoimy - rzekł rozglądając się gdy Vex zajął się kamerami, które obserwowały drzwi. Tymczasem wezwał do siebie Matta i Daniela.
- Poruczniku, zajrzyjcie do składzika z korytarza i miejcie oko czy nikt nie próbuje zgniatarki - smród martwego ciała wciąż im przypominał co może spotykać nieuważnych. Bleys ubezpieczał tyły potem zapalił światła kombinezonu i wciąż z włączonym umocnieniem wskoczył pierwszy do składziku. Zaświecił w dół włazu i jeśli było czysto zsunął się błyskawicznie wprawnym ruchem. Miał zamiar wyjrzeć na korytarz poziomu zero omiatając teren światłami. Teraz on ubezpieczał przy drzwiach wychodzących techników i turianina.
- Daniel, jeśli kombinezony będą choć dwa i jest czas, pójdziesz z Konradem. Chyba, że mamy innego ochotnika do tego zadania - rzekł, gdy teraz on ubezpieczał tyły i zmierzali w kierunku śluz - uważał, że jeśli jest możliwość, to dwójka ludzi lepiej poradzi sobie na zewnątrz z możliwym atakiem szalonej ryfciarki, zwłaszcza z głębinowym doświadczeniem Daniela.
- Reszta przypilnuje śluz i przeczesze parter - Bleys wątpił czy kwatery załogi były zabezpieczone tak dobrze jak centrum kontroli. Powinni sobie poradzić z zamkami.
- Póki jest ciemno, Matt, nie wychylaj się z korytarza śluz, możesz sprawdzić czy któryś z denatów ma generator tarcz, może go odpalisz - Jeśli nie było innych ochotników do nurkowania mogli z Vexem namierzyć usterkę instalacji elektrycznej, turianin powinien poradzić sobie z przeciętym przewodem. Jeśli to coś większego, zawsze mogli wezwać Tarczanskiego i osłaniać go własnymi gabarytami.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

21 sty 2015, o 19:07

Porucznik w milczeniu obserwował swoją część korytarza, słuchając wypowiedzi zarówno Belforda jak i pary techników. Podobnie jak im, jemu również nie podobała się obecna sytuacja.
- Z całym szacunkiem, komandorze, ale nie wiem czy to dobra decyzja - odezwał się niespodziewanie. Swoje następne słowa zaczął dobierać ostrożnie, biorąc pod uwagę, że zgodził się wcześniej na przywództwo mężczyzny. - Mi także nie podoba się fakt, że tracimy tyle czasu, ale największy kawałek układanki mamy właśnie za tymi drzwiami. Jeżeli dobrze zrozumiałem ze słów Matta, to terminal nadzorujący centrum kontroli znajduje się poza stacją, a to oznaczałoby konieczność wyjścia na zewnątrz. Będziemy tam odkryci - jak wy to mówicie - jak kaczki na strzelnicy. Nasza broń i umiejętności będą bezużyteczne, podczas gdy przeciwnik ma do dyspozycji noże długości przedramienia, o których wspomniał Konrad, i każdy jego cios będzie zabójczy. Odnalezienie terminalu i odbicie go w przypadku napotkania oporu będzie zwyczajnie niemożliwe.
Turianin poruszył karkiem i poprawił uchwyt kolby przy ramieniu, z ociąganiem opuszczając swoją pozycję na rogu. Gdy Belford go osłaniał, zajął się wyłączaniem kamer, jednak nie tylko tą na końcu korytarza, ale również tymi po drodze.
- Jeżeli istnieje szansa na obejście tego programu z centrum kontroli, to moim zdaniem powinniśmy ją wykorzystać. Wysłanie drugiego człowieka do naszego skafu, szczególnie takiego który nie potrafi walczyć (z całym szacunkiem panie Rocheford) sprawi, że stracimy nie jednego, a dwóch ludzi. Tam w wodzie, żaden z nas nie będzie miał szans w starciu z człowiekiem uzbrojonym w maczetę. - Otwieranie paneli monitoringu szło mu coraz sprawniej, a tym razem wiedział już, które kable przecinać omni-kluczem. - Uważam, że nie powinniśmy próbować naprawiać tego co spieprzyliśmy, a przeć dalej. Porzucić skaf i skupić się na przejęciu stacji. Niech Konrad do nas wróci i razem przeczeszemy ten poziom, podczas gdy nasi technicy spróbują jeszcze raz nadpisać program i dostać się do centrum kontroli. We dwójkę, czy nawet i w trójkę, może im się to uda.
Propozycja pozostawienia skafa na pastwę oceanu była dla niego trudniejsza niż sądził, ale w jego opinii było to coś, co należało zrobić. Nawet jeżeli oznaczało to dla niego głodówkę, odzyskanie pojazdu było zbyt ryzykowne i w obecnej sytuacji nijak by im się nie przysłużyło. Komfort posiadania środka powrotnego nie był wart narażania misji. Gdy unieruchomił ostatnią kamerę, powstrzymał Bleysa przed wejściem do składziku, łapiąc go za ramię. Bardziej żeby go wysłuchał, niż żeby powstrzymać go siłą.
- Gdybym był naszym przeciwnikiem, dokładnie tego bym po nas oczekiwał - że na wieść o utracie środka transportu od razu porzucimy próby dostania się do centrum i pobiegniemy z powrotem, próbując uratować co się da - powiedział powoli, patrząc w wizjer jego hełmu. - Donne krzyczała, że "Błękit ją wzywa". Jeżeli założymy, że nie były to zwykłe wrzaski szaleńca, czymkolwiek lub kimkolwiek jest ten Błękit, to najwyraźniej ma z nią ciągły kontakt. Jeżeli uda nam się przejąć centrum kontroli, to my zaczniemy dyktować warunki. Alternatywy powinniśmy zacząć rozważać dopiero, gdy wykorzystamy tutaj wszystkie opcje.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

21 sty 2015, o 22:42

Jak mógł pozwolić sobie na coś takiego? Wszystko było w porządku, do momentu aż został sam. Mógł po prostu zostać gdzie był i poprosić o wsparcie w celu obezwładnienia kobiety.
Obezwładnienia? Pocięłaby delikwenta na plastry!
Westchnął rozglądając się po korytarzu i nie mogąc znaleźć żadnego panelu, innego jak sterującego drzwiami. Z innym pomysłem wyskoczył Daniel, ale nie była to opcja z jakiej Konrad chciał korzystać. Za wszelką cenę chciał uniknąć wychodzenia na zewnątrz i to właśnie dlatego chciał, by nie było ku temu potrzeby. Sprawa jednak wyglądała na przegraną.
Zrezygnowany sięgnął do jednej z kieszeni, wyciągnął proteinowy batonik i wziął jego kęs. Skierował swoje kroki do mniejszej śluzy, przyglądając się leżącemu w pobliżu ciału. Patrząc na denata, od którego nieprzyjemnie czuć było rozkład, blondyn zastanawiał się z jakiego powodu umarlak wybrał akurat ten dok.
Już było po wszystkim. Spieprzył sprawę z pilnowaniem drogi ucieczki, więc mógł poświęcić swój czas na próbę odgadnięcia, co się tak właściwie wydarzyło.
Ofiara albo nie zdążyła do doku, albo osłaniała odwrót.
- Cztery ciała. - już na samym początku nie pasowało coś Straussowi, bo w końcu ekipy wysyłane były po pięć osób. Kierowca i czterech pasażerów. Uzbrojenie pasowałoby do zbrojnych, więc brak było kierowcy.
Podejrzliwym wzrokiem spojrzał w kierunku drzwi do małego doku i ustawił swój skaner na pełne szukanie istot żywych, oraz materiałów wybuchowych.
To było raczej debilne, bo prędzej znalazłby za drzwiami kolejnego trupa, ale...
Upewnił się też co do tego, czy po drugiej stronie jest sucho, zanim zdecydowałby się na ich otwarcie i sprawdzenie kombinezonów. Schował pistolet, mając na powrót wolne obie ręce i jeżeli mógłby otworzyć drzwi i zajrzeć do środka, to tak by zrobił, zachowując przy tym ostrożność.
- Wchodzę do małego doku. Sprawdzę jak stoją sprawy z ich sprzętem wycieczkowym.
Szczerze wątpił w znalezienie sprawnych kombinezonów, ale trzeba było się dowiedzieć, na czym stoją.
Jeżeli żadna niebezpieczna, niespodziewana, czy dziwna rzecz nie miałaby miejsca we wnętrzu doku, to wszedłby do środka.
Cztery ciała. Miał dziwne wrażenie, że w doku znajdowało się piąte.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

22 sty 2015, o 04:32

To, co mówił turianin nie było takie głupie. Bleys okłamywałby sam siebie, gdyby nie przyznał, że również rozważał taką opcję działania. Gdy pozostali zgodzili się na jego dowództwo, powiedział, że ważkie decyzje będą podejmowali wspólnie. Jeszcze gdy turianin majstrował prze kamerach powstrzymał techników, Matta i Daniela.
- Niech będzie poruczniku, zostańcie i spróbujcie poszukać innego rozwiązania dla otwarcia centrum kontroli - podjął ostateczną decyzję. Wkrótce, gdy Vex sprawdził czy składzik jest czysty, Bleys podszedł do niego posuwając się przy ścianie z gotową do strzału bronią .
- Jest pan gościem na naszej planecie, zatem jeśli umrze pan z głodu, proszę nie winić gospodarzy. - Mruknął w przypływie czarnego humoru, choć miał uznanie dla turianina, że dla realizacji celów, które uznawał za słuszne, był gotów poświęcić swoje racje żywności.
- Teraz proszę wrócić i pilnować chłopaków przy pracy. Ja sprawdzę co u Konrada - Nie zamierzał go zostawać samego tym razem. Wciąż nie wiedzieli czy parter jest czysty. We dwójkę będzie też łatwiej sprawdzić pomieszczenia. Nie porzucał też opcji z możliwością wyjścia na zewnątrz, jeśli w śluzie dla ludzi będą kombinezony. Uważał, że wspólnie mają spore szanse. Zapalił światła kombinezonu i wciąż z włączonym umocnieniem wskoczył do składziku. Zaświecił w dół włazu i jeśli było czysto zsunął się błyskawicznie wprawnym ruchem.
- Jeśli nie wyjdziemy na zewnątrz teraz - z każdą chwilą skaf będzie się oddalał. Jeżeli będzie nam potrzebny później, może czekać nas długa i ryzykowna wędrówka po dnie, by go odzyskać. Dziewczynie z maczetą mogę dać radę omni-ostrzem. Ze smokerem wybuchającym mi pod stopami nie będę miał szans - rzekł twardo. Wyjrzał na korytarz regulując natężenie świateł, by omieść ciemne zakamarki.
- Co pan sądzi Rocheford? - chciał poznać opinię ryfciarza gdy nasłuchiwał pracy urządzeń w zamkniętej śluzie.
- Jeśli mamy podróżować gdzieś poza stację w poszukiwaniu tego terminala - lepiej na pokładzie Vidara niż na piechotę. Jak daleko znajdują się generatory?
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

22 sty 2015, o 16:40

Decyzja Belforda o podziale oddziału również nie przypadła Vexowi do gustu, ale turianin po chwili milczenia ustąpił pola. Komandor nie wyglądał jakby chciał jeszcze o tym dyskutować, ale ostatnie czego potrzebowali, to wojna autorytetów. Nawet jeżeli oznaczało to większe ryzyko i więcej obowiązków dla porucznika, który musiał pilnować techników. Jęki i metalowe zawodzenia Raitaro sprawiały, że każdy był napięty jak struna, więc spięcia były nieuniknione. I tak był pod wrażeniem, że trwało to tak długo, nim wpływająca na nich ciężka atmosfera dała o sobie znać.
- Głód jest moim ostatnim zmartwieniem, komandorze. Proszę tylko sprawić bym nie winił was za pochopne decyzje, to mi w zupełności wystarczy - odparł spokojnie, ubezpieczając korytarz, gdy mężczyzna wchodził do śluzy. Kiedy tylko Belford zniknął na dole, od razu cofnął się do Matta i Daniela, dając im znać, by kontynuowali pracę przy terminalu drzwi. Sam ponownie zajął pozycję przy prawej ścianie, na rogu, by móc obserwować dalszą część korytarza, samemu jednocześnie korzystając z jego osłony.
- A jak zamierza pan z tego omni-ostrza skorzystać, mając na sobie podwodny kombinezon? - odezwał się retorycznie na kanale komunikacji, opierając kolbę karabinu przy barku. Ludzie byli niecierpliwi i wychodziły tutaj różnice między nimi, ale Belford i tak sprawiał wrażenie dowódcy, któremu można przemówić do rozsądku. Vex nie zawsze miał takie szczęście do przełożonych. Znał też paru takich, którzy prędzej posłaliby cały oddział w objęcia śmierci, niż przyznali się do wydania nieprzemyślanego rozkazu. - Rozejrzyjcie się chociaż za jakimś uzbrojeniem. Może poza kombinezonami znajdzie się jeszcze parę zapasowych noży.
Słowa Belforda o tym, że Vex był tu gościem, chociaż dowcipne, niewątpliwe były również swojego rodzaju przypomnieniem. Subtelnym, którego turianin jednak nie przegapił.
- No panowie, dajcie z siebie wszystko, jeżeli nie macie ochoty na podwodne wycieczki - mruknął do Matta i Daniela.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

22 sty 2015, o 18:10

#1 Matthew i Daniel [HAKOWANIE SYSTEMU]
<50 - 40 [SKOMPLIKOWANIE] + 40 [WIEDZA TECHNICZNA MATTA I DANIELA] + 10 [PREMIA TECHN] + 10 [PREMIA TECHN2] = 70
0

Czas trwania:
<30 1 tura, <60 2 tury, <99 3 tury.
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

22 sty 2015, o 18:52

VEX, MATTHEW I DANIEL Wymiana zdań, jak i unieszkodliwienie dwóch kolejnych kamer, nie zwróciły większej uwagi na znajdujących się w korytarzu mężczyzn. Jak na razie żaden przeciwnik nie wychynął na nich z odnogi korytarza. Składnik również miał okazać się taki sam, jak w czasie, w którym to trafili do niego przez właz w podłodze - poza trupem nie było tam wiele interesujących ich kwestii.
Daniel jednak postanowił odezwać się od razu, gdy Bleys ostatecznie wydał swoje rozkazy. Widać było jego nie do końca tęgą minę, gdy miało przyjść do tego, że on opuści wraz z Konradem względne bezpieczeństwo stacji. Początkowo jednak wydawało się, że nie do końca rozumie część prowadzonej przez nich dyskusji, szybko okazało się, dlaczego tak jest.
- Centrum kontroli generatorów nie znajduje się na zewnątrz. Jest w jednym z pomieszczeń, jak kontroli środowiska stacji - wyjaśnił, kręcąc głową i dając im do myślenia. Wyraźnie według niego nawet taka idea wydawała się absurdalna, co widać było po jego wyrazie twarzy. - Ale nie mam pojęcia, które to może być. Możemy strzelać i podchodzić do losowych drzwi próbując je otworzyć, albo spróbować otworzyć centrum kontroli i przywrócić mu dostęp. Wtedy powinniśmy dowiedzieć się gdzie musimy iść.
Koniec końców, Vex uporał się z kamerami i powrócił za ścianę, zza której mógł obserwować korytarz. Matt i Daniel przystąpili do pracy, lecz, jak przewidział Tarczansky, nie miała ona okazać się szybka. We dwójkę mimo wszystko szło im dość sprawnie. Tysiące połączeń wewnątrz systemu komputerowego naginało się wedle ich woli, łamiąc się by tworzyć nowe lub przywracać stare. Połowa pracy została już wykonana, gdy ten względny pokój został przerwany.
Zaczęło się niewinnie. Turianinowi wpatrzonemu w rozgałęzienie korytarza wydało się, że po lewej stronie dostrzegł lekki ruch, tuż przy krawędzi ściany. Brak jakichkolwiek odgłosów jak i późniejszy brak następnych bodźców sugerował wojskowemu, że był to omam wywołany przebywaniem w środowisku wzmagającym w nim wielki stres.
Drugi raz jednak był aż zbyt oczywisty. Natychmiast wychylająca się sylwetka mężczyzny i słyszalny w tym czasie krzyk zmusił ciało turianina do cofnięcia się w pełni za osłonę, gdyż widział aktywowany u niego omni-klucz.
- WYNOŚCIE SIĘ STĄD! - falę dźwiękową nastąpiła cieplna. Ku rogowi, za którym schował się Vex, pomknęła diabelska siła Spalenia. Uderzyło o ścianę, osmalając ją i niemal przypiekając głowę wojskowego.
Zaraz po tym, Viyo mógł na moment wychynąć poza róg, lecz człowieka nie było w polu widzenia. Nie wydawał się umiejętnie kryć - na sekundę w polu widzenia Vexariona pojawiło się ostrze, które wcześniej dostrzec mógł Konrad niżej. Tylko na moment, wychynęło, jak gdyby wrogo nastawiony mężczyzna właśnie go dobył. Sondzie Matta atak ten wystarczył - pomknęła w kierunku przeciwnika, znikając za tym samym rogiem, jak gdyby ten natychmiast się wycofał widząc to.
BLEYS I KONRAD Pokój pełen maszyn odczytujących dane z czujników również nie prezentował się dla Bleysa w jakikolwiek sposób inaczej. Szybko nadgonił on Konrada, rozświetlając sobie drogę swoim wyekwipowaniem, jak i korzystając z lekkiej poświaty lampek awaryjnych i pobłysku paneli na drzwiach.
Strauss pierwszy trafił do małej śluzy, której drzwi były otwarte. Maszyneria po chwili przestała pracować, sugerując, że cała woda została wpompowana do doku, a wrota otwarte i system nie przewiduje powrotu do stanu pierwotnego, a jedynie czeka na dalsze sygnały. Mimo obaw o następne ciało, wnętrze nie chowało w sobie żadnych dodatkowych trupów, zwłok lub śladów krwi.
Z perspektywy osoby spoglądającej z korytarza i nie wiedzącej czego szukać, niewiele ciekawych rzeczy tu było. Po bliższym obejrzeniu każdej ze ścian, na jednej z nich dostrzegł wgniecenia i zdarty gdzieniegdzie materiał. Cienkie, srebrne kreski prześwitującego metalu przywołały mu na myśl wielką maczetę pracowniczki. Czyżby już wcześniej próbowała w jakiś sposób dostać się do skafandrów?
Szafka w żaden sposób nie utrudniała przebywania bądź transportowania małych materiałów niżej, zaprojektowano to wyraźnie tak, by zminimalizować ryzyko zawadzania którejś z części w pewnym momencie pracy. Z boku sprytnie ukryty był mały panel w kolorze pasującym do ścian. Po jego uruchomieniu, Strauss napotkał bazowe zabezpieczenie blokujące szafkę i wymagające podanie trywialnego kodu. Posiadając techniczne umiejętności, bez problemu obszedł potrzebę wpisania hasła, w międzyczasie zerkając do jego logów - ostatnio zostało ono zmienione przez terminal centrum kontroli. Zakładając, że było ono faktycznie administratorem w tym czasie.
Po odsunięciu się ścianki, Konrad dostrzegł dwa damskie i dwa męskie kombinezony we względnie uniwersalnym i pasującym zarówno na Straussa, jak i jego tymczasowego dowódcę. Oprócz tego, na zaczepach umieszczono trzy, odrobinę mniejsze odpowiedniki broni, jaką władała Hallee. Całość spowita była warstwą kurzu, a sama maczeta, pozbawiona między innymi światełek przy ostrzu, wyglądała na pierwowzór ostatecznej wersji.

Wyświetl uwagę administratora
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

23 sty 2015, o 17:53

Vex odruchowo zerknął w stronę Daniela po jego słowach, a potem na Matta, jakby chciał poznać jego opinię. W końcu to Tarczańsky twierdził, że system nadzorujący znajduje się poza stacją, a oni korzystali z informacji, które ci im przekazywali. Chyba, że źle ją zrozumieli. Lub jeżeli Rocheford się mylił.
- Wygląda na to, że między naszymi technikami powstają różnice w opinii. Pan Rocheford uważa, że centrum kontroli, które nadpisało autoryzację, znajduje się na Raitaro, ale w innym pomieszczeniu - przekazał przez komunikator, odwracając wzrok z powrotem na korytarz.
I całe szczęście, bo dzięki temu dostrzegł ruch po lewej stronie skrzyżowania.
W pierwszej chwili chciał go zignorować, ale wyuczona dyscyplina i obowiązek, który sobie przydzielił, zmusiły go do ponownego sprawdzenia. Ciągły stres i napięcie często powodowały, że żołnierze widzieli rzeczy tam gdzie ich nie było, ale tym razem to nie był ten przypadek. Na widok rozpalającego się omni-klucza turianin odruchowo schował się z powrotem za róg, a potem zaklął, gdy fala gorąca omiotła ścianę, osmalając miejsce gdzie przed chwilą znajdowała się jego głowa. Swąd spalenizny, który pozostawił po sobie pocisk rozżarzonej plazmy, od razu wypełnił korytarz. Chwilę później Vex wychylił się z powrotem, unosząc karabin w stronę skrzyżowania i przyjmując pozycję w przyklęku. Adrenalina zaczęła krążyć w jego żyłach jak szalona.
- Mam kontakt z przeciwnikiem. Jest równie szurnięty co Donna Halle, uzbrojony w ten sam nóż oraz w omni-klucz z zasięgowym protokołem spalającym - przekazał wewnątrz hełmu, biorąc wcześniej krótki oddech, by się uspokoić i nie przestając celować w stronę przeciwnego załomu. Sonda Matta pogoniła mężczyznę, ale turianin zdawał sobie sprawę, że raczej nie na dobre.
- Matt, Daniel, pracujcie dalej. Cofnął się za róg korytarza. Możliwe, że będzie próbował do was zejść przejściem po lewej stronie, w najdalszej części stacji, patrząc od strony śluz. Utrzymuję pozycję - powiedział zdawkowo. Sonda technika sprawiła się doskonale, dając im dodatkowe kilkanaście sekund. Vex przez chwilę zastanawiał się czy nie ruszyć za nią i nie skorzystać z elementu zaskoczenia, zmniejszając odległość między sobą, a mężczyzną, ale ostatecznie poniechał tego pomysłu. Gdyby był sam, właśnie tak by zrobił, ale obecnie miał niezłą pozycję do obrony oraz praktycznie bezbronnych techników, których musiał pilnować.
- Chcemy pomóc! - odkrzyknął, wpatrując się w załom. Nie liczył na to, że przekona mężczyznę, ale być może jego odpowiedź da mu małe pojęcie czy ten nadal tam siedzi. Pospiesznie przeanalizował słowa, którymi wcześniej dzielił się Konrad, w przypadku wcześniejszego spotkania. - Nie mamy żadnego zatargu z Błękitem i nie jesteśmy waszymi wrogami! Jeszcze kilka minut temu mój towarzysz zabierał się za opatrywanie twojej koleżanki, Donne! Tobie też możemy pomóc!
Nie dodał, że żołnierz opatrywania nie skończył, bo furiatka próbowała go pociąć.
Oczekując na reakcję, zastanowił się nad swoimi możliwościami. Jego tarcze kinetyczne powinny wytrzymać przynajmniej dwa uderzenia rozgrzanej plazmy, a nie wydawało się, żeby ryfciarz miał przy sobie jakąś inną broń palną. Prawdopodobnie będzie więc próbował zaskoczyć go kolejnym Spaleniem (lub innym technologicznym manewrem), a następnie zmniejszyć odległość, by dostać się w zasięg maczety. Vex z przyjemnością ostrzelałby go Windykatorem, ale tylko duchy wiedzą co przy tym mógł trafić; wystarczyło mu, że mężczyzna miotał plazmą po wrażliwych ścianach stacji, ryzykując uszkodzenie delikatnych przewodów oraz sprzętu. Nie wyglądało też na to, żeby mężczyzna miał hełm.
Czekając na pojawienie się mężczyzny, porucznik przygotował program Przeciążenia na omni-kluczu. Wyładowanie było nieskuteczne w przypadku braku tarcz kinetycznych, ale miało szansę na chwilowe ogłuszenie przeciwnika. Gdyby człowiek planował zmniejszyć odległość między nimi, turianin zamierzał je wykorzystać, a następnie porzucić pozycję i przejść do zwarcia, wykonując ciężki atak wręcz* - opancerzoną pięścią** w nieosłoniętą twarz przeciwnika. A jeżeli nie, utrzymywał pozycję, uważając na latające pociski plazmy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

23 sty 2015, o 19:58

Matt miał lekki mętlik w głowie, wydawało mu się, że namieszał z odczytywaniem danych. Prawdopodobnie pokręcił coś, gdy o nich opowiadał i stąd mają te niejasności. Mechatronik podrapał się po głowie, pracując z Danielem nad obejściem autoryzacji, a jak widać po postępach pracy, nie szło tak dobrze, jakby sam tego chciał. Byli zaledwie w połowie, na dodatek, nie miał pewności czy to przyniesie jakiekolwiek pozytywne skutki. Istniała również możliwość, że jeszcze bardziej zablokują tutejszy system. Postanowił rozwiać wszelkie wątpliwości związane z położeniem stacji kontroli.
-Dobra, bo chyba niejasno się wypowiedziałem. Autoryzacje nadpisano w stacji kontroli odpowiedzialnej za generatory na grzbiecie, czaisz Vexiu? Skoro Daniel mówi, że centrum jest na stacji to on pewnie wie lepiej. On pracuje w tym grajdołku na co dzień.-Oznajmił. Wolał, by sprawa była jasna i klarowna. Nie znał budowy stacji, nie udostępnili im pełnych planów budynku i Matt grzebiąc w danych nie był wstanie określić dokładnej lokalizacji nadpisania autoryzacji. Był jedynie wskazać, co odpowiada za nią. Wykazał to, ale okazało się, że błędnie i wprowadził towarzyszy w ślepą uliczkę. Chciał przeprosić, niestety nie zdążył. Program spalający uderzył w ścianę. Na szczęście, bowiem nikomu nic się nie stało. Sonda bojowa od razu pomknęła w stronę napastnika. Być może go dopadnie i obezwładni go na chwilę. Nie chciał doczekać się bezpośredniego spotkania z oszalałym pracownikiem tej stacji, no chyba, że byłby związany. Wtedy być może nawet próbowałby z niego wycisnąć jakieś informacje. Stres się nasilił, a on bardzo napędzał inżyniera do działania. Poza tym, można było zauważyć po jego minie, iż jest lekko przestraszony.
-A to okurwieniec krzywy, no...Daniel, sprężajmy się, bo nas usmaży i poćwiartuje tą swoją kosą.-Ponaglił Daniela. Miał nadzieję, że przez tą "motywację" szybciej dostaną się do centrum i odzyskają pełną kontrolę nad stacją. Wtedy osoby tutaj pracujące stracą kartę przetargową i nie będą mogli grać zalaniem stacji, bowiem nie będą mieli takiej możliwości. Bał się jednak, że są przygotowani na tą ewentualność i mają jakiegoś asa w rękawie, którym zagrają nim w najmniej oczekiwanym momencie. Miał jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie. Był nawet znieść informację, że wszyscy pracownicy tej będą musieli zostać zabici. W końcu chodziło o bezpieczeństwo energetyczne tej części świata, lepiej było poświęcić kilku ludzi na rzecz interesów. Korporacyjna polityka większego zła, dla jeszcze większego dobra była mu dobrze znana, lecz nie do końca zrozumiała. Postąpił zgodnie z poleceniem turiańskiego żołnierza, zachował obecną pozycję, lecz teraz przykucnął. Myślał, że w ten sposób trudniej będzie w niego trafić. Widział to na vidach i tam to pomagało. Miał nadzieję, że w tym wypadku będzie tak samo.
-Vex...Nie daj nas zabić, kupię Ci piwo.-Rzucił do niego z uśmiechem.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

23 sty 2015, o 21:12

Wnętrze doku wyglądało względnie obco na pierwszy rzut oka, choć nie tak bardzo jak się technik spodziewał, po wejściu do środka. W pierwszym momencie nie wiedział, gdzie czego szukać, ale zaraz potem wszystko było dla niego jasne. Najbardziej w oczy rzucały się ślady po ciosach jakimś ostrym narzędziem i wgniecenia. To było bardziej niż dziwne, bo pracownicy stacji powinni znać kody do zamka szafki. To wprawiło Konrada w konsternację, ale nie powstrzymało go od zhakowania zamka i otwarcia szafki.
Prychnął cicho z racji tak trywialnego zadania. Nawet nie musiał się starać. Skoro jednak już tam grzebał, to chociaż sprawdził logi i zobaczył coś interesującego. Ktoś w centrum kontroli, zmienił kody dostępowe do szafki.
Logi były jednymi z najbardziej interesujących rzeczy, ponieważ były prawdziwe i szczególnie dokładne, jeżeli chodziło o czas. Przesłał więc informację o zmianie hasła, na swój omni, zwracając uwagę na datę. W planach miał ustalenie w miarę dokładnej chronologii wydarzeń, jakie miały miejsce.
Wracając jednak do zawartości szafki, to sierżant z początku myślał, że kombinezony musiały być uszkodzone w jakiś sposób, ale okazało się inaczej. Zabieg ze zmianą kodów, zabezpieczył zawartość szafki. Widać jednak było, że brakuje jednego ze skafandrów, oraz jeszcze jednej maczety, więc zniknęły one przed datą z logów, albo ktoś znał poprawne hasło.
Dalsze oględziny szafki, przerwał Straussowi komunikat o jeszcze jednym przeciwniku. Tak, jego zapas dobroci wyczerpał się w momencie, kiedy został zaatakowany i ich ekwipunek poszedł sobie pływać.
- Przyjąłem. Podaj jego pozycję. - odezwał się szybko zamykając szafkę. Ustawił też własne hasło dostępowe do niej, co by mieć pewność, że nic z niej nie zniknie, kiedy pozostawi ją samą sobie. To wciąż był wrogi teren.
Chwycił oburącz za Huragana w którym włączył latarkę i zaczął wychodzić, kiedy zobaczył na swojej drodze dowódcę drużyny. Słyszał na łączu, że ten idzie do niego, ale dopiero teraz go zauważył.
- Znalazłem cztery pancerze i trzy maczety. Zabezpieczyłem szafkę z nimi. - zaraportował, nie wdając się w szczegóły tego co znalazł w systemie, oraz swoich przypuszczeń z tym związanych. Nie było na to czasu, ale jakoś dziwnym trafem znalazł moment, by nie powiedzieć tego na kanale ogólnym.
- Co robimy? - to pytanie zadał odruchowo, choć doskonale wiedział, co teraz powinni zrobić. Powinni pójść na górę i wspomóc Vexa. Jednak sposób w jaki by to zrobili, zadecydowałby o tym, czy mieliby trupa, jeńca, lub uciekiniera pałętającego się po stacji. Trup w ostatecznym rozrachunku nie byłby taki zły, skoro są drużyna jest celem ataków, ale jeniec byłby jeszcze lepszy.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Bleys Belford
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 13 cze 2014, o 19:59
Miano: Bleys Belford
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan Hekate
Lokalizacja: Omega/Hekate
Status: Oficer Cerberusa, oficjalnie kapitan prywatnego statku kurierskiego, ex Przymierze
Kredyty: 9.940
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

23 sty 2015, o 23:25

- Widzę, że działacie dość asekuracyjnie poruczniku - słuchającemu trudno było orzec czy Bleys ma w poważaniu takie podejście czy wręcz przeciwnie.
- Ale najlepsze ostrza są skuwane z różnych materiałów - dodał po chwili - cenię sobie rady tych, którzy myślą niezależnie - Lubił wysłuchać młodszych oficerów na naradach.
Gdy dotarł do Konrada, ten poinformował go o stanie kombinezonów.
- Odwagi poruczniku, są cztery kombinezony, mają trzy własne ostrza... - Bleys wysłuchał relacji Daniela i Matta, trochę rozjaśniło mu to obraz sytuacji. Jeśli jednak ów terminal był wewnątrz Raitaro, priorytet szybkiego przechwycenia skafu spadał.
- Myślę... - nie dokończył, bo przerwał mu głos turianiana o kontakcie z przeciwnikiem. Tym bardziej nie mógł zostawić ich teraz, gdy byli atakowani. A agresorów na stacji mogło być wciąż aż czterech. Uaktywnił omni-klucz i błyskawicznie przywołał mapę kompleksu.
- Konrad, zajmę twoją dawną pozycję w korytarzu śluz i będę cię osłaniał, idź do włazów na końcu korytarza. - najchętniej Bleys poszedłby ze Straussem. Ale potencjalnie mogło być tu jeszcze trzech przeciwników! Jeżeli przeprowadzą jakąś kontrofensywę, byłoby z nimi krucho.
- Jeśli ów człowiek o kryptonimie "Błękit" rzeczywiście daje im polecenia i mają łączność, jak uważa Vex, to sami nie możemy pozwolić się okrążyć próbując zajść napastnika od tyłu. - Sprawdził czy wciąż aktywne jest umocnienie i załadował strzał wstrząsowy i amunicję dysrupcyjną. Zajął pozycję za rogiem przyklękając i mierząc precyzyjnie wzdłuż linii drzwi kwater, Konradowi polecił iść przeciwną stroną korytarza.
- Sprawdź włazy czy ich kontrolki mówią, że są otwarte - polecił dalej Straussowi - wejdź jednym z tych po prawej na górę. Jeśli drzwi na piętrze będą otwarte będziesz miał gościa jak na widelcu. Jeśli będą zamknięte, cóż, pewno się z tym uporasz. Spróbujemy wziąć go żywcem. Ale to nie jest priorytet. - dodał bez wahania. Ci ludzie zostawili już wystarczająco wiele trupów za sobą. Nie musieli się z nimi certolić. Z drugiej strony - przesłuchanie jeńca mogło być owocne.
- Mogę wesprzeć was wchodząc drabinką po lewej, tuż przy naszym celu, jeśli stwierdzimy, że jest taka potrzeba. Ale na razie będę pilnował dołu i zostanę w odwodach w razie nieprzewidzianego ruchu przeciwnika. - Bleysa oczywiście kusiło by wkroczyć do akcji ale póki poruszali się po nieznanym terenie ktoś musiał zostać na tyłach, a on sam zgłosił się przecież do dowodzenia, a nie na pierwszą linię.
Nasłuchiwał też czy od strony składziku nie dobiegnie go żaden dźwięk. Ktoś mógłby chcieć zajść Vexa z flanki na piętrze. Dowódca upewnił się czy turianin o tym pamięta.
NPC | Voice | Theme | Formal | CasualObrazekObrazek -30% do kosztu regeneracji tarcz ✔ - 1 PA / strzał Motyką ✔ +15% do celności broni ✔
+5% do obrażeń broni i mocy ✔ +20% do obrażeń wręcz ✔ 20% szans na podpalenie omni-ostrzem ✔
+20% do pancerza ✔
Prawdziwy gracz pbfów potrafi pogodzić wszystko. - William Kraiven Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

24 sty 2015, o 02:29

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

24 sty 2015, o 16:31

W głowie Matta rodziły się miliony scenariuszy na to, co stanie się po otwarciu drzwi do centrum kontroli. Pierwszy z nich, to możliwość wybuchu. Widział podobne sytuacje na vidach akcji, wiedział, że to mało prawdopodobne, aczkolwiek brał tą możliwość pod uwagę. W tym jednak wypadku nic by ich nie uratowało, woda zalałaby stację, a ciśnienie zgniotłoby ich do wielkości puszki po napoju gazowanym. Mechatronik, aż zbladł na samą myśl o tym, a jego czoło pokryło kilka może kilkanaście kropel potu. Drugi scenariusz zakładał, że będzie znajdował się tam następny szaleniec. Być może z tą wielką maczetą, o której każdy trąbił. Wiadomo, że z takim scyzorykiem żaden z techników nie ma szans, no chyba, że poszliby po rozum do głowy i wyprzedziliby zamiary przeciwnika. Problem polegał na tym, że inżynier nie mógł przewidzieć reakcji systemu na obejście zabezpieczeń. Być może samoczynnie się otworzą i ewentualny przeciwnik zyska element zaskoczenia. Jeśli natomiast nie otworzą się natychmiast, Matt postanowił zostać na swojej obecnej pozycji. Wydawała mu się obecnie najbezpieczniejsza, a jak wszyscy wiedzą, zależało mu na utrzymaniu życia. Załadował jedynie Spalenie na swoim omni-kluczu. Jeśli jegomość nie będzie wyposażony w tarcze, z pewnością pomoże mu to w przetrwaniu. Poza tym, nie chciał napędzić kolejnych problemów, bo już jedna ich pomyłka kosztowała ich sporo czasu. Nie chciał ryzykować.
-Otworzymy drzwi, dopiero jak skończymy z tym pojebańcem.-Zakomunikował do reszty załogi. Nie wiedział, jak postąpi Daniel, ale miał nadzieję, że podziela jego pomysł. Nie mogli dać się omotać przez sytuacje i stracić panowanie. Rozbieganie się jak kurczaki z pewnością nie pomoże, poza tym z chęcią zobaczyłby jak jego sonda bojowa robi porządek.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

24 sty 2015, o 20:59

Błękit. Wątpliwości nachodziły Straussa, odnośnie natury i pochodzenia tej osoby. W zasadzie wątpił, by była to osoba w przyjętym przez ludzi rozumieniu.
Słysząc plan akcji, analizował go na szybko i skinął głową, zgadzając się na ten sposób postępowania.
Miał mocne tarcze i nie bał się, jeżeli oberwałby plazmą w twarz, bo z tego co się orientował, to mógł spokojnie przyjąć dwa takie ładunki, a osłona wciąż by trzymała. O ile byłyby one o przeciętnej sile.
Skoro plan był ustalony, to pognał przed siebie korytarzem, kierując się na drabinki po prawej. Jeżeli dobrze się orientował, to przeciwnik był u góry, po lewej stronie skrzyżowania i można by było go dorwać łatwiej i szybciej, ale jedyne na czym zależało Konradowi, to było jego własne bezpieczeństwo. Wolał zabezpieczyć pomieszczenie na górze i stamtąd na spokojnie móc się zająć delikwentem. Wspomnienie wymachiwania mu przed oczami przerośniętą brzytwą, jeszcze mu nie wyleciało z głowy, dlatego wolał unikać starć na bliskim dystansie. Poza tym nie od tego tu był, skoro miał cały asortyment aplikacji bojowych pod ręką.
Jeżeli bez żadnych problemów po drodze, dotarłby do drabiny, schowałby broń wchodząc w miarę cicho do góry.
- Vex, zachodzę go z twojej prawej. Zajmij go czymś. - odezwał się na ogólnym, chcąc bez problemowo dostać się na piętro. Gdyby wszystko poszłoby gładko, to zająłby cichaczem miejsce przy drzwiach, po prawej stronie, co by ani przez chwilę nie było go widać w świetle drzwi. O ile nic niespodziewanego do tego czasu nie miałoby miejsca, to skupiłby się na obserwacji typa, wyciągnąwszy znowu broń.
- Mów co masz na omni, a ja pomyślę jak go ugryźć, co by mu nic nie odgryźć. - zawsze go można było po prostu zmasakrować mocami, czy czymkolwiek, ale jeżeli byłaby możliwość pojmania faceta, to Konrad skorzystałby z okazji.
Pozostawała jeszcze kwestia drzwi. Gdyby były zablokowane w jakiś sposób, to oczywiście zająłby się ich odblokowywaniem, o ile nie byłoby to zbyt czasochłonne zajęcie.
Wolał nie korzystać z drabinki w pobliżu szaleńca, skoro nie miał na sobie kamuflażu, bo ryzykowanie mu się znudziło.
W każdym przypadku, jeżeli jego własne życie byłoby zagrożone, to użyłby Natychmiastowego zamrożenia.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

25 sty 2015, o 02:31

#1 Daniel [SPANIKOWANIE]
<70
4

WALKA

#0 Sonda bojowa -> Napastnik
Napastnik: T: 650 - 40 = 610

#1 Vex -> Napastnik [PRZECIĄŻENIE 1]
Napastnik: T: 610 - 30x20 = 10

#2 Napastnik -> Vex [ATAK WRĘCZ - CIĘŻKI]
<50 + 10 [ELEMENT ZASKOCZENIA] = 70
1
Vex: P: 750 - ((450*1,5 (kamuflaż)) * 0,75 (pancerz techn)) = 176
lub
Vex: P: 750


#3 Vex -> Napastnik [ATAK WRĘCZ]
<50 + 40 = 90
2
Jeśli trafiony:
Oszołomienie.

Szansa na pozbawienie przytomności:
<50 + 20 [OPANCERZONA DŁOŃ]
3

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [GRZBIET GALAPAGOS] Stacja Raitaro

25 sty 2015, o 04:18

Wyświetl wiadomość pozafabularną Vex nie musiał czekać zbyt długo. Jego przeciwnik miał zamiar się objawić krótko po tym, gdy dobył swego oręża. Wychynął zza rogu zdecydowanie, nie musząc dosadniej pokazywać turianinowi, że zamierza skrócić dzielący ich dystans. O ironio, za nim pomknęła Sonda bojowa Matthewa, na którą jej ofiara nie zwracała żadnej uwagi.
Nie zrobił jednak jednego kroku do przodu, gdy oberwał posłanym przez Viyo Przeciążeniem. Nagły rozbłysk dał Vexariusowi do myślenia - przeciwnik posiadał tarcze. W domyśle jego pancerz nie był bojowy, musiał więc znaleźć sposób na zamontowanie znaleźnego generatora. Całkiem możliwe, że zapożyczył od któregoś z trupów, a tych mogło być więcej niż tylko czwórka na dole. Nieznajomy napastnik wydał z siebie niemrawy charkot niezadowolenia i, ku możliwym obawom swojego przeciwnika, uruchomił własny omni-klucz.
Nie jednak po to, by znów wygenerować odpowiednie ilości plazmy i ciskać nią po powierzchni ścian. Mężczyzna zniknął, z wolna zatracając swoje kontury i kolor by wtopić się w monotonne otoczenie. Turianin, biegnący ku niemu na spotkanie, natychmiast mógł się zawahać, szukając wzrokiem swojego przeciwnika. Ucieka? Atakuje ponownie? Jakkolwiek obłąkany mógł by nie być, wydawał się trzeźwiej myśleć niż Donne, którą spotkał Konrad poziom niżej. To rodziło obawy.
Obawy, które szybko miały stać się rzeczywistością. Mężczyzna nagle się pojawił, znacznie bliżej, niż chciałby tego wojskowy. Próba zrobienia uniku wydawała się trwać w nieskończoność - jak gdyby nagle zawiśli w czasie i przestrzeni, a w mózgu Viyo wyryte zostały szczegóły, które zaobserwował przez ten, trwający w rzeczywistości ułamek sekundy. Tłuste, pozostawione w nieładzie brąz włosy okalające twarz wykrzywioną w maniakalnym szale. Nieco niżej, na powierzchni napierśnika pancerza, w jaki odziany był napastnik, znajdowała się plakietka oraz logo Movichai Energetics.
Stephen Riffost pojawił się nagle, przygotowany do wymierzenia ciosu trzymaną w dłoni maczetą. Czarna klinga zalśniła na moment, nim, z pełną siłą niespełna czterdziestoletniego, ludzkiego mężczyzny, wbiła się w napierśnik turianina, trafiając między styk ceramicznych płytek. Osłona dzielnie usiłowała zatrzymać pędzącą, możliwą śmierć, lecz materiał poddał się po ułamku sekundy. Ostrze zatopiło się w ciele, pokonując również i naturalną powłokę ochronną turianina, zbyt przepełnionego adrenaliną, by w tym momencie poczuć jakikolwiek ból.
Napastnik przeciągnął maczetą wzdłuż styków, bez problemu pokonując ich przeszkodę i natychmiast odskoczył, uchylając się przed ciosem Vexariusa. Odzyskawszy równowagę, wojskowy znalazł się w odległości dwóch metrów od dyszącego psychopaty. Dopiero zobaczywszy kapiącą na jasną podłogę, ciemnoniebieską krew, spadającą z czarnego ostrza, pierwsze receptory bólu przezwyciężyły adrenalinę, a Viyo poczuł ich desperackie wycie. Świat zawirował w nagłym przypływie słabości, która, mimo wszystko, nie zwaliła na ziemię porucznika. Pieczenie z wolna zmieniało się w rwący ból, a przelewająca się przez uciskające ranę dłonie krew wyraźnie wskazywała na to, że następne starcie ze Stephenem prawdopodobnie przyniesie turianinowi zgubę.

W tym czasie dwóm technikom bez trudu już udało się dokończyć dzieła i ostatecznie przekazać kontrolę nad tymi drzwiami do ich własnych rąk. Panel na śluzie zabłysnął zachęcającym odcieniem zieleni, kusząc swoim możliwie bezpiecznym wnętrzem w trakcie, gdy w tyle rozgorzała walka. Matthew wiedział jednak, że najlepiej będzie poczekać. Nie spodziewał się jednak reakcji Rocheforda, na którego twarzy widniała czysta panika już od chwili, w której pocisk plazmy uderzył o ścianę korytarza. Tarczansky nie zdążył zareagować - technik z całą swoją drobną siłą naparł na stojącego bliżej, drugiego technika, aktywując przy tym panel na drzwiach i uderzając w nie, zanim zdążyły się otworzyć. Oboje wpadli do środka, przez moment nie widząc, co się dzieje.
Pomieszczenie migało. Spowite w błękitnej poświacie, naznaczone było błyskami. Tak przynajmniej wydało się mężczyźnie zanim jego oczy rozpoznały, co się dzieje wokół niego.
Centrum kontroli było średniej wielkości, kwadratowym pomieszczeniem pełnym ekranów i terminali. Z kilkoma biurkami i paroma stołkami, niegdyś wyglądało dość przeciętnie. Nie teraz jednak.
Wszystkie większe rozmiarami przedmioty leżały poprzewracane. Nieprzytwierdzone, dwa małe stoliki, trzy obrotowe krzesła.
Połowa ekranów była albo nieaktywna, albo wyraźnie uszkodzona. Część spowita była czernią, a ich obrażenia były widoczne - przebite drobniejszymi przedmiotami matryce, fizycznie uszkodzony sprzęt. Jedynym źródłem światła była słaba, jedna działająca z czterech żarówka u sufitu oraz niektóre działające ekrany, jak i te migające.
Oraz błękit. Błękit był wszędzie.
To fenomenalne zjawisko miało w sobie coś z upiorności. Błękitna poświata ogarniała niemal całe wnętrze, a z jej obecnością nadchodziły też skutki. Matthew czuł niestabilności wokół niego, jak gdyby nieznane siły ocierały się o jego ciało, zbyt słabe, by ot tak go podnieść lub przesunąć, lecz wystarczające by uczynić to pozostałym, mniejszym przedmiotom. Źródło tego biotycznego pola leżało w siedzącej na ziemi kobiecie. Niemalże białowłosa, siedziała skulona z wzrokiem utkwionym w przestrzeń. W jej oczach mieniły się odcienie niebieskiego, a lewitujące w pomieszczeniu przedmioty wydawały się krążyć wokół niej, jakby to ona była centrum. W trakcie sporadycznych momentów większej jasności, Tarczansky dostrzegł plakietkę na jej pracowniczym pancerzu. Kobietą była Annet, jedna z pracownic. A przynajmniej kiedyś nią była.
Choć wydawało się, że patrzy w ich kierunku, zachowywała się tak, jak gdyby mężczyzn tu nie było. Z jej ust dobiegał cichy lament, mrożący krew w żyłach technikowi, lecz jakże komponujący się z jękami metalu Raitaro, uginającej się przed ciężarem oceanu.
Rocheford zareagował od razu. Przerażony do tego stopnia, że z jego ust nie wydostało się nic poza żałosnym jękiem, chwycił za kolbę Predatora i skierował broń w stronę kobiety, trzymając ją w obu dłoniach. Ramię trzęsło mu się do tego stopnia, że Tarczansky wątpił, by Daniel był w stanie w pełni świadomie trafić kobietę, lecz na razie nie próbował. Nie musiał zresztą, wywołał bowiem reakcję. Centrum kontroli wypełnił wrzask, odbijając się echem od metalowych ścian. Tak upiorny, że jeszcze długo po tym będzie nawiedzał Tarczansky'ego w koszmarach. Na twarzy kobiety, jak gdyby nieco bardziej świadomej otoczenia niż przed momentem, wymalował się grymas wściekłości. Wpatrywała się jednak prosto w Daniela, jak gdyby nie zauważając wciąż Matthewa.
W reakcji na jej stan, również pojawiły się fluktuacje biotycznego pola działającego wokół niej. Lewitujące przedmioty zatrzęsły się, jak gdyby na moment straciła skupienie i miały zaraz spaść, zaraz jednak powróciły do swojego pierwotnego toru.

Bleys i Konrad na piętrze pierwszym nie dostrzegli żywej duszy. Wcześniejsze sprawdzenie zabezpieczeń szafki dało Konradowi daty z logów ostatnich edycji. Najstarsza sięgała rok, trzy miesiące i dwanaście dni wstecz, kolejna cztery miesiące i dwa dni. Ostatnia nastąpiła trzynaście dni temu.
Po zajęciu pozycji, obecny dowódca drużyny miał dobre pole do popisu, gdyby ktokolwiek zauważył zmierzającego ku włazowi Konrada i zapragnął udać się za nim w pogoń. Nic takiego się jednak nie stało. Bieg okazał się mimo wszystko dobrym zaoszczędzeniem czasu, zważywszy na to, co działo się wyżej. Mijał kolejne śluzy, kolejne lampki awaryjne rozświetlające mrok stacji. Słyszał protesty stacji przed utrzymywaniem swych obecnych lokatorów przy życiu. Czuł w żyłach adrenalinę, napędzającą go do coraz szybszego biegu, by wreszcie pokonać tę odległość, mieć to z głowy.
Dotarcie do rozdzielenia się korytarza na dwie odnogi musiało skończyć się spojrzeniem w tę po lewej i upewnieniem, że nie odwróci się od tyłem od kogoś stojącego z bronią. Wyobraźnia w tym stresującym środowisku działała jak szalona, jakkolwiek mocno nie chciałby jej stłumić. Jego oczom ukazała się Donne - stojąca na środku, w niemal zupełnej ciemności, w nienaturalnie wykrzywionej pozycji. Z jej przedramienia lała się krew, płynęła wzdłuż klingi trzymanej w tej samej ręce maczety, by z wolna kapać na ziemię. Na jej twarzy dostrzegł maniakalny wyraz, zastygnięty tak, jak gdyby oglądał zrobione jej w pewnym momencie zdjęcie. Tyle, że zdjęcia nigdy nie były tak naturalnie przerażające.
Wizja zniknęła ułamek sekundy później, lecz wystarczyło to, by utrwaliła się w mózgu Straussa i nękała go przez całą drogę drabiną do góry. Pomieszczenie, w którym się znalazł, choć zamknięte, nie przyciągnęło jego uwagi udekorowaniem bądź wyposażeniem. Nie było tu również nikogo.
Drzwi okazały się zabezpieczone, lecz złamanie szyfru było równie proste, co przy szafce w windzie. Najwyraźniej ktoś, kto zablokował centrum kontroli i większość pozostałych drzwi, nie dbał o zabezpieczenia przy drabinach. Konradowi nasunęło się przypuszczenie, śmiałe, lecz irracjonalne zarazem - może to nie przed nimi zostały one zablokowane?
Wybiegnięcie na korytarz dało mu zatrważający widok. Stojący do niego tyłem mężczyzna nieco przysłaniał jak gdyby bardziej skulonego w sobie Vexariusa, z którego pokaźnej rany na klatce piersiowej sączyła się krew. Ciemno niebieski płyn plamił podłogę również pod trzymaną w jednej ręce maczetą napastnika, co wyraźnie dało do zrozumienia Straussowi o obecnym stanie rzeczy. A nawet jeśli nie, to widok gotującego się do kolejnego ataku nieznajomego, ignorującego próbującą zrobić mu szkodę sondę bojową zawieszoną w powietrzu obok, z pewnością zmuszał do działania.

Wyświetl uwagę administratora

Wróć do „Ziemia”