Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

[Tel Awiw] Mosad

31 mar 2016, o 18:29

Dyplomacja, mówili. Wyważone słowa, cierpliwość, celne argumenty. Rozwaga. Rozsądek. I co? I nic, bo wyszło na to, że to nadal argument pewnego braku samokontroli przemawiał najlepiej i przynosił najszybsze efekty. Gdy w jakimś stopniu postawiła na swoim, Dagan z trudem powstrzymała się od parsknięcia. Zachowanie niestosowne czy nie, najważniejsze, że działało. Rebecca nie musiała wychodzić na damę z dobrego domu - zresztą, powiedzmy sobie szczerze, nikt by jej nigdy za taką nie wziął. Wystarczyło, by udało jej się osiągnąć to co chciała - w takiej sytuacji opinie innych ludzi na jej temat stawały się znacznie mniej istotne.
Gdy Wechsler zareagowała na swoje imię, gdy towarzyszący jej dotąd mężczyzna w dalszą drogę ruszył sam, Dagan odetchnęła głęboko. Cofnęła się od szyby, strząchnęła lekko lewą dłonią - od tego uderzenia mogła się jednak powstrzymać, okazało się być bowiem nieszczególnie przyjemnym - i w dwóch krokach zbliżyła się do agentki. Skoro wreszcie wzbudziła stosowne zainteresowanie, stała się znacznie spokojniejsza - po prostu nie miała o co się już awanturować, a robienie scen dla samego ich robienia w ogóle jej przecież nie interesowało. Nie była furiatką. Po prostu nie lubiła, gdy traktowało się ją jak przedmiot, który można od tak odstawić na półkę i liczyć na to, że nie będzie protestował.
- Dziękuję. - Zaskakujące? Hej, Rebecca mimo wszystko odebrała dobre wychowanie. W domu, w szkole, na Mnemosyne też nie najgorsze. Choć więc przed momentem zachowywała się wybitnie nieodpowiednio, to teraz, gdy osiągnęła cel, nie widziała powodu, dla którego miałaby się dalej wściekać, dla którego nadal miałaby prezentować sobą postawę godną barbarzyńcy. - Nie zamierzam przeszkadzać wam w pracy, wchodzić wam w drogę. Po prostu nie mogę tu siedzieć i czekać. - Wzruszyła lekko ramionami. - Tam przydam się bardziej... A jeśli nawet nie, to i tak nie zaszkodzę. Słowo harcerza. - Nieważne, że nigdy harcerzem nie była, sens jej wypowiedzi - zaskakująco szczerej - był raczej jasny. Dagan nie miała przecież złych zamiarów. Jak mogłaby mieć, skoro chodziło o Gavriela? Jasne, gdyby była terrorystką... Ale nie była.
Bez wahania zgodziła się więc na wszystkie zastrzeżenia Talii. To wszystko było logiczne i nie wymagało dodatkowych wyjaśnień. Wymóg pełnego podporządkowania się był jak najbardziej dopuszczalny, wręcz oczywisty. Bo to mimo wszystko nie była jej praca, nie ona znała się na niej najlepiej. Mogła iść, świetnie, ale bardziej jako obserwator. I bardzo dobrze. To jej odpowiadało.
- Oczywiście. - Jednym słowem podkreśliła więc dodatkowo swe szczere zamiary, jednocześnie jednak coś sobie przypominając. Bo jednak szli w teren. A w teren nie idzie się bez niczego. - Chciałabym tylko wziąć swoje rzeczy i... może się przebrać. Mielibyście coś na mnie? - Jak z bronią nie powinno być problemu, tak już mundur czy jej własny pancerz - wszystko w barwach Przymierza - za bardzo rzucałby się w oczy. To, co miała na sobie - randomowe, pierwsze z brzegu ciuchy, które wrzuciła na siebie w mieszkaniu na Cytadeli - też nieszczególnie się nadawało, po prostu było niewygodne. W efekcie pozostało jej liczyć na Talię. Na to, że pozwoli jej odebrać zatrzymaną na wejściu do Mosadu broń - w końcu nikt normalny nie pozwoliłby jej paradować po siedzibie wywiadu z pistoletem u boku - oraz że będzie w stanie dać jej jakiś standardowy kombinezon, cokolwiek, w czym agenci zwykli wyprawiać się na nieco bardziej bezpośrednią, wymagającą zagwarantowania sobie jakiegokolwiek bezpieczeństwa akcję.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

2 kwie 2016, o 13:12

Kąciki ust Wechsler zadrżały, gdy usłyszała obietnicę popartą słowem harcerza. Ruszyła dalej korytarzem, polecając Rebecce, by ta poszła razem z nią. Mijali kolejnych, biegnących w obie strony agentów - niektórzy nie wiedzieli, co się dzieje i lecieli do pomieszczenia z ekranami by się dowiedzieć. Inni przygotowywali się do wyjścia.
- Oddadzą ci broń, choć na miejscu jest już policja i inni agenci. Raczej nie powinnaś być w niebezpieczeństwie - zaczęła, wchodząc do środka windy. Minęła stojącą przed panelem blondynkę, która wyraźnie kłóciła się z kimś przez komunikator i zbyt w tej kłótni się zatraciła, by zorientować się, że drzwi przed nią się rozsunęły. Talia nie zamierzała jej przekazać - szybko wcisnęła przycisk zamknięcia skrzydeł windy jeszcze zanim na panelu odnalazła odpowiednie piętro. Minus trzy. Zjeżdżały powoli w dół przy akompaniamencie posuwającego się po metalowych szynach dźwigu. - Znajdziemy ci coś. Też wolałabym, żebyś nie przykuwała uwagi okolicznych służb. Nie wiemy, kto jest po naszej stronie - westchnęła, wpatrując się wyczekująco w panel. Poziom zero i wciąż jedzie. Cała sytuacja była dość mocno frapująca, przynajmniej dla agentki Mosadu. Rebecca nie mogła się jej dziwić - w końcu sam fakt, że jedna z największych agencji wywiadowczych nie miała pojęcia, kto może być przeciwnikiem, a kto wrogiem, musiał być męczący.
Winda wreszcie się zatrzymała, a jej drzwi rozsunęły, ukazując jasne wnętrze korytarza. Ściany tutaj nie były ani gładkie, ani całość wystroju elegancka. Jakby nagle znaleźli się w bunkrze, a otaczał ich beton. Szybko Dagan rozpoznała się w otoczeniu - dwie kobiety przeszły koło kilku, otwartych pokoików podpisanych jako szatnie. W oddali słyszały przytłumiony huk wystrzału, na który Talia nie zwróciła jednak uwagi. Poprowadziła Rebeccę dalej, aż do bardziej zaludnionej sali. Zbrojownia.
Kobieta pełniąca rolę kwatermistrza wymieniła z agentką Wechsler kilka zdań, po czym Dagan o jej rozmiar, bądź wymiary pancerza. Gdy otrzymała je, zniknęła w innym pomieszczeniu, zostawiając je same pośród ośmiu innych agentów, którzy właśnie kończyli się ubierać. Wokół stały ławki, na których można było usiąść, oraz podpisane szafki.
- Przechowam ci rzeczy, jeśli chcesz - zaproponowała kobieta, podchodząc do jednej ze skrytek z niczym innym, jak tylko numerem identyfikacyjnym agenta. Uruchomiła omni-klucz, identyfikując się, dzięki czemu zamek puścił, a drzwiczki się otworzyły. W tej samej chwili kobieta, z którą wcześniej Talia rozmawiała, wróciła, trzymając torbę Rebecci z całym jej wyposażeniem, jak też idealnie złożony w kostkę kombinezon agenta Mosadu, w jej rozmiarze, w kolorze czarnym.
Był on pośrednią wersją między pełnym pancerzem bojowym, z którego korzystali żołnierze, a zwykłym uniformem. Składał się z wojskowych, wysokich butów o grubej podeszwie, spodni, bluzki oraz kurtki. Na to wszystko dochodziły wzmacniane elementy - ceramiczne płytki mocowane na nogach, rękach, oraz lekka, choć niezwykle wytrzymała kamizelka kuloodporna. Do całego zestawu dodana była kabura na pistolet oraz zaczepy magnetyczne na karabin, w zależności od tego, z czego chciała skorzystać. Zaczepy wmontowane były w kamizelkę.
W czasie, w którym Rebecca się przebierała (nikt tutaj wydawał się nie wstydzić zdejmowania z siebie bluzki, nikt też nie zwracał na niej większej uwagi), Wechsler sięgnęła do własnej szafki by wyciągnąć stamtąd kaburę oraz pistolet. Założyła opaski na nogę, przeładowała broń, zabezpieczyła i schowała do środka. Do kieszeni przy pasku wsunęła dodatkowy pochłaniacz ciepła. Chyba nie planowała przebierać się w ten kombinezon, co inni. Zamiast tego odsunęła się, odwracając do stojącego w pobliżu, już w pełni uzbrojonego agenta. Sprawdzał właśnie swój karabin szturmowy, który nie wyglądał na żaden znany Rebecce model. Mężczyzna był wysoki, choć bardziej uwagę skupiały jego dłuższe włosy i broda w tym samym kolorze. Dostrzegł Talię i odwrócił wzrok od nienaładowanej broni, przenosząc go na agentkę.
- Tej bomby nie było kiedy sprawdzaliśmy wnętrze dronem wczoraj - odezwał się. Miał niski, gardłowy głos. - A dzisiaj nagle się pojawiła.
Zmarszczył brwi, wsuwając do broni pochłaniacz ciepła i, po krótkiej chwili, sięgając do tyłu, umieszczając ją na zaczepach magnetycznych na plecach.
- Powiadomiłam centralę o możliwym szpiegu w naszych szeregach - odrzuciła stojąca tyłem do Rebecci Talia. Dagan mogła dostrzec tylko reakcję mężczyzny, jaką było zaskoczenie.
- Szpiegu? Dla Chińczyków?
Kiwnęła głową, zdając sobie przy tym sprawę, że, chcąc, nie chcąc, wykluczyła Rebeccę z rozmowy. Odwróciła się, stając do niej bokiem i przenosząc na nią spojrzenie.
- To Isaiah Shafir, z wydziału operacji specjalnych. Będzie dowodził oddziałem, który zabezpieczy miejsce zdarzenia - przedstawiła go z uprzejmości. Spojrzenie ciemnych oczu Isaiaha przesunęło się na Rebeccę. Widać w nim było zaciekawienie. - Isaiahu, to córka Gavriela. Rebecca.
Nie zapytał, co Dagan tu robi. Kiwnął tylko głową, bąknął coś, co można było zidentyfikować jako miło poznać, ale nie kontynuował rozmowy. Okoliczności nie sprzyjały radosnym pogawędkom. Zamiast tego skinął im obu głową i odwrócił się, żeby przekazać rozkazy już gotowym do wyjścia agentom.
- Chodź, zabierzemy się z nimi - pośpieszyła ją Talia, po czym, gdy tylko Rebecca skończyła się ubierać, ruszyła już za wychodzącą grupką uzbrojonych mężczyzn i kobiet, prosto do tego samego hangaru, do którego Dagan przyleciała godzinę wcześniej. Tym razem czekał na nich jednak śmigłowiec - a z nim, szybki transport do magazynu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

2 kwie 2016, o 16:05

Skoro załatwiła co chciała, a poza tym obiecała też posłuszeństwo - zamierzała się tego trzymać. Podążając za Talią, nie brała nawet pod uwagę możliwości zbaczania gdziekolwiek - choćby nawet była ciekawa i z chęcią pozwiedzała nieco więcej, to nie był odpowiedni moment. Zresztą, była tu na prawach gościa i po chwilowym pokazie mającego zwrócić na nią uwagę barbarzyństwa nie miała już powodów, by gościnności agentów nadużywać. Skinęła więc głową na komentarz o tym, że użycie broni raczej nie będzie konieczne - bardzo słusznie, bo Dagan wcale nie zamierzała wdawać się w żadną strzelaninę, pistolet chciała mieć co najwyżej dla własnego, wewnętrznego bezpieczeństwa - postarała się też nie afiszować za bardzo z gorzkim uśmiechem, jaki wpełzł na jej lico po kolejnym komentarzu Wechsler. Uśmiech ten był mocno w tej chwili niestosowny, Rebecca jednak nie zdołała go powstrzymać. Mosad czegoś nie wiedział. Odpowiedzialni za propagandę mówiącą o niezawodności izraelskiego wywiadu będą się musieli mocno po dzisiejszym dniu napracować.
W każdym razie, po dotarciu do szatni Dagan poczuła się znacznie bardziej u siebie. Surowe, proste pomieszczenie przypominało jej wszystkie te już zwiedzone - czy to na Mnemosyne, na pokładzie Norada lub Wizny, czy też wreszcie przy koszarowej siłowni, którą podczas początkowych szkoleń zdarzało jej się odwiedzać. Tak, to było zdecydowanie bardziej oswojone środowisko, w którym Rebecca mogłaby poczuć się niemal dobrze, gdyby nie wciąż ciążąca jej świadomość o charakterze jej dzisiejszej wizyty w Tel Awiwie.
- Dzięki. - Gdy tylko do rąk panny inżynier trafiły nie tylko jej własne rzeczy, ale też przydzielony jej uniform, Rebecca uśmiechnęła się przelotnie do Talli. Szybko zmieniając podróżne ciuchy na czarny kombinezon (podobnie jak inni obecni w szatni agenci, Dagan nie miała żadnych problemów z przebieraniem się przy świadkach, niezależnie czy byli oni tej samej, czy przeciwnej płci), poświęciła chwilę na dopasowanie zapięć wszystkich elementów ochronnych i odetchnęła cicho. Surowy uniform zaskakująco dobrze pomagał we wzięciu nerwów na wodze.
Z własnej torby wyjęła jeszcze tylko zabezpieczony Szpon, umieszczając go w kaburze, oraz, podobnie jak Talia, zapasowy pochłaniacz ciepła, który schowała w jednej z kieszeni kamizelki. Zabrała też hełm - czy raczej montowany na głowie interfejs, po rzeczywista ochrona nie była raczej jego funkcją - i dopięła go w wolnym miejscu do uniformu. Całą resztę wraz ze zdjętymi z siebie ciuchami włożyła do wskazanej jej przez agentkę szafki i rozprostowała się, dopiero wtedy zwracając uwagę także na innych obecnych w pomieszczeniu.
Gdy Wechsler wdała się w krótką wymianę uwag z jednym z agentów, Rebecca automatycznie skierowała ku niemu swe zainteresowanie. Nie mając problemu z tym, że nie wciągnięto jej - przynajmniej początkowo - w rozmowę, zerkała na nich tylko kątem oka, poprawiając w międzyczasie jedną z chroniących nogi płytek. Odezwała się dopiero wtedy, gdy Talia jej na to pozwoliła, sygnalizując to przedstawieniem mężczyzny.
- Miło poznać - rzuciła może niezbyt kulturalnie, ale bez złych intencji. Ot, po prostu jeden z objawów pewnych problemów w funkcjonowaniu w społeczeństwie. W międzyczasie, gdy ostatecznie poprawiła już wszystkie elementy kombinezonu, zarzuciła jeszcze na szyję zdjęty wcześniej nieśmiertelnik i odetchnęła cicho. No. Teraz mogła iść.
Gdy Talia poprowadziła ją do hangaru bez słowa podążyła za nią, podobnie w milczeniu pakując się do śmigłowca. Tam, w terenie... Nie wiedziała, co dokładnie zobaczy i choć myśl ta uderzyła ją teraz ponownie, Rebecca i tak nie zamierzała rezygnować ze swego udziału. Nie, cokolwiek by miało się tam dziać, musiała zobaczyć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

26 kwie 2016, o 09:54

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Podróż powrotna upływała Rebecce wolniej niż gdy lecieli na miejsce zdarzenia. Teraz zniecierpliwienie było jeszcze większe i widziała to nawet na twarzy Shafira. Mieli teoretycznie lokalizację, miejsce przebywania jej ojca. Może nawet kolejny punkt z kolejnym elementem kodu. Ale tylko teoretycznie - w końcu to mogła być pułapka, kolejna zasadzka. Metoda na zwabienie większej ilości agentów Mosadu w jedno miejsce by znowu to miejsce wysadzić improwizowanym ładunkiem wybuchowym. Chińczycy bawili się z nimi w kotka i myszkę, co Dagan widziała, a co niezbyt podobało się agentom.
Talia została na miejscu, żeby poprowadzić do końca dochodzenie i śledztwo w sprawie wybuchu. Kto wie, może znajdą jeszcze jakieś ślady, których przy pierwszym, i jedynym skanowaniu sonda Rebecci nie wykryła. Tak czy inaczej, po kolejnych minutach, kobieta znalazła się wreszcie na dobrze jej już znanym, ciemnym lądowisku, gdzie czekała na nią, tak jak poprzednio, Amira.
Po kobiecie nie było widać, że pała do Rebecci niechęcią po tym, gdy ta jej umknęła z pomieszczenia i przedostała się w niezbyt elegancki i kulturalny sposób na korytarz. Neumann jednak maskę pracowitej obojętności opanowaną miała do perfekcji i potrafiła przywołać ją na twarz w jednej sekundzie, więc jej faktyczne myśli i opinie odnośnie Dagan pozostawały ukryte.
- Proszę za mną - rzekła uprzejmie, odwracając się do Rebecci tyłem i ruszając do windy. Isaiah skinął tylko głową do Dagan, będę w zbrojowni w razie czego, po czym został jeszcze we wnętrzu pojazdu by porozmawiać z pilotem.
Amira poprowadziła ją najpierw do windy, a potem wraz z nią zjechała na piętro numer minus jeden, wciąż powyżej lądowiska. Nie przeszła jednak przez próg, jedynie czekając, aż zrobi to Rebecca i w razie potrzeby odpowiadając na jej możliwe pytania o dane miejsca. Znalazła się na wydziale technologii w Mosadzie i Leah czekała na nią w trzecim pokoju na prawo.
Korytarz nie różnił się wielce od tych, które widziała ponad powierzchnią. Może minęło ją niewiele ludzi w stosunku do wydziału wywiadu, a pokój znalazła szybko, oznaczony numerem seryjnym którego mnogość cyfr sugerowała, że siedziba izraelskich służb chowała w sobie więcej pomieszczeń, niż można byłoby założyć.
- Becca, najwyższy czas! - rezolutnie i z entuzjazmem przywitała ją w drzwiach Cohen. Znalazły się w pustym pomieszczeniu, trzy metry na trzy metry, na którego środku znajdowała się konsola i holograficzny wyświetlacz. Obecnie oba te urządzenia były nieaktywne. - Mogę prosić twój omni-klucz?
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

26 kwie 2016, o 18:58

Jeszcze w magazynie, podczas wysłuchiwania udzielanych przez agentkę Cohen instrukcji, Rebecca niewiele mówiła - nie dlatego, że nie słuchała, nie dlatego też, że nie miała nic do powiedzenia, ale dlatego, że tak było lepiej. Jak do któregoś z kolei powtórzenia, że ma nie ruszać przekazu, w zasadzie nic nie miała - agenci mieli prawo recytować to polecenie tyle razy, ile chcieli, to było logiczne tym bardziej, że o samych poszukiwaniach ojca przecież ich nie poinformowała, mogli jej więc nie ufać - tak już do kolejnego stwierdzenia, tego dotyczącego omni-klucza, miała już bardzo wiele. Pierwszym i najważniejszym zastrzeżeniem ze wszystkich było zaś to, że... Po prostu nie zamierzała narzędzia oddawać. Teraz jednak to nie był moment na poruszanie tej drażliwej zapewne kwestii, stąd Dagan nie wspomniała, że to, co Leah potraktowała za oczywistość, wcale takie oczywiste nie jest. Póki co zapakowała się potulnie do helikoptera i, próbując nie zerkać co chwilę na pracujący zdecydowanie zbyt wolno zegarek, po prostu przetrwać podróż powrotną do Mosadu, bez snucia wizji spiskowych i wyciągania niepotrzebnych domysłów.
W Mosadzie jednak - cóż, tam sprawa wyglądała inaczej. Po pożegnaniu się z Sharifem i ponownym, zdawkowym powitaniu z Neumann Dagan odliczyła jeszcze te kilka chwil potrzebnych na dostanie się do docelowego pomieszczenia i... Tak. To doskonały moment na wyjaśnienie tej nieprzyjemnej kwestii. Stojąc już twarzą w twarz z Cohen pozwoliła sobie rzucić okiem na przygotowane pomieszczenie, wsunąć ręce do kieszeni kombinezonu i ostatecznie ponownie zwrócić swą uwagę ku agentce. Przeczuwała, że jej odpowiedź nie tylko dziewczyny nie usatysfakcjonuje, ale może okazać się mocno problematyczna, jednak... To nie mogło w żaden sposób zmienić jej decyzji. Jej omni-klucz był jej życiem i nie było w tym żadnej przesady. Jeszcze przed rozpoczęciem swej kariery wojskowej większość jej życia toczyła się właśnie w labiryntach extranetu, w jego mniej lub bardziej dostępnych zakątkach. Poznanie zasad rządzących światem technicznym i wirtualnym oraz opanowanie tego specyficznego kodeksu do perfekcji zapewniło jej nie tylko wcześniejsze dostanie się na studia, mundur, który miała prawo nosić oraz zmieniane wraz z kolejnymi awansami oznaczenia na pagonach. Omni-klucz nie był dla niej tylko narzędziem. Był wejściem do jedynego świata, w którym czuła się swobodnie, który rozumiała i umiała nie tylko się odnaleźć, ale też dyktować warunki. To powinno być logiczne, że nie zamierza oddawać go w czyjekolwiek ręce, obce ręce... No, ale najwyraźniej nie było.
- Nie - odpowiedziała więc spokojnie, choć delikatnego drgnięcia spinających się mięśni nie dała rady całkowicie ukryć. Temat wymagał wyjaśnienia, ale Dagan bała się i odruchowo jeżyła. - Nie oddam ci swojego omni-klucza, tym bardziej nie pozwolę go wyczyścić. Odetnę się od sieci, dołożę go jako kolejny element zamkniętego układu, który zapewne tu przygotowałaś, ale nic więcej. - Zmrużyła lekko oczy. Nie zamierzała tłumaczyć się ze swojej decyzji i tym bardziej nie zamierzała jej zmieniać. Mimo tego... Wątpiła, by Cohen tak po prostu odpuściła, musiała więc sięgnąć po jakikolwiek argument. Coś, co ewentualnie mogłoby skłonić agentkę do odstąpienia od swego stanowiska.
- Być może zrobiłam coś, co wam się nie udało. Być może własnym, komercyjnym narzędziem zlokalizowałam ojca. - Być może. Nie mogła być pewna. To przecież mogła być pomyłka. Spreparowany sygnał mający oszukać program lokalizacyjny. Póki jednak istniało prawdopodobieństwo, że rzeczywiście namierzyła omni-klucz ojca - przebywający wciąż u prawowitego właściciela lub u niezidentyfikowanych jeszcze oponentów, w tym momencie nie było to aż tak istotne - musiała to sprawdzić. Musiała sprawdzić, bo jeśli naprawdę wpadła na coś, co agentom Mosadu umknęło, chciała wiedzieć, dlaczego. Nie wierzyła w przypadki. Jeśli nawet jej omni-klucza z ojcowskim nie łączyło żadne dodatkowe łącze, odpowiedź musiała nieść konkrety - chociażby to, że korzystający na co dzień z zaawansowanych procedur agenci po ludzku machnęli ręką na najprostsze, zaskakująco skuteczne rozwiązanie. Nie chciała jednak gdybać, chciała wiedzieć.
- Muszę sprawdzić, jak to możliwe. Dlaczego udało mi się coś tak... - kontynuowała więc, przez moment szukając odpowiedniego słowa. - Coś, co nie powinno się udać. Omni-klucz będzie mi potrzebny.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

8 maja 2016, o 16:03

Cohen najwyraźniej nie spodziewała się odmowy. Uniosła brwi, wytrzeszczając lekko oczy, zamarła z ręką wyciągniętą do przodu. Wyraźnie zdezorientowana przez pierwszą chwilę nie wiedziała jak zareagować. Z jednej strony Rebecca miała wszelkie prawo do odmowy oddania jej własnego urządzenia, z drugiej teoretycznie obie teraz były w pracy. Przynajmniej według Leah. Ona z pewnością była i chciała móc wykonywać swoje obowiązki, dla Dagan to nie była kwestia profesjonalizmu.
- Nie zamierzam wynosić go z tego pomieszczenia, tylko połączyć do zamkniętego obwodu, jak mówisz - zaczęła powoli, ostrożnie, badając grunt by nie wydać się rozzłoszczoną. Nie brzmiała ostro, choć mówiła nieco ciszej, jakby speszona. - Naprawdę próbowaliśmy już wielu rzeczy, ale jeśli twój omni-klucz zawiera wirusa, albo będzie zawierał, nie jesteśmy w stanie go usunąć. Nadpisze każdy plik jaki się na nim znajduje. Możesz zrobić backupa na jedno z naszych urządzeń, ale jeśli w komunikacie faktycznie będzie część Nefilima...
Rozłożyła ręce zrezygnowana, nie umiejąc wystarczająco łopatologicznie tego przedstawić. Nie znajdowała się w sytuacji Rebecci, nie mogła wyobrazić sobie więc tego, co znaczył dla Dagan jej omni-klicz - i za czym szło odebranie jej go.
- Przykro mi, ale otworzenie komunikatu może się równać z zainfekowaniem urządzenia. A póki nie wymyślimy stuprocentowo pewnego sposobu na usunięcie Nefilima, może równie dobrze być ono do kasacji. Jedyne co możemy zrobić to zapewnić ci zastępstwo, żebyś mogła pracować - skrzywiła się nieco, jakby faktycznie było jej przykro z tego powodu. Czekałą wciąż, aż Dagan odda jej omni-klucz, by mogła umieścić go przy panelu i podłączyć do sieci. Nie wyglądało na to, by miała iść na ustępstwa.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

18 maja 2016, o 09:56

Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w pannę Cohen nie bardzo wiedząc, na jakim etapie właściwie się teraz znalazły. Po kolei więc. Musiały zacząć coś robić - tak. Musiały otworzyć otrzymany przez Dagan komunikat - tak. To mogło stanowić zagrożenie - tak, jak najbardziej. Musiały zapewnić bezpieczeństwo sieci - owszem, nie dało się zaprzeczyć. Wiele prostych rzeczy, w których niewątpliwie się zgadzały i jedna, ta zasadnicza, co do której trudno było o porozumienie. Bo choć argumenty agentki Mosadu były logiczne, co więcej, rzeczywiście do Rebeki przemawiały, jedno nie miało prawa się zmienić - niechęć chorąży do oddania swego narzędzia, swego świata. Niewiele rzeczy było w niej tak silnych, jak przywiązanie do niezależności jaką, jej zdaniem, dawał jej własny, doskonale znany omni-klucz, brama do extranetu oraz narastający szybko w wielu okolicznościach lęk.
Mimo tego nie chciała utrudniać dziewczynie pracy, bo, jeśli nawet pominąć ewentualną nić sympatii, jaka mogła się między nimi pojawić, rzucanie Cohen kłód pod nogi po prostu nie było w interesie Dagan. Obie miały jeden cel. Obie szukały jej ojca i próbowały rozwiązać zagadkę Nefilima. Przeciągające się spory żadnej z nich nie były potrzebne.
- Ja to zrobię - stwierdziła wreszcie przez zaciśnięte zęby - zaciśnięte nie z niechęci, nie w przypływie agresji, a po prostu w wyrazie wewnętrznego, trudnego do przełamania niepokoju. Pomimo, że i tak sięgnęła po rozwiązanie najłatwiejsze do przyjęcia, przynajmniej dla niej, to było trudne. Tak naprawdę do było trochę tak, jakby rozmawiały nie o omni-kluczu, o maszynie, a o jej własnej głowie. Jakby to ją miały resetować, nie zwykły, przenośny komputer. Dagan nie oczekiwała, że Cohen tę perspektywę zrozumie. Nie oczekiwała, że ktokolwiek ją pojmie. Jedyne, czego chciała to może tylko odrobiny poszanowania jej dziwactw, ułatwienia jej życia przez próbę choćby zrozumienia. - Pokaż mi, do czego mogę się podpiąć i... - Potrząsnęła lekko głową i westchnęła ciężko. - Bez urazy, Leah. Wierzę, że jesteś świetna w swojej pracy. Po prostu muszę sama.
Oczekując na reakcję Cohen - i, oczywiście, licząc na dalsze instrukcje, nie spory - przez moment wpatrywała się w połyskujące pomarańczem urządzenie, intensywnie się nad czymś zastanawiając. Propozycja dziewczyny, by dać jej jakiś sprzęt w zastępstwie brzmiała dobrze i z pewnością byłaby do przyjęcia gdyby nie to, że teraz chodziło o coś więcej. Coś. Dagan wciąż nie dawało spokoju, że coś jej się udało. Nawet uwzględniając prawdopodobieństwo zasadzki, celowego podrzucenia jej jakiegoś tropu, nie mogła tak po prostu przejść do porządku dziennego nad tym, że to ona, nie agenci Mosadu zdobyli jakąś informację. Dopóki istniało jakiekolwiek prawdopodobieństwo, że jej omni-klucz może się wyróżniać, że może mieć cokolwiek wspólnego z jej ojcem, musiała to sprawdzić - i albo udowodnić, że tak jest, albo po prostu się rozczarować.
- Możesz sprawdzić, czy jest w nim coś od was? - zapytała więc w pewnej chwili niezbyt jasno. Zauważając nieścisłość swego pytania szybko przystąpiła do wyjaśnień, wskazując, o co tak naprawdę jej chodzi. - Jakaś wtyczka zintegrowana z podstawowymi systemami, może nanomod. Nie wiem, z czego korzystacie, a co mógł... Co ewentualnie... - Odetchnęła głęboko, próbując rozplątać supeł, jaki nagle pojawił się w jej słowach. Sprawa sama w sobie była prosta - Rebecca fizycznie nie byłaby w stanie mierzyć się z technologią, jaką dysponowali agenci jednej z najskuteczniejszych agencji wywiadowczych i nawet, jeśli ojciec kiedyś, kiedykolwiek wmontował coś w jej sprzęt, nie byłaby w stanie tego odkryć. Ale Leah - ona tu pracowała, prawda? Może więc mogła, może potrafiłaby przeskanować sprzęt w sposób, który dla Rebeki był poza zasięgiem. Może była w stanie sprawdzić przynajmniej część możliwych opcji stojących za powodzeniem urządzonego przez Dagan skanowania.
- Co ojciec mógł mi kiedyś podpiąć. Może jakieś odgórne przestawienie kodowania, dopięcie specyficznego kanału komunikacyjnego... - dokończyła więc i machnęła ręką w bliżej niesprecyzowanym geście. - Cokolwiek, co może ułatwiać namierzanie się wzajemnie, nawiązanie kontaktu.
Po chwili znów z zamyśleniem zerknęła na omni-klucz. Za parę chwil mógł przestać być jej światem a stać się modelem takim, jak wszystkie inne - surowym, pustym, bez własnej duszy. Ta myśl bolała, bolała tym bardziej, im dłużej Rebecca drążyła temat potencjalnego czyszczenia, jakie będzie trzeba urządzić, jakie będzie musiała zrobić własnoręcznie.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

20 cze 2016, o 10:41

Tajny rzut MG
A<30<B<60<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

20 cze 2016, o 11:14

Leah głośno westchnęła, czekając kilka sekund ze swoją odpowiedzią, dając czas sobie na namyślenie się, jak i Rebecce na przygotowanie na możliwą odmowę. Po chwili jednak jej wyraz twarzy zelżał - uszła z niego odrobina napięcia, zniknęła część determinacji. Z oporem kobieta skinęła głową, odsuwając się nieco od stanowiska, by było przy nim miejsce dla Dagan.
- Tutaj - odezwała się miękko, wskazując na terminal i czekając, aż dziewczyna podepnie swój omni-klucz, uważnie ją przy tym obserwując.
Uniosła datapad do ręki, oczekując wylewu informacji z urządzeń monitorujących zamknięte środowisko, które stworzyli na potrzeby sprawdzenia komunikatu od ojca Rebecci. Nic nie wskazywało na to, żeby usłyszała, lub zrozumiała pytanie Dagan, lecz po krótkiej chwili postanowiła ją zaskoczyć.
- Możemy, ale to będzie wymagało dłuższej chwili. Nie teraz. - Znów kiwnęła głową, bardziej do siebie niż do Rebecci, na którą dopiero po chwili przeniosła swoje spojrzenie. - Możemy zacząć?
Oczekiwała podpięcia urządzenia, następnie poinstruowała krótko Rebeccę o środkach ostrożności. Zaleciła jej odłączyć dostęp do extranetu na wypadek, gdyby zabezpieczenia zamkniętego środowiska w jakiś sposób nie zdały egzaminu. Następnie musiały obie odizolować komunikat Gavriela, co zajęło im kolejne, kilkanaście minut. Całość była stresująca nie tylko dla Dagan - na czole Leah wystąpiły kropelki potu, jakby była saperem, który nie wie, czy ma spodziewać się wybuchu.
- Gotowa? - spytała wreszcie, po niespełna pół godziny przygotowań. Plik leżał przed nimi, zawieszony w cybernetycznej przestrzeni, gotowy do otwarcia, względnie odizolowany.
Czekała na jej wyraźne potwierdzenie, po którym jeszcze przez jakiś czas wpatrywała się w jej oczy, szukając niepewności. Nawet, jeśli ją dostrzegła, nie mogła jednak się wycofać. Wskazała jej, by uruchomiła program, obserwując jego poczynania.
Pierwszym, co uderzyło w ich zmysły, był odgłos aktywacji. Odbił się echem od ścian pomieszczenia, które chwilę później również rozbłysło milionem świateł. Łańcuchy danych, zbite ze sobą, łączące świecące punkciki otaczające ich w pomieszczeniu - wszystko to dawało piękny, ale też budzący trwogę efekt. Punktów było coraz więcej. Tam, gdzie spotykały się dwa, wirując, tam tworzony został kolejny, inny od swoich rodziców. Wszystko było znacznie spowolnioną wizualizacją, nie odbywało się w czasie rzeczywistym.
Leah westchnęła, głośno i ze zrezygnowaniem. Uderzyła pięścią o bok terminala, powodując jego zachwianie, lecz dane wokół nich wciąż krążyły. Pokręciła głową, zamykając oczy. Rebecca znała już odpowiedź. Nefilim.
- Przykro mi, Becco. Musimy znaleźć ci zamienny omni-klucz - mruknęła, wyglądając na szczerze zasmuconą tym faktem. Wbiła wzrok bezmyślnie w dane wokół nich, pogrążając się w zadumie. Cokolwiek w tym momencie chciałaby przekazać jej Dagan, Cohen zwyczajnie nie słuchała.
Ta chwila refleksji wydała się przynieść im coś wartościowego. Kobieta drgnęła, podskakując wręcz i rozglądając się wokół, z oczami wielkości spodków. Wyglądała na podekscytowaną.
- Zaraz! Zaraz, zaraz... - mamrotała pod nosem i dość bezpardonowo odepchnęła Rebeccę, jeśli ta stała jej na drodze do terminala. Natychmiast, nie zważając na jej możliwe protesty, pochłonięta jakąś ideą wertowała zawartość wiadomości. Na wizualizacji, Dagan widziała powoli, jak wirus rozszerza się na całe jej urządzenie, pochłaniając prywatne dokumenty. - Nie! Gavriel, och Gavriel... Talia! Musimy znaleźć Talię.
Złapała Dagan za rękę, odciągając od jej omni-klucza, który musiał pozostać odłączony od extranetu, przynajmniej na teraz. Choć wydawała się być dość drobną kobietą, jej uchwyt był żelazny.
- Ten kod... to czwarta część! Czwarta część kodu wirusa! Gavriel wysłał nam czwartą część, udało mu się ją zdobyć!
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

23 cze 2016, o 19:42

Odetchnęła cicho. To było trudne, ale chyba nie da się bardziej, prawda? Nie da się uzyskać więcej, jeszcze bardziej postawić na swoim. Co więcej, myśl o drążeniu tematu, o upartym trzymaniu się własnego zdania nagle zaczęła pannie Dagan odrobinę doskwierać - Leah nie chciała utrudniać jej życia, była tu po to, by mogły razem popracować nad zdobyczami Rebeki, ale jak dotąd tylko traciły czas, bo czerwonowłosa nie potrafiła pogodzić się z pewnymi ustępstwami. Och, w cholerę z tym wszystkim, to tylko omni-klucz.
Ostatecznie skinęła głową. W porządku, omni-klucz będzie można sprawdzić później. Dobrze. Niech tak będzie. Zaciskając lekko zęby rozprostowała lekko plecy i chwilę później podążała już za instrukcjami Cohen, nie dając sobie czasu na zastanowienie. Nie mogła go sobie dać, bo wątpliwości tylko czekały, by pojawić się ponownie i przypomnieć, że nie, omni-klucz to nie tylko narzędzie, nie w jej przypadku.
A potem to już w zasadzie przestało mieć większe znaczenia. Po podpięciu klucza we wskazane miejsce i kilku chwilach precyzyjnych manipulacji przy otrzymanym komunikacie, który trzeba było ostrożnie odciąć od całej reszty, wreszcie po dobraniu się do tak wyekstrahowanego pliku - serce Rebeki łomotało w piersi głośno, co pannie inżynier zdarzało się często, ale po raz pierwszy na jej terenie, na polu działań technicznych - wszystko wzięło w łeb. Chyba.
Odgłos aktywacji nie był jeszcze taki zły i nie zapowiadał tego, co się zadzieje, a zadziało się... Kosmos, kosmos się zadział, drodzy państwo. Pomieszczenie rozbłysnęło nagle milionem światełek, sprawiając, że w głowie Rebeki, zupełnie nieproszone, pojawiło się skojarzenie z rozgwieżdżonym niebem. Skojarzenie to z kolei sprawiło, że czerwonowłosa wstrzymała oddech na moment, by potem westchnąć cicho. Pomijając wszystko, to było... Ładne. Po prostu ładne. Tylko...
Tylko sprawiało, że jej świat, jej klucz - cóż, po prostu przestał istnieć. Narzędzie działało, to jasne, jednak było teraz niczym więcej ja tylko kolejnym terenem Nefilima.
Rebecca zmartwiała, spoglądając się uparcie w migoczące punkty. Przez dobrą chwilę sprawiała wrażenie, jakby w ogóle nie rejestrowała niczego. Jej świat. Jej świat był teraz tymi błyskami, tą wizualizacją danych, które nie były już jej. Wirus. Pieprzona infekcja.
- Tak... Tak. - wydukała wreszcie przez ściśnięte gardło nie spoglądając nawet na agentkę. - Dobrze. - Zastępczy klucz, tak. Jasne, był jej potrzebny. Tak. Oczywiście.
W podobnym zawieszeniu tkwiła dokładnie tyle czasu, ile Leah potrzebowała, by przywołać imię Gavriela. Dopiero wzmianka o ojcu - wzmianka nagła, niespodziewana - sprowadziła Rebeccę na ziemię, sprowadziła skuteczniej niż mogłoby to zrobić choćby wiadro zimnej wody. Dagan wciągnęła gwałtownie powietrze, próbując odtworzyć słowa Cohen, zrozumieć, co ta z takim podekscytowaniem mówiła i dlaczego odciągała ją od omni-klucza. Gavriel. Kod. Czwarta część.
Nagrane słowa, jedyne, co chwilowo pozostało jej po ojcu, wróciły z siłą wyrzuconego daleko bumeranga. Żaden z techników Miriam nie podejdzie do Nefilima odpowiednio. Ona to potrafi. Nie mieli jeszcze całego wirusa, ale czwarta część... Pozostały jeszcze dwie. Ale mieli już cztery. Cztery, czyli większość. Czy... Może... Może mogliby spróbować. Już, teraz. Ojciec czegoś oczekiwał. Ojciec, którego wciąż trzeba było znaleźć. Ojciec, który... To miały być dane geograficzne, tego szukała, tak przedstawił jej to program lokalizacyjny. Zamiast tego dostały kod. Kto to podmienił? Kto sprawił, że prosty skan, skierowany na zupełnie inne dane, poskutkował otrzymaniem kodu? Odpowiedź nasuwała się sama. Gavriel. Oczywiście, wnioski były przedwczesne, zanadto oparte na nadziei, ale... Pieprzyć rozsądek. To ojciec. To musiał zrobić on.
- Wywołaj ją. Nie ma sensu latać po całej siedzibie, szczególnie, że nie wiadomo, czy Talia już wróciła - stwierdziła wreszcie w odpowiedzi na słowa Cohen. Gdyby miała swój omni-klucz, sama wydzwaniałaby już Weschsler, ale teraz musiała zająć się tym Leah. - Gdy ostatnio ją widziałam, zamierzała jeszcze zostać w magazynie.
Zacisnęła zęby, starając się nie dygotać. Chciała coś robić, cokolwiek. Potrzebowała działać jeszcze bardziej niż przedtem. Ojciec. Mógł żyć. Mógł działać, mógł... Nigdy tak bardzo nie potrzebowała go zobaczyć, jak teraz.
- I daj mi inny sprzęt - wyrzuciła jednak tylko, jednocześnie znaczącym ruchem głowy wskazując swój bezużyteczny teraz omni-klucz. Z Nefilimem nic nie zrobi, dopóki jej nie pozwolą, ale pozostał jeszcze ten haker. Null. Jakikolwiek nie byłby to trop, zawsze pozostawiał jakimś, którym mogła się zająć. Powiedziała zresztą, że to zrobi, czyż nie?
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

4 lip 2016, o 10:45

Leah wyglądała na równie roztrzęsioną co Rebecca. Ich poprzednie znaleziska prawdopodobnie nie umywały się do tego - natłok nowych informacji był ogromny. Cała operacja, przez którą mało kto żywił nadzieję do sukcesu tego projektu, jednak nie była fiaskiem. Gavriel mógł żyć, a przynajmniej wciąż im pomagać - gdziekolwiek był. I wreszcie - sprowadzenie jego córki, wprowadzenie jej w ściśle tajne informacje, nie było mylnym tropem. Sama jej obecność pomogła.
- Talia... tak, jasne - otrzeźwiała Cohen, zatrzymując się w miejscu. Uruchomiła swój omni-klucz, wybierając numer kontaktowy do Wechsler. Skinęła jednocześnie podbródkiem na Rebeccę, by ta ruszyła z nią ku wyjściu z pomieszczenia, zostawiając swój omni-klucz. - Talia, do kurwy nędzy, czy ty możesz kiedykolwiek odebrać? Chuju jas... Talia!
Po wyjściu z pomieszczenia, czy też wyrzuceniu Dagan jeśli nie chciała słuchać, Leah tym samym omni-kluczem pieczętowała wejście, blokując na sobie znany sposób.
- Gavriel przesłał Rebecce czwartą część. Mamy ją, rozumiesz? - wreszcie na twarzy kobiety pojawił się uśmiech poza widokiem kompletnego szoku. - Musisz tu przyjść... Null, co?
W słuchawce Cohen Wechsler już wydawała rozkazy, tymczasem kobieta poprowadziła czerwonowłosą z powrotem do zbrojowni, w której ta już była.
- Dajcie jej omni-klucz - warknęła do kobiety stojącej przy terminalu, wciąż jednym uchem słuchając Talii. - Przyjęłam.
Omni-klucz kliknął, informując o zamknięciu kanału komunikacyjnego. Leah przeniosła spojrzenie na Rebeccę, zdeterminowana do dalszego działania.
- Słyszałam, że znalazłaś jakiś trop? Jeden z naszych, haker? - zagadnęła Dagan, która właśnie otrzymała swój świeżutki, nowy i... wywołujący zawód egzemplarz omni-klucza Primo. - Talia kazała mi przydzielić ci stanowisko i zacząć pracę.
Z powrotem do windy, a windą na poziom, na który Rebecca została przyprowadzona gdy po raz pierwszy weszła do Mosadu. Znów znalazła się w ogromnym, dwupoziomowym pomieszczeniu z setką ekranów zajmujących całą jedną ścianę. Przy jednym biurku dostrzegła Isaiaha, wciąż w pancerzu, pochylającego się nad jakimś agentem przedstawiającym mu schematy magazynu. W oddali, pod ścianą, z kawą szła Amira. Nigdzie nie było widać Talii, za to Leah przystanęła przy jednym ze stanowisk.
- Pomyślałam, że tu każdy będzie mógł ci pomóc gdy będziesz czegoś potrzebować - rozejrzała się dość niepewnie. Biurko wyposażone było w stosunkowo nowy komputer, na którym Dagan z pewnością znajdzie potrzebne oprogramowanie. - Ja muszę wrócić do tamtego kodu. Jeśli nie chcesz, możemy znaleźć ci bardziej... zaciszne miejsce.
W tym pokoju nie było cicho, ale też nie panował wielki gwar. Rebecca mogłaby w każdej chwili podejść do kogoś, kto by ją interesował.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

9 lip 2016, o 11:18

Gdy Leah zarządziła opuszczenie pomieszczenia, Dagan nie protestowała. Jasne, że wolałaby zostać tutaj, przy kodzie - bo czyż teraz nie byli bliżej dowiedzenia się, co dokładnie Gavriel miał na myśli mówiąc, że Rebecca podejdzie do Nefilima w odpowiedni sposób? - szarpanie się z Cohen mijałoby się jednak z celem. Czerwonowłosa dała się więc poprowadzić do zbrojowni, z nieskrywanym rozczarowaniem przyjęła podarowany jej omni-klucz - Primo? serio? po tym, jak wydała niemal całe swoje oszczędności na świetny model Cipher? Primo? tylko to mógł jej zaoferować Mosad? to jakieś kpiny, jakiś mało śmieszny żart - i podążyła za agentką dalej, aż do tętniącego życiem pomieszczenia, po drodze jednym uchem słuchając półsłówek wymienianych z Talią. Skinęła też głową na zadane jej pytanie, bo skoro ze strony Cohen padło już miano odkrytego hakera, to nie miała po co ściemniać, że nic nie odkryła. Zresztą, to w ogóle nie miałoby sensu, przecież w tej chwili pracowały razem - zasada ograniczonego zaufania swoją drogą, ale trudno zbudować cokolwiek na samych tylko unikach i braku jakiejkolwiek dobrej woli.
- Nie przywiązywałabym się do tego aż tak bardzo, ale... - Wzruszyła lekko ramionami. - Ta bomba z magazynu. Była zbudowana według instrukcji sporządzonych przez kogoś, kto podpisywał się właśnie jako Null.
Jeśli Leah nie drążyła tematu bardziej, Rebecca również się nad nim nie rozwodziła. Chwilowo nie było przecież zbyt wielu konkretów, na podstawie których faktycznie można było coś wnioskować, więc... Należało to sprawdzić, wyrwać z extranetu wszystko, co tylko się dało i dopiero potem snuć jakieś teorie. Dagan nigdy nie była zwolenniczką przedwczesnego węszenia spisku.
- Zakładam, że nie pozwolisz mi wrócić ze sobą do kodu? - zapytała tymczasem w kontekście miejsca, w którym miała pracować. Z jednej strony bardzo, naprawdę bardzo nie chciała spuszczać Nefilima z oka - nagrane słowa ojca wryły się w jej myśli i nie pozwalały o sobie zapomnieć. Z jakiegoś powodu Gabriel chciał, by to ona zajęła się wirusem, z jakiegoś powodu nie wierzył, by pracujący nad nim agenci Mosadu mogli sobie poradzić. Z drugiej strony, współpracowała z wywiadem tylko dlatego, że jej na to pozwolili, a to w znaczny sposób krępowało ręce. Jeśli chciała tu zostać i faktycznie mieć udział w pracach, nie mogła robić wszystkiego po swojemu. Jeśli chciała pomóc ojcu - a to przecież nadal był priorytet, ważniejszy nawet od wirusa - nie mogła wyśmiać ograniczeń i poleceń. Była tu naprawach szczególnego gościa, dobrze byłoby o tym pamiętać.
W efekcie, gdyby Leah potwierdziła jej przypuszczenia i rzeczywiście odmówiła pozwolenia na pójście z nią, Rebecca zdecydowałaby się pozostać tutaj, w gwarze tłumnego pomieszczenia. Rozmowy i obecność innych jej nie przeszkadzała, a nie ulegało wątpliwości, że mogła pomóc - cholera wie, kiedy mogło przydać jej się dodatkowe źródło informacji, a kto sprawdzi się w tej roli lepiej niż któryś z izraelskich agentów? Bez szemrania zajęła więc wskazane jej stanowisko i odetchnęła cicho, uspokajając skołatane nerwy.
Null. To nie był może bezpośredni trop mogący doprowadzić ją do ojca, ale na ten moment nie miała przecież nic lepszego. Należało wierzyć, że wyjaśnienie każdej, najmniejszej nawet zagadki będzie ją systematycznie zbliżać do rozwikłania także tego największego, najważniejszego problemu, jakim było zaginięcie Gavriela.
Zaczynać należało od rzeczy najbardziej oczywistych, uruchamiając więc przydzielony jej komputer Rebecca wróciła do odnalezionego przedtem artykułu, ponownie dotarła do ID autora instrukcji i aktywując program lokalizacyjny, wrzuciła go w wyszukiwanie, przedtem starając się tak zmodyfikować oprogramowanie, by było w stanie obejść prawdopodobne zabezpieczenia, jakimi haker mógł się otoczyć. To pewnie miało potrwać i wcale nie gwarantowało sukcesu - jak zresztą nic, co robiła - ale warto było spróbować. Ostatecznie i tak nie miała teraz lepszego zajęcia, a znalezienie miejsca, z którego wysłany został bombowy artykuł mogło dać jakiś punkt zaczepienia. Skoro mieli do czynienia z izraelskim hakerem w pewien sposób podszywającym się pod Chińczyka - w końcu w tym języku spisano tutorial - odkrycie jego tożsamości mogło przynieść jakieś odpowiedzi.
- Isaiah, jakieś wieści od Talii? - zawołała tymczasem, gdy uniosła wzrok znad ekranu i zlokalizowała agenta. To samo pytanie mogła zadać też pannie Cohen, jakoś się jednak nie złożyło. Mężczyzna również mógł być jednak dobrym - lepszym? - źródłem informacji, stąd właśnie zwrócenie na siebie jego uwagi. - Znaleźli coś jeszcze w tym magazynie?
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

28 lip 2016, o 17:48

Leah wydawała się odczuwać ulgę tym, że Rebecca nie sprawiała problemów w kwestii zostania w tym pomieszczeniu. Oczywiście, musiała zdawać sobie sprawę z panującego tutaj gwaru, ale sama Cohen pracowała w takich warunkach. Może uważała, że córka Gavriela zasługuje na nieco lepsze traktowanie i powinna otrzymać własny gabinet, ale tutaj każdy mógł jej pomóc, gdyby tylko chciała spytać.
- To i tak więcej, niż mieliśmy do tej pory - westchnęła tylko, kurczowo trzymając się nadziei, że wydostaną coś z miejsca zdarzenia i tamtego magazynu. Wyglądała na przekonaną o powodzeniu Dagan - uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco i klepnęła ją po ramieniu, delikatnie, po czym cofnęła rękę i stała tak przed nią skonfundowana. Chyba sama nie wiedziała dlaczego to zrobiła. - Na pewno dasz sobie radę - skomentowała wszystko wymijająco i odchrząknęła, rozglądając się, by nie dać po sobie poznać, że nie do końca poradziła sobie w tej społecznej sytuacji.
- Nie będę w nim na razie grzebać, tylko spróbuję go wyciągnąć z tego omni-klucza - pokręciła głową, mówiąc o Nefilimie dość obojętne, jakby wcale nie był jednym z elementów kluczowej układanki. - Talia kazała mi być tam na wszelki wypadek. Zagadka Gavriela wprowadziła nieco... nieufności w nasze szeregi.
Włożyła ręce do kieszeni, przekazała kolejne zapewnienie o tym, że Dagan na pewno sobie poradzi ze zlokalizowaniem hakera, po czym odeszła drogą, którą obie kobiety do tego miejsca trafiły.
Rebecca bez trudu powrociła do danych znalezionych w magazynie. Wzbogaciła program o kilka linijek kodu, które wydawały jej się poprawne i odpaliła. Nie pokazał jej się pasek postępu, a jedynie nieustannie krążące kółko sygnalizujące działanie programu namierzającego i, jak na razie, brak skutków.
Zawołany Isaiah zmarszczył brwi, rozglądając się dookoła, jakby nie był w stanie przypasować głosu do żadnej z otaczających go twarzy. Dostrzegł Rebeccę po krótkiej chwili, rzucił coś na odchodnego do agenta, z którym wcześniej rozmawiał, i ruszył do czerwonowłosej, posyłając jej oszczędny uśmiech na przywitanie.
- Nic poza śmieciami, kamieniami i złomem - wypuścił powietrze z ust rozczarowany. Rozglądnął się ponownie, znajdując obok puste biurko, z którego zgarnął stołek, łapiąc za jego oparcie opancerzoną ręką. Podstawił go sobie bliżej biurka Dagan i opadł na siedzenie, zaczynając odpinać zatrzaski w swoim pancerzu.
- Grupka śledczych wciąż tam jest, Talia analizuje to, co znaleźli ci pierwsi. Liczą na jakieś przełomowe odkrycie, ale jak dla mnie to nic tam nie zostało i marnujemy czas - podzielił się chętnie swoją opinią, kładąc pierwszą, zdjętą rękawice na biurku, na jednej z książek Cohen.
- A ty co teraz robisz? O ile mogę wiedzieć - zerknął na jej ekran, ale widział tylko, że działa jakiś program. Nie był technikiem, nie mógł wiedzieć co to jest przez samo patrzenie jej w monitor. - To biurko Leah, prawda? A przynajmniej któreś z nich, bo zmienia je jak jej pasuje.
Przyjrzał się jeszcze raz stanowisku, marszcząc brwi, ale nie powiedział tym razem nic więcej, zajmując się odpięciem drugiej rękawicy.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

6 sie 2016, o 16:37

W milczeniu skinęła głową. Nawet, jeśli nie była do końca przekonana co do tego, że Cohen faktycznie nie ruszy teraz Nefilima, nie zamierzała tego tematu drążyć i w jakikolwiek sposób naciskać. Zresztą, pozostanie tutaj faktycznie mogło mieć swoje zalety - mogła nie czuć potrzeby spoufalania się z innymi pracownikami Mosadu, ale nie mogła zaprzeczyć, że mogli być cennym źródłem informacji i pomocy, jeśli takowej by potrzebowała. W efekcie zbyła przelotnym uśmiechem wyraźne zakłopotanie dziewczyny tą chwilą nieco większej sympatii i, przez moment tylko odprowadzając odchodzącą wzrokiem, ostatecznie zajęła miejsce i przystąpiła do pracy.
Program lokalizujący zaś, zgodnie z przewidywaniami, potrzebował czasu. Po dostosowaniu aplikacji do własnych potrzeb, zostawiła ją w spokoju, sama szybko analizując, co jeszcze mogłaby zrobić. Zdanie się tylko i wyłącznie na odkrycie miejsca pobytu hakera byłoby... może nie głupie, ale z pewnością niesatysfakcjonujące. To po prostu bardzo mało, tym bardziej, jeśli poszukiwania miałyby okazać się sukcesem, albo gdyby wskazane ewentualnie miejsce nie miało przynieść żadnych pożądanych odpowiedzi. Potrzebowała czegoś więcej, jakiegoś drugiego frontu. I miała taki, nieprawdaż? Wciąż wprawdzie chodziło o Nulla, ale mogła sprawdzić go od nieco innej strony, zabawić się w poszukiwania o nieco innym charakterze. Lista podejrzanych nazwisk, dostała ją jeszcze przed wylotem do magazynu. Skoro miała czas, to dlaczego miałaby nie posprawdzać kolejnych kandydatów? Nie było pewności, że prawdziwe nazwisko Nulla rzeczywiście w spisie figuruje, ale pewności w tym momencie nie dawało w zasadzie nic.
- To... - Tymczasem, gdy zyskała towarzystwo Isaiaha, westchnęła cicho i skrzywiła się nieznacznie. Skrycie liczyła chyba na coś więcej, podobnie jak Talia łudziła się, że może coś się znajdzie. Nadzieja jednak matką głupich i zasada ta wyraźnie potwierdzała swą prawdziwość. - To było do przewidzenia. W sensie, brak większych odkryć. Nie mamy do czynienia z amatorami, ktoś, kto stoi za tym wszystkim, wie co robi. - Wzruszyła lekko ramionami. Temat był trudny, bo chodziło o ojca, podchodząc jednak do tego jak profesjonalistka, nie mogła skomentować sprawy inaczej. - Nie podłożyłby się tak łatwo. Ta bomba, pseudonim, to i tak dużo. Równie dobrze mogłoby tam nie być zupełnie nic. - Potarła lekko kark dłonią i ponownie spojrzała na monitor komputera.
- Chciałabym znaleźć Nulla - odpowiedziała zwięźle na pytanie Shafira. - Poza pseudonimem mam też ID, więc może uda się ustalić, skąd opublikował tę instrukcję, na podstawie której złożono bombę. - Zawahała się. - To mało, ale nie bardzo jest się czego chwycić. Ojciec... - Pokręciła lekko głową. - Nawet nie znam go na tyle, by móc się domyślać, co robi, czy ma szanse jeszcze żyć. Podejrzewam, że wszyscy tutaj wiecie o nim więcej niż ja. - Chwila tak skrajnej otwartości nie była w stylu Rebeki, z drugiej jednak strony trudno było jej się dziwić. Niepokój mieszał się z goryczą, lęk przed stratą kogoś tak bliskiego podkreślały obawy, że nie będzie miała już czasu na nadrobienie zaległości w życiu rodzinnym. To bolało i nie ułatwiało pracy.
Tak czy inaczej, to była chwila słabości, a na takie nie było tu teraz miejsca. Chrząknęła cicho i dopóki program lokalizacyjny wciąż pracował, rozejrzała się. Datapad z listą. Musiała mieć go z powrotem.
- Daj mi moment, zaraz wrócę - rzuciła krótko do Isaiaha, by w kolejnej chwili wstać z zajmowanego krzesełka i ruszyć na szybką przebieżkę w poszukiwaniu otrzymanego od Cohen nośnika. Kojarzyła, gdzie mogła go zostawić, stąd wróciła po faktycznie ledwie chwili, tym razem z datapadem w ręku.
- Podejrzewam, że tak, Leah. Ona mi je wskazała. - Opadając ponownie na krzesło, wzruszyła lekko ramionami. Szczerze mówiąc, nie miała pojęcia czyje to stanowisko, zajęła je, bo po prostu Cohen jej to zasugerowała. Z drugiej strony, to byłoby logiczne, gdyby agentka odstąpiła własne miejsce - rządzenie się miejscem pracy kogoś innego nie byłoby mile widziane. Zastanawiając się nad tym, mimowolnie uniosła wzrok znad wybudzanego datapadu i powiodła wzrokiem po blacie biurka.
Potem zaś wróciła do pracy. Nie niepokojąc działającego programu, przebiegła spojrzeniem po liście podejrzanych hakerów i westchnęła cicho. Punkt zaczepienia jeszcze gorszy od poprzedniego, ale nieszczególnie miała w czym wybierać. Przewijając zestawienie ponownie do początku wybrała więc pierwsze nazwisko - żadne nie wydawało jej się bardziej obiecującym od innych, nie było więc znaczenia, od którego zacznie - i wrzuciła je w wyszukiwarkę Mosadu. Same nazwiska to jedno, ale chętnie dowiedziałaby się jakichś podstawowych informacji o tych jednostkach, czegoś poza tym, że są podejrzani o współpracę z Chinami.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

14 sie 2016, o 15:01

Tajny rzut MG
0
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

14 sie 2016, o 15:33

Isaiah skinął głową, niechętnie przyznając, że mogli przewidzieć brak wielkich odkryć. Twórcy, bądź ludzie stojący za tworzeniem Nefilima, nie mogli powierzyć takich rzeczy amatorom. Sam fakt odnalezienia jakichś poszlak na resztkach bomby sugerował, że ktokolwiek się tym zajął, musiał popełnić jakieś błędy. Z drugiej strony jeżeli Nefilim był tak istotny, krąg osób powiązanych z nim musiał być maksymalnie zawężony. Może bombę skręcał jakiś amator, w oparciu właśnie o instrukcję. Tego nie mogła wiedzieć, ale działający program lokalizujący musiał dawać jej zalążki nadziei na to, że ten stan się zmieni.
- To zawsze jakiś trop - pocieszył ją mężczyzna, sięgając do swoich naramienników i powoli, jeden po drugim, odpinając kolejne zatrzaski mocujące tę część opancerzenia z napierśnikiem. - I więcej, niż mieliśmy dotychczas.
Westchnął, bo choć nie był tak zamieszany w całe śledztwo jak Talia, musiało go to również gryźć. Jak na tak potężną organizację i ilość zasobów, którą dysponowała, stali w miejscu zbyt długo. Mosad wydawał się być bezradny, w dodatku potencjalnie infiltrowany przez wrogów. Sam fakt, że ściągnęli tutaj Dagan, dziewczynę zupełnie z zewnątrz, tylko dlatego, że Gavriel tak polecił, nieco świadczył o poziomie ich desperacji. Z pewnością doceniali jej techniczne uzdolnienie, lecz jej ojciec był tylko jednym z oficerów. Wcielenie kogokolwiek do tak tajnego i istotnego projektu było procesem żmudnym, wymagającym konsultacji na każdym szczeblu dowodzenia, tymczasem dokonał się szybko po jego zniknięciu.
- Twój ojciec... - zaczął Shafir, nieco zakłopotany. Przestał zajmować się swoim pancerzem, zamiast tego wpatrywał się w Rebeccę. - Wiedział dużo. Więcej ode mnie, więcej od Talii. Zawsze miał jakieś asy w rękawie, ciężko było go czymkolwiek zagiąć.
Uśmiechnął się, wpatrując w czerwonowłosą gdy ta zerkała na postęp działania programu lokalizującego.
- Może ty jesteś kolejnym.
Wrócił do zdejmowania naramiennika, który już, przynajmniej jeden, leżał na biurku koło rękawic gdy wróciła z listą. Nie było na niej zbyt wiele ciekawych imion. Przejrzała ją kilka razy, a wreszcie zaczęła sprawdzać kolejne, kiedy Shafir, o ile go nie wyprosiła, w tym czasie zdejmował z siebie pancerz.
Pierwszą osobą, która przykuła jej uwagę, to Maia Na'ano. Jej zdjęcie znalezione w kartotece było rozmazane, prezentowało ciemnowłosą, niską dziewczynę zakrywającą twarz gazetą, jakby wiedziała, która kamera akurat teraz robi jej zdjęcie. Według danych odpowiedzialna była za kilka włamań na serwery bankowe, lecz poniosła śmierć w wyniku wypadku samochodowego dwa lata temu. Wciąż widniała na liście podejrzanych.
Kolejno kartoteka wyświetliła starszego mężczyznę, wyglądającego dość bezbronnie. Nazywał się Ramin Abreu, aktywny działacz i założyciel jednej z największych witryn darkwebu poświęconych handlem żywym towarem, aresztowany dziesięć lat temu. W kartotekach widniała nieścisłość - został wypuszczony pół roku temu dzięki dobremu sprawowaniu, lecz opinie jego psychologów potwierdzały, że mężczyzna nie jest gotowy na ułaskawienie.
Ostatnim, przykuwającym jej wzrok przypadkiem był mężczyzna o imieniu Luca Brandt. W kartotece jego zdjęcie było tak rozmazane, że ledwo rozpoznała ciemny kształt na jasnym tle podziemnego parkingu. Ilość informacji o nim była dość skąpa, lecz ktoś załączył do niego notatkę, która pojawiła się dopiero po krótkiej chwili spędzonej na przeglądaniu kartoteki przez Rebeccę. Notatka zawierała wyłącznie liczby: 24 28 29 i nie mówiła nic więcej. Nie mogła sprawdzić, kto ją dodał, bo nie miała wystarczających uprawnień. Mogła tylko liczyć, że znaczą one cokolwiek.
Program lokalizujący wciąż nie wyskoczył z żadną, istotną informacją.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

17 sie 2016, o 11:16

Zasadniczy problem związany z pracą nie tylko dla wywiadu, ale dla jakiejkolwiek organizacji mundurowej polegał na tym, że wszystko, absolutnie wszystko wymagało uprawnień. Znała to już z Przymierza i niezmiennie nie potrafiła tego zaakceptować. Oczywiście, sama idea dawkowania wiedzy nie była głupia - mimo wszystko gwarantowała jakieś bezpieczeństwo, przynajmniej w teorii zapewniała, że informacje wrażliwe nie wpadną w niepowołane ręce - dla Dagan jednak znacznie częściej była po prostu niepotrzebnym utrudnieniem. Chcąc ująć to obrazowo - to tak, jakby dostała w ręce tekst, z którego przeczytać może tylko jedno zdanie, bo cała reszta wymaga kolejnych, coraz wyższych przywilejów. Przywilejów, których zazwyczaj nie miała. Nie będąc nawet pełnoprawnym oficerem, na co miała liczyć?
W Mosadzie było zaś jeszcze gorzej, bo to przecież wywiad. Organizacja z zasady obracająca informacjami, które nie powinny wyjść poza mury ich siedziby. Magazyn wiedzy mogącej zaważyć na historii narodu czy wręcz świata, jeśli tylko użyć ją odpowiednio. A ona nawet nie była tego częścią. Przyszła z zewnątrz jedynie dlatego, że tak sobie zażyczył jej ojciec, a życzenie to zostało zrealizowane wyłącznie ze względu na brak postępów. A Mosad... Mosad przecież nie pozostawiał nierozwiązanych spraw, tym bardziej nie tej rangi. Prędzej zniży się do skorzystania z pomocy kogoś, kto z wywiadem nie ma nic wspólnego, niż przyzna się do całkowitej porażki.
To jednak wciąż jeszcze mogło ich czekać, ta porażka, przegrana na całej linii. Na realne ryzyko wskazywał brak większych odkryć i przestój, który przecież nie powinien mieć miejsca. Teoretycznie to w tym miała im pomóc, w przełamaniu tej stagnacji. Tylko, na miłość boską, jak miała to zrobić, skoro dano jej ledwie ułamek przestrzeni w tajnym labiryncie wywiadu?
Nie odpowiedziała już na komentarz dotyczący ojca, jeszcze bardziej uporczywie wpatrując się najpierw w program lokalizujący, potem w przyniesioną listę, wreszcie w szczątkowe informacje na temat wybranych trochę na chybił trafił nazwisk. W międzyczasie tylko raz zerknęła na siedzącego obok Shafira - systematyczne pozbywanie się kolejnych elementów pancerza w jakiś sposób dekoncentrowało, odrobinę utrudniało pracę i z jednej strony najlepiej byłoby mężczyznę odprawić. Rebecca jednak nie zrobiła tego, po prostu silniej skupiając wzrok na kolejnych ekranach. Potrzebowała Isaiaha. Może jeszcze niekoniecznie w tej chwili, niekonie...
Nie zdążyła dokończyć myśli, gdy już zmuszona była ją podważyć. Noty o wybranych hakerach były może jakimś punktem zaczepienia, ale niewystarczającym. Niekoniecznie takim, jak mogłaby być ta nota, której jednak nie mogła sprawdzić. Brak uprawnień, co? Dusząc ciche westchnienie, chwilowo lekką ręką chwyciła się pierwszego z nazwisk - Na'ano - i ponownie wrzuciła je w wyszukiwarkę, tym razem jednak bez żadnych filtrów, konkretnych haseł czy nawet samego imienia. Potrzebowała jakichś powiązań, ale nie znajdzie ich, kurczowo trzymając się tylko jednego wątku. Ludzie mieli to do siebie, że lubili płatać niespodzianki, jeśli więc chciała znaleźć jakieś konkrety, musiała - paradoksalnie - przestać ich szukać. Interesował ją Null (czy może pani Null, ostatecznie pseudonim w żaden sposób nie warunkował płci) i jakiś związek z obecną sytuacją, ale nie mogła założyć sobie klapek na oczy i zapomnieć o reszcie. Strategia skupiania się na jak najdokładniej określanych, precyzyjnych zagadnieniach była dobra tylko wtedy, gdy miało się pewność, że obrana precyzyjność jest słuszna - a Rebecca z oczywistych względów pewności tej mieć nie mogła. Potrzebowała szerokiej perspektywy i jak najwięcej danych, dopiero wtedy mogłaby stopniowo zacieśniać kręgi i zbliżać się do interesującego wątku.
Jednocześnie podsunęła kartotekę ostatniego z hakerów pod nos Shafira, palcem wskazując liczbowy dopisek.
- Mógłbyś sprawdzić, skąd to się wzięło, kto to dopisał? - Spoglądając na mężczyznę pytająco wzruszyła lekko ramionami. - Mnie wyrzucą albo wasze zabezpieczenia, albo pewnie ktokolwiek z was, jeśli spróbuję obejść uprawnienia na własną rękę.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Tel Awiw] Mosad

14 wrz 2016, o 19:07

Sesja anulowana.

Nagroda pocieszenia:
+1 pkt zdolności
+5k kredytów

Zachowujesz omni-klucz

Wróć do „Ziemia”