Konrad Zeto
- Działaj, a my lepiej trzymajmy broń w pogotowiu, tak na wszelki wypadek. – Page wyciągnęła pistolet niezdecydowana czy powinna celować w stronę szybu czy wyjścia z kopalni. Istotnie, nikt nie wiedział co mógł przyciągnąć odgłos uruchomionej windy. Była to najszybsza droga w dół, oczywiście poza skokiem, ale mogła też być zaproszeniem dla rodziny lwów piaskowych na obiad z dostawą do domu.
Kiedy już zakończyli przygotowania do ewentualnej obrony Zeto pozostało jedynie uruchomienie programu i wezwanie windy.
W chwili gdy zasilanie zostało przekierowane do systemów windy światła zamigotały rozpaczliwie i zgasły pogrążając tunel w ciemności rozpraszanej jedynie światłem latarek. Wezwana kabina ruszyła ze zgrzytem słyszalnym nawet pomimo dzielącej ich wysokości. Nie było wątpliwości, że jeśli coś było w pobliżu gdy ruszała wiedziało już, że wkrótce będzie miało gości.
Winda mozolnie wspinała się w górę szybu co pozwalało przypuszczać iż ona również padła ofiarą miejscowych anomalii. Wszystkie towarzyszące temu skrzypnięcia i trzaski przywodziły raczej na myśl stare, post apokaliptyczne filmy niż nowoczesną placówkę i dodawały kolejne wątpliwości co do bezpieczeństwa tej podróży.
Dlatego niemal z ulgą mogli powitać moment gdy kabina wreszcie zatrzymała się na powierzchni a drzwi otworzyły się zapraszając do zajęcia miejsc w środku. Pomimo tego, że metalowe pudełko o rozmiarach wystarczających by pomieścić brygadę górników i sprzęt, wyglądało niemal jak wyciągnięte prosto ze złomowiska to wnętrze nie nosiło żadnych śladów jakiejkolwiek tragedii. Próżno było szukać w niej plam krwi, proszku, pustych pochłaniaczy ciepła czy czegokolwiek co sugerowałoby iż w środku wydarzyło się coś niezwykłego.
Pixie
Tunel po prawej w pierwszej chwili umknął przed wzrokiem Pixie. Pobliże przejścia nie nosiło żadnych śladów farby jednak wypełniająca je ciemność zniechęcała do podjęcia wędrówki tą trasą. Być może gdyby z czeluści tunelu czuć było tchnienie świeżego powietrza potencjalne zyski przeważyły ryzyko, jednak na chwilę obecną gra wydawała się niewarta świeczki. Tunel ze znakami, mimo otaczającej go aury dziwności towarzyszącej większości zdarzeń w kolonii wciąż był bardziej atrakcyjną opcją.
Rozświetlone blaskiem glonów przejście ciągnęło się jak wyjątkowo długa nitka spaghetti. Chociaż tunel co jakiś czas wznosił się i opadał Pixie miała nieodparte wrażenie, że ścieżka, którą podąża nieubłaganie prowadzi w dół. Nie mając mapy jaskiń kolorowowłosa nie mogła ocenić czy ta droga zbliża ją do osady czy wręcz przeciwnie, mogła jedynie zaufać swojemu szczęściu.
Zapewne czułaby się bezpieczniej gdyby podłogę tunelu pokrywał piasek lub inny pył, dzięki któremu mogłaby ocenić czy była jedyną żywą istotą jaka przechodziła tędy w ostatnim czasie. Niestety jej stopy stukały głucho o kamień, choć z drugiej strony czasami pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć.
Po około dwóch kilometrach Pixie wreszcie dotarła do rozwidlenia gdzie na ścianach odnalazła następne znaki. Tym razem autor przygotował dwa zestawy prawdopodobnie próbując dać do zrozumienia, że zagłębianie się w boczne korytarze nie jest najlepszym pomysłem. Na szczęście przejście dziesięć metrów dalej, naprzeciwko Pixie po drugiej stronie szerokiego, poziomego tunelu raczej nie było objęte takimi restrykcjami.
Wsłuchując się w wypełniającą powietrze ciszę Pixie wydawało się, że słyszy dobiegające gdzieś z oddali rytmiczne stukanie. Raz po raz słyszalne echo nie brzmiało jak odgłos spadających kropel wody a raczej jak rytmiczne uderzanie metalu o metal. W pewnej chwili dźwięk ustał by po jakiś dwóch trzech minutach ponownie podjąć swój rytm. Chociaż odgłos był zniekształcony to instykt podpowiadał kolorowosłosej iż dźwięk dochodzi z tunelu naprzeciwko.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDaedline; piątek, północ
Wyświetl wiadomość pozafabularnąZ okazji rocznicy sesji (jak ten czas leci ;p) możecie raz, w dowolnym momencie skorzystać z Deux ex machina. Jedynym warunkiem jest by była zachowana jako taka logika.