Thessia to ojczysta planeta asari, porównywalna w swym pięknie do Illium, także będącego pod wpływami tej rasy. Wszystkie asari władają biotyką, dlatego też ich napoje mogą zawierać śladowe ilości pierwiastka zero - radzimy uważać turystom!
LOKALIZACJA: [Mgławica Ateny > Parnitha]

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Wodospady Lavail

6 wrz 2016, o 22:05

- Wiem - odparła mało skromnie i zaśmiała się. - Tego nauczyłam się gdzieś indziej.
Potrafiła tańczyć i lubiła to robić, zupełnie abstrahując od faktu, że często to, jak się ruszała, dawało jej spore plusy w kontaktach damsko-męskich i opłacało część jej zachcianek. Dawno już nie musiała się odwoływać do takich sposobów, choć jakby się uprzeć, to jej znajomość z Nazirem od tego się zaczęła. Tylko podeszła do niego trochę inaczej, bo w jego przypadku zadziałało zgrywanie niewiniątka. Przypomniał się jej ich pierwszy wspólny poranek i zerknęła krótko na mężczyznę spod rzęs.
- Wiesz, kiedy zabrałeś mnie z celi... - zaczęła, na chwilę zmieniając temat. - Następnego dnia rano, po pierwszej nocy, naprawdę próbowałam uciec. Nie obchodziła mnie książka w celi, nie sądziłam że w to uwierzysz. Nadal jej nie dokończyłam i prawie zdążyłam zapomnieć, o czym była.
Na chwilę skupiła się na swojej rybie, którą jadła znacznie wolniej, niż Nazir. Zawsze sądziła, że pochłania posiłki w zastraszającym tempie, ale przy nim zrewidowała te poglądy. A może gadała i śmiała się za dużo, marnując czas, który powinna przeznaczyć na jedzenie. Khouri stanowił towarzystwo, przy którym nie czuła upływającego czasu. Zazwyczaj.
Uniosła na niego przerażone spojrzenie i pokręciła powoli głową.
- To by już było absolutne przegięcie. Nawet nie myśl o bekaniu w towarzystwie i trzymaj podeszwy w dole - wróciła do poprzedniego rozbawienia. - Lekcje? W domu, szkołę miałam normalną. To matka mnie trzymała na krótkiej, eleganckiej smyczy. Dużo się nauczyłam, do niczego mi się to nie przydało.
Herbata już zaczynała powoli stygnąć, więc mogła się jej napić bez ryzyka poparzenia sobie ust. Nawet tej herbaty będzie jej brakowało, gdy opuści Thessię. Ten smak zawsze będzie się jej kojarzył tylko i wyłącznie z wizytą na planecie asari. Spojrzała na omni-klucz Khouriego, gdy otworzył listę klinik, o których mówił, ale z miejsca w którym siedziała nie była w stanie zobaczyć nic. Skinęła więc tylko głową, gdy powiedział o wizycie umówionej za półtorej godziny. Nie była fanką ani klinik, ani zabiegów, ale tej nie mogła się doczekać. Jeśli faktycznie usuną jej bliznę, wreszcie będzie mogła z powrotem nosić połowę swojej szafy.
- Musielibyśmy się zbierać za jakieś pół godziny - zauważyła i przeniosła wzrok z powrotem na wodospad. Mogłaby tu zostać trzy dni, ale tak już miała, że miejsca takie jak to przyciągały ją i długo nie chciały wypuścić z objęć.
Zabrała się za dokańczanie obiadu, bo nie chciała marnować czasu na jedzenie, skoro nie mieli go tak wiele, więc w przeciwieństwie do Nazira przyspieszyła, podczas gdy on zwolnił. Zerknęła w dół, w stronę pomostów i alejek na brzegach rzeki. Tam też musiało być przyjemnie. Generalnie cała okolica była na tyle przystosowana dla turystów, by zewsząd roztaczał się piękny widok na cud Thessii.
- Możemy się przejść - zgodziła się i uśmiechnęła się do Khouriego. - Tutaj już jednak nie będę kupować pamiątek.
Czas leciał szybko, nawet nie wiedziała kiedy z w miarę wczesnego poranka zrobiło się popołudnie. Zanim wyjdą z kliniki, pewnie będzie jakaś szósta, może siódma. Irene nie miała pojęcia ile trwają zabiegi takie, jakim oni chcieli się poddać. Podejrzewała, że w jej przypadku będzie to szybsza, czystsza robota, niż u Nazira, którego duża część skóry była brzydko poparzona. Z drugiej strony, jeśli od razu poprawią jej tatuaż, to też może trochę zejść. A chciała, żeby wszystko było jak wcześniej, żeby asteroida i Hames zostali tylko wspomnieniem, złym snem.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

6 wrz 2016, o 23:16

Zmarszczył brwi, obserwując ją na początku jej nagłego wyznania. Prawdopodobnie nie wiedział, czego ma się spodziewać i chyba trochę obawiał się tego, czego nagle mógł się dowiedzieć. Z tego przejęcia na kilka sekund zapomniał o wciąż smakowicie pachnącej rybie na jego talerzu.
- Chyba wolałem tego nie wiedzieć - przyznał z cichym westchnięciem, zabierając się z powrotem do jedzenia. - Znaczy podejrzewałem, że spróbowałaś przynajmniej raz. Każdy by próbował.
Wzruszył ramionami, co oznaczało, że on do tego grona należał. Nie siedziałby na miejscu, szczególnie w takiej sytuacji, w jakiej wtedy się znaleźli. Wtedy, gdy dostrzegła szansę i usiłowała zwrócić sobie znów odebraną wolność. To, w czym łóżku spała, musiało stracić na znaczeniu w takiej perspektywie.
- Ma zakrwawioną okładkę, to trochę zniechęca - usprawiedliwił fakt, że zdążyła już zapomnieć treści jej książki, po czym znów nachylił się nad blatem, łapiąc za sztućce. Ryba, choć zdążyła nieco ostygnąć, wciąż musiała być pyszna, bo, pomimo tego, że wyglądała na dużą i sytą, zabrał się do kończenia jej ze smakiem i zapałem niemal takim samym, jak na początku, gdy wygłodniały czekał, aż kelnerka postawi przed nim obiad.
Szybko pozbył się zawartości swojego talerza, odwlekając nieco odpowiedzi na to, co mówiła, bo zajęty był przeżuwaniem - a skoro podnoszenie podeszew było niegrzeczne, to mówienie z pełnymi ustami szczególnie. Powstrzymał śmiech, nie chcąc umrzeć przez uduszenie się mięsem, gdy zabroniono mu bekania.
- Już nie będę - zgodził się i wymownie przetoczył wzrokiem po błękitnym niebie, zupełnie tak, jakby wcześniej zdarzało mu się to nagminnie.
Odstawił sztućce na niemal pusty już talerz, a ten jeszcze dalej od krawędzi stołu, podkreślając, że to już koniec i nic więcej z niego nie tknie. Uniósł szklankę do ust i wypił większość jej zawartości, odstawiając ją na blat by, po zmianie zdania, dopić już całość. Sięgnął po serwetkę i zapobiegawczo wytarł usta, woląc nie pozostawić żadnego, ciemnego osadu na własnej twarzy.
- Możemy kupić te herbaty, jeśli chcesz - zasugerował, spoglądając na jej napój, którego nie widział w jej rękach po raz pierwszy. - Matka Shani je lubi. Nie pamiętam nazwy, ale znajdę.
Poczekał aż dokończy swoją porcję nim odsunął własne krzesło, uruchamiając omni-klucz by sfinalizować odruchowo płatność. Nie wyglądało na to, by robił to z jakimkolwiek wyrzutem - ot, kończyli jeść to płacił. Nic nie mówił odnośnie oddawania mu za to pieniędzy, prawdopodobnie nie przywiązując do tego wielkiej wagi.
- Mam wrażenie, że byliśmy tu za krótko - odezwał się dopiero po dłuższej chwili ciszy, gdy wyszli już na pomosty i ruszyli spacerem wzdłuż nich, idąc obok siebie. Dłonie wsunął w kieszeni spodni, rozglądając się dookoła i chłonąc widoki. - Jutro już targi - zauważył głośno, choć musiała zdawać sobie z tego sprawę. - Shani chciała się spotkać przed galą, gdzieś w południe i przedstawić swój plan. Chyba wiesz więcej o jej zamiarach niż ja - dodał i uśmiechnął się, nawet jeśli fakt, że nie miał pewności co do intencji swojej kuzynki ani tego, co planowała na targach robić, nie mógł zapewniać mu spokoju.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Wodospady Lavail

7 wrz 2016, o 10:35

Przyglądała mu się przez chwilę w zamyśleniu. To, że wolał tego nie wiedzieć, nie zmieniało tego, jak było. Mimo wszystko przynajmniej wiedziała, że na przyszłość nie warto było się do niczego przyznawać. Niektóre rzeczy lepiej było puścić w niepamięć, niezależnie od tego, czy były ważne, czy mniej. To była dziwna noc, przespała ją obok mężczyzny, którego w głębi duszy nienawidziła, bo przecież wiózł ją w niewolę. A jednak nie przeszkadzało jej to w skorzystaniu z jego pomocą z ostatnich chwil wolności, która się jej bardzo gwałtownie kończyła. Liczyła też wtedy na to, że ją wypuści, powodowany atakiem wyrzutów sumienia, nie wiedząc jak ważną sprawę ma na asteroidzie do dokończenia. Nie wyszło, skończyło się zupełnie inaczej, choć teraz już nie narzekała, jej życie po wielu turbulencjach wreszcie się jakoś naprostowało.
- Wtedy wszystko było inne - stwierdziła cicho, odwracając wzrok i wbijając go w wodospad.
Gdyby uciekła, to i tak by ją znalazł, teraz już to wiedziała, tamtego poranka nie była w stanie myśleć racjonalnie. Jej zryw i tak nie trwał długo, Isis szybko ją zgasiła. W tej chwili to i tak miało niewielkie znaczenie, bo w żaden sposób nie wpłynęło na obecną sytuację. Zwyczajnie się jej przypomniało.
Skinęła głową z aprobatą, gdy Khouri obiecał, że będzie się pilnował w towarzystwie i sama też skupiła się na dokańczaniu swojej ryby. Była bardziej niż zadowolona z obiadu. Dopicie herbaty zajęło jej nieco więcej czasu, niż Nazirowi skończenie soku, ale też w końcu wstała od stołu. Zauważyła, że znów zapłacił za nich oboje, ale w żaden sposób tego nie skomentowała. Nie bardzo zresztą wiedziałaby jak. Nie przeszkadzało jej to.
- Pewnie, że chcę - odparła. - Pytałam o nie Shani, ale chyba zanim zdążyła odpowiedzieć, zapomniała że w ogóle zadałam pytanie i niczego się nie dowiedziałam. Fajnie by było mieć je na Crescencie.
Ruszyła obok Khouriego, schodząc po długich schodach i docierając w końcu na pomost. Szła przy nim, niespiesznie, wpatrując się w rwący strumień rzeki i odległy wodospad. Stąd widzieli tłumy, które zaczynały się zbierać na wyższych platformach. Przylecieli tu naprawdę w ostatniej chwili, teraz wszyscy kończyli pracę i zaczynali zlatywać tutaj na miłe popołudnie.
- Konkretnie tutaj, czy na Thessii? - spytała. - Czuję się trochę, jakbyśmy tu byli od zawsze i jednocześnie tak, jakbyśmy dopiero co przylecieli. Może przez to, że ciągle się coś dzieje.
Zorientowała się, że mówi o planecie, podczas gdy Nazir prawie na pewno miał na myśli wodospady. Wsunęła ręce do kieszeni kurtki.
- Cieszę się, że mogłam to zobaczyć. Takie miejsca jak to są najbardziej warte odwiedzania. Nie tak dawno temu podziwiałam Prezydium Cytadeli, naprawdę byłam nim zachwycona, teraz przy Lavail wypada blado. Pomijając fakt, że to dwie zupełnie różne rzeczy, więc ciężko je porównywać. Ale wiesz o co mi chodzi.
Na wspomnienie jutrzejszych targów uśmiechnęła się. Nie mogła się ich doczekać, nawet nie ze względu na sam bankiet, ale w kontekście planów, które Shani miała na czas jego trwania. Wzruszyła ramionami.
- Szczerze to nie wiem zbyt wiele - przyznała. - Shani ma tendencję do mówienia dużo, ale rzadko kiedy są to konkrety. Może faktycznie jutro dowiem się więcej. W południe?
Skinęła głową i skręciła w lewo, po niewielkiej rampie schodząc na jeden z niższych pomostów. Ten był bliżej rzeki, dalej od ustawionych wzdłuż brzegu budynków.
- Sama nie wiem czego mam się po niej spodziewać, więc póki co moim największym zmartwieniem pozostaje dylemat, którą sukienkę nałożyć - zaśmiała się cicho.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

8 wrz 2016, o 07:49

Nie wyglądał na obrażonego lub urażonego tym, że go okłamała. Bardziej dotarło do niego, że faktycznie to zrobiła - a on się nie zorientował. Może rozważał teraz wszystkie momenty, w których również mogła nie mówić prawdy, a on nie kwestionował jej odpowiedzi. Odwrócenie jego uwagi było dobrym pomysłem, a inny temat spełnił tę funkcję bez problemu. Na przykład ten dotyczący herbaty, którą piła. Zajrzał jej do kubka po raz kolejny, oceniając przy tym rozwinięty kwiat jakby chciał spytać, czy go się je, czy jest tylko ozdobą.
- Poszukam jak wrócimy z kliniki - odpowiedział automatycznie, bez większego namysłu, nim inny pomysł nie uderzył mu do głowy. - Albo możemy przejść się potem po mieście, po herbaciarniach, aż ją znajdziemy.
Uśmiechnął się, zerkając na nią by sprawdzić, czy jest temu przychylna, czy jednak spojrzy bardziej realistycznie na całą sprawę - z jednej strony poprzednie miejsca, w których była, ów herbatę miały, musiała być więc popularna. Z drugiej Reone było ogromne, a kiedy była z Shani, nie widziała żadnej herbaciarni. Nie zaszkodziło jednak sprawdzić, jeśli nie mieli nic innego do roboty po powrocie z zabiegu - zakładając, że wszystko przejdzie bezproblemowo.
- Wiem - kiwnął głową, gdy wspominała o miejscach takich jak Thessia czy wodospady. - Dla mnie nawet Illium na vidach wypada słabo przy Thessii. Czuję się uprzedzony - parsknął śmiechem, rozglądając się dookoła gdy usłyszał krzyk jakiejś asari, wypowiadającej imię, które brzmiało podobnie do jego. Wołała jednak jakiegoś turianina.
- Co to za życie, które spędzasz cały czas w jednym miejscu. Galaktyka jest przecież taka ogromna - westchnął, ze zmarszczonymi brwiami wracając spojrzeniem do wodospadów, a ignorując asari, która krzyczała właśnie na swojego partnera za szwendanie się po okolicy bez niej. - Nie rozumiem, jak ludzie mogą spędzić całe swoje życie w jednym mieście. Bo znam takich. Chyba to jest plus asari - mają tak dużo czasu, że nie wiem czy znajdziesz jedną, która przez tysiąc lat nie wystawiła nosa spoza swojej planety.
Wyciągnął dłoń z kieszeni spodni po to, by przeczesać nią włosy i podrapać się po policzku, który na powrót zaczynał byś szorstki. Zerknął na Dubois i uniósł brwi, gdy wspomniała o sukience - jak na zawołanie podniosły się również kąciki jego ust, wyginając w zawadiackim uśmiechu.
- Pokaż, pomogę ci wybrać - zaproponował niewinnie, pamiętając, jak nie chciała pokazać mu tej, którą kupiła z Shani. Drugiej też nie widział zbyt dobre, tylko przez chwilę, w sklepie.
Pomost się skończył, oferując dwa rozgałęzienia - bliżej wodospadu oraz bliżej stałego lądu, na którym znaleźć mogli prom, który podwiezie ich do doku na samej górze i Crescenta, który tam się znajdował. Khouri instynktownie wybrał drugą drogę, choć zwolnił kroku, przedłużając spacer w pięknej scenerii tak, jak tylko był w stanie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Wodospady Lavail

8 wrz 2016, o 09:45

- Możemy poszukać - skinęła głową, zgadzając się. - W końcu i tak mieliśmy się później przejść, może akurat trafimy gdzieś na tę herbatę. Z tego co widzę to mają ją wszędzie, więc pewnie da się ją kupić w pierwszym lepszym sklepie.
Przynajmniej był to jakiś plan na wieczór, który wciąż mieli wolny. Irene nie przyznałaby tego sama przed sobą, ale lepiej się czuła ze świadomością, że spędzi go z Nazirem, a nie sama. Z jednej strony była w stanie sobie zorganizować czas, z drugiej jednak lubiła jego towarzystwo - jeszcze jakiś czas temu w życiu by nie wpadła na to, że dobrowolnie będzie chciała spędzać z nim czas, zwłaszcza że były chwile, kiedy nie spuszczał jej z oka, bo przecież a nuż podetnie sobie żyły, albo zdemoluje statek, albo zrobi coś innego, równie dziwnego.
Doszła do wniosku, że Khouriemu pewnie nie spodobałoby się Illium. Nie, kiedy miałby je porównywać z Thessią, której wcale nie cenił z handlowego, ani klubowego punktu widzenia. Mógłby być zawiedziony, jeśli spodziewałby się czegoś takiego, jak tutaj. Na pewno i na Illium dało się znaleźć miejsca jak Lavail, ale tam czas płynął znacznie szybciej i to chyba było główną różnicą, którą Irene była w stanie wychwycić.
Uśmiechnęła się, gdy usłyszała słowa, które równie dobrze mogła wypowiedzieć sama.
- Ja też nie rozumiem. To zmarnowane lata - odparła. - Dlatego mówiłam, że zazdroszczę asari. Żyjąc tysiąc lat masz jakieś niewielkie szanse na zobaczenie większości miejsc wartych odwiedzenia. Bo też na pewno nie wszystkich - przeniosła wzrok na tłum na jednej z platform, mrużąc oczy. - Kroganie mają w sumie podobnie, ale oni i tak są zbyt zajęci wojnami i piciem rynkolu, żeby cokolwiek zwiedzać.
W zaprzeczeniu tego, co właśnie powiedziała, na najbliższej platformie pojawił się kroganin. Prawdopodobnie ktoś go zmusił do tego, by tu przyleciał, Irene wątpiła, by zrobił to dobrowolnie. Zaśmiała się znów, gdy Khouri zaproponował pomoc w wyborze sukienki, bo po pierwsze nie sądziła, by jego rady były obiektywne, a po drugie - wizja przebierania się i prezentowania strojów w kajucie Crescenta z jakiegoś powodu brzmiała dla niej absurdalnie. Owszem, przywiązywała sporą wagę do tego, jak wygląda, ale nigdy nie ustalała swojego stroju z nikim. Po prostu ubierała się tak, by być pewną, że ludzie wokół będą pod wrażeniem. Nie potrzebowała do tego pomocy.
Odwzajemniła spojrzenie, w końcu wzruszając ramionami.
- Niech ci będzie - odparła. Wiedziała, że Nazir miał względnie dobry gust, choć spodziewała się już, którą sukienkę dla niej wybierze. I wcale nie dlatego, że faktycznie była ładniejsza, bo gdyby tak było, to nie miałaby dylematu. - Pokażę ci.
Promy były już w zasięgu wzroku. Irene zatrzymała się na chwilę, ostatni raz rzucając spojrzenie w stronę wodospadów. Ostatni raz wsłuchała się w huk wody, ostatni raz zapatrzyła się na rzekę spadającą z urwiska. Lavail było ogromne, oszałamiająco piękne i zapierające dech w piersiach. I znów nie chciała stąd odlatywać, choć niezupełnie z tego samego powodu, co znad jeziora Kil'ran. Tam nie chciała rezygnować z możliwości bezkarnego lotu, tutaj po prostu mogła patrzeć w nieskończoność. Ale nie mieli czasu, zresztą przedłużanie tej chwili nie sprawi, że zapamięta ją lepiej.
- Chodźmy - westchnęła. - Nie ma na co czekać.
Wybrała pierwszy lepszy prom i wskoczyła do niego. Z jego okien też jeszcze przez chwilę mogli obserwować wodospad, rzucając mu ostatnie, pożegnalne spojrzenie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Thessia”