Thessia to ojczysta planeta asari, porównywalna w swym pięknie do Illium, także będącego pod wpływami tej rasy. Wszystkie asari władają biotyką, dlatego też ich napoje mogą zawierać śladowe ilości pierwiastka zero - radzimy uważać turystom!
LOKALIZACJA: [Mgławica Ateny > Parnitha]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Wodospady Lavail

1 wrz 2016, o 16:35

Obrazek Wodospady Lavail są jedną z największych atrakcji turystycznych na Thessii. Znajdując się po drugiej stronie planety niż stolica, przyciągają niemal tyle samo podróżnych, co ona. Powstały wiele tysięcy lat temu w wyniku załamania koryta największej rzeki na planecie. Od tamtej pory stają się centrum funkcjonowania mieszkańców okolicy, najpierw jako miejsce kultu, a później jako jeden z dziewięciu cudów natury Thesii. W języku asari Lavail znaczy Grzmiąca Mgła. Wysokość spadku wynosi niespełna czterysta metrów, a szerokość wodospadu to 1,6 kilometra.
Łomot spadającej wody słyszalny jest w promieniu 40 kilometrów, rozpylona woda tworzy rodzaj słupa kropelek wody wznoszącego się na wysokość 700 metrów, widocznego w promieniu 50 kilometrów. Wirujące wokół kropelki wody odbijają się w tysiącach tęczowych miraży. Unikalnym zjawiskiem jest tęcza księżycowa, występująca tylko podczas pełni księżyca.
Jednym z osobliwych sposobów rozrywki w okolicach Lavail, mało znanym turystom, jest naturalny basen, szerokości około dziesięciu metrów, znajdujący się tuż obok urwiska. Tylko wąski pasek skał oddziela go od głębokiej przepaści. Po wpłynięciu tutaj można poczuć, jak tony wody wirują i spadają w pobliżu. Miejsce to jest nieczynne w okresie wysokiego poziomu wody ze względu na bezpieczeństwo, ochotnicy bowiem mogą zostać porwani w przepaść.
W niewielkiej odległości od wodospadów wybudowane są liczne punkty obserwacyjne, umożliwiające podziwianie ich ze wszystkich stron. Najbardziej efektowny jest jednak widok wschodni, co wykorzystały liczne restauracje i prywatne hotele, zapewniając możliwość stałej obserwacji cudu natury ze swoich licznych okien. Pod sam wodospad można dopłynąć barką, uniknięcie całkowitego zamoknięcia jest wtedy jednak niemożliwe, ze względu na unoszące się wokół kropelki wody.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

1 wrz 2016, o 18:44

Khouri przyciągnął ją do siebie bliżej, odwzajemniając w zaskoczeniu pocałunek. Ten sam, który zapoczątkował chciał przed skokiem, ale o tym zapomniał. Znalezioną w trawie kurtkę znów przewiesił sobie przez ramię, wolne już dłonie opierając na jej talii i zapominając o omni-kluczu, który zasłoniło mu jej ciało.
Dopiero gdy zabrała od niego opaskę, uśmiechnął się do niej i wrócił do organizowania im transportu. Wbrew pozorom jezioro było dość dalekie od wodospadów - początkowo szukał przewoźnika, który zabrałby ich tam bezpośrednio. Gdy wróciła ze swoją pamiątką, dostrzegła, że zrezygnowany musiał wybrać tę samą taksówkę co ostatnio. Parsknął śmiechem widząc trzymany przez nią przedmiot.
- Mogłaś nałapać więcej kamieni - zauważył, chwilę przed tym gdy podmuch wzmagającego wiatru uderzył ich po twarzach, zagłuszając ostatnią część jego zdania.
Prom przybył na miejsce kilka minut później. Dubois zakupiła generator za dość symboliczną kwotę sześćdziesięciu kredytów - symboliczną biorąc pod uwagę stan jej konta. Tak naprawdę, jak na zabawkę i pamiątkę, generator nie był tani. Szczególnie, że mógł równie dobrze przestać działać po tygodniu, szczególnie na statku kosmicznym. Z wyglądu jego jakość wydawała się być dobra, ale nieco wygniecione pudełko, które turianin wyciągnął z trzymanej pod drzewem torby, mogło pozbawiać nadziei.
Droga na Crescenta trwała tyle samo czasu co ich podróż nad jezioro. Prom wyglądał na podobny, lecz na jego boku widniało spore zadrapanie, co nieco odejmowało mu uroku i przypominało o tym, że Thessia nie jest miejscem idyllicznym - nawet jeśli sprawiała takie wrażenie.
Statek czekał na nich w tym samym doku, a śluza rozsunęła się zanim Nazir zdążył do niej podejść. Isis dobrze kontrolowała otoczenie, a być może również komunikowała się z omni-kluczem Khouriego, sprawdzając gdzie jest i czy nie potrzebują natychmiastowej ewakuacji z tego raju na ziemi, jakim w tym momencie była porośnięta zielenią ojczyzna asari.
Na pokładzie Dubois miała okazję zostawić pakunek i odświeżyć się nieco - przejrzeć w lustrze, odgarnąć przyklejone do twarzy kosmyki włosów i poprawić swój stan. W tym czasie lecieli już w kierunku jednego z cudów naturalnych asari.
Wodospady zobaczyła z kokpitu na długo przed tym, gdy Crescent odnalazł dobre miejsce na lądowanie. Już z dala wyglądały majestatycznie - ogromne, pokropkowane unoszącymi się tu i ówdzie platformami, zbyt odległymi by dostrzec tłoczących się na nich ludzi.
Khouri zostawił kurtkę na oparciu fotela i przeszedł do śluzy jeszcze zanim statek sterowany przez sztuczną inteligencję utknął między zaczepami magnetycznymi. Gdy drzwi rozsunęły się, wypuszczając ich na zewnątrz, nie dostrzegli zamkniętego, ciemnego doku - jak wszędzie indziej. Każde z przydzielonych miejsc na środki transportu otwarte było na zewnątrz - od razu uderzył ich szum przelewającej się dziesiątki metrów dalej wody, lecz porastające tu i ówdzie drzewa przysłaniały im widok.
- Czytałaś o nich - przypomniał sobie jej słowa gdy wchodzili na pierwszą z platform, na której stało kilka osób opartych o barierki - głównie asari. Khouri zajął miejsce w lekkim oddaleniu od pozostałych, opierając na balustradzie łokcie. Platforma ożyła, unosząc się na niewidocznych dla nich lub nieistniejących szynach i wynosząc ich na wysokość, z której widok na Grzmiącą Mgłę był możliwy - i zapierał dech w piersiach. - Opowiedz coś.
Dla odmiany teraz ona mogła mówić, gdy on słuchał i obserwował. Wpatrywał się przed siebie milcząco, chłonąc widoki, do których nie przygotował się przeglądając vidy w extranecie.
Koniec końców, Wodospady Lavail nie były uznawane za cud bez powodu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Wodospady Lavail

1 wrz 2016, o 19:43

Nie obawiała się, co się stanie jeśli generator się zepsuje, bo wiedziała, że zawsze może poprosić Isis o pomoc w jego naprawie. To nie był żaden problem, SI powinna poradzić sobie ze wszystkim, jeśli Irene będzie zapewni jej dwie fizyczne ręce. W taksówce wydobyła generator z pudełka i zajęła się oglądaniem go z zaciekawieniem. Dotarło do niej, jak głupi był to zakup, ale z drugiej strony to właśnie takie zdarzały się jej najczęściej. Tak samo było z czipem kolorystycznym do omni-klucza. Spodobał się jej, więc kupiła, choć ostatecznie okazał się całkowicie zbędny. Przynajmniej ładnie wyglądało, jedno i drugie.
- Nie mam pojęcia po co to kupiłam - przyznała, chowając go z powrotem do pudełka. Na Crescencie będzie sprawdzać, czy działa tak, jak było obiecane. - Poniosło mnie bycie turystą. Chyba już wiem, dlaczego nie zbierałam pamiątek, wydawałabym na nie kredyty przeznaczone na przykład na jedzenie. To by było problematyczne.
Crescent przywitał ich znajomą jasnością korytarzy i zapachem przefiltrowanego powietrza, typowym dla statków. Irene poszła bezpośrednio do swojej kajuty, najpierw odkładając zdobycze na biurko i wchodząc do łazienki, by doprowadzić do porządku swoje rozszalałe włosy. Tym razem zaplotła je w kilka warkoczy, które związała w taki sam wysoki kucyk, licząc na to, że w razie silnego wiatru przy wodospadach dla odmiany nie będą jej włazić do oczu. Potem wróciła do swojego generatora, do którego wrzuciła granatowy kamień i uruchomiła go. Przez moment obserwowała, jak miniaturowy odłamek skały unosi się wewnątrz, pod szkłem.
- Jak ci się podoba, Isis? - rzuciła pytanie w przestrzeń, wychodząc z generatorem na korytarz, jeśli Isis nie odpowiedziała jej w kajucie. - Tam, gdzie byliśmy przed chwilą, było takich mnóstwo. I były ogromne. Wisiały nad jeziorem. Stwierdziłam, że przyniosę miniaturową wersję na pokład - obróciła go w dłoni, przyglądając się mu w zamyśleniu. - Gdyby statek był mój, postawiłabym to w kokpicie. Chyba by tam pasowało.
Niezależnie od odpowiedzi Isis, póki co zostawiła nowy nabytek na biurku w kajucie i przeszła do Nazira, by razem z nim obserwować wodospady odkąd tylko pojawiły się w zasięgu wzroku. Potem wyszli razem, znajdując się w końcu na jednej z platform, która razem z grupą innych turystów uniosła ich w górę, a oczom ukazał się wodospad.
Huk hektolitrów spadającej wody ogłuszał, a widok faktycznie zapierał dech w piersiach. Irene niezmiennie czuła się, jakby się jeszcze nie obudziła. Nawet zadrapany bok taksówki nie był w stanie zepsuć jej nastroju. Thessia była magiczna, wszystkie miejsca które na niej odwiedzali były niesamowite i Dubois ciężko było wyobrazić sobie jej przyziemną stronę. Zresztą nawet nie próbowała, bo po co? Oparła się o barierkę zaraz obok Khouriego, przez chwilę milcząc, choć poprosił o opowieść.
- Nie wszystko pamiętam - odparła w końcu. - Legendy mówią, że wodospad powstał z łez bogini Athame, kiedy zorientowała się, że asari umierają. Dała im wtedy Lavail, których woda wydłużała ich czas do śmierci do tego, które mają teraz. Potem się okazało, że po prostu te, które mieszkały przy wodospadach, żyły dłużej, bo prowadziły bardziej zorganizowane życie, a nie zajmowały się polowaniem i nie umierały od dziwnych rzeczy w dziwnych miejscach planety. Legendy są piękne, dopóki ktoś nie zacznie ich wyjaśniać - stwierdziła. - Potem tu stała świątynia, zbudowały ją na tamtej skale - wskazała gestem strzelisty fragment, mocno odcinający się od nieba. - Zburzona w jakiejś wojnie. Teraz wodospad nie jest już miejscem kultu, tylko ośrodkiem turystycznym.
Wyprostowała się i rozejrzała, po czym skinęła głową w stronę zabudowań, unoszących się nad dolną częścią rzeki. Słońce odbijało się od przeszklonych ścian budynków stojących na brzegach.
- Tam są hotele i restauracje. Pewnie horrendalnie drogie. Ale wyobrażasz to sobie? Budzić się przez tydzień z tym widokiem za oknem? - uśmiechnęła się, odwracając się ponownie do burzliwego wodospadu. Bezchmurne niebo sprawiało, że słońce odbijające się od tafli wody raziło w oczy. - Nie sądziłam, że są tak ogromne - dodała cicho.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

1 wrz 2016, o 21:05

Khouri nie wyglądał jakby miał takie samo podejście do jej kupna generatora jak ona sama. Patrzył na niego jak na sensowny nabytek, a nie zwykłą zachciankę i marnotrawstwo kredytów, które mogliby przeznaczyć na jedzenie.
- O to chodzi w byciu turystą - stwierdził w odpowiedzi rozbawiony, obserwując pogięte opakowanie, które trzymała w dłoniach. - O kupowanie syfu po zbyt wysokich cenach i zapełnianie półek.
Nie protestował, ale cięzko było mu się dziwić. Włoch, który mieszkał w jej obecnej kajucie zanim go zamordował miał w niej przeogromny syf. Nazira najwyraźniej nie obchodziło co trzymało się we własnych czterech kątach tak długo, jak ów śmieci nie wjeżdżały mu do jego własnej kwatery. W niej zresztą też porządek utrzymywał głównie dzięki temu, że prawdopodobnie odkąd Crescenta ma jest w stanie wiecznej przeprowadzki.
Isis nie odzywała się odkąd weszli na pokład, co nie zmieniało faktu, że gdy Irene zadała swoje pytanie gdy już rozpakowała przedmiot, SI się ożywiła.
- Nie posiadam dostępu do kamer w twojej kajucie, Irene - odrzuciła beznamiętnie, nie widząc tego, co kupiła sobie rudowłosa. Jej metaliczny głos odbił się od równie chłodnych ścian echem, przebijając się przez ciszę. Dopiero gdy Dubois zabrała generator ze sobą, na korytarz, SI mogła się wypowiedzieć. - Bardzo ciekawe zjawisko, choć nieczęsto występujące na planetach w warunkach naturalnych - odpowiedziała rzeczowo, obserwując ją z miejsc, których sama kobieta nie była w stanie dostrzec.
- Myślę, że Nazir nie będzie miał problemu z pozostawieniem generatora w kokpicie - dodała, wyrażając swoją opinię, którą potwierdzić mogło jedynie zapytanie mężczyzny o zdanie na ten temat.
Ten zajęty był jednak wodospadami i ich obserwacją tak mocno, że nie zauważył nawet zmiany we fryzurze Dubois. Dopiero na platformie, gdy jej włosy błyszczały w promieniach słońca, zwrócił na nie uwagę.
- Chyba o tym słyszałem - przyznał, choć nie mówił nic poza tym, odrywając wzrok od tego cudu natury po to, by obserwować jak światło pada na jej gładką skórę twarzy. - Nie wyobrażam. Zrobiłaś coś z włosami?
Parsknął śmiechem, przysuwając się bliżej by objąć ją ramieniem i tym samym zrekompensować sobie fakt, że przestał się w nią wpatrywać, bo wodospady również przyciągały jego uwagę.
- Łatwo spaść - zauważył, pochylając się do przodu, nad balustradę. Powietrze w tej samej chwili przeszył nieco szorstki krzyk.
- Proszę odsunąć się od krawędzi!
Obejrzał się, postępując o krok do tyłu. Głos musiał wydobywać się z jakiegoś głośnika, bo wszyscy wokół wyglądali na równie zdezorientowanych.
- Ładniejsze niż Ziemskie. Choć te widziałem też tylko na vidach - zauważył, uruchamiając omni-klucz i podłączając się do sieci by poczytać o pozostałych platformach i atrakcjach. - Myślisz, że możemy podejść bliżej?
Skinął głową w kierunku platform bliżej wodospadu, a także kilku budynków i obiektów znajdujących się przy samej, urwanej w połowie rzece. Z gruntem łączył ich małą wysepkę wątły, stalowy most, którym zawsze mogli zejść by, kosztem doskonałego widoku, spróbować zbliżyć się do tego cudu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Wodospady Lavail

1 wrz 2016, o 21:55

Skinęła głową, gdy Khouri uznał, że kojarzył już tę legendę. Spędził jakąś część życia na planecie asari, ktoś więc musiał mu to opowiadać, mniej lub bardziej dawno temu. Zerknęła na niego, kiedy zorientowała się, że się jej przygląda i parsknęła śmiechem.
- Nie patrz na mnie, tylko tam - przekręciła go za łokieć w stronę chmury kropelek wody, która wzbiła się w powietrze i lśniła złociście w promieniach słońca. Łomot wodospadu i widok rzeki spadającej pół kilometra w dół sprawiały, że po plecach Irene przechodziły ciarki. Woda była przepięknym żywiołem, pod warunkiem, że obserwowało się ją z daleka. - Nic nie zrobiłam, związałam tak, żeby mi nie wydłubywały oczu.
Podskoczyła w miejscu, słysząc komunikat i posłusznie odsunęła się od barierki, tak samo jak reszta obserwujących. Nie to, żeby Khouri faktycznie planował się zabić, mogliby zacząć krzyczeć gdyby próbował przekładać nogi za barierkę, ale nie, gdy po prostu się wychylił. Musieli tu mieć ciężkie przejścia z tymi, którzy chcieli skończyć życie w pięknych okolicznościach przyrody.
- Możemy - skinęła głową w stronę niewielkiego wagonu, przesuwającego się pomiędzy platformami. Przepchnęła się między ludzi i wcisnęła przycisk na panelu z drugiej strony tarasu widokowego, na którym stali. Kilkoro z nich fuknęło na nią, ale całkowicie to zignorowała, za moment wracając do Nazira. - Tylko pewnie im bliżej, tym bardziej mokro. Te platformy nad samym wodospadem pewnie są całe w wodzie. Zaczynam sądzić, że ostatnio jest zdecydowanie zbyt dużo wody w naszym życiu.
Nie musieli schodzić na dół. Budynki były tylko zwykłymi, nudnymi i drogimi restauracjami, choć z przepięknym widokiem. Zjeść mogli później, Irene nie czuła jeszcze głodu. Może to była kwestia tego, że naprawdę sporo się działo i nie miała czasu o tym myśleć. Zapięła kieszeń, by nie zamokły jej papierosy i przez chwilę w milczeniu obserwowała wodospad, dopóki wagonik do nich nie dotarł. Wtedy weszła do niego razem z trzema asari, które też uznały, że warto zmienić taras widokowy na bliższy cudu natury.
- Szczerze mówiąc nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę je na żywo - przyznała, wyglądając przez okno jadącego po szynach transportu. - Ciągle się czuję, jakby mi się to wszystko śniło, jakbym się miała za moment obudzić w... - zamilkła, bo wróciło jej wspomnienie twardej, wspólnej pryczy na asteroidzie. - Sama nie wiem. Gdzieś indziej.
Westchnęła i wyszła z wagonu, przechodząc po innej platformie do następnego, który już czekał. Wkrótce znaleźli się na jednym z tarasów najbliższych spadkowi, praktycznie wchodząc w chmurę drobinek wody. Irene zamrugała, chwytając się znacznie wyższej tu barierki, zanim zorientowała się, że w jakiś sposób wszystko wokół jest suche. Jeszcze dziś rano może by to ją zdziwiło, teraz jednak wiedziała, że nic długo nie przebije technologii zastosowanej do podniesienia skał nad jezioro. Oparła się łokciami o poręcz, która sięgała jej do połowy klatki piersiowej i spojrzała w dół, w grzmiącą kipiel. Starała się nie zwracać uwagi na znacznie większy tłok, przycisnęła się tylko do Khouriego i niezmiennie wpatrywała się w wodę.
- Nie leć nigdzie - poprosiła w końcu cicho, nie odwracając wzroku. Nie musiała mówić nic więcej, bo przecież Nazir doskonale wiedział, co ma na myśli. Przygryzła policzek od środka, zaciskając dłonie na poręczy. Dopiero co wydostali się z asteroidy Hamesa, a jego niedługo wrzucą w takie samo, jak nie jeszcze gorsze gówno. Wiedziała, że nie musi lecieć z nim, ale ona przecież chciała. Tylko nie tam, gdzie kazało Przymierze.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

2 wrz 2016, o 18:20

Z oporem przeniósł spojrzenie na wodospady, jakby faktycznie przyciągała jego wzrok w ten sposób, że im dłużej patrzył, tym ciężej było go odwrócić. A może po prostu zrobił to specjalnie, co mogło potwierdzać rozbawienie, jakie pojawiło się na jego twarzy chwilę później.
Wodospady były głośne. Choć znajdowali się w pewnym oddaleniu od spadającej kaskadami wody, odgłosy jej uderzania o powierzchnię zbiornika zagłuszały im ciche rozmowy osób stojących nieopodal. W ten sposób, nie rozglądając się po platformie, niemal można było uwierzyć w to, że jest się tu samemu.
Ale nie było. Na ich wysepkę przychodziło coraz więcej turystów, jakby ich nadejście zapoczątkowało następną, nadchodzącą falę. To tylko skłoniło Khouriego do przejścia za nią do wagonika, który wskazała, torując sobie drogę pośród różnokolorowych osób.
- Tylko trochę deszczu i basen - wzruszył ramionami, nie uznając tego za zbyt wiele wody. Choć z drugiej strony dotychczas nie mieli jej niemal w ogóle - poza tą lecącą z kranu i butelkowaną. Na statku wiecznie było sucho, systemy podtrzymywania życia o to dbały, utrzymując mikroklimat w odpowiednim stanie. - Kiedyś długo nie przyjeżdżałem na przepustkę. Stacjonowałem na jednym ze statków prawie rok.
Przecisnął się wreszcie przez tłum i obserwował, jak wagonik startuje, podążając do następnej platformy. W dole faktycznie widzieli niektóre stanowiska mokre od spadającej wody. Im bliżej tego cudu natury, tym mniej ludzi. Na następnym przystanku wysiadła już większość, więc Khouri stał w miejscu, czekając, aż zjadą nieco niżej.
- Kiedy przyleciałem na Thessię, przypomniałem sobie, że tu jest coś takiego jak pogoda. I dużo wody. I roślin. Byłem w szoku.
Znaleźli odpowiednią, pustą niemal platformę, przy której jednej krawędzi balustrada była mokra od docierającej aż tutaj mgiełki. Była przyjemna w dotyku - mikroskopijnej wielkości kropelki chłodziły i orzeźwiały, uderzając w ciepłą od promieni słońca twarz. Dłuższe stanie jednak w tym miejscu z pewnością, koniec końców, by ich zmoczyło.
- Chyba rozumiem - westchnął, również stając przy suchej części barierki i opierając się o nią podobnie jak ona. W tyle gdzieś gromadziła się grupka turystek asari, które właśnie dokumentowały swoją podroż robiąc dziesiątki tysięcy zdjęć jednego ujęcia wodospadu. Żadna nie zwracała jednak uwagi lub obiektywu w stronę Irene.
Objął ją ramieniem, pozwalając przytulić do własnej klatki piersiowej. Podbródek oparł delikatnie na jej głowie, nieco zmieniając pozycję tak, żeby to sobie umożliwić.
Z początku stał dokładnie tak, jak wcześniej, obserwując wodę. Wyczuła moment, w którym dotarło do niego o czym mówi - niemal niezauważalnie się spiął. Spojrzał na nią, co zauważyła może jedynie kątem oka, zbyt skupiona na wpatrywaniu w wodę. Szybko jednak wrócił do oglądania wodospadów, które były bezpieczniejszą opcją.
- To nie takie proste - mruknął tylko, niechętnie otwierając usta by wypowiedzieć jakiekolwiek zdanie. Zmarszczył brwi, choć widok wody przecież wcale się nie pogorszył. Ale choć patrzył przed siebie, prawdopodobnie przed oczami miał inny widok.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Wodospady Lavail

3 wrz 2016, o 09:25

Uśmiechnęła się, wyobrażając sobie Nazira, który w ciężkim szoku przygląda się chmurom, bo zdążył zapomnieć jak wyglądały. Wodospady były niesamowite, przerastały to, co Irene sobie wyobrażała, jakoś trzykrotnie. To dla takich chwil opuściła Ziemię i dzięki miejscom jak to nigdy tego nie żałowała.
- Miałam tak samo - przyznała. - Chociaż nie schodziłam na ląd trochę mniej niż rok. Ale i tak możliwość zobaczenia słońca i poczucia wiatru na skórze była czymś niesamowitym. Nawet Omega wydawała mi się wtedy piękna - zaśmiała się.
Nawiązywała do Hounda, ale nie o nim opowiadała, tylko o pierwszych dniach po opuszczeniu Stinga. Śmierdzące rdzą powietrze Omegi było dla niej jak powiew świeżej bryzy, a mijane pyski vorcha wydawały się czymś nowym, niesamowitym, nadzwyczaj intrygującym. Przynajmniej dopóki jeden jej nie opluł. Człowiek szybko się przyzwyczajał. A Thessia tak czy inaczej zapierała dech w piersiach, więc wylądowanie bezpośrednio na niej po roku spędzonym na statku musiało być niesamowite.
Przycisnęła się do Nazira głównie po to, żeby nie zamoknąć. Później okazało się, że to doskonały sposób na choćby częściowe ukrycie swojej twarzy. Nie chciała się budzić, wracać do normalnego życia, choć nawet nie wiedziała na czym ta normalność miałaby dla niej polegać. W ciągu ostatnich tygodni wszystko się obróciło do góry nogami, nie do wszystkiego jeszcze się potrafiła przyzwyczaić - a różnica polegała na tym, że tym razem faktycznie miała się do czego przyzwyczajać. Westchnęła, kiedy wyczuła, że Nazir się spina, ale przecież wcześniej czy później musiała poruszyć ten temat.
- Nie chcę, żeby to się skończyło - powiedziała i obróciła się w miejscu, tak, żeby teraz stać plecami do barierki. Oparła dłonie o klatkę piersiową Khouriego, wciskając się pomiędzy jego a wodospady. Będzie mogła na nie jeszcze popatrzeć za chwilę, przecież nie uciekną. - To nie ja sprawiam, że czujesz się człowiekiem, tylko normalne życie. Nie wracaj tam - wpatrywała się w niego intensywnie, jakby swoim jadowicie zielonym spojrzeniem próbowała wymusić zgodę. - Jesteś szczęśliwy teraz, prawda? Wszystko jest lepsze od tej ciągłej wściekłości. Pamiętam cię z asteroidy, dopóki nie wysadziłeś jej w cholerę to zdarzyło ci się uśmiechnąć może dwa razy. Byłeś przerażający.
Uniosła jedną rękę i przesunęła palcami po bliźnie na jego skroni. Nie oskarżała go o nic, tylko argumentowała. Gdyby poleciała z nim gdzieś, gdzie zostanie przydzielony, nawet gdyby przyszło jej żyć na statku i czekać, aż wreszcie dostanie jakąś przepustkę, to po pierwsze szlag by ją tam trafił, a po drugie - wróciłby Nazir, który ściągnął ją z Ikara. Milczący, lodowaty. Wiedziała, że tak będzie. A gdyby zostawił ją tutaj, samemu odlatując na rok albo dwa, wszystko by się pozmieniało. I nawet gdyby jakimś cudem faktycznie czekała na jego powrót, żeby znów spędzić z nim ekscytujące kilka dni, to nic by wtedy nie było tak samo, byłby odległy i obcy. Pamiętała noc po ich pierwszym wspólnym wieczorze, leżała wtedy w tym samym łóżku, ale czuła się sama.
Zresztą dla odmiany nie chodziło jej teraz o nią, bo ona sobie radziła, gdy jej życie się sypało. Kwestia wprawy. Wyjątkowo mówiła do Nazira o Nazirze. Westchnęła długo.
- Przecież widzę, że nie chcesz. A skoro mówisz, że nie takie proste, to znaczy, że nie jest niemożliwe. Nie leć - opuściła dłoń z powrotem na jego klatkę piersiową. Właściwie wiedziała już, co usłyszy, ale musiała spróbować.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

3 wrz 2016, o 10:25

Stacje czy statki, obie te rzeczy nie były w stanie zastąpić planet i ich unikalnych warunków pogodowych. Cykl dobowy w prezydium na Cytadeli był już dobrą tego namiastką, ale niewystarczającą by poczuć się tak, jak po wylądowaniu.
Khouri, choć wydawał się mniej entuzjastycznie nastawiony do Omegi niż ona, pokiwał głową, możliwie rozumiejąc, że stacja mogła za piękną uchodzić dla wystarczająco spragnionego otwartej przestrzeni człowieka. MIeszkajac na statku musiał wiedzieć o czym mówi - choć dla niego idealną przystanią była Thessia, z dala od miejscówki najemników, piratów i łowców niewolników, zarządzanej przez Arię T'Loak.
Dron, a może zwykła sonda przeleciała im przed oczami. Puszczona przez jednego z turystów, nagrywała wodospady z bliżej perspektywy, pozwalając uniknąć właścicielowi zmoczenia się. Nawet tu, gdzie barierka była obok sucha, co jakiś czas czuli delikatną, zimną mgiełkę na twarzy. Przy tak ciepłym dniu i zawieszonym wysoko na niebie słońcu było to zdecydowanie przyjemne wrażenie.
Irene nie mogła go jednak odczuwać gdy tylko odwróciła się tyłem do wodospadu, a przodem do Nazira. Przytulił ją do siebie zdecydowanie, samemu wpatrując się w element krajobrazu, który robił na widzach takie wrażenie. Rudowłosa nie była na tyle wysoka, by, przy jego wzroście, zasłaniać mu przewalającą się przed krawędź wodę.
Przesunął jedną dłoń w górę jej talii, później po ramieniu, docierając do płomiennych w promieniach światła codziennego włosach, które pogładził wierzchem dłoni, póki nie dotarł do miejsca, w którym związywane były w kucyk. Milczał, gdy mówiła - może szukając odpowiednich słów, a może nie mając żadnej odpowiedzi. A może zwyczajnie wiedział, że cokolwiek chciał na to odrzec, to jej się to nie spodoba i nie chciał psuć tej chwili, która dla niej wciąż była jak sen.
- I co? Mam uciekać całe życie? - skrzywił się, choć nie mogła tego zauważyć. - Nie po to pomogłem ci, żebyś ty nie musiała tego robić, żeby teraz samemu bawić się w podchody.
Wrócił do obejmowania ją w pasie, patrząc w dal tylko po to, by nie zauważyć, gdy w pewnym momencie się od niego odsunie i spojrzy na jego twarz. Na wypadek, gdyby zdarzyło mu się odwzajemnić spojrzenie, w którym zobaczyłby wizję zepsutej reszty dnia przez coś takiego.
- Nie z tym statkiem, nawet jeśli - dodał poirytowany, obserwując ruch nawracającej sondy na niebie. - Nawet nie z Isis. Nie mogę mieć na sobie i Cerberusa, i Przymierza.
Odejście z Przymierza z pewnością nastręczyłoby mu tego rodzaju problemów, które miała Irene jeszcze jakiś czas temu - a których, przynajmniej niektórych, pomógł jej się pozbyć z własnej woli, wręcz proponując jej rozwiązania. I choć jej ucieczka nie przeszkadzała, a przynajmniej nie była tak tragiczną ewentualnością, on najwyraźniej miałby z tym większy problem.
- Nie zaszyjemy się przecież na żadnym z zadupiów galaktyki przed resztą świata.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Wodospady Lavail

3 wrz 2016, o 20:16

Westchnęła ciężko, gdy ją przytulił, wiedząc już, jaką dostanie odpowiedź. Zresztą wiedziała to, kiedy mówiła, wiedziała gdy unikał jej wzroku i przyciskał ją do siebie tylko po to, by nie widziała jego twarzy. Ignorował jej intensywne spojrzenie, udając, że go nie zauważa. Łomot spadającej wody zagłuszał ciszę w tych chwilach zastanowienia, gdy Nazir rozważał jak powiedzieć jej, że to nie wchodzi w grę.
- Nie wiem, może - odparła. To on zmusił ją do poradzenia sobie ze ścigającymi ją problemami i to on pomógł się jej ich pozbyć, faktycznie. Ale to nie znaczyło, że nie dało się z nimi żyć. Ludzie funkcjonowali z takimi nagrodami nałożonymi na swoją głowę, że powinni właściwie zakopać się pod ziemią i nie wychodzić z nory na końcu galaktyki, a jednak tego nie robili. To nie było niemożliwe.
Zapomniała o Cerberusie. Traktowała Crescenta jako statek należący do Nazira, a Isis jako jego integralną część. Nie zastanawiała się nad tym, czy Cerberus będzie szukał zagubionej SI, czy nie. Nie sądziła, że może to być problemem. Westchnęła i obróciła się z powrotem w stronę wodospadu, ale zostając przed Khourim. Oparła dłonie na jego rękach, którymi obejmował ją w pasie. Tak nie musieli na siebie patrzeć, a Irene wyjątkowo nie miała ochoty na obserwowanie jego zdenerwowania, ujawnionego dzięki Vertigo. Doszła do wniosku, że czasem wolałaby, żeby implant nie działał. Teraz na przykład. Mogliby udawać, że rozmowa jest zupełnie swobodna.
Nie mogłaby się zaszyć na zadupiu, nie potrafiłaby tak żyć. Wcześniej czy później uciekłaby stamtąd tak, jak z każdego miejsca, w którym przebywała zbyt długo, w którym nic się nie działo. Nie mogłaby już patrzeć ani na Nazira, ani na wszystko wokół, nieważne na jakiej smutnej kolonii by ostatecznie wylądowali. Dostałaby brudny kombinezon i zostałaby przydzielona do kontrolowania wodociągu, albo jakiejś beznadziejnie nudnej pracy biurowej. Nie, to nie wchodziło w grę.
- Masz tyle map, tyle miejsc do zobaczenia - stwierdziła. - Nie musiałbyś nigdy tkwić w jednym i tym samym. Za same kredyty, które wydałeś na rękawice dla mnie, pewnie mógłbyś przeżyć jakieś trzy miesiące.
Mówiła, choć zdawała sobie sprawę z tego, że równie dobrze mogłaby mówić do ściany. Cień niewielkiej chmury przesunął się po wodospadzie, a Irene podążyła za nim wzrokiem. Wiedziała, że Nazir się z nią nie zgodzi. To był niewygodny temat, którego z zasady nie poruszali, był problemem, a od problemów przecież zwykle uciekała. Mieli o tym nie rozmawiać, nigdy, udawać że beztroska się nie skończy. Tak przecież było łatwiej. Nie wiedziała, co ją podkusiło.
- Nie chcę, żeby to się skończyło - powtórzyła, choć tym razem ciszej, uznając to za wyjaśnienie swojej chwili słabości. Nie chciała milczącego, mrukliwego Nazira i życia w stresie. Zamilkła na długą chwilę, wsłuchując się w huk wodospadu i zapamiętując zapierający dech w piersiach widok. Ta rozmowa nie zepsuła jej reszty dnia, nie zepsuła jej nawet tego momentu, bo wciąż pozostawało to mniej lub bardziej odległą przyszłością. - Łatwo przyzwyczaić się do tego, co dobre.
Mieli przecież jeszcze co robić. Pewnie niedługo zgłodnieją, potem czekała ich wizyta w klinice, a wieczorem... cóż, nie wiedziała jak Nazir, ale ona chyba nie miała jeszcze żadnych planów. Chyba ustalali, że poplączą się po mieście, ale nie do końca pamiętała. Czas na Thessii płynął dziwnie, jednocześnie szybko i bardzo powoli.
- Nie rozumiem tego - przyznała, wzruszając ramionami. - Ale w sumie to ja mam dziwne podejście do wszystkiego, zdaję sobie z tego sprawę - parsknęła krótko śmiechem. - Jesteś chyba jedyną znaną mi osobą, która nie próbuje naprowadzać mnie na słuszną drogę, powinnam odwdzięczyć się tym samym. To nie moja sprawa, nie moje życie, nie muszę rozumieć. Przepraszam.
Westchnęła jeszcze raz i przeniosła wzrok w dół, na kłębiącą się kipiel. Czasem sądziła, że to ona spieprzyła sobie życie, ale szybko okazywało się, że to niefortunne zobowiązania były problemem, nie ich brak. Nie powinna się wtrącać w cudze decyzje, bo przecież sama nie lubiła, kiedy ktoś wtrącał się w jej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

3 wrz 2016, o 23:45

Brak kłótni był sporą odmianą. Sam fakt, że rozmawiali o tym spokojnie był postępem w ich znajomości, a może jego podejściu. Początkowo przecież to jego wściekłość czy ponury nastrój były tym, co widziała na co dzień, a poruszenie takiej kwestii tylko zaogniłoby sytuację. Teraz ujścia w emocji doszukiwał się nie w krzyku, a w jej włosach. Pochylił się, opierając własną głowę o jej i przymykając oczy, jakby to miało mu pomóc w uniknięciu spojrzenia, które mogłoby zdziałać więcej niż wypowiadane z jej ust słowa.
- Nie mam konta bez dna. Kredyty szybko się kończą. Co miałbym robić? Kraść? - wypuścił powietrze z ust ze świstem, odsuwając się po to, by umożliwić jej obrócenie się w stronę wodospadu. - Bawić w najemnika? A może pirata? - skrzywił się, gdy sam sobie przypomniał o tym, że ona miała swój piracki epizod. Wtedy, kiedy ich losy splotły się przypadkowo, a oni nie mieli o tym pojęcia.
A może specjalnie wytknął to właśnie w tym momencie, choć w jego głosie na próżno mogła doszukiwać się złości czy żalu.
- Może i łatwo - odpowiedział bez przekonania, choć przytulił ją w tej samej chwili mocniej. Chwila luzu pomiędzy nimi wystarczyła by pragnął odświeżyć sobie wspomnienie odczucia posiadania jej w swoich ramionach.
Ich ostatnie dni były tak normalne, że w porównaniu do całego ich ostatniego miesiąca mogły podchodzić pod zupełnie przeciwną kategorię. Khouri nie zachowywał się jak oficer, najemnik, łowca głów ani nie jak szef ochrony na nielegalnym ośrodku wydobywczym. Nie mogła jednak mieć pewności, czy to wywołało jego przyzwyczajenie się do nowych standardów i lepszego życia, czy mężczyzna nacieszy się jej obecnością póki stała obok, lecz wróci do starego podejścia do świata gdy tylko go opuści.
- Słuszne jest to, za co to uważasz - odrzucił, na moment odrywając swoje myśli od własnych problemów i skupiając na tych, od których ją odciągnął. - Żyjemy w czasach, w których dla niektórych organizacja terrorystyczna lepiej dba o interesy ludzkości niż jej rząd, a Przymierze to banda kłamców i manipulatorów siedzących na stołkach rząd wyżej nad pionami, którymi się wysługuje.
Złapał jej dłonie gdy oparła je na jego rękach, ściskając lekko. Wrócił do pierwszej, początkowej pozycji, opierając podbródek o czubek jej głowy i spoglądając na przesuwający się po powierzchni wodospadu cień chmury.
- Trochę ciężko się połapać w tym, kto jest tym dobrym, a kto złym - dodał zrezygnowany, przesuwając opuszkami palców po gładkiej powierzchni jej dłoni, przesuwając nieco swoją głowę tak, że teraz gdyby był niższy, mógł pochylić się i oprzeć dla odmiany o jej ramię. Teraz przynajmniej mogłaby dojrzeć jego twarz gdyby obróciła twarz w jego stronę. - Tak długo jak nie kradniesz ode mnie to jesteś w tej pierwszej kategorii - zakończył, dla odmiany z nutą rozbawienia.
Następne kilka sekund ciszy szybko go tego optymizmu pozbawiło. Zerwał się wiatr, dołączając do huku spływającej wody szum szeleszczących w oddali drzew i śmiech jakiegoś dziecka, usiłującego wyrzucić swoją chusteczkę tak, by została porwana przez podmuch i poleciała za barierkę. Jakaś kobieta szybko skarciła małą asari, wyrzucając chustkę do kosza obok.
- Dopiero pozbyłaś się swoich ogonów - przypomniał jej, unosząc dłonie nieco wyżej i obejmując ją teraz na wysokości ramion, na co chyba nie zwracał uwagi. Pochylił się tylko mocniej do przodu, wtulając twarzą w jej szyję, korzystając z tej okazji, że nie przeszkadzały mu w tym latające na wszystkie strony włosy. - Moje staną się twoimi, jeśli zostaniesz na Crescencie. Tak ci się do tego śpieszy?
Choć pozycja nie mogła być dla niego zbyt wygodna, a przynajmniej nie dla jego pleców, uparcie jej nie zmieniał, jakby żadna inna nie była odpowiednio bliska i przyjemna by miał tę zmienić.
Do ich platformy znów przybił wagonik, zabierając więcej turystów niż zostawiając. Platforma wciąż miała kilku gości poza nimi, lecz w porównaniu do tych dalszych i położonych wyżej, tutaj przez odgłosy wodospadów nie przebijał się niemal żaden gwar.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Wodospady Lavail

4 wrz 2016, o 01:13

To nie było takie proste, Nazir miał rację. Przygryzła policzek od środka, nie odrywając spojrzenia od wody. Może dlatego właśnie łatwiej się im rozmawiało, przez to że byli gdzieś indziej, nie na statku. Może tutaj rozważanie tych spraw mogło odbyć się na spokojnie. Zacisnęła usta w wąską kreskę, gdy wspomniał o piratach tak, jakby usiłował przypomnieć jej, że nie jest tak pięknie, jak się jej wydaje. W jej głowie pojawiła się jego martwa żona, której nigdy nie widziała i właściwie niewiele też o niej słyszała. Z jakiegoś powodu w wyobraźni Irene była wysoka i pewna siebie, miała oliwkową skórę, ciemne oczy i długie, czarne włosy. Prawdopodobnie w rzeczywistości wyglądała zupełnie inaczej, ale tego się raczej nigdy nie dowie, bo też nie chciała pytać.
To ona w końcu namówiła Khouriego do rezygnacji ze studiów i zaciągnięcia się do wojska. Czy w takim razie Dubois miała zrobić to samo? Zdecydować za niego? Powiedzieć mu, czym ma się zająć, w którą stronę pójść? Nie była jego żoną i nigdy nie będzie, to nie wchodziło w grę. Co jeśli uzna, że chce go zostawić? Przymierze przecież nie weźmie go z powrotem.
- Nie wiem - odparła krótko, na chwilę zamykając oczy. Jego dotyk stanowił przeciwwagę do paniki, jaka zaczęła ją opanowywać. - Nie wiem, mówiłam ci już wcześniej. A ty mówiłeś, że nie chcesz bawić się w najemnika, więc nie wiem.
Nawet nie chodziło o to, że Irene chciała być z nim zawsze i wszędzie. Potrzebowała też czasu dla siebie, oboje o tym wiedzieli i mimo, że ostatnie tygodnie spędzili praktycznie non stop razem, to wyrwanie się choćby z Shani dobrze jej zrobiło. Nie mówiła tego po to, by ich życie było zawsze piękne, pełne wspólnych wieczorów i poranków. To było miłe, lubiła je, nawet bardzo, ale przecież nie przez potrzebę posiadania Khouriego u boku dwadzieścia cztery na dobę zaczęła ten temat.
- Nie chcę ci układać życia - powiedziała. - Nie chcę być odpowiedzialna za decyzję, jaką podejmiesz. Ja tylko mówię to, co widzę, a widzę, że nie chcesz wracać. Nie masz możliwości opuszczenia wojska normalnie? Nie znam się na tym. Każdy ma jakieś granice, zrobiłeś już dla nich wystarczająco wiele. Może to przerysowujesz, może nie będzie aż tak źle, jak mówiłeś.
Spojrzała na niego, gdy przestał opierać brodę o czubek jej głowy, umożliwiając jej to. Nie do końca wiedziała, co ma mu powiedzieć. Dla niej zarówno organizacja terrorystyczna, jak rząd i Przymierze, wszyscy byli siebie warci. Nie różnili się niczym. Uśmiechnęła się lekko, słysząc ostatnie zdanie.
- Nie mogę kraść od ciebie, Isis wszystko widzi - odparła i westchnęła, przenosząc wzrok na dziecko asari. Ciepły oddech Khouriego na jej szyi stanowił miły kontrast do chłodnego wiatru. Cieszyła się, że wzięła kurtkę, bo tu było inaczej niż w mieście. Przesunęła spojrzeniem po otaczających ich turystach, przez moment czując się nieswojo w tych objęciach, ale nikt na nich nie patrzył, więc szybko jej przeszło.
- Przymierze jest jak ślepa kura - stwierdziła z wyraźną niechęcią. - Nie znaleźli mnie odkąd odleciałam z Ziemi, mimo że teoretycznie szukali. A nawet się zbytnio przed nimi nie ukrywałam. Przez jakiś czas nawet spędzałam sporo czasu w towarzystwie jednego z przymierzowców, raz wyciągnęli mnie spod wody i odwieźli w bezpieczne miejsce, nie sprawdzając nawet kim jestem. Ciebie pewnie szukaliby z większym zaangażowaniem, ale i tak... - wzruszyła ramionami. - Co z Cerberusem, to nie wiem. Nie miałam z nimi do czynienia. Ale nie wiesz jak będzie z wojskiem, nie wiesz co ci powiedzą. Jesteś już starszym człowiekiem, może przyszedł czas na emeryturę.
W jej głosie zabrzmiało lekkie rozbawienie, ale to tylko dlatego, że znów pozwoliła sobie na przytyk - dawno tego nie robiła. Zamilkła znów na długą chwilę, by w końcu po raz kolejny westchnąć.
- Nie wiem, Nazir. Nie wiem jak wygląda Przymierze od środka, wiem tylko że mi tam nie pasujesz. Nie kojarzy mi się z niczym dobrym - odwróciła głowę, znów spoglądając na Khouriego. - W przeciwieństwie do ciebie. Ale to nie jest moja decyzja. Zawsze możesz poczekać na przydział, zobaczyć co... i gdzie... dostaniesz.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

4 wrz 2016, o 20:09

Ona nie wiedziała co mu odpowiedzieć, on nie wiedział jak na to zareagować w sposób inny, niż robił to dotychczas. Ciszę wokół nich wypełniał szmer wiatru i grom przewalającej się do zbiornika wody. Nie dawał po sobie poznać, że cokolwiek, co do niego mówiła, zmieniało jego zdanie choćby odrobinę - przynajmniej nie po tym, w jaki sposób zachowywało się jego ciało, do którego była przytulona. Dopiero gdy obróciła nieco głowę, by dostrzec wyraz jego twarzy, dostrzegła ponury uśmiech, w jakim wygięły się jego usta.
- Mam możliwość. Może załatwiłbym sobie nawet umiarkowanie kontrolowaną, przyjemną, przedwczesną emeryturę. Albo drugi start, na Ziemi - mówił o dość dobrym wyjściu z sytuacji, lecz na próżno było doszukiwać się w jego głosie optymizmu. - Ale tylko spróbowałbym opuścić planetę. Polecieć gdziekolwiek, od razu zacząłby się nadzór. Od razu próbowaliby mnie znaleźć i upewnić się, czy przypadkiem nie kontaktuję się z przedstawicielami innych rządów bądź organizacji. Osobami wpływowymi, których może zainteresować to, co Przymierze robi kiedy nikt nie patrzy.
Westchnął głośno i z rozczarowaniem, może organizacją, a może własną, nieciekawą sytuacją. Patrzył się na wprost, w stronę formującej się ponad wodospadami tęczy. Nieprzyjemność tematu niwelowało piękno widoku, przed którym stali.
- Pełna inwigilacja.
Pokręcił głową, nie doceniając jej żartu, bo zbyt przejęty był tym, co mówiła o Przymierzu jako o ślepej kurze. Wciąż obejmował ją w pasie, tym razem jednak zwieszając głowę na dół i odpowiadając jej spojrzeniem na spojrzenie.
- Wyślą po mnie pozostałych, nie policję czy SOC - skrzywił się, choć równie dobrze mogło to w zamierzeniu być nieciekawym uśmiechem. - Na początku byłem w tych... sekcjach. Wyszukują maruderów. Tylko tych, co do których centrala ma wątpliwość. Wystarczy pierdoła. Jeden gość odszedł, zostawił oddziały. Urodziło mu się dziecko. Przeprowadził się gdzieś do Illnois. I nagle zachciało mu się na wakacje wybrać na Palaven, z rodziną, dwa lata później.
Nie dokończył, ale oderwał od niej ręce po to, by przetrzeć twarz. Choć udawało im się rozmawiać o tych kwestiach bez żadnych, głośnych sprzeczek, zaczynał mieć tego dość.
- Zresztą, nieważne. Kiedy mi to zaoferowali, miałem kilka planów awaryjnych. Nie spaliłem wszystkich mostów - odsunął się od niej, odrywając wzrok od wodospadów jakby nagle mu się znudziły. - Poczekamy, zobaczymy. Na razie i tak jestem na przepustce.
Odkładanie niewygodnego planowania czy decyzji nie było czymś, co robił na ogół - a bardziej pewnie pasowało do rudowłosej. Tym razem jednak to było z jego strony definitywne zakończenie tematu, co podkreślić miało wypuszczenie jej z ramion i odsunięcie się od barierki, jakby to miejsce było winne rozpoczęciu tej rozmowy na samym początku.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Wodospady Lavail

4 wrz 2016, o 21:01

Przymierze było ślepą kurą tylko z jej punktu widzenia, ale to dlatego, że nie była nikim ważnym. Ot, jakąś zaginioną dziewczyną, której szukać kazała wdowa po jednym z oficerów. Nie była Nazirem i o tym teraz też zapomniała. Nie potrafiła planować, nie potrafiła rozważać co wydarzy się jeśli zrobi tak, a co, jeśli zrobi inaczej. Poza tym nie miała pojęcia o procedurach oddziałów B. Wpatrywała się w pojawiającą się tęczę, zarysowującą się na chmurze wody. Dodawała surrealizmu całej tej sytuacji. Piękne otoczenie i rozmowa, której nie powinni byli rozpoczynać - tak zazwyczaj wyglądały przecież sny, rzeczy do siebie całkiem niepasujące, niezrozumiałe.
Słuchała wyjaśnienia, odczuwając wachlarz uczuć, od nadziei, gdy wspomniał o przedwczesnej emeryturze, przez niepewność, po całkowitą rezygnację. Khouri był skuteczny, podejrzewała że pozostali tak samo. W przeciwieństwie do jej dotychczasowych znajomości, stanowił taki wzór żołnierza Przymierza, który akurat do tej ślepej kury miał bardzo daleko.
Odwróciła się do niego, kiedy zabrał ręce, sama zaciskając dłonie na materiale jego koszulki, po bokach, tuż nad paskiem spodni. Uniosła głowę, wbijając w niego intensywnie zielone spojrzenie. Fakt, że nie spalił jeszcze wszystkich mostów, brzmiał całkiem obiecująco, choć Irene nie miała pojęcia, co konkretnie może mieć na myśli. Nie chciała zepsuć mu nastroju, nie przemyślała tego, gdy emocje zmusiły ją do poruszenia tego tematu.
- Ja czuję się lepiej, gdy muszę stale uciekać, niż kiedy siedzę w klatce. Niezależnie od tego, jaka by ona nie była. Nie mogę... nie potrafię tak - przyznała. - Ale ja nie jestem tobą. Nie wiem dlaczego zaczęłam ten temat, nie powinnam się wtrącać.
Nie jestem dla ciebie nikim, kto miałby prawo mówić ci, co masz robić. Powstrzymała się od wypowiedzenia tego na głos, choć to była prawda. Nie chciała kimś takim być, to była zbyt duża odpowiedzialność. Wyraziła jedynie swoje pobożne życzenie, tylko dlatego, że było jej dobrze tak, jak było w tej chwili. Gdy Nazir chciał się odsunąć, przyciągnęła się jeszcze do niego i pocałowała go, korzystając z faktu, że nikt na nich nie patrzył. Czasem wbrew wszystkim swoim nawykom i obawom nie potrafiła zrezygnować z bliskości i dotyku jego dłoni. A może po prostu chciała mu jakoś zrekompensować fakt, że zepsuła nastrój zanim zdążyła pomyśleć.
- Chcesz coś zjeść? - zaproponowała. - Możemy zjechać na dół, do którejś z restauracji, albo wrócić już do Lirii. Ale posiedziałabym tu jeszcze chwilę dłużej, tylko na górze wieje strasznie.
Odepchnęła się od barierki tak samo jak on, uderzając w panel przywołujący wagonik. Tak czy inaczej musieli z niego skorzystać, żeby opuścić platformę, na której się znajdowali, a gdzie pójdą później, to było jeszcze do ustalenia. Faktycznie czuła się trochę głodna, to nie był pomysł na zabicie czasu. Chyba latanie nad Kil'ran ją tak wyczerpało.
- Przepraszam, Nazir - dodała trochę ciszej, korzystając z możliwości wpatrywania się jeszcze w wodospad, zanim wsiądą w nadjeżdżający wagonik. - Nie będę o tym mówić więcej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

4 wrz 2016, o 22:51

Uśmiechnął się lekko gdy tylko odwróciła się przodem do niego, a on miał przed sobą twarz, która tak mu się podobała. Posłusznie został bliżej, nie odsuwając się jeszcze trochę choć widać było, że początkowo miał taki zamiar. Ludzi wokół nich nie było zbyt wiele, nie musiał rozglądać się by upewnić, że na nikogo po drodze nie wpadnie, nic nie stało mu więc na przeszkodzie by zakończenie tematu podkreślić fizycznym dystansem.
- Wiem - odpowiedział, starając się nieco rozluźnić, co nawet zaczynało mu się udawać. Jego uśmiech się poszerzył, gdy objął ją z powrotem w talii, skoro zdecydowała się zostać blisko i nie pozwolić mu się odsunąć. - Zauważyłem.
Odwzajemnił jej pocałunek, przytulając ją mocniej do siebie wbrew temu co wcześniej próbował zrobić. Zaprzestanie myślenia o temacie, który rozpoczęli kilka minut temu stawało się coraz łatwiejszym do osiągnięcia zadaniem, szczególnie teraz, gdy i ona nie planowała siedzieć z zepsutym humorem resztę dnia tylko natychmiastowo poprawić go im obojgu.
- Możemy coś zjeść - przytaknął, odwracając się w stronę, z której powoli nadciągał wagonik. Objął ją w pasie i trzymał blisko siebie mimo wszystko, w przeciwieństwie do niej nie myśląc o otaczających ich turystach. W tym momencie nie dała mu powodu by uważać na to, co publicznie może jej okazać, a z czym powinien się powstrzymać do chwili, w której sami znajdą się na pokładzie Crescenta.
- Zjedźmy na dół, może nie wszystko tam kosztuje tyle, co mój statek - dodał, zerkając w stronę restauracji i budynków, które byli w stanie dostrzec z platformy jeszcze przed dotarciem transportu.
Obserwował jej profil gdy oglądała wodospady. Robił to przez dłuższą chwilę, nie kryjąc się ze swoim spojrzeniem, bo nie widział ku temu powodu. Gdy przez szum wody przebiły się jej ciche przeprosiny, bezgłośnie westchnął, obracając ją przodem do siebie, a bokiem do widoku, który pochłonął jej uwagę.
- Nie przepraszaj - odpowiedział stanowczo, chroniąc jej ciało od następnego podmuchu wiatru, który zamiast w jej twarz, odbił się od jego pleców, pozostawiając po sobie zaledwie lekki dreszcz, szybko zrekompensowany ciepłem klatki piersiowej mężczyzny. - Nie musisz chodzić wokół mnie na palcach. Chcesz coś powiedzieć to mów, postaram się nie reagować jak idiota.
Uśmiechnął się nieco ironicznie, z pewnością myśląc o swoim zachowaniu przy robieniu tej miny, a nie jej czynach. Coś zaprzątało jego myśli - powiedział jej to sposób, w jaki ją obserwował teraz. Uważnie. Usiłował dojrzeć co skrywała zamknięta księga, co chodziło jej po głowie, jakby poruszenie przez nią tego tematu nie było czymś, czego do końca się spodziewał. A może kwestia leżała w tym jak ubierała to w słowa?
Wagonik zasygnalizował dotarcie na platformę i otworzył bramkę, wpuszczając kilka asari do środka i zmuszając Nazira do wypuszczenia rudowłosej z objęć, by oboje mogli wejść na swój środek transportu.
- Są świetne - skomentował nagle wodospady, wracając do ich tematu w mało naturalny sposób.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Wodospady Lavail

4 wrz 2016, o 23:51

- Myślę, że mają też dania w normalnych cenach, wbrew pozorom nie wszyscy turyści na Thessii są nieziemsko bogaci - zaśmiała się. Niektóre budynki wyglądały na luksusowe hotele, ale nad rwącą rzeką wisiało też kilka takich, które swoją architekturą wpasowywały się w klasyczny wygląd większości tutejszych miejsc, prawdopodobnie postawione w okolicy wodospadów jeszcze zanim przyleciały tu firmy hotelarskie i bogaci przedsiębiorcy, by zarobić miliony na cudzie natury. Tam widok może nie był tak efektowny, ale na pewno miał swój klimat, którego strzeliste hotele i ich ogromne, szklane ściany nie mogły zastąpić.
Uniosła na niego wzrok, gdy złapał ją za ramiona i odwrócił do siebie. Skinęła głową, ale nic nie powiedziała. Właściwie to nie przepraszała go za samo poruszenie tego tematu, ale za fakt, że przyszedł jej on do głowy. Nie mogła od niego tego wymagać, nie mogła niczego oczekiwać, skoro nie wiedziała jak długo jeszcze będzie dawać mu cokolwiek w zamian. Gdzieś z tyłu jej głowy wciąż tkwiła ta świadomość, że przecież nie zostanie z nim na zawsze, bo to niemożliwe, żeby zawsze wszystko układało się tak, jak teraz. Może to właśnie przez to nie chciała, by coś się zmieniało, by wracał do służby. Bo wyjątkowo nie chciała czuć potrzeby ucieczki, tym razem mogła ona zostać z tyłu głowy i nie wychodzić na światło dzienne. Pojawiała się czasem rano, kiedy budziła się u boku Nazira, nieprzyzwyczajona do tego, że nie spała sama. Ale wtedy łatwo dało się ją od siebie odepchnąć i przenieść swoją uwagę na cokolwiek innego, choćby na ciepło jego ciała i własne miejsce, które wreszcie dla siebie znalazła.
- Postaraj się - rzuciła w końcu, uśmiechając się lekko. Przesunęła dłonią po jego policzku i przez chwilę jeszcze zastanawiała się, o czym on tak intensywnie myśli, patrząc na nią tak, jakby próbował przejrzeć ją na wylot. Poczuła ukłucie paniki, gdzieś głęboko w środku, kiedy usiłowała się zgadnąć o co mu chodzi. Przecież mówiła o zostawieniu Przymierza tylko i wyłącznie dla jego dobra. Nie powinien doszukiwać się w tym niczego innego. To jemu byłoby lepiej bez tej kuli u nogi. Irene po prostu była obok i była w stanie to zauważyć, nic więcej. Więc nie spytała, bała się, że nie chce znać odpowiedzi, a jak ją pozna, to nie będzie potrafiła jej skomentować.
Weszła do wagonika, który ruszył w stronę poprzedniej platformy. Zajęła miejsce przy oknie, chwytając się poręczy i uśmiechnęła się szerzej, nie zwracając uwagi na to, czy powrót do tematu wodospadów był naturalny, czy też nie.
- To prawda. Są niesamowite - przyznała, niezmiennie przyglądając się skrzącemu się w słońcu spadkowi wody.
Wysiedli cztery platformy dalej i weszli do przeszklonej windy, którą zjechali kilka pięter w dół. Dopiero wtedy znaleźli się na długim pomoście, który doprowadzał do okrągłej restauracji, położonej na brzegu rzeki. Nie była duża, raczej nie mieściła zbyt wielu gości, ale Irene wypatrzyła ją na samym początku. Choć znajdowała się daleko od wodospadu, miała na niego chyba widok ze swoich szerokich okien. Poza ich dwójką na pomoście znajdowały się tylko trzy osoby, pogrążona w rozmowie dwójka ludzi i zapatrzona przed siebie asari.
- Nie do końca mam pojęcie, dokąd idziemy, ale możemy udawać, że wiem co robię - stwierdziła. Tu było znacznie ciszej, huk wody został trochę dalej za nimi. - Myślę, że ta restauracja będzie taka sama, jak większość w centrum Lirii.
Nie wchodziła jednak do środka, ale wybrała stolik na dużym tarasie. Tutaj, w dole rzeki, nie wiało już prawie wcale, można było palić i nic nie ograniczało widoku. Zajęła jedno z krzeseł, pozostałe trzy przy stole zostawiając Khouriemu do wyboru i sięgnęła po menu. Nie było tak źle z cenami, Irene była przekonana, że więcej kosztowała wczorajsza loża i nieograniczony alkohol.
- Mają ryby - zauważyła. - To w sumie ma sens.
Poczekała z zamówieniem na Nazira, choć sama od początku wiedziała, czego chce. Przyglądała mu się, znów nie mogąc odegnać myśli o tym, jak zmieni się, gdy skończy mu się przepustka. Oparła się łokciami o blat, uśmiechając się lekko.
- Ciężko mi uwierzyć, że tak często bywałeś na Thessii i nigdy nie przyleciałeś tutaj. - skrzyżowała ręce. - Może chcesz mi opowiedzieć coś jeszcze ze swojej przeszłości? Zawsze chętnie posłucham, bo sama zbyt wiele do opowiadania nie mam.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

5 wrz 2016, o 09:18

Choć nie wszyscy na Thessi byli bogaci, to jedzenie w miejscach tak popularnych jak to nie mogło należeć do tanich. Dobrze będzie, jeśli znajdą miejsce z jakimiś standardowymi cenami, w innym wypadku mogło ich to kosztować podobnie jak jedzenie w restauracji w ruinach. Z drugiej strony, w ruinach płacił Nazir i nie podzielił się z nią informacją o wysokości rachunku, nie mogła więc mieć żadnego porównania.
- Wyglądają dobrze nawet z tej perspektywy - westchnął, spoglądając na wodospady, od których stopniowo się oddalali, a potem zaniżali lot. Tęcza zniknęła im z oczu, a może po prostu słońce przestało świecić z odpowiedniej perspektywy by byli w stanie ją dostrzec.
Im niżej zjeżdżali, tym cichszy wydawał się huk spadającej wody, zniżając się aż do poziomu przyjemnego, odległego szmeru. Wiatr już nie przeszkadzał - nie łomotał ubraniami, nie odbierał tchu, gdy uderzał bezpośrednio po twarzy. Nie rozrzucał jej związanych włosów na wszelkie strony, usiłując pozbyć się trzymającej ich gumki.
Choć nie było już tak chłodno i żaden z warunków pogodowych im nie groził, Nazir zatrzymał swoją rękę na jej talii, prowadząc ją przed siebie choć to ona wyznaczała kierunek ich drogi. Rozglądał się z zainteresowaniem, które potwierdzało to, że nigdy tego miejsca nie oglądał. Nie szukał specjalnie vidów na ten temat ani nie odwiedził go w trakcie którychś ze swoich poprzednich przepustek.
- Mogłem jechać gdy oferowali - mruknął cicho, chyba sam do siebie, obserwując jak wodospady wyglądają z takiej odległości. Wydawały się nieco mniejsze, nie tak potężne i głośne jak poprzednio. Gdy stali niemal tuż przy nich, wysoko w górze na platformie, lepiej odczuwali potęgę tego żywiołu, która teraz stawała się miłym dodatkiem do krajobrazu.
- Dobrze ci idzie - skomentował jej udawanie rozbawiony. Niemyślenie o poprzednim temacie, który poruszyła, szło mu na razie bardzo dobrze. W końcu szansa na to, że udałoby mu się oszukać Vertigo i dać jej złudzenie tego, że już o wojsku nie myśli, była bardzo mała.
Ocenił restaurację jednym, uważnym spojrzeniem, nim dał się pociągnąć dalej, chwytając jej rękę gdy go mijała i puszczając dopiero gdy wybrała jeden ze stolików na tarasie. Wokół nich nie było niemal nikogo. Może budynek nie wyglądał na wystarczająco imponujący bądź bliski atrakcji turystycznej by przyciągać większe rzesze klientów w tej porze, która wciąż była dość wczesna. Zaledwie po południu.
Opadł na siedzenie naprzeciw niej, chwytając datapad z menu i studiując go przez krótką chwilę, w czasie trwania której ona mogła przyglądać się jemu.
Wybrał dla siebie jedną z ryb, korzystając z tego, że mieli je w swojej ofercie - tak jak można się było spodziewać. Do tego wziął jakiś świeżo wyciskany sok z owocu, którego żadne z nich nie znało.
- Mało zwiedzałem poza Lirią - wzruszył ramionami, spoglądając na dobrze widoczne z tarasu wodospady. - Większość przepustek spędzałem w mieście. No i nie bywałem tu aż tak często, przyjeżdżałem czasem do Shani i jej rodziny.
Zawahał się, ostrożnie dobierając słowa, co było po nim widać. Thessia mogła łączyć się mimo wszystko z jego zmarłą żoną, o której nie chciał rozmawiać przez wzgląd na siebie lub samą Irene i to, jak ona mogła się czuć gdy wspominał o Cleo.
- Wiesz już sporo - zauważył z uśmiechem. - Chcesz wiedzieć coś konkretnego?
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Wodospady Lavail

5 wrz 2016, o 12:46

Również zamówiła rybę - przy Lavail musiała ona być świeża, a nawet jeśli nie, to przecież Irene i tak smakowało wszystko. Do niej wybrała znajomą już herbatę i odłożyła datapad z brzegu stołu, czekając na kelnerkę. Podejrzewała, że ta przyjdzie dopiero wtedy, gdy będzie przynosić im obiad, więc póki co mogli cieszyć się prywatnością. Przeniosła wzrok na znacznie bardziej odległy wodospad. Jego huk wciąż częściowo zagłuszał cichą muzykę płynącą z głośników. Musieliby odlecieć znacznie dalej, gdyby nie chcieli go słyszeć w ogóle.
- Rozumiem - odparła. Wydawała się trochę nieobecna, gdy przez długą chwilę siedziała zapatrzona w kaskadę wody. Ale to nie było tak, że nie słuchała, chciała tylko zapamiętać jak najwięcej tego miejsca, tak samo, jak starała się zapamiętać jezioro Kil'ran. Bo przecież nie robiła zdjęć.
Pracująca w restauracji asari przyniosła im zamówione napoje, choć na jedzenie musieli jakiś czas poczekać. Irene zamieszała swoją herbatę, patrząc, jak jej liście powoli rozwijają się w gorącej wodzie. Przykro będzie opuszczać Thessię, która z jej punktu widzenia była piękna i oderwana od rzeczywistości. Na pewno planeta funkcjonowała jak każda inna, musiała więc mieć bardziej przyziemne miejsca i zapracowanych, szarych mieszkańców. Ale rejony, w których obracała się Dubois, były zupełnie inne. Uśmiechnęła się do Nazira.
- Nie wiem. Lubię, kiedy opowiadasz - odparła i zastanawiała się przez chwilę, by w końcu wzruszyć ramionami. - Jak to było z Isis? Wygląda, jakbyście się dobrze znali. Dużo z nią rozmawiałeś na początku? To musiało być dziwne uczucie, mi było się ciężko przyzwyczaić, a to do ciebie przyleciała statkiem, jakby nigdy nic.
Przypomniało się jej, że na początku ich znajomości Isis nie odzywała się wcale, bo zmuszona była do udawania WI. To musiało być dla niej ciężkie przeżycie - tak się przynajmniej rudowłosej wydawało, to były jej domysły, bo nie miała pojęcia co w rzeczywistości działo się w metaforycznej głowie SI.
- Musiała cię polubić, skoro tak po prostu oddała ci Crescenta.
Zamieszała herbatę ponownie, patrząc na liście i płatki kwiatu, który już całkowicie się rozwinął. Rozpięła kurtkę - siedzieli w słońcu i tutaj nie wiało. Nie dało się też wyczuć tutaj wodnej mgiełki, która moczyła ich na platformie.
- Zrobiła się bardziej rozmowna - zauważyła. - Chociaż nadal nie odzywa się do mnie, dopóki o nic jej nie spytam. Trochę się nie mogę przyzwyczaić do tego, że wyraża swoje opinie.
Skupiła się na obracaniu łyżeczką swojej zieleniny w szklance i obserwowaniu, jak ciepłe, popołudniowe słońce oświetla przez szkło zaparzone listki. Prawie jakby niewygodnego tematu przed chwilą nie było, jakby rozmowa na najwyższej platformie się nie wydarzyła. Spojrzała na Khouriego spod brwi.
- Mówiła coś o mnie? - spytała, gdy zorientowała się, że opinie mogą dotyczyć nie tylko tego, czy Nazir będzie miał coś przeciwko generatorowi z kamykiem w kokpicie, czy nie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

5 wrz 2016, o 21:51

Sok, który zamówił Nazir, okazał się być zupełnie czarny - nieco jak ziemska coca cola lecz pozbawiony gazu. Ocenił go dość krytycznie spojrzeniem, unosząc szklankę do góry by sprawdzić barwę w bezpośrednich promieniach słońca. Nic to nie dało. Wnętrze było mętne, przypominało wręcz atrament. Niepewnie upił łyk płynu, zastanawiając się chwilę nad tym, czy jego smak mu się podobał, czy niekoniecznie. Gdy odłożył naczynie na blat, wydawał się być dość zadowolony.
- Na początku prawie w ogóle - uśmiechnął się do własnych myśli, prawdopodobnie wspomnień z pierwszych chwil spędzonych z SI. - Nie chciałem wejść na statek. Nie na taki kontrolowany przez samodzielną SI, która może stwierdzić, że w zasadzie może odlecieć w każdej chwili. Niezbyt jej ufałem na początku, ona mi zresztą też nie.
Przeniósł wzrok na wodospady i okolicę, obserwując ją z taką samą uwagą, z jaką robiła to Dubois. Może też chciał zapamiętać każdą, spędzoną na Thessii chwilę, bo sam nie zrobił ani jednego zdjęcia, podobnie jak rudowłosa.
- Nie chciała oddawać mi Crescenta, ale potrzebowała rąk do pracy nad statkiem. Poza tym jaki byłby cel jej całego istnienia, gdyby miała po prostu wałęsać się po galaktyce pełnej żywych organizmów, w dodatku pomalowana w barwy Cerberusa?
Zastukał palcami o blat, obserwując, jak nad wodospadami przelatuje kilka ptaków, które z ich perspektywy były zaledwie ciemnymi kształtami przesuwającymi się na tle błękitnego nieba, ponad majestatycznym widokiem przewalającej się przez krawędź urwiska wody.
- Nie wiedziałem jak z nią rozmawiać, ale szybko się nauczyłem - przeniósł nareszcie wzrok na Irene, a później na jej herbatę, którą widział już wcześniej, w ruinach. Musiał zauważyć, że jej posmakowała. - Też się przyzwyczaisz.
Parsknął śmiechem, słysząc jej pytanie, choć dopiero po chwili zastanowił się faktycznie nad odpowiedzią. Opadł na oparcie krzesła, nieco się na nim odchylając od stołu.
- Może - uśmiechnął się szelmowsko, wymownie sięgając po swoją szklankę, by wzięciem następnego łyka przedłużyć chwilę oczekiwania na jego odpowiedź. - Chyba myśli, że ci przeszkadza, dlatego się nie odzywa - wzruszył ramionami, jednak tracąc ochotę na żarty i decydując się na powiedzenie prawdy. Nie była ona zbyt gorzka, uśmiech nie znikał z jego twarzy aż do czasu, gdy asari przerwała im tę chwilę samotności, przynosząc oba talerze na tacy.
Na jego wylądowała czerwona, szeroka ryba w żółte prążki, natomiast jej filet obsypany był chrupiącą panierką i wyglądał smakowicie. Khouri od razu zabrał się za jedzenie, przez krótką chwilę milcząc, zbyt zajęty próbowaniem ryby, którą mu zaoferowano. Sądząc po tym, że jego pęd w jedzeniu nie zmalał, musiała być co najmniej znośna.
- Więc, jeśli chcesz posłuchać o pierdołach... - zaczął, gdy namyślił się już co powinien odpowiedzieć na jej pytanie gdy je wcześniej zadała. - Nauczyłem się tańczyć w szkole średniej. Przynajmniej jakoś wyczuwać rytm, same podstawy.
Przypomniał sobie najwyraźniej jej zdziwienie tym, że faktycznie potrafił poruszać się po parkiecie. Zrobił sobie przerwę w jedzeniu, upijając łyk czarnego płynu i nachylając się nad stołem, o który oparł łokieć ręki.
- W mojej klasie, na ostatnim roku, była przerażająca laska. Wysoka na metr osiemdziesiąt bez obcasów, tancerka ludowa, z charakteru żeński Hitler. Pamiętasz, kim był Hitler? No w każdym bądź... Na balu maturalnym miała prowadzić i otwierać taniec pokazowy, w dodatku wymyśliła całą choreografię i w ogóle. Potrzebowała tylko partnera wyższego od siebie, więc któraś z nauczycielek wciągnęła w to mnie - parsknął śmiechem, choć jednocześnie kiwał nieco zrezygnowany głową, jakby rozbawienie wspomnieniami przeplatało się z odczuwanym te kilkanaście lat temu zażenowaniem. - Więc łaziłem na te wszystkie zajęcia, obrywałem w łeb, jeżeli nadepnąłem jej na nogę, a tylko spróbowałbym oddać, to w ogóle nie wpuściliby mnie na bal. Po tym wszystkim tańczyłem jak mistrz - dodał z nutą ironii, wracając na chwilę do jedzenia, bo ryba pachniała zbyt dobrze, by móc ją ignorować przez dłuższą chwilę.
- A potem zawsze była gdzieś jakaś okazja, więc tak zostało - wzruszył ramionami, odkrawając sobie sowity kawałek mięsa i wkładając do ust.
- Przeceniasz chyba moją przeszłość, widzisz jakie historie ci opowiadam - dodał i westchnął przeciągle, kontynuując jedzenie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Wodospady Lavail

5 wrz 2016, o 22:57

Zmrużyła oczy, gdy nie chciał przyznać, co mówiła o niej Isis. Ale nawet gdy powiedział już coś bardziej konkretnego, Irene była przekonana, że to nie była cała prawda. Wiedziała już, że SI potrafiła wyrazić opinię na dowolny temat, a przed Khourim musiała być bardziej otwarta.
- Przeszkadza? Dlaczego? - zdziwiła się szczerze. - To nie jest prawda, przecież sama ją zagaduję. Nie mam nic przeciwko temu, żeby się odzywała. I tak wiem, że gdzieś tam jest.
Mówienie tego Nazirowi mogło nie przynieść żadnych skutków, ale kto wie, może przekaże co trzeba Isis, jeśli jeszcze w przyszłości będzie się krępować. Irene wręcz wolała, gdy SI coś mówiła, to było mniej niepokojące, niż jej milczące obserwowanie tego, co dzieje się na statku. Zresztą czasem, gdy Dubois zastanawiała się nad tym, stawało się to co najmniej interesujące, jeśli nie wręcz fascynujące. Ten umysł, funkcjonujący tak samo jak jej czy Khouriego, jeśli nie lepiej, zamknięty w statku. Powinna znaleźć sobie ciało. Gdyby to tylko było takie proste.
- Pewnie się przyzwyczaję - westchnęła, na dłuższą chwilę skupiając się na rybie. Wyglądała obiecująco, a smakowała jeszcze lepiej. Może to była kwestia tego, że przyrządzono ją chwilę temu. Przywykła do gotowych dań na Crescencie, wizyty w restauracji były miłą odmianą. Nabiła na widelec białe, upieczone warzywo, pewnie pełniące tu rolę ziemniaków i przyglądała mu się przez chwilę, zanim spróbowała. Nie smakowało ani trochę podobnie, ale pasowało doskonale.
Uniosła wzrok na Khouriego, gdy zaczął opowiadać rzeczy z bardzo odległej przeszłości. Początkowo słuchała go z zainteresowaniem, które szybko przerodziło się w rozbawienie, aż w końcu roześmiała się na głos. Wizja młodego Nazira, zmuszonego do obcowania z wielkim babochłopem, który do tego był mistrzem... mistrzynią tańca, wydawał się absurdalny, ale o dziwo miał sporo sensu.
- To wiele tłumaczy - stwierdziła. Szeroki uśmiech nie znikał z jej twarzy. - Ja nie miałam takich profesjonalnych lekcji, niestety.
Sama nauczyła się tańczyć w klubach, choć naturalnie potrafiła też odnaleźć się na eleganckich przyjęciach. W końcu do tego była przyuczona. To miało swoje plusy, potrafiła znaleźć sobie miejsce w towarzystwie niemal zawsze i wszędzie. W jej spojrzeniu pojawiło się coś więcej, gdy przypomniała sobie wczorajszy czas spędzony na parkiecie we dwoje. I nie tylko na parkiecie. Wróciła do swojego obiadu, choć uśmiech uparcie nie chciał zniknąć z jej ust.
- To są ciekawe historie - zaprotestowała. - Ja z tych ciekawszych rzeczy miałam tylko lekcje etykiety. Były fantastyczne, dzięki nim wiem, jak składać sztućce, jak ubierać się na jakie przyjęcie i z której strony podaje się zupę. Bardzo przydatne umiejętności.
Upiła łyka herbaty, która już nieco wystygła - nie całkiem, ale nadawała się już do ostrożnego picia. Zaśmiała się znów, gdy w jej głowie pojawiło się wspomnienie tego, co działo się po ucieczce.
- Nie do końca pasowałam do towarzystwa, w jakim skończyłam, gdy opuściłam Ziemię, ale szybko się przystosowałam. Do przystosowywania się akurat mam wrodzony talent - szybko nauczyła się, że na stole można nie tylko stawiać naczynia, ale i na niego wskakiwać, a większość galaktyki głęboko w poważaniu ma ostateczne ułożenie sztućców. I że prawdziwy świat porozumiewa się inaczej, niż grzecznymi, eleganckimi niedopowiedzeniami. Czuła wtedy dziwne połączenie ulgi i rozczarowania.
- Wiesz, że na przykład niekulturalne jest zakładanie nogi na nogę tak, że widoczna jest podeszwa buta? - uniosła szklankę z herbatą w geście przypominającym toast. - Nie ma za co. Twoje życie teraz stało się lepsze.
Napiła się znów i wróciła do swojej ryby, zajmując się nią na dłuższą chwilę. Dopiero po jakimś czasie, gdy jej myśli podążyły w swoją stronę, przypomniała sobie o czekającej ich pozostałej części dnia.
- Wybrałeś już klinikę? - spytała. W końcu mieli plecy do naprawienia, oboje.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wodospady Lavail

6 wrz 2016, o 20:40

Wzruszył ramionami, nie mając odpowiedzi na jej pytania. O te musiałaby poprosić samą SI. Nazir, choć rozmawiał z Isis znacznie częściej, pewnie nie wiedział jaką dokładnie ma opinię o Irene i skąd ona wynika. Sztuczna inteligencja była jedną, wielką niewiadomą nawet dla najbliższych jej osób, głównie przez samą swoją naturę i odmienność od istot żywych.
Historia z jego przeszłości była dość odległa, przez co opowiadanie jej przychodziło mu z większą łatwością. Nie musiał lawirować między tematami, nie musiał myśleć o tym, czy spędzał wtedy czas z Cleo i trzeba będzie tę kwestię obejść, by nie skłaniać do niepotrzebnych refleksji. Sytuacja, która możliwie, że dla niego w tamtych czasach nie była taka śmieszna i różowa, a bardziej upokarzająca, teraz nadawała się idealnie do rozładowania napięcia wywołanego napomknięciem o wojsku, które przerodziło się w mało przyjemną dla Khouriego rozmowę.
- Nie miałaś? - uniósł brwi zaskoczony. - Takich na pewno nie, ale dobrze tańczysz.
Wyjaśnienie wywołało w nim samym śmiech, przez który na moment zmuszony został do zaprzestania jedzenia. Uniósł szklankę do ust, by zwilżyć wyschnięte od dłuższego mówienia gardło, po czym wrócił do konsumpcji swojej ryby.
- Lekcje etykiety? - jego brwi nieustannie tkwiły w górze, tym razem jednak z mniej rozbawionym, a bardziej zszokowanym wyrazem. - Takie w domu czy w szkole?
Po tym, co powiedziała mu odnośnie tego, w jakim miejscu się wychowało, mógł podejrzewać to pierwsze, kiedy przy każdej innej osobie nawet by o tym nie pomyślał. Ale ona non stop przyjmowała gości, a raczej zajmowała się tym jej rodzina. Może wynajęcie nauczycielki i zamykanie Irene w jadalni by przystosować ją do godnego zachowywania się przy stole pasowało mu do całego obrazka.
- Co to za bzdury - parsknął śmiechem, kręcąc głową z politowaniem. - Myślałem, że najgorsze, co możesz zrobić, to beknąć w towarzystwie, ale pokazywanie podeszew to całkiem inny poziom.
Większość z ryby już zniknęła z jego talerza, więc nieco zwolnił, widząc, że znów zje zanim Dubois znajdzie się w połowie swojego posiłku. Przystopował po chwili zupełnie, odchylając się w krześle i opadając na jego oparcie, sięgając po leżącą na blacie szklankę. Ciemny napój pozostawiał po sobie osad na szkle. Obserwował to zjawisko przez krótką chwilę, po której upił kolejne kilka łyków i poruszył się by naczynie odłożyć, ale zawahał się. Przesunął językiem po swoich przednich zębach, zastanawiając najwyraźniej, czy ten sam osad ma właśnie na nich, po czym westchnął. Jego uzębienie nadal było białe, choć on musiał tkwić w niepewności.
- Znalazłem kilka - przyznał, odruchowo uruchamiając omni-klucz by przejrzeć przyrządzoną wcześniej listę. - Dwie najlepsze są w dzielnicy Reone. Zarezerwowałem w obu terminy, bo nie wiedziałem, ile tu posiedzimy. Pierwszą mamy za półtorej godziny.
Zerknął na zegarek - ten pokazywał prawie trzecią po południu. Czas spędzony najpierw nad jeziorem, a teraz przy wodospadach, biegł nieubłaganie, a jutrzejsze targi zbliżały się wielkimi krokami.
- Możemy przejść się jeszcze tymi pomostami na dole, jeśli nie chcesz wracać na platformy - zasugerował, wracając do jedzenia i kiwnął głową na najniższy poziom, tuż obok rzeki, nad którym zawieszone były w przestrzeni prowadzące do różnych obiektów alejki.

Wróć do „Thessia”