Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

[FRANCJA] Alpy francuskie

6 wrz 2015, o 23:28

Czyli Nathalie coś ukrywała i musieli to zrobić sami. No jasne, przecież nie mogło być inaczej. Tylko Irene nieco to zdziwiło. Pamiętała ciotkę jako zastraszoną kobietę, niezmiennie w cieniu swojego męża, bez możliwości podejmowania decyzji i chyba to się właśnie zmieniło. Ale nie powinno jej to dziwić, to mogło być genetyczne w tej rodzinie - skoro wszystko musiało być tak, jak chciała Nathalie, to znaczyło, że oni nie mają nic do gadania. I znów obudziło się w niej to coś, co nie lubiło, kiedy musiała się podporządkowywać. Westchnęła.
- Skoro macie wspólną znajomą o tym imieniu, to bardziej prawdopodobne jest to, że to właśnie ona, a nie jakaś przypadkowa Meredith, prawda?
Grunt zdawał się usuwać im spod nóg. Byli tylko kolejnymi pionkami wplątanymi w coś, co nagle okazywało się być coraz większe. Dlaczego Nathalie nie chciała angażować ratowników? Przecież to najpewniejsze i najskuteczniejsze rozwiązanie. Czego nie wiedzieli? Irene nie lubiła nie wiedzieć.

Po dojechaniu do chaty odprowadziła konia do stajni i pozwoliła się nim zająć Bartowi, sama wchodząc z plecakiem do środka i rozglądając się z rezygnacją. Kominek - to było to, co najbardziej interesowało ją w tym momencie. Poszukała porąbanego, suchego drewna gdzieś w środku albo w okolicach chatki, a jeśli nie znalazła, poczekała aż któryś z towarzyszących jej panów narąbie go trochę. Dopiero kiedy ogień już trzaskał radośnie, ściągnęła z siebie czapkę, rękawiczki i rozpięła kurtkę, nie zdejmując jej dopóki w całym domku nie zrobiło się cieplej. Bez słowa siadła przy kominku i wyciągnęła do niego ręce. W tym momencie powrót w zimne góry i spędzenie kolejnego dnia na bezowocnych poszukiwaniach brzmiał jak najgorsza kara. Chciała zrobić świeżą herbatę, podgrzać tę co mieli, albo chociaż zjeść jedną z zupek błyskawicznych, czy co tam Arrow wziął, ale to by wymagało podniesienia się sprzed ognia.
Płomienie były hipnotyzujące, więc wpatrywała się w nie w milczeniu. Chyba nigdy przedtem nie znalazła się w takich warunkach. Bo gdzie spędzała zimy? W ciepłym domu rodzinnym, potem na statkach, stacjach, gdzie zmiany pór roku nie miały żadnego znaczenia... Po chwili zdjęła kurtkę i buty i wyciągnęła do ognia też nogi, uruchamiając omni-klucz i wyświetlając mapę. Przyglądała się wytyczonym na niej szlakom, jakby liczyła na to, że zaraz coś magicznie zamruga i powie jej "tu jestem - Alice". Na wszelki wypadek spróbowała też ponownie nawiązać z nią połączenie, ale nie sądziła, że dziewczyna odbierze. Napisała też do Nathalie krótką wiadomość, informującą ją, że póki co nie znaleźli młodej, ale jutro z samego rana ruszają dalej. I żeby się nie martwiła, że będzie dobrze, chociaż były to puste słowa. Ludzie czasem potrzebowali tego kłamstwa.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

7 wrz 2015, o 10:28

- Słucham? – prawie wystraszył się swojego poniesionego i nienaturalnie zmienionego głosu. Rzadko kiedy jeśli był wściekły w ogóle się odzywał, tym razem już zwyczajnie nie wytrzymał. Tego było za wiele. – Dziewczyna biega sama po Alpach, albo może nawet nie sama a wy nie wyślecie ratowników? Bo nie? Ja pierdolę… Przecież to niedorzeczne.
Pokręcił głową i nie powiedział już ani słowa. Zaczęło mu być wszystko jedno i w zasadzie gdyby nie Irene to pewnie w tej chwili zawróciłby i zabrał się na Cytadelę, bo wszystko w tej chwili skomplikowało się bardziej niż mogłoby się wydawać. Zostali kompletnie sami i w zasadzie plan Hearrowa zakładający dotarcie do jednostki ratowniczej przestał mieć jakikolwiek sprzęt. Po chwili jednak uspokoił się na tyle, by z powrotem zacząć myśleć racjonalnie.
- Bart, na pewno masz jakiś zaufanych kolegów, ratowników – zaczął trochę łagodniej. – Trzech, czterech przydałoby się, bo sami nie damy rady. Nie widzisz tego? Łazimy bez sensu od dobrych kilku godzin a jedyne, co mamy to ten dziwny typ, którego zabraliście. Jeśli się nie ocknie w ciągu następnych kilku godzin będziemy mogli równie dobrze szukać Alice na Omedze czy Palavenie. Musimy mieć jakiś punkt zaczepienia, bo błądzimy na ślepo.

Kiedy dotarli na miejsce Hearrow pomógł Bartowi oporządzić konie a Irene pozwolił rozgościć się w domku. Trochę chciał pokazać chłopakowi, że aż tak bardzo go nie nie lubi, zresztą byli w tym we trójkę i wypadałoby wykazać chociaż trochę sympatii czy czegoś mniej więcej podobnego. Zresztą Francuzka wyglądała jakby chciała przez moment zostać sama.
- Powiedz mi więcej o wczoraj. Co robiliście, o czym rozmawialiście, cokolwiek. Musi być w tym coś istotnego, coś, co pozwoli nam złapać jakiś trop. Bart, skup się, proszę – rozsiodłał swojego konia i powiesił siodło na poprzecznej belce w stajni. Potem przerzucił trochę siana i oparł się o boks. Miał nadzieję, że chłopak będąc z nim sam na sam, wspomni o czymś, czego wcześniej przy Natalie nie powiedział. Zwłaszcza, że okoliczności mocno się zmieniły. – Jeśli zależy ci na Alice musisz powiedzieć wszystko, co wiesz. Znasz te góry lepiej niż ktokolwiek, ale ja też je znam. Wiesz co się może stać, chcesz ryzykować? Musi coś być.
Gdy tylko skończyli rozmawiać Marshall wrócił do chatki i zdjął wreszcie ciążące mu ubrania. Pomieszczenie faktycznie było tylko jedno, ale w tej chwili nie przeszkadzało mu to wcale. Położył się za to na wznak na jednym z łóżek i westchnął. Może jednak powinni ruszyć w przeciwnym kierunku? Może jego plan nie jest tak doskonały jak mu się wydawało. Po dłuższej chwili milczenia wreszcie się podniósł i bez słowa ruszył do łazienki. Potrzebował się odświeżyć po tym pełnym wrażeń dniu, jutro przecież czekał ich taki kolejny. Miał zamiar się dziś wyspać nie myśląc o niczym innym, więc wróciwszy przygotował posłanie sobie i Irene. Włożył ręce za głowę i przez długi czas wsłuchiwał się w dźwięk trzaskającego ognia przesuwając spojrzeniem po obrazach na ścianach. Kto by pomyślał, że może być tak spokojnie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

12 wrz 2015, o 09:46

Irene Dubois, nawiązanie połączenia z Alice < 50
1

Tajny rzut MG, < 50
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

12 wrz 2015, o 10:11

Irene Dubois
Gdy tylko Hearrow opuścił chatę w ślad za Bartem, Irene mogła zająć się przystosowaniem domu do stanu jakiejkolwiek większej użyteczności. Trudno tu było mówić o luksusach, do jakich kobieta była przyzwyczajona, tym niemniej nie było tak źle, jak mogłoby się początkowo wydawać. Łóżka wyglądały na wygodne, dach nie przeciekał, a po zaparzeniu herbaty i rozpaleniu w kominku zrobiło się też całkiem ciepło. Z dwojga złego nocowanie tutaj z pewnością było lepsze, niż spanie pod gołym niebem na trzaskającym mrozie.
Potem, gdy wszystko było gotowe, dziewczyna mogła poświęcić kilka chwil na analizę minionego dnia. Nietrudno było się domyślić, że ostatnich godzin nie dało się uznać za satysfakcjonujące. Alice jak nie było rano, tak też nie było jej i teraz, ponadto żadne okoliczności nie dawały wskazówki, gdzie powinni udać się teraz. Jakimś sukcesem było jedynie to, że dobę zakończyli cali i zdrowi, i że sprawdzili przynajmniej jedną z możliwych ścieżek. Cała reszta... Cóż, pozostawiała wiele do życzenia.
W takiej sytuacji myśl o ponownej próbie skontaktowania się z Alice była może naiwną, ale wcale nie głupią. Bo może - może - coś to jednak da. Może coś się zmieni. Może przynajmniej dowiedzą się, czy dziewczyna w ogóle jeszcze żyje...
Żyła.
- Nie powinnam w ogóle z tobą rozmawiać. - Głos, który niespodziewanie odezwał się po drugiej stronie, był oschły, pozbawiony znanej Irene sympatii, ale z pewnością należał do poszukiwanej nastolatki. - Pomyślałam jednak, że ty może faktycznie się martwisz, w przeciwieństwie do mojej matki.
W tonie Alice trudno było odnaleźć jakąkolwiek typową dla niej iskrę radości, entuzjazmu. Powaga, dojrzałość, zdystansowanie, chłód - tylko to dawało się dostrzec od razu.

Marshall Hearrow
Widząc, że Arrow podąża w ślad za nim, Bart nijak tego nie skomentował, w milczeniu zabierając się do pracy. Całą uprząż wierzchowców składując w jednym miejscu - na specjalnych stojakach na siodła i umocowanych w ścianie wieszakach - wszystkim czynnościom poświęcał znacznie więcej uwagi, niż, być może, rzeczywiście wymagały. Był obrażony? Urażony? Miał do tego pełne prawo, ale raczej nie o to chodziło. Ratownik po prostu zachowywał dystans, który Arrow sam od początku narzucił.
Gdy jednak żołnierz odezwał się wreszcie, nieco zmieniając ton, Bart nie zamierzał uparcie milczeć i udawać, że nie słyszy. Unosząc na Hearrowa uważne spojrzenie, odetchnął bardzo powoli i, jeszcze przez kolejną chwilę milcząc, odezwał się dopiero wtedy, gdy pozbierał myśli.
- 21 marca 2187 roku, ta data z bransoletki. To jeszcze nie dziś, ale ta ucieczka... - Ratownik westchnął cicho. - Alice przypomniała mi o niej wczoraj w nocy. Powiedziała, że na pewne rzeczy nie wystarczy po prostu czekać, że czasem życiu trzeba pomóc. Stwierdziła, że ona sama czekała już zbyt długo, że... Siedemnaście lat. Że dokładnie tyle straciła, czekając. - Siedemnaście lat, co? To przecież był wiek dziewczyny. - Zapytałem, o co jej chodzi, ale odpowiedziała tylko pytaniem. "Na ile jesteś pewien tego, co o sobie wiesz?" - Chłopak parsknął cicho. - Jak gdyby to miało rozjaśnić mi sytuację. Nie wiedziałem, co miałem jej na to odpowiedzieć, a ona nie kontynuowała tematu.
Blondyn zamilkł na dłuższą chwilę, przestając też wycierać grzbiet wierzchowca. Nieruchomiejąc przy końskim boku, oparł czoło o ciepłe ciało zwierzęcia i bardzo powoli nabrał powietrza w płuca.
- Nie wiem, czy w ogóle powinniśmy jej szukać - powiedział wreszcie z wahaniem. - Zależy mi na niej, oczywiście, ale może właśnie dlatego... Może powinienem zatrzymać nas w domu, uniemożliwić te poszukiwania. Alice, ona... Musiała to planować. Musiała. Zaciera ślady. Dosłownie zniknęła, a to przecież wymagało przygotowań. Gdyby tak po prostu wyszła i uciekła, pod wpływem impulsu, jednorazowej decyzji, nie mogłaby wyparować. Znaleźlibyśmy ją.
Młodzieniec z zamyśleniem pogładził szyję zwierzęcia.
- W domu powiedziałem, że umówiła się ze mną na dzisiejszy poranek, bo tak było. Powiedziała, że możemy się dziś zobaczyć bo... Bo znowu się nie uda. Bo nic jej się nie udaje. Tak powiedziała. Że jej specjalizacją jest być zawiedzioną przez jej bliskich. Że zawody i rozczarowania towarzyszyły jej od chwili narodzin.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

14 wrz 2015, o 16:36

W chwili, gdy sygnał się urwał i zastąpił go głos nastolatki, Irene poderwała się z krzesła. Nie spodziewała się tego absolutnie, to miał być bardziej akt desperacji, albo sposób na zabicie czasu. Miała wyświetlić się informacja, że połączenie nie może zostać nawiązane i że nie da się zlokalizować omni-klucza młodej.
Właśnie!
Pierwsze, co zrobiła, to uruchomiła namierzanie połączenia. Skodo odebrała, to znaczyło, że przynajmniej przez tę jedną, krótką chwilę rozmowy jej omni-klucz będzie włączony. Nie wiedziała, czy Alice zaraz jej powie, że nie chce być znaleziona, czy okaże się że rozmowa jest kontrolowana - tak czy inaczej mogła przynajmniej próbować.
- Alice! - zrobiła kilka kroków w stronę okien i kilka z powrotem do kominka. - Oczywiście że się martwię, wyszliśmy za tobą z Marshallem w góry, ale nawet nie wiemy gdzie cię szukać. Gdzie ty do diabła jesteś?
Celowo nie wspomniała Barta, którego przecież na zewnątrz wypytywał podporucznik. Szybko wyczuła niechęć do Nathalie, a młody ratownik miał z matką więcej wspólnego niż ich dwójka, więc uznała, że tak będzie lepiej. Może w ten sposób mogła nakłonić dziewczynę do szczerości.
- Wszystko w porządku? - zamilkła na moment, by spytać jeszcze cicho: - Jesteś sama?
Z kimkolwiek nie uciekła, Irene jakoś nie darzyła tej osoby chyba szczególną sympatią. Tylko że nie wiedziała jeszcze kto wpadł na pomysł ucieczki i czy aby na pewno młoda została porwana, więc nie wiedziała do końca kogo obwiniać za ich obecną sytuację. Nie to że było strasznie, ale kiedy rozebrała się i ogrzała nieco, poczuła zmęczenie. I bardzo chciała, by Alice powiedziała jej, dokąd konkretnie mają iść. Tylko po to, by nie marzli już więcej niepotrzebnie. Nie rozumiała zamiłowania Arrowa do chłodu i chyba go nigdy nie zrozumie. Całe szczęście, że nikt sobie nie zrobił krzywdy.
- Cały dzień dziś szukaliśmy cię po jaskiniach - przyznanie się do tego, że jaskinia była jedna i też poszło im kiepsko, nie przeszło jej przez gardło. - Co się dzieje?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

16 wrz 2015, o 10:22

Wysłuchał wszystkiego co Bart miał mu do powiedzenia i poza tym, że to trochę rozjaśniło sytuację, że Alice nie została przynajmniej porwana – bo przecież sama chciała uciec, czy cokolwiek to było. To go nieco uspokoiło, chociaż wcale nie wyjaśniało dlaczego dziewczyna nagle wyszła z domu.
- Świetnie, idealny moment na ucieczkę kiedy akurat ma się gości w domu – pokręcił głową. Tego akurat nie rozumiał i to było dość mocno absurdalne. Nie skomentował jednak niczego więcej i po oporządzeniu koni do końca skierował się w stronę wyjścia. Już faktycznie zaczął wątpić, że poszukiwania Alice miały sens, skoro dziewczyna wcale nie chciała aby ją odnaleźć. Tacy ludzie działają z większym przygotowaniem niż porywacze i mają zaplanowane wszystko – od początku do końca. Może faktycznie te poszukiwania były bezsensowne. Jedno było pewne, nikt inny nie zrozumie tego jak Irene, chęci pozostania nieodnalezionej. Chyba pierwszy raz w życiu naprawdę nie wiedział co zrobić.
Wszedł więc do chatki po drodze rozbierając się z wierzchniej odzieży i po dłuższej chwili leżał już w łóżku.
- To nie ma sensu – powiedział wreszcie gdy wszyscy zgromadzili się w jednym pomieszczeniu. – Jeśli nie chce być odnaleziona, nie ma sensu za nią biegać. Jeśli Natalie nie zgłosi jej zaginięcia, to też wielkie nic z tego będzie. Nie wiem, róbcie co uważacie na słuszne. Ja się dostosuję, nie znam jej.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

16 wrz 2015, o 11:52

Alice, szczerość < 50
0

Irene, skuteczność namierzenia sygnału < 50 + 20 (premia tech.) = 70
1

Tajny rzut MG, < 50
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

16 wrz 2015, o 12:26

Nastolatka milczała przez dłuższą chwilę i można było odnieść wrażenie, że połączenie nagle zostało przerwane. Tak jednak nie było - monotonny szum, skutek lekkiej niestabilności łącza tu, w górach, wyraźnie świadczył o podtrzymywaniu kontaktu. Cisza była więc skutkiem małomówności Alice, nie nagłej, niechcianej awarii.
- Nie jestem sama. Jestem z ojcem. - Gdy wreszcie odezwała się, w głosie dziewczyny dało się słyszeć wyraźne, wcale nie skrywane rozbawienie. - Prosi, żeby cię pozdrowić. Podobno się znacie.
Po drugiej stronie łącza rozbrzmiały jakieś ciche słowa, na które Alice parsknęła cichym śmiechem. Co zostało powiedziane, tego Irene nie wiedziała, ale nie miało to większego znaczenia. Poznała głos. Nawet teraz, nie słysząc go za dobrze, wiedziała, kogo słyszy.
Hound.
Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, te siedemnastolatka zwyczajnie zignorowała. Oczywistym było, że nie zamierzała powiedzieć wprost, gdzie się znajduje, choć... Z drugiej strony nie mogła tego traktować za nie-wiadomo-jak wielką tajemnicę. Gdyby rzeczywiście chciała się ukryć, zupełnie zniknąć, nie odbierałaby połączenia, używałaby omni-klucza w trybie offline. Wszystko wskazywało więc na to, że Alice potrzebowała po prostu... Czasu. A teraz, teraz, gdy najpewniej osiągnęła już jakiś swój cel, było jej wszystko jedno, czy ją znajdą.
Była bardzo pewna siebie, ale o czym to świadczyło?
W każdym razi, odpowiedzi na pominięte pytanie udzieliła sobie sama Dubois. Aktywowane namierzanie ciągnęło się niemiłosiernie, ale w chwili, gdy można było już zwątpić w powodzenie, na ekranie klucza pojawił się komunikat. Współrzędne geograficzne, które, nałożone na otrzymaną od Barta mapę, dużą, czerwoną kropką oznaczyły przybliżoną lokalizację Alice.
Obrazek Problemem było tylko to, że we wskazanym miejscu w zasadzie... nic nie było. Omni-klucz jednak nie mylił się, skuteczność procesu lokalizacyjnego wynosiła w tym przypadku 96%, współrzędne należało więc uznać za wiarygodne.
- Powinniście dać sobie spokój - odezwała się tymczasem dziewczyna. - Wróćcie do domu, powiedzie, że znaleźliście mnie martwą, cokolwiek. - Można było sobie wyobrazić, jak nastolatka wzrusza ramionami. Obojętność w jej głosie była przerażająca.
Właśnie wtedy, gdy przebrzmiały już ostatnie słowa, do chaty wrócili dwaj mężczyźni. Nie mogli nie zauważyć aktywnego połączenia - klucz Irene oznajmiał je zielonym, migającym światełkiem, na którym od razu skupił się wzrok Barta. Chłopak jednak rozsądnie milczał, wpatrując się tylko intensywnie w Dubois.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

16 wrz 2015, o 13:01

Nie.
Ze wszystkich głosów świata, ze wszystkich mężczyzn których Alice mogła uznać za swojego ojca, musiał to być akurat ten. Ale to nie było możliwe, Hound nie mógł być biologicznym ojcem dziewczyny. To by był za duży zbieg okoliczności, zbyt okrutny w swojej przewrotności. Owszem, był starszy od Irene, ale skąd miał pojawić się tutaj, skąd miał znać Nathalie, skąd miał wiedzieć o tym kim była naprawdę? Nigdy nie wyjawiła swojego prawdziwego imienia kiedy trzymali ją na statku. Była Claire, zawsze, dla wszystkich. Nawet Nadii nigdy niczego nie powiedziała.
Głos Hounda pobudził dziwne struny w jej podświadomości. Była jednocześnie przerażona i jednocześnie ucieszyła się, że go słyszy. To nie było normalne i zdawała sobie z tego sprawę. Ale zaniemówiła wyraźnie, a cała jej otoczka pewności siebie, którą stale utrzymywała, teraz pękła. Nie była w stanie się odezwać. Uniosła tylko przerażone spojrzenie na swoich towarzyszy, zdając sobie sprawę z jeszcze czegoś. Hearrow. Wszystko się poplątało i w tej chwili nie mogła sobie już przypomnieć, dlaczego się zdecydowała na powrót na Ziemię.
- Nathalie się martwi - wydusiła z siebie w końcu, choć miała wrażenie, że mówi to ktoś inny. - Dlaczego uciekłaś? - nie wiedziała, czy chce usłyszeć wyjaśnienie, czy chce żeby jeszcze raz z tła dobiegł głos Hounda. W jej głowie powstał absolutny chaos. - Co się zmieniło od wczoraj?
Po zadaniu tego pytania wyłączyła mikrofon i znów uniosła wzrok na Barta, pozwalając dziewczynie odpowiadać tak, by wszyscy obecni w pokoju ją słyszeli, ale żeby ona nie słyszała ich.
- Alice - rzuciła szybko zanim otrzymała odpowiedź, jakby to nie było oczywiste i przeniosła spojrzenie na podporucznika. - Jest... jest z nią Hound.
Nie chciała już prowadzić dłużej tej rozmowy, wiedziała że nie da rady. Wysłuchała więc co młoda miała do powiedzenia i jeśli nie zadała jej żadnego pytania, włączyła mikrofon z powrotem, zakończyła dyskusję krótkim "w porządku" i rozłączyła się. Skoro Alice tak to bawiło, to prawdopodobnie wiedziała wszystko. A przynajmniej część. Co się stało z radością, którą okazała na widok Irene? To wszystko było zaplanowane?
W jednej chwili zrobiło się jej gorąco, miała wrażenie że serce zaraz wyskoczy jej z klatki piersiowej. Poderwała się z miejsca, wciągnęła z powrotem buty, narzuciła na siebie kurtkę i prawie wybiegła na zewnątrz. Wszystko znów zaczynało się zacieśniać wokół niej, jedno małe pomieszczenie w chatce zdawało się w tym momencie wręcz klaustrofobiczne. Chciała wyjść, odetchnąć zimnym powietrzem, zrobić więcej niż trzy kroki zanim natknie się na ścianę.
Hound nie mógł być ojcem Alice. Nie mógł. Nie po tym wszystkim co zrobił Irene, a nawet jeśli, to jak Alice mogła się na to godzić, dobrowolnie z nim uciekać? Czego jej brakowało? Swobody? Jeśli tak, to dlaczego z Houndem, do diabła? Dubois wiedziała, że powinna zadzwonić do Nathalie, ale nie mogła. Gdyby to był ktokolwiek inny, pewnie od razu by się zameldowała, żeby ciotka nie musiała tkwić dłużej w stresie, żeby wyjaśniła o co chodzi, natychmiast powiedziałaby Bartowi że udało się młodą namierzyć...
Teraz po prostu nie mogła.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

16 wrz 2015, o 13:27

Uśmiechnął się wydychając powietrze. Potem nieobecnym spojrzeniem przewertował wszystkie ściany dookoła i usiadł. Nie potrzebował wyjaśnień, nie potrzebował więcej komentarzy, nie potrzebował niczego. Po prostu siedział i trawił sobie we własnym umyśle rzucone słowo. Jedno jedyne. I tyle, bo co miał zrobić?
Kiedyś może chciał, jeszcze wcześniej, kilka miesięcy temu na Cytadeli zebrać się i polecieć na Omegę, zrobić mu krzywdę, cokolwiek. Teraz był zwyczajnie nieobecny. Nie miał pojęcia, do czego doprowadzi kilkanaście następnych godzin, ale wolał się obecnie nad tym nie zastanawiać. Zresztą w tym wszystkim teraz czuł się jedynie jak ktoś zupełnie niepotrzebny. Bo to nie były jedno sprawy, to nie były jego wspomnienia a tym bardziej nie wiedział, jakie emocje powinny temu wszystkiemu towarzyszyć.
Siedział za to i wiedział tylko jedno. Już nie chodziło o Alice, bo zupełnie pogubił się w tej całej zabawie z uciekaniem, ważnymi decyzjami życiowymi i cholera wie, czym jeszcze. Nie wiedział jak ma zareagować, więc nawet się nie ruszał. Nie powiedział też ani słowa. Czuł jak mięśnie szczęki zaciskają się mu coraz mocniej w czymś, co z boku mogło wyglądać jak przerażający uśmiech.
A potem wszystko zadziałało instynktownie. Wszystko, co w tej chwili wypełniło podporucznika było czymś, czego z pewnością nie chciała zobaczyć. Był dobry, wesoły, zabawny czasem może trochę zbyt beztroski. Z tym, że niektóre rzeczy wpływały na niego w sposób nieprzewidywalny, a informacja o Houdzie była jedną z takich rzeczy. Wstał i w milczeniu zaczął się ubierać. Jedyne, co czuł to spięcie dosłownie wszystkich mięśni, jakie tylko mógł w tej chwili napiąć. Jak sprężyna, która puszczona wystrzeli gdzieś wysoko i daleko.
- Daj mi go. Wiem, że go masz – rzucił do Francuzki. Mogła go ukrywać, chować, myśleć, że podporucznik jest na tyle głupi żeby nie wiedzieć. Ale on wiedział, zresztą na tyle akurat ją znał. Żałował tylko, że sam nie przewidział czegoś podobnego. – Tłumiciel. Wiem, że go zabrałaś.
Nie był to ton, którym zwracał się normalnie, zresztą sam Hearrow zaczął się zachowywać jakby nie był sobą. Rzadko, bardzo rzadko był doprowadzany aż do takiej skrajności, w której nie myślał racjonalnie, tylko pod wpływem impulsu. I to była jedna z takich sytuacji. Wszystkie słowa były raczej wysyczane i to bardziej niż dobitnie, ale mocno zaciśnięte kości szczęki nie chciały pozwolić na więcej. I lepiej dla wszystkich w tym momencie byłoby gdyby Irene zbyt długo nie protestowała.
- Gdzie oni są? Powiedziała coś? – uruchomił omni-klucz sprawdzając najnowszy nabytek, który sprawił sobie zaraz przed Kruljavenem. Podłużne ostrza wzdłuż przedramion błysnęły krótko i zgasły, kiedy Arrow je dezaktywował. Serce waliło mu jak oszalałe a nad blizną pojawiła się mała, ale dość intensywnie pulsująca żyłka. Było mu wszystko jedno w tej chwili, ale z całą pewnością nie wyobrażał sobie teraz spokojnego snu i odpoczynku. – Gdzie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

17 wrz 2015, o 10:47

Nawet na niego nie spojrzała. Jej wzrok błądził gdzieś po horyzoncie, po szczytach gór. Miała ochotę wsiąść na konia i pojechać prosto do portu, nie zajeżdżając nawet do Ostatniego Domu. Odlecieć pierwszym lepszym promem z Ziemi, znów zniknąć, bo zawsze znikała kiedy robiło się za gorąco. A teraz zdecydowanie za gorąco było. Tylko że w tym momencie nie miała już wpływu na to, co się wydarzy. Nie kiedy powiedziała co tak naprawdę ma tu miejsce. Teraz ona sama już nie wiedziała co ze sobą zrobić, a co dopiero podejmować jakieś decyzje dotyczące misji "ratunkowej".
- Arrow, nie... - co chciała powiedzieć? Nie zabijaj go? Nie jedźmy tam? Nie narażaj się? Nie rób nic głupiego? Nie chcę żeby ci się coś stało, czy nie chcę żebyś mu nic robił? Westchnęła i odwróciła się do niego, a wyraz twarzy podporucznika przypomniał jej jeden, podobny moment, kiedy ją tak przestraszył. Tylko teraz sama była sytuacją zbyt przerażona, by jakkolwiek zareagować na żądzę mordu w jego oczach.
- Jest w plecaku. Na dnie.
Nie sądziła, że ta broń zostanie użyta akurat do tego. Kupiła ją, bo była niewielka i poręczna. No i dlatego, że mogła. Może nieprzemyślany zakup, w sumie póki co do niczego się jej nie przydała. Lubiła ją mieć przy sobie, choć w trudniejszych momentach po prostu wchodziła w kamuflaż i znikała i nie miała okazji wypróbować Tłumiciela, czegokolwiek Arrow sobie o niej - i o jej pracy - nie myślał.
Skinęła niepewnie głową i uruchomiła omni-klucz.
- Tutaj - wyświetliła mapę, na której teraz pojawił się nowy punkt, w cieniu szczytu na wschodzie. - Nie mówiła gdzie jest, ale namierzyłam połączenie - przesłała koordynaty Hearrowowi, a potem Bartowi, jeśli też chciał. - Nie wiem... czy jest sens w ściąganiu jej do domu na siłę. Jeśli nie chce, to może lepiej...
Nie dokończyła. Wspomnienia ze statku Hounda zalały ją ciężką falą. Pytanie czy Alice tego chciała, czy nie zdawała sobie z tego sprawy. Nie wyglądała na tak bezwzględną. No i ojciec roku raczej nie pozwoli zrobić krzywdy własnej córce - powinien się o nią troszczyć. O Irene się przecież troszczył, kiedyś, w końcu, po jakimś czasie. Ale to o niczym nie świadczyło, nie znaczyło że przestał traktować ją jako swoją własność. Ludzie troszczyli się o swoje rzeczy. To wszystko było tak poplątane.
- Jeśli chcecie ich znaleźć, musimy wyruszyć teraz. Nie wiem gdzie będą rano - dodała jeszcze.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

17 wrz 2015, o 11:12

Tajny rzut MG, < 50
0

Marshall Hearrow, spostrzegawczość < 50
1

Irene Dubois, spostrzegawczość < 50
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

17 wrz 2015, o 11:30

- Matka martwi się tylko o siebie - nastolatka prychnęła cicho. W jej głosie słychać było rozgoryczenie. - O swoje dobre samopoczucie i o swoją wygodę, o nic więcej. Zawsze tak było, szkoda tylko, że zorientowałam się w tym tak późno.
Gdzieś w tle znów rozbrzmiały jakieś niezrozumiałe słowa, jakiś śmiech. Tym razem żaden z głosów nie należał do Hounda, ale Irene i tak rozpoznała ich brzmienie - i męski, i kobiecy ton poznała podczas pobytu na statku. Najwyraźniej najemnik przyleciał na Ziemię w towarzystwie, pytanie tylko - jak dużym? Póki co pewność mieli tylko co do dwójki towarzyszy, którzy mogli jednak nie być jedynymi.
- Od wczoraj? - Alice zaśmiała się tym czasem. - Absolutnie nic. Powiedziałabym, że nic nie zmieniło się już od jakiegoś roku. - A więc tak długo? Od tak dawna planowała już to, co miało miejsce dzisiaj? Dlaczego jednak czekała tyle czasu? I dlaczego na dzień ucieczki wybrała moment, gdy do Ostatniego Domu zjechali goście?
Może chodziło o to, by ktoś zajął Nathalie. By powiedział jej, że bardzo mi przykro, nic nie dało się zrobić. A może to świadomość, że przy gościach matka będzie się pilnowała, że nie będzie chciała wszystkiego zdradzić i że w ten sposób da córce wystarczająco dużo czasu - może o to chodziło? Na co właściwie liczyła siedemnastolatka?
Potem, gdy połączenie zostało przerwane, ze strony Alice nie nadeszła próba ponownego kontaktu. Gdyby jednak ktoś sprawdził, co z omni-kluczem dziewczyny, okazałoby się, że ten wciąż działa. Najwyraźniej ukrywanie się nie miało już takiego znaczenia - lub też nastolatka potrzebowała extranetu jeszcze do czegoś.
Jeśli chodzi o Barta, ten na dobrą chwilę zamienił się w posąg. Wyraźnie napięte mięśnie i przyspieszony oddech były jedynymi objawami silniejszych emocji - złości? strachu? niepokoju? Samo to, że nie odezwał się jednak aż do zerwania połączenia dobrze o nim świadczyło. Dubois postanowiła, że lepiej, by Alice o nim nie wiedziała, ratownik postanowił więc się dostosować. Nawet, jeśli takiego podejścia nie rozumiał, gotów był uznać słuszność decyzji Irene.
- Kto to jest Hound? - Gdy wreszcie się odezwał, jego przenikliwe spojrzenie spoczęło na Irene - jednak tylko na chwilę. Potem, skinieniem głowy dziękując za zaktualizowaną mapę, przez dłuższą chwilę spoglądając na oznaczoną lokalizację. Zmarszczone brwi i pogłębiająca się, marsowa mina wyraźnie świadczyły o tym, że chłopak nie ma pojęcia, co mogłoby tam być.
Wreszcie, odetchnąwszy cicho, w dwóch krokach znalazł się przy swoim plecaku. Jako, że nie mieli pojęcia, co dokładnie miało ich czekać we wskazanym miejscu, blondyn nawet nie próbował segregować posiadanego ekwipunku - przecież przydać mogło się wszystko. Zamiast tego, przykucnąwszy przy bagażach, z jednej z kieszonek wyciągnął długi, wojskowy nóż (jego użyteczność w dobie omni-ostrzy mogła być dyskusyjna, po dłuższym zastanowieniu dochodziło się jednak do wniosku, że żadna broń nie jest zbędna - dla wszystkiego znajdzie się zastosowanie) i przepiął go w bardziej poręczne miejsce pod kurtką, na szerokim pasie. Wtedy też, gdy pochylał się nad torbą, Arrow mógł zwrócić uwagę na wybrzuszenie pod ciepłymi spodniami chłopaka, na wysokości łydki. Broń? Umocowanie czegoś w takim miejscu to właśnie by sugerowało - zimowy strój oraz konieczność wspinaczki uniemożliwiały przypięcie niebezpiecznego przedmiotu gdziekolwiek na wysokości pasa, jak to zazwyczaj czyniło się przy pancerzu, natomiast umiejscowiony przy nodze wciąż jeszcze był możliwy do wyciągnięcia we w miarę krótkim czasie.
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

17 wrz 2015, o 11:59

Jedyne, co mu się w tym wszystkim podobało to czas, z jakim byli w stanie zareagować na napływ świeżych informacji. To było coś, czego Hearrowowi brakowało od dobrych kilkunastu godzin i było o wiele lepsze niż błądzenie po omacku. Tylko, że to było tyle, jeśli chodzi o dobre wiadomości. Nie odpowiedział na pytanie Barta, zresztą jego reakcja mówiła sama za siebie, a sądził, że Irene zrobi to dużo lepiej. Zresztą pewnie i tak miała na to swoją własną odpowiedź, a podporucznik wolał się do tego nie wtrącać. Miał teraz o wiele poważniejsze sprawy na głowie niż tłumaczenie, kto, kim jest i dlaczego.
Miejsce, w którym znajdowała się Alice było dość… nazwijmy to niespodziewane. Biorąc pod uwagę jak blisko znajdowała się zarówno ich samych jak i (o dziwo) górskiej jednostki ratunkowej było iście zastanawiające.
- Wiesz jak się tam dostać? – spytał młodego ratownika, bo droga w żaden sposób nie była zaznaczona na mapie. Nie spodziewał się łatwej przeprawy z tym, że w obecnej sytuacji było mu wszystko jedno. Nie miał planu, nie miał pomysłu, a w głowie miał tylko jeden cel. Cel, o który nigdy by w normalnej sytuacji siebie nie posądzał. Ale to nie było normalna sytuacja, nie kiedy w grę wchodziły uczucia dość intensywne. Z tym się nie dało walczyć.
- Cholerne wakacje – powiedział do siebie w kilku krokach dochodząc do torby Irene i wygrzebując z jej dna Tłumiciela. Tego samego, o którego jeszcze tydzień temu rozgorzała cała ta kłótnia. Pieprzone rządzenie losu… Obrócił broń w dłoni i przyjrzał się charakterystycznemu tłumikowi. Była ładna, dobrze wyważona i najwyraźniej jeszcze nawet nieużywana. Znał się na takich rzeczach i potrafił to poznać już po pierwszym rzucie okiem. Numeru seryjnego też nie widział, więc broń nie była zarejestrowana w systemach Przymierza. Westchnął i pokręcił głową, już nie chciał do tego wracać.
- Nie przekonam cię, że masz zostać prawda? – Pytanie było z gatunku tych retorycznych i czas najwyższy był zresztą, żeby Arrow zaczął się przyzwyczajać do tego, że Irene robi to, co sama chce i co uważa za słuszne, więc już nawet nie widział sensu w dyskutowaniu na temat tego, że ona będzie tam najbardziej narażona. Mógł liczyć jedynie na szczęście i na to, że na miejscu nie zastanie dziesięciu chłopa swojej własnej postury z karabinami wyborowymi.
- Będziemy trochę działać na ślepo – powiedział wyprowadzając za Bartem konie ze stajni. – Tam coś jest w ogóle?
Nie miał pojęcia, co robi i dopiero po dłuższej chwili dotarło do niego, że nie ma nawet pancerza. Bo po co? Zaklął pod nosem. Tak, zdecydowanie to, czego było mu w tej chwili trzeba to szczęście. Spiął konia i ruszył za ratownikiem. Chciał już być na miejscu. Cała reszta działań będzie planowana w biegu. Tylko chciał już być tam.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

17 wrz 2015, o 14:16

- Hound to... - zawiesiła się na chwilę, nie wiedząc jak odpowiedzieć na to proste pytanie. - Najwyraźniej ojciec Alice. Tak przynajmniej twierdzi. I człowiek, którego miałam nadzieję już nigdy nie spotkać.
Oczywiście, że nie zamierzała powiedzieć tak po prostu całej prawdy. Zresztą w tym momencie ona i tak nikogo nie interesowała. Bart chciał wiedzieć wszystko, co miało coś wspólnego z Alice. Marshall... cóż, on nie chciał wiedzieć już nic więcej. Miał już swój plan i Irene mogła co najwyżej iść za nim, póki sama się nie pozbiera i nie zdecyduje, czy chce go powstrzymać, czy pomóc w jego realizacji.
Nie wiedzieli ile osób znajdą na miejscu. Co jeśli będzie tam cała załoga? Kilkanaście osób, które Dubois szczerze nienawidzą? A ich było troje i nawet nie mieli pancerzy. Co jeśli to od początku była pułapka, a ona tak naiwnie dała się w nią złapać? Dlatego właśnie nie chciała wracać do korzeni, nie chciała ich nawet mieć. Jakiekolwiek powiązania i zależności między ludźmi zawsze tworzyły tylko problemy, nieproporcjonalnie wielkie w stosunku do dobrych stron takich układów.
Pokręciła głową w odpowiedzi na pytanie Hearrowa. Nie mogła zostać i z całą pewnością nie mogła zawrócić. Jedyne co jej zostało, to iść dalej i zobaczyć, jak to wszystko się rozwiąże.
Wróciła do domku i zebrała swoje rzeczy. Nie zdążyła się za bardzo wypakować, więc zajęło jej to dosłownie chwilę. Zagasiła ogień w kominku i ubrała się w całą resztę ciuchów - rękawiczki, szalik, czapka, szczelnie zapięła kurtkę i naciągnęła wysokie ocieplacze butów z powrotem nad kolana. Ledwie dotarli tu, już musieli ruszać dalej. Jako jedyna była nieuzbrojona, nie licząc omni-ostrza, ale póki co jej to nie przeszkadzało. Miała inne rzeczy, które zaprzątały jej głowę. Po władowaniu bagaży do juków wskoczyła na konia i poprowadziła go za Bartem i podporucznikiem. Czuła tylko, jak trzęsą się jej zaciśnięte na wodzach dłonie. Nie chciała tej konfrontacji.
Ale było już za późno.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

17 wrz 2015, o 15:23

Atrakcje podczas podróży [konno], < 50
0

Atrakcje podczas podróży [pieszo], < 50
1

Znalezienie wejścia do jaskini, próba 1 < 50 - 15 (noc) = 35
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

17 wrz 2015, o 15:32

Bart westchnął tylko cicho, nie drążąc już tematu Hounda. Albo zrozumiał, że Irene po prostu nie chce o tym rozmawiać - a on nie ma prawa wymagać od niej odpowiedzi - albo też w tej chwili mężczyzna nie interesował go aż tak. Ratownik skinął więc tylko głową, w kolejnej chwili zwracając się już do Hearrowa.
- Nie jestem pewien, ale chyba nie będzie zbyt trudno - odpowiedział spokojnie, ponownie uaktywniając mapę i przyglądając się ukształtowaniu terenu. - Sporą część trasy powinno dać się pokonać konno, tylko... Trzeba uważać. Gnanie na złamanie karku nie byłoby rozsądne teraz, po zmroku. - Blondyn zacisnął zęby. Widać było, że słowa pochodziły od tej rozsądniejszej, zawodowej jego części, serce natomiast popychało go zupełnie ku czemuś innemu.
Wychodząc z chaty, z pomocą Marshalla prędko osiodłał wierzchowce i upewniwszy się, że popręgi zapięte są wystarczająco ciasno, by siodła nie zsuwały się, sam wskoczył na swego rumaka.
- Nie wiem. Na logikę wszystko wskazywałoby na jakąś jaskinię, ale nie mapach nic takiego tam nie ma. Nie wierzę jednak, by grota miała wytworzyć się nagle - szczególnie, że najwyraźniej jest w miarę bezpieczna i zdatna do użytku - więc wejście do niej musi być gdzieś ukryte, może odchodzące od innej strony... Zobaczymy. - Kierując się na ścieżkę wychodzącą z domu, ratownik poprawił plecak i wyprostował się. Oddechy parowały już na zimnym, nocnym powietrzu, a księżyc, choć widoczny, nie był wstanie odsłonić im ścieżek na zbyt długim dystansie. Nawet latarka, wyciągnięta teraz przez blondyna, wydawała się być zdecydowanie niewystarczająca.
Tym jednak nikt nie zamierzał się przejmować. Rozpędzając wierzchowce do największego tempa, na jakie mogli sobie pozwolić, gnali przed siebie w milczeniu, zwalniając trochę dopiero, gdy zmuszeni byli zejść z wytyczonego szlaku. Tam, ze względu na mokre, wysokie zaspy, szaleńcza galopada nie była ani bezpieczna, ani wręcz możliwa. Tempo wędrówki nagle stało się irytująco powolne a każda kolejna chwila spędzona na nocnym mrozie sprawiała, że czuli się coraz gorzej - zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Nie takiego końca dnia sobie życzyli.
Zgodnie z tym, co powiedział Bart, konno rzeczywiście dało się jednak zajechać daleko. Z siodła musieli zejść dopiero po niespełna godzinie jazdy wierzchem, gdy skalna ściana, okolice której zaznaczała czerwona kropka, była już w zasięgu wzroku, a po kolejnej połowie godziny - tym razem już na własnych butach - także w zasięgu wyciągniętej ręki.
Nawet wtedy jednak, gdy stali już tuż pod ścianą, nie mogli znaleźć żadnej wskazówki co do dalszej drogi. Masywny, skalny mur rozmywał się w ciemnościach, niechętnie odkrywając swe fragmenty przed światłem latarki.
- Powinniśmy się rozdzielić - odezwał się nagle Bart, gdy po dłuższej chwili milczących oględzin wciąż znajdowali się w punkcie wyjścia. Młody ratownik po raz pierwszy zaproponował coś, co zdawało się nie być najlepszym rozwiązaniem. - Przejść się wzdłuż skał w jedną i w drugą stronę, rozejrzeć po okolicy. Muszą być jakieś ślady, jakieś... - Chłopak nabrał gwałtownie powietrza. Teraz, gdy byli bliżej kulminacji wydarzeń tego dnia, po blondynie wreszcie zaczynało być widać zdenerwowanie. Teraz, gdy oblepieni mokrym śniegiem, zmęczeni szaleńczą galopadą i napędzani adrenaliną stali być może o krok od Alice, wreszcie dawał po sobie poznać, w jakim stopniu mu zależy. To nie była panika, nie, to po prostu frustracja i irytacja.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

17 wrz 2015, o 17:23

Zima w górach była bezlitosna i Irene szybko się o tym przekonała, chociaż nie była pewna, czy drży z zimna, czy z nerwów. Żeby odgonić wykańczający ją natłok myśli, wpatrywała się w parę buchającą z końskich nozdrzy. Wcześniej mówiła, że nie spodziewała się tego wszystkiego, ucieczki Alice i konieczności wyruszenia na ratunek, ale teraz kompletnie już nie wiedziała co się dzieje. Zimny wiatr gryzł odsłoniętą skórę jej twarzy, więc gdy na chwilę zwolnili, podciągnęła szalik wysoko, skrywając wszystko poza oczami.
Gdy dotarli, westchnęła głośno i oparła się o ścianę. Spacer po głębokim śniegu był bardziej niż męczący. Cholerne powroty do przeszłości. Dwa w jednym, bo czemu by nie. Uniosła wzrok i przesunęła nim po skale. Jakby jeszcze miała talent do wyszukiwania tajnych przejść w górach... Uruchomiła omni-klucz, wypełniając noc pomarańczowym blaskiem, by ponownie przeprowadzić namierzanie Alice. Jeśli przemieściła się przez ostatnie półtorej godziny, wolałaby o tym wiedzieć, zanim wpakują się do jakiejś jaskini, o której istnieniu nawet Bart, tutejszy ratownik, nie miał pojęcia. Nie dzwoniła do niej, oczywiście, ale jeśli młoda nadal korzystała ze swojego urządzenia w trybie online, mogła bez problemu znaleźć jej lokalizację.
- Pójdę w prawo - westchnęła znów i ruszyła przed siebie, sunąc dłonią w rękawiczce po ścianie. Nie wiedziała, czego się spodziewa. Dziury w skale, może wykutego przejścia, z boku albo na dole... albo może włazu? Sama by go sobie nie zrobiła, ale skoro był tam z nią Hound... - Arrow, chodź ze mną, proszę.
Włączyła latarkę i rozświetliła okolicę, żeby nie przegapić żadnego ukrytego wejścia albo śladów. Nie padał śnieg, więc nie powinien zasypać tego, co wydeptali Alice i jej towarzysze. Mieli dwie strony, w które mogli pójść - na północ i na południe wzdłuż ściany, więc dzielenie się na trzy jednoosobowe grupy było bez sensu. Zerknęła na podporucznika.
- Nie wiem co on tu robi, nie wiem o co chodzi z tym całym domniemanym ojcostwem... - odezwała się w końcu po dłuższej chwili milczenia. - Ale proszę, nie rób nic głupiego.
Zaciśnięte szczęki Hearrowa nie nastawiały pozytywnie. I kojarzyły się z tą jedną chwilą w mieszkaniu, którą doskonale pamiętała. A ta kojarzyła się z innymi, które zdecydowanie były lepszymi wspomnieniami, niż te z kajuty Hounda. Dlaczego ona go w to wszystko wciągnęła? Powinna tu przylecieć sama, jak już wpadła na ten idiotyczny pomysł.
- Porozmawiajmy tylko z Alice i może uda się nam ją przekonać do powrotu do domu. Ale nie dam się złapać znów, chyba że chciałbyś te dziesiątki tysięcy które Hound za mnie obiecuje - parsknęła suchym śmiechem, próbując rozładować napięcie, choć marnie jej to wyszło. W sumie teraz się już chyba nie dało z atmosferą nic zrobić. - Zróbmy to i wróćmy do domu, ok?
Zatrzymała się, łapiąc go za rękaw kurtki i odwracając w swoją stronę. Potrzebowała, żeby na nią spojrzał. Nie byli uzbrojeni, nie byli opancerzeni, a Irene bała się, że w razie czego nie skończy się na jednym przebiciu omni-ostrzem. Wpatrywała się więc w niego szeroko otwartymi oczami, licząc chociaż na minimum obietnicy, że Arrow spróbuje zachować się racjonalnie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

17 wrz 2015, o 20:07

Pierwsze chwile, kiedy pospieszali konie wydawały mu się ciągnąć w nieskończoność. Nic więc dziwnego, kiedy konie przestały być użyteczne i, co najważniejsze, bezpieczne Hearrow znów się wściekł. Był niecierpliwy, zwłaszcza, kiedy emocje brały nad nim górę i ciężko mu było myśleć racjonalnie. Mimo wszystko zsiadł z konia i zaczął posuwać się w, zdawało się, ślimaczym wręcz tempie. Bez przerwy mruczał coś do siebie a napięcie, które nagromadziło się w klatce piersiowej podporucznika nijak nie chciało z niej ustąpić. Dopiero kiedy dotarli wreszcie do zbocza i okazało się, że cudownie nie wpadli od razu na wejście Arrow z rezygnacją oparł się o ścianę. Tłumciel ciążył mu po wewnętrznej stronie kurtki i Hearrow wiedział dokładnie po co się tam znajduje.
Kiedy Irene się odezwała uniósł na nią spojrzenie i skinął głową ruszając za Francuzką. Tak, spodziewał się czegoś w stylu pogadanki, ale był zbyt wściekły na tą chwilę aby przyswajać wszystko tak jak powinien. Nie odpowiedział więc na pierwsze dwa zdania, które mu powiedziała. Dopiero kiedy padł komentarz o Houndzie i jego kredytach zatrzymał się a mięśnie na plecach spięły jeszcze bardziej niż dotychczas. I pewnie stałby tak dłuższą chwilę starając się opanować nadciągającą falę wściekłości, gdyby nie to, że go obróciła w swoją stronę.
Przesunął może trochę zbyt nieobecnym spojrzeniem po jej twarzy. I nagle pojawiło się w nim coś, co przejęło kontrolę nad wściekłością i zaczęło rozlewać się uspokajającym ciepłem po klatce piersiowej. Uniósł rękę i przesunął po jej policzku okrytym teraz skrzętnie szalikiem, po czym uśmiechnął się.
- Kocham cię – powiedział po dłuższej chwili, po czym odwrócił się i wrócił do szukania wejścia. Musiało gdzieś tutaj być. Przecież nie teleportowali się za ścianę. Nawiązał połączenie z ratownikiem. – Bart. Masz coś?
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [FRANCJA] Alpy francuskie

18 wrz 2015, o 12:29

Bart, znalezienie wejścia do jaskini < 50 - 15 (noc) + 15 (koncentracja) = 50
0

Marshall Hearrow, spostrzegawczość < 50
1

Irene Dubois, spostrzegawczość < 50
2

Wróć do „Ziemia”