W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 664
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

[Hawking Eta > Verr > Kosh]

21 kwie 2015, o 18:30

Kiru zupełnie nie zgadzała się ze stwierdzeniem Bainsa iż nawtrącała się już dość. Wręcz przeciwnie, dopiero zaczynała się rozgrzewać.
Blokada komunikacji, bez wątpienia dzieło asari, zgrała się z jej blefem tak idealnie, że aż ledwie można było w to uwierzyć. Jej pracodawca balansował już na krawędzi szaleństwa, wystarczyło tylko znaleźć sposób by go z niej zepchnąć. Nie miała wątpliwości, że gdy Bains zrobić coś skrajnie nieodpowiedzialnego lub okrutnego lojalność wielu wynajętych ochroniarzy ostatecznie się załamie. Już teraz pewną nadzieję dawało zachowanie trzymającego dziewczynkę najemnika.
Korzystając z chwilowego braku zainteresowania jej osobą Kiru przeniosła radną na pobliski, ale odpowiednio oddalony stół. Opatrując ranę kobiety rozejrzała się po najbliższym otoczeniu w poszukiwaniu przedmiotów, które mogłyby posłużyć do przygotowania ewentualnej dywersji. Jednak na realne działania przyjdzie czas dopiero gdy uda się nawiązać kontakt z „Ariel”, trudno by było realizować plan ucieczki bez wsparcia.
- To jest ten moment, w którym wysyłasz wiadomość do swojej asari. Zapytaj czy znalazła bombę. – powiedziała cicho tak by nie usłyszał jej szalejący nieopodal Bains. – I komu tam jeszcze masz na liście kontaktów. – to mówiąc zasłoniła radną by maksymalnie ukryć przed wzrokiem innych światło jej omniklucza. Równocześnie podjęła próbę odszukania wzrokiem ostatniego, uparcie milczącego gracza w tej rozgrywce; azjaty.
Mężczyzna, który na początku miał tyle do powiedzenia od dłuższego czasu milczał. Jednak gdyby udało się w jakiś sposób napuścić go na jej pracodawcę, biorąc pod uwagę ich oczywiste wzajemne animozje, być może udałoby się wykroić trochę więcej niż dziesięć minut.
- Jeśli te kamery nie znikną za trzy sekundy zostanie z nich tylko złom – ostrzegła dziennikarzy, równocześnie okrywając nagość radnej marynarką.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

21 kwie 2015, o 20:39

Cierpliwość Iris była na wyczerpaniu; pozostało jej tylko zagryźć zęby i nie rozważać tego, jak wiele szczegółów zostało uwiecznionych.
Naturalnie, że odetchnęła, kiedy zdała sobie sprawę, że ten napad złości spowodowany był przerwaną transmisją, co wybitnie nie spodobało się prowokatorowi. Ciężko jednakże mówić o triumfie, kiedy słyszy się pisk dziecka i wiszącą nad nim groźbę poniesienia konsekwencji.
Kiedy Kiru zaczęła odciągać ją na bok, Iris mogła w końcu rozprostować skostniałe palce. Bolało ją całe ciało, wszystkie mięśnie, nawet te, o których na co dzień nie pamiętała. Krzywiąc się, usiadła na krześle i odgarnęła sprzed twarzy wyplątane z upięcia włosy, które, jak można było się spodziewać, także miały przesiąknięte końcówki krwią. Przede wszystkim starała się ocenić, w jak bardzo jest opłakanym stanie, ponieważ cięcia wydawały się być paskudne i poszarpane.
Powinna sobie zadać pytanie dlaczego yagh wykazuje jej tyle pomocy, zakrawającego w pewnych momentach o altruizm, gdyby nie ponaglenie z jej strony i jednoczesne przysłonięcie cielskiem. Iris, drżącymi dłońmi, uruchomiła swój omni-klucz, aby nawiązać połączenie z Faerie. Chciała się przede wszystkim dowiedzieć gdzie jest jej Widmo i co planuje, bo nie trudno było się zorientować, że przy niej go nie ma.
Także zainteresowała się głównym architektem, choć mogłoby to być chwytanie się brzytwy przez tonącego. Jeśli Azjaty nie było wśród tłumu, Iris pozostało skontaktować się z nim przez omni.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

21 kwie 2015, o 21:28

Lekkie trudności z dotarciem do pierwszego ładunku nie był tak naprawdę żadnymi dla asari. Przetrwała znacznie gorsze utrudnienia i przeszkody w przeszłości, zatem teraz to był spacerek po parku. Choć z pewnością na końcu tej miłej przechadzki nie czekało ich nic dobrego. Faerie spoglądała na bombę w świetle latarek, ale postanowiła trochę ułatwić im robotę i postanowiła przywrócić oświetlenie tylko w tym jednym sektorze. Dzięki temu mieli by lepszy widok na ładunek i łatwiejszą okazję do jej rozbrojenia. Oczywiście gdyby coś poszło nie tak z przekierowaniem mocy, wtedy na nowo by wyłączyła całe zasilanie.
Potem skupiła się na głównym zagrożeniu, z użyciem omni-klucza przeskanowała bombę w jej pobliżu a potem ją samą, w poszukiwaniu ewentualnych dodatkowych źródeł zasilania czy też pułapek, broniących dostępu do pojemnika. Chciała sprawdzić jak duży jest ułożony tutaj ładunek, jakie może mieć zabezpieczenia do rozbrojenia. Porównała również z planami budynku, by sprawdzić jakie szkody by wyrządził jej wybuch w tym miejscu. A co też najważniejsze - sprawdziła łącza komunikacyjne i zagłuszyć planowała te, które ładunek mógł odbierać lub nadawać. Tak by nie mogła zostać zdalnie zdetonowana.
Oczywiście ciszę i skupienie musiał przerwać sygnał na omni-kluczu, z nadawcą w roli Iris. Faerie zaklęła widząc zadawane w wiadomości pytanie, była cholera na wakacjach i teraz musiała odwalać robotę za całą sprzedajną bandę ochroniarzy. "Jestem budynkiem, usuwam pasożyty." - taka krótka odpowiedź miała pomknąć do Radnej. Widmo nie miało czasu na głupie pogaduszki z politykiem. Musiała pozbawić Bainesa jego dwóch asów, by użyć własnych kart w tej rozgrywce.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

22 kwie 2015, o 09:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

22 kwie 2015, o 10:57

Faerie i Diego

Próba włączenia światła poskutkowała tym, że w całym budynku rozbłysły lampy, pozostało więc wyłączyć je z powrotem. Na moment zrobiło się jasno dzięki rozświetlonym korytarzom nad nimi, widocznymi przez szkło, ale chwilę później z powrotem zapadła ciemność. Nic jednak nie przeszkodziło w połączeniu z Kimiko, bo tylko transmisje na zewnątrz zostały przez asari zablokowane. Mimo wszystko kobieta odebrała dopiero za drugim razem, pewnie ze względu na zamieszanie na górze. Albo po prostu musiała przyjrzeć się hologramowi, który wysłał jej Rodriguez.
- To nie jest bomba - odezwała się od razu, nie pytając o nic więcej. Ani jak im idzie, ani czy są bezpieczni, ani gdzie się znajdują. Zamilkła na moment. Faerie nie mogła się z nią nie zgodzić, dokładne oględziny ładunku potwierdziły słowa Azjatki. - To destabilizator efektu masy. William zaprojektował te systemy, więc wie jak je unieszkodliwić. Boże... - westchnęła. - Jak to się włączy, nie będzie wybuchu. Empyreus po prostu pęknie.
Mówiła prawdę. Asari nie spotkała się jeszcze z tego rodzaju sprzętem i chociaż rozbrojenie go nie powinno różnić się w żaden sposób od rozbrajania zwykłej bomby, co przecież potrafiła, to efekt niepowodzenia różniłby się od tego, który znała. Stawiało ich to w nieco lepszej sytuacji niż się spodziewali, bo jeśli zawiodą, nie spopieli ich nagły wybuch.
- Wiązka będzie stabilna dopóki jest podłączona do zasilania. Musisz przepiąć kable tak, żeby móc ją stamtąd wyjąć. Najpierw te po bokach, odepnij je od szklanego cylindra i połącz jeden z drugim. Tylko wydaje mi się, że nie tak, jak są podłączone, ale odwrotnie. Te z góry z tymi z dołu. Albo jakoś tak. Nie odpinaj wszystkich na raz. Będziesz miał na to może z minutę, zanim się aktywuje. Nie wiem ile dokładnie, ale błagam, zrób to szybko...
Znów zamilkła. Tricia rozejrzała się nerwowo, żwir pod jej nogami zachrzęścił.
- Wydaje się jej, świetnie - mruknęła, bardziej sama do siebie, niż do pozostałej dwójki.
- Potem możesz wykręcić wiązkę - z powrotem odezwała się Kimiko, jeszcze ciszej niż do tej pory, prawie szeptem. - Jeśli zgaśnie, to dobrze. Jak nie... Jeśli nie, to jesteśmy w czarnej dupie.
- Gdzie on jest? - warknął inny, znajomy głos po drugiej stronie i połączenie się urwało.
Faerie mogła próbować odciąć zdalny dostęp do ładunku, ale przekraczało to jej umiejętności. Łącze było mocno chronione. Samego sprzętu nikt nie pilnował, za to skutecznie kontrolował go z zewnątrz. I najgorszy w tym wszystkim był fakt, że asari została na tej próbie przyłapana. Mogła się szybko wycofać, mogła zmienić ID swojego omni-klucza, mogła zrobić wiele, ale było już za późno. Ktokolwiek zajmował się bezpośrednio ładunkami, wiedział już, że ktoś przy nich majstruje.
Tymczasem wiązka z cichym bzyczeniem obracała się wokół własnej osi. Faktycznie, była ładna, a jej równomierny ruch wręcz uspokajał. Gdyby nie destrukcyjna siła, byłaby z niej całkiem ładna lampka nocna.
- W razie czego będę was osłaniać. Zróbcie to razem, będzie szybciej - odezwała się Tricia, ściągając strzelbę z pleców i odbezpieczając ją.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Iris i Kiru

Po ostrzeżeniu Kiru kamery posłusznie oddaliły się na bezpieczną odległość. Na tyle daleko, by do nich nie dosięgnęła, ale wystarczająco blisko, by jeszcze coś widzieć. Jednak marynarka zarzucona na radną wszystko im zasłoniła, więc operatorzy przekręcili urządzenia w kierunku Bainesa. Bainesa, który miotał się już, skrajnie pochłonięty przez swoje szaleństwo. Wszystko było nie tak, jak planował. Przez moment pojawiło się zasilanie, zalewając salę bankietową jasnym, rażącym w oczy światłem. Pozwoliło to Iris zorientować się, w jakim stanie jest rana przechodząca na ukos przez jej klatkę piersiową. Nie była rozszarpana na całej długości. Od obojczyka pod lewą pierś prowadziło czyste cięcie, dopiero na brzuchu skóra rozdarła się brzydko. Zabezpieczona i znieczulona teraz medi-żelem, Iris wiedziała już, że tam nie zrośnie się ładnie. Była przecież lekarzem. Albo zostanie jej blizna, w ramach pamiątki i ostrzeżenia na przyszłość, albo będzie musiała zapłacić za jej usunięcie. Ale to też dopiero za jakiś czas, najpierw musiała zagoić się rana.
Czegokolwiek szukała Kiru, to umeblowanie sali bankietowej nie nadawało się raczej do żadnej dywersji. Ot, stoły, krzesła, przestraszeni ludzie. Nieco dalej w stronę wind leżał martwy (albo nieprzytomny) przedstawiciel jej rasy. W jego zaciśniętej dłoni wciąż tkwił pistolet, z daleka jednak niemożliwy do rozpoznania. Ze sceny zwisały kable, znikając za nią, zapewne podłączone do głośników. Muzycy nie grali już, ale ich instrumenty raczej do niczego by się Kiru nie przydały, chyba że chciała którymś z nich ogłuszyć Bainesa.
Bainesa, który faktycznie balansował już na skraju szaleństwa. Uniósł przedramię z omni-kluczem, odbierając najwyraźniej jakąś informację i z wściekłością kopnął w powietrze. Na moment zostawił Whitacre'a, który odetchnął z ulgą i zerknął na trzymającego go ochroniarza. Ten po chwili namysłu puścił go, umożliwiając mu dopadnięcie do córki na scenie i ukrycie jej w swoich ramionach.
Tymczasem William szybkim krokiem podszedł do grupy ochroniarzy przy schodach i wyszczekał jakiś rozkaz, którego ani Iris, ani Kiru nie dosłyszała z daleka, poskutkował on jednak tym, że kilku z ubranych na czarno ludzi skinęło głową i ruszyło po schodach w dół. Potem szalony wzrok mężczyzny przesunął się po stołach, zatrzymując się w końcu na Kimiko.
- Gdzie on jest? - warknął na nią. Dziewczyna uniosła przestraszone spojrzenie. - Gdzie jest Diego? Gdzie mój ulubiony negocjator? - złapał Azjatkę za włosy z tyłu głowy i wyciągnął zza stołu. Bardziej spostrzegawczy obserwatorzy mogli zauważyć, jak w tej chwili gaśnie jej omni-klucz. Jęknęła i złapała się za głowę, próbując powstrzymać Bainesa, ale nie miała wyjścia jak pójść za nim, przewracając w niezdarności krzesło. Szarpnęła się, ale bezskutecznie. William prowadził ją do ojca, który siedział na podstawionym pod scenę krześle i bez słowa przyglądał się wydarzeniom. Był blady i cały się trząsł. Najwyraźniej to było dla niego zbyt wiele. Nie był w stanie w żaden sposób zareagować, zaprotestować. Teraz też spojrzał tylko przepraszająco na córkę, kiedy Baines rzucił ją obok niego, i zacisnął oczy. Nie trzeba było się długo zastanawiać, by dojść do wniosku, że z niego raczej pożytku nie będzie. Za to szaleniec dla odmiany znów uruchomił omni-ostrze, tym razem niemal przykładając je do policzka leżącej na podłodze Kimiko.
- Gdzie. On. Jest - powtórzył dobitnie. Dziewczyna nie odpowiedziała. - A zresztą nieważne, znajdą go. Ktoś naprawił łączność? Czekam.
Zamiast odpowiedzi usłyszeli dźwięk, na który chyba czekali wszyscy. Najpierw cichy, potem nieco głośniejszy, aż wreszcie wyraźnie dobiegający zza drzwi balkonowych. Kilka promów z oznaczeniami służb porządkowych miasta pojawiło się nad podniebnym tarasem i osiadło na nim chwilę później. Ostre słupy światła wpadły przez szyby do pomieszczenia. Z pojazdów wyskoczyło kilka osób, na co Baines zareagował jedynie parsknięciem śmiechem. Wiedział, jak mocne jest szkło wprawione w ściany Empyreusa i wierzył, że wynajęta przez niego ochrona nadal jest po jego stronie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

22 kwie 2015, o 14:58

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rodriguezowi i tak nic nie mówiło to, co miała do powiedzenia Kimiko. Czy to była bomba, czy to nie była bomba było mu wszystko jedno. Mogły to nawet być śliczniutkie, wybuchające motylki mordujące każdego napotkanego na swojej drodze. Czy cokolwiek… Westchnął. Trzeba było to jakoś rozbroić i proszę, nawet zdobył instrukcje jak i co ma zrobić z tym, że… no powiedzmy, to nie było wcale takie proste jakby się mogło wydawać. Zanim Kimiko zdążyła mu wyjaśnić gdzieś w połowie zdania, co gdzie ma podłączyć skąd wyjąć i co podłożyć do czego to już zdążył zapomnieć co było na początku jej wypowiedzi. Miał ochotę to wszystko rzucić i już niechby wszyscy zginęli. Co on jeden sam może? Był biznesmenem nie saperem i jedyne na czym się znał to narkotyki, handel i ogólnie rzecz biorąc kredyty. To tutaj przed jego nosem nie miało z tym niczego wspólnego. Niczego. Zupełnie.
Tricia nie pomagała zwłaszcza tym swoim komentarzem. Diego tylko zmierzył ją spojrzeniem i wrócił do prób dotknięcia tego dziwnego czegoś, co stało w rogu akwarium. Zupełnie nie wiedział od czego zacząć a chaos, który stworzyła mu w głowie japonka tylko pogarszał sytuację. Musiał uporządkować myśli i skupić się na zadaniu. Zadaniu kurwa mać. Jedź na przyjęcie mówili, będzie co wyrwać mówili…
- Dobra, najwyżej to wszystko pierdolnie – gdyby ktokolwiek teraz widział Rodrigueza z pewnością by zwątpił w jego wiecznie stoicki spokój. Jak widać każdy miał swoje granice i te Rodriguezowe zostały przekroczone w momencie prośby o rozbrojenie tego ustrojstwa. Ze skupieniem wymalowanym na twarzy powtarzał każdy gest, który kazała mu zrobić Kimiko i miał nadzieję, że Faerie będzie robiła mniej więcej to samo i w tym samym momencie, żeby przypadkiem któreś z nich nie poplątało kabli. Pocieszał się przynajmniej myślą, że przyjdzie mu zginąć pierwszemu i zapewne będzie to dość szybka śmierć.
- Gdzie do cholery są ci wszyscy żołnierze jak ich trzeba. Gówno robią, idioci tacy jak Baines biegają po tym świecie srając ładunkami na prawo i lewo a oni siedzą sobie na tej swojej Cytadeli czy w innych barakach i wpierdalają grochówkę – tak, musiał mówić. To go częściowo uspokajało i przynajmniej nie trzęsły mu się ręce. Po jakiejś chwili grzebania w kablach, przekładania jednych i przekręcania drugich wreszcie wydawało mu się, że wszystko jest w porządku, czekał tylko aż asari będzie gotowa, tak, aby w jednym momencie mogli zakończyć całą sekwencję i spokojnie (przynajmniej względnie i jeśli wszystko nie pierdolnie) wykręcić wiązkę. Najgorsze było to, że z drugą będą musieli zrobić to samo i mimo, że Diego miałby ta jedną już za sobą to ta druga wcale nie wydawała się przez to łatwiejsza. No i po co mi to było… Do tego jeszcze głos Williama, który usłyszał podczas połączenia. Cóż, pewnie już ich szukają a Baines będzie miał teraz używanie z Yoshiyuki, a raczej do zbyt sympatycznych nie należał i Brazylijczykowi przez moment przypomniała się córka Whitacre. Pokręcił głową i skrzywił się do siebie. Cóż, wszystkich na raz nie może ratować.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

23 kwie 2015, o 21:00

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Brak bomby - destabilizator, odpowiednik osobliwości w pewien sposób. W ten czy inne sposób było to poważne zagrożenie, które należało wyeliminować jak najszybciej. Do tego komuś się udało jednak przebić przez ochronne blokady i zorientować co się kroi przez co Widmo nie traciło czasu. Sprawnie zajęła się przełączaniem kabli w urządzeniu, co nie zajęło jej dużo czasu. Góra-dół, jeden, drugi, trzeci... poszło i jej szybko i zmieściła się spokojnie w danym czasie, mając jeszcze jego zapas.
- Chyba nie myślisz o zwykłych żołnierzykach czy też tutejszej służbie ochrony. Z najemnikami czy też kimś z wyższej półki jak komandoski asari, Niszczyciele czy Widmem raczej by się nie równali. I pewnie istotnie się obijają lub spóźniają. - odezwała sie do Diega skończywszy, po czym wyprostowała się i podłączyła do czujników ruchu i termowizji wieżowca - jeśli takie były. Chciała sprawdzić czy ktoś jeszcze poza nimi może po budynku krążyć. Rzuciła też okiem na kamery na sali balowej, by ocenić sytuację. - Musimy się spieszyć. Mogli się zorientować, że ktoś grzebie przy ich zabawkach. Możemy zatem spodziewać się niepożądanych gości. - tutaj spojrzała na swoją kreację, niezbyt nadawała się ona do walki czy poruszania się sprawnego. Bez namysłu zatem oderwała obcasy od obu butów, a następnie odcięła dolną część sukienki, aż do wysokości kolan, rozcinając ją też na boku w bardziej funkcjonalnym stylu - nie przeszkadzającym biegać i walczyć. Przy okazji też pozostała dwójka mogła ujrzeć ukryte do tej pory dwa pochłaniacze ciepła, które teraz powędrowały w związany na pasie z resztek "zasobnik", który przesunęła na biodro. Brakowało Faerie już tylko broni do kompletu. Potem spojrzała na destabilizator, myśląc jak go wyłączyć i nie dać tamtym okazji do ponownej aktywizacji. Skoro już znała poniekąd jej działanie i plany chyba mogła również tego dokonać.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

24 kwie 2015, o 18:23

Ktoś tutaj nie zapoznał się z początkiem wątku, skoro nadal uważa, że jego postać jest na wakacjach. Ale nie ma sprawy. Wystarczy słowo, a załatwimy jej wieczne wakacje. Iris zagryzła wargi widząc zdawkową odpowiedź od Faerie. Niechętnie, ale musiała jej zaufać; prawdę powiedziawszy nie miała innego wyjścia.
Z wdzięcznością otuliła się szczelnie marynarką, wystarczająco na nią za dużą, aby mogła ukryć przed spojrzeniami intymne partie ciała. W ciągu tych kilku sekund zmieniło się ustawienie na scenie, z chłodną kalkulacja podeszła do córki głównego architekta, której przyciskano ostrze do policzka. Iris nie była zawistna, ale jakoś... nie było jej szkoda dziewczyny.
Zaczerpnęła głębokiego wdechu powietrza. Mogła tu dalej siedzieć, poza kręgiem zainteresowania terrorysty, cicho jak mysz i czekająca, aż jakiś rycerz na białym koniu otworzy drzwi i odzyska wolność. Dalekie było to od Iris, dlatego też przemogła się i najbardziej pewnym krokiem, na jaki była wstanie się zdobyć, ruszyła prosto pod scenę. Zachowanie dostojności przystoi Radnej do końca, czyż nie tak?
- Musisz być bardzo zdesperowany, skoro po kolei zamierzasz każdego oszpecać. A przecież doskonale wiesz, że żaden nie sprawi, że Twój brat odzyska wolność.
Zamiast wchodzić na pierwsze stopnie, Iris uśmiechnęła się do Bainesa i wskazała zapraszającym gestem na pierwszy, najbliższy stolik, który albo był wolny, albo ta uprzejmie poprosiła, aby szlachetni goście się przesiedli. Jeśli stół był zastawiony, Radna ostrożnie, ale zamaszystym gestem, zsunęła obrus i pozwoliła, aby cała zastawa rozbiła się o posadzkę w bezpiecznej od niej i od innych odległości. Przecież musieli się widzieć, prawda? Butelki tylko by wadziły.
- Jak wiele jesteś w stanie dać, aby Twój brat odzyskał wolność? Skończmy te gierki, Williamsie. Oboje doskonale wiemy, że to, kiedy siadło zasilanie i odcięto komunikacje, sprawa już tylko między mną a Tobą. W końcu chcesz cudu.
Krzywiąc się, ale nadal robiąc dobrą minę do złej gry, zajęła jedno miejsce. Drugie, po przeciwnej stronie, wskazała terroryście. Niczego nie wymuszała, ale czy damie się odmawia?
- Zapraszam. Chyba że wolisz tupać nóżką i krzyczeć na środku sceny jak dziecko, któremu nie kupiono zabawki. Widowiskowe, nie powiem, ale jak widzisz bez efektów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 664
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

25 kwie 2015, o 10:33

Tak więc można było stwierdzić oficjalnie, że Bainsowi widocznie odbiło już do końca. Co to za przywódca terrorystów, który miota się po scenie jak szaleniec tnąc wszystko, i wszystkich, na kawałki. Być może reszta wynajętych najemników również doszła do podobnych wniosków.
- Weź to, to broń twojej asari – powiedziała wsuwając torebkę a pistoletem pod marynarkę w momencie, w którym promień światła był skierowany na inną część sali. Trudno było przewidzieć jak może rozwinąć się sytuacja teraz kiedy wreszcie raczyły przybyć siły porządkowe. Jak widać nie ma to jak odrobina motywacji.
Musiała przyznać, że następne działania radnej były nieco zaskakujące zwłaszcza iż przez te wszystkie lata nasłuchała się jakimi to tchórzami nie są członkowie Rady. Mimo, że nie potrafiła przewidzieć czy kobieta faktycznie będzie próbowała odwoływać się do resztek zdrowego rozsądku Bainsa czy też ma zamiar rozsierdzić go jeszcze bardziej, Kiru też nie miała zamiaru siedzieć bezczynnie.
Udając , że nie interesuje jej próba popełnienia samobójstwa przez radną podeszła do grupki „współpracowników” zebranych na scenie.
- Skoro zbierają siły na balkonie muszą mieć jakiś sposób na rozbicie szyby. Jeśli tym czymś będą rakiety burzące poleci na nas deszcz odłamków. - powiedziała wskazując w stronę oszklonego tarasu - Spróbujmy użyć tych stołów i zbudować prowizoryczną barykadę. - zaproponowała mając nadzieję, że ten pomysł da „ochronie” zajęcie i odciągnie ich od sceny dając pole do popisu radnej. Szkoda, że nie było sposobu na dyskretne sprawdzenie jak idzie asari „usuwanie pasożytów', prawdopodobnie rozbrajanie bomby. Niezależnie od tego czy tamci zgodzili się na jej plan Kiru zeszła ze sceny i ruszyła w stronę powalonego współplemieńca. - Sprawdzę czy żyje, jeśli ocknie się w trakcie walki będziemy mieli niezły bigos. - rzuciła na odchodne. Jeśli by żył i nie był ciężko ranny spróbowałaby go dyskretnie docucić, profilaktycznie przytrzymując za kark by znowu nie poleciał jak wariat. Gdyby niestety okazał się martwy lub jego stan nie pozwalał na dalszą walkę zaopiekowałaby się jego pistoletem, gdyż nie można było nie doceniać dodatkowej siły ognia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

26 kwie 2015, o 09:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

26 kwie 2015, o 10:28

Diego i Faerie

Udało się im połączyć kable tak, by nic nie wybuchło. Zawartość cylindra nie strzeliła impulsem, który osłabiłby strukturę budynku, ani niczym innym. Mogli odetchnąć spokojnie, bo wyglądało na to że spisali się całkiem dobrze. Tricia też wydała z siebie westchnienie ulgi i uśmiechnęła się do Rodrugueza, uśmiechem który dodał jej sporo kobiecości. Może jednak nie zawsze była tylko najemnikiem z groźną miną i strzelbą w dłoniach. Potem jej wzrok padł na wyciągnięty ze skrzyni szklany pojemnik i ta piękna chwila minęła tak szybko, jak się zaczęła.
- Nie zgasło - rzuciła tylko.
Faktycznie, wiązka nadal lśniła w ciemności, a wnioskując z tego, co mówiła przedtem Kimiko, niebieska poświata powinna zniknąć. Dodatkowo Diego miał dziwne wrażenie, że zaczyna pulsować coraz szybciej, choć mogło mu się tylko wydawać przez narastające emocje. Omni-klucz Faerie piknął cicho, informując ją o próbie przejęcia wind, gdzieś z tysięcznego piętra. Trzech konkretnie. I ktoś, kto usiłował to zrobić, zdecydowanie miał o tym pojęcie - przełamał już jej pierwsze zabezpieczenia i aktualnie usiłował uzyskać zasilanie, nad którym również kontrolę aktualnie sprawowało Widmo.
- Co teraz? - Tricia na głos zadała pytanie, które pozostałej dwójce z pewnością pojawiło się w głowie. Rozejrzała się, obracając wokół własnej osi, jakby usiłowała znaleźć rozwiązanie w szklanych ścianach dookoła. Żwir zachrzęścił pod jej ciężkimi butami. - Możemy wrócić na górę i wyrzucić to w cholerę przez okno...
Faerie wiedziała, że to nie jest dobry pomysł. Takie rzeczy zwykle były ze sobą w jakiś sposób połączone i jeśli jeden ładunek znajdzie się za daleko, drugi może się po prostu odpalić, chociaż wcale nie musi. Z kolei w drugą stronę... destabilizator w połączeniu z drugim mógł tworzyć stabilną całość, kompletnie niegroźną. Z tym, że zbliżenie do siebie dwóch wiązek było niewiadomą, dopóki nie mieli jakichś konkretów. Ale szklany pojemnik, trzymany przez Rodrigueza, faktycznie pulsował coraz szybciej i decyzję, taką czy inną, trzeba było podjąć natychmiast.

Iris i Kiru

Grupa odzianych na czarno mężczyzn posłusznie zeskoczyła ze sceny i zaczęła wyciągać stoły spomiędzy przerażonych gości. Co ciekawe, na podwyższeniu zrobiło się dziwnie pusto. Muzycy wplątali się w tłum razem ze swoimi - wartymi pewnie dziesiątki tysięcy kredytów - instrumentami. Podczas gdy powstawała prowizoryczna barykada, Kiru mogła przejść do yahga leżącego przy windach. Nikt jej nie zatrzymywał, nikt nie protestował kiedy się nad nim pochylała. Nie był martwy. Ocucenie go zajęło chwilę, ale się udało. Powoli otworzył wszystkie oczy i wpatrzył się w Kiru ze zdziwieniem, jakby zastanawiał się, czy wrócił właśnie na Parnack. Dopiero po chwili szarpnął się i usiadł, pocierając czoło. Nic nie mówił, ale nie rzucił się też do ataku, co można było przyjąć za sukces.
Baines posłusznie podszedł do stołu wyczyszczonego przez Iris, przechodząc po kawałkach zastawy, która pękała pod jego eleganckimi butami. Zagranie radnej było efektowne i przyciągnęło uwagę wszystkich zgromadzonych - gości, reszty ochrony, kamer. Wykorzystała to Kimiko, powoli wstając i rozmasowując policzek, chociaż omni-ostrze szaleńca nawet jej nie dotknęło.
- Chcę wiedzieć, że rozkaz został wykonany - odezwał się cicho William, siadając naprzeciw Iris i przesuwając chłodnym wzrokiem po swojej marynarce, otulającej teraz ciało kobiety. - Wyglądasz w niej uroczo - spojrzał na omni-klucz, jakby coś sprawdzał, po czym zerknął w stronę balkonu. Pojawił się tam jeszcze jeden prom, ciemny, luksusowy, a z wnętrza wyskoczyło dwóch krogan. Do tego na horyzoncie majaczyła sylwetka czegoś większego. Czegoś, co mogło pomieścić wystarczającą liczbę ludzi, by unieszkodliwić obecną tu niecałą setkę ochroniarzy i, najprawdopodobniej, ewakuować sporą cześć gości. - Chcę zwolnienia z zarzutów. Actona... i mnie.
Coś stuknęło w szybę od zewnątrz. Zaczynali się dobijać. W sali bankietowej przestała panować pełna przerażenia cisza. Ludzie zaczęli szeptać, niektórzy wołali o pomoc, pozostali z nadzieją wpatrywali się w siły lądujące na tarasie. Stuknęło jeszcze raz. Rozległy się strzały, szkło jednak zostało ledwie draśnięte. Najwyraźniej złamanie systemów zamka drzwi przekraczało możliwości służb bezpieczeństwa, pozostało im więc dostać się do środka w mniej cywilizowany sposób. Jeśli faktycznie sięgną po rakiety burzące, pomysł z barykadą może okazać się całkiem sensowny, mimo, że miał tylko zająć ochroniarzy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

27 kwie 2015, o 11:46

Odetchnął. Chyba pierwszy raz w życiu poczuł taką ulgę, kiedy udało im się wyjąć wiązkę ze środka i nic w międzyczasie nie stało się co, mogło zapowiadać Armagedon. Przyjrzał się trzymanemu w ręce szklanemu pojemnikowi i uśmiechnął się lekko odpowiadając na uśmiech najemniczki. Oparł się plecami o szklaną ścianę akwarium i nabrał głęboko powietrze do płuc. Dopiero kiedy Tricia znów się odezwała wzrok Rodrigueza padł z powrotem na wiązkę. Zmrużył brwi, bo już nie wiedział czy mu się wydaje, czy ładunek faktycznie zaczyna migotać coraz bardziej. Miał dziwne uczucie, że wcześniej już widział coś podobnego, nie mógł sobie tylko przypomnieć gdzie to mogło być i o co wtedy chodziło.
Spojrzał na asari, która najwyraźniej teraz miała dostęp do wszystkich elektryczno-elektronicznych rzeczy, które mogłyby im w jakiś sposób pomóc. Miał pewien pomysł, ale był on na tyle szalony, że Diego przez moment zastanawiał się czy za chwilę któraś z kobiet nie będzie chciała rzucić się na niego i go spacyfikować.
- Nie – pokręcił głową. Może i nie znał się kompletnie na tym, nigdy nie był saperem, nigdy nawet nie interesował się dziedziną życia, do której mogły należeć pola efektu masy. Nawet nie wiedział czy taka dziedzina życia istnieje. Coś jednak w środku Rodrigueza podpowiadało mu co teraz powinien zrobić. No i był dziwnie zdecydowany, zresztą jak przez większość czasu. Tylko teraz trzymał w ręce coś, od czego mogą zależeć losy połowy galaktycznej elity. – Faerie, spróbuj utrzymać kontrolę nad windami tak długo jak to tylko możliwe. Będę potrzebował potem jednej. Tricia, chodź ze mną, pomożesz mi wyjąć drugą wiązkę.
Wolał, żeby asari zajęła się windami i utrzymaniem kontroli nad zasilaniem, więc póki mogła się skupić tylko na tym szanse, że jej się uda znacznie wzrastały. Skoro jednak Diego wiedział już co należy zrobić aby wyjąć ze środka kolejny pojemnik nie miał zamiaru stać tutaj i się zastanawiać czy zbliżenie do siebie obu wiązek spowoduje zakłócenia i w efekcie to, czego żadne z nich teraz nie chciało. Ale nie mieli innego wyjścia, do wyboru mieli odpalenie ładunku stojąc tu i czekając, albo zaryzykowanie. No gorzej już raczej nie będzie.
- Dobra, chodźmy ratować bogate tyłki tym na górze. No i mój bogaty tyłek też – mruknął obracając pojemnik w ręku. Nie wahał się ani przez moment. Wiązka odbijała się od jego oczu błękitem, ale Diego nie zwracał na to uwagi. Szedł pewnym krokiem w kierunku drugiego ładunku powtarzając sobie w myślach Tylko nie wybuchnij, tylko nie wybuchnij.- Trzymaj na chwilę – podał pojemnik idącej obok niego kobiecie i sięgnął do omni-klucza. Nie wiedział co się stanie za moment, ale wolał przynajmniej część spraw mieć jakoś wyjaśnionych. Miał przecież namiary na omni-klucz radnej i wiedział, że ona ma również te do niego. Jeśli wszyscy zginął to może nie pójdzie od razu się smażyć w piekle, a jeśli pójdzie to przynajmniej z częściowo czystym sumieniem.
Przepraszam.
Potwierdził wysłanie wiadomości do Iris i odebrał pojemnik od najemniczki. Żwir chrzęścił mu pod butami, ale już nie przejmował się tym. W zasadzie nie przejmował się niczym. Widmo tego, że za chwile okaże się czy jego życie miało jakikolwiek sens wisiało gdzieś nad głową Brazylijczyka i za nic nie dało się odepchnąć. Nigdy niczego w życiu nie żałował, chociaż prowadził je tak jak sam uważał za słuszne, gdzie wielu już dawno by go potępiło. Nie był święty i zdawał sobie z tego sprawę doskonale. A to, co robił teraz nijak nie pasowało do obrazu tego Rodrigueza, którego znała większość jego współpracowników. No i była jeszcze Nicole… pokręcił głową.
- Zróbmy to co, zrobić powinniśmy – mruknął sprawdzając jak w miarę zbliżania się do drugiego ładunku zachowuje się wiązka, którą niósł.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

27 kwie 2015, o 18:39

Lekko się wzdrygnęła, zdając sobie sprawę, że dookoła niej powstają prowizoryczne, wysokie mury, które miały być barykadą dla ewentualnych sił porządkowych gromadzących się już od dłuższego czasu po drugiej stronie szklanych szyb. Swoją drogą architekt spisał się na medal, skoro serie pocisków i napór nie był w stanie ich skruszyć.
Iris wyprostowała się, chowając gdzieś w kącie wygiętych ust uczucie rwania nadszarpniętej skóry i podrażnionych mięśni. Obserwowała Williama, kiedy podchodził i zajmował miejsce. Lekkim skinięciem poprosiła, aby mówił, jakby na to nie patrzeć był w dogodniejszej pozycji do dyktowania warunków, choć nie należało nie doceniać Radnej.
- Pozwolisz, że ją zatrzymam?
Wtrąciła, palcami przesuwając po zgiętym z przodu kołnierzu, kiedy ten mimochodem nawiązał do swojej marynarki. Aż chciało się powiedzieć, że ładnemu we wszystkim pięknie, nie mniej tak napiętą atmosferę nawet wyborny żart nie byłby w stanie rozładowa.
Baines się nie cackał. Jasno i wprost powiedział, czego żąda. Iris mogła mu tego zapewnić, to pewne, sęk w tym, że nie nalezało zapominać o zasadzie równej wymiany, na której przecież ten świat zbudowano.
- Skoro już znamy Twoje żądanie, oto moje...
Jej spojrzenie na moment uciekło na prawy nadgarstek, kiedy omni-klucz poinformował o wiadomości; zignorowała ją jednak, bardzo szybko wracając nieprzeniknionymi, dwukolorowymi oczyma do twarzy terrorysty.
- ... Wstrzymasz detonacje ładunku i wypuścisz stąd szanownych gości, aby służby mogły ich zabrać z tarasu. Wszystkich. Aż nie zostaniemy tylko Ty i ja. W między czasie, kiedy Ci będą ewakuowani, nawiążę połączenie z placówkę i zapewnię zwolnienie Twojego brata. Wydam także rozkaz jego i Twojego unieważnienia, co zostanie potwierdzone w momencie, kiedy zostaniemy tutaj sami. A kiedy dostaniesz to, czego chcesz, pozwolę Ci odejść, tak jak Ty mi. To chyba wystarczająco równe warunki?
Czego się spodziewał? Że Iris, stojąca rzekomo na czele galaktyki, pozwoli aby pogrywał sobie z ludzkim życiem? Przede wszystkim musiała zapewnić bezpieczeństwo postronnym, niewinnym, którzy znaleźli się w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwym czasie. Ten altruizm był godzien radnego, choć... szczerze? Miała wątpliwości, czy inni z czwórki na jej miejscu chcieliby, aby przede wszystkim zapewnić nietykalność innym, kompletnie nie przejmujac się tym, że są gwarantem negocjacji we własnej osobie.
Oddychała spokojnie. O dziwo. Myślałby kto, że człowiek w obliczu takiego zagrożenia zacznie panikować, ale Iris wykazywała godny do naśladowania spokój. To, co wrzało, zostało głęboko w niej.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

27 kwie 2015, o 20:23

Asari spojrzała na Diego, który uznał że sam rozbroi drugi ładunek i skinęła lekko głową. Skoro zamierzał się zabrać za tą robotę nie będzie mu przeszkadzać, a sama zajmie się drugą ważną sprawą - utrzymaniem kontroli nad tym budynkiem.
- Dam wam znać gdy zaczną się problemy z kontrolą. I nie zbliżajcie zanadto do siebie tych dwóch ładunków. - rzekła im na odchodne i skupiła się na hackowaniu. Skoro przebili się przez pierwszą blokadę, to musiała im utrudnić kolejne kroki. Zamierzała przeprogramować i przekierować połączenia tak, by domniemane odzyskanie kontroli nad jakimś elementem w rzeczywistości aktywowało inny - zraszacze w głównych salach, otwieranie balkonów na najwyższym piętrze, głośne alarmy na paru najwyższych kondygnacjach wskazujące na pożary, zatrzaskiwanie się dodatkowych zabezpieczeń lub odcinanie wentylacji. Potem zaś wróciła do przejętych wind, gdzie zamierzała też zrobić porządek. Jeśli którąś odzyskali i nią zjeżdżali, Faerie miała zamiar na nowo ją odzyskać, wyłączyć w niej wszystkie zabezpieczenia a potem... doprowadzić do jej upadku i roztrzaskania się na samym dole wieżowca. "Nie mają pojęcia z kim zadarli" - przemknęło Widmu przez myśl, gdy jej programy śmigały po łączach rozpoczynając swoje dzieło. Nie próżnowała też we własnym bezpieczeństwie: ciągle zmieniające się ID, nie do namierzania sygnał poprzez połączenia przez kilka terminali, wirusy zwrotne atakujące omni-klucze szukających. Była w tym dobra i to nie podlegało kwestii. Zastanawiała się tylko co odwala Radna, z tymi swoimi negocjacjami - które zauważyła przy okazji przez kamery, chcąc być też na bieżąco z sytuacją na samej górze. No i przynajmniej kawaleria w końcu jakaś przybyła i zaczęła szturm. Zaczynało się robić ciekawie.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 664
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

27 kwie 2015, o 23:08

Na tysięcznym piętrze wieżowca był już taki burdel, że brakowało tylko dziwek i alfonsa. Z jednej strony służby porządkowe podejmujące coraz bardziej zdecydowane próby dostania się do środka, z drugiej radna i Bains urządzili sobie konkurs na największego optymistę wszech czasów. A gdzieś na dole asari robiła nie wiadomo co i równie dobrze mogła właśnie zawalać im na głowy cały cholerny budynek. Do tego jej współplemieniec średnio nadawał się do bitwy z takim opancerzeniem, a raczej jego brakiem, i bronią.
- Jesteś ranny? – zapytała krótko. Jeśli odpowiedź byłby twierdząca poratowałaby go tubką mediżelu. Zerknęła przelotnie na jego oznaczenia klanowe, które tak naprawdę nie miały w tej chwili znaczenia. Liczyło się tylko to jak mogła go wykorzystać. – Za kilka minut prawdopodobnie rozpocznie się tutaj bitwa – zniżyła głos. – Jeśli tak się zdarzy trzeba będzie spróbować wyprowadzić cywili do schodów ewakuacyjnych.
Niezależnie od jego odpowiedzi pozostawała jeszcze jedna sprawa. Wobec niepewności co do wyniku negocjacji radnej i Bainsa należało chociaż spróbować zwiększyć bezpieczeństwo cywili, którzy w tej chwili byli jak kaczki do odstrzału . Jeśli wpadną tu służby porządkowe i zacznie się bitwa to pociski nie będą sprawdzać w kogo trafiają.
Uniosła karabin i wypuściła oszczędną serię nad głowami tłumu celując w pustą ścianę.
- Wszyscy pod ścianę i na ziemię. – rzuciła komendę prawie nie podnosząc głosu – I żeby żaden nie ważył mi się podnosić głowy bez pozwolenia bo odstrzelę. – zagroziła w nadziei, że instynkt samozachowawczy zwycięży i cywile posłusznie przyjmą mniej wyeksponowane pozycje.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

28 kwie 2015, o 11:46

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

28 kwie 2015, o 12:48

Diego i Faerie

Tricia posłusznie ruszyła za biznesmenem. Jej przerażone spojrzenie wciąż utkwione było w wiązce, a gdy Diego jej ją wręczył, wydawało się że zrobi wszystko, byle tylko móc oddać ją z powrotem. Ale z jej twarzy nie schodziła zacięta, zdeterminowana mina. Tylko przyspieszyła nieco, nie zwracając uwagi na to, że sięgający kostek żwir może utrudniać mężczyźnie chodzenie. Zapięte do kolan buty pozbawiały ją tego problemu. Po oddaniu pojemnika uruchomiła omni-klucz i ponownie wyświetliła plan piętra.
- To tutaj - wskazała punkt na mapie. - Nie tak daleko, na tej samej ścianie. Ale musimy przejść dookoła - westchnęła. - Jeśli to przeżyję, to nigdy więcej nie zgłoszę się do takiej roboty. Nigdy. Niezależnie od obiecywanej kwoty.
Pokręciła głową i oświetliła fragment ściany z kamienia, wkomponowanej między szklane elementy akwarium. Poprowadziła Rodrigueza wzdłuż niej, potem minęli kolejne duże zagłębienie, a później jeszcze jedną ścianę. Słychać było tylko chrzęst żwiru. Eleganckie buty Rodrigueza już dawno przestały takie być, obdarte przez niezliczone ostre kamyki. Za to światełko pulsujące w szklanym cylindrze... zwolniło? Nie, chyba nie. Ale czy poruszało się szybciej? Bez dokładnego sprawdzenia częstotliwości nie potrafił tego określić. W każdym razie nie wybuchło, to chyba było najważniejsze.
No i dotarli w końcu do drugiego urządzenia. Wyglądało identycznie jak poprzednie. Tak samo jak wcześniej, po krótkim poleceniu wydanym z omni-klucza Tricii, otworzyło półokrągłe skrzydła, a ich oczom ukazała się wiązka w przezroczystym pojemniku. Czerwone światło na górze migotało równomiernie, tylko szybciej. Zdecydowanie szybciej, niż w poprzednim.
- Szlag... nie mamy czasu - zawahała się i w końcu wyciągnęła rękę. - Daj, potrzymam - rzuciła niepewnie. - Chyba że... chyba że mam ci pomóc z tymi kablami, ale ja... ja nie potrafię.
Stała tak, czekając na polecenie Rodrigueza, z wyprostowaną dłonią czekającą na cylinder.
Pik...
Pik...
Pik...

Dosłownie trzy sekundy później z urządzenia zaczął wydobywać się cichy, wysoki i równomierny dźwięk, w mroku i bezruchu akwarium wwiercający się im w uszy jak najgorszy koszmar. Między piknięciami mogli odliczyć niecałe dwie sekundy. Oczy Tricii niemal wyszły z orbit.
- Tamto tak nie robiło - postanowiła podkreślić, jakby przypadkiem Diego tego nie zauważył.
Nie mieli na co czekać, nie mogli już czekać.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Tymczasem Faerie udało się utrzymać kontrolę nad dźwigami, ale sporym kosztem. Ktoś, kto usiłował przejąć od niej systemy, zdecydowanie znał się na rzeczy co najmniej tak dobrze, jak ona. Dobijanie się do wind ustało na chwilę, a konkretnie w momencie, gdy postanowiła zawirusować komuś omni-klucz. Nie skończyło się to tak, jak chciała. Wysłany przez asari program został przekształcony i wrócił do niej, a zmiany ID i wszelkie postawione firewalle w tym momencie okazały się bezużyteczne. Wyświetlacz urządzenia zamigotał i z głośnika wydobył się zgrzyt. Próba doprowadzenia omni-klucza do porządku skończyła się tym, że owszem, po chwili mogła działać dalej, ale ze sporymi utrudnieniami spowodowanymi przez śnieżący wyświetlacz, wyskakujące co chwilę okna i zamykające się te, których potrzebowała najbardziej.
Mógł ją pocieszyć fakt, że musiała wywołać spory chaos na tysięcznym piętrze, bo przekierowała połączenia tak, że ochrona przypadkowo uruchomiła alarmy, taki miły dodatek do panującego tam burdelu. Żeby tym na górze nie było zbyt przyjemnie.
A ochrona z niezmienionym zapałem przystąpiła do kolejnego szturmu na systemy wind, jednocześnie próbując przywrócić łączność.

Iris i Kiru

Kiru nie była w stanie stwierdzić, czy przypadkiem jakichś dziwek i alfonsów tu nie ma - co było w sumie całkiem prawdopodobne - ale jeśli burdelu było jej za mało, coś jak na zawołanie spowodowało jeszcze większy. Zawyły alarmy, zagłuszając jej myśli i wywołując kolejny wybuch zamieszania wśród zgromadzonych przy stołach.
Yahg odepchnął ją od siebie brutalnie i warknął, podnosząc się powoli. Nie był ranny, został jedynie ogłuszony. Rękę kurczowo zaciskał na swoim pistolecie.
- Niech się sami wyprowadzają - skrzywił się. Przesunął spojrzeniem po ochronie zebranej przy schodach, która wykrzykiwała teraz coś do awanturujących się ludzi. - Ja mogę spróbować wyprowadzić siebie.
Wstał w końcu i wyprostował się. Był od Kiru wyższy o jakieś dwadzieścia centymetrów i teraz spoglądał na nią pogardliwie z góry.
- Rób sobie co chcesz, ja tylko czekam na swój moment - mruknął i usiadł na pierwszym z wolnych, dużych krzeseł.
I dopiero kiedy wypuściła serię w ścianę, dodając do niej swój efektowny krzyk, wszyscy ucichli i skulili się. Może ludzcy ochroniarze plączący się przy gościach nie robili już na nich takiego wrażenia, zwłaszcza że od początku imprezy nic nikomu nie zrobili, nie licząc wybiegającego w swojej niezmierzonej głupocie barmana. Za to wściekły yahg mógł zrobić wiele. Prawda była taka, że nie wiedzieli jak wiele i lepiej było się dostosować, niż to sprawdzać.

W ciszy, zaburzanej już tylko przez wycie alarmów, Baines spojrzał na Kiru obojętnie, od razu wracając wzrokiem do Iris. On się nie skulił, nie zareagował. Wokół nich mogło dziać się wszystko, dla niego ważne było tylko to, co na przeciwko - radna i jej obietnice.
- Oczywiście - skinął głową na pytanie o marynarkę. Biorąc pod uwagę, że stać go było na przekupienie ochrony i zbudowanie ładunków, pewnie miał takich dużo więcej. Albo mógł mieć, jeśli tylko by chciał. - Detonacja ładunku wstrzyma się sama, jeśli twój obrońca i przyjaciel młodej Yoshiyuki zdąży.
Zamilkł na moment, świdrując Iris oceniającym spojrzeniem, jakby chciał wiedzieć na ile może jej zaufać. Postukał palcami w blat stołu, nie odzywając się nadal. Długo. Alarmy wyły, nad skulonymi ludźmi stała ochrona z Kiru na czele, a William czekał. Myślał.
- W porządku - odparł w końcu i zerknął w stronę balkonu. Sylwetka dużego statku była coraz większa, znajdował się coraz wyżej. Wzrok mężczyzny wrócił do Iris i zsunął się w dół po jej twarzy, szyi i marynarce, której poły i tak nie zasłaniały wystarczająco wiele. Gwałtownym ruchem sięgnął przez stół i chwycił kobietę za nadgarstek, zanim zdążyła zabrać rękę. - Ale my tu sobie zostaniemy.
Skinął głową do jednego z mężczyzn przysłuchujących się rozmowie, by przywołać go do siebie.
- Wypuście naszych szanownych gości. Ci, których nie zmieszczą w tym wielkim paskudztwie co do nas leci, poślij schodami w dół. Niech sobie zbiegają przez pół godziny. Otwórzcie balkon i wypuście tam ludzi, ale nikt nie ma prawa dostać się do środka.
Ochroniarz pokiwał głową i odszedł szybko, by wydać rozkazy. Mimo ostrzeżenia Kiru, kilka osób podniosło głowy i z nadzieją przyglądało się mającym miejsce wydarzeniom. Ktoś ruszył w stronę balkonu, pewnie w celu odblokowania zamka. Dwóch krogan, stojących najbliżej za szybą, uśmiechnęło się paskudnie. Nie trzeba się było długo zastanawiać by dojść do wniosku, że ewakuacja raczej nie odbędzie się bez ofiar.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

29 kwie 2015, o 18:30

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Chyba że mam ci pomóc z kablami… Diego uniósł rozbawione spojrzenie na Tricię i pokręcił głową opuszczając wzrok z powrotem na bombę. Już nie wiedział czy to raczej reakcja na stres czy jakieś dziwne uspokojenie sprawiło, że na chwilę powróciła do niego jego natura. Potem jednak skupił się z powrotem na swoim zadaniu i znów w głowie pojawiło się zniesmaczenie. Był ostatnią, naprawdę ostatnią osobą na sali, która powinna zajmować się takimi rzeczami. Oczywiście Diego wcześniej przekazał pojemnik z niebieską wiązką kobiecie, wolał móc w każdej chwili rzucić na niego okiem gdyby działo się coś istotnego, chociaż szczerze wątpił czy mógłby cokolwiek zdziałać gdyby się zaczęło dziać.
Dobrze, może budowa tego tutaj ładunku różniła się nieco od tamtego, ale generalnie Rodriguez po chwili już załapał algorytm łączenia i przekładania kabli, że nawet był lekko dumny z siebie, kiedy udało mu się do tego dobrać sprawniej niż poprzednią. I nawet bez pomocy asari, której przeznaczenia w akwarium Diego do tej pory nie rozumiał. Sam fakt natomiast przebywania w akwarium z asari oraz Tricią uznałby w innych warunkach za całkiem przyjemny zbieg okoliczności. Gdyby nie to wkurwiające pikadełko w kącie.
- Tak, wiem, że nie robiło. Byłem tam jakbyś nie zauważyła – mruknął wciąż grzebiąc przy kablach i starając się jakimś cudem nie poplątać teraz wszystkiego. Przez cały czas zastanawiał się jak bardzo przewalone przez kontakt z nim ma Kimiko i co dokładnie się dzieje w windach. Wolał póki co nie przeszkadzać Faerie, ale miał już pewien plan dotyczący ucieczki stąd gdyby tylko okazało się jak reagują pojemniki na siebie wzajemnie. Po tym co mógł stwierdzić w obecnej chwili to obie wiązki jakoś szczególnie za sobą nie przepadały, ciekawe jaką minę miałby Baines gdyby Diego przywiózł mu obie na górę. Rodriguez uśmiechnął się pod nosem, tak, to był dobry plan. Jeśli tylko wszystko będzie tak jak myślał, bo mogło się okazać, że tak naprawdę na rozbrojenie ładunków da im jedynie… rozbrojenie ładunków. Tylko co potem? Dobra, przynajmniej nie zginą pod gruzami Empyreusa, ale wciąż ktoś z góry może ich zastrzelić.
Kiedy wreszcie wszystko było tak jak wydawało mu się, że ma być wstrzymał na moment oddech. Wyjąć cylinder i windami na górę, do Bainesa. Chyba, że coś będzie inaczej. Chyba, że stanie się nagle coś niespodziewanego.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2087
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

29 kwie 2015, o 21:44

Wzdrygnęła się w chwili, w której rozdzwoniły się alarmy. Upływ czasu wciąż deptał jej po piętach, stąd ta do przesady nerwowa reakcja, którą zatuszowała wygładzeniem skrawka materiału zakrywającego jej kolana. Oczywiście Iris siedziała tak, aby jej plecy nie stykały się z oparciem krzesła z kolei zarzuconymi na siebie nogami manewrowała, nie chcąc nadwyrężac mięśni.
Wspomnienie o Diego było jak rękawica rzucona na stół. Iris uniosła brwi, gryząc się w język, co by nie powiedzieć za dużo. W ostateczności w ogóle nie skomentowała, w myślach tylko przeklinała Rodriqueza, któremu pozwoliła tak bardzo zamieszać w jej uporządkowanym życiu.
Wpatrywała się w Bainesa z nie małym napięciem; ciężko było jej osądzić, czy mężczyzna zdawał sobie z tego sprawę. Podporządkował sobie wszystko, łącznie z otoczeniem i postronnymi osobami. A jednak... Przystał. Aż chciało się przyprzeć go do muru i zmusić do jednoznacznej odpowiedzi - był szczery w tym, co mówił, czy jednak juz knuł plan zapasowy, węszył za wyjściem awaryjnym.
- Słusznie.
Iris skinęła głową. Fakt, że nie skorzystała z okazji i nie zerwała się z miejsca był chyba wystarczającym gwarantem, że zostanie do końca. Nie potrzebnie chwytał jej rękę, zaciskając na niej palce. Radna wciąż siedziała, mając jednocześnie doskonały widok na to, jak tłum zaczął napierać na wyjście, które się przed nim otworzyło. Nie była w stanie zapewnić im bezpiecznego przebiegu ewakuacji, już i tak prosiła o wiele, zagryzła więc wargi i ze spokojem obserwowała rozpacz i gorączkę.
- Jestem dyplomatą, nie politykiem. Dałam Ci słowo.
Dodała z niejakim niesmakiem, choć nie mogła mu mieć za złe, iż za wszelką cenę wolał być pewny gruntu pod nogami. Zamrugała oczyma. Wciąż grała swoją rolę, choć na scenie zostali już tylko oni.
- Nie będę w stanie uruchomić komunikatora, jeśli nie puścisz mojej ręki. Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: [Hawking Eta > Verr > Kosh]

29 kwie 2015, o 22:26

Faerie zaklęła ale też uśmiechnęła się lekko w duchu. W końcu trafiła na godnych ale też upierdliwych przeciwników, którzy znali się na robocie. Dalej zatem zaczęła działać i rozkręcać się. Na początek aktywowała system bezpieczeństwa, czyszczący omni-klucz ze wszystkich niepoźądanych elementów. Nie była by sobą, gdyby nie posiadała odpowiednich "kart" na takie momenty, gdy ktoś odbija w stronę Widma jej własne numery. Potem zaś sprawdziwszy jak się mają sprawy na tysięcznym piętrze ponownie zabrała się za swoją robotę. Widziała co się dzieje na górze - szturm na drzwi, zbliżanie się statku i nade wszystko spokojny Baines. Za spokojny, co mogło sugerować że musi posiadać jeszcze jakieś asy w rękawie.
Sama też uznała, że pora wracać na górę i tam zacząć działać. Pozwoliła zatem na dostęp do jednej windy... z możliwością zjechania albo na sam dół albo górę. Samemu zaś drugą, miała zamiar wrócić na piętro poniżej sali bankietowej, w ten sam sposób jak zjechała na dół z resztą towarzystwa - zamaskowanym ruchem. Otworzyć też zamierzała wszystkie wyjścia na balkony i schody oraz... wyłączyć całkowicie światła na tysięcznym piętrze. Ot dla większego zamieszania, które przyda jej się przy eliminacji Bainesa.
- Ruszam na górę. Dołączcie do mnie jak skończycie. - napisała na omni do Diega i najemniczki. Nie liczyła na nich zbytnio, ale mogła się mylić.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice

Wróć do „Galaktyka”