W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

15 lip 2018, o 16:22

Uśmiech Rhamy stał się znacznie szerszy, gdy i Hawk się roześmiała. Rzeczywista historia święta, choć absurdalna, nie musiała mieć wpływu na jego przeżywanie przez kolonistów. Każda okazja była dobra do picia, nawet jeśli wiązała się ona tylko z pechowymi owocami, zjedzonymi w nieodpowiednim momencie w odległych czasach.
- Z tego co wiem, tę kolonię założyły asari wiele lat temu - powiedział mężczyzna. - Ale opustoszała. Później została przejęta przez ludzi, w tym Amslera. Za jakimś tam porozumieniem obu stron, naturalnie, stąd tutaj asari. To też wyjaśnia normalną zabudowę, przynajmniej w centrum miasta.
Skinął głową w stronę kontenera, przy którym siedzieli. Być może kiedyś Asa składała się tylko z takich, ale musiało to być dawno, zanim jeszcze asari postawiły tu część obecnych budynków, a Joel ze swoimi ludźmi je rozbudował kilkanaście, może kilkadziesiąt lat później. Naeem nie powiedział jednak, kto odpowiedzialny był za stworzenie kopuły, pod którą funkcjonowała kolonia. Może nie wiedział, może tego w ogóle nie sprawdzał, bo ta kwestia go nie interesowała.
Wśród tutejszej ludności asari nie przeważały, ale bez problemu dało się je spotkać niemal w każdym miejscu. Pierwsza, na jaką trafili, przeganiała ich z parku podczas złej pogody, druga była członkiem oddziałów Amslera, teraz jedna - młoda - biegała po plaży, do niedawna piszcząc z radości ze względu na goniące ją fale. Łatwo było się domyślić, że drugim z jej rodziców jest któryś z ludzi, mieszkających na plaży. Może kobieta, która wieszała światełka na klifie, skoro nikogo innego tam nie było. Generalnie kolonia o tej porze dopiero powoli budziła się do życia, daleko jej jeszcze było do tłoku. Tego pewnie mieli się doczekać wieczorem, bo nawet zła pogoda nie powstrzyma ludzi przed opuszczeniem domów w dzień taki, jak ten.
- Asari są wszędzie - dodał Naeem, przełykając ostatni kawałek swojego śniadania. Złożył sztućce w środku i przykrył aluminiowe naczynie papierową serwetką, którą zaraz potem i tak musiał łapać ze względu na mocny wiatr. Zrezygnował więc z tego i po prostu skupił się na kończeniu kawy.
- Mamy jeszcze mnóstwo czasu. Chcesz się przejść potem i poszukać czegoś do wynajęcia na plaży? - zaproponował. - Albo pójść do tego akwarium pod Asą. Dziś trochę się przejaśnia, może będzie lepiej widać co pływa za szybą. Zasugerowałbym znalezienie jakiegoś alkoholu i ciekawego miejsca, w którym można by go wypić, ale jest... - zerknął na omni-klucz. - Jest po siódmej. To trochę za wcześnie na picie. Ewentualnie można zaczepić tutejszych i spytać, jak można sobie zorganizować czas. Tego faceta, na przykład.
Skinął głową w stronę restauracji, przy której siedzieli, o ile można było ten kontener w ogóle nazwać restauracją. Odkąd mężczyzna zniknął w środku, nie wychodził już do nich, skoro go nie wołali. Wolał dać im trochę swobody i prywatności, której prawdę mówiąc poza kajutą niewiele mieli na co dzień.
- Albo poszukać tych owoców, które kryją się za legendą - zasugerował, rzucając czerwonowłosej jeden z tych zadziornych uśmiechów, które nie zdarzały mu się często.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 lip 2018, o 15:11

Odłożyła aluminiowe pudełko przed siebie, odsuwając po blacie. Widząc jak serwetka Naeema od razu próbuje uciec pod wpływem wiatru, własną wsunęła pod opakowanie, wracając do kubka z kawą. Idealnie komponowała się z daniem, szczególnie gdy czuła się tak najedzona - z drugiej strony, tak dawno nic nie jadła ani nie piła, że chyba wszystko byłoby dla niej cudowne.
Jej wzrok odrywał się często od siedzącego naprzeciw mężczyzny, odwracając ku wodzie. Oceaniczną taflę rozświetlało światło dzienne - błyszczała, pomimo wietrznego dnia, który Jean zawsze kojarzył się z chmurami i deszczem. Już dawno przestało jej być chłodno - miała kurtkę, a ciepły napój rozgrzewał ją od środka. Powoli czuła powracającą tęsknotę za Asą, zwiedzaniem kolejnych jej miejsc, ruszeniem się z tej jednej knajpki, nawet jeśli siedziało się w niej przyjemnie. Spiła więcej kawy, podświadomie się pośpieszając.
- Nie zdążymy wytrzeźwieć w tej długiej dobie? - odparła rozbawiona, choć nie miała wielkiej ochoty na alkohol, ale wizja jego konsumpcji w jakimś ustronnym, ładnym miejscu była bardzo kusząca.
Wsparła głowę na zgiętych w łokciu dłoniach, nachylając się w stronę mężczyzny, gdy jego uwaga o owocach zwróciła jej uwagę. Odwzajemniła szelmowski uśmiech, myśląc o wieczorze, jaki ich czekał. Sama zaczęła wyczekiwać nocnego świętowania, z każdą godziną coraz mocniej, ale mieli jeszcze tak dużo czasu, że musieli go sobie czymś wypełnić, a nie siedzieć i wyczekiwać. To też przypomniało jej o tym, że chciała coś kupić w rekompensacie dla Deuce'a za jego whisky, nawet jeśli nie podzielała jego opinii na temat tego, jak obchodzono święta. Ucieszyła się z ziemskiego alkoholu, więc może uda jej się znaleźć coś, z czego ucieszy się też on.
- Może wszystko na raz? - westchnęła, rozglądając się. W każdej sekundzie chłonęła Asę, jej powietrze, jej klimat, jej pogodę. Zapachy dobiegające z wnętrza lokalu, fioletowe niebo, zaskakujące ją swoją barwą za każdym razem gdy podnosiła głowę do góry. Chciała doświadczyć tu wszystkiego, nawet jeśli mogła rozłożyć to sobie w czasie lepiej, wiedząc o dniach, które pewnie tu spędzą. Chciała tego teraz, natychmiast, niecierpliwiąc się. - John kupił mi whisky z okazji święta, chciałam znaleźć coś w kolonii za rekompensatę. Możemy przejść się po mieście, pójść do tego akwarium, na końcu poszukać miejsc na plaży. Albo od razu, bo większa szansa, że coś znajdziemy. Nie wiem w sumie - wzruszyła lekko ramionami, dopijając swoją kawę i rozglądając się za właścicielem. Mogli poczekać aż wyjdzie, żeby poprosić o rachunek i opinię na temat lokalnych atrakcji. - Wszystko mi pasuje, póki jest na tej planecie - dodała, odstawiając kubek koło aluminiowego opakowania i uśmiechając się do niego lekko.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 lip 2018, o 00:48

- Ja to mam wątpliwości, czy zdążę w ogóle poczuć jakikolwiek wpływ wypitego alkoholu, jeśli nie zacznę teraz - zaśmiał się cicho Rhama. Ewidentnie nie mówił poważnie, ale Hawk dobrze wiedziała o co mu chodzi. Jego odporność przekraczała nawet odporność Voodoo i Kiryła, a tamci mieli się czym pod tym względem pochwalić. Inna sprawa, że u Naeema nie była ona naturalna.
Uśmiechnął się do niej, znów chowając swoje przemyślenia za zapatrzonym w nią spojrzeniem. Widział, że planeta się jej podobała, a skoro on ją wybrał, to tym bardziej cieszyły go jej reakcje. I podobały mu się bardziej, niż fioletowe niebo. Może Hawkins na jego tle, w porannych promieniach słońca wyglądała lepiej, niż wszystko, co ją otaczało. Jego dłoń, zaciśnięta na kubku, znieruchomiała, gdy Rhama na dłuższą chwilę zapomniał o kawie, skupiając się na czymś - na kimś - zupełnie innym. Tu nie otaczały ich ściany kajuty, hałas Trouge, ani głowy nie zawracała im myśl o czekającym zleceniu. Nie mieli na sobie pancerzy, ani broni innej niż ostrza w omni-kluczach. Znajdowali się w miejscu, jakim żadne z nich ostatnimi czasy nie miało okazji się nacieszyć.
Dopiero gdy Hawk wspomniała o prezencie, uśmiech Naeema zrzedł nieco.
- Ja nic ci nie kupiłem - zauważył, marszcząc brwi. Wyglądał, jakby w myślach przekopywał wszystko, co znalazł w tutejszej sieci na temat Święta Morza, szukając wzmianek o obdarowywaniu się prezentami. - Nie wiedziałem. Szukałem w sumie tylko genezy i legend. Niewiele czytałem o tym, co robi się teraz, poza tym, że świętują wzdłuż brzegu wyspy. Nie wiedziałem o tym zwyczaju.
Jak na człowieka, który skupiał się przez ostatnie lata głównie na wydobywaniu ważnych informacji, w tej chwili wydawał się wyjątkowo rozczarowany swoją porażką, zwłaszcza, że nie tak dawno ten temat przewinął się w ich rozmowie. Westchnął i pokręcił głową, by zaraz wstać i ruszyć do budki z ciastem, informując tylko najpierw czerwonowłosą, że pójdzie za nich zapłacić. Chwilę później ze środka wypadł blondyn, składając po nich naczynia i uśmiechając się do Hawk uprzejmie. Pożegnał ich i wylewnie podziękował, choć trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy przyczyną jego wdzięczności była uwolniona tama, czy sowity napiwek od Naeema.
Rhama objął kobietę w pasie i ruszył w stronę lądowiska, z którego przyszli. Skoro chciała przejść się po mieście, musieli wrócić wgłąb wyspy. W międzyczasie uruchomił omni-klucz i choć Hawkins mogła się spodziewać, że w wyszukiwarkę wpisze "prezent na ostatnią chwilę", mężczyzna zajął się jednak szukaniem czegoś zgoła innego.
- Akwarium jest jeszcze zamknięte. Większość sklepów też. Ale domkiem możemy się zająć już teraz. Z tego co widzę, wszystko jest zautomatyzowane. Znajdujesz, wybierasz i jeśli jest wolny, opłacasz go na tyle, na ile potrzebujesz. Wysyłają tymczasowy kod do drzwi. Lecimy poszukać? - zaproponował, otwierając przed nią drzwi taksówki. - Wolisz na plaży, czy na klifie?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 lip 2018, o 14:11

Parsknęła śmiechem w odpowiedzi na to, ale pokręciła głową. Już raz udało jej się go upić, była pewna, że uda się i tym razem. Po prostu sama będzie musiała kontrolować ilość wlewanego w siebie alkoholu, jednocześnie podwajając, albo potrajając jego porcję i wszyscy będą szczęśliwi. A przynajmniej ona będzie, mając okazję go zobaczyć w stanie, w którym nie przebywał zbyt często.
Dopita kawa dalej rozgrzewała ją od środka, choć pusty, odłożony na bok kubek zdążył już ostygnąć.
- Bo wątpię, żeby taki zwyczaj istniał. Dla Adamsa jak święto, to jakiś upominek. Nieważne jakie - odparła, lustrując go spojrzeniem. Nie widziała powodu, dla którego miałby się tym teraz zamęczać - to zwykła whisky. Gest, choć miły, ale którego od niego nie potrzebowała. Dawał jej znacznie więcej, bez okazji. - Też nic dla ciebie nie mam. Znajdźmy sobie jakiś domek w nagrodę.
Uśmiechnęła się pod nosem do własnych myśli, nie mogąc doczekać się wieczoru, święta, ale też spędzenia nocy przy odległym szumie fal. Nie wiedziała czy w ogóle znajdą jakieś takie miejsce, ale mogła trzymać się tej nadziei kurczowo, bo rozświetlała jej dzień, poprawiając samopoczucie, które i tak było przecież świetne.
Kiwnęła głową, dziękując właścicielowi i wstając z miejsca. Przeciągnęła się, rozciągając zastane mięśnie, odruchowo chowając jedną dłoń do kieszeni i trafiając na paczkę papierosów. Szybki dylemat, który musiała rozstrzygnąć - czy bardziej ma ochotę teraz zapalić i zostać w miejscu, czy wskoczyć do taksówki i lecieć dalej, bez chwili zwłoki?
Czując dłoń obejmującą ją w boku i ciągnącą naprzód, w stronę lądowiska, podjęła w końcu decyzję. Fajki mogły zaczekać, kiedy inne rzeczy chodziły jej po głowie. Sięgała po nie na ogół nie mając co innego ze sobą zrobić, szukając jakiejś ostoi dla rąk i myśli, znajdując spokój i chwilę oderwania od rzeczywistości w metodycznym wdychaniu trującego dymu. Ale teraz rzeczywistość bardzo jej się podobała, a świat wokół był obcy i intrygujący. Nie chciała go zostawiać by zamknąć się w swoim małym świecie, choćby na chwilę.
- Gdzie będzie mniej ludzi? - odparła, pół żartem, pół serio. Odgarnęła kosmyk włosów, który wydostał się zza jej ucha, a wcześniej uciekł z upięcia warkocza. Schowała go na jego miejsce, rozglądając się zanim otworzył przed nią drzwi do promu. Skycary zawsze były takie same, więc podróż była dla niej najnudniejsza w ten sposób - nawet jeśli z góry mogła mieć lepsze widoki niż ziemi, to nie było to samo. - Oba mi pasują. Zobaczymy co znajdziemy - dodała, siadając na miejsce i zamykając za sobą drzwi.
Gdzieś w tyle głowy zapaliła jej się lampka ostrzegawcza, a do klatki piersiowej wtargnęło uczucie osłabienia. Ostatnia jej przejażdżka promem z Rhamą nie skończyła się dobrze, więc pozostawiła po sobie odrobinę niepokoju, cień złego wspomnienia. Nie na tyle wyraźny, by zmazać w tej chwili jej uśmiech z twarzy, ale wystarczający by zdawała sobie sprawę z jego obecności.
- Gdzie ty wolisz? - zagadnęła, orientując się, że jak na razie Arvuna była jego spełnianiem jej zachcianek, a nie do końca obopólnym odpoczynkiem.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 lip 2018, o 16:08

Twarz Rhamy rozjaśnił uśmiech ulgi. No i może odrobinę rozbawienia. Adams nie wydawał się pod względem prezentów najrozsądniejszy, choć z drugiej strony mógł po prostu uznać, że każda okazja jest odpowiednia na dobry alkohol - czy sprezentowany komuś, czy otrzymany, czy też wypity. Niektóre rzeczy się nie zmieniały, nieważne czy byli na Omedze, czy na Arvunie.
- Już myślałem, że coś przegapiłem - mruknął Naeem, zamykając za sobą drzwi taksówki z drugiej strony.
Pojazd oderwał się od lądowiska i powoli uniósł w górę. Tym razem o szybę nie zacinał deszcz, a chmury nie zasłaniały światła słonecznego tak, jak robiły to wczoraj. Wciąż nie było pogody zachęcającej do wielogodzinnego wylegiwania się na plaży, ale przynajmniej nie padało im na głowy. Trudno było stwierdzić, czy tutaj w ogóle zdarza się upał. Póki co chyba czerwonowłosej go nie brakowało - w przeciwieństwie do Rhamy, któremu z morzem musiały kojarzyć się przecież słoneczne dni i wysokie temperatury.
Mężczyzna wpisał taksówce trasę lotu prowadzącą wzdłuż brzegu, tak, że po lewej mieli wyspę, a po prawej - od strony Hawk - tylko ciemne morze. Po drodze widzieli coraz więcej ludzi zajmujących się przystrajaniem brzegu. Zawieszali światełka i rozstawiali jakieś skrzynie, gdzieniegdzie zmiatali liście ze skalistych plaż, jeśli te napadały z okolicznych drzew. Miasto stopniowo budziło się do życia. Może jak już znajdą sobie domek na najbliższą noc, to będą mogli poszukać otwartych sklepów. Początkowo żadne małe budynki nie rzucały im się w oczy, które można by było potraktować jako domki wypoczynkowe. Kamieniste plaże przeszły w urwisty klif, który ciągnął się do samego portu. Taksówka minęła go od strony morza, prawdopodobnie gdzieś ponad dokiem z Wraithem, nie było go jednak widać przez te kilkadziesiąt metrów wody znajdującej się nad nim. Na tarasie widokowym zajmującym większość dachu, stała Yovenko, z rękami wsuniętymi w kieszeni swojego roboczego kombinezonu i zapatrzona w przestrzeń. Jej wzrok na moment zatrzymał się na taksówce, ale raczej nie rozpoznała ich w środku, bo zaraz przesunął się dalej.
- Oba mają dobre i złe strony - odparł Naeem, wzruszając ramionami. - Na plaży możesz wyjść i dotknąć wody. Widzisz jak rozbija się na brzegu przed wejściem do domu. Zawsze to lubiłem. Ale na plaży mogą się plątać ludzie, jeśli zależy ci na odosobnieniu, to domki na klifie będą lepsze. Widok stamtąd też, będzie zapierał dech. Jak na każdym klifie, tamtym w parku na przykład.
Lecąc w stronę parku, w którym byli kilka dni wcześniej, a z którego powrót okazał się znacznie mniej przyjemny, niż Hawkins zakładała, Rhama sprowadził skycara trochę niżej. Nie dowiedziała się ostatecznie, jakie są preferencje siedzącego obok mężczyzny. Pewnie dowie się po lądowaniu.
- Tu coś jest - powiedział. - Możemy spróbować, może jakiś będzie wolny.
Taksówka zatrzymała się na lądowisku. Otaczały ich te same proste drzewa, które już widzieli, ale tu nie zostały one posadzone równo i uporządkowane w park, a rosły swobodnie i różnorodnie ocieniały okolicę. Przez ich korony Naeem zauważył pojedyncze kontenery ustawione w odległości kilkudziesięciu metrów od siebie nawzajem i od urwiska, na którego skałach z hukiem rozbijały się skały.
- Chodź. Wejścia są z drugiej strony - mężczyzna ruszył wydeptaną w trawie ścieżką, ruchem głowy zachęcając Hawkins, by ruszyła za nim.
Kontenery faktycznie były na wynajem. Nie wyglądały jednak jak ten, w którym jedli chwilę temu. Były nieco większe i posiadały dużą, przeszkloną część od strony morza, a niektóre nawet niewielki taras. To, co znajdowało się w ich środku, pozostawało jednak póki co tajemnicą, bo od lustrzanych szyb odbijało się tylko niebo i zarys widocznej gdzieś w oddali gazowej planety. A później, gdy podeszli bliżej, również ich sylwetki. Domków było w sumie sześć, póki co jednak panele przy wejściach świeciły się na czerwono, a na prowizorycznym tarasie jednego z nich stała na oko pięćdziesięcioletnia, ciemnowłosa kobieta, która na ich widok uniosła wzrok znad datapadu i przez moment prowadziła ich spojrzeniem, by w końcu odezwać się do nich.
- Szukacie domku na święto? - zagadnęła.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

20 sie 2018, o 14:21

Obserwowała ludzi przy brzegu gdy lecieli, zamyślona. Z jednej strony patrzenie z góry na wszystko było fascynujące - widziała więcej, lepiej, będąc jednocześnie z dala od zgiełku miasta. Ale była też daleko od wiatru, zapachu morza, odgłosu fal odbijających się od piaszczystej i skalistej plaży. Znalezienie domku w takim miejscu byłoby dla niej zbawienne - połączenie obu aspektów, na których jej zależało. Samotności i wody.
- Tamten klif był wspaniały - przyznała, wyrywając się z zamyślenia, tym razem nieco przechylając szalę preferencji ku skałom. Piasek i tak kojarzył jej się źle. Może nie tak tragicznie jak jeszcze miesiąc temu, ale nawet teraz każde, znalezione w swojej broni czy elemencie pancerza, jasne ziarnko sprawiało, że jej serce zamierało na okres jednego uderzenia.
Zaczerpnęła świeżego powietrza gdy wysiedli z promu. Taksówki wszystkie pachniały tak samo, w nich niemal nie czuła tego, że nie jest na Ziemi czy Illium. Przy mocniejszym podmuchu powietrza poprawiła swoją kurtkę, odrzuciła czerwony warkocz na plecy, wtykając za ucho kosmyki, którym udało się wydostać z upięcia.
Ruszyła za Naeemem, z ciekawością rozglądając się dookoła. Te drzewa wciąż ją dziwiły - były różne od tych, do których przywykła. Nawet te posadzone na Cytadeli przypominały do złudzenia Ziemskie.
- Ładnie tutaj - stwierdziła, bardziej do siebie niż do niego. Okolica jej się podobała, choć huk rozbijających się o skały fal działał na nią bardziej niż kontenery, do których zmierzali.
Odwróciła się słysząc nieznany głos, w stronę ciemnowłosej kobiety z datapadem w ręku. Musieli wyglądać na turystów, a przynajmniej ludzi niepochodzących z tej części Asy, tylko innej. Jakkolwiek nie chcieliby wtapiać się w tłum, z jej włosami, i jego implantami raczej ciężko byłoby im to osiągnąć. Broń przy nodze też robiła swoje, może nawet bardziej niż wszystko inne.
- Tak - odparła zgodnie z prawdą, podchodząc powoli w stronę tarasu, na którym stała kobieta. Założyła ręce na wysokości klatki piersiowej, rozglądając się po kontenerach. Może odpowiadała za wynajem któregoś z nich, albo wszystkich. - Jest tu coś wciąż wolnego i wartego polecenia? - zagadnęła, zerkając na datapad, który trzymała w ręku, jakby spodziewała się dostrzec tam listę dostępnych domków.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

21 sie 2018, o 11:07

Kobieta przyjrzała się Hawk, przesuwając spojrzeniem po jej sylwetce i na dłużej zatrzymując wzrok w okolicy broni. Może usiłowała wyciągnąć wnioski, albo połączyć fakty. Kolonia była duża i choć goście niebędący dostawcami zdarzali się rzadko i mówiło się o nich dużo, tak ona nie musiała wcale wiedzieć kim jest czerwonowłosa i jej towarzysz.
- Nie- odparła krótko, po czym zerknęła przez ramię, jakby usiłowała zobaczyć coś, co znajdowało się wewnątrz prowizorycznego domku, na którego tarasie stała. Było to jednak niemożliwe, szyba była lustrzana i mogła co najwyżej obejrzeć odbicie swojej przysadzistej sylwetki. Odwróciła się z powrotem do nich. -W dzień święta znalezienie czegokolwiek pustego to cud. Tutaj wszystkie są zajęte, te tam dalej. Albo będą zajęte dzisiaj, bo już zarezerwowane.
- Znowu gadasz z nieznajomymi? Nie masz co robić w wolnym czasie, do cholery? Miałaś wyjść na taras i poczytać dla odmiany z zamkniętymi ustami, dziewczyno.
Nieznajoma przewróciła oczami, odrzucając datapad na fotel stojący obok. Może był on częścią wystroju tarasu, a może sama go sobie tam wystawiła. Raczej to drugie, bo był zbyt czysty jak na mebel zewnętrzny.
- Romantyczny wypad we dwoje? - zgadł Rhama z rozbawieniem, na co tamta odpowiedziała mu prychnięciem.
- Ta, z ojcem. Mieliśmy odpocząć, skończy się tym, że coś mnie trafi.
- Ja pierwszy na zawał zejdę, siedząc tu z tobą. Sam go wywołam, zobaczysz - odezwał się znów głos ze środka. - Zresztą nie muszę się wysilać. Za każdym razem jak się odzywasz, to dostaję nowej zakrzepicy.
Kobieta odetchnęła głęboko, unosząc wzrok na korony otaczających ich drzew. Przez moment wyglądała, jakby w głowie liczyła do dziesięciu, a potem uśmiechnęła się do nich, choć jej wzrok wyrażał chęć mordu. Naeem wydawał się wyjątkowo rozbawiony, choć z grzeczności nie skomentował. Nie należał do osób, które pozwalały sobie na złośliwości w stosunku do nieznajomych, nie czerpał z tego żadnej satysfakcji. To nie zmieniało jednak faktu, że sytuacja kobiety bawiła go i uśmiechu ukryć nie próbował.
-Może wy chcecie ten domek? Mam wykupione trzy noce, została jedna, mogę wam odsprzedać.
- Jak chcesz oddać rezerwację to chociaż sprzedaj drożej!
- Boże...- westchnęła ciemnowłosa i przetarła twarz dłonią. - Zapłaciliśmy dwieście kredytów za dzisiejszą noc, bo święto, jest drożej.
- Powiedz że trzysta! - zawołał jej ojciec.
-Oni cię słyszą, do cholery!- odkrzyknęła do niego z dotąd powstrzymywaną złością. Teraz już nie wytrzymała. -Jak nie przestaniesz się wtrącać, to za darmo im domek oddam, jeszcze dopłacę!
- Trzeba było zostać na Ziemi te dziesięć lat temu - odezwał się jeszcze cicho mężczyzna ze środka, ale chyba zrezygnował ze swoich marnych prób negocjacji. Naeem roześmiał się i objął Hawk w pasie, prowadząc ją bliżej w stronę domku, który miał się dla nich zwolnić.
- To ile chce pani dopłacić? - spytał.
- Nie no, bądźmy poważni. Jak mi dacie godzinę, żebym pozbierała nasze rzeczy, to będziecie mogli wejść, tylko koszt tej nocy mi zwróćcie - mówiła bardzo cicho, nie chcąc, by ojciec znów ją usłyszał. - Ekipa sprzątająca powinna tu dotrzeć wtedy w ciągu następnych trzech godzin i będziecie mieć domek dla siebie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

21 sie 2018, o 12:29

Poczuła ukłucie rozczarowania słysząc odmowę, które wyraziła jej skwaszona mina. Słysząc krzyk ze środka, powstrzymała się od przewrócenia oczami. Uznała, że kobieta może tu pracować, a nie mieszkać - choćby przez chwilę. W dodatku nie sama, choć starczy, zrzędliwy głos sprawił, że wzmogła się jej irytacja - ale i współczucie do kobiety.
- Poszukamy czegoś innego - odparła, uśmiechając się krzywo gdy mężczyzna zagroził swoim zawałem. Rodzinne dramaty były jej czymś obcym, nie mówiąc już o jej kompletnym braku cierpliwości do gderliwych starców i ich życiowych problemów. Nie widziała w nich siebie za kilkanaście lat, była tak im daleka, jak tylko można było.
Odwróciła się, nie chcąc marnować tu więcej czasu. Doba w Asie może i była dłuższa, a oni mieli cały dzień, ale wolała spędzić go oglądając kolonię, zwiedzając jak najwięcej jej zakamarków. A nie przysłuchiwać się telenoweli na żywo.
Z zainteresowaniem obróciła głowę słysząc propozycję. Z początku nie spodziewała się tego, żeby miała być poważna - kobieta wydawała się być tak wściekła, że była bliska próby sprzedania im swojego ojca, a co dopiero domku, w którym się zatrzymywali. Gdy mówiła dalej, jej propozycja nabrała uwagi, której Hawkins potrzebowała.
- Ile? - spytała prosto, uśmiechając się w nieco bardziej naturalny sposób teraz, zwracając do niej przodem. Nie miała pojęcia ile może kosztować wynajęcie domku na takiej planecie. Zresztą, nigdzie indziej też nie. Od lat mieszkała na statkach, od ostatnich miesięcy płacąc tylko jakieś drobne za utrzymanie wynajmu małego mieszkania na Omedze, które było bardziej awaryjnym postojem, który teraz niezbyt jej się przyda. Słysząc dwieście kredytów, a nawet podbite przez ojca trzysta, odetchnęła, uśmiechając się szerzej. Spodziewała się tysięcy, z jakiegoś powodu, nawet jeśli ta kwota teraz wydawała jej się niedorzeczna.
- Zgoda. Dwieście - kiwnęła głową, zerkając na taras, spodziewając się dostrzec gdzieś ojca, z którym częściowo dobijała targu. - Trzysta, jak znikniecie w godzinę - dodała szczodrze, a przynajmniej według siebie. To wciąż były drobne, których wielokrotności ten domek był wart.
Godzina, do tego trzy na ekipę sprzątającą... I tak będzie na nich czekał zanim rozpocznie się świętowanie przy plaży. Wstając o tak wczesnej porze wydawałoby się, że mają wystarczająco czasu na wszystko, co chcieliby z nim zrobić.
- Myślisz, że zdążą się wynieść zanim któreś umrze na nadciśnienie? - mruknęła ciszej, do stojącego obok Rhamy, z lekkim rozbawieniem. - Nic nie jest bardziej romantyczne niż zapach starości w powietrzu.
Sięgnęła do kieszeni, wyjmując z niej paczkę papierosów, o której dopiero odruch jej przypomniał. Wyciągnęła jednego, nieśpiesznie go odpalając i unosząc kartonik w stronę mężczyzny, oferując jednego, gdyby miał na niego ochotę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

21 sie 2018, o 23:55

Gdy Hawkins podała podwyższoną kwotę, ze środka dobiegło do nich triumfalne "HA!", po czym przez drzwi wynurzył się wózek z siedzącym na nim starszym mężczyzną. Nie wyglądał na tak zrzędliwego, jak brzmiał, bo jego usta wygięte były w sympatycznym uśmiechu. Jedna jego dłoń spoczywała na panelu sterującym wózkiem, a druga trzymała butelkę z wodą. Przesunął uważnym spojrzeniem po Rhamie i Jean, w rzeczywistości zastanawiając się pewnie, czy będzie w stanie wycisnąć z nich więcej, jeśli zbiorą się w pół godziny.
- No i co tu chcesz?- westchnęła kobieta na jego widok. - Macie, wpiszcie się w panel. System poinformuje was, jak domek będzie dostępny. Ja wpisuję swoją rezygnację. To teraz powinno być moje drugie imię, tak w ogóle.
Odwróciła się i wyciągnęła omni-klucz do świecącego się panelu obsługi przy drzwiach. Coś piknęło i z głośnika odezwał się kobiecy głos, którego słów z tej odległości i przy szumie fal nie byli w stanie zrozumieć.
- Twoje drugie imię jest po twojej babci. Może byś pamiętała, gdyby... - zaczął, ale nie dokończył swoich pretensji, chyba przez to, że zauważył broń na biodrze Hawk. Uśmiech znikł z jego twarzy i momentalnie wycofał się z powrotem do domku. Nie każdy musiał tu być oswojony z takim widokiem. Jego córka uśmiechnęła się z satysfakcją i odsunęła się o krok, ustępując miejsca Naeemowi, który wszedł na taras, by przepisać domek na siebie. Nie czekał, aż Hawkins to zrobi, albo aż zaoferuje, że zapłaci, ale też nigdy wcześniej tego nie robił. Pytanie, czy gdy skończył mu się stały dopływ gotówki od poprzedniego pracodawcy, myślał w ogóle czasem o tym, że kredyty wcześniej czy później mu się skończą. Potem w jakiś sposób rozliczył się z nową znajomą - albo przelał jej dodatkowe sto kredytów, albo po prostu całe trzysta. Gdy i to było załatwione, z cichym stęknięciem zszedł z tarasu i wrócił do czerwonowłosej, uśmiechając się, kiedy usłyszał jej słowa.
- Jeśli nie zdążą, to zapach starości zmieni się w zapach śmierci o poranku. Nie ma nic lepszego - objął ją z powrotem i ruszył z kobietą u boku w stronę klifu. Prowadziła do niego wydeptana w trawie ścieżka, nic więcej, ale wyraźnie łączyła domek z brzegiem. Ktoś musiał tędy chodzić. A już na pewno kobieta, którą zostawili za plecami, gdy usiłowała uciec przed ojcem w poszukiwaniu odrobiny spokoju. Niemożliwe było, by wytrzymywała z nim całe dnie w domku o wielkości dwudziestu metrów kwadratowych.
- Dlatego specjalnie szukałem nam miejsca ze staruszkiem. Wiesz, że dla ciebie wszystko, Jean - przyciągnął ją do siebie, obrócił głowę i pocałował ją krótko w skroń. Potem odchrząknął, poważniejąc nieco z powrotem. Huk morza stawał się coraz głośniejszy, w miarę jak się do niego zbliżali. Na brzegu łatwo było zauważyć pojedynczą, pustą ławkę, postawioną tu chyba przez jakiegoś żartownisia, albo wielbiciela spędzania czasu w samotności. Była już dość mocno zniszczona. Na pewno nie zajmowali się nią ludzie od domków, bo tamte były w świetnym stanie - ta wyglądała, jakby miała się rozpaść. Naeem jednak pociągnął Hawk w jej stronę i usiadł, zmuszając ją do tego, by zrobiła dokładnie to samo. Siedzisko nie zapadło się pod nimi, a rosnący po prawej dziwny krzak częściowo osłaniał ich teraz od wiatru.
Rhama westchnął, wyciągając nogi przed siebie i długo nic po tym nie mówiąc. Obejmował czerwonowłosą, wpatrzony w bliżej nieokreślony punt na horyzoncie, na którym załamywały się promienie chłodnego, porannego słońca. Gdzieś w odległości kilkudziesięciu metrów od brzegu, z wody wystawała poszarpana skała, na której siedziały dwa nieznane im ptaki i czyściły granatowe pióra. W końcu jeden z nich poderwał się do lotu i z łopotem skrzydeł odleciał nad ich głowami gdzieś wgłąb wyspy. Słońce odbijało się od rozbijających się o pojedynczą skałę fal, rozłamując się razem z nimi na drobne, ukryte w pojedynczych kroplach błyski. Nie było już tak zimno jak wczoraj i chyba nie groził im deszcz.
- Klif jest lepszą opcją niż plaża - zdecydował po chwili namysłu Rhama.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

22 sie 2018, o 15:47

Nie miała problemu z zapłatą, ale skoro Rhama podszedł do panelu pierwszy, nie śpieszyła się żeby go wyprzedzić. Zamiast tego ruszyła za nim powoli, rozglądając się po tarasie. Domek przypadł jej do gustu, choć nie widziała go jeszcze od środka - ale też nie musiała. Nie o to chodziło jakie miał meble w środku ani czy łóżko było miękkie. Zresztą, w porównaniu do jej kajuty na Wraithcie, która była niestety tylko kajutą, i tak nie będzie miała na co narzekać. Okręty miały swoje ograniczenia, które teraz tutaj nie musiały obowiązywać.
Odwzajemniła spojrzenie staruszka, dostrzegając moment, w którym zamarł. Widziała, gdzie powędrował jego wzrok. Zastanawiała się co musiał sobie pomyśleć. Może od razu pożałował swoich wrzasków, które słyszeli stojąc na zewnątrz. Ucieszył się w duchu, że dostali jakiekolwiek kredyty, a nie zostali wyproszeni z lokalu pod groźbą użycia pistoletu, który miała przypięty do uda. Czy poza tym wyglądała jakkolwiek groźnie? Chyba nie. Ale ubiór, a nieprzychylne spojrzenie to co innego, a miała wrażenie, że napięty wyraz twarzy to coś, z czym się urodziła. Co umocniła musztra w wojsku, a co znikało gdy otaczała się przyjaciółmi, paliła w samotności papierosa lub popijała dobrą whisky.
Parsknęła śmiechem słysząc uwagę mężczyzny, obracając się w stronę drogi, którą wybrał. Dała się poprowadzić w stronę klifu, wypuszczając z ust dym tytoniowy. Z każdym krokiem miała wrażenie, że odgłos uderzających o skalisty brzeg fal wzmacnia się. Przebija przez barierę specyficznych drzew, odbija od domków i kontenerów, w których były skryte. Wreszcie dotarli do brzegu, a jej dłoń mimowolnie zacisnęła się na obejmującej ją ręce. Uśmiechnęła się do siebie, czerpiąc z świeżego powietrza, na sekundę zapominając o papierosie trzymanym w dłoni. Chłonęła obraz dookoła, zapach soli, fioletowe niebo i skrzące się w świetle słonecznym wyboje na powierzchni wody. Usiadła obok niego na ławce, zbyt przejęta tym krajobrazem by sprawdzić wcześniej, czy mebel przeżyje ciężar ich dwojga.
- Tak - odparła nieco zachrypniętym głosem, obserwując lot granatowego ptaka i uświadamiając sobie o zbliżającej się do jej palca, żarzącej końcówce papierosa. Rzuciła go na ziemię i przygniotła podeszwą buta, odwracając na moment wzrok od pieniących się w dole fal.
- Jest idealnie - westchnęła, przysuwając się do siedzącego obok mężczyzny. Wsunęła się pod jego ramię, wracając wzrokiem do dalekiej linii horyzontu, gdzie ocean niemal zupełnie gładko przechodził w niebo, na którym kłębiło się kilka chmur. - Nie mogę w to uwierzyć. Że jesteśmy tutaj.
Umilkła, nie wiedząc jak wyrazić ogarniające ją uczucie nostalgii, pojawiające się gdy jej oczy zwracały się ku horyzontowi, lub wpatrywały w niebieskie tęczówki spoglądające na nią z góry.
- Byłeś kiedyś w miejscu, które było dla ciebie dziwniejsze niż to?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 sie 2018, o 00:20

Rhama objął ją automatycznie, jakby to była najbardziej naturalna rzecz pod słońcem. I może właśnie tak już było, choć jeszcze kilka miesięcy temu nawet by mu to do głowy nie przyszło. Uśmiechnął się do niej lekko, przyglądając się jak przydeptuje papierosa i układa się wygodnie w zagłębieniu jego ramienia. Tym samym uśmiechem odpowiedział jej przedtem, gdy chciała go jednym poczęstować, choć wtedy towarzyszyło mu jeszcze krótkie przeczące pokręcenie głową. Czasem nadal pozostawał tym milczącym, tajemniczym człowiekiem, którego poznała, choć chyba przestało to wywoływać w niej frustrację. Jeśli tylko chciała, potrafiła z niego wyciągnąć absolutnie wszystko. I nawet nie musiała się szczególnie wysilać.
- Dlaczego? - spytał. - Jak dla mnie wszystko jest dokładnie tak, jak zakładałem, a nawet lepiej. Jak powinno być.
Przesunął dłonią w dół jej ramienia. Czuła, jak jego klatka piersiowa unosi się i opada prawie idealnie równo z rytmem rozbijających się fal - dwa wdechy, dwa wydechy, łomot wody, i tak w kółko. Spokój, który tu panował, był czymś tak zupełnie innym od ostatnich dni, a właściwie nawet tygodni życia Hawk, że trudno było uwierzyć że zaraz się nie skończy czymś zupełnie niespodziewanym i nieprzyjemnym. Było jednak bardzo wcześnie rano i nikt nie zamierzał im przeszkadzać. Nawet ich omni-klucze milczały, pozwalając im cieszyć się chwilą.
Naeem przez chwilę mielił w głowie odpowiedź na jej pytanie. Wiedział jednak, że jest przyzwyczajona do jego milczenia i nie musi się z nią spieszyć. W końcu niepewnie skinął głową.
- Wraith - odparł i odwrócił głowę, zerkając na nią. - Był ciasny i tak obcy, że długo nie mogłem się odnaleźć. Tutaj nie jest dziwnie. Jest inaczej, ale nie powiedziałbym, że dziwnie. Wręcz przeciwnie.
Lekko kopnął coś, co leżało pod ławką. Wyglądało jak owoc, albo szyszka z rosnących za ich plecami drzew. Miało spiralny kształt i ciemnożółty kolor, wydawało się twarde. Rhama oparł na tym czubek buta, skupiając jednak swoją uwagę na ptaku, który wrócił znad lądu i zbierał się do lądowania na skale.
- Pamiętasz... Jean, pamiętasz jak pokazywałem ci tę holograficzną kopię mojej plaży pod domem rodzinnym? - minęło od tego sporo czasu, ale czerwonowłosa raczej powinna wiedzieć o czym do niej mówił. - Gdybym mógł, zrobiłbym kopię tego miejsca, w tym momencie. Żeby go nie zapomnieć. Ale nie mogę, bo zrobienie holograficznej ciebie to nie to samo, co przytulanie cię prawdziwej. Podoba mi się tu. Podobasz mi się ty - uśmiechnął się do niej, po chwili jednak orientując się, że jego komplement był równie beznadziejny, co wszystkie wcześniejsze, a może nawet bardziej. Skrzywił się lekko w reakcji na własne słowa, przyciągając kobietę mocniej do siebie, chyba po to, żeby odwrócić od nich jej uwagę.
- A ty? Byłaś w miejscu, które byłoby dla ciebie dziwniejsze?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 sie 2018, o 12:07

Wzruszyła ramionami, żeby nie musieć odpowiadać. Zakładała najgorsze, mimo wszystko. Arvuna była cudowna, a Asa dobrą ostoją, ale wciąż nie czuła się tutaj tak, jak powinna. Widziała ten ocean jako przystanek, krótki, choć wspaniały. Nie oswoiła się z myślą zostania tu na dłużej, nie widziała siebie tutaj za miesiąc, za dwa. Wciąż żyła kosmosem, tym, do czego była od lat przyzwyczajona. Ucieczką przed Cerberusem, którego ostatnie działania sprawiły, że zwątpiła w to, że kiedykolwiek poczuje się bezpieczna, zagrzewając w jednym miejscu na dłużej.
Parsknęła śmiechem, zaskoczona tym, które miejsce wybrał. Dla niej Wraith był domem. Znała każdy jego zakamarek, każde wgięcie w metalu korytarza. Pamiętała to, jak dźwięk roznosił się po mesie, a jak roznosił się po kokpicie. Jak czasem dobiegały do niej stłumione głosy rozmów dobiegających spomiędzy płatów pancerza, gdzie część załogi wciskała się pomiędzy konstrukcję by w odosobnieniu i półmroku napić się, i w coś zagrać. Nie wyobrażała sobie jak ten statek mógłby być dla niej obcy, ale patrząc z perspektywy Naeema to nie miała mu się co dziwić.
- Też o tym pomyślałam. O plaży, którą mi wcześniej pokazałeś - odpowiedziała, przymykając oczy. Miała nadzieję, że obraz brzegu utrwali jej się na jej siatkówce już na zawsze, że nie zniknie gdy zamknie powieki, tak jak nie opuszczał jej szum oceanu. - Z czymś takim pocztówki nie mają co konkurować - dodała, uśmiechając się w reakcji na jego komplement, choć go nie skomentowała. Uniosła za to rękę do góry, odnajdując ciemne włosy i gładząc wzdłuż nich palcami, nim niewygodna pozycja zmusiła ją do opuszczenia dłoni.
- Nie wiem nawet od czego zacząć. Od ostatnich kilku lat jedyne miejsca, do których trafiam, są dziwne. Ale nie tak jak to - odpowiedziała, mrużąc oczy gdy światło wokół zaczęło ją razić w chwili ponownego uchylenia przez nią powiek. - Raz znalazłam się na stacji kosmicznej, na której musiałam wyeliminować wszystkich, żeby się wydostać. Poniekąd, bo tak naprawdę to była jakaś hiperrealistyczna symulacja, organizowana przez grupę korsarzy - dodała i zaśmiała się, słysząc samą siebie. Z każdym słowem robiło się dziwniej, przypominając o tym, jak w praktyce to wszystko wyglądało i jak krótki opis nie miał szans tego odzwierciedlić. - Byłam też w starym więzieniu na jakimś galaktycznym zadupiu, gdzie jeden gość urządził sobie harem.
Pokręciła głową, czując się zbyt trzeźwa by rozmawiać o wszystkich, poprzednich przygodach. Wtedy też przypomniała sobie o czymś zupełnie innym - fakcie, przez który w ogóle straciła ochotę na opowiadanie.
- Ale to wszystko przecież wiesz - dodała, wzruszając ramionami. Czasem zapominała jakie zadanie Iluzja wyznaczył Naeemowi zanim się spotkali. Czuła się lepiej, nie pamiętając.
- Możemy polecieć do miasta, skoro domek będzie dostępny dopiero później - zaproponowała, wyprostowując się. Będą mieli czas nacieszyć się tym widokiem później.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 sie 2018, o 15:25

- Normalność jest dla ciebie dziwna - zauważył Rhama.
Nie skomentował jej słów dotyczących tego, czym zajmował się przedtem. Miała rację. Opowiadając mu, gdzie się znajdowała wcześniej, do jakich miejsc w galaktyce zabierało ją życie, nie mówiła mu niczego, o czym by wcześniej nie wiedział. Westchnął tylko. Już przedtem o tym rozmawiali, mimo że wiedział teoretycznie wszystko, czym innym było usłyszenie tego od niej, z jej punktu widzenia i z jej wspomnieniami, których próżno było szukać w raportach. Ale nie przypominał jej o tym. Jego dłoń za to przesunęła się z powrotem w górę, na ramię kobiety. Momentami Rhama wydawał się zupełnie nieobecny i teraz zaczynał powoli zapadać właśnie w ten stan.
Zamrugał, odrywając wzrok od spienionego morza i przenosząc je na czerwonowłosą, gdy się wyprostowała i odsunęła od niego. Powoli skinął głową, jakby nie był pewny, czy nie powinni tu jeszcze chwilę posiedzieć, choćby po to, by wyjaśnić pewne rzeczy, takie jak to, co zniechęciło Hawkins do dalszego opowiadania. Dał się jednak przekonać i po chwili wstał. Zanim wrócili na wydeptaną w trawie ścieżkę, przyciągnął kobietę do siebie i pocałował ją, widocznie uznając to rozwiązanie za najlepsze, by przekazać jej wszystko, co niekoniecznie mogły wyrazić teraz słowa. Jego implant był zimniejszy niż zwykle, bo i temperatura wokół nich do wysokich nie należała, ale znajome usta były ciepłe tak samo jak przedtem i przywoływały znacznie lepsze wspomnienia, niż te, które niechcący Hawk przywołała sobie sama.
- Możemy polecieć do miasta - potwierdził, odsuwając się od niej. Granatowe ptaki wydały z siebie wysokie, skrzeczące dźwięki i oba odleciały w stronę lądu, jakby zgodziły się w tej decyzji z nimi.
Przechodząc obok domku, który miał należeć do nich przez najbliższą noc, na tarasie zobaczyli staruszka na wózku, któremu córka ułożyła wielką torbę na kolanach i teraz wynosiła do niej jakieś rzeczy. Starszy mężczyzna odprowadził ich nieprzychylnym spojrzeniem, przeżuwając coś w ustach.
Taksówka zabrała ich z powrotem do miasta, zostawiając to sielankowe miejsce za ich plecami. Przez czas, który spędzili tam, miasto zdążyło już obudzić się bardziej. Nie wszyscy spali w nieskończoność, nawet w świąteczny dzień, taki jak ten. Lampkami i lampionami obwieszali wszystko: począwszy od plaż, przez urwiska, drzewa, domy, barierki, wystawy sklepów i szyldy barów. Gdy przyjdzie zmierzch, Asa zostanie oświetlona prawdopodobnie jak w żaden inny dzień w ciągu roku. Do tego jednak jeszcze mieli trochę czasu, skoro wszystko miało zacząć się dopiero późnym popołudniem.
- Chodź, pójdziemy do tego akwarium - zaproponował Rhama, wyskakując z taksówki, gdy ta doleciała na główny plac miasta. Tu plątało się już wiele osób, choć dochodziła dopiero dziewiąta. - Chyba, że chcesz po prostu pochodzić po mieście. Pogoda jest znośna, gdyby padało, spacerowałoby się gorzej. A w deszczu akwarium działa tak samo, podejrzewam.
- Łooo, heej, gdzie byliście? - dotarł zza ich pleców znajomy głos. Deuce dobiegł do nich chwilę później. - Jak fajnie, wiecie że robią tu jakieś specjalne drinki z tej okazji co dzisiaj jest, z jakichś glonów i trawy morskiej?
- Nie - odparł Rhama, odwracając się do pilota i marszcząc pytająco brwi, na widok widocznej spod jego rozpiętej kurtki różowej koszulki. Nie doczekał się wyjaśnienia.
- I pieką jakieś ciastka w kształcie syrenek czy innego morskiego gówna. Co was tak wymiotło ze statku rano w ogóle? Spać nie możecie? Ryana mówiła że widziała was o szóstej czy coś.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 sie 2018, o 16:00

Z jego ostatnim zdaniem musiała się zgodzić. Dla niej normalne było życie, które wiodła dotychczas, a które większości członków społeczeństwa nie mieściło się w głowie. Żyć na statku, żyć poza prawem? Wiecznie uciekać, przed organami ścigania lub przeszłością? Pić mierną kawę z ekspresu, budzić się w zimnej kajucie, w metalowej puszce rzuconej w pustkę kosmiczną?
Przecież tak spędziła niemal całość ostatniej dekady. Nie była pewna, czy udałoby jej się żyć normalnie, w mieszkaniu w mieście. Nawet Asę wolała sobie odpuścić, poniekąd. Domek, który wynajęli, był odstępstwem, tymczasowym odstępstwem.
Odwzajemniła pocałunek, również powstrzymując się od rozwinięcia tematu ani wyjaśnienia spraw. Ile można było mówić o tym, do czego się przywykło? Czasem zdarzało jej się zapominać, tak jak teraz. Ale pogodziła się z tą świadomością, że wiedział o jej przeszłości, pewnie znał więcej szczegółów niż ona. Ludzka pamięć zawodziła z czasem, wydarzenia się rozmywały. W niektórych kwestiach znała tylko swoją stronę, nie drugą. Rhama musiał dotrzeć do wszystkiego, mieć pełen obraz wydarzeń tam, gdzie nawet ona go nie miała.
Może to on mógłby jej coś opowiedzieć, nie ona jemu.
Miasto budziło się do życia, pozostając nieco mniej kuszącym niż wcześniej, gdy było opustoszałe. Musiała przywyknąć do tłumów, nawet jeśli za nimi nie przepadała. Na szczęście Asa była specyficzna - może przez święto, które się zbliżało, jej klimat był zupełnie inny. Wszędzie widziała morskie dekoracje, ludzi cieszących się z czegoś, czego Hawkins nigdy na Ziemi nie obchodziła. To było nowe, ciekawe. Motywowało do poznania kolonii lepiej.
- Akwarium mi pasuje. Jest wcześnie, może nie będzie tylu ludzi - zgodziła się gdy wyszli na zewnątrz. Uśmiechnęła się do nieba, częściowo skrytego pod chmurami. Dla niej pogoda była idealna - nie było zbyt gorąco, nie było przeraźliwie zimno. Może gdyby padało, byłoby jeszcze lepiej.
Parsknęła śmiechem widząc nadciągającego Deuce'a. Nie skomentowała jego koszulki, uznając, że chyba widział się gdy wychodził ze statku, więc jej uwaga jest zbędna.
- Wstaliśmy wcześnie. Przespałam chyba pół doby - odparła, zakładając ręce na piersi. - Musiałeś się napatoczyć akurat kiedy planowałam poszukać prezentu dla ciebie? - dodała z ostentacyjnym westchnieniem, rozglądając się po placu. Nie zdążyła mu się jeszcze przyjrzeć odkąd tu wylądowali.
- Byliśmy poszukać jakiegoś miejsca na nocleg przy morzu - dodała, wracając do tematu. - Teraz idziemy poszukać akwarium. Chętny na zwiedzanie? - zagadnęła, oceniając go z góry na dół, sprawdzając, czy bardzo wygląda jakby zaczął dzień od tych glonowych drinków, czy nie. - Postaram się tylko odrobinę dawać ci do zrozumienia, że będziesz piątym kołem od wozu - dodała żartobliwie, wykrzywiając usta w ironicznym uśmiechu.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 sie 2018, o 17:12

Naeem był przyzwyczajony do zupełnie innej pogody - do upałów północnej Afryki, albo do syntetycznego klimatu na pancerniku, czy innej stacji kosmicznej, na których panowała stała temperatura i nie wiało. Tutaj było zimniej i podmuchy co chwilę mierzwiły zaczesane do tyłu włosy Rhamy, tak, że już nawet nie próbował ich układać z powrotem. Poza pojedynczymi komentarzami, raz na kilkanaście godzin, nie wyrażał jednak swojego niezadowolenia, a pogodził się z faktem. Na Arvunie było dużo więcej rzeczy, które rekompensowały mu chłód i wiatr.
- Tak - odparł Deuce z dumą. - Tam siedzimy, zauważyłem jak wysiadacie.
Machnął ręką w stronę czegoś w rodzaju ogródka piwnego, w którym siedziało kilka osób z załogi. Widać nie tylko Rhama i Hawk byli nieprzyzwyczajeni do tutejszej długiej doby. Z daleka rozpoznali roześmianą Yovenko, unoszącą w wysokiej szklance coś zielonego jakby chciała zachęcić ich do dołączenia do grupy, a także rodzeństwo z maszynowni. Tyłem siedział ktoś z zarzuconym na głowę kapturem zbyt dużej bluzy - ale to mógł być każdy.
- Patrzymy na przygotowania. Wszyscy są tak mili. Trafiliśmy albo na dobry moment w roku, bo to całe święto morza, albo już rozgadali informacje o tamie i też przez to nas lubią. Dostaliśmy te drinki z glonów za darmo, na miły początek dnia dla gości - wysokim falsetem zacytował prawdopodobnie kelnerkę. - Słabe są i smakują trawiaście. Ale hej, miło było.
Rozłożył ręce i odmachnął coś do Yovenko, potem chowając dłonie do kieszeni. Nie był pijany, zresztą przecież nie wypadało się znietrzeźwiać przed południem. Uśmiechnął się do swojej kapitan, gdy zaproponowała mu wspólne zwiedzanie tutejszych atrakcji i pokiwał głową, jasno wyrażając swoją chęć.
- Ja postaram się dawać ci to do zrozumienia możliwie jak najczęściej - dodał Rhama. Mimo, że stanął obok czerwonowłosej na bezpieczną odległość, wbrew swoim słowom nie chcąc wywoływać niezręczności albo zaskoczenia u obserwujących ich ludzi. Uśmiechnął się, nie protestując jednak bardziej. Obecność Johna raczej mu nie przeszkadzała. Będą jeszcze mieli czas dla siebie, a może nawet warto było zainwestować w znajomości poza kajutą kapitańską i ambulatorium.
- Świetnie! Na pewno będzie super. Idę z wami i postaram się jak najczęściej narzekać że mój prezent został nieodwzajemniony - wzruszył ramionami. Machnął coś znowu do reszty, z którą dotąd siedział i skinął głową w stronę jednej z alejek. - Widziałem wejście do akwarium jakieś pół kilometra stąd.
- Podobno tunele pod miastem służyły wcześniej czemuś istotnemu, potem przestały być potrzebne. Powymieniali częściowo ściany na szyby, oświetlili...
- Wow, nudne - przerwał mu Deuce. - A ty co kupiłeś w prezencie swojej pani kapitan?
Rhama parsknął śmiechem, wchodząc między budynki, tak jak prowadził ich blondyn.
- Nic. Czekam, aż ona kupi coś pierwsza dla mnie, bo inaczej będę na przegranej pozycji. Jak ty.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 wrz 2018, o 00:58

Podążyła wzrokiem za ruchem ręki pilota, do stolika, przy którym dostrzegła znajome twarze i uśmiechnęła się lekko. Załodze raczej odpowiadała Arvuna, a przynajmniej na razie nie znalazła kogoś, kto nie korzystałby z tego, co Asa miała do zaoferowania lub miał na co narzekać. Dobrze. W końcu ich pobyt tutaj mógł być jej wyborem, a planeta w szczególności, ale nie chodziło tylko o nią. Chciała, żeby pozostali też się tutaj odnaleźli, choćby na ten tydzień. Ten miesiąc. Kilka miesięcy. Nie miała pojęcia ile tutaj spędzą czasu ale nie chciała, by to było udręką, ani dla niej, ani pozostałych.
- No tak, tama - westchnęła, przypominając sobie o tym, że to nie była żadna tajemnica. W dodatku odzyskali ją dla miasta, co pewnie nie umknęło prasie. Kolejne, ostrzegawcze światło zapaliło jej się w głowie i znowu uspokoiła się przypomnieniem o tym, że Naeem kontrolował przepływ informacji. Byli bezpieczni. - Praktycznie zawsze gdy bierzemy jakąś robotę, zmywamy się od razu. Poza Omegą - dodała cicho, rozglądając się dookoła. Nawet ta sytuacja była dla niej nowa. - Dziwnie tak. Zostać i widzieć, jaki to ma efekt.
W zaskoczeniu nie dostrzegła nawet, że Naeem odsunął się od niej na dystans, w którym stał też Adams. Poczuła lekką niezręczność gdy zorientowała się w tym, jak wyglądali, ale nie wiedziała, czy powinna coś z tym zrobić, czy nie. Jak dziwnie poczułby się Deuce gdyby teraz przykleiła się do boku mężczyzny obok? Pewnie jak piąte koło u wozu, czyli tak jak mówiła.
- Jak sobie coś upatrzysz to dostaniesz ode mnie coś ładnego - odparła rozbawiona na protest pilota, uznając, że lepiej będzie po prostu iść obok, jak szłaby koło każdego innego członka załogi. Sama mieszała się w tym, co powinna począć. Z jednej strony nie chciała ukrywać tego, że są ze sobą, z drugiej to chyba nie oznaczało tego, że muszą być do siebie przyssani w towarzystwie. Przerażało ją to jak mało wie o byciu w związku z drugą osobą - takim pozornie normalnym, w normalnym miejscu, jak przyjemna kolonia na Arvunie. Fakt, że na ogół nie spędzała wiele czasu w takich miejscach też nie pomagał. Obserwowała mieszkańców z fascynacją, zastanawiając nad tym jak różne wiedli od niej życia, jak musiały wyglądać na co dzień. Czy chciałaby się z nimi zamienić? Nie. Ale i tak czuła niezdrowe zainteresowanie, jak przy wszystkim obcym.
- Może kupię wam parę pasujących naszyjników, skoro tak dobrze się dogadujecie - zadrwiła, spoglądając na idącą z naprzeciwka asari z morską biżuterią na szyi. Taką, która wyglądała na ręcznie wykonaną z myślą o święcie. Mimo swoich słów, nie mogła doczekać się wieczora. Miała wrażenie, że plaża nocą jest piękniejsza niż za dnia, ale nie przekona się póki się na niej nie znajdzie. Vidy to nie to samo. - Mów dalej - poprosiła Rhamę, wkładając dłonie do kieszeni kurtki.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 wrz 2018, o 16:56

Załoga odnalazła się w tym miejscu, bo miejsce traktowało ich dobrze. Wszyscy, tak samo jak Hawk, przyzwyczajeni byli do innego życia. Do przenoszenia się ze stacji na stację, z kolonii na kolonię, do życia na pokładzie Wraitha i funkcjonowania jako piraci, którymi przecież byli. Tutaj, na Arvunie, wszystko wyglądało trochę inaczej. Nie wpadli tu jako napastnicy, z bronią w ręku, tylko poprosili o azyl i ten azyl dostali. Do tego otrzymali możliwość przysłużenia się lokalnej społeczności. Teraz załoga Wraitha powoli zaczynała korzystać z uroków kolonii, które do tego wszystkiego dzisiaj miały być wyjątkowe. Mało która która kolonia witała ich świętem.
Deuce skinął głową z zadowoleniem, a Rhama parsknął śmiechem.
- Ja też? - spytał z rozbawieniem.
- Czujesz się za mało faworyzowany?
- Mówisz, jakbyś jej nie znał.
Deuce zaśmiał się głośno i przeniósł wzrok na idącą pomiędzy nimi Hawkins. Nie miał pojęcia, jak funkcjonuje ich układ, czy może nawet związek. Wiedział tyle, że sypiają ze sobą, ale pewnie potrafił sobie wyobrazić zarówno lodowatą Hawk, która nie ma czasu na czułość i emocje, jak i ciepłą Jean, otwierającą się przed Rhamą tak, jak przed nikim w załodze nie potrafiła. Teraz jednak prawdopodobnie nie miał możliwości poznania prawdy, więc wrócił do patrzenia pod nogi.
Za to Naeem bezceremonialnie przyciągnął czerwonowłosą do siebie, gdy wyszli spoza zasięgu wzroku siedzących przy stoliku i pijących drinki z glonów obserwatorów. Obiecywał Johnowi dzienną dawkę niezręczności i wyglądało na to, że zamierzał tę obietnicę spełnić. Objął kobietę w pasie, uśmiechając się do niej krótko, trochę łobuzersko. Deuce nie zareagował, dla odmiany chyba udając, że tego nie widzi.
- Nie mogę nosić naszyjników. Rysuje mi się od nich implant - zauważył Naeem z powagą, marszcząc lekko brwi.
Uliczka prowadziła ich pomiędzy budynkami we wschodnią stronę wyspy, mniej-więcej w stronę miejsca, gdzie o przerażająco wczesnej godzinie jedli dziś śniadanie. Mijali niewielkie lokale handlowe i usługowe - sklepy, biura, małe restauracje, wszystko albo już otwarte, albo powoli się otwierające.
- Oświetlili rafę na zewnątrz i miejsca karmienia ryb - dokończył Rhama. - Ale mało kto tam chodzi częściej, niż trzy razy w życiu. Podejrzewam, że to z czasem powszednieje.
- Tak jak drinki z glonów - dodał Deuce, krzywiąc się. - Nadal mam ten smak w ustach. Chyba wolę normalne alkohole.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 wrz 2018, o 20:54

Parsknęła śmiechem, nie komentując ich przekomarzania się, bo jakiekolwiek Deuce miał wyobrażenie ich związku mogło takim pozostać. Nie czuła potrzeby afiszowania się swoimi uczuciami ani opowiadania o tym, jacy byli dla siebie za zamkniętymi drzwiami wszystkim naokoło. Adams mógł być jej przyjacielem, ale pod tym względem nic się nie zmieniało, choć w zasadzie nie wiedziała dlaczego. Nie miała żadnego problemu ze słuchaniem o jego przygodach na Omedze, zarówno tych szczęśliwie zakończonych i tych mało, ale sama myśl o tym, że miałaby opowiadać mu o Rhamie sprawiała, że czuła się niezręcznie. Może łatwiej mówiło się o obcych, których druga osoba nigdy nie miała zobaczyć. Chyba też nie czułaby się lepiej słuchając zawiłości jego związku z kimś z załogi.
Pozwoliła przyciągnąć się do boku mężczyzny, wciąż zbyt zafascynowana architekturą i tym, jak wyglądała Asa z poziomu małych, wąskich uliczek by orientować w tym, jak mogli wyglądać. I zbyt przejęta otoczeniem by zauważyć, jak Deuce wymownie patrzy sobie pod nogi zamiast na cokolwiek innego.
- Zawsze się nad tym zastanawiałam - odparła w zamyśleniu. Starała się usłyszeć odgłos rozbijających się w oddali fal, niepewna tego, czy są za daleko, czy odgradzają ich od plaży budynki czy po prostu przywykła do tego, tak jak przywykła do szumu pracujących systemów na statku i teraz panowała dla niej kompletna cisza na pokładzie. - Jak szybko człowiek przyzwyczaja się do życia w miejscach takich jak to.
Dla niej Asa była szalona. Była wszystkim, czego Hawkins nie mogła nigdy doświadczyć, czego odmawiała sobie, wybierając miejsca swoich przepustek w głupich stacjach kosmicznych lub rodzinnych rejonach na Ziemi, ze zwykłej nostalgii, bo to nie tak, że miała tam czegokolwiek szukać. Nigdy nie udała się w piękne miejsce, nigdy nie znalazła sobie plaży, na której mogłaby usiąść i odpocząć. Pomijając już sam fakt tego, że mało które przepustki w ogóle wykorzystywała. Praca była jej życiem, a życie pracą. Tak było łatwiej, poniekąd, ale dopiero teraz widziała co traci.
- Tyle o tym drinku z glonów mówisz, że nie mogę się doczekać, aż spróbuję - odparła, patrząc na Adamsa. - Brzmi paskudnie, więc w ogóle mnie to nie dziwi - dodała z rozbawieniem, wyciągając rękę z kieszeni by złapać kosmyk włosów, który wiatr wyciągnął zza jej ucha, tak jak wcześniej wyciągnął z upięcia.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 wrz 2018, o 22:28

- Bardzo szybko - odparł Adams, wsuwając ręce do kieszeni swojej kurtki.
Rhama pokręcił głową z rozbawieniem, gdy temat glonowego drinka tak bardzo zaabsorbował pozostałą dwójkę, a w szczególności pilota. Na horyzoncie zaczęło już powoli ukazywać im się wejście do akwarium, wysoki budynek z szerokimi drzwiami rozsuwanymi. Wyglądał kusząco, jak coś, co naprawdę było w stanie zapewnić rozrywkę na wysokim poziomie. Rzeczywistość mogła być różna - nawet jeśli podziemne korytarze wychodziły w swoich przeszklonych fragmentach poza wyspę, pozwalając podziwiać to, co znajdowało się pod powierzchnią wody, to nie znaczyło, że faktycznie zobaczą coś, co ich choćby trochę zaintryguje. W końcu to były ryby. Nic, czego by nie znaleźli choćby na Ziemi.
Przed samym wejściem Deuce zwolnił, zatrzymując się przed sklepem z pamiątkami. Zaskakująco wysoka i chuda kobieta paliła papierosa na zewnątrz, przestępując z nogi na nogę. Gdy zobaczyła zbliżającego się blondyna, zaciągnęła się szybciej, wciągając policzki do zapadniętej twarzy i wykonała gest, jakby chciała odrzucić fajkę pod nogi, ale John pokręcił przecząco głową i uniósł dłoń uspokajająco. Sam palił, więc wiedział jak przykre jest rezygnowanie z papierosa w jego połowie.
- Tylko popatrzę - uśmiechnął się, podchodząc do witryny. Przez chwilę wpatrywał się w to, co oferował sklep, by w końcu odwrócić się do Hawkins. - Zobacz, holograficzne akwaria. Jak nic do kokpitu. Brakuje tam ozdób, nie sądzisz?
- Chcesz, żeby coś dodatkowo cię rozpraszało? Przecież ty się nie potrafisz skupić na pięć minut nawet bez akwarium - mruknął Naeem. Blondyn uniósł brwi i powoli przeniósł intensywne, pełne nagany spojrzenie na Rhamę. Ten parsknął śmiechem i pokręcił głową z rezygnacją, po czym poinformował ich, że pójdzie kupić bilety i ruszył w stronę głównego wejścia.
-Do statku potrzeba coś, tak? - spytała kobieta, opuszczając nieco niżej rękę z papierosem. - Mamy też inne hologramy. Może być dzikownik, który unosi się w powietrzu. Albo cała ławica platyn. Jak macie ściany to są też plakaty.
Deuce przygryzł policzek od środka, ponownie spoglądając na swoją kapitan.
- No nie wiem, Hawk, mamy ściany? - spytał poważnie.
- Są magnesy i lampki jeszcze. Albo kubki. I przyprawa do ryb.
Pilot odwrócił się plecami do sprzedawczyni, a przodem do Hawkins, ewidentnie resztkami swojej wytrzymałości zachowując powagę. Z jakiegoś powodu przyprawa do ryb musiała być bardzo istotnym elementem wystroju statku, skoro kobieta ją wymieniła.
- Sam nie wiem, chyba musimy się jeszcze zastanowić. Jak myślisz? Coś ci się podoba? Może chcesz ode mnie drugi prezent?
- A na święto morza to promocje są, wszystko minus dwadzieścia procent - zauważyła jeszcze nieznajoma, przypominając sobie o tej dość istotnej kwestii dopiero teraz. Może jeszcze było dla niej za wcześnie rano.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 wrz 2018, o 23:01

Nie sądziła, że utrzymanie poważnej miny przy sklepiku będzie dla niej tak wielkim wyzwaniem. Początkowo największym problemem był papieros w dłoni nieznajomej. Nie dlatego, że Hawkins w jakikolwiek sposób przeszkadzał, ale patrząc na to sama miała ochotę odpalić własnego. Przypomniała jej się paczka w kieszeni, a spacer był idealnym momentem by z niej skorzystać. Zaraz mieli jednak wejść do akwarium i podejrzewała, że tam palić nie wolno, więc wolała nie zaczynać.
Podeszła do sklepiku razem z Adamsem, przyglądając się temu, co mogli tam nabyć. Kobieta wyglądała bardzo znudzoną swoją pracą, nawet urozmaiconą przerwą na papierosa. Prawie jej współczuła tego, że Adams zawracał jej głowę. Prawie.
- Na naszej łódce? Nie. Ale możemy je przykleić do żagla - odparła z pełną powagą, rozglądając się tak, jakby naprawdę planowała coś kupić. Chciała jakiejś pamiątki z Arvuny, myśląc znów o chwili, w której ją opuści. Ale nie takiej, z tandentego sklepiku. Wolała coś innego. - Czym do cholery jest dzikownik?
Promocja była bardzo istotną informacją, ale powstrzymała się przed odpowiedzeniem czegoś niemiłego kobiecie. Zapomniała o tym, która jest godzina. Była rozbudzona jak nigdy, jakby było co najmniej południe, choć sklepy dopiero się otwierały.
- Ja podziękuję. Ale ty nie masz prezentu. Chcesz akwarium do kokpitu? - spytała z rozbawieniem, nie dbając o to, jak bardzo mogą teraz obrażać poważną pracę nieznajomej, śmiejąc się z tego, co sprzedawała. Nie wyglądała na taką, która miałaby się tym przejąć. - Albo dzikownik. Będzie się ładnie komponował z brakiem ścian.
Rozejrzała się, chłonąc atmosferę kolejnego miejsca, w którym się zatrzymali. Asa była dość jednorodna, patrząc na uliczki, którymi się przechadzali, ale kazdy róg był inny od poprzedniego. Nie byłaby w stanie się w niej zgubić. Śledziła otoczenie z ciekawością dziecka, które zaprowadzono w nowe miejsce. To, że obecnie czuła się jak opiekunka do zupełnie innego dziecka, któremu pokazywano bezsensowne zabawki, to zupełnie inna sprawa.
- Przyprawę do ryb też weźmiemy. Kolega wciąga ją jak czerwony piasek - poleciła sprzedawczyni, zmuszając się do przybrania najbardziej poważnej miny jaką była w stanie. - Ile kosztuje? Ze zniżką.
Uśmiechnęła się - nie do kobiety, a do swoich myśli, w których przegrała walkę z logiką i sięgnęła po paczkę papierosów. Nie po to, by wyciągnąć jednego, tylko by potrzymać kartonik w dłoni, obrócić kilka razy, zmiąć jeden róg. Przedłużyć chwilę, w której ktokolwiek inny przekona ją do odpalenia papierosa, bo przecież paliła tylko dla towarzystwa, albo z nerwów. Mieli piękny, spokojny dzień, potrzebowała więc wymówki numer jeden.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Galaktyka”