Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

[JAPONIA] Sendai

20 paź 2017, o 23:04

Tym razem papieros smakował jakoś lepiej niż zazwyczaj, wszystko wydawało się lepsze, kiedy obserwował tą trójkę ludzi rozmawiających i uśmiechających się do siebie nawzajem. Było w tym coś naprawdę sielankowego, relaksującego. Problemem Charlesa było to, że wciąż starał się od tego odsuwać, zamiast być częścią tego wszystkiego. Dalej się starał, jednak, jako że nie pił, nie potrafił wyluzować się na tyle by po prostu bawić się lepiej w towarzystwie. Co prawda szło mu znaczenie lepiej, ale wciąż jednak daleko było do perfekcji. Tej raczej nigdy nie osiągnie, ale warto było próbować.
Wystrzelił kolejnego papierosa z balkonu, oczywiście paliłby go znacznie dłużej, gdyby nie Wade. Jeśli szukała go wzrokiem to pewnie go potrzebowała. Znał ją już na tyle, że wiedział, kiedy zaczyna się czuć niekomfortowo. Ewentualnie po prostu rozmawiali o nim. Obydwie opcje mogłyby być prawdziwe, ale preferował tą pierwszą.
Wrócił w końcu do środka, zatrzymując się obok Sonyi. Jej wzrok mówił więcej niż cokolwiek innego, zresztą z nim było bardzo podobnie. Oparł się o jej fotel, ale tym razem nie zamierzał już jej dotykać. Wolał jej nie stresować, szczególnie teraz, kiedy sytuacja stała się o wiele mniej napięta.
Dopiero, kiedy jego siostra wyskoczyła ze swoim pytaniem głośno westchnął w międzyczasie przewracając oczami. Zawsze musiała wszystko wiedzieć, a jak nie to drążyła temat na tyle długo by wyszło na jej. W mgnieniu oka jego mina stała się super poważna, a jego dłoń delikatnie wylądowała na ramieniu Wade.
- Emily. – Stworzył dramatyczną pauzę. – Sonya nosi moje dziecko.
Powaga z jego twarzy nie znikała. Patrzył się teraz na swoją siostrę wręcz świdrując ją wzrokiem. Skupił się tylko i wyłącznie na niej.
- Dlatego, chciałem cię odnaleźć moja najukochańsza siostrzyczko, chciałem żebyś została matką chrzestną naszej córeczki, którą chcemy nazwać na twoją cześć.
Mówił to tak poważnie, że całą ta historia brzmiała wręcz realistycznie. Gdy nagle jego wyraz twarzy, całkowicie się zmienił, jak wtedy, kiedy byli dziećmi i ją drażnił. Ten idiotyczny uśmiech bycia dumnym z siebie z jakiegoś głupiego powodu, jakby, co najmniej wkręcił radę cytadeli.
- Bo wierci dziurę w brzuchu dokładnie tak jak ty.
Zabrał powoli swoją dłoń z ramienia Wade, ale niezauważalnie przejechał dłonią po jej ręce. Oczywiście, dla większości ludzi mogło to nie być nic takiego, ale tak jak zawsze w taki sposób chciał pokazać, że jest przy niej. Usiadł na swoim starym miejscu. Rozsiadł się trochę wygodniej, spokojniejszy, można nawet było zauważyć, że jego humor jest jakiś taki weselszy.
- Współpracujemy razem, jesteśmy partnerami. To chyba wszystko, co powinnaś wiedzieć.
Uśmiechnął się do siostry, a potem przeniósł wzrok, na Wade. Jednak wtedy uśmiech stał się bardziej szczerzy, bardziej otwarty. Chyba tak można było określić ich teraz, byli dobrze zgranym zespołem. Wspierali się i pomagali nawzajem. Uznał, że takie określenie będzie chyba najlepsze na ten moment. Żałował, że tak to wyglądało, ale nie zamierzał na nią naciskać w żaden sposób.
Słysząc dialog z Tadem, wiedział już gdzie to wszystko zmierza. W tej sytuacji musiał zabrać głos, bo nie mógł tak po prostu zostawić tego wszystkiego na jej głowie. Szczególnie, że jeśli Chaves był, chociaż trochę podobny do jego siostry, to raczej też sobie nie odpuści.
- Spokojnie, Tad. Sonya to profesjonalistka. Uratowała mi życie podczas naszej wspólnej misji.
Tylko oni wiedzieli, co się wydarzyło tamtego dnia. Może nie do końca go uratowała, po prostu postanowiła go oszczędzić, a że skończyło się to spotkaniem z jego rodziną to całkowicie inna bajka. Pewnie będą się pytać, jak zwykła Pani tłumacz uratowała życie takiego kogoś jak on, ale na to już też miał przygotowana odpowiedzieć. Zresztą, jak na wszystko.
- Ufam jej, jak i jej umiejętnością.
Mówił to naprawdę szczerzę, szczególnie pierwsze słowa. Pomimo tego, co się tam stało, po tym jak się otworzyła na niego nie mógłby jej nie ufać. Zresztą, byłą jedną z niewielu osób, której ufał naprawdę mocno. Dla niego wydarzenia tamtego dnia po prostu zniknęły, teraz chciał się cieszyć z tego, co udało mu się zdobyć na tej misji.
Miał też do niej duży szacunek, mało, komu udało się go tak wykiwać. Zazwyczaj starał się być zawsze o krok do przodu, ale tutaj dał dupy po całej linii. Może, gdyby zniknął wtedy w parku znajdując przez przypadek lokalizator i wyrzucając go gdzieś do kosza, to wszystko wyglądałoby inaczej. Mógłby wtedy nie siedzieć tutaj, tylko być znowu na Cytadeli. Wade pewnie byłaby teraz martwa, a Burel przetrwał by kolejny dzień.
- Odnajdzie Daryla.
Ostatnie zdanie brzmiało jakby Charles całkowicie umywał od tego ręce, ale ona już dobrze wiedziała, że tak nie jest. Mieli wspólnie wyruszyć na tą misję. Póki, co on nie mógł powiedzieć im, że będzie brał w tym udział. Nie chciał, aby siostra zaczęła się też martwić o niego. Jeśli chodziło o walkę to umiał sobie poradzić naprawdę dobrze. Spojrzał znowu na Sonye, tym razem na dłużej. Cieszył się, że byłą przy nim.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 12:28

Gdy padły pierwsze słowa Charlesa, ciastko które Sonya trzymała w dłoni jakoś samo złamało się w pół. Złapała je, zanim spadło jej na kolana, a potem znieruchomiała. Nie widział jej twarzy, ale mimo wszystko ciągnął swój teatrzyk, który różne mógł mieć skutki. Emily zamarła z winem w połowie drogi i z lekko rozchylonymi ustami, wpatrując się w płaski brzuch Wade. Tad z kolei zerkał to na nią, to na niego, albo nie mogąc uwierzyć że faktycznie do czegokolwiek między nimi doszło, albo nie wiedząc jak w ogóle zareagować.
W końcu Sonya nie wytrzymała i roześmiała się. Zupełnie swobodnie, mrużąc lekko oczy i przysłaniając usta dłonią, jak wtedy, kiedy Striker widział ją w stołówce Kassy, gdy rozmawiała ze swoimi znajomymi. Emily wydawała się zupełnie zdezorientowana.
- Żałuję, że tego nie nagrałam - stwierdziła ciemnowłosa, dojadając swoje ciastko.
- Heh, no tak, przecież pijesz... wino...
Blondynka jeszcze przez chwilę patrzyła niepewnie na ich dwójkę, by w końcu sama się uśmiechnąć i wbić w brata spojrzenie pełne udawanego oburzenia. Chaves też się uśmiechnął, kręcąc głową. Pewnie doskonale wiedział, jak męcząca bywała natarczywość jego żony. Zwłaszcza w kwestiach takich jak ta.
Sonya nie uniosła wzroku na Strikera, kiedy ten przyglądał się jej z góry. Kręciła swoim kieliszkiem z winem, zajęta już innym tematem, bo ten uznała za skończony. Jasno już zostało powiedziane, że nic ich nie łączy, a skoro Charles tak stwierdził, to musiało tak zostać, przynajmniej tutaj, w towarzystwie tej dwójki. Nie byli parą, znaczące uśmiechy nie wchodziły więc teraz w grę. A może po prostu Wade nie pomyślała o tym, by unieść wzrok. Za to sięgnęła do opartej na swoim ramieniu dłoni i uścisnęła ją lekko, zanim Striker ją zabrał.
- Skoro tak twierdzisz... - odparł Chaves na obietnice swojego szwagra, wpatrując się niepewnie w lekko podpitą, rozbawioną ciemnowłosą. Nie wyglądała na profesjonalistkę. Ale z drugiej strony Charles popełnił ten sam błąd, nie doceniając jej na początku. - W sumie jestem przekonany, że wiesz o tym więcej, niż ja, więc nie będę się wtrącać. Każdy ma jakąś swoją drugą stronę, nie?
- Tak - odpowiedziała Wade za niego, dopiero teraz unosząc na niego swoje ciemne spojrzenie.
Mijały minuty, mijały godziny. Z chwili na chwilę wszyscy robili się coraz bardziej zmęczeni, mimo, że ciężko było zrezygnować z czasu spędzanego razem, bo nie dało się w jeden wieczór nadrobić wszystkich straconych lat. Emily wyświetliła w końcu kilka zdjęć ze ślubu, te które miała zapisane gdzieś na omni-kluczu. Miała na sobie prostą, długą, białą sukienkę na ramiączkach, Tad klasyczny garnitur. Wszystko odbyło się między drzewami w ogrodzie. Na jednym ze zdjęć załapała się ich mama - postarzała się znacząco, odkąd Charles ją widział, choć od pogrzebu do ślubu minęło zaledwie pięć lat. Ojca na zdjęciach nie było, a Emily stwierdziła, że nawet gdyby jakieś jego zdjęcie miała z ostatniego roku, to i tak by go Strikerowi nie pokazała. Lepiej, żeby pozostał w jego wspomnieniach taki, jaki był do momentu, w którym rozstali się po raz ostatni. Potem zaczęło się opowiadanie drobnych, nieistotnych rzeczy z życia, które wydarzyły się na przestrzeni tych ośmiu lat. Łatwo było zapomnieć o tym, że wszystko zaczęło się od pogrzebu, a Charles jeszcze kilka miesięcy temu siedział w więzieniu. To był wieczór jak każdy inny. Wieczór, którego oboje potrzebowali.
W końcu jednak minęła północ, a potem pierwsza i gdy zbliżała się już druga w nocy, Wade uznała, że najwyższy czas zbierać się do siebie, bo Emily ma jutro zdjęcia, a już i tak siedzą tu za długo. Zaprotestowali tylko z grzeczności, bo widać było, że siostra Charlesa jest już padnięta. Niechętnie jednak wypuszczała go ze swojego apartamentu, przytulając się do niego znowu, jak tylko wstali z kanapy.
- Kiedy się znowu zobaczymy? - spytała. - Teraz przez trzy dni... przepraszam, ale nie dam rady. Potem pewnie będę lecieć z powrotem do Anglii. Przylecicie tam? Z Darylem? Do nas i do mamy? Moglibyśmy święta spędzić razem.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 13:02

Widok oburzonej siostry wprawił go w wyjątkowo dobry nastrój. Wspomnienia starych lat, tych lepszych lat sprawiały, że jego spojrzenie na to wszystko stawało się łatwiejsze do zaakceptowania. Jakby ten normalny świat, nie był aż tak zły jak zakładał. Udowodnił mu to tym bardziej śmiech Wade, który był chyba tym, czego najbardziej zazdrościł małżeństwu swojej siostry. Tych małych gestów, które nastrajały człowieka pozytywnie do życia.
Zdziwiło go, jak siedząca na fotelu kobieta uścisnęła jego dłoń. Jak widać alkohol naprawdę pomagał jej się otworzyć przy innych. Szczególnie, że wcześniej na jakikolwiek dotyk reagowała jak oparzona przy nich. Delikatnie się uśmiechnął ciesząc się tym wszystkim. Jego pierwszy normalny wieczór, który nie polegał na opracowywaniu planu przetrwania lub ataku choroby.
Kiedy już siedział na swoim miejscu, obserwując całą trójkę zastanawiał się jakby ten wieczór wyglądał gdyby jednak nie wstąpił do Rosenkova, nie zostałby tym, kim jest. Pewnie prędzej czy później wstąpiłby do Przymierza, może znalazłby sobie kogoś, raczej nie tak piękną osobę jak Wade. Jednak, co do ostatniego musiał być ostrożny, dalej nie wiadomo było, na czym owa dwójka stoi. Lepiej było nie zapeszać.
Reszta wieczoru minęła mu tak samo przyjemnie. Obejrzał zdjęcia w raz siostrą i szwagrem. Emily jak zawsze wyglądała pięknie, jego brat dalej wyglądał jak klasyczny Casanova, tylko widząc swoją matkę poczuł to ukłucie w sercu. Musiało jej być strasznie ciężko po utracie najstarszego syna, a co dopiero, kiedy widziała jak jej maż powoli odchodzi i nic nie można z tym zrobić. Cieszył się, że ojciec miał, chociaż szansę zobaczyć jak jedno z jego dzieci idzie tą lepszą drogą.
Późniejsze rozmowy były już dość typowe. Striker czasami opowiadał to, czym się zajmował, ale w wersji dla osób tacy jak oni. Bez brutalnych czy okrutnych szczegółów, po prostu o różnych misjach, w jakich uczestniczył albo o tych bardziej śmiesznych epizodach swojej kariery. Nie opowiedział jednak historii z zrzyganiem się w hełm. To raczej mogło bawić tylko ludzi związanych z tym interesem, plus nie mógł tak po prostu powiedzieć unikając fragmentu zamordowania człowieka.
Skinął głową do Wade, kiedy uznała, że czas się zbierać. Nawet teraz, kiedy trochę wypiła dalej kontrolowała sytuacje, dając Strikerowi szansę na ten mały relaks, na który przez całe życie myślał, że nigdy nie zasłużył. Miał tylko nadzieję, że dla niej nie był to aż tak męczący wieczór.
Przytulił swoją siostrę mocno na pożegnanie. Szykował się już do wyjścia, czekając z płaszczem Sonyi w rękach, by pomóc go jej założyć. Czasami sam się zastanawiał, czemu tak nagle zaczął zachowywać się jak jakiś gentleman. Może jednak dobrze wiedział, tylko nie chciał tego zrozumieć? Nie wiadomo, jego umysł był dość specyficznym miejscem, które miało problem z akceptacją normalnych rzeczy.
Uśmiechnął się do siostry, słysząc, że chciałaby ich zobaczyć na święta. Pewnie te mogły już pójść całkowicie inaczej, szczególnie, że miała w nich uczestniczyć jego matka.
- Jak tylko znajdzie się Daryl, to damy ci znać. Jak nie ja, to Sonya. Zobaczę czy ze wszystkim zdarzę Emily, ale postaramy się was odwiedzić przed końcem roku.
Znowu mówił w liczbie mnogiej, jakby Sonya w ogóle chciała z nim tam polecieć. Nie robił tego specjalnie by postawić ja w niewygodnej sytuacji, ale dlatego, że było tak łatwiej. Jeśli okazałoby się, że Sonya jednak przemyślała wszystko i uznała, że Charles to jednak tylko mała przygoda w jej życiu, to po prostu powie, że nie są już razem i po kłopocie. Teraz wolał jednak opowiadać wszystko siostrze w taki, a nie inny sposób.
W drodze do Taxi, którą mieli wrócić do hotelu. Spróbował złapać Sonye za dłoń, oczywiście miał nadzieje, że jej nie odsunie.
- Jak się trzymasz?
Spytał kierując na nią swój wzrok.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 14:50

- Jak na ciężarną, to bardzo dobrze - odparła Wade, nie łapiąc go za rękę, ale wsuwając się pod jego ramię tak, by musiał ją objąć. Uniosła głowę, uśmiechając się do niego. Jakby nic się tam nie wydarzyło, jakby powrót Strikera na łono rodziny był zupełnie normalną i przyjemną rzeczą, a ona dotrzymywałaby mu towarzystwa z czystą przyjemnością. Może późnej tak już faktycznie było, mimo że początki były ciężkie. Ale w tej chwili Wade nie wyglądała, jakby w ogóle rozważała jakieś problemy. Jeśli wcześniej miała wątpliwości co do spędzania czasu z siostrą Charlesa, teraz te wątpliwości zniknęły. Przyczyną mógł być miło spędzony wieczór, tak samo jak wino, które wypiła. Od alkoholu błyszczały się jej oczy. - Kostki mi nie spuchły, ani... no... co tam się ogólnie dzieje. Ale dużo się zmieniło w jeden wieczór. Mam na imię Stacey, jak nastolatka ze słabego horroru, no i chyba czas zainteresować się modą ciążową.
Na parkingu pod hotelem nie było dostępnych taksówek, więc Wade przywołała jedną przez terminal, po czym usiadła na ławce. Była albo zamyślona, albo śpiąca. Skrzyżowała nogi w kostkach i przyglądała się ścianie hotelu, wzrokiem szukając balkonu, na którym stała ze Strikerem kilka godzin wcześniej.
- Do świąt jest sześć dni - odezwała się w końcu. - Mam nadzieję, że zdążymy znaleźć twojego brata. Dawno nie byłam na Omedze.
Taksówka dosłownie po trzech minutach wylądowała na parkingu. Wade wstała, ruszając w jej kierunku. W środku było tak samo ciasno, jak zawsze. Kobieta odchyliła fotel do tyłu i prawie położyła się na swoim miejscu, zamykając oczy. Nie zasypiała jednak, bo chwilę później odezwała się znów.
- Mówiłeś, że ich odwiedzimy. Nie wiem, czy to dobry pomysł, żebyś... zabierał mnie ze sobą. Nie jestem częścią twojej rodziny.
To samo mówiła jeszcze w Kanadzie, kiedy rozważała, czy polecieć z nim do Japonii. Teraz wydawała się zadowolona z dzisiejszego dnia, tak samo jak wydawała się wcześniej, ale w tej chwili pojawiła się kolejna niewiadoma - jego matka. O ile siostrę, czy brata była w stanie znieść, to rodzice byli już wyższym poziomem. Kiedy przedstawiało się kogoś mamie, to zwykle było poważnie. Kiedy przyprowadzało się tego kogoś na święta, to już zupełnie. Sonya pewnie poradziłaby sobie, spędzając te dni w swoim domu, oglądając vidy i zajmując się jakimiś tłumaczeniami, skoro nawet Burela już nie miała.
Skycar unosił się nad miastem. Z oddali było widać już ich park, ciemną plamę w rozświetlonym Sendai.
- Jaka jest twoja mama? - spytała, zmieniając temat na kobietę, o której wiedziała tyle co nic. - Podobna do Emily?
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 15:31

Uśmiechnął się widząc jej zachowanie i zrobił dokładnie to, czego chciała. Objął ją najlepiej jak mógł, ale wciąż by przy różnicy ich wzrostu nie należało to do najłatwiejszych rzeczy na świecie. Jednak starał się najlepiej jak potrafił. Szczególnie, że taki kontakt pozwalał mu być z nią o wiele bliżej niż jakikolwiek inny. Mógł wyczuć, że jest spokojna. Nawet można było stwierdzić, że jest szczęśliwa.
- Nie dość, że jak nastolatka ze słabego horroru to jeszcze ta najgłupsza. – Parsknął śmiechem. – Ładnie by ci było w tych takich koszulach, co wyglądają jak worki po ziemniakach.
Stał obok niej, kiedy usiadła na ławce nie odstępując jej na krok. Nie wiedział dokładnie, jakie są jej możliwości, jeśli chodzi o picie, więc wolał trzymać się blisko niej. Miał tylko nadzieje, że lokalny patrol policji nie uzna go za przestępcę, napastującego pijaną kobietę. Zrobił wiele złych rzeczy w życiu, ale łatka zboczeńca atakującego bezbronne kobiety byłą by już zbyt wielką obelgą.
- Ja byłem jakieś parę tygodni temu. Jak chcesz mogę ci opowiedzieć jak wrócimy do hotelu.
Uśmiechnął się do niej, chociaż historia w sama w sobie nie była chyba tak ciekawa. Zwykłe zlecenie, które zakończyło się syfem przez jakaś Jack, która postanowiła zrobić sobie z więzienia swój własny park zabaw. Ciągle się dziwił, że przeżył to wszystko, bo jego zespół tam był chyba najgorszym, z jakim kiedykolwiek pracował.
Zrozumiał jej odpowiedź, jeśli chodzi o wizytę świąteczną u jego rodziny. To było całkowicie, co innego. Przetarł twarz dłońmi, wyobrażając sobie swoją matkę, która nie dość, że mdleje na widok Charles’a to jeszcze przyprowadza ze sobą kobietę w „ciąży”. Tego mogłaby nie wytrzymać. Na ten moment nie wiedział czy chce tam polecieć sam czy z nią. Najchętniej by zabrał ja ze sobą, by, chociaż raz miała normalne święta. W sumie jemu to też by się przydało.
- I? Przecież i tak mówiłaś, że nie masz lepszych planów na święta.
Uśmiechnął się do niej ciepło, widząc jak rozłożyła się na fotelu. Wyglądała jakby naprawdę miała zaraz zasnąć. Jeśli wcześniej zazdrościli jego rodzeństwu tego, co mają to właśnie teraz się tak zachowywali. Jakby podłapali jakieś specyficzne zachowania od nich. Oczywiście, nie miało to prawa trwać wiecznie, jako, że sami nie wiedzieli, czego teraz chcą od życia.
Pytanie o jego matkę przez chwilę zablokowało jego myśli. Znał swoją matkę sprzed ośmiu lat, teraz mogło się wiele zmienić w jej zachowaniu. Zastanawiał się jak odpowiedzieć na to pytanie. Oparł się trochę wygodniej o siedzenie.
- Nie, Emily wrodziła się w ojca. Zawsze chciał wszystko wiedzieć.
Zaśmiał się. Byli prawie tacy sami, jeśli chodziło o zachowania, pewnie gdyby nie wybrała aktorstwa to zostałaby lekarzem lub naukowcem. Jego ojciec chciał mieć jak największą wiedzę, nie znał chyba nikogo, kto tak znał się na produkcji broni jak on. Można go było obudzić w środku nocy i spytać o schemat jakiejkolwiek broni, a on z pamięci podałby wszystkie informacje plus ciekawostki.
- Moja mama jest całkowicie inna. Cicha, ale za to strasznie nadopiekuńcza. O wszystkich się zawsze strasznie martwiła.
Dotarło nagle do niego, że niektóre z tych cech mógł przypisać do Wade. Pokręcił głową starając się wyrzucić z głowy jedna z tych dziwnych teorii, że w swoich partnerach staramy się odnaleźć swoich rodziców. Wolał o tym nie myśleć, nie teraz. Miał zbyt dobry dzień, by Myślec o niej jak o swojej matce.
Kiedy pojazd wylądował Striker zrobił raczej coś naprawdę dziwnego. Widząc, że Sonya nie było zbyt ruchliwa w tym momencie to po prostu wziął ją na ręce i chciał zanieść do pokoju. W ogóle nie była ciężka, byłą wręcz strasznie lekka i delikatna.
- Serio, jesteś strasznym chuchrem.
Parsknął śmiechem.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 16:09

- No nie mam - mruknęła tylko w odpowiedzi, ale nadal nie wyglądała na przekonaną. Pewnie w głowie tworzyła już tysiące planów i zastanawiała się, co komu kupić w prezencie, skoro miało tam być całe grono ludzi, których nie znała. Znając ją, już cierpiała, że nie potrafi nic upiec ani ugotować, więc nie będzie w stanie pomóc, co najwyżej kupić gotowe ciasto, którym z kolei wzgardzi wybredny Striker. Westchnęła, wyraźnie nie umiejąc zaplanować akurat tego. To było zbyt odległe. Zbyt wiele niewiadomych. - Ale koty.
Argument, którego pewnie używała za każdym razem, kiedy chciała się od czegoś wykręcić, mimo że automat ustawiony w jej mieszkaniu nadal karmił zwierzaki, a znajoma odwiedzała je, żeby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Ale Wade po prostu bez planu nie umiała funkcjonować.
- Możesz mi opowiedzieć - zgodziła się, gdy wspomniał o akcji związanej z Omegą.
Słuchała potem co mówił o swojej mamie, choć nie miała już zamkniętych oczu, tylko wpatrywała się intensywnie w jego profil. Tak jakby usiłowała wyczytać z jego twarzy więcej, niż mówił. Kto wie, może się jej to nawet udawało. Nie dawała niczego po sobie poznać.
Zanim zdążyła podnieść swój fotel, gdy wylądowali, Charles stał już z drugiej strony skycara i wyciągał ją ze środka. Zaśmiała się krótko, łapiąc go za szyję, jakby obawiała się, że jednak zaraz ją puści i wyląduje na twardej nawierzchni hotelowego parkingu.
- Nie jestem aż tak pijana - poinformowała go, unosząc wzrok na przedostatnie piętro hotelu, na ciemne okna za którymi znajdowało się ich dwupokojowe studio. Nie był to ogromny apartament z przeszkloną ścianą, jakim mogli cieszyć się Emily i Tad, ale oni też raczej nie mieli na co narzekać. Ich pokoje utrzymane były w porządnym standardzie i typowo japońskim stylu. Miały urok, którym nie mógł pochwalić się Grand Hotel w centrum miasta.
- Potraktuję to jako komplement - mruknęła jeszcze pod nosem. Nie wyrwała się, pozwalając wnieść się do hotelu. Recepcjonista spojrzał na nich wymownie, nieprzejęty już wyglądem Charlesa, ale bardziej zdegustowany zachowaniem młodych ludzi. Odprowadził ich groźnym spojrzeniem do windy, ale nie zatrzymywał ich.
Pokój wyglądał tak samo jak w chwili, w której go zostawili. Światło zapaliło się samo, gdy weszli do ich wspólnego przedpokoju, a Sonya uniosła na Strikera pytające spojrzenie. Jedną ręką odgarnęła włosy z twarzy. Jej starannie ułożona kilka godzin temu fryzura, teraz była zupełnym chaosem.
- Dziękuję, Charlie. Możesz mnie już postawić - zasugerowała. W jej oczach błyszczało rozbawienie. Pewnie w obecności Emily nigdy w życiu nie pozwoliłaby się wziąć na ręce, ale tutaj przecież już jej nie było.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 16:35

Wnosząc ją do hotelu nawet nie zwrócił uwagi na wściekłego recepcjonistę. Nawet nie chciał wiedzieć, co musiał o nich teraz myśleć. Dobrze, że przynajmniej o tej godzinie nie kręcili się tutaj inni ludzie, ale pewnie mieliby dokładnie takie samo spojrzenie. Mało go to obchodziło, jedyne co go teraz interesowało to szczęście osoby, której niósł na swoich ramionach.
Nie za bardzo chciał ją teraz puszczać ze swoich rąk, nawet, jeśli mu to sugerowała. Zrobił jednak to, o co prosiła, bardzo delikatnie stawiając ją znowu na ziemi. Pomimo tego, że wspominała o swoim stanie, jako dalej pozwalający jej normalnie funkcjonować wolał, aby nie wylądowała na podłodze robiąc sobie krzywdę.
Patrzył na nią wzrokiem, który raczej nie był zarezerwowany dla ludzi mu obojętnych. Przez te wszystkie wydarzenia ta mała czarnowłosa kobieta, stawała mu się coraz bliższa z każdą taką chwilą jak ta. Nie chcąc psuć tej chwili postanowił nie naciskać na nią, samemu powoli ściągając z siebie buty i bluzę.
Było dopiero trochę po północy, a on sam spał w dzień, więc nie czuł się w ogóle zmęczony. Nie wiedział jeszcze, co będzie robił przez resztę nocy, ale miał nadzieje, że będzie mógł spędzić z nią jeszcze parę chwil za nim ona sama pójdzie spać w swoim pokoju. Samemu zresztą od razu skoczył na balkon zapalić papierosa.
- Zrobiłabyś mi herbaty?
Zawołał z balkonu. Jakby nie patrzeć przez cały wieczór nic nie pił, będąc zbyt zaaferowanym spędzaniem czasu ze swoimi najbliższymi. Kiedy tak wspominał to, co się działo przez ostatnie dni, to chciałby to trwało już wiecznie. Może znalazłby pracę, jako kucharz albo w sektorze ochrony. Mógłby wrócić na Ziemię i po prostu tutaj mieszkać. Spróbować zbudować wszystko całkowicie na nowo. Może nawet z kimś u boku. Nie wiedział.
Dał Sonyi trochę czasu na przebranie się, bo on go akurat nie potrzebował. Jego ubiór, był dokładnie taki sam jak każdego innego dnia, co innego ona. Nawet stojąc na balkonie przyglądał się jej oparty o barierki. Wyglądała naprawdę olśniewającą i raczej rzadko ubierała się w taki sposób. Myśl, że zrobiła to dla niego dodawała mu pewnego rodzaju otuchy. Mógłby patrzeć na nią bez końca.
Kolejny raz zaciągnął się papierosem. To mógł być też ostatni dzień spokoju, bo od następnego dnia będą musieli już zbierać wszystko do kupy i ruszyć na poszukiwania jego brata. Oczywiście te nie zaczną się szybciej niż za dwa dni. Ściągnięcie najemników, sprawdzenia sprzętu, a nawet przelot na Omegę potrwa jakiś czas. Mogli też umówić się z operatorami już na miejscu i zacząć stamtąd. Najlepiej by było, gdyby każdy doleciał tam oddzielnie w różnych odstępach czasu by nie rzucać się za bardzo w oczy.
Planowaniem mógł zająć się następnego dnia. Teraz wolał sobie tym nie zaprzątać głowy, kiedy miał tak dobry humor. Wystrzelił papierosem z balkonu i wrócił do środka. Rozsiadł się na kanapie. Westchnął głośno czując jak schodzi z niego stres, a wypełnia go tylko i wyłącznie błogi spokój. Stan ten osiągał zawsze, kiedy już było po wszystkim. Teraz, też tak było.
Teraz czekał, aż ona wróci i będzie chciała z nim jeszcze posiedzieć. Jeśli nie, to pewnie odpali telewizję i przy niej zaśnie na kanapie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 17:24

- Zrobię - rzuciła gdzieś ze środka, gdy Charles poprosił o herbatę. Nie widział jej z balkonu, gdy przeszła do kuchni, później jednak światło zapaliło się w jej pokoju, połączonym z pokojem Strikera wspólnym balkonem. Miała odsłonięte okna, więc widział wszystko, co robiła. Nie postanowiła jednak się przebierać. Zamiast tego stanęła przed lustrem i zaczęła wyciągać wsuwki z włosów, odkładając je na stolik obok. Przeczesała włosy szczotką i rozpuściła je, pozwalając im luźno opaść na ramiona. Potem przysunęła się bliżej lustra, sprawdzając czy aby na pewno zasłaniają bliznę jak należy, a chwilę później zmyła czerwoną szminkę z ust. Jak już to zrobiła, zatrzymała się na moment i ostatecznie usiadła na brzegu stolika, by podnieść z niego książkę i przesunąć palcami po okładce. Poruszała się swobodnie, nie tak, jak pijany i nieświadomy tego co się wokół niego dzieje człowiek. W końcu to, co piła, to nie były shoty z Zaświatów, tylko wino. Nie zdążyła jednak poświęcić książce więcej czasu, bo czajnik odezwał się z kuchni, więc odłożyła tom i szybkim krokiem wyszła z pokoju, gasząc za sobą światło.
Wade przyszła z herbatą dopiero kilka minut później, stawiając ją od razu obok Charlesa. Potem oparła się o jego ramię i usiadła, nie lądując jednak obok niego, a u niego na kolanach. Spod brzegu jej sukienki wysunęła się teraz większa część tatuażu na jej udzie, ukazując nieco zmodyfikowaną, geometryczną wersję gałęzi obrośniętej kwiatami wiśni. Takimi samymi, na jakie zwróciła mu uwagę wcześniej, gdy przeglądali razem książkę. Jeśli więc miały one dla niej jakiekolwiek znaczenie poza estetycznym, nic dziwnego, że tak się ucieszyła, gdy ją dostała.
Uniosła dłoń i z poważną miną zaczęła przesuwać opuszkami palców po każdym elemencie jego twarzy, którego u przeciętnej osoby nie było. Najpierw wzdłuż długiej blizny na skroni, potem po tej pod okiem. Po jednym, i kolejnym tatuażu na jego szyi. Później blizny i tatuaże się skończyły, więc przesunęła dłonią wzdłuż linii jego szczęki, potem po jego ustach. Patrzyła na niego tak intensywnie, jakby szukała odpowiedzi na pytanie, którego nie zadała. W końcu pocałowała go znów, tak samo jak wcześniej, splatając ręce na jego karku.
- Nie idźmy jeszcze spać - poprosiła cicho. - Ten dzień był za krótki. A ja nie jestem ze szkła - poinformowała go na wszelki wypadek, prowadząc jedną z jego rąk do zapięcia swojej sukienki. Teraz też miała konkretny plan na końcówkę tego wieczoru. Pytanie tylko, czy jej potrzeba bliskości wynikała teraz z wypitego alkoholu, czy z czegoś innego. Uśmiechnęła się i przesunęła ustami po jego policzku. - Nie rozpadnę się, jak mnie mocniej dotkniesz.
W jej oczach nie było tego obrzydzenia, które Striker czuł do siebie od lat. Tak samo jak Emily, choć u niej wynikało to zupełnie z czegoś innego, Sonya nie widziała w nim potwora, ale człowieka takiego samego, jak każdy inny. Jak ona sama. Łatwo było znaleźć podobieństwa między nią a nim, nawet jeśli z wyglądu różnili się od siebie jak ogień i woda. Wręcz przeciwnie, w jej oczach było coś, co trudno było określić inaczej, niż mianem tęsknoty.
- Mówiłeś, że w razie czego jestem tu mile widziana - rzuciła jeszcze cicho, wbijając w niego swoje ciemne, zagadkowe spojrzenie.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 18:32

Uśmiechnął się do niej, kiedy przyniosła mu świeżą herbatę, ale dopiero to, że usiadła mu na kolanach sprawiło, że poczuł się trochę spięty. Nie, dlatego, że nie umiał się obejść z kobietami, co udowodnił już wcześniej, ale przez to, że nie miał kobiety przez bardzo długi okres swojego życia. A, teraz sytuacja przybrała dość oczywistą drogę. Więc mógł w sumie czuć się jak prawiczek na pierwszej randce.
Spojrzał na jej odsłonięte udo i nie mógł uwierzyć w to, jak bardzo podobny był obrazek w książce oraz jej tatuaż. Na pewno kupując ten prezent, nie spodziewał się, że może on mieć, aż tak wielki wpływ na ich związek oraz w sumie na wszystko. Położył dłoń na jej udzie gładząc je delikatnie przez materiał, który oddzielał jego dłonie od jej skóry.
Przez ten cały patrzył jej w oczy, w których odnajdywał cały spokój na świecie. Oczy, które nie patrzyły na niego z obrzydzeniem, czy strachem, ale z uczuciem, którego sam nie potrafił zidentyfikować. Czuł się komuś potrzebny, a to było najwspanialsza rzecz, jaka mu się w życiu przytrafiła. Więc, kiedy ich usta ponownie się złączyły był w tym wszystkim o wiele bardziej namiętny niż wcześniej. Był jej całkowicie oddany.
Powoli rozpinał jej sukienkę, a kiedy skończył jego dłoń wsunęła się pod materiał, gładząc jej skórę na plecach. Przyciskał ją mocniej do siebie, jakby bał się, że może jednak się rozmyśli. Usadził ją sobie wygodniej na kolanach, tak by była skierowana w jego stronę.
- Dobrze wiedzieć.
Uśmiechnął się do niej. Chwilę później całował już jej szyje, przyciskając ją do siebie jeszcze mocniej. Chciał czuć jej ciało blisko siebie, jak drży i pragnie jego dotyku. Nie wymuszała tego na sobie, w jakiś sposób ona naprawdę go chciała, a to już wystarczyłoby dla Strikera to, co miało wydarzyć się było całkowicie innym doznaniem niż zazwyczaj.
Zacisnął dłonie pod nią, by powoli wstać. Starał się przy tym nie odrywać od niej swoich ust, jednak nie starał się całować tylko i wyłącznie jej szyi. Wolał się skupić wyłącznie na jej ustach, kiedy starając się zachować jakoś równowagę zabrać ją do swojego pokoju, który tak naprawdę miał się na tę noc stać ich pokojem.
Po dotarciu na miejsce, a zajęło to chwilę, usiadł na łóżku przejeżdżając dłońmi jej od dołu jej pleców, aż po środek. Docisnął ją ponownie do siebie, nie zamierzał jej już nigdzie puścić.
- Jesteś tutaj bardzo mile widziania.
Odpowiedział lekko zdyszany, jako, że przez ten cały czas nie mógł oderwać od niej swoich ust. Tym razem to on dotknął jej policzka, delikatnie przejeżdżając po nim swoją dłonią. Wciąż, jednak bał się jakby naprawdę miała być ze szkła i za chwilę miała się rozlecieć pod wpływem jego dotyku. Różnica, była tylko taka, że nie siedzieli już na kanapie w salonie, gdzie Striker bał się jej dotknąć, ale w sypialni gdzie nie zamierzał już się powstrzymywać.
Uczucia, które teraz nim rządziły nie były zbyt częste. Oczywiście był mężczyzną, logiczne jest, więc, że czuł pociąg do kobiet. Jednak teraz i tutaj, wszystko było inne. To nie było coś normalnego dla niego. Trudno mu było to wszystko opisać, kiedy siedziała okrakiem na jego nogach zaraz przed nim. Raczej nie był to dla niego zbyt częsty widok, bo tak błogiego wyrazu twarzy trudno było w nim kiedykolwiek szukać.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 19:54

Bardzo szybko wszystko dookoła przestało się liczyć. To, gdzie się znajdowali, to z kim dzisiaj rozmawiali, to co działo się jeszcze trzy dni temu. Pod dotykiem Charlesa na skórze kobiety pojawiały się ciarki, przypominające o tym, że to nie jest tylko gra, albo żart, który zaraz się skończy, ale prawdziwe pragnienie. Sonya jęknęła cicho, gdy jego usta przesunęły się po jej szyi, a potem już poddała się wszystkiemu, co on postanowił zrobić, znajdując w tym to, czego właśnie teraz potrzebowała. Bliskości i zrozumienia. I jego dotyku.
Po wylądowaniu na łóżku ściągnęła z siebie rozpiętą sukienkę, wyręczając w tym Strikera. Tatuaż ciągnął się w górę, przez udo i bok biodra, kończąc się w sumie w tym samym miejscu, co bielizna. Mężczyzna miał chwilę czasu, by się mu przyjrzeć, gdy stanęła przed nim, ale nie trwało to długo. Przyciągała go do siebie łapczywie, nie zastanawiając się na pewno ile kobiet miał przed nią i kiedy był z ostatnią. Wyglądała zresztą jakby nie zastanawiała się nad niczym. Byli tu teraz we dwoje i cała reszta nie miała znaczenia. Złapała za brzeg jego koszulki i pociągnęła ją w górę, odsłaniając wytatuowaną klatkę piersiową. Usiadła później znów na jego kolanach i popchnęła go na materac, by z góry przyjrzeć się temu, jak wyglądał, nieosłonięty przez ubrania. Teraz mogła, teraz nie przechodził przypadkiem w ręczniku przez jej mieszkanie. Jej palce przesunęły się po konturach umieszczonych tam tatuaży, po filarach katedry i innych oznaczeniach, które nic jej nie mówiły. Potem jej dłoń powędrowała na bliznę, którą pokazywał jej w Islandii i przesunęła się w dół, po jej brzegu, docierając w końcu do paska od spodni.
Rana, którą zaleczono jej w szpitalu, nie wyglądała już najgorzej. Wciąż była widoczna, bo trudno byłoby ją całkowicie usunąć w chwili pierwszej, a nawet drugiej pomocy, ale nie była zaogniona, a szwy wtopiły się w skórę. Jeśli jednak dłonie Strikera choćby zbliżały się do niej, Wade odsuwała je niemal natychmiast, tak samo jak od blizny na swojej twarzy. U niego jej one nie przeszkadzały, ale sama musiała mieć straszne kompleksy na ich punkcie.
W końcu jednak pochyliła się, z powrotem wracając ustami do jego ust, nie umiejąc czekać zbyt długo. Pomogła mu pozbyć się spodni, potem własnej bielizny, a potem już cała reszta została gdzieś za mgłą. Jej urywany oddech odbijał się od ścian sypialni, jej dłonie usiłowały zapamiętać każdy centymetr ciała tego człowieka, którego jeszcze tydzień temu planowała zabić, a w jej oczach płonął ogień, jakiego Charles wcześniej w nich nie widział. Tylko tego teraz chciała. Tylko jego. Niezależnie od tego, jak on widział samego siebie, Wade znajdowała w nim wszystko, czego potrzebowała. I wcale nie musiała o tym mówić, by Striker to wiedział.
Jakiś czas później oddychała ciężko, leżąc obok niego, z głową wspartą na jego ramieniu. Nogę miała przełożoną przez jego biodra, a jedną rękę przerzuconą przez jego klatkę piersiową. Długo nic nie mówiła, więc Charlesowi trudno było stwierdzić, czy zasnęła, czy nie, gdy jej oddech się uspokoił. Ale w pewnym momencie uniosła głowę, podpierając ją na łokciu i spoglądając znów na niego z góry. Znów ostrożnie zaczęła badać opuszkami palców kontury tatuaży, zastanawiając się zapewne co znaczył każdy z nich. Z drugiej strony, pewnie wcale nie chciała tego wiedzieć. Końcówki jej ciemnych włosów łaskotały go w ramię. Nie odzywała się, jak zawsze w jego towarzystwie doskonale odnajdując się w ciszy.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 20:57

To była jedna z tych nocy, których na pewno nigdy nie zapomni. Może, dlatego, że ta różniła się od innych i to bardzo. Zazwyczaj dotyczyły one koszmarów lub wspomnień, które dręczyły Strikera. Noc taka jak ta, całkowicie przyćmiła wszystko, co wydarzyło się w ostatnich dniach. Nie obchodziło go to, że niecałe 3 dni temu chciała zrobić dziurę w jego głowie. Miał gdzieś to jak bardzo go wtedy oszukało. Liczyło się dla niego tylko i wyłącznie to, co się działo właśnie teraz.
Przyglądał się jak zrzuca z siebie sukienkę, już wcześniej mógł domyśleć się jak wygląda jej nagie ciało, kiedy miała na sobie kombinezon bojowy. Teraz, kiedy jednak mógł przyjrzeć jej się dokładnie, uznał, że cholernie się wtedy mylił. Wyglądała znacznie lepiej niż zakładał, szczególnie teraz, kiedy w jej oczach widział, że naprawdę go pragnie takim, jakim jest.
Nie starał się dotykać żadnej z jej blizn zauważając jej reakcje. Wolał skupić się na bardziej poważnym temacie, jakim była cała jej osoba tak blisko niego. Kiedy pół-naga pochyliła się nad nim znowu nie potrafiąc od niego oderwać ust, sam nie został przy tym wszystkim obojętny. Starał się jedną dłonią rozpiąć jej stanik, co wyszło mu dopiero za trzecim razem. Nie była to prosta czynność, biorąc pod uwagę, że nawet na chwilę nie zamierzał odrywać od niej swoich ust.
Przytrzymywał ja bardzo blisko siebie. Chciał czuć jej bliskość, szczególnie teraz, kiedy była prawie naga. Dotyk jej skóry był jak błogosławieństwo, a bliskość innej osoby prawie zabrała go do nieba. Przez te wszystkie lata uznał, że sytuacja taka jak ta, raczej już nigdy nie będzie miała miejsca w jego życiu. Więc brał z niej jak najwięcej, nie zatrzymując się już w ogóle. Pragnął jej jak niczego innego.
Kiedy, leżała u jego boku. Po chyba najlepszym stosunku w swoim życiu przez chwilę nie mógł otworzyć. Nie, dlatego, że czuł się wycieńczony, ale dlatego, że starał się jak najlepiej zapamiętać to, co się wydarzyło. Ręka, na której leżała jej głowa, delikatnie głaskała ją po biodrze. Tym razem już jej gołą skórę, nie jak na Islandii przez koc, gdzie na jego dotyk reagowała jak oparzona. Wiele się zmieniło w ciągu tych kilku dni, ale chyba nikt nie zakładał, że aż tak wiele.
Nie odzywał się, kiedy kobieta podniosłą się patrząc na jego tatuaże i blizny. Nie było się, co dziwić, znalezienie nie pobazgranej lub zniszczonej skóry na jego ciele czasami graniczyło z cudem. On sam zresztą mógł był wtedy skupiony na oglądanie jej obok siebie. Wyglądała zbyt pięknie, biorąc pod uwagę jego wygląd. Może i ona nie zwracała na to uwagi i akceptowała go takim, jakim jest, ale wciąż nie potrafił zrozumieć, co ona w nim widziała. Byli do siebie podobni, jeśli chodzi o charaktery, obydwoje mieli ciężką przeszłość oraz w jakiś sposób potrzebowali siebie nawzajem. Nie znaczyło to jednak, że ta historia może potoczyć się w tą stronę.
Po raz kolejny nie mógł się powstrzymać przed pocałunkiem, jednak tym razem złapał ją po prostu za kark i przyciągnął do siebie. Nie mógł przez jakiś czas oderwać od niej swoich ust. Szczerze mówiąc, nie pierwszy raz ich czyny mówiły więcej niż słowa. Drugą ręką złapał ją za udo przysuwając bliżej, prawie wciągając ją po raz kolejny na siebie, ale chyba na ten moment nie miałby siły na drugą rundę, ale na okazanie jej swoich uczuć jak najbardziej. Jeszcze długo nie mógł jej puścić głaszcząc jej nogę, jeżdżąc dłonią od uda po pośladek.
- Skoczę po tą herbatę, przynieść ci wody?
Spytał dalej trzymając ja blisko siebie. Naprawdę wolałby leżeć dalej w łóżku z nią u jego boku, ale musiał się w końcu czegoś napić, bo jak tak dalej pójdzie to się najzwyczajniej w świecie odwodni. Bardzo powoli zbierał się z łóżka, czując pierwszy raz zdrowe zmęczenie. Tym razem już nie musiał zakrywać się ręcznikiem, a najzwyczajniej w świecie przemieszczać się nago.
Zabrał z salonu herbatę i szklankę wody, o ile Wade chciała i bardzo szybko wrócił do łóżka. Nakrył siebie i ją pościelą. Wcale nie było, aż tak ciepło jak przypuszczał. Jakby zaczął znowu odczuwać temperaturę jak normalny człowiek.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 22:11

Był za blisko, żeby to zobaczyć, ale na swoich ustach wyczuł, że Wade się uśmiecha. Dotąd Striker obchodził się z nią jak z jajkiem, ostrożnie dozując każdy dotyk, składając niepewne pocałunki, jakby obawiał się, że w pewnym momencie kobieta stwierdzi, że przekroczył granicę i czas z tym skończyć. Teraz to ona ją przestąpiła, robiąc ten zdecydowany krok, skoro on nie chciał podejmować takiej decyzji. No i w tej chwili już nie było sensu mówić, że nie są parą, bo nawet jeśli miało to potrwać krótko, to w chwili obecnej bardziej już by tą parą być nie mogli. Odwzajemniła pocałunek, lądując praktycznie na nim. Jej długie włosy zasłoniły na moment ich twarze przed całym światem, pozwalając na tę ostatnią chwilę nieograniczonej czułości, zanim przynajmniej częściowo wrócą do prozaicznej rzeczywistości.
- Mhm - zgodziła się, odprowadzając go spojrzeniem, gdy wstał z łóżka. Kiedy Striker z niego wyszedł, nagle zrobiło się tam trzy razy więcej miejsca, więc rozłożyła się na nim wygodnie, przykrywając się do pasa kołdrą i szeroko rozkładając ręce. Kiedy wrócił, Wade leżała tak, na plecach, z zamkniętymi oczami, jakby już powoli zasypiała. Światło odbijało się od jej jasnej skóry, dopiero teraz, kiedy nie miała na sobie ubrań, podkreślając jej kolor. Czując jednak, jak ugina się materac, kobieta otworzyła oczy i przesunęła się, ponownie robiąc miejsce dla mężczyzny. Napiła się wody, wypijając na raz pół kubka i odstawiła ją gdzieś obok, a potem, skoro Charles nie przegonił jej do jej pokoju, jak tylko skończył pić swoją zimną herbatę, wtuliła się w jego klatkę piersiową, obejmując go jedną ręką. Widział teraz tylko czubek jej głowy, ale nie potrzebował więcej, by wiedzieć, że jest jej teraz dobrze, tak samo jak jemu. W tej jednej chwili żadne z nich nie potrzebowało niczego więcej.
Nadal nic nie mówiła. Było słychać tylko jej spokojny oddech, raz przerwany bezgłośnym westchnięciem. Chwilę później światło poza sypialnią zgasło, skoro nikogo tam nie było. Jedynym źródłem światła stało się ciepłe światło parkowych latarni, wpadające do środka przez odsłonięte okno. Sonya raczej go w ogóle nie widziała, z twarzą wtuloną w Strikera. W tej chwili daleko jej było do tej zawsze radzącej sobie i mającej wszystko pod kontrolą kobiety, którą była jeszcze godzinę temu. Teraz była zupełnie naga, obdarta nie tylko z ubrań, ale i ze wszystkich swoich masek.
- Przepraszam - wymruczała, zasypiając już. - Jutro zrobię ci nową.
Musiała mieć na myśli herbatę, która wystygła, nie dookreśliła tego już jednak, tym razem ostatecznie zapadając w głęboki, spokojny sen. I jeśli wcześniej wyrazem jej zaufania było spanie w tym samym domu, co Charles, tak teraz poszli z tym dużo, dużo dalej. Prawdopodobnie żadne z nich nie spodziewało się, że kiedykolwiek tak to się skończy.
Niezależnie od tego, o której zasnął i obudził się Striker, ona wciąż była obok. Przez całą noc nie ruszała się z miejsca, śpiąc spokojnie i nie odsuwając się od niego ani na milimetr. Wyglądała, jakby sen, który przyszedł po tak spędzonym wieczorze, był snem, którego potrzebowała od dłuższego czasu. Bez świeżych ran, bez siedzenia do czwartej i szukania siostry Charlesa, bez problemu Burela na głowie. Ubrania porozrzucane były wszędzie dookoła, a przez okno wpadało poranne światło. Zaczynał się nowy dzień i w końcu trzeba będzie zająć się tym, co trzeba, ale jeszcze teraz, dopóki leżeli we dwoje, owinięci w kołdrę, można było przez chwilę żyć dniem wczorajszym.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

21 paź 2017, o 23:12

Dopiero teraz zauważył, jak wielką część łóżka zajmował. Irytowało go niemiłosiernie, jak bardzo meble nie były przygotowane dla osób jego rozmiarów. Ponownie obserwował jak Wade leżała przytulona do jego klatki piersiowej, jakby to była najważniejsza rzecz w jej życiu na ten moment. Musiał przyznać, kiedy przestawała być tą zimną osobą, to wyglądało naprawdę uroczo. Szczególnie teraz.
Jego palce głaskały ją, przejeżdżając wzdłuż jej tali. Od bioder, aż do klatki piersiowej. Dotykanie jej nagiej skóry, sprawiało mu jakaś ogromną radość. Zresztą nie tylko to. Sama jej bliskość wprawiała go w nastrój lepszy niż kiedykolwiek. Położył się wygodniej, poprawiając poduszkę pod głową.
Czuł ogromne zmęczenie, a oczy same mu się przymykały. Nie chciał jeszcze zasypiać, bał się, że kolejnego ranka obudzi się sam, a to wszystko było tylko pięknym snem. Czując jednak jej spokojny oddech na sobie, coraz bardziej wierzył, że to wszystko mogło być prawdą i właśnie się stało. Spojrzał na czarną burzę włosów poniżej. Nie mógł wciąż zrozumieć jak to się stało, przecież to przeczyło wszelkiej logice. Już od samego początku wszystko było mocno dziwne, a teraz wchodzili chyba w kolejną gęstość. Przecież, gdyby ktokolwiek poznał ich historię to pewnie nie potrafiłby jej zrozumieć. Nie było w tym żadnego sensu, ale Striker nie próbował już tego zrozumieć, a cieszyć się tym, co go spotkało.
- Mhm.
Mruknął. Nie musiała mu robić żadnej herbaty, bo przecież już ta, którą teraz wypił smakowała mu lepiej niż jakakolwiek inna w jego życiu. Może, dlatego, że ktoś zrobił ja dla niego z uczuciem, jakiego nie potrafił cały czas określić. Westchnął bezgłośno. Jednak jego słowa z Islandii, że są na siebie skazani były bardziej przepowiednią niż metaforą. Cóż, przynajmniej nie o to mu wtedy chodziło, ale taki finał też był mocno satysfakcjonujący.
Nie zauważył nawet, kiedy zasnął. Obudziło go wpadające do pomieszczenia światło. Na Islandii byłoby to nie do pomyślenia, chyba, że spałby do godziny 12-13. Teraz mogło być całkiem wcześnie. Nie chciał jednak wstawać. Chciał spędzić w tym łóżku najlepiej cały dzień, wiedząc, że ona jest wciąż obok. Zdziwiło go za to, że obudził się będąc do niej przytulonym na łyżeczkę. Chociaż było to trochę niedopowiedzenie. Bardziej pasowało tutaj porównanie, że ktoś położył łyżeczkę na chochli. Nie zamierzał jej budzić, a jedyne, co zrobił to pocałował ją delikatnie w tył głowy.
Leżał tak jeszcze przez dłuższy czas, ale Wade raczej nie śpieszyła się ze wstaniem. Zdążył już zauważyć, że lubi sobie pospać. Zresztą to mogła być jej pierwsza noc, którą całkowicie przespała bez żadnych problemów. Powoli starał się wydostać z łóżka, co po jakimś czasie mu się udało. Był zaskoczony tym, że nawet jej nie obudził.
Idąc w stronę salonu złapał za swoje bokserki, a ze swojej torby wyciągnął koszulkę, która położył obok Wade. Pewnie nie będzie chciała paradować nago po wynajętym apartamencie. Wchodząc do salonu założył bieliznę. Przechodząc obok lustra spojrzał na siebie. Wyglądał lepiej niż zazwyczaj, bardziej żywo. Uśmiechnął się sam do siebie i udał się do kuchni.
Przygotowywał dla siebie świeżą herbatę, a dla Sonyi świeżą kawę. Jakby nie patrzeć jemu jakoś ona wychodziła lepiej niż jak nawet robiła dla siebie. Może to właśnie, dlatego jej herbata, nawet, jeśli zimna smakowała lepiej niż zazwyczaj. Odpalił wyciąg kuchenny i odpalił papierosa. Nie chciało mu się wychodzić na balkon.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

22 paź 2017, o 09:07

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

22 paź 2017, o 09:31

Gdy wychodził z łóżka, Sonya odwróciła się do niego i mruknęła coś, jakby nie chciała, żeby ją tak zostawiał, ale nie obudziła się do końca, więc nie miała siły przekonywania. Potem Charles miał dużo czasu na zrobienie kawy, herbaty, na zapalenie papierosa, czy nawet na szybki poranny prysznic. Kobieta spała jak zabita, ale tym razem spokojnie, już nie zaplątana w kołdrę, ale normalnie nią przykryta. Może przez to, że w jej życiu w końcu wszystko się uspokoiło, na co długo pracowała.
W końcu jednak z sypialni dobiegły do Strikera jakieś dźwięki. Najpierw odstawiany kubek po wodzie, potem ciche kroki. W końcu Wade wynurzyła się z pomieszczenia, zaspana, ale chyba całkiem zadowolona z tego, że mogła spać do oporu. Nałożyła tę koszulkę, którą zostawił jej Charles, jako że była wygodniejsza niż jej wczorajsza sukienka. Obie miały jednak cechę wspólną - sięgały jej do połowy uda. Mimo, że kobieta do najniższych nie należała, to jednak jego ubrania wciąż pozostawały na nią duże.
- Hej, Charlie - odezwała się, rzucając mu niepewne spojrzenie. Znając życie, sama nie wiedziała jak się odnieść do tego, co stało się wczoraj. Poranek nie był tak niezręczny, jak mógłby być, gdyby udawała, że nic się nie wydarzyło, zebrała swoje rzeczy z jego pokoju i przemknęła bezgłośnie do siebie, żeby się ubrać. Wciąż jednak wyraźnie nie wiedziała, czy Striker woli traktować to jako jednorazowe wydarzenie, które było i minęło, czy może pozwolić sobie na jakiekolwiek okazanie czułości teraz, gdy wyszła z sypialni.
- To dla mnie? Dzięki - podniosła kawę i napiła się, zamykając oczy, gdy gorący napój spłynął jej do żołądka. Wyraźnie było to coś, czego potrzebowała. Potem uniosła wzrok na Charlesa, przesuwając nim po jego sylwetce. Nadal niczego po sobie nie okazywała, choć widać było, że tylko i wyłącznie ze względu na tę poranną niepewność. Odgarnęła splątane po nocy włosy na jedno ramię i podciągnęła się, siadając na kuchennym blacie.
- Jak się dzisiaj czujesz? - spytała. - Po wizycie u siostry?
Jej ręce i nogi wyglądały już znacznie lepiej, niż Striker pamiętał z Islandii. Miała wtedy siniaki, które natychmiast rzucały się w oczy. Teraz już znikały. Dało się je zauważyć, ale trzeba było się przyjrzeć. Skóra Wade szybko się goiła. A może była to zasługa maści, którą jej dał, choć nie widział, jak ją stosowała.
- Wiesz, nie musimy wracać do Kanady. Mogę poprosić kogoś żeby przesłał mi pancerz, odbiorę go już na Omedze. Tak samo jak twoje rzeczy, jeśli jakieś u mnie zostawiłeś.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

22 paź 2017, o 11:06

Dokładnie jak na Islandii zdążył chyba zrobić wszystko, za nim wstała. Wzięcie prysznica, ubranie oraz wypicie dwóch herbat. Cieszyło go, że kobieta może w końcu się wyspać. Miała naprawdę ciężki okres, a jeśli dzięki niemu mogła, chociaż spokojnie przespać tą noc. Zresztą, on też. Rzadko, kiedy czuł się tak wypoczęty jak teraz.
- Hej.
Odpowiedział krótko trzymając kubek w ręce. Posłał jej ciepły uśmiech widząc jej niepewne zachowanie. Jednak alkohol musiał jakoś wpłynąć na jej wczorajszą decyzję, chociaż wyglądało to bardziej jakby popchnął ja w kierunku, do którego i tak to zmierzało. Musiał też przyznać, że widok kobiety w jego koszulki działał naprawdę dobrze, na jego zmysły. Pewnie, gdyby uznała, że to był błąd to nigdy w życiu jego ubrań by nie założyła. Dobry start dnia.
Obserwował ja, kiedy wróciła do kuchni, gdzie czekała już na nią gorąca kawa. Na twarzy wciąż miał ten niewielki uśmiech. Domyślał się, że mogła być niepewna wszystkiego. Zresztą tak jak on sam. Rzadko, kiedy seks cokolwiek rozwiązywał. Częściej jednak komplikował. Tym razem Striker jednak nie potrafił już tak po prostu uznać, że uczucie, którym darzy Wade nie jest odwzajemnione. W to chciał wierzyć, więc tej wersji się wiec trzymał.
Podszedł do niej bliżej, teraz stojąc idealnie przed nią. Nie zachowywał już tej bezpiecznej odległości jak zazwyczaj, kiedy był przy niej. Tym razem to chyba on próbował przekazać wiadomość, że nie była to tylko przygoda na jedną noc. Dla niego chyba już od jakiegoś czasu nie była to zwykła znajomość. Odstawił kubek obok niej, a jego ręce wylądowały na jej udach. Delikatnie przejechały na jej plecy, by złączyć się tam. Obejmował ją tak jak wcześniej, jednak było w tym coś więcej. Już nie wyglądał jakby się bał, jakby chciał uciekać czy uznać to wszystko za błąd.
- Lepiej niż kiedykolwiek Sonya.
Zbliżył się na tyle blisko, by ponownie złączyć się z nią w pocałunku. Był delikatniejszy niż tamtej nocy, ale bardziej pewny siebie. Nie chciałby ona myślała, że to wszystko było tylko zwykłym przypadkiem. Dłońmi gładził jej plecy, przypominając sobie poprzednią noc. Nigdy się nie spodziewał, że będzie czuł taką wieź z jakąkolwiek kobietą. Oparł głowę o jej czoło, kiedy w końcu oderwał od niej swoje usta. Patrzył jej głęboko w oczy z tym samym ciepłym, jakim ją obdarowywał przez ten cały czas.
- Mógłbym się tam budzić codziennie.
Parsknął śmiechem. Nie odsuwał się, ale stał blisko niej, ale zamiast dalej trzymać ją w objęciach gładził dłońmi po prostu jej nogi. Złapał ponownie za kubek by wziąć kolejnego łyka ciepła herbaty. Wyglądała dzisiaj o wiele lepiej, szczególnie, że wszystkie siniaki i rany powoli znikały. Cieszył go widok, Sonyi, która powoli mogła też wrócić do normalnego życia. Ten okres dla ich dwojga był jak miód na duszę, którego naprawdę potrzebowali po tych wszystkich latach.
- Możemy polecieć na Omegę, ale najwcześniej dopiero jutro. Za nim firma przyśle oddział, o który poproszę, to zejdzie z jeden dzień. Więc, jeśli chcesz to możemy jeszcze dzisiaj posiedzieć w Sendai. Razem.
Uśmiechnął się do niej. Spędzenie jednego dnia, tylko we dwoje było dla niego wręcz marzeniem na tę chwilę. Tym razem nie musiałby odwiedzać rodziny, żadnych podróży, żadnych dramatów. Tylko on i ona. Dzień, który mógłby być tak przyjemnie zwyczajny.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

22 paź 2017, o 12:38

Gdy Striker podszedł do niej i stanął bliżej, na twarz Wade wrócił uśmiech. Może nie ten sam, co wczoraj, ale równie szczery. Wydawała się zadowolona z faktu, że mężczyzna czuł się dobrze, zarówno po powrocie na łono rodziny, jak i po nocy spędzonej z nią. Może miała jakieś wyrzuty sumienia, obawy, albo niepewności, ale zniknęły w momencie, kiedy jego dłonie ponownie dotknęły jej ciała. Opuściła na nie wzrok, patrząc jak przesuwają się w górę jej ud, a potem, gdy już ją objął, splotła ręce na jego karku i odwzajemniła pocałunek. Smakowała kawą, a to raczej nie było najlepsze, co mogło Charlesa spotkać w życiu, ale z drugiej strony ona nie paliła, a on dopiero co skończył papierosa. Jakoś przestawało to mieć znaczenie w ich sytuacji. Może gdyby byli związkiem z pięcioletnim stażem, mogliby się o takie rzeczy kłócić.
W końcu odchyliła się lekko, jedną ręką sięgając po swoją kawę i wróciła do picia, przyglądając się Strikerowi, gdy mówił. Nie była przyzwyczajona do tego wyrazu jego twarzy. Zwykle był zdołowany, zmęczony, niechętny wobec wszystkiego. Teraz wyglądał jak nowy człowiek. Znając ją, nie przypisywała niczego sobie, ale spotkaniu z Emily. Bo przecież to miała być ta historia, która kończyła się dobrze. Jeszcze tylko trzeba było znaleźć Daryla, przywieźć go do domu na święta, a że sama Wade jakoś się w to wszystko wplątała, stając się tego wszystkiego integralną częścią, to już był skutek uboczny.
Uśmiechnęła się i zerknęła w lewo, w stronę swojego otwartego pokoju, z łóżkiem nietkniętym od wczoraj. A właściwie wyjrzała przez okno, jedyne, które stąd miała w zasięgu. Było widać gołe gałęzie drzew, kołyszące się powoli na wietrze i latarnię, która wczoraj oświetlała im sypialnię. Miasto było w drugą stronę. Pewnie ci, którzy zajmowali apartamenty wychodzące na północ, mieli zupełnie inny widok.
- Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak po prostu gdzieś spędziłam dzień, bez żadnego konkretnego celu - rzuciła. - Pisali już do mnie z Kassy. Powinnam wracać.
Nie wyglądała jednak, jakby zamierzała to choćby rozważyć. Dobrze jej było tutaj, ona sama też sprawiała wrażenie znacznie szczęśliwszej, niż przedwczoraj w Kanadzie. Niczym nie przypominała już zestresowanej Wade z zeszłego popołudnia, elegancko ubranej i uczesanej. Teraz miała splątane po nocy włosy, usta rozciągnięte w uśmiechu i męską koszulkę na sobie, pewnie nic poza nią. Ale wyraźnie nie potrzebowała więcej do szczęścia.
- Jest dużo miejsc, które warto tu zobaczyć. Te, o których mówiłam ci jak tu lecieliśmy - przypomniała. - Zuihoden, albo to akwarium. I wodospad Akiu. I muzeum sztuki Miyagiego. Na Izumigatake nie chce mi się wspinać, ale tam są jakieś restauracje niedaleko góry, może któraś zaspokoi twoje wybredne gusta.
Odstawiła kubek i przyciągnęła Strikera do siebie, zaciskając kolana na jego biodrach, gdy przysunął się wystarczająco blisko.
- Ale możemy też zostać tutaj i przez cały dzień nie wychodzić nigdzie - zaproponowała, wbijając wzrok w jego usta. Wzruszyła lekko ramionami, nie przestając się uśmiechać. - Chociaż po centrum bym się przeszła wieczorem. Możemy też pójść tam, gdzie Emily ma zdjęcia i narobić jej wstydu.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

22 paź 2017, o 13:08

Nie wiedział jak opisać to, co się właśnie działo, ale raczej powoli zbliżali się do bycia kochankami niż zwykłymi partnerami w pracy. Pewnie, jeśli spotkanie wczorajszego dnia wydarzyło się dzisiaj, pewnie nie musiałby siostrze odpowiadać na wszystko wymijająco. Chociaż pewnie by musiał, pewnie Wade sama jeszcze nie wie, co się dzieje, prawie tak jak on. Gładził ją po nogach, chcąc na zawsze zapamiętać jak delikatna jest jej skóra.
Przyglądał się jej profilowi, kiedy patrzyła w stronę swoje pokoju. Wyglądała o wiele lepiej niż zazwyczaj, a uśmiech prawie nie znikał jej z twarzy, kiedy był obok niej. Była to naprawdę miła odskocznia po tych wszystkich latach gdzie ciągle musiał przebywać przy napuchniętych wręcz testosteronem twardych i zimnych mężczyzn. Jej delikatny dotyk kojarzył mu się tylko i wyłącznie z czymś dobrym. Wciąż nie rozumiał jak Burel, mógł traktować taki skarb jak gówno. Był coraz bardziej zadowolony, że zdechł gdzieś tam w piwnicy zapomniany przez świat. Charles dobrze wiedział, że gdyby nie ona, pewnie skończyłby tak samo.
- Powinnaś, ale to nie znaczy, że musisz. – Uśmiechnął się do niej. – Jesteś poważną Pani tłumacz, pewnie uwierzą ci jak powiesz, że jesteś chora.
Każdy moment, który mógł z nią spędzić sprawiał, że życie znowu nabierało jakiegokolwiek sensu. Nie wiedział ile to będzie trwać. Dzień, tydzień, miesiąc, może dłużej. Pomimo tego chciał z nią spędzić ten czas jak najlepiej, szczególnie, że dzień taki jak ten. Dzień, w którym będą mogli być tylko dla siebie. Nie mógł mieć pewności, czy takie wydarzenie jeszcze kiedykolwiek będzie miało miejsce.
- Może nie planujmy niczego, zrobimy, co nam się będzie podobać. Przydałby ci się, chociaż jeden dzień bez żadnego harmonogramu. Ale bardzo chętnie narobię wstydu mojej siostrze.
Czując jak przyciska do niego swoje kolana, nie mógł się powstrzymać by podejść do niej blisko. Na tyle, blisko, że znowu byli złączeni w tym samym uścisku, co dnia poprzedniego. Chyba naprawdę lubiła czuć bliskość innej osoby, dokładnie tak jak on. Pociągnął ostatni łyk herbaty i odstawił kubek tym razem trochę dalej.
Jego dłonie zjechały na zewnętrzną stronę jej ud i powoli wsuwając się pod materiał koszuli. Czuł jak drży kolejny raz pod wpływem jego dotyku. Zatrzymał się dopiero, kiedy jego ręce wślizgnęły się pod nią, sprawiając, że siedziała na nich. Znowu zbliżył się do niej, przyglądając się jej urodzie. Nagle silnie przysunął ją do siebie i zaczął całować jej szyję.
- Cały dzień może nie, ale myślę, że możemy spędzić tutaj jeszcze trochę poranka.
Delikatnymi pocałunkami przemieszczał się w stronę jej ust, kiedy jego dłonie ściskały jej miękkie nagie ciało. Nikt chyba nie miał na niego takiego wpływu jak ona, szczególnie po tych wszystkich wydarzeniach. Nie rozumiał, dlaczego już od samego początku, kiedy pojawiła się w restauracji czuł, że to nie jest zwykła kobieta. Nie mógł jednak zrozumieć, dlaczego, powoli jednak docierała do niego prawda. Był chyba, jedyną osobą, którą mógł nazwać na tą chwilę przyjacielem, ale i też kochanką. Jednak uczucie, że może to być coś więcej niż tylko zwykłe pożądanie jeszcze do niego nie docierało. Jego myśli były skupione w tym momencie na teraz, a nie na tym, jakie to może mieć konsekwencje. Chwilowo pewnie żadnych z nich nie zastanawiało się nad tym, czy może być to coś więcej.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

22 paź 2017, o 14:16

- Wczorajszy dzień też nie miał harmonogramu - zaprotestowała. Pewnie nie zdawała sobie w ogóle sprawy z tego, jak bardzo potrzebowała organizacji w życiu i że miała wszystko pod kontrolą, nawet kiedy o tym nie myślała. Nie zwracała na to uwagi, bo było to dla niej naturalne. Według niej to, co robili wczoraj, było zupełnie spontaniczne. Strach pomyśleć co by było, gdyby faktycznie straciła nad czymś panowanie.
Teraz jednak w towarzystwie Strikera definitywnie traciła kontrolę nad sobą. A może nie, może świadomie pozwalała sobie na to, czego nie robiła do tej pory. Prowokowała go lekko, tym jak go do siebie przyciągała, jak przesuwała dłońmi po jego klatce piersiowej, jeszcze zanim cokolwiek zaczęło się dziać. Potem już było za późno, żeby się wycofać, ale chyba nie żałowała. Przysunęła się tylko na sam brzeg blatu, gdzieś w międzyczasie pozbywając się czarnej koszulki, w której siedziała. W dziennym świetle lepiej było widać wszystkie niedoskonałości jej ciała, resztki sińców i bliznę na brzuchu, ale chyba już przestała się tym przejmować. I znów gorąca herbata, którą przygotował sobie na poranek Charles, wystygła, bo Sonya zajęła go czymś zgoła innym i znacznie ciekawszym, niż picie naparu. Może niekoniecznie potrzebowała tak po prostu czyjejś bliskości, ale potrzebowała jego. Pewnie też był jedyną osobą w jej życiu, która ją rozumiała i przed którą niczego nie musiała ukrywać. A skoro on to zaakceptował, zwyczajna wdzięczność przekształciła w coś znacznie głębszego. Prawdopodobnie działało to tak samo w obie strony. Byli na siebie skazani i choć nie brzmiało to zbyt optymistycznie, to mimo wszystko uczyniło ich szczęśliwymi. Teraz nie mogła tego zrzucać na upojenie alkoholowe, albo wieczorny nastrój. Chyba jednak tymi kochankami zostali i nie było sensu udawać, że tak nie jest.
- Nie jest ci dane wypicie ciepłej herbaty - powiedziała cicho jakiś czas później, kiedy zbierała się z blatu. Pocałowała go jeszcze, długo i z przekonaniem, uspokajając oddech i drżenie ciała. Niechętnie odsunęła go od siebie, zjeżdżając z szafki z powrotem na podłogę. Jej skóra była gładka i ciepła, ale mimo sprzyjającej temperatury Wade nie zamierzała spędzić całego dnia nago. Nie ubierała się jednak z powrotem w jego koszulkę.
- Pójdę pod prysznic. Możesz w tym czasie pomyśleć, co chcesz zjeść na śniadanie - powiedziała cicho i wyminęła go, przechodząc bezpośrednio do łazienki. Zamknęła się w niej, a chwilę później dało się usłyszeć szum wody płynącej pod prysznicem. Jej niedopita kawa została na blacie w kuchni, gdzie znaleźli lepszy sposób na obudzenie się o poranku.
Wyszła z łazienki kilkanaście minut później, z mokrymi włosami i owinięta w ręcznik. Poszła do siebie, ubrać się jednak w coś swojego. Nie nakładała już eleganckiej sukienki, ani kombinezonu, ale zwyczajne spodnie i czarną bluzkę na ramiączkach. Tak wróciła do pokoju Charlesa, by pozbierać swoje ubrania z wczoraj. O swojej kawie chyba zupełnie zapomniała.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

22 paź 2017, o 15:02

Stygnącą herbata w tym momencie najmniej pochłaniała jego uwagę. Był zbyt zaabsorbowany kolejny zbliżeniem z kobietą, która stała się dla niego wszystkim, czego szukał w swoim parszywym życiu. Zaakceptowała go takim, jakim jest, a nawet dała mu o wiele więcej niż kiedykolwiek mógł przypuszczać. Zaufała mu. Dlatego tym razem to on przejął całą inicjatywę. Nie hamował się jak poprzedniej nocy. Szczególnie, że robili to na kuchennym blacie. Raczej w taki sposób spełniały się jego marzenia, jeśli chodziły o pracę, jako kucharz. Kolejny raz to właśnie to pomieszczenie stało się scenerią kolejnego ważnego epizodu w życiu Strikera.
Nie przeszkadzały mu jej małe blizny, jej niedoskonałości. Może po prostu nie zwracał na nie swojej uwagi, a może po prostu uważał, że dodawały jej pewnego uroku. Zresztą, nie było, co się dziwić. Jej ciało wyglądało jak nowe, kiedy jego było całkowicie zniszczone. Dwie blizny nie mogły wpłynąć wiec na odbiór jej osoby.
Tym razem był szczęśliwszy niż dnia poprzedniego. Wiedział, że nie jest wstawiona, ale całkowicie trzeźwa. Wiedziała, na co się piszę, a nawet tego chciała. To wystarczyło, aby mógł być absolutnie pewny, że wczorajsza noc nie była całkowitym przypadkiem, a czymś więcej. Teraz, kiedy po raz kolejny raz czuł jak jej ciało drży pod jego dotykiem oraz słysząc jej przerywany oddech, też nie mógł traktować tego zwyczajnie.
Wyprostował się trzymając ją za biodra. Nawet dziesięć herbaty nie dałoby mu tyle energii na rozpoczęcie dnia, co kolejne zbliżenie z Wade. Patrzył na jej perfekcyjne ciało, które w pewien sposób było zarezerwowane tylko i wyłącznie dla niego. Pierwszy raz miał kogoś tylko i wyłącznie dla siebie. Ciekawe było tylko to, jak długo miało to jeszcze potrwać.
- Jedną już wcześniej wypiłem. – Odpowiedział lekko zdyszany, sięgając po kubek zimnej herbaty. – Jeśli miałbym wybierać pomiędzy ciepłą herbatą, a porankiem z tobą. To zawsze wybiorę ciebie.
Parsknął śmiechem, łącząc się z nią w długim pocałunku. Czuł jak uspokaja się w jego ramionach. Mogli już zaczynać kolejny dzień, ale tym razem poranek był i wiele bardziej optymistyczny niż wczorajszy. Miał nadzieję, że już nigdy nie zobaczy jej we łzach. Widok ten wręcz łamał jego serce. Bał się tylko, że jeśli dostanie kolejnego ataku jak tamtego dnia to nie wie czy dalej będzie go akceptować.
- Jasne.
Pomógł jej zjechać z szafki na podłogę. Odprowadzając ją do łazienki. Wciąż nie mógł się nadziwić jak pięknie wyglądało całkowicie nago. Oczywiście posprzątał kuchnie po ich małym spotkaniu. Czuł się wyjątkowo dobrze, jej przygotował kolejną kawę, a dla siebie herbatę, którą może wypije dość ciepłą.
Kiedy wyszło spod prysznica i się ubrała. Zabrał obydwa kubki ze sobą do swojego pokoju. Był zaskoczony tym, że sprząta w jego pokoju swoje ubrania. Upił łyk herbaty, stojąc w drzwiach. Oparł się o framugę. Na twarzy wciąż miał ten sam ciepły uśmiech. Byłby bardzo zaskoczony, gdyby dowiedział się, że niby to wina tylko spotkania z rodziną.
- Nie możesz tego zostawić tak jak jest? Ten chaos pozostawia miłe wspomnienia wczorajszej nocy.
Parsknął śmiechem. Czekał, aż odbierze od niego kubek z ciepłym naparem. Za każdym razem robił go tak jak lubi, więc zawsze się trochę przy nim napracował. Widząc jednak jej szczęśliwą minę za każdym razem jak ją dostawała musiał przyznawać, że wynagradzało to wszystkie trudy.
- Szczególnie ta sukienka, ledwo, co powstrzymałem się wczoraj od wciągnięcia cię do łóżka.
Zaśmiał się. Dobrze wiedział, że wczoraj nie miałby jaj żeby zrobić coś takiego, ale nie znaczyło to, że tak nie myślał. Przepięknie prezentowała się w tej kreacji. Zresztą, we wszystkim wyglądała łądnie.
- Zostaw to i chodźmy zjeść śniadanie gdzieś na mieście.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „Ziemia”