Frost wyszedł zza kontenera krokiem dość złowróżbnym, ale ograniczył się tylko do powiedzenia: - Spływamy. - I pociągnął Dalię za sobą, by jak najszybciej zniknąć wśród uliczek Fairbanks, a następnie udać się w stronę Fortu Wainwright, gdzie w porcie kosmicznym czekał jego prom Frostbite. Daniel raz, jeden jedyny raz obejrzał się w tył, by spojrzeć na wciąż zamrożonego funkcjonariusza policji. Cholera, jeszcze zawiadomi innych, trzeba go permanentnie uciszyć...
"Nie, nie, nie, Frost. Dosyć tego na dzisiaj."
Gdy znaleźli się mniej więcej w połowie drogi, Frost zatrzymał Dalię, jedyny raz podczas tej eskapady. Rozpiął ogromny, zwisający jej z pleców plecak i wyciągnął z niego to, czego w tej chwili potrzebował: swój kombinezon arktyczny, razem z doczepioną do niego Szarańczą i Wdową. Umiał się ekspresowo ubierać, więc w kilkanaście sekund miał na sobie jego poszczególne części. "Tęskniłem", pomyślał. Przypiął także Kata, poprzednio zatkniętego za pas, do chwytaka magnetycznego na biodrze. Na ostatku założył swój hełmo-czepiec i rzekł krótko: - Idźmy. - A potem nie zatrzymywali się aż do promu.