Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

[DOMINIKANA] Posiadłość

15 kwie 2016, o 12:30

- To czemu tu jeszcze stoimy? Ruszać swoje dupy, jeżeli chcecie trochę pożyć - wykrzyczał w odpowiedzi.

Na czas wojny, swoje sprawy trzeba odłożyć na chwilę na bok. Będzie jeszcze czas, żeby unieść się w gniewie na tego łysiejącego typa, podającego się perfidnie za ojca. Nadal nie chciał przyjąć do wiadomości, że jedno z jego rodziców, prowadziło sobie całkiem nowe życie na Ziemi i do tego bardzo luksusowe. W momencie, kiedy on i jego matka musieli walczyć ze stacją o normalne dni w świecie przestępców. Asymetryczna wojna. Może nawet dla optymistów pełnych wiary, ta historia mogłaby być z góry przesądzona - jeden do zera dla zła.
Jednak z drugiej strony, czuł w sobie, że już po trochu ta wiadomość zarażała, docierała do każdego zakątka jego duszy i nie mógł nic z tym zrobić. Walczyć do końca, żeby rzeczywistość docierała do niego jak najdłużej? Kapitulacja wyglądała jak coś złego i słabego, w tym myślowym nieporządku, mieniło się to przegraną. Niestety nie potrafił odpowiedzieć sobie z czym tak naprawdę przegra. Z prawdą?

Egoistyczna część Gate'a, ta łaknąca wszystkich świateł reflektorów na swoje oblicze, zostałaby tu i dokończyła swoje sprawy, albo w najgorszym wypadku - dla niej - toczyła spór uciekając. Jednak najemnik postanowił spiąć dupę i odsunąć swoje wszystkie wątpliwości, bóle, zażalenia. Po prostu zawalczyć o swoje przetrwanie, jak mężczyzna, nie jako zagubiony dzieciak. Bo w sumie to znalazł się w bardzo ciężkiej sytuacji. Przejebanej, krótko mówiąc.
- Chyba bardzo zależy im, żeby cie dopaść - rzucił do Silvera, nadal słuchając raportu. Nie pokrzepiał go w ogóle, a z każdym momentem robił się coraz gorszy. Słyszał o Cerberusie, jednak nie spodziewał się z nimi takiej konfrontacji. W akompaniamencie wojennego chaosu, na tle bezlitosnej masakry. - Są bardzo zdeterminowani, żeby cie dorwać, Silver. W kurwę bardzo i do tego idą po trupach, albo płyną po krwi - dodał po tym jak jeden z członków organizacji terrorystycznej, zapewnił, że to na pewno chodzi o kogoś z tej sali.

Poczuł przypływ strachu i adrenaliny. Był wyszkolony, miał doświadczenie oraz broń. Wiedział co go dzisiaj czeka i miał świadomość kilku możliwych zakończeń tego dnia. Niekoniecznie każdy scenariusz miał na końcu happy end dla grupy zebranej w tym pomieszczeniu.
Zapalił papierosa, w końcu może być to ostania fajka, którą kiedykolwiek zapali. Trochę hedonizmu nikomu nie zaszkodzi.
- Jesteśmy wystawieni jak na tacy. - Szeol kiwnął w stronę przeszklonej ściany. - Te szyby mogą ochronić nas przed pociskami, ale na pewno nie przed cięższym sprzętem. Nie każmy sprawdzać Cerberusowi czego musi użyć, żeby nas dostać. Dora, dasz radę.
Nie schował swojego pistoletu jak Irina. Wolał mieć go w ręku, nadal sprawiał, że czuł się lepiej.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [DOMINIKANA] Posiadłość

16 kwie 2016, o 12:03

- Wiem, że im zależy - warknął Silver w odpowiedzi. - Dlatego zmieniłem wygląd, tożsamość, nawet po wypadku protezy nie chciałem przeszczepionej na stałe, bo kto by podejrzewał, że Gate jest staruszkiem na wózku?
Odepchnął się od ściany i nieco chybotliwym krokiem, jakby nie był przyzwyczajony do posiadania obu nóg, ruszył w stronę Dory, która stała już, ale wciąż nie potrafiła ruszyć się z miejsca. Póki co nikt nie atakował ich jeszcze przez okna, choć mógłby. Najwyraźniej Cerberus rozpoczął swój nalot od drugiej strony kompleksu, więc mieli ogromne szczęście. Duże okna znajdowały się praktycznie wszędzie dookoła posiadłości, by mieszkańcy i ochrona mogli korzystać z widoków, jakie zapewniało jej umiejscowienie.
- Do tej pory mi się udawało, tylko ty koniecznie musiałaś znaleźć brata - podszedł do czarnowłosej i pochylił się nad nią, teraz znacznie przewyższając ją wzrostem. Na jego twarzy odmalowała się wściekłość, która tylko pogłębiła przerażenie dziewczyny. - Musiałaś, prawda? Nie mogłaś trzymać się z daleka, trzeba było spierdolić życie mi, sobie, Szeolowi, wszystkim? Rozpieszczona gówniara.
Silver był rozjuszony, ale nie uderzył Dory, nie zrobił nic poza krzywdzącymi - choć prawdopodobnie zgodnymi z prawdą - słowami. Ale miał prawo się wściec. Przeniósł lodowate spojrzenie na najemnika. Nie było w nim nic z ojcowskiej chęci pojednania, choć może wcześniej zaczynali już dochodzić do jakiegoś konsensusu i wtedy w jego wzroku można było doszukiwać się pozytywnych emocji. Teraz jednak za dużo się działo. Jego rezydencja topiła się we krwi, ochrona na nic się nie zdała, musieli uciekać.
- Chodźcie - rzucił głosem nieznoszącym sprzeciwu i skierował się w stronę sąsiedniego pomieszczenia. Irina ruszyła za nim, ciągnąc za sobą Dorę, więc Szeol za bardzo nie miał wyjścia, jak zrobić to samo. Mógł tu zostać, oczywiście, ale to by się dla niego dobrze nie skończyło.
Parujący obiad i kieliszki z winem stały jeszcze na stole, absurdalnie zwyczajne w obecnej sytuacji. Zostawili je za plecami i weszli do dużej sypialni, w której Silver podszedł do ściany i w sobie tylko wiadomy sposób uruchomił holograficzny panel, który zeskanował siatkówkę jego oka, głos i linie papilarne, po czym wpisał ośmiocyfrowy kod i ściana rozsunęła się, otwierając wejście do długiego korytarza, pogrążonego w półmroku.
- To zejście do batyskafów - wyjaśnił, odwracając się i przesuwając spojrzeniem po obecnych. - Nie mamy pancerzy, jest nas troje plus Dora, musimy uciekać. Irina, idźcie pierwsze.
Blondynka skinęła głowa i ruszyła przed siebie, znikając w korytarzu, a Maderin uniósł wyczekujące spojrzenie na Szeola. Może nie chciał, żeby najemnik został z tyłu, bo nie czuł się w jego towarzystwie jeszcze do końca bezpiecznie. A może to wynikało ze świeżo obudzonej troski, takiej samej, jaką darzył swoją córkę. Wolał ich oboje pilnować, oboje widzieć przed sobą.
Gdzieś z drugiej strony kompleksu, choć bliżej niż ostatnio, rozległ się kolejny wybuch, a podłoga zadrżała, jakby jakaś część oderwała się i runęła w morze. Byli w sytuacji beznadziejnej, nie mogli się bronić. Nie mieli żadnego wpływu na to, co się działo, więc rozwiązanie było tylko jedno.
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: [DOMINIKANA] Posiadłość

19 kwie 2016, o 23:28

Patrzył na starszego mężczyznę, pretendującego do miana ojca Szeola, który zamienił wózek na protezę. Widać było, że rzadko chodził albo nawet w ogóle; jego chód mimo, że był zdecydowany to jednak nie obyło się bez pewnych trudności. Jak dopiero co uczące się chodzić dziecko.
Jeżeli wierzyć temu człowiekowi, że musiał podjąć takie środki, żeby jak najbardziej odsunąć się od wizerunki Gate'a, to Cerberus bardzo musi pragnąć jego głowy i wkłada w to znalezienie dużo siły. Dlatego Szeol nie skomentował, ani zareagował na te ciężkie słowa skierowane do Dory. W końcu prawdopodobnie zniszczyła skrupulatnie budowany ład, taki, w który trzeba było włożyć dużo czasu oraz poświęcenia. Miał pełne prawo być wkurwionym za to, że tak bliska mu osoba, zniszczyła jego świat na pierwiastki.
Zamienił się w biernego obserwatora wydarzeń z ostatniego dnia tej placówki. Nie interesowały go pretensje Silvera, na pewno nie w takim stopniu, żeby się brać w nich udział i obierać jedną ze stron barykady. W sumie to jedyne czego chciał, to spokoju i tego, aby przeżył dzisiejszy dzień. Żeby się stąd wydostać, wrócić do swojego starego ładu. Czuł w środku, że ta niedokończona sprawa będzie kuła w środku, lecz w nieświadomości żyłoby mu się o wiele lepiej. Przecież będzie mógł sobie wmówić, że jest to zwykła pomyłka lub po prostu zapomni... Że niby ma siostrę i jego ojciec żyje, a w dodatku jest grubą rybą, na którą Cerberus z niewiadomych przyczyn ma smaka. Wydaje się, że jego wcześniejsze życie, bez tego wątku, było zupełnie zwykłe. Nawet z tymi wszystkimi strzałami, trupami i ranami.
Z drugiej strony istniała w nim cząstka, a nawet kilka, które wielce pragnęły, żeby dokończyć tą rzecz do końca. Łatwiej wtedy pogodzić się z pewnymi wydarzeniami losu, odbijającymi się na rzeczywistości i mącącymi przyszłość.

Szeol grzecznie ruszył za resztą, nie potrzebował specjalnego zaproszenia. Po prostu obserwował jak się zachowują inni i co się dzieje w tle. Trzeba było zostać czujnym, bo nie można było być w stu procentach pewnych, że Cerberus zaatakował ośrodek jedynie z drugiej strony.
Był zdumiony ilością testów, które Silver musiał przejść, żeby otworzyć przejście. Nawet będąc łowcą głów, nigdy nie myślał, że będzie używał takich konspiracyjnych przejść. Życie zaskakuje.
- Nie ma co zwlekać, chodźmy - powiedział do starca i ruszył przodem.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [DOMINIKANA] Posiadłość

22 kwie 2016, o 23:42

Korytarz prowadził ich w głąb kompleksu, jednocześnie powoli schodząc w dół. Schody pojawiające się co jakiś czas świadczyły o tym, że to wyjście nie było przeznaczone dla wózków inwalidzkich. Silver z całą pewnością zakładał, że jeśli przyjdzie co do czego, to będzie miał wystarczająco dużo czasu by przerzucić się na protezę, i okazało się to prawdą.
- Przepraszam - szepnęła Dora, idąc tuż przed Szeolem. Najwyraźniej mówiła do niego, bo zerknęła przez ramię, by upewnić się, że ją słyszy, a Irina nie zareagowała. Może była przyzwyczajona do tego, że uczuciami pracowników ochrony nikt się tu nie przejmuje. - Nie wiedziałam, że to tak się skończy, gdyby tata powiedział mi cokolwiek, to bym wiedziała, że mam nie szukać i nie zaczepiłabym cię wtedy, w barze. A nawet jeśli, to nie powiedziałabym ci prawdy. Po prostu chciałam cię poznać, czy to coś tak złego?
W jej głosie brzmiała rozpacz i panika. Trudno było się jej dziwić. Przy całej trójce przygotowanych na najgorsze ludzi, ona wyglądała jak przerażone dziecko. Maderin wspominał wcześniej, że planował trzymać ją z dala od takiego życia, jakiego właśnie doświadczali. I do tej pory wychodziło mu doskonale, tylko że ten jego doskonały plan teraz doprowadził ostatecznie do jeszcze gorszych konsekwencji.
- Chciałam cię tylko poznać - dodała jeszcze ciszej i zacisnęła ręce w pięści, idąc za blondynką. Wściekłość ojca na pewno nie spłynęła po niej obojętnie. Skoro wcześniej mówiła, że spędza tu kilka dni raz na jakiś czas i to głównie po to, by sobie odpocząć na plaży od trudów życia codziennego, to raczej nie była z nim mocno zżyta. Biorąc pod uwagę, że wcześniej, przy stole, jednym spojrzeniem potrafił ją zmusić do milczenia, to nie mogli się dogadywać jakoś nadzwyczaj dobrze. - Nie bądź na mnie zły, proszę, chociaż ty. Wiem, że to wszystko przeze mnie, po prostu...
- Dora, błagam - Irina nie wytrzymała, choć nie powinna się odzywać w tym towarzystwie niepytana. - Bo się zaraz porzygam. Ogarnij się, zanim szlag nas wszystkich trafi od twoich smutków i żali. Spierdoliłaś sprawę i tyle, teraz się lepiej zastanawiaj co zrobić żeby nie skończyć tak jak Cas.
Nietrudno było się domyślić, że chodziło jej o ochroniarza, którego śmierć słyszeli przez interkom. Znała jego imię, więc raczej nie był dla niej jednym z wielu, przypadkowym człowiekiem, nad którego zabójstwem mogła przejść obojętnie. Ale prowadziła ich do batyskafów tak, jak chciał Silver. Tylko była blada, bardzo blada, może dlatego unikała odwracania się w ich kierunku i tylko uparcie parła przed siebie.
- Jak będziemy już w batyskafie, powinniśmy się zbliżyć do brzegu i płynąć wzdłuż niego tyle, ile będziemy w stanie - odezwała się już głośniej, tak, by słyszał ją Silver. - Skoro zaatakowali od drugiej strony, mogą kontrolować też wodę.
Starszy mężczyzna mruknął coś twierdząco i szedł dalej, pojedynczymi stęknięciami co jakiś czas wyrażając swoje niezadowolenie. Nie był przyzwyczajony do korzystania z protezy, a druga noga nie miała siły, bo przecież cały czas siedział na wózku. Nie odzywał się, ani do Szeola, ani do Dory, choć sylwetkę najemnika wciąż lustrował wzrokiem, jakby z samej jego postawy chciał dowiedzieć się o nim więcej. Na pewno żałował, że ich pierwsze spotkanie przebiegało w takiej atmosferze, ale żal ten krył się pod wściekłością i determinacją.
Szeol Gate
Awatar użytkownika
Posty: 154
Rejestracja: 16 maja 2014, o 16:45
Miano: Szeol Gate
Wiek: 27
Klasa: Szturmowiec.
Rasa: Człowiek.
Zawód: Łowca głów, pilot
Lokalizacja: Dominikana (posiadłość)
Kredyty: 22.020

Re: [DOMINIKANA] Posiadłość

12 maja 2016, o 14:40

Szedł w dół, wysłuchując tylko odgłosów bitwy rozgrywającej się chyba nad ich głowami.
Te dźwięki nigdy nie były przyjemne, nie w momencie, kiedy było się w środku tego całego piekła... I przy okazji celem agresorów. Ta świadomość ściskała żołądki, nawet u ludzi doświadczonych agresją jak Szeol - im więcej myślisz o problemie, tym jego oczy stają się większe i większe.
Nasłuchiwanie w tym momencie, było chyba najlepszym pomysłem, oprócz tego, żeby nie potknąć się na schodach. Istniała przecież możliwość, że Cerberus znajdzie wejście do tego przejścia i zaatakuje ich od tyłu lub - nie daj Boże - od przodu. Dlatego też broń najemnika spoczywała w jego dłoniach, gotowa do natychmiastowego oddania serii w parszywe gęby wroga. Paradoksalne potyczki na śmierć i życie, w imię życia.

Ciszę przerwał, jak pocisk, jakże niechciany wyraz żalu i skruchy Dory. Szeol przewrócił oczami i westchnął cicho, wiedząc, że raczej nie powinien zostawiać tego bez odpowiedzi - ta kobieta będzie drążyła ten temat, dopóki wszechświat nie powie jej, że dostaje rozgrzeszenie od każdej jednostki żyjącej w promieniu przynajmniej stu lat świetlnych.
Zanim jednak mężczyzna zdążył zabrać głos, na pierwszy plan rozmowy, wtrąciła się Irina, która w dobitny i właściwy sposób podkreśliła niewłaściwy moment do skruch. Bo trup przecież nie będzie obrażony, ani psychicznie zraniony.
- Twoja koleżanka mówi dobrze. Najpierw skupmy się na tym, żeby przeżyć i wyjść z tego w jednym kawałki.. A propos, Silver, co teraz z Twoją placówką? Masz zamiar tu wrócić czy rozwiązujesz to miejsce?
Chyba domyślał się odpowiedzi, ale jednak czuł potrzebę, żeby się odezwać i do Sivlera. Sytuacja była wystarczająco napięta, nawet bez konfliktów pomiędzy uciekinierami.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek Osiągnięcia postaci, informacje dla MG Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [DOMINIKANA] Posiadłość

19 lip 2016, o 19:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Ziemia”