W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Gromada Exodus>Układ Olimp>Kruljaven]

6 maja 2015, o 21:23

Rebecca, Marshall i Borys

Kiedy Black zajęty był przekonywaniem porucznika żandarmerii, że "to nie są droidy, których szukacie", trójka mężczyzn z Awangardy zaczynała między sobą rozmowę, a pani sierżant zachciało się pić. Niby trywialna rzecz, kiedy było się skutym i robiło się nieplanowany postój, przed pobytem w zamknięciu, ale jednak uciążliwe. Pojawiła się więc prośba o wypicie czegoś, co by pozbyć się jednej z niewygód.
- Dwie minuty i będziemy w obozie. Wytrzymasz tyle. - odezwał się najbardziej rozmowny z obecnych żandarmów, który przynajmniej nie udawał, że nie usłyszał Rebecci. Kiedy jednak padło pytanie o papierosa, to parsknął śmiechem, poprawiając uchwyt na rękojeści trzymanego karabinu.
Borys i pozostali, mogli dostrzec, jak kilku innych żetonów się uśmiechnęło na wspomnienie, że chce zapalić.
Mogło to być marne pocieszenie, ale przynajmniej pogoda była bardziej litościwa, po pierwszych chwilach na poligonie. Wiał wiatr, a chmury przysłaniały słońce, więc nie było tak źle, biorąc pod uwagę to, co już wszyscy doświadczyli.
Wojskowi stróże prawa, wciąż stali w małym kordonie, kiedy pilnowali specjalistkę od IT, czekając aż ich dowódca wróci i wyda rozkaz do wymarszu. Nie byli znudzeni, ani też zniecierpliwieni, a raczej skupieni. Było to zrozumiałe, bo byli żołnierzami na służbie i wykonywali zadanie, choć z boku inaczej patrzało się na motywy kierujące nimi. Nie jak na wykonywanie rozkazu, który fakt faktem sprawił, że Dagan była zatrzymana, ale jak na robienie świństwa kolegom w mundurze.
Tymczasem czterysta dwudziesta piąta miała za sobą strzelnicę i spokojnym krokiem marszowym, cała kompania przechodziła obok małego zgrupowania. Oczywistym było też, że niektórych z kompanii interesowało zdarzenie, w które wmieszana była Awangarda, więc ploty z pewnością będą się rozchodzić między marynarzami, kiedy ci zasiądą do stołów w stołówce.

Nathaniel

Rzeczą naturalną jest bronić swoich, każdymi dostępnymi sposobami. Tam, gdzieś w dzikich zakątkach Trawersu, czy Terminusa. W miejscach tak podłych jak Omega, od razu dochodziłoby w takich przypadkach do wymiany ognia, połączonej z ranami i zgonami. Inaczej wyglądała sytuacja na planecie, która należała do regularnej armii, gdzie panował system hierarchiczny. W wojsku samowolnie można było zapalić papierosa w wolnym czasie, albo skorzystać z toalety, ale niedozwolone były samowolne, nieuzasadnione zabawy w aresztowania.
Na wszystko był przepis i punkt w regulaminie, a nad każdym żołnierzem stał jego przełożony.
Kiedy Black zwrócił się do mężczyzny, korzystając z jego stopnia, dowódca oddziału momentalnie przestał podziwiać okoliczności przyrody i skupił swoją uwagę na rozmówcy. Spokojnie przysłuchiwał się temu, co drugi oficer do niego mówił i w żadnym momencie mu nie przerywał. Nathaniel mógł w nim jednak czytać, jak w otwartej księdze. Co prawda zaszyfrowanej i napisanej w suahili, ale otwartej.
Faktycznie musiał z początku udawać znudzenie, bo odpowiednio do tego co było mówione, na jego twarzy malowały się zniesmaczenie, niechęć i oburzenie, a skończyło się na niezrozumieniu. Czy jednak te emocje były prawdziwe, czy wyreżyserowane, to już ocenić musiał sam.
Kiedy zostawił żandarma z pytaniem, na omni-klucz dowódcy Awangardy, przyszła wiadomość od jakiegoś nieznanego nadawcy. Nie, by wysyłający wiadomość był anonimowy, tylko porucznik wcale nie kojarzył żadnego majora Blacksmitha. Po tym co jednak przeczytał, to można było stwierdzić, że jest wulgarny i ma mało szacunku do niższych stopniem. Oraz z jakiegoś nieznanego powodu, chciał pomóc.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
- Będąc szczerym, to nie kojarzę firmy. - odezwał się podporucznik żandarmerii, przecierając ręką podbródek, by potem zrobić to samo po kolei z jedną i drugą powieką, uśmiechając się tylko na krótką chwilę, zanim założył maskę świętego oburzenia. - Muszę też powiedzieć to na głos, bo sam nie wiem, czy dobrze pana zrozumiałem, poruczniku Black. Chce mnie pan odciągnąć od wykonania powierzonego rozkazu, eskorty podejrzanej do miejsca przesłuchań? Próbuje pan zdyskredytować moich przełożonych? Przekupić? Mam nadzieję, że źle pana zrozumiałem, bo inaczej jest to karygodne zachowanie, które hańbi mundur.
Wszystko się zgadzało. Koleś był nie tylko służbistą i po trupach chciał się wspinać na szczeblach kariery. Chciał coś ugrać dla siebie. O zabłyśnięciu przed przełożonymi też była mowa. Tyle tylko, że Black nie wziął pod uwagę myśli, że żandarm może chcieć sięgnąć po awans, posługując się także nim, a nie tylko Rebeccą. To tłumaczyłoby zainteresowanie rozmową. Chciał coś takiego usłyszeć i to wykorzystać.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Gromada Exodus>Układ Olimp>Kruljaven]

8 maja 2015, o 15:43

Hearrow przez chwilę przypatrywał się stojącym obok żandarmom a z jego ust nie schodził pełen pogardy półuśmiech. Nie miał ochoty na problemy ani bójki ani nic w tym stylu, ale do cholery jasnej, jakieś dziwne oskarżenia pośrodku poligonu pełnego Przymierza były co najmniej nie ma miejscu. Już nie wnikał w to, co zrobiła Rebecca, ale na litość boską, przecież nikt tutaj nie planowałby nawet łamania prawa a najmniejszym stopniu a co dopiero jakieś wielkie akcje na miarę zainteresowania żandarmerii.
- Nie ma sprawy – mruknął do Borysa i sam sięgnął po butelkę. Odkręcił korek i przechylił do ust a chłodny i mokry napój spłynął mu do gardła orzeźwiając podporucznika nieco na moment. Chociaż tyle, bo nie wyobrażał sobie dalszego stania w słońcu, nawet przy siatkach maskujących. Cień cieniem, ale to nie wróżyło dobrze na dłuższy czas. – Będziemy tak tutaj stać aż… aż co? Aż rozlegną się trąby na sąd ostateczny? Bez sensu. Fajnie, postrzelaliśmy, pobiegaliśmy za varrenami, załatwiłem wodę. Genialnie. Jakieś jeszcze absorbujące misje nas czekają?
Marshall nigdy nie przypuszczał, że przyjdzie mu zatęsknić za czasami, kiedy faktycznie dużo się na misjach działo, czy nawet na poligonach. W końcu tutaj żołnierze zawsze zacieśniali więzy między sobą i to nie tylko wewnątrz drużyny czy jednostki. Rywalizacja i szkolenia w ciężkich warunkach zawsze zbliżają do siebie ludzi, może nie tak jak walka podczas prawdziwej misji, ale jednak. Hearrow przeszedł parę kroków w tę i z powrotem, po czym westchnął ze zrezygnowaniem stając z powrotem obok Dymitra i Borysa. Miał ochotę iść tam do swojego porucznika, który stał razem z żandarmem i powiedzieć mu prosto w oczy co o tym wszystkim myśli. Rozejrzał się jeszcze upewniając się czy przypadkiem promy nie wróciły. Jeśli nie to miał zamiar szybko udać się do koszar sprawdzić czy gdzieś tam nie został umieszczony jego zaginiony bagaż. W końcu każda wojskowa torba była opatrzona stopniem i nazwiskiem, więc Arrow przypuszczał, że prędzej czy później gdzieś się znajdzie. Chyba, że zżarły ją varreny. Wtedy usłyszał ciche piknięcie swojego omni-klucza. Zmarszczył brwi i uniósł rękę na wysokość oczu uruchamiając komunikator i przesuwając wzrokiem po wiadomości. Dobrze, że odpisała, bo gdyby przyszło mu się tutaj jeszcze martwić o Irene to chyba by zwariował. Pamiętał jak matka swego czasu pokazywała mu listy z wojska jego dziadka, które pisał do babci – teraz podporucznik nie mógł pozbyć się myśli, jak bardzo ta sytuacja była w tej chwili podobna. Sam fakt, że czasy się zmieniły i można było taką wiadomość otrzymać i wysłać w kilka sekund nie oznaczało wcale, że traciły one na swojej wartości. Przeczesał ręką włosy i jeszcze raz przeczytał te kilka zdań otrzymanych przed chwilą.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Uśmiechnął się do siebie, po czym spojrzał znów na żandarmów. Ciekawe czy przyczepią się do niego za wysyłanie wiadomości poza poligon na Kruljavenie. Pokręcił głową z dezaprobatą. Naprawdę miał tego dość już.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Nathaniel Black
Awatar użytkownika
Posty: 113
Rejestracja: 18 sie 2013, o 17:58
Miano: Nathaniel Black
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Przymierza, N1
Lokalizacja: dd
Kredyty: 15.450

Re: [Gromada Exodus>Układ Olimp>Kruljaven]

8 maja 2015, o 20:13

Tego właśnie ich uczyli. Obserwować i wyciągać wnioski. Dyplomacja była czasami gorszą walką niż ta na froncie, w środku najgorszego piekła w Układach Terminusa. Jednak Nathaniel musiał umieć się dobrze targować czy rozmawiać z przeciwnikami, gdyż im wyżej się człowiek wspina tym większa siatka kontaktów jest potrzebna. Plus dochodzi polityka i bycie osobą, którą się chce mieć po swojej stronie. Inaczej trafia się do najgorszego burdelu. Tak przynajmniej twierdził jego stryj, brat, ojciec i wykładowca na kursie. Black był snajperem. Łowcą. Nie znosił się pierdolić z jakimiś pierdółkami. Gdyby było to dozwolone to, by gościa teraz strzelił w pysk i starł mu ten bezczelny uśmieszek z twarzy. Lecz niestety musiał trzymać na twarzy maskę przyjaźni i chęci dogadania się. Kiedy pytanie już poszło w eter, zaś dowódca żandarmerii zastanawiał się nad odpowiedzią, to na Omni-Klucz Blacka przyszła wiadomość. Cóż, wiadomość od nieznanego mu majora była zarówna przerażająca, jak i krzepiąca. Zapędził się trochę, lecz na szczęście dostał sygnał, że nie jest sam w tym gównie. Rzucił okiem na mężczyznę czy coś zauważył, ale na szczęście patrzył się w inną stronę. Miał czas. Wyświetl wiadomość pozafabularnąOdpisał na szybko i wysłał. Opierdol za bezczelność zbierze później. Teraz liczyło się by nie wpieprzyć się w jeszcze głębsze bagno.
Jednym plusem tej bezczelnej odpowiedzi było to, że Nathaniel dokładniej się przyjrzał ruchom porucznika. Znaki, które dał były widoczne i chyba ślepy by zauważył. A co dopiero człowiek, którego zadaniem jest rozwalenie głowy z odległości kilku tysięcy metrów. Tylko co te ruchy oznaczały. Gdy porucznik wojsk Przymierza Ludzkości sobie przypominał znaczenie to żandarm kończył swoją wypowiedź z tą bezczelną miną. Boże dajcie mu go odstrzelić, albo wyzwać na walkę wręcz.
- Szkoda. Robią doskonałą broń. – powiedział i jakby od niechcenia podniósł swoją Modliszkę, by zaprezentować ją mężczyźnie. Mała groźba nie zaszkodzi. – Wie pan, że pocisk z tej broni przebije zbroję z odległości dwóch tysięcy metrów? Snajperzy bardzo zmienili oblicze pola walki. Bo załóżmy. Idzie sobie oficer drogą, a tu nagle bang i pada. Zaś strzelca nie ma jak znaleźć. Cuda techniki.
Black uśmiechnął się w duszy widząc jak mężczyzna nieznacznie blednie. Czy on mu groził śmiercią? Nie. Skądże.
- Nie. Nie. Nie. I dalej też nie. Nie zamierzam pana odciągać, gdyż żadnego przesłuchania nie będzie. Jako oficer prowadzący panią sierżant nie dostałem żadnego dokumentu na temat tego co zrobiła. A taki jest chyba regulamin. Ponadto złapał ją pan na gorącym uczynku? Widział jak włamywała się do sieci? I po trzecie nie muszę pana przekupywać, by wiedzieć że nic jej nie zrobicie. Chce pan postawić w stan oskarżenia żołnierza z Norada? Po co? Dla awansu? Dla chwały? Tak się ich nie robi. Radzę zakończyć tą zabawę i dać nam robić to po co tu przybyliśmy. Szkolić się by chronić ludzkość na frontach. Nie warto zniechęcać do siebie osób w wojsku, gdyż niektórzy jak na przykład Komandor Alex Black potrafią być bardzo wredni. Wiem co mówię.
ObrazekObrazek
Borys Tokarow
Awatar użytkownika
Posty: 323
Rejestracja: 3 cze 2013, o 09:12
Miano: Borys Tokarow
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Freelancer
Lokalizacja: StarCaster
Status: ex-Zaćmienie, (poszukwany za zabójstwo współpracowników)
Kredyty: 4.150

Re: [Gromada Exodus>Układ Olimp>Kruljaven]

8 maja 2015, o 21:46

Sytuacja aktualnie powoli zmieniała nastawienie Borysa z lekkiego zaskoczenia w irytację i złość spowodowaną brakiem możliwości działania.
Z racji nieznośnego ciepła, sięgnął po butelkę wody.
Łyk chłodnego płynu działał orzeźwiająco na jego zmysły. Tego było trzeba, choćby na moment. Niestety, na powrót na pierwszy plan jego myśli wysunęła się aktualna sytuacja, co zmąciła przyjemność z picia wody.
- Cóż, niestety sprawy przybrały taki obrót, a nie inny. Też nie jest mi dobrze jak nie mam nic robić, bo nuda działa na mnie wyjątkowo szkodliwie... Chwila - jakie varreny? Nic nie słyszałem przez tą całą kanonadę w okolicy.
Po chwili spojrzał w niebo - słońce nadal tak oślepiało, że za moment ślepota będzie praktycznie gwarantowana.
Następnie (męcząc się z wytworzonym powidokiem) zaczął wyszukiwać zacienione miejsce, gdzie można się skryć przed słońcem, i to takie, które było najbliżej dowódcy, Rebeki i żandarmów.
- Widzisz gdzieś jakieś dobre zacienione miejsce by jako tako przyjemniej można byłoby mieć sytuację pod kontolą?
Po chwili zauważył że Nathaniel operował na omni-kluczu. Następnie ponownie zaczął się rozglądać. Nie miał w zwyczaju zajmować się rzeczami innych.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
CIUCH | PANCERZ | MAIN THEME | KWATERA OSOBISTA | COMBAT THEME
STATEK | [url=gg://6893006]GG: 6893006[/url]
ObrazekObrazek [center]"Calm the f*ck down and think!" - A. Jensen [DX:HR][/center]
[center]Bonusy: BRAK[/center]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Exodus>Układ Olimp>Kruljaven]

12 maja 2015, o 19:11

Nathaniel

Przy myślach i pomysłach kłębiących się w jego głowie, oraz emocjach jakie budziła w nim rozmowa z podporucznikiem Borewiczem, opanowanie jakie przedstawiał Nathaniel, było na wysokim poziomie. Jakby nie było to w oficerze budziły się chęci, by niczym średniowieczny rycerz, wyzwać żandarma na pojedynek.
Borewicz nie odpowiedział na wspomnienie o roli snajperów na polu walki, ale coś jakby zmarkotniał, zastanawiając się nad powiedzianymi słowami. Pomysłowe też było poprowadzenie natarcia na grunt regulaminu i zażądanie odpowiedniego dokumentu. Mężczyzna potrzebował sporą chwilę by przetrawić wszystko co zostało powiedziane i dojść do tego, czy Black nieudolnie próbował ratować swojego człowieka, czy też ratował Rebeccę całkiem sprawnie i z sensem.
- Panie poruczniku. - zaczął powoli i ważąc każde kolejne słowo, przy czym widać było, że trochę jakby stracił rezon - Pański człowiek został znaleziony w miejscu, które technicy wskazali jako punkt, gdzie dokonano włamania. Nie mieliśmy wiedzy o tym, kto tego dokonał, tylko współrzędne skąd tego dokonano. Sierżant Dagan była jedyną osobą w dwudziestu metrów, jaką znaleźliśmy. Nie postawiliśmy jej żadnych zarzutów, ale musieliśmy ją zatrzymać w celu wyjaśnienia i złożenia zeznań.
Po jego ruchach, przestępowaniu z nogi na nogę i nieregularnych zmianach w mimice twarzy, dostrzec można było jego podenerwowanie. Z pewnością swój wkład miał na to wywód, na temat eliminacji oficerów ze sporych dystansów, ale nie tak bardzo, jak szturm po punktach regulaminu. Chciał jeszcze coś dodać, bo w tym celu otwierał usta i układał je do wymówienia pierwszych sylab, ale się wstrzymał. Po ruchach jego oczu, widać było jak gorączkowo myślał nad kolejnym posunięciem. Nath powiedział sporo, ale to jeszcze było zbyt mało, by wyrwać Rebeccę. To był jednak gorszy moment dla porucznika Borewicza, niż gdyby przegrał bój o eskortowaną. Doszło do impasu.
- Przepraszam na chwilę, muszę skontaktować się z moim przełożonym. - ledwie to powiedział, a odsunął się kilka kroków od Black'a, uruchamiając swój omni-klucz i przykładając dwa palce do boku swojego hełmu, kiedy stał bokiem do swojego poprzedniego rozmówcy. Najwyraźniej nie chciał odwracać się do niego plecami. To zagranie było blefem, bo nikt nie chce być posłańcem złej nowiny, a szczególnie ten, kto liczy na promocję.
Do dowódcy Awangardy doszła natomiast kolejna wiadomość od poprzedniego adresata, która mogła być krzepiąca.
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nathaniel Black
Awatar użytkownika
Posty: 113
Rejestracja: 18 sie 2013, o 17:58
Miano: Nathaniel Black
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Przymierza, N1
Lokalizacja: dd
Kredyty: 15.450

Re: [Gromada Exodus>Układ Olimp>Kruljaven]

14 maja 2015, o 20:47

Musiał być spokojny, gdyż tego wymagała od niego sytuacja i stanowisko. Byle szeregowiec potrafi dać w ryja z prostego powodu. Gdyby chodziło bezpośrednio o niego, to Nathaniel użyłby o wiele bezpośrednich metod, lecz aktualnie na szali był on i Becca. A Black był nauczony, że czasami trzeba swoich podwładnych stawiać przed sobą. Wykonywała jego rozkazy, więc teraz on musiał ją wyciągnąć z tego gówna. Rzucił kilka kart na stół i od razu przyniosło to efekt w zmienionym wyrazie twarzy i zachowaniu porucznika Borewicza.
- No tak, a regulamin mówi, że trzeba zakuć osobę, którą znajdziecie na terenie. Wie pan, że ja też tam byłem? Więc dlaczego mnie nie zamknęliście? Bo znaleźliście tylko jedną dziewczynę, która odpoczywała. Sierżant Dagan poczuła się trochę gorzej i poprosiła o możliwość odpoczynku. Udzieliłem jej takiej. A wy zamiast łapać ludzi na podstawie współrzędnych to może byście się trochę rozglądali. Nie wspomnę już, że według danych jestem pewny, iż nie mieliście prawa jej aresztować. Dlatego radzę ją rozkuć. – rzekł Black i delikatnie zmrużył oczy, zaś po chwili dodał. – A gdyby wasze współrzędne wskazały poligon pełen żołnierzy to aresztowalibyście wszystkich? Chyba nawet byście nie podeszli. Ale łatwiej jest złapać w pięciu chłopa jedną kobietę. To naprawdę bohaterskie i warte awansu.
Nathaniel wiedział, że jedzie już lekko po bandzie, lecz czasami trzeba było nagiąć nieznacznie zasady, by osiągnąć co się chciało. Po za tym jego adwersarz zapewne nie miałby skrupułów by posadzić jego o Beccę, za szpiegostwo. Mężczyzna zbladł, a kiedy poprosił o przerwę to Nathaniel uśmiechnął się delikatnie. Ta rudna liczona jest dla niego. Zastanawiał się nad następnym ruchem, kiedy na jego omni klucz przyszła kolejna wiadomość. Tym razem była już o wiele lepsza. Wyświetl wiadomość pozafabularną Napisał szybko Black i spojrzał w stronę porucznika.
- A więc poruczniku Borewicz jak będzie? Kończymy tą farsę czy brniemy dalej? – rzucił snajper w stronę żandarma. Gra na czas to było coś przydatnego.
ObrazekObrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: [Gromada Exodus>Układ Olimp>Kruljaven]

17 maja 2015, o 22:26

Jako oficer okrętowy, komandor nie znosił wkładać na siebie pancerz bojowy, ale bez niego nie miałby możliwości wejść na teren strzelnicy. W normalnych okolicznościach to nie musiałby w ogóle na nią wchodzić, gdyby nie to, że kilku jego ludzi zachowywało się nierozważnie. Nie rozumiał tego i w zasadzie nie chciał nawet próbować. Był wkurzony na nich. Rebecca z niewiadomych powodów włamywała się do krążących nad planetą satelitów, a Nathaniel próbował albo przekupić, albo zagrozić żandarmowi, który ją złapał.
Osobiście to Wilson miał nadzieję, że nie mieli okazji przejrzeć danych z omni-klucza pani sierżant i sprawdzić, czy faktycznie to ona gdzieś się włamywała, a nie kto inny. Musiał jednak zakładać, że Dagan robiła to o co była posądzana i musiał przeciwdziałać temu. Prawdopodobnie za cenę przysługi i nadszarpnięcia zaufania do niego, ale wciąż było to lepsze niż alternatywy.
Z daleka widział żandarmów pilnujących Rebeccę i jednego z którym rozmawiał Black. Minął stróżówkę z wartownikami, wyświetlając im swój stopień i rangę, po czym skierował się do dowódcy drużyny, który argumentował z oficerem żandarmerii. Z tego co usłyszał od Sharon, to po upomnieniu, facet zaczął radzić sobie lepiej, co nie zmieniało faktu, że był na niego zły.
- Porucznik Borewicz z Żandarmerii? - spytał podchodząc do obu mężczyzn i przerywając im rozmowę - Komandor Cole. Gratuluję szybkiej reakcji i ujęcia sierżant Dagan. Zrobiliście to w dosyć rekordowym czasie i zapewne otrzymacie za to pochwałę do akt. No, a teraz prosiłbym o przeczytanie dokumentu, jaki dla pana mam.
Włączył swój omni-klucz i przesłał pewien plik, który dzięki uprzejmości starego znajomego, powstał niecałe dziesięć minut temu. Był autentyczny i świadczyły o tym wszelkie znaki cyfrowe i autoryzacje, ale trochę to kosztowało Wilsona. Kiedy więc żandarm ze zdziwieniem czytał dokument, komandor pozwolił sobie na rozjaśnienie sytuacji, by i Black wiedział, co się właściwie dzieje.
- Jak pan widzi, na prośbę komendanta obozu Quebec, moi ludzie sprawdzali zabezpieczenia lokalnej sieci informatycznej, oraz sprawność reakcji obecnych tutaj służb porządkowych. Nie będę mówił teraz, jak się spisaliście, bo ocena tego nie leży w moich kompetencjach, ale powiem, że mogło być gorzej. No, a teraz to prosiłbym, by polecił pan rozkuć mojego człowieka. Jeszcze w tym milenium.
Porucznik był dosyć skołowany całą sytuacją i bardzo dobrze, bo tacy byli bardziej skorzy do współpracy. Dodatkowo jeszcze Nath go trochę zmiękczył, a to było na plus do szybkości działań.
- Co tu się odpierdala? - spytał cicho, acz stanowczo swojego podwładnego, kiedy Borewicz biegł do swoich ludzi i kazał uwolnić Rebeccę. Nie był zwrócony bezpośrednio do niego, tylko patrzał na zgromadzenie przy kobiecie - Mieliście tylko postrzelać do tarcz i potem być gotowymi do prawdziwych zajęć, a tu się jakąś samowolkę odpierdala. Już nie wspomnę, że Dagan miała taki poziom dostępu do danych, że nie musiała robić tego na lewo i potem krzywe akcje z tego wychodzą. To, że Rebecca nie będzie przesłuchiwana, to zasługa mojego znajomego, który w zamian za to nie chce was widzieć na jego terenie. Powiesz więc swoim ludziom, by się pakowali, bo przez tą krzywą akcję macie koniec ćwiczeń. No i macie też tydzień urlopu, bym się przez ten czas zastanowił nad użytecznością poszczególnych członków Awangardy.
Cole był zły i to nie ulegało wątpliwości, ale był zarazem opanowany i próbował nie dać po sobie poznać, że ta cała sytuacja jest również i dla niego mało komfortowa. Awangarda, której pomysł istnienia ostro krytykowano, nie będzie mogła wziąć udział w pozoracjach. Coś takiego będzie wodą na młyn, dla ludzi z Norada jacy byli jego przeciwnikami.
- Idź do nich.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”