Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[JAPONIA] Sendai

25 paź 2017, o 22:16

Siedząca naprzeciw niego kobieta przez chwilę wyglądała, jakby poczuła się bardzo niezręcznie. W sumie nic dziwnego, w porównaniu do tego, co miał Striker, ona mieszkała w luksusach. Miała dobrze płatną pracę, trzypokojowe mieszkanie, dwa koty i codziennie jadała na mieście. On tymczasem żył na zapleczu restauracji, a jeszcze nie tak dawno temu pałętał się po Cytadeli szukając kawałka ławki, na której mógłby spędzić noc. Wade opuściła wzrok, wbijając go w swoje dłonie, a jej spojrzenie pociemniało. Łatwo było zapomnieć, że ich status społeczny trochę się różnił. No, przynajmniej jej było łatwo, bo w przeciwieństwie do niej Striker non stop zastanawiał się dlaczego z nim była, skoro mogła być z kimkolwiek innym.
- Dlaczego mieszkasz na Cytadeli? - spytała w końcu, nie podnosząc wzroku. Jakoś nie zastanawiała się nad tym wcześniej, nie miała też powodu, by go o to pytać. Teraz rozmowa jakoś sama potoczyła się w tym kierunku, a temat nie był wcale dziwny. Zwykle ludzie najpierw rozmawiali o takich rzeczach, dopiero potem lądowali razem w łóżku, albo próbowali się zabić. To ostatnie to najprędzej po dwudziestu latach związku.
Wciąż wydawała się lekko przygaszona. Nie miała złego humoru, po prostu coś ją trapiło bardziej, niż potrafiła przyznać. Podziękowała za napój, choć wyraźnie nie miała pojęcia co właśnie dostała, i zacisnęła na nim dłonie. Miała poplątane od wiatru włosy. Uniosły się, odsłaniając bliznę, która w ciepłym świetle restauracji stała się doskonale widoczna, ale Sonya chyba tego jeszcze nie zauważyła.
- A gdybyś miał? Gdybyś mógł zrobić wszystko, miał fundusze i w ogóle... to co byś zrobił? - zapytała, unosząc na niego to samo tajemnicze spojrzenie, co zawsze. - Czego w życiu chce Charles Striker?
Była szczerze zainteresowana. Przecież nie znała go wcale tak dobrze. Nie wiedziała jakie są jego plany, jego marzenia. Nie wiedziała, czy w ogóle jakieś ma, czy życie go zniszczyło aż tak, że planował po prostu jakoś przeżyć następne lata, a życiu pozwolić toczyć się samemu. Wade nie mówiła nic o sobie, ale pewnie nie wiedziała, co teraz ze sobą zrobić. Gdy doprowadziła wszystko do końca, gdy Burel nie żył. Pewnie tylko dlatego poleciała z Charlesem do Japonii i teraz leciała z nim dalej. Bo nie miała dla siebie planu na kolejne dni.
- Boże, Charlie, ty tyle jesz, czy mnie przeceniasz? - parsknęła śmiechem widząc kolejne danie przynoszone na ich stolik. Dopiero zaczynała poprzednie. - I co to jest? - dodała, wskazując swoją butelkę.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

25 paź 2017, o 22:57

Zdziwiło go to, że w restauracji można było palić. To znaczy, zauważył, że gdzieś przy innym stoli stary Japończyk odpalał papierosa. Ten długo nie myśląc zrobił to samo, a kelnerka przyniosła drewnianą popielniczkę. Nawet nie musiał nic mówić. Obsługa była znacznie lepsza niż się spodziewał.
- Bo nie mogłem zostać na Ziemi.
Odpowiedział krótko, ale nie zamierzał kończyć tego tematu. Odpalił w końcu papierosa mocno zaciągając się. Jego sytuacja po wyjściu z więzienia była dość specyficzna. Sam nie wiedział, co wtedy miał robić.
- Kiedy stałem przed więzieniem nie wiedziałem, co zrobić. Przez pierwsze miesiące w więzieniu ktoś opłacał ludzi by mnie zabili, jednak nie wychodziło im to najlepiej, więc uznałem, że muszę uciekać z Ziemi. Uznałem, że Cytadela będzie najbezpieczniejszym miejscem. Poleciałem tam tylko, dlatego, że mój instynkt przetrwania jest silniejszy niż moja chęć na zabicie samego siebie. – Parsknął śmiechem. – Dopiero, kiedy dotarłem tam zrozumiałem jak to wszystko nie ma sensu. Nie miałem, do kogo pójść, zwrócić się o pomoc, oczywiście zostawała Bratwa, ale nie chciałem już robić tego wszystkiego. Być znowu po tej złej stronie. Miałem dużo czasu będąc całkowicie sam żeby przemyśleć sobie wszystko.
Westchnął. Zawsze mógł liczyć na chłopaków, ale powrót do starych nawyków nie był dla niego rozwiązanie. Nie zajmowałby się dla nich raczej miły sprawami, jako, że w więzieniu pokazał się z innej strony. Z tej bardziej brutalnej, agresywnej i pełnej nienawiści do świata. Był wtedy jednym wielki kłębkiem nerwów.
- W końcu uznałem, że nie mogę tak funkcjonować i znalazłem prace. Potem już zamieszkałem tam i zostałem.
Oparł się wygodniej o oparcie krzesła. Ten okres nie był może najprzyjemniejszy w jego życiu, ale na pewno nie najgorszy. Psychicznie był wtedy o wiele bardziej zmęczony, ale mógł pracować. Dopiero tam, w tej restauracji odnalazł jakiś spokój.
Przyglądał jej się widząc jej smutek. Chyba docierało powoli do niej, o co mu chodziło. Był ludzkim śmieciem, który miał na tyle farta, że poznał kogoś takiego jak ona. Może rozumiała, dlaczego nie chciałby się nim chwaliła. Komukolwiek. Jednak dopiero jej pytanie sprawiło, że na chwilę się zawiesił. Odpowiedział dopiero po chwili.
- Usunąłbym wspomnienia ostatnich lat. – Kolejny raz parsknął śmiechem. – Wiem, że to zabrzmi cliche, ale chciałbym mieć normalne życie. Pracować, jako kucharz, a może zająć się PMC. Wrócić jakoś do świata, który przez głupotę odtrąciłem.
Uśmiechnął się do niej ciepło. To dzięki niej tak wiele udało mu się zrozumieć. Zaakceptować jakoś to, kim jest i jednak spróbować tego nowego życia. Nie czuł już tak wielkiej potrzeby, aby umrzeć. Zaczynał rozumieć, że może, chociaż dla niej coś znaczy. Jeśli nie to dalej miał rodzinę, która go jednak nie odtrąciła.
- I chyba najważniejsze, czego chce Charles Striker to ty.
Uśmiechnął się już inaczej, trochę rozbawiony wiedząc, że takie hasła na nią nie działają, ale lubił widzieć jak się o to wścieka. Lubił w niej naprawdę dużo jej nawyków. Szczególnie, kiedy poznali się o wiele bliżej.
Dań na stoliku było coraz więcej, ale samego jedzenia, aż tak dużo nie było. Tym razem nie dostali tandetnych drewnianych pałeczek, ale takie, które można było uznać za drogi komplet. Delikatnie złapał za pięknie przygotowanego węgorza i przełożył go sobie na ryż.
- To jest Choya, wino ze śliwki ume. Pamiętaj tylko, żeby się od tego nie uzależnić.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

26 paź 2017, o 09:04

- Gdybym ja chciała się ukryć przed światem, poleciałabym do jakiejś zapomnianej przez galaktykę kolonii, nie do stolicy - stwierdziła po chwili namysłu. Nie dlatego, że uważała, iż Charles zrobił źle, po prostu nie przyszłoby jej do głowy schowanie się akurat tam. - Na koloniach też mają restauracje.
Uśmiechnęła się lekko. W sumie do takiej pasowałby bardziej, niż do miejsca na Cytadeli. Ludzie często lecieli poszukać nowego życia w koloniach. Naprawić dotychczasowe błędy i zacząć jeszcze raz. Kto wie, może Wade sama to rozważała, zanim udało się jej wszystko rozwiązać tak, by żadna wina nie spadła na nią.
Obracała później butelkę wina w dłoniach, oglądając etykietę i słuchała, co Striker mówił o tym, o czym marzył. Pewnie żadne z nich nie spodziewało się rozmowy na tematy tak głębokie, bo dotąd jakoś rozmawiali tylko o rzeczach łatwych i przyjemnych. Przynajmniej starali się, kiedy faktycznie mieli ten czas dla siebie. I od wczoraj, odkąd wszystko się między nimi jakoś skrystalizowało, nadal mieli na wolne chwile lepsze rozrywki, niż poważne dyskusje. Pytanie Sonii jednak jakoś to wszystko zmieniło, choć zapewne rzucone było bez zastanowienia.
- Chciałbyś mieszkać w Londynie? - spytała. - Blisko rodziny? Myślę, że oni by się cieszyli z takiego obrotu spraw. Czy wolisz inne ziemskie miasta?
Przewróciła oczami, gdy usłyszała o sobie i utkwiła w Charlesie rozbawiony wzrok. Nie brała tych słów na poważnie, wściekać też się raczej nie zamierzała, bo nie było tu nikogo, przed kim musiałaby cokolwiek ukrywać. Nie znała otaczających ich ludzi i nie miała ich spotkać już nigdy więcej. Gdyby powiedział to poprzedniego dnia, przy Emily, Wade pewnie zakrztusiłaby się, albo znów zabiła go spojrzeniem. Teraz było inaczej.
- Tutaj? W restauracji? To chyba nie wypada - parsknęła śmiechem i wyciągnęła butelkę do Strikera, żeby on jej ją otworzył i uzupełnił jej kieliszek. Podsunęła mu też swój kieliszek.
- Faktycznie, uzależnię się po jednej butelce. Jak bardzo złe masz o mnie zdanie? - uniosła pytające spojrzenie i wzięła później ostrożnego łyka wina, po chwili dochodząc do wniosku że nie jest najgorsze i wypijając więcej. Dzisiaj jednak nie miała stresogennego wieczoru, podczas którego piłaby na dźwięk każdego niewygodnego pytania, więc raczej nie powinna skończyć tak jak wczoraj. Jadła więc spokojnie, zadowolona z tego co dostała, choć na widok każdego kolejnego dania była coraz bardziej zdziwiona. Nie była w stanie tyle zjeść. To nie był makaron z serem. Spora większość została więc dla Strikera.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

26 paź 2017, o 09:47

- Może i mają, ale raczej nie tak dobre.
Parsknął śmiechem. Cytadela była wtedy dla niego jedynym miejscem gdzie Rosenkov miałby problemy z działaniem. W koloniach zdarzały się wypadki, więc załatwienie tam kogoś nie było żadnym większym problemem. Przynajmniej w stolicy galaktyki czuł się na tyle bezpiecznie, że nawet spał na ławkach w parkach.
Nie przeszkadzały mu te tematy. Kiedyś i tak by do nich doszło. Nie byli już sobie obcymi ludźmi, a progres ich związku przyśpieszył bardzo konkretnie. Rozmawiał tez o tym wszystkim z nią, a nie z jakąś obcą osobą. Przy niej było mu jakoś łatwiej o tym wszystkim opowiadać. Chyba tą całą kolację można było nazwać randką. Trzeba było przyznać, że ich związek był bardzo chaotyczny, jeśli chodzi o etapy.
Otworzył wino i nalał go powoli do jej kieliszka. Podniósł potem papierosa, który leżał w popielniczce i wrócił do rozmowy.
- Szczerze mówiąc nie wiem. Chciałbym wrócić do USA. Zresztą stamtąd jest wszędzie blisko. Mógłbym też. – Zatrzymał się na chwilę. – Nie ważne.
Westchnął. Nie zamierzał mówić, że równie dobrze mógłby zamieszkać w Kanadzie, gdzieś blisko niej. Wiedząc jednak, że zareaguje tak jak zawsze sprawiły, że wolał tego nie mówić. Nie wiedział na ile ona chce mu wierzyć w tych kwestiach, ale mówił o tym poważnie. Zresztą jak o wszystkim, co było związane z jej osobą.
- Najgorsze. – Parsknął śmiechem. – Chyba, dlatego właśnie mi się tak podobasz. Mało mnie obchodzi, co wypada, a co nie.
Uśmiechnął się do niej ciepło. W porównaniu z nią on pochłaniał wręcz to jedzenie. Nie było, co się dziwić był ogromnym człowiekiem, więc dla niego tak mógł właśnie wyglądać normalny obiad. Dziwne tylko, że kiedy przygotowywał jedzenie dla siebie to nie jadł już tak dużo. Trudno było zrozumieć, dlaczego tak było.
Papieros powoli dogasał w popielniczce. On sam wyglądał jakby zastanawiał się teraz nad wieloma rzeczami. Co się stanie, kiedy uda im się uratować Daryla? A co jeśli nie? Czy Wade w ogóle będzie chciała jeszcze z nim być czy uzna, że to zwykłe zauroczenie już przeminęło i nie ma sensu tego dalej ciągnąć.
- A jak będzie z tobą, Sonya? Dalej chcesz pracować dla Kassy?
Nagle on zaczął zadawać pytania. Chyba też miał ich kilka, ale bał się ich zadać przez ten dzień. Przyglądał jej się z tym samym delikatnym uśmiechem na twarzy, jaki wywoływała jej osoba. Chciał ją też lepiej poznać, jeśli ten związek miał przetrwać dłużej niż do końca roku. Oczywiście mogli dalej robić to, co robią i udawać, że wszystko jest okay. Patrząc jednak na ich charaktery nie byłoby to takie proste.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

26 paź 2017, o 10:32

- Dzięki - mruknęła z niezadowoleniem, choć chyba nie była poważnie obrażona, bo znów ukryła uśmiech za swoim kieliszkiem. Trudno było mieć o niej dobre zdanie, wiedząc co zrobiła. Gdyby była z kimś innym, nie ze Strikerem, cóż... pewnie nie byłaby tu wcale. Albo zostałaby wciągnięta w życie najemnika, albo do takich miejsc mogłaby chodzić samotnie. Towarzystwo Charlesa było czymś innym, wpływającym na nią w sposób, który trudno było opisać. W sumie łączyło jedno z drugim.
- Nie - odparła krótko i konkretnie. Nie potrzebowała ani chwili, by się nad tym zastanowić, więc decyzja musiała zostać podjęta już dawno temu. - Nikt się nie zdziwi jak zrezygnuję. W końcu po takich traumatycznych przejściach mam prawo chcieć odciąć się od całej reszty. Mój przełożony i bliska mi osoba nie żyje - dodała, wzruszając ramionami. - Ja sama cudem przeżyłam atak. Nikt w takiej sytuacji nie wróci chętnie na stare śmieci.
Dojadła to, co miała na talerzu i po chwili namysłu sięgnęła po deser. Był niewielki, więc założyła, że da sobie z nim radę, choć jadła go teraz powoli i bez pośpiechu. Co jakiś czas popijała winem, które wyraźnie jej przypasowało.
- Stanowisko Claude'a nie jest dla mnie, jeśli się nad tym zastanawiasz. Nie przejmę po nim jego pracy, chociaż pewnie zakładał że za parę lat to zrobię. Pewnie zajmę się teraz tłumaczeniami na większą skalę. Lubię to robić, szybko mi to idzie, zarobić też na tym można, zwłaszcza że mam wszystkie uprawnienia.
Wzruszyła ramionami, podchodząc do tematu Burela zupełnie obojętnie. Kassa nie była miejscem dla niej, pracowała tam wyłącznie ze względu na mężczyznę, do którego śmierci planowała doprowadzić. Teraz już nie chciała mieć z korporacją nic wspólnego i nie ukrywała tego.
- Ale nie wiem... nie zastanawiałam się co robić dalej. Nie wiem, czy chcę mieszkać w Montrealu. Czuję się jakbym doszła do końca ścieżki. Nie wiem co teraz.
Pierwszy raz mówiła tak otwarcie o tym, co działo się w jej głowie. Musiała mieć tych dylematów więcej, niż po sobie pokazywała. Może właśnie dlatego chciała polecieć ze Strikerem, żeby odciąć się od nich i zająć myśli czymś innym. Szczęśliwym zakończeniem jego historii, na przykład. Można było się tylko domyślać, jak wiele ma wyrzutów sumienia i jak silne jest jej poczucie winy, choć o tym nie mówiła. Seth i Borys byli tematem tabu, pewnie nie pozwalała sobie nawet na myśli o nich. Dlatego też tak ucieszyła się, gdy odezwał się Aaron. Przynajmniej jego udało się jej uratować przed śmiercią, do której doprowadziłaby poniekąd sama. Mógł wrócić do rodziny. Sama Sonya zapewne i tak będzie się teraz trzymać od niego z daleka.
- Gdzie w USA? - westchnęła cicho, próbując z powrotem odsunąć temat od swojej osoby.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

26 paź 2017, o 11:05

Rozumiał, dlaczego nie będzie chciała kontynuować tam pracy. Poczuł nawet niewielki wstyd, że jeszcze nie tak dawno myślał o tym, jak bez żadnych problemów mógłby wrócić do Rosenkova, jeśli ten by mu tylko dał szansę. Teraz już tego nie było, operatorzy błąkali się po całej galaktyce. Wszystko się zmieniło. Oparł dłonie o stół. Sam wyglądał na ciężko zamyślonego. Zastanawiało go, czy jak będzie chciała się w końcu odciąć to czy też od niego. Jakby nie patrzeć jest jedyną osobą, która żyje i wie, co się tam wydarzyło. Drugie żywe wspomnienie tamtego dnia. Wyglądał jakby naprawdę coś go teraz dotknęło.
- Rozumiem to bardzo dobrze. Czasami ucieczka i odcięcie się od czegoś jest najlepszym rozwiązaniem.
Nie wiedział, co miał więcej dodać w takiej sytuacji. Przecież sam często robił to, o czym mówił. Salwowanie się ucieczką od wspomnień było chyba jego najczęściej używaną taktyką. Odłożył pałeczki jakby całkowicie tracąc ochotę na dalsze jedzenie. Zamówił tylko zieloną herbatę z płatkami wiśni. Musiał się napić czegoś ciepłego, by odepchnąć ten powracający chłód.
- Powinnaś robić to, co lubisz. To jest chyba najważniejsze w życiu, prawda?
Nie brzmiał już tak pewnie jak wcześniej. On chyba rzadko był w ostatnim czasie pewny czegokolwiek. Targały nim emocje przez ten cały czas. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Wpakował się teraz w problem swojego brata, który musiał rozwiązać. Co jednak dalej? Wróci do rodziny? Marzył o tym, jednak teraz miał teraz więcej prostych marzeń. Jak na przykład kobieta naprzeciwko niego. Musiał, więc dalej brnąć w to, że jednak wie, co robi.
- Jednym z powodów, dla których zostałem z tobą było to, że wiedziałem, w którą stronę zmierzasz. Wiem jak ciężko poradzić sobie z zakończeniem jakiegoś etapu. Szczególnie, jeśli przyszłość nie wygląda wcale lepiej. – Powoli wysunął dłoń i złapał ją za rękę. – Chciałem ci dać to, czego nigdy ja sam nie dostałem wtedy wsparcie. Cokolwiek by się stało, gdziekolwiek byś była pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Głaskał jej dłoń. Nie wiedział jak sam by sobie poradził bez niej w tym wszystkim. Pewnie nie poszedłby w tą lepszą życia. Pewnie wróciłby na Cytadele, a w jego życiu całkowicie nic by się nie zmieniło. Zawdzięczał jej znacznie więcej niż mogła sobie to wyobrażać. Nagle na jego twarzy wyrósł delikatnie głupi uśmiech.
- No chyba, że zginę. Wtedy może być ciężko z tym.
Parsknął śmiechem. Jego czarne poczucie humoru było bardzo podobne do jej, więc może się, aż tak bardzo na niego nie wścieknie. Wciąż jednak trzymał jej dłoń. Wciąż czuł, że ten sen w końcu minie, a on sam obudzi się całkowicie sam. Uczucie, którym darzył Wade stawało się coraz silniejsze. Nawet teraz, kiedy tematy nie były już tak proste jak zazwyczaj.
Zastanawiał się przez chwilę gdzie mógłby zamieszkać w stanach. To był ogromny kraj, a miejsc gdzie mógłby zarzucić kotwicę było znacznie więcej.
- Myślałem nad Nowym Yorkiem. Maja tam dużo knajp, a na pewno znajdzie się jakiś bogacz, który potrzebuje osobistej ochrony.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

26 paź 2017, o 18:11

- Ja nie uciekam - odpowiedziała Wade gwałtownie, jakby ta sugestia uderzyła w nią bardziej, niż było to logiczne. - To, co zrobiłam, było przeciwieństwem ucieczki. Doprowadziłam wszystko do końca tak, jak chciałam. Nie uciekłam ani od Claude'a, ani od przeszłości. Nie robię tego też teraz. Mówię o tym, co pomyślą ludzie w Kassie.
Patrzyła potem na palce mężczyzny, zaciśnięte na jej dłoni. Spochmurniała nieco, ale kolejne jego słowa szybko sprawiły że przestała o tym myśleć. Nie zabrała swojej ręki, nie widząc ku temu powodów.
- Nie wiem. Jest? - spytała cicho. Ona pewnie dawno nie zajmowała się tym, co lubiła. Przynajmniej nie ostatnimi czasy, gdy musiała organizować całą akcję związaną z Burelem. Tłumaczenia sprawiały jej przyjemność jako praca, mogła to robić w spokoju, w domu, albo oparta o Strikera w hotelu w Japonii. Ale to nie znaczyło że było jedynym, co lubiła. Pewnie z wielu rzeczy musiała w życiu zrezygnować.
Słuchała dalej jego słów, przyglądając mu się, jakby szukała głębszego sensu w tym, co mówił. A może zastanawiała się czy nie kłamie. Obietnice, które brzmiały pięknie, ale mogły być tylko pustymi frazesami, które nie znaczą nic. Słowa które można było powiedzieć każdemu. Masz we mnie wsparcie, jeśli go potrzebujesz. Jestem tu dla Ciebie. A kiedy przychodziło co do czego, okazywało się jak jest naprawdę. Oboje chyba doskonale o tym wiedzieli. Pokręciła lekko głową, chociaż nic nie mówiła. W jej oczach widać było, że myślami wróciła do wspomnień, którymi nie chciała się dzielić.
- No to nie giń - odpowiedziała. - Proste.
Uśmiechnęła się znów, wracając do chwili obecnej. W końcu to było najważniejsze. Tylko oni teraz mieli znaczenie. I dobry deser, którym też zainteresowała się z powrotem, nie puszczając jednak dłoni Charlesa. Sama teraz przesuwała kciukiem po tatuażach, przyglądając się im w zamyśleniu. Nad czymś się mocno zastanawiała, ale nie dzieliła się tym.
- Nowy Jork, hm? - powtórzyła. - Zawsze to lepiej, niż Cytadela. Chociaż pamiętam, jak mówiłeś, że będziesz codziennie dla mnie gotował, jeśli tylko załatwię ci pokój. A to było jeszcze zanim wpakowałam ci się do łóżka.
Albo sama też się zastanawiała nad przyszłością tego ich dziwnego związku, albo tylko luźno wspominała rozmowę jeszcze na Islandii. Tak czy inaczej jej powaga ustąpiła miejsca temu nastrojowi, w którym była zanim pojawiły się trudne pytania i ciężkie odpowiedzi. W jej ciemnych oczach znów błyszczało rozbawienie.
- Swoją drogą, dziwne że nie wylądowałeś na Omedze - dodała. - Większość wyrzutków społeczeństwa trafia właśnie tam.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

26 paź 2017, o 19:52

Nie chciał wracać do tego, co mówiła wcześniej, bo całkowicie nie o to mu chodziło. Nie było już sensu naprostowywać tego, co już powiedział, a zostało zapomniane. Tak było wygodniej przynajmniej na teraz. Nie warto było psuć tych chwil.
- Jest i chciałbym żebyś odnalazła to szczęście.
Uśmiechnął się i ścisnął jej dłoń trochę mocniej. Widząc jednak jej reakcje na jego postanowił się już nie rozckliwiać tak bardzo. Mówił wszystko prosto z serca, więc w jakiś sposób sprawiała mu ból wątpiąc w jego słowa. Starał się tego po sobie nie pokazywać, ale jego wyraz twarzy mówił całkiem sporo. Pomimo tego, chociaż próbował zachować jakąkolwiek wytrzymałość na jej zachowanie. Sam powinien dobrze wiedzieć, że to nie szkoła średnia, a dorosłe życie, więc to logiczne, że ludzie będą wątpić w jego słowa. Wciąż jednak to tak cholernie go bolało.
- Postaram się.
Delikatnie uniósł na nią wzrok z niepewnym uśmiechem. Nie chciał już umierać jak kiedyś, ale wiedział, że ucieczka od tego wszystkiego nie będzie łatwa. Nawet, jeśli chciałby to wszystko rzucić zostawała jeszcze sprawa jego młodszego brata. Szczerze mówiąc, docierało do niego to, że zabieranie Wade na Omege mogłoby być cholernie złym pomysłem. Dwie tak ważne dla niego osoby w tak złym miejscu mogło doprowadzić do jeszcze gorszych wydarzeń. Miał złe przeczucia.
- Ej, jak załatwisz mi pokój to staje się twoim osobistym kucharzem. Pani każe sługa musi.
Parsknął śmiechem. Raczej wątpił, że mógłby u niej zamieszkać. Podobało mu się takie rozwiązanie, ale o tak pięknych rzeczach mógłby zapomnieć. Powoli i on wracał do starego nastroju. Jego myśli przestały kręcić się wokół tych negatywnych, a skupiały się na tym, co dzieje się teraz. Wiedział, że jeśli miało wyjść z tego coś naprawdę poważne to przed takimi tematami nie będzie ucieczki. Dla niego, jak i dla niej.
- Nie lubię Omegi, jest mało estetyczna.
Wzruszył ramionami. Zabrzmiało to w jego ustach bardzo dziwnie, bo raczej nie wyglądał na estetę. Prawda była taka, że brzydził się Omegą jak mało, jakim miejscem w kosmosie. Tym bardziej, że jeśli to tam wylądowałby zamiast na Cytadeli to pewnie wróciłby do starej pracy. Nawet, jeśli by nie chciał wszechobecna przemoc przekonałaby i jego do starych zachowań. Teraz musiał polecieć tam i załatwić wszystko jak najlepiej.
Wziął kolejny łyk ciepłej herbaty. Nawet, jeśli to wszystko trafiłoby szlag, to wciąż będzie miał wspomnienia tego wieczoru. Tych pięknych dni, na które nigdy sobie nie zasłużył. Ta atmosfera, przyjemność spędzania czasu razem i przebywania z kimś, kto może być kimś znacznie więcej niż się spodziewał.
Zawołał kelnerkę by zapłacić za posiłek. Pewnie i tak nie pójdą wcześnie spać, ale nie mogli spędzić całego wieczoru w restauracji. Musieli się spakować i przygotować na następny dzień. Zrobił dokładnie to samo, co dnia poprzedniego. Wziął płaszcze Wade i pomógł jej się ubrać. Teraz czekał ich już tylko powrót do hotelu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

27 paź 2017, o 07:55

Uśmiechnęła się nieco szerzej, nie biorąc jego pomysłu wprowadzenia się do niej na poważnie. A przynajmniej tego po sobie nie pokazała. Za krótko się znali, by podejmować takie decyzje, prawda? Nie minął jeszcze nawet tydzień, odkąd Wade weszła do tamtej restauracji na Cytadeli. Ludzie często sypiali ze sobą po krótszej znajomości, zresztą ich była na tyle intensywna, że ciężko było mówić o normalnym ciągu wydarzeń jeśli chodzi o rozwój ich związku. No i kiedy Charles był u Sonii, na tę jedną, wyjątkowo długą noc, nie skończyło się to najlepiej. Pewnie, byłoby wtedy wygodniej, ale czy na pewno łatwiej? Nic nie powiedziała, choć widać było, że ten temat poddała pod rozwagę.
- No jest - zgodziła się odnośnie Omegi. - Jest po prostu brzydka. Ale nie leci się na nią po to, żeby podziwiać widoki.
Wzruszyła lekko ramionami. Wyglądała jednak jakby rozumiała decyzję Strikera i wcale go przecież nie namawiała do przeniesienia się tam. Pomijając fakt, że z Omegi na Ziemię było ze trzy razy dalej, niż z Cytadeli. Ot, refleksja taka, bo ludziom pokroju Charlesa, choć o znacznie bardziej zdegenerowanym charakterze, stacja Arii się podobała.
Dojadła później do końca swój deser, wsunęła ręce w rękawy płaszcza i złapała butelkę niedopitego wina, zaraz po wyjściu z restauracji wsuwając się pod ramię Strikera. Do postoju taksówek nie było daleko, znajdował się na tym samym tarasie z którego przyszli. Teraz było już ciemno. Wiatr nie wiał aż tak, ale oboje byli zmęczeni. W skycarze było tak samo mało miejsca jak poprzednio, ale teraz to był krótki lot, prosto do hotelu. Minęło kilkanaście minut i weszli do Czerwonej Rzeki. Ten sam starszy recepcjonista westchnął ostentacyjnie na ich widok, więc Sonya uśmiechnęła się do niego uroczo, rzucając jakieś "dobry wieczór", na co mężczyzna odwrócił tylko wzrok.
- I to my jesteśmy niekulturalni - mruknęła do Charlesa, kierując się prosto do windy. Tam oparła się plecami o barierkę i uniosła w górę butelkę, sprawdzając, ile jeszcze wina w niej zostało. Nie wypiła jeszcze nawet połowy, ale przecież byli tylko na obiedzie. Bądź kolacji. Albo i czymś pomiędzy.
- Charlie? - zaczęła, opuszczając butelkę i przenosząc wzrok na mężczyznę. - Nadal jestem mile widziana w twoim łóżku, czy mam dziś spać u siebie?
Spytała, choć doskonale wiedziała jaka będzie odpowiedź. Ale w końcu wynajęła im dwa oddzielne pokoje, docelowo każde z nich miało swój. Teraz ten drugi przydawał się tylko do tego, by Wade mogła trzymać w nim swój bagaż i co najwyżej przenieść się tam w nocy, gdyby miała u boku Strikera za mało miejsca w łóżku. Uśmiechała się dalej, ze wzrokiem uniesionym na twarz mężczyzny, wszystkie poważne tematy póki co od siebie odsuwając. Mieli jeszcze kilka dni, które mieli spędzić ze sobą. Łącznie ze świętami, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Chyba nawet spędzenie ich z rodziną Strikerów nie przerażało już Sonii tak bardzo, dopóki miała jego obok siebie. A co będzie potem? Zastanowi się nad tym, jak przyjdzie co do czego. Miała koty, które nie mogły tak długo zostać same. Praca nie miała praktycznie żadnego znaczenia, ale one już tak. Ale to był problem dla przyszłej Wade.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

28 paź 2017, o 11:48

Ten mały spacer z restauracji na postój taksówek był jednym z najprzyjemniejszych momentów w jego życiu. Cisza i oni dwoje. Obydwoje zmęczeni, ale nie walką, ale zwykłym dniem, który udało im się spędzić razem. Jutro to wszystko miało się skończyć, ale teraz chyba obydwoje starali się wyciągnąć z tego jak najwięcej. I właśnie to było dla niego w tym wszystkie piękne. Mógł, chociaż na jakiś czas zapomnieć o swojej przeszłości, a patrzeć w przyszłość. Mogła nie wydawać się tak prosta jakby chciał. Jednak dokonał już pierwszego kroku. Odbił się od dna.
Nawet w taksówce nie potrafił jej puścić. Trzymał, więc jej rękę jakby to się właśnie tylko liczyło w życiu. Podczas drogi do windy spojrzał tylko na chwilę na recepcjonistę, ale jak widać jego reakcja była taka, jakiej się spodziewał. Raczej nie mieli zbyt często takich gości jak oni. Oparł się o ścianę windy zastanawiając się nad czymś. Jutrzejszy dzień już nie był tak daleki, więc zaczął mimo wszystko, chociaż trochę planować. Dopiero jej głos wyciągnął go z zamyślenia.
Uśmiechnął się do niej, ale nie odpowiedział. Jedyne, co zrobił to podszedł do niej bliżej, a dłonie powoli wsunęły się pod jej płaszcz obejmując kobietę. Patrzył jej w oczy tak jak chyba nikomu innemu w swoim życiu. Zresztą to, co między nimi było trudno już było nazwać zwykłym uczuciem. Dłońmi zaczął zjeżdżać niżej, poniżej linii jej tali. Jego zachowania wobec niej też przestały być tak delikatne jak wcześniej. Nie musiał się przecież już tak hamować jak wcześniej w strachu, że się rozpadnie.
Ścisnął jej pośladki przyciskając ją do siebie, aby potem znowu pocałować. Trudno mu było być romantycznym. Tym bardziej, kiedy ona była obok. Była jedyną osobą, którą tak bardzo pragnął w swoim życiu. Była majestatyczna. Nie chciał jej puścić, ale w momencie otwarcia drzwi od windy delikatnie ją puścił.
- Masz swoją odpowiedź.
Parsknął śmiechem. Ponownie przełożył przez nią swoje ramię i powoli zaprowadził do ich hotelowego pokoju. W środku czekał, aż zapali się światło. Pierwsze, co zrobił to udał się do kuchni zapalić papierosa. Oczywiście, mógłby ciągnąć dalej to, co wydarzyło się w windzie, ale po takim jedzeniu raczej to nie był najlepszy pomysł. Szczególnie, że obydwoje byli konkretnie najedzeni. Odpalił okap i zaciągnął się papierosem.
- Sonya, chcesz jakaś moją koszulkę, jako piżamę dzisiaj?
Spytał z delikatnym uśmiechem. Trudno mu było zapomnieć ten widok z rana. Nie zdarzał się on często, a w sumie nie wydarzył się nigdy. Teraz pierwszy raz udało mu się zasmakować związku. Takiego naprawdę, a nie substytut, jaki im dawali w Rosenkovie. To było całkowicie, co innego. Zaczął robić herbatę. Dla siebie jak i dla niej. Chociaż miała jeszcze wino, nie wiedział czy będzie go jeszcze kończyć. Chociaż znając ją pewnie mogłaby pić trunek z butelki przy nim.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

29 paź 2017, o 13:37

W windzie przywarła do niego, a jej usta podczas pocałunku rozciągnęły się w lekkim uśmiechu. Bliskość Charlesa działała na nią tak samo, jak jej bliskość na niego. Pewnie była zadowolona, że przestał traktować ją ze zbędną ostrożnością, zamiast tego pozwalając sobie na krótkie zrywy namiętności, takie jak teraz, w tej windzie, kiedy nikt na nich nie patrzył.
- Herbatę chętnie - powiedziała, zdejmując płaszcz i buty. Potem przeczesała w łazience włosy, robiąc z nimi porządek i poszła na chwilę do swojego pokoju, właściwie nieużywanego.
- Myślałam, że nie będę żadnej potrzebować - odparła z rozbawieniem, wynurzając się z lewej sypialni chwilę później. - Jak wczoraj. Ale jeśli mam się ubrać, to chętnie.
Minęła Strikera, w dłoni trzymając książkę którą od niego dostała i z nią opadła na kanapę. Przez chwilę przyglądała się mężczyźnie, by za moment rozsiąść się wygodnie i otworzyć tom na jednej z pierwszych stron.
- Jestem już praktycznie spakowana. Nie patrzyłeś pewnie na loty na Omegę, nie? - uśmiechnęła się do niego. - A potem będziesz się ze mnie śmiał że robię harmonogram. Powiedz mi czy chcesz coś ode mnie z Montrealu. Będę zaraz dzwonić do kogoś żeby mi wysłali sprzęt. Potem będzie za późno.
Też myślała o jutrze, choć wyraźnie nie psuło jej to dobrego humoru. Miło spędzony dzień też znacząco poprawił jej nastrój, tak samo jak Strikerowi. Dobrze im było w swoim wzajemnym towarzystwie. Nawet mimo nieporozumień i wielu problemów, jakie oboje ukrywali w swoich głowach, chwile takie jak ta były miłą odmianą od samotności ich codziennego życia. Może dlatego nawet planowanie jutrzejszego dnia, bez prawie żadnych informacji, nie było takie straszne.
- Zapomniałam o tych nagraniach - zorientowała się i wstała, by pójść zrobić kilka screenshotów nagrań i przesłać je do kogoś zaufanego, kto mógłby upewnić ich w przekonaniu, że to faktycznie jest Omega. A może nawet pomóc w znalezieniu właściwej dzielnicy, jeśli dobrze znałby stację. Wade nie mówiła skąd ma takie znajomości i kim one są, ale ważne że mogło to im w czymś pomóc, nie powodując kolejnych problemów. Kilka minut później wróciła do Charlesa.
- Nie lubię czekać - stwierdziła krótko.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

29 paź 2017, o 15:43

Zabrał kubki z herbatą i powoli podszedł do kanapy, na której siedziała kobieta. Położył je na stoliku przed nimi wygodniej rozsiadając się na kanapie. Przyglądał jej się ciągle nie potrafiąc oderwać od niej swojego wzroku. Cały czas się uśmiechał. To naprawdę już nie był ten sam człowiek, co kilka dni temu.
- Chodzi mi o bliżej nieokreśloną przyszłość, w której po pewnym zbliżeniu może nie będziesz miała siły iść do swojego pokoju.
Uśmiechnął się rozbawiony tą całą sytuacją. Nigdy nie podejrzewał, że będzie mógł tak kiedykolwiek z kimś rozmawiać. Wciąż nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Spotkanie takiej kobiety na jego drodze życia graniczyło z cudem, a teraz ten cud siedział obok niego z prezentem, który całkowicie zmienił to, kim dla siebie byli.
- Oczywiście, że nie patrzyłem i co nie zmieni faktu, że wolę zostawić te małe przyjemności dla ciebie Pani harmonogram.
Parsknął śmiechem. Sięgnął po swój kubek i włączył telewizor. Chciał, żeby po prostu grało w tle. Jakby to pomagało mu oczyszczać myśli. Miał tylko nadzieje, że nie będzie jej to przeszkadzać w przeglądaniu książki. Przy pracy jakoś sobie z tym radziła.
- Niech po prostu wyślą moją czarną torbę. Mam tam cały sprzęt oraz broń. Reszta może chyba zostać?
Spytał ją w razie gdyby uznała, że nie ma sensu żeby on już w ogóle przylatywał. Oczywiście nie zostawił tam zbyt wiele rzeczy. Brudne rzeczy po wizycie na Islandii czy niektóre pierdoły, które kupił, ale w klimacie Japońskim nie miały żadnego sensu w noszeniu.
Zaintrygowało go, jak szybko wzięła się za sprawdzanie Vidów, jakie otrzymali. Pewnie trafią do tego samego człowieka, który sprawdzał dla nich vidy wcześniej. O ile w ogóle do niego trafiały. Musiał przyznać, że Sonya była naprawdę cwaną osobą. Na początku czuł, że może to wszystko to też gra. Jednak teraz, kiedy już byli tak blisko siebie nie było miejsca na coś takiego. Po tym wszystkim, co się wydarzyło już żadne z nich nie potrafiło już zakładać masek będąc obok siebie.
- Zdążyłem zauważyć.
Uśmiechnął się lekko. Zmienił pozycję na bardziej pod katem na kanapie, samemu łapiąc Wade i przesuwając ją na siebie, tak by mogła położyć się na jego klatce piersiowej. On sam zresztą złączył dłonie obejmując ją w pasie. Ciągle potrzebował jej bliskości, szczególnie teraz, kiedy od następnego dnia z takimi gestami mogłoby być o wiele trudniej. Znacznie trudniej. Chciał, więc brać z tego jak najwięcej.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

30 paź 2017, o 11:23

Wade roześmiała się w reakcji na jego odpowiedź. Może i nie będzie miała siły, prawdopodobnie też nawet nie będzie próbowała wychodzić z jego łóżka, tak jak nie próbowała wczoraj. Były rzeczy, których się nie robiło. Skinęła później głową, zgadzając się na to, by rzeczy Strikera zostały jeszcze w jej mieszkaniu. Nic na ten temat nie powiedziała, albo nie widząc nic przeciwko, albo nie chcąc o tym mówić. Nadal ten moment, kiedy miną święta, nowy rok i będzie trzeba wrócić do codziennego życia, wisiał nad nimi ciężką chmurą. Póki co jednak byli tu we dwoje i nic nie zapowiadało żadnych kryzysów. Na pewno nie dzisiaj.
- A nie przyszło Ci do głowy, że Pani Harmonogram robi to tylko dlatego, że nie ma nikogo kto zorganizowałby jej życie za nią? - spytała, unosząc brwi. - Może też bym chciała usłyszeć "zarezerwowałem nam miejsca, możesz się zająć czymś innym"?
Parsknęła śmiechem. Może nie mówiła do końca poważnie, a może trochę prawdy w tym było. Po minie Wade czasem ciężko było powiedzieć. Oparła się o Charlesa, układając się wygodnie w zagłębieniu jego ramienia. Zanim zabrała się za przeglądanie książki, spojrzała jeszcze do omni-klucza, nadrabiając wiadomości. Odpisała coś na krótki tekst od Aarona, informując go że nie wie kiedy wróci do Montrealu. Potem otworzyła kolejną wiadomość.
- To jest Omega - potwierdziła. - Poznali po tych rurach. Są charakterystyczne dla tej stacji, dawniej to była wydobywcza czy coś. Ale nie wiem które miejsce. Nie możemy przeszukać jej całej. Poczekam jeszcze, może dostanę jakieś konkrety, a jak nie, to... Nie wiem. Coś się wymyśli na miejscu.
Westchnęła bezgłośnie i wyłączyła omni-klucz, wracając do swojej książki. Przesunęła palcami po pierwszej rycinie. Nie patrzyła na telewizor, nie przeszkadzał jej on w niczym, tak samo jak rano, potrafiła się skupić. Przez kilkanaście minut czytała, wtulona w Strikera, zupełnie naturalnie i swobodnie znajdując najlepsze dla siebie miejsce na Ziemi właśnie w jego ramionach. Ostatnie chwile spokoju, na które pozwalało im ich nie do końca normalne życie.
- Moja mama zawsze bardzo interesowała się ikebaną - powiedziała nagle. - Jeszcze jak byłam mała, spędzała godziny na układaniu kwiatów. Próbowałam się nauczyć, wychodziły mi same porażki. Kwiaty mamy zawsze były piękne. Ja nie mam do tego rąk.
Poprawiła się w miejscu, przyjmując pozycję półleżącą, wzdłuż kanapy. Wyciągnęła nogi przed siebie, zakładając je na przeciwległy podłokietnik, a książkę oparła o kolana.
- Zapomniałam o tym wszystkim. Na bardzo długo. Nie myślałam o tym co było kiedyś, nie wspominałam mamy w ten sposób. Za długo żyłam zemstą - zamilkła na moment i uniosła wzrok na Strikera. - Naprawdę chciałabym wiedzieć skąd wiedziałeś. Dlaczego akurat to. Mogłeś mi kupić wszystko. Jannick Ci powiedział? Rozmawialiście o tym, o ich wspólnej akcji z Claudem?
Opuściła wzrok na książkę i wróciła do czytania, ale już znacznie wolniej, tym razem pewnie sama też zatopiona we własnych myślach. We wspomnieniach, które dotąd trzymała tak daleko od siebie.
- Łatwo było mi zapomnieć, że jej życie to było coś więcej niż praca. Nie chciałaby pewnie żebym ją pamiętała w ten sposób. Nie chciałaby też żebym robiła to, co zrobiłam. Ale ja nie umiałam inaczej. Nie miałam tyle siły, Charlie. Tak było łatwiej, być złą na wszystko przez ponad dziesięć lat.
Mówiła cicho, otwierając się przed nim znów. To nie było u niej częste. Nawet jeśli czuła się swobodnie, to rzadko mówiła o sobie. Zwykle rozmawiała o rzeczach niezwiązanych z niczym, albo zadawała pytania Charlesowi. Ta chwila też pewnie szybko się skończy, równie niespodziewanie jak się zaczęła.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

30 paź 2017, o 19:00

Takie wieczory jak ten mogłyby się odbywać codziennie. Striker dzięki nim odzyskiwał smak życia, był w końcu tam gdzie chciał po tak długiej drodze bólu i samotności. W końcu odnalazł swoje małe miejsce na tym świecie. Nie myślał już nawet nad tym jak długo to potrwa za bardzo pochłonięty przez te wszystkie nawracające do niego emocje, które myślał, że już na zawsze stracił. Był całkowicie zrelaksowany.
- Ja już ci organizuje wyżywienie, nie wiem czy podołam planowaniu wyjazdów.
Uśmiechnął się do niej delikatnie kolejny raz czując jak dzięki jej bliskości zaczyna zachowywać się jak człowiek, a nie jak potwór, za którego tak długo się uważał. Ciągle nie potrafił się nadziwić jak bardzo ta mała osóbka odnajdywała przy nim spokój po tym wszystkim, co przeszli. Jak tak samo nie potrafiła zbyt długo wytrzymać bez bliskości mężczyzny siedzącego obok. Obserwował jak spokojnie unosiła się klatka piersiowa, nigdy nie podejrzewał, że ktokolwiek będzie czuł obok niego bezpieczny.
- Zrobimy wywiad na miejscu. Chłopaki z Bratwy pewnie działają w tamtym terenie już od jakiegoś czasu. Pewnie mają rozeznanie w terenie.
Myśli o jego bracie ciągle wracały. Wiedział, że nie będzie to zwykła operacja. Na pewno będzie się całkowicie różnić od tego, co robił kiedyś, tym razem nie rusza za kimś, kto znaczy dla niego tyle, co nic, ale rusza za kimś ze swojej rodziny. Jeden błąd i jego brat zginie. Objął ją trochę mocniej, jakby właśnie teraz potrzebował jej wyjątkowo mocno w swoim życiu. Pocałował ją delikatnie w czubek głowy zastanawiając się nad wszystkim, co miało się wydarzyć od następnego dnia.
Wspomnienia Wade o swojej matce sprawiły mu ból. To przez takich jak on jej matka musiała umrzeć. Nawet nie chciał wiedzieć ile on sam ludzi zabił, ile dzieci musiały wychowywać się bez rodzica lub rodziców. Przypomniała mu się rozmowa z Burelem, kiedy naśmiewał się z jego hipokryzji. Patrząc na to teraz, Striker wcale nie był lepszy. Szczególnie teraz, kiedy wiedział, że osoba, która stała mu się tak bardzo bliska była ofiarą ich działań.
Nie komentował niczego siedząc w ciszy i słuchając jej słów. Nie wiedział, co ma powiedzieć. Zresztą, co miał powiedzieć? Przykro mi, że tak wyszło? Gdybym to był ja to nie musiałabyś tak cierpieć? Nic nie mógł powiedzieć. Tragedia jej życia była spowodowana przez innych jak on. Nie mógł uciec przed tą myślą i wiedział, że tego mu nigdy nie wybaczy. Nawet, jeśli nie widziała w nim potwora, to wciąż nie wiedział, kiedy to sobie uświadomi.
Jedyne, co robił to głaskał ją po włosach i przyglądaj się jej. Dopiero jak uniosła na niego wzrok i zadała swoje pytanie, delikatnie się uśmiechnął.
- Claude tylko wspominał, że to przez niego zginęła twoja mama. Nie chciałem drążyć tematu wtedy uznając, że mam już wystarczający ciężar na swoich barkach by dźwigać jeszcze jego winy. – Patrzył jej głęboko w oczy, jakby czekając na moment, w których zobaczy w nich odrazę do jego osoby. Było w nich ogromne poczucie winy. - Nie wiedziałem. Po prostu chciałem ci za wszystko podziękować. Za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Miałem kupić biżuterię, ale wtedy zobaczyłem ten antykwariat. Wybrałem tą książkę, bo okładka przypominała mi ciebie.
Trudno było cokolwiek wyczytać z jego twarzy, oprócz tego, co zawsze mówił jego wzrok. On się bał momentu, w którym zostawiłaby go całkowicie samego, mógł wrócić do rodziny, ale wciąż nie wiedział czy potrafiłby to wszystko zrobić bez niej.
- Wiem, Sonya.
Głaskał ją dalej po włosach czując, że to jeden z tych rzadkich momentów, w których to ona otwiera się przed nim. Były to ciężkie tematy, których nie dało się uniknąć. Obydwoje nosili ze sobą bardzo ciężki bagaż, o którym nie mogli opowiadać innym. Zaufali sobie nawzajem, więc chcieli wykorzystać ten czas na wyrzucenie z siebie wszystkiego, na wypadek gdyby to wszystko się skończyło.
- Żadna mama nie chce by jej dziecko skończyło źle. Jeśli chociaż trochę jesteś podobna do swojej, to pewnie jest dumna z tego jak sobie z tym wszystkim poradziłaś.
On sam dobrze wiedział, że czeka go jeszcze rozmowa ze swoją matką. Bał się, że te rewelację mogą całkowicie przyćmić jego powrót. Przecież jego matka miała już swoje lata, a kiedy usłyszy o tym, co on robił w swoim życiu to może tego nie wytrzymać.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

30 paź 2017, o 21:20

W jej oczach nie było odrazy ani niechęci. Te emocje, których Striker tak bardzo się obawiał, nie pojawiały się ani wcześniej, ani teraz. Może więc jej czas spędzony z Burelem nie był tak zmarnowany - dzięki temu, że miała takie doświadczenia, Charles nie robił na niej żadnego negatywnego wrażenia. Może dzięki temu była w stanie przejść nad tym wszystkim, co normalnie ludzi od niego odpychało i dostrzec to, co kryło się tak głęboko. Człowieka, w którego ramionach chciała teraz siedzieć, czytając książkę.
Odwróciła potem wzrok, opuszczając go na wspomnianą okładkę. Znów przesunęła po niej opuszkami palców, po jasnych haftach na ciemnej powierzchni.
- Byłaby - poprawiła go. - Nie jest.
Westchnęła cicho i otworzyła ponownie na tej samej stronie, na której przed chwilą skończyła. Jakoś jednak nie umiała wrócić do czytania, patrzyła więc w jedno zdanie i długo nie przewracała kartki. Moment szczerości faktycznie skończył się tak szybko, jak się zaczął. Sonya nie miała nic więcej do powiedzenia, ani na swój temat, ani na temat swojej matki, ani na temat Burela. A tym bardziej nie zamierzała odpowiedzieć na żadną z wątpliwości Charlesa, tych których nie wypowiedział. Znów nie dało się niczego wyczytać z jej twarzy, żadnych emocji, choć pewnie w środku kotłowało się tam ich mnóstwo. Gdzieś w międzyczasie uruchomiła omni-klucz.
- Jutro o siódmej trzydzieści mamy lot. Niech Ci będzie, tym jedzeniem mnie przekonałeś. Zrobiłam rezerwację. Ale na Omedze to Ty organizujesz rozrywki. I znajdujesz hotel, o ile będziemy jakiegoś potrzebować.
Potem w końcu wróciła do czytania. Znów czas płynął sobie spokojnie, ostatni wieczór, w którym w obcym hotelu mogli odpocząć po dniu pełnym spacerów i absorbującego zwiedzania. Nic ich nie poganiało i nikt im nie przeszkadzał. Skończyły się teleturnieje i zaczął się jakiś konkretny vid. Póki co był mało fascynujący, ale miał przepiękną muzykę. Nawet Wade uniosła wzrok, ale widząc że nic się nie dzieje, opuściła go z powrotem.
Robiło się coraz później, aż wieczór przeszedł w noc. Wkrótce powinni zbierać się spać, jeśli chcieli mieć siłę na jutrzejszy dzień. Sonya jednak nie kontrolowała tym razem upływu czasu, konkretnie zaczytana.
Omni-klucz Strikera piknął cicho, informując o nowej wiadomości. Ta pochodziła od Emily.
Jak wam dzisiaj minął dzień? Myślałam o Was od rana. Czy Sonya już coś załatwiła w kwestii Daryla? Polecieliście już w ogóle? Mam nadzieję, że nie sprowadzę na nią kłopotów. Strasznie mi głupio prosić ją o pomoc, ale wydawało mi się, że nie zaoferowałaby tego, gdyby nie chciała. Przynajmniej nie będę jej głowy teraz zawracać, ale daj znać jak coś będziesz wiedział.
Emily
Ps.
Ale ze świętami to aktualne, prawda? Przylecisz na pewno?
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

30 paź 2017, o 22:40

Zamilkł postanawiając, że powinien więcej milczeć w tych tematach. Nie miał umiejętności, jeśli chodzi o wspieranie ludzi słownie. Chciał jej pomóc najlepiej jak potrafił, chociaż trudno było wymagać od niego profesjonalizmu w tym, co robił, skoro sam sobie ledwo, co ze wszystkim radził. Jedyne, co mu zostało to dalsze głaskanie jej głowy w ciszy. Znał ją już na tyle by wiedzieć, że w jej głowie musiało się dziać teraz dosłownie wszystko. Ich pewne cechy wspólne ułatwiały im to niewerbalne porozumiewanie się.
Umieli bardzo dobrze blokować swoje emocje, szczególnie te negatywne. Nie potrafili pokazać po sobie jakichkolwiek oznak cierpienia lub tego, co ich gryzło. Po prosty trzymali to w sobie, aż któreś z nich znajdowało się na granicy. Tak jak on na Islandii, czy ona w jej mieszkaniu. Pomimo tego, że odnaleźli bratnie dusze dalej nie potrafili sobie poradzić z otwartą rozmową.
- W razie, czego znam bezpieczny hotel gdzie będziemy się mogli zatrzymać. – Westchnął. – Nie wiem czy będziemy mieli, aż tak dużo czasu na rozrywki.
Raczej nie spodziewał się, że sytuacja będzie tam spokojna. Nie mieli walczyć z byle gangiem, a z ruchem separatystycznym pewnie złożonym z byłych żołnierzy. To całkowicie zmieniało postać rzeczy. Nie chciał jej tam zabierać. Martwił się o nią. Dobrze wiedział, że nie powinien wątpić w jej umiejętności jednak wciąż czuł ten niepokój. Chyba jeszcze o nikogo tak się nie martwił jak o nią.
Czas mijał. Każde było skupione na czymś innym, jednak dopiero wiadomość od siostry wyrwała go z przemyśleń. Musiał jej coś odpisać. Pewnie teraz będzie pisać codziennie martwiąc się o to, czy czegoś sobie nie zrobi.
Dobrze, Emily. Zwiedziliśmy trochę Sendai dzisiaj, jest okay. Staram się jakoś przyzwyczaić do normalnego życia.
Wylatujemy jutrzejszego ranka na Cytadele załatwić moje sprawy.
Emily, nie zaprzątaj tym sobie głowy. Wszystko jest pod kontrolą. Daryl wróci do domu jeszcze przed świętami, masz moje słowo. Ludzie, którzy spróbują załatwić tą sprawę to profesjonaliści.
Zrobię, co w mojej mocy żeby pojawić się na święta.
Kocham cię siostro.
Charles.

PS.
Nie naskakuj tak na Wade z pytaniami, nie zrób mi powtórki z liceum.
Spojrzał na Sonye dalej w jego objęciach. Delikatnie przysunął ją bliżej. Nawet nie wiedział, kiedy minęły kolejne minuty. Czując powoli, że kobieta oddycha coraz spokojniej oraz równomiernie uśmiechnął się. Już drugi raz zdarzyło jej się tak szybko zasnąć będąc obok. Uczucie, że ktoś może się czuć tak bezpiecznie obok niego napawało go w dobry nastrój.
- Chyba czas spać kochanie.
Zaczął zbierać się ze swojego miejsca. Jednak zamiast wstawać samemu zabrał ją ze sobą niosąc ją w ramionach do sypialni. Jego rozmiary miały też pewne plusy. Jednym z nich był brak jakichkolwiek problemów z przenoszeniem lżejszych ciężarów. Położył ją do łóżka. Nie byłoby dla niego problemem, jeśli spałaby w ubraniu, ale znając ją pewnie się przebierze.
- Zapalę jeszcze jednego przed snem. Przynieść ci wody czy jeszcze do mnie przyjdziesz?
Spytał stojąc w drzwiach. Teraz już nawet nie można było powiedzieć, że nie zachowują się jak para z prawdziwego zdarzenia. To już dawno przestało być zwykłym znajomością, a kolejny etap związku przychodził dość naturalnie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

31 paź 2017, o 10:27

Automatycznie uniosła ręce, łapiąc Charlesa za kark, gdy podniósł ją z kanapy. Nawet w połowie przez sen, kontrolowała to, by nie wylądować na podłodze, jeśli mężczyzna złapie ją niedokładnie. Nie otworzyła oczu, ale uśmiechnęła się lekko.
- Kochanie - mruknęła cicho, powtarzając określenie, jakim ją nazwał. - Tak nikt do mnie nie mówi.
Niechętnie wypuściła go z objęć, kiedy położył ją na łóżku i odprowadziła go zaspanym spojrzeniem. Jej myśli pozostawały tajemnicą, ale wiele z nich pojawiało się w jej oczach, kiedy nie pilnowała tego, by nie pokazywać po sobie zbyt wielu emocji. Przeciągnęła się i westchnęła, podnosząc w końcu do pozycji półsiedzącej, by ściągnąć z siebie sweter. Nie zamierzała spać w ubraniu. Rozejrzała się, przecierając oczy.
- Ty przyjdziesz do mnie - poinformowała go, pozwalając mu przejść do kuchni i zapalić jeszcze jednego papierosa przed snem. I kiedy opuścił swoją sypialnię, przez jakiś czas słyszał stamtąd jeszcze szelest materiału i jej ciche kroki. Musiała się przebrać, nie mogła zasnąć przecież w skórzanych spodniach.
Gdy Striker wrócił, Wade leżała przodem do wejścia, z boku łóżka, zostawiając dużo miejsca dla niego. Nie miała już na sobie swoich ubrań, ale tę samą koszulkę, którą dostała od niego dnia poprzedniego, a którą nieopatrznie zostawiła później rano w kuchni. Teraz znalazła ją sobie sama i się przebrała. Obserwowała mężczyznę, odkąd wszedł do pokoju. Patrzyła jak odstawia wodę na szafkę z jej strony i sam szykuje się do snu. Odsunęła dla niego nieco kołdrę, gdy wchodził do łóżka, a potem szybko znalazła drogę w jego objęcia. Wsunęła się pod jego ramię zanim zdążył zaprotestować.
- Szkoda, że nie możemy tutaj już zostać - odezwała się cicho. Światło w przedpokoju zgasło, znów zostawiając tylko wpadający przez okno blask parkowej latarni. - Zostawić wszystkiego za plecami i po prostu tu zostać.
Przez ostatnie dwa dni ich życie było szokująco normalne. Takie, do jakiego nie był przyzwyczajony ani Charles, ani ona. Nie mieli nawet broni przy sobie. Nawet generatora przy pasku. Tak jakby byli ludźmi pokroju Emily i Tada, bez większych problemów na głowie i w głowie. Jedyne, co ich wyróżniało, to wygląd. Strikera nawet bardziej, niż ją, bo Sonya miała raptem trzy blizny. Uniosła na niego wzrok i przesunęła opuszkami palców po jego brodzie, równo przystrzyżonej na spotkanie z siostrą. Uśmiechnęła się lekko. Chyba odechciało się jej spać.
- Moglibyśmy jeszcze przez jakiś czas udawać, że nie mamy wcale gorszego życia, do którego trzeba wrócić. Chociaż kto wie, może akurat teraz nie będzie wcale takie najgorsze.
Uśmiechnęła się do niego. Światło z zewnątrz padało tylko na jej włosy, jej twarz pozostawiając w cieniu, ale dało się ten uśmiech wysłyszeć w jej głosie i wyczuć w następnym delikatnym pocałunku. Wszystko wydawało się właśnie takie, jakie powinno być. Jeszcze przez tę jedną, krótką noc, po której miał nastąpić dzień i zakończyć tę błogą sielankę.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

31 paź 2017, o 19:45

Stał tak jeszcze przez chwilę w drzwiach uśmiechając się, kiedy obserwował jakim stanie jest. Pewnie nie mogła się tak zrelaksować przez wiele ostatnich lat. Zresztą to samo tyczyło się jego. Ta iluzja idealnego świata w którym nie podjęli w swoim życiu pewnych decyzji. Westchnął i spojrzał na nią z miną niedowierzania.
- Zaraz przyjdę.
Parsknął śmiechem widząc jak półprzytomna walczy ze swetrem. Obserwowanie jej sprawiało mu pewnego rodzaju radość, ale jeśli chciał jeszcze zapalić nie było sensu tak po prostu stać w drzwiach i się patrzyć, skoro i tak zaraz będzie spać zaraz obok niego. Wyszedł wiec do kuchni odpalając wyciąg na najniższą prędkość. Podsunął sobie taboret, aby zaraz na nim spocząć.
Paląc powoli papierosa uśmiechał się do siebie chyba pierwszy raz w swoim życiu. Jeśli kilka dni temu ktoś powiedziałby mu, że jego życie tak bardzo się zmieni to pewnie spytałby się co bierze, a potem strzeliłby sobie w głowę. Teraz jednak wszystko wyglądało całkowicie inaczej. Już nie myślał o samobójstwie, zakończeniu tego wszystkiego czy powrocie do starego życia. Za bardzo już wciągnął się w to wszystko. Jego życie w końcu zaczęło zmierzać w dobrym kierunku.
Nawet nie wiedział, kiedy skończył się papierosem. Przesunął ręką pod kranem by trochę wody zmoczyło niedopałek. Wrzucił go do kosza, a sam w końcu postanowił wrócić do pokoju. Zabrał przy okazji szklankę wody.
Będąc już w pokoju odstawił szklankę na stoliczek po jej stronie. Samemu w końcu zaczynając się rozbierać do snu. Ściągnął z siebie ubranie jak zawsze kładąc się do łóżka w samej bieliźnie. Objął ją widząc, że kobieta tak samo jak on nie potrafiła długo wytrzymać bez żadnej czułości.
- Możemy tutaj wrócić jak to wszystko się skończy.
Gładził ją dłonią po ramieniu. Raczej gdyby ktokolwiek z jednostki zobaczył go teraz, to pewnie by zemdlał lub nie mógł uwierzyć w jego zachowanie. Kiedyś delikatność oraz imię Charles nie miały prawa znaleźć się w jednym zdaniu. Teraz zachowywał się jak inny człowiek, ten który umarł wraz z jego pogrzebem.
- Też tak myślę.
Odpowiedział na jej pocałunek bardziej zachłannie. Jakby to czego potrzebował przez całe swoje życie to była właśnie ona. Mogła wyczuć, że przez ten cały czas mężczyzna się uśmiechał. Trzeba było przyznać, że te dwa dni musiały być dla nim jak raj, który uznali za utracony.
Kolejny raz złapał ją silnie poniżej pasa wciągają kobietę na siebie. Jedna ręką wciąż zostawała w dole, kiedy druga powoli przesunęła się pod koszulkę gładząc jej plecy. Znał ją już trochę, kolejny raz zaczął całować jej szyję wiedząc jak to na nią działa.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

31 paź 2017, o 23:13

Ostatnie chwile, które mieli dla siebie nawzajem, zanim wszystko wróci do normy. Pewnie nie będzie na Omedze możliwości na tak beztroskie siedzenie w miejscu, na wspólne spędzanie wolnego czasu, które inaczej wyglądało w towarzystwie drugiej osoby, a inaczej w samotności. Z drugiej strony, Sonya miała swoje koty i im okazywała odrobinę jakiejś czułości. Inna sprawa, że to, co ukierunkowała teraz w stronę Strikera, to było zupełnie coś innego. Emocja, którą ciężko było z czymkolwiek porównać.
Nawet teraz, kiedy po prostu leżeli obok siebie, nie potrafili być obojętni. Nie dało się tak po prostu zasnąć, kiedy przez ostatnie lata swojego życia albo żyli w nienawiści, albo w apatii. Może i Wade gdzieś z kimś po drodze była, pewnie Striker też, ale tamte zbliżenia stawały się tylko nieistotnymi elementami ich żyć, które były i minęły, nie pozostawiając za sobą zbyt silnych śladów. Przykładowy Shay, którego Sonya wspomniała raz, bo raz zdarzyło się jej ulec słabości, był tylko przypadkiem. Niczym ważnym. Niczym, co warto by było wspominać z rozrzewnieniem. Charles ją rozumiał, nie oceniał, nie nienawidził, nawet widocznie uwierzyła że mężczyzna nie czeka na moment, w którym będzie mógł się na niej zemścić. No i z jakiegoś powodu, niezależnie od tego wszystkiego, dobrze się czuła w jego towarzystwie, choć pewnie nie spodziewała się takiego obrotu spraw jeszcze wtedy, gdy celowali w siebie z broni w kajucie na Ishtar, bo go nieopatrznie obudziła.
Nie mogła wtedy choćby wyobrażać sobie, że kilka dni później z wytęsknieniem będzie wyczekiwać dotyku jego dłoni. Że będzie przesuwać opuszkami palców po jego ramionach, po bliźnie na skroni i zakrzywieniu jego ust. Że zamiast spędzać z nim noc w domku na Islandii, by upewnić się, że jej nie ucieknie, Sonya pozwoli teraz bezceremonialnie się przyciągnąć, a po jej jasnej skórze pod jego dotykiem będzie przechodzić dreszcz za dreszczem. Nie, tego żadne z nich się nie spodziewało, a jakoś stało się to całkowicie naturalne.
Podniosła się, siadając na Charlesie, i powoli zdjęła z siebie jego koszulkę. Nie była już zaspana, w jej oczach płonął ogień. Znów w ciepłym świetle parkowej latarni zarysował się kształt jej ciała, według niej uszkodzonego i zniszczonego, a dla Strikera doskonałego. A później, gdy znów jak zwykle przejęła nad wszystkim kontrolę, znaczenie przestały mieć zarówno blizny, jak i upływający czas. Przyciągnęła mężczyznę do siebie, zmuszając go do tego, by usiadł, sama oplatając go jednocześnie nogami. Tak byli jeszcze bliżej siebie, mogła nie odrywać swoich ust od jego.
I z jakiegoś powodu nie chciała odsuwać się też później, jakby rozdzielenie ich zdyszanych ciał wiązało się jednocześnie z jakimś pożegnaniem. Oparła głowę o jego ramię, obejmując go mocno, choć jej oddech uspokajał się powoli. Ktoś zastukał w ścianę, z pretensjami o zagłuszanie ciszy nocnej, choć trochę się z tym za późno zorientował. A może pukał też wcześniej, tylko oni nie zauważyli.
- Charlie - powiedziała w końcu bardzo cicho, nie podnosząc głowy. - Wiem, że to oczywiste, ale nie zrób... nie zrób nic głupiego jutro. Nie chcę cię stracić.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [JAPONIA] Sendai

1 lis 2017, o 12:40

Przez tyle lat nie potrafił sobie poradzić ze wszystkim. Po prostu nie umiał. Zapomniał o wielu rzeczach, które są tak normalne dla większości osób. Teraz za każdym razem, kiedy się do siebie zbliżali czuł jak znowu czuje, że żyje. Jego egzystencja nabierała sensu w raz z coraz większym uczuciem jakim darzył Sonye. Tym bardziej widząc jak reaguje na jego dotyk. Sam zresztą reagował podobnie do niej.
Patrzył jak powoli ściągą koszulkę. Wciąż nie potrafił zrozumieć jakim cudem tak idealna kobieta zauważyła coś w kimś takim jak on. W jego oczach płonęło pożądanie jak nigdy wcześniej. To zbliżenie też było inne od tych wcześniejszych. Teraz nie było tutaj już niepewności jak za pierwszym razem lub upewnienia się, że to nie jest przypadek jak za drugim razem. W tym momencie obydwoje już wiedzieli jak bardzo pragną siebie nawzajem.
Jego dłonie wędrowały po jej ciele. Starał się zapamiętać każdy możliwy kawałek jej ciała. Dopiero, kiedy pociągnęła go w górę i objęła nogami oddał się jej całkowicie, pozwalając Sonyi przejąć kontrolę. Chociaż, trudno nazwać to byłą kontrolą, kiedy to Striker poruszał nią w swoim uścisku, coraz silniej przyciskając ją do swojego ciała.
Znów czuł zmęczenie jak dnia poprzedniego. Zdrowe zmęczenie. Dokładnie tak jak ona, nie chciał nawet spróbować uwolnić się z tego uścisku. Po prostu trzymał ją dalej obok siebie głaszcząc jej delikatną skórę na plecach. Nawet nie zauważył jak wściekły sąsiad pukał w ścianę.
Słysząc co mówi chyba pierwszy raz postanowił nie zwracać uwagi na bliznę na jej twarz. Przesunął dłońmi po szyi kobiety, by potem wylądowały na jej policzkach. Przesunął jej głowę tak by spojrzała mu prosto w oczy.
- Nie stracisz. Zawsze będę przy tobie.
Pocałował ją łapczywie jakby w taki sposób chciał udowodnić, że jego słowa są prawdziwe. Kolejny dłońmi zjechał na jej plecy i przycisnął ją do siebie. Ich zachowanie nie było już zwykłym zafascynowaniem, powoli stawali się kochankami z prawdziwego zdarzenia.
W końcu delikatnie się od niej odsunął ale złapał ją za pośladki i powoli zaczął wstawać razem z nią. Uśmiechnął się do niej.
- Chyba jednak będziemy musieli wziąć prysznic przed snem.
Zaczął nieść ja w swoim uścisku w stronę łazienki.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „Ziemia”