Nieustanny chichot był akurat czymś, co w obecnej chwili irytowało Hawkins najmniej. Za wszelką cenę starała się skupić na celu jej przyjścia do tego miejsca, po którymś więc razie zaczęło jej się to udawać.
Powoli, bez pośpiechu ruszyła w kierunku mężczyzny, zostawiając za sobą swoją nie-ludzką część drużyny. Obserwowała Caleba, widząc jego blizny. Wielki nietoperz najwyraźniej posmakował ludzkiego mięsa, którego nie był w stanie dorwać. Nic dziwnego, że cała reszta tych ludzi wpatrywała się w tego faceta jak w króla.
- Nie jesteśmy tu z twojego powodu - odrzuciła dość obojętnie, patrząc w jego stronę, gdy ten zajęty był oglądaniem widoku zza okna. - Wiemy o bazie batarian w okolicy. Niełatwo było się do nich dorwać. O jej istnieniu wiedziałam od dawna, ale dopiero niedawno wykryliśmy ruch powietrzny poza samą kolonią. Dosłownie fragment, nim prom wleciał w obszar, z którego jedyne co namierzamy to szum. O tej pseudo bojówce dowiedziałam się kilka godzin temu - skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej i przestąpiła z nogi na nogę, od niechcenia oglądając się na wijące się w swoim miejscu dziwki, którym posłała szelmowski uśmiech. - Powiedzmy, że nie jestem fanką Karlaka. - przywołała do głosu iskierkę złości, jednocześnie ukazując postępujący brak samokontroli w mimice jej twarzy. Nie było to trudne - dla kobiety tak wybuchowej sama wizja Błękitnych usiłujących ją ograć była irytująca. - Robactwo otacza was z każdej strony, potrzebujecie sprzętu. Potrzebujecie drogi wyjścia, gdyby nie to, że większość z was tak naprawdę chuja zrobi w prawdziwym świecie, bez pieniędzy. Macie za to możliwość - uśmiechnęła się zawadiacko, przenosząc wzrok na Caleba. - Po wykryciu promu, przechwyciliśmy go jak wracał. Wiemy, że Błękitni przechowują tu od cholery sprzętu. Gdyby wpadł w nasze wspólne ręce, równo podzielony, mielibyście pierwszy problem z głowy - ekwipunek i pieniądze. Pozostał jeszcze jeden, tkwienie w tej dziurze.
Wyciągnęła dłoń przed siebie i uruchomiła omni-klucz, nie dbając o to, czy mężczyzna na nią patrzy czy nie. Wiedziała, że zrobi to w prędzej czy później.
- Nie wiesz, kim jestem. Za długo tkwisz w tym gównie pozbawionym informacji. Możesz jednak być pewien, że mam sposób na wydostanie się z tego kompleksu ciebie i twoich podwładnych.
Hologram zaczął wyświetlać napływające na omni-klucz dane - Wraith wysyłał informacje w określonych interwałach jeśli tylko Hawkins sięgała ku jego sieci, a statek rozpoznał jej klucze autoryzacyjne. Omni-klucz wyświetlił sytuację zaznaczając pozycję na orbicie planety, niemal równo nad miejscem, w którym położony był kompleks.
- Daj mi swoich ludzi. Daj mi armię, z którą przeprowadzimy ostatni atak na batarian, zamiast tylko co jakiś czas podpierdalać im karabin czy hełm. Nie będą mieli posiłków, nie mają skąd ich ściągnąć do tej dziury. Was jest więcej, potrzebujecie tylko cholernej organizacji - przerwała na moment, przenosząc wzrok na schemat statku, jaki wywołała na omni-kluczu. - W zamian za to puszczę cię z każdą bronią, jaką twoi ludzie wyniosą z ich składu. Wezmę was na pokład i przewiozę na Omegę, gdzie z takim ekwipunkiem będziesz mógł otworzyć swoje własne, małe królestwo.
Zamknęła schemat, dezaktywując omni-klucz jak gdyby nie zależało jej tak, jak zależało naprawdę. Zerknęła znów na dziwki, obiecując sobie, że co najmniej jedną z nich złapie i odda załodze, nie interesując się tym, co z nią zrobią.