W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

[Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

26 mar 2015, o 20:14

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

27 mar 2015, o 13:09

Białowłosa najwyraźniej nie miała problemu z przeszukaniem okolicy, co chciała zrobić Hawkins. Ruszyła za nimi, ale skręcając nieco bardziej w prawo tak, aby każdy mógł przeczesać jak największą część terenu. Widać jednak było po niej, że nie pała do tego jakimś wielkim entuzjazmem. Nie było się czemu dziwić w zasadzie sama znała te tereny lepiej niż oni i zdawała sobie sprawę z tego, że niczego jakoś bardzo przydatnego raczej nie znajdą. To jednak pozostawało jedynie w domyśle, bo Jess niczego nie komentowała.
Budynki po części rozburzone a po części wciąż stojące dawały cień opadając lekko na ulicę, którą szli. Trasa zmieniona nieco przez piratkę nie spotkała się z żadnym sprzeciwem czy to ze strony drugiej kobiety czy też reszty z obecnych. Jeśli chcieli ten teren przeczesać w miarę sprawnie i szybko musieli się rozdzielić. No a przynajmniej na tyle by nie iść ramię w ramię, akurat ludzie czy obcy z jakimkolwiek doświadczeniem bojowym powinni znać się na takich rzeczach doskonale.
Szła więc Jess najbardziej po prawej, potem w odległości jakiś dwudziestu pięciu, trzydziestu metrów szła Hawk i kolejno Gavos a na końcu Raiden. Wyglądali z boku trochę jak ratownicy grzebiący w gruzach w poszukiwaniu ocalałych. Tym razem jednak stawka była nieco inna niż przy akcji poszukiwawczej no i przede wszystkim plątali się między budynkami bądź w samych budynkach. Wskazanym zatem było nawiązanie łączności przez omni-klucze.
Gavos pierwszy trafił na coś, co mogłoby się wydawać w miarę przydatne. Kilka metrów przed kroganinem na podwyższeniu, które kiedyś musiało być balkonem błysnęło coś w słońcu. Gdy podszedł bliżej okazało się, że tym czymś był kawałek napierśnika z pewnością należącego do człowieka. Gavos nie miał najmniejszego problemu z sięgnięciem po część od pancerza by przyjrzeć mu się bliżej. Był pęknięty i wprawny wzrok kroganina pozwolił mu ocenić bez wahania, że nie nadawał się już więcej do niczego. Ciekawszym natomiast był fakt, że było na nim sporo krwi i wyglądało na to, że całkiem świeżej. Co najwyżej dwu, trzydniowej. Kiedy kroganin obrócił napierśnik wewnętrzną stroną gdzie wygrawerowane było MJ 123328. Cokolwiek to znaczyło w tej chwili nie powiedziało szamanowi zbyt wiele, nie mógł na obecną chwilę z niczym tego powiązać, ale kto wie, kiedy i gdzie taka informacja może mu się przydać.
I wszystko byłoby pewnie w porządku gdyby nie fakt, że jak tylko kroganin podniósł wzrok znad swojego znaleziska na jego drodze stał chłopak. A przynajmniej tak mu się wydawało, tylko skąd tutaj i teraz tak młody osobnik? Zanim jednak szaman zdążył na cokolwiek zareagować chłopak ruszył biegiem między budynki i zniknął. Nawet po szybkim ruszeniu za nim Gavos nie był w stanie stwierdzić gdzie ten się rozpłynął. To było co najmniej niepokojące.
Tymczasem Jeanette mijając kolejne budynki obdarzone różnymi napisami informującymi poprzednich mieszkańców gdzie, co się znajduje wpadła na coś bardzo interesującego. Od jakiś kilkunastu metrów każdy budynek obdarzony był identycznym symbolem. Były to litery CB włożone w okrąg i jakby wypalone czymś na ścianach każdego mijanego przez nią gmachu. Poza tym nic. Żadnych śladów, żadnego przydatnego sprzętu, zupełnie nic. Dopiero idąc dalej przed siebie przy jednym z budynków usłyszała jakiś dźwięk. Początkowo nie było to nic szczególnego, dopiero po chwili stał się na tyle intensywny, że mogła zwrócić na niego większą uwagę. Coś jakby chrobotanie pazurami po ścianie. Kiedy tylko przeskoczyła przez wyszczerbione okno do budynku, z którego dobiegał odgłos i przeszła ostrożnie kilka kroków do pomieszczenia obok jej oczom ukazał się widok varrena leżącego na ziemi. Nad zwierzęciem znajdowała się wyrwa w podłodze pierwszego piętra a obok niego leżały resztki gruzu. Szybka ocena sytuacji mogła dać Hawk obraz tego, że varren najwyraźniej spadł z powyższego piętra, kiedy podłoga się pod nim załamała. Zwierzę dostrzegło piratkę dopiero po chwili a jego gardła wydobył się cichy pisk. Gdyby Hawkins przyjrzała się bliżej dostrzegłaby, że z tylnej nogi varrena na wysokości jego uda wystaje kość a dookoła sączy się krew. Przez chwilę próbował się podnieść, znów zaszurał pazurami w betonową podłogę, zapiszczał i opadł na ziemię dysząc ciężko.
Raiden nie miał tyle szczęścia, co pozostali, przeczesywał zarówno budynki jak i ulice, ale nie znalazł niczego, co mogłoby był w jakiś sposób przydatne. Śmieci, wszędzie dookoła niego walały się śmieci i nic poza tym. Nie pozostało mu nic innego jak powrót do reszty z pustymi rękami i informacją, że przeczesany przez niego teren był całkowicie czysty pod każdym względem.
- Mam tu patrol – odezwała się Jess wyświetlając się na omni-kluczu całej trójki. – To znaczy, że powoli zbliżamy się do kwatery głównej Caleba. Spotkajmy się przy skrzyżowaniu następnym. Jak wyjdziecie to spójrzcie w prawo, powinniśmy się wszyscy zobaczyć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

27 mar 2015, o 16:53

Kroganin węszył kłopoty. O ile kawałek złomu z numerem nie wzbudził jego większej ciekawości, to już obecność młodego chłopaka który nagle zwiał mogło ściągnąć im na głowę większą ilość nieproszonych osobników.
- Jakiś młody chłopak nas zauważył i zniknął między budynkami. Nie zdążyłem nic zrobić. Lepiej miejcie się na baczności. - przekazał przez omni-klucz wiadomość do reszty drużynki. Samemu poprawił chwyt na strzelbie i zwiększył czujność. Spodziewał się w każdej chwili, że natkną się na opór, skoro gdzieś przed nimi był patrol. Jeśli do tego tamten dzieciak był daleką czujką, to tamci pewnie już wiedzieli o ich obecności. Dochodząc do skrzyżowania na wszelki wypadek aktywował Barierę, którą wcześniej wyłączył po zakończonej walce. Wyglądało na to, że lepiej będzie jej w ogóle nie dezaktywować skoro byli coraz bliżej kwatery głównej tego Caleba. Przezorność w razie zaskoczenia i pułapki już nieraz mu się opłaciła.
- Chyba należy wziąć pod uwagę to, że ten patrol już wie o naszej obecności i będzie na nas czekał. Może zatem zmienimy marszrutę trochę by ich ewentualnie zaskoczyć. Przydałaby się dokładniejsza informacja gdzie ten patrol jest. - Gavos nie miał ochoty wpakować się w zasadzkę, a przekraczanie skrzyżowania było dość ryzykowne w danej chwili. Nie wiedział też, jak zachowają się pod ogniem ci dwaj nowi osobnicy. Fakt z varrenami nawet im poszło, ale co innego zwierzaki a co innego przeciwnicy odpowiadający ogniem.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

27 mar 2015, o 22:55

Wyświetl wiadomość pozafabularną Czyli jednak, białowłosa postanowiła ruszyć razem z nimi. Hawkins nie miała z tym wielkiego problemu, choć podejrzewała, że druga kobieta dość wątpi w szanse na znalezienie czegokolwiek. Na pewno nieraz obeszła już te rejony i posprawdzała, choćby pobieżnie, ale to nie na ekwipunek w tak zdezelowanym miejscu liczyła Hawkins. Liczyła na coś, co przybliży jej obraz sytuacji - pewnie, że mieli mniej więcej opis tego, co tu się dzieje. Tu Caleb, tam Błękitne Słońca, gdzie indziej przerośnięte nietoperze. Ale żeby faktycznie zrozumieć naturę przeciwnika, lub żyjących tu ludzi, potrzeba czegoś innego niż suche fakty. A Jeanette była typem osoby, którą takie rzeczy ciekawiły.
- Dawno temu to miejsce zaczęło się rozpadać? - spytała idącej w pewnym oddaleniu kobiety, jednocześnie przeczesując wzrokiem teren wokół. Wraz z jej spojrzeniem podążała lufa karabiny.
Budynki rzucały cień, niektóre bardziej, inne mniej zdezelowane. Mocniej chwyciła trzymanego w dłoniach Błotniaka.
Kolejne, mijane przez nią budynki nosiły mniej lub bardziej zniszczone oznaczenia. Z czegoś, co kiedyś musiało być sklepem spożywczym nie zostało wiele. Przynajmniej varreny wyjadły wszystko, co mogło zostać i z zewsząd nie dobiegał smród przeterminowanego jedzenia. Mimo wszystko, wrażenia też te budynki nie powalały.
W pewnym momencie dostrzegła znak - CB w kole, pierwszy. Mogła zanotować, ale zignorować, gdyby nie fakt, że znaki zaczęły się powtarzać. Jeden, kolejny. Na mijanych przez nią budynkach. Szybko złapała aluzję, którą uznała za prawidłową.
- Caleb znaczy swój teren? - rzuciła przez komunikator, nie szukając nawet wzrokiem białowłosej, która przeczesywała budynki gdzieś niedaleko, zapewne. - Dlaczego Błękitne Słońca po prostu nie wrzucą tu całych swoich oddziałów i nie rozwalą ich na dobre, zamiast prowadzić tę pseudo wojenkę? - westchnęła cicho, rozglądając się.
Kilka kroków dalej do jej uszu zaczęło dobiegać drapanie. Błotniak natychmiast się uniósł, a palec naparł na spust, na granicy oddania strzału. Gotowa do wystrzelania obecnie założonego pochłaniacza ciepła, ruszyła w kierunku, z jakiego dobiegały do niej odgłosy.
Jak się okazało, ich źródłem był... varren. Przekrzywiła głowę, ignorując popiskiwania zwierzęcia i rozglądając się wokół. Dostrzegła dziurę w piętrze, nad jej głową, przez którą musiał spaść wraz z resztą gruzu. Westchnęła cicho, kucając obok niemogącego jej dosięgnąć drapieżnika. Zabawne, że zwierzę, które normalnie stanowiło zagrożenie dla innych, pomniejszych - polowało i zabijało, w taki sposób samo zostało wystawione na śmierć przez inne.
Bez słowa uruchomiła omni-pazury, natychmiast wystrzeliwując prawą ręką w stronę jednego z wrażliwszych miejsc varrena w okolicach jego szyi, chcąc skrócić jego żywot, zamiast pozwolić mu leżeć i czekać, aż dosięgnie go głód lub ktoś inny.
Nie komentując tej sytuacji, wróciła szybko do Jess, słysząc jej informację o patrolu. Dziecko wspomniane przez Gavosa uznała za mało istotne - byli niedaleko kwatery Caleba, pewnie jakaś ludność wewnątrz nie była tam zamknięta jak bydło. I tak wróciło do siebie.
- Chcemy się z nimi porozumieć, pamiętasz? - rzuciła do Gavosa, ruszając w stronę, o której mówiła jej Jess, wciąż trzymając ze sobą gotowego do strzału Błotniaka, ale nie kryjąc się po budynkach.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Raiden
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2014, o 18:28
Miano: Loki Nedari
Wiek: 34
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik, pilot
Lokalizacja: Gellix
Kredyty: 8.885

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

28 mar 2015, o 14:20

Śmiecie, śmieci i jeszcze raz śmieci. Od czasu do czasu złom i o! Kolejny śmieć.
Tak jak myślał Raiden, nic nie było tutaj co mogłoby chociaż posłużyć jako wykałaczka. Co dopiero mówić o użyteczności w bitwie. Wtedy usłyszał transmisje dochodzące z omni-klucza. Widocznie jego załoga miała więcej szczęścia, lub pecha.
-To tutaj są dzieciaki? Niezła kolonia karna... - odpowiedział Gavosowi by potem odpowiedzieć na transmisję Hawk - Może coś ich powstrzymuje? Na przykład niezniszczalna matka mutantów?
Oczywiście żartował chociaż mogło być w tym trochę sensu. W końcu Błękitne Słońca miały dość środków by obrócić to miejsce w ruinę ruiny. Coś musiało ich skutecznie powstrzymywać od wprowadzenia planów w życie. Mutanty a może ludzie Caleba?
Dalej odezwała się Jess, świadomość pojawienie się patrolu niejako ucieszyła drella. Lepsze to niż jakieś mutanty.
-Zrozumiałem. - odpowiedział i spojrzał w kierunku wskazanym przez białowłosą.
Uaktywnił kamuflaż taktyczny i ruszył w kierunku reszty by się z nimi spotkać. Oczywiście starał się pozostać w ukryciu tak długo jak tylko się da. Zadzieranie z ludźmi, którzy żyją na co dzień w takim piekle nie było rozsądnym pomysłem. Życie jeszcze było mu miłe.
Theme, Armor, Clothes, Voice ObrazekObrazek I Do what I Do, for the Love of It -Premia techniczna 10%
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

29 mar 2015, o 10:34

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

29 mar 2015, o 14:20

- Jakiś czas. Jestem tutaj od pół roku, ktoś… - zatrzymała się na moment nie będąc pewną czy może kontynuować dalej, ale upewniwszy się, że nikt poza Hawk jej nie słyszy podjęła: - … ktoś wpływowy chciał to miejsce przywrócić do dawnej świetności. W końcu rzadko spotyka się kolonię karną prosperującą jak miasto. Kiedy jednak strażnicy zaczęli nadużywać władzy, więźniowie zorganizowali bunt i po jakimś czasie miasto padło. Z tym, że nikt nie przewidział tego, że wokół szaleje mnóstwo drapieżników, systemy wciąż są aktywne a lodowa pustynia ciągnie się kilometrami tylko po to by wreszcie zamienić się w góry. I jeszcze te dziwne magnetyczne odczyty…
Po tych słowach Jess zniknęła za budynkami utrzymując tylko łączność radiową i potwierdzając przypuszczenia Hawk dotyczące oznakowania terenu przez Caleba.
- Może dlatego, że to nie są Błękitne Słońca… - skomentowała, ale nie dodała już niczego więcej.
Dojście do skrzyżowania nie zajęło nim na wiele czasu, a ja jego środku stała już Jess z zaplecionymi na piersi rękoma. Poczekała aż wszyscy do niej dojdą i przy okazji poprawiła swoją broń na plecach. Nie to żeby miała szykować się do walki, ale najwyraźniej tak czuła się zdecydowanie bardziej pewnie i to było po niej widać. Tylko Siekacz, z którym ją spotkali pierwszy raz wciąż uparcie tkwił w jej rękach nie chcąc za wszelką cenę się stamtąd ruszyć.
- Ten twój zajebisty skrót okazał się całkiem skuteczny. Przedtem ta droga była całkowicie zawalona i nie dało się tedy przejść – powiedziała do Hawk ruchem głowy wskazując okolicę za sobą. Faktycznie szybki rzut oka na drogę mógł wskazywać na to, że wcześniej przejście to było pokryte sporą warstwą gruzu. Chociażby wgłębienia w betonie, które naturalnie nie mogły tam występować. Ktokolwiek usunął tą przeszkodę zapewne miał w tym jakiś cel. – Do obozu Caleba jeszcze jakieś cztery przecznice możemy coraz częściej trafiać na mieszkańców albo patrole. Część, do której zaraz wejdziemy jest jedną z najlepiej zachowanych.
Odwróciła się plecami do reszty i ruszyła naprzód. Cokolwiek stało się z patrolem, który Jess zauważyła nie podzieliła się z nimi tą informacją. Nie trzeba było jednak być kimś wielce inteligentnym, by domyśleć się, że białowłosa póki co wolała uniknąć spotkania z ludźmi Caleba. Zresztą od początku tego całego planu postawiła sprawę jasno – doprowadzi ich do kwatery głównej, ale sama zniknie gdzieś, gdzie nikt nie będzie mógł jej wypatrzeć czy skojarzyć z przybyszami.
- Kiedy dotrzecie na miejsce nie będziecie mieć problemu z odnalezieniem Caleba – odwróciła głowę w stronę całej podążającej za nią trójki i zatrzymała się. – Resztę drogi przejdziecie sami, jest w zasadzie cały czas prosto, ale powinniście już natrafić na pojedynczych obywateli. Ktoś z nich z pewnością zaprowadzi was do tego skurwiela. On nie za bardzo przepada za obcymi, więc lepiej się nie wychylajcie – tutaj znacząco spojrzała zarówno na Gavosa jak i na Raidena. Było w jej głosie, coś, co nie pozwalało zignorować tej rady.
Mieli przed sobą teraz praktycznie prostą drogą, jak powiedziała białowłosa, więc jeśli chcieli się dogadywać z ludźmi tutaj mieszającymi nie pozostało im nic innego jak ruszyć w stronę kwatery głównej, którą mieli zaznaczoną na mapie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

31 mar 2015, o 14:06

Brak patrolu po drodze dawało im spore szanse na dotarcie do bazy Caleba bez przeszkód. Szczęście im sprzyjało do tej pory, choć Gavosa po raz pierwszy zawiodła biotyka. Zdziwiony był tym, ale tylko pokręcił głową zrzucając to na karb tutejszych nietypowych warunków. Musiał jednak wziąć pod uwagę ewentualne podobne problemy później i odpowiednio zmodyfikować taktykę w przypadku kolejnych walk.
- Co z tymi tubylcami Jess. Jak wielu ich jest i co z ich podejściem do obcych. Są na usługach Caleba czy żyją tylko dla siebie. Obojętni wobec innych czy też drapieżnikami się stali wskutek warunków. Spędziłaś tutaj dość czasu, zatem powinnaś to chyba wiedzieć. I może wiesz coś na temat oznaczenia MJ 123328. - szaman odezwał się znów do przewodniczki. Chciał uzyskać więcej informacji od niej o tutejszej sytuacji, choć odnośnie tego numeru podejrzewał, że to po prostu numer seryjny pancerza. A potem zmarszczył brwi słysząc o podejściu Caleba do obcych i jego rasizmie. Tego im jeszcze brakowało, by zostali na powitanie ostrzelani i musieli zacząć walczyć zamiast wspomnianych rozmów. - Trochę późno nam o tym mówisz i to w chwili, gdy masz zamiar się zmyć. Czego jeszcze nam nie powiedziałaś Jess o tym Calebie. Co jeszcze pominęłaś lub ci wyleciało z głowy, a co powinnaś nam powiedzieć? - kroganin spoglądał na dziewczynę z góry, świdrując ją wzrokiem uważnie. Czekał na odpowiedzi zanim znów ruszą w drogę. Byli na nieznanym terenie, z obcą przewodniczką która prowadziła ich do bazy wroga. Może to i ona wysłała to zlecenie odnośnie tego zadania, ale Gavos nie przeżył tyle gdyby ufał każdemu od samego początku po jednej rozmowie. A w tej chwili za cholerę nie ufał tej Jess, zwłaszcza po tej ostatniej wiadomości która jej się nagle przypomniała.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

2 kwie 2015, o 11:13

Dziecko nie zdziwiło ją tak, jak najwyraźniej drella. To niegdyś była kolonia karna, ale dawno temu. Zapewne pokolenia już minęły, więźniowie się sparowali i zaczęli bawić się w dom pośród ruin. Pewnie nie wszyscy podążyli tą drogą, ale podejrzewała, że nie było mało tych chcących się ustatkować.
- Niezbyt mają co ze sobą teraz zrobić. - odrzuciła na wspomnienie przez Jess o poprzednim "właścicielu" ośrodka, który usiłował stworzyć coś ambitnego z tej porzuconej kolonii karnej. Wznieśli bunt przeciwko poprzednim "ciemiężycielom", łatwo też przyszło im zrobić to znowu. - Jak więc Caleb ich przy sobie trzyma? Strach? Czy wspólny wróg?
Byli więźniowie i ich rodziny to nie do końca dobry materiał na naród, któremu można przewozić. Nie mogło być ich aż tak wiele pod wodzą tego mężczyzny. Przetrwanie mogło być dobrym motywatorem, a wcześniej, póki nie zbliżyli się do terenów tej bandy, nie napotkali żywego ducha - poza varrenami i nietoperzami. Pojedyncze jednostki, jak Jess, musiały mieć znacznie mniejsze szanse niż w grupie. Choć akurat białowłosa trzymała się nieźle.
Nie wiedziała, jak ma potraktować wspomnienie o tym, że to nie są Błękitne Słońca - mógł być żart, mogła to być wstawka zupełnie na serio. Drugą możliwość jednak na razie Hawkins odrzuciła, uznając za irracjonalną.
Poruszała się więc do przodu, świadoma tego, że jeśli jakikolwiek patrol przed nimi był, musieli go ominąć mimo jej chęci wyjścia naprzeciw. Ich przewodniczka wciąż nie zmieniła zdania w kwestii pokazywania się z nimi "publicznie", ale Hawkins na to przystała.
- Gdy jego pachoły rzucą się z krzykami do nas, żebyśmy zostawili broń, będą słuchać czy to typ głuchego jak pień? - w obecnym terenie chodzenie bez broni było głupotą i miała szczerą nadzieję, że ludzie Caleba to rozumieją i nie będzie musiała odwalać cyrków, żeby tylko zostawić Błotniaka przy sobie.
Słuchała też informacji o ksenofobii mężczyzny, która mogła nieco utrudnić - pewnie ze względu na to, że oprócz Jess, która miała z nimi nie iść wgłąb obozu, był koło niej drell i kroganin. Zwróciła głowę w kierunku najpierw jednego, potem drugiego. - Jeśli zaczną robić problemy, ja będę mówić. Zgadzajcie się, choćbym mówiła, że wyszliście z dupy miażdżypaszczy na Tuchance i to rozbawiło mnie do tego stopnia, że was przyjęłam jako własne zwierzątka. Żadnych popisów jebanej dumy, musi się zgodzić na nasz plan - przeniosła wzrok na drella, który od jakiegoś czasu z nimi się poruszał. - To się tyczy też ciebie, jeśli chcesz w nim znaleźć dla siebie miejsce.
Potem mogą sobie wyklinać Caleba do woli, na razie nie to było jej potrzebne.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Raiden
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2014, o 18:28
Miano: Loki Nedari
Wiek: 34
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik, pilot
Lokalizacja: Gellix
Kredyty: 8.885

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

2 kwie 2015, o 15:33

Brak patroli ani żadnych grup więźniów na horyzoncie, to ułatwiało sprawę. Wolał teraz nie angażować się w strzelaninę. Zwłaszcza taką gdzie wróg przeważa liczebnie. Na tą chwilę poruszał się z grupką nie puszczając swojego pistoletu. Przeładował pochłaniacz ciepła zapobiegawczo i znów położył palec na spuście.
-Tak, popieram wielkoluda. To wybrałaś czas na wyjawienie takiej informacji. - powiedział do Jess z lekkim niezadowoleniem - Wcześniej może bym zamalował się na różowo czy coś.
Kolejny żart którym starał się zamaskować swoje zdenerwowanie. Sytuacja nie była ciekawa a ciągle się pogorszała. Przede wszystkim przez, odkrywanie nowych szczegółów całej misji o których wcześniej nie mieli pojęcia.
-Nie martw się, mogę być i nawet tresowanym pudlem. Nie po to zaszliśmy tak daleko bym teraz miał się popisywać. - zapewnił piratkę, rozumiał jej brak zaufania, w końcu on sam nie pałał do nich zbytnią przyjaźnią - Piszę się na wszystko, bylebym nie musiał nago serwować steki varrenom
Theme, Armor, Clothes, Voice ObrazekObrazek I Do what I Do, for the Love of It -Premia techniczna 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

8 kwie 2015, o 12:06

Jess oparła się o ścianę przy jednej z bocznych uliczek i złożyła Siekacza przypinając go do pleców. Potem rozglądając się jeszcze dookoła jej wzrok zatrzymał się na budynku naprzeciwko. Gdzieś na wysokości dwóch metrów nad ziemią znajdował się kolejny balkon, całkiem podobny do tego, na który przyszło im się wspinać wcześniej w kryjówce białowłosej.
- Dużo – rzuciła bezceremonialnie do Gavosa. – Tutaj nikt nie prowadzi jakiejś pierdolonej ewidencji ludności czy chuj wie czego. Nie ma też żadnych zasad poza tymi Caleba. Wszystkich trzyma krótko, racjonuje żywność, przydziela miejsca do mieszkania. Tak, ludzie się go boją, ale nie jestem w stanie wam powiedzieć dlaczego. Zresztą myślę, że jak go poznacie to sami zrozumiecie.
Kobieta wzięła rozbieg dobiegając do budynku naprzeciwko, odbiła się od ściany łapiąc krawędzi lekko zniszczonego balkonu i wspięła się na górę całkiem sprawnie. Nie było się zresztą czemu dziwić, pół roku mieszkania w byłej kolonii karnej takiej jak ta uczyło różnych rzeczy. Oparła się przedramionami o resztki barierki i spojrzała na nich z góry uśmiechając się przy tym lekko.
- Numer, o którym mówi kroganin jest identyfikatorem. Inicjały mieszkańca i jego numer, na wypadek gdyby ktoś próbował wynieść więcej sprzętu niż może. Caleb się zabezpiecza na różne sposoby. Jeśli spotkacie kolejny patrol, a to raczej nie uniknione, oni nie będą się z wami pierdolić – odwróciła się na moment plecami do nich sprawdzając wejście do wewnątrz budynku i pozwalając się reszcie oswoić z resztą informacji, jakie w tej chwili im przekazała. Po chwili jednak wróciła do opierania się o barierkę, najwyraźniej stwierdzając, że wewnątrz jest wystarczająco bezpiecznie i dodała: - Oni nie są głupi. Wiedzą, że chodzenie tutaj bez broni oznacza definitywną śmierć, ale kiedy wyrazicie chęć widzenia się z Calebem… nie wpuszczą was na pogadankę w pełnym uzbrojeniu. Mało tego, obawiam się, że pancerze też będziecie musieli zostawić przed wejściem. On taki jest.
Jess cofnęła się kilka kroków i zanim zniknęła w środku budynku rzucając im jeszcze na koniec coś w stylu powodzenia i nawet, jeśli reszta miała jakiekolwiek pytania musiała zadowolić się informacjami, które do tej pory otrzymali.
Słońce wędrujące leniwie po niebie znajdowało się już gdzieś na wysokości świadczącej o tym, że przekroczyli połowę dnia na tej planecie. Mieli więc jeszcze sporo czasu by spokojnie i bez stresowania się nocnymi gośćmi dotrzeć do głównej siedziby człowieka, który stał na czele byłych kolonistów. Budynki dookoła były ponaznaczane symbolami, które Hawk zdążyła wcześniej już poznać i tylko idąc między nimi w pewnej chwili cała trójka mogła zauważyć, że między pozabijanymi deskami błyska się co chwilę jakaś para oczu. Ale nikt ich nie zaatakował, nikt też nie zaczepiał idących i poza obserwacją nie wydarzyło się nic spektakularnego. Przynajmniej do czasu. Z naprzeciwka wyszło im na spotkanie trzech uzbrojonych i opancerzonych po uszy ludzi idąc pewnym krokiem w ich stronę. Nie trzeba było być jakimś wielce spostrzegawczym, aby domyśleć się, że są to ludzie Caleba.
- Stać. Czego tu szukacie – powiedział wreszcie ten środkowy gdy znaleźli się na tyle blisko by jego wykrzyczane słowa bez problemu dotarły do trójki. Gdyby teraz Raiden bądź Gavos odwrócili się do tyłu bez problemu dostrzegliby kolejnych trzech po lewej i po prawej swojej stronie. A to i tak byli tylko, jak można się domyśleć, ci widoczni.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

16 kwie 2015, o 09:57

Coraz bardziej ciekawił ją ten Caleb. Pewnie, prowadził "rządy" wypełnione strachem, ale z tego co Jess sugerowała, Hawkins nie powinien wydać się niebezpieczny. Czyżby mieli tu jakiegoś chyrlaka mózgowca, który głową zdobył ludzi do zabijania za niego? Na razie tak to wyglądało. Zakładała, że jest człowiekiem, po tym, Jak Jess wyjawiła im, że nie przepada za obcymi.
- Skoro aż tak dba o swoją obronę, pewnie bez swoich ludzi nie umie wiele zdziałać na tym polu - mruknęła, bardziej w komunikator, kątem oka obserwując wyczyny białowłosej gdy jej wzrok wodził po terenie wokół nich, w poszukiwaniu niebezpieczeństwa bądź następnych wskazówek.
Nienawidziła takich ludzi. Słabych, lecz na tyle przebiegłych, by urządzić się w zupełności. Już na tym etapie po jej głowie chodziło zbombardowanie tego miejsca gdy tylko wezmą z niego artefakt.
Robiąc Caleba w chuja i tak po tym nie będziemy mieli czego tu szukać.
Zakładając, że Błękitne Słońca nie wyrżną rebeliantów. Z tą organizacją najemniczą Hawkins miała dość przyjazne stosunki, ale nikt nie powiedział, że nie może wyrżynać pojedynczych grupek jeśli w jakimś stopniu jej zaszkodzą.
Przyswoiła resztę informacji jak i fakt, że mniej więcej na tym etapie Jess odpada z ich małej eskapady. Doprowadziła ich względnie bezpiecznie do samego końca, teraz w ich rękach znajdował się los wymyślonego przez Hawkins planu.
Szybko natrafili na grupkę najemników, których, jedynych odróżniających się ruchem na tle statycznego otoczenia, dostrzegła gdy tylko znaleźli się w polu widzenia. Z pewnością trójka ludzi wychodząca naprzeciw ich trojce nie była jedyną.
- Odwrócenie uwagi, a na plecach mam pewnie czerwoną kropkę - mruknęła, wiedząc, że z takiej odległości ludzie Caleba nie mogą jej usłyszeć.
To jednak szybko się zmieniło. Krzyk najemnika w jej stronę wreszcie nadszedł, a ona miała już gotową odpowiedź.
- Kogoś, z kim możemy zawrzeć umowę w tej zapadłej dziurze - odkrzyknęła, starając się nabrać nu typowego, pogardliwego, starego najemnika, który świat widzi w biało czarnych barwach. - Powiedzmy, że mamy ofertą handlową. Nie dla twoich uszu. Domyśl się, dla czyich.
Nie podobał jej się fakt, że zabiorą im rynsztunek, ale nie miała w planach robienia sobie z nich wrogów. Nie teraz. Wciąż będzie próbowała negocjować.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

16 kwie 2015, o 19:52

Wyjaśnienia Jess zdawały się mieć jakiś sens, choć nie dawało to lepszego spojrzenia na ich sytuację. Ograniczało się to w sumie do kontroli terenów, na których działał Caleb i ściągania haraczy od tutejszych. Nic nowego w stosunku do podobnych mu tyranów. Dziewczyna w końcu zniknęła im z oczu, a oni ruszyli dalej, w głąb jamy miażdżypaszczy.
Marsz nie trwał długo, gdy drogę zastąpiła im trójka osobników. W końcu pojawili się tutejsi i od razu byli nadzwyczaj mili w stosunku do czwórki przybyszy. Kroganin spojrzał na nich uważnie, odruchowo też rzucając okiem na boki i plecy. No tak, ubezpieczenie oczywiście również było w okolicy. Mieli przewagę liczebną, ale niekoniecznie mogło się to równać ich wygranej. Gavos dał zatem Hawk pierwszej mówić, w końcu to ona dowodziła ich grupą. On sam stojąc bokiem ku tym z przodu, miał również podobną pozycję w stosunku do tych z tyłu. Czekał na efekt tej dyskusji z przydupasami Caleba, ciekaw co też tamci zrobią. Co zadecydują. Kroganin miał nadzieję, że nie będą zbyt narwani i nie zaczną się zbytnio rzucać. W tej sytuacji zapewne doszło by do większej rozróby, a z całej wyprawy zrobiła by się nagle nieudana ekspedycja z nieciekawym końcem. Spoglądał zatem uważnie na przeciwników, wypatrując również tych ewentualnie ukrytych. Wiedza na temat tego co się może kryć w okolicy mogła się im przydać. W razie rozpoczęcia się strzelaniny miał zamiar w pierwszej kolejności postawić krogańską Kulę Biotyczną, by dać osłonę ich gromadce. Choć nie podobał mu się plan oddania broni, to chwilowo musiał działać według planu Hawk.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

21 kwie 2015, o 22:02

Ten, który wcześniej krzyczał do Hawk skinął tylko głową do swoich współtowarzyszy i podszedł bliżej. Był wysoki, bardzo wysoki tak, że wzrostowi prawie dorównywał Gavosowi. Już nie wspominając, że napierśnik na jego piersi wyglądał jakby trzymał wewnątrz całą górę idealnie wyrzeźbionego ciała. Spojrzał na Hawk z góry mierząc ją wzrokiem od stóp do głów, a potem leniwie przeniósł spojrzenie na pozostałą dwójkę.
- Szef nie lubi obcych – mruknął poprawiając karabin w rękach. – Bo domyślam się, że tych dwóch jest z panią. Interesy tak… Sądzę, że szef sam będzie chciał wypytać o powód wizyty. My jesteśmy tylko od tych złych rzeczy.
Odwrócił się plecami do trójki i skinął dłonią, żeby podążali za nim. Najwidoczniej był święcie przekonany, że nikt teraz mu nie strzeli w plecy, zresztą skoro mieli plan dogadywania się z Calebem takie rozwiązanie nie byłoby zbyt miłym początkiem współpracy. Zagłębiając się coraz bardziej w tereny należące do byłych więźniów Hawk, Gavos oraz Raiden bez problemu mogli zauważyć, że kolonia faktycznie funkcjonuje tutaj jak prawdziwe miasto. Mniej zniszczone budynki od tych, które widzieli wcześniej połączone były nad ulicą sznurkami do wieszania prania. Gdzie nie gdzie w oknach dało się dostrzec ciekawskie spojrzenia odprowadzające ich przez ten krótki odcinek drogi a potem znów znikały w ciemności wnętrza. Przy drodze stały stragany mocno przypominające te ze średniowiecza, za którymi stały kobiety zaś ich zaopatrzenie nie wyglądało zbyt zachęcająco dla kogoś z zewnątrz. Skądkolwiek Caleb i jego ludzie brali żywność z pewnością nie były to zapasy dostępne w każdej części galaktyki. Biegające dookoła dzieci już zupełnie zaburzały obraz, jaki powinien pojawiać się w wyobraźni, kiedy chodziło o ludzką byłą kolonię karną atakowaną przez potwory z nieba.
Mężczyźni prowadzili ich milcząc i nawet jeśli ktokolwiek miał do nich jakieś pytania nie zamierzali wcale na nie odpowiadać. Zapewne wychodzili z założenia, że o cokolwiek chodzi przybyszom na wszelkie pytania odpowie Caleb. W końcu w domyśle było, że prowadzą ich do niego. W końcu po dłuższej chwili kluczenia między uliczkami u szczytu jeden z szerszych ulic i jak można było się domyśleć tej głównej ujrzeli budynek cały pomalowany na czerwono. To zdecydowanie odróżniało go od pozostałych w tej okolicy. Na froncie natomiast Hawk mogła bez problemu zauważyć te same znaki, którymi oznaczone były wcześniejsze gmachy. Najciekawszym natomiast i zdecydowanie robiącym wrażenie widokiem była ogromna głowa z rozwartą paszczą umieszczona zaraz nad wejściem. Łeb należał do jednego ze stworów latających nocą nad kolonią karną.
- Musicie tutaj zostawić swoje zabawki – powiedział wreszcie wysoki mężczyzna, kiedy przekroczyli główne wejście i wskazał im dwóch innych stojących po prawej stronie. Nie było wyjścia, jeśli chcieli iść dalej musieli broń zostawić tutaj. Potem poprowadził ich po schodach na górę. Wnętrze przypominało raczej luksusowe salony jakiegoś biznesmena niż melinę szefa zbirów. Gdy drzwi u szczytu schodów drzwi stanęły przed nimi otworem o ich oczom ukazał się widok co najmniej intrygujący. Przez całą długość pomieszczenia położony był długi, czerwony dywan, który pod samą ścianą kończył się na dwóch stopniach. Na trzecim stopniu stało coś na kształt tronu a na nim zaś siedział człowiek. Do towarzystwa miał cztery półnagie kobiety – dwie uwieszone na oparciu fotela i dwie leżące u podnóżka. Resztki światła wpadały do środka przez ogromne okna po lewej i po prawej stronie podwyższenia z tronem.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

21 kwie 2015, o 22:38

Typowy ochroniarz - dryblas. Może i wyglądał względnie przyzwoicie, a i nie zachowywał się jak idiota, w tym momencie jednak Hawk pozostała niewzruszona.
To, że "szef nie lubi obcych" już na szczęście wiedzieli, przytaknęła jednakże grając nieświadomą takich faktów. Przy okazji drogi, na moment uruchomiła omni-klucz, leniwym ruchem, żeby żaden z tych snajperów nie pomyślał sobie, że sięga po broń. Przy okazji jednak postanowiła jakoś zamaskować szybkie sprawdzanie, czy ma z Jess otwarty kanał komunikacyjny.
- Niewiele w extranecie jest na temat tej kolonii - zagadnęła, marszcząc czoło, jakby w tym momencie właśnie to sprawdzała.
Nikt jej jednak nie odpowiedział. Nie, żeby ją to burzyło. I tak zbyt wiele nie dowiedziałaby się od posyłanego w dal mięsa bitewnego, wolała pytać u źródła.
Mijali więc coraz bardziej przypominające osiedle mieszkalne niż kolonię karną budynki. Powstrzymała parsknięcie śmiechem widząc porozwieszane sznurki na pranie, bo to było już wręcz trywialne. Gdzie to miasto się uchowało? Jakim cudem nikt, niemal nikt, o nim nie wiedział, nie słyszał? Dlaczego nie huczało o tym w sieci?
Coraz mniej podobało jej się to wcześniej niemal urocze miejsce. Za bardzo zaczynało przypominać slumsy, sprawiając, że miała ochotę wstrzymać oddech by nie trzymać w płucach tego charakterystycznego zapachu, który nie należał do przyjemnych, a który znała tak doskonale.
Bez słowa podeszła tam, gdzie wskazali i złożyła Błotniaka, a zaraz za nim strzelbę. Zachowała sobie jednak schowane przy pasie granaty, ruszając jak gdyby nigdy nic dalej chyba, że zostałaby zatrzymana. Wtedy, choć czuła się wręcz odzierana do naga mimo tego, że pancerz mogła na sobie zostawić, pozostawiła i ten element wyposażenia.
Nie mogła jednak spodziewać się czegoś takiego. Pierwsze kroki wgłąb tego, przynajmniej względem reszty "dzielnicy", pałacu wywołały u niej wzgardę. Z obrzydzeniem patrzyła na te niemalże luksusowe wyposażenia, czując się, jakby wchodziła do pałacu monarchy. Głupi skurwiel.
Czerwony dywan wzmógł tylko narastającą w niej nienawiść. Jednostka bardziej przystosowana do sytuacji, najbrutalniejsza, najskuteczniejsza lub po prostu z największym szczęściem, wybijała się ponad tłum. Gromadziła wokół uległych. Znała to aż za dobrze, ale mało kiedy dochodziło do czegoś takiego.
Głupi skurwiel.
Z siłą przywołała obojętność na twarzy, idąc w kierunku prowizorycznego tronu i obleganego przez kobiety mężczyzny. Czuła wręcz ulgę - teraz z radością pozwoli, żeby zdechł.
- Zatrzymać się - ostentacyjnie rozkazującym tonem zwróciła się do Gavosa i drella. Ten pierwszy wiedział, że to nie jest ton, z jakim zwykle zwracała się do niego Hawk, Raiden za to pamiętał, że wspominała o takich sytuacjach. Zaprezentowała fakt, że góruje nad obcymi, żeby nie zarzucono jej kumplowania się z "tymi, których szef nie lubi". Sama wystąpiła naprzód. - Niezły lokal, dziwki w zestawie? - spytała nieco ironicznie, bo choć przybyła w jakże dyplomatycznej sprawie, niektórych aspektów swojej osobowości nie była w stanie pohamować. Rozejrzała się znów po pokoju. - Caleb, jak przypuszczam. "Szef".
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Raiden
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2014, o 18:28
Miano: Loki Nedari
Wiek: 34
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik, pilot
Lokalizacja: Gellix
Kredyty: 8.885

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

24 kwie 2015, o 18:46

Miejsce naprawdę przypominywało mu wiele miejsc, które widział w galaktyce. Tutaj panowało prawo siły a nie zasady opracowane przez Radę. Najbogatsi albo najslilniejsi gromadzili wokół siebie wszystkich rozbitków rozsianych po takim zadupiu by zorganizować ich w namiastkę jakiejś kolonii. Panowała wtedy władza praktycznie absolutna. Nic nie kryło się przed wodzem a i mało było rebeliantów czy buntowników opierających się władzy Alfy.
Widząc porozwieszane pranie, stragany i inne oznaki normalnego życia, przypominała mu się Omega. Tutaj tak samo jak na stacji, na myśl przychodziła mu tylko jedna opinia: "Chujowo ale stabilnie". Tak samo pewnie czuli się mieszkańcy, którzy znosili trudy takiego życia i próbowali wiązać koniec z końcem w tym okrutnym świecie.
Gdy "poproszono" go o zostawienie broni, złożył ją posłusznie nie komentując tego ani słowem. Pamiętał dobrze ostrzeżenia Hawk i zamierzał uważać. W końcu nie chciał teraz umierać, kto by wtedy zajął się jego statkiem? Piratka i kroganin pewnie zrobiliby z niego szemrane narzędzie do rabunku i plądrowania. A tego nie chciał.
Widząc "Alfę" siedzącego na swym tronie, obleganego przez kobiety i rozsiewającego przed sobą aurę siły, czuł gniew ale też i zazdrość. Tylko w takim systemie można było poczuć pełnię władzy. Świadomość, że nikt ci się nie przeciwstawi i nie zakwestionuje twojej decyzji. To było coś co każdy chciałby poczuć chociaż raz w życiu.
Gdy Hawk wydała rozkaz, Raiden potulnie wykonał go, nawet lekko skłonił głowę spuszczając wzrok. Miał teraz grać poddanego, jak w szkolnym teatrzyku. Chociaż było to dla niego lekko uwłaczające, zbyt długo był swoim własnym panem i jakakolwiek próba zabrania mu tego wywoływała u niego odrazę. Chociaż teraz musiał to przeboleć i wykonywał wszystko co powie jego "kapitan".
Theme, Armor, Clothes, Voice ObrazekObrazek I Do what I Do, for the Love of It -Premia techniczna 10%
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

24 kwie 2015, o 23:12

Kroganin obserwował nowe towarzystwo czujnym wzrokiem, lecz pozostając w pozycji "neutralnej" wobec zbrojnego powitania. Nie dawał im żadnej możliwości prowokującej agresję, choć był przygotowany na odpowiednią odpowiedź, gdyby takowa zaistniała ze strony przeciwnej. Szczęśliwie chyba okazało się, że tamci bardziej są skłonni pierw rozmawiać a potem strzelać, przez co mieli szanse na zrobienie tego po co tutaj przybyli. Gavos nie zwracał zbytniej uwagi na dzieciaki biegające po okolicy, które nie stanowiły żadnego zagrożenia dla nich i najwyraźniej były tutejszym kolorytem krajobrazu. Podążali za przewodnikami, będąc zapewne pod ciągłą obserwacją, co nie dziwiło kroganina. Nowych zawsze witało się ostrożnie i z pewną dozą nieufności. Nigdy nie można się było być pewnym, czego można się po obcych spodziewać - tego nauczył się przez lata robienia za ochroniarza, zatem wiedział na czym się opiera to całe założenie.
Zostawienie zabawek nie podobało się szamanowi, ale ostatecznie zrobił to, odkładając niechętnie Graala. Widział, że Hawk równie "radośnie" zostawia swoją broń więc rozumiał jej "ból". Dla Gavosa strzelba była jednak tylko uzupełnieniem jego naturalnych zdolności, a z tych nie mogli go rozbroić. Ciągle w pancerzu, z tarczami i omni-kluczem mógł w razie konieczności rozpętać małe piekło... gdyby sytuacja tego wymagała. Na to jednak się nie zapowiadało póki co, bowiem zaprowadzeni trafili przed oblicze Caleba i jego haremu. Stanął w miejscu, gdy Hawk się odezwała, flankując ją z prawej strony z tyłu. Obejrzał sobie uważnie pomieszczenie do którego trafili i teraz czekał na dalszy rozwój sytuacji i efekt rozmowy szefowej. Szaman uśmiechnął się w duchu widząc pozę potulnego i zastraszonego drella. Dla niego takie coś nie istniało, miał swoje maniery, a w tej chwili grał rolę najemnika, który wykonuje rozkazy pracodawcy. Uznaje jej wyższość, ale ciągle pozostaje nieugiętym i groźnym osobnikiem, którego nie da się zastraszyć.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

27 kwie 2015, o 10:22

Siedzący na swoim tronie Caleb przeżuwał kawałek mięsa i na początku zdawał się w ogóle nie zwracać uwagi na nic. Dopiero kiedy Hawk się odezwała mężczyzna odwrócił leniwie głowę w jej stronę i przekrzywił lekko przyglądając się kobiecie. Włożył do ust kolejny kawałek mięsa i wykonał krótki gest ręką. Drzwi do wielkiej sali za nimi zamknęły się z syknięciem i od razu pojawiło się przy nich dwóch strażników w identycznych czerwonych pancerzach. Co ciekawe dopiero cała trójka mogła zauważyć, że opatrzeni są oni tym samym logo. Dokładnie takim, jakie Hawk widziała wcześniej na budynkach.
- Z czegoś trzeba żyć w takim mieście jak moje – odpowiedział, ale nie podniósł się. – Twoje pieski zostają przy drzwiach, ty możesz podejść.
I mówiąc pieski Caleb zdecydowanie miał na myśli kroganina i drella. To i tak lepsze powitanie niż mogliby się spodziewać po słowach Jess, po jej ostrzeżeniu. Nikt nie chciał od razu zastrzelić czy to Raidena czy Gavosa.
Caleb poprawił się na siedzisku i obserwował jak Hawk podchodzi do stopni przed nim. Cichy śmiech półnagich kobiet otaczających mężczyznę towarzyszył piratce przez cały ten czas, więc nie można było się też dziwić, że w Jeanette mogła pojawić się jakaś iskierka złości. I wszystko byłoby ładnie, gdyby nie fakt, że póki co musiała się do tego przystosować. Póki chcieli się dogadać z tym tam, inaczej wszystko trafiłby szlag, krótko mówiąc.
- Moi ludzie powiedzieli mi, że przybywasz w interesach – zaczął, ale nie patrzył wcale na Hawkins, zdecydowanie bardziej zaabsorbowany był tym, co się działo dookoła niego. Słowa, które padły zdecydowanie były jednak skierowane do rudowłosej. Caleb tylko musnął jej sylwetkę spojrzeniem czekając na odpowiedź i powrócił do zabawiania się swoimi dziwkami. – Zastanawiam się tylko, skąd tak zacna drużyna znajduje się na moich ziemiach? Bo raczej wątpię, że przybyliście tutaj w celach turystycznych. Zresztą o tym miejscu mało kto wie. Systemy skutecznie zaburzają sygnał radarowy i cieplny. Poza tym robaczki raczej zniechęcają do kręcenia się tutaj.
Mężczyzna wreszcie wstał schodząc po schodkach i mijając Hawk zaszczycił ją krótkim półuśmiechem. Podszedł do ogromnego okna po lewej stronie i spojrzawszy przez nie splótł ręce za plecami. Po przyjrzeniu się mężczyźnie w tej pozycji, Hawkins mogła dostrzec trzy podłużne i szerokie blizny biegnące od karku Caleba i znikające pod koszulką. Z pewnością mogły zaliczać się do tych imponujących, zwłaszcza, że cokolwiek je zostawiło zabrało ze sobą spory kawałek mięsa z jego pleców.
Z dosłyszeniem całej rozmowy nie miała problemu dwójka, która została przy drzwiach. Dwóch strażników dzierżąc w rękach karabiny przyglądało im się chłodnym spojrzeniem. Po krótkiej chwili omni-klucz Gavosa zapikał cicho informując go o otrzymanej wiadomości. Było to chyba coś na co cała trójka czekała od początku.
Informuję, że Azure jest doprowadzona do pełni sprawności. Problem jednak polega na tym, że systemy wariują kiedy próbuję zbliżyć się do waszych współrzędnych, a silniki gasną. Proszę w tej sytuacji o wytyczne. Crowley.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nakmor Gavos
Awatar użytkownika
Posty: 245
Rejestracja: 18 paź 2013, o 20:34
Miano: Nakmor Gavos
Wiek: 269
Klasa: Adept
Rasa: Kroganin
Zawód: Krogański Szaman
Lokalizacja: Omega
Status: Członek załogi Wraitha
Kredyty: 7.492
Lokalizacja: Rzeszów

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

28 kwie 2015, o 20:29

Zostawienie szefowej samej nie było zbyt dobrym pomysłem, przez co odezwała się w głowie kroganina ostrzegawcza lampka. Nie zareagował jednak i pozostał obojętny, zgodnie z tym co im przekazała Hawk. Obrócił się jednak w kierunku tych, którzy mieli ich pilnować i zmierzył ich kolejno wzrokiem oceniająco. A potem powoli spojrzał po najbliższej okolicy, chcąc się zorientować w sytuacji w jakiej się znaleźli. Bo że do tych dobrych nie należała to już było wiadome od samego początku. Czekali w cierpliwości na wynik tych dyplomatycznych rozmów, która jak słyszał kroganin już się zaczęła.
Spojrzał na omni-klucz i odczytał wiadomość po czym wydał z siebie lekkie westchnięcie. Wariujące silniki i brak zasilania "Azure". To mogło wskazywać na silne źródła zakłóceń, które wpływały na okoliczne jednostki latające i musiało się znajdywać gdzieś w pobliżu siedziby Caleba. To mogło źle wróżyć ewentualnemu lądowaniu kolejnego promu lub promów jakie mogła by chcieć ściągnąć na planetę Hawk, o całym statku już nie wspominając. Rozbicie się zatem było bardzo prawdopodobne.
Wysłał zatem wiadomość do szefowej, by zawiadomić ją o zaistniałej sytuacji.
"Nie ściągaj w ten rejon promów ani statku. Silne pola zakłócające systemy mogące doprowadzić do katastrofy. "Azure" nie zdoła dotrzeć na nasze współrzędne. "
- tak brzmiała pierwsza wysłana wiadomość, a drugą skierował do Crowleya:
"Zostań poza zasięgiem pola wpływu zakłóceń na systemy. Uważaj na nieproszonych gości. Czekaj na kolejne instrukcje i bądź w razie czego gotów do bojowego zrzutu. "
- ostrzeżenie młodego było środkiem na wszelki wypadek. Ewentualny chrzest bojowy Crowleya, mogło być interesująco jeśli by doszło do walki. Póki co jednak Gavos pozostawiał ich los w rękach Hawk.
ObrazekObrazekBonusy: +15% obrażenia od broni, +30% obrażenia wręcz (-1PA), +30% Tarcze, +35% obrażenia od mocy, -20% koszt użycia mocy, +15% prem technologicznaTheme /Battle ThemeVoice "Co zrobisz w przypadku zła, którego nie możesz pokonać sprawiedliwością ?
Zwalczysz zło złem, czy też zaakceptujesz fakt, że sprawiedliwość z nim przegrała ?
- Tak czy inaczej, zło pozostanie. "
Raiden
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 sie 2014, o 18:28
Miano: Loki Nedari
Wiek: 34
Klasa: Szpieg
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik, pilot
Lokalizacja: Gellix
Kredyty: 8.885

Re: [Pustkowie Minosa > Arrae > Gellix]

28 kwie 2015, o 20:46

Raiden jak na tą chwilę nie miał nic do roboty. Całą gadaninę przejęła Hawk więc jedyne co mu pozostało to milczeć i czekać.
Jednak nawet i to mogło w czymś pomóc. Korzystając z okazji postanowił rozejrzeć się wokoło. Starał się wychwycić najmniejsze szczegóły mogące mu jakoś pomóc, oczywiście bez wzbudzania podejrzeń. Obserwował też strażników i jeżeli nadarzyła się okazja użył na którymkolwiek skanu taktycznego by mieć w razie czego możliwość wyprowadzenia szybkiego i bolesnego ataku. W końcu jeżeli coś pójdzie nie tak to lepiej mieć plan ucieczki.
Kroganin najwyraźniej dostał jakąś wiadomość i pisał coś na swoim omni kluczu. To mogło świadczyć o tym, że coś poszło nie tak lub zyskali nowe możliwości manewru. Jednak jedyne co pozostało drellowi to czekać aż coś zacznie się dziać i być czujnym.
Theme, Armor, Clothes, Voice ObrazekObrazek I Do what I Do, for the Love of It -Premia techniczna 10%

Wróć do „Galaktyka”