W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 cze 2018, o 23:37

Nie próbowała zwizualizować sobie tego jak wielki stopień kontroli nad systemami miała Masozi bo brakowało jej do tego skupienia. Ważne, że ta sprawa była załatwiona, że dbał o to ktoś, kto wiedział jak to robić. Hawkins miała wystarczająco na głowie w tej chwili, zresztą daleko było jej do technika.
Uważnie przeczesywała pomieszczenia jedno za drugim, starając się ignorować to, jaki nastrój panował wewnątrz tamy. Fakt tego, że przechadzali się opuszczoną kliniką był wystarczający by przeciętnego mieszkańca Arvuny przeszły ciarki. Nie dziwiło jej to, że nazywają ją nawiedzoną, szczególnie jeśli WI miała dostęp do drzwi i potrawiła wprawiać całe systemy w ruch jednocześnie nie mając fizycznej formy. Modernistyczna wersja ducha, która wystarczy do przestraszenia części osób.
Dostrzegając dwójkę idącą z drugiej strony opuściła karabin, nie puszczając go jednak z rąk. Nie planowała chować go na zaczepy magnetyczne w najbliższej chwili, szczególnie biorąc pod uwagę lekkość Błotniaka, która odejmowała problem zmęczenia rąk całkowicie.
Stanęła w miejscu, skoro i tak mieli zaczekać aż dogonią ich pozostali. Jej wzrok przeniósł się na Eshe, choć zaczęcie zdania przez Rhamę jej nie umknęło. Był jedną z niewielu osób, które nazywały ją po imieniu, do czego nadal nie zdążyła się w pełni przyzwyczaić. A może na odwrót. Może za bardzo przywykła do tego, jak miękko brzmiało w jego ustach, budząc pozytywne wspomnienia, które nie pasowały do wszystkiego dookoła, tak przygnębiającego jak jej ostatnie godziny.
Kiwnęła głową, przyjmując ich uwagi do wiadomości, po czym odwróciła głowę w kierunku mężczyzny, na którego nadal była wściekła. Nie będzie zachowywać się przez to jak szczeniak, nawet jeśli trochę się tak czuła, biorąc pod uwagę fakt, jak sama radziła sobie ze swoimi problemami jednocześnie irytując się na Naeema za to, jak on radził sobie ze swoimi. Obserwowała go przez dłuższą chwilę nim odwróciła wzrok, skupiając z powrotem na biurach. Ich zhakowanie na pewno zwróci na nich uwagę WI, ale słowa kobiety i sugestia tego, co mogli tam znaleźć, brzmiały kusząco. Było to ryzyko, które była w stanie podjąć.
- Zajmiesz się nimi jak reszta do nas dotrze - postanowiła, kierując słowa do Eshe. - Kody mogą oszczędzić dwójce techników pięć minut hakowania. W takim miejscu jak to, pięć minut jest jak godzina.
Jeśli dzięki temu mieli zyskać przewagę, musieli spróbować. Nawet jeśli przedwczesne wybudzenie WI i zwrócenie na nich jej uwagi miało dać podobną przewagę jej samej.
- Tak? - rzuciła, wracając wzrokiem do Naeema i czekając, aż rozwinie to, co zaczął nim Masozi mu przerwała.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 cze 2018, o 14:20

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 cze 2018, o 16:07

Eshe wydawała się usatysfakcjonowana decyzją Hawkins. Uśmiechnęła się zresztą i od razu ruszyła w stronę drzwi, na których w błękitnym świetle monitorów błyszczała plakietka z nazwiskiem Hexyl - zapewne jakiegoś lekarza, ordynatora, albo innego tutejszego biurokraty. To mógł być każdy, tak samo jak w środku mogło znajdować się wszystko. Naeem ruszył za nią z bezgłośnym westchnięciem.
- Wiesz, że musimy zrobić to... - zaczął, ale Eshe przerwała mu, choć z uśmiechem.
- Razem, wiem. Będziesz trzymał zaporę, przynajmniej do momentu w którym zobaczymy co jest w środku.
Mężczyzna skinął głową, godząc się na taki układ, na który zdecydowali się bez pytania o zgodę Hawk. Oboje podeszli do panelu, jednocześnie uruchamiając omni-klucze. Będąc tu we dwoje, mieli dużo większe szanse na pozostanie niezauważonymi. Podczas gdy jedno z nich pracowało, drugie mogło osłaniać działania pierwszego przed uwagą WI. To wciąż było ryzykowne, ale dużo mniej, niż gdyby dodatkowego technika nie posiadali. Wirtualna inteligencja mimo wszystko miała możliwości, przeciwko którym pojedynczy człowiek nie mógłby się mierzyć - nie w sytuacji takiej, jak ta.
- To zwykła klinika - odezwał się Rhama, gdy Hawk spytała go o ciąg dalszy jego wypowiedzi. - To znaczy też, że zajmowali się wszczepami. Wszystko zostało na miejscu, nie zabrali sprzętu wynosząc się stąd. Nie zabrali implantów.
Nie musiał mówić więcej, by Hawk zrozumiała. Wystarczyło tylko w jakiś sposób znaleźć odpowiedni, taki, którym Vinnet mogłaby zastąpić wszczep Naeema. Musiał zdawać sobie sprawę z tego, że Jean wciąż jest na niego zła, ale to był temat, który nie tracił na znaczeniu pod wpływem jej zdenerwowania. Jeśli znajdą tu coś odpowiedniego, problem rozwiąże się sam. Zarówno pod względem finansowym, jak i jeśli chodzi o zwykłą wygodę. Pytanie tylko, czy pozwolą im skorzystać z tutejszego sprzętu, jak już zwrócą tamę jej prawowitym właścicielom.
Otwarcie drzwi zajęło więcej czasu, niż mogli się spodziewać, ale przeszło bez żadnych reperkusji. Współpraca Eshe i Rhamy funkcjonowała bardzo sprawnie, tak jakby nie była to ich pierwsza wspólna akcja. Niektóre kwestie nie wymagały wyjaśniania, oboje wiedzieli co robić. Gdy przed Hawkins otworzyło się wejście do gabinetu, kontrolka na panelu wciąż świeciła się czerwienią. Tak samo jak ekran podłączonego do niego omni-klucza Naeema. Mężczyzna jednak nie stał przy drzwiach, bo widocznie nie musiał. Wszedł do gabinetu, oświetlając go światłem z urządzenia na swoim nadgarstku. W ciemności jawiły się zarysy trzech regałów i biurka z komputerem. Okna nie było, ale w końcu znajdowali się w tamie.
- Jakakolwiek dokumentacja, spis implantów, do czegokolwiek ich potrzebujecie, tak samo jak dane i dostęp do systemów, wszystko powinno być w komputerze, bo pewnie jest podpięty do sieci - odezwała się cicho Eshe. - Ale włączenie go i ostentacyjne przeszukiwanie sieci raczej już nie przejdzie niezauważone. Tylko nie wiem, co stanie się z danymi po dezaktywowaniu WI.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 cze 2018, o 20:29

Zmierzyła wzrokiem dwójkę gdy udało im się do nich dotrzeć. Dopiero wtedy skinęła głową, patrząc jak Eshe rusza do drzwi. Jej potencjalna rywalizacja z Naeemem nie przeszkadzała im w pracy, więc nie czuła potrzeby jej adresowania. Obserwowała jak współpracują, co jakiś czas omiatając wzrokiem korytarz, w którym stali. Teoretycznie nie mieli spodziewać się tutaj organicznych przeciwników ale wolała wiedzieć, jeśli cokolwiek w ich sytuacji się zmieni. Schody i tak miały zacząć się później.
Odsunęła od siebie emocje słysząc sugestię Rhamy. W normalnej sytuacji nie byłaby w stanie ich powstrzymać. Gdyby poruszył ten temat w swojej kajucie, albo w jej, gdziekolwiek gdzie nie byli w zagrożeniu, na misji, pewnie nie pohamowałaby kwitnącego na jej ustach grymasu. Nawet teraz poczuła nieprzyjemny posmak w ustach na wspomnienie tego, co stało się wcześniej.
- Co z lekarzem? Sprzętem do zrobienia tego? - spytała, choć wiedziała, że wstępnie jej decyzja została podjęta. - Warte ryzyka?
Nie pytała o to Nephietta ani nikogo innego. Tylko jedna osoba mogła jej na to odpowiedzieć, nawet jeśli nie posiadała odpowiedniego obiektywizmu by to zrobić. Gdy udało im się otworzyć drzwi bezproblemowo, poczuła się zachęcona. Jeden mały sukces aż prosił się o zwiększenie stawki. W końcu doszli tak daleko nie uruchamiając WI, mogą jednocześnie czerpać z kliniki garściami. Stłumiła to w sobie, starając się ocenić sytuację najchłodniej jak mogła. Obecność czwórki innych ludzi, w tym jednej obcej, pomogła bardziej niż Jean by się tego spodziewała.
- Dostęp do systemów? - zainteresowała się, przenosząc spojrzenie na kobietę. - Włącz go. Spróbuj znaleźć coś przydatnego. Jeśli nic nagle nie zwali nam się na łeb, znajdź spis implantów na wyposażeniu i go zgraj, jeśli możesz to zrobić bezpiecznie. Bez infekowania nam omni-kluczy tym, co tu stworzyliście.
Włączyła swoje urządzenie, od razu kierując się do komunikatora. Jako adresata wstukała Vinnet, decydując się na przesłanie jej kilku zdań żeby ją przygotowac. W końcu pytała, czy może im jakoś pomóc.
Jeśli prześlę ci listę implantów, które tutaj są możesz sprawdzić, które nadawałyby się dla Naeema w zastępie jego obecnego? Będą się nadawać jeśli leżą tu od cholera wie jakiego czasu?
Równie dobrze mogli sobie ukraść inny implant, którego sprzedanie ufunduje im ten potrzebny dla Rhamy, ale skoro to mogło ułatwić sprawę, nie zamierzała przepuszczać takiej okazji.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 cze 2018, o 20:54

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 cze 2018, o 21:35

Naeem nie odpowiedział. Wpatrywał się w nią tym samym zagadkowym spojrzeniem, co zwykle, by po chwili skinąć głową. Nie mógł wiedzieć, czy lekarka, z którą zdążył mniej lub bardziej zaprzyjaźnić się przez jego czas pobytu na Wraithcie, ma odpowiednie umiejętności. Może miała, tak przynajmniej twierdziła, choć w jej ustach brzmiało to bardziej jak "damy sobie radę, tylko nie bierz tych pieprzonych leków, bo wątroby ci na nową nie wymienię". Nie brzmiało to szczególnie zachęcająco.
Z kolei Eshe nie wtrącała się w rozmowę. Była tu przysłana przez Amslera po to, by pomóc grupie we wszystkim, co zamierzali. Jeśli planowali przy okazji zabrać jeden czy dwa implanty, co potrafiła wywnioskować z poleceń, bo głupia nie była, nie na jej głowie było protestowanie i odmawianie im tego. Jeśli uda im się odzyskać całą klinikę, utrata niewielkiej ilości sprzętu w perspektywie większej całości nie zostanie nawet zauważona. Jeśli im się nie uda, cóż, nie będzie miał kto przekazać burmistrzowi informacji o tym, że piraci wzięli sobie nieco więcej, niż to, co było ustalone.
Jeśli są fabrycznie nowe i nieużywane, to tak. Implant Rhamy ma ile, dziesięć lat? Osiem? Nawet jeśli te leżą tu od trzech lat, to i tak będą dobre. Szukamy implantu z serii XUU-07 albo XUY-07. Jak dostanę listę, to sama ich na niej poszukam.
Masozi usiadła przy komputerze i uruchomiła go, chwilę później zaciskając dłonie w pięści. Nie mieli jak ukryć przed WI podłączenia się do systemu, aktywowania jednego z tak ważnych sprzętów. Pozostało więc mieć nadzieję, że wirtualna inteligencja nie będzie wystarczająco czujna, by teraz zorientować się wystarczająco szybko. Że po włączeniu komputera Eshe zdoła ukryć swoją obecność w systemach, zanim będzie za późno.
Plan jednak nie poszedł tak, jak zakładali.
- Wyjdźcie stąd - odezwał się nagle głos z głośników, w tej ciszy szokująco głośny. Brzmiał sztucznie, metalicznie, ale kobieco. Trochę jak młoda dziewczyna o ciepłej barwie głosu, taka, jakiej przyjemnie się słucha gdy trzeba wezwać pacjenta na badanie, albo lekarza do asystowania przy zabiegu. W pomieszczeniu gwałtownie zapaliło się światło, razem z całym długim korytarzem za drzwiami, oślepiając ich wszystkich, zanim systemy ich pancerzy zdążyły przyciemnić wizjery. Dosłowne kilka sekund później wszystko zgasło z powrotem. - Wyjdźcie stąd.
Panel przy drzwiach błysnął mocniej, ale nie zmienił koloru. Omni-klucz Naeema zapiszczał ostrzegawczo. WI nadal była przekonana, że są one zamknięte, bo przecież na to wskazywały systemy. Mężczyzna momentalnie się ożywił, doskakując do Eshe, która skrzywiła się na widok komunikatu na swoim urządzeniu.
- Wywaliło mnie z monitoringu - sapnęła z frustracją. Odsunęła się z oburzeniem, gdy Naeem pochylił się nad komputerem, odpychając ją w bok razem z krzesłem. Nie przeszkodziła mu jednak, gdy zabrał się za walkę z WI o kontrolę nad sprzętem. Przynajmniej tym jednym. Potrzebowali tego komputera, a on w szczególności.
- Kliniki mają czasem mechy medyczne, pilnujcie wejścia - rzucił, podczas gdy jego dłonie biegały po holograficznej klawiaturze.
- Odetnij po jednym dysku - zasugerowała mu cicho Masozi, wyjątkowo nie konkurując z nim, a usiłując stanowić wsparcie. Rhama nie odpowiedział, ale po jego minie mogli wnioskować, ze pewnie zastosuje się do tej rady.
- Lepiej żeby były tam jakieś kody do niższych poziomów - warknął Voodoo zza drzwi, odblokowując broń. Światło błysnęło po raz kolejny. WI ich ostrzegała, nie atakowała jeszcze, ale to mogło zmienić się w każdej sekundzie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 cze 2018, o 23:01

Przeczytała naprędce wiadomość, zapamiętując krótkie oznaczenia serii. Potrzebowali listy by wiedzieć, gdzie tego szukać i czy w ogóle to tutaj znajdą. Drugi cel nadał ich zleceniu komplikacji, ale też podwoił nagrodę. Przynajmniej jedna teraz będzie pewna - ukradną implant, którego potrzebował Naeem. Pozostałe kwestie nie były w połowie tak jasne, głównie przez to, że wciąż nie ufała Amslerowi ani Benu. Teraz stanęli po stronie Joela, czyniąc z kobiety swojego wroga, ale to jak to wszystko się skończy pozostawało tajemnicą.
Łatwo było tak o tym myśleć. O implancie jako drugiej rzeczy do odhaczenia z listy rzeczy, które musieli załatwić wewnątrz tamy. Ot, kolejny przedmiot do znalezienia, tuż po rdzeniu WI, którą mieli przeprogramować lub odłączyć. Nie myślała o tym, co oznaczał. Nie wybiegała w przyszłość poza dotarcie do piętra z rdzeniem. Niemal zapomniała o święcie przyszłego wieczora, o swojej kłótni z Rhamą - tylko to, co wydarzyło się przed tym tkwiło w jej podświadomości nadając jej mimice chłodu.
Wypuściła powietrze z ust podświadomie, obserwując frustrację na twarzy Eshe, którą zaszczepiła w niej samej. Ukrycie tego przed WI musiało stać na granicy wykonywalności. Przygotowywała się na scenariusz, w którym komputer zda sobie sprawę z ich obecności, ale damski głos i tak podniósł jej ciśnienie. Już nie stąpali po cichu po ciemnych korytarzach zupełnie bezkarnie. Teraz zagrożenie stało się rzeczywiste, bardziej rzeczywiste niż wcześniej.
- Sykes, sprawdź regały - rzuciła natychmiast, gdy wizja brony przed mechami stanęła jej przed oczami. Wbrew rozkazowi, ruszyła wraz z mężczyzną do pierwszego z nich, sprawdzając, czy jest zamocowany do ścian i jak mocno. Jeżeli tylko się dało, pomogła mu przewrócić go na ziemię na bok, by stworzyć prowizoryczną i nieidealną osłonę.
- Zajmijcie pozycje. Nephiett, biurko - wskazała na miejsce, przy którym Naeem i Masozi siłowali się z systemami WI, usiłując wydostać z nich coś przydatnego. W tej chwili byli najbardziej witalnym punktem pomieszczenia.
Rozstawiła pozostałych po pokoju i przy ścianie, w miejscach, gdzie z łatwością mogli celować do drzwi jednocześnie nie będąc tak dobrze widzianym z perspektywy wchodzącego. Zajęła miejsce przy regałach, przewróconych lub nie, unosząc Błotniaka do ramienia, z omni-kluczem gotowym do aktywowania Skoku Adrenaliny i palcem czekającym na moment, w którym naciśnie na spust.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 cze 2018, o 23:09

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 cze 2018, o 23:34

To nie był statek, szafy nie były więc przykręcone do ścian ani do podłogi. Przesunięcie ich, tak samo jak przewrócenie, nie stanowiło żadnego problemu. Voodoo z jej pomocą zmienił ustawienie mebla z pionowego na poziomy, z nagłym hukiem, który sprawił, że skupiona na monitorze Eshe podskoczyła w miejscu, nie spodziewając się tego. Naeem nie zareagował wcale, zbyt skupiony na tym, co robił.
- Mam listę implantów - rzucił krótko, nie przerywając swoich działań.
- Świetnie - mruknęła sarkastycznie Masozi, pewnie dość zirytowana faktem, że Naeem wybrał to jako priorytet swoich poszukiwań. Hawk jednak doskonale wiedziała dlaczego to zrobił i dlaczego też nie zamierzał się z tego tłumaczyć przed tutejszym technikiem, który nie miał pojęcia o całej tej sytuacji. Ona sama wciąż jeszcze nie wiedziała jakim cudem mężczyzna chodzi teraz swobodnie i nie narzeka na ból. Może Vinnet zgodziła się, by wziął swoje leki przed pójściem na misję? Nie brzmiało to jak ona, ale ludzie czasem potrafili zaskakiwać.
Gdzieś za drzwiami rozległ się syk bliżej nieokreślonego pochodzenia. Potem trzasnęły wszystkie drzwi na tym piętrze, wywołując kolejny głośny huk, towarzyszący następnego błyskowi świata. Otworzyły się i zatrzasnęły drugi raz. WI usiłowała poradzić sobie z tymi jednymi drzwiami, nad którymi kontrolę wciąż sprawował omni-klucz Naeema.
- To nie jest miejsce dla was. Jesteście nowi, nie powinniście tu być - kontynuował uparcie kobiecy głos.
- Mam dostęp do przejść pracowniczych - odezwał się znów Rhama.
Z zewnątrz nie dochodziły jednak kroki. Upiorne dźwięki i błyski miały ich stąd wykurzyć, ale bezskutecznie. Żaden mech nie przyszedł ich powystrzelać, czemu trudno było się dziwić - dwie grupy usiłowały już przejąć tamę i nie byłoby niczym dziwnym, gdyby mechaniczna ochrona najwyższych pięter była już powybijana. Idąc tutaj nie widzieli jednak trupów ani organicznych, ani syntetycznych.
- Próbuje mi wyłączyć komputer - zaśmiał się sucho Naeem. - Zajmijmy się nią. Szukam schematów jej głównych systemów. Jak będziemy je mieć, łatwiej nam będzie ją...
Nie dokończył, bo musiał skupić się na czymś innym. Zacisnął zęby, szybko jeszcze nad czymś pracują. Jego omni-klucz wyświetlał ciągły odbiór danych, które pewnie sobie właśnie przesyłał.
- Po co wam to? - spytał głos, tym razem z komputera. Rhama żachnął się i odepchnął od biurka, unosząc ręce w wyrazie frustracji. Monitor przyjął niebieski kolor, który odbił się od jego zirytowanych oczu i gładkiej powierzchni implantu.
- Wywaliła mnie.
- Po co wam te dane? I tak nie zejdziecie na dół. A ty, Eshe Kwame Masozi, nie wyjdziesz nawet na zewnątrz. Poznaję cię. Nie myślałam, że wrócisz. Was pozostałych nie znam. Szukacie jakiegoś implantu? Wiem gdzie są. Pokażę wam. Dostaniecie implant, ja dostanę Eshe, będziecie mogli wyjść.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

18 cze 2018, o 00:08

Przyjęła komunikat do informacji, potwierdzając to skinieniem głowy. Naeem i tak nie był w stanie tego zobaczyć, był zbyt zajęty tym, co miał przed sobą. Gdyby się przyjrzała, dostrzegłaby odbijające się w jego niebieskich tęczówkach cyfry, przesuwające zbyt szybko, by była w stanie wyłapać z nich cokolwiek, co brzmiało sensownie. Ale nie patrzyła, uparcie obserwując zatrzaskujące się i otwierające drzwi. Nie wątpiła, że zabranie go tutaj było dobrym pomysłem, ale przyjęcie wobec niego w pełni obojętnej pozycji sporo ją kosztowało. Stymulanty musiały przytępić w niej to, co nie było jej potrzebne. Jak leki uspokajające, tylko te wyostrzyły zmysły, sprawiły, że stała się częścią jej rzeczywistości, a nie tylko obserwatorem. Przyjemna odmiana - taka, przez którą zastanowiłaby się nad wzięciem ich ponownie. Ile miała odczekać? Cztery godziny? Dwie?
Druga wiadomość była równie udanym sukcesem. Co prawda nie wiedziała jeszcze jak będą mogli to wykorzystać ale to jakiś as w rękawie przeciwko komuś, kogo nie tylko ręka, ale też twarz była im nieznana. Jaki poziom świadomości miała WI? Jakie jej podszespoły uległy uszkodzeniu? W jaki sposób? W jej głowie mnożyły się pytania, ale były tylko szumem w tle. Nie potrzebowała odpowiedzi do działania, do naciśnięcia spustu i wydania rozkazu. Były miłym dodatkiem, nie koniecznością.
Dopiero gdy syntetyczny głos rozwinął swoją wypowiedź, poczuła, jak jej mięśnie napinają się w odruchu oczekiwania na uderzenie. Dotychczas traktowała to, co słyszała, z ogromną rezerwą. Wirtualna inteligencja brzmiała bardziej jak zautomatyzowany aparat przyjmujący pacjentów w klinice, powtarzający zaprogramowane mu komendy i wzywający ochronę bo tak nakazywał mu kod. To, co mówiła teraz, wskazywało na jej świadomość. Na obecność jakiegoś bytu, którego nie musieli tylko słuchać, ale mogli z nim porozmawiać.
Wyprostowała się, orientując w swojej lekko przygarbionej pozycji. Nie opuszczała karabinu, ani wzroku z drzwi prowadzących na korytarz, ale część jej uwagi przeniosła się gdzie indziej.
- Czego chcesz? Zabić Eshe Masozi? - spytała łagodnie, kontemplując możliwości w głowie. WI z jakiegoś powodu chciała ich technika. Najbardziej podstawowym, co Hawkins mogła zrobić, było ocenienie jej podejścia do kobiety. Była dla WI wrogiem czy przyjacielem? Możliwościami, pomocą?
Nie omieszkała też zignorować propozycji, którą wysunął program, przynajmniej teraz. Implant nigdy nie był głównym powodem ich przybycia tutaj. Bez opanowania tamy i przeprogramowania Wirutalnej Inteligencji Hawkins nie wyobrażała sobie wychodzenia z nim na zewątrz i informowania Amslera o niewykonaniu zadania. A już na pewno nie spisze misji na porażkę przez to.
Przy okazji zachowała listę jeśli Naeem ją jej zgrał, choć nie przesyłała na razie nigdzie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

18 cze 2018, o 08:52

W chwili, w której Hawk tak spokojnie zadała pytanie, Eshe spojrzała na nią z oburzeniem i odrobiną strachu. Nawet rozmawianie o tym musiało być dla niej ciężkim przeżyciem. Bo kto normalny chciałby, żeby grupa piratów zostawiła ją na pastwę wirtualnej inteligencji, w pustej tamie? Tym bardziej, że ich nie znała. Nie wiedziała, czego może się po nich spodziewać. Może zależało im na implancie tak bardzo, że zamierzali pójść na ten układ, całą resztę zupełnie olewając. Może zresztą właśnie po to tu przylecieli, po ten jeden wszczep, wcale nie planując zostawać na Arvunie na dłużej.
- Nie możecie... - zaczęła cicho kobieta, ale sztuczna inteligencja przerwała jej.
- Eshe Masozi musi zostać - odparła. - Musi zostać w tamie.
Pytanie WI o jej pragnienia nie prowadziło do sensownych odpowiedzi. Czy chciała, czy nie chciała, tego nie mieli jak się dowiedzieć. Pewnie w jej systemach powstał już plan, który zakładał, że kobieta zostaje i tyle. Może była jej do czegoś potrzebna, skoro Eshe miała jakieś pojęcie o sprzęcie, jaki tu zainstalowano.
Sykes wyprostował się, wychylając zza drzwi. Rozejrzał się i uniósł dłoń, by podrapać się po głowie, ale to skutecznie uniemożliwił mu hełm. W pancerzu nie było widać, jak bardzo poparzoną ma twarz, zza wizjera spoglądały tylko te same, żywe oczy co wcześniej. Opuścił broń.
- Nic na nas nie idzie - stwierdził. - Nic nas nie atakuje.
Drzwi na piętrze też przestały trzaskać, a światło pozostało zapalone. WI dawała im pewnie czas do namysłu. W końcu z pewnością go potrzebowali, byli tylko ograniczonymi, organicznymi istotami. Nie byli w stanie policzyć sobie za i przeciw w ciągu kilku sekund.
- Bo to piętro jest bezpieczne - odpowiedział mu Naeem cicho. Jego niski głos wibrował prawie tak samo nienaturalnie, jak głos wirtualnej inteligencji tamy. Nie był tylko tak sztuczny i metaliczny. Zrobił kilka kroków, podchodząc do Hawkins, by kolejne słowa wypowiedzieć dużo ciszej. - Mam też schematy. Chciałem później przejąć kontrolę nad częścią systemów i zostać tu, w biurze, żeby wam pomóc, kiedy zejdziecie niżej, ale była szybsza. Wysłałem ci wszystko. Z tego co widzę, problemem jest to, że trzeba dezaktywować wszystkie trzy generatory jednocześnie, nie jeden po drugim. Będziemy musieli się rozdzielić.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

18 cze 2018, o 12:11

Nie chciała oddawać WI Eshe, ale chciała wiedzieć dlaczego program wybrał ją sobie jako element przetargowy. Nie uciszyła jednak Masozi, woląc, żeby jej intencje pozostały ukryte najdłużej jak się dało. Ciężko podejmowało się decyzje mając taką ilość niewiadomych. Pomyśleć, że zdążyła już przywyknąć ale z czasem nie robiło się lepiej.
Milczała, dając sobie czas do namysłu. WI grała w ukryte karty, a fakt tego, że nie była organicznym przeciwnikiem znacznie utrudniał przewidywanie tego, co może zrobić zaraz. Wciąż nie znali pełni jej możliwości ani motywów, które nią sterowały. Coś czuła, że będą musieli wejść w pierwszą pułapkę, albo nadziać się na inną przeszkodę, żeby sytuacja choć trochę się wyklarowała.
Wpatrywała się w Naeema trawiąc informację i nie powstrzymując grymasu, który pojawił się na jej twarzy częściowo schowany za maską hełmu. Nienawidziła rozdzielania się, szczególnie w sytuacjach takich jak ta. Mogła być pewna, że coś pójdzie nie tak. W im większej ilości miejsc się znaleźli tym więcej szkód była w stanie wyrządzić im WI.
- Skoro nie chcesz powiedzieć dlaczego musi zostać, chyba ją sobie zostawię - odpowiedziała głośno, kierując swoje słowa do WI. - Implant znajdę sama. Dzięki za propozycję.
Przesunęła wzrokiem po pomieszczeniu, czekając, aż znów ożyje w gwałtowny, ale stosunkowo nieszkodliwy sposób. Jej wizjer ledwo nadążał za takimi zmianami natężenia światła ale to było najmniejsze, czym musiała się martwić.
Włączyła omni-klucz by przesłać do Vinnet listę implantów. Skoro na razie byli umiarkowanie bezpieczni, teraz miała na to dobrą okazję. Później może jej nie być.
- Szukamy implantu po drodze na dół. Plan się nie zmienia, przynajmniej na razie - odparła równie cicho, przesuwając spojrzeniem po członkach swojego oddziału. Wylądowało ono wreszcie na Eshe, która w tej sytuacji była w najciekawszym położeniu. - Czego WI od ciebie chce?
Jej pytanie było ostre, suche. Nie wiedziała, czy Masozi czegoś przed nią nie ukrywa ale miała w zwyczaju to zakładać. Kobieta mogła być niewinna, nie mieć pojęcia o tym, dlaczego WI wybrała sobie właśnie ją, ale Hawk wolała zobaczyć to w jej oczach niż usłyszeć kolejne, mało znaczące słowa.
- Ruszamy jak Vinnet odpowie nam czego szukać, wtedy będziemy wiedzieli gdzie - dodała, sprawdzając komunikator. - Uważajcie na drzwi. Może je zatrzaskiwać, więc nie stójcie w nich dłużej niż trzeba.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

18 cze 2018, o 20:17

Gdy Hawkins podjęła decyzję, światło zgasło z powrotem. Wizjer znów zareagował z lekkim opóźnieniem, na moment zostawiając ją w całkowitej ciemności. WI odezwała się ponownie, a w jej głosie prawie dałoby się pewnie usłyszeć frustrację, gdyby nie miała zaprogramowanego bycia stuprocentowo miłą.
- Eshe Masozi musi zostać. Eshe Masozi musi zostać. Musi zostać.
Ciemnoskóra kobieta uniosła tylko ręce, wzruszając ramionami. Nie miała pojęcia, o co może chodzić wirtualnej inteligencji. Jej słowa przerażały ją wyraźnie, to powtarzane przez głos w głośnikach własne nazwisko. Dodatkowo niepokojące były spojrzenia, które przez to rzucała jej grupa piratów. Trudno było zaufać w stu procentach komuś, kto dość konkretnie został wybrańcem WI.
- Nie mam pojęcia! Może chce, żebym zdjęła jej ograniczenia, bo wie, że potrafię. Bo mnie zna. Nie wiem, dlaczego chce akurat mnie, ale wolałabym, żebyście nie szli z nią na ugodę.
Zaśmiała się nerwowo. Wciąż nie wiedziała, czego może się po nich spodziewać, jeśli WI wpadnie na pomysł lepszej, bardziej opłacalnej propozycji. Nie znała ich, a wchodząc z nimi do tamy nie spodziewała się takiego rozwoju sytuacji. Swoje o piratach słyszała, a to, co słyszała, na pewno nie stawiało obecnej tu piątki w zbyt dobrym świetle. Jej i tak kruche zaufanie przeżywało teraz chyba swój kryzys.
- Spokojnie, Masozi. Nikt cię nie odda - rzucił Naeem, uśmiechając się do niej lekko w ramach pocieszenia. Widział, w jakim jest stanie, mógł zrobić przynajmniej tyle. - Ewentualnie jak to wszystko nie wypali, to zostawimy cię z tyłu i będziemy szybko uciekać.
Nie wiadomo skąd wzięło mu się na żart, ale Eshe zmarszczyła brwi, a jej chwila spokoju została zastąpiona przez irytację. Rhama działał jej na nerwy od samego początku i nawet po uspokojeniu jej, na które się wysilił, musiał sprowokować ją po raz kolejny.
- Nie pójdziecie dalej. Nie pozwolę wam przejść dalej - bulwersowała się nadal WI, choć po jakimś czasie przestawało to być tak bardzo upiorne, jak na początku. Przynajmniej do momentu, w którym nie przełączyła się na wszystkie ekrany na piętrze, a jej głos nie zaczął docierać do nich z każdego obecnego wzdłuż korytarza głośnika.
Vinnet poradziła sobie z poszukiwaniami dość szybko. Hawk dostała w odpowiedzi kilka konkretnych modeli, teoretycznie dostępnych w klinice - znalazła pięć takich, które mogłyby się nadać. Załączyła w wiadomości zdjęcia, zarówno samych wszczepów, jak i ich opakowań, tak, by łatwiej było je zauważyć. Nie były one jednak zbyt charakterystyczne, trzy były w czarnych pudełkach ze srebrnym napisem, a dwa pozostałe w białych - z czarną nazwą producenta. Nic, co mogłoby się im rzucić w oczy przy zwyczajnym przeszukiwaniu pomieszczeń.
- Gdzie tutaj mogą trzymać takie rzeczy? - spytał Rhama, który najwyraźniej dostał tę samą wiadomość. - Gdzie tu mogą trzymać implanty?
Eshe wzruszyła ramionami, więc przeniósł wzrok na Hawk, jakby to ona miała dla niego odpowiedzi, których szukał.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

18 cze 2018, o 21:22

Wystarczyło powiedzieć raz. Ględzenie programu komputerowego stawało się coraz bardziej irytujące wraz z każdym powtórzeniem tego zdania, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że sama Masozi nie potrafiła im powiedzieć dlaczego WI może tak zależeć na jej pozostaniu w tamie. Wrażenie tego, że nikt nic jej nie mówi, a każdy wymaga, tylko się w Hawkins wzmagało, zaburzając zadziwiającą ostoję spokoju jaką udawało jej się dotychczas utrzymać.
- Uspokójcie się - warknęła, nawet jeśli za część jej irytacji odpowiadał głos, który wcale nie zamierzał jej w tej kwestii posłuchać. - Jesteś przydatna, Masozi. Nie oddam cię do WI, nawet jeśli nie wiem, co się tutaj dzieje i niesamowicie mnie to wkurwia.
Westchnęła, wracając wzrokiem do listy i wiadomości, którą przesłała jej Vinnet. Jak miała to odnaleźć? Nie była specjalistką, w klinikach przebywała na ogół na łóżkach pacjentów jeśli już, a to i tak rzadko. Nigdy nie była po drugiej stronie barykady.
- Skąd mam wiedzieć? Nie ma na liście wyposażenia? - odparowała pytaniem na pytanie, wpatrując się w Naeema. Bez chwili zawahania sięgnęła znów do omni-klucza by zadać to osobie, która o tutejszym miejscu nie miała żadnego pojęcia ale może mogła zawęzić ich teren poszukiwań.
Wiesz w jakiej części publicznej kliniki mogą to trzymać?
Pozostało im, w ostateczności, oględnie sprawdzać każde pomieszczenie, jakie widzieli. Mogła mieć nadzieję, że pokój z drogimi implantami będzie się jakoś wyróżniał od tych, w których stały łóżka dla pacjentów i ich szafki. Tak nakazywała logika, która zdążyła zawieść ją wielokrotnie.
- Widzieliście po drodze jakieś pokoje wyłącznie dla obsługi? Mamy kody do przejść pracowniczych. Raczej nie będą trzymać implantów za dziesiątki tysięcy kredytów tam, gdzie każdy może wejść - westchnęła, czepiając się jedynego tropu na jaki była w stanie w tej chwili wpaść. - Dojdźmy do końca kliniki, poszukajmy. Jest też pod nami, prawda? Jak nie tu to dalej. Będziemy się zastanawiać jak nie znajdziemy po drodze.
Implant wciąż był drugim priorytetem, skoro już postanowili, że go stąd zgarną. I tak planowali przeczesać pokój za pokojem, wystarczy, że znajdą taki lepiej strzeżony od innych, albo z zapleczem pełnym sprzętu medycznego i będą wiedzieli gdzie zatrzymać się na dłużej i rozejrzeć dokładniej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

18 cze 2018, o 22:15

Dopóki nie decydowali się ruszyć w dół, WI ich nie atakowała. Może zakładała, że powtarzanie swoich ostrzeżeń raz za razem sprawi, że zmienią zdanie. Ludzie bali się jej wcześniej. Musieli znajdować się śmiałkowie, który samotnie usiłowali dostać się do dolnych części tamy, a potem uciekali w panice, gdy wirtualna inteligencja zaczynała swoje przerażające występy, trzaskanie drzwiami i "nie możecie tu być", rzucane z głośników. Większość przeciętnych zjadaczy chleba zmyłaby się stamtąd po pierwszym błysku światła.
- Dostaliśmy plany, nie listę wyposażenia - odpowiedział Rhama, aktywując sobie wspomniane plany na omni-kluczu, tak jakby przypomniał sobie jednocześnie, że je posiadają. Te jednak nie dały mu żadnych informacji, które mogliby w tej chwili wykorzystać.
Nie wiem. Nie byłam w tej klinice. Raczej nie w głównych magazynach. Prędzej w szyfrowanych szafach na zapleczu. Może w jakiejś strefie pracowniczej. Ja bym tam trzymała, nie na tym piętrze, co pacjentów. Ale nie wiem, to klinika w tamie, z implantami mogli wpaść na równie idiotyczny pomysł.
Pomieszczenia, które mijali na tym piętrze, praktycznie w każdym przypadku były przeznaczone dla pacjentów, klientów, albo współpracowników kliniki. Nie licząc pojedynczych biur takich jak to, w którym się znajdowali, cała reszta to były sale zabiegowe i inne, z łóżkami i wyposażeniem medycznym, poczekalnie, łazienki i sale konferencyjne. Nic, co wyglądałoby jak miejsce, w którym można by było przechowywać tak wartościowy sprzęt. Klinika miała jednak jeszcze jedno piętro, na które wcześniej czy później będą musieli się dostać, a potem jeszcze dwa piętra w dół, do generatorów WI. Tylko jednocześnie z próbą przejścia na dół miały zacząć się ich problemy. Może dlatego wszyscy wciąż czekali na decyzję Hawkins.
Musi być jakaś część kliniki, do której nie mają dostępu wszyscy. Spróbujcie tam. Nawet jeśli będziecie mieć pół piętra do przeszukania, to nadal więcej niż cała tama.
- Czy te implanty są takie ważne? - odważyła się w końcu spytać Eshe. - Nie możemy najpierw zająć się WI, zanim zaleje wszystkie niższe piętra wodą, a potem przejść się w poszukiwaniu tego, czego potrzebujecie? Pomogę wam szukać, obiecuję. Tylko ruszmy się już stąd. Im dłużej tu stoimy, tym więcej ryzykujemy potem, na dole.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

18 cze 2018, o 22:46

Z jej ust wydobyło się westchnienie gdy dotarło do niej to, jak ciężkie będzie podjęcie się obu zadań jednocześnie. Ryzykowali spędzając każdą wolną chwilę tutaj, myśląc nad tym jak mogą dostać się do implantów. Jednocześnie oferowała im je WI, ale oddanie Eshe nie wchodziło przecież w grę. Przede wszystkim mieli uratować tamę. To miało sens - jeśli uda im się wydostać konstrukcję spod wpływu WI, co powstrzyma ich przed zahaczeniem o klinikę gdy tylko to zrobią, w drodze powrotnej? Z drugiej strony, miała nieprzyjemne wrażenie, że mogą nie mieć okazji. Plany miały w zwyczaju psuć się w tych miejscach, w których każdy był pewien ich prostoty.
Przelotnie sprawdziła nowe wiadomości, które potwierdziły jej teorię. I tak nie mieli się śpieszyć, choć słowa Masozi ją niepokoiły. Zalanie tamy utrudni wszystko tysiąckrotnie, a każda chwila zwłoki ich do tego zbliżała. Z drugiej strony, może jeśli WI potrzebowała Eshe żywej, mieli jakiś fortel w walce przeciwko WI. Mogła nie chcieć jej zabić, jeśli chciała ją wykorzystać do własnych celów. Była to dość płonna nadzieja, ale zawsze jakaś.
- I tak mieliśmy przeczesać wszystkie piętra, nie lecieć na sam dół na oślep. Tak zrobili wszyscy inni. Teraz nie żyją - odpowiedziała krótko, dezaktywując urządzenie. - Miejcie na uwadze miejsca, w których można znaleźć ten implant, ale nie będziemy za dużo zwlekać ani marnować czasu na szukanie go teraz, jeśli nie będzie pod ręką. Eshe ma rację, możemy zabrać go gdy zajmiemy się WI. Tama wciąż będzie stała.
A jeśli nie, żadne z nich prawdopodobnie nie przeżyje żeby móc się z tego powodu poużalać. Tego nie powiedziała jednak głośno, dbając o to, by morale podtrzymać wysoko wtedy, gdy do jej umysły wciskały się ponure myśli.
Przeniosła wzrok na Rhamę, obserwując, czy przez jego zwyczajną maskę było widać ślady zrozumienia. Nie był w tej kwestii w pełni obiektywny i zdawała sobie z tego sprawę. Wiedziała też, że tym razem musi. Od tego mogło zależeć powodzenie całej ich misji.
- Ruszamy. Tylko ostrożnie, teraz wie, że tu jesteśmy - przypomniała im nawet, jeśli nie musiała. Nieistotne. Ruszyła do przodu jako pierwsza, przechodząc przez drzwi na korytarz i omiatając go spojrzeniem, szukając różnic. Głos wirtualnej inteligencji był natrętny, szczególnie wzmocniony gdy puszczała swoje komunikaty ze wszystkich możliwych urządzeń, które miała pod ręką.
- Sykes, T'Roel, bierzecie tyły - dodała, ustawiając ich w jakiejkolwiek formacji, która miała sens teraz, gdy szli jednym korytarzem. Czekały ich schody - miejsce, w którym na pewno spodziewała się pułapek. Ruszyła jako pierwsza, trzymając Eshe blisko siebie, choć w centru grupy. Poniekąd dlatego, że była technikiem, ale też mając dalej złudną nadzieję tego, że mogło to gwarantować nie jej, a im wszystkim nieco większe bezpieczeństwo.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 cze 2018, o 17:59

Nie zauważyła w sylwetce Rhamy żadnej zmiany. W oczy nie mogła mu spojrzeć, bo mężczyzna unikał jej wzroku. Może było to wywołane jej decyzją, a może poczuciem winy za to, co wydarzyło się wcześniej, tak czy inaczej Naeem po prostu wyłączył omni-klucz i z powrotem dobył broni, wracając do pełnego skupienia. Rozumiał rozkaz i zamierzał się do niego dostosować, niezależnie od swojego własnego zdania. Tego był nauczony, wykonywania poleceń, nawet jeśli nie do końca się z nimi zgadzał. Bo oczywistym było, że wolałby wrzucić sobie implant do kieszeni i przynajmniej tego być pewnym. Tylko nie po to tutaj przyszli.
- Jak chcecie - rzuciła WI, równie uprzejmie, jak wszystkie poprzednie swoje ostrzeżenia. - W takim razie nikt stąd nie wyjdzie.
A potem na całym piętrze zgasło światło. I nie tylko światło, wirtualna inteligencja odcięła prąd od całej tamy, pewnie poza swoimi generatorami. Zniknął niebieski poblask monitorów, zgasły panele drzwi i wind, wyłączył się komputer, a wokół nich zapadła całkowita ciemność. I cisza. Nic nie poruszało już drzwiami, nic nie syczało tak jak przedtem. Tak, jakby cała rozmowa przed chwilą w ogóle się nie wydarzyła, a oni wylądowali w miejscu, które nie żyło od lat.
Być może monitoring nadal działał, a WI obserwowała ich w milczeniu - nie mieli jak tego sprawdzić, bo Eshe została wyrzucona z systemów. Naeem ruszył obok Hawk, choć nie kazała mu tego robić. Mogła jednak rozumieć jego troskę, przez którą wolał być obok niej. Nic nie mówił, od ciszy odcinały się wyłącznie ich ciężkie kroki.
Drzwi na klatkę schodową były zatrzaśnięte. Znalezienie ręcznej blokady zajęło im dosłownie chwilę, ale otwarcie ich okazało się trudniejsze, niż zakładali. Gdy wszystko blokowała i odblokowywała elektronika, łatwo było zapomnieć o fakcie, że zamki mechaniczne też istniały. Ten problem został jednak rozwiązany szybko - Naeem przestrzelił zamek, nie zastanawiając się nad ewentualnym szukaniem kluczy.
- Nikt nie mówił, że tama ma być nienaruszona - podsumował, ciągnąc za dźwignię. - A WI i tak wie, że tu jesteśmy.
Drzwi rozsunęły się, wpuszczając ich do środka. Na klatce schodowej panowała taka sama ciemność, jak wszędzie indziej. Schodzili stopień po stopniu, do momentu, gdy w chwili dotarcia do niższego piętra, zamiast stąpnięcia, do ich uszu dotarło chlupnięcie. Naeem opuścił wzrok pod nogi, zatrzymując się w miejscu. Piętro niżej było zalane, choć nie całe, a tylko do kostek. Nie wiedzieli jednak jak jest z kolejnymi, ani czy tej wody przybywa. Musieliby poczekać chwilę, by to sprawdzić, a nie mieli czasu na czekanie.
- Nie powinno nas nagle zalać, jakąś jedną wielką falą - Hawk usłyszała zza pleców głos Eshe. - Jak już, to może wpuszczać wodę wentylacją, a to trochę potrwa. Tama nie ma okien. Nie na wysokości wody. Tylko wyżej są balkony.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 cze 2018, o 19:14

Chcieli czy nie, musieli teraz akceptować całkowity brak kooperacji z WI. Co prawda tego się spodziewała od początku, ale widząc chwilową możliwość innego podejścia do sprawy teraz niemal żałowała, że nie pociągnęła kwestii Eshe dłużej, tylko od razu się nie zgodziła gdy nie otrzymała odpowiedzi na swoje pytanie.
Szybko napotkali pierwszy z problemów. Rozglądała się dookoła gdy ktoś inny zajmował się znalezieniem dźwigni. Huk przestrzelonego zamka odbił się echem od ścian, ale niknął w innych odgłosach, przez które tama wydawała się nawiedzona. Jej duch był na dodatek bardzo upierdliwy i niesamowicie zakochał się w Eshe Masozi. Hawkins nie mogła się już doczekać aż odetnie obserwujące je, setki oczu i zamknie kłapiące non stop usta. Kto dawał jednej WI aż tak wielką kontrolę nad całą tamą? Pamiętała argumenty Snyder ale i tak do niej nie przemawiały. Miałaby opory przed powierzeniem Wraitha wirtualnej inteligencji. Czegokolwiek w zasadzie. WI zawsze w jej oczach były bardziej asystentkami ułatwiającymi życie, nie oprogramowaniem, na którego wirtualnych barkach miała spoczywać wielka odpowiedzialność.
Ruszyła schodami ostrożnie rozglądając się dookoła. Jak zwykle, gdzie nie padał jej wzrok, tam kierowała się lufa karabinu. Powtarzanie sobie tego, że prawdopodobnie nie będzie jej w ogóle wewnątrz tamy potrzebny nic nie dawało. Instynkt to instynkt, przyzwyczajenia były silniejsze niż racjonalne myślenie. Jak na razie nie widziała jak może jej to zaszkodzić, co najwyżej pomóc. Najwyżej będzie musiała go szybko chować żeby mieć obie wolne ręce ale z zaczepami magnetycznymi na plecach raczej nie będzie to wielkim problemem.
- Patrzcie pod nogi - przypomniała, błądząc promieniem latarki po wodzie sięgającej jej do kostek. Nie czuła jej zimna, odseparowana od otoczenia grubą warstwą ceramicznego pancerza. Wciąż mogły czaić się przed nimi pułapki i nie chciała w żadną z nich wpadać. - Zobaczymy, czy się podnosi - odpowiedziała na słowa Eshe, nie marnując na to czasu teraz. Przesunęła wzrokiem po ścianach, szukając jakiegoś elementu, na podstawie którego mogłaby to ocenić. Na przykład jednej rury idącej wzdłuż, by przyrównać do niej poziom wody. Po tym ruszyła do przodu, zaglądając do pomieszczeń po drodze, jeśli zhakowanie drzwi nie trwało zbyt długo, mając przy tym na uwadze pokoje techniczne i takie, w których mogli znaleźć coś interesującego.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 cze 2018, o 20:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12101
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 cze 2018, o 20:41

Obserwacja poziomu wody nie była może najbardziej pasjonującym zajęciem, ale wniosków z tej obserwacji obawiali się wszyscy. Hawk nie znalazła rury, w stosunku do której mogłaby sprawdzać, czy wody przybywa, ale wystarczającym odpowiednikiem okazały się zwyczajne krzesła ustawione wzdłuż korytarzy, przeznaczone dla pacjentów i osób oczekujących. Ich nogi połączone były poziomymi pałąkami, do których powierzchnia wody nie dosięgała, gdy znaleźli się na tym piętrze. Biorąc pod uwagę, że znów planowali obejść cały poziom, zanim zejdą na dół, będą mogli porównać to z krzesłami stojącymi kilkadziesiąt metrów dalej. Światła ich latarek odbijały się od wody, tworząc migotliwe odblaski na ścianach.
Na jednej z nich znaleźli plamy krwi, przeciągnięte dłonią przez kilka metrów - szybko też znaleźli jej właściciela. Martwy człowiek w pancerzu opisanym jako służby porządkowe leżał na samym środku, na brzuchu, twarzą do ziemi, do połowy ukryty pod wodą. Ranę musiał mieć gdzieś z przodu, bo z góry nie było jej widać; tak samo zresztą jak krwi, która pewnie rozpuściła się w wodzie, tej samej, w której brodzili teraz do kostek. Asari poprawiła broń i mruknęła pod nosem coś, co miało świadczyć o jej niezadowoleniu, ale nie wnosiło niczego konkretnego do dyskusji. Eshe za to zamarła na moment, jakby zastanawiała się, czy czegoś z tym trupem nie powinna zrobić, ale ostatecznie wyminęła go, ruszając dalej przed siebie. W jej oczach błysnął ból, bardziej niż strach. Widać jednak miała inne emocje niż obojętny profesjonalizm i naturalną obawę przed śmiercią. Ale wniosek na widok umarłego był jeden - tutaj już mogli spodziewać się ataku ze strony WI, jakkolwiek będzie on wymierzony. Póki co wokół nich panowała ciemność i cisza. Tak jak na górze.
To piętro nie posiadało już tak wielu sal pooperacyjnych, a więcej zabiegowych. Tutaj też część dla pacjentów kończyła się szybko, oddzielona od reszty kliniki dużymi, przeszklonymi drzwiami. Nie musieli się jednak nimi kłopotać, bo ktoś już przed ich przybyciem rozbił jedno ze skrzydeł, otwierając im swobodne przejście. Gdy je przekroczyli, wchodząc w część przeznaczoną wyłącznie dla pracowników, znaleźli się w przestrzeni pełnej zamkniętych i zablokowanych drzwi. Na większości dało się znaleźć nazwiska, niektóre opisane były jako ambulatorium, dyspozytornia, pralnia, czy inny magazyn. Rhama, naturalnie, jako pierwszy znalazł magazyn z dopiskiem "implantologia".
- Wchodzę tu - poinformował Hawk, ignorując jej rozkaz z przedtem, mówiący, że nie na tym teraz się skupiają. Przestrzelił zamek, a potem szarpnął za dźwignię i drzwi odsunęły się, ukazując im pełne regałów, ciemne pomieszczenie.
W tym samym momencie dotarł do nich z daleka dźwięk mechanicznych kroków.
A poziom wody sięgał teraz jakieś pięć centymetrów ponad poziome elementy, łączące nogi krzeseł.

Wróć do „Galaktyka”