W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

[Morze Cieni>Vine>Treches]

7 mar 2016, o 18:48

Dobra, okej – pomyślała, gdy zsuwała się po ścianie. Czuła duża dozę irytacji, kiedy tak dotarła do dnia. Spojrzała na kociaki i ich matkę. Miała ochotę wyciągnąć pistolet i po prostu zacząć strzelać w większego zwierzaka. Może nawet pod takim kątem dałaby radę trafić w ten czuły punkt, o którym mówiła Page. Gdzie to było? Gdzieś przy nasadzie szyi, miejscu złączenia z klatką piersiową. A przynajmniej tak to rozpoznawała Pixie. Ale nie. Teraz próba walki z kocicą wydawała się niemal samobójcze. Emma miała jednak jakieś światełko w tunelu w formie tej szczeliny.
Szybko zebrała w sobie siły i rozpoczęła tę piekielną wspinaczkę po zboczu, używając nawet omniostrza, wbijając go w podłoże i się na nim podciągając. Drugą ręką szukała występów i wgłębień. Musiały być jakieś. Determinacja kobiety była bardzo duża. Jeśli się ześlizgnie, to chyba zostanie na dnie na zawsze i będzie musiała pozabijać te kociaki. A przynajmniej będzie musiała spróbować. Jeśli przeżyje, to położy się na środku i pogrąży w rozpaczy.
Wróciła myślami do wspinaczki, wytężając wszystkie swoje potrzebne mięśnie. Uporczywie szukała miejsc do złapania i oparcia nóg i tylko nasłuchiwała, kiedy sonda zacznie strzelać.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

14 mar 2016, o 21:29

Konrad Zeto

- Pamiętasz jak na promie mówiłam o nocnych drapieżnikach? Tych za które naukowcy z Marady oferują nagrodę? – zapytała licząc, że wspomnienie o pieniądzach odświeży im pamięć – Jeden z nich właśnie postanowił sprawdzić co u nas słychać. Ja i Zeto odstraszymy go granatem błyskowym, to powinno zranić go na tyle by udało nam się dobiec do kopalni. Kiedy zobaczycie błysk poczekajcie kilka sekund a potem biegnijcie do kopalni, tylko pod żadnym pozorem nie wyłączajcie światła. Nie pójdzie tam za nami tak długo jak będzie działać zasilanie – zawahała się przez moment – to musi oznaczać, że gdzieś w pobliżu jest inne przejście do jaskiń, które omija kopalnię. Omówimy to później, gotowy? – to ostatnie słowo skierowała do Zeto który kończył przymocowywać do paska tyle granatów błyskowych na ile mógł sobie pozwolić nie ograniczając swobody ruchu.
Na znak Page uzbroił jeden z ostatnich pozostałych granatów. Chociaż podskórnie czuł, ze to może nie być najlepszy pomysł to perspektywa siedzenia w tej klatce przez kolejne dwadzieścia cztery godziny nie była zbyt zachęcająca. Kiedy do wybuchu zostały ledwie trzy sekundy ostrożnie potoczył walec przed drzwi boksu po czym równocześnie z Page wyłączył latarki. Przez zamknięte powieki zobaczył ujrzał oślepiający błysk i magazyn wypełnił ogłuszający wrzask.
Przez ułamek sekundy quarianin zobaczył coś z nieprzyzwoitą wręcz ilością szczupłych kończyn go czym kształt ponownie zniknął w ciemności pozostawiając po sobie jedynie kilka kropel ciemnej, oleistej substancji.
- Szybko, teraz albo nigdy – kobieta, która w międzyczasie zdążyła ponownie włączyć latarkę, pociągnęła za sobą Zeto w kierunku wyjścia z magazynu a następnie w stronę bramy obozu.
Cofając się Konrad zahaczył noga o przeoczoną wcześniej niewielką skrzynkę. Pojemnik zawierał trzy równo ułożone celowniki optyczne do karabinu szturmowego, ciężkiego pistoletu oraz pistoletu maszynowego.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Pixie

Pixie zdawało się, że obserwuje całą sytuację w zwolnionym tempie. Jeden z kociaków, nieco mniejszy z tej dwójki najwyraźniej postanowił udowodnić swoją wartość poprzez stawienie czoła świecącemu napastnikowi. Cofnął się o kilka kroków i zajął pozycję do skoku w sposób zaskakująco przypominający ziemskie koty.
Zanim kolorowowłosa zdążyła choć mrugnąć maluch odbił się od ziemi i poszybował w stronę sondy. Gdy tylko jego pazury dotknęły powierzchni urządzenie uruchomiło tryb ofensywny. Trafiony wyładowaniem kociak spadł na ziemię i choć wyglądało na to iż nie stała się mu wielka krzywda to było zbyt wiele dla jego matki. Dziewczyna z rosnącym przerażaniem patrzyła jak lwica podnosi się z zamiarem wskoczenia do środka niecki. Choć na tym polegał jej plan to kocica mogła niebezpiecznie szybko zmienić zdanie co do celu ataku i uznać, że przywleczoną ofiarę należy jak najszybciej wyeliminować.
Słysząc za plecami uderzenia pazurów o posadzkę Pixie w nagłym przypływie adrenaliny niemal wyskoczyła z niecki i wyczołgała się na podłogę jaskini. Z tej perspektywy szczelina wyglądała jeszcze mniej zachęcająco niż wcześniej, mroczna, wąska o ostrych krawędziach raczej nie zachęcała do odwiedzin. Z drugiej strony było to jedyne miejsce w które mogła udać się kolorowowłosa bez strachu iż kocica podąży za nią. Od otworu w skale dzieliło ją nie więcej niż dziesięć metrów, jednak cokolwiek chciała zrobić musiała działać natychmiast. Były marne szanse na to iż nawet najlepsza sonda bojowa na długo powstrzyma rozsierdzoną lwicę.
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

15 mar 2016, o 23:33

Okej, było źle. Nie jakoś bardzo źle, ale jej czas na wydostanie się stąd nieco się zmniejszył. Udało jej się wydrapać z dołka, ale myślała przez chwilę, ze dostanie zawału serca. Teraz jednak pompowało w jej żyły litry krwi. Bicie tego jednego mięśnia pulsował echem w jej uszach. Nie mogła jednak analizować mocno takich rzeczy, bo za plecami miała górę mięśni i pazurów, które mogły próbować ją w każdej chwili rozerwać.
Wystartowała biegiem do szczeliny najszybciej jak mogła. Nie chodziło tylko o szybkość dostania się tam, ale też wzięcia rozbiegu. Chciała pędem załatwić sobie dodatkową siłę, która pomoże jej we wskoczeniu do szczeliny. Kiedy dobiegnie do ściany, postawi nogę na niej, by móc się wybić do góry i złapać dolnych brzegów szczeliny i wciągnąć się do środka. Gdyby zabrakło jej siły czy nawet pędu stara się jedną nogą odepchnąć od jednego ze stalagmitów, a drugą zaczepić o jeden z mniejszych pęknięć. Wtedy po prostu włoży całą siłę w ramiona i tą jedną nogę, by wciągnąć się do środka.
Gdzieś w tyle głowy wznosiła modły do wszystkich znanych sobie bogów i duchów, by to wyszło, by wystarczyło jej sił, no i by lwia matka nie stwierdziła, że fajnie będzie się jej pozbyć.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

18 mar 2016, o 18:37

Ha! Granaty będą wyjątkowo przydatne, teraz tylko je zastosować. Właśnie dlatego postępował dokładnie z planem Page, który upewniał go, że nie użyje go w jakiś kretyński sposób - na przykład sam się nim nie oślepi. Na jej znak potoczył granat i odpalił latarkę. Automatycznie zamknął oczy i gdyby mógł, zasłoniłby też uszy. Biały błysk przedarł się przez powieki lekko dezorientując Zeto i pozostawiając mu przed oczyma czerwoną mgiełkę. Mistrzyni survivalu nie dała mu jednak odpocząć i pociągnęła go za sobą w noc. Między włączaniem latarki a uważaniem by nie wywrócić się o własne nogi dostrzegł znikający w ciemnościach, wielonożny kształt. Paskudna kreatura, quarianin wyjątkowo się cieszył z faktu, że nie musiał oglądać tego paskudstwa z bliska.
W morderczym pędzie Zeto wypadł z magazynu i już nie pociągany przez Page gnał do kopalni ile sił w nogach. Akurat w uciekaniu był tak samo dobry jak sprowadzaniu kłopotów. Długimi susami gnał przed siebie, trzymając w jednej ręce karabin szturmowy a w drugiej granat błyskowy. Będąc nieopodal bramy odezwał się do komunikatora głosowego.
- Astra, otwórz nam bramę i zamknij jak - uff - będziemy już za!
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

25 mar 2016, o 23:38

Wszystko sypie się na raz. Nie wystarczyło, że stracili dobę w bąblu czasowym i na dodatek lew piaskowy porwał Emmę, to jeszcze musiały im się zwalić na głowę te jadowite paskudy, które umiłowały sobie ruiny. Szansa, że spotkają takie stwory jest bliska zeru? Akurat!
Z dobrych rzeczy było wyłącznie tyle, że Page była z nimi i wiedziała jak się zachować, oraz dzięki Zeto mieli mapę kopalni i jaskiń.
- Słyszałeś Marcus, za chwilę biegniemy. - odezwał się Konrad, kiedy zrobił jeszcze jeden kroczek w tył i nieomal się przewrócił o jakąś skrzynkę. Jeszcze tego by brakowało, by zwichnął nogę lub zaliczył jakąś inną kontuzję, bo ktoś miał wywalone na porządki. Normalnie zignorowałby przyczynę swojego zirytowania, ale zauważył, że skrzyneczka ma na sobie oznaczenia Jormangund Technology, a tyle już wystarczyło, by zainteresować inżyniera.
- Osłaniaj mnie. - odezwał się do towarzyszącego mu mężczyzny i odwracając się plecami do ściany, sprawdził zawartość pojemnika. Jak się okazało znajdował się w niej komplet trzech nowiuśkich celowników optycznych. Od wyboru do koloru. Normalnie nigdy by nie sądził, że będzie miał takiego farta w życiu, bo każdy jeden z nich wart był niemałe kredyty na rynku. Nie tracąc więc czasu, bo sytuacja w magazynie nabierała prędkości, zaczął pakować znaleziony osprzęt do każdej z posiadanych przez siebie kieszeni i zasobników na znajdźki. Ledwie to skończył robić, a od strony magazynu usłyszał jakiś potworny wrzask, którego podświadomie nie chciał poznać źródła.
- Zasrana planeta. - skomentował tylko i zaczął biec w stronę bramy obozowej, by zaraz potem, razem z resztą udać się do kopalni, nie szczędząc przy tym kroku.
- Będzie to nas gonić? - był świadomy tego, że to pytanie było głupie, ale liczył na to, że nic im na plecy nie skoczy. Jeszcze tego im tylko brakowało, jakby nie mieli wszyscy dość zmartwień. - Nieważne. Mam mapę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

4 kwie 2016, o 00:04

Konrad Zeto

Na szczęście dla obu grup stworzenie wydawało się wciąż lizać rany po niedawnym ataku błyskowym a ośrodek był na tyle mały by Page i Zeto zdołali dogonić resztę zanim ci dotarli do wejścia kopalni. Dopiero gdy wszyscy znaleźli się na plaży mogli przez chwilę przyjrzeć się nocnemu niebu Treches. Usiane gwiazdami, pozbawione widoku pożeranego słońca, sprawiało wrażenie jakby przenieśli się na inną planetę. Także buzująca w ich żyłach adrenalina nie pozwoliła im odczuć, że temperatura wyraźnie zaczęła spadać a pustynia przygotowywała się do długiej chłodnej nocy.
- Nie wiem. W ogóle nie powinno nas zaatakować kiedy jesteśmy w grupie. Coś musiało je rozsierdzić – zawiesiła głos. Niewykluczone iż Konrad i Zeto pomyśleli w tym momencie o tym samym co ona; że stworzenie padło ofiarą tej samej anomalii.
Tak naprawdę całą tę sprawę można było umieścić w podręcznikach jako przykład śledztwa, które komplikowało się w każdy możliwy i niemożliwy sposób. Szczęśliwie, niczym przysłowiowe światełko w tunelu, oświetlenie kopalni wciąż funkcjonowało i można było mieć nadzieję, że cieniolubne stworzenie nie zakłóci im i spokoju. Na końcu długiego, prostego korytarza wyraźnie dostrzegli szyb windy, jednak gondoli nie było na tym poziomie, nie potrafili również stwierdzić czy urządzenie ma zasilanie. Korytarz nie nosił śladów dziennego proszku na jaki natrafili w osadzie, ani żadnych śladów walki. Wyglądał jakby robotnicy po prostu opuścili go po skończonej pracy i nigdy nie wrócili.

Pixie

Po raz kolejny Pixie doświadczyła cudownych właściwości krążącej w krwiobiegu adrenaliny. Nawet nie zwalniając, i w żadnym wypadku nie oglądając się za siebie, skoczyła i odbiwszy się od stalagmitu niczym bohaterka gdy komputerowej wsunęła się w szczelinę. W chwili gdy całej jej ciało znalazło się w przejściu odważyła się spojrzeć na nieckę. Po sondzie bojowej nie było już śladu a wyraźnie rozjuszona lwica wychodziła właśnie z zagłębienia. W przypływie paniki dziewczyna zaczęła nie bez trudu przesuwać się w głąb tunelu. Ostre fragmenty skał rysowały jej pancerz i praktycznie uniemożliwiały szybkie przemieszczanie się. Na szczęście łapa kocicy była zbyt krótka by zdołała dosięgnąć ofiarę, jednak widok olbrzymiego pazura machającego zaledwie kilka centymetrów od twarzy był widokiem jakiego z pewnością Pixie prędko nie zapomni.
Gdyby nie pancerz na pewno nie uniknęłaby bolesnych otarć na każdej części ciała jak stykała się ze skałą. Jednak wcale nie oznaczało to, że mozolne przesuwanie się przez wąską szczelinę było spacerkiem po parku. Całkowita ciemność, połączona z naciskającymi z obu stron litymi ścianami potęgowała uczucie klaustrofobii. Momentami Pixie wydawało się iż skały przysuwają się uniemożliwiając jej oddychanie, jednak była to jedynie gra podsycanej adrenaliną wyobraźni. Po wielu nieznośnie długich minutach kolorowołosa uświadomiła sobie, iż ciemność na końcu przejścia jakby się rozrzedziła. Dostrzegała już niewyraźne zarysy skał co dawało nadzieję iż niespełna kilkanaście metrów dalej znajduje się wyjście z tego potrzasku. Dopiero wtedy przez euforię przedarła się pewna doza podejrzliwości. Blask był dziwnie intensywny, zupełnie jakby w tamtym miejscu skoncentrowało się wyjątkowo dużo świecących grzybów bądź ktoś lub coś emitowało światło o podobnym odcieniu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

4 kwie 2016, o 00:05

Konrad Zeto

Na szczęście dla obu grup stworzenie wydawało się wciąż lizać rany po niedawnym ataku błyskowym a ośrodek był na tyle mały by Page i Zeto zdołali dogonić resztę zanim ci dotarli do wejścia kopalni. Dopiero gdy wszyscy znaleźli się na plaży mogli przez chwilę przyjrzeć się nocnemu niebu Treches. Usiane gwiazdami, pozbawione widoku pożeranego słońca, sprawiało wrażenie jakby przenieśli się na inną planetę. Także buzująca w ich żyłach adrenalina nie pozwoliła im odczuć, że temperatura wyraźnie zaczęła spadać a pustynia przygotowywała się do długiej chłodnej nocy.
- Nie wiem. W ogóle nie powinno nas zaatakować kiedy jesteśmy w grupie. Coś musiało je rozsierdzić – zawiesiła głos. Niewykluczone iż Konrad i Zeto pomyśleli w tym momencie o tym samym co ona; że stworzenie padło ofiarą tej samej anomalii.
Tak naprawdę całą tę sprawę można było umieścić w podręcznikach jako przykład śledztwa, które komplikowało się w każdy możliwy i niemożliwy sposób. Szczęśliwie, niczym przysłowiowe światełko w tunelu, oświetlenie kopalni wciąż funkcjonowało i można było mieć nadzieję, że cieniolubne stworzenie nie zakłóci im i spokoju. Na końcu długiego, prostego korytarza wyraźnie dostrzegli szyb windy, jednak gondoli nie było na tym poziomie, nie potrafili również stwierdzić czy urządzenie ma zasilanie. Korytarz nie nosił śladów dziennego proszku na jaki natrafili w osadzie, ani żadnych śladów walki. Wyglądał jakby robotnicy po prostu opuścili go po skończonej pracy i nigdy nie wrócili.



Pixie

Po raz kolejny Pixie doświadczyła cudownych właściwości krążącej w krwiobiegu adrenaliny. Nawet nie zwalniając, i w żadnym wypadku nie oglądając się za siebie, skoczyła i odbiwszy się od stalagmitu niczym bohaterka gdy komputerowej wsunęła się w szczelinę. W chwili gdy całej jej ciało znalazło się w przejściu odważyła się spojrzeć na nieckę. Po sondzie bojowej nie było już śladu a wyraźnie rozjuszona lwica wychodziła właśnie z zagłębienia. W przypływie paniki dziewczyna zaczęła nie bez trudu przesuwać się w głąb tunelu. Ostre fragmenty skał rysowały jej pancerz i praktycznie uniemożliwiały szybkie przemieszczanie się. Na szczęście łapa kocicy była zbyt krótka by zdołała dosięgnąć ofiarę, jednak widok olbrzymiego pazura machającego zaledwie kilka centymetrów od twarzy był widokiem jakiego z pewnością Pixie prędko nie zapomni.
Gdyby nie pancerz na pewno nie uniknęłaby bolesnych otarć na każdej części ciała jak stykała się ze skałą. Jednak wcale nie oznaczało to, że mozolne przesuwanie się przez wąską szczelinę było spacerkiem po parku. Całkowita ciemność, połączona z naciskającymi z obu stron litymi ścianami potęgowała uczucie klaustrofobii. Momentami Pixie wydawało się iż skały przysuwają się uniemożliwiając jej oddychanie, jednak była to jedynie gra podsycanej adrenaliną wyobraźni. Po wielu nieznośnie długich minutach kolorowołosa uświadomiła sobie, iż ciemność na końcu przejścia jakby się rozrzedziła. Dostrzegała już niewyraźne zarysy skał co dawało nadzieję iż niespełna kilkanaście metrów dalej znajduje się wyjście z tego potrzasku. Dopiero wtedy przez euforię przedarła się pewna doza podejrzliwości. Blask był dziwnie intensywny, zupełnie jakby w tamtym miejscu skoncentrowało się wyjątkowo dużo świecących grzybów bądź ktoś lub coś emitowało światło o podobnym odcieniu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

4 kwie 2016, o 19:23

Wybiegli, udało się. Szaleńczy bieg zakończyli dopiero przed wejściem do kopalni, gdzie przywitało ich zimne światło jarzeniówek i głęboki korytarz przypominający gardło potwora. Zmęczony krótkim (ale intensywnym) biegiem quarianin oparł się o ścianę korytarza, i złapał za szybko unoszącą się pierś, starając się uspokoić oddech i kołaczące się w klatce piersiowej serce. Nie był przyzwyczajony do takich biegów, a zwłaszcza przy takiej grawitacji. Zmęczonym wzrokiem zaczął wodzić dookoła, spoglądając najpierw na swoich towarzyszy, potem na pozostawioną za plecami osadę i w końcu niebo, które emanowało spokojem. Zupełnie inne miejsce, z dala od żarłocznej gwiazdy i piekącego słońca. Chociaż jego efekty mógł raczej obserwować niż odczuć na sobie. Kombinezon miał stałą, przyjemną dla noszącego temperaturę, więc skwar i suchota były mu obce.
Nim ktokolwiek zdołał go powstrzymać ruszył do windy, w drodze aktywując swoją lewitującą latarkę, która miała rozświetlić mu drogę. Tak, mimo oświetlenia.
- Astra, sprawdź mi czy winda ma zasilanie, jeśli nie to zobacz czy możesz je tam przekierować.
Krocząc śmiało przed siebie rozglądał się bacznie po ścianach i korytarzach. Nie czół się tu zbyt pewnie, więc dla dodania otuchy wyjął z zaczepu broń, którą mocno ścisnął i trzymał w prawej ręce. Zatrzymał się przy windzie i odpalił swój czerwony omni, chciał wkraść się do systemów kontrolnych windy - jeśli oczywiście były na chodzie.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

5 kwie 2016, o 22:16

Udało się! - pomyślała triumfalnie, kiedy już znalazła się poza zasięgiem łapy lwicy. Teraz jednak musiała przeć na przód jak najdalej od zagrożenia. Było ciasno i strasznie. Umysł wyraźnie chciał jej powiedzieć, że nie lubi tego ciasnego miejsca, choć sama nigdy nie miała problemów w małych pomieszczeniach. Niestety nie było innej drogi. Właściwie dopiero teraz zaczęła zastanawiać się nad tym, co też mogło się stać.
Widząc światło na końcu szczeliny, zatrzymała się. Nie miała ochoty wypaść na coś gorszego od tej lwicy. Dlatego starała się skontaktować zresztą w tym właśnie momencie. Jej dusza zaczęła być niespokojna na myśl o tym, że ekipa może być martwa. Zaklęła w myślach, gdy jej okrutny umysł podał jej obrazek martwego Konrada. Nie mogła teraz o tym myśleć. Teraz musiała dać znać, że żyje. Kiedy tylko mogła, uruchomiła swój omniklucz i spróbowała połączyć się zresztą. Wysłać im chociaż sygnał, czy krótką wiadomość treści „żyję!”. Wyłączyła też dźwięki w omnikluczu, by nic nie zdradziło jej obecności.
Gdy wyszło na jaw, czy da radę wysłać wiadomość, czy nie, zbliżyła się bardziej do wyjścia ze szczeliny, jednak starała się to zrobić bardzo cichutko i ostrożnie. Chciała tylko rzucić okiem na kolejną jaskinię i posłuchać. Może ktoś albo coś tam było. Nie chciała jednak zwracać na siebie uwagi. Chyba nawet przez chwilę przestała oddychać, by nie wydawać z siebie dźwięków, które dla niej były w tym momencie zbyt głośne. Bicia własnego serca na pewno nie była w stanie wyciszyć.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

5 kwie 2016, o 22:36

Sam nie miał pojęcia jak wiele razy narzekał na tą planetę. Pomijając fakt, że ciągle coś chciało ich zabić, a zwiększona grawitacja wbijała go w podłoże, dając złudzenie tego, że zakopie go żywcem w bardziej piaszczystym miejscu, to na dodatek ktoś sabotował misję całej grupy zamykając ich w polu stazowym. Do tego jeszcze myślał, że płuca wypluje po biegu jaki musiał zafundować swojemu ciału. Cały czas się czuł, jakby musiał nosić na sobie jeszcze drugą osobę i krótki okres wprowadzający niewiele tutaj zmieniał.
Dysząc i z trudem łapiąc oddech pochylił się do przodu, opierając się dłońmi o kolana.
- Wspomi... wspominałem o tym, że... olewałem jak się da zajęcia fizyczne? - odezwał się, dociskając jedną z rąk do klatki piersiowej, po czym zacisnął ją w pięść i zaczął nią uderzać w mostek, kaszląc przy tym - Muszę to zmienić.
Patrząc po Zeto dochodził do wniosku, że ten też miał podobne odczucia, lub wręcz przeciwnie i nie miał zamiaru biegać nigdy więcej. Cokolwiek by nie chodziło po głowie quarianina, Strauss cieszył się z tego, że nie był jedyną miernotą w drużynie. Page z kolei wyglądała na okaz zdrowia i musiała się chyba zastanawiać, dlaczego dano jej zadanie niańczenia takich anemików. Marcus... on... po nim ciężko było stwierdzić cokolwiek innego, ze był gdzieś pośrodku z kondycją, pomiędzy Konradem a przewodniczką.
Kiedy ich hermetyczny kompan doszedł do siebie, to zaczął grzebać przy okablowaniu windy, do której prowadził korytarz. Tym na co zwrócił jednak uwagę blondyn, była lewitująca lampka jaką używał.
- Hmm. Mam taką samą w domu. - stwierdził i teraz żałował, że nie wziął jej ze sobą. Sęk w tym, że chciał jej po prostu używać jako lewitującej kamery, pozbawionej oświetlenia, ale z podglądem 360 stopni. Idealna do zwiadu. No i wyłącznie w fazie planów i pomysłów, jak większość rzeczy których nie dokończył a czekały od dawien dawna na realizację.
Tym co jednak nie dawało spokoju inżynierowi, była wyłącznie jedna droga, prowadząca w dół. Jak więc lwy piaskowe się dostały na dół? Pospiesznie zaczął sprawdzać mapy zgrane z centrali, ale niewiele zyskał dzięki nim odpowiedzi. Problemem było to, że nie wszystkie korytarze były zbadane.
Po prostu wspaniale.
Westchnął i zaczął patrzeć na ściany szybu, szukając na nich śladów pazurów, jakie mogła zostawić na nich schodząca w dół, czy też wspinająca się bestia, ale szybko sobie to odpuścił. Nic by to nie zmieniło, bo mieli przed sobą wyłącznie jedną drogę, a cofnąć się nie mogli z powodu niewidzialnego gościa za ich plecami.
W nagłym przebłysku geniuszu uruchomił jednak zaawansowane sensory omni-klucza, o jakich całkiem zapomniał. Wszystko z powodu tego, że były nowe i nie zdążył się przyzwyczaić do korzystania z nich. Wyszukał w nich ustawienia wykrywania żywych istot, co by ułatwić sobie resztę drogi i nie musieć się martwić o to, że znajdzie jakiegoś zwierza dopiero wtedy, gdy stanie mu on prosto przed twarzą.
Niby robił w tym momencie więcej niż reszta drużyny, pomijając Zeto, ale wciąż czuł, że to za mało. Włączył więc raz jeszcze komunikator i po raz kolejny próbował się skontaktować z farbowaną.
- Pix. Jeżeli mnie słyszysz to idziemy do ciebie. Wytrzymaj tylko do czasu, aż ciebie znajdziemy. Jeżeli możesz to postaraj się też ułatwić nam znalezienie ciebie. - westchnął i rozejrzał się po ścianach i całym towarzystwie jakie miał ze sobą. Był w kropce. Nie potrafił tropić, ani znajdować ludzi. Nie znał się na tym. Może to stwierdzenie nad wyrost, ale uważał siebie za człowieka nauki, kogoś kto poszukiwał wiedzy i możliwości jej wykorzystania. Nie miał zestawu umiejętności potrzebnego do znalezienia Emmy. Czuł się z tego powodu taki bezradny.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

16 kwie 2016, o 22:28

Konrad Zeto

Ściany szybu windy wyraźnie nosiły ślady pazurów dobitnie informując w jaki sposób lwy przedostają się na teren osady. Ciemne wnętrze, aż nadto przypominające gardziel ogromnego stwora, niezbyt zachęcało do jazdy z dół.
Informacje wydobyte przez Astrę z nieskomplikowanego systemu kopalni nie były zbyt pomyślne. Zapasowy generator ciągnął już ostatkiem sił i wychodziło na to, że niemożliwe jest równoczesne używanie świateł w korytarzu i windy. Próba uruchomienia obu tych układów jednocześnie mogła spowodować przeciążenie i wyłączenie obydwu. Wskazania zaawansowanych sensorów Konrada kusiły skorzystaniem z pierwszej opcji; wyłączenia świateł, informując o braku istot żywych w jego zasięgu. Jednak na tej planecie działy się dziwne rzeczy. Kto mógł im zagwarantować spokojną jazdę w dół? Trudno było nawet próbować przewidzieć co mogłoby się stać gdyby w czasie zjazdu zaskoczyła ich anomalia podobna do tej, która ukradła im niemal całą dobę. Skorzystanie z zestawów do wspinaczki też było jakąś opcją jednak znacznie wolniejszą i wymagającą daleko idącej ostrożności. Jednak jasne było, że im dłużej się zastanawiają tym mniej czasu ma Pixie.
Jednak SI nie okazała się zupełnie bezużyteczna. W logach prostego systemu sterowania windą znalazła zapis mówiący iż po raz ostatni użyto jej siedem minut przed zniknięciem górników. Kabina zjechała w dół i już nie wróciła. Tymczasem Zeto bez większego problemu złamał zabezpieczenia panelu kontrolnego windy odkrywając iż urządzenie jest sprawne i gotowe do działania.
- Czyli tak przychodzą – Page bardziej stwierdziła niż zapytała obserwując ślady pazurów – jeśli użyjemy windy mogą usłyszeć silnik, z drugiej strony na linach będziemy pozbawieni osłony. – powiedziała oświetlając latarką dalszą część szybu w poszukiwaniu szczelin przez które mogłyby przecisnąć się lwy.



Pixie

Chociaż manewrowanie rękami tak by wysłać wiadomość w ciasnym przejściu wymagało niemal akrobatycznej sprawności po chwili pomarańczowy blask omniklucza rozproszył ciemność tunelu. Niemal na ślepo wystukując wiadomość kolorowowłosa nie mogła być pewna czy ewentualne towarzystwo czające się w kolejnej jaskini zauważy rozproszenie ciemności. Na szczęście nasłuchując przez kolejne minuty Pixie nie usłyszała niczego co mogło sugerować iż z drugiej strony ktoś przebywał, jednak nie tylko ona potrafiła zachować ciszę. Każdy szanujący się drapieżnik wiedział, że nie ma sensu marnować energii, lepiej czekać aż zwabiona złudnym poczuciem bezpieczeństwa ofiara sama opuści kryjówkę.
Z drugiej strony nie mogła spędzić wieczności wciśnięta między dwie warstwy skały. Zwłaszcza przy wstrząsach i dziwnych zjawiskach, które im towarzyszyły. Kto mógł jej zagwarantować, że następnym razem gdy zatrzęsie się ziemia skały nie przysuną się miażdżąc ją jak robaka?
To ostatecznie przeważyło szalę na stronę niebadanej jaskini. Kilka minut przeciskania się przez przejście później, które było stanowczo zbyt głośne jak na gust Pixie, kolorowowłosa wreszcie znalazła się wystarczająco blisko wylotu by móc ostrożnie wysunąć głowę i zajrzeć do środka.
Ta pieczara była znacznie mniejsza niż ta gdzie znajdowało się gniazdo lwów. Ze swojej pozycji dziewczyna mogła ocenić iż jest to mniej więcej okrągłe pomieszczenie o średnicy około pięciu metrów i niewiele mniej wysokości. Po przeciwległej stronie dostrzegła obszerny tunel prowadzący w głąb jaskiń. Stężenie glonów było w nim na tyle duże, że mogła bez trudu stwierdzić i po kilku metrach zakręca w prawo.
O ile w tym momencie jaskinia była pusta wyraźnie nosiła ślady czyjejś obecności. Wgłębienie na środku pomieszczenia zostało wypełnione święcącymi glonami, zupełnie jakby ktoś zebrał je ze ścian jaskini lub przyniósł je z innego obszaru by oświetlić pogrążone w mroku pomieszczenie. Jednak znacznie ważniejszej obserwacji Pixie dokonała gdy jej wzrok padł na ścianę na prawo od skręcającej jaskini. Czyjaś ręka wymalowała na niej fosforyzującą farbą trzy symbole.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

17 kwie 2016, o 16:53

Zeto ze stoicką miną (ukrytą za maską) przeglądał dane dostarczone przez Astrę. Wiadomości były dobre i złe, ale raczej dobre niż złe... coś w ten deseń. Niemniej stali teraz przed ważną decyzją: Zjechać windą i iść przy świetle latarek czy zejść po linie ryzykując, że Pixie będzie musiała na nich czekać. Obrócił się do Konrada z wynikami swojej pracy wyświetlonymi na Omni-kluczu.
- No szefuńciu, powiem Ci, że przed nami trudny wybór - zwrócił się do Konrada - albo zjedziemy windą i na ten czas pozostaniemy bez świateł, ALE bedzie to zdecydowanie szybsze niż zejście po linie. I bezpieczniejsze, ja tam apenistą nie jestem, czy jak wy tam nazywacie to wasze pasmo górskie.
Zerknął w dół i przełknął głośno ślinę. Wnętrze szybu nie wyglądało zachęcająco, a wizja podróży przezeń nie była szczególnie ciekawa. Chociaż on miał lewitującą lampkę, jakoś by sobie poradził, ale co z resztą?
- I-i i pomyśl o Pix - odezwał się ponownie roztrzęsionym głosem - mamy tyle czasu by drałować z linami? Może i mogą nas usłyszeć te koty, ale zjedziemy, ustawię działko tak na zaś, przywrócę światło i damy radę, hę?
Poruszył się niespokojnie i odsunął mimowolnie od szybu. Nagle przyszło mu na myśl, że stanie tak blisko niego może być złym pomysłem. Ot tak, po prostu. Zacisnął mocniej palce na broni i rozejrzał się czujnie. Bał się.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

18 kwie 2016, o 22:11

Odetchnęła z ulgą, gdy tylko wydostała się ze szczeliny. Wstrząsy w takim miejscu napędziły jej nie lada strachu. Na szczęście w tym momencie nikogo ani niczego nie było w kolejnej jaskini. Gdyby spotkała kolejne lwy, mogłoby to pójść znacznie gorzej niż z kociakami i ich matką.
Pixie rozejrzała się, oceniając jaskinię. Zauważyła znaki i mimowolnie podniosła omni-klucz, by zrobić zdjęcie. Wtedy spojrzała czy ma jakiekolwiek szanse na połączenie ze światem na górze. Możliwe, że jej wiadomość nawet nie wydostała się z urządzenia. Musiała mieć pewność, że tekst pójdzie do Konrada i reszty w momencie, gdy tylko omni-klucz złapie zasięg, więc ustawiła program, by tak się stało. Wtedy cyknęła fotkę rysunkom na ścianie. Jeśli mogłaby użyć ekstranetu, już by szukała znaczeń tych piktogramów. Na razie mogła się tylko domyślać, a jej umysł mówił, że strzałka pokazywała kierunek, fale mogły oznaczać wodę albo jezioro, ale za chiny nie wiedziała co może oznaczać wir. To co powstało w umyśle Pixie, to jaskinia z wodą, ale ten trzeci znak nigdzie nie pasował. Emma jeszcze bała się pomyśleć, co jeśli fala oznaczała jezioro na powierzchni. Może tunelem dojdzie gdzieś, gdzie jeden wstrząs spowoduje zawał i woda wleje się do tuneli. Jednak mogła być jeszcze jedna opcja. Może wo wszystko to są oznaczenia mające wskazać drogę do wyjścia.
Odrzuciła od siebie chaotyczne myśli, by po prostu się nie zawiesić w rozmyślaniach. Wyciągnęła w końcu pistolet i odbezpieczyła go. Broń w gotowości mogła uratować jej życie w tym miejscu. Odwróciła się jeszcze i rozejrzała dokładniej po jaskini, szukając innych tuneli poza tym z glonami i szczeliną. To by było dość zastanawiające, że taka jaskinia kończy się ślepym zaułkiem. Jeśli nie było innych wyjść, które mogłaby zbadać, to jednak poszła tunelem z glonami. Starała się iść najostrożniej jak umiała, wykorzystując tylko światło bijące z glonów. Mocno też stawiała na zmysł słuchu, by oceniać, czy ktoś nie jest przed nią w tunelu. Wiedziała, że to może być mylące w tunelach przez echo, ale wystarczyła świadomość, że ktoś tam jest. Mogła tylko się modlić, by to była jej ekipa, ale pamiętała też, że ludzie, którzy zniknęli z placówki, gdzieś musieli być. Stanowili oni sporą niewiadomą i może zagrożenie.
Z bronią w dłoni ruszyła dalej, uważając na wszystko i szukając też innych oznaczeń podobnych do tego, który zostawiła w jaskini.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

20 kwie 2016, o 20:58

Zeto męczył się chwil kilka przy sterowaniu windy, by w końcu dać znać o swoich postępach. Informacja była w gruncie rzeczy dosyć prosta: jazda po ciemku windą, czy spuszczanie się na linach w dół, przy zapalonym świetle. Osobiście był w stanie przeżyć bez kilku lamp, skoro posiadali latającą lampkę nocną i własne latarki, czy to w domontowane do broni, czy nawet te w omni-kluczach. Do tego jeszcze sensory Konrada informowały o tym, że nikogo nie ma w pobliżu, a używanie lin przez niedoświadczoną grupę osób już wcześniej uważał za zły pomysł.
- Nie lej wody, a prostu odpal windę. - powiedział, obserwując korytarz z którego przyszli. Czuł wewnątrz siebie, że od jakiegoś czasu powoli wchodził w pewien tryb, gdzie kończyły się dla niego luzackie rozmówki, a zaczynało skupianie się na celach do osiągnięcia. Sęk w tym, że miewał też jednocześnie zupełnie inne myśli i emocje, które nim kierowały. To było dla Straussa dziwne przejawiać w tej samej sytuacji dwa różne zachowania, ale z racji faktu, że nie potrafił tego zrozumieć, nie mógł więc nic z tym zrobić. Po prostu musiał przeć do przodu i znaleźć Emmę. Co potem? W tamtym momencie jeszcze tego nie wiedział i nie chciał zaprzątać sobie głowy czymś takim.
Jedną z użyteczniejszych rzeczy, jakie przyszły mu do głowy, był pakunek o jakim sobie przypomniał. Trzy celowniki optyczne.
- Zeto, trzymaj. - odezwał się do niego, jednocześnie podając lunetę do karabinu szturmowego. On sam z kolei zabrał się za szybki montaż celownika do swojego pistoletu maszynowego. Nie było to proste, bo dłonie zaczęły mu drżeć i co chwila nerwowo zerkał na omni-klucz mający go poinformować o niebezpieczeństwie, ale podołał. W momencie takim jak tamten, czuł jak bardzo brakuje mu różowych pigułek, miękkiej kanapy i widoku z niej na zieleń i biel Prezydium. Piękny widok z oddziału psychiatrycznego.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

1 maja 2016, o 20:39

Konrad Zeto

- Działaj, a my lepiej trzymajmy broń w pogotowiu, tak na wszelki wypadek. – Page wyciągnęła pistolet niezdecydowana czy powinna celować w stronę szybu czy wyjścia z kopalni. Istotnie, nikt nie wiedział co mógł przyciągnąć odgłos uruchomionej windy. Była to najszybsza droga w dół, oczywiście poza skokiem, ale mogła też być zaproszeniem dla rodziny lwów piaskowych na obiad z dostawą do domu.
Kiedy już zakończyli przygotowania do ewentualnej obrony Zeto pozostało jedynie uruchomienie programu i wezwanie windy.
W chwili gdy zasilanie zostało przekierowane do systemów windy światła zamigotały rozpaczliwie i zgasły pogrążając tunel w ciemności rozpraszanej jedynie światłem latarek. Wezwana kabina ruszyła ze zgrzytem słyszalnym nawet pomimo dzielącej ich wysokości. Nie było wątpliwości, że jeśli coś było w pobliżu gdy ruszała wiedziało już, że wkrótce będzie miało gości.
Winda mozolnie wspinała się w górę szybu co pozwalało przypuszczać iż ona również padła ofiarą miejscowych anomalii. Wszystkie towarzyszące temu skrzypnięcia i trzaski przywodziły raczej na myśl stare, post apokaliptyczne filmy niż nowoczesną placówkę i dodawały kolejne wątpliwości co do bezpieczeństwa tej podróży.
Dlatego niemal z ulgą mogli powitać moment gdy kabina wreszcie zatrzymała się na powierzchni a drzwi otworzyły się zapraszając do zajęcia miejsc w środku. Pomimo tego, że metalowe pudełko o rozmiarach wystarczających by pomieścić brygadę górników i sprzęt, wyglądało niemal jak wyciągnięte prosto ze złomowiska to wnętrze nie nosiło żadnych śladów jakiejkolwiek tragedii. Próżno było szukać w niej plam krwi, proszku, pustych pochłaniaczy ciepła czy czegokolwiek co sugerowałoby iż w środku wydarzyło się coś niezwykłego.


Pixie

Tunel po prawej w pierwszej chwili umknął przed wzrokiem Pixie. Pobliże przejścia nie nosiło żadnych śladów farby jednak wypełniająca je ciemność zniechęcała do podjęcia wędrówki tą trasą. Być może gdyby z czeluści tunelu czuć było tchnienie świeżego powietrza potencjalne zyski przeważyły ryzyko, jednak na chwilę obecną gra wydawała się niewarta świeczki. Tunel ze znakami, mimo otaczającej go aury dziwności towarzyszącej większości zdarzeń w kolonii wciąż był bardziej atrakcyjną opcją.
Rozświetlone blaskiem glonów przejście ciągnęło się jak wyjątkowo długa nitka spaghetti. Chociaż tunel co jakiś czas wznosił się i opadał Pixie miała nieodparte wrażenie, że ścieżka, którą podąża nieubłaganie prowadzi w dół. Nie mając mapy jaskiń kolorowowłosa nie mogła ocenić czy ta droga zbliża ją do osady czy wręcz przeciwnie, mogła jedynie zaufać swojemu szczęściu.
Zapewne czułaby się bezpieczniej gdyby podłogę tunelu pokrywał piasek lub inny pył, dzięki któremu mogłaby ocenić czy była jedyną żywą istotą jaka przechodziła tędy w ostatnim czasie. Niestety jej stopy stukały głucho o kamień, choć z drugiej strony czasami pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć.
Po około dwóch kilometrach Pixie wreszcie dotarła do rozwidlenia gdzie na ścianach odnalazła następne znaki. Tym razem autor przygotował dwa zestawy prawdopodobnie próbując dać do zrozumienia, że zagłębianie się w boczne korytarze nie jest najlepszym pomysłem. Na szczęście przejście dziesięć metrów dalej, naprzeciwko Pixie po drugiej stronie szerokiego, poziomego tunelu raczej nie było objęte takimi restrykcjami.
Wsłuchując się w wypełniającą powietrze ciszę Pixie wydawało się, że słyszy dobiegające gdzieś z oddali rytmiczne stukanie. Raz po raz słyszalne echo nie brzmiało jak odgłos spadających kropel wody a raczej jak rytmiczne uderzanie metalu o metal. W pewnej chwili dźwięk ustał by po jakiś dwóch trzech minutach ponownie podjąć swój rytm. Chociaż odgłos był zniekształcony to instykt podpowiadał kolorowosłosej iż dźwięk dochodzi z tunelu naprzeciwko.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

3 maja 2016, o 14:11

- O, dzięki mistrzu - Zeto aż zatarł trójpalczaste dłonie - na pewno się przyda! Zaraz zamontuję.
Jak powiedział tak zrobił. Celownik pasował idealnie na standardowe szyny karabinu szturmowego, dzięki niemu łatwiej będzie trafić przeciwników. Jeszcze tylko kontrolne zerknięcie przez nowe cacuszko, by sprawdzić czy działa i voilà!
Winda zaczęła powolnie wjeżdżać na górę, wywołując przy tym całą symfonię zgrzytów, w rytm których światła zamigotały i z gasły. Jednak dzięki lampce Zeto (i oczywiście całej reszty) nie pogrążyli się w mroku. Quarianin zaciskał zęby z każdym głośniejszym zgrzytem i trzaskiem, jednak w końcu winda dotarła i ocaliła uzębienie biednego inżyniera, który pojawienie się kabiny powitał z głośnym westchnieniem ulgi. Jednocześnie teatralnie rozpostarł ramiona by powstrzymać towarzyszy.
- Stójcie, to może być niebezpieczne - oznajmił pompatycznym tonem i nogą zaczął sprawdzać kabinę - albo nie. Wygląda w miarę stabilnie, pakować się raz, dwa, raz, dwa.
Nie czekając na opinię swoich towarzyszy, Zeto wpakował się do windy i zaczął rozstawiać działko, które miało pilnować jej kiedy pójdą szukać Pixie. Nie mogło to być trudne, a na pewno musiało zostać zrobione, więc robił to do skutku. Może wieżyczka nie była zbyt imponująca, ale dawała złudne poczucie bezpieczeństwa i mogła robić za doskonały alarm, w razie gdyby coś chciało dobrać się do windy.
Kiedy już wszyscy rozgościli się w kabinie, Zeto przystąpił do opuszczania jej na odpowiedni poziom.
- Dobra, zostawię tu turrenta, żeby pilnował wejścia a my chyba będziemy mogli pójść poszukać Pix. Idę ostatni w szyku, jestem inżyniorem nie żołnierzem, tak tylko przypominam - w końcu wypadało to zaznaczyć, prawda?
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

6 maja 2016, o 22:21

Już sobie w duchu obiecywała, że już nigdy nie wybierze się na misję związaną z kopalniami. Gdy tylko się stąd wydostanie, namówi Konrada by wybrali się gdzieś na naprawdę miłe wakacje i to nie gdzieś na jakąś niebezpieczną planetę, a na Ziemię nad lazurowe wybrzeże. Brat z pewnością się ucieszy, gdy ją zobaczy, bo też będzie musiała odwiedzić dom.
Te przemyślenia przeplatały się ze stałym niepokojem, który odczuwała na myśl, że schodzi coraz niżej. Może jednak powinna pójść nieoznaczonym tunelem. Dotarła w końcu do rozwidlenia, gdzie zauważyła kolejne znaki. Wkurzał ją fakt, że nie znała znaczeń piktogramów. To tak, jakby dostała niezwykle ważną wiadomość w języku, którego nie znała. Im częściej się czyta, tym gorzej ze zrozumieniem.
Miała już westchnąć, gdy usłyszała rytmiczny dźwięk. Uderzenia. Tak przynajmniej myślała. Może ktoś tutaj właśnie bawił się w górnika. To jej się nie spodobało, bo jedyni, którzy teraz mogli kopać w tunelach byli zaginieni pracownicy z placówki, albo te tajemnicze humanoidalne postacie z nagrania.
Pixie włączyła omni-klucz i sprawdziła, czy ma jakikolwiek zasięg i mogłaby się połączyć z resztą swojej drużyny. Może jej wiadomość dotarła do Konrada. Sprawdziła, cz może ma też w omnikluczu coś ala kompas, który by wskazywał północ Treches, albo jej omni-klucz był w stanie określić jej położenie względem placówki i drogę jaką przebyła. Może wtedy byłaby w stanie też przypomnieć sobie jak ustawione były kopalnie w stosunku do placówki. Żałowała, że nie ściągnęli cholernych map z komputerów, gdy tylko rozwiązali problem z zasilaniem.
Gdy skończyła z omni-kluczem i nikt się nie napatoczył, to powoli zaczęła zmierzać w kierunku dźwięku. Starała się stawiać kroki po cichu, ale też wykorzystywała rytmiczne uderzenia, by zamaskować dźwięki, których sama niestety nie mogła zagłuszyć. Tez zanim wkroczyła do tunelu naprzeciwko, zajrzała do niego ostrożnie.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

7 maja 2016, o 22:43

Wszyscy wciąż żyli i jak na razie nic ich nie zabiło, ale nie zmieniało to faktu, że coś mogło się na nich rzucić w każdej chwili. Korzystając jednak z momentu, że grupa i w tym Konrad, byli bezpieczni, mózg całej operacji zaczął myśleć. Zgromadzenie wszystkich dostępnych informacji zawartych w głowie blondyna, było dosyć trudne z powodu kakofonii dźwięków jakie wydobywały się z szybu windy, ale starał się podołać zadaniu.
Pierwsza rzecz to rola Konrada. Howard wyraził się, że chce jego pomocy. Facet zdawał sobie dobrze sprawę z tego, że zniknięcia mogą wiązać się z potencjalną obcą technologią.
Druga rzecz to ruiny. Tam właśnie mogły zostać odnalezione artefakty, które doprowadzały do tworzenia się bąbli czasowych. Urządzenia jednak same się nie aktywują i ktoś musiał je obsługiwać, co prowadziło do trzeciej rzeczy, jaką byli sprawcy. Mogliby to sprzedać na czarnym rynku komukolwiek, a ten ktoś wprowadziłby do galaktyki nowy rodzaj wojny. Nie stało się to jednak. Dlaczego? Znalazcy technologii musieli mieć więc jakąś agendę. Coś, co wymagało porwań.
- Page. - odezwał się, gdy wciąż jeszcze czekali na windę, a ta z mozołem próbowała się do nich dostać - Czy są tu jakieś grupy ekstremistyczne?
Podsumowując znane sobie informacje doszedł do konkluzji, że za porwaniami mogli stać jacyś radykałowie, którzy... no w sumie nie miał pojęcia, po co im tak wielka liczba porwanych. Chcieli ich użyć jako dźwigni w potencjalnych negocjacjach? Chcieli ich zabić? Co tak właściwie mogliby chcieć, o ile w ogóle na Treches byli jacyś lokalni terroryści, o których się nie mówi.
Na pewno nie chodziło o rekrutację, bo coś takiego jest czasochłonne, a i tak jest mała szansa na to, że się uda.
Kiedy w końcu winda przerwała swoje męczarnie i mogła w spokoju przyjąć do siebie jakiś pasażerów, Strauss przyjrzał się uważnie jej wnętrzu. Na jego oko ich środek transportu był w bardzo kiepskim stanie.
- Eee... - wchodząc do środka inżynier miał wrażenie, że za moment cała konstrukcja się rozpadnie, a on spadnie w głąb szybu i zginie od upadu na jakieś ostre skały - Wiecie co? A może jednak liny?
Już nie było odwrotu i musieli skorzystać z windy, ale nie zmieniało to faktu, że co raz mniej podobał mu się ten pomysł. Trzymając się ręką barierki i opierając plecami o ścianę przyglądał się trójce osób jakie były razem z nim.
- Jestem inżynierem i żołnierzem, więc idę z przodu. - to była jego odpowiedź na słowa quarianina, która jak mniemał całkiem dobrze opisywała jego stanowisko w obecnej sprawie. Znajdzie Pix i zostawią ten grajdołek samemu sobie. Trudno, nie zawsze można być zwycięzcą. Tak bywa.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

10 maja 2016, o 21:42

Pixie
Rzut na spostrzegawczość; 40
0

Rzut na zwinność; 70
1
Ostatnio zmieniony 19 maja 2016, o 22:29 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Morze Cieni>Vine>Treches]

19 maja 2016, o 22:21

Konrad Zeto

Drzwi windy zamknęły się za nimi i kabina powoli ruszyła w dół. Towarzyszące zjazdowi trzaski i zgrzyty podpowiadały iż mechanizm musiał ucierpieć na skutek anomalii znacznie poważniej niż mogłoby się wydawać. Jednak fakt iż posuwali się na przód dawał pewną nadzieję iż zjazd zakończy się szczęśliwie na dnie szybu.
Ta pewność zachwiała się gdy z góry dobiegły ich przytłumione odgłosy wystrzałów wieżyczek Zeto. Zaawansowane sensory zawczasu uruchomione przez Konrada wykryły szybko zbliżające się źródło ciepła. Jednak zanim zdążył pochwalić się tym odkryciem z resztą grupy coś ciężkiego upadło na dach windy. Wcześniej uszkodzone mechanizmy windy zajęczały próbując poradzić sobie z dodatkowym obciążeniem podczas gdy pasażer na gapę miotał się po dachu próbując znaleźć drogę do wnętrza kabiny.
Wtedy członkowie grupy poczuli silne szarpnięcie i winda popędziła w dół jak w scenie ze starych widów. Przeciążona kabina bez trudu poradziła sobie z hamulcami awaryjnymi i chociaż spowalniały one prędkość spadania to nie było wątpliwości jak skończy się spotkanie z ziemią.
Uderzenie o twardy grunt było gwałtowne i tak silne by rozrzucić pasażerów na ściany kabiny. Konrad i Zeto niemal słyszeli odgłos pękających zewnętrznych warstw pancerzy i nietrudno było się domyśleć co by się stało gdyby zdecydowali się na podróż w cywilnych ubraniach.
Kiedy ucichło uporczywe dzwonienie w uszach a świat wreszcie przestał się kręcić natychmiast zorientowali się iż nie wszyscy członkowie grupy wyszli z tego bez szwanku. Marcus, ostatni z kłótliwej dwójki, leżał na dnie kabiny z szyją wygiętą pod przyprawiającym o zawrót głowy kątem. Nawet laicy tacy jak oni nie mieli problemu z rozpoznaniem skręconego karku i uświadomieniem sobie iż najemnikowi nie można już pomóc.
- Niech to szlag – Paige zaklęła starając się nie wyglądać na szczególnie poruszoną. Z drugiej strony śmierć członka drużyny nie była czymś obok czego można było przejść obojętnie.
Szczęście w nieszczęściu uderzenie o ziemię było wystarczająco mocne by drzwi windy wygięły się na tyle by można było wsunąć w szparę omniostrza i podjąć próbę otwarcia ich bez elektroniki. Nie słyszeli również odgłosów towarzyszących obecności tamtego stworzenia. Być może ono również zginęło w trakcie upadku albo czaiło się gdzieś w pobliżu cierpliwie czekając aż ocaleni opuszczą bezpieczne wnętrze kabiny.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Pixie

Według wbudowanego w omniklucz kompasu Pixie cały czas zmierzała na zachód, ale na tym dobre wieści się kończyły. Z jakiegoś powodu urządzenie miało problem z ustaleniem jej położenia uparcie wyświetlając komunikat o błędzie.
Powoli posuwając się tunelem w kierunku źródła hałasu Pixie w pewnym momencie dostrzegła na podłodze wyraźne migotanie. Ostrożnie podchodząc bliżej zorientowała się iż po podłodze ktoś rozrzucił kawałki szkła. Nie ulegało wątpliwości iż ten prymitywny system alarmowy miał ostrzec autora o zbliżającym się niebezpieczeństwie i dodatkowo poranić istotę nie używającą obuwia. Na szczęście kolorowołosa szybko odnalazła strategicznie rozmieszczone luki w wywanie odłamków i przeszła na drugą stronę, prosto do wylotu tunelu nie naruszając żadnego z nich.
Pierwszym co rzuciło się w oczy Pixie była gródź zabezpieczająca, wyraźnie oddzielająca jaskinie od kopalni. Solidne wrota wydawały się na tyle wytrzymałe by odeprzeć atak tutejszych drapieżników jak również powstrzymać wody jeziora w razie powstania szczeliny. Jeden rzut oka wystarczył kolorowłosej by mogła stwierdzić iż bez ciężkiego sprzętu w żaden sposób nie da rady ich otworzyć. Częściowo wgniecione w ziemię przez jakieś nieznane siły nie miały żadnej widocznej szczeliny, przez którą można by było wsunąć do środka omniklucz. Prawdopodobnie jedyną możliwością usunięcia tej przeszkody było pocięcie jej na kawałki ręcznymi laserami górniczymi, o ile okazałyby się wystarczająco mocne.
Odrywając wzrok od grodzi odszukała źródło hałasu. Jeśli spodziewała się osobnika o aparycji Rambo, wyraźnie się zawiodła. Ludzki mężczyzna, na oko dobiegający trzydziestki, wyglądał raczej na typ roztargnionego naukowca. Zapamiętale odłupywał kolejne fragmenty skał, następnie analizując je za pomocą omniklucza by w końcu zapisać je ręcznie w zwykłym szkolnym zeszycie. Jakkolwiek dziwny nie byłby ten rytuał pochłaniał mężczyznę całkowicie nie pozwalając mu dostrzec ukrytej w korytarzu Pixie. Nieopodal dziewczyna dostrzegła coś na kształt obozowiska; kilka skrzyń z nieokreśloną zawartością w tym dwie ustawione w pobliżu czegoś co wyglądało na kuchenkę turystyczną, prawdopodobnie pełniącą rolę ogniska. Na jednej z przewróconych skrzyń kolorowowłosa dostrzegła wreszcie to czego szukała; leżącego na niej Kata. Kalkulując dystans między wylotem jaskini, bronią a stukającym ustaliła iż ten ostatni postępuje wyjątkowo nierozważnie. O ile nie był mistrzem olimpijskim w sprincie nie zdołałby dotrzeć do pistoletu przed przybyszem z tunelu. Być może właśnie ta niefrasobliwość skłoniła Pixie do opuszczenia kryjówki.
Na widok innego człowieka mężczyzna poderwał się na równe nogi upuszczając narzędzia.
- Nareszcie jesteście! Jesteś z ekipy ratunkowej, prawda? – spojrzał na nią z nadzieją wyraźnie oczekując potwierdzenia.

Wróć do „Galaktyka”