W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 20:01

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 20:19

Mogło się wydawać, że mech, który niósł ze sobą ostrze, biegnie w jej stronę najszybciej. Ale nie, on nie biegł w jej stronę. Chwilę zajęło jej zorientowanie się, że wszystkie ataki wymierzone są w Rhamę. WI musiała rozpoznawać człowieka, który włamał się do jej systemów i ukradł dane, do których nie miał prawa mieć dostępu. Który pobrał sobie jej schematy, który mógł teraz oglądać jej kod, jakby przyglądał się całkowicie nagiej kobiecie. Nie chodziło o wstyd, wirtualna inteligencja tamy musiała czuć teraz wściekłość - skoro miała emocje, sztuczne, bo tylko skopiowane z istot organicznych, ale wciąż obecne. Każdy kolejny mech jako cel obierał właśnie mężczyznę.
Przeciwnik wytrącił mu pistolet z ręki i popchnął w stronę ściany, unieruchamiając go. Hawkins nie widziała twarzy Naeema, zbyt skupiona na innych problemach, ale mogła mieć wrażenie, że coś z nim jest mocno nie tak. Pamiętała go z Ankhty, pamiętała jak skuteczny potrafił być. Tymczasem tutaj nie radził sobie z mechem, który może silniejszy i szybszy, ale wciąż był dużo gorzej uzbrojony.
Mech, którego na cel wybrała sobie Hawkins, padł po pierwszej posłanej w niego serii. To nie były jednostki bojowe, nie miały osłon w postaci tarcz. WI usiłowała wykorzystać po prostu ich ilość, bo to było jedyne, co mogła w tej chwili zrobić, zanim zacznie korzystać z systemów samej tamy. Huk padającego metalowego ciała zaginął gdzieś w hałasie wystrzałów i mechanicznych kroków. Ten, który trzymał Naeema, szybko dostał od Nephietta prezent w postaci kulki z przyłożenia prosto w głowę. Puścił mężczyznę i również opadł, przysiadając w dziwnej pozycji, oparty o ścianę, do połowy zanurzony w wodzie. Nie było krzyków bólu, nie było miękkich, bezwładnych ciał, były tylko aktywne i nieaktywne maszyny.
Z pozostałych dwóch chwilę później został już tylko jeden, po następnej wystrzelonej przez Hawkins serii, ale zaraz za nim do korytarza wbiegły następne trzy.
- Kurwa, serio? Ile jeszcze? - zawołał we frustracji Scott, przeładowując broń i podnosząc ją do kolejnego strzału.
A woda sięgała już połowy uda.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 23:12

Przez chwilę nie do końca pojmowała co się dzieje wokół. Zamieszanie, huk, plusk wody i upadające ciała skutecznie zajmowały jej uwagę. Dopiero gdy wodząc lufą za lecącym z ostrzem mechem zauważyła, że on, jak i wszystkie inne obrały sobie jeden cel, zaklęła w głowie. WI chowała urazę. Tego się nie spodziewała - myślała, że strategicznie chce zamordować ten oddział, który miał w sobie dowódcę. Mogło chodzić o Naeema, albo o to, że w drugim oddziale była Eshe, na której jej zależało. Albo kombinacja wszystkich tych trzech czynników na raz. Drugi oddział, patrząc z perspektywy Wirtualnej Inteligencji, był bardziej wartościowy żywy. Bez dowódcy i drugiego technika nie będą mieli wystarczających chęci by biegać po tamie, nie będą też tak dobrze skoordynowani. Zostanie Masozi, na której tak programowi zależało. Idealny plan.
Prawie była pod wrażeniem. Przeładowała, ruszając do przodu. Widząc jak bardzo mechom zależy na Naeemie zauważyła przy okazji jak specyficznie mężczyzna się zachowuje. Zaniepokojenie wkradło się do jej umysłu, nakazując stanąć jak najbliżej. Zebrać na siebie wrogi ogień, najlepiej jak może go osłonić. Poświęcić pół sekundy na spojrzenie w jego wizjer by zobaczyć czy nie działo się z nim coś złego. Na samą myśl o tym, że znowu miałby stracić przytomność przeszły ją ciarki. Ostatnim razem gdy coś było z nim nie tak, było bardzo nie tak.
- Pośpieszcie się, kurwa mać - warknęła przez komunikator, puszczając serię z karabinu do kolejnych dwóch mechów wbiegających do środka, gotowa przeładować i zrobić to znowu, póki ma amunicję przy sobie, jeżeli Nephiett jej w tym nie pomógł. Nie mówiła głośno nic na temat zachowania Rhamy, nie chcąc zwracać na to uwagi pozostałych - chyba, że faktycznie runie do wody jak mechy obok niego. Myśl, choć wyolbrzymiona, bez znaczących podstaw, wywołała znajome uczucie zimna w środku klatki piersiowej. Strach, którego nie chciała teraz odczuwać, ale przed którym nie potrafiła uciec.
Nieskończona fala musiała mieć jednak swój koniec - o ironio. Myślała już, że prędzej skończą jej się pochłaniacze ciepła i będzie musiała użyć omni-pazurów, zmniejszając dystans do mechanicznych przeciwników i tym samym zwiększając ryzyko własnych uszkodzeń.
- Wszystko w porządku? - spytała ciszej, gdy już było po wszystkim, wyłączając komunikator na chwilę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

24 cze 2018, o 00:03

Te mechy były już ostatnimi. Zabicie ich zajęło im już tylko chwilę, zwłaszcza, że pozbawiony pistoletu Rhama ostatecznie aktywował omni-klucz. Długie ostrze przecięło przeciwnika w pół, tak, że na ziemię upadł w dwóch częściach. Nawet w ciemności widziała, jaka wściekłość płonie w jego spojrzeniu. Schylił się, zanurzając się prawie po szyję w wodzie i po chwili podniósł dobrze znanego kobiecie Szpona, którego obejrzał dokładnie, jako pierwszą rzecz po ustaniu ataku.
Woda sięgała im już do połowy uda. Piętro niżej miały znajdować się już generatory, do których przez cały ten czas się kierowali. Druga grupa nie dotarła do nich jeszcze, ale mieli dość spory kawałek korytarza do przejścia. Na górze droga od jednego końca tamy do drugiego zajmowała im średnio pięć minut.
- W porządku - odpowiedział Nephiett, wzdychając i poprawiając chwyt na swojej broni. - Chociaż wolę nie myśleć ile jeszcze takich fal nas czeka. I w jakich warunkach.
Rhama musiał się domyślić, że pytanie było skierowane do niego, ale tylko skinął krótko głową, nie dodając nic więcej na temat swojego samopoczucia i stanu własnej świadomości. Ale chyba faktycznie nic mu nie było, poza wyraźną złością.
- Pierdolony Szpon, niezawodność, już kurwa widzę - warknął. - Nadal go chcesz, Jean? Teraz bym ci nawet dopłacił.
Wiedziała, że jakby doszło co do czego, to pewnie wycofałby swoje słowa, ale teraz był tak wściekły na własny pistolet, że przypiął go sobie do biodra i postanowił dalej iść bez niego. Miał inne środki do walki z ewentualną kolejną falą mechów, nie potrzebował do tego broni palnej.
- Jasne, wina pistoletu - rzucił z rozbawieniem Scott.
Rhama nie odpowiedział, choć tym razem obrócił się w stronę Nephietta, spoglądając na niego jakby jednak zamierzał to skomentować. Powstrzymał się jednak. Jego opanowanie momentami było godne podziwu. Jedyną osobą, która wśród załogi potrafiła go z niego wyprowadzić, była Hawk. Różnie się to kończyło w ich przypadku.
- Będziemy za dwie minuty. Ale słyszę, że poradziliście sobie bez nas - odpowiedziała asari. Na pewno nie decydowali się na powolny spacer, zdając sobie sprawę z sytuacji pozostałych. Tama jednak swoje rozmiary miała.
Gdy wyszli na korytarz, mogli obserwować zbliżającą się trójkę. Z trudem przemieszczali się przez wodę, która dodatkowo ich spowalniała, ale była jeszcze zbyt płytka, żeby po prostu w niej płynąć. Może piętro niżej będą mieli tę możliwość, albo po prostu nie będą już mieli innej.
To piętro skonstruowane było trochę inaczej, niż oba wyższe. Korytarze były bardziej przestronne, a pomieszczenia rozlokowane nie w tak równomierny sposób. Widzieli sporo drzwi, ale żadne z nich nie były podpisane. Niektóre były rozsunięte, ukazując pomieszczenia magazynowe i jakieś inne, bliżej nieokreślone, mniej lub bardziej puste.
- W połowie drogi jest duże przejście - rzucił Voodoo, zasapany bardziej niż wypadało. Pośpiech widocznie go zmęczył. - Wygląda jak... brama. Nie wiem do czego. Wielka, jakby szło się przez nią kurwa nie wiem, gdzieś w morze, bo bez sensu taką bramę robić do pokoju pięć na pięć. Wszyscy cali?Nas nie atakowali.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

24 cze 2018, o 00:23

Miała nadzieję, że nie dostrzegł ulgi w jej oczach. Na wszelki wypadek odwróciła głowę, patrząc na Nephietta tak, jakby faktycznie kierowała to pytanie do ich obojga, a nie tylko dla Rhamy. Ten pistolet w jednej chwili stał się dla niej cudowną rzeczą, skoro był wyłącznym powodem dziwnego zachowania Naeema. A przynajmniej taką wersję postanowiła przyjąć, nawet jeśli ogarniały ją wątpliwości. Wewnątrz tamy nie mogła sobie na nie pozwolić i roztrząsać tematu, szczególnie przy wszystkich pozostałych. Zamiast tego kiwnęła głową, obserwując pogorzelisko, które zrobili. Mechy leżały w wodzie, której poziom nagle stał się strasznie wysoki - bo dopiero teraz się zorientowała. Przeładowała karabin, wyrzucając gorący pochłaniacz ciepła obok, gdzie wylądował z pluskiem, zatrzymując się na którejś części martwej już maszyny. Mechy się skończyły, przynajmniej na razie. WI mogła wciąż trzymać ich kilka w zanadrzu.
Na ogół sama miałaby żarcik czy komentarz do rzucenia, ale odkąd tylko tu weszli, a może wylądowali na Arvunie, nie było jej do śmiechu. Stała się poważną i ostrożną panią kapitan zamiast dumnej królowej piratów. Tym uczyniły ją ostatnie lekcje życia, z przygodą w promie z Rhamą na czele.
- Jakoś musieliśmy skoro tak się opierdalacie - skomentowała tylko, wznosząc się na wyżyny żartu. Z trudem poruszało się w wodzie, szczególnie jeśli musieli przestąpić ciała mechów. W małej klatce schodowej i wąskim przejściu leżały praktycznie na sobie, tylko czekając, aż któreś z nich się na jednym poślizgnie i wywali.
Wyszła na korytarz, ostrożnie omiatając go spojrzeniem i snopem światła padającym z latarki, upewniając się, że nie czeka na nich więcej mechów. Dopiero wtedy wyszła z małego pomieszczenia, trzymając pozostałych blisko żeby przypadkiem nie zostali znowu zamknięci. Otworzenie ich nie byłoby problemem ale teraz liczył się czas, który upływał dość szybko - patrząc na podnoszący się poziom wody.
Widząc nadciągającą drugą grupę, stanęła w miejscu czekając, aż do nich dojdą żeby się przegrupować.
- Jakiś pomysł co to może być? - spytała, patrząc najpierw na Eshe, później na Rhamę, na końcu na udostępnione jej schematy by sprawdzić samej. Podejrzewała, że gdyby wiedzieli, powiedzieliby jej to a nie wypowiadałby się mało elokwentnie Sykes, ale wolała się upewnić. - Jak z zejściem na dół. Tak samo, dwie klatki schodowe? Został nam ostatni poziom.
Jeśli nie mieli żadnych innych pomysłów, zostało im skierować się do najbliższych schodów i zejść na najniższy poziom, żeby nie marnować więcej czasu. Rozglądała się mimo wszystko ostrożnie, starając, żeby jej skupienie nie ucierpiało na pośpiechu.
- Podzielimy się na trzy grupy. Pójdę z Eshe do jednego generatora, Nephiett z Rhamą do drugiego. Do trzeciego Tiberius i Satia. Dacie sobie radę? - pytanie skierowała ku ostatniej dwójce. Nie szli z profesjonalnym, głównym technikiem w ich oddziale. - Pokażecie im co zrobić - dodała, tym razem do Rhamy i Eshe. Ona i Nephiett byli tylko od ubezpieczania reszty.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

24 cze 2018, o 12:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną Ominięcie mechów nie było zbyt proste. Było ich więcej niż poprzednio i łatwo było je przeoczyć w wysokiej wodzie. Metalowe ciała zajmowały większą część powierzchni, po której mogliby normalnie chodzić. W progu było najgorzej, ale wystarczyło złapać się framugi i zwyczajnie przejść po nich, by wydostać się na korytarz.
- Nie. Wygląda jak wejście do naszego doku, tam w porcie, ale w schematach tu nie ma żadnych doków - asari zerknęła za siebie, jakby miało to jej rozjaśnić sytuację.
Zapadła cisza, przerywana tylko dźwiękiem kapiącej gdzieś wody. Mieli informacje o dokach z drugiej strony wyspy, które Benu chciała aktywować za pomocą energii z tamy. Nikt nie mówił im o doku, który znajdował się tutaj, podpięty bezpośrednio do budynku. Nie widzieli go zresztą z zewnątrz, bo znajdował się pod wodą, a w środku wskazywało na jego obecność wyłącznie duże przejście. Mogli się mylić, ale mogli też zostać okłamani. Chociaż czy zatajenie części prawdy to kłamstwo?
- Tak. Z drugiej strony jest klatka schodowa, pewnie prowadzą z góry na sam dół - odparła Satia. - Po drodze znaleźliśmy czterech martwych. Może pod wodą było ich więcej, ale o tych się... no, można powiedzieć, że potknęliśmy. Nie wszyscy unoszą się na wodzie. Pancerze są ciężkie.
Musiał to być makabryczny obraz. W swoim zawodzie do trupów byli już przyzwyczajeni, co nie zmieniało faktu, że wnętrze tamy wcale nie nastrajało pozytywnie. Wiedzieli, że zginęli tu ludzie, może nie tylko. Nikt zwłok nie wydobył, nie pogrzebał - martwi zostali w środku, by tu gnić i czekać, aż coś się zmieni. Rhama uniósł latarkę, oświetlając powierzchnię wody wzdłuż korytarza. Ich oczom faktycznie ukazały się zaburzenia na jej powierzchni, które jednak równie dobrze mogły być unoszącymi się śmieciami, jak ciałem. Były zbyt daleko, by stwierdzić. Zbyt daleko też, by określić co było przyczyną ich śmierci, a spiesząca się do nich trójka pewnie nie miała czasu tego sprawdzić.
- Damy sobie radę - upewniła ją asari.
- Dajcie mi chwilę. Satia, dam ci kody do WI, te które ściągnęliśmy z systemu. To nie SI, więc nie jest w stanie sama ich zmienić. Z nimi bez problemu podepniesz się do generatora - odezwał się Rhama. Jego niski głos niósł się echem po korytarzu, nawet gdy nie mówił głośno. - Postaraj się nie wyłączać ich całkiem, bo z tego co widzę, jest do nich podpięta cała tama. Nie wiem, co się stanie przy wyłączeniu jednego generatora z trzech, pewnie nic strasznego, ale lepiej nie ryzykować. Chyba, że nie będzie dało się inaczej.
- Zrobimy to równocześnie. Odliczymy przez komunikator - dodała Eshe. - Będzie próbowała nas powstrzymać. Nie wiem jak. Dzielimy się teraz na dwa i cztery, czy schodzimy jedną stroną?
Ostatnie pytanie skierowała do Hawkins, unosząc na nią wzrok. W jej głosie było już słychać nerwy. Dotarli tak daleko, dalej niż większość. Tamci na tym poziomie skończyli swoją przygodę z tamą. Pytanie tylko, czy zabiły ich mechy, czy WI poradziła sobie z nimi inaczej, a teraz tylko bawiła się kolejną grupą, jak kot złapaną myszą, zanim zakończy jej żywot ostatecznie. W tej chwili nie mieli jak uciec. Szybkie opuszczenie tamy było praktycznie niewykonalne.
Piętro niżej coś huknęło. Łomot trwał nieprzerwanie przez dłuższą chwilę, wywołując drżenie podłogi pod ich nogami. Kilka sekund zajęło im dojście do tego, że WI otwiera zapory. Zrozumienie błysnęło w oczach Eshe, a po nim pojawiło się przerażenie. Mieli ochronić plażę przed zalaniem, nie sprawić, że tama otworzy się przed świętem.
- Nie... musimy...
- Zamknę tamę, jeśli wyjdziecie - odezwała się nagle WI z otaczających ich głośników. - Wróćcie na górę, zamknę zaporę. Możecie zabrać Eshe Masozi.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

24 cze 2018, o 19:43

Cieszyła się, że od reszty otoczenia oddziela ją hełm. Nie czuła zapachu stęchlizny, który musiał unosić się w powietrzu od wszystkich pływających w wodzie trupów. Poniekąd czuła go już wielokrotnie, ale ciężko było się do niego przyzwyczaić. Rozkładające się ciało śmierdziało w sposób nie do opisania, a tego fetoru nie dało się wywabić z pomieszczenia przez długi czas. Co jak co, ale śmierć pachniała najgorzej na świecie.
Przestąpiła nad ciałami mechów, rozglądając się czujnie. Pod wodą nie widziała prawie nic, nawet ze snopem latarki. Uniknięcie pułapki polegało chyba bardziej na ich szczęściu niż czymkolwiek innym - szczęściu, którego pozostałe grupy nie miały. Mieli liczyć na to, że im się uda, ale w takich warunkach ich wyszkolenie bojowe liczyło się coraz mniej. W miarę, gdy przybywał poziom wody, coraz mniej ją lubiła. Arvunę pokochała od pierwszego wejrzenia. Była wszystkim tym, czego nie widziała nigdy na Ziemi, tak obca a zarazem podobna do jej skalistej ojczyzny. Woda wewnątrz tamy taka nie była - kojarzyła jej się ze ściekiem, zimnym, brudnym i nieprzyjemnym. Wymieszanym z krwią i trupami, w którym nie chciałaby się zanurzać bez pancerza, nie mówiąc o tym jak mocno będzie musiała czyścić wszystkie ceramiczne płytki po powrocie na Wraitha.
- Idziemy razem w dół - postanowiła, ruszając do jednej z klatek schodowych. Zanotowała w głowie dok, o którym niczego nie wiedziała. Nie było go na planach od Amslera, nie wspominał o nim niczego. Pewnie był niedopowiedzeniem, czymś nieistotnym, ale w jej głowie zapaliła się lampka. Może to przez niego tak bardzo walczył o tamę, nie przez jakieś cholerne pola uprawne? Gdzie mógł prowadzić? Gdyby tylko miała możliwość, posłałaby ku niemu sondę, ale nie mieli na to czasu. Nie mieli czasu żeby nawet myśleć.
Zaklęła głośno słysząc pracujące pod nimi mechanizmy. Złe przeczucia zaczynały się wypełniać, w miarę, gdy ich sytuacja się pogarszała. Powinna podzielić grupę na dwie, ruszyć dwiema klatkami schodowymi by zapewnić im nieco większe szanse na przeżycie - w końcu w pułapkę mogła wpaść jedna, ale druga ruszyłaby dalej. Ale dla niej zachowanie integralności ich grupy było ważniejsze niż wykonanie zadania. Nie ryzykowała swoimi ludźmi bardziej niż to było potrzebne. Byli ważniejsi niż Benu, Amsler i cała ta cholerna planeta.
- Przekonaj mnie - rzuciła wyzywająco w stronę WI. Nie zatrzymała się, idąc do klatki schodowej by siłą otworzyć drzwi. Nie czuła się winna, pomimo tego, że tama się otwierała. Wręcz przeciwnie - czuła lekką satysfakcję z tego, że WI tak bardzo nie chciała, by szli dalej i tak bardzo czuła się zagrożona, że jej czyny robiły się desperackie. - Kto cię przeprogramował i po co?
Odpowiedzi mogły kupić jej trochę czasu, im też. Przynajmniej nie otworzyła tej tamy podczas święta, gdzie na plażę wylęgłyby tłumy. Kilka, kilkanaście strat w zamian za odzyskanie konstrukcji było akceptowalne.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

25 cze 2018, o 08:37

Klatka schodowa prowadząca piętro niżej znajdowała się zaraz obok. Tym razem nie zamierzali zwiedzać całego piętra, bo nie mieli już na to czasu. Trzeba było tylko obejść ścianę dookoła, by dotrzeć do kolejnych drzwi. Te również były zamknięte, ale też zablokowane. WI robiła wszystko, co mogła, by powstrzymać ich przed pójściem dalej. Jeśli chcieli przekroczyć ten próg, musieli zrobić to, co dwa poziomy wyżej - przestrzelić zamek i na stałe odsunąć skrzydło, rezygnując z możliwości zatrzymania całej wody na tym piętrze. A ta sięgała już wysoko. Naeem zerknął tylko w dół, patrząc jak przypięty do zaczepów szpon zaczyna nurzać się w wodzie. Broń teoretycznie miała być wodoszczelna, ale normalny człowiek byłby choć trochę zaniepokojony takim widokiem. On nie był.
- Jeśli ci powiem, zawrócicie? - upewniła się WI. - Wrócicie po schodach na górę i wyjdziecie z tamy? Wypuszczę wtedy wodę, zamknę zaporę.
Wirtualna inteligencja negocjowała, usiłując z powrotem zyskać przewagę, którą straciła. Hawk po drodze potknęła się jeszcze o coś, tracąc równowagę. Przeszkoda, na którą natrafiła jej noga, była ciężka, ale dość miękka. Woda zamortyzowała jej upadek, utrzymując ją przez krótką chwilę na powierzchni, tak, by mogła odzyskać pion. Mogła sprawdzać, o co uderzyła. Nie musiała, jeśli nie chciała. Odpowiedzi mogły nie być takimi, na jakie liczyła.
Pozostali ominęli podwodną przeszkodę. Omni-klucz Satii piknął cicho, gdy Naeem wysłał jej kody i wszystko, czego mogła potrzebować do zajęcia się swoim generatorem. Oboje z Sykesem mieli pewne przeszkolenie techniczne - nie tak rozległe, jak Rhama lub Eshe, ale wciąż większe niż chociażby Hawk. We dwoje mieli jakąś szansę. Voodoo potrafił się skupić i wykazać, gdy było trzeba i czerwonowłosa o tym wiedziała.
- Mam - rzuciła T'Roel. - Teraz tylko...
Nie dokończyła, zdając sobie sprawę z tego, że WI ich słucha. Czekali na decyzję Hawkins. Tylko tutaj już chyba raczej nie było nad czym się zastanawiać. Byli coraz bliżej. Rhama wyłączył omni-klucz i dobył pistoletu, by odblokować go i unieść w stronę zamka od drzwi, rzucając kobiecie pytające spojrzenie.
A woda sięgała im już do pasa.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

25 cze 2018, o 10:35

Modliła się w myślach żeby nic nie stało się jej strzelbie. Wiedziała jak działa normalna broń, ale jej dopiero się uczyła. Była specyficzna, zbudowana w dziwny sposób. Z drugiej strony, gethy były na pewno wodoszczelne, to czy ich uzbrojenie nie musiało być? Poza tym, pewnie zmoczyła ją już nie raz, choćby w deszczu, ale podświadomy strach zawsze pozostał. Wciąż łapała się na znajdowaniu na biurku kilku ziaren piasku z Ankhty po każdym czyszczeniu broni, miesiące po tym, gdy znalazła się na tamtej planecie.
- Nie wiesz póki nie spróbujesz - odparła zaczepnie. Widząc swoją przewagę, nie chciała oddawać jej tak szybko WI. Nie planowała w ogóle jej słuchać, ale była ciekawa. Od kogo mogli dostać swoje odpowiedzi jak nie od WI, która była przyczyną wszystkich ich problemów? - Może nie mamy w ogóle powodu żeby tu być. Jak mówiłam, przekonaj mnie.
Ledwo powstrzymała się przed spojrzeniem na przeszkodę, przez którą straciła równowagę. I tak pewnie nie dostrzegłaby żadnych szczegółów, ale mogła wyobrazić sobie, że był to kolejny trup. Ciekawe w jaki sposób zostali zabici tutaj, na tym poziomie. Może przez mechy, które położyli wcześniej?
Kiwnęła głową w kierunku Satii, przyjmując jej informacje. Nie musiała mówić dalej - tak czy siak Hawk ją zrozumiała. Wiedziała też, że nie mogą stać tutaj i czekać w nieskończoność. Tama już się otwierała, woda już wylewała się na plażę. Może gdyby Wirtualna Inteligencja ją zamknęła, a potem chciała pertraktować, Hawk zachowałaby się inaczej. Ale szkody już były czynione, przez co wartość jej informacji musiała być bardzo wysoka by przekonać ją do rezygnacji z wykonania zadania.
- Na razie nie dajesz mi powodu żeby się zatrzymać - dodała, rozglądając się po reszcie. - Gotowi?
Względnie plan mieli już ustalony. Pozostało tylko zacząć realizację. Może pod wodą nie będą w stanie WI w ogóle usłyszeć, ale to nie był jej problem. Ona miała komunikatory. W jej opinii, przyszła tu wykonać zadanie i jeśli program chciał odzyskać swoją przewagę i ochronić się przed skutkami ich działań, musiał postarać się sam. Hawkins nie planowała iść mu na rękę, choć zostawiała sobie tę możliwość i przedstawiała ją głośno, by zachęcić WI do mówienia.
Przystawiła karabin do zamka, przestrzeliwując go z hukiem jeśli reszta była gotowa. Bronią targał odrzut, który zniwelowała napinając mięśnie przedramion, przytrzymując ją w miejscu. Wraz z kimś, kto stał najbliżej, zaczęła otwierać zablokowane przejście, starając się przy tym utrzymać równowagę gdy woda ruszyła w dół.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

25 cze 2018, o 21:11

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

25 cze 2018, o 21:36

WI milczała przez długą chwilę, jakby zastanawiała się, czy jej się to opłaca. Może kontaktowała się z kimś, a może po prostu coś odwróciło jej uwagę. Na zewnątrz musiało już znacząco podnieść poziom wody, pewnie zalało całą plażę. Amsler wiedział, że nowa grupa uderzeniowa weszła do środka, więc na pewno kontrolował sytuację z zewnątrz, nawet jeśli nie stał osobiście na klifie, przyglądając się im z oddali w zamyśleniu.
- Daniel Pond - odpowiedziała w końcu. - Macie swoje nazwisko. Zawróćcie.
Najwyraźniej wydanie osoby odpowiedzialnej za przeprogramowanie WI było dla niej łatwiejsze, niż dalsze narażanie swojego istnienia. Wolała, by zginął jeden człowiek, nawet jeśli darzyła go wdzięcznością, niż by ginęła ona sama. Nazwisko nic nie powiedziało zebranym w tamie - poza czerwonowłosą. Nawet zdążyła go spotkać, zdążył z rozbawieniem opowiedzieć jej o nawiedzonej tamie, jako pierwszy ze wszystkich. Nie wyglądał na kogoś odpowiedzialnego za problemy, ale mógł po prostu sprawiać dobre wrażenie. A może WI kłamała.
- Musimy znaleźć pokój z systemami kontroli tamy - mruknęła Eshe. - Powinien być gdzieś na schematach, ale nie mogę go... nie widzę tego nigdzie.
Pomieszczeń było mnóstwo, więc Satia również uruchomiła omni-klucz i wyświetliła przed sobą plan tamy, wspomagając kobietę w poszukiwaniach. Tymczasem Nephiett pochylił się, zanurzając się pod wodę i znajdując tam dźwignię do mechanicznego otwarcia drzwi. Pociągnął za nią po tym, jak Hawk przestrzeliła zamek - broń nie zablokowała się, działała bez zarzutu - a potem stracili swoją starannie wypracowaną kontrolę nad sytuacją.
Woda, która ruszyła po schodach w dół, dosłownie zmiotła ich z nóg. Hawkins poczuła, jak uderza nią o ścianę, a potem znosi po kolejnych stopniach. Częściowo amortyzował ją pancerz, ale nie na tyle, by nie poczuła się oszołomiona, zwłaszcza w tej ciemności, która ich otaczała. Ktoś uderzył w nią, ale nie była w stanie stwierdzić kto, czyjaś ręka złapała ją za ramię. To wciąż jednak była normalna ręka, nie mechaniczna. Tutaj nie czekała na nich kolejna dziesiątka mechów.
Woda na poziomie niżej sięgała już ponad ich głowy. Może tylko Rhama i Voodoo wystawali nieco ponad powierzchnię. Po chwili niepewnego unoszenia się, z głową tuż pod sufitem, Naeem włączył buty magnetyczne i odepchnął się w dół. Podłoga była w końcu metalowa, co pozwoliło mu odzyskać kontrolę nad tym, co działo się z jego ciałem. Jego śladem poszli później pozostali. Pod wodą światło latarek roznosiło się inaczej, mówiący coś głos WI też ucichł, stanowiąc teraz niezrozumiałe mruczenie gdzieś nad nimi. Na całe szczęście, trupów tu nie widzieli. Ostatni dotarli piętro wyżej, nie udało im się zobaczyć generatorów na oczy.
- Znalazłam - odezwała się nagle Satia. - Zanim tu wpadliśmy, znalazłam. Panel kontroli tamy jest na początku korytarza, znaczy tutaj. Obok nas. Ale nie pozwoli nam zamknąć zapory, dopóki będzie do tych systemów podpięta. Widzieliśmy już, że w ten sposób nie pokonamy WI. Wyrzuci Was z nich, tak jak wyrzuciła wcześniej.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

25 cze 2018, o 22:10

Nie potrafiła powstrzymać wypełzającego na jej twarz uśmiechu satysfakcji i rozbawienia zarazem. Nie spodziewała się tego - to ją rozbawiło. Pond wydawał się być szarmanckim, nieco zbyt pewnym siebie mężczyzną, który kręci się koło osób uznanych przez niego za ważne. On przecież zaaranżował jej spotkanie z Benu, poniekąd, tak jak strzelał do niej z niewybrednych tekstów na podryw. Zapamiętała go dość miło. Przede wszystkim jednak czuła satysfakcję z tego, że zna jego nazwisko. WI nie rzuciła żadnym Johnem Smith, losowym mieszkańcem kolonii, którego żadne z nich nie znało i żadne nie miało możliwości sprawdzenia jak bliska prawdy jest jej odpowiedź. Pond miał sens, choćby przez powiązanie z Benu. Z drugiej strony, WI mogła to wymyślić jak wszystko inne. Hawk miała przeczucie, że może tym razem nikt nie poi jej kłamstwami.
- To ciekawe. Po co? - odparła, przygotowując się na otwarcie drzwi. Wątpiła, by dostanie odpowiedź ale zawsze mogła strzelać na ślepo, mając nadzieję na swoje szczęście.
Mimo wszystko nie potrafiła nie zakląć gdy woda okazała się być zbyt potężną siłą by utrzymała się na nogach. Mogła pomyśleć o butach magnetycznych wcześniej - zamiast tego poczuła się jak na mało przyjemnej zjeżdżalni, w której osoba za nią leciała tak samo szybko, ale zdecydowanie zbyt blisko i uderzyła w jej plecy. Zaklęła pod nosem, niewystarczająco głośno by komunikator był w stanie zagłuszyć szum spływającej wody i pracującą tamę.
Wejście pod wodę było abstrakcyjnym przeżyciem w pancerzu. Nie pamiętała kiedy ostatnio coś takiego robiła. Może dziesięć lat temu, może trochę mniej, gdy trenowali w przestrzeni kosmicznej zaczynając od zbiorników z wodą, jak każdy, który przygotowywał się nie tylko do wylotu, ale pracy w kosmosie. Włączyła magnesy w butach, przywierając do podłogi podobnie jak Rhama, zatrzymując się wreszcie obok niego.
- Trzymamy się planu. Trzy generatory, dzielimy się dwójkami. Wyłączamy ją, tak? - upewniła się, obracając głowę ku Eshe choć w tej chwili była tylko niewyraźną, opancerzoną sylwetką w mętnej wodzie, przez którą z trudem przebijało się światło latarek. Dzięki komunikatorom słyszeli się doskonale, ale głos WI zlał się w dziwny bełkot dobiegający z daleka.
Wbrew zachowaniu wirtualnej inteligencji, odrzucała od siebie akceptowanie przejawianych przez nią cech SI. Znacznie łatwiej było okłamać program komputerowy, oferując mu coś, czego nie planowało się spełnić. MIeli odzyskać kontrolę nad tamą, ale dobrze było przy okazji dowiedzieć się tego kto za tym stał i zadać mu kilka pytań później. Może nie spodziewał się tego, że uda im się dotrzeć tak daleko, co dopiero przekonać WI do mówienia.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

25 cze 2018, o 22:45

WI nie zdążyła odpowiedzieć na pytanie czerwonowłosej, więc jeśli chciała uzyskać jakiekolwiek informacje na ten temat, będzie musiała spytać kogoś innego. Najlepiej kogoś, kto bezpośrednio miał z tym do czynienia i kto wykazywał żywe zainteresowanie spędzeniem trochę czasu z Hawkins. Może podczas romantycznego zwiedzania wyspy, które jej zaproponował, będzie mogła wypytać go o powody sabotażu, który sprawił problemy całej kolonii.
- Tak - potwierdziła Eshe, gdy zadano jej pytanie. W jej głosie brzmiała determinacja, która prawdopodobnie odmalowała się również na jej twarzy. Ale w mroku i pod wodą nie widzieli się na tyle dobrze, by dało się choćby odróżnić Nephietta od Naeema z odległości większej, niż pięć metrów. - Jesteśmy już blisko. Będzie dobrze. Damy sobie radę.
Na mówcę motywacyjnego raczej się nie nadawała, ale pewnie bardziej chciała przekonać samą siebie, niż wszystkich pozostałych. Podeszła bliżej w stronę Hawk, bo fala rozrzuciła ich po korytarzu. Póki co jednak mechy wciąż się nie pojawiały. WI nieustannie mówiła, pewnie próbując przekonać ich do zostawienia jej w spokoju, albo powtarzając swoją mantrę "nie możecie tu być".
W jej słuchawce coś piknęło cicho, informując ją o tym, że ktoś podłączył się do niej kanałem prywatnym. Widziała Rhamę, który stał dość blisko, odwrócony w jej stronę. Łatwo było się domyślić, że to on, zwłaszcza, że chwilę później usłyszała charakterystyczny, niski głos.
- Uważaj na siebie, Jean - powiedział cicho, tylko do niej. - Wiem, że wciąż jesteś na mnie zła, ale nie rób nic głupiego. Nie ryzykuj. Chcę iść z tobą jutro na to święto morza.
W ciemności i bez nikogo innego zagłuszającego rozmowę, jego słowa zabrzmiały tak, jak brzmiały czasem gdy byli sami w którejś z ich kajut. Nie bardzo było im dane spędzać razem czas gdziekolwiek indziej, więc tylko w tych miejscach pozwalali sobie na okazywanie sobie trochę ciepła, które Hawkins usłyszała teraz w ostatnim wypowiedzianym przez niego zdaniu. Mogło się okazać, że wszystko pójdzie bez najmniejszego problemu, zamkną tamę i oddadzą ją Amslerowi, ale mogło wydarzyć się też wszystko.
- Bierzemy ostatni generator - zarządził Naeem, to mówiąc już do wszystkich. Jego głos stwardniał z powrotem, gdy ruszył powoli przed siebie wzdłuż korytarza. Woda znacząco utrudniała im szybkie poruszanie się, ale robili co mogli. Tutaj liczyła się każda sekunda, podczas której WI zalewała kolonię, tylko po to, by zmusić ich do odwrotu.
- A my? - spytała Eshe, nieświadoma krótkiej wymiany zdań, jaka wydarzyła się między Rhamą a Hawk.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

25 cze 2018, o 22:57

Niemal nie słyszała słów Eshe, zbyt skupiona na rozglądaniu się po korytarzu i szukaniu odpowiednich przejść. Przygotowywała się na to, co najgorsze. Na mechy wolała nie liczyć - szczególnie, że nie uśmiechało jej się strzelanie pod wodą. Już i tak schowała Błotniaka z powrotem na zaczep magnetyczny. W razie czego wyciągnie go szybko, wyjmie może ręce ponad poziom wody i spróbuje strzelać tak, by trafić jakikolwiek z blaszanych łbów. Albo zostaną jej omni-pazury. Dotychczas były dość efektywne, ale zmuszały do podejścia do metalowych ramion, czego robić nie chciała.
Na początku nawet nie pomyślała o tym, że to Rhama chce z nią porozmawiać. Zerknęła na komunikator, z zawahaniem przyjmując połączenie. Spodziewała się wrzasków WI w słuchawce, może nawet głosu Ponda, jeśli program zdążył się z nim skontaktować. Skoro przeprogramował tamę, mógł połączyć zabezpieczenia ze swoim omni-kluczem. Niski głos ją zaskoczył, prawie tak samo, jak usłyszenie swojego imienia.
Obróciła głowę w jego stronę. W mętnej wodzie nie widziała wiele poza opancerzoną sylwetką, nie mówiąc już o skrytym za grubą szybką wizjera spojrzeniu. Poczuła się wybita z rytmu, choć nie w ten zły sposób. Chciała mu powiedzieć tak dużo, że nie wiedziała od czego zacząć. Myśli odbijały jej się od głowy, przemykały nawet na granicy świadomości, gdy docierały do niej tysiące nowych rzeczy i wniosków. Ale jakoś nigdy nie potrafiła otworzyć ust i ich wypowiedzieć. Ostatnie sytuacje wydawały się ją przytłaczać wszędzie, tylko nie w takich miejscach jak ta tama. NIe kiedy na sobie miała pancerz, jakby osłonięcie jej ciała ceramiką podnosiło też bariery wokół jej umysłu, pozwalając zepchnąć wątpliwości na drugi tor.
- Porozmawiamy gdy to wszystko się skończy - odpowiedziała cicho, choć pozostali i tak nie mogli jej słyszeć. To mogła mu przecież obiecać - teraz, kiedy każda chwila spędzona w tym miejscu była ryzykiem. Teraz mogła obiecać wszystkim wszystko, jak wytłumaczenie reszcie dlaczego szukali tych cholernych implantów, dlaczego Naeema trzeba było wnosić do skrzydła medycznego dzień wcześniej, dlaczego w ogóle był teraz w ich załodze, dlaczego przespała się z nim kiedy jej wnętrze trawił ogień żalu.
Tak, o tym wszystkim będzie mogła porozmawiać później bez najmniejszego problemu. Bo później było magicznym słowem, które każdy rozumiał, bo przecież teraz mieli ważniejsze rzeczy do zrobienia. Tama była otwarta, WI szalała, musieli to zakończyć.
- Bierzemy drugi. Sykes, bierzecie pierwszy. - przełączyła się na kanał ogólny, ruszając do drugiego wejścia wraz z Eshe. - Zostańcie w kontakcie i meldujcie co się dzieje. Uważajcie na siebie i powodzenia.
Nie planowała rzucać motywacyjnych przemów o tym, że na pewno im się uda. Zdawała sobie sprawę z tego, że wszystko mogło pójść nie tak i pewnie wszyscy poza Masozi też o tym wiedzieli, więc coś takiego nie dałoby im wiele ponad złudnym przekonaniem. Złapała ramię kobiety, pośpieszając ją i ruszając przez wodę ku wejściu do drugiego generatora, czekając z wejściem do środka aż Rhama i Scott staną przed trzecim. Tym razem była przygotowana na falę wody wciskającą się do środka pomieszczenia, do którego drzwi planowali otworzyć.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

26 cze 2018, o 09:39

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

26 cze 2018, o 10:21

Wyświetl wiadomość pozafabularną Sykes skinął głową, zostając przy drzwiach, przy których wylądował. Te były zamknięte i zablokowane, naturalnie, bo WI nie zamierzała dobrowolnie wpuścić ich do najważniejszego dla niej miejsca w tamie. Asari podeszła do niego - po spływie po schodach wylądowała trochę dalej, musiała się cofnąć. Wejście nie było podpisane, drzwi niczym się nie wyróżniały. Jedyne, co się zgadzało, to umiejscowienie generatora według podarowanej im przez Amslera mapy.
Złapana za ramię Eshe ruszyła też przed siebie szybkim krokiem, z trudem nadążając za Hawk. Ich przemieszczanie się nie było jednak wyjątkowo szybkie, po prostu Masozi miała mniej siły i poruszanie się w wodzie stanowiło dla niej większy problem. Była chuda i wyraźnie spędziła sporą część życia za biurkiem. Trzymała się całkiem dobrze, choć Hawkins widziała po niej, że trzyma się ostatek swojej wytrzymałości. Jedyne, co utrzymywało ją we względnym spokoju, to fakt, że docierali już do celu. Może jak odepną WI od generatorów, będą mogli zamknąć tamę, z powrotem zapalić wszystkie światła i opuścić to wodne piekło, poczuje się lepiej.
Trochę czasu trwało, zanim każdy znalazł się we właściwym miejscu, przy odpowiednich drzwiach. Dłużej niż zwykle mężczyźni docierali do ostatniego generatora, bo powstrzymywał ich opór wody. W końcu jednak w słuchawce padło potwierdzenie. Byli gotowi. Przestrzelenie zamka mogło być problematyczne, łatwiej było po prostu przebić zamek pazurami, skoro Hawkins wiedziała już w którym miejscu on się znajduje. Eshe pociągnęła za dźwignię, a woda pociągnęła za sobą czerwonowłosą. Zapieranie się w miejscu niewiele jej dało, a magnetyczne buty nie przytrzymały jej w miejscu. Szarpnięcie znów sprawiło, że uderzyła bokiem głowy w ścianę, a potem plecami o dużą, metalową klatkę. Zanim woda się uspokoiła, a ona z powrotem znalazła stabilność i przyczepiła się do podłoża, minęła chwila. W znacznie większej jasności, niż dotąd, widziała Eshe, trzymającą się klatki i usiłującą się uspokoić.
Tak, w pomieszczeniu z generatorem były zapalone światła. Nie była to taka jasność, jak w klinice, wtedy gdy WI chciała jeszcze z nimi rozmawiać, ale długie pasy podwodnego blasku, położone między ścianami a podłogą. Dawało im to dużo lepsze rozeznanie w miejscu, w którym się znalazły. Sporej wielkości pionowy generator umieszczony był w metalowej klatce, na której znajdował się jakiś panel. Świecił się lekko, pozostając w stanie gotowości. Masozi po długiej chwili odetchnęła głęboko i odepchnęła się od prętów klatki w dół, by ponownie stanąć na nogach. Podeszła potem do panelu, uruchamiając omni-klucz i pochylając się nad tym, do czego dążyli przez ostatnią godzinę.
- Jestem przy generatorze - powiedziała. - Mogę się podłączać?
Potwierdzenie przyszło prawie natychmiast, zarówno od Naeema, jak i od asari. Podpięli się pod systemy generatorów, korzystając z kodów do systemów, które zdobyli z komputera dwa piętra wyżej. Eshe mruknęła coś na temat tego, że WI próbuje z nią walczyć, ale poradziła sobie z nią szybko. I z tego, co słyszała Hawk w słuchawce, każdy z trójki wyznaczonych techników dał sobie radę z obejściem zabezpieczeń.
- Teraz tylko chwila, żeby przygotować się do odpięcia WI. Uważaj. Teraz może rzucić wszystko, co jej zostało, przeciwko nam.
Hawkins miała luksus bycia w parze z Eshe, którą wirtualna inteligencja wciąż chciała mieć żywą, ale mimo to dosłownie chwilę później zobaczyła dwie dobrze znane, mechaniczne sylwetki wkraczające do pomieszczenia z generatorem. Masozi zerknęła nerwowo w ich stronę, ale nie mogła oderwać się od panelu. Nie mogła jej pomóc. Hawk została sama przeciwko dwóm mechom, które pod wodą wciąż pozostawały skuteczniejsze, niż ona. A na pewno szybsze.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

26 cze 2018, o 10:59

Poruszanie się w wodzie było ciężkie - opór osiemset razy większy niż opór powietrza może i nie przeszkadzał przy kąpaniu się w basenie, ale w pełnym opancerzeniu czuła każde poruszenie ręką czy nogą. Buty magnetyczne ułatwiały utrzymanie pionu ale jednocześnie sprawiały, że droga przypominała chodzenie w głębokim, ciężkim piasku. Już po przejściu kilku metrów czuła jak męczące to jest, szczególnie w łydkach. Mimo wszystko, trzymając Eshe za ramię, parła do przodu, krzywiąc się tylko gdy każdy kolejny krok był gorszy od poprzedniego.
Spodziewała się fali, ale nie aż takiej. Nabrała powietrza do ust w odruchu, któremu nie przeszkadzała obecność hełmu na jej głowie, czując, jak buty magnetyczne odrywają się od powierzchni a ona traci równowagę. Tym razem nie miała siły nawet zakląć jak za każdym poprzednim razem - nie kiedy poczuła tępy ból z boku głowy, zamortyzowany tylko do pewnego stopnia przez hełm.
Po kilku sekundach złapała pion, chwytając się framugi lub czegokolwiek, co znajdowało się obok, zaciskając zęby. Nawet pomimo tego, że wewnątrz wody nie było, jej poziom wciąż był wysoki i absolutnie jej się to nie podobało.
- Świetnie. Pośpieszcie się - odpowiedziała, używając do tego komunikatora. Odwróciła się przodem do wejścia, stając na drodze między możliwym zagrożeniem a Eshe skuloną przy konsoli. Wiedziała, że sobie poradzi, ale słowa Masozi zaniepokoiły ją z innych względów - WI chciała ją zostawić przy życiu z jakiegoś powodu. Potrzeba było ukończenia zadania przez wszystkie trzy grupy, mogła równie dobrze nasłać mechy na pozostałe dwie, pozbawiając kobietę ochrony poza jedną Hawk.
W tej kwestii się myliła. Widząc nadciągającą dwójkę metalowych postaci skrzywiła się jeszcze mocniej. Sięgnęła do omni-klucza, włączając Umocnienie i czekając, aż prądy wirowe wzmocnią jej pancerz, rozświetlając go przy okazji. W tej chwili potrzebowała każdej przewagi, w tym środowisku. Nie czuła się bezbronna, ale teraz zdawała sobie sprawę z tego, że mechy są w stanie coś jej zrobić, w przeciwieństwie do wszystkich poprzednich starć gdy padały pod ostrzałem z Błotniaka w ciągu kilku sekund.
- Dwójka u nas - zakomunikowała pozostałym, starając się zachować spokój gdy obserwowała zbliżających się przeciwników. Czekała aż jeden znajdzie się bliżej niż drugi - albo gdy oboje zbliżą się zbyt mocno. Czekała przygotowana, z omni-pazurami gotowymi do działania - w tej chwili były lepszą opcją niż próba strzelania z powietrza z Błotniaka do któregoś z metalowych łbów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

26 cze 2018, o 11:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

26 cze 2018, o 12:11

Światło aktywowanych omni-pazurów rozjaśniło wodę wokół Hawk. Stała mechom na drodze do technika, który grzebał przy generatorze. Nieważne, czy była to Eshe, czy ktokolwiek inny, WI ostatkiem sił próbowała ich powstrzymać. To dlatego posłała do nich przeciwników, którzy mogli jakoś zareagować, bezpośrednio zaatakować wszystkich niechcianych gości. Mechy nie miały jednak jak ominąć Hawk, która wyszła im naprzeciw, gotowa bronić Masozi przed atakiem.
Mimo trudności, jaką stanowiło pokonanie oporu wody, pazury czerwonowłosej wbiły się w tors mecha, który zaatakował ją jako pierwszy. Dźwięki, które z siebie wydawał, brzmiały dziwnie, gdy były przenoszone przez wodę. Stłumione, rozmyte. Próbował się zamachnąć, ale spowolniony przez pierwszy atak nie zdążył, zanim Hawkins wyszarpnęła szpony z niego i wbiła je w bok jego metalowej czaszki. Momentalnie osunął się na ziemię, cięższy niż woda, choć znacznie wolniej, niż gdy ta sięgała im zaledwie do pasa, piętro wyżej. Kobieta nie usłyszała też hałasu, jaki temu towarzyszył - może dlatego, że nie miała jak się na tym skupić, gdy atakował już kolejny.
Jakimś cudem udało się jej uniknąć wyprowadzonego ciosu. Skalpel nie błyszczał tym razem w dłoni mecha, bo otaczała ich nieco mętna woda, ale widziała, że przeciwnik go ma. Gdyby nie odepchnęła od siebie mechanicznej ręki, pewnie już byłby wbity w jej ciało. Mech zawył i uniósł drugą rękę, chwytając ją za szyję tak samo, jak poprzedni chwycił Naeema. Poczuła, jak siła odrywa ją od ziemi i przyciska do klatki otaczającej generator. Uścisk był tak silny, że może nie uniemożliwiał, ale utrudniał swobodne oddychanie. Ryzyko tego, że pod jego wpływem puszczą w końcu zaczepy hełmu i Hawk zwyczajnie się utopi, też było spore.
- Hawk! - zawołała Eshe, zerkając na nią znad panelu. Nie mogła jednak odsunąć się od niego, nie mogła jej pomóc. - Boże, szybko. Jestem w systemie. Jesteście gotowi? Zainicjować sekwencję?
- Tak - odparła krótko Satia.
Odpowiedź ze strony Naeema jednak nie nadeszła. Nie miały pojęcia, co dzieje się te kilkadziesiąt metrów dalej, w pomieszczeniu z trzecim generatorem, ale na pewno nie było to nic dobrego.
- Rhama? - powtórzyła Eshe nerwowo.
- Jeszcze nie - warknął mężczyzna w słuchawce krótko, z cichym stęknięciem. Też byli atakowani i to chyba mocniej, niż one, skoro Naeem nie mógł zająć się panelem. Uścisk na szyi Hawkins zwiększał się, a druga, uzbrojona ręka mecha szykowała się do kolejnego cięcia - teraz raczej już na pewno skutecznego.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

26 cze 2018, o 12:31

Walka w wodzie przypominała walkę w kosmosie, ale tylko trochę. W kosmosie warunki były ciężkie, było tak samo głucho i ruchy wydawały się tak samo powolne, ale nie było tak wielkiego oporu. Zamachnięcie się omni-pazurami na ogół nie sprawiało jej żadnego problemu - przecinały powietrze bezgłośnie, szybko, trafiając przeciwnika zanim zdążył zareagować. Tutaj czuła się, jakby obserwowała film w zwolnionym tempie. Patrzyła, jak żarzące się ostrze rozgrzewa płyn wokół siebie, jak syczy i paruje w kontakcie z zimną cieczą. Jak wbija się w białą powierzchnię pancerza mecha bez trudu, zakleszczając się w środku, pomiędzy kablami i mechanicznymi częściami, które uszkodziło wchodząc do środka. Dłoń oparła na metalowej obudowie, przytrzymując przeciwnika w miejscu by móc wyszarpnąć pazury z jego cielska.
Nie była w stanie nie poczuć satysfakcji widząc, jak czerwone diody na hełmie mecha znikają, dogasają, gdy uchodzi z niego życie. Pazury uszkodziły któryś z witalnych systemów, jak nie wcześniej, tak teraz, wbijając się w jego metalowy łeb. Nie mogła się nacieszyć tą chwilą - widziała zbliżającego się, drugiego mecha, tak jak kątem oka dostrzegła Eshe. Z trudem wyciągnęła ostrze z już nieaktywnej kupy złomu, pozwalając jej opaść na dno bezszelestnie, a może tak tylko jej się wydawało. Nie słyszała huku uderzenia o podłogę, ale ciężko było by w wodzie coś takiego do niej dotarło.
Z trudem zablokowała wyciągniętą ku niej rękę. Adrenalina w jej ciele podskoczyła, nawet bez pomocy sięgnięcia do omni-klucza i zaaplikowania specyfiku. Złapała się na tym, że znów wstrzymała oddech, skupiona na tym, by pozostać poza zasięgiem ostrza póki sama nie będzie chciała zaatakować. Odruchowo cofnęła się do tyłu i skrzywiła, czując metalowe ramię zakleszczające się na jej szyi, szczęk ceramiki miażdżonej ze sobą w żelaznym uścisku, stłumiony zgrzyt zaczepów magnetycznych i broni szorujących o klatkę przy akompaniamencie rozlewającego się po jej plecach dyskomfortu. Złapała trzymającą ją dłoń, ale tylko na chwilę - widząc skalpel, pień mózgu przejął nad nią kontrolę, w wyuczonym geście opuszczając jej rękę i odnajdując generator. Chciała ostrzec Eshe, ale z trudem brała każdy następny oddech. Słowa przez komunikator docierały do niej z opóźnieniem, początkowo nie mając więcej sensu niż bełkot WI ponad ich głowami.
Aktywowała przeciążenie generatora, licząc się z tym, że tarcze jej i Masozi znikną, lub zostaną nadszarpnięte. Liczyła tylko na to, że uda jej się wydostać z uścisku mecha, że choć odrobinę go tym oszołomi, spowolni lecące ku jej pancerzu ostrze. Po tym uruchomiła własne, celując pazurami w korpus, szyję lub metalową głowę - gdziekolwiek, gdzie mogła położyć go szybko, nie ryzykując więcej niż musiała.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Galaktyka”