Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[ISLANDIA] Austurland

31 sie 2017, o 21:12

- Na chuj ci maseczka, masz filtry w pancerzu - odparł Jannick i skrzywił się. - Tak samo jak oni. Możemy wpuścić i liczyć na to, że akurat przedziurawi im się szybka, albo inne chuj wie co, ale na to jest taka sama szansa, jak na przedziurawienie naszych. Nie wiem czy chcę ryzykować. Jak już mam umierać to wolę od pierdolonej kuli. Tylko wolałbym nie być nagrany, jak mnie zarzynają, jak pierdolone prosię.
Wciąż siedział na podłodze, usiłując na szybko skonstruować choćby jeden ładunek wybuchowy. Nie mieli dużo czasu, sekundy uciekały, zmieniając się w minuty, aż w końcu dojdzie do tego, że usłyszą jak rozbijane są drzwi w dużym pokoju wypoczynkowym piętro wyżej. Nasłuchiwali kroków ciężkich butów. Na monitorach pojawiły się pierwsze opancerzone sylwetki - na razie dwie, usiłujące zhakować główne drzwi wejściowe i dostać się do budynku mieszkalnego jakby nigdy nic. Na ich widok Luca parsknął suchym śmiechem.
- Nie przejdą tędy. Choćby się zesrali, tędy nie da rady.
Wydawał się tego w stu procentach pewny, do tego stopnia, że wystarczyło mu krótkie zerknięcie na monitory, by pozbyć się obaw związanych przynajmniej z tym zagrożeniem. Obie sylwetki były męskie, obie opancerzone od stóp do głów. Na plecach jednego z nich tkwił złożony karabin, ale nie dało się w tej jakości video sprawdzić, jaka konkretnie była to broń.
- No pewnie, kontaktujmy się. Przylecą w dziesięć minut? - warknął Luca, podnosząc się na kolanach i zaglądając do swojej konstrukcji od drugiej strony. - Nieważne. Jebać Bratwę, Charles. Idź na górę, na półpiętrze w skrzynce na ścianie są panele odpowiedzialne za prąd. Wyłącz, blokuj drzwi, jak tam chcesz. A nie, czekaj, bo nie przejdziesz do hangaru wtedy. Jak ty chcesz to, kurwa, zrobić. Nieważne, przeniosę się z tym tam, będziemy w kontakcie. Powiesz mi jak przejdziesz, to odetnę przejścia od prądu. Jak będziesz chciał wrócić, odezwiesz się jeszcze raz.
Uniósł omni-klucz znad ładunku, spoglądając krótko na Strikera. Urządzenie Charlesa błysnęło, informując go o ustanowionym połączeniu z Jannickiem. Teraz mogli porozumiewać się na odległość. Prawdopodobnie żaden z nich nie podejrzewał, że jeszcze kiedykolwiek zdarzy im się znaleźć w takiej sytuacji razem. Pewnie nie podejrzewali, że w ogóle się spotkają. Luca pokręcił głową.
- Mogą być już w drugim hangarze. Połowa ekranów mi nie działa, bo kurwa nie była potrzebna, więc się tym nie zajmowałem, poza tym nie mam monitoringu w środku. Idź. Nie daj się zabić tak głupio, jak Lenia.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

1 wrz 2017, o 19:29

Zatrzymał się na chwilę w przejściu. Nie za bardzo wiedział, co robić. Byli w pułapce. Bardzo możliwe, że w już w ostatniej w ich życiu. Striker, zaczął znowu rozumieć to, że los chce mu udowodnić, że nie zasługuje na normalne życie jak reszta, nie ważne jak daleko by uciekł lub jak bardzo chciałby przestać to robić. To zawsze. Na zawsze. Pozostanie już tym, kim jest i nie będzie kolejnych szans.
- Ta.
Odpowiedział krótko. Musiał iść. Nie było czasu do stracenia. Może nawet i lepiej. Nie musi skupiać się na nieistotnych sprawach jak swoje własne istnienie czy inne gówno. Teraz musiał kombinować jak to przetrwać, a jeśli to, chociaż zabić tylu atakujących ile się tylko da. Ustawił komunikację i ruszył.
Przechadzał się niczym upiór po opuszczonym kompleksie. Póki, co był tutaj tylko on i Luca. Słyszał dźwięk swoich kroków. Czuł się jakby szedł przez zieloną milę. Powolnie, w stronę swojej własnej sali egzekucyjnej. Nie wiedział z iloma przeciwnikami przyjdzie mu walczyć, nie wiedział, na co ich stać. Nie wiedział nic. Musiał jednak podjąć tą bezsensowną walkę, bo był to jedyny sposób by dorwać Zane’a i dojebać mu na tyle mocno by zrozumiał jak wielki błąd popełnił zdradzając go.
W końcu doszedł do drzwi. Były przed nim. Po przejściu przez nie wkroczy już na teren prawdziwej walki. Póki, co on sam kontra cała reszta. Ścisnął dłoń mocniej na wyrzutni. Poszedł do środka. W hangarze dużo się nie zmieniło.
- Odcinaj.
Powiedział krótko. Musiał przygotować bardzo szybko to miejsce na zatrzymanie atakujących. Oczywiście nie planował wygrać w tym miejscu jakiejś wielkiej batalii, to była to linia, którą będzie można przesuwać, aż do pokoju z wieżyczką. Było kilka miejsc, z których mógłby ostrzeliwać przeciwnika, ale musiały się one znaleźć bliżej drzwi. Zaczął, więc przesuwać jakieś graty by zrobić prowizoryczną osłonę.
Kiedy skończy wpadł na idiotyczny pomysł. Widział drzwi. Wiedział skąd przyjdą. Podszedł do skutera śnieżnego. Nie potrzebne im były dwa. Wystarczyłby jeden. Używając, więc swojej siły przepchnął go tak by stał w równej linii z drzwiami. Do baku na paliwo przykleił swój granat. Jeśli wszystko dobrze pójdzie powinien ich tam zablokować na dłuższy czas, a może nawet kogoś zabić. Nie ważne, kto to by był. Teraz czuł się jak szczur w pułapce, a wiadome jest, że ktokolwiek przyparty do muru potrafi robić naprawdę dziwne rzeczy żeby tylko przetrwać.
I to właśnie był problem. Striker nie rozumiał, dlaczego w ogóle chciałby przetrwać to, co ma nadejść. Jakie to miało znaczenie czy zdechnie dzisiaj, czy w przeciągu najbliższych kilku dni? Jego instynkt przetrwania właśnie kłócił się z jego brakiem chęci do jakiejkolwiek egzystencji. Kolejny raz jego problemy psychiczne, starały się zakłócić to, z czym nie miał dużych problemów. Czyli zabijaniem innych ludzi.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

2 wrz 2017, o 13:34

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

2 wrz 2017, o 13:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną

W pewnym momencie zielona kontrolka przy drzwiach łączących pierwszy hangar z częścią mieszkalną zmieniła kolor na czerwony, a Striker mógł usłyszeć, jak zamykają się dodatkowe zabezpieczenia. Akurat na to Jannick postanowił wydać część swoich niezbyt ciężko zarobionych kredytów. Na chwilę obecną nie musiał poświęcać dużo czasu na zajmowanie się produkcją, skoro miał od tego ludzi. Teraz jego pracownicy zapewne w większości już nie żyli, wysadzeni w powietrze razem z pojazdami, którymi próbowali stąd uciec, a i sam Luca miał przed sobą nieszczególnie świetlaną przyszłość. Może i posiadał miliony na koncie, a może nie, ale i tak zapowiadało się na to, że nie będzie miał jak z nich skorzystać.
Wypuszczenie pojazdu w drzwi nie było możliwe, biorąc pod uwagę, że te znajdowały się na górze, przy metalowej antresoli, bo wszystkie hangary połączone były nadziemnym korytarzem. Ale dało się to rozwiązać inaczej. Kiedy drzwi po kilku minutach protestów otworzyły się w końcu, a do środka wpadła grupa uzbrojonych ludzi, skuter z impetem wbił się w początkowe stopnie schodów i wybuchł. Charles, schowany za swoją prowizoryczną zaporą, tak czy inaczej mógł poczuć uderzenie gorąca. Krzyki zastąpiły skupioną ciszę, która towarzyszyła napastnikom na początku. Potem zgrzyt odrywającego się od ściany metalu, aż w końcu huk walącej się na dół antresoli.
Trwało to zaledwie kilka sekund, ale te kilka sekund dłużyło się niemiłosiernie. Tylko jeden mężczyzna poderwał się niemal natychmiast, gdy tylko opadł kurz i ukrył się za zwalonym metalem, posyłając w stronę zapory Strikera długą serię ze swojego karabinu. Był jednak ogłuszony lekko od upadku, kule wbiły się w ścianę nad osłoną, całkowicie omijając mężczyznę.
- Wstawać! - krzyknął, ale odpowiedziały mu jęki.
Dwie postacie nie ruszały się, przygniecione antresolą i zakrwawione przez wybuch. Jedna wydawała się kobieca, ale w tak zmasakrowanym stanie trudno było to odgadnąć na sto procent. Pozostała piątka podnosiła się z ziemi, wygrzebywała się spod odłamków, w większości na pewno już ranna. Atak Charlesa był niespodziewany i skuteczny. Ale nadal była ich szóstka, a on był sam, niezależnie od tego w jakim byli stanie przewyższali go liczebnością.
- Skończyłem - odezwał się Luca w słuchawce. - Montuję przy wejściu. Słyszałem wybuch, masz jak wrócić?
Schody z drugiej strony, te prowadzące do budynku mieszkalnego, trzymały się na miejscu, ale wejście po nich - nawet wbiegnięcie - wiązałoby się z wystawieniem się na ostrzał. Póki co tylko jeden z napastników był na tyle sprawny, by zaatakować Strikera, ale z chwili na chwilę mogło się to zmienić. Wiązki przekleństw lecące od strony rannych świadczyły o tym, że wcale nie są zadowoleni z sytuacji.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

2 wrz 2017, o 19:12

Kiedy wstąpił do szkoły wojskowej oprócz samego treningu i innych pierdół, zawsze marzył żeby zostać by brać udział w zajęciach saperskich. Niestety, jego studia tego nie przewidywały. Zawsze fascynowały go ładunki wybuchowe, zaczynając od petard za dziecka, po silne bomby z czasów pracy w Rosenkovie. Teraz mógł zobaczyć swoje małe arcydzieło w działaniu. Jego naprędce wymyślony plan, zamienił się w niesamowitą eksplozję. Kiedy, poczuł uderzenie gorącą po jego ciele przeszła fala dziwnej radości. Przymknął oczy słysząc wybuch. Znów czuł się sobą, czuł, że znowu zaczyna żyć. Kolejny gwóźdź do trumny nowego życia, o którym nawet zaczął powoli się przekonywać.
Był tak podekscytowany, że nawet nie zauważył, kiedy nad jego głową przeleciała seria z karabinu. Dopiero Luca wyciągnął go z jego cholernie zadowolonego umysłu.
- Ta, dwójkę już mamy z głowy. Jak da radę załaduj jeden z ładunków do wiadra z gwoźdźmi, o ile jakieś tam masz. Ruszam do kolejnego checkpointu, otwórz drzwi.
W głosie Strikera można było wyczuć nutkę podniecenia. Czuł się jak łowca, pierdolony myśliwy, czekający jak jego ofiary wpadną w kolejna pułapkę. Może właśnie, dlatego nigdy nie potrafił popełnić samobójstwa, ani dać się zabić. Po prostu ogromna część jego osoby była tym, co właśnie robił. Może nie było dla niego żadnego ratunku, może zniknął on w momencie, kiedy uznał, że zabijanie nie jest moralnie złe, a zwykłym fachem, w którym stawał się coraz lepszy.
Zaczął szukać czegoś, co mogło mu się przydać, jako tarcza. Nie ważne, co by to było. Metalowy stół, blacha, cokolwiek, co mogłoby wytrzymać ostrzał na czas jego przejścia do drzwi. Nie miał zamiaru zostawać w tym miejscu na tyle długo, by cała reszta najeźdźców się ogarnęła i zaczęła do niego strzelać. To dalej było 6 osób, a na tak otwartej przestrzeni, strzelanie się z nimi byłoby samobójstwem.
Nawet, jeśli nie udałoby mu się zlokalizować chwilowej tarczy, po prostu zacząłby biec w stronę drzwi. Musiał się stąd wydostać. Jeśli jednak miałby tarczę to zaraz po dotarciu do drzwi spróbowałby nią zablokować schody prowadzące na górę. Potem po drugiej stronie pobiegłby szybko po wiadro i zostawiłby je gdzieś w kolejnym pomieszczeniu. Póki, co przeciwnicy wciąż myśleli, że ich wyszkolenie sprawi, że przeżyją, wchodzili przez drzwi z wyciągniętą bronią, gotową do strzału, ale było już za późno. Zapominali o najważniejszej zasadzie przetrwania. Prawdziwy łowca patrzy gdzie wchodzi oraz czego może się spodziewać. Ta grupa wkraczała właśnie w ich świat.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

4 wrz 2017, o 21:47

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

4 wrz 2017, o 22:48

Znalezienie tymczasowej osłony nie stanowiło problemu, biorąc pod uwagę, że znajdowali się w hangarze, w którym wcale nie panował szczególny porządek. Część antresoli zwaliła się na ziemię, ale nie dało się od niej oderwać fragmentu, zresztą metalowa krata nie stanowiła dobrego zabezpieczenia. W przeciwieństwie do maski jakiegoś pojazdu, którą Charles znalazł opartą o ścianę kilka metrów dalej. Była ona na tyle duża, by zmieściła się za nią cała jego sporej wielkości sylwetka, ale przez to też swoje ważyła. Trudno było też mówić w jej przypadku o poręczności. Pomysł był być może niezły, wykonanie całkiem znośne, ale Striker zapomniał zmierzyć zamiary na siłę. W swój plan nie wliczył też drugiej osoby, od której jego ucieczka była zależna. Luca mówił, że dopiero montuje ładunek, musiał jeszcze wrócić do skrzynki i ponownie podłączyć zasilanie do drzwi przejściowych. A to zajęło zbyt wiele czasu.
Kiedy kawał metalu wysunął się z rąk Charlesa i z łomotem zsunął się po schodach, większość przeciwników była już na to przygotowana. Nie mając za czym się schować, mógł tylko czekać na dźwięk aktywujących się drzwi jak na zbawienie. Długie serie wystrzelone z karabinów napastników, jak tylko stanęli na nogi, początkowo bezpiecznie odbiły się od jego tarcz, ale w końcu generator zaprotestował i pierwsza kula przeorała tył jego pancerza. Część wbiła się w ścianę i w sufit, ale kolejna rozbiła naramiennik, a trzecia zostawiła brzydką szramę od zewnątrz jego prawego przedramienia, w jakiś sposób przecinając się pomiędzy skórą mężczyzny, a jego opancerzeniem. Sekundy stawały się minutami, minuty wiecznością. Grupa napastników zaczynała wspinać się po schodach, gotowa dopaść Charlesa, korzystając z faktu, że nie ma dokąd uciec.
Ale miał. Drzwi otworzyły się w końcu, a przez próg sięgnęła po niego długa ręka Jannicka i wciągnęła go do korytarza za kołnierz pancerza. Potem przejście zatrzasnęło się, ale Striker mógł przysiąc, że po drugiej stronie, w przejściu, które teraz było tylko drzwiami wiszącymi trzy metry nad poziomem podłogi, jako że antresola już nie istniała, pojawił się charakterystyczny, szary pancerz. A mężczyzna w niego odziany nie przejął się stanem swoich ludzi, tylko nimi dwoma, obserwując ich spod ciemnej szybki hełmu jeszcze zanim zamknęły się drzwi.
Luca rzucił się do panelu, blokując go niemal natychmiast.
- Szybko, kurwa, trzeba wyłączyć z powrotem - ruszył biegiem ponownie w stronę skrzynki na schodach, gestem poganiając Strikera. Ten żył, więc Jannick nie wysilił się, by spytać czy wszystko z nim w porządku. Trochę krwawił z przedramienia, ale nie wyglądało to groźnie, zwłaszcza że kula nie została w ciele. Nie mieli czasu na użalanie się nad sobą.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

5 wrz 2017, o 17:25

Kiedy jego tymczasowa tarcza wyślizgnęła mu się z rąk natychmiastowo zaklął w myślach. Zapominał już, że nie ma już tej samej siły, co kiedyś. W czasach, kiedy podnosił ogromne ciężary, a rzucenie człowiekiem jak szmaciana lalką było czymś normalnym. Chociaż może nie chodziło o samą siłę, ale o to, że po prostu to była tylko maska pojazdu, która nie miała żadnych uchwytów, ani nic, co by pomogło w jej noszeniu. Niestety w tym momencie musiał liczyć na jego mierny generator tarcz oraz pancerz.
Dopiero, kiedy kule zaczęły uderzać w jego pancerz poczuł kolejny zastrzyk adrenaliny. Już dawno nie był tak blisko śmierci. Czuł jak kula przebiła się przez jego skórę, jednak nie czuł bólu. Adrenalina mu na to nie pozwalała. Zresztą przy jego rozmiarach to wciąż były małe kule. Oczywiście, uczucie typowego zadrapania dawało się jakoś we znaki, ale nie na tyle mocno by sprawiło to jakikolwiek uszczerbek na jego umiejętnościach bojowych.
Zaczął się zastanawiać, jakie są jego opcje. W najgorszym wypadku mógł wysadzić granatami adresowe, na której stoi i zabrać ich wszystkich ze sobą. To kupiłoby Luce trochę więcej czasu na poradzenie się z tymi, którzy przeżyją. Inną opcją było podjęcie walki, które zapewne skończyłoby się jego śmiercią poprzez kule czy inne gówno, jakie rzucą przeciwko niemu.
Dopiero, kiedy poczuł silny chwyt kogoś za nim na chwilę poczuł, że to już koniec. W momencie, kiedy okazało się, że to Luca trochę się rozluźnił. Szczególnie, że był już po bezpiecznej stronie drzwi. Inną sprawą było to, że chyba widział typa w szarym pancerzu. Była też możliwość, że to mózg płata mu figle. Każda opcja była prawdopodobna. Jednak wolał pierwszą. Wtedy mógłby pozbyć się problemu raz na zawsze, nawet, jeśli miałby to przypłacić własnym życiem. Zastanawiało go też, gdzie są ludzie Burela. Może, sytuacja na zewnątrz była o wiele gorsza niż przypuszczał.
Striker zaczął biec za Jannickiem. Musieli to załatwić jak najszybciej. Szczególnie, że nie wiedział, jakie miejsca mężczyzna zaminował. Musiał też, chociaż trochę naprawić swój pancerz albo poprosić swojego towarzysza o szybki przegląd, do tego czekał, aż zregenerują mu się tarcze.
- Zrozumiano, potem udajemy się do pokoju z wieżyczką. Będziesz musiał spojrzeć na mój pancerz. Jak stoimy z zaminowaniem? I chyba jest tutaj koleś, który na nas poluje.
Biegł za mężczyzną najszybciej jak mógł. Adrenalina mu w tym pomagała. Musieli przetrwać. Musieliby poznać prawdę, ewentualnie tylko po to by się zacząć mścić.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

7 wrz 2017, o 18:52

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

7 wrz 2017, o 19:16

Może i same kule wielkie nie były, ale potrafiły zrobić krzywdę i to całkiem sporą. Striker miał duże szczęście, że korzystał ze sprzętu dobrej klasy, bo gdyby było inaczej, już by nie żył. Tymczasem pancerz, choć mocno przeorany, nadal trzymał się we względnej całości i nie popękał. Jannick mruknął jakieś "dobra, dobra", dopadając do panelu odpowiedzialnego za prąd i niemal natychmiast wyłączając to, co trzeba. Na krótką chwilę zamarł nieruchomo, nasłuchując, ale nie było już słychać dźwięków hakowanych drzwi. Wyglądało na to, że mieli chwilę spokoju.
- Gdybym miał więcej czasu, niż dziesięć minut, to może byłbym w stanie zrobić coś więcej. Nasze zaminowanie to jeden ładunek przy tamtych drzwiach, połączony z systemem ich otwierania. Nie jest najgorzej, dobrze że w ogóle zdążyłem, ale kurwa, nie mamy czasu na więcej - warknął.
Był już mocno roztrzęsiony, a może tylko takie sprawiał wrażenie. Dłonie praktycznie cały czas miał w ruchu, a źrenice bardzo małe. Cokolwiek wziął, ciężko było teraz stwierdzić, czy mu to pomaga, czy jednak nie do końca. W jakiś sposób zrobił tę minę którą zostawił przy drzwiach, pozostało więc mieć nadzieję, że zadziała zgodnie z założeniami. Kiedy jednak patrzyło się na Lucę, trudno było oprzeć się wrażeniu, że z chwili na chwilę stawało się to coraz mniej prawdopodobne.
- Ten z nagrań - domyślił się, stwierdzając, nie pytając. - Skąd wiesz? To jego ludzie, czy widziałeś jego? - zbiegł po schodach na dół, gdzie przywitała ich aktywna już wieżyczka. Najwyraźniej zarówno Jannick, jak i Striker zostali wpisani w jej systemy jako jednostki niewrogie, bo ich nie zaatakowała. A może była aktywowana ręcznie. Kontrolka tak czy inaczej mignęła tylko, informując o tym, że przyjęła ich obecność, ale nic się nie poruszyło.
- Najlepiej by było zabić tego skurwiela, a z resztą to już jebać. Jak zginie, może się wycofają. A jak nie, to... to przynajmniej zginie - mruknął, wyciągając ze skrzyni pudełko z zestawem tubek omni-żelu. - Chodź tu. Nie ściągaj tego, nie ma czasu. Trzymaj broń i słuchaj, odwróć się do mnie bokiem - na moment uniósł wzrok w stronę schodów, ale zaraz po tym zajął się naprawą pancerza. Robił to szybko i niedokładnie, ale sprawnie i skutecznie. Jedynym minusem był fakt, że będzie to prawdopodobnie wyglądać beznadziejnie, jeśli z tego w ogóle wyjdą. A jak nie, to Charlesa czekała śmieć w brzydkim pancerzu.
- Rozjebałeś mi hangar - zauważył Luca, choć bez frustracji. - Ilu ich zostało? Tamci dalej próbują przebić się przez drzwi. Teraz też od tyłu.
Skinął głową, wskazując ekrany z monitoringiem. Przy tylnym wejściu z zewnątrz pojawiła się kolejna dwójka i o dziwo byli to ci, których Striker bez trudności rozpoznał. Aaron i Borys, znajome sylwetki, z których jedna pochylała się nad panelem drzwi, a druga go osłaniała, z bronią gotową do strzału. Nie było widać ich twarzy, ale Charles zdążył już zapamiętać ich pancerze i sposób poruszania się. Zresztą Borys miał na swoim naramienniku namalowanego niedźwiedzia z ujeżdżającą go półnagą asari, trudno było tego nie rozpoznać, choć obraz kamery przedstawiał to jako brązowo-niebieską plamę o bliżej nieokreślonym kształcie. Mimo to, nadal nie mieli ze sobą komunikacji, nawet jeśli Striker z powrotem włączył słuchawkę. Sonya też już się nie odzywała.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

10 wrz 2017, o 17:10

- Lepsze to niż nic.
Westchnął Striker. Sprawdził swój pancerz, wyglądał jak gówno. Nie był tym za bardzo zaskoczony, gdyż spodziewał się, że prędzej czy później do tego dojdzie. Już to, że wyszedł bez żadnej rysy z ostatnich robót było cudem. Taka praca. Opancerzenie nie miało ładnie wyglądać, tylko ochraniać ciało noszącego. I teraz był naprawdę zadowolony z ilości kredytów, które w nie włożył.
- Ta, chociaż chuj wie czy to do dokładnie on. Pancerz niby ten sam, ale jeśli to jakaś organizacja z większą hierarchią to taki pancerz może być po prostu zwykłym wyposażeniem na danym stanowisku. Chuj. Uznajmy na tą chwilę, że to może być on.
Poprawił broń w dłoniach. Jeszcze jej nie użył, co w jego przypadku było trochę dziwne. Niby miał szansę i zabić ich tylu ile by się dało tam w hangarze, ale gdy nie miał nikogo nad sobą i wszystkie decyzje musiał podejmować sam, nagle wszystko przestało być proste. Musiał być o wiele bardziej skupiony niż zazwyczaj. Miało to swoje dobre strony, zapominał o swoich problemach, ale nie ma tak łatwo. Im dłużej był w tym wszystkim sam, tym bardziej oddalał się od wizji normalnego życia.
Stanął bokiem do Luci i słuchał jego planu. Jak widać on też wrócił do myślenia typowego dla Rosenkova. Jeśli jakiegoś problemu nie da się rozwiązać bez strat to trzeba się poświęcić w imię dobra misji. Tyle, że tym razem nie robili tego dla korporacji, a dla siebie. Co było o wiele trudniejsze niż się wydawało. Dla ludzi bez żadnego większego celu w życiu lub złapania się jakiegokolwiek ratunku od bezsensowności własnego życia, pozostaje im tylko walka.
- Dorwiemy go prędzej czy później Luca. Mamy około sześciu przeciwników plus ten typ w szarym pancerzu, jeśli do nich dołączy. Lepiej żeby te ładunku przetrzebiły ich oddział.
Przeniósł wzrok na kamery. Jednak zamiast choćby cienia radości, był po prostu wkurwiony. Teraz im się o nich przypomniało. Najgorzej zaplanowana pułapka akcja, jaką w życiu widział. Zastanawiał się czy Burelowi się trochę we łbie nie popierdoliło od tej biurowej roboty, czy może Luca po prostu miał rację i facet machał swoimi zasobami ludzkimi na lewo i prawo.
- To ludzie Zane’a. Pokieruj ich otwartymi drzwiami by weszli na ich tyły. Oczywiście dopiero po tym jak usłyszymy wybuch. Jak dobrze pójdzie złapiemy ich w krzyżowy ogień. Lepiej tak, niż ściągać ich tu. Nie wiem, jakie dostali rozkazy od tej kurwy.
Czekał jak mężczyzna skończy naprawiać pancerz. Chciał już zająć pozycję w pomieszczeniu i czekać na odgłos eksplozji. Wtedy już wolał być na pozycji gotowy do strzału. To miał być ostatni punkt wycieczki turystów, którzy postanowili ich odwiedzić. Tylko nie wiadomo jeszcze było, która ze stron wygra.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

19 wrz 2017, o 19:44

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

19 wrz 2017, o 20:15

W pewnym momencie faktycznie dało się usłyszeć ten wybuch, na który tak długo czekali. Dosłownie chwilę po tym, jak Luca z frustracją wrzucił resztę omni-żelu z powrotem do skrzyni, ściany zatrzęsły się od siły wybuchu, a z sufitu posypał się tynk. Jannick uniósł wzrok, zaciskając zęby. Jego ręce się trzęsły, sprawiając, że trudno było uwierzyć w jego umiejętności skutecznej naprawy pancerzy. Źrenice przekrwionych oczu miał małe, a usta zaschnięte, jakby nie pił od tygodnia, ale wydawał się teraz bardziej skupiony, niż kiedykolwiek, odkąd Striker pojawił się tutaj, w jego niewielkim, rozpadającym się teraz królestwie.
Z góry dobiegły do nich krzyki. Część była okrzykami bólu, część świadczyła o czymś jeszcze innym. Znajome sylwetki, widoczne na monitorach, zniknęły w środku, wpuszczone przez Lucę. Znajdowali się teraz na tym samym piętrze, na którym cała reszta - Aaron i Borys wpakowali się w sam środek walki, prawdopodobnie mając zamiar wyjścia napastnikom naprzeciw, podczas gdy Burel i reszta jego ludzi zajdzie ich od tyłu. Typowe kleszcze, w których zupełnie nieistotne stawało się to, gdzie obecnie znajdują się Charles i Jannick. Byle złapać tajemniczego nieznajomego w szarym pancerzu, którego widzieli dotąd tylko na nagraniach.
Krzyki nie ustawały, tak samo jak i strzały. W tym momencie nie byli w stanie stwierdzić, kto umiera, a kto nadal stoi na nogach. Dźwięk aktywującej się biotyki rozsadzał uszy, razem ze strzałami zbliżając się coraz bardziej. Luca zajął miejsce za prowizoryczną osłoną, a wieżyczka podniosła się i skierowała w stronę schodów. Głosy zaczęły już odbijać się echem na klatce schodowej. Ktoś krzyknął "na górę", ktoś krzyknął "na dół", ktoś krzyknął coś nieartykuowanego i zsunął się po stopniach, ostatecznie lądując na najniższym spoczniku, tym, który widać było z ich punktu widzenia. To był już trup, praktycznie nie miał głowy, a z zakrwawionego pancerza wyróżniał się tylko emblemat ujeżdżającej niedźwiedzia asari.
Potem kolejny potężny wybuch zatrząsł budynkiem. Nie wiedzieli, co się dzieje, wrzuceni w machinę zemsty i agresywnej defensywy, którą organizował właśnie Burel. Bez problemu rozpoznali jego głos, gdy w jakiś sposób pojawił się w budynku. Nie mieli jednak jak sprawdzić, jak i którędy znalazł się w środku. Drugi wybuch odłączył dwie z pozostałych trzech aktywnych kamer, pozostawiając tylko tę, która dawała widok na drogę i płonący wrak, w którym spopielało się właśnie ciało czerwonowłosej kochanki Jannicka.
Ciężkie kroki w końcu zaczęły niebezpiecznie zbliżać się na dół. Pierwsza osoba, która świadomie wychyliła się na dół, została pozbawiona tarcz przez szybko reagującą wieżyczkę, ale zreflektowała się niemal natychmiast. Szli na dół, szli po nich. To znaczyło, że Burelowi poszło albo bardzo źle, albo nie zajął walką wszystkich. A może pierwsi napastnicy nie chcieli, by Charles i Luca wyskoczyli im na plecy, gdy zajmą się walką z nowym wrogiem. Sytuacja była kompletnie chaotyczna, przynajmniej z punktu widzenia ich dwóch i z pewnością człowieka w szarym pancerzu. Zane miał jeden plan - wyciąć wszystkich, po kolei, nie zostawiając żadnych śladów i żadnych wrogów, którzy mogliby nagrać kolejny vid, tym razem z jego udziałem. I nie był w tym sam - obok jego krzyków było słychać równie dobrze, a nawet bardziej znajomy Strikerowi głos Wade.
Wieżyczka obrywała, stając się z chwili na chwilę coraz słabszym zabezpieczeniem. Ze swojego miejsca Jannick nie widział zbyt wiele, ale gdyby Charles wychylił się zza swojej osłony, bez problemu mógł postrzelić wychylającego się co jakiś czas zza winkla mężczyznę. Kolejny wybuch. Jeszcze kilka i Burel pogrzebie ich wszystkich razem w gruzie zniszczonej fabryki czerwonego piasku. A siedzących w piwnicy mężczyzn w szczególności.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

23 wrz 2017, o 19:48

Kiedy Luca naprawiał pancerz nie mówił już nic więcej. Po prostu całe jego zainteresowanie zostało spożytkowane na idiotyczne gapienie się na wiszącą sufitową lampkę zrobioną z jakiegoś złomu. Nawet, kiedy nastąpił wybuch on dalej się w nią wpatrywał. Tym razem, już nie w statyczny przedmiot, a bujający się w każdą stronę. Wyglądało na to, że wszystko, co się działo wokół niego całkowicie przestało go interesować. Nawet jego postawa na to wskazywała. Ledwo, co trzymał strzelbę w dłoni. Nie, dlatego, że nie miał już siły, żeby ją utrzymać. Po prostu nie miał na to ochoty. Na to wszystko.
Krzyki, jęki i eksplozje. Symfonia dźwięków typowej walki atakowała jego uszy, jednak on jakoś starał się tego nie dostrzegać. Umysłem starał się być jak najdalej stąd. To nie miało tak wyglądać. Po raz kolejny walczył na wojnie, od której tak bardzo chciał uciec. Wykonywanie pomniejszych zleceń było prostsze. Nie musiał się angażować tylko robić swoje. W tym momencie czuł, że wkroczył na środek bagna. W jakąkolwiek stronę by się udał i tak będzie źle.
Strzały były coraz bliżej. Szli po nich, w końcu mieli po nich przyjść. Striker zaczął powoli rozumieć, że w końcu przyjdzie mu umrzeć. Ktoś nareszcie skończy ten pełen goryczy żywot człowieka, który przez jedną decyzję w życiu wylądował właśnie tutaj. W zapyziałej piwnicy lokalnego dealera czerwonego piasku. Jeśli dobrze pójdzie to może, któryś z nich wykończy go szybkim strzałem w łeb.
Dopiero po chwili przeniósł wzrok w stronę schodów. Przyglądał się zmasakrowanemu ciału. Borys. Kolejny, który postanowił bawić się w najemnika. Ciekawe, co powiedzą jego rodzice, kiedy dowiedzą się, że ich syn zginął w imię Claude’a Simarda. Szefa ochrony korporacji Kassa, który nie miał dość jaj by załatwić to w inny, bardziej taktyczny sposób. Charles nie czuł żadnych wyrzutów. Rosjanin sam wiedział, na co się piszę. Dołączył do tego elitarnego klubu najemnik, więc znał pewnie i konsekwencje. Chociaż w tym momencie nie miało to już dla niego żadnego znaczenia. Był już trupem. Przez chwilę poczuł uczucie zazdrości.
Kiedy nastąpił kolejny wybuch dalej stał w miejscu tyle, że wzrok przeniósł na Luce. Czuł, że jest w jakiś sposób za niego odpowiedzialny. Nie był Burelem, by traktować byłego kompana, jako zwykłe mięso armatnie. Był taki, jaki on na swój sposób. Wszyscy traktowali się jak bracia, mimo, że nie mogli tworzyć zbyt wielkich więzi między sobą. Pomimo tego, każdy sobie ufał i wiedział, że mogą na sobie na swój sposób polegać. Może nie miał już, dla kogo kontynuować tego miernego życia, ale musiał przeżyć na tyle długo by wiedzieć, że Luca wyjdzie z tego cało. Nawet, jeśli musiałby oddać swoje życie.
Zaczął kierować się w stronę prowizorycznej barykady. W końcu musiał podjąć jakaś walkę, prawda? Oczywiście mógłby się poddać i mieć święty spokój. Niestety na taką decyzję było już za późno. Usiadł na dupie opierając się plecami o jedyną osłonę, jaka oddziela ich od nadchodzących wrogów.
Z kamizelki wyciągnął paczkę fajek. Możliwe, że mogła to być jego ostatnia chwila w życiu, kiedy będzie mógł się nacieszyć tytoniem. Odpalił go, więc zaciągając się dość mocno i zostawiając papierosa w ustach. Dosłyszał kolejny głos. Sonya. Zastanawiało go, czy będzie musiał oglądać też jej zmasakrowane ciało. Nie było by to przecież żadna nowością w tym zawodzie. Szkoda mu było tylko tego, że taka osoba jak ona wylądowała po ich stronie.
Zaciągnął się znowu i powolnie wypuścił dym, kiedy jego wzrok był wbity w betonową podłogę. Strzelbę trzymał w dłoniach gotową do strzału. Mimo wszystko jego chwyt był bardzo słaby. Dopiero, kiedy zaczęła strzelać wieżyczka, wiedział, że przyszli też po nich. Zacisnął dłonie mocniej na broni. Musiał walczyć, nie mógł pozwolić apatii przejąć nad sobą władzy. Nawet nie wiedział, kiedy choroba zaczęła znowu kiełkować w jego głowie właśnie takimi myślami. Kolejna chmura dymu wyleciała z jego ust. W końcu uznał, że trzeba brać się do roboty. Wychylił się zza barykady i wystrzelił 3 pociskami naraz.

(Drugi tryb strzału + Skok Adrenaliny)
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

25 wrz 2017, o 20:48

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

25 wrz 2017, o 21:28

W momencie, gdy Striker nacisnął spust, huk wystrzału niemal rozsadził ich uszy w tym dość niewielkim, zamkniętym pomieszczeniu. Kolce, które wystrzeliły z wyrzutni, niemal przybiły mężczyznę do ściany. Pozbawiony tarcz przez wieżyczkę kilka sekund wcześniej, nie miał już żadnych szans. Za długo zwlekał, nie zdążył schować się za załomem ściany. Nie wiedział, skąd wychyli się przeciwnik, zbyt zaaferowany strzelającą wieżyczką i nie zdążył też zareagować. Ciało uderzyło o przeciwległą ścianę i nawet się po niej nie osunęło, bo nie mogło. Zostało upiorna ozdobą, elegancko zawieszoną na jasnoszarej powierzchni.
Zaraz po tym ktoś krzyknął, a zza załomu wynurzyła się kolejna postać - tym razem znacznie mniejsza, wyraźnie kobieca. Posłała w stronę Charlesa serię z karabinu. Pociski odbiły się od tarcz, nieco je nadwyrężając, ale dając mężczyźnie czas na ponowne ukrycie się za osłoną. Za to w kobietę znów strzeliła wieżyczka, podobna do tych, z których korzystał Cerberus, ale nieco mniejsza. Tak czy inaczej wystarczająco irytująca, by przeciwniczka ukryła się za załomem schodów, pewnie w celu zregenerowania tarcz.
Na górze rozpętało się piekło. Trudno już było rozróżnić krzyki tych, co umierali w męczarniach, od bojowych okrzyków tych, którzy jeszcze żyli. Przestało już dać się rozróżnić w tym wszystkim głos Wade, choć pewnie tylko przez to, że było zwyczajnie za głośno. Co jakiś czas było słychać Burela, do tego jakiegoś turianina, którego nie widzieli na monitoringu, choć nie mieli jak domyślić się po której stronie barykady on stoi.
Ktoś zepchnął kobietę ze schodów, wpychając ją pod ostrzał wieżyczki. Krzyknęła, ale nie zdążyła zareagować, znów z tarczami zdjętymi przez ostrzał maszynerii, dobita przez celny strzał Jannicka. Luca wynurzył się ze swojej osłony, by przebiec do przeciwległej ściany i oprzeć się o nią plecami, czekając na następnego. Jedyne, co mieli, to niewiadome, i konieczność czekania, aż wszystko na górze się skończy, a im zostanie dobicie reszty. Zakładając, że będą mieli kogo dobijać.
- Wyłącz to - krzyknęła ze schodów Sonya. Jej słowa idealnie zgrały się z tą krótką chwilą, w której wieżyczka nie strzelała. - Wy...
Wypchnięta zza załomu ściany, trzymana za kołnierz przez jednego z ludzi szarego pancerza, zakrwawiona i bez broni, próbowała jeszcze cofać się, ukrywać przed silnym ostrzałem maszynerii, ale nie miała jak. Turianin zrobił sobie z niej żywą tarczę. W desperacji, zupełnie bezmyślnie usiłowała uruchomić tryb kamuflażu, ale strzały wieżyczki zniweczyły te próby. Na górze zapadła względna cisza, gdy Wade próbowała się wyrwać. Tak jakby fakt, że znalazła się tutaj, sprawił, że walka przestała mieć sens. A może faktycznie już tak bardzo przegrali.
Sonya wrzasnęła i szarpnęła się, w jakiś sposób wyrywając się jednak z uścisku trójpalczastych łap i przeskakując za turianina. Ten odwrócił się za nią, ale krzyknął, czując jak wieżyczka ściąga teraz jego tarcze.
- Wyłącz to! - krzyknęła kobieta ponownie, zanim jej przeciwnik złapał ją w pasie i pociągnął w dół. Razem stoczyli się ze schodów, na sam dół, lądując tuż pod nogami Jannicka. Ten rzucił krótkie, pytające spojrzenie Strikerowi. Na schodach zaczynali pojawiać się kolejni - teraz Aaron, biegnący na pomoc Sonii, na którego niemal natychmiast przerzucił się ostrzał wieżyczki. Walka powoli przenosiła się na dół i wcale nie była to dobra zmiana.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

26 wrz 2017, o 20:27

Gdyby nie potężna budowa ciała Charles’a, pewnie teraz zacząłby na jego ramieniu tworzyć się ogromny siniak, który dałby o sobie znać w najbliższym. On jednak nie poczuł wystrzałów, nawet nie przesunął się o milimetr. Powolnie opuścił wyrzutnię w dół przyglądając się swojemu makabrycznemu dziełu sztuki. Przez chwilę nawet wyrósł na jego twarzy uśmiech satysfakcji. Pewnego rodzaju duma, zaczęła ogarniać jego ciało. Kolejny przeciwnik, którego mógł dopisać do niekończącej się listy ludzi, którzy po prostu stanęli na jego drodze.
Od jego tarcz odbiły się pociski, nawet nie starał się jakoś szybko schować. Trudno mu było już powoli nazwać ich wrogów. Pomimo tego, co działo się na górze, czuł jakby walczyli z amatorami. W sumie ludzie Burela okazali się nie lepsi. Zresztą, co się było dziwić. Plan obydwóch mężczyzn, tego w szarym pancerzu jak i byłego komandosa Rosenkova, okazywał się być cholernie niechlujny. Zastanawiał się, czy jeśli udałoby mu się zebrać więcej ludzi takich jak on i Luca to czy nie załatwiliby tego o wiele szybciej i bez zbędnych ofiar. Takich jak Borys.
Kiedy jego kompan odstrzelił kolejnego atakującego, skinął do niego głową by okazać aprobatę jego umiejętności strzeleckich. Byli wytrenowanym do takich zadań żołnierzami. Do zadań, które większość uznawałaby za samobójstwo. Oni jednak zachowywali spokój i wykonywali swoją robotę.
Striker pamiętał jak jednego dnia ich instruktor powiedział im bardzo ważną rzecz. W sytuacjach zagrażających życiu, tętno normalnej osoby może podskoczyć, aż do 175 uderzeń na minutę. Dobrze wyszkoleni żołnierze są w stanie zachować opanowanie, a ich tętno znajduje się pomiędzy 70, a 100 uderzeniami na minutę. Ich tętno zawsze było niskie, a ich wrogów dochodziło do zera.
Wszechobecna apatia i znieczulica sprawiała, że stawali się doskonałymi operatorami, którzy nie dbali o własne życie, a tym bardziej czyjeś. Tutaj właśnie dochodził kolejny problem. Ich przebywanie na wolności, w tym Strikera, doprowadzało do powolnej degradacji tych uczuć. Właśnie, dlatego Striker, słysząc głos Wade poczuł pierwszy raz od jakiegoś czasu napięcie w swoim ciele. Błąd, za który już nie raz płacił. Błąd, zwany wytworzeniem więzi międzyludzkich.
Kiedy, krzyczała żeby wyłączyli wieżyczkę na krótką chwilę zaciął się w miejscu. Wiedział, że powinien to zrobić i im pomóc, ale zarazem nie wiedział czy dalej może komukolwiek ufać. Może i to ona zdradziła Zane’a wraz z jego idiotycznym planem, ale to wcale mogło nic nie znaczyć, o niczym nie świadczyć.
W ustach dalej tlił mu się papieros, a on nie wiedział, co zrobić. Przyglądał się jak Sonya wraz z turianinem spadają po schodach w dół lądują pod nogami Jannicka. Dopiero jej kolejny krzyk zmusił go do podjęcia decyzji, której mógł później bardzo żałować.
Podniósł dłoń w geście wstrzymania ognia. Przeszedł nad szarpiącą się parę, wzrok skierował w stronę Aarona jednak nie postanowił nic komentować. Wolał dalej grać w grę, w której to nic nie wiedzieli.
Korzystając z chwili złapał za lufę broni niczym kijem bejsbolowym zaatakował od dołu, tak by uderzenie trafiło prosto w twarz. Wiedział, że ten kawał żelastwa waży swoje wiec pewnie nie skończy się dla walecznego kosmity zbyt przyjemnie.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, miał zamiar złapać Sonye za uprzęż jej pancerza i wciągnąć do pomieszczenia. Oczywiście nie zamierzał tego nie skomentować.
- Trochę wam zeszło.
Odpowiedział sucho dalej z papierosem w ustach. Wskazał palcem na obcego.
- Wciągnij go do środka Aaron. Luca dodaj ich sygnatury do wieżyczki i odpalaj ją znowu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

28 wrz 2017, o 20:32

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

28 wrz 2017, o 21:09

Nie mogli tak po prostu wyłączyć wieżyczki i Striker doskonale o tym wiedział. Była lepszą osłoną przed atakiem, niż jakiekolwiek naprędce skonstruowane ładunki wybuchowe. Siła jej ostrzału nie mogła równać się z tarczami, a pancerz nie stanowił żadnej osłony, gdy było się wystawionym na jej atak dłużej, niż przez piętnaście sekund. O tym zresztą szybko przekonał się mężczyzna, którego Aaron wciągnął za sobą i którym się zasłonił, tak samo jak przed chwilą turianin - Sonią.
Teraz oboje leżeli na ziemi, usiłując się zabić nawzajem. Trójpalczasty zaciskał dłonie na szyi kobiety, wyraźnie usiłując ją udusić, choć nie było to łatwe, gdy miała na sobie pancerz. Utwardzany kołnierz robił swoje. Inna sprawa, że Wade nie mogła czuć się komfortowo. Jej uruchomione omni-ostrze oddalało się coraz bardziej od twarzy przeciwnika, a plama krwi, która odcinała się od jej pancerza na wysokości żeber, wydawała się coraz rozleglejsza.
Mimo najszczerszych chęci, Strikerowi nie udało się pozbyć problemu jednym, szybkim i celnym ciosem. Turianin musiał zauważyć zbliżającą się broń i uchylił się, przewracając się na bok razem z kobietą. To pozwoliło się jej uwolnić, ale nie odpełzła, ani nie wstała, tylko z warknięciem rzuciła się na niego ponownie, wbijając mu swój omni-klucz w tę samą twarz, którą wcześniej chciał rozbić Charles. Wysokie ciało z hukiem osunęło się na ziemię, a omni-klucz kobiety wyłączył się, gdy Striker pociągnął ją do środka pomieszczenia, ukrywając ją przed ostrzałem wieżyczki i ewentualnym atakiem ze schodów.
- Spoko - mruknął Luca, podejrzliwie spoglądając na kobietę i ciemnoskórego, który właśnie zbliżał się do wieżyczki, rzucając trupa gdzieś po drodze.
- Claude jest na górze - Sonya nie uleżała długo na miejscu. Poderwała się, ale teraz, gdy nie groziła jej już bezpośrednio śmierć, rana okazała się zbyt ciężka, by tak po prostu mogła pobiec dalej. Usiadła więc na moment, z niezadowoleniem odmalowanym na twarzy i wyciągnęła tubkę z medi-żelem, aplikując go szybko na ślepo gdzieś na lewym boku. Nie było czasu na opatrywanie ran.
Wtedy po schodach wtoczyła się znajomo wyglądająca kulka. Zanim jednak ktokolwiek zdążył zareagować, kłąb dymu który się z niej wydostał zasłonił wszystko, co było w zasięgu wzroku. Z wściekłym warknięciem zniknęła w nim Sonya, uruchamiający ponownie wieżyczkę Luca, a także Aaron. Potem usłyszeli tylko głuche stęknięcie i huk kolejnego opadającego na ziemię ciała. Czy to był Aaron, czy ktoś inny - nie wiadomo, nie mieli teraz jak tego sprawdzić. Potem dźwięk przeciążenia posłanego w stronę wieżyczki, która nie oparła się mu zbyt dobrze. Błysk dezaktywującej się technologii dało się zobaczyć nawet przez dym. Jannick zaklął, a potem wrzasnął. Strzały, krzyk, szybkie kroki z góry. Z dymu wynurzyła się postać i nawet jeśli Striker w nią strzelił, powalając ją na ziemię, zaraz po niej wynurzyła się kolejna. Z góry musiało zbiec co najmniej sześć osób, które nie miało zbyt pozytywnych planów wobec żadnego z nich. Chaos z piętra wyżej przeniósł się do nich, sprawiając, że znaleźli się w sytuacji bez wyjścia.
Nie chcieli ich zabić. Nie tak po prostu, w końcu wszystko miało doprowadzić do rytuału, który miał zostać nagrany i przekazany dalej. Gdy dym opadł, oczom Charlesa ukazały się trzy wycelowane w niego karabiny, Sonya półleżąca, oparta o jedną z szafek, wyraźnie nieprzytomna i Luca, skrępowany najpierw siatką pojmań, a teraz spinany omni-kajdankami. Aaron leżał na schodach, po których właśnie sprowadzany był wściekły Burel.
- Obudźcie ją - odezwał się mężczyzna w szarym pancerzu, oddając Zane'a komuś innemu.
- Zostawcie kurwa Wade - warknął mężczyzna, którego Sonya znała jako Claude'a. W odpowiedzi na to otrzymał tylko krótkie parsknięcie śmiechem. Nikt nie zamierzał z nim dyskutować.
A Charles był w dupie. Jego położenie było tak beznadziejne, że gorsze już być chyba nie mogło. Ale nie był skrępowany. Tylko doskonale wiedział, że jeden niewłaściwy ruch i szanse na wyjście z tego żywym, które i tak były obecnie skrajnie niewielkie, staną się zerowe.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [ISLANDIA] Austurland

29 wrz 2017, o 18:48

Wszystko stało się tak szybko, że nie potrafił tego pojąć. Sytuacja już dawno wymknęła się spod kontroli, ale teraz to było istne apogeum chaosu. Coś, czego Striker nienawidził. Dobrze wiedział, że to nie na jego barkach spoczywa obrót tej sytuacji, a Burela. A przynajmniej tak sobie wmawiał. Tak było w tym momencie prościej.
Szczególnie w momencie, w którym napastnicy wbiegli do pokoju robiąc z nimi cokolwiek chcieli. I tak Charles miał na tyle farta, że to nie on poleciał na pierwszy ogień jak leżący na podłodze Luca. Jakby nie patrzeć był jedyną osobą, która jeszcze nie została skrępowana lub zraniona na tyle mocno by nie mógł się ruszyć. Do żadnych z tych sytuacji nie mógł dopuścić.
Wtedy w jego głowie pojawił się jeden z obrazów przeszłości. Pewne wspomnienie, na tyle silne by przebić się przez te wszystkie emocje buzujące w jego głowie. Pomimo tego, że nie był już pracownikiem Rosenkova, dalej pamiętał obowiązujących tam świętych protokołach.
W tym o protokole KIAIN. Polegał on na bardziej zasadzie. Jeśli sytuacja przybierała bardzo zły obrót i wykonanie zadanie typu uprowadzenie, eskorta lub ochrona spadały do zera, wtedy żołnierze byli zmuszeni do eliminacji celu. Przesłanie były proste, albo nasz albo niczyj. To samo dotyczyło się żołnierzy. Jeśli, któryś z nich trafił do niewoli lub został na tyle ranny by wygadać sekrety organizacji, to trzeba go było wyeliminować.
Dokładnie taka sytuacja właśnie działa się przed oczami Charlesa. Jego zaprogramowany na działanie w stylu korporacji mózg rozpoczął kalkulacje. Kogo pierwszego. Burel czy Jannick. Wybór z sekundy na sekundę stawał się coraz łatwiejszy. Zane musiał zejść pierwszy. Już kilka razy wykazał się dbaniem o własną dupę niż o życie innych tacy jak on. Jeśli dobrze by go przycisnęli pewnie by wygadał o innych żyjących operatorach ułatwiając przy tym życie typowi w szarym pancerzu.
Luca za to był bardziej jak Striker. Outsider, niepotrafiący z asymilować się z ludźmi, więc trzymał się na uboczu. Szansa, że utrzymywał kontakt z kimkolwiek z nich był znikomy. Teraz musiał tylko wyczekać odpowiedniego momentu. Może, jeśli pójdzie dobrze, zdąży samemu sobie strzelić sobie w łeb po wykończeniu swoich.
Ścisnął dłonie mocniej na wyrzutni. Wiedział, że jest otoczony, ale wciąż nie mogli go zabić. Chcieli go złapać jak resztę. Plus, jeśli byli to tylko zwykli najemnicy, raczej nie wiedzieli, czego się mogli jeszcze po nich spodziewać. Jedynym problemem był biotyk, który nie potrafił z identyfikować. Mógł to być każdy z nich.
Wiedział też, że to właśnie może być ten moment w jego życiu. Moment, w którym w końcu umrze. Właśnie ta chwila, w której podjął taką decyzję. Nawet teraz, nie potrafił uciec od swojej przeszłości podejmując się zadanie, które mogłaby mu zlecić tylko korporacja.
Jego ciało powolnie zmierzało już w stronę dna. A droga, ta wcale nie zapowiadała się krótka.
Najszybciej jak potrafił strzelił w stronę Burela, by potem zmieć cel i wystrzelić w Luce. Na końcu chciał tylko obrócić broń i wycelować w swoją głową, kończąc ten śmieszny spektakl.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „Ziemia”