Iglica
Mistrz Gry: Peter King
Gracze: Kiru Heidr Varah, Faerie Nache, Borys Tokarow, Nexaron Dragonbite
Korlus, czas do startu - 30 minut.
Trwająca niespełna kwadrans odprawa była wszystkim na co mogli liczyć. Kilka szczątkowych informacji, które i tak w najlepszym przypadku stanowiły zlepek przypuszczeń. Nikt nigdy nie widział na oczy czegoś pokroju Iglicy, co dopiero mówić o choćby zbliżeniu się do wraku.
Plan porażający prostotą, choć ze sporą szansą na ostateczny sukces. Zalanie linii Przymierza wszystkimi dostępnymi siłami, związanie go walką i osłonięcie podejścia niewielkiego oddziału abordażowego. W jego skład prócz czteroosobowej grupy uderzeniowej złożonej z członków Błękitnych Słońc, którzy mieli przejąć dowodzenie nad operacją, weszło jeszcze dwóch ludzi, asari i co musiało wzbudzać spore zdziwienie - yahg.
Korlus, czas do startu - 10 minut.
Trafiając na lądowisko, tylko nieliczni mogli rozpoznać w statku którym mieli podróżować poczciwy i niemalże zapomniany okręt klasy Harpun. W zasadzie słowo "okręt" nie oddawało istoty pojazdu. Wszystko bardziej przypominało sterowany przez pokładową WI pocisk wyposażony dodatkowo w skrzydła dla zwiększenia sterowności. Wystrzelony w kierunku celu, trafiał w niego przebijając poszycie i umożliwiając maksymalnie dziesięcioosobowej grupie dostanie do środka wrogiej jednostki.
Harpuny nie były aktywnie używane już od przeszło dwóch dekad i choć ten znajdował się w zaskakująco dobrym stanie, ciężko było stłumić wątpliwości przed wejściem na pokład. Najemnik podąża jednak za kredytami, a ten konkretny pojazd zdawał się być na kursie zmierzającym do wypłaty życia. Ostateczna decyzja był więc ledwie formalnością.
Korlus, odliczanie do startu - rozpoczęte.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rozbudzony napęd wydał z siebie ryk, który niemalże wdarł się do wnętrz ich głów. Nieznośny, pulsujący dźwięk, skutecznie uniemożliwiający poskładanie w jedną całość choćby najprostszych myśli.
Ledwie sekundy później, z równą brutalnością, przedzierali się już przez atmosferę planety. Niczym pocisk torujący sobie drogę przez ciało - nie zważając na nic, ani nikogo, mknąc ku wyznaczonemu celowi. Całkowicie obojętny na fakt, że w swoim wnętrzu wiózł osiem dusz, które podobnie jak on zmierzały w nieznane. Czterech członków Błękitnych Słońc i tyle samo najemników, wszyscy zajmujący swoje miejsca w specjalnie wzmacnianych fotelach. W przeciwieństwie do otaczających ją ludzi i asari, Kiru odczuwała spory dyskomfort przy praktycznie każdej z niemalże niekończących się turbulencji, kiedy belka umieszczona na wysokości brzucha wbijała się w jej ciało. Całkowicie bezradna mogła tylko zacisnąć zęby i przygotować na uderzenie.
Wtedy Harpunem potwornie rzuciło. Pozbawieni możliwości dostrzeżenia tego co dzieje się wokół nich, mogli tylko przypuszczać. Tuż nad ich głowami toczyła się prawdopodobnie największa bitwa, ze wszystkich jakie stoczono w walce o Iglice. WI próbowało reagować, ale w obliczu wszechobecnych eksplozji i dryfujących niemalże wszędzie odłamków rozrywanego poszycia, nawet ona szybko ujawniła swoje niedociągnięcia. Raz za razem czuli więc wstrząsy, modląc się tylko by konstrukcja wytrzymała. Nikt nie odezwał się ani słowem, albo po prostu ryk napędu skutecznie zagłuszał wszystkie próby komunikacji. Próżno było szukać oznak paniki, czy jakiejkolwiek innej reakcji. Zupełnie jakby ukryci w trzewiach kapsuły, zdążyli pogodzić się, że tak czy inaczej, ich los jest przesądzony.
Wtedy dotarli na miejsce.
Uderzenie w Iglice było tak gwałtowne, że chyba wszyscy w pierwszej chwili oczekiwali najgorszego. Czysta fizyka, w swej najbardziej destrukcyjnej formie. Jeden z foteli dosłownie wyrwał się z zaczepów i wraz ze swoim rezydentem pomknął w kierunku końca pojazdu. Trudno było stwierdzić czy członek Słońc przeżył, zresztą w tej chwili każdego interesowało znacznie bardziej własne przetrwanie.
Dopiero kiedy pomimo nadal warczących silników, wszyscy mogli poczuć, że Harpun stoi w miejscu, dotarcie na Iglice stało się faktem. Przednia część transportera została dosłownie wystrzelona do środka, więc kiedy uporali się już ze wszystkimi zabezpieczeniami, mogli wkroczyć do wnętrza uśpionego giganta.
W pierwszej kolejności dwóch członków Błękitnych Słońc, następnie wszyscy najemnicy i ostatecznie ostatni przedstawiciel organizacji, który zdołał wydostać rannego.
-
Zabezpieczyć naszą pozycję, nie mam zamiaru dać się zaskoczyć - mężczyzna, który swoimi gabarytami mógłby rywalizować nawet z Kiru szybko przejął dowodzenie. -
Mamy jeszcze jakichś rannych poza Tycho?
Odpowiedziała mu chwila milczenia, po której wszyscy najemnicy poza rannym zgłosili pełną sprawność. Czwórka freelancerów zdawała się być bardziej zaaferowana wnętrzem Iglicy. Nieznanego pochodzenia okręt trudno było mierzyć znaną im miarą, nie mieli więc pojęcia gdzie tak naprawdę właśnie się znaleźli. Na ich szczęście nie trafili jednak w żadne kluczowe systemy. Zamiast tego tkwili we wnętrzu ogromnego korytarza. Dobre 10 metrów szerokości i tyle samo wysokości. Wszystko znajdowało się w niepokojącym półmroku, więc ciężko było dostrzec szczegóły. Od razu zauważyli jednak wystające ze ściana w na oko metrowych odstępach walcowate kontenery wypełnione jakąś fluorescencyjną cieczą, która dawała co prawda nikłe, ale jednak wpadające w odcień bursztynu światło.
Ze swojej pozycji nie widzieli niestety co znajduje się na którymkolwiek z jego końców, a dodatkowy brak choćby cienia rzetelnej informacji na temat planów olbrzyma sprawiał, że chcąc nie chcąc musieli improwizować.
Jeden członek Błękitnych Słońc, wciąż zajmował się rannym, kolejny zniknął we wnętrzu Harpuna, by chwilę później zacząć wydobywać z niego spore, stalowe skrzynie, z pewnością kryjące w swoim wnętrzu niezbędne wyposażenie. Następnie wraz z dowódcą zaczął omawiać plany zabezpieczenia ich aktualnej pozycji. Olbrzym zdawał się być jednak bardziej zainteresowany obserwowaniem Borysa, Faerie, Nexarona i Kiru.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWitam wszystkich graczy i potencjalnych czytelników przygody.
W temacie rekrutacyjnym pojawiły się już wszystkie zasady, ale tu pozwolę sobie raz jeszcze wymienić najważniejsze z nich:
- Gramy z pełną mechaniką, dlatego proszę o przygotowanie waszych kart statystyk. Istotne jest również to ile macie przy sobie pochłaniaczy ciepła, żeli i ogólnie wszystkiego co może okazać się przydatne.
- W tej konkretnej turze nie ma deadline'u. Od następnej będzie pojawiał się 48 godzinny. Moje posty znajdziecie w temacie w godzinach przed popołudniowych, co daje Wam aż dwa wieczory na odpisy. Jeśli zobaczę, że czasu jest za dużo, albo w pełni go nie wykorzystujecie i piszecie na ostatnią chwilę, tura zmniejszy się do 24 godzin. W sumie można zrobić to od razu, jeśli chcecie i czujecie że poradzicie sobie z szybszym tempem, dajcie znać w fabuleoffie.
- Trzy nieusprawiedliwione zawalone terminy oznaczają wyeliminowanie z rozgrywki. To jak z niej odejdziecie będzie uzależnione od sytuacji fabularnej na sesji. Jeśli nie będę miał uzasadnionego sposobu na wydobycie z wraku spóźnialskich, niestety będę zmuszony uśmiercić postacie.
- W trakcie walk każdemu graczowi przysługuje tylko jeden post na turę. Poza starciami takie ograniczenie nie istnieje, więc możecie pisać do woli.
Chyba będzie tyle, w razie czego pojawi się edycja, o której oczywiście poinformuje.
Tymczasem życzę miłej zabawy i nie dajcie się zabić. ;)