W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

9 lip 2019, o 15:40

Obrazek
NAZWAChasca
LOKALIZACJARdzawe Morze -> Matano
TYPPlaneta skalista
PROMIEŃ8,059 km
MASA1.395 masy ziemskiej
GĘSTOŚĆ3.73 g/cm3
GRAWITACJA8.63 M/s^2
V UCIECZKI11.12 km/s
DOBA1.3 roku ziemskiego
CIŚNIENIE871,395 kPa
POPULACJA150
[boxmid][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Skład atmosfery:[/u][/font][/size][size=120] [b]72%[/b] azot [b]22,1%[/b] tlen [b]3,3%[/b] dwutlenek węgla [b]2%[/b] argan [b]0,6%[/b] metan[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Informacje dla podróżnych:[/u][/font][/size] [color=#4080BF]⊳ Planeta związana pływowo z gwiazdą Matano. Ta sama strona jest zwrócona w stronę Słońca.[/color] [color=#4080BF]⊳ Na dziennej stronie występują upały, na nocnej panuje wieczna zmarzlina. Jedynym pasem nadającym się do opłacalnej kolonizacji jest strefa pomiędzy dwiema stronami w obszarze wokół terminatora. W tej strefie temperatury oscylują w okolicach 30 stopni Celsjusza.[/color] [color=#FFFF40]⊳ Chasca posiada pierścień, lecz nie jest on zjawiskiem naturalnym, powstałym z rozpadu innego ciała niebieskiego. Nazwany został "strukturą stworzoną przez obcych". Jego dokładne pochodzenie jest nieznane. Stworzony z kawałków sztucznego tworzywa, jest praktycznie niewidoczny z kosmosu, ale w atmosferze każdy z tych kawałków odbija światło słoneczne na swój sposób. Załamują promienie Matano na wiele, rozmaitych sposobów, tworząc na niebie gwieździsty kalejdoskop. [/color][/center][/boxmid][boxmin][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura minimalna:[/u][/font][/size] [size=120]-223'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura średnia:[/u][/font][/size] [size=120]30'C (w obszarze wokół terminatora)[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura maksymalna:[/u][/font][/size] [size=120]+180'C[/size][/center][/boxmin]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

12 lip 2019, o 16:03

https://i.imgur.com/fg8A2dT.png[/imgw]
Udana śmierć

Krąg 3
Proces


Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Irene Dubois, Vex
“Men are punished by their sins, not for them.”
― Elbert Hubbard


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Fregata wynurzyła się z korytarza Przekaźnika Masy, otoczona błękitnym płomieniem przesuniętej do spektrum widzialnego promieniowania podczerwieni. Światło Matano, oddalonej o tysiące kilometrów, odbiło się od powierzchni gładkiego poszycia w tej samej chwili, w której wnętrze kokpitu rozjarzyły nowe informacje wykwitające na holograficznych panelach. Na radarze pojawiły się pierwsze dane - planety orbitujące gwiazdę, stacja paliw, Przekaźnik, od którego się oddalali, zbliżając do centrum układu. Rozdzierając atłas gwiazd przed sobą, Elpis drżała, pchana do przodu przez rozgrzewającą jej trzewia do milionów stopni Celsjusza nuklearną fuzję.
- Siedemnaście minut do celu - zakomunikowała sztuczna inteligencja, wyznaczając trasę do pozyskanych przez nich koordynatów, które wskazywały jedno miejsce na powierzchni pewnej szczególnej planety. Osiem minut przyśpieszania, dziewięć minut stopniowego wytracania nabytej prędkości. - Gromadzę dane.
Chasca miała dwa oblicza. Zwrócona tą samą stroną ku Matano, skazana była na odwieczny podział, czyniący ją niemal niezdolną do kolonizacji przez istoty organiczne. Strona dzienna rozgrzana do czerwoności i wypalona do cna, zasnuta była toksycznymi oparami. Strona nocna pogrążona była w wiecznej zmarzlinie, a jej powierzchnia przeryta była górami i kryształowymi wzniesieniami. Pomiędzy nimi, wąski pas strefy umiarkowanej. W porównaniu do swoich skrajnych sióstr, wydawał się rajem na ziemi - a ilość wykrzykników, które naniosła na jego obszarze Etsy, była na to dowodem. Odpowiednie powietrze umożliwiało nawet podróżującym w tym miejscu swobodne oddychanie. Stacje meteorologiczne, kilka mniejszych placówek badawczych, niektóre nawet posiadające personel. Kilka niezidentyfikowanych obiektów, których pochodzenie SI udało się wyśledzić wystarczająco dokładnie, by odrzuciła je jako potencjalną siedzibę Castora. Parę miejsc wydobywczych, jedno wykopalisko archeologiczne. Niewiele jak na planetę rozmiarów Chasci, ale gęsto jak na tak mały obszar.
Baza Castora nie należała do placówek, które widniały w tym przyjemnym obszarze. Położona była na skraju wzniesienia, między dwoma pasmami górskimi daleko w głębi lodowej pustyni.
- Nie nawiązują komunikacji - poinformowała ich Etsy.
- Na pewno wiedzą, że lecimy - odrzucił Khouri, obserwując uważnie obracający się obraz planety naprzeciw fotela pilota, nad pulpitem. - Jak teren? Gdzie możemy wylądować?
Im bliżej podlatywali, tym więcej informacji spływało do czujników dalekiego zasięgu zamontowanych w kadłubie Elpis. Etsy żmudnie skanowała teren na tyle, na ile mogła, ale zamilkła na długi czas po pytaniu Khouriego, nie mając dla niego dobrej odpowiedzi od razu.
Ta przyszła dopiero po dwóch, trzech minutach. Jeszcze przed tym pojawił się kolejny wykrzyknik, informując o zakończeniu skanowania. Etsy czegoś szukała, ale nie na powierzchni Chasci, a ponad nią - i wreszcie to znalazła.
- Nieznana struktura - przeczytała na głos komunikat niebieskowłosa, marszcząc brwi. - Patrzcie, rozciąga się po całym równiku...
Czymkolwiek była, SI zaklasyfikowała obiekt jako ciekawostkę, nic istotnego. Według skanów, planetę otaczał pewnego rodzaju pierścień, ale był zupełnie niewidoczny gołym okiem, przynajmniej na holograficznym obrazie Chasci. Według extranetu, nie był zjawiskiem naturalnym, a konstrukcją stworzoną przez kogoś - choć nie wiadomo w jakim celu.
- Widzę dwa możliwe miejsca zrzutu - zakomunikowała Etsy, nie podejmując tematu struktury. Holograficzny obraz zmienił się na niskiej rozdzielczości skan górskiego otoczenia z zaznaczonymi na nim dwiema kropkami. Jedna znajdowała się bliżej celu, druga dalej. - Pomiędzy pasmami górskimi. Droga do bazy - godzina siedemnaście minut. Czynniki ryzyka - zagrożenie lawinowe. Podróż doliną.
Jedna z opcji podświetliła się gdy mówiła o niej Etsy. Gdy skończyła, drugi wariant błysnął czerwienią.
- Na powierzchni zamarzniętego jeziora. Droga do bazy - pięćdziesiąt siedem minut. Czynniki ryzyka - niestabilna powierzchnia. Podróż w głównej mierze po płaskiej powierzchni.
Maya podniosła wzrok na Irene i stojącego obok niej Khouriego, unosząc lekko brwi. Decyzja należała do nich.
- Obie dalekie od ideału - westchnął żołnierz, pocierając skroń opancerzoną dłonią. - A z innej strony?
- Te są na naszym wektorze podejścia do lądowiska - zauważyła niebieskowłosa, patrząc na przygotowany przez Etsy skan. - Jak podlecimy od dziwnej strony to mogą się zorientować, że coś jest nie tak - dodała, przenosząc wzrok na Widmo.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

13 lip 2019, o 11:00

Światła korytarza Przekaźnika Masy zniknęły wraz z drżeniem, które przeszło przez kadłub okrętu, towarzysząc Elpis podczas jej powrotu do rzeczywistości. Czerń kosmosu ponownie otworzyła na nich swoje objęcia, odsuwając błękit promieniowania i w jednej chwili wypełniając ekrany wizyjne widokiem bezgranicznej przestrzeni naznaczonej pojedynczymi punktami odległych gwiazd, pobliskich planet oraz pobliskiej Matano. Rdzawe Morze po raz kolejny powitało ich w swoich granicach. Tym razem znajdowali się w innym układzie niż AZ-99 oraz AZ-102, ale i tak nie mógł strząsnąć z siebie wrażenia, że ta sfera galaktyki zasłużyła na swoją nazwę. Wyglądało na to, że wszystkie najgorsze wspomnienia, które mieli, wszystkie złe przeżycia, których doświadczyli, wszystko miało swoje źródło pośród gwiazd tej właśnie mgławicy.
I teraz wracali do niej ponownie. Po raz trzeci.
Siedemnaście minut do celu.
Ciężko było uwierzyć, że od zwieńczenia historii, która od ostatnich miesięcy pchała go przez całą galaktykę, dzieli ich niecałe pół godziny. Siedząc w kokpicie i obserwując jak na panelach wyświetlają się kolejne efekty skanowania Etsy, wiedział jednak, że zwieńczenie to niewłaściwe określenie. Początek końca. Wszystkie akcje, które podjęli do tej pory, sprowadziły ich właśnie do tego miejsca tu i teraz - jego, Mayę, Etsy, Khouriego, Irene, Isis. Sześć niezależnych historii, które w paradoksalny sposób splotły się swoimi ścieżkami i doprowadziły na pokład Elpis. I do Rdzawego Morza.
- Steiger dał nam siedemdziesiąt dwie godziny. Pewnie właśnie przekazują mu informację, że pojawiliśmy się w układzie - odpowiedział bezwiednie na uwagę Etsy, chociaż wiedział, że SI też zdawała sobie z tego sprawę. Jego wzrok ślizgał się po wykrzyknikach na ekranach, przez chwilę świdrując ten, który oznaczał placówkę ukrytą pod ich współrzędnymi. Gdzieś tam po drugiej stronie jakiś technik monitorujący układ prawdopodobnie właśnie naciskał przycisk nadawania, informując Steigera że oczekiwany przez niego okręt pojawił się na radarach dalekiego zasięgu. Gdzieś tam Steiger odrywał się od sobie tylko znanych eksperymentów lub badań, żeby odpowiedzieć na informację lub może przejść do centrum kontroli. A może nawet nie podniósł głowy, po prostu przekazując odpowiedź, żeby dali mu znowu znać, gdy ich goście już będą martwi.
Kiedy SI zwróciła uwagę na nieznaną strukturę otaczającą planetę niczym pierścień, przez kilka chwil wpatrywał się w krótką informację. Napięty organizm starał się nie dostrzegać we wszystkim pułapki i działań Castora, ale przy liczbie niewiadomych, którą dysponowali, nawet nienaturalny obiekt wielkości pasa asteroid zaczynał dorzucać swoje dwa kredyty do napięcia.
- Ciekawe czy wpływa na komunikację wychodzącą i przychodzącą na planetę - rzucił tylko, przenosząc spojrzenie z powrotem na ekran z wizualizacją terenu, gdy ten rozjaśnił się chwilę później. Obydwie trasy, które zaczęła pokazywać im SI, nie należały do idealnych, ale przynajmniej prezentowały jakieś możliwości.
- Dwadzieścia minut różnicy - mruknął, pocierając skroń z roztargnieniem. Niewiele teraz, ale wieczność gdy już będą znajdowali się w szponach Steigera na dole. Również podniósł wzrok na Khouriego i Irene, ale nic nie powiedział. Maya miała rację, nawet jeżeli nie wypowiedziała tego na głos. Decyzja należała do nich - to oni będą spadać w opancerzonym pojeździe przez dziesiątki kilometrów w stronę ku ziemi.
- A gdybyśmy zahaczyli o stację paliw? - zapytał, przenosząc spojrzenie na kokpit i pochylając się, żeby stuknąć w punkt opisany jako miejsce do uzupełniania zapasów. - Czy zmieniłoby to nasz wektor na tyle, żeby pojawiło się jakieś alternatywne miejsce zrzutu? Ich podejrzenia przesunęłyby się nie ku "dlaczego lecimy akurat od tej strony", a ku "dlaczego zatrzymali się na stacji paliw". A to już łatwo zrzucić na coś niewinnego.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

15 lip 2019, o 12:35

Obietnica była dokładnie tym, czego potrzebowała. Z jakiegoś powodu użycie tego właśnie jednego słowa było dla niej w stu procentach przekonujące, że ktoś faktycznie zamierza zrobić to, o czym mówił. Może dlatego ona z reguły obiecywać niczego nie chciała. Mimo to, choć jej nadzieje względem powodzenia akcji, którą zaplanowali na najbliższe kilka godzin były marne, chciała mieć przynajmniej pewność, że Nazir nie wpadnie na jakiś idiotyczny pomysł poświęcenia się dla większej sprawy, czy coś podobnego. Zamierzała wrócić i zamierzała to zrobić z nim. Gdyby coś się wydarzyło, nie wiedziała nawet co miałaby powiedzieć Isis, jak przekazać jej, że jednak zostaną same. Czy w ogóle wróciłaby na Crescenta. Co zrobiłaby ze sobą, gdyby wszystko poszło nie tak.
Wejście do systemu nie zrobiło na niej takiego wrażenia, jak na Widmie. Też milczała, wpatrując się w pustkę, trzymając się za dwoma fotelami w kokpicie. Na Crescencie zajęłaby jeden z nich, tutaj jednak była gościem. Potem skupiła się na holograficznym obrazie planety, szukając w nim czegokolwiek, co mogłoby poprawić jej nastawienie. Nie znalazła. Ona nie dążyła do tego od tak dawna, nie była powiązana z tym tak bardzo jak Viyo, nie było to podsumowanie wszystkiego, co planował od tygodni, jak nie miesięcy. Ona czuła się prawie tak samo, jak dotąd, jakby wpadła w studnię i do tej pory nie widziała dna. Teraz dno jawiło się przed nią w postaci częściowo wypalonej i toksycznej, a częściowo zamrożonej planety. To o nie miała się teraz rozbić, albo odbić od niego i wrócić na powierzchnię. Westchnęła ciężko, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Widzicie jak wygląda ta planeta? Nie będziemy mieć przyjemnej, prostej drogi, gdzie byśmy nie wylądowali - odezwała się. - Jezioro brzmi okej, pod warunkiem że Mako będzie w stanie przejechać po dnie w razie wpadnięcia pod lód.
Lawina się jej trochę mniej uśmiechała. Jeśli jednak Widmo miał lepszy plan, jak choćby zahaczenie o stację paliw, to może faktycznie będzie im dane od innej strony przejechać po pięknej, prostej równinie. Takiej, na której nie czyhają żadne zagrożenia. Takiej, która będzie dla odmiany bezpieczna.
- Gdybyś leciał się poddać, nie oczekiwałbyś, że cię potem wypuszczą i będziesz mógł sobie polecieć w swoją stronę. Paliwo jest ci w sumie zbędne - stwierdziła, uruchamiając omni-klucz i otwierając obiecane połączenie ze sztuczną inteligencją z Crescenta. - Isis, jesteśmy w systemie - powiedziała cicho i zostawiła połączenie otwarte.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

24 lip 2019, o 00:09

Tajny rzut MG
<30
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

24 lip 2019, o 00:23

Cokolwiek teraz działo się na Chasce, znajdowało się jeszcze daleko poza ich zasięgiem. Z pewnością placówka miała jakiś sposób by wykryć ich przybycie do systemów, ale jeszcze nie dostali żadnej informacji dotyczącej ich lądowania. Steiger nie reagował od razu - być może czekając na komunikat ze strony swoich ludzi, lub obserwując ikonę Elpis na radarze i zastanawiając się nad zagraniem turianina. W końcu według niego wcześniej prowadzili pewnego rodzaju grę, która niekoniecznie skończyła się wraz z jego ultimatum.
- Nie zostało to udowodnione - odparła Etsy na słowa Viyo, przeszukując extranet w poszukiwaniu informacji odnośnie obcej struktury na orbicie, z marnym skutkiem. Cokolwiek to było, nie zostało do końca zbadane, więc jego pochodzenie i cel były nieznane.
- W teorii. - Khouri odwrócił głowę w stronę Irene gdy wspomniała o jeziorze. - W obu opcjach jesteśmy w dupie jeśli coś się stanie. Ale ja wolę góry.
Tylko ona dostrzegła delikatną zmianę w jego mimice gdy obojętnie skomentował jej wybór, samemu preferując drugą opcję. Wzgórza miały potencjalne zagrożenia lawinowe i głazy - ale nie miały akwenów wodnych, do których mogli wpaść. Opancerzony pojazd czy nie, tonięcie nie należało do jego ulubionych czynności.
- Irene ma rację - westchnęła Maya, wpatrując się uparcie w skanery, wyłapujące coraz to nowsze rzeczy w układzie, choć żadne z nich nie było zbyt interesujące lub istotne dla nich. - Po co miałbyś tankować, w dodatku w tym systemie, w którym jest Chasca? Zrobiłbyś to w poprzednim, przed wlotem do Przekaźnika.
- Nie wpłynie to również na tor podejścia do lądowiska na planecie - SI dodała swoje trzy grosze, choć w tej chwili wydawały się teraz mniej ważne, bo pozostali wątpili w skuteczność działania takiego zabiegu.
Niebieskowłosa przygryzła lekko wargę, wpatrując się niestrudzenie w pulpit przed sobą. Czas wcale nie zwalniał, zbliżając ich do tego, co było nieuniknione.
- Jeszcze raz. Lądujemy na miejscu, wy wylatujecie wcześniej. Mamy mniej więcej godzinę do zabicia, zanim będziecie mogli zacząć zakładać ładunki wybuchowe i wejść do środka - powiedziała, podnosząc wzrok znad paneli na stojącą obok dwójkę, Irene i Nazira. - Etsy będzie mogła zostać z wami w kontakcie. Czy wolisz ją odizolować, gdy będzie tam zamknięta? - dodała, obracając z powrotem głowę w drugą stronę, tym razem patrząc na Viyo. - Mogłaby im i nam pomóc.
- Za siedem minut planeta będzie w zasięgu naszych skanerów - odezwała się SI ponad ich głowami, nie nawiązując do tematu, który bezpośrednio jej dotyczył, jakby to nie była jej decyzja. - Otrzymamy skan placówki i jej otoczenia.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

25 lip 2019, o 19:46

Palce turianina zastukały po powierzchni podłokietnika w wyrazie zastanowienia, dając fizyczny upust myśli krążących wewnątrz głowy. Dwadzieścia minut różnicy mogło stanowić dla nich być albo nie być, ale gdyby Khouri i Irene wpadli pod jezioro, unieruchamiając swój transport, byłoby to nawet gorsze niż ich późniejszy przyjazd.
- Moglibyście po wylądowaniu utrzymywać generator efektu masy stale włączony na niskich obrotach. Nie na tyle żeby unieść Mako, ale na tyle, żeby go odciążyć i zminimalizować szanse na pęknięcie lodu po natrafieniu na niestabilne podłoże - podsunął, ale bez większego nacisku. Ta jedna decyzja należała do nich, nawet jeżeli osobiście wolałby otrzymać pomoc szybciej.
Obrócił twarz w stronę jednego z wyświetlaczy, przez chwilę błądząc spojrzeniem po widocznej na niej wizualizacji. Odległy punkt oznaczający stację paliw migotał lekko, prawdopodobnie nadając dookoła sygnały o swojej pozycji dla każdego zainteresowanego.
- Patrząc z perspektywy chłodnej logiki? Nie miałbym żadnego powodu - potwierdził słowa Mayi i wątpliwość Irene bez wahania. - Ale to nieistotne detale tworzą historię. Ile razy zdarzyło wam się odwlekać dotarcie na nieprzyjemne spotkanie lub wizytę u dentysty, znajdując powody żeby zajrzeć do najbliższej kawiarni, księgarni lub jakiegokolwiek innego sklepu? Umysł sam odruchowo szuka wymówek, gdy ma na horyzoncie coś nieprzyjemnego. Nawet tych nielogicznych. Chociaż może macie rację, że Steiger pewnie by tego nie docenił - przyznał po chwili, przewracając oczami. Uwaga Etsy stanowiła zresztą najlepszą odpowiedź, wrzucając stalowy pręt między tryby ich rozważań - mieli tylko dwa możliwe podejścia i musieli brać to co dawał im wszechświat, nie grymasząc.
- Przydałaby nam się jakaś burza albo zamieć. Coś co kupiłoby nam trochę czasu.
Oderwał wzrok od radaru, przenosząc go na niebieskowłosą gdy ta krótko podsumowała ich plan. Skinął głową, potwierdzając to, ale gdy wspomniała Etsy, zawahał się. Skłamałby, gdyby powiedział, że nie zastanawiał się nad tym od ostatnich kilkunastu godzin. Jego przedłużające się milczenie tylko dało tego świadectwo.
- Gdy wylądujemy na pewno będą chcieli wejść na Elpis - odezwał się po chwili pochmurnym tonem. - Zablokowałem wejście do rdzenia, ale... - Pokręcił głową, krzywiąc się mimowolnie. Wizja ludzi Steigera kręcących się po wnętrzu Elpis i będących tak blisko serca Etsy sprawiała, że chciał zacisnąć dłonie w pięści. Nie tylko ich dwójka praktycznie oddawała się w ręce Steigera. Nie mówiąc już o tym, że SI byłaby dla niego bronią prawdopodobnie o wiele bardziej użyteczną niż Maya lub schwytane Widmo.
- Najchętniej odesłałbym Elpis z powrotem na orbitę. Ale to pewnie wywołałoby pytania kto nią steruje i kto jeszcze znajduje się w naszej drużynie - mruknął, błądząc spojrzeniem między Mayą, Nazirem, a Irene, być może czekając aż któreś z nich zaprzeczy i wyprowadzi go z błędu. - Jeżeli zostanie z nami w kontakcie, pewnie jest większa szansa, że namierzą komunikację i zaczną coś podejrzewać. Ale...
Dlaczego miał wrażenie, że niedawno odbył już podobną rozmowę? Westchnął cicho i przeniósł wzrok, zawieszając go na delikatnie pulsującym punkciku światła, który od czasu do czasu rozbłyskał, gdy SI się odzywała.
- Ets?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

25 lip 2019, o 19:54

Odwzajemniła spojrzenie Nazira, początkowo nic nie odpowiadając. Mogła tylko domyślać się, dlaczego woli umierać przez lawinę śniegu i kamieni. Nigdy nie był zbyt wylewny jeśli chodziło o podobne tematy, a teraz, w towarzystwie Widma, Volyovej i obcej SI, to już w szczególności.
- Skoro pancerz jest w stanie powstrzymać mnie przed śmiercią w pustce, podejrzewam, że w zimnej wodzie też - odezwała się w końcu cicho. -A pomysł z generatorem jest niezły. Za to bycia zmiecioną przez staczający się głaz nie testowałam. Ale jak wolisz.
Przeniosła wzrok na nieznaną strukturę, której nawet SI póki co nie potrafiła rozpoznać. Być może Francuzka doceniłaby nietypową planetę, gdyby przyleciała na nią pozwiedzać. Gdyby zamiast tajnej placówki Przymierza znajdowała się tu niewielka kolonia, mniej lub bardziej przyjaźnie nastawiona na gości. Może nawet spróbowałaby się wybrać w te niezamieszkałe rejony, sprawdzić jak daleko jest w stanie dojść zanim systemy pancerza zaczną szwankować. Może dowiedziałaby się czym jest nieznana struktura otaczająca planetę i czy ma jakiś wpływ na życie tam.
Tymczasem mieli odrobinę inne plany i te nie zakładały czasu na zwiedzanie. Liczyła na to, że ktoś jej powie, że się myli. Że nie będzie miała racji, uznając podchodzenie od innej strony dzięki tankowaniu za głupi pomysł. Z reguły przecież tak było, nie miała połowy danych, nie miała wyszkolenia i doświadczenia, więc zazwyczaj którekolwiek z pozostałej trójki miało dla niej kontrargument. Zwykle ją to frustrowało, teraz jednak na taki liczyła. Na opcję, która pozbawiłaby ich konieczności wyboru między dwoma złami koniecznymi.
- Może skan placówki powie nam od której strony lepiej podejść - zasugerowała.
Gdy turianin zaczął rozważać jak rozwiązać problem sztucznej inteligencji, odwróciła się do niego, wyjątkowo pewna słów, które wypowiedziała w odpowiedzi.
- Przyda nam się kontakt z Etsy, Viyo. Wolałabym, żebyś jej nie odcinał. Już z jednej SI zrezygnowaliśmy. Bez Etsy nasze szanse zmaleją o kolejne nie-wiadomo-ile procent. Myślę, że sama będzie wiedziała, kiedy się odciąć, jeśli będzie taka potrzeba. Komunikację można ukryć, a ty będziesz ciekawszym kąskiem, niż twój statek. Bez obrazy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

8 sie 2019, o 16:30

Khouri kiwnął lekko głową w sposób, który może potwierdzał przyjęcie informacji, ale nie oznaczał wiele poza tym. Może utrzymanie generatora efektu masy na niskich obrotach było dobrym wyjściem na zminimalizowanie ryzyka wpadnięcia pod lód, może nie zmieniało to absolutnie niczego. Dla Nazira wizja wpadnięcia do wody i płynięcia po dnie była wystarczająco odpychająca, by w głowie podjął taką, a nie inną decyzję i tylko nacisk ze strony Irene, która miała znajdować się w Mako razem z nim, był w stanie coś zmienić. Jej słowa ciężko było zaklasyfikować jako nacisk, więc tylko powtórzył ruch skinięcia podbródkiem, strapiony. Żelazna logika działała na ogół, ale tym razem nawet nielogiczne argumenty wydawały się ją przewyższać wystarczająco by wahał się przed podjęciem decyzji.
- Niech będzie jezioro - poddał się wreszcie, ale z widocznym ciężarem na sercu - o kilka miligramów większym niż ten, z którym wchodził do środka kokpitu gdy fregata wlatywała do systemu. Ewidentnie miał złe przeczucia, choć tym razem ciężko było je uzasadnić pozostałej dwójce, poza rudowłosą, która zdawała sobie z jego awersji sprawę.
Elpis mknęła przez pustkę, nieuchronnie zbliżając się do ich celu. Jakkolwiek wszyscy teraz ucieszyliby się na burzę, nawet Volyova, która od śnieżnych zamieci ewidentnie stroniła po swoich ostatnich przejściach, niebo nad placówką było czyste. Prawdopodobnie rozświetlone przez instalację na orbicie w obcy, ale piękny sposób. Nie reprezentowało zbyt dobrze chaosu, w którym teraz wszyscy tkwili.
Maya obróciła głowę w kierunku turianina, patrząc na niego strapiona. Ciężko było za bursztynową zasłoną dostrzec jej zdanie na temat pozostawienia, lub odcięcia kontaktu z Etsy. Milczała, słuchając argumentów Irene i nie odzywając się również gdy głos wreszcie zabrała sztuczna inteligencja.
- Powinnam zostać w kontakcie. Odcięcie mnie jest nierozważne - odpowiedziała, wywołując ciszę na kilka krótkich chwil.
Maya otworzyła usta by coś odpowiedzieć, ale zanim zdążyła to zrobić, niższy głos Khouriego odbił się od metalowych ścian kokpitu.
- Znajdą ją i stracimy pomoc, i transport z powrotem. Niepotrzebne ryzyko - odrzucił, patrząc na Widmo twardo. - Wie, kiedy się odłączyć, ale to nie Wirtualna Inteligencja. Przy Viyo nie będzie kierować się wyłącznie cyferkami. Zresztą sama wiesz - dodał, przenosząc wzrok na Irene.
- Odcinanie się od innych nie wyszło ci ostatnio na dobre - zripostowała Maya, krzyżując ręce na piersi. - Trzymanie jej w ciemności to tylko ryzyko. Nie wiedząc co się dzieje nie będzie mogła reagować, gdyby była zagrożona.
- Więc w razie wypadku możemy przerwać ciszę radiową - odrzucił spokojnie. - Nie musi słuchać wszystkiego. Wykryją ją na omni-kluczu Viyo. Albo naszym, jak nas złapią.
Pulpit piknął, informując o tym, że zostało im tylko dziesięć minut do celu. Glob rósł w oczach, choć wciąż nie wyróżniał się zanadto na nieboskłonie, który mogli obserwować własnymi oczami za szybą kokpitu. Steiger wciąż nie nawiązywał połączenia.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

11 sie 2019, o 13:27

Każda kolejna minuta coraz bardziej przybliżała ich do lądowania, a każdy kolejny metr przebyty w przestrzeni kosmicznej do finału, który nieuchronnie zaczynał się rysować na horyzoncie. Widmo nie odpowiedział od razu - ani na słowa Irene, ani Etsy, ani Mayi. Podejmowanie decyzji tak blisko końca nadawało im tym silniejszego oddźwięku, im większą miał świadomość, że zły wybór może oznaczać ich być albo nie być. Ale czy nie do tego sprowadzało się każde dowodzenie? Do dobrowolnego szacowania ludzkim życiem wykonujących twoje rozkazy? W przypadku Irene i Nazira sytuacja była odmienna, ale Maya i Etsy stanowiły element jego własnej załogi. Czucie się odpowiedzialnym za ich życie i zdrowie nawet nie opisywało tego co czuł, nawet jeżeli nie poruszali tych kwestii zbyt często.
Jednak z drugiej strony, wszyscy wiedzieli na co się rzucają. Tak naprawdę wszystkie decyzje zostały podjęte już dawno temu.
- Żadne z nas nie kieruje się wyłącznie cyferkami - mruknął pod nosem po argumencie żołnierza, chociaż jego wzrok wciąż błąkał się po odległym, samotnym punkcie w kosmosie, otoczonym przez niewidoczną aureolę zjawiska wciąż nie wytłumaczonego przez naukę. - W przeciwnym wypadku nie byłoby nas tutaj.
Pokręcił głową, po czym podniósł wzrok na lampkę, która z reguły w metaforyczny sposób sygnalizowała obecność SI.
- Irene ma rację, Khouri. I Maya też. Ets będzie wiedziała kiedy się odciąć, gdy zaczną dobierać się do mojego omni-klucza, a w razie wypadku może przełączyć się na omni-klucz Mayi. Sama najlepiej będzie wiedziała kiedy odciąć się całkowicie, żeby nie zostać wykryta. A ja również chcę wiedzieć co się z nią dzieje - podjął decyzję.
Nadal żonglowali niewiadomymi, ale tych nie będą potrafili rozwiązać aż do samego końca. Ich plan, jak każdy inny, będzie musiał przejść próbę ognia po stanięciu twarzą w twarz z rzeczywistością - i prawdopodobnie jego większość trafi do kosza w przeciągu pierwszych pięciu minut po wylądowaniu. Improwizacja była drugą naturą ich pracy, czy to im się podobało, czy też nie. W jednostce Khouriego mogli wszystko mieć zaplanowane na ostatni guzik, ale tutaj nie dysponowali ani wywiadem, ani dokładnymi informacjami, ani żadną przewagą poza SI, więc przygotowywali się tak jak mogli.
- Ets. Jeżeli dojdzie do najgorszego, chcę żebyś nas zostawiła - odezwał się po chwili ciszej, a jego głos - chociaż ponury - tym razem był zdecydowany. - Uciekaj na orbitę, wyrzuć w kosmos tych którzy będą akurat na pokładzie, jeżeli zajdzie taka potrzeba. W ogólnym rozrachunku nasze schwytanie przez Steigera nie będzie miało większego znaczenia. Ale nie może złapać ciebie.
Takie były zimne cyferki o które prosił Khouri. Gdyby ich misja się nie powiodła, a oni zostali uwięzieni - nie miało to znaczenia. Żadne z nich nie miało jako takiej wartości. Nazira być może wykorzystaliby jako żołnierza, szantażując go życiem Irene; Mayę rozkroiliby na kawałki, żeby zbadać jej zdolności; jego zastrzeliliby na miejscu, bo jako eks-Widmo straciłby na znaczeniu. Ale Sztuczna Inteligencja... Sztuczna Inteligencja była zasobem, który niewyobrażalnie zwiększyłby i tak już pokaźną siłę Castora.
Zakładając, że nie dysponowali własną.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

22 sie 2019, o 21:54

Słysząc słowa Nazira, wydęła usta w niezadowoleniu i pokręciła głową, ale nie chciała dodawać niczego więcej. Podejmowanie decyzji w ich sytuacji było absurdem. Nie wiedzieli niczego. Nawet wybór jeziora ponad trasę przez góry był podyktowany wyłącznie przeczuciami, może odrobiną rozsądnej argumentacji, co do której Francuzka przestawała być tak przekonana, gdy widziała minę Khouriego. Jedynym, co trzymało ją w stanie względnego zdrowia psychicznego, był fakt, że za kilka godzin będzie już po wszystkim. Albo w jedną, albo w drugą stronę.
Zerknęła na swój omni-klucz, na którym aktywne było połączenie z Isis. Sztuczna inteligencja z Crescenta prosiła ją, by go nie przerywała. Może to też był błąd? Może dlatego poprosiła Irene, a nie Nazira, bo on był temu przeciwny ze względów bezpieczeństwa? Uniosła przedramię, spoglądając na nieaktywną jeszcze obręcz urządzenia na nadgarstku, by za moment opuścić je w niezdecydowaniu. Isis to wszystko słyszała. Wiedziała chyba, że w razie czego musi się odciąć, prawda? Była bardziej inteligentna i mniej emocjonalna, niż którekolwiek z nich. Mimo to rudowłosa po dłuższej chwili namysłu uruchomiła omni-klucz i napisała krótką wiadomość, zakładając, że Khouri jest zajęty dyskusją i nie będzie jej zaglądał przez ramię.
Gdyby coś się działo z moim omni, też musisz się odciąć, Isis. Nazir mnie zabije, jeśli coś Ci się stanie.
Westchnęła cicho, usiłując nie myśleć o tym, co mówił Viyo. Może ich schwytanie przez Steigera faktycznie nie miało większego znaczenia. Zresztą, jak ją kiedyś zgodnie z prawdą poinformował Erich, Irene była nikim. Czy była wolna, czy nie, nie miało to dla nikogo większego znaczenia. Może poza Nazirem, ale on akurat w tym bagnie obecnie siedział razem z nią.
Może to do tego dążyło właśnie jej życie. Może przyjdzie jej zginąć na tej zapomnianej przez boga i ludzi planecie w obronie cudzych ideałów. Była zdesperowana, by przeżyć, ale jednocześnie pogodzona z porażką, która widniała na horyzoncie wyraźniej niż którykolwiek z ich ambitnych planów. Przesunęła spojrzeniem po pozostałych, zastanawiając się, czy oni naprawdę tak mocno wierzą, że to się uda. Słowa Nazira, obiecujące jej wymarzoną przyszłość z absolutnym przekonaniem teraz zaczynały w jej głowie brzmieć jak coś, co mówiło się do umierającego żołnierza, zanim ten wykrwawił się gdzieś w dupie świata. Obietnice bez pokrycia, uśmiechy nie sięgające oczu.
Odwróciła się i gwałtownie ruszyła do wyjścia z kokpitu, dochodząc do wniosku, że nie chce tu być, by przy samym przejściu zatrzymać się jednak. Nie wiedziała, co ma zrobić ze sobą. Chciała już lądować. Nigdy nie była cierpliwa, a w tej chwili jej nerwy napięte były jak postronki. Miała ochotę krzyczeć, wyrzucić z siebie emocje, pobiec gdzieś, cokolwiek - ale przecież wszyscy zachowywali tu tak stoicki spokój, że nie mogła. Ostatecznie oparła się plecami o tylną ścianę kokpitu i aktywowała omni-klucz, by pogrzebać sobie w ustawieniach programów. Tylko po to, żeby zająć czymś ręce i przede wszystkim głowę. Przygryzła wargę, wpatrując się niewidzącym wzrokiem na wylot przez listę aktywnych programów.
Ciekawe, czy jak przyjdzie co do czego, zdąży się chociaż pożegnać.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

29 sie 2019, o 16:16

Obie Sztuczne Inteligencje zamilkły, zarówno po prośbie Viyo jak i wiadomości przesłanej przez Dubois. Ich rola w tym wszystkim, nawet jeśli nie uczestniczyły w akcji bezpośrednio, lub ich obecność była ukryta, zmuszała do dwukrotnego zastanowienia się nad tym, co z tym można było zrobić. Uznając korzyści pozostawienia ich w obiegu ciężko było ignorować cenę, jaką będą musieli zapłacić w chwili złapania którejś z nich. Podejście Steigera do Sztucznych Inteligencji nie było im znane, co sprawiało, że los Etsy, na której bezpośrednio mógł położyć swoje łapska, pozostawał zasnuty mgłą tajemnicy. Na Chasce mogła zostać zniszczona, usunięta, lub rozebrana na podstawowe komponenty, ale mógł też pozostawić ją w egzystencji, wydobywając krok po kroku cenne informacje.
Pięć minut do wejścia w atmosferę planety. Z tej odległości była już ogromna. Wypełniała wizjer w kokpicie niemal całkowicie, a jej odbite światło sączyło się przez grube warstwy szkła, rozświetlając wnętrze pomieszczenia, gasząc blask normalnie jaskrawego panelu kontrolnego na pulpicie. Wyglądała spokojnie, czysto, gładko - Elpis zbliżała się do jej mroźnego oblicza, częściowo przykrytego monochromatycznymi chmurami.
Na radarach wydawała się zupełnie innym miejscem. Otoczona instalacją, błyszczała zuchwale swoim ukrytym skarbem, przyciągając zaintrygowane anomalią sondy kosmiczne lub iskrząc, gdy o gładkie odłamki ocierał się kosmiczny pył.
- Pora na nas - odezwał się Nazir, swoim niskim głosem przerywając trwającą od jakiegoś czasu ciszę.
Odwrócił się, ujmując delikatnie łokieć Irene, która ponaglenia wcale nie potrzebowała. Razem wyszli na korytarz, nie odzywając się do siebie, zajęci utrzymywaniem nerwów na wodzy. Ekspresyjność, którą nauczyła się dostrzegać w twarzy żołnierza, przykryła kamienna maska. Niegdyś wydawał się stać za nią wyłącznie profesjonalizm, ale zbyt długo go znała, by nie widzieć w niej innych cech. Zupełnie tak, jakby jakaś część jego umysłu postrzegała wojskowe aspekty jego życia jako coś, co jednocześnie jest z niego wyjęte. Obojętność, z którą sprawdzał ułożenie karabinu na magnetycznych zaczepach, nie wydawała się wyłącznie wypracowaną maską, ale programem, w który się przełączał gdy wymagała tego sytuacja.
Dotarli do hangaru, w którym stało Mako. Nic nie zmieniło się odkąd z niego wyszli, ale tym razem świadomość tego, że będą musieli nim pojechać, jakoś bardziej ciążyła na ramionach.
- Trzymamy się planu - powiedział cicho, do siebie, do niej, może do stalowego pojazdu i jego serca z pierwiastka zero, od którego zależało ich życie. - Trzymamy się razem - dodał, gdy drzwi się za nimi zamknęły. Cisza przemknęła do środka wraz z nimi, tym razem wyzbyta szumu pracujących systemów podtrzymywania życia, które wciąż słyszalne były w hangarze. - Wiem, co mówiliście wcześniej. Ale rozdzielanie się to będzie zły pomysł.
Wchodzimy w orbitę.
Etsy przesłała komunikat na ich omni-klucze jeszcze zanim Widmo lub Volyovej przeszło to przez myśl. Pojazd wytłumiał narastające drgania statku kosmicznego, przedzierającego się przez kolejne warstwy atmosfery, skutecznie odcinając ich od otoczenia, ale też najbardziej podstawowych sygnałów. Jedynie lampki na podłodze pomieszczenia zapaliły się na czerwono, a główne lampy w środku zostały przygaszone. Fregata miała swoje odruchy.
Khouri uderzył w panel, przywołując pojazd do życia. Kokpit rozświetlił się podstawowymi, holograficznymi parametrami. Patrząc z perspektywy pasażera, przypominał nieco bardziej skycar niż siermiężną, wojskową maszynę, ale wciąż sporo przełączników w nim było mechanicznych, a Irene nie wiedziała, do czego służą. Pomiędzy nimi, na dole, rozpoznała dość prostą ikonę... odtwarzacza muzyki.
- Z powrotem ty prowadzisz - oznajmił jej, uśmiechając się nawet, choć nieco krzywo. W półmroku, w którym tkwili, nie widać było jak nienaturalny to gest, ale mogła się tego domyślić.
Mako ruszyło z miejsca, przejeżdżając zaledwie kilka metrów i ustawiając się naprzeciw drzwi hangarowych pod wpływem ruchów żołnierza.
Drzwi zamknęły się za wychodzącą parą, pozostawiając dwójkę w środku rozświetlonego kokpitu, w którym już żaden syk śluzy nie przerywał utrzymującej się między nimi ciszy. Oboje mieli okazję się już pożegnać, powiedzieć wszystko to, czego nikt nie musiał wypowiadać na głos i przekazać spojrzeniem to, co wypowiadać się bali. Nie zostało im nic poza oczekiwaniem, pustym spojrzeniem wbitym w mroźną stronę planety i trwogą, spychaną w najciemniejsze zakamarki umysłu, wypieraną przez narastającą adrenalinę.
Volyova przestąpiła z nogi na nogę. Niczym kamienna figura, odwróciła głowę w bok, w stronę turianina, odwracając spojrzenie od Chasci. Glob wypełniał już całość okna, nie pozostawiając miejsca na kosmos, przysłaniając wszystkie jego gwiazdy. Odbijał się w jej miodowych oczach, nadając im chłodu, który tak bardzo nie pasował do ich odcienia.
Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale nagłe, irytujące piknięcie komunikatora przerwało jej w pół głosu. Nadchodzące połączenie pochodziło z któregoś punktu na powierzchni planety, który Etsy z łatwością zlokalizowała. Znali to miejsce. Zmierzali do niego w tym momencie.
Sylwetka Steigera pojawiła się bezpretensjonalnie gdy tylko potwierdził otwarcie kanału komunikacyjnego między Elpis, a znajdującym się gdzieś w dole, pomiędzy górskimi szczytami, celem ich podróży. Mężczyzna miał na sobie inną koszulę, ale była to jedyna różnica w jego wyglądzie, którą Viyo był w stanie zanotować. Jego chłodne spojrzenie przeszywało tego, kto na niego patrzył, bez względu na to, czy aktywowali po swojej stronie pasmo wizualne.
- Dotrzymałeś umowy - stwierdził, bez cienia zaskoczenia w swoim głosie. Musiał być pewien asa, który rzucił kilkanaście godzin wcześniej na stół. - Witaj na Chasce.
Przywitanie było krótkie, zwięzłe. Formalność, na którą nie musiał marnować czasu, a jednocześnie okazja do chełpienia się, z której nie skorzystał. Fregata, pomimo swojego eleganckiego, opływowego kształtu, z łoskotem wsunęła się w nieprzyjemne objęcia grawitacji. Wizjer przygasł, oszczędzając ich oczom przeszywającej bieli, a pulpit sterujący wyświetlił szczegółowy skan otoczenia i trasę, którą musieli lecieć, z zaznaczonym punktem jeziora niedaleko bazy.
Nie tylko obraz przed nimi był biały. Ponowny widok Steigera sprawił, że skóra Volyovej wydawała się porcelanowa, a w oczach iskrzyła się złość.
- To wszystko wraca gdy go widzę.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

30 sie 2019, o 14:13

Nie patrzyła już na planetę. Jej wzrok utkwiony był w dobrze znanym blasku wyświetlacza omni-klucza, szukając w nim czegoś, co da ukojenie zszarganym nerwom. Może jeśli będą odlatywać za te kilka godzin, będzie mogła obserwować piękno Chasci z jednego z bocznych okien Elpis, jak wszystko się jakimś cudem uda, a ona będzie mogła skupić się na czymkolwiek innym, niż swojej frustracji wywołanej niekończącym się oczekiwaniem. Nie potrafiła docenić go w tej chwili, nie kiedy na powierzchni czekała na nich ta przerażająca niewiadoma, której do piękna niestety było daleko.
- Nareszcie - mruknęła cicho, dezaktywując omni-klucz i ruszając za Khourim.
Fakt, nie potrzebowała ponaglenia. Zabrała łokieć z jego uścisku, nie dlatego, że zrobił coś nie tak, ale z jakiegoś powodu stworzyła wokół siebie mentalny, kolczasty pancerz, który miał podobno trzymać jej nerwy na wodzy. Gdy zerknęła w górę, na profil Nazira, docierało do niej, że nie tylko ona to robiła. Dawno nie widziała go w takim stanie, ale prawda była taka, że odkąd wyciągnęli go półmartwego fabryki po tym, jak zniknął na miesiąc, nie mieli okazji razem uczestniczyć w żadnej ambitnej akcji. A co było przedtem? Thessia. Zapomniała, jak bezwzględnie potrafił wyglądać, jaką lodowatą obojętność budziło w nim to, co robił na co dzień. Skoro Khouri nakładał taką maskę, Francuzce nietrudno było zrobić dokładnie to samo. Chłodny profesjonalizm, którego nikt nigdy jej nie nauczył, udzielił się sam, bo tak przecież było znacznie łatwiej.
- Jasne - odparła krótko, władowując się do pojazdu. - Każdy pomysł tu jest zły, Nazir.
Mogła zachowywać obojętność, ale komentarze, przed jakimi powstrzymywała się w kokpicie, czy w towarzystwie Widma, w tej chwili same cisnęły się jej na usta. To jednak były tylko słowa. Khouri mógł je potraktować jako żart. Wzrok Irene utkwiony był teraz w panelu sterowania, jakiego nie widziała nigdy wcześniej, więc wyczytanie czegokolwiek z jej spojrzenia było praktycznie niemożliwe.
- Nie mam uprawnień do prowadzenia pojazdów naziemnych - jeden kącik jej ust uniósł się lekko. - Jestem tylko pilotem.
Łatwiej było rozmawiać w ten sposób, niż poważnie mówić o tym jak bardzo martwią się o siebie nawzajem. Niewypowiedziane słowa wisiały w powietrzu, a oni spędzili już tyle czasu na unikaniu wyznań, że wcale nie potrzebowali niektórych rzeczy usłyszeć, by wiedzieć. Może właśnie dlatego Irene miała trudność z patrzeniem na siedzącego obok mężczyznę. Mogła przyjąć maskę, mogła udawać dosłownie wszystko, ale niektórych rzeczy przed nim nie potrafiła ukryć. Znał ją już zbyt dobrze.
- Jesteśmy dobraną parą - odezwała się nagle, długą chwilę po tym, gdy Khouri ustawił Mako przodem do drzwi hangarowych i już tylko czekali na zrzut. - W walce, sam mówiłeś kiedyś. I nie takie rzeczy już robiliśmy. Ty w szczególności - nie przekonywała jego, przekonywała samą siebie, ale w tej chwili stres był już zbyt wielki, żeby siedziała cicho. Jej palce wystukiwały bliżej nieokreślony rytm na opancerzonym udzie. Wpatrywała się w przydymione, czerwone światła hangaru, czekając na otwierającą się bramę. - A w razie czego, gdyby... gdybyś...
Rzadko kiedy brakowało jej słów, ale nadchodzące wydarzenia zmieniały wiele. Westchnęła i poprawiła się w miejscu. Miała wrażenie, że czuje, jak bicie serca roznosi się echem pod jej pancerzem, a przecież jeszcze mieli kawał drogi do przejechania po wylądowaniu.
- Nie rozdzielamy się zresztą - podsumowała cicho. Nie spodziewała się odpowiedzi, w końcu i tak mówiła praktycznie sama do siebie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

30 sie 2019, o 21:07

Viyo spojrzał przelotnie w stronę Nazira, gdy ten się odezwał i skinął bez słowa głową. Być może właśnie widzieli się po raz ostatni, ale już dawno znaleźli się poza punktem odwrotu. Gdy kilkanaście tygodni temu Radny Turian podawał mu namiary na nadajnik zabójcy Valokarra, nawet przez głowę nie przeszło mu, że cała sytuacja może się rozwinąć tak jak się rozwinęła. Że jakiś czas później będzie ryzykował życie z człowiekiem którego wtedy ścigał, że sam uratuje mu skórę i że to oni znajdą się u finału, którego tak poszukiwał.
Los miał poczucie humoru.
Obserwując rosnącą w oczach planetę, rozciętą na pół przez dwa różne środowiska, z rozdzielającym je pasmem neutralnego terenu, myśli Widma krążyły tylko dookoła tego co znajdowało się na jej pokrytej lodem części. Po raz kolejny udawali się w miejsce pokryte śniegiem, po raz kolejny mieli znaleźć się w niegościnnym terenie gdzie jednym z ich wrogów była niska temperatura i sama pogoda - nawet jeżeli tym razem miało towarzyszyć im tylko jej wspomnienie ukryte za grubymi ścianami sekretnej bazy. Coś jednak nadal szeptało mu do ucha, że jeszcze nic dobrego nie wyniknęło z ich wizyt na śnieżnych planetach. AZ-102, Noveria, Chasca.
Dopiero delikatne poruszenie się niebieskowłosej obok przypomniało mu, że to nieprawda. Może rzeczywiście ostatnie miesiące sprawiły, że zaczął skupiać się wyłącznie na negatywach, dostrzegając tylko łyżkę dziegciu w beczce miodu.
- Gorące źródła, śnieg, drink na bazie tequili - mruknął pod nosem, błądząc spojrzeniem po rosnącej w oczach bieli. Tym razem jednak nie miało to jak obietnica, a jak przypomnienie. Dla niego.
Nadejście połączenie od Steigera musiało być tylko kwestią czasu. Piknięcie, które przerwało rozmyślenia ich obojga, było tego ostatecznym dowodem, który sprawił jednak, że turianin spiął się odruchowo. Nieświadomie zacisnął i rozprostował dłoń wciąż skrytą pod bandażem, nim skinął do Etsy, dając znać żeby otworzyła łączność.
Widok Steigera wystarczył, żeby obudzić w nim wszystko to co pogrzebały ostatnie godziny.
- Nie dałeś mi wyboru - rzucił zimno, pozwalając na to jedno małe zwycięstwo człowieka. Nawet jeżeli specjalnie. - Teraz ty dotrzymaj swojej.
Przygaśnięcie wizjera odcięło ich od wszechobecnej bieli, ale nie na tyle żeby pozbawić poczucia zbliżania się ku lodowej planecie. Przeniósł wzrok na wyświetlacz z mapą terenu, przyjmując do wiadomości trajektorię obraną przez mężczyznę. Kiedy Maya się odezwała, podniósł na nią spojrzenie, ale nie powiedział ani słowa.
Rozumiał doskonale co miała na myśli. Sam czuł się podobnie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

5 wrz 2019, o 12:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną Do lądowania w bazie dzieliły ich jedynie minuty - ostatnie chwile by coś sprawdzić, założyć, zdjąć, załatwić, przedyskutować. Ostatnie chwile by zmienić zdanie, by wysłać wiadomość, możliwie pożegnanie, do kogoś bliskiego. Nie wiedzieli co ich czeka, powinni czerpać z przesypującego się im przez palce niczym piasek czasu, a jednak stali w bezruchu. Niebieskowłosa chwyciła zagłówek fotela pilota, trzymając pion gdy kokpitem wstrząsnęło raz, później następny. Grawitacja bezlitośnie ściągała ich na ziemię przy stałym oporze fregaty, utrzymującej prawidłowy kurs. Lot żadnego statku w atmosferze nie wydawał się zbyt elegancki, nawet jeśli tak wyglądał z zewnątrz . Przebijali się przez pierwsze warstwy chmur, rzadkie, osłaniające nierówną, szklistą powierzchnię poniżej, ale bazy nie zobaczyli przez większość podróży w dół.
Wkrótce płaska ziemia wybrzuszyła się swoimi pasmami górskimi, a niewyraźne kształty nabrały szczegółów i detalu. Na radarze, ich kropka pochłaniała kolejne fragmenty prostej, wyznaczonej przez Etsy linii, podążając ustaloną przez nich trasą.
- Zbliżamy się do strefy zrzutu.
Komunikat sztucznej inteligencji zabrzmiał drętwo w pełnym drgań i szumów pomieszczeniu, urzeczywistniając plan, który wymyślili zaledwie kilka godzin wcześniej.
- Otwarcie hangaru.
Ciężko było powiązać wzburzenia fregaty do otwarcia jej wrót gdzieś na dolnym pokładzie. Dopiero gdy na radarze pojawiła się mała kropka, którą z ogromną prędkością zostawiali za sobą, podążając w dal, w stronę wpisanej w koordynaty lokacji, wiedzieli, że następny element ich planu został wykonany.
A Irene z Nazirem, zamknięci w blaszanym więzieniu militarnego pojazdu, mkną ku powierzchni lodowego jeziora nie mając żadnego spadochronu, który mógłby uchronić ich przed śmiercią w razie awarii napędu, kół, lub zwykłego pecha, którego ostatnio mieli nadmiar.
- Jest - powiedziała cicho Maya. Jej głos wydawał się głuchy, stłumiony emocjami wypełniającymi jej serce i umysł, przykrywającymi wypowiedziane przez siebie wcześniej słowa zasłoną. Nie mogła żałować swojej decyzji wybrania się z Viyo do jaskini lwa, ale czym innym było o tym mówić, a czym innym zobaczyć na własne oczy.
Lądowisko przykuwało miganiem świateł awaryjnych. Sześciokątna platforma wystawała nad przepaścią, objawiając się im jako pierwsza. W skutym kryształowym lodem świecie odcinała się swoim szarym, burym kolorem, przykryta warstwą śniegu zmieszanego ze smarem. Dopiero po kilku, następnych sekundach lotu ukazała im się właściwa strona górskiego zbocza i pierwsze elementy bazy wojskowej Castora.
Jak czarny cierń wbity w śnieżną powłokę, odcinała się swoimi ciemnymi ścianami, dużymi i mniejszymi modułami, wielokątami ustawionymi na nierównej płaszczyźnie. Z pozoru nie różniła się wielce od placówek badawczych, które oboje widywali na nieprzyjaznych planetach. Budynki połączone były ze sobą korytarzami, tworząc niemały kompleks, którego spora część - o ile nie całość - umieszczona była na powierzchni. Niektóre elementy bazy błyszczały odbitym światłem, przeszklone, ale lecieli zbyt szybko, pod zbyt niewygodnym kątem, by którekolwiek mogło się temu przyjrzeć.
- Wylądowaliśmy. - odezwał się krótko Khouri. Komunikator ukrywał wystarczająco, by nie usłyszeli w jego głosie żadnego bólu lub trwogi, które mogły sugerować, że coś poszło nie tak.
Etsy zgrabnie nawróciła fregatę, podążając ustalonym wcześniej torem i podchodząc do lądowania. Statek obrócił się dziobem w kierunku kompleksu i wielkich, metalowych drzwi oddzielających ich od wnętrza bazy. Przez gładką szybę kokpitu dostrzegli dwie postaci, stojące niczym marmurowe posągi pod ścianą, po obu stronach przejścia.
- Przez trudy do gwiazd, co? - spytała, uśmiechając się słabo, przytaczając tłumaczenie do łacińskiego zdania, którym podzielił się z nią wcześniej.
Jej wzrok błądził po widoku jaki mieli z kokpitu. Ciemne ściany w oddali nie miały na sobie żadnych oznaczeń, żadnych liter. Z tej odległości nie widzieli nawet oznaczeń kolorystycznych na łączeniach, o których czytali w raportach Jeffersona.
- Tu jest przepaść. Spójrz - jęknęła z niezadowoleniem, zbliżając się do szyby, jakby miało jej to pomóc dostrzec więcej z ich otoczenia. - To zawęża już ilość potencjonalnych wejść dla tamtych o połowę.
Baza tylko częściowo połączona była ze stałym lądem. Lądowisko zawieszone było nad przepaścią między dwoma pasmami górskimi, a połączona z nim, zachodnia część kompleksu wystawała ponad jego krawędź na mosiężnych, ogromnych konstrukcjach, których mogli dostrzec jedynie ułamek ze swojej perspektywy.
Drzwi do bazy Castora otworzyły się, wpuszczając do swojego ciemnego wnętrza światło dzienne. Ze środka zaczęli wyłaniać się ludzie - ochroniarze, ubrani w czarne, smukłe kombinezony pozbawione oznaczeń. Jeden za drugim, czwórka wyszła naprzód i zatrzymała się w formacji, czekając sobie tylko wiadomo na co.
Czwórka z nich w dłoniach trzymała karabiny szturmowe. Dwójka, która już wcześniej stała na zewnątrz, na plecach założone miała bronie - z oddali wyglądały na karabiny snajperskie. Stali w miejscu, z hełmami na głowach. Lodowe figury czekające na przesunięcie na odpowiednie pole na planszy.
Ostatnia postać pojawiła się w przejściu chwilę później. Szary płaszcz musnął metalową framugę gdy mężczyzna przestąpił próg, wychodząc na brudną podłogę małego mostka, łączącego wejście do kompleksu z sześciokątną platformą. Odzież tylko częściowo przykrywała pełne opancerzenie żołnierza. Ubłocona, przetarta, a nawet nadpalona z jednej strony, nie miała już żadnej funkcji do spełnienia.
Reed miał na głowie hełm, ale jego chód zdradzałby go nawet gdyby tym razem zrezygnował z płaszcza. Poruszał się zgrabnie, lekko, a zarazem powoli, nieznośnie ignorując ramy czasowe, w których oni z trudem próbowali się zmieścić.
Dopiero gdy wyminął pozostałych członków oddziału, nie zatrzymując się, wprawił figury w ruch. Niczym jeden organizm, postąpili kilka kroków naprzód, stając w miejscu, które im wyznaczył, wystarczająco blisko by zareagować, cokolwiek by się nie działo. On jeden wydawał się nie mieć ze sobą broni, ale płaszcz zasłaniał dużo.
Zadarł głowę, gdzieś za przyciemnianym wizjerem wpatrując się cierpliwie w śluzę, świadom tego, że nie musi ich pośpieszać. Prędzej czy później będą musieli wyjść na zewnątrz.
W tej chwili miał nad nimi władzę, której nie musiał po sobie demonstrować.
*** W szumie pracujących systemów pojazdu nie słyszeli nawet zgrzytu metalu, trącego o siebie pod naporem grawitacji usiłującej zrzucić całą konstrukcję na ziemię. Dzięki temu, wnętrze Mako wydawało się spokojne. Siedzieli w nim we względnej ciszy, stoiccy, zakładając na twarze maski i chowając za nimi strach. Światła hangaru zgasły, poza awaryjnymi i ostrzegawczymi, wyznaczającymi im drogę i pozwalającymi zorientować się w przestrzeni, co stawało się coraz trudniejsze. Niewiele mogli zobaczyć - jedynie punkty prowadzące ich do miejsca, w którym powinni się znaleźć i światło padające z panelu kontrolnego pojazdu, odbite w ich oczach.
- Nie będziemy potrzebować w razie czego - odparł, niezbyt trzeźwo i przytomnie, choć wypita wcześniej whisky nie miała z tym wiele wspólnego. - Nie ma planu awaryjnego.
Sięgnął do swojego hełmu i ułożył go sobie wygodniej w nogach, nie patrząc w jej stronę. Nie musiał, by dostrzegła tę skazę na jego żołnierskiej powłoce. Dobry oficer zawsze ma plan awaryjny. Na wypadek, gdyby coś poszło źle, gdyby któremuś z nich coś się stało, gdyby jedno miało na swoich barkach pociągnąć dokończenie całej misji.
Dlatego, że misja była najważniejsza dla każdego dobrego oficera. Khouri łatkę oficera zostawił za sobą, w wojsku, które wypluło go ze swoich szeregów na bruk, przymykając oko na przewijane w wiadomościach listy gończe i to, w jaki sposób został potraktowany, w formie chorego podziękowania za spory kawałek swojego czasu, który oddał w służbie Przymierzu. Wizja życia wiecznie obracając się przez ramię była wystarczająco nieznośna by zgodził się na ten szalony plan i zasiadł za sterami Mako, czekając, aż Elpis wyrzuci ich w przestrzeń jak niechcianą zabawkę, ale wizja życia w pojedynkę była czymś, czego nie byłby w stanie zaakceptować.
Nie powiedział nic więcej, zaciskając dłonie na kierownicy. W pojeździe, w którym nieustannie miało trząść, nie można było polegać na trafieniu dłonią w odpowiedni panel na tablicy rozdzielczej, potrzebne było fizyczne zakotwiczenie w miejscu - coś, co można było trzymać i ratować sytuację, gdy spadało się do góry nogami zboczem góry.
Syrena przebiła się przez grube poszycie Mako, przez drżącą od pracującego silnika szybę. Wdarła do ich cichego wnętrza, podnosząc poziom adrenaliny, jakby wcześniej nie osiągnął absolutnego maksimum. Powietrze gwałtownie opuściło ogromne pomieszczenie, w kilka sekund zastąpione lodowatą atmosferą Chasci. Przez powstałą w śluzie szczelinę wślizgnęło się światło dnia. Wyrwa w poszyciu rosła, z centymetrowej do półmetrowej. Gdy wynosiła dwa metry, odczuli, jak pojazd pochyla się w dół, utrzymywany w miejscu potężną maszynerią, która nie była widoczna gołym okiem.
Wiatr wył, bezlitośnie wdzierając się do hangaru i szalejąc w jego wnętrzu. Mako ruszyło z miejsca, wprawione w ruch przez sterującego nim żołnierza. Staczało się w dół, kontrolowanie i ostrożnie, zatrzymując metr od krawędzi platformy. Żółta kontrolka na panelu kazała Khouriemu czekać, choć wrzask dookoła sprawiał, że mocniej zaciskał palce na kierownicy, z chrzęstem obitych pancerzem rękawic, który dziwnie wybijał się od łoskotu otoczenia.
Piknięcie Etsy sprawiło, że pojazd zawył na swój własny, osobliwy sposób, dołączając się do kakofonii jęków metalu i wycia wiatru. Chmury przysłaniające im widok przerzedziły się, a może po prostu wjechali do ich wnętrza. Pojazd wybił się z platformy w stronę nieskończonej bieli, przez chwilę złudnie poruszając się naprzód, jakby leciał przez niebo niczym skycar.
Niebo było jasne. Biel mieszała się z błękitem. Setki słońc raziły w oczy odbitym światłem, pozostawiając w głowie niezrozumiały obraz tego, co znajdowało się dookoła nich, nim dziób Mako przechylił się naprzód.
Panel błysnął na zielono, akceptując wyrównanie ich położenia względem przestrzeni, choć złudny umysł wprawiony został w przerażenie nagłym przechyleniem się. Gdy przed oczami Francuzki ukazały się pasma górskie i ziemia, setki metrów pod nimi, w jej myślach lecieli niemal dziobem w dół, choć systemy zapewniały, że wszystko jest w porządku.
Góry na horyzoncie przypominały Ziemskie, ale ich czubki były zaostrzone, a podnóża wąskie, jakby niektóre ze wzgórz były lodowymi kolcami, za którymi gdzieś ukryty był ich cel. Być może pomiędzy nimi znajdowała się druga droga, w dolinie, z której zrezygnowali. W chaosie ciężko było ustalić kierunki, nie widzieli już ani nieba, ani Elpis, jedynie góry, śnieg i lód.
W ostatniej chwili Dubois dostrzegła jezioro. Gdy byli odpowiednio nisko, bliskość wzgórz i skał okazała się złudzeniem. Mała przestrzeń, którą widzieli z góry, przeistoczyła się w ogromną połać terenu. Napęd pracował, spowalniając ich upadek o dziesiątki kilometrów, ale i tak spadali zbyt szybko by móc rozejrzeć się dookoła.
Uderzenie o ziemię byłoby mniej przerażające, gdyby nie mieli świadomości tego, na jakim rodzaju powierzchni wylądowali. Nie wiedzieli jak stabilny jest lód, jak wytrzymałe jest zawieszenie Mako, czy mogą jechać dalej, czy powinni jechać dalej, czy ich misja zakończyła się w chwili, w której zetknęli się z ziemią. Pojazd odbił się od lodu kilka razy nim zamarł w miejscu, z rdzeniem pierwiastka zero nagrzanym od pracy, silnikiem warkoczącym wściekle po takim wysiłku.
Khouri drgnął, opadając na oparcie fotela, z trudem puszczając kierownicę. Oddychał ciężko, spojrzenie miał pociemniałe, a szczękę napiętą. Jego strach objawiał się podobnie do złości, choć oba uczucia dzieliło tak wiele.
Sięgnął do komunikatora na swoim omni-kluczu. Zanim włączył na nim cokolwiek, obrócił się w stronę Irene, obserwując jak dochodzi do siebie i upewniając, że nic jej się nie stało.
- Wylądowaliśmy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

8 wrz 2019, o 13:09

Czarna pustka przestrzeni została za nimi, gdy okręt obniżył swój lot, zanurzając się w atmosferę Chasci. Zasłona chmur otuliła ich chwilę później, skrywając widoki w mieszaninie skondensowanej wody i pierwiastków zbliżonych do tych, które można było dostrzec na zamieszkałych, zdatnych do życia planetach. Elpis mknęła przez to skupisko, opadając coraz bardziej i bardziej, trzymając się wyznaczonej ścieżki i wyświetlonych, holograficznych wektorów pomimo braku widoczności; drżenia które przechodziły przez poszycie okrętu były narastającym potwierdzeniem tego, że opuścili już chłodne objęcia kosmosu, wkraczając w tereny Castora. Czerwone języki ognia pojawiły się dookoła kokpitu wraz z tym, gdy przebili się na drugą stronę chmur, opadając na kolejną warstwę atmosfery, ale zniknęły niemal od razu, kiedy wizjer został przyciemniony przez prowadzącą ich Sztuczną Inteligencję. Kilkadziesiąt sekund później pokazy świetlne przyblakły w sposób bardziej naturalny, gdy tarcie atmosfery na płyty termiczne zmalało, a prędkość Elpis zmalała poniżej prędkości hipersonicznej.
Otwarcie hangaru.
Viyo obserwował jak jedna kropka na radarze rozdziela się na dwie, od razu zostawiając swoją siostrę daleko w tyle. Wibracje okrętu niemal niedostrzegalnie zmalały, gdy wrota które przed chwilą wypluły z siebie opancerzony pojazd, zamknęły się z powrotem. Kilkaset metrów pod nimi Irene i Nazir właśnie opadali ku ziemi z ogromną prędkością, zamknięci w stalowej puszce i zdani na pastwę kalkulacji Etsy oraz grubości lodowej pokrywy jeziora.
- Kiedy wyobrażałem sobie wyrzucenie Khouriego przez śluzę, w mojej głowie wyglądało to trochę inaczej - odezwał się cicho. Pomimo żartobliwej treści zdania, jego głos pozostał ochrypły i napięty. Zbliżanie się do celu odbijało się na ich obojgu, a im bliżej byli, tym silniej można było odczuć finalność całej ich akcji. Głos Mayi, który podążył za komunikatem od Etsy, był ostatecznym potwierdzeniem.
Serce Castora odsłoniło się przed nimi, wynurzając spod śniegu i niskich chmur. Czarne zarysy bazy wgryzającej się w lodowe urwisko pojawiło się na tle białego krajobrazu, rosnąc w oczach im bardziej się zbliżali. Chasca nie była ich snem, nie była tylko kolejnym śladem na który się rzucili, licząc że może będzie prawdziwy. Siedziba Steigera *była* prawdziwa.
Uśmiechnął się sztywno na słowa Mayi, przypominające jej o ich własnych. Widok bazy pochłonął go na tyle, że dopiero komunikat Khouriego przypomniał mu, że miał monitorować opadanie Mako. Dobrze było jednak wiedzieć, że ich plan nie rozpadł się już na samym początku w kuli ognia eksplodującego pojazdu i aktywowanego piezo.
- Przez trudy do gwiazd - powtórzył za nią półgłosem, błądząc spojrzeniem po placówce. Przez kilka uderzeń serca nic nie mówił, po czym wypuścił z siebie powoli powietrze w fizycznej manifestacji dyscypliny biorącej górę i spychającej wszystkie ponure lub melancholijne myśli na dalszy plan, i skinął głową.
- Albo zwiększa możliwości wprowadzenia zamieszania w ich szeregi - zauważył, również obracając głowę w stronę okna i wychylając się ku niemu na tyle, żeby znaleźć w pobliżu biotyczki. Stuknął palcem w paru miejscach, mniej więcej tam gdzie wypadały kolumny. - Jeżeli rozmieszczą ładunki wybuchowe na podporach, może udałoby się zawalić część budynku. Biorąc pod uwagę, że łączą się z lądowiskiem i że tak naprawdę nie wiemy czy nie ma tam serwerów, jest to mało optymalne rozwiązanie, ale zawsze można je trzymać jako ostatnią deskę ratunku.
Ta część pozostawała jednak już poza ich jurysdykcją. To Khouri i Irene zostaną postawieni przed wyborem; ich własne nie miały być wcale łatwiejsze.
- Nie spiesz się, Ets - odezwał się cicho, wracając spojrzeniem do kontrolek, gdy zaczynali podlatywać do bazy. - Każda minuta się teraz liczy. Zrób koło nad bazą zanim wylądujesz albo wybierz dłuższą drogę podejścia.
Mieli pięćdziesiąt siedem minut do spalenia. W tej perspektywie każde pięć było na wagę złota.
Gdy Elpis w końcu osiadła na lądowisku, jego wzrok błądził po wrotach oddzielających ich od reszty kompleksu. Bezimienni, opancerzeni ochroniarze, którzy pilnowali wejścia, tylko potwierdzali że znaleźli się w dobrym miejscu. Reed, który pojawił się chwilę później, był ostatnim gwoździem do trumny. Vex przez chwilę wpatrywał się w niespiesznie zbliżającą się postać, nie do pomylenia przez szary płaszcz i spokojny, leniwy chód kota będącego panem na włościach, nim w końcu również podniósł się z fotela. Sztywno chwycił własny hełm i posłał ostatnie spojrzenie Mayi, nim zaczął go nakładać.
Świadome oddawanie się w ręce wroga. W Hierarchii nie uczyli takich taktyk.
Gdy znaleźli się w śluzie, jego ręka zatrzymała się nad panelem sterującym, ale nie dotknęła go, czekając. Może Reed miał władzę, ale oni potrzebowali czasu. A w tym wypadku "prędzej lub później" oznaczało dla nich "zdecydowanie później", dlatego też Vex czekał. Zwlekał.
- Ets, przerzuć widok z kamer na wyświetlacz - rzucił tylko, żeby móc obserwować mężczyzn na zewnątrz. Dopiero, gdy dostrzegł pierwsze objawy zniecierpliwienia lub chęci do rozpoczęcia bojowych działań w stronę Elpis, skinął głową do Mayi i otworzył śluzę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

10 wrz 2019, o 19:27

Adrenalina chyba zawsze była jej ulubionym hormonem. Ryzyko miała we krwi, napędzało ją do działania, sprawiało, że cieszyła się z życia, jakie wybrała. Nie potrzebowała poczucia bezpieczeństwa i spokoju, pewności, że co by się nie działo, ona ma grunt pod nogami. Irene chciała emocji, przyspieszonego oddechu i pochopnych decyzji. Prawdopodobnie to własnie to wplątało ją w problemy, z jakimi nie umiała potem poradzić sobie sama, ale tak już miała, to było silniejsze od niej. Chwile takie jak ta, gdy w centrum kongresowym wybiegała przez balkon z nowiutkim pancerzem w walizce, albo choćby moment, w którym Nazir zepchnął ją ze skały nad jeziorem Kil'ran, były wspomnieniami, których Francuzka nie zamierzała kiedykolwiek tracić. Za każdym razem, gdy już wszystko się układało, a adrenalina opadała, uśmiech przez wiele godzin nie opuszczał jej twarzy.
Teraz jednak było trochę inaczej. Nie spadała ze skały lewitującej nad jeziorem, czekając aż wróci w objęcia stojącego na górze mężczyzny. Nie zyskała jeszcze nic i raczej nie wyglądało, jakby miała zyskać cokolwiek. Z przerażeniem zacisnęła dłonie na podłokietnikach swojego fotela, zamykając oczy i tracąc ostatnie resztki swojej maski beztroski i pewności siebie. Byłaby wręcz w stanie przysiąc, że gdy przy akompaniamencie huku i alarmów wypadli z Elpis, celując dziobem pojazdu w dół, bezpośrednio w stronę powierzchni planety, z jej ust wyrwało się jakieś wysyczane w panice, melodyjne francuskie przekleństwo. A potem przygryzła sobie policzek do krwi i chyba to właśnie ten słony, metaliczny smak w ustach przywrócił ją do rzeczywistości.
Otworzyła oczy, z przerażeniem wpatrując się w zbliżającą się w zastraszającym tempie powierzchnię Chasci. Być może sięgnęłaby do dłoni Nazira, szukając w niej jakiegoś zapewnienia, ale nie była w stanie rozluźnić kleszczowego chwytu, który zacisnęła na podłokietnikach wcześniej. Wbiła się plecami w oparcie i zaparła nogami z przodu, kiedy powierzchnia jeziora wydawała się już za moment pęknąć pod siłą uderzenia i pochłonąć ich razem z ciężkim pojazdem. Mako jednak wylądowało dość gładko, odbijając się tylko od lodu kilkakrotnie, za każdym razem wywołując w Irene stan bliski zawałowi serca. Ale udało się. Stali na jeziorze.
Dopiero wtedy zmusiła się do wypuszczenia nagromadzonego w płucach powietrza i zorientowała się, że prawie nie oddychała przez ostatnie długie minuty lotu. Była blada i wciąż nie wyobrażała sobie puszczenia fotela, ale dźwięk głosu Nazira trochę ją oprzytomnił.
- Ja pierdolę - sapnęła tylko cicho, tym razem w języku, który Khouri rozumiał. Chciała dodać coś jeszcze, ale znów była w tym nieprzyjemnym stanie, który odbierał jej mowę. Powoli przeniosła wzrok z zamarzniętej powierzchni jeziora na siedzącego obok Nazira, a potem zmusiła się do rozluźnienia palców i dłoni. Wylądowali. Z chwili na chwilę odwrót był coraz bardziej niemożliwy.
- Ile czasu teraz będziemy jechać?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

16 wrz 2019, o 23:53

Maya dość posępnie przesunęła wzrokiem po skrawku podpór, który był widoczny z ich perspektywy. Były ogromne - dziesięciokrotnie szersze niż Mako, którym poruszał się Khouri z Dubois. Być może nie przeżyłyby uderzeń rakiet wystrzelonych przez fregatę jaką była Elpis, ale prawdopodobnie jeden ładunek wybuchowy nie wyrządziłby im krzywdy - a nie mieli ich wystarczająco, by móc kilka odstąpić na rzecz potencjalnego zawalenia się fragmentu kompleksu.
- Znając nasze szczęście, zawaliliby serwerownię i zostalibyśmy z niczym - mruknęła z powątpiewaniem, podnosząc wzrok w górę, w stronę rozciągającego się dalej kompleksu.
Baza, choć mogłaby zostać uznana za kolejną placówkę badawczą, jakich w strefie umiarkowanej znaleźliby tuzin, wyróżniała się swoim nietypowym położeniem i sporym, jak na taki obiekt, lądowiskiem. Elpis mieściła się na nim z pewnym luzem, obciążając zmrożoną platformę setkami tysiącami ton, a jednak nie wywołując ani zgrzytu sprzeciwu ze strony konstrukcji.
Nie, żeby cokolwiek w tej chwili mogli usłyszeć. Cudownie odgrodzeni od świata na zewnątrz, mogli na chwilę poczuć się tak, jakby wszystkiego mogli uniknąć.
- Nie widzę żadnych dział - przyznała ostrożnie, obserwując uważnie kompleks. - Ale mogą być schowane.
Nie widać też było innych statków - lądowisko pomieściłoby z pewnością kilka promów nawet z zaparkowaną na nim Elpis, ale poza nimi, platforma była zupełnie pusta.
Nie licząc oddziału uderzeniowego, czekającego w pełnej gotowości przy wyjściu.
Reed był człowiekiem cierpliwym. Wiedział, gdzie pośpiech jest wskazany, a gdzie rzeczy mogły wpaść na swój tor w odpowiednim czasie. Szybko przekonali się do których z tych wariantów pasowała obecna sytuacja. Przechylił lekko głowę, z lekką dezaprobatą, politowaniem, może zdziwieniem. Za przyciemnianym wizjerem jego hełmu nie odczytaliby mimiki skrytego w środku pancerza człowieka nawet gdyby stanęli w śluzie. Uniósł dłoń w górę, w krótkim geście, który ożywił otaczające go figury, zmuszając do ruszenia naprzód i wzięcia fregaty szturmem.
Znajdując się już przy śluzie, nie dali im wystarczająco czasu na dotarcie do wejścia. Żołnierze zatrzymali się w miejscu gdy turianin uderzył w panel drzwi, wymuszając dekontaminację na systemach podtrzymywania życia, dostosowując atmosferę ciasnego przedsionka do lodowej krainy za metalową ścianą.
Mężczyzna dowodzący zespołem w kilku krokach zrównał się ze swoimi ludźmi w pierwszym szeregu. Rozstąpili się posłusznie, niczym jeden organizm, robiąc mu odpowiednią ilość miejsca. Ich twarze, podobnie jak jego, były zasłonięte, umniejszając ich człowieczeństwu, sprowadzając do pionków na planszy w grze, o której mówił Mathias.
- Mam nadzieję, że zabraliście ciepłe swetry - przywitał ich specyficznie. Metalicznie brzmiący głos wyciągał ze zdania humor, o ile kiedykolwiek zagrzał w nim miejsce.
Jego głowa obróciła się w kierunku Volyovej, która stanęła w śluzie obok Viyo. Nie wyglądał na zaskoczonego, ale ciężko było cokolwiek odczytać w ich obecnym położeniu.
- Cóż za niespodzianka - dodał, przerywając na sekundę, która wydawała się niezmiernie dłużyć gdy stali w wąskim przejściu z wycelowanymi w nich karabinami szturmowymi. - Podoba wam się widok?

Chasca z wielu względów była wyjątkowa. Z jednym obliczem wiecznie zwróconym w kierunku Matano, była światem skrajności, walki chłodu z ciepłem, której rezultat, choć skromny, zapewniał życie jakiejś cząstce organizmów, którym udało się w jej obszarze rozwinąć. Tylko jedna rzecz była na tym globie stała, niezależnie od miejsca, w którym znajdował się obserwator.
Rozpościerające się nad nimi niebo było zaledwie tłem do rozgrywającego się przed nim przedstawienia. Wysoko ponad nimi, niewidoczna z kosmosu konstrukcja rozdzierała je na pomniejsze fragmenty, połyskując kolorami tęczy. Ozdoba stale widoczna u góry, a zarazem tak zmienna, przypominała rozciągające się na nieboskłonie zorze polarne, posegmentowane, geometryczne, rozłożone względem wzoru, którego do dziś żadna istota, organiczna lub nie, nie zdołała rozgryźć. Według niego, niektóre jej elementy rysowały się cieniem pośród błękitu, a w innych światło tańczyło jak w powierzchni kolorowego witrażu.
Widok zapierał dech w piersiach. Obraz wydawał się być w ciągłym ruchu, stale zmieniać przed ich oczami, jak koraliki poruszane przez wiatr, granicząc z tym, w co umysł był w stanie uwierzyć, a co wydawało się iluzją. Kolorowe piękno kontrastowało z otoczeniem w jakim się znaleźli - szarym lodem zamarzniętego jeziora, czarnymi pancerzami uzbrojonych ochroniarzy, białym śniegiem przykrywającym czubki górskich szczytów widocznych na horyzoncie.

Po kilku gwałtownych odbiciach od zamarzniętej powierzchni jeziora, pojazd wreszcie się uspokoił i zamarł, nim mężczyzna automatycznie nie wprawił go z powrotem w ruch. Jego ciałem kierowały odruchy. Te same, które jej kazały aktywować omni-ostrze gdy sprawnie wyminie dłoń przeciwnika dzierżącą pistolet pomimo przerażenia o własny błąd, kręcącego się w tyle jej głowy. Chociaż coś w ich wnętrzach krzyczało, próbując uświadomić kończynom jak szalone było to, co przed chwilą się stało i jak niebezpieczny był każdy następny metr na ich drodze, żadne z nich nie było w stanie się zatrzymać.
W tej chwili nie było już powrotu.
- Spójrz w górę - cichy głos Khouriego przebił się przez warkot maszynerii.
Nie tylko ona była blada. Mężczyzna mocno zaciskał rękawice na kierownicy, prowadząc ostrożnie Mako po zdradliwym terenie. W jego przypadku ciężko było o oddech ulgi, nawet chwilowy. Bladość po skoku mieszała się z głęboko skrywanym przerażeniem wywołanym obecnością tego, co mieli pod kołami. Głęboko pod nimi, pod grubą skorupą lodu, śmierć miała płynną formę i była lodowata.
Niebo odwracało jego uwagę od tego, co było na dole. Zerkając na drogę od czasu do czasu, skupił się na obcej konstrukcji, skazie na gładkim nieboskłonie, a zarazem jego największej ozdobie.
- Tutaj dni muszą wyglądać lepiej niż noce - dodał, obracając głowę w kierunku Irene, obserwując jej reakcję na nowy widok. - Chociaż to się chyba nie zmienia. Tu zawsze jest dzień, po drugiej stronie zawsze jest noc i widać tylko gwiazdy.
Tylko na ogół nie było określeniem, które pojawiało się przy opisie gwieździstej nocy. Ciężko było dwa obrazy do siebie porównać mając tylko jeden przed sobą i wspomnienie drugiego w głowie, ale kosmos w swej urodzie rozpieszczał. Przyzwyczajał do nieziemskich widoków, obłoków mgławic i kolorowych, połyskujących plam upstrzonych jasnymi punktami. Czegoś takiego żadne z nich nie mogło wcześniej widzieć, a niewyraźna kropka na radarze w kokpicie Elpis nie była w stanie ich na taki widok przygotować.
- Jeszcze... - dodał i odchrząknął, przypominając sobie, że zadała mu wcześniej pytanie. Włączył swój omni-klucz by sprawdzić ich pozycję względem trasy wyznaczonej im przez Etsy wcześniej. - Czterdzieści pięć minut.
Westchnął, wyłączając urządzenie. Nerwowo wystukał palcami rytm na kierownicy, niezadowolony z czasu, który mieli jeszcze spędzić w tym miejscu. Horyzont na razie się nie zmieniał - przesuwali się po identycznym terenie, a najbliższy ląd wydawał się leżeć bliżej niż był nim naprawdę. Kilka minut jazdy już psuło tę iluzję, uświadamiając jak długa czeka ich przejażdżka po niestabilnym lodzie.
Po krótkiej chwili rękawica mężczyzny wreszcie zachrzęściła gdy wyprostował palce, przesuwając dłoń w bok, w stronę radia. Wzruszył lekko ramionami gdy na niego spojrzała, aktywując system audio.
- I tak nic nie słychać z zewnątrz, a pojazd ma skanery - wytłumaczył się, z braku laku włączając jakąś bazę piosenek zapisaną w systemach Mako przez jego poprzedniego kierowcę, lub właściciela. - Wybierz coś, może nie będzie tak źle ja z filmami - dodał, siląc się na żart i odsunął rękę, odsłaniając pokaźną listę utworów wszelakich, od batariańskiego odpowiednika ziemskiego jazzu po techniczny skowyt, który ciężko było zidentyfikować. Większość biblioteki zawierała jednak Ziemskich wykonawców.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

19 wrz 2019, o 18:17

Nie potrafiłaby się odnaleźć na miejscu Nazira. Prowadzenie pojazdu naziemnego za pomocą starożytnej kierownicy było czymś, co przerastało jej umiejętności. Może dałaby radę się tego nauczyć, ale nie sądziła, by było to tak intuicyjne, jak sterowanie promem. Tutaj nie był w stanie ustawić automatu, który jechałby dalej za niego. Tak przynajmniej się jej wydawało.
Posłusznie uniosła wzrok nad zlodowaciałą powierzchnię planety. Dotąd nie zauważała nieba, jakby zupełnie nie istniało. Nie miało zbyt wielkiego znaczenia wśród tych wszystkich przyziemnych spraw, jakimi żyli przez ostatnie kilkanaście, może kilkadziesiąt godzin. Migotliwy kalejdoskop jednak pochłonął ją momentalnie, na tyle, by była w stanie choć trochę zapomnieć o tym, dokąd zmierzali. Z zapartym tchem wpatrywała się w nieznaną formację, przepełniona zachwytem. Jak mogła nie zauważyć tego wcześniej? Światło odbijające się od struktury, wypełniające nieboskłon niepowtarzalnym blaskiem sprawiło, że na krótką chwilę jej zaciśnięte na podłokietnikach dłonie rozluźniły się, a spłycony dotąd oddech wrócił do normalności. Tak jakby wcale nie znajdowali się na pokrytych stosunkowo cienką warstwą lodu hektolitrach wody i nie zmierzali na ostateczne spotkanie z losem. Pochyliła się do przodu, przez długą chwilę w milczeniu - choć nie w ciszy, Mako nie należało do najsubtelniejszych pojazdów - obserwując zmiany na nieboskłonie.
- Mhm - powiedziała tylko cicho, nie wiedząc, że Khouri się jej przygląda. Reagowała tak jak zawsze, jak na wszystkie piękne, nowe miejsca, jakie jej pokazywał. To jednak przebijało każde z nich. Nawet jezioro Kil'ran z zawieszonymi w powietrzu skałami nie wyglądało tak niesamowicie, choć z pewnością zapewniało lepszą rozrywkę. Szkoda, że okoliczności nie pasowały do efektu, jaki dawała konstrukcja na niebie. - Czy ty wiesz coś o każdej jednej planecie, jaka istnieje?
Zerknęła na mężczyznę, uśmiechając się do niego lekko. To nie był zdenerwowany uśmiech, pełen ukrywanej paniki. Tym razem zrobiła to szczerze, choć widząc jego spięcie przypomniała sobie po co tutaj są i szybko wróciła do skupienia, którego nie wypadało tracić. Kiepsko radziłaby sobie w wojsku, rozpraszana przez każdą jedną rzecz. Oparła się z powrotem, ale jej spojrzenie stale wracało do witrażowej instalacji na nieboskłonie. Chciała, żeby to wszystko się udało. Żeby mogli w takie miejsca lecieć bez ryzyka śmierci. Zatrzymać się w dowolnym momencie i spędzić godzinę, czy dwie na podziwianiu niepowtarzalnych zjawisk. Żyć tak, jak żyli przez chwilę na Thessii, choć nieograniczeni granicami jednej planety. Westchnęła cicho, poprawiając się w miejscu.
- Przejażdżka przy muzyce - parsknęła krótko śmiechem, posłusznie wyciągając rękę do panelu systemu audio. - Nie tak to sobie wyobrażałam. I na pewno nie to planował dla nas Viyo, wysyłając nas tu - uniosła lekko brwi, przewijając tytuły piosenek. - Na co masz ochotę? Energetyczny rock z filmów o bokserze, czy kojącą klasykę? A może romantyczne duety? Nigdy nie słyszałam jak śpiewasz, Nazir. Może najwyższy czas.
Wróciła do siebie, jakimś cudem przestając myśleć o tym, co tak ją przerażało, a skoro jej się to udało, to mogła teraz zadbać o odwrócenie uwagi Khouriego od tego samego. Odchrząknęła lekko, szybko przesuwając listę z początku na sam koniec.
- Nie ma rapu o Jezusie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Matano] Chasca

19 wrz 2019, o 18:53

Zimne powietrze wtargnęło do wnętrza statku, gdy po naciśnięciu panelu śluza zaczęła się otwierać. Pancerze odgradzały ich od ujemnej temperatury Chasci, zapewniając optymalne ciepło wewnątrz ich własnego, prywatnego środowiska, ale Widmo i tak poczuł zimny dreszcz i nieprzyjemne mrowienie, które przebiegły wzdłuż jego łusek na karku. Ciemny materiał bazy odcinał się na tle śniegu i lodu tak samo jak czekające na nich sylwetki ochroniarzy. I Reeda.
Gdyby nie oni, baza przypominałaby tuzin innych placówek badawczych. Vex był już w wystarczająco wielu z nich żeby dostrzegać podobieństwa; brak dział lub innej obrony przeciwlotniczej, wspomniany przez Mayę, był jednak złudną nadzieją. Serce Castora mogło przypominać inne laboratoria, ale nawet przez sekundę nie sądził, że będzie bezbronne. Nie gdy miało gościć w sobie personel wyższego stopnia, o którym wspominał Jefferson. I Steigera. Nie gdy znaczyło tak wiele dla organizacji.
Poza zimnem i śniegiem przywitał ich las luf skierowany w wyjście ze śluzy. Widmo nie ruszył się od razu, przez chwilę po prostu tkwiąc w bezruchu i przesuwając spojrzeniem po czekających na nich żołnierzach. Bez względu na to co miało się wydarzyć, ich gra już się rozpoczęła, a wszelkie obawy, wątpliwości i podejrzenia musiały zostać upchnięte z powrotem pod warstwę dyscypliny.
- Reed.
Jego powitanie było dużo bardziej oszczędne niż wypowiedź mężczyzny. Nawiązanie do swetrów obudziło stare wspomnienie z Nos Astry, z czasów będących zaledwie początkiem ścieżki jego i Mayi, ale zignorował je, wiedząc że łowca nie może do tego nawiązywać - nawet jeżeli umysł napięty do granic możliwości próbował podpowiadać nawet najbardziej irracjonalne sugestie. Dopiero jego kolejne słowa sprawiły, że serce turianina zgubiło rytm na jedno uderzenie.
Cóż za niespodzianka.
Przez całą jedną sekundę był przekonany, że popełnił ogromny błąd. Przez ten boleśnie długi odcinek czasu myślał, że w tym wszystkim co się wydarzyło zupełnie zapomniał, że Reed po raz ostatni widział Mayę, gdy leżała na ziemi z dziurą wypaloną w napierśniku pancerza - nieruchoma, martwa. Że nie pomyślał, żeby to wykorzystać, że biotyczka niepotrzebnie wraz z nim oddała się w ręce Castora, że Reed przecież mógł uznać, że zginęła od jego pocisku.
Ale potem sekunda minęła, a serce z powrotem objęła chłodna logika. Maya była na Noverii. Rozmawiała z Jeffersonem, rozmawiała z Avisem. Reed mógł udawać uprzejme zdziwienie, ale wiedział, że kobieta żyje. Jeżeli rzeczywiście coś go zaskoczyło, to miało to inne podłoże.
- Urzekający - odpowiedział chłodno, gdy człowiek wspomniał iskrzące elementy nieboskłonu planety, ale nawet nie podniósł na nie wzroku. Potrzaskane lustro otaczało pierścieniem cały glob, sprawiając że widok z jego powierzchni rzeczywiście zapierałby dech w piersiach, gdyby znaleźli się w innej sytuacji. Ale nawet takie piękno potrafiło zniknąć pod obliczem innych emocji. Podobnie jak magnetyczne zorze na AZ-102, rozświetlające niebo w zielenie oraz błękity, równie niesamowite co niebezpieczne, tak połyskujące wieloma barwami fragmenty stanowiły tło dla zupełnie innych wrażeń.
- To dla niego założyliście tutaj placówkę? Żeby przyjemnie wyglądało wam się za okna?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”