W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Morze Cieni>Vine>Treches]

23 kwie 2015, o 22:17

Obrazek
NAZWATreches
LOKALIZACJAMorze Cieni > Vine
TYPPlaneta skalista
PROMIEŃ7980.11 km
MASA15,25 x 10^24kg
DŁUGOŚĆ ROKU15 lat ziemskich
GĘSTOŚĆ9.08 g/cm3
GRAWITACJA22.6 M/s^2 (2,3 G)
V UCIECZKI19,21 km/s
DOBA49,3 godzin
ATMOSFERAAzotowo-tlenowa
CIŚNIENIE1,005 at
[boxmid][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Skład atmosfery:[/u][/font][/size][size=120] [b]65%[/b] azot [b]30,1%[/b] tlen [b]2%[/b] dwutlenek węgla [b]2,9%[/b] inne[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Informacje dla podróżnych:[/u][/font][/size] [color=#4080BF]⊳Planeta pustynna. Lądowanie poza wyznaczonymi obszarami niezalecane. [/color] [color=#4080BF]⊳ Opóźnienie wynikające z oddziaływania czarnej dziury wynosi 2h na dobę czasu standardowego. Prosimy o uwzględnienie tego w planach przylotu i odlotu. [/color] [color=#FFFF40]⊳ Z powodu obecności drapieżników uprasza się o nieopuszczanie rejonów zurbanizowanych bez odpowiedniego uzbrojenia.[/color][/center][/boxmid][boxmin][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura minimalna:[/u][/font][/size] [size=120]20'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura średnia:[/u][/font][/size] [size=120]32'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura maksymalna:[/u][/font][/size] [size=120]45'C[/size][/center][color=#FFFF40]Temperatura zmienna w zależności od obszaru planety. Najbardziej komfortowa w okolicy biegunów wzrasta w miarę zbliżania się do równika. Przy planowaniu podróży należy wziąć pod uwagę nocny spadek temperatury wynoszący 5-10'C[/color][/boxmin]

„Kurz, hałas i górnicy”. Treches niemal od chwili swojego odkrycia w 2174 roku jest intensywnie eksploatowana przez szereg korporacji górniczych. Mimo to, jak wskazuje jej nazwa powstała od słów „treasure chest”, firmy nie wydobyły nawet drobnego ułamka tamtejszych złóż. Oficjalnym właścicielem planety jest Rada Cytadeli, jednak każdy dysponujący odpowiednim sprzętem może wykupić prawo do wydobycia. Lokalizacje przydzielane są odgórnie na podstawie włożonych środków oraz potencjału wydobywczego. Powodem dla którego, żadna z kompanii nie otrzymała wyłączności na wydobycie jest konieczność pozyskania wszystkiego co się da z Treches przed upływem najbliższych kilku tysięcy lat.

Planeta okrąża układ podwójny składający się z czerwonego olbrzyma oraz czarnej dziury w okresie piętnastu ziemskich lat. Proces pochłaniania Vine już się rozpoczął, jednak jej planeta wciąż pozostaje poza zasięgiem największego oddziaływania grawitacyjnego. Przesunięcie czasu, wynoszące w chwili obecnej dwie dodatkowe godziny na dobę czasu standardowego, z każdym rokiem będzie się zwiększać aż wreszcie, za około 7-8 tys. lat całkowicie uniemożliwiając prace. W ciągu następnych ok. 50 tys lat układ Vine przestanie istnieć.
Maleńka gromada MT-P45 stanowi oddzielną całość, jednak z powodu oddalenia jedynie o pół dania lotu od znacznie lepiej rozpoznawalnego Morza Cieni, to właśnie to drugie jest uznawane za oficjalną lokalizację systemu Vine.
Wszędzie na Treches widać tymczasowość; górnicze miasta, poza Maradą, składają się z niemal z samych ”puszek” spotykanych powszechnie w wielu koloniach. Każda inwestycja, o ile nie przyczynia się do wzrostu wydobycia, jest uznawana za marnotrawstwo czasu i środków.
Oczywiście nie zaliczają się do nich wydatki na ochronę, gdyż górnicy, ich osiedla oraz transporty są celem ciągłych ataków ze strony piratów, wszelkiej maści najemników żadnych bogactw oraz lokalnej fauny.
Planeta mogła w przeszłości przypominać Ziemię, jednak w miarę rozrastania się Vine klimat znacząco się zmienił. Obecnie niemal całą jej powierzchnię pokrywają stepy i pustynie. Jedyną ostoją dawnego ekosystemu wydaje się być niezwykle rozległa jaskinia rozciągająca się niemal na 3/4 powierzchni północnego bieguna. Rosnące tam lasy dają pewne wskazówki co do wyglądu Treches przed milionami lat.

Drugim składnikiem układu jest standardowy wodorowo-helowy gazowy olbrzym LongJohn. W przeciwieństwie do Treches na gazowej planecie, ani jej księżycach, nie są prowadzone żadne prace wydobywcze. Służy on jednak odwiedzającym układ jednostkom jako miejsce do rozładowania napędów oraz źródło helu-3 dla miejscowej stacji paliw. LongJohn okrąża Vine w okresie 234 lat ziemskich, jak na razie nie odnotowano na nim opóźnienia wynikającego z oddziaływania czarnej dziury.
Obrazek Marada jest jedynym prawdziwym miastem na Treches. Po wylądowaniu w tutejszym astro porcie podróżni od razu ujrzą siedziby korporacji, choć nie tak okazałe jak na innych planetach, centra załadunkowe, magazyny… Słowem wszystko czego można się spodziewać po stolicy jednej z największych górniczych kolonii. W czeluściach budynków firm zarządzających planetą bez trudu można odnaleźć biura werbunkowe oraz gabinet urzędnika zajmującego się wydawaniem pozwoleń na wydobycie. Jednak trafienie przed oblicze któregokolwiek z członków zarządu nie jest rzeczą łatwą, jeśli nie posiada się odpowiednich znajomości lub specjalnego zaproszenia.
Niezatrudnieni w kopalniach interesanci mogą skorzystać z jednego z obecnych tutaj hoteli oferujących nocleg od taniutkiego i fatalnego po drogi i przyzwoity. Niestety miłośnicy komfortu będą srodze zawiedzeni nie mogąc znaleźć tutaj żadnej z sieci oferujących luksusowy wypoczynek.
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

29 kwie 2015, o 17:49

Pustka, nicość i nienaturalna cisza. Czarna dziura powoli pochłaniała myśli i ciało pewnej biednej istoty. Jej świadomość zataczała coraz węższe kręgi dookoła ex-gwiazdy. Aż tu nagle, z otchłani, samotną istotę dobiegł głos metalu dzwoniącego o podłogę.
Zeto otworzył oczy i przez chwilę wpatrywał się w metaliczną szarość przed nim. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że to podłoga która jest wyjątkowo blisko twarzy. Zerwał się z podłogi od razu rozglądając się zdezorientowanym wzrokiem po pokładzie swojego statku. Co przykuło jego uwagę to narzędzia które leżały na podłodze po drugiej stronie kajuty, i awaryjne światła które tliły się czerwonym blaskiem. Zerkną zza drzwi kajuty. Żadna kontrolka nie paliła się na pulpicie pilota. Wróć, tylko ostrzegawcze.
- O kurwa - zaklął szpetnie pod nosem Quarianin rzuciwszy się do fotela pilota.
Wyglądało na to, że statek (będący na autopilocie) zamiast zmniejszyć moc silników kompletnie je wyłączył. Dzięki takiemu zabiegowi zbliżał się niepokojąco szybko do planety, jednocześnie nie mając nad tym zbliżaniem żadnej kontroli. Zeto próbował kabli, próbował omni-klucza i zwykłego włączania. Wszystko zawiodło. Dlaczego ta konsola nie chciała się uaktywnić?! W przypływie złości pociągnął konsolę z kopa, w ten "magiczny" sposób. Światła zamrugały i po chwili wszystko działało. Quarianin siedział jeszcze chwilę zdziwiony tym osiągnięciem, lecz szybko się otrząsnął i wrócił do zadania jakim było ratowanie sobie życia. Silniki nie chciały odpalić, chwilę się "krztusiły". W końcu jedak przemogły się i zaczęły działać. Złapał za ster natychmiast obacając statek w przeciwnym kierunku do celu lotu, po czym odpalił silniki i powoli zwiększał ich moc. Wkrótce zatrzymał statek i dalej poleciał już na ręcznym.
- Z tymi silnikami to jest coraz gorzej - powiedział do siebie już spokojny - muszę się tym zająć.
Zgłosił przez radio swój przylot. Nieszczególnie zachwycał go pejzaż miasta, informacja o tajemniczych zniknięciach i poszukiwaniu śledczych też. Ale koniec końców taki miał zawód - szukanie przygód. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Posadził Fadelessa w dokach i od razu zabrał się za przegląd silników. Nie minęło wiele czasu nim znalazł usterkę.
- Aj, aj, aj - lamentował pod nosem - szybka naprawa, potem jakoś to zreperuję na sto dwa.
Jak powiedział tak zrobił. Wziął się do pobieżnych napraw.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

1 maja 2015, o 16:11

Lot na planetę trwał sporo godzin. Nie było w tym nic dziwnego, bo oba nie były połączone Przekaźnikami masy, które tak wiele ułatwiały w transporcie. Konrad spędził po części ten czas, odsypiając te kilka godzin, które spędził w łóżku z Emmą. Mógł udawać ile chciał, ale i on miał swoje limity wytrzymałości, a jak każdy normalny człowiek, potrzebował odpoczynku. Wpierw jednak pozwolił kobiecie się przespać. Wolał robić to na zmianę, niż gdyby jakiś kieszonkowiec miałby ich okraść, gdyby oboje spali w tym samym czasie. Dopiero jak farbowana się obudziła, to poszedł spać. Spał w swoich zwykłych ubraniach, bo już w sumie nie potrzebował pokazywać się w mundurze. Praktycznie to odwlekał tylko decyzję o rozstaniu się z flotą, bo finansowali jego urlop wypoczynkowy, na którym obecnie się znajdował. Miał założyć własny biznes i powiedzieć "cześć Przymierze, idę sobie". To było przez pierwsze kilka godzin, bo potem trzeba było coś zjeść, co oferował publiczny przewoźnik. Na kilka minut przed lądowaniem na planecie, Konrad obudził się i zaczął rozglądać po okolicy, ziewając i przecierając oczy, by pozbyć się resztek snu. Pixie w tym czasie zajęta była przeglądaniem extranetu, albo coś w tym stylu, bo miała włączony swój omni.
- Hej. - powiedział patrząc na nią i dając jej całusa w usta - Coś ciekawego patrzałaś?
O ile dobrze podejrzewał i dziewczyna była równie zaangażowana w sklep, co i on, to sprawdzała rzeczy związane z dostawcami, oraz tym co będą produkować. Może też prześwietlała samą planetę, pod kątem tego, co jest do zgarnięcia z Treches.
Treches. Dziwna nazwa.
Posłuchał jakie to ciekawostki mogła mu powiedzieć Pixie i mentalnie przygotowywał się do wyjścia na stały ląd. Podobno grawitacja wynosiła tam ponad dwa G, więc będą musieli więcej poruszać się czymś na kółkach, niż własnymi nogami.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

1 maja 2015, o 17:01

Miała chyba szczęście, że los postawił na jej drodze Konrada. Mało kto dawał jej się przespać i jeszcze pilnował ich rzeczy. Przyzwyczaiła się, że sen jej był lekki i budziła się za każdym razem, gdy ktoś podchodził i sprawiał wrażenie w miarę groźnego. Na szczęście z Konradem przy boku nie musiała się już tak przejmować. Kiedy się obudziła, wyglądała jak różowo-niebieskie czupiradło. Potrzebowała kawy tak coś czuła, albo jakiegoś energetyka. Na szczęście coś miała ze sobą i nie musiała zasuwać do maszyny z piciem. Kiedy Strauss spał, miała dla siebie te kilka godzin jeszcze. Ogarnęła, dobudziła się i zaczęła przeglądać extranet. Zaczęła głównie przeglądać giełdy surowców, ale tam ciągle się zmieniało wszystko. Żeby to dokładnie ogarnąć, musiała by pościągać informacje od ziomków z Swift Militaries. Wciąż nie napisała rodzinie, że chce otworzyć interes na Horyzoncie, gdzie oni jeszcze się nie pojawili. Otrząsnęła się z chwilowego zamyślenia i dalej przeglądała informacje. U prywatnych sprzedawców licytacje cię toczyły i ceny podskakiwały w górę, co nie było na rękę Emmy. Zbieranie informacji trwało, więc Pixie jeszcze w między czasie coś zjadła i tym razem musiała się zwrócić po jedzenie od przewoźnika. Nie martwiła się, że jej nie będzie smakowało, w końcu nie miała czegoś takiego jak smak. Kiedy skończyła szukać informacji, wszystko uporządkowała i zapisała w pamięci omni-klucza. Gdy wrócą na Horyzont wgra to na domowy dysk i będzie mogła wszystko przejrzeć na większym ekranie. Po tym zaczęła szukać informacji na temat samej planety, do której się przybliżali, no i chciała wiedzieć cokolwiek na temat czarnej dziury.
Kiedy Konrad się obudził, zobaczył ją pochyloną nad omni-kluczem. Nawet lekko ją zaskoczył, kiedy się odezwał.
- Hej – odwzajemniła całusa, a ten gest wydał jej się bardzo przyjemny, więc od razu na jej twarzy pojawił się uśmiech. Słysząc pytanie, spojrzała na omni-klucz. – Tak. Parę informacji na temat Treches. Jeśli nie udałoby nam się zwrzać kontraktu z aktualnymi właścicielami kopalń, to moglibyśmy się pokusić o wynajęcie jakiejś ekipy ze sprzętem i sprowadzenie jej tutaj, bo pozwolenia dają niemal każdemu. Zdobyć tu można chyba niemal każdy podstawowy metal. Wszystko się właściwie przyda. Myślę, że i tak wyjdziemy na plusie, jeśli uda nam się cokolwiek ugadać. – Wydęła na chwilę policzki, po czym przełączyła info o planecie na to co znalazła wcześniej. – Znalazłam też trochę ofert metali. Srebro, złot, beryl i tak dalej, ale wszystko nie jest nawet oczyszczone. Dodatkowo ceny jednak się zmieniają, bo to licytacje. Znalazłam też ofertę blueprinta na ciężki pistolet Magnus. Moglibyśmy się na początek pokusić o coś takiego. Mogę też pociągnąć za języki znajomków ze SM, to może dostane informacje na temat innych dostawców – skończyła mówić, bo właściwie dopiero teraz zauważyła, że niemal są na miejscu.
Zganiała się w myślach, bo mogła pomyśleć o jakimś transporcie na Treches a teraz nie wiedziała, czy przyślą coś, cokolwiek, co ich zawiezie do centrum czy też zostawią ich na pastwę bezlitosnej grawitacji. Jęknęła w duchu, bo spodziewała się zakwasów następnego dnia. Ogarnęła swój bagaż i już była gotowa do wyjścia na stały ląd.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Marcus de Silva
Awatar użytkownika
Posty: 328
Rejestracja: 13 sty 2014, o 15:40
Miano: Marcus de Silva "Scarecrow"
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Treches
Status: "Poszukiwany przez Radę i dwie bezimienne organizacje"
Kredyty: 12.432
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

1 maja 2015, o 20:53

Transporter którym leciał Marcus należał do linii starych jednostek, używanych niegdyś bardziej do przewozu towarów niż ludzi. Ciągle jednak latał, co wskazywało na to, ze aktualny właściciel dbał o swój kawałek latającego złomu. Czas jaki zeszło na dotarcie do Treches Marcus poświęcał na uzupełnienie wiedzy, która go ominęła przez ostatnie pięć lat. Może i sporo go ominęło, ale nie był już tak do tyłu jak jeszcze nie tak dawno temu. Wiedział już co się wydarzyło, kto, gdzie i jak z ważniejszych osobistości czy też organizacji. Mógł zatem spokojniej podchodzić do różnych, nowych dla niego sytuacji. Miał też nadzieję, że po dotarciu na miejsce uzyska informację o przesyłce, która miała dla niego dotrzeć z odległego punktu w galaktyce, zawierająca przyjemną w użytkowaniu broń.
Miał namiary od Collinsa, zatem zasięgnął również "języka" na temat planety do której się zbliżał, a która ponoć należała do Rady Cytadeli. Głównie górnicze osady choć z dość swobodnym podejściem do prawa i równie wolnymi prawami do wydobyć. Marcus zastanawiał się co też mogło być tutaj ciekawego, dla kogoś takiego jak on sam - pilota, przemytnika, ex-żołnierza Przymierza i członka oddziałów szturmowych. Inna sprawa, że z kopalń lub sklepów można było zdobyć różnego rodzaju surowce sprzyjać mogło poszukiwaniu właśnie ich, w celu ulepszenia własnego sprzętu. A nawet zdobycia prawa własności do której z nich, by za sprzedawane surowce mieć dodatkowe kredyty na rozwój własnej działalności i zabezpiecznie finansowe do napraw "Cassandry" w przyszłości. Bar zatem był niejako pierwszym celem dla Marcusa w celu uzyskania jakichś ważniejszych informacji.
ObrazekObrazek Bonusy:+20% obrażenia od mocy, +20% do Tarcz, +5% na krytyka Theme /Battle ThemeOutfit /Outfit 2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

1 maja 2015, o 21:07

Zeto

Czas spędzony w doku tylko potwierdził to co Zeto wiedział już od dawna; Fadeless desperacko wymagał napraw, prawdziwych nie improwizorki za pomocą gumy do żucia i taśmy klejącej. Łatając naprędce znalezione usterki quarianin mógł jedynie zastanawiać się czy jego biedny statek zdoła oderwać się od powierzchni planety o podwyższonej grawitacji a jeśli nawet czy nie rozkraczy się całkowicie gdzieś na środku galaktyki. Niewykluczone, że sam zdołałby poradzić sobie z wymianą części, problemem pozostawało jednak zdobycie takowych, a raczej koszta z nimi związane. Można było uznać za pewnik iż w Maradzie znajdzie się na pęczki warsztatów, albo chociaż miejsc gdzie obrotna jednostka mogłaby nabyć zamienniki pochodzące z mniej legalnych źródeł.
Niestety stan konta Zeto nie pozostawiał złudzeń co do jego możliwości w tej kwestii. Jeśli chciał naprawić statek i odlecieć bez obaw o własne życie musiał w trybie pilnym poszukać dobrze płatnej roboty na miejscu.
Jak wiadomo w takich miejscach pracy nigdy nie brakowało, jedynym pytaniem było czy szukający ma zamiar zarobić uczciwie, być może mniej, ale bezpieczniej czy też zaryzykować i nieco ubrudzić sobie rączki.
Próba zabicia czasu przez wyszukanie w extranecie informacji na temat plotek o zniknięciach przyniosła nieoczekiwane owoce. Na niewielkich dobrze ukrytych forach można było natrafić na powtarzające się nazwisko Jeffa Howarda człowieka, którego quarianin mgliście kojarzył z listy członków zarządu Treches. Wyglądało na to iż z sobie tylko znanych powodów biznesmen dyskretnie rozpytywał o utalentowanych ludzi, gotowych do podjęcia się pewnej niesprecyzowanej pracy. Wyszukanie numeru omniklucza, który mężczyzna podał jako kontakt zajęło ledwie chwilę. Teraz wystarczyło jedynie rozważyć czy gra jest warta świeczki i wysłać wiadomość.

Konrad, Pixie, Marcus


Trudno było powiedzieć czy miejsca w klasie ekonomicznej na pokładzie fregaty transportowej, wycenione na prawie sześćset kredytów, były warte tej ceny. Patrząc przez perspektywę kilkunastogodzinnej podróży jaką przychodziło im odbyć w, razem z dwoma setkami innych istot, przewoźnik mógł bardziej zadbać o komfort pasażerów. Niestety, przynajmniej w tej części statku, zarówno Konrad, Pixie i Marcus mogli liczyć jedynie na wąskie niewygodne fotele, ustawione w rzędach po dziesięć z korytarzem w połowie oddzielającym obie połowy pokładu. Jedyną rozrywką jaką im zaoferowano były płatne przekąski oraz niewielkie odtwarzacze holodysków zamontowane w oparciach siedzeń. Być może gdyby konstruktor statku nie przejmował się wytrzymałością kadłuba oraz oszczędnościami na wystroju pokładu, na ścianach nalazłyby się panoramiczne okna lub ekrany przez które pasażerowie mogliby śledzić przebieg podróży. Oczywiście żadna z tych rzeczy nie miała miejsca i jedynym ciekawym widokiem pozostawały ich własne omniklucze.
Ślepy los już teraz postanowił zetknąć żołnierza, bizneswoman i przemytnika dając przydzielając niemal obok siebie, jednak wątpliwe było by trójka nieznajomych była zainteresowana konwersacją.
Z ciekawych informacji na temat Treches, których poszukiwała Pixie, na uwagę bez wątpienia zasługiwał fakt iż planeta dzieliła się na oficjalne strefy wpływów największych korporacji wydobywczych oraz ziemię niczyją; obszar jaskini dostępny wyłącznie dla naukowców. Mimo, że rada przedstawicieli korporacji odpowiadała przed Radą jako organ sprawujący władzę nad kolonią to każda firma dysponowała sporą autonomią. Kopiąc głębiej i przeglądając raporty dotyczące interwencji rządu wyraźnie dostrzegało się pewną prawidłowość; tak długo jak dany obszar odprowadzał ustaloną ilość surowców i nie targały nim konflikty nikt nie wnikał w metody wydobycia ani kontrakty zawierane z firmę. Prawdopodobnie miało to na celu zmniejszenie biurokracji oraz możliwych niesnasek między korporacjami.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kilka foteli dalej Marcus odbierał właśnie wiadomość potwierdzającą spotkanie z kontaktem w niewielkim barze tuż przy astroporcie. Niestety treść wiadomości nie zdradzała natury roboty jakiej miał zamiar się podjąć ani co ważniejsze proponowanej zapłaty. Jednak w obecnej sytuacji pilot nie mógł pozwolić sobie na wybrzydzanie. Niewątpliwym plusem było iż nie będzie musiał wydawać pieniędzy na taksówkę gdyż dotarcie na miejsce docelowe nie powinno sprawić mu trudności nawet przy zwiększonej grawitacji.
- Uwaga pasażerowie. – lekko zniekształcony, niemal pozbawiony emocji głos wskazujący raczej na WI niż pilota, rozległ się z głośników brutalnie budząc drzemiących pasażerów – Informujemy iż za godzinę znajdziemy się w strefie powietrznej Treches. Planowana godzina przylotu; dziewiętnasta dwadzieścia cztery czasu miejscowego. Przypominamy o dwugodzinnym opóźnieniu względem czasu standardowego.
I tyle. Cała trójka oczami wyobraźni niemal mogła zobaczyć statek mijający właśnie gazowego olbrzyma, oraz krążące wokół niego jednostki wywożące z planety tony najróżniejszych surowców.
- Pierwszy raz na Treches? – ludzki mężczyzna o wyglądzie ulicznego cwaniaczka, brutalnie wybudzony z drzemki, zagaił do Pixie najwyraźniej planując umilić sobie ostatnie minuty podróży – Urocza planeta, naprawdę. Jeśli chcesz mogę co pokazać kilka ciekawych zakątków – mrugnął porozumiewawczo starannie ignorując siedzącego obok dziewczyny Konrada.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

1 maja 2015, o 22:10

- Niech to diabli - zaklął quarianin pod nosem - staruszku trza cię naprawić.
Z rezygnacją odłożył klucz do kabury przy pasie i czule przejechał dłonią po pancerzu. Jego kochany statek. Wiele dzięki niemu przeżył: pościgi, podniebne batalie a nawet strzelaniny wewnątrz. Był dla niego jak drugi dom. Ale co zrobić, jego wierna maszyna starzała się.
Zeto, jak to miał w zwyczaju, ześlizgnął się po burcie i zeskoczył na ziemię, z tą różnicą, że tym razem grawitacja wgniotła go w ziemię. No tak, brawo geniuszu - pozbierał się z ziemi i otrzepał kombinezon z kurzu - mam te kilogramy dragów na sprzedaż, ale to później znajdę kogoś komu to opchnę - myślał dalej.
Nie minęło wiele czasu nim schował wszystkie swoje narzędzia i inne przyrządy do napraw. Na chwilę zaszył się na swoim statku. Sprawdził jeszcze raz czy jego (aktualnie nieużywana) kryjówka pod stołem w jadalni została perfekcyjnie naprawiona, po ostatnim spotkaniu z biotyczką. Wyglądało okej. Następnie zajrzał do skrytki pod prysznicem damskim, dragi leżały bezpieczne w torbie. Druga połowa pod męskim. W szczelnych opakowaniach w jeszcze szczelniejszej torbie. Postanowił w końcu przystąpić do działania. Przed wyruszeniem w drogę zgarnął ze stołu jedną z tub pełną czerwonego przecieru i wysączył zawartość z opakowania, mlaszcząc przy tym okropnie. Następnie chwycił karabin i zamontował go na przeznaczonym dla niego miejscu. Strzelbę zaś ukrył pod panelem pilota. Taśma i dyskrecja idą w parze.
Skierował się do wyjścia z obszaru dokowania. Cele były dwa: Handel tymi cholernymi prochami (czerwony piasek czy jakoś tak) i Wysłanie wiadomości prostej treści do Jeffa Howarda, potwierdzającej jego zainteresowanie ową misją. Kto wzgardziłby Quariańskim inżynierem.

Grawitacja była kłopotliwa, zwłaszcza dla niego. Na statkach floty mieli nawet mniejszą niż 1G. Co paredziesiąt metrów robił przystanki by odsapnąć. Chyba nie polubi tej planety.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Marcus de Silva
Awatar użytkownika
Posty: 328
Rejestracja: 13 sty 2014, o 15:40
Miano: Marcus de Silva "Scarecrow"
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Treches
Status: "Poszukiwany przez Radę i dwie bezimienne organizacje"
Kredyty: 12.432
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

2 maja 2015, o 10:17

Wieczorna pora była tą, kiedy miał przybyć na miejsce. Do tego spotkanie miało się odbyć w barze obok portu, zatem jedno mógł połączyć z drugim - przyjemność oraz interesy. Robota nie zapowiadała się wysokich lotów, ale raczej nie wymagała idiotycznej i samobójczej misji jak ostatnio to miało miejsce. Marcus podejrzewał, że będzie chodziło o jakąś pomniejszą rozróbę lub dostarczenie przesyłki, co dawało mu okazję do odpoczęcia i zrelaksowania się. Pogadać, przyjąć fuchę a potem skoncentrować się na tutejszych przyjemnościach. Trochę alkoholu, hazardu i kobiecego towarzystwa, którego mu brakowało i pora była najwyższa by z niego skorzystać. A potem, dnia następnego ruszyć zrobić swoje za odpowiednie kredyty lub sprzęt i surowce. Każda bowiem z tych trzech opcji jako zapłata mu odpowiadała. Może nawet zasięgnąłby języka i popyta o Essexa lub tego quarianina, z którym wtedy latał. Nie liczył na wiele, ale szansa na ich zdobycie zawsze istniała, co mogło mu się przydać w przyszłości. Podobnie zresztą jak zdobycie nowych kontaktów i chętnych na przewozy swych towarów niezbyt legalnie swoją "Cassandrą", oczywiście za odpowiednią opłatą. Tak, z pewnością de Silva miał zamiar trochę wyciągnąć z tej podróży i skorzystać z ewentualnych, nadających się okazji.
ObrazekObrazek Bonusy:+20% obrażenia od mocy, +20% do Tarcz, +5% na krytyka Theme /Battle ThemeOutfit /Outfit 2
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

2 maja 2015, o 15:05

Uśmiech Emmy wydawał się uroczy, według inżyniera. Może nawet chwytał się detali, ale brał to za zwiastun dobrej współpracy z kobietą, na wszystkich płaszczyznach. Słuchając informacji, jakie farbowana zebrała podczas jego snu, kciukiem prawej dłoni, przesuwał po swoich sztucznych palcach. Nie przyzwyczaił się do nich jeszcze i czasem chciał się ich pozbyć. To było głupie, ale podświadomie interpretował je niczym drzazgi, jakie dostały mu się pod skórę. Coś, czego nie powinno tam być. Siłą woli powstrzymywał się od tego, by próbować je uszkodzić, lub oderwać. Zdawał sobie sprawę, że tylko by sobie zaszkodził.
Przyzwyczaisz się. Przyzwyczaisz się.
Same informacje natomiast, napawały optymizmem. Były bardziej niż dobre. Sporo korporacji na jednym globie, więc ceny byłyby konkurencyjne, a nawet jeżeli coś byłoby nie tak, to zawsze można próbować u osób prywatnych, co to się górnictwem pałają. Żyć, nie umierać.
- Świetnie się spisałaś. - uśmiechnął się do niej, bo na prawdę wykonała kawał dobrej roboty i to jeszcze przed tym, jak znaleźli się na powierzchni. Zainteresował się też blueprintem Magnusa, o którym to wspomniała.
- Weź mi go pokaż. - chciał tworzyć bronie, ale kierował się zasadą, że powinny one spełniać jakieś standardy. Kiedy Kiedy Pixie pokazała mu na jej omni-kluczu, co to było za cacko, musiał stwierdzić, że aż tak ciekawie broń się nie prezentowała. Mały magazynek, okropna celność. Kilka innych cech było dyskusyjnych, ale szczerze wątpił, by ktoś zainteresował się czymś takim. Dodatkowo był drogi w produkcji.
- Nie, ten odpada. Ale dobrze, że spojrzałaś na to. Może następne oferty będą dobre. A jak nie, to zrobię coś własnego. - przestał przecierać kciukiem palce i dotknął jej dłoni. Starał się wmówić swoim bionicznym palcom, że jest gładka i delikatna, a nie inna jak mu chciały one wmówić. - Jeżeli ludzie z SM mogą nam pomóc, to ja bym skorzystał z tej pomocy.
Strauss nie zamykał się na żadną opcję, do póki jej nie sprawdził. Jeżeli kolorowa uważała, że SM mogli im pomóc, to jej ufał.
Kiedy odezwała się WI poinformowała, że za godzinę wylądują, zastanawiał się, jak spędzi ten czas, zanim wejdą na ląd. Patrząc na siedzącą obok dziewczynę, kilka rzeczy przychodziło mu do głowy, ale raczej nie wypadało tego robić w przedziale pasażerskim, klasy ekonomicznej. Co innego w jakimś innym miejscu. Już w zasadzie chciał się odezwać i coś zaproponować, gdy jakiś Azjata odezwał się do Emmy.
Przysłuchał się temu uważnie i aż zastanawiał się, co to miało być. Wychylił się na tyle by mężczyzna mógł go zobaczyć i posłał mu na tyle nieprzychylne spojrzenie, na ile było go stać. Mogło to być głupie lub też nie, ale poczuł się zazdrosny.
- Jakie to zakątki, kolego? - całkowicie rozumiał cwaniaka, bo dziewczyna była warta grzechu, ale miał zamiar facetowi uzmysłowić, że o ile próbował podrywu, to nie przyszłoby mu to łatwo. - Aż ciekawy się zrobiłem.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

2 maja 2015, o 18:11

- No ba! – mruknęła uśmiechając się na pochwałę. – W końcu to tylko ja!- Dodała, pokazując Konradowi informacje o pistolecie.
Gdyby miała okulary przeciwsłoneczne, to pewnie by je poprawiła, przybierając pozę bossa. Niestety miała za mało miejsca, by się nawet wyciągnąć na fotelu. Nici z mega pozy. No dobra, to się jakkolwiek ułożyła wygodnie.
- Ja i tak wolę zająć się robieniem pancerzy – powiedziała na słowa niezadowolenia Straussa. – Ale inwencja twórcza jest zawsze mile widziana – dodała z olśniewającym uśmiechem.
Kiedy dotknął jej dłoni, nie cofnęła jej, czerpiąc pewną przyjemność z tego kontaktu. Strauss wydawał się troszkę inny niż poprzednio. A może Emmie się tylko wydawało. Rozwiała te myśli i pogrążyła się w innych, ignorując WI.
Musiała wymyśleć w jaki sposób SM może im pomóc. Zawsze mogła zwrócić się bezpośrednio do rodziny. Brat pewnie by udostępnił jej parę rzeczy. Oczywiście za pewną opłatą albo musiałaby gdzieś polecieć i coś załatwić. SM jeszcze jakiś czas temu mocno korzystało z jej wolności wolnego strzelca. Zrobiliby ze Sruassem jakąś małą robótkę, to by może dostali jakieś ładne blueprinty.
Z zamyślenia wyrwały ją słowa skierowane w jej stronę. Podniosła wzrok na Azjatę i przechyliła lekko głowę, trawiąc informację. Zerknęła na Straussa, który odpowiedział, nim ona zdążyła zajarzyć, o co chodzi. Widząc spojrzenie żołnierza, lekko się uśmiechnęła. Miała nadzieję, że nie wyglądała na bardzo rozbawioną, choć sytuacja z jej strony naprawdę wyglądała zabawnie. Zmierzyła wzrokiem cwaniaczka.
- Tak, to bardzo ciekawe – mruknęła unosząc jeden kącik ust w półuśmiechu. – Ale od zakątków wolałabym poznać kogoś, kto się orientuję, z kim mamy pogadać o wydobyciu pewnych pierwiastków i minerałów – powiedziała, dając do zrozumienia, że po kimś takim jak ten cwaniaczek obok, nie spodziewa się zbyt wielu ciekawostek na temat, który ją interesował. Podkreśliła też mocno, że to ona i Konrad chcą pogadać a nie tylko Emma.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

3 maja 2015, o 22:02

Konrad, Pixie

- Ślicznotko, zostaw tego nudziarza i chodź ze mną. – niezrażony chłodnym tonem Konrada azjata rzucił żołnierzowi spojrzenie triumfującego jelenia na rykowisku, ponownie skupiając uwagę na Pixie. – Znam ładny zakątek, skąd doskonale widać zachód słońca. Wyobraź sobie; tylko ty, ja i butelka lodowej brandy – wizja ta, niewątpliwie kusząca, raczej nie należała do tego rodzaju propozycji jaki można składać dziewczynie w obecności jej partnera. Prawdopodobnie jedynym co ratowało aż nadto pewnego siebie azjatę przed utratą kilku zębów, lub innych znacznie ważniejszych części ciała, była stała obecność ochrony lotu wyczulonej na wszelkie przejawy agresywnych zachowań. Nie bez znaczenia był również krótki komunikat nakazujący wszystkim pasażerom powrót na miejsca i nie opuszczanie ich aż do chwili posadzenia statku na powierzchni planety.
- Wydobycie? Nuuuda…- cwaniaczek jęknął, zupełnie jakby sama myśl o uczciwej pracy sprawiała mu fizyczny ból – Z kim porozmawiać? Tam na dole czyha cała armia gryzipiórków gotowych wycyckać cię do ostatniego kredyta. O ile twój laluś nie będzie w stanie załatwić ci audiencji u samej góry – zaśmiał się dając do zrozumienia iż nie wierzy w zdolności dyplomatyczne Straussa ani tym bardziej w jego wpływy. – Jeśli kiedyś zmienisz zdanie, zadzwoń – wsunął w dłoń Pixie kartkę z numerem omniklucza, mrugając porozumiewawczo.
Reszta lotu upłynęła bez większych niespodzianek i już po kilkudziesięciu minutach pasażerowie otrzymali upragnione zawiadomienie o wylądowaniu oraz polecenie zabrania bagaży i udania się do wyjścia. Nikt, kto wcześniej nie odwiedzał Treches, nie mógł wiedzieć czego może spodziewać się po wyjściu ze statku, poza jedną rzeczą. Wystarczyło zajrzeć do oficjalnych rejestrów by wiedzieć, że to nie czarna dziura dostarczy nowoprzybyłym niezapomnianych wrażeń.
Uczucie ciężkości uderzyło Konrada i Pixie natychmiast gdy ich stopy dotknęły stałego lądu. Nie był to przygniatający do ziemi ciężar, ale prędzej niesprecyzowane uczucie ciężkości podobne do tego jakie odczuwa się po wyjściu z basenu. W tym momencie bez trudu można było odsiać stałych bywalców planety od nowicjuszy. Część istot poruszała się dziarskim krokiem, zupełnie jakby nie odczuwała zwiększonej grawitacji, podczas gdy pozostali niepewnie stawiali kroki, czasem nawet słaniając się na nogach.
Poznany na statku azjata bez wątpienia zaliczał się do pierwszej grupy wybrańców. Niemal wybiegając ze statku uśmiechnął się dobrotliwie na widok zmagań niedawnych rozmówców.
- Witamy na Treches. Za kilka dni ciążenie nie będzie tak dokuczliwe. I pamiętajcie. – uniósł dwa palce, wymownie wskazując na swoje oczy a następnie na sufit terminala. – Watch the sky. – powiedział wypełniając niepisany obowiązek by nieoficjalne hasło kolonii dotarło do uszu nowoprzybyłych, po czym zniknął gdzieś w zalewającym terminal tłumie.
Samo pomieszczenie nie reprezentowało się zbyt imponująco; ot duża szara hala z licznymi wrota połączonymi z rękawami prowadzącymi do statków z których wylewały się kolejne fale podróżnych. Dopiero w chwili gdy po przepchnięciu się przez ciżbę Konradowi i Pixie udało się wydostać na pomost ujrzeli widok,dla którego przybyło wielu spotkanych wcześniej ludzi. Na tle niemal czerwonego nieba samotna gwiazda rozciągnięta na kształt spirali wpadła do niewielkiego, jasnego punktu, który w pewnym sensie przypominał wpatrzone w planetę płonące oko.

Zeto, Marcus

Poza wysłuchiwaniem nieudolnych prób podrywu w wykonaniu siedzącego w sąsiednim rzędzie azjaty podróż Marcusa przebiegła spokojnie. Czego nie można było powiedzieć o przedzieraniu się przez dziki tłum w terminalu jednocześnie walcząc z podwyższoną grawitację bezlitośnie atakującą zastane pobytem Czyśćcu mięśnie pilota. Nawet niezwykły widok pożeranego słońca nie rekompensował Marcusowi narastającego bólu w łydkach, zmuszającego go do przystawania na chwilę co kilkadziesiąt metrów. W taki oto sposób ciało przemytnika dawało mu znać iż czas przestać rozbijać się po galaktyce i wziąć się za rozwój własnej kondycji fizycznej. Obserwując mijające go istoty bez trudu zauważył iż wielu podróżnych razi sobie ze zwiększoną grawitacją znacznie lepiej niż on; czy to za sprawą lepszej kondycji czy obycia z tym światem. Na szczęście znalezienie małego baru położonego tuż przy głównej hali terminalu nie nastręczyło pilotowi najmniejszych trudności.
Tak samo jak i Zeto, na którego niemal wpadł w drzwiach wejściowych. Quariańskiego inżyniera przywiodła tutaj podobnie jak Marcusa nie chęć szybkiego napitku a otrzymana wiadomość zwrotna zapraszająca na spotkanie z kontaktem w małym, obskurnym barze przy astroporcie. Również chęć spróbowania pozbycia się nadmiarowych umilaczy czasu wypełniających ładownię Fadeless mogła zaciągnąć go do tego miejsca. Obrazek Wręcz tonące w czerwieni wnętrze przywodziło na myśl podobne przybytki z Omegi gdzie bez trudu można było dostać tanie napitki, podłe żarcie a często również gratisowe obicie mordy o ile spojrzało się w niewłaściwa stronę. Na szczęście tutejsze, dwu-trzy osobowe stoliki były czyste a nieliczni goście nie wyglądali na szukających zwady psychopatów a raczej na znużonych podróżnych.
Jednak jedna osoba wyraźnie wyróżniała się na tle pozostałej klienteli. Ludzki mężczyzna, na oko trzydziestoletni, siedzący samotnie przy stoliku w kącie lokalu bez wątpienia sprawiał wrażenie osoby poszukującej dyskrecji. Nie wypuszczając z dłoni papierosa skinął na obu mężczyzn zapraszając ich by zajęli miejsca przy jego stoliku.
- Nazywam się Sven Jorgensen – przedstawił się zapewne celowo nie dodając pełnionej przez siebie funkcji – Spotykamy się tutaj ponieważ w całym morzu szumowin wasza dwójka zdobyła zainteresowanie mojego pracodawcy. – gestem przywołał kelnera – Zamówcie coś jeśli macie ochotę, na koszt szefa – niezależnie od ich odpowiedzi mężczyzna położył na stoliku datapad, chwilowo powstrzymując się od wyświetlania zawartości. – Zadanie, które mam wam zaproponować jest dość delikatnej natury i jego przebieg wymaga całkowitej dyskrecji. Wystarczy już, że w extranecie pojawiają się plotki. Jeśli uważacie, że jesteście w stanie spełnić ten warunek przejdziemy do dalszej części rozmowy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

4 maja 2015, o 21:07

Pixie słuchała Azjaty, a z jej ust nie mógł zejść uśmiech rozbawienia. Miał facet tupet, to musiała mu przyznać. Jednak ona miała z takimi do czynienia dość często. Właściwie czasem miała ochotę przefarbować włosy na swój naturalny kolor, założyć dość normalny ubiór i zobaczyć kto do niej zagada. Była ciekawa czy robiłaby podobną furorę wśród porządniejszych ludzi. Wtedy spojrzała na Konrada. On wydawał się porządniejszy, więc chyba nawet w podartych spodniach i kusej bluzce ściągała zainteresowanie nie tylko szajbusów.
- Daj mi tylko butelkę, wskaż miejsce, a sam pójdź gdzie indziej – mruknęła znów rozbawiona. – Bo widzę, że większego pożytku z ciebie nie będzie – dodała, patrząc na wciśniętą w dłoń karteczkę. Zgniotła ją tak by Konrad to widział. Chciała pokazać, że nie jest zainteresowana zawieraniem znajomości z tym typem. Spojrzała na żołnierza i uśmiechnęła się tym razem ciepło. – Masz może pomysł od czego zacząć? – spytała, by odwrócić uwagę przymierzowca, a ukradkiem schowała zgnieciony papierek w kieszeń spodni. To nie tak, że wolała towarzystwo Azjaty czy coś, po prostu nauczyła się kiedyś, że warto mieć kontakty na każdym poziomie hierarchii w miejscu, gdzie się robi interesy.
Po tych kilkudziesięciu minutach Pixie ogarnęła się i razem z Konradem zeszła ze statku. Nogi lekko się jej ugięły, gdy poczuła zmianę w sile ciążenia. Przyzwyczajona była do różnych wartości G, a ostatnio spędziła czas na Horyzoncie, gdzie to szczególne G wynosiło 0,7 w stosunku do ziemskiego. Teraz już wiedziała jak czuje się ociężały człowiek. Nie dość że musiała dźwigać własny ciężar, który został podwojony, to jej torba też zaczęła ją ciągnąć w dół.
Spojrzała na Azjatę, który chyba jednak nie tracił nadziei i posłała mu dość krzywy uśmiech. Ustawiła się bezpiecznie wśród, tych którzy jej nie stratują, gdy będzie powoli posuwać się do przodu, by móc się przyzwyczaić na dziwnych odczuciach. Kiedy już trafiła do hali z oknami, po prostu rzuciła torbę na podłogę gdzieś, gdzie nikt na nią nie wejdzie i usiadła na swoim bagażu.
- Daj mi chwilkę – mruknęła do Konrada, jeśli ten znajdował się obok niej. Musiała odrobinkę odpocząć no i po podziwiać ten piękny i przerażający widok. Wgapiając się tak w niebo wpadła też na pewien pomysł. Czemu nie skorzystać z jej znajomości już teraz? Włączyła omni-klucz i zaczęła sprawdzać co Swift Militaries wie na temat firm, które właśnie urzędują na Treches. Może któraś okaże się bardziej zaufana, albo nawet tańsza.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

4 maja 2015, o 21:09

Zeto spojrzał nieufnie na człowieka z którym (prawdopodobnie) przyjdzie mu wykonać zadanie. Jego beznamiętne oczy i szrama wcale nie wzbudziły jego zaufania. Ten cały Sven to też niezły przyjemniaczek. Typowy oprych, typ spod ciemnej gwiazdy. Ale dlaczego miałby wybrzydzać? On też niejedno miał na sumieniu. Dlatego postanowił lekko rozluźnić atmosferę. Czy było to trochę nie na miejscu, może, ale taki już pocieszny z niego ludek.
- Uuu, na koszt szefa - powiedział cicho quarianin i przystąpił do sprawdzania meni przez omni-klucz - dyskrecji mówisz? Może uchylisz rąbka tajemnicy. Mogę zrobić co w mojej mocy by wykonać zadanie po cichu, jednak jak mówię - kliknął coś w meni - wolałbym wiedzieć cokolwiek nim zobowiążę się do wykonania zadania. Mogę dać Ci słowo, że nie wyjdzie to poza naszą trójkę - spojrzał znacząco na drugiego człowieka - chyba, że on puści farbę.
Dość szybko kelnerka przyniosła to co Quarianin sobie zarzyczył - wysoką szklankę wypełnioną po brzegi fosforyzującą zieloną cieczą. Zeto z wdzięcznością przyjął swój napój i pociągnął przez słomkę. Odetchnął z rozkoszy i rozsiadł się w fotelu.
- Takie cudo to tylko dla prawoskrętnych - rzucił apropos swojego napoju.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Marcus de Silva
Awatar użytkownika
Posty: 328
Rejestracja: 13 sty 2014, o 15:40
Miano: Marcus de Silva "Scarecrow"
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Treches
Status: "Poszukiwany przez Radę i dwie bezimienne organizacje"
Kredyty: 12.432
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

4 maja 2015, o 21:21

Zwiększone ciążenie odbijało się na wytrzymałości Marcusa i też jasno mu dawało do zrozumienia, że bardzo się zastał i potwierdzało problemy z biotyką jakie miał ostatnio. Zdecydowanie potrzebował ćwiczeń by powrócić do formy. Póki co jednak szykował się do kolejnej roboty, w której towarzyszyć mu miał kolejny quarianin - Zeto. Fatum jakieś czy co? Ostatnio też musiał współpracować z członkiem tej rasy i nie skończyło się to dobrze dla niego. Może tym razem będzie inaczej?
Wnętrze baru dawało przyjemne odczucie relaksu i rozluźnienia, z których też wygód miał zamiar skorzystać. Póki co jednak podszedł do ludzkiego zleceniodawcy, który miał im dać tą robotę. Człowiek. Marcusowi z miejsca włączyła się w głowie ostrzegawcza żarówka, ale postanowił wysłuchać co ma do powiedzenia. Z miejsca też skorzystał z okazji i zamówił sobie kieliszek wytrawnego wina z Illum po czym rozsiadł się wygodnie. Spojrzał przez szkło na barwę trunku, lekko zakołysał szkłem i w końcu wychylił łyk, rozkoszując się smakiem. Dopiero po chwili spojrzał spod kapelusza na osobnika po drugiej stronie.
- Delikatnie i dyskretnie powiadasz. Słucham zatem co masz do powiedzenia. Fakty, wszelkie informacje jakich nam możesz udzielić oraz... haczyki w tym ukryte. - odezwał się do Svena w końcu, akceptując w końcu propozycję. Skrzywił się słysząc słowa quarianina insynuujące to jakoby Marcus mógł się dopuścić zdrady. - Nie znasz mnie, więc ten raz ci daruje. Ale za kolejną taką obrazę odstrzelę ci łeb. - quarianin właśnie mu podpadł, więc lepiej by dla niego było gdyby był grzeczny i przestał podskakiwać i odstawiać numery takie jak ten przed chwilą.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Bonusy:+20% obrażenia od mocy, +20% do Tarcz, +5% na krytyka Theme /Battle ThemeOutfit /Outfit 2
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

4 maja 2015, o 22:54

To po prostu przechodziło wszelkie pojęcia! Z początku blondyn próbował zrzucać winę na całą sytuację, ze po prostu jest przewrażliwiony, ale po kolejnych słowach chłystka, po prostu tracił chęci by panować nad sobą.
Koleś ewidentnie chciał nie tyle co zarywać do Emmy, co ją po prostu odbić hakerowi. Hańba! Przecież nawet on, Konrad Strauss, geniusz i samozwańczy Casanova w tym stuleciu, miał swoje zasady. Jedna z nich była taka, że twarzą w twarz nie próbowało się podrywać dziewczyny przy jej chłopaku. Co innego, jak nie było go w pobliżu, ale akcja taka jak ta? Kompletny brak zasad.
Aż go świerzbiło by zedrzeć mu z twarzy ten skośny uśmieszek, ale nie mógł. Kredyty zaoszczędzone na luksusach dla pasażerów, przewoźnik wydawał na dobrze opłacanych ochroniarzy, z których jeden udawał, że się na nich nie patrzał.
Pałeczkę na szczęście przejęła Pixie, która jak miał nadzieję, zgniotła jego nadzieje tak samo, jak jego wizytówkę. Byłoby kłamstwem powiedzenie, że coś takiego Konrad nie przyjął z radością. Uśmiechnął się zadowolony, ze sposobu w jaki delikwent został spławiony. Gdyby farbowana miała to zrobić bardziej dobitnie, to musiałaby chyba powiedzieć wprost, co sobie myślała o jego próbie. Fakt, po części to zrobiła, ale nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej.
- A mam. - odpowiedział uśmiechając się do dziewczyny, chociaż tak na prawdę nie miał żadnego pomysłu. Po części wina to była skośnego, przez którego stracił wątek, zanim jeszcze na dobre mógł wejść w temat. Drugą rzeczą było to, że kilka minut temu się obudził, a niestety szukanie punktu zaczepienia to zostawił sobie na ostatnią chwilę.
- Wpierw poszukamy jakiś bar. Coś zjemy i nasiąkniemy tutejszym kolorytem, a potem... - wciąż był zły na uwagę obcego o tym, że nie załatwiłby dojść na samym szczycie, ale taka była prawda. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie było to miłym uczuciem, słuchanie o czymś takim. - Potem porozmawiamy z jakąś osobą z działu handlowego Ignum Company.
Nazwę rzucił praktycznie, przeczytawszy ją kilka sekund wcześniej, na jednej z holo reklam, jakie przewijały się z przodu. Uroki klasy ekonomicznej.
Więcej to już nie chciał mówić, bo po prostu nie mógłby zdzierżyć tego, gdyby koleś dołączyłby się do rozmowy. Mimo skutecznej próby spławienia go.
Na szczęście ostatnia prosta minęła bez atrakcji i niechcianych rozmów ze współpasażerami, więc mógł się z tej jednej rzeczy cieszyć. Wziął swoją torbę podróżną i plecak, w których miał sporo, mogłoby się wydawać, niepotrzebnego badziewia. Między innymi mocno pognieciony napierśnik, jakby zrobiony był z aluminiom i prawa rękawica, w której brakowało czterech palców. Musiał te rzeczy dać do naprawy gdzieś, by w trakcie jak będzie rozmawiał o finansach, ktoś na spokojnie mógł się tym zająć. Normalnie sam by się za to chwycił, ale wszystko robił w takim pośpiechu, jakby jutra miało nie być.
Wychodząc z promu, ledwie postawił swój pierwszy krok na planecie, a już stwierdził, że wziął zbyt wiele ciężkich rzeczy ze sobą. Wszystko co miał i on sam, ważyło dwa razy więcej niż powinno, więc naturalnym było, że najbardziej cały nacisk odczuły ręce i nogi. Dla jego mięśni, uczucie to przypominało poruszanie się jak tuż po wymęczającym treningu.
- Nie cierpię planet z wysokim ciążeniem. - powiedział do siebie, próbując iść przed siebie, do momentu aż wyszedłby z rękawa i dostał się do głównej hali. Osobiście to był przyzwyczajony to miejsc, gdzie odchylenie od 1G, w porywach było nie większe niż do półtorej. Najczęściej i tak musiał przesiadywać na okrętach z symulowanym przyciąganiem 1,1 G.
Idąc razem z tłumem, starał się nie zgubić Pixie, bo przy takiej ilości pasażerów, to szukaliby siebie przynajmniej przez kolejne pięć minut.
No i oczywiście ten amator podrywu śmigał sobie jak jeleń jakiś. Się przyzwyczaił do miejscowych warunków. Normalnie to by go olał już olał, ale rzucone przez niego hasło, w połączeniu z widokiem gwiazdy, zjadanej przez czarną dziurę, było... cóż. Przyciągało uwagę.
Wiedział jakie zjawisko ma miejsce w systemie i rozumiał je całkiem dobrze, jak na przeciętnego mieszkańca galaktyki. Nie zmieniało to jednak faktu, że obserwowanie tego na własne oczy sprawiało, że włos się na karku jeżył. Patrząc na coś takiego, docierało do człowieka jak bardzo bardzo jest mały.
Kiedy Pixie zarządziła postój z odpoczynkiem, Strauss nie miał zamiaru się kłócić. Położył swoje rzeczy, tuż obok bagażu kobiety. Nie miał zamiaru siadać, bo wstawanie mogło być kłopotliwe dla niego. Wolał przyzwyczajać nogi do ciężaru własnego ciała. Co prawda nie planował zostawać tutaj więcej jak dobę, czy półtorej, ale życie rzadko kiedy idzie zgodnie z planem.
Z miejsca gdzie stał, to rozglądał się za jakimś punktem informacyjnym. Pobrałby z niego przewodnik i zapoznał się też z jakimiś lokalnymi informacjami. Nie interesowały go bzdety pokroju lokalnej miss błota, choć ta mogłaby być nawet ciekawa. Dwa najważniejsze wydarzenia z ostatniego tygodnia, powinny mu wystarczyć, by nie był zaskoczony obchodami jakiegoś ichniego święta pracy, czy Barbórek. Kolejną rzeczą była trasa do najbliższego baru, gdzie mógłby coś zjeść i wypić w rozsądnej cenie, oraz usiąść. Tam mógłby przemyśleć kilka rzeczy i zaplanować coś bardziej na serio.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

6 maja 2015, o 15:50

Zeto, Marcus


Mężczyzna przez chwilę przyglądał się rozmówcom jakby ważył ich słowa. Ocena najwyraźniej wypadła pozytywnie lub po prostu uznał iż nic nie zyska nie wtajemniczając najemników w szczegóły roboty, którą mieli wykonać.
- Od jakiegoś czasu znikają tu ludzie. Może dotarły do waszych uszu jakieś plotki, ale zapewniam, że nie oddają skali tego zjawiska. – odpowiedział wreszcie przez chwilę przyglądając się rozmówcom, być może oczekując jakiejś reakcji - Na początku nikt nie zwrócił na to uwagi. Prawda jest taka, że mamy tu na pęczki samozwańczych poszukiwaczy przygód i innych kretynów, którym wydaje się, że samotna podróż po niemal dziewiczej planecie to świetny pomysł. Niewielu zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę wciąż niewiele wiemy o tym świecie. – nie dało się ukryć, że zaledwie dziesięcioletnia kolonia, nastawiona głównie na wydobycie surowców nie poświęciła zbytniej uwagi innym aspektom funkcjonowania tej planety. Można było tylko zadać sobie pytanie ile tak naprawdę białych plam zawiera mapa Treches. - Najczęściej dowiadujemy się, że taki zniknął dopiero gdy rodzina kontaktuje się ze służbami porządkowymi błagając o pomoc. – Na wpół westchnął na wpół zaśmiał nad głupotą nielegalnych turystów. Niektórzy najwyraźniej nawet nie próbowali zrozumieć dlaczego turystyka w tym świecie została zakazana, a jednym z podowów tego stanu żeczy był brak możliwości zapewnienia zwiedzającym odpowiedniej ochrony. - Ale tu sprawa jest grubsza. Pól roku temu jedna z prywatnych osad górniczych przestała wysyłać transporty. – gestem przywołał kelnerkę by ponownie napełniła jego pustą już szklankę. - Opóźnienia się zdarzają; burze piaskowe, drapieżniki, piraci to wszystko może zatrzymać konwój nawet na kilka dni. Jednak gdy po trzech tygodniach nadal nie dali znaku życia wysłaliśmy niewielki oddział, żeby sprawdzili czy tamci nie potrzebują pomocy. Cóż…- upił nieco przezroczystego płynu - nie potrzebowali. Grupa uderzeniowa zastała otwartą bramę, porzucony sprzęt, opuszczone domostwa i żadnych ciał. Próbowaliśmy ich szukać, to oczywiste, ale niczego nie znaleźliśmy. – Uruchomił datapad, ukazując na wyświetlaczu mapę planety z zaznaczonymi siedmioma punktami. Od razu rzucało się w oczy iż wszystkie wypadki miały miejsce w obrębie jednej strefy wpływów, tej w której obecnie się znajdowali.- Od tego czasu zniknęło w ten sposób prawie pięciuset górników, z czego połowa w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. – eskalacja zjawiska bez wątpienia była spory problemem, szczególnie gdy zarząd korporacji próbował ukryć ten fakt przed opinią publiczną - Ktokolwiek, lub cokolwiek to jest robi się coraz bardziej zuchwałe. – zmienił obraz na urządzeniu na plik tekstowy, prawdopodobnie będący zapisem warunków umowy. - Wasza praca będzie polegała na dołączeniu do zespołu niezwiązanych z korporacją specjalistów i udział w śledztwie. Zadaniem tej grupy będzie wyłącznie odkrycie kto lub co stoi za zniknięciami, nic więcej. Likwidacją problemu zajmą się odziały naszej firmy.


Konrad, Pixie

Niestety Treches na pewno nie można było nazwać planetą przyjazną turystyce. O ile w okolicy astroportu można było dostrzec postoje taksówek to znalezienie punktu informacyjnego okazało się niemożliwe. Na szczęcie w stojącym nieopodal kiosku Konrad nabył lokalną gazetę opisującą najważniejsze wydarzenia w kolonii.
Podążając za znakami po chwili znaleźli się w niewielkim barze, przywodzącym na myśl podobne przybytki z Omegi. Z pewną ulgą ulokowawszy się przy stoliku mogli w oczekiwaniu na podejście kelnera spokojnie zapoznać się ze zdobytymi informacjami.
Jeśli przez dwa najważniejsze wydarzenia tygodnia Konrad rozumiał morderstwa, ataki piratów i inne nieszczęścia jakie mogły przytrafić się mieszkańcom kolonii srodze się zawiódł. Pierwsza strona lokalnej gazetki należała od artykułu opisującego odkrycie przez T-GES Mineral Works gigantycznego złoża platyny. Według autora tekstu firma czekała już tylko na przybycie wyznaczonych przez Radę geologów, których zadaniem było określenie które miejsce w rankingu najbogatszych złóż w galaktyce zajmuje ich znalezisko. Nieoficjalnie mówiło się o pierwszej trójce.
Kolejna strona opisywała inne, przygotowania do obchodów innego równie szczęśliwego wydarzenia. Okazało się iż równo za cztery dni czasu miejscowego kolonia będzie obchodzić dziesiątą rocznice swojego powstania. Z tej okazji zarząd planował wielką zabawę dla uczczenia tej rocznicy. Na uwagę studzonego podróżnika zasługiwał fakt, że tego dnia wszystkie bary i kluby Marady, dzięki umowie z korporacjami, będą oferowały klientom swoje usługi niemal za darmo.
Informacje o większości korporacji rządzących na Treches posiadane przez Swift Militaries były zaskakująco skąpe. Poza standardowymi danymi, jak krzywe wydobycia oraz porównanie cen surowców z ostatnich dziesięciu lat Pixie niewiele udało się pozyskać. Wszak te właśnie informacje były kluczowe przy negocjacji kontaktów z dostawcami, nazwiska personelu i inne tego typu dane nie były potrzebne. Jednak pojawiło się niewielkie światełko w tunelu w postaci notatki iż z uwagi na dawną współpracę możliwe będzie umówienie jej na spotkanie z szefem oddziału Ignun Company. Propozycja została zakończona prośbą o podanie powodu zainteresowania korporacjami na Treches na wypadek, gdyby mogło ono kolidować z interesami firmy.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

6 maja 2015, o 17:13

Na słowa Marcusa Quarianin pokiwał głową.
- No racja, nie znam cię, zapamiętam, że jesteś najbardziej zaufaną osobą na tej planecie - miał nadzieję, że nie brzmi to jak zgryźliwa uwaga - ale myślę, że przedstawimy się sobie jeśli faktycznie będziemy razem pracować, co ty na to kolego - zapytał dość beztrosko.
Kiedy Sven opowiadał o nagłym zniknięciu większej ilości ludzi, na myśl przyszły mu plotki o zbieraczach które usłyszał dawno temu od jakiegoś starszego pilota. Szybko odrzucił jednak tę wersję, w końcu plotki to tylko plotki. Słuchał uważnie co tamten miał do powiedzenia i po cichutku siorbał swojego drinka przytakując głową. Jednak... w plotkach zwykle jest ziarnko prawdy.
- Czy częściej znikają właśnie tak grupowo, jak ta wioska - zapytał Zeto - czy raczej tych pięciuset porwanych to w większości pojedyncze osoby lub mniejsze grupki? Mówisz, że robią się bardziej zuchwali, jaki jest ich największy - że tak powiem - wyczyn?
Grzecznie wysłuchał odpowiedzi odpowiedzi Svena, zaczął się zastanawiać co by mogło porywać ludzi. Na pewno nic dzikiego, inaczej zostałby ślady, nie piraci, inaczej zabraliby kosztowności, czyli kto...
- Mówisz "dołączenie do grupy specjalistów" - powiedział Zeto i zaraz dorzucił pytanie - to znaczy kogo? Ponadto, może powiesz nam coś o nagrodzi za rozwikłanie tej zagadki - zasugerował Quarianin uśmiechając się przyjaźnie za maską.
W jego głowie rozkwitła nowa myśl, brzmiała ona mniej więcej tak: Mój boże, ten drink jest świetny, muszę kupić trochę na drogę, a jeśli o kupnie mowa to przypomniała mi się sprzedaż... cokolwiek.
- Chciałbym jeszcze wiedzieć z czyjego ramienia działasz - oznajmił Zeto.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Marcus de Silva
Awatar użytkownika
Posty: 328
Rejestracja: 13 sty 2014, o 15:40
Miano: Marcus de Silva "Scarecrow"
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Przemytnik
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Treches
Status: "Poszukiwany przez Radę i dwie bezimienne organizacje"
Kredyty: 12.432
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

6 maja 2015, o 17:53

Nie znał go, no cóż najwidoczniej nie każdy słyszał o nim a raczej nie miał do czynienia z branżą Marcusa. Wątpliwe zatem było, by quarianin kojarzył styl przemytnika, a tym bardziej jego miano. Nie mógł oczywiście sobie jednak darować i nie przedstawić się mianem, pod którym był znany.
- Nazywają mnie "Scarecrow" i to powinno ci wystarczyć. - tyle usłyszał od Marcusa quarianin, ani imienia ani nazwiska. Jedynie przydomek, a to już było sporo. Teraz jednak skupił się na słowach Svena, o setkach zaginionych którzy najwyraźniej wyparowali.
- A nie braliście pod uwagę jakiejś większej, zorganizowanej grupy handlarzy niewolników? Osady górnicze wydają się być łatwym celem, nie było śladów walk? Zacieranie śladów wskazuje na wyjątkową przebiegłość napastników, nie chcących być wyśledzonym. Oraz że mogli posiadać wtyczkę w środku, która przekazywała informacje. Skoro jednak mamy wyruszyć z tą grupą "specjalistów", z chęcią uzyskałbym dodatkowe informacje dotyczące tamtego terenu i ukształtowania. Lokalnych zagrożeń, słowem wszystkiego, co może nam się przydać. W ciemno bez dokładnego wywiadu nie mam ochoty iść. - de Silva wolał tym razem wyciągnąć wszystko od pracodawcy. Nie dodawał nic o wynagrodzeniu, ale skinął tylko głową jakby dając znać że on również oczekuje odpowiedniej zachęty do wykonania tego zadania. - Wynagrodzenie z surowcach i kredytach jeśli o mnie chodzi. I to nie licząc tego, co ewentualnie znajdziemy na miejscu. - nie miał ochoty zbytniej dzielić się tym, co tam może odnajdą czy też zdobędą. Choć jeśli miał rację i była to robota piratów lub handlarzy niewolników, działających dość cicho i nietypowo, to niewiele by odnaleźli ciekawego na miejscu.
ObrazekObrazek Bonusy:+20% obrażenia od mocy, +20% do Tarcz, +5% na krytyka Theme /Battle ThemeOutfit /Outfit 2
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

7 maja 2015, o 15:50

Poczłapała za Straussem, czytając. Kiedy weszli do baru, zajęła miejsce obok mężczyzny, ale wciąż nos miała w omni-kluczu. Konrad mógł zobaczyć jak na twarzy kolorowej wstępuje wyraz szczerego zdziwienia. Dziewczyna jeszcze raz przeczytała propozycję.
- Dawną współpracę? – zapytała z lekkim niedowierzaniem. Przecież była członkiem rady SM. Brała udział w najważniejszych konferencjach jeszcze jakiś czas temu. Jeszcze na Horyzoncie tuż przed znalezieniem mieszkania pisała z bratem i ojcem. – To chyba jakiś żart… – mruknęła i niemal ze wściekłością zaczęła stukać w klawiaturę p o czym kliknęła „Wyślij”. Wiadomość raczej nie miała pozytywnego brzmienia. Ktokolwiek wysłał do niej tę propozycję, to czytając „notatkę” od Pixie właśnie dowiedział się z kim ma do czynienia i jeśli nadal chce swobodnie pracować w firmie Swiftów, to lepiej niech umówi ją na to spotkanie i nie zadaje zbędnych pytań. Co jak co, ale tak to właśnie działało. Pixie wciąż miała udziały w firmie, która koniec końców należała do jej rodziny. Ba! Po śmierci rodziców to ona i jej brat mieli ją przejąć.
Spojrzała na Konrada wciąż mając tą niezadowoloną minę na twarzy. Gdy jednak ich spojrzenia się spotkały, na jej ustach pojawił się zawadiacki uśmiech. Nie ma to jak pogrozić komuś utratą pracy przy kawie… Właśnie, gdzie jej kawa? Machnęła ręką na kelnerkę i zamówiła coś do picia. Spojrzała na Konrada czy ten nic nie chce. Kiedy kelnerga poszła, dziewczyna znów spojrzała na towarzysza.
- Wybacz tę chwilę odcięcia się od świata, ale musiałam zatrząść czyimś światem – powiedziała wesoło. – Dodatkowo możliwe, że będziemy umówieni na spotkanie z przedstawicielami Ignun Company – teraz to wyglądała jak szczyt samozadowolenia. Rozłożyła się w fotelu jak cesarzowa. – Znalazłeś coś ciekawego? – spytała żołnierza, usilnie starając się, by nie położyć nóg na stole.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

7 maja 2015, o 23:01

Pod wieloma względami, pomijając grawitację, Treches przypominał mu macierzysty świat. Pomimo wielu lat spędzonych z dala od domu, Konrad czasem myślał o tym skąd pochodzi. Ostatnio nawet, ta myśl przebiegła mu przez głowę, gdy brał udział w misji zwiadowczej na dnie oceanu. Teraz próbował ogarnąć mniej więcej, jakie są różnice i podobieństwa do świata, pod którego niebem się urodził. Więcej było podobieństw.
Najbardziej irytującą dla niego rzeczą, okazał się brak punktu informacyjnego. Rozumiał doskonale, że Treches nie słynie z turystyki, a z eksploatacji bogactw naturalnych, ale wciąż irytował go brak zwykłego słupa z interaktywnym dostępem do informacji. Ech... zbyt wiele czasu spędził na światach rozwiniętych i stąd pewnie miał te zbyt wysokie wymagania.
Przynajmniej trafił mu się kiosk z gazetami, w którym ściągnął sobie najważniejsze informacje, oraz uzupełnił zapas czekolady. Nie była ona najlepszej klasy i pochodziła z jakiejś mało znanej firmy, ale zaryzykował. Wrócił potem po Pixie, która wciągnęła się w sprawy biznesu.
Patrzał na nią z drobnym uśmiechem, bo rozumiał to i cieszył się z jej zaangażowania. Jej pomoc była mu potrzebna, bo samemu miałby gorszy start. Jej rodzina zajmowała się tym biznesem, więc wiedza i możliwości dziewczyny były dla niego nieocenione. Pomógł jej wstać, gdy zajęta była dowiadywaniem się czegoś i wziął jej torbę, która ważyła dwa razy tyle, ile powinna. Dobrze, że Pixie nie wzięła ze sobą torebki, bo nawet on nie był w stanie unieść ciężaru całej galaktyki.
Idąc po gazetę dostrzegł znaki wskazujące na pobliski bar, więc właśnie tam prowadził zaczytana dziewczynę, gdy taszczył ich bagaże. Będąc na miejscu stwierdził, że nie ma wielkiego tłoku i można spokojnie przycupnąć przy jednym z wolnych stolików. Z ulgą posadził swoje cztery litery na stołku, pozwalając odpocząć nogom, a ręce dziękowały mu, że odłożył torby na podłogę, tuż obok pary przyszłych sklepikarzy.
Jedną z pierwszych rzeczy o jakie chciał prosić kelnera, był jakiś drink lub piwo, ale upomniał się w duchu. Przecież miał niedługo rozmawiać o interesach z przedstawicielami jakiejś firmy, a zapach alkoholu zepsułby pierwsze wrażenie o nim. Kawa na pobudkę, powinna być dobra, więc i on gdy była okazja, ją zamówił.
W miedzy czasie przeglądał ciekawostki z tego świata i już z miejsca trafił mu się rarytas. Odkrycie dużego złoża platyny mogło w obniżyć kurs tego surowca, gdy dojdzie do jego wydobycia. Co prawda na chwilę obecną nie zmieniłoby znacząco ceny metalu, ale gdy doszłoby do eksploatacji i platyna trafiłaby na rynek, to o kilka kredytów za jednostkę, mogłaby cena spaść. Przy zakupach hurtowych, miało to znaczenie.
Druga informacja wspominała o przygotowaniach do obchodów pierwszego dziesięciolecia istnienia kolonii. Za cztery dni był ten dzień. Pixie i Strauss raczej nie powinni tak długo tam zabawić, a szkoda. Niższe ceny w barach były kuszące i to bardzo. Mnóstwo małych imprez się szykowało i można by było przyjrzeć się kobietom, jakie zamieszkiwały ten świat. Nie, by miał na myśli coś więcej poza podziwianiem wzrokowym, z pewnej odległości.
Co jakiś czas zerkał na Emmę, gdy ta mówiła coś do siebie, najwyraźniej niezbyt zadowolona z przeczytanych rzeczy. Nie wnikał, bo czekał na moment, aż kobieta skończy co robi i będzie siedziała przed nim, a nie przed nie wiadomo kim, po drugiej stronie wiadomości, którą wysyłała.
W końcu, gdy oderwała spojrzenie od swojego omni i się uśmiechnęła, zawtórował jej podobnym uśmiechem.
- Coś ważnego? - spytał wskazując na jej omni-klucz, a po chwili przyszły wyjaśnienia.
Aha, czyli ktoś będzie miał kiepski dzień.
- Mam nadzieję, że nie moim. - odparł żartobliwie i na wieść, co też jej się udało załatwić, opuścił lekko szczękę. - O, nieźle. Wiedziałem, że jesteś moją najlepszą decyzją. - stwierdził, wskazując na farbowaną i zaśmiał się krótko.
Kiedy przyszło pytanie na temat tego, czego on się dowiedział, to spojrzał na swój omni, by przypomnieć sobie nazwę korporacji, o której znalazł artykuł.
- T-GES Mineral Works znalazło spore zasoby platyny. Oceniają wielkość złoża, ale wstępnie mówi się, że jego zasoby są ogromne. Gdy już zaczną je wydobywać, to na lokalnym rynku ceny tego metalu mogą znacząco spaść. Dobra wieść dla nas.
Warto było wspomnieć od tej informacji, by nie wyjść na lenia, co extranet przegląda tylko jeżeli chodzi o szukanie porno w wysokiej jakości obrazu. Wieść od panny Swift była więcej niż dobra, więc chciał jej ciut dotrzymać kroku, dając swoją ciekawostkę.
- A. No i szykuje się święto i imprezy z racji okrągłych dziesięciu lat istnienia kolonii. Tańce i drinki na koszt lokalnych korporacji, za symboliczne ceny. Hurra! - uniósł obie dłonie do góry, w mini geście radości, która z twarzy zniknęła mu, gdy wspomniał, kiedy to ma być - Ale to za cztery dni od teraz. Nie wiem, czy tak długo tu będziemy. W końcu wedle lokalnych standardów, dzień tutaj trwa dwie doby. Wychodzi więc, że to za... - udał, że liczy w pamięci, bo znał przybliżoną wartość - osiem dni. Jak myślisz, uwiniemy się chyba maksymalnie w trzy doby, co nie?
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz

Wróć do „Galaktyka”