Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

[USA, Chicago] Apartament Roya

25 kwie 2017, o 12:17

Prom przelatywał nad nocną panoramą Chicago. Jak zawsze zachmurzone, jak zawsze w deszczu. Miasto wiecznych wiatrów. Wycieraczki prom pracowały nad wyraz głośno. Widać dawno nikt ich nie wymieniał. Co jakiś czas można było usłyszeć przekleństwa Ivana, wściekłego na pogodę i na to jak chujowo zbierają "te dwa badyle". Nie wyglądało to najpiękniej. W końcu mogła zobaczyć budynek, w którym mieszkał Roy. Wszystko wyglądało tak samo. Jak przed laty. Nic tutaj się nie zmieniło.
Vladan wstał w końcu z miejsca i podszedł do pilota. Rozmawiali o posadzeniu statku na dachu budynku. Nie było innego wyjścia. Jeśli wylądowaliby gdziekolwiek indziej zajęłoby zbyt dużo czasu. W końcu prom delikatnie osiadł na swoim miejscu. Obydwaj mężczyźni opuścili kokpit i weszli do części pasażerskiej. To był czas na ostatnie przygotowania. Oporządzali się w kamizelki oraz amunicję.
- Bierz, czego potrzebujesz Crimson.
Dodał tylko Ivan. Za nim przeładował karabin i ostatni raz sprawdził zaczepy. Radić zabierał ze sobą trochę więcej sprzętu. Ten wyglądał jakby szykował się, co najmniej na wojnę. Granaty, sprzęt ciężki i inne zabawki.
- My idziemy przodem, ty za nami. Powinniśmy tam dotrzeć przed nimi.
Obydwaj byli gotowi do drogi czekając tylko na Alexis. Kiedy w końcu będzie gotowa. W międzyczasie rozmawiali między sobą jak do tego podejść i czy odzywała się grupa szybkiego reagowania. Na pewno chciałaby wiedzieć, kim byli owi specjalsi
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

25 kwie 2017, o 19:22

Widząc, że Roy nie odbiera, w szalonym umyśle Lex zaczęły pojawiać się wizje, których nie potrafiła od siebie odepchnąć. Zadzwoniła do niego chyba z pięć razy pod rząd, ostatecznie z głuchym warknięciem z tego pomysłu rezygnując i otwierając okno nowej wiadomości.
Roy, ja pierdolę, słowo daję że jak się spotkamy to ci jebnę tak, że się posrasz. Odbieraj jak się do Ciebie dzwoni, ja pierdolę.
Ale dobrze że nie odebrałeś wcześniej. Wszystko jest nie tak. Uciekaj. Zbierz swoją kwadratową dupę i spierdalaj jak najdalej od domu. Zostaw wszystko i leć gdziekolwiek, nie wiem, do którejś z tych swoich lasek. I odezwij się. Proszę.
Podniosła się z podłogi, na której wcześniej zasiadła po turecku, z powrotem łapiąc oddech i unikając spojrzenia swoich dwóch niechcianych towarzyszy podróży. Nigdy nie sądziła, że to choćby pomyśli, ale wolała lecieć na Ziemię transportem publicznym, niż promem z dwoma ruskimi zjebami. Szkoda, że nie miała luksusu wyboru.
Ignorując ich obecność i wciąż odmawiając nawet najkrótszej rozmowy, zrzuciła z siebie połowę ćwiekowanych rzeczy, łącznie z butami i spodniami, które nie nadawały się pod pancerz, by przebrać się w to, co zwykle pod niego nosiła. Zresztą oni i tak wyglądali przez przednią szybę, narzekając na pogodę, a ona w dupie miała ich zdanie na swój temat. I tak ją uważali za patologię.
Gdziekolwiek się wybierali, pytali czy umie strzelać, nie chciała więc ryzykować braku opancerzenia. Całe życie w tym siedziała, głupio byłoby, gdyby skończyło się ono bez pancerza. Potem przyjrzała się pistoletowi, zastanawiając się, czy jest lepszy, czy gorszy od tego, którym posługiwała się obecnie. Jeśli lepszy, chętnie skorzystała z propozycji, jeśli nie, rzuciła go w kąt obojętnie. I tak nie był naładowany.
Kiedy wylądowali na dachu bloku Roy'a, Lex poczuła jak coś się w niej zaciska. Ale ruszyła za nimi, nie wiedząc, czego może się spodziewać. Nie mówiła nic, bo słowa które popłynęłyby wtedy z jej ust sprawiłyby pewnie, że albo by ją znokautowali i wrzucili z powrotem do tego promu, albo na wszelki wypadek zamknęli w jakimś wariatkowie. Usiłowała liczyć oddechy. W życiu nie bała się o swoje życie tak bardzo, jak teraz bała się o życie brata.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

2 maja 2017, o 17:27

Deszcz na zewnątrz padał coraz mocniej, do tego silny wiatr sprawiał, że przemieszczanie się po dachu budynku było naprawdę ciężkie. Chociaż bardziej pasowałoby by tutaj określenie irytujące. Mężczyźni wyskoczyli na zewnątrz rozglądając się wokół siebie szukając jakichkolwiek śladów ludzi Stanforda. Teren wyglądał dość bezpiecznie. Dopiero wtedy machnęli do Crimson ręka by ta szła za nimi. Cóż przynajmniej dzierżyła M-11 Tłumiciela. Nie codziennie się widzi taką zabawkę, a tym bardziej, że ktoś daje jej możliwość z niej skorzystać.
W końcu udało im się dotrzeć do klatki schodowej. Oczywiście drzwi były zamknięte od wewnątrz. Vladan zaczął obstawiać teren, kiedy Ivan przy pomocy omni-ostrza próbował wywarzyć drzwi. Marnowali kolejne minuty, kiedy w końcu drzwi otworzyły się przed nimi i mogli ruszać dalej. Czekało ich dobre kilka pięter w dół za nim dotrą na to, na którym mieszka Roy. Więc schodzili powoli obstawiając klatkę schodową. Oczywiście Lex była między nimi. Mogła ich nie lubić, ale widocznie chyba naprawdę zależało im na jej życiu.
Po opuszczeniu klatki przedzierali się dalej przez korytarz wieżowca. Nie było to najpiękniejsze miejsce. Na pewno nie jakiś slums, ale średnia krajowa też nie. Trochę obdrapane ściany, na niektórych nawet graffiti. Naścienne holograficzne reklamy zmieniały się, co jakiś czas pokazując najmodniejszy asortyment na Ziemi. Czyli alkohol i środki medyczne. W tej kwestii na pewno się nic nie zmieniło. Z niektórych mieszkań można było usłyszeć głosy, w niektórych kłótnie, a nawet przemoc domową. Widać było, że Roy na pewno kochał swoją okolicę, bo większość ludzi starałaby się stąd spierdolić w siną dal.
Docierali powoli do numeru jego mieszkania. Mężczyźni obstawili drzwi z dwóch stron. Pokazując sobie jakieś znaki rękoma. Nic nie mówili. Po prostu napierdalali rękoma jak pieprzeni rekordziści guinnessa w języku migowym. W końcu obydwaj skinęli głowami do siebie. Jeden z nich spojrzał na Lex i pokazał znak, który mogła znać albo, chociaż kojarzyć, „Stay low”. Radić sięgnął ręką do klamki. Drzwi były otwarte, nawet nieotwarte. Ktoś wyłamał w nich zamek. Do tego na tyle dobrze, że nie zostawił nawet śladu. Vladan delikatnie popchnął drzwi i wparował razem towarzyszem do środka. Nie nastąpiła żadna strzelanina. Po prostu cisza, gdy w końcu wyłonił się Ivan i machnął ręką do niej by do nich dołączyła.
Nie mogła się spodziewać tego, co za chwilę miała zobaczyć. Na środku pomieszczenia rozłożona była folia, na której znajdowało się krzesło. Na krześle zaś przywiązane były zmasakrowane zwłoki. Trudno było cokolwiek rozpoznać. Po ucinane palce, połamane nogi, twarz zaorana tak bardzo jakby awaryjnie na niej wylądował Destiny Ascension. Nie miał oczu tylko dwie pusty dziury patrzące się drzwi.
Ciszę w pokoju przerwał dźwięk spuszczanej wody w toalecie. Obydwaj wycelowali w drzwi kibla i czekali. Dźwięk zapinanego paska, potem mycia rąk. W pomieszczenie stanęło otworem, kiedy zobaczyli w nich mężczyznę, którego pancerz był cały we krwi. Tylko twarzy nie miał umorusanej we czerwonej breji. W końcu Radić i Lyev opuścili broń, a mężczyzna naprzeciwko uśmiechnął się tylko.
- Ola amigos! Co tak długo?
Spytał z ciężkim hiszpańskim akcentem. Wycierał zakrwawione ręce w biały ręcznik. Wyglądało to dość potwornie. Wyszedł do nich i uściskał obydwóch jakby, co najmniej odnalazł swoich zaginionych braci po kilku latach. Oczywiście uświniając ich we krwi.
- Raul, kiedy tutaj dotarliście?
Spytał w końcu Vladan, już spokojniej jakby w sumie nic się tutaj nie wydarzyło, a ciało na krześle było tylko rekwizytem gdzieś tle. Co ciekawe gdyby się przyjrzeć uważniej pozostałością z człowieka, mogliby zauważyć, że ta osoba dalej życie.
- Będzie z godzinę temu, kiedy tylko Hogarth dał znać, że zgarnęli senioritę Crimson. Przylecieliśmy najszybciej jak się dało. Po dotarciu na miejsce zauważyliśmy, że kręci się tutaj paru łachmytów, więc ich śledziliśmy. Mój zmysł mnie nie mylił, szli tutaj. Oczywiście jak otworzyli drzwi weszliśmy tutaj z nimi. Niestety nie byli zbyt rozmowni.
Westchnął ciężko, wskazując palcem w stronę krzesła. Wyglądał na naprawdę zawiedzionego, że doszło do rękoczynów.
- Kierain wraz, z Arim, wynieśli już dwa ciała. Moshe siedzi na dachu obok i obserwuje teren ze snajperki. Dzisiaj jest wyjątkowo wkurwiony, bo „wy sobie siedzicie w budynku, kiedy ja mocze sobie dupę na zewnątrz” czy coś takiego.
Zaczął chodzić po pomieszczeniu i skierował swoje kroki do kuchni. Usłyszeli dźwięk otwieranej lodówki. Wrócił do pokoju z browarkiem w dłoni. Otworzył go przed nimi i wziął łyka.
- Cholera, powoli wychodzę z wprawy. Coraz bardziej meczące są dla mnie te przesłuchania.
Odstał chwilę zastanawiając się chwilę. Przyglądał się twardo Lex biorąc spory łyk piwa, by chwilę potem beknąć dość głośno. Wszystko tutaj wyglądało dość surrealistycznie. Jakby to było jakieś spotkanie znajomych po latach, tyle, że w ludzkiej rzeźni. Wracając jednak do Raula, który nie mógł oderwać wzroku od Lex, aż w końcu klepnął się dość głośno w czoło.
-Ay caramba! Alexis Crimson? Ale nam się zmieniła dziewczyna! Ostatnio jak ją widziałem to była trochę mniej edgy. Chodź, pewnie chcesz zobaczyć, co z bratem.
Machnął do niej ręką otwierając drzwi do sypialni. Odór, który się stamtąd unosił był tak okrutny, że niektórym pewnie pociekły by łzy. Co ciekawe nie był to odór trupa, to znaczy był, ale zapitego w trupa mężczyzny oraz weterana przynajmniej kilkudniowego cugu alkoholowego. Smród octówy i alkoholu wręcz był obalający.
- Śpi. Nawet nie zauważył, że weszliśmy do mieszkania. Kiedy do niego podszedłem i próbowałem ocucić to obrócił się na drugi bok i wydarł na mnie mordę. Coś tam gadał, że nie chce już żyć na tym świecie skoro nawet ona go zostawiła. Oh, Dios Mio ciężkie jest życie zakochanych mężczyzn.
Obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju zostawiając ich samym. W końcu rodzinka Crimsonów znowu była razem.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

2 maja 2017, o 18:22

Okolica, w której Roy wynajmował mieszkanie, nie należała do najpiękniejszych. Ale z drugiej strony ani on, ani jego siostra nie byli szczególnymi estetami. Ważna była wygoda i niewielkie rachunki, a ten apartament nie należał do drogich i znajdował się niemal w centrum miasta. Inna sprawa, że sąsiedztwo składało się w większości z patologii, ale z nimi przecież nie musieli rozmawiać. Czasem pożyczyło się sól, czasem ponarzekało się na hałas przelatujących za oknami promów. Crimson kojarzyła ich, nawet tu nie mieszkając, i podejrzewała, że Roy wcale nie jest z nimi bliżej, niż ona sama.
Starała się nie myśleć o tym, co mogło stać się z jej bratem. Nie widziała niczego poza plecami idącego przed nią mężczyzny, do tego stopnia, że zaczęła liczyć warstwy z których zrobiony był jego pancerz i rozważać jakich materiałów do tego użyto. Wszystko wyglądało znajomo, ale czuła się obco. W ten sposób jeszcze nigdy do Roya nie przychodziła. Zawsze wjeżdżała windą, od dołu. Z pistoletem wciśniętym za pasek, albo zupełnie bez niego. A na pewno bez pancerza.
I nie spodziewała się widoku, który zastała na środku salonu. Przywiązane do krzesła, zakrwawione ciało nigdy nie było ozdobą tego mieszkania. Na początku jej serce zatrzymało się, a Lex nie potrafiła ruszyć się z progu, bo była przekonana, że to właśnie Roy. Czuła, jak krew odpływa z jej twarzy, jak resztki siły opuszczają jej ciało. Tłumiciel prawie wypadł jej z dłoni. W porę jednak zorientowała się, że to ktoś inny. Obcy człowiek, który był od jej brata gdzieś o półtorej głowy niższy i przede wszystkim miał włosy na głowie. Pokryte krwią, ale miał. To nie był on, ktoś inny tu umierał na środku, a to już jej nie interesowało. Dobrze, że przyjrzała mu się, zanim rozpadła się do reszty przy żołnierzach, którzy i tak mieli ją już za idiotkę. Oni nie pomogliby się jej pozbierać.
Bez słowa przyglądała się mężczyźnie, który wyszedł z łazienki. Z tego co mówił, wynikało, że jest po "jej" stronie, o ile w ogóle którakolwiek ze stron była teraz jej. Wciąż nie wiedziała, co się dzieje. Leki nie pomagały. Przed oczami miała Chase'a, błagającego o darowanie jej życia. Nie, przed oczami miała zaplamiony juchą pancerz nieznajomego. A Roy? Dlaczego nie miała przed oczami jego? Zaczynała się gubić we własnej głowie. Miała wrażenie, że sama jest cała we krwi. Może była? Jej pancerz był czarny, na nim nie byłoby widać.
- Ostatnio? - wydusiła z siebie. Jej głos był zachrypnięty, suchy. Musiała się napić i to na pewno nie wody. - Ostatnio kiedy?
Wyglądała inaczej kilka lat temu. Nie miała tatuaży, długie włosy wiązała w wysoki kucyk bez żadnego wygalania boków. Nie nosiła samych czarnych rzeczy, bo nie była pogrążona w żałobie. Lubiła szary. Chase lubił jej szarą sukienkę.
Nosiła sukienki. Absurd.
Poszła za mężczyzną nazwanym Raulem, spodziewając się najgorszego, tymczasem zobaczyła tylko Roy'a schlanego do nieprzytomności. Cała jej złość, bezradność i strach przed przeszłością skumulował się teraz w jednej negatywnej emocji, której nie potrafiła określić, ale za to doskonale wiedziała w czyją stronę ją ukierunkować. Przypięła pistolet do biodra i podeszła do okna, by je uchylić i trochę tu wywietrzyć. Potem bez słowa, z zaciśniętymi zębami weszła do łazienki, skąd zgarnęła miednicę, uzupełniła ją lodowatą wodą i razem z tym sprzętem weszła do sypialni. Wylała zawartość kochanemu bratu na głowę, z pewnością go budząc i wybijając mu z niej durne pomysły o niespełnionej miłości.
- Roy, do jasnej kurwy, wstawaj - szarpnęła go za koszulkę i posadziła w miejscu. Potrafiła mieć naprawdę sporo siły, gdy była wściekła. Teraz była wyjątkowo. Sięgnęła do zaczepów hełmu i zdjęła go z głowy, odkładając go na szafkę nocną. - Dzwoniłam do ciebie. Pisałam do ciebie. Ogarnij się, albo ja cię ogarnę, a to ci się nie spodoba - złapała go pod brodą i podniosła jego głowę tak, by zmusić go do spojrzenia na siebie. Wyglądała na mocno wkurwioną, ale trzeźwy Roy wiedziałby, że jest na granicy poczytalności. - Proszę cię - dodała już ciszej. - Nie wiem kim oni są. Nie dam rady sama.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

2 maja 2017, o 19:22

Roy zerwał się z łóżka jakby, co najmniej dostał kopa w jaja. Przyglądał się swojej siostrze. W jego oczach widać było ból. Ból egzystencjonalny tak wielki jak jego kac w tym momencie. Oczywiście przy pierwszej próbie pozbierania się spadł z lóżka.
- Lex.
Przeciągnął jej imię na tyle długo, kiedy jego twarz była skierowana w stronę podłogi. Był w naprawdę złym stanie. Nie widziała go aż tak sprutego chyba nigdy. To był wrak. Nic dziwnego. Koło łóżka na stoliczku stały tabletki przeciwbólowe i prawie skończona butelka nieznanego jej alkoholu. Mógł to być jakikolwiek trunek wysokoprocentowy o bursztynowej barwie. Od whisky, aż po rum. Musiałaby sama by spróbować by ocenić, co to. Drzwi do pokoju otworzyły i zajrzyj przez nie Ivan. Zrobił zniesmaczoną minę. Coś powiedział pod nosem i zamknął za sobą drzwi.
- Co ty tu robisz Lex?
Powiedział starszy brat próbując wstać z podłogi. Wyglądało to jakby ktoś bez kości starał się wyprostować. Dość komicznie, gdyby nie cała sytuacja wokół nich. Kiedy w końcu się wyprostował mogła zobaczyć jak źle wyglądał? Broda świeciła mu się od przetłuszczenia, biały podkoszulek był brudny od czegoś żółtawego. Prawdopodobnie bełt albo resztki jedzenia. Ewentualnie to i to. Twarz też miał tak zmęczoną jakby zestarzał się o dodatkowe dziesięć lat.
Podrapał się w końcu po jajkach. Tak po jajkach. Po czym powąchał to i widać było, że znowu zbiera mu się na bełta.
- Wybacz, że musisz mnie oglądać w takim stanie. Wezmę prysznic i pogadamy.
Przeciągnął się i zaczął iść w stronę drzwi. Otworzył je. Rozejrzał się przez chwilę i spojrzał na Lex. W pomieszczeniu obok nie było już 3 mężczyzn tylko 5. Widać dwójka, o której wspominali musiała już wrócić. Pakowali w folię ciało mężczyzny. Kiedy jeden czyścił krzesło z krwi.
- Aj Waj!
Zakrzyknął jeden z nich widząc Roya w stanie żula. On nie wyglądał jakby się staczał, tylko jakby już dawno to zrobił. Drugi skończył robić kokon, w którym znajdował się trup. Zaczął sklejać je taśmą. Uśmiechnął się z uznaniem na mężczyznę. Widać, że ten rozumiał jak to jest się dobrze sponiewierać. Jej brat odwrócił się w jej stronę drapią się po głowie.
- Kim są ci ludzie siostrzyczko?
Zawsze tak do niej mówił, kiedy próbował ją udobruchać po tym jak zrobił coś złego. Chociaż teraz, jego stan wskazywał, że sam do końca nie był pewny, co źle zrobił. Vladan złapał się za głowę widząc jego stan. Można było się domyślać jak bardzo musi być poirytowany całą sytuacją.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

2 maja 2017, o 21:27

Trochę ucieszył ją fakt, że Roy się obudził. Obawiała się najgorszego, gdy zauważyła stojące obok tabletki. Alkoholu natomiast potrzebowała natychmiast, sięgnęła więc do butelki i pociągnęła z niej solidnego łyka, żeby uspokoić nerwowe kołatanie serca i zwilżyć zaschnięte gardło. Gdy poczuła, jak rozlewa się ciepłem po jej klatce piersiowej, może życie nie stało się różowe, ale przynajmniej ona poczuła się lepiej.
Było jej wszystko jedno, czy zamoczyła właśnie wodą całe łóżko i okolice. I tak wyglądało, jakby coś tu zdechło. Widziała Roy'a już w różnym stanie, ale ten zdecydowanie był jednym z jej najmniej ulubionych. Może dlatego, że zwykle upewniał się, by być dla niej podporą, kiedy tego potrzebowała i tą ostoją normalności, kiedy ona sama miotała się w klatce swojego nie do końca normalnego umysłu. Teraz nie spodziewał się, że go odwiedzi. Może do jutra planował się ogarnąć, a może stało się coś złego. Szkoda, że te rozważania nie miały najmniejszego sensu.
- Roy, kurwa, umyj się - poleciła z obrzydzeniem, którego nie usiłowała nawet ukryć. Musiała mu pomóc, bo potrzebowała go teraz. Nie potrafiła doprowadzić do porządku siebie, więc mogła skupić się na doprowadzaniu do porządku brata. - Co oni mi mówią, że kto cię zostawił? Mira? Czy jakaś następna? Wstawaj, ja pierdolę.
Usiadła na brzegu łóżka i oparła głowę na rękach. Nie wiedziała co robić. Nie wiedziała w co, kiedy i jak się wplątała. Najgorsze było to, że to Chase jej to zrobił. To wszystko była jego wina, a ona nie rozumiała dlaczego. Chodziło o HK, czy chodziło o Cerberusa? Raczej o HK, bo dla nich wtedy pracowała, ale co do tego miał Cerberus? Dlaczego widziała zdjęcie Chase'a rozmawiającego z Simonem? Przecież ona Simona spotkała z rok po pogrzebie. To nie składało się w całość.
- Nie pierdol, Roy - westchnęła, nie podnosząc głowy. Jeden łyk alkoholu to było za mało, ale nie wiedziała, co będzie działo się dalej i wolała mieć kontrolę chociażby nad swoją równowagą. - I nie siostrzyczkuj mi tu bo ci jebnę. Przysięgam, że ci jebnę.
Poderwała się z łóżka i wciągnęła Roy'a za brzeg koszulki z powrotem do sypialni. Czuła, że jeszcze moment i kurwica zabierze ją z tego świata. Najchętniej zostawiłaby tu brata w cholerę, ale nie mogła. Musiała go zebrać do kupy i odlecieć razem z nim, upewnić się, że przeżyje. Zatrzasnęła drzwi, zamykając bandę ruskich, czy skąd oni tam byli, po drugiej stronie.
- Nie wiem, do jasnej cholery. Nie wiem kim są ci ludzie. Zabrali mnie z klubu na Cytadeli i pokazywali mi vidy z wypadku. Zdejmij tę koszulkę, bo przez nią nie tylko tobie się zbiera na wymioty - wepchnęła go do łazienki i weszła do niej za nim. Odkręciła wodę pod prysznicem i spojrzała na mężczyznę znacząco. Jeszcze nie miała okazji pomóc mu się myć i liczyła na to, że teraz też nie będzie musiała, choć z jej obecną desperacją najchętniej wrzuciłaby go pod strumień wody z karchera w jakiejś myjni dla skycarów. Gdy Roy zaczął się rozbierać, usiadła pod ścianą i znów oparła głowę na rękach, czując, jak zaczyna się trząść. To on powinien tutaj być tym, kto sprawował nad wszystkim kontrolę. Nie ona. Nie patrzyła na niego, liczyła szwy w swoim pancerzu. Była zmęczona. Chciała się zwinąć w kłębek tu na podłodze i tak zostać.
- Czegoś ode mnie chcą - powiedziała cicho, w podłogę. - A ja nie wiem czego. Jak weszłam do ciebie, na krześle siedział zakrwawiony typ, po chyba kilku godzinach tortur. A ty spałeś jakby nigdy nic. Kurwa, Roy. Mówią, że mnie znają, ale ja ich nie znam. Nie wiem, kim jest człowiek, który wytarł krew z rąk w twój ręcznik. Nie wiem kim jest ten, którego to była krew. Bałam się, że będziemy za późno, nie odbierałeś, nie odpisywałeś. Jedni chcą się pozbyć świadku wypadku, drudzy mają coś wspólnego z Cerberusem, bo znają Simona i próbują nas chronić, chociaż w chujowy sposób. On się uśmiechał, Roy. Wychodził z łazienki, ujebany krwią i się uśmiechał. A wcześniej pokazywali mi Chase'a, który błagał żeby mnie nie zabijali. Dlaczego chcieli mnie zabić? To nie był wypadek, prom się w nas wbił celowo wtedy. Nie wiem już... co...
Zamilkła, bo zabrakło jej tchu. Miała wrażenie, że żelazna obręcz zaciska się wokół jej klatki piersiowej, utrudniając oddychanie. To wszystko było absurdalne, nawet jak na jej chory umysł. Po omacku wyszukała papierosy w jednej z kieszeni i odpaliła jednego, zaciągając się nim prawie jak inhalatorem. Zrobiło się jej trochę lepiej. Z zamkniętymi oczami oparła głowę o ścianę, usiłując uspokoić oddech.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

2 maja 2017, o 23:23

To był Burbon definitywnie Burbon. Ale jakości najgorszej, w sumie mogłaby się zastanawiać gdzie można było kupić takie świństwo. Jednak to była ziemia i dostanie lokalnych towarów najgorszej, jakości należało do całkiem prostym. Tym bardziej, że wszystko, bo było eksportowane w galaktykę było o wiele lepsze. Wracając jednak do jej brata uwiezionego w kiblu. Spojrzał na nią naprawdę znacząco słuchając, co ma do powiedzenia. Trudno było jednak określić czy jego mózg cokolwiek łapie, bo oczy miał tak zmulone jakby, co najmniej jego mózg działał na 1% użyteczności.
- Lex. Posłuchaj.
Powiedział, kiedy zaczął się rozbierać i stojąc przed nią w samym bokserkach. Wyglądał jak 100 nieszczęść. Nie powiedział nic o lasce, o której wspominali żołnierze, ale widząc jego plecy mogła się domyślić, że to jakaś nowa. Jego tył wręcz czerwony od śladów zadrapań po paznokciach. Kimkolwiek ona była chyba naprawdę ją kochał. Albo nie. Nie powiedział.
- Muszę się wysrać. Weź z nimi pogadaj.
To była jego odpowiedź na wszystko, co mu powiedziała. Jakby gdyby nigdy nic. Rozmowa z nim w tym stanie nie miała sensu. Był zbyt nieprzytomny by łączyć jakiekolwiek fakty. Wskazał jej palcami drzwi na, zewnątrz kiedy sam zaczął się szykować do skorzystania z toalety. Za to w pokoju znowu ta sama dwójka wynosiła ostatniego członka ekipy nasłanej na Roya. Reszta zajęła miejsca w salonie rozsiadając się wygodnie. Ivan z Vladanem usiedli przy stole, kiedy Raul klepnął sobie na kanapie.
- Niezły burdel, co? Kto by się spodziewał, że ta zdradziecka kurwa Stanford ukąsi nas tak szybko.
Powiedział Raul rozkładając ręce wzdłuż kanapy, wciąż trzymając w dłoni browarka. Rozsiadł się jakby był u siebie. W sumie im dłużej z nimi siedziała, mogła na pewno zobaczyć, że to nie są zwykli żołnierze. Bardziej pasowali do najemników, którzy postanowili dołączyć do Przymierza i zacząć pracować na czysto. Co ciekawe Raul też miał numeracje na szyi.
- Nikt się nie spodziewał. Pułkownik był tak wściekły, kiedy dostał rozkaz złapania Crimson jakby, co najmniej ktoś mu sprzedał najgorszego liścia w twarz. Wiesz, że dla niego to dość osobista sprawa.
Rozmawiali o niej. Rozmawiali, ale tak jakby jej tam nie było. Nie wiedziała czy ją olewają, czy po prostu starają się ją tak traktować żeby za bardzo się nie zbliżać do niej. Na pewno było to dla niej uwłaczające, ale oni nic sobie z tego nie robili.
- Wiem, wiem. Ale skoro chujek chce iść na wojnę to ją dostanie.
Raul spojrzał na Alexis i uśmiechnął się do niej znowu.
- No, no. Ładnie się porobił twój braciszek. W życiu bym się nie spodziewał, że znajdziemy go w takim stanie. Lepiej żeby szybko się ogarnął, bo musimy się stąd zbierać.
Odezwał się nagle komunikator leżący pomiędzy dwoma Słowianami.
- Ruszcie dupę, bo mam dość siedzenia tutaj. Jeśli czegoś z tym nie zrobisz to obiecuje, że odstrzelę ci jaja.
W pomieszczeniu nagle pojawiła się struga z lasera celująca idealnie w klejnoty Raula. Ten tylko się zaśmiał i odpowiedział do komunikatora, który miał przypięty do ramienia.
- Chłopak bierze prysznic i spadamy. Wytrzymaj jeszcze trochę. W nagrodę ci kupię twój ulubiony koszerny keks, okay?
Struga zniknęła. Jak widać deal między dwoma żołnierzami zadziałał, a Raul ocalił swoje zdrowie. Chociaż pewnie i tak by pewnie nie strzelił. Wszyscy jej się przyglądali. Jakby czekali na coś z jej strony. Trudno było powiedzieć, co. Może spodziewali się pytań albo i niczego. Oprócz meksykańca, który okazywał jakiekolwiek zainteresowanie jej osobą. Tak dwóch gburowatych mężczyzn kontynuowała swoją zabawę w milczenie wobec niej.
Ostatnio zmieniony 3 maja 2017, o 02:31 przez Charles Striker, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

3 maja 2017, o 00:29

Zaklęła pod nosem, słysząc jego odpowiedź. Nie tego się spodziewała, nie od niego. Roy miał powiedzieć to co zawsze. Że ogarną, dadzą sobie radę. Kilka słów, niekoniecznie zgodnych z prawdą, ale ułatwiających życie. Gdy on twierdził, że będzie dobrze, wierzyła mu. Tymczasem był wrakiem samego siebie i nie dało się z nim porozmawiać.
Nie interesowało jej to, z kim sypiał jej brat, bo to zmieniało się jak obrazki w kalejdoskopie. Skoro ta go zostawiła, to może lepiej dla niego. Szkoda jego pleców i jego głowy. Szkoda jego wątroby. Podniosła się z podłogi z ciężkim westchnięciem i bez słowa wyszła z łazienki, zabierając ze sobą swojego papierosa i swój dym. Roy miał wpierdol. Czy za chwilę, czy później, wcześniej czy później siostrzyczka pokaże mu co myśli na temat jego stanu.
Usiadła w salonie na wolnym miejscu, przesuwając spojrzeniem po grupie mężczyzn. Zaciągnęła się dymem i wypuściła w górę jasną chmurę, która rozbiła się pod sufitem. Przypomniało się jej, że w torbie miała dla Roy'a prezent z Cytadeli, dwa kartony fajek. Gówno, nie dostanie go już nigdy. Nie miała pojęcia co zrobić ze sobą teraz, czuła się wyprana z emocji i energii. Była wrakiem, tak samo jak jej brat, chociaż on nawet nie próbował udawać że sobie z czymkolwiek radzi. Miała tylko nadzieję, że spadnie tam z kibla.
- Dlaczego złapanie Crimson to osobista sprawa? - spytała. Nie mogła na nich patrzeć, siedzących jakby nic się nie stało na kanapie i fotelu jej brata. Nie powinni tego robić. Nie powinni pić jego piwa i rozmawiać o niej tak, jakby nie siedziała obok. Przesunęła do siebie popielniczkę i przetarła twarz dłonią, próbując się uspokoić. Jej serce wciąż waliło jak oszalałe. Zostawiła hełm w sypialni Roy'a. Miała nadzieję, że go nie zapomni. Tam teraz też był alkohol i nagle chęć pójścia tam zwiększyła się trzykrotnie. Szkoda tylko, że tak tam jebało.
- Potrzebuję odpowiedzi - stwierdziła, patrząc na oświetlone wiązką lasera krocze jednego z mężczyzn. Nie bawiły jej ich pogawędki, nie pamiętała jak się nazywają, nie obchodziło jej koszerne jedzenie. - Póki Roy się kąpie, powiedzcie mi, błagam. Wiecie wszystko. Chcecie żebym za wami poszła i poleciała gdzie tylko mnie zabierzecie. Ale ja już nie mogę, jak nic nie wiem. Kurwica mnie strzeli zaraz przez ilość niewiadomych. Kim był Chase, czy jak on się tam nazywał? Kim jest Simon? Kim wy jesteście? Nie Przymierzem, nie? Dlaczego byłam celem tego pierdolonego ataku osiem lat temu?
Dopaliła papierosa szybciej niż zwykle i zgasiła go w popielniczce, niemal natychmiast odpalając drugiego. Zostawiła leki w torbie, a ta była w promie na dachu. Roy powinien mieć gdzieś zapasowe, dla niej. Wstała i weszła do aneksu kuchennego, by zacząć przeglądać szuflady i szafki w poszukiwaniu swoich tabletek. Zamiast tego znalazła jakieś rozpuszczalne witaminy musujące, więc nalała wody do jednej z niewielu czystych szklanek i wrzuciła jedną tabletkę do środka. Roy'owi się przyda.
- To nie było twoje piwo - warknęła jeszcze do jednego z mężczyzn, tego, który rozgościł się za bardzo, po czym utkwiła wzrok w plamie krwi na podłodze. Liczyła na to, że się zmyje. - To było tak dawno. Dlaczego teraz?
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

3 maja 2017, o 03:32

Pomieszczenie wypełnił dźwięk spuszczanej wody. Widać Roy zakończył taktyczny zrzut i zabrał się za prysznic. Teraz słyszeli już dźwięk płynącej wody spod prysznica. Reszta patrzyła na dziewczynę. Tym razem słuchali jej pytań. Oczywiście mogła zobaczyć już poirytowanie na twarzy Vladana. A Ivan tylko głośno westchnął. Oni się już z nią użerali wcześniej, więc wiedzieli, że w końcu zacznie wypytywać o wszystko. Raul uśmiechnął się i wziął kolejny łyk piwa.
- Może i nie moje piwo. A tam w kiblu nie jest mój brat. Mimo wszystko jednak ryzykował życie żeby on żył.
Oparł się jeszcze o kanapę. Zjechał trochę niżej. Oczy zaczęły mu się przymykać. Teraz dopiero mogła zauważyć, że mężczyzna wygląda na cholernie zmęczonego. Chyba wszyscy oni oprócz numeracji mieli to do siebie, że wyglądali jakby mieli za chwilę zasnąć i już się nie obudzić. Mężczyzna postawił sobie butelkę na spodniach i lekko otworzył oczy.
- Odpowiem na wszystkie twoje pytania, to nie problem. Przynajmniej nie będę cię bajerował jak Simon pewnie za parę godzin.
Jego głos się zmienił, zachowanie zresztą też. Patrzył na nią wzrokiem, który jakby ją prześladował. Wzrok człowieka, który widział więcej niż powinien. Ten sam, co u typka w barze i u Radića za nim się na nią rzucił.
- Chase Rodgers. Chase kurwa, Rodgers. Numer 416.
Wziął łyka piwa. Z kieszeni wyjął papierosy. To samo zrobił też Ivan. Vladan oparł głowę o swoją rękę. Widać było, że uważał to za idiotyzm, że kolega z oddziału postanowił jednak gadać.
- Nie wierz w tą bajkę o tym, że był agentem. To tylko historyjka, która została zmyślona na rzecz raportu z tamtej akcji żeby Przymierze nie grzebało głębiej przy jego śmierci. Zadaniem Chase’a było infiltracja i zbieranie informacji o twojej przydatności dla twoich pracodawców w tamtym okresie czasu. Rozkaz ten został wydany wbrew wytycznym, jakie dostało Hahne-Kedar od kierujących projektem, by obiekty testowe nie wykonywały zadań innych niż bojowe.
Zaciągnął się papierosem. Dopił resztę piwa na raz i zaczął zrzucać popiół do butelki. Podrapał się chwilę po tatuażu na szyi. Jakby chciał go zdrapać, jednak on wciąż tam był.
- Simon był naszym psychologiem. Sprawdzał i badał każdego z nas. Taki dobry ojciec zespołu. Jeśli jakieś obiekt zaczynał sprawiać problemy lub sam zaczynał mieć problemy wtedy on wchodził do gry z terapią.
Nagle odezwał się Lyev. Poprawił się na krześle. Odłożył karabin obok siebie i ściągnął z głowy czapkę. Wtedy mogła zauważyć ten sam wzrok też u niego. Jakby nagle im wszystkim wyczerpywały się baterie.
- Chcesz wiedzieć, kim jesteśmy? Jesteśmy obiektami testowymi, które przetrwały na tyle długo i okazały się na tyle przydatne, że rozdzielili nas między Przymierze i Cerberusa by kontynuować to, co robiliśmy wcześniej tyle, że pod innymi szyldami oraz za normalną płacę. Nie pamiętam, kto dowodzi chłopakami w Cerberusie, ale my podlegamy pod Hogartha. Wszyscy, którzy tutaj są pracują dla armii, reszta pewnie zbiera się w punkcie zbornym przygotowanym na taką sytuacje, gdzie zresztą sami też będziemy lecieć.
Bombardowali ją informacjami. Zresztą i tak brzmiało to jakby wycinali kawałki historii z czegoś o wiele większego jednak nie chcieli aż tak bardzo się tym dzielić. Pewnie uważali, że nie ma to żadnego sensu, albo po prostu nie chcieli mówić jej więcej niż powinni.
- Vladan, dlaczego ona była celem ataku? Byłeś chyba w zespole, który miał ją zdjąć nie?
Zapytał Raul, na co Radić tylko westchnął. Podrapał się chwilę po głowie zastanawiając się nad tym, co ma w sumie odpowiedzieć. Chwilę się wahał, aż w końcu odpowiedział.
- Ta, razem ze Strikerem byliśmy w ciężarówce, która się w nich wbiła. Cel był dwojaki. Niby mieliśmy zatrzymać Crimson przed dalszą pracą nad jakimś projektem Hahne-Kedar. Pamiętam ten dzień dość szczególnie, bo kiedy zostawiliśmy na miejscu numer 111 by dokończył robotę na pogrzebie, ja wróciłem do bazy. Pierwszy raz widziałem Hogartha we łzach. Jak się okazało nie chodziło tylko o ciebie, Lex, ale też o Chase’a. Dopiero potem dowiedzieliśmy się, że to był jego bratanek. Ktoś to zaplanował. Niestety Admirał Stanford, a wtedy jeszcze kapitan był nadzorcą obiektów w Hahne-Kedar. On zaaprobował ten rozkaz.
W pomieszczeniu zapadła cisza. Odpowiedzieli na każde zadane przez nią pytanie. Każdy z nich przyglądał się czemuś innemu oprócz niej. Jakby specjalnie każdy z nich unikał jej wzroku. W końcu jednak odezwał się Raul.
- Na resztę pytań odpowie ci Simon.
Słychać było kroki na klatce. Widać było mężczyźni uwinęli się już ze zwłokami. Drzwi otworzyli się i weszli do środka. Przyglądali się przez chwilę wszystkim. Żaden z nich nic nie powiedział. Po prostu patrzyli. Jakby wiedzieli że właśnie stało się tutaj coś złego i lepiej zamknąć mordy, niż powiedzieć coś głupiego w tej całej sytuacji. Po prostu czekali więc na jakikolwiek rozwój sytuacji.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

3 maja 2017, o 10:43

Simon. Będzie musiała z nim porozmawiać i po raz pierwszy rozmowa nie będzie dotyczyła jej. No, może nie pierwszy, bo znając się już tyle lat często zbaczali z tematu, jakim były meandry jej umysłu i zaczynali dyskusję na tematy niezwiązane, ale teraz to ona będzie zadawała pytania. Znalazła w końcu swoje tabletki i połknęła kolejną, popijając ją czystą wodą. Potem wrzuciła je z powrotem do szuflady, tam, skąd je wyjęła, bo dobrze było mieć zapas na wypadek sytuacji takich, jak ta. Teraz tylko kilka godzin, aż zacznie działać. A może mniej, może jedna. To by było miłe, gdyby serce mogło przestać się tak tłuc, gdyby mogła oddychać z powrotem głęboko, a nie tylko szczytem płuc.
Nie wróciła z kuchni, oparła się tam plecami o jedną z szafek i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. W ten sposób nie było widać jak się trzęsą. Zastanawiała się jak wiele o niej wiedzieli. Czy traktowali ją jak wariatkę dla zasady, bo dokumenty o wariatce mówiły. Odwróciła wzrok, bo nie była w stanie znieść tego spojrzenia. Nie teraz. W sumie powinna się cieszyć, że nie było tutaj tego, którego poznała w barze na Omedze. Tego, przed którym spadła na samo dno. Tutaj jeszcze mogła udawać, że jeszcze jej trochę do tego brakuje.
Słuchanie o człowieku, który był dla niej kiedyś całym życiem, a teraz okazywał się kimś całkowicie obcym, było jak cios obuchem przez głowę. Takich już miała zresztą dzisiaj kilka. Obraz przed jej oczami stał się nieostry, zacisnęła więc powieki. Czyli jednak nie miał tego jakiegoś zagranicznego nazwiska, którego już nie pamiętała.
- Skoro Chase miał... skoro miał tylko zbierać informacje, to dlaczego... był... ze mną - mówiło się jej trudno. Może problemem była zaciśnięta do bólu szczęka. Otworzyła oczy i przeniosła wzrok na drzwi, za którymi kąpał się jej brat.
Słuchała, co mówili dalej, nie do końca przyswajając wszystko. Przecież nie musieli tego robić w ten sposób. Wszystko dało się rozwiązać inaczej. Chase nie musiał ginąć, ona nie musiała postradać zmysłów. Potrząsnęła głową, przypominając sobie o papierosie, którego trzymała między palcami i który zgasł. Odpaliła go ponownie, wciąż jednak nie wracając do salonu, bo nie chciała być tak blisko tych ludzi. Najchętniej by wyszła, ale nie mogła. Nie mogła zostawić Roy'a, zresztą wciągnęliby ją tu z powrotem.
- Ty zabiłeś Chase'a - powiedziała cicho do Vladana, wbijając w niego swoje ciemne spojrzenie. Był w pojeździe, z którym się zderzyli, więc był odpowiedzialny najbardziej. Drugiego tutaj nie było, mogła więc skupić całą swoją nienawiść na jednym mężczyźnie. Zrobiła krok w jego stronę. - Był członkiem twojego zespołu. Zabiłeś go. Jak możesz z tym spać.
Odwróciła głowę w stronę drzwi i otrzeźwiała trochę, gdy zorientowała się, że ktoś wchodzi do środka. To nie był czas na wściekłość i dawanie upustu nienawiści. Zaciągnęła się papierosem i wróciła do opierania się o szafkę. Miała wrażenie, że cała się trzęsie. Odwróciła się i otworzyła szafkę z alkoholem, ale ta była pusta. Pierdolony akoholik, ten jej brat.
- Dlaczego teraz? - spytała w końcu, gdy uspokoiła się już nieco. Nie patrzyła na Radića, bo obawiała się, że coś się w niej złamie. - Co się teraz zmieniło? Do czego ja jestem wam potrzebna, do czego wam Roy?
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

3 maja 2017, o 15:34

Widzieli jak je tabletki. Nikt oczywiście nic nie skomentował. Nie żeby wyglądali na zachwyconych, że się odurza w trakcie pracy, ale to nie była ich broszka. Dla nich była tylko podopieczną Simona, którą mieli chronić. Nic więcej. Raul wstał z kanapy i skierował się w stronę kuchni. Wrzucił do kosza pustą butelkę.
- Dlaczego był z tobą? To akurat dość proste, po prostu się zakochał.
Spojrzał na nią znów tym wzrokiem. I powoli do niej docierało, że Chase czasem też miał podobny wzrok, kiedy wracał z tych swoich konferencji czy wyjazdów służbowych jak już byli razem. Dokładnie ten sam lekko zamglony wzrok. Wtedy mogła to traktować, jako przejawy zmęczenia. Teraz jednak miała przed sobą jego współpracowników i można powiedzieć, że właśnie poznawała jego kolegów z pracy.
- To prawda jestem odpowiedzialny za jego śmierć. Ale nie był członkiem mojego zespołu. On podlegał pod inną grupę, nawet nigdy na oczy go nie widziałem. I jak mogę z tym spać? Dość normalnie, wszyscy mamy od cholery zabójstw na koncie, więc trochę inaczej do tego podchodzimy.
Wzruszył ramionami. Nie wyglądał jakby się przejmował jakoś bardzo jej słowami. Zresztą ich zachowanie było inne niż wcześniej. Każdy z nich miał jakby o wiele bardziej wszystko w dupie. Wyglądało to dość przerażająco. Szczególnie, że otaczała ją banda socjopatów, powinno ją cieszyć to, że byli teraz po jej stronie.
- Moshe rusz dupę, zbieramy się.
Powiedział Raul do komunikatora, kiedy nagle obok nich zmaterializował się snajper. Był cały przemoknięty. I wyglądał na naprawdę wkurwionego. Woda ściekała z niego na podłogę. Wszyscy przez chwilę na niego się patrzyli jakby zobaczyli ducha.
- Melduje się.
Przeciągnął się. On za to wyglądał naprawdę świeżo. Na pewno lepiej niż cała reszta. Mężczyzna, który nazywał się Ari rozejrzał się po wszystkich i zabrał głos.
- Transport czeka na dole. Musimy się pośpieszyć, nie wiemy, kiedy pojawią się następni żeby wykończyć rodzeństwo Crimson.
Oparł karabin o ramię. Wyglądał prawie jak brat Moshe tyle, że o wiele bardziej ciepłym wyrazie twarzy. Na pewno bardziej przyjacielskim jakkolwiek można to było nazwać. Zresztą tutaj prawie wszyscy wyglądali jakby, co najmniej odsiedzieli ćwierć wieku w pierdlu.
W końcu dźwięk zakręcanej wody. Roy wyszedł w samym ręczniku na zewnątrz i przemknął cichaczem obok wszystkich do swojego pokoju. Słychać było jak się przebiera. Reszta czekała aż się ogarnie. Chcieli w końcu ruszać i mieć to za sobą. Mieli jeszcze sporo drugi do miejsca docelowego. Sytuacja nie stawała się dla biednej Alexis ani trochę jeszcze bardziej klarowna niż wcześniej. To prawda, miała już więcej informacji kim oni są i co tutaj robią, ale to była kropla w oceanie pieprzonych niewiadomych. Mogła liczyć tylko na to, że Simon będzie o wiele bardziej rozmowny i będzie starał się jej wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

3 maja 2017, o 17:57

Po prostu. W całym tym zamieszaniu Lex nie potrafiła sobie wyobrazić, by coś wydarzyło się tak po prostu. Całe jej życie przewróciło się do góry nogami. Prościej by było, gdyby Chase trzymał łapy przy sobie i nigdy nie skończyliby ze sobą w łóżku, a potem nie planowaliby wspólnego życia. Był chujowym agentem, który nie potrafił trzymać się wytycznych. Teraz on by żył, a Crimson byłaby zdrowa. Trochę mniej wytatuowana, mniej nafaszerowana lekami, z mniej nieznośnym charakterem.
Daleko jej było do szpiega. Nie zauważyłaby pięciu krogan, gdyby śledzili ją uliczką w nocy. Nigdy nie była dobra w rozumieniu dwuznaczności, a jej umiejętności flirtu ograniczały się do natychmiastowego przechodzenia do fizyczności, bo tak było łatwiej i konkretniej. Nigdy nie potrafiła zrozumieć niedopowiedzeń i może jej problemem było właśnie to, że zakładała, że wszyscy ludzie są tak prostolinijni jak ona sama. Tymczasem świat był znacznie bardziej skomplikowany, a teraz z chwili na chwilę komplikował się jeszcze bardziej.
Lex nie miała na koncie zbyt wielu zabójstw. Potrafiła się obronić, jeśli potrzebowała, umiała posługiwać się bronią i radziła sobie taktycznie, ale nie była fanką pozbawiania ludzi życia. Owszem, nienawidziła ich wszystkich po równo i uważała, że świat byłby piękniejszy bez większości z nich, ale zabijała tylko w ostateczności. Z tego, co widziała teraz, wynikało, że u tych ponumerowanych odstrzelenie komuś głowy jest zawsze pomysłem numer jeden. Potem przychodziły rozsądniejsze, o ile nie było już za późno.
Wciąż nie miała pojęcia, dlaczego akurat teraz postanowili się za to zabrać. Po tylu latach doszli do wniosku, że jednak wypadałoby odstrzelić rodzeństwo Crimsonów. Zerknęła na snajpera, który pojawił się obok nich, po czym obojętnie przeniosła wzrok na przemykającego z łazienki brata. Westchnęła, dopalając papierosa do końca i wrzucając go do zlewu pełnego zalanych wodą, brudnych naczyń. Nie miała ochoty z nim już rozmawiać. Nie teraz.
- Co z moimi rodzicami? - spytała. - Nic im nie grozi?
Nie wiedziała, czy są w Chicago, czy gdzieś indziej. Mieli lecieć na urlop gdzieś nad morze, ale nawet nie wiedziała, czy ziemskie, czy jakieś inne. Dobrze by się złożyło, gdyby to było akurat teraz. Być może Przymierze miało wobec nich też jeszcze jakieś zażalenia. Może pretensje o to, że spłodzili takie wynaturzenia, jak Roy i Lex. Trochę już za późno na naprawę takich błędów, ale zawsze można przestrzelić głowę. Czemu nie. Najwyraźniej to jest rozwiązanie wszystkich problemów tego świata.
Odepchnęła się od szafki i weszła do sypialni Roy'a, by zabrać stamtąd swój hełm. Przez te kilka minut musiał zdążyć się ubrać, choć Alexis i tak była obecnie w takim stanie, że gołe dupsko brata nie zrobiłoby na niej najmniejszego wrażenia. Sięgnęła po butelkę, pociągając z niej kilka kolejnych łyków. Leki popijane alkoholem, zawsze dobry wybór. Potem zabrała burbon ze sobą, bo nie zamierzała dawać Roy'owi możliwości doprawienia się dodatkowo. Po kilkunastu minutach wietrzenia powietrze nie było tu już tak gęste. Wzięła też hełm i z tymi dwiema zdobyczami chwilę później bez słowa znalazła się w salonie. Nie miała siły rozmawiać, zadawać pytań, bo dostawała na nie jedną dziesiątą oczekiwanych odpowiedzi. W ich oczach widziała Chase'a. Znajome nawyki, znajome reakcje. Miała wrażenie, że to wszystko to jeden, długi, koszmarny sen. Kaufman nawet trochę jej go przypominał, ale może to była tylko jej chora wyobraźnia. Chciała iść spać, tymczasem została jej tylko milcząca wegetacja i posłuszne podążanie za grupą uzbrojonych mężczyzn.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

6 maja 2017, o 10:17

Nie tylko brat Lex szykował się do opuszczenia tego miejsca. Reszta też zaczęła się zbierać ze swoich wygodnych miejsc, które wcześniej zajęli. Wyglądało na to, że w końcu nadszedł czas na zmianę miejsca pobytu na bardziej bezpieczne niż apartament w jakiejś szemranej dzielnicy. Jeden z mężczyzn, ten, którego nazywali Kierain zrzucił z ramienia torbę i położył ją na podłodze.
Brat Lex był już gotowy do drogi ubrany w to, co chyba zazwyczaj zakładał w swojej pracy ochroniarskiej. Niestety nie miał przy sobie żadnej broni, na co żołnierze pewnie mieli jakieś rozwiązanie. Jednak to, co powinno interesować teraz najmłodszą z rodu Crimsonów było to, co Irlandczyk wyciągał z torby. Były to rzepy przymocowywane na klej. Po kolei każdy z żołnierzy podchodził do niego plecami, a ten naklejał na ich plecy rzep, do którego na koniec podczepiał wielki napis „POLICE”. Przy okazji każdy dostawał własną legitymacje i odznakę.
- Twoja rodzina jest raczej bezpieczna. Nigdy za bardzo nie uczestniczyli w tym, co się działo. Do tego niebyliby zbyt wydajnym źródłem informacji, jako że dość rzadko ich odwiedzacie.
Mówił Ari, kiedy przyszła jego kolej na dość szybką zmianą zawodu, który wykonywał. To chyba on był jednym z mózgowców tej grupy. Irol machnął ręką na Roya i przywołał go do siebie. Ten dość niechętnie zbliżył się do niego. Teraz on dostał swoją nową tożsamość. Wszystko szło dość sprawnie do momentu, kiedy mężczyzna zauważył, że została jeszcze Panna Crimson. Z tego, co pewnie wiedział i słyszał, z niewielkim przekąsem na twarzy zbliżył się do niej. Był ostrożniejszy. Pewnie nie chciał zarobić w mordę w momencie, kiedy ją dotknie. Jednak miał robotę do wykonania. Wyjął kolejny plaster i przykleił go do jej skórzanej kurtki. Na koniec przypiął policyjną łatkę. Wyciągnął z środka czapkę z insygniami policyjnymi. Potrząsnął nią, by chwilę później położyć na głowie Lex. Na koniec wyciągnął do niej rękę z dokumentami.
- Witamy na pokładzie starsza aspirantko Crimson.
Odszedł w swoją stronę zamykając torbę. Wszystko było przygotowane. Jakby nie patrzeć teraz naprawdę wyglądali jak tajniaki. Szczerze mówiąc gdyby nie wiedziała, kim są, na pewno wzięłaby ich za zwykłych policjantów. Było to na swój sposób fascynujące jak i przerażające, że tak potrafi się wpasować w tłum. Dla nieznających się osób być duchami.
Otworzyli drzwi od mieszkania Roya. Wszyscy opuścili pomieszczenie. Oczywiście rodzeństwo było pomiędzy nimi. Co ciekawe, obstawili ich tak, że jakikolwiek atak w ich stronę prędzej zabiłby któregoś z nich za nim cokolwiek by dorwało to, co ochraniali. Schodzili schodami, w sytuacjach takich jak te nie chcieli ryzykować z windą. A było to kilkanaście pięter w dół.
Kiedy wesoła gromadka dotarła na dół i opuścili w końcu budynek Alexis mogła zauważyć ich nowy transport. Pieprzony transporter policyjny.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

7 maja 2017, o 12:09

Nie miała ochoty rozmawiać z Roy'em nawet w chwili, gdy wyszedł umyty i ubrany ze swojej sypialni. Wiedziała, że jeśli choćby spróbuje zacząć z nim jakąkolwiek rozmowę, to skończy się kłótnią tak wielką, że wylądują w kaftanach bezpieczeństwa, wsadzeni do nich przez całą resztę obecnych tu facetów. Nie, Crimson w ogóle nie patrzyła na brata. Zaciskała żuchwę w bezradnej wściekłości, usiłując oddychać spokojnie. Skupiła się na tym, co robią pozostali. Na tym, co mówił Ari.
To ją nieco uspokoiło. Dobrze było wiedzieć, że rodzice byli względnie bezpieczni. Wierzyła mu, głównie przez to, że odnośnie całej reszty też miał rację. Wiedzieli, że Roy'owi coś grozi i faktycznie groziło. Wiedzieli wszystko na temat Chase'a i na temat Lex. Była trochę ciekawa, czy oni też mieli do czynienia z tak szczegółowymi danymi na jej temat. Czego by teraz nie zrobiła, czego by nie powiedziała, prawdopodobnie niczym by ich nie zaskoczyła.
- To dobrze - odparła cicho, siadając na jednym ze stołków w kuchni. Była zmęczona. Psychicznie wyczerpana. - Dzięki.
Mimo obaw, które widziała na twarzy mężczyzny, przyjęła naszywkę policyjną jedynie z obojętnym westchnięciem. Było jej wszystko jedno, byle to się skończyło. Mogli jej przykleić wszystko na plecach, na czole, gdzie tylko chcieli. Lex marzyła o konkretach. Chciała się dowiedzieć dokładnie co się wydarzyło. Porozmawiać z Simonem. Może nie udusić go gołymi rękami.
Czapkę wzięła sama, zanim ktoś spróbował jej ją wcisnąć na głowę i założyła ją osobiście, przez dziurę z tyłu przeciągając długi kucyk. Potem przyjęła dokumenty i przejrzała je, wzdychając ciężko. Była ciekawa, czy jest tam jej nazwisko. I zdjęcie. Lex nie miała zbyt wielu zdjęć, na których wyglądała dobrze. Zresztą, to nie miało żadnego znaczenia. Nic nie miało znaczenia, poza lekami, które mogłyby już zacząć działać.
Czuła się jak we śnie. Wszystko było nierealne - grupa tych ludzi, wciąż pijany choć czysty Roy, transporter policyjny. Wsiadła do niego niechętnie, łapiąc się od razu za jeden z uchwytów i przesunęła spojrzeniem po pozostałych. Wolała się nie odzywać, żeby nie pogarszać już i tak beznadziejnej sytuacji. Po chwili namysłu jednak spojrzała na Ariego.
- Dokąd teraz? I na chuj nam to wszystko?
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

7 maja 2017, o 17:16

W dokumentach nie było żadnego zdjęcia, tylko suche informacje. Jej imię, nazwisko, stopień i adres zamieszkania, którego w ogóle nie kojarzyła. Oprócz tego, że w tym momencie była policjantką w oddziale zwalczania terroryzmu i cyber przestępczości w komendzie głównej policji znajdującej się w Waszyngtonie.
Po wejściu do środka każdy zajął wygodnie miejsce w furgonie. Był całkiem spory, ale widać było, że służył tylko do przewozu ludzi, a o jakiejkolwiek podróży po za atmosferą można było pomarzyć. Plusem jednak było to, że konstrukcja pojazdu była tak toporna, że nawet ciężka broń miałaby problemy ze zniszczeniem poszycia. Niewielkie okna przeciwpancerne pozwalały na dostanie się światła do środka, przynajmniej tego ulicznego dopóki nie nadejdzie świt. Z tyłu siedział Ari, Moshe, Ivan, Raul oraz dochodzący do siebie Roy. W kabinie siedzieli Vladan i Kierain.
- Teraz jedziemy do bunkra, to kilkaset kilometrów stąd, ale nie możemy ryzykować lotu promem czy czymś szybszym. A po co furgon? Za parę godzin skapną się, że coś poszło nie tak, więc rozstawią blokady na drogach. Przynajmniej tych głównych. Pewnie będzie to zwykła policja. Stanford nie ma, aż takiej władzy by wystawić wojsko plus źle by to wyglądało w mediach. Policja będzie nas bez problemu przepuszczać wiedząc, że to swoi.
Wzruszył ramionami Ari i oparł się wygodniej o siedzenie. Czekała ich naprawdę długa podróż. Mogła teraz zadać więcej pytań o ile mężczyźni będą chcieli odpowiadać. Każdy zresztą z nich zajął się sobą. Raul siedzący po jej lewej ostrzył nóż, którym pewnie filetował typka w mieszkaniu Roya. Moshe siedzący po drugiej stronie, bliżej drzwi automatycznie poszedł spać mówiąc przed tym żeby go obudzić jak będzie jakiś postój, bo jest głodny. Ivan znalazł sobie miejsce najgłębiej w transporterze, siedział w ciszy przeglądając informacje na omni-kluczu, z tego, co mogła zauważyć opracowywał on chyba trasę podróży, kiedy opuszczą stan Illinois. Mogła też dostrzec, że ich celem jest jakieś małe miasteczko w stanie Nevada. Kaufman patrzył w dach furgonu. Jemu się fartnęło z miejscem zaraz naprzeciwko niej. Starał się na nią nie patrzeć lub może miał w tym inny cel. Roy siedział po jej prawej z mętnym wzrokiem patrząc w ziemie. Chyba chciał jeszcze pospać.
- Ivan? Hoggarth będzie na miejscu?
Zapytał Raul poprawiając się na swoim miejscu. Pochylając się delikatnie do przodu i chowając nóż do pochwy ukrytej obok buta. Poprawił nogawkę. Wrócił do wcześniejszej pozycji wkładając sobie ręce za głowę. W kącie poruszył się brodaty mężczyzny niepocieszony tym, że chyba nie będzie mógł nacieszyć się ciszą wiec wsadził sobie w uszy stopery i wrócił do spania.
- Ponoć wszyscy mają być. Simon, Hogarth junior i senior, a nawet ktoś z Cerberusa jeszcze. Nikt nie jest zadowolony z tego, co się dzieje, więc góra się zbiera.
Odpowiedział Ivan i natychmiast wrócił do tego, co robił. Dosłownie po chwili uderzył kilka razy w ściankę dzielącą pakę od kabiny. Pojazd delikatnie się uniósł i ruszył przed siebie przez uliczki Chicago, które były Lex tak bardzo znane. W sumie w tym rejonie się wychowywała. Za oknami można było zauważyć, że zaczyna wschodzić słońce. W mieście nie było zbyt dużego ruchu, więc na spokojnie jechali w stronę drogi międzystanowej.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

7 maja 2017, o 21:24

Do bunkra. Jakiego znowu pierdolonego bunkra.
Lex zorientowała się, że przestaje rozróżniać mężczyzn. Byli do siebie wszyscy podobni, tak samo jak byli podobni do Chase'a. A może podpowiadał jej to jej zniszczony umysł. Zwłaszcza teraz, gdy w promie panował półmrok, bo niewiele światła wpadało do środka, każda twarz była taka sama. Każdy głos brzmiał identycznie. Jedyne, co się zmieniało, to wypowiadane słowa.
Crimson niezmiennie czuła się, jakby była w samym środku snu, ale nie swojego, a cudzego. Nie wiedziała co się dzieje, nie wiedziała dlaczego, nie widziała stąd wyjścia. Na pewno to nie był sen Roy'a, bo w swoim nie byłby taką spierdoliną, jaką był w tej chwili. Wciąż była na niego zła i będzie do momentu, w którym jej nie przeprosi. I wtedy pewnie też jej nie przejdzie. Może nie rzuci się na niego z pięściami, może będzie w stanie się kontrolować, zwłaszcza że wzięła dziś podwójną dawkę swoich leków i do tego uspokajające. Jeszcze kilka, kilkanaście minut i zacznie jej być wszystko jedno.
- Hogarth, Simon, drugi Hogarth, kto kurwa jeszcze - warknęła. - Radną trzeba było ściągnąć, akurat siedziała ze mną przy stoliku w Czyśćcu, czemu nie. Iluzję samego, kurwa mać.
Usiadła i oparła łokcie o kolana, a twarz ukryła w dłoniach. Nie zadawała im już żadnych pytań, nie miała na to siły. Czekała, aż zobaczą się z Simonem, bo wiedziała, że on będzie potrafił wytłumaczyć jej wszystko tak, że zrozumie. Że nie będzie chciała się po tym pociąć, tak jak chciała przed chwilą, jeszcze zanim zobaczyła brata. Teraz mogła wszystkie negatywne emocje przekierować na niego, a on był zbyt najebany żeby sobie z tego cokolwiek robić. Wszyscy wychodzili z tym na dobre.
Była w domu. Widziała przez okno znajome miejsca, a jednak czuła się tu tak obco, jak nigdy. Zdjęła z głowy czapkę, bo ją wkurwiała i odłożyła ją sobie na kolana, skupiając się na mijanych okolicach. Gdyby Roy był trzeźwy, poprosiłaby go, żeby mówił do niej. Zawsze wiedział co powiedzieć, nawet jeśli były to niedorzeczne pierdoły. Teraz jednak mógł co najwyżej coś jej wychrapać. Westchnęła.
Byle do bunkra.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [USA, Chicago] Apartament Roya

8 maja 2017, o 14:34

Raul prychnął śmiechem. Spojrzał na Lex i wyszczerzył swój nienaganny uśmiech rzeźnika.
-No no, widzę, że znasz bardzo dużo wpływowych ludzi. Aż, dziwię się, że, aż tak mało interesuje ich twój los.
Może i miał rację. Nie miała chyba zbyt wielu przyjaciół, do których mogła się zwrócić w takiej sytuacji. Nie miała nikogo oprócz zachlanego obok w trupa Roya. Im dłużej jednak z nimi przebywała, mogła zauważyć, że oni aż tak bardzo się od niej nie różnią. Ludzie odcięci od świata zewnętrznego, liczący tylko na siebie i na swoich kompanów. Każdy z nich był wielką skarbnicą wiedzy militarnej jak i brudów na naprawdę wielu ludzi.
Pojazd powoli zbliżał się do granicy miasta. Dojeżdżali już do autostrady. Słońce oświetlało już świat. Gdzieś tam w tle mogła zauważyć znikającą powoli panoramę Chicago. Miasta, od którego wszystko się zaczęło.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „Ziemia”