W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

[Morze Cieni>Vine>Treches]

20 maja 2016, o 13:34

Widzicie? Mówiłem, że to bezbłędny pomysł - to były ostatnie słowa Zeto, nim świat zwalił się im na głowy, czy raczej oni zwalili się światu na głowę. Strzały, tąpnięcie, krzyk i ból pleców. Leżał chwilę na plecach, licząc że z ziemi podniosą go jego siedemdziesiąt dwie dziewice, ale ku rozczarowaniu quarianina tak się nie stało. Otworzył jedno oko, potem drugie. Ciemność, czyli to koniec... a nie, zaraz! Latarka zgasła - pstryk - tak lepiej!
- Wszyscy cali - zapytał kontrolnie i zamilkł raptownie na widok Marcusa. Mimo całej jego nieprzychylności wobec tego mężczyzny, obraz wciąż wydał mu się przerażający i wstrząsnął quarianinem, który krzyknął przerażony i cofnął się pod ścianę i zaczął się hiperwentylować. Po chwili przestało mu się kręcić w głowie i opanował oddech na tyle, by zbliżyć się na czworaka i szturchnąć Marcusa.
- Zdecydowanie nie żyje, chyba puściłem pawia w hełm... - rozejrzał się dookoła szukając bestii odpowiedzialnej za ich przymusową, przyśpieszoną przejażdżkę windą - to gdzieś tu musi być. Musi!
Zerknął na Marcusa, potem na Konrada i Page, znów na Marcusa a następnie tylko na Konrada i podjął tę jedną, ważną decyzję. Złapał naramienniki Marcusa i przepiął je sobie, zostawiając go bez tej części pancerza. Zdjął nieszczęśnikowi omni-klucz, generator tarcz, wyjął ze sztywnych dłoni strzelbę i część tego sprzętu (w tym strzelbę) Konradowi.
- Trzymaj, jemu i tak już się nie przyda a my musimy zabić to, to - załadował sobie do omni-klucza mod na kuszę - nie zrozum nie źle, robię to z bólem serca, ale wolę żyć niż mieć czyste sumienie.
Smutna prawda, pewnie teraz nikt go nie będzie lubił ( :( ), ale niech idą do diabła. Na prawdę wolę budzić się ze świadomością, że jestem hieną cmentarną niż nie budzić się wcale - pomyślał zrozpaczony Zeto kiedy zbierał się z ziemi - z resztą widzieliście ile te zabawki kosztują w sieci?!
Stąpając na swoich trzech paluszkach paluchach zakradł się do drzwi windy i przybliżył się do szparki, licząc że dzięki snopowi światła z latarki i własnym bystrym oczom ujrzy co ich czeka na zewnątrz. W razie czego ustąpił miejsca Konradowi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

20 maja 2016, o 21:41

Denerwował ją fakt, że nie mogła wciąż się połączyć, a dodatkowo nie mogła określić dokładniej swojej pozycji. Dobrze przynajmniej, że omni-klucz dalej działał. Zupełnie też nie spodziewała się, że znajdzie gościa w marnym stanie, tłukącego skałę. Myślała, że raczej spotka jedną z tych tajemniczych humanoidalnych istot z nagrania. Miejsce też nie wyglądało najlepiej. Tak jakby ktoś tu mieszkał przez jakiś czas bez dostępu do powierzchni. To skojarzenie sprawiło, że bardziej skupiła się na grodzi. Miała nadzieję, że to co jest za nią, to wyjście na górę.
Skupiła wzrok na mężczyźnie, opuściwszy broń, jednak pistolet wciąż trzymała w dłoni.
-Zależy jak definiujesz określenie „ratunkowa” – powiedziała z lekkim uśmiechem. Starała się robić dobre wrażenie do złej gry. Wolała udawać, że wszystko gra, póki nie dowie się, jak bardzo spieprzona jest sprawa tutaj na dole. - Rzeczywiście szukam ludzi z ośrodka na górze. Powiedz mi, czy jesteś jednym z nich i wiesz cokolwiek na temat tego, co tu się stało?
Kiedy skończyła mówić, rozejrzała się jeszcze, szukając rzeczy, których jeszcze nie zauważyła. Najbardziej interesowało ją to, czy w tym korytarzy czy przy grodzi są kamery. Chciała też zbadać samą gródź, przekonać się z jakiego metalu może być ta przeszkoda i czy obok nie ma panelu czy konsoli na samej grodzi.
Kątem oka jeszcze starała się obserwować kopacza. Nie potrafiła zaufać od tak obcemu, zwłaszcza po tym co widziała i co przeżyła. Dlatego też mocno trzymała swój pistolet w dłoni, oraz nasłuchiwała, czy ktoś jeszcze nie nadchodzi.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

21 maja 2016, o 23:03

Tego co brakowało Straussowi podczas jazdy, to jakiejś muzyczki. Wszystko było lepsze od słuchania zgrzytów, pisków i jęków metalu. Cudem było to, że winda nie runęła w dół od razu jak do niej wszyscy wsiedli a to już był jakiś pozytyw. No, ale nic nie może przecież wiecznie trwać, nawet szczęście głównej postaci tej historii.
Sytuacja lawinowo rozwinęła się do najgorszej z możliwych, zanim którekolwiek z pasażerów mogło coś zrobić lub powiedzieć. Kilka strzałów oddanych zostało przez wieżyczkę Zeto, omni-klucz Konrada wykrył jakąś istotę żywą, a potem coś ciężkiego się zwaliło na dach windy, która swój najlepszy okres miała już dawno za sobą, czyli jakieś pięć dni temu. Dla pordzewiałej konstrukcji to było już za wiele i dlatego runęła ona w dół.
Blondyn w tym wszystkim był tak samo zszokowany jak pozostali i dlatego niewiele zrobił, prócz trzymania się kurczowo jednej z barierek i szybkiej modlitwie o ratunek. Potem winda upadła, a ich wszystkich porozrzucało w kabinie jak szmaciane lalki.
Raczej nie był długo nieprzytomny, bo alarm przebijający się przez piszczenie w uszach, nie był jeszcze natarczywy, choć znaczący.
Światła latarek i ich ruchy, mówiły inżynierowi o tym, że wszyscy żyją. A nie, wróć, Marcus nie miał tyle szczęścia.
Głowa inżyniera niemal pękała i dlatego musiał do niej przyłożyć dłoń, by choć odrobinę sobie ulżyć w cierpieniu. Wtedy właśnie poczuł, że jego czoło się klei. Zdziwiony tym faktem spojrzał na swoją dłoń, obleczoną w rękawicę i ze zdziwieniem stwierdził, że krwawi. Tak przynajmniej sugerowały ślady krwi na jego pancerzu.
Jedyną rozsądną rzeczą do zrobienia, było spojrzenie na omni-klucz i sprawdzenie... a nie, zaraz... przecież miał wyświetlacz przed oczami. Diagnostyka wskazywała na to, że jego pancerz posiadał liczne znaczące pęknięcia wszędzie. Co zaś się tyczyło stanu zdrowia, to prócz powierzchownej rany na głowie, był cały. Odrobinę skołowany, z piszczeniem w uszach, cieknącą mu z łuku brwiowego krwią i z trupem obok, ale cały.
Włączył awaryjny protokół naprawczy i pozwolił na to, by dwie dawki omni-żelu załatały większość uszkodzeń. W tamtym momencie było to najlepsze z możliwych rozwiązań i w zasadzie jedyne dostępne, bo źle by było, gdyby płyty ochronne zaczęły się kruszyć i odpadać. Tak to trzymały się one jeszcze na swoich miejscach.
Pozostawało jeszcze pytanie, co dalej?
Zeto zajęty był zabieraniem denatowi wszystkiego co ten miał przy sobie, od części pancerza i omni-klucza zaczynając, a na generatorze tarcz i strzelbie kończąc. Nie bardzo rozumiał, dlaczego quarianin w ogóle to robił, ale jego krótkie wytłumaczenie wystarczyło, by Strauss zrozumiał jego motywy. Wciąż jednak było to w jakiś sposób niewłaściwe. Fakt, facet nie tak dawno temu chciał wszystkich z dziewczyną spacyfikować, jeżeli nie zabić w przypływie paranoi, ale... chyba to właśnie się robi by przetrwać. Przyjął od obcego broń i omni-klucz, które schował lub zabezpieczył przy pasie.
Głowa wciąż strasznie go bolała, a krew nie chciała przestać cieknąć, dlatego użył jeszcze na ranie medi-żelu. Cud współczesnej medycyny polowej. Nie dość, że hamował wyciek krwi, to na dodatek działał przeciwbólowo.
Ich drużynowa maskotka w tamtej chwili robiła najwięcej ze wszystkich, co było dosyć intrygujące. Najwyraźniej w obliczu nagłego zagrożenia uaktywniła się w nim wola przetrwania, która kazała mu zrobić wszystko, byle tylko mieć pewność, że przeżyje. Z kolei Konrad zdobył się jedynie na tyle, by wstać na równe nogi i opierając się plecami o barierę spojrzał na sufit. Dzwonienie w uszach powoli przechodziło i dlatego skupiał się wyłącznie na tym, by usłyszeć jak najmniejsze szmery u góry. Potrzebował wiedzieć, czy to coś co tam było, wciąż żyło.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

22 maja 2016, o 22:28

Rzut na nasłuchiwanie; 40

Konrad
0
Zeto
1

Rzut na spostrzegawczość; 30

Zeto
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

24 maja 2016, o 23:39

Konard Zeto

Również Paige, klnąc na czym świat stoi, wykorzystała chwilę względnego spokoju na dokonanie niezbędnych napraw opancerzenia. Nikt wszak nie chciał spacerować z poważnie uszkodzonym pancerzem w miejscu gdzie zdecydowanie zbyt wiele rzeczy chciało go zjeść. Taktownie nie skomentowała rozkradania dobytku nieboszczyka przez quarianina, jednak prawdopodobnie wynikało to z tego iż musiała napatrzeć się na dziwniejsze rzeczy.
Mimo intensywnego nasłuchiwania nie zdołali wychwycić żadnych podejrzanych dźwięków. Jednak cisza wcale nie musiała oznaczać, że byli całkowicie bezpieczni.
Światło latarki potwierdziło to co już wiedzieli; zerwanie się windy pozwoliło im błyskawicznie dotrzeć na najgłębszy poziom kopalni. Korytarz był tak długi, że snop światła nie sięgał jego końca. W pełni zabezpieczony podporami i innymi systemami bezpieczeństwa w świetle jarzeniówek na pewno nie sprawiałby tak upiornego wrażenia. Jednak brak zasilania połączony z ogromną ilością adrenaliny sprawił iż Zeto niemal mógł widzieć poruszające się cienie w każdym zakamarku do którego docierało światło latarki.
Nagle jeden z cieni poruszył się gwałtownie i ruszył w kierunku kabiny. Zeto nie zdążył przyjrzeć się kształtowi, który błyskawicznie przemykał się poza zasięgiem światła kiedy jego pierwotne instynkty nakazały gwałtowne odskoczenie w bok.
Długa, czarna jak noc kończyna do złudzenia przypominająca odnóże pająka wstrzeliła przez szparę dosłownie o milimetry omijając głowę Zeto. Zaraz po tym natychmiast wycofała się by uniknąć palącego światła latarek. Stworzenie będące właścicielem owej kończyny poruszało się praktycznie bezgłośnie toteż nie mogli stwierdzić gdzie dokładnie się znajduje i czy mogą bezpiecznie spróbować wyważyć drzwi.


Pixie

- Jak to szukasz ludzi z ośrodka na górze? – oczy mężczyzny rozszerzyły się w wyrazie zdumienia pomieszanego z przerażeniem – Oni też zniknęli? – zapytał retorycznie, chyba już domyślając się jaką usłyszy odpowiedź. – I tak i nie – odpowiedział na pytanie Pixie o swoją przynależność do załogi osady – Ja... znaczy my jesteśmy geologami. Myślę, że można powiedzieć, że pracujemy dla Rady i korporacji. Badamy jaskinie takie jak te, pobieramy próbki, robimy pomiary i oceniamy ich przydatność jako odnogi kopalni. Ironia losu – powiedział obserwując Pixie przyglądającą się grodzi. Była to zwykła, szczelna zapora prawdopodobnie ze stali, tytanu lub innego wytrzymałego stopu. W górnej części Pixie dostrzegła bezprzewodową kamerę, jednak urządzenie zostało rozbite przez silne uderzenie, prawdopodobnie spadającym kamieniem. Nigdzie również nie było widać świecącego panelu do otwarcia drzwi lub konsoli. Po prawdzie wrota wydawały się pozbawione energii elektrycznej. Z boku widać było otwartą klapę z dostępem do systemu awaryjnego otwierania. Koło, podobne do tego stosowanego na statkach nosiło wyraźne ślady po bezowocnych próbach jego poruszenia. Głębokie rysy na lakierze sugerowały iż ktoś próbował przekręcić je za pomocą dźwigni, metalowego pręta lub omniostrza. – mieliśmy badać te jaskinie dopiero w przyszłym miesiącu, ale w jednej z kopalni nastąpił zawał i zwolnił się termin. – kontynuował jakby samemu niedowierzając w tak nieprawdopodobną kumulację pecha. – Powodzenia z tym – stwierdził mając na myśli wrota – gdzieś wyżej musiało nastąpić tąpnięcie i osunęła się skała. Mechanizm jest całkowicie zablokowany. – oczywiście można było uwierzyć mu na słowo, ale jeśli Pixie zdecydowała się na próbę poruszenia koła nie drgnęło ani o milimetr. - Nie wiem co stało się na górze, ale kiedy zjeżdżaliśmy na dół była nas dziesiątka; ja, pięciu moich kolegów i czterech najemników, których firma wynajęła jako ochroniarzy. Teraz zostało nas dwóch. – wzdrygnął się lekko – Kiedy znaleźliśmy się na dole wypakowaliśmy sprzęt i postanowiliśmy, że rzucimy okiem na kilka najbliższych jaskiń. Uszliśmy może z pół kilometra – machnął ręką w stronę przejścia po drugiej stronie jaskini, naprzeciwko wrót, które Pixie wcześniej przeoczyła. – Nie zdążyliśmy nawet wypakować czujników kiedy zaczęły się wstrząsy. Trzęsienia ziemi to nic nowego, ale to było coś innego, ziemia trzęsła się tak jakby całe to miejsce miało runąć – zmiął w rękach materiał koszulki, krzywiąc się na samo wspomnienie tamtego momentu – Ze sklepienia zaczęły spadać odłamki więc próbowaliśmy wrócić do tego miejsca, gdzie sufit był wystarczająco stabilny. Z naciskiem na próbowaliśmy. Biegliśmy i w pewnym momencie potknąłem się o jakiś kamień, jeden z ochroniarzy przyhamował i poderwał mnie na nogi, to opóźniło nas w stosunku do reszty o jedną dwie sekundy. – nerwowo przełknął ślinę – Wbiegli do odnogi prowadzącej do głównego korytarza, próbowaliśmy pobiec za nimi ale wtedy – wziął głęboki oddech – przejście zniknęło. Wiem jak to brzmi, ale przywaliliśmy w tę ścianę i wiem że była prawdziwa. Potem zorientowaliśmy się, że odnoga, którą powinniśmy biec leży nieco dalej, udało nam się wrócić do tego miejsca, ale wrota były już uszkodzone. Czekaliśmy na resztę, ale nigdy się nie pojawili. Wiem, że to brzmi jak bredzenie szaleńca – przyznał, rzucając szybkie spojrzenie w kierunku korytarza, którym przyszła Pixie – ale w tych jaskiniach dzieją się szalone rzeczy. Jestem Tobias Exter – powiedział jakby uświadomił sobie, że w nawet w tych okolicznościach wypadłoby się przedstawić.
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

25 maja 2016, o 20:41

Słuchała słów mężczyzny, oglądając wrota. Musiała spróbować ruszyć kołem, nawet jeśli widziała ślady wcześniejszych prób. Zaklęła pod nosem, widząc brak efektu jej własnych starań. Zostawiła to w końcu i uważniej słuchała opowieści, stojąc spokojnie i wciąż się rozglądając. Więc nie tylko ona przeżyła to dziwne zjawisko, a przynajmniej tak sądziła. Wciąż nie do końca wiedziała, jak znalazła się w jaskiniach, ale wiedziała, że jest druga ścieżka, którą lwica musiała ją wciągnąć. Chyba że jakimś cudem się teleportowała. Skoki czasu, teleportacja, zniknięcia, lwica, jaskinie, grzyby... Zaczynała czuć nadchodzący ból głowy.
Zauważyła przejście dalej, więc można było iść i szukać jeszcze innego wyjścia. Właśnie. Kiedy usłyszała nazwisko naukowca, włączyła listę zaginionych i wpisała do wyszukiwania imię mężczyzny.
- Mów mi Pixie- westchnęła cicho, rozglądając się za innymi narzędziami po za kilofem Tobiasa. - Miałam nadzieję, że choć trochę wyjaśnisz mi sytuację – podrapała się po głowie, poprawiając to co zostało z jej fryzury. - Na razie jesteś tutaj sam, gdzie jest twój towarzysz? A i jeśli w planach mieliście badanie jaskiń, nie masz może mapy kopalń? Zapewne jest aktualniejsza od tego co znaleźliśmy na górze – teraz to trochę grała. Przez ostrożność nie chciała ujawnić wprost, że sama jest w ogromnych tarapatach i jednocześnie próbowała dowiedzieć się jak najwięcej. W końcu i tak będzie musiała ujawnić dokładnie jak się tu znalazła.
Miała jednak nadzieję, że reszta chociaż spróbuje do niej dotrzeć. To by było smutne, gdyby Konrad po tym wszystkim od tak ja zostawił. Zamierzała po powrocie mocno wygarnąć Howardowi to, jakim świetnym jest pracodawcą i zwierzchnikiem. Może namówi rodzinę, by firma przyłączyła się do zabawy na Treches tak choćby z czystej złośliwości.
Na razie podeszła do przejścia naprzeciwko wrót i rozejrzała się ostrożnie po następnym korytarzu. Jeśli ten ochroniarz tutaj był, to pewnie mógł się teraz chować za rogiem i słuchać ich rozmowy. Nie chciała nagle znaleźć się w paskudnej sytuacji zaskoczona przez podejrzliwego nieznajomego, albo coś gorszego. Dlatego wciąż w dłoni miała pistolet.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

26 maja 2016, o 15:32

- Uff, chyba jest czysto - powiedział Zeto i już chciał otwierać drzwi na siłę, kiedy dostrzegł szpon, który nieomal rozbił jego cenną szybkę, lub urwał mu głowę, nie wiadomo. Odskoczył aż pod drugą ścianę, o mało nie siadając na truchle Marcusa. Oddychał szybko i płytko. Było blisko, za blisko.
- A-albo nie jest - otarł nieistniejący pot z czoła - ja tam nie idę! Nie ma bata, że ktoś mnie wyciągnie tam póki ta bestia kręci się w pobliżu!
Zabrał lampkę, coby ta poczwara przypadkiem nie strąciła jej pazurem i odstawił gdzieś nad nich, niech oświetla z góry. Po chwili zebrał siły by wstać i przywołać się do porządku. Wyjął z ładownicy jeden granat i pokazał reszcie. W jego głowie zaczął rodzić się już plan działania,
- Może spróbujemy go tym przestraszyć, a potem rozstrzelamy - zasugerował z niewinną miną - to powinno go chyba załatwić, nie?
Rzucił granat Konradowi a sam odpalił omni-klucz, by załatać pęknięcia w skorupie pancerza. Na bank mu nie starczy by wszystko naprawić! Jeśli chodzi o poprawki, ta nie była jedyna. Wymienił jeszcze szybko generator tarczy, wrzucając swój standardowy do torby, a wkładając nowy Marcusa. Upewnił się, że naładował się do pełna i dał znak, że jest gotowy do działania.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

26 maja 2016, o 16:18

Z pewnym rozczarowaniem Konrad przyjął do wiadomości, że nie był w stanie niczego usłyszeć na dachu windy. Musiało to zapewne wynikać z tego, że wciąż był lekko ogłuszony po ekspresowej jeździe na samo dno szybu. Już nawet chciał spytać Zeto o to, czy quarianin coś widzi, gdy nagle ten szybko uskoczył przed czymś spiczastym, co wyglądało na odnóże wielkiego pająka. Pająka, który zaczął się dymić od światła latarek.
Strauss również zaskoczony tym co zobaczył, prędko odsunął się, byle dalej od wyjścia z windy.
- Co to kurwa było?! - odezwał się być może zbyt głośno niż chciał i wymierzył swoją broń w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą było odnóże gigantycznego pająka - Czy wszystko na tej planecie musi takie być?!
Już sam nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć, do momentu gdy wstrzymał na moment oddech i wstał na równe nogi. Chwila narzekania minęła i teraz trzeba było pomyśleć nad sposobami przetrwania. Jasne i oczywiste było, że nie mogli zostać tam gdzie byli. Jedyna droga prowadziła do przodu i trzeba było się zmierzyć z potworem jaki czaił się w ciemności. Posłuchał co do powiedzenia miał hermetyczniak i przyjął od niego granat, oglądając go uważnie ze wszystkich stron, nim go schował do kieszeni.
- Wpierw sprawdzę ile tych paskud czai się za drzwiami i gdzie one są. Potem z każdym dostępnym światłem i bronią torujemy sobie drogę do przodu. Jak się okaże, że jest ich tam sporo, to wtedy walę granatami. Obojętnie ile ich by tam było, to nie powinny tego przeżyć. - podskoczył nieznacznie z kilka razy, oraz zaczął ruszać rękoma, raz je kurcząc, a potem rozprostowując, by się rozgrzać oraz też przygotować mentalnie do walki. Potrzebował jedynie danych z omni. Spojrzał więc ponownie na swoje urządzenie, by przekonać się z iloma przeciwnikami przyjdzie im się zmierzyć. Wyniki skanów zdziwiły nawet osobę tak optymistyczną jak Konrad.
- No dobra... jest tylko jeden. Plan mam taki: wy otwieracie te drzwi, lampka świeci za nimi, a ja was osłaniam. Potem idziemy do przodu i masakrujemy to ścierwo. - najprostszy plan ever. Tak więc inżynier zajął pozycję na wprost wejścia i zaczął w szczelinę ze swojego Huraganu. Latarkę miał cały czas włączoną, więc powinien widzieć coś, co miałoby się pokazać w przejściu.
Plan miał prosty, a skupiał się głównie na tym, że rzuci na pająka Natychmiastowe Zamrożenie i potraktuje go dwiema seriami z pistoletu maszynowego. Ten plan miałby się sprawdzić zarówno w przypadku walki przy drzwiach, jak i zaraz po opuszczeniu windy. Omni-sensory powinny go poinformować pikaniem o jakimkolwiek zbliżającym się kontakcie, który nie byłby Page lub Zeto. Jeżeli więc był lepszy sposób by się bardziej przygotować na to, co miało się stać, to blond bożyszcze większości dziewcząt w galaktyce, nie miało o tym pojęcia.
- Gotowi? Bo ja tak.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

26 maja 2016, o 16:55

Zeto zastygł w bezruchu i spojrzała na Konrada jak na wariata. Przekręcił głowę na bok by dać mu to do zrozumienia, bo oczywiście przez szybkę nie było tego widać. Co on wygadywał, czy on w ogóle go słuchał?! Tyle: ___, o! Tyle brakowało, żeby zbierał szybkę z maski z podłogi i umarł na alergię czy jakieś inne gówno, które wdeptałoby jego układ immulogiczny w podłogę. Quarianin kiwał przez chwilę głową, jakby zastanawiając się nad geniuszem jego planu.
- Nie - skwitował krótko jego niesamowity plan i odwrócił się do Konrada plecami. Wyjął omni-ostrze i odciął panel kontrolny windy odsłaniając wszelkie będące tam wnętrzności. Następnie sięgnął po swój stary generator tarcz i zaczął coś majstrować. Ha! Patrzcie na geniusza przy pracy - pomyślał - ja wam jeszcze pokażę. Tak łatwo się odsłaniać, niech wszyscy wyjdą i dadzą się zjeść!
- Sorry komandir, ale ten plan to jakiś żart - kontynuował Zeto, zupełnie nie zadając sobie trudu by chociaż na niego spojrzeć - idźcie na przynętę, a ja będę wam ładował zza pleców.
Co za bezczelność w ogóle! I to jeszcze ten niby wódz, wielki wieszcz narodu. Jednak to prawda, że romantycy nie mogą nic zmienić. Nie wiedział co powie Smithson czy jak było tej narwanej babie, ale w sumie on i tak miał na to zupełnie... wyłożone? Nie rusza się stąd dopóki nie sprawdzi czy nie można tego zrobić w inny sposób.
Patrzący z daleka widzowie mogli dostrzec, że podłącza baterię generatora do windy i odpala Omni-klucz, wyświetlając kobiecą twarz.
- Astra, bądź gotowa na transfer mocy z terminala windy do świateł - odwrócił się do pozostałych - bo widzicie, to wszystko w kopalni stanowi jeden obieg. Wyczerpaliśmy moc by zjechać, czy raczej spaść windą - poprawił się szybko - i nie ma sił odpalić światełka. Ale tak się składa, że jeden generator tarczy byłby wstanie odpalić lekką ręką pół tuzina jarzeniówek na jakiś czas i doskonale wykurzy z kryjówki to coś. I wtedy wy możecie otwierać drzwi i sobie strzelać, w razie czego będę wam kibicował i strzelał przyjemnym chłodem nad głowami.
Zamilkł na chwilę jakby na coś czekał, po czym dodał półgłosem: Jeśli macie jakieś źródła energii na zbyciu, to to jest ta chwila w której mi je dajecie.
Po otrzymaniu ewentualnych dodatkowych bateryjek stworzył obieg zamknięty i przekierował energię do świateł. A dokładniej zrobiła to Astra, która była połączona cały czas z centralą. Jeśli nie mogła, to zrobił to ręcznie i czekał na efekty. Modlił się w duchu aby to się udało (powinno, przecież był geniuszem, da?), bo wyszedłby na super mądrego, z dobrymi planami i w ogóle. Eee... działaj.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

30 maja 2016, o 23:26

Pixie

Pixie nie znalazła nazwiska Tobiasa na liście mieszkańców osady, co raczej nie było zaskakujące. Jednak w ogólnym rejestrze osób zaginionych natrafiła na apel wystawiony przez firmę MineraliX datowany na dwa dni po incydencie. Przedsiębiorstwo oferowało nagrodę za pomoc w ustaleniu miejsca pobytu szóstki geologów; według treści ogłoszenia nie zgłosili się w umówionym terminie ani nie odpowiadali na próby kontaktu. Przeglądając się zdjęciom zaginionym Pixie zauważyła iż fotografia oznaczona „Tobias Exter” odpowiada wizerunkowi stojącego przed nią mężczyzny.
- Gdy drugiego dnia wciąż nie było słychać odgłosów akcji ratunkowej z drugiej strony wrót stwierdził, że nie będzie czekał bezczynnie. – odpowiedział na pytanie o miejsce pobytu współtowarzysza niedoli – Od tej pory szuka innej drogi na powierzchnię, pewnie niedługo tu wróci – jego ostatnie słowa zbiegły się ze spojrzeniem jakie Pixie rzuciła w kierunku tunelu. Tunel był pusty, jednak na jej nieszczęście po kilkunastu metrach zakręcał a sprawdzenie czy ktoś, lub coś, nie kryje się za rogiem wymagało zbliżenia się na dość niebezpieczną odległość. Tymczasem Tobias wyciągnął coś co od biedy można było uznać za szpikulec do lodu i następnie zaczął namiętnie wydrapywać coś w podłodze.
- Niestety chwilowo nie dysponuję lepszą mapą – powiedział skruszony – cokolwiek się wtedy wydarzyło uszkodziło nasze omniklucze, ocalały tylko niektóre funkcje.
Jeśli kolorowołosa podeszła bliżej dostrzegła narysowaną na podłożu mapę najbliższych jaskiń.
- Jesteśmy kilometr pod ziemią, pod samym dnem jeziora. To jaskinie, które zdążyliśmy sprawdzić przed wstrząsami, potem już nie ruszałem się z głównej komory.
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Konrad Zeto

Zapewne nawet SI powątpiewała w powodzenie tego planu, jednak właśnie najbardziej szalone plany czasami mają największą szansę powodzenia. Uśpione do tej pory żarówki zaświeciły zalewając kopalnią mdłym, bladym baskiem.
Mimo iż udało się uruchomić oświetlenie intensywność dawanego przez nie światła pozostawiała wiele do życzenia. Z drugiej strony wyglądało na to, że plan zadziałał, gdyż gdzieś z góry dobiegło gwałtowne szuranie jakby stworzenie próbowało uciec przed palącym światłem.
Wobec tak korzystnego obrotu sprawy pozostało im tylko jedno wyjście. Pomagając sobie omniostrzami Paige wraz z Konradem zdołali rozsunąć uszkodzone drzwi windy na tyle by osoby postury ich trójki zdołały się przecisnąć. Jednak wydostanie się z metalowego więzienia wcale nie oznaczało końca ich problemów. Trudno było powiedzieć jak długo wytrzymają kopalniane żarówki ani na ile wystarczy im energii. Jeśli grupa chciała podjąć próbę walki lub ucieczki musiała decydować natychmiast. Szybki rzut oka na okolicę ujawnił iż mimo katastrofy osoba dysponująca sprawnością fizyczną i sprzętem wspinaczkowym wyłaby w stanie wrócić na górę tą samą drogą. Z drugiej strony widać było długi korytarz prowadzący w głąb kopalni. Według map znajdowali się na najniższym poziomie kopalni, który powinien w pewnym momencie połączyć się z naturalnymi jaskiniami.
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

31 maja 2016, o 19:58

Żeby dokładnie wiedzieć, jak wyglądał wyraz twarzy Konrada, kiedy odezwał się Zeto, trzeba to było widzieć. Trudno bowiem powiedzieć, czy więcej tam było zdziwienia, zdumienia, zaskoczenia czy też konsternacji. Faktem jednak pozostawało, że blondyn nie do końca miał jasność odnośnie tego co usłyszał z ust quarianina.
Nie miał pojęcia w jaki sposób ten... obcy, poukładał sobie w głowie, że Strauss miał zamiar wysłać ich na wabia, by cokolwiek było za drzwiami, miało Page i tego dziwaka na pierwszy ogień, a marynarz czułby się dzięki temu bardziej bezpieczny.
Choć pomysł trójpalczastego był dobry, czy może nawet lepszy od tego jaki on sam wyjawił, nie odezwał się słowem. To nie był czas na jakiekolwiek przepychanki, a już na pewno nie wtedy, kiedy coś wielkiego i paskudnego mogło ich zabić.
Podał więc mechanikowi baterię ze swojego starego generatora tarcz(nie było ważne, po co on ją ze sobą nosił) i zajął miejsce przy drzwiach, gdy ich maskotka grzebała w elektryce. W momencie gdy światła w tunelu się zajarzyły, Konrad razem z przewodniczką zaczęli otwierać drzwi.
Był pierwszym, który wyszedł z windy. Trzymał swój pistolet maszynowy w gotowości i gdy był pewien, że niczego nie ma w pobliżu, spojrzał na swój omni-klucz by uzyskać co do tego pewność.
- Za mną. - powiedział, wysuwając się jednocześnie na czoło pochodu. Nie miał pojęcia jak długo będą świecić lampy, dlatego darował sobie powolny marsz na rzecz szybszego truchtu. Biegnąc mógłby pominąć jakiś ważny szczegół lub inną istotną rzecz, która znajdowałaby się w tunelu, a mogła dać im informację na temat tego, gdzie była Pixie.
Niestety z racji bycia egocentrykiem i odrobinę małostkową osobą, jego myśli powoli zaczynały być okupowane przez to, co zarzucił mu quarianin. Ktoś inny pewnie by odpuścił taką błahostkę, ale Konrad próbował dojść do tego, co się wtedy tak właściwie wydarzyło.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

2 cze 2016, o 20:19

Chwila prawdy, teraz przekonają się czy plan Zeto zadziała. Phi! Oczywiście, że zadziała. Jego plany mają to do siebie, że są genialne i mniej lub bardziej działają. Dobra: 1, 2, 3, i... Ha! Ha, ha i jeszcze raz HA! I co teraz cwaniaczki, mówiłem że będzie działać - pomyślał triumfalnie Zeto - patrzcie jak działa prawdziwy ekspert!
Tak. Plan zadziałał perfekcyjnie i stało się to co przewidział quarianin: potwór wziął nogi za pas i uciekł przed przebłyskiem jego geniuszu. Otworzył on przed drużyną nowe możliwości, które natychmiast wykorzystali, by otworzyć drzwi windy i pognać w korytarz. Zeto potrząsnął głową zaskoczony, ale opamiętał się szybko, złapał za broń i pognał za resztą, potykając sie po drodze. Ci to musieli mieć żelazną kondycję, nie ma co. Zeto wiedział, że po tej całej przygodzie padnie na pokładzie Fadelessa i zalegnie tam dopóki Astra nie zacznie pytać, czy wezwać lekarza. No dobra, może nie biegli tak szybko, tylko Zeto został z tyłu. Dosyć prędko dogonił drużynę i osłaniał im plecy, wypatrując zagrożenia i tylko czekając by wygarnąć mu ze swojej broni.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

3 cze 2016, o 15:55

No, przynajmniej Tobias odpowiadał swojemu profilowi. Dodatkowo Pix zainteresowała się wspomnieniem o nagrodzie. Może jak stąd wyjdą oboje plus ten ochroniarz, to jej coś skapnie od MineraliX. To jednak przypomniało jej o identyfikatorze, który znaleźli na górze. Wyłączyła omni-klucz i kucnęła nad mapą, którą narysował naukowiec. Sama dorysowała korytarz, którym dotarła do tego miejsca.
- Pogoniła mnie tutaj lwica piaskowa i rozdzieliła z innymi. Przecisnęłam się szczeliną, ale przy wstrząsach w każdej chwili może się ona zmniejszyć – mruknęła, wskazując mniej więcej miejsce szczeliny. Zapewne odległości się nie zgadzały, no ale nie była kartografem. - W takim razie wiesz pewnie co oznaczają te piktogramy – stwierdziła i narysowała obok spiralę i fale, które widziała wcześniej przy rozwidleniach. - Może udałoby się znaleźć drugie wyjście w tych okolicach. Był tam drugi korytarz.
Czekała, aż jej odpowie. Może już tam był. W końcu znalazła te dziwne roślinki w zagłębieniu no i piktogramy.
Znów spojrzała na wrota, jakby spodziewała się, że jednak stanął otworem za sekundę. Domyślała się, że jeśli ekipa zeszła na dół, to z pewnością dotrą do tego miejsca. Chyba że...
- Czy z samej kopalni było więcej wyjść niż tylko to? - spytała, spoglądając na Tobiasa i wskazując kciukiem wrota.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

3 cze 2016, o 21:46

Konrad Zeto

Zatem biegli, zapewne bijąc po drodze wszystkie rekordy świata. Mrugające lampy nieustannie przypominały im o upływającym czasie, nie mieli sposobu by sprawdzić na jak długo starczy energii ani ile wytrzymają żarówki. Jednak znając ich szczęście ten czas powinien być mierzony w minutach niźli godzinach. Skupiając się na biegu i nasłuchiwaniu czy nic nie podąża ich śladem niemal nie zwracali uwagi na otoczenie poza oboma końcami tunelu.
Biegnąc ile sił w nogach niemal zderzyli się z masywnymi wrotami blokującymi dalszą drogę. Budowa drzwi pozwalała przypuszczać iż była to gródź przeciwpowodziowa mająca chronić tę część kopalni w razie tąpnięcia i zalania wodą z jeziora.
Wrota nie nosiły żadnego śladu charakterystycznego świecącego zamka ani innego mechanizmu pozwalającego na ich otwarcie. Widoczna z boku klapa opatrzona jaskrawym napisem „Otwieranie awaryjne” dawała pewną nadzieję. Z drugiej strony wygięta złowieszczo framuga kazała powątpiewać czy uda im się otworzyć drzwi do kolejnej części.

Pixie

- Tak, lwy piaskowe to poważny problem – stwierdził jakby nie pierwszy raz słyszał podobną historię – raz jedna ekipa wbiła się prosto do gniazda, podobno tak ich przygwoździły, że nie mogli wydostać się z jaskiń i musieli czekać kilkanaście godzin na grupę uderzeniową – w jego głosie słychać było nutę świadczącą o nadziei iż im nic podobnego się nie przytrafi. – Jeśli reszta twojej ekipy gdzieś tu jest to spróbuj się z nimi skontaktować- zasugerował.
Na stwierdzenie Pixie dotyczące piktogramów mężczyzna skinął głową.
- Orm, ten ochroniarz powiedział, że będzie oznaczał miejsca gdzie występują anomalie. Na wypadek gdyby ekipa ratunkowa jednak się pojawiła. W tamtym korytarzu podczas wstrząsów pojawia się woda – dźgnął palcem narysowaną przez Pixie spiralę. W tym momencie stało się jasne iż nieobecny ochroniarz po prostu nie znalazł lepszego znaku na oznaczenie miejsc gdzie dzieją się naprawdę dziwne rzeczy – Chodzi ci o korytarz bez światła? – zapytał - Podobno nie damy rady tamtędy przejść z samymi glonami w słoiku, ta odnoga prowadzi prawie pionowo w dół i żyją tam rzeczy, które bardzo nie lubią światła, ale za to przepadają za mięsem – sposób w jaki się wzdrygnął podpowiedział Pixie, że Tobias raczej sam nie wybrał się do ciemnego tunelu by zdobyć te informacje.
- Inne wyjście? – powtórzył za kolorowowłosą – Posiłkując się tylko planami kopalni powiedziałbym, że nie. Jednak przez te wstrząsy i anomalie niczego nie jestem już pewien – rozłożył ręce w geście bezradności. W tej sytuacji Pixie mogła tylko mieć nadzieję iż jej towarzysze nie wpadną w taką samą pułapkę jak grupa Extera.
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

4 cze 2016, o 11:50

Niemal strzeliła sobie facepalma, słysząc radę Tobiasa. Jak na początku usilnie próbowała skontaktować się zresztą, tak teraz wypadło jej to z głowy. Jeśli jej ekipa jest w kopalniach, to może da radę się z nimi połączyć. Uruchomiła więc panel omni-klucza i sprawdziła, czy jej wiadomość została wysłana. Nawet jeśli nie, to i tak stara się połączyć z Konradem. Jeśli mężczyzna nie odpowie, to stara się połączyć kolejno z Zeto, Marcusem i Paige.
- Nie sądzę, by schodzenie w dół coś nam dało. – mruknęła, ciesząc się, że nie poszła korytarzem bez glonów. Czekała na jakikolwiek odzew z komunikatora.
Zaczęła rozmyślać też o innych możliwościach. Gdyby dali radę dotrzeć do jakiegoś zalanego miejsca z bezpośrednim połączeniem z jeziorem, może udałoby im się wypłynąć na powierzchnię. Kilometr to jednak zbyt duża odległość, by go spokojnie przepłynąć na jednym wdechu. Miała w plecaku swój pełny kask, który by dał jej możliwość posiadania więcej powietrza, ale naukowiec z pewnością nie ma tej swobody. Pamiętała też o rozmowach na temat zalanych ruin, ale droga do nich pod ziemią mogła okazać się niemożliwa do przebycia.
Poirytowana, podeszła znowu do grodzi i kopnęła ją, by się wyładować. Oparła czoło o metal, myśląc intensywnie. Desperacja rosła w niej z każdą minutą, choć akurat tego ostatniego starała się po sobie nie pokazywać.
- Zauważyłeś może, co jaki czas występują anomalie? – spytała, słuchając wyjaśnień o piktogramach. Może dałoby radę wykorzystać właśnie je, choć wciąż nie rozumiała, na czym to dokładnie polegało. Z tego co mówił Tobias, to anomalie nie tylko zmieniały czas, ale też miejsca. Znów czuła nadchodzący ból głowy.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

6 cze 2016, o 20:13

Bieg trochę im zajął, ale w końcu dotarli do dosyć niespodziewanej przeszkody. Zeto zajęty liczeniem kroków o mało nie wpadł na grodzia i tylko potknięcie i zerknięcie przed siebie uratowało go przed stłuczką. Zatrzymał się zdyszany przed drzwiami i opał się o nie ciężko.
- O nie - wyszeptał i zaczął opukiwać drzwi - tego nie było w planach. Zaczął ostukiwać drzwi i sprawdzać czy aby na pewno nie dadzą się otworzyć na pchnięcie. No nie dały. Było źle, mroczny potwór mógł w każdej chwili ich dogonić, a oni byli maluczcy i bezbronni. Dopadł zatem do panelu awaryjnego i zaczął go oglądać z każdej strony.
- Otwieranie awaryjne, brzmi fajnie - zerknął wyczekująco na Konrada - otwieramy?
Wyczekiwał z niecierpliwością na upragnione słowa potwierdzenia, po których mógłby zabrać się za ogarnianie drzwi. Nie do końca chciał teraz wracać. Szczerze mówiąc to żałował, że się tu wybrał. Tyle stresu, obelgi, przemoc względem rannego quarianina, RASIZM i teraz jeszcze to! Nie, nie, nie, tego już za wiele. Kiedy wróci, powie astrze żeby nagrzała wody w bojlerze i umyje statek. No bo przecież nie weźmie kąpieli! Umyje go, przygotuje do lotu i ucieknie z tej cholernej kolonii. Ot co!
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

12 cze 2016, o 19:58

Biegł przed siebie, wyczekując zagrożenia które nie przychodziło. Najwyraźniej głupie oświetlenie wciąż się spisywało, ułatwiając im wszystko. I bardzo dobrze. Pytanie tylko, jak wiele jeszcze czekało na nich zagrożeń, których jeszcze nie dostrzegali.
Głupio zrobił zgadzając się na ofertę Jeff'a, zamiast mu odmówić. Powinien się wycofać. Kto normalny idzie w stronę zagrożenia? Nie był nic winien komukolwiek na tym zapyziałym świecie, a jednak podjął się tego zadania. By dowiedzieć się, co się tam dzieje i by jego dziewczyna mogła w nim widzieć kogoś więcej niż był w rzeczywistości. Cholera, on sam chciał tak siebie postrzegać, a teraz miał za swoje i musiał szukać Emmę po tych tunelach, bez pewności co do tego, czy nawet znajdą z nich drogę wyjścia.
W końcu wszyscy musieli się zatrzymać, bo natrafili na przeszkodę w postaci grodzi. Nie mieli innego wyjścia jak je otworzyć, cokolwiek by za nimi się kryło. Baterie mogły wyczerpać się niedługo, a innej drogi nie było.
Konrad podszedł do znajdującej się przy framudze skrzynki oznaczonej otwieraniem awaryjnym i ją otworzył, by potem móc nacisnąć znajdujący się tam przycisk, bądź pociągnąć za jakąś dźwignię.
Cokolwiek by się wydarzyło potem, to bardziej gotowi jak w tamtej chwili, już by nie byli.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

3 lip 2016, o 23:07

Pixie

Pokonanie drogi na górę wpław rzeczywiście było średniej dobroci pomysłem. Pomijając już ograniczony zapas tlenu w hełmie trzeba było dodać do tego ciśnienie wody, zwiększoną grawitację oraz różne ciekawe formy życia jakie mogły znajdować się na drodze między ewentualnym korytarzem a powierzchnią.
- Naprawdę silne wstrząsy pojawiają się rzadko, ostatni miał miejsce wczoraj. Znaczy wczoraj jeśli weźmiemy pod uwagę czas standardowy. – Tobias poprawił się, biorąc pod uwagę znacznie wydłużoną dobę Treches. Pixie mogła odnieść wrażenie iż wspomniane przez mężczyznę zdarzenie prawdopodobnie pokrywa się z tym co spotkało ją w osadzie. – Słabsze pojawiają się co kilka godzin, nie mogą rywalizować z zegarami atomowymi, ale widać pewną prawidłowość. Zwykle trwają dwie, trzy minuty, czasem dłużej. – to mówiąc uruchomiał lekko niedomagający omniklucz, następnie wyświetlając kilka kolumn liczb, odpowiadających ilości dni jakie minęły od zniknięcia osadników. Przyjrzawszy się bliżej kolorowowłosa dostrzegła iż dane w tabelach wyraźnie oznaczają godziny. Tym co rzucało się w oczy była wyraźnie zwiększająca się liczba wpisów w miarę upływu czasu; pierwszego dnia Tobias odnotował zaledwie cztery wstrząsy, obecnego; dziesięć. – Jakiekolwiek jest to zjawisko, jego częstotliwość wyraźnie się zwiększa, niestety z doświadczenia wiem, że to z reguły nie jest dobry znak. Jeśli mówilibyśmy o wulkanie to stwierdziłbym, że niedługo nastąpi erupcja... – urwał na chwilę, wyraźnie się nad czymś zastanawiając – z drugiej strony być może to naturalne zjawisko występujące na tej planecie i po okresie aktywności ustanie samoczynnie – Exter wykazał się godnym podziwu optymizmem. Mimo tego z jego tonu można było wywnioskować iż sam za bardzo nie wierzy w tak korzystny obrót sprawy.
Nagle ni stąd ni zowąd Pixie poczuła pod stopami wyraźne drżenie ziemi.


Konrad Zeto

Grupa zapewne była gotowa na wiele rzeczy, ale to, że mechanizm otwierania awaryjnego nie drgnie ani o milimetr raczej nie było jedną z nich. Koło, służące do ręcznego rozsunięcia grodzi mimo wysiłków kolejnych członków grupy pozostało niewzruszone broniąc dostępu do dalszej części kopalni. Kilkakrotnie wydawało im się, że zza przeszkody słychać głosy, jednak gruba warstwa metalu, uniemożliwiała nie tylko rozróżnienie słów, ale nawet ustalenie czy szepty nie są jedynie grą wyobraźni strudzonych śledczych. W obliczu porażki grupie pozostało tylko wrócić do szybu windy, podjąć próbę nierównej walki z „pająkiem” a następnie spróbować znaleźć inne przejście na wyższych poziomach.
Zanim jednak którekolwiek z nich zdążyło wyartykułować jakiś konkretny plan poczuli pod stopami pierwsze wstrząsy. Na szczęście tym razem nie nadeszła nagła fala by po raz kolejny zabrać im dobę życia. Wszystko wyglądało zupełnie normlanie póki ich wzrok nie padł na północną ścianę.
Tam gdzie jeszcze przed kilkoma sekundami znajdowała się lita ściana biegł korytarz. Był to jeden z tych momentów kiedy każda zdrowa na umyśle osoba zaczęłaby zastanawiać się czy aby nie śni, gdyż sytuacja była tak absurdalna iż nie było innego logicznego wyjaśnienia.
Ziemia drżała, jakby miała dreszcze. Przejście kusiło, jednak postawienie w nim stopy oznaczało nieuchronną konfrontację z nieznanym. Według ostrożnych szacunków członków grupy korytarz mógł mieć sto metrów, może mniej. Ściany i podłoże wyglądały na stabilne, jednak poprzednie doświadczenia z występującymi na tej planecie anomaliami nauczyły ich, że nawet to co ma się przed oczami należy traktować z należytą ostrożnością.
Los najwyraźniej znudził się czekaniem aż Konrad, Zeto i Paige podejmą decyzję gdyż w niemal w tym samym momencie światła w korytarzu gwałtownie zamrugały i zgasły pogrążając tunel w ciemności rozpraszanej tylko światłem latarek.

Wróć do „Galaktyka”